• Nie Znaleziono Wyników

Metoda myślenia naukowego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Metoda myślenia naukowego"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Wincenty Kwiatkowski

Metoda myślenia naukowego

Studia Theologica Varsaviensia 1/1, 5-32

(2)

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y ,

Ks. WINCENTY K W I A T K O W S K I

M ETODA M Y ŚLEN IA N A U K O W E G O 1

W k ażd y m człow ieku, obok radości i zadow olenia pocho­ dzących z poczucia spełnionego obow iązku p o w sta je także radość i zadow olenie z pozn an ej rzeczyw istości w sposób ja k n a jb a rd zie j dokładny. G dy zaś w po zn aw any m przedm iocie

1 W ciągu 43-letniej pracy uniw ersyteckiej (1920— 1963) byłem k ie ­ row nikiem Sem inarium Apologetycznego, w którym ćw iczenia i zajęcia praktyczne poprzedzałem stale w ykładam i o m etodzie pracy naukowej. N a prośbę m oich słuchaczy publikuję te w ykłady, które pow stały jako w ynik w ieloletn ich reflek sji nad rozległą literaturą przedm iotu oraz nad klasycznym i wzoram i dzieł bezsprzecznie naukowych o typie hu­ m anistycznym w zględnie historycznym , w obrębie których należy um ieścić prace z dziedziny teologii. N ie mam zam iaru przedstaw ić tu w sposób w yczerpujący pow yższe zagadnienie m etodologiczne. Prag­ nę tylko moim byłym i obecnym słuchaczom utrw alić na piśm ie to, co poznali w sposób teoretyczny i w edług którego układali sw oje rozpra­ w y naukowe. Z m iłą w dzięcznością pragnę tu w spom nieć o sw oim pro­ fesorze L. Foncku, którego w ykładów z m etodologii słuchałem na S e­ m inarium biblijnym w Rzym ie w roku 1920. Toteż odw oływ ać się tu będę do znanej ogólnie jego pracy, Wissenschaftliches A rbeiten, Inns­ bruck 1908, która ukazała się rów nież w tłum aczeniu polskim J. J. Ra­ packiego, Praca naukowa, W arszawa 1910. Z pośród nowszych autorów poruszających ogólne zagadnienia m etodologiczne pracy naukowej w y ­ m ienić m ożna np. F. v. Steenberghena, D ire ctives pour la confection

d’une monographie scientifique, Louvain 1949 uw zględniającego stronę

w yłącznie praktyczną tego zagadnienia; J. Pietera, Praca naukowa, K atow ice 1957 dla szerszych kół studenckich; K. Brinkm anna, Die

rechtswissenschaftliche S em in ar- und Doktorarbeit, Berlin und Frank­

furt a.M. 1959 dla praw ników ; oraz W.I.B. Beveridgé’a, S ztu ka badań

naukowych w tłum . polskim L. Żebrowskiego, W arszawa 1960 ze szcze­

(3)

6 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I

[2]

lub sam ym p oznaniu n ap o ty k a człow iek n a jak ąk o lw iek ta ­ jem niczość lu b n a jak iek o lw iek tru d n o ści, w te d y po w staje w n im p ew n a niechęć i zrozum iałe niezadow olenie. T akie n ie­ zadow olenie budzi jednocześnie siln ą chęć pokonan ia przeszkód w p o zn aw an iu taje m n ic ze j rzeczyw istości. M ożna pow iedzieć, że po czy n ając od p ierw o tn eg o sto p n ia poznania i o bserw acji aż do w spółczesnych m eto d badaw czych i chęci doskonałego poznania zarów no p rzy ro d y ja k i p sychiki człow ieka, jego działań i w ytw orów , istn iało ju ż p oznanie (m yślenie) n au kow e w ogólnym tego słow a znaczeniu. N iespokojny i odw ażny duch ludzki, nie je s t n ig d y o b o jętn y w obec ta je m n ic św iata i życia, lecz zapuszczając się w n iezn an e dla siebie i n iepokojące dzie­ d zin y rzeczyw istości i szu k ając w ciąż now ych odkryć oraz rozw iązań n a su w a ją c y c h się zagadnień, stan o w i źródło psycho­ logiczne, z k tórego p ły n ie chęć, w ola i zapał do p ra c y n a u k o ­ w ej. T ak i „du ch b a d aw czy ”, stan o w iąc p o trzebę w e w n ę trz n ą człow ieka, k tó re j staw ić oporu niepodobna, je s t je d n y m z n a j­ szlach etn iejszy ch popędów w po zn aniu p ra w d y i dźw ignią każdego w łaściw ego postępu.

M imo ta k n ie o d p a rty c h dążeń człow ieka do pozn ania otacza­ jącej go rzeczyw istości, u m y sł lu dzk i nie je s t w sta n ie je j od­ tw o rzy ć w sposób a d e k w a tn y tzn. zu p ełn y i w y czerp u jący . Z je d n e j bow iem stro n y nasze pojęcia, k tó re p o w sta ją p rzy p o zn aw aniu rzeczyw istości, nie fałszu ją jej co p raw d a , an i też nie zn iek ształcają, lecz, w iązan e zn an y m i n a m do tąd p raw a m i logiki, d a ją m n iej lu b w ięcej p rzy b liżo n y obraz rzeczy w isto­ ści 2. Z d ru g iej zaś stro n y , nie. m ożna u trz y m y w a ć a p rio ri, że nie m a rzeczyw istości nie w y b ieg ającej poza z ak res zn an y ch n am p ra w logicznych, skoro istn ie ją k o n s tru k c je m yślow e, zw ane an tyn o m iam i, k tó re ty m p raw o m logicznym nie pod­ leg ają. Skoro te d y u m y sł nasz, w m ia rę sw oich m ożliw ości, rozszerza, pogłębia i p ro stu je sw oje poznanie rzeczyw istości, to, o siągalny w dobie obecnej stop ień tego p o znan ia „w u jm o ­

2 „Nie m a w ątpliw ości, że św iat rzeczyw isty jest zbudowany in a­ czej i jest bardziej skom plikow any, aniżeli to przypuszcza nauka”. C. B i a ł o b r z e s k i , Religia i nauka, art. w N auce Polskiej 13 (1930) 6.

(4)

[3] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 7

w a n iu i u sta n a w ia n iu znaczeń sto su n k ó w i zw iązków znacze­ n io w y ch ” (A. W enzl), nosi zaszczytne m iano pozn ania (m y­ ślenia) naukow ego.

Ze w zg lędu je d n a k n a to, że obok poznania (m yślenia) naukow ego istn ie je tak że poznanie (m yślenie) p rzed-, poza- a n a w e t nienau ko w e, n asu w a się z kolei zagadnienie, czy istn ieje sp raw d zian do od ró żn ien ia jed n ego ty p u pozn ania od pozostałych.

§ 1. S p ra w d zia n m y ś le n ia naukow ego

W edług filozofii A ry sto te le sa p oznanie rzeczyw istości sięga swego szczy tu (w sensie w zględnym ) dopiero w ted y , kied y u m y sł nasz p o zn aje rzeczyw istość w sposób zu p ełn ie pew n y i w św ietle p rzy czy n y w łaściw ej 3. Do sp ra w d zia n u poznania szczytow ego w chodzą te d y dw a ró żne n a pozór elem en ty: pew ność pozn an ia czyli e lm e n t su b ie k ty w n y i p rzy czy n a w ła ­ ściw a poznan ej rzeczyw istości czyli e le m en t ob iek ty w n y . O by­ dw a n a pozór ró żn e e le m en ty łączą się tu w jed n ą całość, gd y p rzy jm ie m y ogólne założenie k ry terio p o zn aw cze te j filozofii, że w m ia rę ja k w z ra sta poznaw alność sam ego p rzedm iotu, ró w n ież w z ra sta z jego stro n y d e te rm in a c ja naszego po­ znania.

W św ietle takiego założenia p o w sta je ścisła zależność m iędzy ele m en te m su b ie k ty w n y m i o b iek ty w n y m czyli m ięd zy sto p ­ niem naszego pozn an ia a jego p rzed m io tem . T ak a ścisła zależ­ ność m iędzy sto p n iem naszego pozn an ia a jego d e te rm in a cją ze s tro n y p rze d m io tu sięga sw ego szczytu dopiero w te d y gdy sam p rzed m io t d e te rm in u je ro zu m nie ty lk o do poznania tego co je s t i co istn ie je ta k a nie inaczej (cognitio quia), lecz po­ n a d to d e te rm in u je do poznan ia dlaczego je s t ta k a nie inaczej (cognitio p ro p te r quid). Tego ro d z a ju p oznanie (cognitio p ro p ­ te r quid) stanow i, w ed łu g epsitem ologii ary sto tełeso w sk iej spraw d zian , k tó ry odróżnia pozn an ie n a jb a rd z ie j szczytow e

3 Por. I A nalitic. post. 2 (Aristotelis Opera ex recensione Im m anuelis Bekkeri edidit A cadem ia R egia B orussica editio altera, quam curavit Olof Gigon, B erolini 1960, 1, 71 ns.).

(5)

8 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I [4]

czyli n au k o w e od poznania (m yślenia) p rzed -, poza-, i n ie­ naukow ego 4.

D a tu ją c a się od K a rte z ju sz a (1596— 1650) m y śl now oczesna w pro w adziła dalsze uściślenie sp ra w d zia n u m y ślen ia n a u k o ­ w ego a m ianow icie, jako poznania nie ty lk o w łaściw ej p rz y ­ czyny rzeczyw istości, lecz tak że jako poznanie ściśle obiek­ ty w n e te j p rzy czy n y . M yśl bow iem now oczesna, d ostrzegając w ary sto teleso w sk im spraw d zian ie m y śle n ia naukow ego, z n a j­ d u jąc y się w nim obok ry só w rzeczyw istych czyli o b iek ty w ­ nych, ry s id ea ln y czyli su b iek ty w n y , zam ierza go całkow icie w yelim inow ać. T akim ry sem su b ie k ty w n y m je s t tu , w ed łu g um ysłow ości now oczesnej p oznanie p rzy c z y n y celow ej albo celu, k tó ry nie leży w o b iek ty w n e j płaszczyźnie poznaw anej rzeczyw istości, poniew aż z chw ilą gdy cel p rzy b ie ra k sz ta łty rzeczy w iste ty m sam y m p rz e sta je ju ż b yć celem . W yłączenie p rzy c z y n y celow ej jako su b ie k ty w n e j ze sp ra w d zia n u m y ­ ślenia naukow ego jako ściśle o biektyw nego, ograniczyło go do poznan ia p rzy c z y n y w yłącznie sp raw czej (zew nętrznej) w b a­ d an ej rzeczyw istości. Tego ro d z a ju poznanie p rzy czy n y w y łą ­ cznie spraw czej je s t rów noznaczne z u sta le n ie m poszczegól­ n y c h p ierw iastk ó w , sk ła d a jąc y c h się n a p o w stanie b ad an ej

4 Por. I A nalitic. post. 9 (tamże, 1, 75 ns.). Stanowisko pow yższe o spraw dzianie m yślenia najbardziej szczytow ego, a w ięc najbardziej krytycznego czyli naukow ego podziela rów nież św. Tomasz z A kwinu, gdy pisze w kom entarzu do A rystotelesa: „Oportet scientem , si est p er- fecte cognoscens, quod cognoscat causam rei scitae”. I Periherm en. 1,2. Tu jednak św. Tom asz wraz z innym i scholastykam i odróżnia m iędzy poznaniem naukowym zw anym scien tia i poznaniem zw anym m ądroś­ cią czyli sapientia. O ile bowiem do poznania w łaściw ej przyczyny przedm iotu w chodzą jej cztery rodzaje: m aterialna, form alna, spraw ­ cza, celow a i w tedy takie poznanie uchodzi za naukow e (scientia), to gdy do poznania tej przyczyny w chodzi Bóg jako przyczyna najw yższa, w ted y otrzym uje ono nazw ę m ądrości (sapientia). „... quia ergo nomen scientiae im portat quamdam certitudinem iudicii... siquidem certitudo judicii fit per altissim am causam habet speciale nomen, quod est sa­ pientia: dicitur enim sapiens in unoquoque genere qui n ovit altissim am causam illiu s generis, per quam potest de omnibus judicare; sim pliciter autem sapiens dicitur qui n ovit altissim am causam sim pliciter, scilicet D eum ”. II—II q. 9 a. 2.

(6)

[5] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 9

rzeczyw istości jako ich sk u tk u . D la sp raw d zen ia ścisłości w p rzep row ad zo n ej analizie, n ależy dokonać jeszcze sy n te z y z uzy sk an y ch przez analizę p ierw iastk ó w . Je że li re z u lta t osiąg­ n ię ty p o k ry w ać się będzie z rzeczyw istością badanego p rz e d ­ m io tu (skutku) w te d y analizę m ożna uw ażać za n a jb a rd zie j ścisłą. G raficznie m ożna b y te n n o w y sp raw d zian m y śle n ia naukow ego u jąć w sposób n a stę p u jąc y :

Sp = S (u b iek ty w n y ) + O (biektyw ny) O = P (rzy czyna w yłącznie spraw cza)

P = a + b + c + d ... + s(kład n ik i analityczne)

s + ... + d + c + b + a + = P (synteza składników ) N ie u lega w ątpliw ości, że w ty m u jęc iu sp ra w d zia n u pozna­ nia (m yślenia) naukow ego w in n a zaistnieć całkow ita ae q u iv a - le n tia m iędzy an alizą a syntezą, ta k ja k m a to m iejsce w b a ­ d aniach m atem aty czn y ch , k tó re ty m sposobem u ro sły do szczy­ tu m yślenia naukow ego 4a. Nic w ięc dziw nego, że m y śl now o­ czesna zaczęła lekcew ażyć badania, k tó re odbiegały od m a ­ tem aty czn y ch , ja k np. b ad an ia h istoryczne.

Pod w p ły w em now ych k ieru n k ó w filozoficznych, k tó re po­ w sta ły od w iek u X V III—X X w E uropie (idealizm i po­ zytyw izm ), u leg ał dalszem u zw ężeniu e le m en t o b iek ty w ­ n y w sp raw d zian ie p oznania (m yślenia) naukow ego. K ie­ ru n k i te zw ężały pod w p ły w em epistem ologicznym pole po­ znaw cze naszego ro zu m u do rzeczyw istości w yłącznie z jaw i­ skow ej. W sk u tek tego epistem ologia now szych k ieru n k ó w fi­ lozoficznych w p ły n ę ła n a dalsze p rzeo b rażen ie e le m en tu obiektyw nego w ty m spraw d zian ie. W strzy m an ie się bow iem ty ch k ieru n k ó w od stosow ania zasady przyczynow ości przez zastąpien ie jej opisem rela cji zachodzących m iędzy zjaw isk a­ m i, zam ykało rozum ow i dostęp do rzeczyw istości poza em p i­

4a Por. R. D e s c a r t e s , Discours de la méthode, 1, 1 (wyd. V. Bro- chard, Paris 7 1898, 23);. M edytac je o p ie r w s z e j filozofii, odpowiedź na drugą część (zarzutów) dotyczących Boga (tłum. Maria i Kazim ierz A j- dukiew iczow ie — S tefan Sw ieżaw ski, K raków 1958, I, 285 ns.); F. U e - b e r w e g — M. F. K o h l e r — W. M o o g , Grundriss der Geschichte

(7)

10 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I

[6]

ry c z n e j i tra n sc e n d e n tn e j, p ozostaw iając ,go tylk o i w yłącznie p rz y rzeczyw istości em p iry cznej.

W czasach najno w szy ch gdy w X X w iek u p o w stały trz y szkoły filozoficzne: w artości, w italizm u i fenom enologii, za- zaczynało się rów n ież now e u jęcie sp ra w d zia n u m y ślen ia n a ­ ukow ego w ręcz o dm ienne od poprzedniego (m atem atycznego), Ju ż R ic k e rt, z b ad eń sk iej szkoły w artości, słusznie dostrzegł, że przyrod o zn aw stw o zm atem aty zo w an e nie pozw ala dojść do ujęcia istotnego ry s u w człow ieku tj. do poznania jego w a r­ tości. W sto su n k u zaś do rzeczyw istości biologicznej w y kazał D ilth ey , że pod w zględem sw ej bu d ow y stanow i ona zaw sze pew n ą całość, k tó ra się nie p o k ry w a z sum ą sw oich części. W reszcie, zaobserw ow ane przez B ren tan o , dw a ry sy rzeczy w i­ stości psychicznej: je j bogactw o w ew n ętrzn e, p rz e ra sta ją c e sam e a k ty św iadom ości i c h a ra k te r in te n c jo n a ln y w szystk ich ak tó w psychicznych jako sk iero w any ch ad e x tra , prow ad zą do w niosku, że p sychiczna rzeczyw istość je s t czym ś w ięcej niż sum ą sw oich części i że różni się zasadniczo od rzeczyw istości czysto fizy k aln ej. In n y m i słow y, pow iedzieć należy, że cha­ r a k te r całostkow y czyli to ta ln y , rzeczyw istości p ozafizykalnej a więc biologicznej, p sychicznej i duchow ej, je s t tu ry se m n a j­ b a rd z iej zasadniczym . T ej bow iem rzeczyw istości nie m ożna, rozbić n a części, bez je j uszkodzenia a n a w e t zniszczenia, bo jeżeli np. o rg anizm podzielim y n a części, żeby z ich su m y o trz y ­ m ać ponow nie p ierw o tn ą całość, w te d y stra c im y to co je s t w n im istotnego, tj. życie, czyli całość organizm u. T u całość n ie p o w sta je z poszczególnych części, poniew aż je s t czym ś w ięcej od- części w zięty ch razem , a pod w zględem jakościo­ w ym i ilościow ym je s t od n ich in n a. Całość nie je s t w ty m w y p a d k u p o dporządkow ana sw oim częściom, lecz przeciw nie, części są podpo rząd kow an e całości, k tó ra je s t dla n ich celem i sensem . N a jp ie rw n ależy poznać całość, a dopiero w całości m ożna poznać części. T akie znaczenie całości, jako celu i se n ­ su w rzeczyw istości pozafizy k aln ej (biologicznej, psychicznej i duchow ej) nie je s t cechą dru g o rzęd n ą, lecz w chodzi do jej w e w n ę trz n e j budow y. K to z atem nie pozna całości jako sensu i celu, te n nie pozna rzeczyw istości p ozafizykalnej.

(8)

[7] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 11

W edług fizyki daw n iejszej rzeczyw istość tzw . fizykalna, sa­ m a w sobie nie m a an i sen su ani celu a więc i całości, lecz je s t sk iero w an a z n a tu r y rzeczy do rzeczyw istości po zafizykalnej. W sk u tek tego nie m ożna rzeczyw istości fizy k aln ej poznać n a ­ leżycie i ostatecznie ja k ty lk o w św ietle fu n k cji, k tó rą pełn i w sto su n k u do rzeczyw istości pozafizy kaln ej. F izy k a zaś no ­ w oczesna w prow adza zupełnie now e poglądy, k tó re z ry w a ją z d aw nym i za p atry w a n ia m i n a m ate rię , jako n a przy p ad k o w y a g re g a t poszczególnych atom ów . Do n iedaw na panow ało u fi­ zyków p rzekonanie, że g d y rozłożym y ciało n a części n a jd ro b ­ niejsze, k tó ry c h w zajem n e o d działyw ania są znane, to nasza w iedza o rzeczyw istości fizy k aln ej s ta je się zupełną. P raw o je d n a k e n tro p ii m ówi, że zbudow ana z atom ów m ateria, z n a j­ d u je się w n ie u sta n n y m ru c h u cieplnym , k tó ry m a c h a ra k te r b ezład n y i rządzi się w sk u te k tego p raw a m i p rzy p a d k u . W o­ bec przeo b rażan ia się ru ch ó w u p o rządk o w an ych w ru c h ciepl­ n y ro śn ie w p rzy ro d zie i w e w szechśw iecie ele m en t p rz y p a d ­ kow y. E n tro p ia w y raża w łasności p rzy słu g u ją c e całości u k ład u fizycznego, nie zaś jego częściom . P rz eto praw o e n tro p ii m ów i n a w e t o organ izacji uk ład u , k tó ry je s t czym ś w ięcej niż ty lk o zbiorem b a rw n y c h plam . P la m y bow iem b a rw n e nie stan ow ią jeszcze w szystkiego co rzeczyw iście istn ieje w obrazie, gdyż w te d y p o m inęlib y śm y to co je s t w n im n a jb a rd z ie j istotnego, a m ianow icie ich organizację, jako w y ra z m yśli m ala rz a 5.

R zeczyw istość biologiczna zaw iera w sobie pew ne m in im u m celowości i sensow ności, poniew aż w szystkie części te j rzeczy ­ w istości d ziałają nie ty lk o obok siebie, lecz w spólnie ze sobą jako skierow ane do u trz y m a n ia i zachow ania sw ojej jedności (życia), z w y k lu czen iem w szelkiego d o b ierania sobie środków do osiągnięcia tego celu. R zeczyw istość n a to m ia st psychiczna dobiera sobie sam a śro d k i do celu; p rzeto jej działanie celow e i sensow ne z n a jd u je się na poziom ie w yższym , m im o to je d n a k nie m oże sam a sobie w yznaczyć celu, k tó ry je j je s t już w y

-6 Por. C. B i a ł o b r z e s k i , recenzja pracy A. S. Eddingtona, The

N atu re of the Physical Worlds, Cambridge, 1930, w Nauce Polskiej 14

(9)

12 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I [8]

tk n ię ty przez n a tu rę . J e d y n ie rzeczyw istość duchow a w zględ­ nie h u m an isty czn a albo k u ltu ro w a w yznacza sobie sam a nie ty lk o śro d k i ale i odpow iednie cele, czyli w artości, przez co w łącza siebie do dziedziny k u ltu r y z a w ierającej w artości n a ­ ukow e (logiczne), estety czn e czyli p ięk n a i m o raln e czyli dobra, ponad k tó ry m i w y stę p u je w arto ść relig ijn a. Ta w łaśn ie rz e ­ czyw istość k u ltu ro w a n a d a je p e łn y sens dla rzeczyw istości fi­ zy k aln ej, biologicznej i p sychicznej, k tó re w sk u te k tego są do- n iej bezw zględnie skierow ane.

M atem aty czny sp raw d zian m y ślen ia naukow ego, w y k lu cza­ jąc y z jego z a k re su cel i sens a więc i całość, nie b y ł w stan ie ud ostępn ić dla b a d ań n au k ow y ch rzeczyw istości p sychicznej i k u ltu ro w e j o w iele bogatszej od rzeczyw istości fizy k aln ej. Zw ężenie z a k re su b a d ań n au k o w ych p o słu gu jących się s p ra w ­ dzianem bad ań m ate m a ty cz n y c h w obrębie sam ej rzeczyw i­ stości fizy k aln ej przez w yłączenie z n iej całości jako celu i sensu, nie było b y n a jm n ie j d y k to w an e p o trzebą w yzbycia się z ty c h b adań ele m en tu 'idealnego, poniew aż z chw ilą, gdy cel w p ły w a i działa na rzeczyw istość ty m sam ym w chodzi do sam ej rzeczyw istości, k tó ra w sk u te k tego s ta je się b ard ziej rzeczyw ista i b ard ziej p ełn a w u jęc iu m a ­ tem aty czn y m , zacieśnionym , jak w iem y do poznania sa­ m y ch p rzy czy n spraw czych, jako części sk ładow ych rz e ­ czywistości.

Dla zbad an ia rzeczyw istości b ard ziej rozległej zw an ej k u l­ tu ro w ą, w k tó re j całość jako sens i cel od gry w a ro lę zasad ­ niczą, doszedł z konieczności do głosu sp raw d zian in n y zw a­ n y h um an isty czn y m , to ru ją c y drogę do innego poznania niż m atem aty czn eg o jako poznania naukow ego. W y łan iający się stą d n o w y ty p b ad a ń naukow ych, k tó re o trz y m u ją m iano b a­ dań h u m an isty czn y ch , u rzeczy w istn ia n a jb a rd z ie j p e łn y id ea ł nau k i. M ożna zatem u trzy m y w ać że sp raw d zian h u m an isty c z ­ n y p rzy w ra c a u n iw e rsy te to m ich w łaściw ą rolę jako u n i- v e rs ita tis litte ra ru m , poniew aż o rg an izu je m y ślen ie n au k o ­ w e w te n sposób, że u w zględnia przed e w szy stk im tę dzie­ dzinę w iedzy i k u ltu r y gdzie poznanie celu i sensu z a jm u je m iejsce naczelne.

(10)

[9] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 13

N ajb ard ziej zaszczytne dla u m y słu ludzkiego k ry ty c z n e poz­ n an ie rzeczyw istości zwłaszcza przez stosow anie sp raw d zian u hum anistycznego, w y m ag a tw órczego w y siłk u in d y w id u aln e ­ go, k tó ry polega n a rozleg ły ch reflek sjac h , w ą tp ie n iu m eto ­ dycznym , u staw icznej k o n tro li m yśli, jasn y m jej p rz e d sta ­ w ien iu i odpow iednim u trw a le n iu n a piśm ie. C elem zabezpie­ czenia tego w y siłk u p rzed odch y len iem od sp raw d zian u zw ła­ szcza hum anisty czn eg o należy zapoznać się z o siągniętym obecnie dośw iadczeniem naukow ym , k tó re w skaże na n iezb ęd­ n e cechy, n a p rzed m io t i zew n ętrzn ą fo rm ę m y ślen ia n a u k o ­ wego bez uw zględnienia k tó ry c h p raca nauk ow a istnieć nie m oże.

§ 2. C echy m y ślen ia 'naukowego

Na p o dstaw ie 43-letniego dośw iadczenia m ogłem w sposób d o stateczn y zaobserw ow ać, że m y ślen ie nau ko w e w y k azu je c z te ry zasadnicze cechy: obiektyw ność, źródłowość, ścisłość, i w szechstronność.

1. M yślenie naukow e, k tó re służy jed y n ie i w yłącznie do p oznania p raw d y w zględnie rzeczyw istości nie m oże być inne ja k ty lk o przedm iotow e czyli o b iek ty w n e. T ak a zaś o b iek ty w ­ ność nie oznacza b y n a jm n ie j duchow ej n eu tra ln o śc i w sto su n ­ k u do badanego p rzed m io tu lecz je s t szczerym n astaw ieniem i zu p e łn y m oddaniem się tem u przedm iotow i. Zapom nieć o so­ bie przez całkow ite zobiektyw izow anie sw oich m y śli w edług ary sto teleso w sk iej zasady, że in te lle c tu s fit ąuodam m odo om - nia stanow i szczyt w realizo w an iu te j podstaw ow ej cechy. W m ia rę ja k w treści naszego m y ślenia zanika podm iot a w y ­ suw a się na m iejsce głów ne i w yłączne sam przedm iot, in n y m i słowy, gdy z tre śc i m y ślen ia zo staje w yłączony w szelki p ie r­ w iastek osobisty: skłonności uczuciow e, p rag n ie n ia woli, p rz e ­ sądy i n a w y k i oraz n iesk o n tro lo w an y w pły w w yobraźni, w te d y m y ślen ie to o trz y m u je c h a ra k te r przed m io tow y czyli o b iek ty w n y i m oże stanow ić podstaw ę dla m y ślen ia n a u ­ kowego. M yślenie su b iek ty w n e m ożna b y porów nać z a p a ra ­ te m p ro je k c y jn y m , k tó ry rzuca na e k ra n w łasn e koncepcje,

(11)

14 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [10]

g d y n a to m ia st m y ślen ie o b iek ty w n e należy porów nać z re fle k ­ torem , k tó ry u jaw n ia p rzed m io t czyniąc go jed y n ie w idocz­ nym , poniew aż je s t ono jak najściślej zw iązane ze sw oim przed m io tem i dąży, do p oznania go w bytow an iu, działan iu w łasnościach, rela cja c h , sensie i celu.

D la osiągnięcia obiektyw ności jako cechy n a jb a rd zie j do­ niosłej, a n a w e t podstaw ow ej m y ślen ia naukow ego, trz e b a z jed n e j stro n y u su nąć z n a jd u jąc e się n a te j drodze p rzeszko­ dy o c h a ra k te rz e in d y w id u aln y m , a z d ru g iej — spełnić w a ­ ru n k i, k tó re w sposób p o zy ty w n y p row adzą do zam ierzonego celu. Do przeszkód o c h a ra k te rz e in d y w id u aln y m należą: n ie­ dokładność i przesad a zarów no p rz y opisie fak tó w lu b zjaw isk ja k i w p rz e d staw ie n iu poglądów w łasn y ch lub też obcych; nieszczerość w sto su n k u do siebie p rzy ocenie pojęć i po­ glądów w łasn y ch i n a b y ty c h ; fałszyw a am bicja, k tó ra p rzeszkadza poznać p rzed m iot b ezin tereso w n ie i w ysłu ch ać jego głos; uporczyw a su g estia o praw dziw ości słow a d ru ­ kow anego.

Pow yższa cecha m y ślen ia naukow ego zw alcza z całą bez­ w zględnością w szelki su b iek ty w izm b ezk ry ty czn y , jako o p a rty n a pew n ej dowolności, p rz y jm u je n a to m ia st su b iekty w izm k ry ty c z n y p o leg ający n a tw o rzen iu hipotez, teo rii i praw , stan o w iący ch w y ra z tw órczego u m y słu badacza.

K lasy czn y m p rzy k ła d em su b ie k ty w iz m u bezk rytyczneg o je st p o w ta rz a ją c y się w ciąż „ k o n flik t” m iędzy w ia rą a w iedzą, ściśle m ów iąc m iędzy w ierzący m a naukow cem . K o n flik t ten p o w staje ostatecznie z jednego źródła, a m ianow icie, z b ra k u n iezb ęd nej k o n tro li k ry ty c z n e j p rze d w d z ie ra ją c y m się tu su ­ b iekty w izm em . N iedostateczne zrozum ienie tego co tw ierd zi w iara, ja k i tego, co u trz y m u je n au k a, pro w adzi w sk u te k dzia­ łan ia n iesk o n tro lo w an ej sug estii do w ielk ich nieporozum ień i kon fliktó w , k tó re w dan y m środ ow isk u w y w o łu ją w rażenie, że t u sp iera się ze sobą w iedza i w iara, podczas gdy w rzeczy ­ w istości chodzi o k o n flik t m iędzy dw om a ro d za jam i ig n o ­ ra n c ji su b ie k ty w n e j.

2. M yślenie naukow e, ja k ju ż zaznaczyliśm y w yżej, jest z isto ty sw ej służbą dla rzeczyw istości celem jej k ry ty czn eg o

(12)

[11] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 15

poznania. T akie zasadnicze u jęcie m y śle n ia naukow ego w sk a ­ zuje nie ty lk o n a jego c h a ra k te r o b iek ty w n y lecz tak że n a jego c h a ra k te r źródłow y w sk u te k ścisłego zespolenia z rz e ­ czyw istością jako sw oim p rzed m io tem m ate ria ln y m . Ź ródło- wość bow iem m y ślen ia naukow ego polega n a w y łączen iu ja ­ kiegokolw iek p o śred n ictw a obcej m y śli jako osłony su b iek ­ ty w n e j m iędzy badaczem a rzeczyw istością b a d a n ą stan o w ią­ cą p rzed m io t m a te ria ln y jego b ad ań . Poznać k ry ty czn ie, że je s t ta k a nie inaczej, nie je s t rów noznaczne z poznaniem : ktoś m yśli, że je s t ta k a nie inaczej.

Ze w zg lęd u n a w ielk ą doniosłość źródłow ości w m y śle n iu n au k o w y m w ysu w a się n a pierw sze m iejsce zadanie u s ta le ­ n ia źródeł jako p rze d m io tu m ate ria ln e g o b a d ań naukow ych. P rz y u s ta le n iu źródeł piśm ienniczych w dziedzinie relig io ­ znaw czej i teologicznej k o rzy stać n ależy p rzed e w szystkim z odpow iednich en cyklopedii i czasopism n au ko w ych oraz dzieł klasy czny ch z tego zakresu.

Po u s ta le n iu źródeł piśm ienniczych n ależy z kolei p rzy stą p ić do ich zbadania na po d staw ie szczegółow ej analizy oraz in te r ­ p re ta c ji. A naliza źródeł polega na p rzep ro w ad zen iu k ry ty k i te k s tu a ln e j, litera c k ie j i h isto ry czn ej ta k niezbęd nej do s tw ie r­ dzenia ich au tenty czn o ści i w iarygodności. K ry ty cz n a zaś a n a ­ liza źródeł, w m y śl zasady m eto d yczn ej p e r fo rm a m ad n o r- m am , prow adzi z kolei do ich in te rp re ta c ji czyli do zrozu m ie­ n ia ich treści h isto ry cz n e j jako zam ierzo nej przez a u t o r a 6.

O prócz źródeł m yślenie n au k ow e k o rzy sta z lite r a tu r y jako środ ka pom ocniczego, celem p rzy sw o jen ia lu b zharm o n izow a­

6 W zastosow aniu do m etody historycznej por. p odstaw ow e i k la­ syczne dzieło E. B e r n h e i m a , Lehrubch der Historischen M ethode und

der Geschichtsphilosophie, L e ip zig 3-4 1903, 227—522. 535, gdzie autor

om aw ia takie zagadnienia jak: badanie źródeł historycznych, ich k ryty­ kę (zewnętrzną, w ew nętrzną, k rytykę ustnej tradycji, w artościow anie źródeł, kontrolę św iadectw ) oraz interpretację. P ow yższe dzieło tw órcy m etody historycznej w iek u X IX opracował w sposób bardziej now o­ czesny A . F e d e r , Lehrbuch der geschichtlichen Methode, Regensburg 1924. Polski zaś podręcznik do m etodologii historii opracow ał M. H an - delsm an, H istoryka, cz. I (zasady m etodologii historii), Zam ość 1921.

(13)

16 K S . W I N C E N T Y K W I A T K O W S K I [12]

n ia sw ojego w y siłk u tw órczego z p racą dokonaną przez in ­ nych. Chodzi t u nie o w szelki druczek, k tó ry zab ie ra głos w p ożądanej k w estii, lecz o lite r a tu r ę n au ko w ą czyli o tak ie dzieła, k tó re p o ru szają now e zagadn ien ia i d ając n ow e ro zw ią­ zanie, p rzy c z y n ia ją się do dalszego p o stęp u w odpow iedniej dziedzinie. W artość te j lite r a tu r y zależy przed e w szystkim od jej sto su n k u do źródeł, a m ianow icie, jeśli dzieła posz­ czególne, w chodzące do lite r a tu r y n au k o w ej o p iera ją się bez­ pośrednio n a źródłach, w te d y stanow ią one lite r a tu r ę p ierw szorzędną; w p rzeciw n y m razie tra c ą coraz b ard ziej na sw oim c h a ra k te rz e nau k o w y m , stanow iąc ju ż w te d y lite ra tu rę podrzędną. W k o rz y sta n iu je d n a k z lite r a tu r y n au ko w ej o g ra ­ niczać się n ależy do lite r a tu r y p ierw szo rzęd nej, albow iem po­ sług iw anie się ty m śro d k iem pom ocniczym w zak resie szer­ szym i dążenie do w y czerp an ia lite ra tu ry , obniża w ym ag ania k ry ty c z n e w sto su n k u do n iej i k o n sek w en tn ie obniża w a r­ tość m y śle n ia naukow ego.

N aru szen ie źródłow ości m ożna zaobserw ow ać najczęściej w śród początk u jący ch , aczkolw iek, jako rza d k i w y ją te k , zda­ rza się ono i u głośnych uczonych. T ak np. H a rn a ck w y b itn y uczony w dziedzinie h isto rii dogm atów i h isto rii kościoła nie uw zględ n ił źródeł w sw oich b ad an iach n a d s c h o la s ty k ą 7 a głośny egzegeta b ib lijn y W ellh au sen nie w szy stk ie sw oje b a d a n ia o p arł n a ź ró d ła c h 8.

3. M yślenie naukow e, k tó re o p iera się bezpośrednio n a u s ta ­ lo nych k ry ty c z n ie i z in te rp re to w a n y c h źródłach, oraz uw zględ­ nia p ierw szo rzęd ną lite r a tu r ę n au k ow ą jako śro d ek pom oc­ niczy, o p an ow uje te n m a te ria ł nie w sposób aso cjacy jn y czyli p e r iu x ta positionem , lecz logicznie czyli p e r dem o n stratio n em . Nic ta k nie sprzeciw ia się m y śle n iu n a u k o w em u ja k m y ślen ie o ty p ie asocjacyjnym , k tó re, będąc w y razem psychologicznego p ro cesu w yłącznie asym ilacyjnego, zatracająceg o w łasn ą in d y ­

7 Por. M. Grabmann, Der hl. Thomas von Aquin im W erturteil der m odernen W issenschaft, art. w Theologie und Glaube, 5 (1913) 815.

8 Por. A. H a r n a c k , Der Spruch ü ber Petrus, Berlin 1918, 639 dop. 2.

(14)

[13] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 17

w idualność i k o n sek w en tn ie k ry ty cy zm , stanow i niższą form ę m yślenia. O ile zatem m y ślen ie aso cjacy jn e dochodzi do s k u tk u jedynie przez am p lifik ację m yśli n a p o dstaw ie czysto ze- w nętrzego k ojarzen ia, ja k to m a m iejsce zw ykle w poezji lub na w iecu, to przeciw nie, m y ślen ie logiczne uk ład a sw oją treść na p od staw ie zw iązku w ew nętrznego, p rz y pom ocy ro zu m o ­ w ania, k tó re ze zdań stanow iących p u n k t w yjścia, szuka zdań innych, będących celem rozum ow ania a połączonych z po­ przed n im i sto sun k iem w y n ik an ia 9.

W m y ślen iu logicznym istn ie ją c z te ry zasadnicze sposoby rozum ow ania: dw a ty p u dedukcyjnego, w k tó ry m k ie ru n e k rozum ow ania (od p u n k tu w y jścia do swego celu) zbiega się z k ieru n k iem w y n ik a n ia (od ra c ji do n astęp stw a), czyli k tó re szuka n a stę p stw dla d an y ch rac ji: w nioskow anie i spraw dzenie; oraz dw a ty p u red u k cy jn eg o , w k tó ry m k ie ru n e k rozum ow ania je s t p rzeciw ny k ieru n k o w i w y n ik a n ia czyli, k tó re szuka r a ­ cji dla d an ych n astęp stw : tłu m aczen ie i dow odzenie. P ozosta­ je jeszcze do om ów ienia k ażdy z ty c h sposobów rozum ow ania. W nioskow anie je s t to rozum ow anie d ed u k cy jn e, k tó re dla danych zdań p ew n y ch szuka n a stę p stw rów nież pew nych. S p raw dzen ie je st to rozum ow anie d ed u k cy jn e, k tó re dla da­ nych zdań niepew nych, szuka n a stę p stw pew nych.

T łum aczenie je st to rozum ow anie red u k c y jn e, k tó re dla d anych zdań p ew n ych szuka ra c ji niekoniecznie pew nych. Do­ w odzenie je s t to rozum ow anie red u k c y jn e, k tó re dla danych zdań n iep ew n y ch szuka ra c ji p ew n y ch 10.

Logiczne m y ślen ie nau k o w e przy słu g iw ać może zarów no m y ślen iu apo sterio ry czn em u czyli em piry czn em u jak i m y ­ ślen iu ap rio ry czem u czyli a b stra k cy jn e m u . M yślenie aposte- rio ryczne czyli em piryczne p o słu g u je się głów nie tłu m ac z e ­ niem i spraw d zan iem . Do znanych sposobów tłum aczenia zali­ czyć należy in d u k cję n iezu p ełn ą czyli w łaściw ą i hipotezę. In d u k cja n iezu p ełn a stanow i rozum ow anie, p rzy jm u ją c e za p u n k t w y jścia zdanie jed no stko w e i pew ne, m ające różne

2 — S tu d ia T h e o lo gic a

9 Por. J. Ł u k a s i e w i c z, O nauce, L w ów 1936, 15. 10 Por. tam że 16 ns.

(15)

18 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I [14]

podm ioty a to sam o orzeczenie i doszukujące do nich jako do n a stę p stw a ra c ji w fo rm ie zdania ogólnego, k tó re nie w nio­ skuje, lecz ty lk o go tłum aczy, dlaczego podm iot łączy się z orzeczeniem . H ipoteza oznacza zdanie odnoszące się do fa k ­ tó w nie stw ierd zon y ch bezpośrednio przez dośw iadczenie ale połączone z in n y m zdaniem ogólnym tłum aczące n am fa k ­ ty dan e w dośw iadczeniu u . Spraw d zen ie zaś już istniejących hipotez k ie ru je się zasadą, że o ile jak ieś n astępstw o hipotezy okaże się fałszyw e, to i sam a hipoteza je s t fałszyw a, bo z fał- szyw ością n a stę p stw a m usi się łączyć fałszyw ość ra c ji; a je­ żeli w szystkie zn ane n am n a stę p stw a są p raw d ziw e czyli zgod­ ne z fak tam i, to z tego nie w ynika, że i ra c ja je st praw dziw a, bo z praw dziw ością n a stę p stw a nie m usi się łączyć p ra w ­ dziw ość r a c j i 12. M yślenie zaś ap riory czne p osługuje się w nio­ skow aniem i dow odzeniem jako form ą ro zum ienia najczęściej stosow aną, poniew aż takde m yślenie bierze swój początek ze zdań ogólnych i oczyw istych, k tó ry c h dowodzić nie m ożna; dopiero gdy chodzi o sprow adzenie zdania niepew nego do z n any ch i p ew n y ch tw ierd zeń , w ted y najczęściej posługiw ać się trz e b a dow odzeniem 13.

S form ułow ane przez A ry sto telesa p raw a logiki, k tó re w d al­ szym sw ym ro zw o ju prow ad zą do now oczesnej logistyki w łącznie, stanow ią dla m y ślen ia naukow ego narzęd zie ty m ­ czasow e podlegające wciąż d alszem u d o skonaleniu przez od­ n a jd y w a n ie coraz to now ych p ra w logicznego m yślen ia. W y­ n ik a stąd, że do b ad ań nau ko w ych n a d a je się ty lk o ta k a rze ­ czywistość, k tó rą m ożna u jąć i do k tó re j m ożna zastosow ać w ym ienione w yżej p raw a logiki i logistyki.

4. M yślenie naukow e, dążąc w m yśl sp raw d zian u h u m an i­ stycznego do u jęcia całości, nie m oże jej ograniczać przez dow olne rozw ażanie n iek tó ry ch ty lk o części badanego p rze d ­ m iotu, ze św iadom ym pom inięciem in n y ch jego części. Ze w zg lęd u na pow stające zagrożenie w szechstronności w sk u tek

11 Por. tamże 17 ns. 12 Por. tamże, 21 ns. 13 Por. tam że, 30.

(16)

[15] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 19

podśw iadom ego w prow ad zen ia subiek ty w izm u, k tó ry się p rze ­ jaw ia w jednostronności, n ależy om ówić głów ne jej form y w m y śle n iu naukow ym . Do tak ic h fo rm należą podśw iadom e supozycje lub założenia, zwłaszcza te niep raw dziw e, niep ew ­ ne i praw dopodobne, k tó re skoro w p ły w a ją na m yślenie n a u ­ kow e m uszą w odpow iednim sto p n iu obniżać jego w artość k ry ty c z n ą. Jeżeli np. w b ad an iach n a d początkam i c h rześcijań ­ stw a będą podśw iadom ie uw zględnione źródła ten d e n c y jn e , (talm udyczne, judaistyczne, h ellenistyczne), albo jeżeli w śród źródeł będą uw zględnione ty lk o n iek tó re, albo też jeżeli w jakim k o lw iek dokum encie będą uw zględnione jedn e tek sty , a pom inięte in ne i w szystko to odpow iednio do pow ziętych założeń, pow stanie obraz początków ch rześcijań stw a jed n o ­ stro n n y i w ty m sensie n ienaukow y.

N asuw a się z kolei p y ta n ie dalsze, czy założenia tzw . św ia­ topoglądow e w p ły w a ją w sposób je d n o stro n n y (ten den cyjn y) na m y ślen ie naukow e. • Z daniem jednych, w szelkie m yślenie naukow e m usi być bezw zględnie n ieuprzedzone, czyli w olne od w szelkich założeń św iatopoglądow ych (M ommsen). Z d a­ niem zaś in n y ch założenia te fak ty czn ie w y w ie ra ją w p ły w na m y ślen ie naukow e, poniew aż w y b itn i fachow cy w n auk ach hum an isty czn y ch uw ażali sw ój św iatopogląd i w artościow anie (ideologiczne) nie ty lk o jako głów ny cel ty c h nau k, ale n a w e t jako głów ne ich źródło (S pranger). A nalogiczny w pływ założeń św iatopoglądow ych na n au k i p rzy ro d n icze stw ierd za A y res w sw oim credo now oczesnego naukow ca: W ierzę w atom y, m olek u ły i ele k tro n y , m ate rię nieb a i ziem i i w elek try c z n ą energię, jed y n ą fo rm ę w szystkiego; w ierzę w now oczesną n a ­ ukę, k tó ra się w yw odzi od K o p ern ik a i N ew tona, w iele u c ie r­ piała lecz dźw ignęła się b y zostać p o tężn y m środkiem now o­ czesnej cyw ilizacji, w ierzę w N arodow y K o m ite t B adań n a u k o ­ w ych (N ational R esearch Concil), obcow anie uczonych, p u b li­ k ację odkryć n aukow ych, k o n tro lę n ad przy ro d ą i postęp w ieczny u . Skoro fak ty czn ie należy p rzy ją ć istn ien ie n ie u n ik ­

14 Por. Science the false Messiah, Indianopolis 1927, 1, 22, w ed łu g re­ cenzji S. O ssowskiego w Nauce Polskiej 13 (1930) 211 ns.

(17)

20 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [16]

nionego w p ły w u św iatopoglądu jako założenia n a m yślenie naukow e i na jego rozw ój, stą d w ynika, że w arto ść m yślenia naukow ego zależy bezw zględnie od k ry ty c z n e j w artości zało­ żeń św iatopoglądow ych. W ybór św iato p og lądu nie m oże być sp raw ą obo jętną dla naukow ego m yślenia, skoro św iatopogląd nie p rz e trw a ł jeszcze d ługotrw ałego o k resu n ieu b łag an ej k r y ­ ty k i. Poza założeniam i św iatopoglądow ym i, k tó re, w razie gdy są k ry ty czn e, w p ły w a ją na m y ślen ie naukow e, nie n a ru ­ szając jego w szechstronności, trzeb a p rzy ją ć cały szereg in ­ nych założeń, jako zdań zupełn ie zrozum iałych, lecz koniecz­ nych dla naukow ego m y ślen ia ja k np. istn ien ia poznania w ogóle, istn ien ia przed m io tów i p o znającej świadom ości, istn ien ia rela cji m iędzy p oznającą św iadom ością a p rzed m io­ tem , nienaru szaln o ści k ateg o rii m yślenia, stałości zjaw isk w świecie. Tego ro d za ju zrozum iałe i konieczne założenia nie n a ru sz a ją b y n a jm n ie j w szechstronności w m y śle n iu n a u k o ­ w ym , lecz dobitnie stw ierd zają, że całko w ity sceptycyzm i anarch izm in te le k tu a ln y nie m ogą być podłożem dla m y ­ ślenia naukow ego.

Do ko n k retn eg o u w zględnienia w szechstronności w m y ślen iu n au k ow y m przyczyn ia się w w ielk iej m ierze: a) m ożliw ie ro z­ legła znajom ość lite r a tu r y naukow ej, k tó ra zw ykle rzu ca św ia­ tło na ró żn e stro n y poznaw anego p rzed m io tu; b) zapoznanie się z poglądam i odm ien n y m i w d anej kw estii, w zględnie p rze ­ prow adzenie obszernej d y sk u sji rzeczow ej pro i co n tra na ten tem a t; c) u n ik an ie tem a tó w specjalisty cznych , k tó re p rzy ich opracow an iu prow adzą do zerw an ia k o n ta k tu z całością.

W szechstronność m yślenia naukow ego zbiega się z jego obiektyw nością w tym , że ta k jak ta o statn ia dba o to aby nie zryw ać łączności badanego p rzed m io tu z b ezpośrednią rze ­ czyw istością do k tó re j w chodzi i ty m sposobem dba o u trz y ­ m anie całości, ta k też i w szechstronność dąży do u trz y m an ia sy n tezy w p o znaw aniu w yznaczonej rzeczyw istości.

Zacieśniając m y ślen ie naukow e do z a k re su dziedziny h u m a ­ nisty czn ej w zględnie teologicznej m ożna c z te ry cechy m y ­ ślenia naukow ego uprościć jeszcze b ard ziej i sprow adzić je do cechy obiektyw ności, w k tó re j zaw iera się źródłow ość

(18)

[17] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 21

i w szechstronność oraz do logiczności w gran icach k tó re j m ieścić się w in n a obiektyw ność czyli przedm iotow ość m y śle ­ nia naukow ego.

§ 3. T e m a t m y ślen ia naukow ego

M yślenie naukow e jako tw órczy w y siłek in d y w id u aln y roz­ poczyna się od p rac y i w y siłk u n ad w y borem w łaściw ego te ­ m a tu 1S. Ta praca, jeżeli m a osiągnąć d o d atnie w yniki, nie może w ykazyw ać żadnej sam ow oli lub niczym nie sk ręp ow a­ nej dowolności, lecz m usi być uzależnioną od szeregu w a ru n ­ ków ta k w e w n ętrzn y c h (osobistych) ja k i z e w n ętrzn y ch (rze­ czowych).

Skoro m yślenie nau k o w e je s t tw ó rczym w ysiłkiem n a j­ bardziej in d y w id ualn y m , p rzeto jego n ależy ta w ydajność p rzy rozpoczęciu p rac y nau k ow ej n ad odnalezieniem w łaściw ego te m a tu zależy od sp rz y ja ją c y ch dla niej w stęp n y ch w aru n k ó w w ew n ętrzn y ch , to znaczy od ścisłej jej h arm o nii z k w a lifik a ­ cjam i zarów no in d y w id u aln y m i ja k i społecznym i. W ty m celu rozpoznać należy sw oje zdolności do analizy czy syntezy, do rozum ow ania sp eku laty w n eg o (abstrakcyjnego), czy em pirycz­ nego (eksperym entalnego), do łatw ego w yp ow iad ania się w słow ie czy n a piśm ie, oraz zdolności pam ięciow e czy in te le k ­ tu aln e. M iędzy m y ślen iem a pam ięcią zachodzi sto su n ek ści­ słego w spółdziałania lecz w k ie ru n k u zgoła od w ro tn y m . Słaba pam ięć przy czy n ia się do ro zw o ju m y ślenia za pom ocą pojęć ogólnych, dostarczając im odpow iedniego m ate ria łu . N ato m iast silna pam ięć, n asu w ając bez w sp ółud ziału m y ślen ia, zw iązki skojarzeniow e, pow oduje zaniedbanie fu n k cji m yślow ej nie­ zbędnej do uogólnień.

Poza k w alifik acjam i in d y w id u aln y m i każdy p racow n ik n a u ­ ki w in ien liczyć się ze swoim i k w alifiak cjam i społecznym i

(narodu i środow iska), k tó re m ogą zarów no sp rzy jać ja k i h a­

15 .... „nie do w yjątk ów należał do niedaw na naw yk — w ygodny dla profesora — po prostu podania studentow i tem atu do pracy m agister­ skiej J. Pieter, Praca Naukowa, K atow ice 1957, 9.

(19)

22 K Ś . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [18]

m ow ać nasz w ysiłek w m y śle n iu naukow ym . T ak jak lite r a tu ­ ra i sztuka, ta k też i n a u k a będąc fu n k cją społeczną, zależy od cech um ysłow ych n a ro d u i od w aru nk ó w , w k tó ry c h n aró d te n żyje. Z n an e je s t zdanie P a ste u ra , że n a u k a nie m a O jczy­ zny, ale posiada ją uczony. N au k a je s t w ięc siłą sam odzielną, jak k o lw iek nie jest siłą niezależną od stanow isk a człow ieka w czasie i w p r z e s trz e n i16.

W stęp ny m w a ru n k ie m dalszym do w y b o ru te m a tu jest p rz y ­ gotow anie ogólne w sp ecjaln ej dziedzinie w iedzy np. filolo­ gicznej, filozoficznej, b ib lijn e j, teologicznej, history cznej, p rzy ro d n iczej, celem zgrom adzenia sobie ogólnych zasobów działu n a u k i i zdobycia odpow iedniej m eto d y badań. W reszcie w stęp n y m w a ru n k ie m bliższym je st kilkum iesięczne przygoto­ w an ie b ezpośrednie n iezbędne do zapoznania się z lite ra tu rą sp ecjalisty czn ą ab y sam odzielnie dotrzeć do ostatniego od­ cinka b a d ań w d an y m zak resie nauki.

T em at n au k o w y sam w sobie przed staw ia p ew n e zagadnienie rzeczyw iste a nie fikcy jn e, w y łan iające się z pozn anych dotąd fra g m en tó w rzeczyw istości i stanow iące d ez y d era t a k tu a ln y w d anej dziedzinie nau ki, k tó ry jeszcze nie został należycie w yśw ietlo ny . T e m atu więc do m y ślen ia naukow ego nie m o­ żna w y rażać w form ie tezy lecz n ależy go ujm ow ać w form ie zagad n ienia lub prob lem u , k tó ry p o p u larn ie w y raża się w sło­ w ach następ u jący ch : czy je s t tak , czy m oże jest inaczej. In n y ­ m i słowy, te m a t n au k o w y w inien zaw ierać pew n e dubium , k tó re należy w sposób odpow iedni w y św ietlić i rozw iązać. Pod w zględem psychologicznym w ątpliw ości nie zaw sze są czyn­ n ikiem u jem n y m i rozkładow ym , gdyż m ogą stanow ić dość siln y m o ty w dla działalności u m y słu a w te d y z a jm u ją m iejsce bardzo doniosłe w m y ślen iu w ogóle, a zwłaszcza w m y ślen iu naukow ym . N ie każde je d n a k d u b iu m m a w artości d y d a k ty ­ czne dla te m a tu m y ślen ia naukow ego. N asuw a się z kolei p y ­ tan ie, jakiego ro d za ju d u b ium m a zaw ierać te m a t naukow y: czy d u b iu m m etodyczne (C artesianum ), czy d u bium rzeczy­

16 Por. A. G ó r s k i , Nauka niemiecka, art. w Nauce Polskiej 22 (1937) 115.

(20)

[19] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 23

w iste (H erm esianum ), w zględnie, czy d u b ium n e g aty w n e czy raczej pozytyw ne.

D u b ium oznacza s ta n u m y słu zaw ieszającego sw ój sąd wobec dw óch zdań sp rzecznych lub sobie p rzeciw nych. Jeżeli tak i s ta n p o w staje bez jakiegokolw iek zastanow ienia się nad m o ty ­ w am i, za i p rzeciw jed n e m u ze zdań sp rzecznych lu b p rze ­ ciw nych sobie w te d y dubiu m je s t n eg aty w n e. N ato m iast jeżeli zaw ieszenie sąd u n a stę p u je po do k ład ny m rozw ażeniu ra c ji k tó ry m i są ró w n o m iern ie i dostatecznie u m o tyw ow ane sprzecz­ ne lu b sobie p rzeciw ne zdania, w te d y d u b iu m je s t pozytyw ne. D u b ium pozytyw n e ze w zględu na korzyści d yd ak ty czn e jak ie ono daje, m oże być nie ty lk o szczere czyli p raw d ziw e (H erm e- sianium ) lecz n a w e t fik cy jn e czyli m eto dy czn e (C artesianum ). To o statn ie polega n a tak im zorganizow aniu postępow ania a r- g u m en tacy jn eg o jak gdyby nic pew nego nie było, czyli na tak im p rzy to czen iu ra c ji za i przeciw , ja k g dy by żadne ze zdań sprzecznych lu b przeciw nych sobie nie było pew ne. Otóż do te m a tu m y ślen ia naukow ego w chodzi dubiu m pozytyw ne, p rzy n a jm n ie j w sw oim n ajsłab szy m p rzejaw ie tj. jako d u b iu m fik cy jn e czyli m etodyczne. D aje ono bow iem p e łn ą św iado­ mość, gdzie się z n a jd u je zasadnicza tru d n o ść zagadnienia, czyli jak i je s t jego dok ładny stan. P row ad zi ono do k ry ty c z ­ nego zastano w ien ia się n ad przytoczo ny m i rac jam i za i p rze ­ ciw oraz zm usza do szukania w yższej i głębszej syntezy. P rz e ­ to d u b ium p o zytyw ne, k tó re p o w staje n ie z dow olności zgoła su b iek ty w n ej (dubium negaty w ne), lecz p rzy n a jm n ie j z k r y ­ ty czn ej oceny ra c ji za i przeciw , tj. w szy stk ich czynników o biek ty w ny ch , w chodzących do danego zagadnienia, zasług uje n a m iano d u b ium m etodycznego.

W te n sposób u ję ty te m a t m y śle n ia naukow ego w y stę p u ją c y w postaci d u biu m m etodycznego m a sw oje pełn e zastosow anie w dziedzinie teologicznej czego dow odem je s t S um m a św. To­ m asza z A kw inu. Jeżeli k a to lik w m y śl orzeczenia S oboru W a­ tykańskiego, nie m oże m ieć słusznych (obiektyw nych) pow o­ dów do w ą tp ie n ia w w ierze lu b do o d stąpien ia od niej (DBUR

1794) i jeżeli k o n sek w en tn ie w m yśl tego orzeczenia żadne tw ierd zen ie p rzeciw ne w ierze (dogm atow i) nie m oże nigdy

(21)

24 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I

[20]

uchodzić za o b iek ty w n e to nic nie stoi na przeszkodzie by k a to lik m ógł stosow ać d u b iu m m etodyczne jako fik c y jn e ce­ lem kry tyczneg o zbadania dogm atów sw ojej w iary .

Z ag adn ien ie o p a rte na p o zy ty w n y m d u b ium m etodycznym , k tó re w chodzi do te m a tu m y ślen ia naukow ego m usi być także a k tu a ln e tzn. wr,ażliwe na ogólnoludzkie p o trzeb y in te le k tu a l­ ne, na rzeczyw istość, k tó ra w d an ej chw ili p o k ry w a u m ysły i uczucia w szy stkich i na p rąd y , k tó re zm ieniają k u ltu rę d a­ nego k r a ju lu b n aro d u. W p rzeciw n y m razie m y ślen ie n a u ­ kow e jako zd eh u m an izo w any an ach ro nizm nie spełniłoby

swego zadania i zasługiw ałoby n a usunięcie go poza naw ias życia społecznego. W zględy w y b itn ie h u m an isty czn e p rze m a ­ w iają za zrozu m iały m ograniczeniem te m a ty k i m y ślen ia n a u ­ kowego. T ak np. w apologetyce now oczesnej uchodzi już za anachro n izm zagadnienie o m ożliw ości objaw ienia, cudu, p ro ­ roctw , ta k a k tu a ln e w okresie rac jo n alizm u w ie k u X V III i X IX , kied y chodziło głów nie o w yk azan ie m ożliw ości tak ich pojęć. Z ag adnienie bow iem sam ego fa k tu nie budziło w te d y w iększych tru d n o ści w sk u te k m ało jeszcze rozw iniętego zm y­ słu h istorii. R ów nież b y łoby an ach ro nizm em trz y m a n ie się kurczow o apologetyki polem icznej w edług w zo ru w. X V I—■ X IX , oraz tra k to w a n ie jej jako ró w n o rzędn ej z apologetyką naukow ą.

Ze w skazań k o n k retn y c h k tó re m ogłyby się p rzyd ać do b a r­ dziej tra fn eg o w y b o ru i zredagow ania te m a tu naukow ego, n a ­ leży w ym ienić następ u jące.

N ie w y b ierać tem a tu , k tó ry był stosunkow o niedaw no o p ra ­ cow any w yczerpująco, poniew aż n a próżno tra c i się czas i siły na p rze ra b ia n ie tego sam ego m a te ria łu bez w id ok u n o ­ wego rozw iązania.

Nie w y bierać tem a tó w ani zb y t ogólnych, ani też zb y t spe­ cjalistycznych, żeby nie n arazić się n a zarzu t, że opracow anie te m a tu je s t albo pobieżne, albo jed n o stro n n e. C elem bow iem p ra c y nau k o w ej je s t tw o rzen ie now ych w artości nie zaś po­ w ta rz a n ie w artości już znanych.

Nie redagow ać te m a tu naukow ego w sposób d e fin ity w n y ju ż na sam y m w stępie, w y starczy jeżeli będzie on prow izo­

(22)

[21] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 25

rycznie zred ag ow an y w sposób b ard ziej ogólny, a dopiero w to k u sam ej p rac y zostanie dokładnie u sta lo n y 17.

Nie korzy stać z gotowego w y k azu tem atów , poniew aż są one najczęściej p rzestarzałe, i uniem ożliw iają sam odzielną pracę, k tó ra je s t niezbędna do n ależytego w g ląd u w odpo­ w iedni dział nauk i.

Zdaw ać sobie sp raw ę z nierów nego poziom u tem atów , jak rów nież i odpow iadającego im m y ślen ia naukow ego. Do g ru p y najniższej należą te m a ty refe ra to w e , k tó re o ty le ty lko zasłu ­ g ują na m iano n aukow ych, o ile w sw oim o p raco w an iu nie są w yłącznie streszczeniem , lecz d ają now y u k ład sy ste m aty c z ­ n y i m etod y czn y zarów no poglądów ja k i osiąg nięty ch d o tąd w yników .

W ysiłek tw ó rczy nad w y bo rem te m a tu naukow ego o tw iera z kolei drogę do dalszych w ysiłków tw órczych a m ianow icie, do zb ieran ia odpow iednich m ate ria łó w tj. źródeł i lite r a tu r y oraz do k ry tyczn eg o ich opracow ania. By u n ik n ąć dość u p o r­ czyw ej sugestii nie należy rozpoczynać czytania lite r a tu r y nauk o w ej przed u stalen iem i k ry ty c z n y m opracow aniem ź ró ­ deł. S tu d io w an ie lite r a tu r y n au k ow ej ro zw ijać należy w edłu g klucza chronologicznego aby śledzić za jej p ostępem w sto su n ­ k u do ustalonego ju ż tem a tu , i za w p ły w em dzieł w cześn iej­ szych na późniejsze o d różniając dzieła o ry g in aln e od po ch o d ­ nych. W n iek tó ry ch w y pad k ach m ożna stosow ać czy ta n ie ku rso ry czn e lite r a tu r y n auk o w ej. Polega ono n a zapoznaniu się z przedm ow ą a u to ra książki, z n iek tó ry m i jej fra g m en ta m i w iększym i lub m niejszym i posług u jąc się w ty m celu spisem treści oraz w ykazem im ion i rzeczy danego dzieła 18.

K ry ty cz n e stu dio w an ie lite r a tu r y n au k o w ej w y m ag a jed n o ­ cześnie by prow adzić tzw . w yciągi i z nich u m ie ję tn ie ale sp raw n ie korzystać. W edług słusznej uw agi P ascala 19 o ro z­

17 Por. L. F o n c k, Wissenschaftliches Arbeiten, 106 ns. 18 Por. L. F o n c k, dz. cyt. 161.

18 „Niech nikt nie m ówi, że nie pow iedziałem nic nowego: roz­ m ieszczenie treści jest nowe... . Tak samo, jak gdyby m i ktoś p o w ie­ dział, że posługuję się starym i słow am i. Jak gdyby te sam e m yśli nie tw orzyły przez odm ienne rozm ieszczenie innej treści dzieła, tak samo

(23)

26 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I [22]

m ieszczaniu m y śli m ożna zaryzykow ać tw ierd zen ie, że w łaści­ w ie dzieło naukow e polega nie na stw o rzen iu w szystkiego przez au to ra, lecz n a o ry g in aln y m układzie m yśli już istn ie ­ jący ch czyli na sp ecjaln ej ich syntezie. Te sam e m yśli, ro z­ m ieszczone inaczej, stan o w ią treść zupełn ie inną, ta k ja k te sam e w y ra z y przez różne sw oje rozm ieszczenie tw o rzą inne zgoła m yśli. Otóż, skoro ta k a je s t bud o w a każdego dzieła n a ­ ukow ego, to należy go p rzy le k tu rz e k ry ty c z n e j zdekom pono- w ać, na m y śli poszczególne jako n a oddzielne pierw iastk i, n a ­ stęp n ie odszukać takie, k tó re pochodzą ze źródeł, a k tó re z w łasn ej tw órczości a u to ra i w reszcie, k tó re są od in ny ch dzieł zapożyczone. P rzed m io tem w ięc w yciągów są m yśli po­ szczególne bądź danego dzieła, gdy chodzi o całkow ite zbadanie jego budo w y i w artości k ry ty c z n ej, bądź ta k ie tylko , k tó re się w iążą z o b ran y m te m a te m zarów no bezpośrednio jak i po­ średnio. P ło n n a je s t tu w szelkiego ro d za ju obaw a przesady, k tó re z ty c h m y śli uw ażać za b ezpośrednie a k tó re za po­ średnie, poniew aż o w iele w ięcej je s t n a rz e k a ń n a n iek o m p le t­ n e w yciągi niż n a w yciągi p rzesadne. W yciągi n ależy sp orzą­ dzać nie w zeszytach lecz na luźn y ch k a rtk a c h o w ym iarach : 5 X 7 cm w zględnie 10 X 14 cm. K a rtk ę należy w yp ełn ić ty lko po jed n e j stro n ie i m oże zaw ierać ty lk o jed n ą m y śl stre sz ­ czoną w jed n y m lu b k ilk u zdaniach, zwłaszcza jeśli dane dzieło m ożna m ieć zaw sze do dyspozycji, chyba, że chodzi o red a k c ję o ry g in aln ą te j m y śli 20. N a dole każdej k a rtk i n ależy um ieścić dok ładn ą s y g n a tu rę w y p isan ej m y śli (im ię i nazw isko au tora, ty tu ł dzieła, m iejsce i ro k w y d an ia oraz stronę). U góry zaś w p raw y m i lew y m ro g u k a rtk i um ieścić należy hasło ogól­ niejsze i ściślejsze, odpow iadające treści d anej m yśli. W artość

jak te sam e słow a tworzą przez sw oje rozm ieszczenie inne m yśli”. Fragm. 22.; „Niektórzy autorowie, m ów iąc o swoich dziełach pow iada­ ją: m oja książka, mój. komentarz, m oja historia etc.... W olejby im m ó­ w ić: nasza książka, nasz kom entarz, nasza historia etc. zw ażyw szy, iż zazwyczaj jest w tym o w iele w ięcej cudzego niż ich w łasn ego”. Fragm. 43 w Myślach (o religii), przełożył T. Ż e l e ń s k i (Boy), P oz­ nań—W arszawa, b.d. 8.14.

(24)

[23] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 27

m eto d y k artk o w e j polega na w y ra b ia n iu w sobie coraz w ię k ­ szego k ry ty c y z m u i n a b y w a n iu w iększej w p ra w y w o dszuki­ w a n iu tra fn y c h haseł celem sy n tety czn ego u jęcia bądź ogól­ niejszego, bądź ściślejszego już w y p isanej m yśli. D opiero w te d y te hasła seg reg u ją praw idłow o poszczególne m yśli da­ nego dzieła i sp ro w ad zają je do w yższej syntezy, co dla te c h ­ n ik i m yślenia naukow ego m a w ielkie znaczenie. K a rtk i w y ­ pełnione w sposób pow yższy stanow ią należycie posegregow a­ n y m a te ria ł m yślow y, z którego p o w stała budow a danego dzieła.

M etoda k a rtk o w a , prócz koniecznego ćw iczenia się w w yso­ kiej techn ice m y ślen ia naukow ego, m a jeszcze jed n ą stro n ę d odatnią, a m ianow icie, że w w ielk im sto p n iu u łatw ia p rz e ­ prow adzenie u k ła d u całego m a te ria łu bądź w sposób chro n o­ logiczny, bądź w sposób sy stem aty czn y zależnie od różnych potrzeb k o n k retn y c h , czego oczyw iście pow iedzieć nie m ożna o m etodzie zeszytow ej.

§ 4. Forma z e w n ę trzn a m y ślen ia naukow ego

M yślenie nau ko w e jest obecnie ta k daleko rozw inięte, że nie m oże nie uw zględniać d orobku bad ań poprzed n ich celem ich zw iększenia i w zbogacenia dorobkiem now ym , ja k rów nież nie m oże się obyć bez w sp ó łpracy z innym i, u łatw iającej w znacznej m ierze specjalizację ty c h badań. P o w sta ją c y na ta k im podłożu tw órczy w ysiłek in d y w id u aln y m y ślenia n a u ­ kowego dąży już sam orzu tn ie do sp ełn ienia sw ej fu n k cji społecznej tj. do zaspokojenia ogólnoludzkich p o trzeb in te le k ­ tu aln y c h , po słu g u jąc się w ty m celu słow em pisanym , jako sw oją szatą zew n ętrzn ą. Do szaty ze w n ę trz n ej w m y śle n iu n au k o w y m w chodzą jako jego sk ład niki zasadnicze: odpo­ w iedni podział opracow anego m a te ria łu i jego p rzedstaw ien ie n a piśm ie czyli w ykład.

Podział, o k tó ry tu chodzi, oznacza celow y i p raw id ło w y u k ład opracow anego m a te ria łu na poszczególne części, ro z­ działy, p a ra g ra fy itd. aż do odstępów od now ego w iersza,

(25)

28 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [24]

jako w y n ik k ry ty czn eg o p rzem y ślen ia i opanow ania m a te ria ­ łu nie ty lk o w zary sach ogólnych lecz n a w e t w dro b n y ch jego szczegółach. Podział te n je st w ted y naukow y, jeżeli jest:

P rz e jrz y s ty czyli w y raźn y , to znaczy, kied y odróżnia treść głów ną od podrzęd nej, celem u w zględnienia w sto p n iu od­ p ow iad ający m jej doniosłości.

Logiczny, tj. kied y m iędzy poszczególnym i g ru p am i z e b ra ­ ny ch m y śli istn ie je ścisły zw iązek nie asocjacyjn y, lecz w e­ w n ętrzn y , pozbaw iony w szelkich przeskoków m yślow ych.

W y czerpu jący , tj k ied y u w zględnia całą treść opracow anego k ry ty c z n ie zagadnienia, bez jakiegokolw iek w y ją tk u .

R ów nom ierny, tj. k ied y każdej g ru p ie przeznacza się ty le m iejsca, ile słuszne p o trz e b y estety czne (rów now agi, h a rm o ­ nii z w yłączeniem nużącej jednostajności) tego w y m ag ają 21.

Ja k o w zór takiego podziału m oże posłużyć S um m a teologi­ czna św. Tom asza z A kw inu.

W ykład, k tó ry m a na celu p rzed staw ić in n y m na piśm ie o siągnięte w yniki badań, w in ien odpow iadać zarów no w y m a­ ganiom ogólnym odnoszącym się do s ty lu i języka, jak i w y ­ m aganiom sp ecjaln y m , dotyczącym p rzyto czeń i skrótów .

S ty l litera c k i i p ięk n y języ k nie są w łaściw ościam i u tw o ró w w yłącznie literack ich , poniew aż m y ślen ie nauk ow e należy rów nież przyozdabiać p o p raw n y m sty lem i językiem : „niech w ięc każd y przy szły tw ó rca n au k o w y uczy się swe m yśli w y ­ rażać w słow ach: niech dba o sw ój język i sta ra się pisać nie ty lk o prosto i jasno, z n ieu b ła g an ą ścisłością logiczną, ale z a j­ m u jąco i pięknie. T ylko p ięk n e dzieła p rz e trw a ją w ieki, w pływ swój w y w ie ra ją c na coraz dalsze p o k o len ia” 22.

Obok s ty lu literackiego każdy w y k ła d n au ko w y na piśm ie w in ien dość s k ru p u la tn ie p rzestrzegać s ty lu naukow ego jako n a jb a rd zie j sobie w łaściw ego. Różnica m iędzy sty lem lite r a ­ ckim a n auk o w y m polega na tym , że sty l n auk o w y nie m oże tolerow ać ani jednego zdania, k tó re b y łoby w prow adzone bez p o trz e b y kom pozycyjnej. K ażde zdanie je s t tu pod w zględem

21 Por. L. F o n c k , dz. cyt. 241—244. 22 Por. J. Ł u k a s d e w i c z , dz. cyt. 36,

(26)

[25] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 29

sw ej m y śli niezbędne, każde je s t założeniem pod dalszy w nio ­ sek rozum ow y. Z dania zw arte, ścisłe, w y zb y te obciążeń n ie ­ koniecznych i przerostów , ro zw ija ją się w coraz to szersze, coraz b ard ziej rozległe m yśli, docierając ko n sek w en tn ie od szczegółów do isto ty zagadn ien ia naukow ego, w zględnie od analizy do syntezy. Taki k ie ru n e k s ty lu naukow ego p rze d ­ staw ił B everidge w sposób obrazow y, a m ianow icie, że p ra ­ cow nik n a u k i um ie w idzieć las a nie ty lk o poszczególne d rze ­ w a 18. M ożna tu zastosow ać zasadę d y d ak ty czn ą św. A u g u sty n a (De doctr. C h ristiana, 4,20), że „qui docet v ita b it om nia v erb a q uae non d o cen t”, tzn. że, m ów iąc przykładow o, na dziesięć słów p o trzeb n y ch nie m ożna użyć n ie ty lk o d w udziestu, ale n a w e t i jedenastego, do tego bow iem sto pnia sty l nau k ow y posług u je się w sposób n a jb a rd zie j zw ięzły poszczególnym i w y razam i i zdaniam i, żeby n auce dostarczyć n a jb a rd zie j po­ trzebnego e le m en tu — m yśli, obleczonych w słowa, a nie słów ii frazesów pozbaw ionych m yśli. W szystkie zdania, w y ­ rażające określone m y śli i w chodzące w zw iązek logiczny z in ­ nym i nie m ogą być n igd y pozbaw ione n ależytego i k ry ty c z n e ­ go uzasadnienia, nie w celu p rzek o n an ia i n aw ró cenia czy­ teln ik a, lecz poprostu, żeby służyć praw dzie. S ty l naukow y, u rzeczy w istn iając w te n sposób na piśm ie cechę zasadniczą m yślenia naukow ego tj. logiczność, odgranicza się zdecydow a­ nie od s ty lu literackiego w b e le try sty ce , propagand zie i k a ­ znodziejstw ie, tra c ąc p rzez to sw oje w p ływ y n a rzesze c zy tel­ ników . T aka w izja o sam otnienia nig d y jed n a k nie w strz y m y ­ w ała pochodu nauki, k tó re j nie zależy na ty m , by przez gesty k u lacje lub z w ro ty reto ry czn e zbierać sobie oklaski ze stro n y rzeszy. M yśli bow iem p o p a rte n a le ż y ty m a rg u m e n te m służą dla tych, k tó rz y z n a jd u ją się na odpow iednim poziom ie i p o tra fią je zrozum ieć. Nie b ra k jed n a k w s ty lu nau kow ym pew ny ch przerostów , do k tó ry c h m ożna zaliczyć: egotyczność i banalność. K ażdego m yślącego k ry ty c z n ie czy teln ik a razi niepom iernie, gdy sty l nauk o w y trą c i egotyzm em czyli n aiw ną

18 Por. S ztu ka badań naukowych, tłum . dr L. Żebrowski, W arsza­ w a 1960, 17.

Cytaty

Powiązane dokumenty

current density are based on the average cell temperature. A fuel cell stack consists of a number of cells, all with the same performance, electrically.

W obszarze humanistyki i historycznie wypracowanych w jej ramach modeli myślenia o człowieku, kulturze, sztuce i naturze perspektywa badań interdyscyplinarnych — szczególnie

Słowa kluczowe: ocenianie pracowników, system oceniania pracowników, oceny okresowe, kryteria ocen, częstotliwość oceniania, instytucje integracji i pomocy

Zdeterm inowany warunkam i zewnętrznym i, odczuwający zdecydowaną ob­ cość i samotność wśród w spółczesnych, sam odzielnie kształtow ał swój pro­ gram literacki

5 In addition, theoretical studies have shown that the pull-in voltage is highly sensitive to external mechanical loads applied to the electrode, such as pressure or in-plane

Psalm nasz staje się tym sposobem świetną interpretacją słów Pisma św.: „Kto się chlubi, niech się Panem chlubi“, zapisanych u Jeremiasza (9. 17). Takie oto myśli spisano

Een aanwijzing ter inschrijving als interieurarchitect wordt op diens ver- zoek afgegeven aan hem die vóór het tijdstip van inwerkingtreding van deze wet de leeftijd van 40 jaar

Nie ważę wartości tej pracy, nie czuję się na siłach do tego, poczytywałbym sobie jednak za grzech nie zaznaczyć uka- zania się tego dzieła, ukończonego z wysiłkiem i mozołem