• Nie Znaleziono Wyników

Powstanie styczniowe w Ziemi Dobrzyńskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Powstanie styczniowe w Ziemi Dobrzyńskiej"

Copied!
114
0
0

Pełen tekst

(1)

P O W S T A N I E S T Y C Z N I O W E

W ZIEMI IMIBRZYIVSKIEJ

N il nisi veritas.

Nic innego, tylko prawda.

N A K Ł A D A U T O R A

SUBSYDIOWANY CZĘŚCIOWO PRZEZ RADĘ POW. W RYPINIE

P Ł O C K 1 9 3 8

(2)

P O W S T A N I A S T Y C Z N I O W E G O , P O C H O D Z Ą C Y M

Z T E R E N U Z I E MI D O B R Z Y Ń S K I E J , L U B

N a t y m t e r e n i e w a l c z ą c y m , W 7 5 R O C Z N I C Ę

I C H ' P R A C, W A L K I O F I A R , K U I C H C Z C I I C H W A L E P R A C Ę N I N I E J S Z Ą P O Ś W I Ę C A M .

A U T O R .

(3)

Powstanie styczniowe w swym początku, przebie­

gu i skutkach, to wypadek bardzo bolesny w życiu Na­

rodu Polskiego. Mocno świeżym jest to zdarzenie, żeby historia mogła wydać dziś o nim sąd należyty. Histo­

rycy różnie o nim sądzą.

W pracy niniejszej nie chodzi mi o sąd o tym zda­

rzeniu, lecz o możliwie najwierniejsze przedstawienie przebiegu wypadków na małym skrawku działań wo­

jennych, t. j. na obszarze ziemi dobrzyńskiej, z racji przypadającej w roku bieżącym 75-letniej rocznicy tego wypadku. Chcą być bezstronnym, nawet bezbarw- nym, żeby dać najwierniejszy obraz historyczny.

Pobudką, która kierowała mną w tej pracy, była chęć dać współczesnym mieszkańcom ziemi dobrzyń­

skiej możność poznania przebiegu i skutków powsta­

nia styczniowego w ziemi dobrzyńskiej i w roku jubi­

leuszowym uczcić pamięć bohaterów tej ziemi, ich prace, ofiary i męczeńskie zgony w katorgach i tajgach syberyjskich, a zarazem przypomnieć potom nym ich obowiązki względem Ojczyzny, wynikające z dziedzi­

ctwa bohaterskich czynów ich ojców, dziadów i pradzia­

dów. W wielu wypadkach trzeba dotknąć ran, prawdzie śmiało spojrzeć w oczy, podnieść, co zasługuje na pod­

niesienie, potępić, co godne jest potępienia.

Zbieranie materiałów do pracy niniejszej było bar­

dzo uciążliwe. Poza przestudiowaniem najpoważniej-

(4)

i szeregu pamiętników, zbadałem materiały archiwalne, jako to: akta osobiste tajnej kancelarii gubernatora płockiego, znajdujące się w Archiwum Państwowym w Płocku, które często przytaczam, chociaż dowiedzia­

łem się, że już po moim wykorzystaniu ich uległy one nowemu skatalogowaniu; parę niekom pletnych alfabe­

tycznych wyciągów, zrobionych dła gubernatora płoc­

kiego o powstańcach, ich czynach, sądach i karach;

akta wojennego naczelnika powiatu łipnowskiego, znaj­

dujące się w Archiwum A k t Dawnych w Warszawie, które po moim ich wykorzystaniu również zostały pod­

dane nowemu, całkowicie odmiennemu skatałogoicaniu;

w kilku wypadkach cytuję je, żeby osobom zaintereso­

wanym dać możność szybszego sprawdzenia łub obszer­

niejszego zapoznania się z daną sprawą; akta Archiwum Kurii Diecezjalnej w Płocku; akta niektórych paraf i j z terenu ziemi dobrzyńskiej; ustne relacje od byłych powstańców łub od osób postronnych, które często były głównymi reżyserami rozmaitych wydarzeń. Wiem, że przy dalszych badaniach nie jedną jeszcze rzecz bę­

dzie można wyjaśnić, nie jedną wątpliwość wytłum a­

czyć, pomimo to, wiele rzeczy zostanie niewyjaśnionych, gdyż podczas ewakuacji Królestwa w 1915 roku władze rosyjskie całe pliki dokumentów wywiozły. Są niedomó­

wienia w tej pracy, które nowe materiały uzupełnić mogą, lecz są fakty, których nie zdołamy już wyświetlić, gdyż podczas bitew w lasach nie myślano o notowaniu szczegółów dła historii, powstańcy zaś w obronie życia swego i swoich bliskich niszczyli materiały, zakopy­

wali je w ziemię, gdzie zniszczały. Odtworzenie więc wielu rzeczy będzie niemożliwe.

Ponieważ podczas badań, na przewodach sadowych i przy wyrokowaniu względniej obchodzono się ze szlachtą, niż z chłopami, więc przy nazwiskach pow­

stańca lub przestępcy politycznego bardzo często ma­

powodu podawało się za szlachtę.

Bardzo wielu z wymienionych w niniejszej pracy powstańców nie brało czynnego udziału w ruchu i walce zbrojnej, lecz przez szpiegów, prowokatorów, ludzi zlej woli lub z zemsty osobistej byli denuncjowani i wydawani władzy rosyjskiej. Sądy z powodu niedo- wiedzionych przestępstw pozostawiały ich iv podejrze­

niu i oddawały pod nadzór policyjny, lub też, gdy czyn im przypisywany był mały, wysyłano ich na zamieszka­

nie do Rosji lub na Syberię.

Zeznania więźniów często wymuszano przez tor­

tury. W zeznaniach niewymuszonych oskarżony więcej łub mniej zręcznie osłaniał siebie i swych towarzyszów.

Przytaczam niektóre zeznania dla ciekawości i orien­

tacji, jak się broniono.

W yroki, wydawane przez sądy wojenne, nie miały znaczenia, dopóki nie zostały zatwierdzone przez na­

miestnika lub okręgowego naczelnika wojennego. Czę­

sto namiestnik i wojenni naczelnicy decydowali o pow­

stańcu bez sądu lub wbrew jego orzeczeniom.

Kara śmierci, ciężkie roboty ( katorga) i zesłanie na osiedlenie się na Syberii, należały do kar głównych i łączono z nimi pozbawienie wszystkich praw. Karę śmierci stosowano przez powieszenie, a dla wojskowego przez rozstrzelanie.

Były trzy rodzaje ciężkich robót: w kopalniach, twierdzach i fabrykach syberyjskich. Za najcięższą by­

ła uważana praca w kopalniach. Kto odbył terminowe ciężkie roboty, skazywano go potem dodatkowo na osie­

dlenie się na Syberii.

Inne kary uważane były za kary poprawcze.

Urzędnicy, czyhający na nagrody, bezpodstawnie naprzód przy karach głównych, a potem i przy karach poprawczych, zaczęli stosować karę konfiskaty mająt­

ku na rzecz skarbu państwa. To bezprawie poczęto sto­

(5)

sować przy wyrokach, według Grabca1), od 5 lutego 1864 r., a według Cederbauma2), od 4 marca 1864 r.

Wstrzymano konfiskatą majątku specjalnym rozkazem carskim, skierowanym do naczelników wojennych od­

działów. Po tym rozkazie carskim majątki wielu pow­

stańców, pomimo wyroków sądowych, skazujących je na konfiskatą, konfiskowane nie były.

Do 25 sierpnia 1863 roku namiestnikiem był W iel­

ki Książe Konstanty Mikolajewicz, po nim hr. Berg.

Szczere podziąkoteanie składam tym wszystkim, którzy pomagali mi w odszukiwaniu i dostarczaniu ma­

teriałów do niniejszej pracy.

Osoby, które zainteresują sią moją pracą o pow­

staniu 1863 r. w ziemi dobrzyńskiej, proszą o nadsyła­

nie mi swych spostrzeżeń i dalszych wiadomości.

KS. CZESŁAW LISSO W SKI, prefekt szkół rypińskich.

Rypin, 2.1. 1938 r. * i

x) J. Grabiec, Rok 1863. Wielkopol. Księgarnia Nakład.

1929 r., str. 461.

2) Henryk Cederbaum, Powstanie styczniowe. Gebethner i Wolff. Warszawa, 1917 r., s. VII.

ROK 1861 i 1862 W ZIEMI DOBRZYŃSKIEJ.

Po ucisku rządów M ikołaja I I P olacy spodzie­

w ali się od więcej liberalnego jego następcy, A lek­

sa n d ra II, jeżeli nie niepodległości, to p rzy n ajm n iej autonom ii w gran icach przedrozbiorow ych. K iedy te nadzieje i oczekiw ania zawiodły, przekonano się, że nie drogą układów i łaski, lecz krw aw ego, śm ier­

telnego pojedynku m ożna tylko coś zdobyć. Tego zdania było polityczne stronnictw o „Czerw onych“ , rek ru tu ją c e się z żywiołów zapalnych, przew ażnie z drobnej szlachty, oraz ze sfer rzem ieślniczych i lu ­ du w arszaw skiego. K iedy a k cja rew olucyjna w W a r­

szawie z dniem każdym w zrastała, p ro w incja n a d słu ­ chiw ała ciekawie, co się dzieje w stolicy. A by zdobyć prow incję dla swych haseł, p rzy końcu roku 1860 i n a początku roku 1861 rozesłali „Czerw oni“ po k r a ­ ju agitato rów . M ateriał a g ita c y jn y m ieli doskonały w setkach młodzieży akadem ickiej, uczniów Szkoły Sztuk P ięknych, uczniów gim nazjalnych, uczniów In s ty tu tu w M arym oncie, synów urzędników , m iesz­

czan i drobnej szlachty. A g itato rzy ci, rozbiegłszy się po m iastach, m iasteczkach i w ioskach, przejęci duchem a g ita c ji rew olucyjnej, zap ład niali nim p ro ­ w incję. U b ran i w czam arki, różnokolorowe konfede- ra tk i i buty, strojem ty m polskim , odezwami i pieś­

niam i rozbudzali uśpione w duszach w spom nienia

daw nej św ietnej przeszłości. T a m istrzow ska a g ita ­

cja, te śpiew y patriotyczne, ta k czule za serce chw y­

(6)

tające, naw et z najspokojniejszych i najzim niejszych m ieszkańców prow incji szybko zrobiły czerwonych p atrio tó w .

A g itac ja „C zerw onych“ d o ta rła i do ziemi do­

brzyńskiej, tego z a k ątk a k ra ju , m ającego form ę tró j­

k ą ta , położonego pom iędzy rzekam i: W isłą, D rw ęcą i S k rw ą i stanow iącego a d m in istracy jn ie pow iat lip- nowski. O dsunięty od stolicy, w ciśnięty pom iędzy Wis ę i Drwęcę, k tó ra by ła zarazem g ran ic ą sąsied­

niego p ań stw a pruskiego, nie m ając żadnych w ięk­

szych dróg handlow ych i ściślejszej łączności z resz­

tą k ra ju , pow iat lipnow ski żył echem W arszaw y i k ra ju i za przy k ład em stolicy m anifestow ał swe uczucia i nastro je p rzy każdej nad arzającej się spo- so m ości, chociaż często z dosyć znacznym opóźnie­

niem .

N abożeństw a żałobne za 5 poległych w W arsza­

wie w dniu 27 lutego 1861 rok u odpraw ione były we w szystkich kościołach p ow iatu i połączone z m an i­

festacjam i narodow o-poli tycznym i.

W iększy i bardziej niebezpieczny dla rządu p rze­

bieg m iały m anilestacje, urządzone na terenie pow ia­

tu lipnow skiego w dniu 15 k w ietn ia 1861 roku z r a ­ cji poległych w W arszaw ie w dniu 8 i 9 kw ietnia 1861 i. M anifestacje te połączone b yły z nabożeń­

stw am i żałobnym i.

W skutek zaburzeń w arszaw skich brakow ało p r a ­ cy w ielu czeladnikom rzem ieślniczym , więc rozm aite podziem ne i bezim ienne stow arzyszenia w ysyłały sw ych członków do m iast i m iasteczek na prow incję, gdzie, pod pozorem poszukiw ania pracy, szerzyli s k ra jn ą polityczną ag itację, a zaopatrzeni w książki, obrazki, m edaliki i tym podobne rzeczy, gorącą a g i­

tację w arszaw ską w nieśli do najobojętniejszych za­

kątków k ra ju . A g itato rzy ci w ychow ani na „Czytelni niedzielnej“ G ilłera, szli z nią na prow incję. Rzuco­

no hasło szybkiego przygotow ania się do pow stania i naw et naznaczano już starostów na niektóre po­

w iaty.

O tych nabożeństw ach i m an ifestacjach na te re ­ nie pow iatu zdaje szczegółowy ra p o rt naczelnik żan­

darm ów pow iatu lipnow skiego, k a p ita n Drozdow, płockiem u wojennem u naczelnikow i, generałow i lej- tenantow i Szepielewowi, w dniu 17 kw ietn ia t. r„ że w L ipnie nabożeństwo żałobne odpraw ił proboszcz, ks. A ntoni W oliński, p rzy bardzo licznym zebraniu w iernych i że nabożeństwo to było zarazem w ielką m anifestacją uczuć p atrio ty cznych. W D obrzyniu nad W isłą po w yjściu ludzi z kościoła na ry n ek m ia ­ sta p rzyb yli M arkow ski Józef, lat 36, szewc, Chęeki Józef, la t 43, z D obrzynia n. W isłą i W aw rzyniec W ysocki, la t 48, p iekarz z Sierpca, i naw ołując lud do pow stania, wznosili okrzyki rew olucyjne przeciw ­ ko rządow i. W ysocki po powrocie z D obrzynia do S ierpca podburzał dalej ludność m. S ierpca przeciw ­ ko rządowi, naw ołując do pow stania, za co został aresztow any w dniu 1/ kw ietnia 1861 r. i oddany pod sąd. W Tłuchowie agitow ał na rzecz p ow stania B artło m iej Brzozowski.

O trzym aw szy m eldunki o wzroście a g ita c ji na prow incji i o rozm aitych m an ifestacjach i zaburze­

niach, nam iestn ik książę Gorczakow w dniu 18 kw iet­

n ia 1861 r. rozesłał do w szystkich naczelników wo­

jenn y ch ta jn y cy rk u larz, którym utw ierdzał i um ac­

niał ich stanow isko, a zarazem w skazyw ał im k ie ru ­ nek, w jakim m ają pójść, żeby w k ra ju przyw rócić porządek. N adając im władzę w prost nieograniczoną i czyniąc ich przez to m ałym i kacykam i, zw racał za­

razem ich uw agę n a najniebezpieczniejsze żywioły,

które tę ag ita cję szerzą, t. j. na członków byłego

T ow arzystw a Rolniczego, na młodzież szkolną, na

duchow ieństw o i na n iek tó rych urzędników . Polecił

(7)

im działać ostrożnie, lecz energicznie, nie obaw iając się naw et w razie potrzeby uciek ania się do użycia b ro n i.1).

Stanow isk naczelników w ojennych nie chciało przyjm ow ać w ielu generałów , nie czując w sobie zdolności policyjno - żandarm skich i m ając trochę skrupułów , żeby nie k a ra ć surowo Polaków , opie­

ra ją c się często tylko na gołosłow nych oskarżeniach.

N aczelników w ojennych naznaczano z wojskowych niższych stopni, k tó rzy o ad m in istra c ji nie m ieli n a j­

m niejszego pojęcia, lecz z radością te posady p rz y j­

mowali dla tego, że były dobrze p łatn e (1.000 zł m ie­

sięcznie), obdarzeni byli w ielką w ładzą i m ieli spo-r sobność zrobienia m ają tk u . S tąd in sty tu cje naczelni­

ków w ojennych, same przez się złe, oddane w ręce niew łaściw e, pełne były samowoli żołnierskiej, bru- talstw a i ty ra n ii, zwłaszcza od chwili, kiedy nam iest­

nik Suchozanet okólnikiem z dnia 9 lipca 1801 r. ode­

brał wszelką władzę instytucjo m krajow ym , a oddał ją na pastw ę tyranów . W ielopolski p rotestow ał przeciw ko tak iem u stanow i rzeczy, lecz bezskutecz­

nie.

Pod w pływ em rep resji wojennego naczelnika pow iatu lipnow skiego na ag itato ró w , a g ita c ja w p o ­ wiecie osłabła, lecz nie u sta ła . S tale w rozm aitych p u n k tac h p ow iatu w ystęp ują a g ita to rz y o n a jro ­ zm aitszych k ieru n k ach a g ita cji, lecz są w yłapyw ani i oddaw ani pod sąd. N aczelnik w ojenny sam otrzy ­ m uje dużo denuncjacji na rozm aitych ag itatorów . W ojt K iko ła aresztow ał i oddał pod sąd gospodarza z G rodzenia M ichała C hojnickiego za podburzanie ludności przeciw ko dziedzicom, naw oływ anie chło­

pów do n ieod rabiania pańszczyzny i groźby zabój­

stw a, skierow ane przeciw ko Piw nickiem u, właścicie-

*) Pizyborowski, Historia dwóch lat. T. II, str. 377, 378 i 379 .

łowi K ikoła. W ójt gm iny Pręczki w dniu 23 k w ie t­

n i a - 1861 r. za podobną ag itację wśród chłopów w P ręczk ach zaaresztow ał i oddał pod sąd a g ita to ra Ja k ó b a Lewandowicza ze Zgierza.

P olityczną ag itację wśród chłopów prow adził M iączyński, dzierżaw ca m ają tk u Ligowo, i jego syn, w łaściciel m a ją tk u Nasiegniewo. Obaj, ojciec i syn, żadenuncjow ani zostali przed woj. naczel. płockiego oddziału gen. Szepielewem. Z a p y tan y urzędowo w tej spraw ie m ajo r Drozdow rap o rtem z d nia 18 m a ja 1861 roku w yjaśnił, że po nabożeństw ie żałob­

nym , odpraw ionym w Ligowie, sąsiedzi dziedzice:

J a n Rudow ski z S udrag, Jeziersk i z Rokicia, Soko­

łow ski z M ysłakow a i Chełm icki ze Źródeł, zebrali się w domu dzierżaw cy M iączyńskiego w Ligowie i zwoływali chłopów, nam aw iając ich do podpisania adresu do cesarza. A dres ten podpisał tylko jeden gospodarz ze Źródeł. Odpow iadając na zarzuty, s ta ­ w iane M iączyńskiem u z N asiegniew a, pisze, że zna go od 9 la t i jest przekonany, że jest to człowiek spo- kojn y i bez żadnej politycznej idei. Tym raportem uw olnił Drozdow ojca i syna od aresztu i sądów.

K orzystano skw apliw ie z każdej rocznicy lub inn ej okazji, żeby urządzać nabożeństw a i m an ife­

stacje, w ygłaszać kazan ia i mowy p atriotyczne. K ie­

dy u m a rł na w y gn an iu sław ny h isto ry k polski, Jo ach im Lelewel, zdarzenie to było okazją do o d p ra ­ w ian ia po w szystkich kościołach m an ifestacy jn y ch nabożeństw żałobnych i w ygłaszan ia kazań p a trio ­ tycznych. W dniu 12 lipca 1861 r. w kościele skęp- skim ojców bernardynów ustaw iono k a ta fa lk , p rz y ­ ozdobiony em blem atam i narodow ym i, odpraw iono uroczyste nabożeństwo żałobne za spokój duszy Le­

lew ela, a kaznodzieja zakonny, ks. Jastrzęb sk i, w y ­ głosił kazanie p atriotyczne, ja k pisze Drozdow

„o treści n ajbard ziej p o d b u rzającej“. N a nabożeń­

(8)

stwo to zjechało się dużo okolicznej szlachty, k tó ra po nabożeństw ie zebrała się tajn ie w sali klasztornej na poddaszu i rad ziła nad spraw am i politycznym i.

Z astanaw iano się też nad tym , co zrobić z kapitałem , należącym do zlikw idow anego T ow arzystw a R olni­

czego, a pod koniec zebrania jeden ze szlachty odczy­

tał jak iś list, p isan y przez G aribaldiego z W łoch do M ierosław skiego. Drozdow m iał ciężką pracę, by do­

wiedzieć się, kto ze szlachty był na nabożeństwie

w Skępem i o czym radzono na tajn y m zebraniu

w klasztorze. Dopomógł m u av ty m b u rm istrz m. Skę­

pego, R yczyński, i gen. płocki Szepielew, otrzym ał w yczerpujący rap o rt. Gdy ks. Ja strzę b sk i dowiedział się o donosie R yczyńskiego i raporcie Drozdowa, oba­

w iając się aresztow ania i wyw iezienia, uciekł z klasz­

to ru. K ilk a razy w rozm aitych porach dnia i nocy zjeżdżało wojsko z L ip na do klaszto ru skępskiego i poszukiw ało ks. Jastrzębskieg o , lecz go nie zna­

leziono.

K iedy w dniu 15 lipca 1861 roku u m arł pod P a ­ ryżem w M ontferm eille książę A dam C zartoryski, W ielopolski, wiedząc, że w k ra ju odpraw iane będą nabożeństw a żałobne za jego duszę, chcąc zaś nadać im c h a ra k te r legalny, zezwolił na nie w W arszaw ie, ale zabronił na prow incji. P ro w in cja nie zastoso­

w ała się do tego zakazu i nabożeństw a odpraw iono wszędzie. W Lipnie odpraw ił je w dniu 30 lipca 1861 r. w kościele p a ra fia ln y m ks. proboszcz A nto­

ni W oliński. Pośrodku kościoła ustaw iono k a ta fa lk z tru m n ą, u któ rej wezgłowia umieszczono em blem a­

ty nam alow ane na białym płótnie: pośrodku in fu ła biskupia, po jej p raw ej stronie korona królew ska, a po lewej książęca. Podczas nabożeństw a ks. w i­

k a ry Sm oliński razem z d ru g im m łodym księdzem siedzieli w sta li p rzy o łtarzu i śpiew ali: „Boże coś P olskę“ .

Dzień 12 sierp n ia 1861 roku, jako rocznicę za­

w arcia u n ii lubelskiej, postanow iono obchodzić m a­

nifestacy jn ie w całym k ra ju . W m iastach i m iastecz­

kach polecono odpraw ić ty lko nabożeństw a i zdjąć na ten dzień żałobę, a głów na m an ifestacja m iała się odbyć w Kownie. Chwalono się potem , że w całym k ra ju nie było an i jednej p a ra fii, w którejby nie obchodzono uroczyście tego wielkiego dnia.

W powiecie lipnow okim tego dnia odpraw iono uroczyste nabożeństw a we w szystkich p a ra fia c h i wygłoszono k azania patrio tyczne. W Lipnie nabo­

żeństwo odpraw ił ks. proboszcz W oliński p rzy b a r ­ dzo licznym zebraniu się p a ra fia n , którzy tego dnia zdjęli żałobę i u b rali się w czerwone stroje. W ieczo­

rem na odgłos dzwonów lud zebrał się bardzo licznie w ośw ietlonym kościele. P rz y w ielkim o łtarzu u s ta ­ wiono dwa tra n s p a re n ty , przedstaw iające herby P olski i L itw y. Z ebrany lud do północy był w ko­

ściele i. śpiew ał pieśni p atrio ty czne. O godzinie 8 wie­

czorem na rozkaz W ik to ra M arkow skiego, sub iek ta ze sklepu kupca L udw ika M olickiego, iluminoAvano m iasto. M arkow ski z 7 innym i m łodym i m ieszczana­

mi obchodził m iasto, w ołając, żeby zapalono w ok­

nach świece, grożąc opornym w ybiciem szyb. Żydzi domów swych nie ilu m in o w ali1)- K iedy już pozapa­

lano w oknach św iatła, k ilk u n a stu m łodych m ie­

szczan na czele z W iktorem M arkow skim , u b ran y m w stró j konfederacki, przechodząc szybko ulicam i m iasta, g ra li m arsza K ościuszki, lecz spotkaw szy l>atrol żołnierski i wezwani do rozejścia się, odeszli, nie zam ąciw szy spokoju. Głównym reżyserem tej m a­

n ife sta c ji był M arkow ski, znany ze swej śm iałości. 8

8 Raport Drozdowa do pł. woj. nacz. Rożnowa. Arch. płoc.

Tajna kanc. gub. pł. Nr. 965.

(9)

Ińgoż dn ia odbyło się nabożeństwo i w kościele- p rotestanck im w Lipnie.

O nabożeństw ie w kościele b ern ard y ń sk im sken- s w T p 7 ' n,U ’i2 siei:p n ia ’ P °d°b “ ie j a k 'i o nabożeń­

stw ie tam że odpraw ionym w dniu 12 lipca dokładne spraw ozdanie dał naczelnikow i żandarm ów w L ipnie m rm istrz m. Skępego, R yczyński, M ajor Drozdow w raporcie z d m a 16 sierp n ia 1861 r, prosi wojennego naczelnika pow płoc., Rożnowa, żeby na mie jsce se­

k re ta rz a pow. lipnow skiego, B alińskiego, k tó ry zo- rio MZ7 r n i° ny Z zaJ“ ow ane.i Posady i wywieziony do M odlina, naznaczył b u rm istrz a m. Skępego R v - czyoskiego, k tó ry tyle pomocy okazuje rządowi. N a­

czelnik Roznow odmówił, lecz naznaczył Ryczyńskie- go burm istrzem m. M ław y z roczną pensją 360 rubli

B u rm istrz R yczyński zraził i oburzył przeciw ko sobie opinię m ieszczan i okolicznej szlachty za swe czyny. O baw iając się nap ad u zażądał od naczelnika woj. z L ip n a 5 kozaków dla obrony siebie i m agi- . a t u- P rzy słan o m u ich. Mimo to w d niu 21 sie rp ­ nia 1861 roku o godzinie 8 rano, kiedy w m a g is tra ­ cie był b u rm istrz R yczyński, 5 kozaków i adm ini- s tr a to r dóbr Skępe, B abski, kilku m ieszczan skęp- skich jako to: Sękowski M arian, W ąsicki W aw rzy- 1111?cViB r°dec¥ .A n to n i’ M ałachow ski Feliks, W eloń- ski Ciesielski i dw aj b racia Ciechanowicze, pod do­

wództwem H ip o lita Ciechanowicza, napadli na m a­

g istra t, b urm istrza, kozaków i Babskiego wypchnęli z k ancelarii, m a g is tra t zam knęli na sw ą' kłódkę i klucz wzięli z sobą, oświadczając, że nie chcą b u r­

m istrza, którego im rząd naznacza, lecz takiego, k tó ­ rego sobie sam i obiorą. Po nadejściu większego od­

działu wojska z L ipna, aresztow ano ich w szystkich i odstaw iono do L ipna.

M ajor Drozdow, dając spraw ozdanie z nabożeń­

stw a i przebiegu m an ifestacji w Lipnie w dniu 12

sierp nia 1861 roku, w raporcie z dnia 24 sierpnia t. r.

w ym ienia osoby, które tego dnia najw ięcej czynnie w ystępow ały. Są to: Molicki Ludw ik, kupiec, M ar­

kowski W ik tor, jego subiekt, Roszkowski J u lia n , urzędnik kom ory celnej w Lubiczu, potem a p lik a n t sądowy, a następnie u trzy m u jący biuro p isan ia próśb; jest on również korespondentem i pisuje pod pseudonim em „N adw iślanin “, W iśniew ski A ntoni i Jerzykow ski M arian, dependenci od rejentów , S a ­ wicki H ipolit, w etery n arz w olno p rakty kujący , prz> - b y ły z W arszaw y za paszportem , Kroczew ski Leon, e m ig ran t z radom skiego, w rócił z zag ran icy i je^t pod dozorem policji, i Godlewski Teodor, dependent od kom ornika K asprow icza. W oj. naczelnik płocki Roznow dnia 30 sierpnia 1861 r. rozkazał jiierw- szych 7 w ym ienionych w raporcie aresztow ać i ode­

słać do M odlina, a w dniu 2 w rześnia t. r. zaareszto­

wać i ósmego, Godlewskiego Teodora i w ikariusza lipnowskiego, ks. J u lia n a Sm olińskiego.

Tę p a rtię aresztantów lipnow skich zatrzym ano n a pewien czas w Płocku i poddano sądowi karnem u.

Drozdow, form ując a k t oskarżenia w pierw szym izi.- dzie oskarżał M olickiego, że m iał on stosunki z ag en ­ tam i rew olucyjnym i, rozdaw ał u siebie w sklepie różne oznaki patriotyczne, w oknach podczas ilu m i­

n acji w dniu 12 sierp n ia 1861 r. w ystaw ił orły bia e, w spółdziałał tegoż dnia w m an ifestacjach ulicznych, zm uszał inny ch do ilum inacji, a opornym groził, urządzał w L ipnie w szystkie nabożeństw a, kupo a a m iód i racząc nim m ieszczan zachęcał ich do u rz ą ­ dzenia b urm istrzow i m. L ip n a Jankow skiem u kociej m uzyki za to, że nie chciał b rać udziału w m anii e- stacjach i t. p. Takie same z arzu ty staw iano i innym

aresztow anym . .

Drozdow, w ezwany na dzień 14 października

1861 roku do sądn, żeby oskarżał Molickiego, Mai-

(10)

kie wieża i innych, nie staw i! się, lecz przesłał ra p o rt, r.ym ł )lszę> ze nie m a on jasn y ch dowodów na poparcie oskarżeń, lecz tylko podejrzenia, wobec te- go radzi zęby oskarżeni złożyli przysięgę na w ier- nosc i zęby puścić ich do domu. Wobec takiego s ta ­ now iska Drozdowa sąd karn y , którem u tę spraw ę od-

nam iestnik L am bert, m e m ógł w ydać żadnego decydującego i słusznego w yroku. 19 października pi ze wieziono więźniów z Płocka do M odlina.

N astępca L am b erta Liiders w dniu 28 g ru d n ia nil-nw? Z3Sr °Pr 0Wał płockiem u W0Jennem u naczel-

kowi oddać tę spraw ę K om isji Śledczej. A kiedy K om isja Śledcza żadnej w iny aresztow anym nie udow odniła, 31 m arca 1862 roku zwolniono z ^ o d l i - A n t n i rZyi>°WSkle? 0’. Saw ickiego i W iśniew skiego A ntoniego ), a w dniu 16 kw ietnia 1862 roku zwol­

niono M olickiego, M arkow skiego, Roszkowskiego Ki oczewsJaego i Godlewskiego. M olickiego, jako naj- wycdi^)26^ 0’ skazano na zal)łacenie kosztów sądo- A resztow any w dniu 2 w rześnia 1861 r w ika- sw w b h jm ° Wski’ k sL J u lia n Sm oliński, znany ze swych gorących uczuc patrio ty czn y ch i potajem nej dzm łalnosc1 politycznej, był solą w oku dla rządu o s\jskieg o. W dniu 16 sierp n ia, jako w dzień św.

nchn, p a tro n a od zarazy i m oru, poprow adził on procesję z kościoła p a ra fia ln eg o w L ipnie do fig u ry

l )

Wiśniewski Antoni podczas powstania bvł żanriarmpm Pojmany, odesłany do Płocka i na mocy decyzH Z 2 '

"aczel. z dnia 26 stycznia 1861 r. został T e S y "do Pskowa.' rzecz "powstanfaJ^paCh lyC£ Molicki nie zaprzestał pracy na ś td z ił nn n i p o wybuchu powstania, mieszkając w Lipnie

■ edził on pilnie ruchy i zamiary wojsk rosyjskich i o nich

nya i aŹ e ś ł L S v h W: W końca został zaaresztowany, osądzo­

ny i zesłany na Syberię na osiedlenie się. Wrócił Molicki 7 Sv.

beru do Lipna w październiku 1869 roku. y

za m iasto i tu po odśpiew aniu litan ii i odmówieniu m odlitw , k o rzy stając z dosyć licznego zebrania się w iernych, w ygłosił naukę, w k tó rej powiedział, że M oskale przynieśli cholerę z M oskwy do P olski; w y­

pędźmy tych gości, a i cholera ustanie. Drozdow, do­

niósłszy o tym płockiem u w ojennem u naczelnikow i, o trz y m ał rozkaz aresztow ania ks. Sm olińskiego i ode­

s ła n ia go do Płocka. W ywieziono go po ty m do Mo­

dlina, jako przestępcę politycznego i oddano do d y ­ spozycji kom endanta tw ierdzy, w yznaczając dzienną dietę po 45 kop. Spraw ę ks. Sm olińskiego oddano K om isji Śledczej, k tó ra w akcie oskarżenia zarzu ca­

ła m u w ygłaszanie rew olucyjnych, podburzających kazań przeciw ko rządow i. K siądz Sm oliński nie p rzyzn ał się do staw ianego m u zarzutu, jednakże zo­

s ta ł u znany za w innego i skazany na zesłanie do R osji, skąd wrócił do L ipna dopiero 10 lipca 1862 roku. M ieszkańcy L ipna, dowiedziawszy się o pow ro­

cie z Rosji ks. Sm olińskiego, postanow ili m an ifesta ­ c y jn ie wprowadzić go do m iasta. W ieczorem 10 lipca

1862 roku m ieszkańcy m iasta na czele z b ratem w ygnańca ks. M aciejem Sm olińskim , proboszczem p a ra fii D ulsk, wyszli za m iasto na tra k t dobrzyński i tam do godziny 10 wieczorem czekali na dyliżans pocztowy. K iedy nadjechał, w ysiadł z k a rte k i i r a ­ zem z b ratem szedł na czele tłu m u do m iasta. K u ­ piec Molicki na cześć pow racającego ks. Sm olińskie­

go ilum inow ał swój dom, a kiedy pochód przecho­

dził około tego domu, ze w szystkich okien i drzw i pod nogi obu braci księży po sypały się obficie bu ­ k iety pięknych kw iatów . Pochód skierow ał się do oświetlonego już kościoła, gdzie po odśpiew aniu T,Pod Tw oją O bronę“ i „M atko K rólow o“ ks. J u lia n

•Smoliński przem ów ił do ludzi, dziękując im za uzna-

nie i współczucie, jak ie m u okazano. Ks. proboszcz

W oliński i ks. Zgliczyński, nowy w ikariusz lipnow-

(11)

ski, zastęp ujący ks. Sm olińskiego, ze względów ta k ­ tycznych nie wzięli udziału w tej m anifestacji.

A gitato rzy , a g itu ją c y skrzętnie na terenie po­

w iatu lipnow skiego za pow staniem , zapew niali lu d ­ ność, że w w ypadku w ybuchu zbrojnego pow stania F ra n c ja pośpieszy Polsce z pomocą orężną. Te z a ­ pew nienia obudziły sym patię do F ra n c ji i jej cesa­

rza i dzień 15 sierp n ia 1861 roku, jako dzień im ienin cesarza F ra n c ji N apoleona I I I obchodzono uroczy­

ście po m iastach i m iasteczkach.

\ \ R ypinie m ieszkańcy pod wpływem a g ita to ­ rów ilum inow ali m ieszkania, a na balkonie żydówki A n n y Stencel umieszczono tra n s p a re n t z m on o g ra­

mem cesarza N apoleona I II , orłem białym i in n y m i oznakam i.

A g itac ją „B iały ch “ i „C zerw onych“ przepełnio­

ny był pow iat. W Radom icach ag itow ał syn dziedzi­

ca, stu d en t un iw ersy tetu petersburskiego,' Napoleon Czapski, k tó ry w rócił z P e te rsb u rg a w dniu 18 m aja

r/ y*' Siecieniu A dolf W ilczyński, la t 24, żonaty, właściciel Siecienia, M urzynow a i Lasotek. Często przyjeżdżał do W ilczyńskiego n a ag itację J u lia n We- reszczyński, jego kolega uniw ersytecki. Za tę a g i­

tację Drozdow aresztow ał W ilczyńskiego, W ere- szczyński uciekł i rozesłano za nim listy gończe Młodzież u niw ersytecka p rzery w ała naukę, w racała z zag ran icy do k ra ju i b ra ła czynny udział w życiu politycznym , przew ażnie w a g ita cji. N a tle tej a g i­

tacji, któ rej terenem najczęściej był kościół, często w różnych m iejscowościach przychodziło do g o rszą­

cych zaburzeń. Tak było w T rąbinie. Poniew aż a g i­

tac ja „ B iały ch “ coraz bardziej w zm agała się na te ­ renie p a ra fii trąb iń sk iej, a głów nym jej kierow ni- kiem i m otorem był dzierżaw ca rządowego m a ją tk u T rąbin, A bczyński, m iejscow y proboszcz, ks. P aw eł R ochm iński, człowiek s ta ry , 63-letni, chory i wrogo

usposobiony do wszelkiej działalności politycznej, chcąc zapobiec jak im ś p rzy k ry m zajściom i zaburze­

niom, zabronił śpiew ać w kościele pieśni p a trio ty c z ­ ne. K iedy w niedzielę 14 lipca 1861 roku, zebrana na nabożeństwo szlachta z p a ra fii weszła na chór i pod­

czas nabożeństw a zaczęła śpiew ać „Boże coś P olsk ę“, n a chór weszli chłopi i zabronili szlachcie śpiewać pieśni, mówiąc, że jest to p o lityka i przyw rócenie poddaństw a. Po ty m zajściu ks. R ochm iński był sil­

nie atako w any przez szlachtę i opisany w dzienni­

kach zagranicznych.

W niedzielę dnia 25 sierp n ia 1861 roku do ko­

ścioła na nabożeństwo p rzyb y ł S tanisław A bczyński z dziećmi i kuzynam i, przy b y ły m i z W arszaw y na letnisko. Podczas nabożeństw a weszli oni na chór i pomimo zakazu proboszcza zaczęli śpiew ać „Boże coś P olskę“ . W tenczas chłopi z Dobrego, pod p rze­

w odnictw em dwóch braci Józefa i W ojciecha Bec- m erów i J a n a Szałw ińskiego z Ruszkowa, wyszedłszy z kościoła zaczęli się buntow ać na A bczyńskiego i n a ­ m ówiwszy innych i uzbroiw szy się w kołki z p a rk a ­ n u kościelnego i w drzew ca od chorągw i kościelnych, sta n ę li we drzw iach kościelnych, czekając na wyjście z kościoła A bczyńskiego i szlachty. Po skończonym nabożeństw ie ks. proboszcz, dowiedziawszy się o b u n ­ cie i zam iarach bandy, wyszedł do nich do drzw i ko­

ścielnych i z trudem w ielkim udało m u się skłonić zbuntow anych do zaniechania tego zbrodniczego za­

m ia ru . Dzięki tylk o tej silnej interw en cji ks. probo­

szcza, rodzina A bczyńskiego w yszła cało z kościoła.

G łównych prow odyrów tego zajścia Becm erów 1 Szałw ińskiego tegoż dnia zakuty ch w k a jd a n y i zw iązanych jeszcze powrozam i, odesłano do w ię­

zien ia.

Po tym zajściu w nocy z poniedziałku na w to­

rek, t. j. z 26 na 27 sierp n ia 1861 roku ks. P aw eł

(12)

R ochm inski został zam ordow any. Rozm aite dom y- siy i posądzenia obiegały p a ra fię . Podejrzew ano n a ­ wet Abczyńskiego, że on ze względów politycznych jak o b y m ia ł spowodować to m orderstw o. Tym czasem śledztwo szybko w y k ry ło rzeczyw istych spraw ców tej zbrodni. B yli nim i o rg an ista trą b iń sk i J a n R usz- kiewicz, jego b ra t rodzony Józef, pochodzący z D u l­

ska, oraz m ły n arz W ik to r Jab ło ń sk i, k tó ry zdążył uciec. Ruszkiewiczów zaaresztow ano, wywieziono do>

w ięzienia w Płocku i oddano pod sąd.

Celem zabójstw a ks. Rochm ińskiego" była nie w alka polityczna, lecz chęć grabieży. Ks. R ochm iń- ski był człowiekiem bardzo oszczędnym a naw et s k ą ­ p ym do tego stopnia, że nie m iał stałej służącej.

L w azany był w okolicy za k ap italistę.

Przy p o jm anym organiście J a n ie R uszkiew iczn znaleziono 20 rubli, pochodzące z kradzieży.

A bczynskiem u, Becm erom i Szałw ińskiem u w y ­ toczono proces, k tó ry ciąg nął się bardzo długo. Ń a m ocy ostatecznego w yroku (w lu ty m 1863 r ) w in- nych zajść i zaburzeń w kościele trą b iń sk im Becm e- row i Szałw m skiego skazano na 52 dni a re sz tu , a S tanisław ow i A bczynskiem u zabroniono dzierżaw ić m ają te k rządow y T rąb in i skazano go na zapłacenie kosztów rządow ych 92 ruble 65 kop. Po tym w y roku S tan isław A bczynski, ak tem rejen taln y m , sp isa n y m u re je n ta G rzegorza E ljaszew icza w Lipnie, z powo­

du słabego zdrow ia dzierżaw ę i ad m in istrację dóbr rządow ych Trąbin, które dzierżaw ił od 9 lipca 1851 roku z dniem 14 stycznia 1863 roku u stąp ił swej żo­

nie Ludwice z Rom ockich A bczyńskiej1).

!) Archiwum Akt Dawnych. Warszawa. Akta woj nacz pow. Jip. Nr. 966.

Zajścia w kościele trąb iń sk im i m orderstw o księ­

dza R oehm ińskiego, wzmożona a g ita c ja licznych a g i­

tatorów , przew ażnie studentów uniw ersytetów , d zia­

łających w tych stronach, silnie rozw inięte p rze m y t­

nictwo z powodu bliskości g ran icy , częste zjazdy bo­

g a ty c h ziem ian okolicznych na n a ra d y i rozm aite nieporządki i zaburzenia w okolicach R y p in a były przyczyną, że pod koniec sierp n ia 1861 roku p rz y ­ słano do R y p in a na czasowy pobyt siódm ą rotę lu ­ baw skiego p u łk u piechoty, im ienia księcia K a ro la Pruskiego, pod dowództwem m ajo ra Boje, które to nazw isko M oskale nieśw iadom i francuszczyzny i za­

razem przez swe „ a k an ie “ zam ienili na Baje, a m iej­

scowe społeczeństwo często nazyw ało B ajkow skim . Dowódcą ro ty był porucznik Szpakow ski. M ajora Boje straszy li żydzi i chłopi różnym i ta jn y m i do­

nosami, że na wojsko w R ypinie napadnie zorganizo­

w ana okoliczna szlachta. Żydzi czynili to dla zysku, gdyż za wszelkie wiadomości chętnie i dobrze płaco­

no, chłopi z zem sty na panów za osobiste, często b ła ­ he lub urojone krzyw dy. D enuncjacyj było dużo, n a ­ pad u na wojsko żadnego.

Echem W arszaw y była prow incja. Rzucone przez m arg rab ieg o W ielopolskiego hasło: „Przez ośw iatę ludu do wolności O jczyzny“ echem odbiło się w k ra ju i znalazło szerokie zastosowanie. S fery m ieszczańsko-]iberalne W arszaw y i prow incji, u zna­

jąc konieczność uobyw atelnienia chłopa i przez to w ciągnięcia go do przyszłego ru chu powstańczego, za najlepszy środek po tem u uznały nauczyć go czy­

tać i pisać. D latego to rzucone hasło tak skw apliw ie podjęte zostało przez prow incję. N a terenie ziemi dobrzyńskiej rad y m iejskie u chw alały znaczne fu n ­ dusze n a zakładanie szkółek elem entarnych, a o fia r­

ność społeczna nie pozostała w tyle pod tym wzglę­

dem. Po w siach dziedzice i proboszczowie zakład ali

(13)

s/k o ły , w któ rych uczyli guw ernerzy, g u w e rn a n tk i i młodzież dw orska nie tylko dzieci, ale i starszy ch 1) N adzór nad tym i szkołam i powierzono księżom p ro ­ boszczom.

Czytano wiele, a najw ięcej „Czytelnię niedziel­

na T ygodnik ten założyła bogata w łaścicielka m a­

jo ra tu Osiek w sandom ierskim , pan i Petrow , R o­

sjan ka z rodu, lecz Polka z w ychow ania i przekonań, córka Pogodina. Na red a k to ra pow ołała lite ra ta A g ato na G illera, k tó ry na mocy am nestii pow rócił z S yberii. Giller, człowiek doświadczony i spokojny, zw racający uw agę na wszystko, co się w k ra ju dzie­

je, m ający obszerne stosunki w k ra ju z rew olucjoni­

stam i i nierew olucjom stam i, dzięki um iejętnem u re ­ dagow aniu pism a i jego taniości (12 zł rocznie) po­

staw ił je na należytym poziomie. Dzięki tym p rz y ­ m iotom stało się ono bardzo ciekawe, popularne i wpływowe, zwłaszcza wśród m ieszczan i chłopów.

W niedzielę i św ięta po nabożeństwie w szko­

łach, ^a gdzie ich nie było, to w dom ach p ry w a tn y c h po m iasteczkach i wsiach zbierali się czeladnicy, te r ­ m inatorzy, uczniowie rzem ieślniccy i dorosła 'm ło­

dzież w iejska i odczytyw ano im tygodnik „C zytelnia niedzielna“ i „ K m io tk a “, a przez to uśw iadam iano ich, rozbudzano ducha patriotycznego, przygotow u­

jąc w ten sposób przyszłe k a d ry powstańcze. Tak było praw ie we w szystkich p a ra fia c h na terenie zie­

mi dobrzyńskiej.

Poniew aż szkoły te b yły zakładane i p raw ie c ał­

kowicie utrzy m y w an e przez dw ory, przeto istn ia ły dopóty, dopóki dziedzic wioski je u trzy m yw ał. P o d ­ czas pow stania, kiedy wiele dworów zostało m ate ria l-

) wsi Borowo (dziś pow. rypiński) chłopi idąc za ini­

cjatywą i namowami gospodarza Jarwielskiego, sami założyli szkołę i zapewnili jej byt materialny.

m.e zrujnow anych, a właściciele ich zabici lub w y­

wiezieni na Syberię, gdy zabrakło pieniędzy i opie­

kunów, nic dziwnego, że i szkoły te m usiały skończyć swój żywot. R eszty dokonał rząd swym i przepisam i, ograniczającym i zakładanie i utrzym yw anie podob­

nych szkół. N a racjonalne to ry rozw oju weszło d o ­ piero szkolnictw o na mocy u staw y z dnia 20 m aja 1802 roku o zakładan iu szkół, w ydanej przez m a r­

grabiego W ielopolskiego.

A by stłum ić i p rzerw ać ag ita cję w pew nych okresach czasu na mocy rozkazów władz wyższych o g an ian o się za a g ita to ra m i i aresztow ano ich, lub też ludzi podejrzanych tylko lub oskarżonych o a g i­

tację i wywożono ich do P łocka łub M odlina, jako ] »rzestępców politycznych.

4 w rześnia 1861 roku Drozdow otrzym uje rozkaz od Rożnowa, płockiego wojennego naczelnika, aresz­

tow ania M arian a W ąsowicza, la t 21, sy n a H ip o lita W ąsowicza, dziedzica Tłuchów ka i w ójta gm iny T łu ­ chowo, i Teofila Ciołkowskiego z W innicy. Ńa ty ­ dzień przed tym rozkazem w ójt gm iny Tłuchowo, H i­

p o lit Wąsowicz, dał swemu synowi M arianow i, s tu ­ dentow i u n iw ersy tetu petersburskiego, paszport na praw o pobytu w g u b ern ii w arszaw skiej, au gu sto w ­ sk iej i płockiej, a Teofilowi Ciołkowskiem u, też s tu ­ dentow i, na praw o p obytu w gub. w arszaw skiej ' augustow skiej. Rozesłano listy gończe i M ariana W ąsowicza zaaresztow ano w Ciechocinku, gdzie p rze­

b ran y w strój chłopski agitow ał, zbierając o fia ry na nabożeństw o za duszę ś. p. księcia C zartoryskiego.

Z bierane o fia ry przez rozm aitych ag itato ró w Pod pozorem „o fiar na nabożeństw o“ szły na rzecz zbrojnego pow stania. S kładki, pobierane od ezłon- ków organizacji, nie w y starczały na n ajniezbędniej­

sze potrzeby organizacyjne. A by zasilić fundusz n a ­

rodowy, postanow iono zwrócić się po pieniądze do

(14)

szerokich w arstw społeczeństwa i w tym celu zbie­

rano ,,o fia ry na nabożeństw o“ lnb sprzedaw ano bi­

lety L o terii N arodowej. W sta ry c h dom ach szlachec­

kich, wśród szpargałów p am iątek narodow ych, moż­

na często spotkać tak i bilet, czyli los L oterii N arodo­

wej. Ma on form at dzisiejszej k a rty pocztowej. Na losie tym jest rysunek, p rzed staw iający kobietę z koszem, a tuż obok niej z pod uchylonej kam iennej p ły ty grobow ej w zlatujący orzeł polski, nad którym u gó ry wznosi się korona cierniow a, a pod nią zła­

m any krzyż. K ażdy los tej lo terii kosztow ał 25 ko­

piejek i nic nie w ygryw ał, czyli, jak mówiono w ten­

czas „W y g ry w ał kosz“. Los ten był dowodem w p ła ­ conego m inim alnego p o datku na 'S k a rb N arodow y.

Losy te sprzedaw ali a g ita to rz y i specjalnie w y sy ła­

ni em isariusze. Dopiero w połowie października 1862 roku, kiedy K om itet w ydał d ekret o podatku na cele pow stania i ten podatek pobierano od w szy­

stkich w edług pew nych ustalonych norm , zaniecha­

no, chociaż nie całkowicie, zbieran ia o fiar na S k arb Narodow y. P ierw szym i k asjeram i narodow ym i w r y ­ pińskim byli Teodor Jackow ski, dzierżaw ca Łapi- nóżka, i w ikariusz ry p iń sk i, ks. Józef N aw rocki.

Dużo m iał kłopotu m ajo r Drozdow, naczelnik żandarm ów pow iatu lipnow skiego, z Jo a n n ą Now ac­

ką, kraw czynią z W arszaw y, k tó rą oberpolicm ajster w arszaw ski zesłał do L ipn a na w ygnanie i oddał ją pod dozór policji. Now acka zam ieszkała w hotelu i b y ła bardzo śm iałą i niezm ordow anie czynną a g ita - to rk ą. Po m iesięcznym pobycie w L ipnie zmuszony był Drozdow zam knąć ją w areszcie. Zdecydował się wkońcu zam knąć w areszcie Bolesław a Luitostańskie- go, stu d en ta u n iw ersy tetu kijow skiego i A n atola Tom aszewskiego, stu d en ta u n iw ersy tetu m oskiew ­ skiego, za ich ag itacje na terenie Lipna, ale ci w o statn iej chwili zbiegli.

1 odczas odpustu w Skępem w d niu 8 w rześnia 1862 roku na chórze śpiew ali p atrio tyczne pieśni A niela W ołowska, żona urzędnika rządu g u b e rn ia !- nego w Płocku, Chubicka, córka sędziego Poraw - skiego, i córka adw okata try b u n a łu M aksym iliana Zalewskiego, F elicja Zalew ska. Za to w m yśl a rt. 77 u staw y o służbie cyw ilnej wszyscy ci urzędnicy zo­

sta li zwolnieni z posad.

Jed n y m z większych zajść w listopadzie 1862 roku w R ypinie, były zaburzenia poborowych z po­

wodu superrew izji, czyli oględzin poborowych przed bran k ą. Pod wpływem ag ita cji rew olucyjnej chłopi w powiecie lipnow skim odgrażali się, że do b ra n k i nie dopuszczą i K om isję K o n sk ry p ey jn ą rozpędzą.

K iedy w dniu 18 listopada 1862 roku do R y p in a zje­

chała w yznaczona przez rząd D elegacja K onskryp- cy jn a na oględziny popisowych, w skład k tó rej, oprócz pom ocnika naczelnika pow iatu lipnow skiego i lekarza, weszło k ilk u urzędników pow iatu, w szy­

scy P o lacy i ludzie cyw ilni, wtenczas popisowi, ze­

b ran i z czterech gm in, idąc za nam ow ą i w skazów ­ kam i Tom asza W itkow skiego i Józefa M ichałow ­ skiego, synów gospodarzy ze wsi Łukaszew a, napadli ua dom, w k tó rym ulokow ała się K om isja i rozpo­

częła swe czynności. Członków K om isji zmuszono do ucieczki, p odarto w szystkie a k ta i p a p ie ry urzędowe j wyrzucono je na ulicę, zburzono w szystkie meble i całe urządzenie m ieszkania, potłuczono drzw i, okna i piece. Po tak dokonanym zburzeniu lokalu roznam iętniony tłu m popisow ych w yniósł się na u li­

cę, a rozkiełznaw szy swe dzikie nam iętności p rzy zburzeniu lokalu urzędowego, zaczął szukać d a l­

szych przygód. Spotka wszy na ulicy k ilku okolicz­

nych ziem ian zwrócili się przeciw ko nim z groźbam i

i złowrogim i okrzykam i, a jednego z nich, Grąbczew-

skiego ze Szczutowa, zbili nielitościw ie. Po tym „bo-

(15)

h a te rs k im “ wyczynie roznam iętniony tłu m na czyjeś wezwanie rzucił się na m ieszkania żydów i Polaków i zaczął je rabow ać. K rzy k i, płacze, b ija ty k i rab o ­ w anych z rab u jący m i n ap ełn iły m ałą, spokojną, zawsze drzem iącą m ieścinę. K iedy o tym zaburzeniu dow iedział się b u rm istrz m. D om agalski, kazał ude­

rzyć w dzwony kościelne, i zebrani mieszczanie, idąc tłu m n ie pod dowództwem b u rm istrza, rzucili się na . roznam iętnioną bandę rabusiów i szybko ich poko­

nali. N ajgłów niejszych przywódców tych zaburzeń, Tom asza W itkow skiego i Jó zefa M ichałowskiego, a razem z nim i 25 innych schw ytano i osadzono w areszcie, a następnie sprow adzono oddział w ojska z M ławy. P rzy b y łe wojsko zostało już spokój w m ie­

ście. Z aaresztow anych przewieziono do w ięzienia w Płocku i oddano pod sąd. Sąd płocki w ydał wy- lo k , zatw ierdzony w apelacji i w ostatniej instancji przez senat w dniu 28 m arca 1867 roku, na mocy którego to w yroku za opór władzy, bójkę i grabież Tom asz W itkow ski został osądzony na pozbawienie w szystkich praw i zesłanie do kopalni syberyjskiej na 15 lat, a Józef M ichałowski na pozbawienie w szy­

stk ich p raw i zesłanie do ciężkich robót na 4 lata.

8 lipca 1868 roku w yroki te zmieniono: W itkow skie­

go uwolniono od p racy w kopalni i skazano na osie­

dlenie się w n ajd alej oddalonym m iejscu na Syberii, a M ichałow skiego też uwolniono od p rac y w kopalni i zam ieniono na 4 la ta aresztanckich rot. Po tej zm ianie w yroku ojcowie skazanych, gospodarze wsi Łukaszew a, Ja k ó b W itkow ski i F ranciszek M icha­

łow ski, wnieśli prośbę do n am iestn ik a o uw olnienie ich synów z S yberii. N am iestnik prośby nie uw zględ­

nił, gdyż dalsze złagodzenie k a ry uznał za niemoż­

liw e.

Pod koniec 1862 roku Drozdow, donosząc płoc­

kiem u woj. naczel. o rozm aitych zajściach i zaburzę-

f

idach na terenie pow iatu lipnow skiego, pom iędzy innym i pisał, że w szystkim ty m zajściom w inno d u ­ chowieństwo, które zbuntow ało dziedziców, drobną szlachtę i mieszczan. Żydzi chw ieją się. Chłopi tylko są za rządem.

Pod koniec listopada i w g ru d n iu 1862 roku a g i­

tatorzy,. działający na terenie pow iatu lipnow skiego, wzywali ludność do zbrojnego pow stania. Gorączkę tej ag itacji najlepiej c h a ra k te ry z u ją odezwy, które rozlepiono w L ipnie w nocy z 29 na 30 listopada 1862 roku. R ano 30 listopada 1862 roku m ieszkańcy m. L ipna zauw ażyli na jednym z p arkanów duży n a ­ pis: „B racia, przypom inam y wam rocznicę dnia 29 listopada 1830 ro k u “. Na bram ie pocztowej znale­

ziono następ ującą odezwę wierszowaną, w ypisaną na ark u szu p a p ie ru :

T yran , co nas ostatecznie D aw niej wolności pozbawił, Jeszcze nam serce zostawił.

Pow stańm y! Do broni, do broni!

Niechaj Polska żyje!

N iechaj srogi ty ra n gnije!

Odezwa z b ram y dom u H en ry k a L isickiego brzm iała:

Tak, bracia, wielbić te męskie zapały, Tą tylko drogą idzie się do chw ały.

B arb arzy niec na tronie rozkazy wydaje, Obce narzu ca nam praw a,

W ydziera język, cnoty, obyczaje, I krw ią się naszą napaw a.

Odezwa z b ram y domu kupca P a w ła D utow a b yła następu jącej treści:

C hw alebna, rozpacz, gdy się wszystko stra c i, Polec na grobach ojców i braci,

Lecz jeśli ja k i z przeznaczeń kolei

Zostaje prom ień nadziei,

(16)

Je śli wyrok, eo gubi i wznosi narody, Może nam dawne wrócić swobody, Zawcześnie losu uprzedzać zgubą, T racić do reszty Ojczyznę lubą, Ach! tak a rozpacz niegodna.

Odezwy te, skierow ane do m ieszkańców m. L ip ­ n a przez nieznanego au to ra , w dwa m iesiące potem s ta ły się hasłem całego narodu do w alki orężnej z n a ­ jeźdźcą.

Pod koniec roku 1862 z ziemi dobrzyńskiej udali się za g ranicę członkowie organizacji narodow ej, za­

przysiężeni i m ający pewne urzędy w organizacji.

B yli to: Józef W ichrow ski, Nepom ucen B orkow ski, K o n sta n ty n Jadaszew ski, Teodor Godlewski, naczel­

n ik żandarm ów i Józef Bieżuński. U dali się oni na Pom orze i w Poznańskie, żeby werbować m ieszkają­

cych tam Polaków do p a rtii. Po w ybuchu p ow stania pow rócili oni na teren w alki z w iększym i lub m n iej­

szym i p a rtia m i. Je d n i połączyli się z w iększym i p a rtia m i, inni prow adzili p a rty z a n tk ę na w łasną rę ­ kę. Jed en z nich, Józef Bieżuński, zapędził się ze swą p a rtią aż pod Częstochowę i tam został zabity, inn i po upadk u pow stania uciekli za granicę.

Zbliżał się trag iczn y 1863 rok.

ROK 1863 W ZIEMI DOBRZYŃSKIEJ.

A kcja pow stańcza, przygotow yw ana na terenie ziem i dobrzyńskiej od trzech la t przez św iatlejszych ziem ian i specjalnych agentów , rozw inęła się dosyć dobrze, w ciągając do org anizacji coraz więcej ludzi.

Lecz nad tą działalnością ta jn e j organizacji czuwał szpieg rosyjski, karczm arz ry p iń sk i, żyd, A bram U ry n . On to w przeddzień w ybuchu pow stania za- denuncjow ał naczelnikow i w ojennem u w L ipnie

w szystkie znaczniejsze osoby w ry p iń sk im , które organizow ały ruch zbrojny. W skutek tej denuncjacji p rzysłan y z L ip na oddział w ojska zaaresztow ał jako ag itato ró w i przestępców politycznych następujące osoby: K onstantego W ysockiego, Ignacego Grąb- czewskiego, dziedzica M ałych Radzik, W alentego Sie­

m iątkow skiego, dziedzica W ąpieliska, L udw ika In- gerslebena, rządcę z W ąpieliska, W ik to ra D iuszato (tak się podpisyw ał), w ójta gm iny Osiek, i Ignacego S ztejm ana. W szystkich zaaresztow anych odstaw iono do L ipna, a stąd w dniu 20 stycznia 1863 roku przez D obrzyń nad W isłą do Płocka. Poniew aż w L ipnie było bardzo m ało wojska, a niepew na sy tu a c ja po­

w iatu w czasach tak gorączkow ych nie pozw alała na uszczuplenie tej siły przez odpowiednio silną ekskortę dla aresztow anych, przeto powiązano uw ię­

zionych powrozam i, ułożono ich naw znak na wozach i pod ek sk ortą kilku żołnierzy w ysłano przez Do­

brzyń do Płocka, dając rozkaz żołnierzom, że w w y­

padku usiłow ania ucieczki uwięzionych, lub napad u w celu ich odbicia, żołnierze obowiązani są w szyst­

kich aresztow anych pozabijać, a nie dozwolić, żeby k tó ry z nich mógł uciec lub być odbitym * 1).

Po w ybuchu po w stania nie było żadnego p lan u d ziałań orężnych, ani zorganizow anego jakiegoś od­

działu powstańczego. W rozm aitych p u n k tac h po­

w iatu ludzie, będący w organizacji, zbierali się n a n a ra d y i pospiesznie tw orzyli m ałe oddziały, czyli p a rtie powstańcze.

Przed sam ym wybuchem pow stania zap rzysię­

żeni członkowie organ izacji pow stańczej na ta jn y m zebraniu postanow ili, żeby w chw ili w ybuchu pow-

ł) Arch. Płockie. Kancel. gub. płock. Nr. 837, 838, 839, 840

1 841. „O przedsięwzięciu środków, zabezpieczających spokój

w kraju“. Oprócz tego relacja ustna ś. p. J. Siemiątkowskiego.

(17)

stan ia, t. j. w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 ro k u r napaść i zaw ładnąć m iastem Lipnem , jako cen traln ą siedzibę władz ad m in istracy jn y ch i wojskowych ca­

łej ziemi dobrzyńskiej. Zorganizow ane p a rtie pod do­

wództwem okolicznej szlachty m iały w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku stanąć na 4 ro g atkach m iasta L ipna, t. od stro n y Zbójna, Skępego, D obrzynia nad W isłą i W łocław ka, i o godzinie 12 w nocy na d any um ówiony znak (w ystrzał ra k ie ty na rogatk ach od strony Zbójna) m ieli napaść na m iasto i nim za­

władnąć. N a wieży kościelnej czuwało 4 obyw ateli m. Lipna, zaprzysiężonych Rządowi Narodowem u, którzy, spostrzegłszy sy g n ały świetlne dowódców pow stańczych, mieli uderzyć w dzwony kościelne na alarm . W tajem niczeni, zorganizow ani i zebrani w k il­

ku pun k tach m iasta mieszczanie lipnow scy m ieli r a ­ zem z pow stańcam i uderzyć na wojsko i zaw ładnąć m iastem . W edług opow iadania naocznego św iadka i zarazem w artow nika na wieży kościelnej, dziś już nie żyjącego H en ry k a Lisickiego, pomiędzy dowód­

cami p a rtii, z który ch najliczniejsze m iały być h r.

A rtu ra Sum ińskiego ze Zbójna i Kolbego, w o statniej chw ili doszło do nieporozum ienia co do głównego kierow nictw a całą tą w ypraw ą. W skutek tego nie w szystkie p a rtie przybyły, um ówionych sygnałów nie dano, w artow nicy przesiedzieli na wieży kościel­

nej całą długą zimową noc, a obywatele m iejscy, nie usłyszaw szy dzwonów kościelnych, już rano rozeszli się ze swych punktów zbornych do domów1).

Po tym nieudanym ’ napadzie w Lipnie w nocy z 24 na 25 stycznia 1863 r., w domu m ieszczanina

ł) Przyborowski. „Dzięje 1863 roku“. T. I. str. 75 — pisze o tym tak: „Pod Lipnem (22 stycznia) dowódcy mieli się po­

między sobą poróżnić i atak dlatego do skutku nie doszedł“.

Toż samo i Berg, Zapiski, t. II, s. 426.

F ran ciszk a Grzeleckiego, położonym za rzeką, zebrali się niektórzy m ieszczanie i okoliczni chłopi, po sta­

now ili sam i utw orzyć p a rtię, niespodzianie napasę na wojsko w L ipnie i zaw ładnąć m iastem . O tym ze­

b ra n iu i pow ziętych n a nim uchw ałach dowiedział się m ieszkaniec m. Lipna, szpieg rosyjski, chłop, J a kób W ieczny, i przez b u rm istrza m. Lipna, k tó ry z rozkazu rządu m usiał być pośrednikiem pom iędzy szpiegiem i w ładzam i rosyjskim i, doniósł o a \ szjs

kim wojennem u naczelnikow i pow. lipnow skiego, m a­

jorow i Friebesow i. O pierając się na tym doniesieniu, m ajo r F riebes rozkazał podporucznikow i W ilbergo- wi przeprow adzić z oddziałem w ojska rew izję w do­

m u Grzeleckiego w nocy o godz. 11 z 25 na 26 stycz­

n ia 1863 r. Rewizję przeprowadzono, lecz nikogo m e znaleziono. W tenczas m ajor Friebes kazał aresztow ać ty ch wszystkich, którzy wedle zeznań W iecznego b ra li udział w zebraniu. A resztow ano: F ra n cisz k a Grzeleckiego, Teofila W iteckiego, Tom asza R ynkow ­ skiego, J a n a M azurkiew icza, M ichała K ujaw skiego i A ntoniego K ujaw skiego. U ciekli: K rajew ski, B ran - derb, dw uch B raunów , dw uch U zorslueh i m łodszy Topolewsld. W sk utek tej denuncjacji i aresztow ań zam iar zbrojnego opanow ania m. L ipn a nie mog być w yk on ann y1).

W okolicach R y p in a zbierali partię^ ziem ianie i ich oficjaliści. WTy sy ła li oni po sąsiednich folw ar­

kach i wioskach po k ilk u uzbrojonych ludzi w celm w erbow ania do p a rtii i zbierania broni. W dniu ^->

stycznia 1863 r. do wsi Sadłowa p r z y b y ć la ik u kon­

no uzbrojonych ludzi, a nie zastaw szy dziedzica, ka-

») Arch. Akt Dawnych. Warszawa. Akta w °l nacz pow.

lipnowskiego. Nr. 129 i 1060. Raport Nr. 78. z dn. 28. I. 1863 r.

3

(18)

zali otworzyć dwór, zab rali broń (Romocki był u rlo ­ pow anym oficerem rosyjskim ), fu rm an kę i odjechali.

W nocy z 25 na 26 stycznia 1863 r. do Świedzieb- nej od stro n y g ra n ic y p ru sk ie j przyjechało 10 kon­

ny ch uzbrojonych pow stańców i zaczęli siłą w erbo­

wać ludzi do p a rtii, narobiw szy wielkiego hałasu , i rzestraszeni m ieszkańcy nocą uciekli do pobliskiego lasu i wrócili dopiero na d ru g i dzień. P a rty z a n c i odjechali w stronę R y p ina.

K w a te ru ją c y czasowo w R ypinie k a p ita n Dzie­

w ulski z ro tą kozaków pod wieczór w dniu 25 stycz­

n i 863 r w ysłał na p a tro l pod Sierpc u ria d n ik a z kilkom a kozakam i 5. sotni 18. dońskiego p u łk u ko­

zaków. 1 atrol, w jeżdżając do wsi Zakrocza, zauw a­

żył, ze z folw arku wyjeżdża czterokonna dw orska fu rm an k a, na której siedzi 8 powstańców z fuzjam i.

Zauw ażyw szy p a tro l rosy jski pow stańcy zeskoczyli z fu rm a n k i i k o rzystając z zapadającego m roku sk ry li się w pobliskim dużym lesie. Kozacy zab rali

uirm ańkę, na k tó rej znaleźli 38 kos, pierścienie i ko- siska, przygotow ane do obsadzenia kos. F u rm a n k ę z tym m ateriałem zabrano i odesłano do Lipna. E ko­

nom a Zakrocza zaaresztow ano i oddano pod sąd.

M a te ria ł złożono w ciechauzie wojskowym w Lipnie a zab ran y wóz i trz y konie (jeden podczas drogi padł) sprzedano za 57 ru b li 40 kop. i pieniądze te rozdano żołnierzom , jako nagrodę. N agród tak ich stosowano bardzo dużo. W szystkie rzeczy, zdobyte w potycz­

kach z pow stańcam i, sprzedaw ano i pieniądze te roz­

daw ano żołnierzom. Jeżeli przez czas dłuższy nie było jak iejś potyczki, a więc i „ n a g ro d y “, wtenczas n apadano na m ajątek jakiś, zabierano konie, siodła i tym podobne rzeczy, sprzedaw ano to, jako zdobycz w ojenną, i rozdaw ano żołnierzom „ n a g ro d y “. W dniu 19 n i)ca 1863 r. wzięli Moskale w Rusinow ie 2 konie,

w artości 190 rubli, 5 siodeł, wojłoki, czapraki, dery, wozy, poobrzynali rzem ienie u szor, i sprzedawszy to wszystko na ta rg u , jako zdobycz wojenną, pie­

niędzm i w ynagrodzili naprzód tych, którzy odzna­

czyli się w „boju “, a resztą podzielono pozostałych.

P rzykładów tak ich z terenu ziemi dobrzyńskiej z te­

go czasu dużo m ożnaby przytoczyć.

Rządca m a ją tk u Sadłowo, Szym on Sulkow ski, szlachcic, z Tłuchow a pochodzący, też form ow ał p a r ­ tię, sam jeździł, w erbował ludzi i zbierał broń lub też w ysyłał swoich ludzi na tę agitację. W ysłańcy Sulkow skiego, w racając raz z tak iej w ypraw y, po­

m iędzy Okalewem i Zasadam i zostali powiadom ieni przez kogoś o będącym blisko p a tro lu rosyjskim , więc zebraną broń u k ry li w kupie przydrożnych k a ­ m ieni, a sam i uciekli. To widzieli dw aj m ieszkańcy Zasad, M ichał Neska i Tomasz Górkiewicz, i zaw ia­

dom ili o tym pograniczny kordon w R okitnicy.

P rz y b y ł z R okitnicy oficer stra ż y pogranicznej, zna­

lazł w kam ieniach i.0 dubeltówek, 1 pojedynkę, 8 p a ­ łaszy, 1 pistolet i dwie to rb y m yśliw skie i odesłał to w szystko do Lipna.

Sulkow ski nadal zbierał p a rtię i broń. K iedy raz z kilku nasto m a p a rty z a n ta m i w yjechał za Okalewo n a werbow anie ludzi i zbieranie broni, został n ap a d ­ n ięty przez oddział kozaków z M ławy. C ały oddział Sulkow skiego uciekł do lasu i rozproszył się, sam zaś dowódca, m ając dobrego konia, rzucił broń i uciekał, ścigany przez kozaków 15 w iorst. W końcu został za Okalewem dopędzony przez kozaków, złap any i odstaw iony do M ławy. W yrokiem sądu wojennego, zatw ierdzonym przez nam iestn ik a w dniu 28 sierp ­ n ia 1863 roku, został skazany do ciężkich robót w tw ierdzach syberyjskich na 10 lat. U m arł w szpi­

ta lu w Irk u c k u w dniu 7 czerwca 1870 roku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

działające dotąd w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, kanonicznie zatwier­ dzone: Wydział Świętej Teologii (wraz z Instytutem Studiów nad Ro­ dziną), Wydział

Tauia, властива арготизмам, що вщображають св1тоглядну позищю крим1наль- них субкультур: протиставлення сусгпльства з його

S³owa kluczowe: zespó³ antyfosfolipidowy / udar mózgu / bóle g³owy / ¿ylna choroba zakrzepowo-zatorowa Key words: antiphospholipid syndrome / cerebral stroke / headache /

Jednakże ja sama do takiej kongregacji – jaka jest teraz we Lwowie – nie kuszę się należeć, bo ona głównie dla osób, które dużo w mieście przebywać mogą… Zdaje mi

Do ściągnfenda się zaś wszytkim, którykolwiek do pospolitego ruszenia z prawa są obowiązani, miejsce i czas na 'dzień 5 miesiąca następującego czerwca pod

Another problem related to calculating the economic size of an order is determining the costs that a single order generates, especially if a given supplier

im.. Map of the Mahakam River, main tributaries, and delta.. Grid of the model domain: a) complete mesh and b) zoom on upstream domain and delta, also showing the connection

dzieć, że wielu z -nich zajmowało się popularyzacją nowych osiągnięć w nie- których dziedzinach przemysłu czy rol- nictwa. Fakt zajmowania się pewnymi dziedzinami nauki