Marian Kurdziałek
O niektórych przejawach
racjonalizmu w myśli
filozoficzno-teologicznej XII wieku
Studia Philosophiae Christianae 3/2, 49-71
S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A TK
2/1967
M A R IA N K U R D Z IA ŁE K
O NIEKTÓRYCH PRZEJAWACH RACJONALIZMU W MYŚLI FILOZOFICZNO-TEOLOGICZNEJ XII WIEKU
1. W stęp. „D e T r in ita te ” B o ecju sza p u n k tem w y jśc ia dla an aliz te o r io - p ozn aw ezych X I I w ie k u , 2. N ow a i stara w iz ja św ia ta . 3. P rob lem g ra n ic p ozn an ia n a tu ra ln eg o : a) u B o ecju sza , b) u jeg o k o n ty n u a to ró w i k o m en ta to ró w w X I I w ie k u , c) n o w e w X II w ie k u ro zu m ien ie m a tem a ty k i, d) n o w a w X II w ie k u p sy ch o lo g ia p ozn an ia, e) p ozn an ie B o g a w g a u g u - sty n is tó w i p la to n ik ó w w X II w iek u . 4. W p ły w d oktryn p la to n ik ó w na
p o g lą d y A m a lry k a z B è n e i D a w id a z D in an t. 5. K on k lu zja
1. Wstęp. „De Trinitate” Boecjusza punktem wyjścia dla analiz teoriopoznawczych XII wieku
A nzelm z C a n te rb u ry p o d jął pró b ę u dow odnienia w szystkich p ra w d w ia ry bez o p ieran ia się n a a u to ry tec ie P ism a św. T en sposób u p ra w ia n ia teologii zn alazł w X II w. n ad er licznych n a śladow ców . S ta ra li się oni rozszerzyć ąnzelm iański p u n k t w idze nia: w dociekania teologiczne pow inno się — ich zd aniem — w przęgn ąć zarów no d ialek ty k ę, ja k i m ate m a ty k ę oraz filozofię p rzy ro d y . N iek tó rzy z ów czesnych m yślicieli za szczególnie pod ty m w zględem in stru k ty w n e u z n a li dziełko B oecjusza „D e T ri n ita te ” ; p rzy stą p ili więc do eksplik ow an ia z a w a rte j w nim dok tr y n y h Ta zaś, p o d ana w sposób ogrom nie zw ięzły, zred uk o
1 D ziełk o B o ecju sza k o m en to w a li: T eod oryk z C hartres, G ilbert d e la P orée, C larenbaud z A rras, a n o n im o w y autor k om en tarza, rozp o c z y n a ją c e g o się od s łó w „In titu lo ”. W szy stk ie te k o m en ta rze o m aw ia W . Jan sen : D er K om m en tar d es C laren b ald u s v o n A rras zu B o eth iu s D e T rin ita te, B resla u 1926, s. 15— 32 (B reslau er S tu d ien zur h isto risch en T h e o lo g ie V III).
w an a nieledw ie do zasad, podstaw ow ych pojęć i w skazań m eto dologicznych, stw a rz a ła in te rp re ta to ro m dogodne w a ru n k i do rozw inięcia w łasn ej in ic ja ty w y , zabezpieczając ich jednocześnie przed m ogącym się zdarzyć i de facto zd arzający m się w te d y dość często za rz u te m zwodniczego n o w in k arstw a, w zględnie n a ru sz e n ia p ra w o w ie rn o śc i2. W w y m ien io ny m dziełku B oecjusz poruszy ł, obok doniosłych problem ów filozoficzno-teologicznych, tak że w ażkie zagadn ien ia m etodologiczne, dotyczące s tr u k tu r y n a u k , ich podziału oraz w łaściw ej, w yró żnio n ym grupom , m e to d y zdobyw ania i u p raw ia n ia w iedzy. W zw iązku z tą o sta tn ią sp ra w ą sform uło w ał zasadę: In n a tu ra lib u s ig itu r rationabiliter,
in m a th em a ticis disciplinaliter, in d ivin is in te lle c tu a lite r versari o p o rteb it n e q u e diduci ad im agines, sed po tius ipsam inspicere fo rm a m , quae vere form a, neq u e im ago est et quae esse ip su m est et e x qua esse e s t 3. S tan o w i ona jak n a jb a rd zie j odpow ied
nie w pro w adzen ie w cało k ształt ów czesnego życia um ysłow ego.
2. Nowa i stara wizja świata
P ie rw sz y z z a w a rty c h w n iej postu lató w : in n atu ralib us igi
tu r rationabiliter, p o d jęli A d elard z B ath, T eodoryk z C h a rtre s,
2 S yn od w R eim s, od b yty w 1148 r. w ob ecn ości p ap ieża E u g en iu sza Hit, p o tę p ił k om en tarz G ilb erta d e la P orée. — A d elard z Bath, za b ezp iec za ł s ię przed ew e n tu a ln y m i zarzu tam i w sposób, k tó ry ta k ch a ra k tery zu je: N a sze p o k o len ie p o p ełn ia ten głęb ok o zak orzen ion y b łą d , że n ie ch ce p rzyjm ow ać n ic, co zdaje się p och od zić od n o w o czesn y ch , toteż k ie d y zn ajd u ję jak ąś w ła sn ą id eę i ch cę ją ogłosić, p rzy p isu ję ją kom uś in n em u i ośw iad czam : „p ow ied ział to ten a ten, n ie ja ”. I a b y w ierzo n o m i zu p ełn ie, m ó w ię o w sz y stk ic h m oich op in iach : „On je w y n a la zł, n ie ja ”. A by u n ik n ą ć tej n ied o g o d n o ści, iżb y sądzono, że to ja, ign oran t, za czerp n ą łem z w ła sn ej g łęb i m oje m y śli, p o stęp u ję tak, a b y m y śla n o , że w y d o b y łe m je z m oich arab sk ich stu d ió w . J e śli to, co m ó w ię , n ie spodoba się zacofan ym u m y sło m , n ie chcę, żeb ym to ja się im n ie spodobał. W iem , ja k i lo s g o tu je p o sp ó lstw o p ra w d ziw y m uczonym . (Por. J. L e G off, In te lig e n c ja w w ie k a c h średnich, przeł. E. B ą k o w sk a , W arszaw a 1966, s. 76). S ło w a A d ela rd a ch a ra k tery zu ją n ie ty lk o je g o w ła sn ą p o sta w ę, ale ta k że i ty ch a u torów , k tó ry ch p r e z e n tu je n in iejsza praca.
G lb e rt de la P orée, W ilhelm z Conches, D aniel z M orley i w ielu in n y ch . P osługiw ali się nim , jak o pew nego ro d za ju h asłem p rze wodnim , w w alce o now ą w izję św ia ta i sk ład ających się n a ń rzeczy, k tó rą p rzeciw staw iano tra d y c y jn e m u obrazow i, k reślo nem u b a rw n ie i z ogrom nym p iety zm em jeszcze w X II w. przez H onoriusza z A u tun , H a rra d ą z L an dsb erg u, czy też w godnych „A p o k alip sy ” m isty czn y ch w izjach H ild eg ard y z B ingen. R zecznicy daw nego sp o jrzen ia oceniali św iat i p rz y ro d ę w św ietle źródeł p a try sty c z n y c h , rep re z en to w a n y c h w tym: w y p ad k u głów nie przez „H ex aem ero n ” Am brożego, pism a egze- getyczne H ilarego z P o itiers, zw łaszcza zaś A u gu styn a; n a to m ia st w iedzę p rzy ro d n iczą czerpali najczęściej z encyklope dycznych dzieł Izy d o ra z Sew illi, Bedy, H ra b a n a M aura. O jco wie, p rzed e w szy stk im św. A ug u sty n , p rze d staw ia li w szechśw iat jak o dru g ą, obok „B ib lii”, księgę n a p isan ą rę k ą Boga. Od pierw szej ró żn i się system em znaków graficznych: m a się bo w iem do n iej tak , ja k dzieło ułożone z lite r, w y razó w i zdań, do dzieła sporządzonego p rz y pom ocy pism a obrazkow ego, w zg lęd n ie ja k te k s t do ry cin , ilu stru ją c y c h z a w a rtą w nim treść. T reść pierw szej m ogą pojąć ty lk o ludzie w ykształceni, treść d ru g iej p o zn ają n aw et ci, k tó rz y n ie u m ie ją ani czytać ani pisać 4. Obie księgi pow inno się jed n a k studiow ać łącznie, sy noptycznie. Z a w a rtą w nich p raw d ę n ależy w ydobyw ać i in te r p reto w ać p rz y pom ocy ty ch sam ych zabiegów egzegetycznych: rzeczy bow iem , w y stę p u ją c e pom iędzy n im i zw iązki, cała p rz y ro d a to w zasadzie nic innego, ja k sym bole, typ y, alegorie ty ch sam ych p raw d teologicznych, m o raln y ch i społecznych, k tó re w ta k i sam sposób p rzek azu je rów nież i Pism o św. Zw o len n icy „now ego” zarzu cają rzecznikom owej w izji, że niew ol niczo trz y m a ją się a u to ry tetó w , m iast ro zu m obrać sobie za
4 Por. S. A u g u stin i E narratio in P sa lm u m 45, 7 P L 36, 518. Por. ta k ż e ś c iśle z ty m p rob lem em zw iązan e stu d iu m : T. G regory, L ’id ea di n a tu ra n e lla filo so fia m e d ie v a le prim a d e ll’in g resso d ella fisic a di A r isto te le il seco lo X II, w : La filo so fia d ella natura n el m ed io ev o . A t t i d e l t e r z o
p rzew o d n ik a i sta ra ć się jego w łasn ą m ocą w yjaśniać, tłu m a czyć i ujm ow ać s tru k tu rę rzeczyw istości, zw anej „fizy k ą” , „ n a t u r ą ” , „p rz y ro d ą ” . M ało tego: kurczow o trz y m a ją się a u to ry te tu Ojców, chociaż w iadom o, że czerp ali oni sw ą w iedzę o św iecie od sta ro ż y tn y c h pisarzów pogańskich; pow inno się w ięc zw racać k u ow ym źródłom p ierw o tn y m m iast posługiw ać s ię p rzekazam i p o średnim i; poza ty m należy się uczyć od A ra bów , k tó rz y w n au k ach znacznie w y p rzed zili Ł a c in n ik ó w 5. Opis stw o rzen ia oraz inne, z a w a rte w P iśm ie św. re la c je na te m a ty p rzy rodn icze in te r p re tu ją alegorycznie w św ietle ra c ji m o raln y ch , w b rew zu pełn ie oczyw istej zasadzie: in na tura libu s
n a tu ra lite r a g im u s 6. K sięgę, ja k ą jest w szechśw iat n ie ty lk o
m ożna, ale pow inno się studiow ać niezależnie od Biblii. S ta je śię ona niezb ęd n ą dopiero wówczas, k ied y w iedza p rz y ro d z o n a . całkow icie się załam u je 7.
3. Problem granic poznania naturalnego
W te n sposób zw olennicy „now ego” sta n ę li wobec problem u, k tó ry p o jaw ił się już u Boecjusza: ja k d aleko w głąb rzeczy w istości rozum lu dzki je st w stan ie sięgnąć? Czy człow iek może m ocą swego n a tu ra ln e g o ro zu m u poznać np. Boga? 8.
a) B o e c j u s z
B oecjusz poszukiw ał odpow iedzi w oparciu o analizę p rze d m iotu poznania, w ładz poznaw czych i ogólnej s tr u k tu ry n au k.
5 A d ela rd z B ath . Q u a estio n es n a tu ra les 6, ed. M. M ü ller, 11, 23 ( B e it r ä g e zu r G e s c h ic h t e d e r P h il o s o p h ie d e s M i t t e l a l t e r s 31) M ünster 1934; — Jw . 68, 38; — Por. tak że: D a n ie l z M orley, P h ilo so p h ia 7, ed. K . S u d h off; — Por. H . S ch ip p erg es, E in flü sse a rab isch er M ed izin a u f d ie M ik ro k o sm o slitera tu r d es 12. Ja h rh u n d erts, w : A n tik e und O rient im M ittela lter, B erlin 1962, s. 139 (M i sc e lla n e a M e d i a e v a l i a 1).
6 T eo d o ry k z C hartres, D e sep tem d ieb u s et s e x operu m d is tin c tio n ib u s, ed. N. H arin g (A r c h i v e s d ’h is to i r e d o c tr in a l e e t li tt é r a i r e d u M o
y e n A g e, P a ris 1956) s. 184.
7 A d ela rd z B ath , jw . c. 4; W ilh elm z C onches, P h ilo so p h ia 1, 22, P L 172, 56 C.
T e o sta tn ie podzielił, za A ry sto telesem , n a teo rety czn e i p ra k tyczne. W śród pierw szych, o k reślan y ch p rzezeń m ian em „spe c u la tiv a e ”, w yróżnił: fizjologię, m ate m a ty k ę i teologię. F izjo logia, zw ana tak że „fizy k ą” , z a jm u je się ciałam i n a tu ra ln y m i
(naturalia), czyli b y tam i złożonym i z m a te rii i form y, podlega
jącym i n ie u sta n n y m zm ianom ; m a te m a ty k a dotyczy fo rm istn iejący ch w p raw d zie w m ate rii, ale ro z p a tru je je w o d erw a n iu od ich ak tu aln eg o podłoża (in te llig ib ilia ); przedm io tem po znan ia teologicznego są form y, k tó re istn ie ją poza m ate rią i niezależnie od n iej (in te lle c tib ilia ) oraz fo rm a w szystkich fo rm
(form a s im p le x ) tj. Bóg. Poniew aż zm ienność stanow i k o n sty
tu ty w n ą cechę m aterii, przeto zarów no m ate m a ty k a, jak i teo logia dotyczą tego co n iezm ienne 9. K ażda z w yróżnionych d z ie d zin m y śli ludzkiej posiada o d m ien n y p rzed m iot poznania i dla tego pow in n a być u p ra w ia n a w jej ty lk o w łaściw y sposób: fi zyka — rationabiliter, m a te m a ty k a — disciplinaliter, teolo gia — in te lle c tu a lite r. U chw ycenie sensu ow ych zaleceń m eto dologicznych je s t uzależnione od uprzed nieg o ro z p a trz e n ia boe- c jańsk iej psychologii poznania. Otóż ro zróżn ia on cz te ry w ła dze poznaw cze, w zględnie c z te ry źró d ła poznan ia i stosow nie do tego ty leż rod zajów poznania: zm ysłow e (sensus), w y ob raże niow e (im aginatio), rozum ow e (ratio), u m ysłow e (in te lleg e n
tia) 10. D w a pierw sze p rz y słu g u ją zaró w n o zw ierzętom , ja k
i człow iekowi, trz e ci — ty lk o człow iekow i, cz w a rty —■ ty lk o
tem u co boskie n . Z a pom ocą zm ysłów człow iek poznaje k s z ta łt
(figura); dzięki w yobraźni: te n sam k sz ta łt, ale już w o derw a
n iu od m aterii; poprzez ro zu m u jm u je fo rm y b y tó w jed n o stk o w ych i ro z p a tru je je jako p rzy słu g u ją c e w ielu (universale). P o znan ie je s t w y n ik iem sam o rzu tn ej ak ty w n o ści w ładz, p rzy czym niższa pobudza do działan ia (provocet excitetq u é) w ładzę sobie n a d rz ę d n ą 12.
9 Jw . 152, 4.
10 D e co n so la tio n e p h ilo so p h ia e, V, proza 4, ed. L. B ieler, T u rn h olti 1957, s. 97 w . 73
M Jw . s. 99 w . 11.
Z estaw ien ie tego podziału z pop rzed n im u jaw n ia zachodzące pom iędzy n im i n iekonsekw encje: poznanie zm ysłow e zd aje się bow iem w y tw arzać przed m io t fizyki, w y o b ra ż e n io w e .— m a te m aty k i, rac jo n aln e zaś dotyczyć m oże zarów no m atem aty k i, ja k i logiki oraz, w ostateczn y m w y p ad k u i p rz y założeniu, że dusza je st fo rm ą ciała, tak że psychologii. Poza tym , jeśli się p rzy jm ie, że poznanie ludzkie w y czerp u je się n a „ ra tio ”, w ów czas b ra k je s t w ładzy, a zatem i o dm iany poznania, k tó re b y odpow iadało w iedzy teologicznej. P ierw szą z w ym ienionych tru d n o śc i m ożna w y jaśn ić przez odw ołanie się do głoszonej przez B oecjusza zasady: Rozum , gdy spogląda n a coś, co jest ogólne nie m usi się posługiw ać an i w y ob raźną an i zm ysłam i, a b y pojąć w ytw orzone przez te w ładze tre śc i p o z n a w c z e 1S. W ty m sensie zarów no fizyka, jak i m a te m a ty k a m ieszczą się w szran k ach p oznania czysto ludzkiego; n ato m iast zm ysły i w y o b raźn ia pełnią, w odniesieniu do poznania racjon aln ego fu n k cję jego sty m u lato ró w . P ro b lem pozn ania teologicznego w y d a je się być jeszcze b ard ziej skom plikow any. W praw dzie B oecjusz w y ra ź n ie stw ierdza, że człow iek m oże i pow inien d ą żyć do pozn an ia Boga, nie o k reśla jed n a k dokład niej an i w ła d z y um ożliw iającej tego ro d zaju poznanie, an i sposobu w jak i m ogło b y ono być zrealizow ane. N adm ienia zaledw ie, że czło w iek p o w inien podporządkow ać sw ój rozum (ratio) rozum ow i boskiem u (m e n s divina) tak , ja k jego w łasn em u podporządko w an e są zm ysły i w yo b raźn ia. W ted y będzie on oglądał to, czego ro zu m w sam y m sobie, czyli w swoich treściach poznaw czych, nie je s t w s ta n ie dostrzec. D zięki owej w izji, w iedza rozum ow a, niep ew n a i nieokreślona (opinio) sta n ie się pew ną i należycie sp recyzow aną (scientia ) 14. W k o m en ta rz u do „Isa- gogi” pisze, że człow iek różn i się od zw ierząt nie ty lk o ro zu m em i d a re m m ow y, ale także boskością swego um y słu (m e n
tis d iv in ita te ) 15. Być więc może, że w łaśn ie „m en s” jest ową
w ładzą poznaw czą duszy, dzięki k tó re j człow iek m oże w p a try
13 Jw . s. 97 w . 92. 14 Jw . s. 100 w . 45.
w ać się w form ę w szystkich fo rm i poznaw ać w niej, n iejak o je d n y m rz u te m i w sposób niezaw o d n y w szystko, cokolw iek stan o w i przed m io t „ ra tio ” .
W św ietle pow yższych w ypow iedzi B oecjusza zary so w u ją się dw ie przypu szczaln e koncepcje pozn ania teologicznego: ro zum , osiągnąw szy k re s swoich m ożliw ości poznaw czych, podpo rzą d k o w u je się um ysłow i bożem u, te n zaś ośw ieca go i przez to spraw ia, iż w idzi on poznane przez siebie rzeczy „in ra tio
n ib u s aetern is”; rozum , osiągając szczyt swoich m ożliw ości
poznaw czych „provocet e x cite tq u e m e n te m ”, te n zaś, będąc u czestn ik iem bożej „in te lle g e n tia ” poznaje Boga, a w Nim, jak o form ie w szystkich form , ogląda to, co sw oim w ysiłkiem poznaw czym zdołał zdobyć rozum . P ierw sza z ty ch koncepcji tk w i w aug u sty n iźm ie; k o rzen ie d ru g iej w y ra s ta ją z n eo p la- tonizm u. O bie zak ład ają, jako nieodzow ny w a ru n e k p oznania teologicznego, p oznanie rozum ow e i to, ja k się w y daje, w jego szczytow ej fo rm ie 16. R e p re ze n tu je ją m a te m a ty k a — w iedza o różnego ty p u w ielkościach (m a g n itu d in e s, q u a n tita te s) i za chodzących pom iędzy n im i relacjach . W ielkością sam ą w sobie, a w ięc bez odnoszenia jej do tego co rozciągłe — z a jm u je się a ry tm e ty k a ; w ielkością tego co rozciągłe i n ieruch om e — geom etria; w ielkością tego co rozciągłe i z n a jd u je się w nie u sta n n y m ru c h u — astronom ia; w ielkością, p rze jaw ia ją cą się jak o m ate m a ty cz n ie u jm o w aln e rela cje (proporcje, harm onia) pom iędzy ró żn y m i w ielkościam i — m u zy k a 17. M a te m aty k a s ta now i nie ty lk o fu n d a m e n t d y scy p lin o b jęty ch ram a m i „quadri
v iu m ”, ale jej stu d iu m je s t tak że n iezbędne dla podniesienia
k w a lifik a c ji tech n ik ó w i arch itek tó w , pożyteczne dla lekarzy, k o n ieczn e dla filozofów, zajm u jący ch się n a tu rą d uszy i s tr u k t u r ą w s z e c h św ia ta 18. Cokolw iek bowiem p rzez p ra n a tu rę zo
16 B o ecju sz w sp o m in a ró w n ież o w a ru n k a ch ety czn o -m o ra ln y ch . Por. J w .
17 D e m u sica II, 3, P L 63, 1196. Por. H. M. K lin k en b erg, D er V erfa ll d e s Q u ad riviu m s im frü h en M ittela lter, w : A rtes L ib era les von der an tik en B ild u n g zur W issen sch a ft des M ittela lters, h era u sg eg . von J . K och , L eid en — K öln 1959, s. 1 nn.
stało sk o n struow an e, zostało przez n ią u k o n sty tu o w a n e w ed ług zasad liczbow ych (ratione n u m e r o r u m )19. D zięki m ate m a ty ce rozum p o zn aje w e w n ętrzn ą s tr u k tu rę rzeczy, n a stę p n ie zaś w y k ry w a ich k o n s tru k to ra oraz zasady, n a k tó ry c h o p arł on sw e dzieło. D alszy ciąg p oznania w in ien już być sp raw ą, bądź to bożego ośw iecenia, bądź też u m y słu (m ens), w yw odzącego się z bożej „in te lle g e n tia ” i należącego do „intellectibilia”. T a k p o ję ta m a te m a ty k a sk u teczn ie p e łn iła fu n k cję członu p o śre d n i czącego pom iędzy p oznaniem fizy k aln y m a teologicznym , a ty m sam ym zesp alała ze sobą s k ra jn e ogniw a ary sto teleso w sk o - -boecjańskiego podziału n au k . B oecjusz nazy w a ją „disciplina”, gdyż stu d iu m m ate m a ty k i n ajw szech stro n n iej i n a jle p ie j p rz y g o to w u je ucznia zarów no do u p ra w ia n ia u m iejętn o ści p ra k tycznych, ja k i teo rety czn y ch ; ze w zg lęd u n a jej w a lo ry fo r m alne, zasadzajjące się n a w yższym , niż w in n y ch d yscy p lin ach sto p n iu u p o rząd ko w ania i ścisłości dow odzenia, pow inno się n a je j m odłę p rzedstaw iać w szelką w iedzę, zw łaszcza zaś filozo ficzno-teologiczną.
b) K o m e n t a t o r o w i e B o e c j u s z a w X I I w i e k u
W k an w ę pow yższych poglądów B oecjusza w p la ta n o
w X II w . w łąsne rozw ażania. Św iadczą o ty m n a d e r liczne k o m en ta rz e do jego dzieł, głów nie zaś do „D e T rin ita te ” . Teo- d o ry k z C h a rtre s i zależny od niego C la re n b a u d z A rra s p o j m u ją „ratio” jak o w ładzę d uszy (vis anim ae), fu n k c jo n u ją c ą p rz y pom ocy cielesnego n arząd u , zlokalizow anego po środku głow y, w kom orze zw anej „cellula rationalis”, w zględnie „lo
gistica”. W y p ełn ia ją p ew ien ro dzaj n iezw ykle su b te ln e j m a
terii, k tó rą oni o k reśla ją m ian em „ spiritus q u id em te n u issi
m u s ”, „ lu x vid e lic e t aethere a”, „aer su b tilissim u s”. Dusza, po
sługując się ty m o rg an em („ratio”), u jm u je i b ad a fo rm y zjed
и D e a rith m etica I 2, P L 63, 1083 В; — T en k ą t p a trzen ia n a r z e c z y w isto ść od p ow iad ał, n a co zw ra ca li u w agą św . A u g u sty n , K asjod or i in n i, sło w o m B ib lii: O m nia in m en su ra et n u m ero et p o n d ere fe c is ti (Sap. И , 21).
noczone z m ate rią , a więc b y ty , k tó re na m ocy rządzącego n im i p ra w a (fa tu m ) p o w stają i giną, rodzą się i u m ie rają . Ich zasad niczą cechę stan ow i zm ienność, płynność, ru ch . A czkolw iek r o zum (ratio) je s t o w iele doskonalszym in stru m e n te m poznaw czym niż p o k rew n a m u w y o b raźn ia (im aginatio) i o rg an y zm y słow e (sensus), to jed n a k n iestałość przedm iotów oraz jego w łasny, m im o w szystko m a te ria ln y c h a ra k te r, n ie p o zw alają d uszy poznaw ać ow ych fo rm inaczej, ja k ty lk o w sposób zam a zan y (confuse). Z do b y tą w te n sposób w iedzę nazyw a się w ie dzą praw dopodobną (opinio); n auk ę, k tó ra te n ty p w iedzy p re z e n tu je o k reśla się jako: scientia n aturalis, quae p hysica d i
c itu r 20. N a ty m jed n a k nie w y c z e rp u ją się m ożliw ości poznaw
cze człow ieka. Jeg o dusza może bow iem poznaw ać fo rm y bez posługiw ania się w ym ien io n ym i o rg an am i cielesnym i, czyli sam a ze siebie. D zieje się to za sp ra w ą w ładzy, k tó rą T eod ory k nazyw a, za Boecjuszem , „ in telleg en tia ”, zaś C la re n b a u d „intel-
lec tib ilita s”. P rz y słu g u je ona sam em u ty lk o Bogu oraz b ard zo
nieliczny m ludziom , k tó rz y z tego w zględu b y w a ją przez in ny ch u w ażani niem al za bogów. Z d o b y tą n a tej drodze w iedzę nazyw a się „m ąd ro ścią” (sapientia), w zględnie określa się ją ty m i sam ym i term in a m i, co i w ładzę, k tó ra um ożliw ia jej osiągnięcie. T en ty p w ied zy doty czy fo rm sam ych w sobie, czyli w ich w łasn ej n a tu rz e, nieskażonej żad n y m k o n ta k te m z m aterią, oraz fo rm y w szystkich form , czyli Boga. Do k rę g u .p o zn an ia m ądrościow ego (in tellegentia) zalicza T eodoryk ta k ż e m ate m a ty k ę, k tó ra ro z p a tru je fo rm y (ilość, jakość) w a b so lu t ny m o d erw an iu od m aterii. N ie są to jed n a k fo rm y w ścisłym tego słow a znaczeniu, lecz ty lk o ich podobizny (sim ilitu din es). S tą d też w iedza m ate m a ty cz n a je st o w iele m niej doskonała od filozoficznej, a zw łaszcza od teologicznej, k tó ra , stan o w iąc jąd ro w zględnie zw ieńczenie p o zn an ia filozoficznego, zasadza
20 Por. D er an on ym ü b e r lie fe r te , w a h r sc h e in lic h von T h ierry v o n C hartres h errü h ren d e K orpm entar „L ibrum h u n c” zu B o eth iu s, D e T ri n ita te , ed. W. J a n sen , jw . s. 6* n., oraz: D er K om m en tar des C la ren b a l- dus zu B o eth iu s, D e T rin ita te, ed. W. Jan sen , jw . s. 53* n. Por. ta k ż e o p ra co w a n ie w y d a w c y , za m ieszczon e p rzezeń na s. 45 nn.
się n a k o n tem p lacji B óstw a. D y stan s pom iędzy m ate m a ty k ą a teologią je s t p raw ie żaden w p o ró w n an iu z tym , ja k i dzieli teologię od w iedzy o przyrodzie: D ista n t a u tem quasi per con
tra riu m theologia et scientia naturalis, quae ph ysica dicitu r 21.
P o g ląd y T eodoryka i C lare n b a u d a m ożna uznać za typow e d la X II w. Ogół bow iem ów czesnych m yślicieli z całym n aci skiem po d kreśla w ielkość różnicy, dzielącej poznanie ro zu m ow e (ratio) od um ysłow ego (in te lle c tu s in te lle g e n tia ) oraz w iedzę p rzy ro d n iczą od filozoficzno-teologicznej. P la to ń sk i cha r a k te r tego podziału zd radza jego źródła: został on w y p raco w a n y n a pod staw ie le k tu ry „T im aiosa” oraz k o m en tarza, jak im to dzieło o p a trz y ł C a lc y d iu sz 22. W pływ p lato ń sk iej teo rii po z n a n ia zbiegł się, w tej epoce, z odrodzeniem au g u sty ń sk iej d o k try n y o „ratio in fe rio r” i „ratio superio r”, „in te lle c tu s ” i „ in telligen tia ”. N iek tó rzy z autorów , a w śród nich T eodoryk i Clarenbajud, a k c e n tu ją jed n a k m ocniej niż A ug ustyn , Boe cjusz, a n aw et C alcydiusz, „rozziew ” pom iędzy „ratio” a „ in tel
le c tu s”; u d e rz a tak że ra d y k a ln e w y o d ręb n ien ie i w y niesienie
p o zn an ia teologicznego. P rz y cz y n zm aterializo w an ia „ratio” szuk ać n ależy w le k tu rz e greckich i arabskich dzieł m edycz n ych , pośw ięcających w iele m iejsca an ato m ii organów zm ysło w y ch i an alizie procesów fizjologicznych zw iązanych z pozna w an iem , oraz w e w p ły w ie pism h e rm ety czn y ch (H erm es T ris- m egistos), p ro p ag u jący ch sk ra jn y , sp o lary zo w an y dualizm teo - riopoznaw czy, w m yśl któ rego „ratio” jest cielesnym organem d u szy , zaś n ajw y ższy m p rze jaw e m życia um ysłow ego jest υο δ b ęd ący cząstką u m y słu bożego w d uszy ludzkiej 23.
21 J w . „Librum h u n c”, s. 9* w . 18.
22 T im aeu s a C alcid io tra n sla tu s com m en tarioq u e in stru ctu s, с. 340, e d . J. H. W aszink, L o n d in ii et L eid a e 1962 (C orpus P la to n icu m M edii A ev i: P la to L atin u s) s. 333 w . 8: Quid cu m d icit alteru m eorum n u lli p ersu a sio n e d eriv a b ile, et ad p ostrem u m eorum , id e st opinio, in q u em v is h om in em cad at, in te lle c tu s v ero d ei so liu s et pau coru m adm odum s i t ex a m in a to ru m virorum ? Q uod si horu m tan ta est d ifferen tia , eorum etiam q u a e com itan tu r a lteru tru m m agn am fo re n e c e ss e est d istan tiam ; s u n t porro h a ec in te llig ib ilis gen u s et item op in ab ile.
c) N o w e r o z u m i e n i e m a t e m a t y k i w XI I w i e k u T en d en cje, rep re z en to w a n e przez w ym ienione źródła, ro z p rz e s trz e n ia ły się ty m łatw iej, gdyż b oecjańska koncep cja m a tem a ty k i, jako zw o rn ik a różnych dziedzin w iedzy, oraz członu pośredniczącego i w iążącego fizykę z teologią, sta w ała się coraz m n iej zrozum iała, a to ze w zględu n a pow olny w p raw d zie ale n ieo d w racaln y proces p rzek ształcan ia się zblokow anych ongiś „sztu k w y zw olonych” w sam odzielne, luźno ze sobą pow iązane n a u k i średniow ieczne 24. D ezin teg racja, k tó re j oznaki m ożna już w yśledzić w pism ach K asjodora, osiągnęła w X II w. stopień tak znacznego zaaw ansow ania, iż w poglądach ów czesnych m y śli cieli d aw n a k oncepcja ,,q u a d riv iu m ” z n a jd u je słabe ty lko i tru d n o u c h w y tn e echo. A ry tm e ty k a, geom etria, astronom ia, i m u zy k a do ty czy ły — w u jęciu B oecjusza — jednego i tego sam ego przed m iotu . B yła nim ilość; stan o w iły jed n ą d y scy plin ę: m ate m a ty k ę. P oprzez n ią rozum dociera do w e w n ętrzn e j s tr u k tu r y rzeczy, zasadzającej się n a ra c ja c h liczbow ych, H u gon ze św. W ik to ra — jed en z n a jw y b itn ie jszy c h m etodologów X II w. — a k c e p tu je w praw dzie stanow isko swego p o p rzed n ik a w sp raw ie w spólnego p rzedm iotu, ale inaczej go p ojm uje: w y m ien io n e d y scy p lin y dotyczą ze w n ę trz n ej fo rm y rzeczy. Ż adna
z nich nie sięga ich n a tu ry ; tą bow iem za jm u je się fizyka,
k tó ra ro z p a tru je w sposób ściśle teo re ty c z n y w e w n ętrzn e ele m e n ty (q u a lita tes) b y tó w m ate ria ln y c h 25. S ztu k i w yzw olone sta n o w ią jedną, n iepodzielną w iedzę. I chociaż k ażda z nich odznacza się w łasnym , sobie ty lk o w łaściw ym sposobem p ro w a d zen ia rozw ażań i, chociaż każdej z nich n ależy nauczać od dzielnie, to jed n a k żadn ej nie w olno w stu d iu m pom inąć; za nied b an ie k tó re jk o lw ie k jest rów noznaczne z n iesp ełnien iem
24 P rob lem , o k tó ry m m ow a, b y ł p rzed m iotem rozw ażań „M ed iä v is te n ta g u n g ”, zorgan izow an ego p rzez „ T h o m a s-In stitu t an der U n iv er s it ä t zu K öln ” w dniach 5—8 p aźd ziern ik a 1955 r. R efera ty ta m w y g ło sz o n e u k azały się drukiem w k sią żce, k tórej ty tu ł p od an o w p rzy p isie 17.
nieodzow nego w a ru n k u zdobycia w iedzy filo z o fic z n e j26. S tu d iu m m a te m a ty k i i logiki pow inno poprzedzać w szystkie inne. Są to bow iem d y scy p lin y in stru m e n ta ln e , z k tó ry c h pierw sza u sp ra w n ia i u ściśla poznanie rozum ow e, d ru g a zaś um ysłow e. N a tu rę rzeczy u jm u je ty lk o in te le k t. Podobnie ja k H ugon, tak ż e i in n i m yśliciele tego ok resu w y ak cen to w u ją in stru m e n ta ln ą i p ro p ed eu ty czn ą fu n k cję m ate m a ty k i, p o m ijają n a to m iast te jej asp ek ty, k tó re w ko n cep cji B oecjusza czyniły z niej dy scy p linę kosm ologiczno-filozoficzną, sk u te c z n ie po śred niczącą pom iędzy fizyką a teologią. Tego ro d za ju p rze w arto ś ciow anie tłum aczy, w jak im ś sto p n iu , tru d n o śc i z jak im i b o ry k a li się k o m en ta to rz y Boecjusza, p o d ejm u jąc prób ę egzegezy sform ułow anego p rzezeń p o stu latu : in m a th em a ticis disciplina-
l i t e r 27. T eodoryk w y p ro w ad za te rm in „d isciplina” ze słow a „discere”, w y ja śn ia jąc , że sta ro ż y tn i stu d io w ali m a te m a ty k ę
n a jp ie rw , b y w te n sposób zapew nić sobie drogę do poznan ia tego co b o s k ie 28. Z alicza ją do „ in telleg entia”. W łączenie „m a
th e sis” w sferę poznania in te le k tu a ln e g o uzasad nia fak t, iż
T eodoryk w y k o rz y stu je tę d y scy plin ę w sw oich dociekaniach teologicznych, dotyczących T ró jc y św. Są to- je d n a k czysto liczbow e speku lacje, in sp iro w an e przez k o m en ta rz M akrob iu- sza do „S om nium Scipionis” C ycerona 29. In ic ja ty w ę B oecjusza w sp ra w ie zastosow ania m a te m a ty k i do teologii p o djęli A lain z L ille i M ikołaj z A m iens. A lain, n aw iązu jąc do „D e h ebd
o-26 Por. D id a sca lio n II 17— 18, III 5, PL 176, 758 n. (ed. B uttim e-r, II 17, 35— 36, III, 5, 55— 57).
27 Por. C laren b ald u s in D e T rin ita te, jw . s. 28* w . 3 nn., s. 55*. 28 „L ibrum h u n c”, jw . s. 9* w . 23.
29 P rzy k ła d em teg o rodzaju sp e k u la c ji m o że być n a stęp u ją cy w y w ó d , przy p om ocy k tó reg o T eod oryk p ró b u je u zasad n ić, iż S y n B oży je s t fig u rą su b sta n cji O jca: S ed u n ita s se m e l tetrago n atu ra p rim a est. S ic u t en im b in ariu s bis v e l q u a tern a riu s q u ater a rith m etica ra tio n e t e tragon u m co n stitu it, ita quoque u n ita s se m e l tetra g o n u m p rim u m e ffic it. S ed h a ec tetra g o natura est g en era tio F ilii et, u t v eru m fa tea r, tetra g o n a tu ra h aec p rim a est gen eratio; h aec a u tem ab a etern o est. G en era tio ergo F ilii a etern a est. T etrago v ero fig u ra est. M erito ergo F iliu m fig u ra m su b sta n tia e P a tris ap p ellat. — „L ibrum h u n c”, jw . s. 13* w . 17.
m a d ib u s” Boecjusza, p ró b u je n adać d o k try n o m teologicznym tę s tr u k tu rę fo rm aln ą, ja k ą w y ró żn ia się geom etria. W yszedł on z założenia, że w szystkie n au k i, a w ięc zarów no „sztuk i w y zw olo n e”, jak i e ty k a oraz fizy k a w y ra s ta ją z fu n d a m e n tu w łaściw ych sobie, pierw szych zasad, z k tó ry c h inne, bardziej szczegółowe, m ogą być w y p ro w a d z o n e 30. P rzyto czon e w y p o w iedzi św iadczą, że a u to rz y X II w. p o jm u ją m ate m a ty k ę jako •dyscyplinę in stru m e n ta ln ą , p re p a ra to ry jn ą i s łu ż e b n ą 31. P o d
k re ś la ją je j p rzy d atn o ść i znaczenie, bądź to w sferze poznania rac jo n aln e g o , bądź też in telek tu aln eg o . N ie w y k azu ją n ato m ia st jak ieg o ś głębszego zrozum ienia dla b oecjańskiej, a tak ż e a u g u - sty ń sk ie j teorii, tłu m aczącej jedność i spójność rzeczyw istości, oraz jedność i spójność pozn an ia poprzez w sk azyw an ie n a r e lacje i zw iązki liczbowe („n u m e ro ru m v in c la ”), stanow iące osnow ę b y tu , d o stęp n ą przy rod zo n em u p o znaniu ludzkiem u. W obec nieznajom ości ary sto teleso w skiej d o k try n y o intelek cie i o a b stra k cji, w y m ien ion a te o ria b y ła w zasadzie jed y n ą ostoją ary stotelesow sko-boecjańskiego podziału n a u k n a fizykę, m a te m a ty k ę i teologię. G dy jej zabrakło, nic już nie p o w strz y m y w ało ro zp rz e strze n ian ia się platońskiego dualizm u, g ru n tu jącego „rozziew ” pom iędzy p oznaniem rozum ow ym a u m y sło w y m i w rezulacie: pom iędzy fizy ką a teologią.
■d) N o w a p s y c h o l o g i a p o z n a n i a w XI I w i e k u S ch a ra k tery z o w a n e w yżej przew arto ścio w ania spow odow ały p rze su n ięc ie się p u n k tu ciężkości w ro zw ażan iach nad p ro b
le-30 R e g u la e d e sacra th eo lo g ia . P ro lo g u s, P L 210, 621 A: om nis s c ie n tia su is n ititu r reg u lis v e lu t p rop riis fn u d a m en tis. — N a u w a g ę ■zasługuje w zm ia n k a z „S u m m ariu m ” p oem atu A la in a „ A n ticla u d ia n u s” : M odus ag en d i tr ip le x est: a liq u a n d o p ro ced it ra tio n a liter, sc ilic e t q u a n tu m ad n a tu ra lem p rop rie d octrin am et tr iv iu m , quandoque, d is c ip lin a - lit e r , q u an tu m ad q u ad riviu m , quandoque, in te llig ib ilite r q u an tu m a t
m a th em a tica m (ed. R. B ossu at, P a ris 1955, s. 201).
31 N iek tó rzy z n ich , ja k np. C larenbaud, p o św ia d cza ją w p ra w d zie odrębność m a te m a ty k i i jej rolę jak o d y sc y p lin y zesp a la ją cej fiz y k ę
z teo o lg ią : są to jed n a k ty lk o z w y k łe p o w tó rzen ia za B oecju szem . ■— P o r . C laren b ald u s in D e T rin ita te, jw . s. 56* w . 20 nn., s. 57* w . 15 nn.
m em sto su n k u „ratio” do „ in tellegentia" oraz „opinio” do
„scien tia ” z płaszczyzny ogólnej teo rii i m etodologii n a u k k u
płaszczyźnie psychologicznej i teoriopoznaw czej. O dnośne roz w ażan ia prow adzono w oparciu o k o m en ta rz C alcydiusza d o p latońskiego „T im aiosa” : E x coniectura siq u idem n ascitu r opi
nio, e x opinione in tellectu s, u t Plato docuit in P o lite ia32 ...
confirm a ta porro ratio f i t in te lle c tu s (cuius) scientia est ea d e m - que sapientia 33. W ilhelm z C onches p o jm u je słowo „nascitur”
w znaczeniu „causa”: „ in telleg n tia ” w yw odzi się z „ratio” nie n a m odłę p rze m ia n y te j w iedzy w ta m tą , ale w te n sposób, że
„ratio” w y w o łu je „ in telleg en tia ” 34. A u to r d ziełk a „De sep tem
se p te n is”, przyp isyw an ego Ja n o w i z S alisb u ry , p o słu g u je się boecjań skim określen iem „ e x c ita t”: In te lle c tu s est m e n tis vis,
opinione excitata, incorporea circa corporea com prehendens; in telle g e n tia ab in te le c tu procedens est v e ru m et c e rtu m de incorporeis iu d iciu m 35.
W zw iązku z poznaniem um ysłow ym , w szczególniejszy sposób, zain teresow an o się w ypow iedzią P lato n a: Q uid quo d
rectae opinionis om nis hom o particeps, in te lle c tu s vero dei pro priu s et paucorum a d m o d u m lecto ru m virorum ? 36. O bok
T eodoryka i C laren b au d a p odjęli ją W ilhelm z Conches, J a n z S a lisb u ry i inni. T ak p o ję ta „ in telleg en tia ” stan o w i oczyw iś cie najw y ższy stopień poznania, jak i m oże osiągnąć człow iek.
32 T im aeu s a C alcid io tr a n sla tu s e. 231, jw . s. 245 w . 13. 33 Jw . c. 341, s. 334 w . 2.
34 D ragm aticon VI 308: In te lle g e n tia e x ra tio n e n ascitu r, non q u ia ra tio fia t in te lle g e n tia , sed q uia cau sa illiu s est. — Jw . 309: d u cen te r a tio n e n a ta est in te lle g e n tia . Por. ta k że W. J a n sen , jw . s. 42. — P r z y to czo n e sło w a W ilh elm a są jak gd y b y od p ow ied zią na p ogląd , w y ło żo n y w „Liber H erm etis M ercu rii T rip licis D e V I reru m p r in c ip iis”, I n te l le c tu s ita q u e in d ivin am co g n itio n em tra n sfo rm a tu s, d iv in itu s ex p lo ra t e t in q u irit quid illa ca u sa , quid e ffe c tu s sit. (ed. Th. S ilv e r ste in w : A r c h i v d ’h is to i r e d o c tr in a l e et l i tt é r a i r e d u M o y e n A g e 30 (19551 s. 249, w . 30).
35 D e sep tem sep ten is, P L 199, 952 A. — Por. ta k że Th. S ilv e r s te in , jw . s. 238 n.
To praw d a, że d o cierają ta m ty lk o nieliczni, w yb rani; ale czyż nie pow inni k u niem u w spinać się w szyscy ludzie, ja k to ju ż zalecał Boecjusz? D usza każdego człow ieka została przecież w yposażona w odpow iedni organ, czy też w ładzę, k tó ra um oż liw ia m u także i te n ty p poznania. H ugon ze św. W ik to ra sądzi, że ta k im o rg anem jest „oculus co n tem p la tio n is”, D om inik G u n - dissalvi, że „ altior rationic oculus scilicet in te llig en tia ”. Teo doryk, W ilhelm z Conches, J a n z S alisb u ry , Izaak ze S te lla n a zy w ają tę najw yższą w ładzę: intellegentia; C laren bau d: in -
te lle c tib ilita s; A lain z Lille: in telleg en tia , albo: intellectualitas;
czasam i o k reśla się ją za Calcydiuszem : in tellectu s. Izaak zauw aża p rz y tym , że człow iek ró żn i się od zw ierząt sw oim
„ratio”, dzięki „ in telectu s” sta je się podobny do aniołów , „ in telle g e n tia ” spraw ia, że jest on podobny Bogu 37. M yśl tę jesz
cze b ardziej u w y p u k la A lain: ze w zględu n a „ in telleg entia ” człow iek sta je się Bogiem tak , ja k ze w zględu n a „ in tellectu s”, dzięki k tó re m u u jm u je rzeczy n iew idzialne, s ta je się duchem ; człow iekiem zaś s ta je się ze w zględu n a teo re ty c z n ą dociekli wość sw ojego „ratio” S8.
e) P o z n a n i e B o g a w g a u g u s t y n i s t ó w i p l a t o n i k ó w w XI I w i e k u
P ow yższe w ypow iedzi św iadczą, że w X II w. zarów no au gusty n iśei, ja k i p lato n ic y zgodni b y li co do tego, że d u sz a lud zk a posiada odpow iednią w ładzę, fu n k cjo n u jąc ą w sposób abso lu tn ie niezależny od jak ich k o lw iek organów cielesnych, dzięki k tó re j m oże ona n ie ty lk o poznaw ać Boga, ale także, p rz y n a jm n ie j w n iek tó ry ch w y p ad kach , staw ać się u czestniczką
Jego w iedzy. A u g u s t y n i ś e i z re g u ły w y o d ręb n iali
w k rę g u pozn an ia um ysłow ego dw ie w ładze: in te lle c tu s i in te l
legentia. T ylko ta o sta tn ia um ożliw ia b ezpośredni ogląd is to ty
bożej. D zieje się to wówczas, k ied y dusza, poznaw szy u p rze d
37 Isa a c d e S tella , D e anim a, P L 194, 1886 B: (anim a) sim ilis a n g e lis per in tellectu m , D eo per in telleg en tia m .
nio sw oją nędzę, oczyści się z win, n a stę p n ie zaś, pow odow ana p o k o rą i m iłością, zw róci się całkow icie w stro n ę Boga. O św ie cona przez Boga, pogrąża się w k o n tem p la c ji Jego przym iotów . Ó w zach w y t może być uw ieńczony ekstazą, czyli m istycznym zjednoczeniem z Bogiem. J e s t ono niem ożliw e do osiągnięcia bez pom ocy ze s tro n y S tw órcy. Podczas trw a n ia u n ii dusza sta le zachow uje sw oją su b sta n c ja ln ą odrębność. P l a t o n i c y n ato m ia st p rze d staw ia ją cało k ształt poznania um ysłow ego jako r e z u lta t fu n k c ji jed n ej i tej sam ej siły duchow ej, k tó rą n a z y w ają: in te lle g e n tia lu b in tellectu s. R ozum iana w p e łn y m i ści sły m tego słow a znaczeniu p rzy słu g u je, ona ty lk o i w yłącznie sam em u Bogu, a w łaściw ie z N im się id en ty fik u je. Z apodm io- to w a n a w d uszy m a c h a ra k te r b osko-ludzki i zgodnie ze sw oją n a tu rą po zn aje zarów no to co boskie, ja k i to co lu d z k ie S9. W b ard zo nielicznych w y p ad k ach dusza m oże dzięki n iej osiąg nąć te n sto p ień poznania, ja k i p rz y słu g u je sam em u Bogu. W ówczas człow iek sta je się n iem al Bogiem, n a s tę p u je jego dei- fik acja. T akim i ludźm i b y li p ro ro cy oraz ci, k tó rz y poznaw ali nied o stęp n e zm ysłom rzeczy boże m ocą duch a bożego 40. P la to n icy nie o k reśla ją bliżej ani w aru n k ó w , an i sposobów um ożli w iający ch , czy też pow odujących ów a k t d e ifik ac ji 41. W ydaje się, że o stateczn y m jej sp raw cą je s t Bóg, k tó ry użycza ludziom sw ej „ in telleg en tia ”, w zględnie odsłania im sw oją n a tu rę , u k r y tą za zasłoną zjaw isk, zaciem niającą p oznanie ludzkiego in te le k tu .
39 Por. np. Jan z S a lisb u r y , M eta lo g icu s IV 18, P L 199, 926 D: E st ig itu r in te lle c tu s su p rem a v is sp iritu a lis n a tu ra e, q u ae hu m an a co n ti n e n s et d iv in a s p en es se cau sas h a b e t om n iu m ration u m n a tu ra liter sib i p ercep tib iliu m . — Por. także: T im aeu s, jw . c. 297, s. 300 w . 2: r a tio n a b ilis a n im a e pars a u cto re u titu r ra tio n e ac deo; oraz: c. 304, s. 306 w . 2: in te lle c tu sq u é sin e m e n te non est. „M ens” oznacza u m y sł boży: su m m a ex im ia q u e in te lle g e n tia , s iv e m en s seu p rovid en tia... d ivin a in te lle g e n tia q u am G raeci n o y en vocan t, (c. 252, s. 261 w . 10, 5).
40 C laren b ald u s in D e T rin ita te, jw . s. 54* w . 21.
41 B y ć m oże, jak to su g e r u je W. Jan sen (s. 66), ż e n a u k szta łto w a n ie s ię Χ Ι Ι -w ie c z n e j d ok tryn y о d e ifik a c ji w p ły n ę ły zn a n e w ó w cza s p ism a
4. W pływ doktryn platoników na poglądy Amalryka z Bène i Dawida z Dinant
S ch arak tery zo w an e d o k try n y im p lik o w ały n a d e r doniosłe konsekw encje: skoro tra fia ją się lu dzie u czestniczący w bożej „ in te lle g e n tia ” , p rzeto Pism o św. nie je st jed y n ą postacią o b ja w ienia, an i też jed y n y m źródłem p ew nej i niezaw odnej w iedzy o Bogu i św iecie; nic nie w skazuje, że owi „ w y b ra n i” m uszą się re k ru to w a ć ty lk o i w yłącznie spośród chrześcijan; w y w o dzili się przecież spośród Żydów, m ogli się w ięc w yw odzić tak ż e spośród G reków i R zym ian, a n a w e t spośród A rabów ; nie m a więc żadnych podstaw , k tó re b y u z a sad n iały wyższość a u to ry te tu O jców nad a u to ry te te m sta ro ż y tn y c h m ędrców po gańskich, w zględnie arab sk ich . Pow yższe k o n sekw en cje p ró bo w a ł w yciągać ju ż A belard. I chociaż fo rm u ło w ał je w sposób bardzo oględny, m im o to n ie udąło m u się u n ik n ąć z a rz u tu heterod o k sii; w y stą p ił z nim jego w ielk i przeciw n ik B e rn a rd
z C lairv au x : C zyniąc P la to n a chrześcijaninem , dowodzisz tylk o
tego, że sam jesteś poganinem 42. Nic w ięcą dziw nego, że p lato - nicy, zw łaszcza ze szkoły w C h a rtre s — św iadkow ie potęp ień A belarda, zachow yw ali w zw iązku z ty m i zagadnieniam i jak n a jd a le j idącą pow ściągliw ość; p o w ta rz a li po p ro stu z całym naciskiem odnośne słow a P la to n a . Pod koniec X II i w p ie rw szych łata ch X III w. p o jaw ili się m yśliciele, k tó rz y zaczęli u p raw iać teologię i filozofię w św ietle pow yższych k o n sek w en cji. Św iadczy o ty m w ypow iedź anonim ow ego A u to ra tra k ta tu „O w ędrów kach d u szy ” : legum latores iusti, sapientissim i, alios
salvare curantes, super quos cecidit lu m e n D ei et eius cognitio, e t eius v e rb u m super linguas eorum , sicu t M oyses et M ahom eth e t C h ristu s q ui f u it p o ten tio r his duobus et serm one v irtu o - s io r 43. Szczególnie w y raźn ie o d b ijają się one w poglądach
42 Por. J. P ie p e r , S c h o la sty k a , przeł. T. B rzo sto w sk i, W arszaw a 1963, s. 84.
43 M. H. d’A lv ern y , L es p érég rin a tio n s de l ’â m e dans l ’a u tre m on d e d ’apres un an on ym e d e la fin du X i l e siècle, w : A r c h i v e s d ’h is to ire
d o c tr in a l e e t l i té r a ir e d u M o y e n A g e , 15— 17 (1940— 1942) s. 297.
A m a lry k a z B ene i jego n a d e r licznych uczniów , zw any ch a m a l r y c j a n a m i , k tó rz y głosili, że człow iek osiąga w ied zę pew ną i niezaw odną po sw ojej śm ierci. W ówczas bow iem n a stę p u je całk o w ite zjednoczenie się d uszy ludzk iej z Bogiem . Z a tra c a ona w łasn e istn ien ie n a rzecz istn ie n ia bożego. N a ty m akcie d e ifik ae ji zasadza się zm artw y ch w stan ie. P rz y p isy w a li C hry stu so w i, jak się w y d aje tak ż e każdem u człow iekowi, dw o jakieg o ro d za ju ciało: z e w n ę trz n e i w ew n ętrzn e. To o sta tn ie pojm ow ali jako: qu a nda m v im d ivin a m qua m P lato v e l m e n tis
conceptum , vel N o yem , v e l Y d ea s n o m in a v it44. K ażd y człow iek
je s t w sw ej istocie bogiem , jest cząstką w cielonego C h ry stu sa . Z chw ilą, k ied y zrozum ie tę p raw d ę i w nią uw ierzy , w ów czas z m artw y ch w staje, chociaż jeszcze nie u m arł; po siada w iedzę pew n ą i niezaw odną, chociaż p o słu g u je się zm ysłam i; nie stra sz n e s ta ją się d lań to rtu ry , an i śm ierć n ą stosie: n ie w śró d łez, ale śm iejąc się znosił będzie m ękę, gdyż wie, że pło m ień n ie m a w ład zy nad jego boską n a t u r ą 45. A m a lry c ja n ie usiłow ali uzasadniać sw oje, w g ru n cie rzeczy rac jo n alisty c z n e tezy, p r z y pom ocy cy tató w z P ism a św. U znaw szy siebie za „ w y b ra n y ch ”, a w ięc za p osiadających w iedzę pew n ą i niezaw odną, nie liczyli się p rz y ty m an i z o ficjaln ą w y k ła d n ią Kościoła, an i z in te r p re ta c ją Ojców. Ich zdaniem : te n sam Bóg p rzem aw iał p rzez O w idiusza, co i przez A u g u sty n a 46.
Z tego sam ego podłoża do k tryn aln o -p rob lem o w ego , z k tó rego w y ro sły pog ląd y A m alry k a i jego uczniów , w yw odzi się rów n ież d o k try n a w spółczesnego im D aw ida z D în ant. S k u p ił on sw oją uw agę n a pow szechnie w X II w. akcepto w anej tezie: p oznanie um ysłow e dochodzi do sk u tk u bez jak iego ko lw iek u d ziału ze s tro n y cielesnych organów poznaw czych, czyli, że je s t ono re z u lta te m fu n k cji poznaw czych d uszy sam ej w sobie. D aw id postan o w ił zw eryfikow ać słuszność tego stw ie rd z en ia .
44 C ontra A m a u ria n o s, ed. C. B aeu m k er, w : B e it r ä g e z u r G e s c h i c h t e
d e r P h il o s o p h ie d e s M i tt e la l te r s , M ü nster 1926, s. 39.
45 J w . s. 19; — s. 24; — s. 32.
46 C aesariu s d e H eisterb ach , D ia lo g u s m iracu loru m , ed. J. S tr a n g e , C olonia 1851, s. 305.
D otychczas ro zp a try w a n o je w św ietle p lato ń sk iej i a u g u sty ń - skiej psychologii, on zaś, p o d jął sw ą próbę w oparciu o dopiero co w ów czas poznane, przyro d n icze pism a A ry sto telesa. Od niego też p rz e ją ł sform ułow anie p roblem u: U tru m aliquid de
anim a separabile sit a corpore? A naliza w ypow iedzi S ta g iry ty
n a te m a t poznan ia zm ysłow ego (sensus), w yobrażeniow ego (ym a g in a tio ), afek tó w (a ffe c tu s , desiderium ) doprow adziła go do w niosku, że życie psychiczne człow ieka zasadza się n a r e je s tra c ji przez duszę doznań i zm ian, dokonujących się w org a nach zm ysłow ych, w yob raźn i oraz w sam y m ciele. To bowiem , co nazy w am y w iedzą zm ysłow ą (scientia passibilis) je s t w za sadzie niczym in n y m ja k ty lk o sum ą doznań zm ysłow ych n a te m a t cech ilościow ych (m agnitudo, quantitas) oraz zachodzą cych m iędzy nim i zm ian (m otus). To zaś, co zw yk liśm y n azy wać w iedzą u m ysłow ą (passibilis, lub passivus intellectu s) jest sum ą znaków , czy śladów doznań zm ysłow ych, z a re je stro w a nych przez w yobraźnię. P odobnie m a się rzecz z wolą: je st ona sum ą p rag n ień, uczuć, odruchów i pożądań po w stałych n a sk u te k re a k c ji term iczn y ch w e k rw i i p rz y czyn n ym u d ziale serca. Czy więc w d u szy nie m a ju ż niczego, co było b y w sw oim istn ien iu i w sw oich fu n k cja ch niezależne od ciała? D aw id odpow iada n a to p y ta n ie za A rysto telesem : owszem jest; ty m czym ś je s t m ianow icie „nois (uo?>£) id est m e n s ” . W nim z n a j d u ją się w sw ojej czystej postaci, a więc jako „im p assib ilia”, zarów no w iedza zm ysłow a, ja k i in te le k tu a ln a , oraz w ola. On też stanow i su b stan cję, z k tó re j w yw odzą się w szy stkie dusze, su b stan cję id en ty czn ą z Bogiem oraz tożsam ą ze su b s ta n c ją (hyle) w szystkich c ia ł 47. P a sy w n e p rz e ja w y życia p sy chicznego, będące sum ą doznań zm ysow ych, w zględnie ich śla dów, oraz poru szeń em ocjonalno-popędow ych, stanow ią p rz e jaw , a zarazem zasłonę owej su b sta n c ji w szystkich dusz. P o
47 D a v id is d e D in an to Q uatern u loru m fra g m en ta , ed. M. K u rd ziałek , W arszaw a 1963 (S tu d ia M e d i e w i s t y c z n e 3) s. 71 w . 2; — In n e d a n e po chodzą z teg o sam ego źródła: Por. s. 67— 71, 84, 88. P or. tak że: M. K u r d ziałek , D avid von D in an t und d ie A n fä n g e der a r isto te lisc h e n N a tu r p h ilo so p h ie, w : L a filosofia della n a tu r a , jw . p rzyp is 4, s. 407— 416.
dobnie zresztą, jak rozciągość i ru ch, k tó re k o n s ty tu u ją to, co n azy w am y ciałem i elem entem , u z e w n ę trz n ia ją sub stan cję w szystkich ciał, jednocześnie ją p rzesłan iają. T akże i cały św ia t nie je s t niczym innym , jak ty lk o m an ifestac ją jedn ej i te j sam ej bożej su b stan cji, zarazem zaś jest on jak ąś gig an
ty czn ą „peplum Palladis” ■— zasłoną, zak ry w ającą przed oczy
m a śm ierteln ik ó w w łaściw ą istotę i sens rzeczyw istości.
W zachow anych fra g m en ta ch pism D aw ida b rak jest jak ic h k olw iek d any ch n a tem a t „m ens”. Sam jed n a k fa k t um iesz czenia cało k ształtu p oznania um ysłow ego oraz w oli w boskim intelek cie, św iadczy, że p rzed staw io n a przezeń koncepcja „ m en s” m a znacznie w ięcej ry sów w spólnych, z naszkicow aną w toku niniejszych rozw ażań, plato ń sk ą, lu b lepiej: c h a rtry js k ą te o rią ,,in te lle g e n tia ” , niż z ary stotelesow sk ą teo rią u m ysłu czynnego. D aw id, podobnie ja k A m alry k z Bène, w yszedł z pow szechnie w X II w. przyjm ow anego założenia: w iedza p ew n a i niezaw odna p rzy słu g u je sam em u ty lk o Bogu. Ogół a u g u sty n istó w i plato n ik ó w tego o kresu m niem ał, że sta je się ona ud ziałem tak że n iek tó ry ch ludzi; nadm ienian o p rz y tym , że dusza ludzka posiada odpow iednią w ładzę, um ożliw iającą te n ty p poznania; plato n icy skłonni b y li w idzieć w n iej ele m en t boski. D aw id i A m alry k p o d ejm u ją, jak się w yd aje, tę o sta tn ią m yśl i w zw iązku z n ią k o n k lu d u ją: skoro dusza k aż dego człow ieka posiada w ładzę, u m ożliw iającą jej bezpośrednie poznanie Boga i ud ział w Jego w iedzy, p rzeto dusza pow inna być te j sam ej n a tu r y co i Bóg. B y ła to n iew ątp liw ie n a jb a r dziej k o n sek w en tn a, ale zarazem niezgodna z O bjaw ieniem , odpow iedź n a py tan ie: w jak i sposób człow iek m oże stać się u czestnik iem bożej „ in telleg en tia ”. A m alryk, k tó ry z w y k sz tał cenia b y ł teologiem , oraz jego uczniow ie, uzasad niali sw oje d o k try n y swoiście ro zu m ian y m i c y ta tam i z P ism a św. D aw id b y ł przy rod n ik iem ; zgodnie z głoszoną w X II w. zasadą: in n a
tu ralib u s n a tu ra liter agim us, s ta ra ł się nie w kraczać n a te re n
n a u k i objaw ionej. B iblia in te reso w ała go w ty m sam ym sto p - p n iu i z ty ch sam ych w zględów co i „C ollectanea re ru m m ira b iliu m ” Solinusa, „Q uaestiones n a tu ra le s ” S en ek i oraz inne
dzieła· rela cjo n u jąc e o cudow nych, niezw ykłych zjaw iskach, jak ie m iały, w zględnie m ogły m ieć m iejsce w o taczającym człow ieka św iecie. Z ajm o w ał się n im i z czysto przyrodniczego p u n k tu widzenia,· p rzed staw iał je jako sk u tk i działania p rz y czyn n a tu ra ln y c h 48.
5. K onk lu zja
P o ru szo n e w n in iejszej p ra c y p ro b lem y rzu c a ją nieco św ia tła n a dw ie różne g ru p y zagadnień: u k a z u ją m ianow icie w p ły w B oecjusza n a k ształto w an ie się X II-w iecznych po staw teo rio - poznaw czych, o raz u jaw n ia ją, w p raw d zie w odniesieniu ty lk o do jednego z aspektów , genezę poglądów A m airy k a z Bène i D aw ida z D în an t.
W e w czesnym średniow ieczu B oecjusz Uchodził za n a jw y bitniejszego, obok A rystotelesa, m istrz a logiki. W X II w. u z n a no go tak że za w zór sp ek u laty w n eg o teologa, um iejącego zgłę biać n a jtru d n ie js z e n aw et p ra w d y w iary , ja k np. taje m n ic ę T ró jcy św., n a płaszczyźnie dociekań filozoficznych. U w zględ n ia ł p rzy ty m zarów no d ialek ty k ę, jak i szeroko p o jętą teorię poznania, zwłaszcza zaś pozn an ia naukow ego, oraz filozofię przy ro d y . Je d n y m z n a d e r licznych pow odów zw rócenia uw agi n a te znam iona boecjańskiej d o k try n y było załam anie się w ia ry w e wszechm oc d ialek tyki, pojm ow anej jako m etoda poznania, zap ew n iająca tem u ż poznaniu praw dziw ość i niezaw odność. Z ostało ono zachw iane w toku d łu g o trw a łej i w łaściw ie nieroz-· s trz y g n ię te j d y sk u sji n a te m a t n a tu ry i w arto ści poznaw czej pojęć ogólnych. Z rozum iano wówczas, że d ia le k ty k a nie jest w stan ie uczynić poznania p ew n y m i niezaw odnym , że sam a ze siebie nie d ostarcza now ych treści poznaw czych, lecz je d y n ie p o rząd k u je i uściśla w iedzę ju ż posiadaną. Bez niej m ogła b y ty lko bezpłodnie w egetow ać, n ato m ia st ożyw iona przez nią rodzi koncepcje i w y d a je owoce n a g ru ncie poznania filozoficz n e g o 49. W te j sy tu a c ji X II-w ieczn i m yśliciele sk o n cen tro w ali
48 Jw . s. 41, 57— 60, 63 n., 93.
sw ą uw agę n a problem ie: czy i, w ja k i sposób, oraz w jak im stop n iu człow iek osiąga, w zględnie osiągnąć m oże w iedzę pew n ą i niezaw odną? O dnośne ro zw ażan ia prow adzili w o p a r ciu o boecjańskie, a u g u sty ń sk ie i p lato ń sk ie źródła. W arto p rz y ty m zw rócić uw agę n a fak t, iż B oecjusz cieszył się szczegól n y m u znaniem w śród a u to ró w p laton izu jących .
W h isto rii średniow iecznego życia um ysłow ego zagadnienie ź ró d e ł poglądów A m a lry k a z B ène i D aw ida z D in a n t należy do p roblem ów ja k n a jb a rd z ie j sp o rn y ch 50. D yskusje, jak ie n a te n te m a t prow adzono i k tó re w dalszym ciągu się prow adzi, dotyczą w p ierw szym rzęd zie sto su n k u obu ty c h a u to ró w do szkoły w C h artres. P ró b y u zasad n ienia p o w inow actw a ideo w ego pom iędzy A m alry k iem i D aw idem a Teodorykiem , C la- re n b a u d e m i B e rn a rd e m z Tours, d o p ro w ad ziły do nowego sporu , któ reg o p rzed m io t ok reśla się m ianem , p an th éism e c h a rtra in 51. S ta ra n o się więc, n a odcinku w y tyczo ny m przez te m a t n in iejszej pracy, uw zględniać te w szystkie zagadnienia i problem y, k tó re w jak im ś sto p n iu m ogły b y się przy czyn ić do n aśw ietlen ia genezy X II-w iecznego pan teizm u .
Q UELQ UES M A N IF E S T A T IO N S D U R A T IO N A L ISM E D A N S LA PE N SE E P H IL O SO P H IQ U E ET TH ÉO LO G IQ U E D U X II« SIECLE
L es p h ilo so p h es d e la n a tu r e et le s th é o lo g ie n s du X I I e siè c le tâ ch a ien t de rem p la cer l ’a n cien n e v isio n du m on d e, sy m b o liq u e et a llé goriq u e, rep o sa n t sur l ’a u to rité des P ères, — par u n e v isio n n o u v e lle , éla b o rée sur un fo n d em en t ra tio n n el, co n fo rm ém en t à la th é o r ie des sc ie n c e s d’A r isto te et d e B o è c e et la th é o r ie de la co n n a issa n ce d e P la to n et d’A u g u stin . On s ’in té r e ssa it to u t p a rticu lièrem en t à la q u estion s i l ’â m e h u m a in e p eu t acquérir u n e sc ie n c e c e rta in e et a b so lu e d e la n a tu re d es ch o ses m a té r ie lle s, des êtres sp iritu els et d e D ieu . On ch e r c h a it à réso u d re ce p ro b lèm e so it d’après la d octrin e a u g u stin ien n e d e l ’illu m in a tio n et d e la co n n a issa n ce m y stiq u e, so it d’après le s id ées
50 Por. M ario D a l P ra, A m a lrico di B èn e, M ilano 1951, s. 71— 82 i „P ro leg o m en a ” do D a v id is d e D in an to Q u atern u loru m fra g m en ta , jw .
51 M. d e W u lf, L e p a n th é ism e ch artrain , w : A u s der G e iste s w e lt d es M ittela lters. F e stg a b e M. G rabm ann, M ü nster 1935 (B e i t r ä g e , S u p p lem en tb a n d III) I, 282— 288.
d e B o èce, de P la to n et de C alcid iu s. C e dern ier p o in t de v u e p rév a la it p a r m i le s rep résen ta n ts de l ’é c o le d e C hartres et p arm i le s p en seu rs qui s u b issa ie n t so n in flu en ce. On d ésig n a it la c o n n a issa n ce certa in e et ab so lu e du non d’„ in te lle g e n tia ” . On cro y a it q u e c e lle -c i a p p artien t à D ieu s e u l et à un n om bre très r estrein t de p erson n es. C eu x q u i la p o ssèd en t p a s s e n t a u x y e u x des a u tres p resq u e pour des d ieu x ; te ls é ta ie n t les p ro p h è te s et tou s c eu x q u i a rriv e n t à la co n n a issa n ce des ch o ses in v i s ib le s par l ’in term éd ia ire d e l ’esp rit d e D ieu . La th è s e a d m etta n t com m e p o s s ib le u n e p a rticip a tio n du m oin s d’un n om b re lim ité d’in d iv id u s dans l ’in te llig e n c e d iv in e et qui fu t so u ten u e à la fo is par le s a u g u stin ien s ■et par le s p la to n ic ie n s, en tra în a it des con séq u en ces très graves. Car du m o m e n t q u ’il e x is te des h om m es q u i p a rticip en t im m éd ia tem en t à l’in te llig e n c e d iv in e, l ’É critu re sa in te c e ss e d’être u n e so u rce u n iq u e d’une sc ie n c e c erta in e et a b so lu e des choss su rn a tu relles. A u su rp lu s, rien n ’in d iq u e q u e ces p r iv ilé g ié s se recru ten t u n iq u em en t p arm i le s ch ré tie n s ; les sa g es d e l ’A n tiq u ité com m e a u ssi le s grands p en seu rs ont
pu y p articip er e u x au ssi: par co n séq u en t le s m o tifs de la p référen ce a cc o r d é e a u x P è r e s d isp araissen t. C e son t ces con séq u en ces q u i ont é t é ad m ises par A m a lric d e B è n e et c es d iscip les. S elo n l ’op in ion des A m a u r ic ie n s l ’h o m m e p eu t p a rticip er à l ’in te llig e n c e d iv in e, et par là, a c q u érir u n e scien ce c e rta in e et a b so lu e, car dans son e ss e n c e i l est u n e p a r c e lle de D ieu , u n e p a r c e lle du C hrist in carn é. Il e st se u le m e n t o b lig é d e p ren d re co n scien ce de c e tte v é r ité et y croire. Ils ch erch a ie n t u n e co n firm a tio n de c e tte d octrin e dans l ’É critu re sain te; ils in terp ré ta ie n t le s p a ssa g es q u ’ils y tro u v a ien t san s p ren d re gard e à l ’e x é g è se d e s P ères, co n form ém en t, d’a illeu rs, a v e c la co n v ictio n résu lta n t d e leu rs id é e s q u e D ieu p a rla it dans la m êm e m e su r e et d e la m êm e fa ço n par S . A u g u stin q u e par O vid e. D a v id d e D în an t, q u oiq u ’il s e fû t ap p u yé sur d’a u tres so u rces q u e le s A m a u ricien s, e st a rrivé a u x con clu sion s se m b la b le s , d e ca ra ctère p a n th éiste. Il a c h o isi pour son g u id e A r isto te et a rép été, ap rès lu i, la q u estion : u tru m a liq u id d e anim a sep a ra b ile s it a corpore? I l a répodu, co n fo rm ém en t à la d octrin e d e S ta g irite, q u e c e q u elq u e ch o se est „ n oys” (υοδς), „m en s”. E t en m êm e tem p s il a rep résen té „n oys” selon le s ca tég o ries d e r „ in te lle g e n tia ” p la to n i c ie n n e et la th é o r ie n éo p la to n icien n e de „υοδς”. P our sa part, cep en d an t,
il a a jo u té q u e „n oys” c o n stitu e u n e su b sta n ce d e to u tes le s âm es id e n tiq u e a v ec D ieu , d e m êm e q u e „ h y le ” c o n stitu e u n e su b sta n ce de to u s le s
corps id e n tiq u e a v ec D ieu. L ’h om m e p eu t donc acq u érir u n e sc ie n c e c e r ta in e et ab solu e, car son âm e e st d e n a tu re divin e.