R E C E N Z JE
347
W,reszcie dla przykładu kilka sprostowań: W aktach notarialnych odnotowano- nie „zapewne część” (s. 28), a z całą pew nością tylko niektóre transakcje w ek slow e, gdyż z zasady w iększości znacznej nie rejestrow ano w ten sposób. Zarzecki nie byl prezydentem w K rakowie, a rezydentem rosyjskim w tym m ieście (s. 40 n„ przy pis). Trasa k olei w arszaw sko-w iedeńskiej ustalona w roku 1839 albo nie była osta teczna, albo nie biegła przez Tom aszów, gdy autor twierdzi i jedno i drugie (s. 123). Przyrost liczby m ieszkańców w Żarkach n iew iele przekraczał przeciętną dla m iast Królestwa, a na pew no nie był w iększy niż w m iastach przem ysłowych (s. 77). Główną przyczyną ograniczenia produkcji hutniczej w latach czterdziestych nie był brak w ęgla koksującego (s. 95).
Do w alorów książki prócz tem atu, interesującej podstawy źródłowej, zaliczyć chyba należy potraktowanie bohatera nie tylko od strony ekonom icznych dziedzin jego działalności i przedstaw ienie jego zaintereso/wań, cech um ysłowości, słow em próbę m ożliwie pełnej biografii. Zadanie trudne przede w szystkim , ale nie ty lk o z braku materiału. Brak podstaw do budowy jakiejkolw iek skali porównawczej — gdy czytam y jakie książki m iał w sw ej bibliotece Steinkeller, chcielibyśm y w ie dzieć, jakie m ieli inni z jego sfery. Docenić jednak trzeba trud autora. Słusznie też chyba nazyw a on Steinkellera prekursorem nowej epoki (s. 184). Jak się w y daje, rozumiał ten bankier, kupiec i przem ysłow iec, że jego własine inicjatyw y nie m ieściły się w ówczesnym układzie gospodarczym, gdy pisał o niezbędnych, na w ielką skalę zakrojonych rządowych posunięciach ekonomicznych (s. 224). Czy ro zum ieli to inni, konkurenci, wśród których wyróżniał się Steinkeller, a którzy m i mo to — działając w skali epoki — zdołali unikać jego losu? Czy rozum iał jednak także i to, że zm iany polityki celnej i intensyfikacja eksportu, którą proponował,, to nie istota sprawy? Można w ątpić. I kto w ie, czy nie dlatego w łaśnie ze zbytnim optym izm em patrzył na m ożliw ość usunięcia przeszkód na sw ej drodze i czy n ie tu leżała jedna z przyczyn jego klęski?
Na zakończenie w spom nieć trzeba o 'niektórych usterkach Warsztatowych czę sto tylko form alnego charakteru n iekiedy niepotrzebnie budzących nieufność do podstaw y źródłowej. N ie w iadomo jaki to zespół oznaczono skrótem SD w przy p isie 3 na s. 12, dlaczego nie podano karty lub strony przy niektórych sygnaturach archiwalnych, czy n aw et cytowanych pracach (s. 14, 17, 22, 27, 29, 36, 40, 65 i in.) mimo, żó gdzie indziej naw et przy poszytach niepaginowanych tek sty um iejsco wiono (s. 63, 44). N ie w ydaje się uzasadnione tłum aczenie rosyjskiej nazw y archi wum na polski, jeśli w tym sam ym w ierszu pozostaw ia się rosyjski „fond”, „opis” — błędnie zresztą zam iast „opiś”, „dzieło” (s. 57, 58, 77 i in.). Błędnie w n ie których przypadkach podano nazw y polskich zespołów archiwalnych np. „Akta Senackie Wolnego M iasta K rakow a” (s. 17, 41), „Policja Tajna K onstantego” ( s. 44 i in.), które należałoby podaw ać za „Katalogiem inw entarzy archiwalnych” (War szawa 1,957). Żle odczytano chyba i źle rozwiązano cytow any na stronie 42 passus „...abyś Mości W ielm ożny Pan Dobrodziej załatw ił...”. To już są jednak spraw y m niejszego znaczenia.
Ireneusz Ih natow icz
P ow stanie styczn io w e w pam iętn ikach K a zim ierza Sczanieckiego,.
wyd. J. M i t k o w s k i , seria „Kraków dawniej i dziś”, nr 15, Kra k ów 1963, Б. 82.
N iew ielk i ten pam iętnik wydany został dla uczczenia setn ej rocznicy pow sta nia styczniow ego. W zględy rocznicowe zdecydow ały o dość poważnym okrojeniu rękopisu i w ydaniu tylko tych partii, które odnoszą się w yłącznie do wypadkôv»’
348 R E C E N Z JE
po 23 stycznia 1863. O ile opuszczenie fragm entów w czesnej m łodości autora m oże być uspraw iedliw ione okolicznościow ym charakterem w ydaw nictw a, to pom inię c ie części m ów iącej o atm osferze patriotycznej w latach 1860—62 w ydaje się n ie porozum ieniem , (tym bardziej ż e zaw iera ona relacje o pierw szych próbach spi sk ó w w śród P olak ów odbyw ających służbę w w ojsku pruskim na Pom orzu Za chodnim , opis W arszawy w stanie oblężenia, czy w reszcie im presje z pobytu w Kra kow ie, gdzie autor spotykał się z gronem m łodzieży „czerwonej”.
Sczaniecki w powstaniu w ybitn iejszej roli n ie odegrał. W łaściw ie dopiero ten pam iętn ik u jaw nia nam jego udział w (wypadkach, a zawierając praw ie w yłącz
nie relacje o osobistych przejściach powstańczych, podaje n iew iele wiadom ości istotnych dla historyka powstania styczniow ego; m im o że autor kilkakrotnie speł niał m isje kuriera m iędzy W arszawą a Poznaniem czy Krakowem , praw ie nic nie m ów i o ich istotnym charakterze. Spotykam y jednak parę interesujących w ia domości dotyczących w ciągn ięcia do spisku powstańczego P olaków odbywających służbę w .armii pruskiej n a Śląsku, transportu broni do K rólestw a i przeprowa dzania ochotników , dalej inform acje o nastrojach „czerwonej” m łodzieży w Kra k o w ie i zm ian w składzie Rady Prow incjonalnej Galicji. N iew iele nowego wnosi natom iast pam iętnik do poznania przebiegu kam panii powstańczych, a przede w szystk im w alk oddziału Taczanowskiego. Co iwięcej, autora zawodzi pamięć w m om encie przedstaw iania trasy pochodu Taczanowskiego, liczebności sił rosyj sk ich , czy w reszcie przebiegu bitw y pod Ignacewem. Podobnie m ylnie zostały przez
autora przedstaw ione przygotow ania i losy w ypraw y Calliera ,z Pom orza Gdań skiego do K rólestw a na iwiósnę 1864 r., gdyż w brew tem u co pisze, nie cała w y praw a dostała się w ręce pruskie i dw a oddziały odbyły krótką kam panię na tere nie K rólestw a.
ę Tekst pam iętnika został wydany b ez przypisów, a w ystępujące osoby otrzy m a ły n iezbędne objaśnienia w indeksie nazw isk i m iejscowości. N iepotrzebnie ty l ko obok hasła przytaczano też tek stow e objaśnienia autora pam iętnika, nieraz m ylące, zam iast raczej ograniczyć się do-/podania tych szczegółów , które by uczy n iły treść w spom nień bardziej czytelną. Zbędny jest zam ieszczony w indeksie ży ciorys K azim ierza Sczanieckiego, nie przynoszący żadnych nowych szczegółów do losów autora pam iętnika, które raz już zostały podaine w e w stęp ie przez w ydaw cę. Życiorys .ten je st w ła ściw ie streszczeniem pam iętnika. Z nieopublikow anych partii pam iętnika w idać, że w brew tem u co pisze w ydaw ca (s. 8), Sczaniecki nie od w ied ził obozu w M iłosławiu, a opisany przezeń „jedna z b itew ” była w łaśnie bitw ą pod M iłosław iem . Bardzo poważnie zastrzeżenia budzi m etoda sporządzenia indeksu nazw isk i w ykazu m iejscow ości, który połączono z indeksem rzeczowym . W efekcie został on nadm iernie rozbudowany i znalazły się w nim takie hasła jak: •św. Stanisław , m afuszka Moskwa, w in t („mieliśmy doskonałego wimta”), Annasz i K aifasz, kasztelan-w ino dobrojewskie („kieliszek kasztelana przyw rócił nam nieco s ił”), w ieża Babel, bawarska granica, berlińska· szosa, droga leśna, szopa m y dlarza, stogi siana, piwinice, fiaker, m ost podgórski, planty, mur, cela itp. Przydat ność tego indeksu rzeczowego w pam iętniku jest w ięcej niż problem atyczna. Po nadto sam w ykaz zawiera szereg nieścisłości. I tak z w ażniejszych: Benoe i Ro- gaw ski b yli posłam i już od 1861 r., a n ie dopiero po powstaniu styczniow ym . D rw ęca jest rzeką, a nie rzeczką (wówczas graniczną Prus i Królestwa). Leonar- dowa K w iiecka to Tekla z Sieroszew skich K w ileeka, zmarła w 1894 r. Kazim ierz Sczaniecki po b itw ie pad Ignacewem przybył nie, jak chce w ydawca, do płka Ludw ika Sczanieckiego, który zmarł 7 października 1854 w Paryżu (wydawca m y1- nie podaje rok jego śm ierci na 1864), ale do jego bratanka — Ludwika Sczanieckie go, ur. 30 m aja 1833, aktualnego w łaściciela Boguszyna. P łk . L. Sczaniecki byl sy nem nie Jadwigi z W agonowskich, ale z Wyganowiskich. Przy Julianie W ieniew
-R E C E N Z JE
349
skim — „Jordanie”, należało dodać, że jest on autorem w spom nień, z którym i po lem izuje Sczaniecki. Przy Janie Dobrzańskim dziw nie brzmi określenie „agitator antyaustriacki i dziennikarz”, bez podania jego roli w czasie pow stan ia stycznio wego. Julian Tarnow ski zginął nie W utarczce, ale w bitw ie pod Kom orowem 19 czerw ca 1863. Grochowiska to m iejsce bitw y Langiewicza z w ojskiem carskim 18 m arca 1863. D o charakterystyki pam iętnikarza należałoby dodać: ur. 1 k w iet nia 1836, w ydał „Niezabudkę przez Ossorię. Pism o zbiorowe”, Bendlikon 1865. Zauważyć rów nież należy, że w b rew tem u, co pisze w ydaw ca, osiedlenie w Gali cji bynajm niej m e w ynikało z o b a w przed represjam i pruskim i (po am nestii 1869 r. w rócili bardziej skom prom itowam : D ziałyński 1 Taczanowski).
Zastrzeżenia co do celow ości budzi zam ieszczona dość schem atyczna mapka pogranicza K rólestw a i W ielkiego K sięstw a Poznańskiego, na którą n aw et nie naniesiono trasy pochodu oddziału Taczanowskiego i dat potyczek. Szkoda, że w pam iętniku zabrakło podobizny Edmunda Taczanowskiego, m im o że autor lo som jego oddziału poświęca sporo m iejsca. Znalazły się n atom iast całostronicow e podobizny m im ochodem tylko w spom nianych osób (A. K alksteina, Younga de Blankenheim a, F. Łętow skiej, T. Niepokoyczyckiej, S. K w ileckiego, A. Banzemera, J. W alewskiego). Dzięki redukcji całkow icie zbędnych ilustracji zyskałoby się m iejsce n a opublikow anie przynajm niej tych fragm entów , które odnoszą się do lat 1860—62.
J e rzy Zdrada
Jerzy H o l z e r , Polska P artia S ocjalistyczn a w latach 1917—1910, Warszawa, PWN, 1962, s. 466.
Recenzowana firaca jest w ażną pozycją powojennej historiografii polskiej po dejm ującej badania dziejów polskiego ruchu robotniczego. O fakcie tym decyduje podjęta tema/tyka, dogłębne w ykorzystanie źródeł i sposób interpretacji zjaw isk historycznych.
J. H o l z e r daje w swoijej pracy wprow adzenie do historii P P S okresu dw u dziestolecia m iędzyw ojennego. W pierw szych trzech rozdziałach autor przedstaw ia historię P P S K ongresów ki i PPSD w ok resie od rew olucji m arcowej do listopada 1918 r. U w agę autora skupiają takie zagadnienia jak stosunek w ym ienionych partii do rew olucji m arcowej w Rosji, do kryzysu legionow ego i nowych koncepcji aktywistycanych. Zdaniem Holzera, PPS w e w rześniu i październiku 1917 r. w y rażała gotowość lojalnej neutralności przy budowie p odstaw państw ow ości polskiej przez ugrupowania p raw icy społecznej, pod w arunkiem zajęcia przez n ie sam o dzielnej pozycji w obec okupantów i przyjęcia burżuazyjnodem okratycznych zasad budowy ustroju Polski (s. 73).
W dalszym ciągu autor analizuje stosunek P P S i PPSD do rew olucji listopa dowej w skazując ogólnikowo n a rosnący w tych partiach krytycyzm wobec metod przeobrażeń rew olucyjnych stosow anych przez, b olszew ików i trak tow an ie w ładzy bolszew ickiej jako p rzejściow ej. Po przedstaw ieniu stosunku PPS do traktatu brzeskiego z Ukrainą i ruchu protestacyjnego inspirow anego w poważnej m ierze przez socjalistów , autor analizuje zm iany w polityce ich i działalności na tle obrad X IV Zjazdu P P S i X IV Kongresu PPSD.
Na X IV Zjeździe P P S (wrzesień 1918 r.) zarysow ały się, zdaniem Holzera, trzy nurty. N urt praw icow y, reprezentow any głów n ie przez M oraczewskiegp, w ysuw ał koncepcję „konsolidacji narodow ej” opartej na porozum ieniu K om isji Polskich Stronnictw D em okratycznych z M iędzypartyjnym K ołem Politycznym . Ówczesne kierow nictw o skłaniało się do koncepcji „konsolidacji dem okratycznej” polegają cej .na utrzym aniu ścisłego sojuszu ze stronnictw am i K PSD i POW. W reszcie le