Wincenty Kwiatkowski
Metoda myślenia naukowego
Studia Theologica Varsaviensia 1/1, 5-32
R O Z P R A W Y
I
A R T Y K U Ł Y ,
Ks. WINCENTY K W I A T K O W S K I
M ETODA M Y ŚLEN IA N A U K O W E G O 1
W k ażd y m człow ieku, obok radości i zadow olenia pocho dzących z poczucia spełnionego obow iązku p o w sta je także radość i zadow olenie z pozn an ej rzeczyw istości w sposób ja k n a jb a rd zie j dokładny. G dy zaś w po zn aw any m przedm iocie
1 W ciągu 43-letniej pracy uniw ersyteckiej (1920— 1963) byłem k ie row nikiem Sem inarium Apologetycznego, w którym ćw iczenia i zajęcia praktyczne poprzedzałem stale w ykładam i o m etodzie pracy naukowej. N a prośbę m oich słuchaczy publikuję te w ykłady, które pow stały jako w ynik w ieloletn ich reflek sji nad rozległą literaturą przedm iotu oraz nad klasycznym i wzoram i dzieł bezsprzecznie naukowych o typie hu m anistycznym w zględnie historycznym , w obrębie których należy um ieścić prace z dziedziny teologii. N ie mam zam iaru przedstaw ić tu w sposób w yczerpujący pow yższe zagadnienie m etodologiczne. Prag nę tylko moim byłym i obecnym słuchaczom utrw alić na piśm ie to, co poznali w sposób teoretyczny i w edług którego układali sw oje rozpra w y naukowe. Z m iłą w dzięcznością pragnę tu w spom nieć o sw oim pro fesorze L. Foncku, którego w ykładów z m etodologii słuchałem na S e m inarium biblijnym w Rzym ie w roku 1920. Toteż odw oływ ać się tu będę do znanej ogólnie jego pracy, Wissenschaftliches A rbeiten, Inns bruck 1908, która ukazała się rów nież w tłum aczeniu polskim J. J. Ra packiego, Praca naukowa, W arszawa 1910. Z pośród nowszych autorów poruszających ogólne zagadnienia m etodologiczne pracy naukowej w y m ienić m ożna np. F. v. Steenberghena, D ire ctives pour la confection
d’une monographie scientifique, Louvain 1949 uw zględniającego stronę
w yłącznie praktyczną tego zagadnienia; J. Pietera, Praca naukowa, K atow ice 1957 dla szerszych kół studenckich; K. Brinkm anna, Die
rechtswissenschaftliche S em in ar- und Doktorarbeit, Berlin und Frank
furt a.M. 1959 dla praw ników ; oraz W.I.B. Beveridgé’a, S ztu ka badań
naukowych w tłum . polskim L. Żebrowskiego, W arszawa 1960 ze szcze
6 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I
[2]
lub sam ym p oznaniu n ap o ty k a człow iek n a jak ąk o lw iek ta jem niczość lu b n a jak iek o lw iek tru d n o ści, w te d y po w staje w n im p ew n a niechęć i zrozum iałe niezadow olenie. T akie n ie zadow olenie budzi jednocześnie siln ą chęć pokonan ia przeszkód w p o zn aw an iu taje m n ic ze j rzeczyw istości. M ożna pow iedzieć, że po czy n ając od p ierw o tn eg o sto p n ia poznania i o bserw acji aż do w spółczesnych m eto d badaw czych i chęci doskonałego poznania zarów no p rzy ro d y ja k i p sychiki człow ieka, jego działań i w ytw orów , istn iało ju ż p oznanie (m yślenie) n au kow e w ogólnym tego słow a znaczeniu. N iespokojny i odw ażny duch ludzki, nie je s t n ig d y o b o jętn y w obec ta je m n ic św iata i życia, lecz zapuszczając się w n iezn an e dla siebie i n iepokojące dzie d zin y rzeczyw istości i szu k ając w ciąż now ych odkryć oraz rozw iązań n a su w a ją c y c h się zagadnień, stan o w i źródło psycho logiczne, z k tórego p ły n ie chęć, w ola i zapał do p ra c y n a u k o w ej. T ak i „du ch b a d aw czy ”, stan o w iąc p o trzebę w e w n ę trz n ą człow ieka, k tó re j staw ić oporu niepodobna, je s t je d n y m z n a j szlach etn iejszy ch popędów w po zn aniu p ra w d y i dźw ignią każdego w łaściw ego postępu.
M imo ta k n ie o d p a rty c h dążeń człow ieka do pozn ania otacza jącej go rzeczyw istości, u m y sł lu dzk i nie je s t w sta n ie je j od tw o rzy ć w sposób a d e k w a tn y tzn. zu p ełn y i w y czerp u jący . Z je d n e j bow iem stro n y nasze pojęcia, k tó re p o w sta ją p rzy p o zn aw aniu rzeczyw istości, nie fałszu ją jej co p raw d a , an i też nie zn iek ształcają, lecz, w iązan e zn an y m i n a m do tąd p raw a m i logiki, d a ją m n iej lu b w ięcej p rzy b liżo n y obraz rzeczy w isto ści 2. Z d ru g iej zaś stro n y , nie. m ożna u trz y m y w a ć a p rio ri, że nie m a rzeczyw istości nie w y b ieg ającej poza z ak res zn an y ch n am p ra w logicznych, skoro istn ie ją k o n s tru k c je m yślow e, zw ane an tyn o m iam i, k tó re ty m p raw o m logicznym nie pod leg ają. Skoro te d y u m y sł nasz, w m ia rę sw oich m ożliw ości, rozszerza, pogłębia i p ro stu je sw oje poznanie rzeczyw istości, to, o siągalny w dobie obecnej stop ień tego p o znan ia „w u jm o
2 „Nie m a w ątpliw ości, że św iat rzeczyw isty jest zbudowany in a czej i jest bardziej skom plikow any, aniżeli to przypuszcza nauka”. C. B i a ł o b r z e s k i , Religia i nauka, art. w N auce Polskiej 13 (1930) 6.
[3] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 7
w a n iu i u sta n a w ia n iu znaczeń sto su n k ó w i zw iązków znacze n io w y ch ” (A. W enzl), nosi zaszczytne m iano pozn ania (m y ślenia) naukow ego.
Ze w zg lędu je d n a k n a to, że obok poznania (m yślenia) naukow ego istn ie je tak że poznanie (m yślenie) p rzed-, poza- a n a w e t nienau ko w e, n asu w a się z kolei zagadnienie, czy istn ieje sp raw d zian do od ró żn ien ia jed n ego ty p u pozn ania od pozostałych.
§ 1. S p ra w d zia n m y ś le n ia naukow ego
W edług filozofii A ry sto te le sa p oznanie rzeczyw istości sięga swego szczy tu (w sensie w zględnym ) dopiero w ted y , kied y u m y sł nasz p o zn aje rzeczyw istość w sposób zu p ełn ie pew n y i w św ietle p rzy czy n y w łaściw ej 3. Do sp ra w d zia n u poznania szczytow ego w chodzą te d y dw a ró żne n a pozór elem en ty: pew ność pozn an ia czyli e lm e n t su b ie k ty w n y i p rzy czy n a w ła ściw a poznan ej rzeczyw istości czyli e le m en t ob iek ty w n y . O by dw a n a pozór ró żn e e le m en ty łączą się tu w jed n ą całość, gd y p rzy jm ie m y ogólne założenie k ry terio p o zn aw cze te j filozofii, że w m ia rę ja k w z ra sta poznaw alność sam ego p rzedm iotu, ró w n ież w z ra sta z jego stro n y d e te rm in a c ja naszego po znania.
W św ietle takiego założenia p o w sta je ścisła zależność m iędzy ele m en te m su b ie k ty w n y m i o b iek ty w n y m czyli m ięd zy sto p niem naszego pozn an ia a jego p rzed m io tem . T ak a ścisła zależ ność m iędzy sto p n iem naszego pozn an ia a jego d e te rm in a cją ze s tro n y p rze d m io tu sięga sw ego szczytu dopiero w te d y gdy sam p rzed m io t d e te rm in u je ro zu m nie ty lk o do poznania tego co je s t i co istn ie je ta k a nie inaczej (cognitio quia), lecz po n a d to d e te rm in u je do poznan ia dlaczego je s t ta k a nie inaczej (cognitio p ro p te r quid). Tego ro d z a ju p oznanie (cognitio p ro p te r quid) stanow i, w ed łu g epsitem ologii ary sto tełeso w sk iej spraw d zian , k tó ry odróżnia pozn an ie n a jb a rd z ie j szczytow e
3 Por. I A nalitic. post. 2 (Aristotelis Opera ex recensione Im m anuelis Bekkeri edidit A cadem ia R egia B orussica editio altera, quam curavit Olof Gigon, B erolini 1960, 1, 71 ns.).
8 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I [4]
czyli n au k o w e od poznania (m yślenia) p rzed -, poza-, i n ie naukow ego 4.
D a tu ją c a się od K a rte z ju sz a (1596— 1650) m y śl now oczesna w pro w adziła dalsze uściślenie sp ra w d zia n u m y ślen ia n a u k o w ego a m ianow icie, jako poznania nie ty lk o w łaściw ej p rz y czyny rzeczyw istości, lecz tak że jako poznanie ściśle obiek ty w n e te j p rzy czy n y . M yśl bow iem now oczesna, d ostrzegając w ary sto teleso w sk im spraw d zian ie m y śle n ia naukow ego, z n a j d u jąc y się w nim obok ry só w rzeczyw istych czyli o b iek ty w nych, ry s id ea ln y czyli su b iek ty w n y , zam ierza go całkow icie w yelim inow ać. T akim ry sem su b ie k ty w n y m je s t tu , w ed łu g um ysłow ości now oczesnej p oznanie p rzy c z y n y celow ej albo celu, k tó ry nie leży w o b iek ty w n e j płaszczyźnie poznaw anej rzeczyw istości, poniew aż z chw ilą gdy cel p rzy b ie ra k sz ta łty rzeczy w iste ty m sam y m p rz e sta je ju ż b yć celem . W yłączenie p rzy c z y n y celow ej jako su b ie k ty w n e j ze sp ra w d zia n u m y ślenia naukow ego jako ściśle o biektyw nego, ograniczyło go do poznan ia p rzy c z y n y w yłącznie sp raw czej (zew nętrznej) w b a d an ej rzeczyw istości. Tego ro d z a ju poznanie p rzy czy n y w y łą cznie spraw czej je s t rów noznaczne z u sta le n ie m poszczegól n y c h p ierw iastk ó w , sk ła d a jąc y c h się n a p o w stanie b ad an ej
4 Por. I A nalitic. post. 9 (tamże, 1, 75 ns.). Stanowisko pow yższe o spraw dzianie m yślenia najbardziej szczytow ego, a w ięc najbardziej krytycznego czyli naukow ego podziela rów nież św. Tomasz z A kwinu, gdy pisze w kom entarzu do A rystotelesa: „Oportet scientem , si est p er- fecte cognoscens, quod cognoscat causam rei scitae”. I Periherm en. 1,2. Tu jednak św. Tom asz wraz z innym i scholastykam i odróżnia m iędzy poznaniem naukowym zw anym scien tia i poznaniem zw anym m ądroś cią czyli sapientia. O ile bowiem do poznania w łaściw ej przyczyny przedm iotu w chodzą jej cztery rodzaje: m aterialna, form alna, spraw cza, celow a i w tedy takie poznanie uchodzi za naukow e (scientia), to gdy do poznania tej przyczyny w chodzi Bóg jako przyczyna najw yższa, w ted y otrzym uje ono nazw ę m ądrości (sapientia). „... quia ergo nomen scientiae im portat quamdam certitudinem iudicii... siquidem certitudo judicii fit per altissim am causam habet speciale nomen, quod est sa pientia: dicitur enim sapiens in unoquoque genere qui n ovit altissim am causam illiu s generis, per quam potest de omnibus judicare; sim pliciter autem sapiens dicitur qui n ovit altissim am causam sim pliciter, scilicet D eum ”. II—II q. 9 a. 2.
[5] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 9
rzeczyw istości jako ich sk u tk u . D la sp raw d zen ia ścisłości w p rzep row ad zo n ej analizie, n ależy dokonać jeszcze sy n te z y z uzy sk an y ch przez analizę p ierw iastk ó w . Je że li re z u lta t osiąg n ię ty p o k ry w ać się będzie z rzeczyw istością badanego p rz e d m io tu (skutku) w te d y analizę m ożna uw ażać za n a jb a rd zie j ścisłą. G raficznie m ożna b y te n n o w y sp raw d zian m y śle n ia naukow ego u jąć w sposób n a stę p u jąc y :
Sp = S (u b iek ty w n y ) + O (biektyw ny) O = P (rzy czyna w yłącznie spraw cza)
P = a + b + c + d ... + s(kład n ik i analityczne)
s + ... + d + c + b + a + = P (synteza składników ) N ie u lega w ątpliw ości, że w ty m u jęc iu sp ra w d zia n u pozna nia (m yślenia) naukow ego w in n a zaistnieć całkow ita ae q u iv a - le n tia m iędzy an alizą a syntezą, ta k ja k m a to m iejsce w b a d aniach m atem aty czn y ch , k tó re ty m sposobem u ro sły do szczy tu m yślenia naukow ego 4a. Nic w ięc dziw nego, że m y śl now o czesna zaczęła lekcew ażyć badania, k tó re odbiegały od m a tem aty czn y ch , ja k np. b ad an ia h istoryczne.
Pod w p ły w em now ych k ieru n k ó w filozoficznych, k tó re po w sta ły od w iek u X V III—X X w E uropie (idealizm i po zytyw izm ), u leg ał dalszem u zw ężeniu e le m en t o b iek ty w n y w sp raw d zian ie p oznania (m yślenia) naukow ego. K ie ru n k i te zw ężały pod w p ły w em epistem ologicznym pole po znaw cze naszego ro zu m u do rzeczyw istości w yłącznie z jaw i skow ej. W sk u tek tego epistem ologia now szych k ieru n k ó w fi lozoficznych w p ły n ę ła n a dalsze p rzeo b rażen ie e le m en tu obiektyw nego w ty m spraw d zian ie. W strzy m an ie się bow iem ty ch k ieru n k ó w od stosow ania zasady przyczynow ości przez zastąpien ie jej opisem rela cji zachodzących m iędzy zjaw isk a m i, zam ykało rozum ow i dostęp do rzeczyw istości poza em p i
4a Por. R. D e s c a r t e s , Discours de la méthode, 1, 1 (wyd. V. Bro- chard, Paris 7 1898, 23);. M edytac je o p ie r w s z e j filozofii, odpowiedź na drugą część (zarzutów) dotyczących Boga (tłum. Maria i Kazim ierz A j- dukiew iczow ie — S tefan Sw ieżaw ski, K raków 1958, I, 285 ns.); F. U e - b e r w e g — M. F. K o h l e r — W. M o o g , Grundriss der Geschichte
10 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I
[6]
ry c z n e j i tra n sc e n d e n tn e j, p ozostaw iając ,go tylk o i w yłącznie p rz y rzeczyw istości em p iry cznej.
W czasach najno w szy ch gdy w X X w iek u p o w stały trz y szkoły filozoficzne: w artości, w italizm u i fenom enologii, za- zaczynało się rów n ież now e u jęcie sp ra w d zia n u m y ślen ia n a ukow ego w ręcz o dm ienne od poprzedniego (m atem atycznego), Ju ż R ic k e rt, z b ad eń sk iej szkoły w artości, słusznie dostrzegł, że przyrod o zn aw stw o zm atem aty zo w an e nie pozw ala dojść do ujęcia istotnego ry s u w człow ieku tj. do poznania jego w a r tości. W sto su n k u zaś do rzeczyw istości biologicznej w y kazał D ilth ey , że pod w zględem sw ej bu d ow y stanow i ona zaw sze pew n ą całość, k tó ra się nie p o k ry w a z sum ą sw oich części. W reszcie, zaobserw ow ane przez B ren tan o , dw a ry sy rzeczy w i stości psychicznej: je j bogactw o w ew n ętrzn e, p rz e ra sta ją c e sam e a k ty św iadom ości i c h a ra k te r in te n c jo n a ln y w szystk ich ak tó w psychicznych jako sk iero w any ch ad e x tra , prow ad zą do w niosku, że p sychiczna rzeczyw istość je s t czym ś w ięcej niż sum ą sw oich części i że różni się zasadniczo od rzeczyw istości czysto fizy k aln ej. In n y m i słow y, pow iedzieć należy, że cha r a k te r całostkow y czyli to ta ln y , rzeczyw istości p ozafizykalnej a więc biologicznej, p sychicznej i duchow ej, je s t tu ry se m n a j b a rd z iej zasadniczym . T ej bow iem rzeczyw istości nie m ożna, rozbić n a części, bez je j uszkodzenia a n a w e t zniszczenia, bo jeżeli np. o rg anizm podzielim y n a części, żeby z ich su m y o trz y m ać ponow nie p ierw o tn ą całość, w te d y stra c im y to co je s t w n im istotnego, tj. życie, czyli całość organizm u. T u całość n ie p o w sta je z poszczególnych części, poniew aż je s t czym ś w ięcej od- części w zięty ch razem , a pod w zględem jakościo w ym i ilościow ym je s t od n ich in n a. Całość nie je s t w ty m w y p a d k u p o dporządkow ana sw oim częściom, lecz przeciw nie, części są podpo rząd kow an e całości, k tó ra je s t dla n ich celem i sensem . N a jp ie rw n ależy poznać całość, a dopiero w całości m ożna poznać części. T akie znaczenie całości, jako celu i se n su w rzeczyw istości pozafizy k aln ej (biologicznej, psychicznej i duchow ej) nie je s t cechą dru g o rzęd n ą, lecz w chodzi do jej w e w n ę trz n e j budow y. K to z atem nie pozna całości jako sensu i celu, te n nie pozna rzeczyw istości p ozafizykalnej.
[7] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 11
W edług fizyki daw n iejszej rzeczyw istość tzw . fizykalna, sa m a w sobie nie m a an i sen su ani celu a więc i całości, lecz je s t sk iero w an a z n a tu r y rzeczy do rzeczyw istości po zafizykalnej. W sk u tek tego nie m ożna rzeczyw istości fizy k aln ej poznać n a leżycie i ostatecznie ja k ty lk o w św ietle fu n k cji, k tó rą pełn i w sto su n k u do rzeczyw istości pozafizy kaln ej. F izy k a zaś no w oczesna w prow adza zupełnie now e poglądy, k tó re z ry w a ją z d aw nym i za p atry w a n ia m i n a m ate rię , jako n a przy p ad k o w y a g re g a t poszczególnych atom ów . Do n iedaw na panow ało u fi zyków p rzekonanie, że g d y rozłożym y ciało n a części n a jd ro b niejsze, k tó ry c h w zajem n e o d działyw ania są znane, to nasza w iedza o rzeczyw istości fizy k aln ej s ta je się zupełną. P raw o je d n a k e n tro p ii m ówi, że zbudow ana z atom ów m ateria, z n a j d u je się w n ie u sta n n y m ru c h u cieplnym , k tó ry m a c h a ra k te r b ezład n y i rządzi się w sk u te k tego p raw a m i p rzy p a d k u . W o bec przeo b rażan ia się ru ch ó w u p o rządk o w an ych w ru c h ciepl n y ro śn ie w p rzy ro d zie i w e w szechśw iecie ele m en t p rz y p a d kow y. E n tro p ia w y raża w łasności p rzy słu g u ją c e całości u k ład u fizycznego, nie zaś jego częściom . P rz eto praw o e n tro p ii m ów i n a w e t o organ izacji uk ład u , k tó ry je s t czym ś w ięcej niż ty lk o zbiorem b a rw n y c h plam . P la m y bow iem b a rw n e nie stan ow ią jeszcze w szystkiego co rzeczyw iście istn ieje w obrazie, gdyż w te d y p o m inęlib y śm y to co je s t w n im n a jb a rd z ie j istotnego, a m ianow icie ich organizację, jako w y ra z m yśli m ala rz a 5.
R zeczyw istość biologiczna zaw iera w sobie pew ne m in im u m celowości i sensow ności, poniew aż w szystkie części te j rzeczy w istości d ziałają nie ty lk o obok siebie, lecz w spólnie ze sobą jako skierow ane do u trz y m a n ia i zachow ania sw ojej jedności (życia), z w y k lu czen iem w szelkiego d o b ierania sobie środków do osiągnięcia tego celu. R zeczyw istość n a to m ia st psychiczna dobiera sobie sam a śro d k i do celu; p rzeto jej działanie celow e i sensow ne z n a jd u je się na poziom ie w yższym , m im o to je d n a k nie m oże sam a sobie w yznaczyć celu, k tó ry je j je s t już w y
-6 Por. C. B i a ł o b r z e s k i , recenzja pracy A. S. Eddingtona, The
N atu re of the Physical Worlds, Cambridge, 1930, w Nauce Polskiej 14
12 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I [8]
tk n ię ty przez n a tu rę . J e d y n ie rzeczyw istość duchow a w zględ nie h u m an isty czn a albo k u ltu ro w a w yznacza sobie sam a nie ty lk o śro d k i ale i odpow iednie cele, czyli w artości, przez co w łącza siebie do dziedziny k u ltu r y z a w ierającej w artości n a ukow e (logiczne), estety czn e czyli p ięk n a i m o raln e czyli dobra, ponad k tó ry m i w y stę p u je w arto ść relig ijn a. Ta w łaśn ie rz e czyw istość k u ltu ro w a n a d a je p e łn y sens dla rzeczyw istości fi zy k aln ej, biologicznej i p sychicznej, k tó re w sk u te k tego są do- n iej bezw zględnie skierow ane.
M atem aty czny sp raw d zian m y ślen ia naukow ego, w y k lu cza jąc y z jego z a k re su cel i sens a więc i całość, nie b y ł w stan ie ud ostępn ić dla b a d ań n au k ow y ch rzeczyw istości p sychicznej i k u ltu ro w e j o w iele bogatszej od rzeczyw istości fizy k aln ej. Zw ężenie z a k re su b a d ań n au k o w ych p o słu gu jących się s p ra w dzianem bad ań m ate m a ty cz n y c h w obrębie sam ej rzeczyw i stości fizy k aln ej przez w yłączenie z n iej całości jako celu i sensu, nie było b y n a jm n ie j d y k to w an e p o trzebą w yzbycia się z ty c h b adań ele m en tu 'idealnego, poniew aż z chw ilą, gdy cel w p ły w a i działa na rzeczyw istość ty m sam ym w chodzi do sam ej rzeczyw istości, k tó ra w sk u te k tego s ta je się b ard ziej rzeczyw ista i b ard ziej p ełn a w u jęc iu m a tem aty czn y m , zacieśnionym , jak w iem y do poznania sa m y ch p rzy czy n spraw czych, jako części sk ładow ych rz e czywistości.
Dla zbad an ia rzeczyw istości b ard ziej rozległej zw an ej k u l tu ro w ą, w k tó re j całość jako sens i cel od gry w a ro lę zasad niczą, doszedł z konieczności do głosu sp raw d zian in n y zw a n y h um an isty czn y m , to ru ją c y drogę do innego poznania niż m atem aty czn eg o jako poznania naukow ego. W y łan iający się stą d n o w y ty p b ad a ń naukow ych, k tó re o trz y m u ją m iano b a dań h u m an isty czn y ch , u rzeczy w istn ia n a jb a rd z ie j p e łn y id ea ł nau k i. M ożna zatem u trzy m y w ać że sp raw d zian h u m an isty c z n y p rzy w ra c a u n iw e rsy te to m ich w łaściw ą rolę jako u n i- v e rs ita tis litte ra ru m , poniew aż o rg an izu je m y ślen ie n au k o w e w te n sposób, że u w zględnia przed e w szy stk im tę dzie dzinę w iedzy i k u ltu r y gdzie poznanie celu i sensu z a jm u je m iejsce naczelne.
[9] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 13
N ajb ard ziej zaszczytne dla u m y słu ludzkiego k ry ty c z n e poz n an ie rzeczyw istości zwłaszcza przez stosow anie sp raw d zian u hum anistycznego, w y m ag a tw órczego w y siłk u in d y w id u aln e go, k tó ry polega n a rozleg ły ch reflek sjac h , w ą tp ie n iu m eto dycznym , u staw icznej k o n tro li m yśli, jasn y m jej p rz e d sta w ien iu i odpow iednim u trw a le n iu n a piśm ie. C elem zabezpie czenia tego w y siłk u p rzed odch y len iem od sp raw d zian u zw ła szcza hum anisty czn eg o należy zapoznać się z o siągniętym obecnie dośw iadczeniem naukow ym , k tó re w skaże na n iezb ęd n e cechy, n a p rzed m io t i zew n ętrzn ą fo rm ę m y ślen ia n a u k o wego bez uw zględnienia k tó ry c h p raca nauk ow a istnieć nie m oże.
§ 2. C echy m y ślen ia 'naukowego
Na p o dstaw ie 43-letniego dośw iadczenia m ogłem w sposób d o stateczn y zaobserw ow ać, że m y ślen ie nau ko w e w y k azu je c z te ry zasadnicze cechy: obiektyw ność, źródłowość, ścisłość, i w szechstronność.
1. M yślenie naukow e, k tó re służy jed y n ie i w yłącznie do p oznania p raw d y w zględnie rzeczyw istości nie m oże być inne ja k ty lk o przedm iotow e czyli o b iek ty w n e. T ak a zaś o b iek ty w ność nie oznacza b y n a jm n ie j duchow ej n eu tra ln o śc i w sto su n k u do badanego p rzed m io tu lecz je s t szczerym n astaw ieniem i zu p e łn y m oddaniem się tem u przedm iotow i. Zapom nieć o so bie przez całkow ite zobiektyw izow anie sw oich m y śli w edług ary sto teleso w sk iej zasady, że in te lle c tu s fit ąuodam m odo om - nia stanow i szczyt w realizo w an iu te j podstaw ow ej cechy. W m ia rę ja k w treści naszego m y ślenia zanika podm iot a w y suw a się na m iejsce głów ne i w yłączne sam przedm iot, in n y m i słowy, gdy z tre śc i m y ślen ia zo staje w yłączony w szelki p ie r w iastek osobisty: skłonności uczuciow e, p rag n ie n ia woli, p rz e sądy i n a w y k i oraz n iesk o n tro lo w an y w pły w w yobraźni, w te d y m y ślen ie to o trz y m u je c h a ra k te r przed m io tow y czyli o b iek ty w n y i m oże stanow ić podstaw ę dla m y ślen ia n a u kowego. M yślenie su b iek ty w n e m ożna b y porów nać z a p a ra te m p ro je k c y jn y m , k tó ry rzuca na e k ra n w łasn e koncepcje,
14 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [10]
g d y n a to m ia st m y ślen ie o b iek ty w n e należy porów nać z re fle k torem , k tó ry u jaw n ia p rzed m io t czyniąc go jed y n ie w idocz nym , poniew aż je s t ono jak najściślej zw iązane ze sw oim przed m io tem i dąży, do p oznania go w bytow an iu, działan iu w łasnościach, rela cja c h , sensie i celu.
D la osiągnięcia obiektyw ności jako cechy n a jb a rd zie j do niosłej, a n a w e t podstaw ow ej m y ślen ia naukow ego, trz e b a z jed n e j stro n y u su nąć z n a jd u jąc e się n a te j drodze p rzeszko dy o c h a ra k te rz e in d y w id u aln y m , a z d ru g iej — spełnić w a ru n k i, k tó re w sposób p o zy ty w n y p row adzą do zam ierzonego celu. Do przeszkód o c h a ra k te rz e in d y w id u aln y m należą: n ie dokładność i przesad a zarów no p rz y opisie fak tó w lu b zjaw isk ja k i w p rz e d staw ie n iu poglądów w łasn y ch lub też obcych; nieszczerość w sto su n k u do siebie p rzy ocenie pojęć i po glądów w łasn y ch i n a b y ty c h ; fałszyw a am bicja, k tó ra p rzeszkadza poznać p rzed m iot b ezin tereso w n ie i w ysłu ch ać jego głos; uporczyw a su g estia o praw dziw ości słow a d ru kow anego.
Pow yższa cecha m y ślen ia naukow ego zw alcza z całą bez w zględnością w szelki su b iek ty w izm b ezk ry ty czn y , jako o p a rty n a pew n ej dowolności, p rz y jm u je n a to m ia st su b iekty w izm k ry ty c z n y p o leg ający n a tw o rzen iu hipotez, teo rii i praw , stan o w iący ch w y ra z tw órczego u m y słu badacza.
K lasy czn y m p rzy k ła d em su b ie k ty w iz m u bezk rytyczneg o je st p o w ta rz a ją c y się w ciąż „ k o n flik t” m iędzy w ia rą a w iedzą, ściśle m ów iąc m iędzy w ierzący m a naukow cem . K o n flik t ten p o w staje ostatecznie z jednego źródła, a m ianow icie, z b ra k u n iezb ęd nej k o n tro li k ry ty c z n e j p rze d w d z ie ra ją c y m się tu su b iekty w izm em . N iedostateczne zrozum ienie tego co tw ierd zi w iara, ja k i tego, co u trz y m u je n au k a, pro w adzi w sk u te k dzia łan ia n iesk o n tro lo w an ej sug estii do w ielk ich nieporozum ień i kon fliktó w , k tó re w dan y m środ ow isk u w y w o łu ją w rażenie, że t u sp iera się ze sobą w iedza i w iara, podczas gdy w rzeczy w istości chodzi o k o n flik t m iędzy dw om a ro d za jam i ig n o ra n c ji su b ie k ty w n e j.
2. M yślenie naukow e, ja k ju ż zaznaczyliśm y w yżej, jest z isto ty sw ej służbą dla rzeczyw istości celem jej k ry ty czn eg o
[11] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 15
poznania. T akie zasadnicze u jęcie m y śle n ia naukow ego w sk a zuje nie ty lk o n a jego c h a ra k te r o b iek ty w n y lecz tak że n a jego c h a ra k te r źródłow y w sk u te k ścisłego zespolenia z rz e czyw istością jako sw oim p rzed m io tem m ate ria ln y m . Ź ródło- wość bow iem m y ślen ia naukow ego polega n a w y łączen iu ja kiegokolw iek p o śred n ictw a obcej m y śli jako osłony su b iek ty w n e j m iędzy badaczem a rzeczyw istością b a d a n ą stan o w ią cą p rzed m io t m a te ria ln y jego b ad ań . Poznać k ry ty czn ie, że je s t ta k a nie inaczej, nie je s t rów noznaczne z poznaniem : ktoś m yśli, że je s t ta k a nie inaczej.
Ze w zg lęd u n a w ielk ą doniosłość źródłow ości w m y śle n iu n au k o w y m w ysu w a się n a pierw sze m iejsce zadanie u s ta le n ia źródeł jako p rze d m io tu m ate ria ln e g o b a d ań naukow ych. P rz y u s ta le n iu źródeł piśm ienniczych w dziedzinie relig io znaw czej i teologicznej k o rzy stać n ależy p rzed e w szystkim z odpow iednich en cyklopedii i czasopism n au ko w ych oraz dzieł klasy czny ch z tego zakresu.
Po u s ta le n iu źródeł piśm ienniczych n ależy z kolei p rzy stą p ić do ich zbadania na po d staw ie szczegółow ej analizy oraz in te r p re ta c ji. A naliza źródeł polega na p rzep ro w ad zen iu k ry ty k i te k s tu a ln e j, litera c k ie j i h isto ry czn ej ta k niezbęd nej do s tw ie r dzenia ich au tenty czn o ści i w iarygodności. K ry ty cz n a zaś a n a liza źródeł, w m y śl zasady m eto d yczn ej p e r fo rm a m ad n o r- m am , prow adzi z kolei do ich in te rp re ta c ji czyli do zrozu m ie n ia ich treści h isto ry cz n e j jako zam ierzo nej przez a u t o r a 6.
O prócz źródeł m yślenie n au k ow e k o rzy sta z lite r a tu r y jako środ ka pom ocniczego, celem p rzy sw o jen ia lu b zharm o n izow a
6 W zastosow aniu do m etody historycznej por. p odstaw ow e i k la syczne dzieło E. B e r n h e i m a , Lehrubch der Historischen M ethode und
der Geschichtsphilosophie, L e ip zig 3-4 1903, 227—522. 535, gdzie autor
om aw ia takie zagadnienia jak: badanie źródeł historycznych, ich k ryty kę (zewnętrzną, w ew nętrzną, k rytykę ustnej tradycji, w artościow anie źródeł, kontrolę św iadectw ) oraz interpretację. P ow yższe dzieło tw órcy m etody historycznej w iek u X IX opracował w sposób bardziej now o czesny A . F e d e r , Lehrbuch der geschichtlichen Methode, Regensburg 1924. Polski zaś podręcznik do m etodologii historii opracow ał M. H an - delsm an, H istoryka, cz. I (zasady m etodologii historii), Zam ość 1921.
16 K S . W I N C E N T Y K W I A T K O W S K I [12]
n ia sw ojego w y siłk u tw órczego z p racą dokonaną przez in nych. Chodzi t u nie o w szelki druczek, k tó ry zab ie ra głos w p ożądanej k w estii, lecz o lite r a tu r ę n au ko w ą czyli o tak ie dzieła, k tó re p o ru szają now e zagadn ien ia i d ając n ow e ro zw ią zanie, p rzy c z y n ia ją się do dalszego p o stęp u w odpow iedniej dziedzinie. W artość te j lite r a tu r y zależy przed e w szystkim od jej sto su n k u do źródeł, a m ianow icie, jeśli dzieła posz czególne, w chodzące do lite r a tu r y n au k o w ej o p iera ją się bez pośrednio n a źródłach, w te d y stanow ią one lite r a tu r ę p ierw szorzędną; w p rzeciw n y m razie tra c ą coraz b ard ziej na sw oim c h a ra k te rz e nau k o w y m , stanow iąc ju ż w te d y lite ra tu rę podrzędną. W k o rz y sta n iu je d n a k z lite r a tu r y n au ko w ej o g ra niczać się n ależy do lite r a tu r y p ierw szo rzęd nej, albow iem po sług iw anie się ty m śro d k iem pom ocniczym w zak resie szer szym i dążenie do w y czerp an ia lite ra tu ry , obniża w ym ag ania k ry ty c z n e w sto su n k u do n iej i k o n sek w en tn ie obniża w a r tość m y śle n ia naukow ego.
N aru szen ie źródłow ości m ożna zaobserw ow ać najczęściej w śród początk u jący ch , aczkolw iek, jako rza d k i w y ją te k , zda rza się ono i u głośnych uczonych. T ak np. H a rn a ck w y b itn y uczony w dziedzinie h isto rii dogm atów i h isto rii kościoła nie uw zględ n ił źródeł w sw oich b ad an iach n a d s c h o la s ty k ą 7 a głośny egzegeta b ib lijn y W ellh au sen nie w szy stk ie sw oje b a d a n ia o p arł n a ź ró d ła c h 8.
3. M yślenie naukow e, k tó re o p iera się bezpośrednio n a u s ta lo nych k ry ty c z n ie i z in te rp re to w a n y c h źródłach, oraz uw zględ nia p ierw szo rzęd ną lite r a tu r ę n au k ow ą jako śro d ek pom oc niczy, o p an ow uje te n m a te ria ł nie w sposób aso cjacy jn y czyli p e r iu x ta positionem , lecz logicznie czyli p e r dem o n stratio n em . Nic ta k nie sprzeciw ia się m y śle n iu n a u k o w em u ja k m y ślen ie o ty p ie asocjacyjnym , k tó re, będąc w y razem psychologicznego p ro cesu w yłącznie asym ilacyjnego, zatracająceg o w łasn ą in d y
7 Por. M. Grabmann, Der hl. Thomas von Aquin im W erturteil der m odernen W issenschaft, art. w Theologie und Glaube, 5 (1913) 815.
8 Por. A. H a r n a c k , Der Spruch ü ber Petrus, Berlin 1918, 639 dop. 2.
[13] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 17
w idualność i k o n sek w en tn ie k ry ty cy zm , stanow i niższą form ę m yślenia. O ile zatem m y ślen ie aso cjacy jn e dochodzi do s k u tk u jedynie przez am p lifik ację m yśli n a p o dstaw ie czysto ze- w nętrzego k ojarzen ia, ja k to m a m iejsce zw ykle w poezji lub na w iecu, to przeciw nie, m y ślen ie logiczne uk ład a sw oją treść na p od staw ie zw iązku w ew nętrznego, p rz y pom ocy ro zu m o w ania, k tó re ze zdań stanow iących p u n k t w yjścia, szuka zdań innych, będących celem rozum ow ania a połączonych z po przed n im i sto sun k iem w y n ik an ia 9.
W m y ślen iu logicznym istn ie ją c z te ry zasadnicze sposoby rozum ow ania: dw a ty p u dedukcyjnego, w k tó ry m k ie ru n e k rozum ow ania (od p u n k tu w y jścia do swego celu) zbiega się z k ieru n k iem w y n ik a n ia (od ra c ji do n astęp stw a), czyli k tó re szuka n a stę p stw dla d an y ch rac ji: w nioskow anie i spraw dzenie; oraz dw a ty p u red u k cy jn eg o , w k tó ry m k ie ru n e k rozum ow ania je s t p rzeciw ny k ieru n k o w i w y n ik a n ia czyli, k tó re szuka r a cji dla d an ych n astęp stw : tłu m aczen ie i dow odzenie. P ozosta je jeszcze do om ów ienia k ażdy z ty c h sposobów rozum ow ania. W nioskow anie je s t to rozum ow anie d ed u k cy jn e, k tó re dla danych zdań p ew n y ch szuka n a stę p stw rów nież pew nych. S p raw dzen ie je st to rozum ow anie d ed u k cy jn e, k tó re dla da nych zdań niepew nych, szuka n a stę p stw pew nych.
T łum aczenie je st to rozum ow anie red u k c y jn e, k tó re dla d anych zdań p ew n ych szuka ra c ji niekoniecznie pew nych. Do w odzenie je s t to rozum ow anie red u k c y jn e, k tó re dla danych zdań n iep ew n y ch szuka ra c ji p ew n y ch 10.
Logiczne m y ślen ie nau k o w e przy słu g iw ać może zarów no m y ślen iu apo sterio ry czn em u czyli em piry czn em u jak i m y ślen iu ap rio ry czem u czyli a b stra k cy jn e m u . M yślenie aposte- rio ryczne czyli em piryczne p o słu g u je się głów nie tłu m ac z e niem i spraw d zan iem . Do znanych sposobów tłum aczenia zali czyć należy in d u k cję n iezu p ełn ą czyli w łaściw ą i hipotezę. In d u k cja n iezu p ełn a stanow i rozum ow anie, p rzy jm u ją c e za p u n k t w y jścia zdanie jed no stko w e i pew ne, m ające różne
2 — S tu d ia T h e o lo gic a
9 Por. J. Ł u k a s i e w i c z, O nauce, L w ów 1936, 15. 10 Por. tam że 16 ns.
18 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I [14]
podm ioty a to sam o orzeczenie i doszukujące do nich jako do n a stę p stw a ra c ji w fo rm ie zdania ogólnego, k tó re nie w nio skuje, lecz ty lk o go tłum aczy, dlaczego podm iot łączy się z orzeczeniem . H ipoteza oznacza zdanie odnoszące się do fa k tó w nie stw ierd zon y ch bezpośrednio przez dośw iadczenie ale połączone z in n y m zdaniem ogólnym tłum aczące n am fa k ty dan e w dośw iadczeniu u . Spraw d zen ie zaś już istniejących hipotez k ie ru je się zasadą, że o ile jak ieś n astępstw o hipotezy okaże się fałszyw e, to i sam a hipoteza je s t fałszyw a, bo z fał- szyw ością n a stę p stw a m usi się łączyć fałszyw ość ra c ji; a je żeli w szystkie zn ane n am n a stę p stw a są p raw d ziw e czyli zgod ne z fak tam i, to z tego nie w ynika, że i ra c ja je st praw dziw a, bo z praw dziw ością n a stę p stw a nie m usi się łączyć p ra w dziw ość r a c j i 12. M yślenie zaś ap riory czne p osługuje się w nio skow aniem i dow odzeniem jako form ą ro zum ienia najczęściej stosow aną, poniew aż takde m yślenie bierze swój początek ze zdań ogólnych i oczyw istych, k tó ry c h dowodzić nie m ożna; dopiero gdy chodzi o sprow adzenie zdania niepew nego do z n any ch i p ew n y ch tw ierd zeń , w ted y najczęściej posługiw ać się trz e b a dow odzeniem 13.
S form ułow ane przez A ry sto telesa p raw a logiki, k tó re w d al szym sw ym ro zw o ju prow ad zą do now oczesnej logistyki w łącznie, stanow ią dla m y ślen ia naukow ego narzęd zie ty m czasow e podlegające wciąż d alszem u d o skonaleniu przez od n a jd y w a n ie coraz to now ych p ra w logicznego m yślen ia. W y n ik a stąd, że do b ad ań nau ko w ych n a d a je się ty lk o ta k a rze czywistość, k tó rą m ożna u jąć i do k tó re j m ożna zastosow ać w ym ienione w yżej p raw a logiki i logistyki.
4. M yślenie naukow e, dążąc w m yśl sp raw d zian u h u m an i stycznego do u jęcia całości, nie m oże jej ograniczać przez dow olne rozw ażanie n iek tó ry ch ty lk o części badanego p rze d m iotu, ze św iadom ym pom inięciem in n y ch jego części. Ze w zg lęd u na pow stające zagrożenie w szechstronności w sk u tek
11 Por. tamże 17 ns. 12 Por. tamże, 21 ns. 13 Por. tam że, 30.
[15] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 19
podśw iadom ego w prow ad zen ia subiek ty w izm u, k tó ry się p rze jaw ia w jednostronności, n ależy om ówić głów ne jej form y w m y śle n iu naukow ym . Do tak ic h fo rm należą podśw iadom e supozycje lub założenia, zwłaszcza te niep raw dziw e, niep ew ne i praw dopodobne, k tó re skoro w p ły w a ją na m yślenie n a u kow e m uszą w odpow iednim sto p n iu obniżać jego w artość k ry ty c z n ą. Jeżeli np. w b ad an iach n a d początkam i c h rześcijań stw a będą podśw iadom ie uw zględnione źródła ten d e n c y jn e , (talm udyczne, judaistyczne, h ellenistyczne), albo jeżeli w śród źródeł będą uw zględnione ty lk o n iek tó re, albo też jeżeli w jakim k o lw iek dokum encie będą uw zględnione jedn e tek sty , a pom inięte in ne i w szystko to odpow iednio do pow ziętych założeń, pow stanie obraz początków ch rześcijań stw a jed n o stro n n y i w ty m sensie n ienaukow y.
N asuw a się z kolei p y ta n ie dalsze, czy założenia tzw . św ia topoglądow e w p ły w a ją w sposób je d n o stro n n y (ten den cyjn y) na m y ślen ie naukow e. • Z daniem jednych, w szelkie m yślenie naukow e m usi być bezw zględnie n ieuprzedzone, czyli w olne od w szelkich założeń św iatopoglądow ych (M ommsen). Z d a niem zaś in n y ch założenia te fak ty czn ie w y w ie ra ją w p ły w na m y ślen ie naukow e, poniew aż w y b itn i fachow cy w n auk ach hum an isty czn y ch uw ażali sw ój św iatopogląd i w artościow anie (ideologiczne) nie ty lk o jako głów ny cel ty c h nau k, ale n a w e t jako głów ne ich źródło (S pranger). A nalogiczny w pływ założeń św iatopoglądow ych na n au k i p rzy ro d n icze stw ierd za A y res w sw oim credo now oczesnego naukow ca: W ierzę w atom y, m olek u ły i ele k tro n y , m ate rię nieb a i ziem i i w elek try c z n ą energię, jed y n ą fo rm ę w szystkiego; w ierzę w now oczesną n a ukę, k tó ra się w yw odzi od K o p ern ik a i N ew tona, w iele u c ie r piała lecz dźw ignęła się b y zostać p o tężn y m środkiem now o czesnej cyw ilizacji, w ierzę w N arodow y K o m ite t B adań n a u k o w ych (N ational R esearch Concil), obcow anie uczonych, p u b li k ację odkryć n aukow ych, k o n tro lę n ad przy ro d ą i postęp w ieczny u . Skoro fak ty czn ie należy p rzy ją ć istn ien ie n ie u n ik
14 Por. Science the false Messiah, Indianopolis 1927, 1, 22, w ed łu g re cenzji S. O ssowskiego w Nauce Polskiej 13 (1930) 211 ns.
20 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [16]
nionego w p ły w u św iatopoglądu jako założenia n a m yślenie naukow e i na jego rozw ój, stą d w ynika, że w arto ść m yślenia naukow ego zależy bezw zględnie od k ry ty c z n e j w artości zało żeń św iatopoglądow ych. W ybór św iato p og lądu nie m oże być sp raw ą obo jętną dla naukow ego m yślenia, skoro św iatopogląd nie p rz e trw a ł jeszcze d ługotrw ałego o k resu n ieu b łag an ej k r y ty k i. Poza założeniam i św iatopoglądow ym i, k tó re, w razie gdy są k ry ty czn e, w p ły w a ją na m y ślen ie naukow e, nie n a ru szając jego w szechstronności, trzeb a p rzy ją ć cały szereg in nych założeń, jako zdań zupełn ie zrozum iałych, lecz koniecz nych dla naukow ego m y ślen ia ja k np. istn ien ia poznania w ogóle, istn ien ia przed m io tów i p o znającej świadom ości, istn ien ia rela cji m iędzy p oznającą św iadom ością a p rzed m io tem , nienaru szaln o ści k ateg o rii m yślenia, stałości zjaw isk w świecie. Tego ro d za ju zrozum iałe i konieczne założenia nie n a ru sz a ją b y n a jm n ie j w szechstronności w m y śle n iu n a u k o w ym , lecz dobitnie stw ierd zają, że całko w ity sceptycyzm i anarch izm in te le k tu a ln y nie m ogą być podłożem dla m y ślenia naukow ego.
Do ko n k retn eg o u w zględnienia w szechstronności w m y ślen iu n au k ow y m przyczyn ia się w w ielk iej m ierze: a) m ożliw ie ro z legła znajom ość lite r a tu r y naukow ej, k tó ra zw ykle rzu ca św ia tło na ró żn e stro n y poznaw anego p rzed m io tu; b) zapoznanie się z poglądam i odm ien n y m i w d anej kw estii, w zględnie p rze prow adzenie obszernej d y sk u sji rzeczow ej pro i co n tra na ten tem a t; c) u n ik an ie tem a tó w specjalisty cznych , k tó re p rzy ich opracow an iu prow adzą do zerw an ia k o n ta k tu z całością.
W szechstronność m yślenia naukow ego zbiega się z jego obiektyw nością w tym , że ta k jak ta o statn ia dba o to aby nie zryw ać łączności badanego p rzed m io tu z b ezpośrednią rze czyw istością do k tó re j w chodzi i ty m sposobem dba o u trz y m anie całości, ta k też i w szechstronność dąży do u trz y m an ia sy n tezy w p o znaw aniu w yznaczonej rzeczyw istości.
Zacieśniając m y ślen ie naukow e do z a k re su dziedziny h u m a nisty czn ej w zględnie teologicznej m ożna c z te ry cechy m y ślenia naukow ego uprościć jeszcze b ard ziej i sprow adzić je do cechy obiektyw ności, w k tó re j zaw iera się źródłow ość
[17] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 21
i w szechstronność oraz do logiczności w gran icach k tó re j m ieścić się w in n a obiektyw ność czyli przedm iotow ość m y śle nia naukow ego.
§ 3. T e m a t m y ślen ia naukow ego
M yślenie naukow e jako tw órczy w y siłek in d y w id u aln y roz poczyna się od p rac y i w y siłk u n ad w y borem w łaściw ego te m a tu 1S. Ta praca, jeżeli m a osiągnąć d o d atnie w yniki, nie może w ykazyw ać żadnej sam ow oli lub niczym nie sk ręp ow a nej dowolności, lecz m usi być uzależnioną od szeregu w a ru n ków ta k w e w n ętrzn y c h (osobistych) ja k i z e w n ętrzn y ch (rze czowych).
Skoro m yślenie nau k o w e je s t tw ó rczym w ysiłkiem n a j bardziej in d y w id ualn y m , p rzeto jego n ależy ta w ydajność p rzy rozpoczęciu p rac y nau k ow ej n ad odnalezieniem w łaściw ego te m a tu zależy od sp rz y ja ją c y ch dla niej w stęp n y ch w aru n k ó w w ew n ętrzn y ch , to znaczy od ścisłej jej h arm o nii z k w a lifik a cjam i zarów no in d y w id u aln y m i ja k i społecznym i. W ty m celu rozpoznać należy sw oje zdolności do analizy czy syntezy, do rozum ow ania sp eku laty w n eg o (abstrakcyjnego), czy em pirycz nego (eksperym entalnego), do łatw ego w yp ow iad ania się w słow ie czy n a piśm ie, oraz zdolności pam ięciow e czy in te le k tu aln e. M iędzy m y ślen iem a pam ięcią zachodzi sto su n ek ści słego w spółdziałania lecz w k ie ru n k u zgoła od w ro tn y m . Słaba pam ięć przy czy n ia się do ro zw o ju m y ślenia za pom ocą pojęć ogólnych, dostarczając im odpow iedniego m ate ria łu . N ato m iast silna pam ięć, n asu w ając bez w sp ółud ziału m y ślen ia, zw iązki skojarzeniow e, pow oduje zaniedbanie fu n k cji m yślow ej nie zbędnej do uogólnień.
Poza k w alifik acjam i in d y w id u aln y m i każdy p racow n ik n a u ki w in ien liczyć się ze swoim i k w alifiak cjam i społecznym i
(narodu i środow iska), k tó re m ogą zarów no sp rzy jać ja k i h a
15 .... „nie do w yjątk ów należał do niedaw na naw yk — w ygodny dla profesora — po prostu podania studentow i tem atu do pracy m agister skiej J. Pieter, Praca Naukowa, K atow ice 1957, 9.
22 K Ś . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [18]
m ow ać nasz w ysiłek w m y śle n iu naukow ym . T ak jak lite r a tu ra i sztuka, ta k też i n a u k a będąc fu n k cją społeczną, zależy od cech um ysłow ych n a ro d u i od w aru nk ó w , w k tó ry c h n aró d te n żyje. Z n an e je s t zdanie P a ste u ra , że n a u k a nie m a O jczy zny, ale posiada ją uczony. N au k a je s t w ięc siłą sam odzielną, jak k o lw iek nie jest siłą niezależną od stanow isk a człow ieka w czasie i w p r z e s trz e n i16.
W stęp ny m w a ru n k ie m dalszym do w y b o ru te m a tu jest p rz y gotow anie ogólne w sp ecjaln ej dziedzinie w iedzy np. filolo gicznej, filozoficznej, b ib lijn e j, teologicznej, history cznej, p rzy ro d n iczej, celem zgrom adzenia sobie ogólnych zasobów działu n a u k i i zdobycia odpow iedniej m eto d y badań. W reszcie w stęp n y m w a ru n k ie m bliższym je st kilkum iesięczne przygoto w an ie b ezpośrednie n iezbędne do zapoznania się z lite ra tu rą sp ecjalisty czn ą ab y sam odzielnie dotrzeć do ostatniego od cinka b a d ań w d an y m zak resie nauki.
T em at n au k o w y sam w sobie przed staw ia p ew n e zagadnienie rzeczyw iste a nie fikcy jn e, w y łan iające się z pozn anych dotąd fra g m en tó w rzeczyw istości i stanow iące d ez y d era t a k tu a ln y w d anej dziedzinie nau ki, k tó ry jeszcze nie został należycie w yśw ietlo ny . T e m atu więc do m y ślen ia naukow ego nie m o żna w y rażać w form ie tezy lecz n ależy go ujm ow ać w form ie zagad n ienia lub prob lem u , k tó ry p o p u larn ie w y raża się w sło w ach następ u jący ch : czy je s t tak , czy m oże jest inaczej. In n y m i słowy, te m a t n au k o w y w inien zaw ierać pew n e dubium , k tó re należy w sposób odpow iedni w y św ietlić i rozw iązać. Pod w zględem psychologicznym w ątpliw ości nie zaw sze są czyn n ikiem u jem n y m i rozkładow ym , gdyż m ogą stanow ić dość siln y m o ty w dla działalności u m y słu a w te d y z a jm u ją m iejsce bardzo doniosłe w m y ślen iu w ogóle, a zwłaszcza w m y ślen iu naukow ym . N ie każde je d n a k d u b iu m m a w artości d y d a k ty czne dla te m a tu m y ślen ia naukow ego. N asuw a się z kolei p y tan ie, jakiego ro d za ju d u b ium m a zaw ierać te m a t naukow y: czy d u b iu m m etodyczne (C artesianum ), czy d u bium rzeczy
16 Por. A. G ó r s k i , Nauka niemiecka, art. w Nauce Polskiej 22 (1937) 115.
[19] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 23
w iste (H erm esianum ), w zględnie, czy d u b ium n e g aty w n e czy raczej pozytyw ne.
D u b ium oznacza s ta n u m y słu zaw ieszającego sw ój sąd wobec dw óch zdań sp rzecznych lub sobie p rzeciw nych. Jeżeli tak i s ta n p o w staje bez jakiegokolw iek zastanow ienia się nad m o ty w am i, za i p rzeciw jed n e m u ze zdań sp rzecznych lu b p rze ciw nych sobie w te d y dubiu m je s t n eg aty w n e. N ato m iast jeżeli zaw ieszenie sąd u n a stę p u je po do k ład ny m rozw ażeniu ra c ji k tó ry m i są ró w n o m iern ie i dostatecznie u m o tyw ow ane sprzecz ne lu b sobie p rzeciw ne zdania, w te d y d u b iu m je s t pozytyw ne. D u b ium pozytyw n e ze w zględu na korzyści d yd ak ty czn e jak ie ono daje, m oże być nie ty lk o szczere czyli p raw d ziw e (H erm e- sianium ) lecz n a w e t fik cy jn e czyli m eto dy czn e (C artesianum ). To o statn ie polega n a tak im zorganizow aniu postępow ania a r- g u m en tacy jn eg o jak gdyby nic pew nego nie było, czyli na tak im p rzy to czen iu ra c ji za i przeciw , ja k g dy by żadne ze zdań sprzecznych lu b przeciw nych sobie nie było pew ne. Otóż do te m a tu m y ślen ia naukow ego w chodzi dubiu m pozytyw ne, p rzy n a jm n ie j w sw oim n ajsłab szy m p rzejaw ie tj. jako d u b iu m fik cy jn e czyli m etodyczne. D aje ono bow iem p e łn ą św iado mość, gdzie się z n a jd u je zasadnicza tru d n o ść zagadnienia, czyli jak i je s t jego dok ładny stan. P row ad zi ono do k ry ty c z nego zastano w ien ia się n ad przytoczo ny m i rac jam i za i p rze ciw oraz zm usza do szukania w yższej i głębszej syntezy. P rz e to d u b ium p o zytyw ne, k tó re p o w staje n ie z dow olności zgoła su b iek ty w n ej (dubium negaty w ne), lecz p rzy n a jm n ie j z k r y ty czn ej oceny ra c ji za i przeciw , tj. w szy stk ich czynników o biek ty w ny ch , w chodzących do danego zagadnienia, zasług uje n a m iano d u b ium m etodycznego.
W te n sposób u ję ty te m a t m y śle n ia naukow ego w y stę p u ją c y w postaci d u biu m m etodycznego m a sw oje pełn e zastosow anie w dziedzinie teologicznej czego dow odem je s t S um m a św. To m asza z A kw inu. Jeżeli k a to lik w m y śl orzeczenia S oboru W a tykańskiego, nie m oże m ieć słusznych (obiektyw nych) pow o dów do w ą tp ie n ia w w ierze lu b do o d stąpien ia od niej (DBUR
1794) i jeżeli k o n sek w en tn ie w m yśl tego orzeczenia żadne tw ierd zen ie p rzeciw ne w ierze (dogm atow i) nie m oże nigdy
24 K S . W I N C E N T Y K W IA T K O W S K I
[20]
uchodzić za o b iek ty w n e to nic nie stoi na przeszkodzie by k a to lik m ógł stosow ać d u b iu m m etodyczne jako fik c y jn e ce lem kry tyczneg o zbadania dogm atów sw ojej w iary .
Z ag adn ien ie o p a rte na p o zy ty w n y m d u b ium m etodycznym , k tó re w chodzi do te m a tu m y ślen ia naukow ego m usi być także a k tu a ln e tzn. wr,ażliwe na ogólnoludzkie p o trzeb y in te le k tu a l ne, na rzeczyw istość, k tó ra w d an ej chw ili p o k ry w a u m ysły i uczucia w szy stkich i na p rąd y , k tó re zm ieniają k u ltu rę d a nego k r a ju lu b n aro d u. W p rzeciw n y m razie m y ślen ie n a u kow e jako zd eh u m an izo w any an ach ro nizm nie spełniłoby
swego zadania i zasługiw ałoby n a usunięcie go poza naw ias życia społecznego. W zględy w y b itn ie h u m an isty czn e p rze m a w iają za zrozu m iały m ograniczeniem te m a ty k i m y ślen ia n a u kowego. T ak np. w apologetyce now oczesnej uchodzi już za anachro n izm zagadnienie o m ożliw ości objaw ienia, cudu, p ro roctw , ta k a k tu a ln e w okresie rac jo n alizm u w ie k u X V III i X IX , kied y chodziło głów nie o w yk azan ie m ożliw ości tak ich pojęć. Z ag adnienie bow iem sam ego fa k tu nie budziło w te d y w iększych tru d n o ści w sk u te k m ało jeszcze rozw iniętego zm y słu h istorii. R ów nież b y łoby an ach ro nizm em trz y m a n ie się kurczow o apologetyki polem icznej w edług w zo ru w. X V I—■ X IX , oraz tra k to w a n ie jej jako ró w n o rzędn ej z apologetyką naukow ą.
Ze w skazań k o n k retn y c h k tó re m ogłyby się p rzyd ać do b a r dziej tra fn eg o w y b o ru i zredagow ania te m a tu naukow ego, n a leży w ym ienić następ u jące.
N ie w y b ierać tem a tu , k tó ry był stosunkow o niedaw no o p ra cow any w yczerpująco, poniew aż n a próżno tra c i się czas i siły na p rze ra b ia n ie tego sam ego m a te ria łu bez w id ok u n o wego rozw iązania.
Nie w y bierać tem a tó w ani zb y t ogólnych, ani też zb y t spe cjalistycznych, żeby nie n arazić się n a zarzu t, że opracow anie te m a tu je s t albo pobieżne, albo jed n o stro n n e. C elem bow iem p ra c y nau k o w ej je s t tw o rzen ie now ych w artości nie zaś po w ta rz a n ie w artości już znanych.
Nie redagow ać te m a tu naukow ego w sposób d e fin ity w n y ju ż na sam y m w stępie, w y starczy jeżeli będzie on prow izo
[21] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 25
rycznie zred ag ow an y w sposób b ard ziej ogólny, a dopiero w to k u sam ej p rac y zostanie dokładnie u sta lo n y 17.
Nie korzy stać z gotowego w y k azu tem atów , poniew aż są one najczęściej p rzestarzałe, i uniem ożliw iają sam odzielną pracę, k tó ra je s t niezbędna do n ależytego w g ląd u w odpo w iedni dział nauk i.
Zdaw ać sobie sp raw ę z nierów nego poziom u tem atów , jak rów nież i odpow iadającego im m y ślen ia naukow ego. Do g ru p y najniższej należą te m a ty refe ra to w e , k tó re o ty le ty lko zasłu g ują na m iano n aukow ych, o ile w sw oim o p raco w an iu nie są w yłącznie streszczeniem , lecz d ają now y u k ład sy ste m aty c z n y i m etod y czn y zarów no poglądów ja k i osiąg nięty ch d o tąd w yników .
W ysiłek tw ó rczy nad w y bo rem te m a tu naukow ego o tw iera z kolei drogę do dalszych w ysiłków tw órczych a m ianow icie, do zb ieran ia odpow iednich m ate ria łó w tj. źródeł i lite r a tu r y oraz do k ry tyczn eg o ich opracow ania. By u n ik n ąć dość u p o r czyw ej sugestii nie należy rozpoczynać czytania lite r a tu r y nauk o w ej przed u stalen iem i k ry ty c z n y m opracow aniem ź ró deł. S tu d io w an ie lite r a tu r y n au k ow ej ro zw ijać należy w edłu g klucza chronologicznego aby śledzić za jej p ostępem w sto su n k u do ustalonego ju ż tem a tu , i za w p ły w em dzieł w cześn iej szych na późniejsze o d różniając dzieła o ry g in aln e od po ch o d nych. W n iek tó ry ch w y pad k ach m ożna stosow ać czy ta n ie ku rso ry czn e lite r a tu r y n auk o w ej. Polega ono n a zapoznaniu się z przedm ow ą a u to ra książki, z n iek tó ry m i jej fra g m en ta m i w iększym i lub m niejszym i posług u jąc się w ty m celu spisem treści oraz w ykazem im ion i rzeczy danego dzieła 18.
K ry ty cz n e stu dio w an ie lite r a tu r y n au k o w ej w y m ag a jed n o cześnie by prow adzić tzw . w yciągi i z nich u m ie ję tn ie ale sp raw n ie korzystać. W edług słusznej uw agi P ascala 19 o ro z
17 Por. L. F o n c k, Wissenschaftliches Arbeiten, 106 ns. 18 Por. L. F o n c k, dz. cyt. 161.
18 „Niech nikt nie m ówi, że nie pow iedziałem nic nowego: roz m ieszczenie treści jest nowe... . Tak samo, jak gdyby m i ktoś p o w ie dział, że posługuję się starym i słow am i. Jak gdyby te sam e m yśli nie tw orzyły przez odm ienne rozm ieszczenie innej treści dzieła, tak samo
26 K S . W IN C E N T Y K W I A T K O W S K I [22]
m ieszczaniu m y śli m ożna zaryzykow ać tw ierd zen ie, że w łaści w ie dzieło naukow e polega nie na stw o rzen iu w szystkiego przez au to ra, lecz n a o ry g in aln y m układzie m yśli już istn ie jący ch czyli na sp ecjaln ej ich syntezie. Te sam e m yśli, ro z m ieszczone inaczej, stan o w ią treść zupełn ie inną, ta k ja k te sam e w y ra z y przez różne sw oje rozm ieszczenie tw o rzą inne zgoła m yśli. Otóż, skoro ta k a je s t bud o w a każdego dzieła n a ukow ego, to należy go p rzy le k tu rz e k ry ty c z n e j zdekom pono- w ać, na m y śli poszczególne jako n a oddzielne pierw iastk i, n a stęp n ie odszukać takie, k tó re pochodzą ze źródeł, a k tó re z w łasn ej tw órczości a u to ra i w reszcie, k tó re są od in ny ch dzieł zapożyczone. P rzed m io tem w ięc w yciągów są m yśli po szczególne bądź danego dzieła, gdy chodzi o całkow ite zbadanie jego budo w y i w artości k ry ty c z n ej, bądź ta k ie tylko , k tó re się w iążą z o b ran y m te m a te m zarów no bezpośrednio jak i po średnio. P ło n n a je s t tu w szelkiego ro d za ju obaw a przesady, k tó re z ty c h m y śli uw ażać za b ezpośrednie a k tó re za po średnie, poniew aż o w iele w ięcej je s t n a rz e k a ń n a n iek o m p le t n e w yciągi niż n a w yciągi p rzesadne. W yciągi n ależy sp orzą dzać nie w zeszytach lecz na luźn y ch k a rtk a c h o w ym iarach : 5 X 7 cm w zględnie 10 X 14 cm. K a rtk ę należy w yp ełn ić ty lko po jed n e j stro n ie i m oże zaw ierać ty lk o jed n ą m y śl stre sz czoną w jed n y m lu b k ilk u zdaniach, zwłaszcza jeśli dane dzieło m ożna m ieć zaw sze do dyspozycji, chyba, że chodzi o red a k c ję o ry g in aln ą te j m y śli 20. N a dole każdej k a rtk i n ależy um ieścić dok ładn ą s y g n a tu rę w y p isan ej m y śli (im ię i nazw isko au tora, ty tu ł dzieła, m iejsce i ro k w y d an ia oraz stronę). U góry zaś w p raw y m i lew y m ro g u k a rtk i um ieścić należy hasło ogól niejsze i ściślejsze, odpow iadające treści d anej m yśli. W artość
jak te sam e słow a tworzą przez sw oje rozm ieszczenie inne m yśli”. Fragm. 22.; „Niektórzy autorowie, m ów iąc o swoich dziełach pow iada ją: m oja książka, mój. komentarz, m oja historia etc.... W olejby im m ó w ić: nasza książka, nasz kom entarz, nasza historia etc. zw ażyw szy, iż zazwyczaj jest w tym o w iele w ięcej cudzego niż ich w łasn ego”. Fragm. 43 w Myślach (o religii), przełożył T. Ż e l e ń s k i (Boy), P oz nań—W arszawa, b.d. 8.14.
[23] M E T O D A M Y Ś L E N IA N A U K O W E G O 27
m eto d y k artk o w e j polega na w y ra b ia n iu w sobie coraz w ię k szego k ry ty c y z m u i n a b y w a n iu w iększej w p ra w y w o dszuki w a n iu tra fn y c h haseł celem sy n tety czn ego u jęcia bądź ogól niejszego, bądź ściślejszego już w y p isanej m yśli. D opiero w te d y te hasła seg reg u ją praw idłow o poszczególne m yśli da nego dzieła i sp ro w ad zają je do w yższej syntezy, co dla te c h n ik i m yślenia naukow ego m a w ielkie znaczenie. K a rtk i w y pełnione w sposób pow yższy stanow ią należycie posegregow a n y m a te ria ł m yślow y, z którego p o w stała budow a danego dzieła.
M etoda k a rtk o w a , prócz koniecznego ćw iczenia się w w yso kiej techn ice m y ślen ia naukow ego, m a jeszcze jed n ą stro n ę d odatnią, a m ianow icie, że w w ielk im sto p n iu u łatw ia p rz e prow adzenie u k ła d u całego m a te ria łu bądź w sposób chro n o logiczny, bądź w sposób sy stem aty czn y zależnie od różnych potrzeb k o n k retn y c h , czego oczyw iście pow iedzieć nie m ożna o m etodzie zeszytow ej.
§ 4. Forma z e w n ę trzn a m y ślen ia naukow ego
M yślenie nau ko w e jest obecnie ta k daleko rozw inięte, że nie m oże nie uw zględniać d orobku bad ań poprzed n ich celem ich zw iększenia i w zbogacenia dorobkiem now ym , ja k rów nież nie m oże się obyć bez w sp ó łpracy z innym i, u łatw iającej w znacznej m ierze specjalizację ty c h badań. P o w sta ją c y na ta k im podłożu tw órczy w ysiłek in d y w id u aln y m y ślenia n a u kowego dąży już sam orzu tn ie do sp ełn ienia sw ej fu n k cji społecznej tj. do zaspokojenia ogólnoludzkich p o trzeb in te le k tu aln y c h , po słu g u jąc się w ty m celu słow em pisanym , jako sw oją szatą zew n ętrzn ą. Do szaty ze w n ę trz n ej w m y śle n iu n au k o w y m w chodzą jako jego sk ład niki zasadnicze: odpo w iedni podział opracow anego m a te ria łu i jego p rzedstaw ien ie n a piśm ie czyli w ykład.
Podział, o k tó ry tu chodzi, oznacza celow y i p raw id ło w y u k ład opracow anego m a te ria łu na poszczególne części, ro z działy, p a ra g ra fy itd. aż do odstępów od now ego w iersza,
28 K S . W IN C E N T Y K W IA T K O W S K I [24]
jako w y n ik k ry ty czn eg o p rzem y ślen ia i opanow ania m a te ria łu nie ty lk o w zary sach ogólnych lecz n a w e t w dro b n y ch jego szczegółach. Podział te n je st w ted y naukow y, jeżeli jest:
P rz e jrz y s ty czyli w y raźn y , to znaczy, kied y odróżnia treść głów ną od podrzęd nej, celem u w zględnienia w sto p n iu od p ow iad ający m jej doniosłości.
Logiczny, tj. kied y m iędzy poszczególnym i g ru p am i z e b ra ny ch m y śli istn ie je ścisły zw iązek nie asocjacyjn y, lecz w e w n ętrzn y , pozbaw iony w szelkich przeskoków m yślow ych.
W y czerpu jący , tj k ied y u w zględnia całą treść opracow anego k ry ty c z n ie zagadnienia, bez jakiegokolw iek w y ją tk u .
R ów nom ierny, tj. k ied y każdej g ru p ie przeznacza się ty le m iejsca, ile słuszne p o trz e b y estety czne (rów now agi, h a rm o nii z w yłączeniem nużącej jednostajności) tego w y m ag ają 21.
Ja k o w zór takiego podziału m oże posłużyć S um m a teologi czna św. Tom asza z A kw inu.
W ykład, k tó ry m a na celu p rzed staw ić in n y m na piśm ie o siągnięte w yniki badań, w in ien odpow iadać zarów no w y m a ganiom ogólnym odnoszącym się do s ty lu i języka, jak i w y m aganiom sp ecjaln y m , dotyczącym p rzyto czeń i skrótów .
S ty l litera c k i i p ięk n y języ k nie są w łaściw ościam i u tw o ró w w yłącznie literack ich , poniew aż m y ślen ie nauk ow e należy rów nież przyozdabiać p o p raw n y m sty lem i językiem : „niech w ięc każd y przy szły tw ó rca n au k o w y uczy się swe m yśli w y rażać w słow ach: niech dba o sw ój język i sta ra się pisać nie ty lk o prosto i jasno, z n ieu b ła g an ą ścisłością logiczną, ale z a j m u jąco i pięknie. T ylko p ięk n e dzieła p rz e trw a ją w ieki, w pływ swój w y w ie ra ją c na coraz dalsze p o k o len ia” 22.
Obok s ty lu literackiego każdy w y k ła d n au ko w y na piśm ie w in ien dość s k ru p u la tn ie p rzestrzegać s ty lu naukow ego jako n a jb a rd zie j sobie w łaściw ego. Różnica m iędzy sty lem lite r a ckim a n auk o w y m polega na tym , że sty l n auk o w y nie m oże tolerow ać ani jednego zdania, k tó re b y łoby w prow adzone bez p o trz e b y kom pozycyjnej. K ażde zdanie je s t tu pod w zględem
21 Por. L. F o n c k , dz. cyt. 241—244. 22 Por. J. Ł u k a s d e w i c z , dz. cyt. 36,
[25] M E T O D A M Y Ś L E N I A N A U K O W E G O 29
sw ej m y śli niezbędne, każde je s t założeniem pod dalszy w nio sek rozum ow y. Z dania zw arte, ścisłe, w y zb y te obciążeń n ie koniecznych i przerostów , ro zw ija ją się w coraz to szersze, coraz b ard ziej rozległe m yśli, docierając ko n sek w en tn ie od szczegółów do isto ty zagadn ien ia naukow ego, w zględnie od analizy do syntezy. Taki k ie ru n e k s ty lu naukow ego p rze d staw ił B everidge w sposób obrazow y, a m ianow icie, że p ra cow nik n a u k i um ie w idzieć las a nie ty lk o poszczególne d rze w a 18. M ożna tu zastosow ać zasadę d y d ak ty czn ą św. A u g u sty n a (De doctr. C h ristiana, 4,20), że „qui docet v ita b it om nia v erb a q uae non d o cen t”, tzn. że, m ów iąc przykładow o, na dziesięć słów p o trzeb n y ch nie m ożna użyć n ie ty lk o d w udziestu, ale n a w e t i jedenastego, do tego bow iem sto pnia sty l nau k ow y posług u je się w sposób n a jb a rd zie j zw ięzły poszczególnym i w y razam i i zdaniam i, żeby n auce dostarczyć n a jb a rd zie j po trzebnego e le m en tu — m yśli, obleczonych w słowa, a nie słów ii frazesów pozbaw ionych m yśli. W szystkie zdania, w y rażające określone m y śli i w chodzące w zw iązek logiczny z in nym i nie m ogą być n igd y pozbaw ione n ależytego i k ry ty c z n e go uzasadnienia, nie w celu p rzek o n an ia i n aw ró cenia czy teln ik a, lecz poprostu, żeby służyć praw dzie. S ty l naukow y, u rzeczy w istn iając w te n sposób na piśm ie cechę zasadniczą m yślenia naukow ego tj. logiczność, odgranicza się zdecydow a nie od s ty lu literackiego w b e le try sty ce , propagand zie i k a znodziejstw ie, tra c ąc p rzez to sw oje w p ływ y n a rzesze c zy tel ników . T aka w izja o sam otnienia nig d y jed n a k nie w strz y m y w ała pochodu nauki, k tó re j nie zależy na ty m , by przez gesty k u lacje lub z w ro ty reto ry czn e zbierać sobie oklaski ze stro n y rzeszy. M yśli bow iem p o p a rte n a le ż y ty m a rg u m e n te m służą dla tych, k tó rz y z n a jd u ją się na odpow iednim poziom ie i p o tra fią je zrozum ieć. Nie b ra k jed n a k w s ty lu nau kow ym pew ny ch przerostów , do k tó ry c h m ożna zaliczyć: egotyczność i banalność. K ażdego m yślącego k ry ty c z n ie czy teln ik a razi niepom iernie, gdy sty l nauk o w y trą c i egotyzm em czyli n aiw ną
18 Por. S ztu ka badań naukowych, tłum . dr L. Żebrowski, W arsza w a 1960, 17.