Maria Janion
Dialektyka historii w polemice
między Słowackim a Krasińskim
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 51/2, 377-429M A R IA JA N IO N
DIALEKTYKA H ISTO RII W POLEM ICE MIĘDZY SŁOW ACKIM A K RA SIŃ SK IM *
1
D otychczasow e in te rp re ta c je słynnej polem iki poetyckiej —
P salm ów przyszłości K rasińskiego i O dpow iedzi na nie Słow ackie
go — w sposób n a tu ra ln y skupiały się przede w szystkim na an ali zie różnic i podobieństw stanow iska ideowego obu poetów.
Pierw sze sy n tezy twórczości Słowackiego i K rasińskiego (Ma łecki, Tarnow ski) akcentow ały silnie różnice polityczne m iędzy „w ieszczam i“ — różnice trzeźw ości i szaleństw a. U Słowackiego „n apotykam y ty le rzeczy jask raw y ch i n iespraw iedliw ych“ w obec K rasińskiego — pisał M ałecki. W ynikać one m iały z zatonięcia Słowackiego w m istycznych kontem placjach, z zupełnego oderw a nia się od rzeczyw istości, z zastraszającej niew iedzy o stanie spo łeczeństw a. Podobnie arg um en tow ał T arnow ski:
[w iadom o, że S łow ack i] w rzeczach p o lity czn y ch zdrow ego sądu n ie m iał n igdy; że w reszcie pod w p ły w e m sw ej religijn ej doktryny stracił do reszty jasn ą św iad om ość i rzeczy w isto ści, i sw o jej w łasn ej m y ś li1.
N atom iast K rasiński spełniał „obowiązek rozum u i sum ienia“ ; „słuszność jego pojęć i obaw “ nie może budzić w ątpliw ości. B ied ny szaleniec i trzeźw y, dalekow zroczny polityk — oto istota tego p rzeciw staw ienia i nie trzeb a już w yjaśniać, na czyją korzyść m iało ono przem aw iać.
* R eferat w y g ło szo n y w W arszaw ie w listop ad zie 1959, na sesji n a u kow ej p ośw ięcon ej S łow ack iem u . U tw o ry S ł o w a c k i e g o cy to w a n e są w ed łu g w y d a n ia D zieł ( = D) pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o (W ro cła w 1949) lu b D zie ł w s z y s t k i c h ( = D W ) pod redakcją J. K l e i n e r a (W ro cła w 1952 i n.), utw ory K r a s i ń s k i e g o w ed łu g w y d a n ia ju b ileu szo w eg o
P ism ( = P) pod redakcją J. C z u b k a (K raków 1912). P ierw sza liczba przy
zastosow an ych skrótach oznacza tom , druga stronę.
Je st rzeczą charak tery sty czn ą, że w okresie późniejszym , w do bie pogłębienia badań nad filozoficznym i treściam i tw órczości Słowackiego i K rasińskiego, zaczęto pom niejszać doniosłość różnic dzielących ich stanow iska. K leiner i U jejski akcentow ali podobień stw a filozofii genezyjsko-ew olucjonistycznej u K rasińskiego i Sło wackiego. C hrzanow ski, w stęp u jąc w ślady Tarnow skiego, dowodził, że w stecznikiem m ogły nazyw ać K rasińskiego ty lko „nieporozum ie nie albo zła wola, albo żądza popularności“ , i w skazyw ał, że n a w et „najczerw ieńszy dem okrata nie n apisałby rów nie zjadliw ej s a ty ry “ , jak a została zaw arta w e fragm encie d ram a tu R o k 1846. J a n G w albert Paw likow ski sugerow ał:
N ap raw d ę jest to n ie ty le rozpraw a dw óch program ów , ile raczej dw óch n a s tr o jó w 2.
K ridl akcentow ał w praw dzie różnice m iędzy stanow iskam i obu poetów, ale i on w końcu ustępow ał wobec p rzyjętego p u n k tu w i dzenia, pisząc:
A tak ie ju ż było n ieszczęście naszych w ie lk ic h p o etó w em ig ra cy j nych, że u św ia d a m ia ją c sobie ja sn o sw o je różnice, n ie w id z ie li w ca le lub p raw ie w c a le zasadniczych w sp ó ln o ści i p o k rew ień stw sw o ich po gląd ów na św iat. U ja w n iło się to jask raw o w p o lem ice p o etyck iej po m ięd zy S ło w a ck im a K rasińskim 3.
W podobnym ujęciu różnice polityczne, tak ostro akcentow ane przez M ałeckiego i Tarnow skiego, ustępow ały na dalszy plan wo bec podobieństw i pokrew ieństw filozoficznych. Na ty m tle słynna polem ika poetycka p rzybierała c h a ra k te r zjaw iska dość nieprzew i dzianego i nieoczekiw anego, nic jej bow iem uprzednio nie zapow ia dało w sferze historiozofii i filozofii.
Badacze m arksistow scy (Żółkiewski, W yka) u jęli spraw ę cał kowicie odm iennie. Idąc za u g ru n to w an ą tra d y c ją dem okratyczną, w idzieli w polem ice m iędzy K rasińskim a Słow ackim starcie re akcji feudalnej z rew olucją czy — używ ając klasycznej term inologii m arksistow skiej — konserw atyzm u feudalnego (o pew nym odcieniu liberalistycznym ) z rew o lu cy jn ą dem okracją.
Ten pobieżny przegląd stanow isk ujaw n ia w yraźnie fakt, że w dotychczasow ej litera tu rz e przedm iotu a l b o a k c e n t o w a n o
2 J. G. P a w l i k o w s k i , Społeczno-polityczne idee Słowackiego w dobie m istycyzm u. W arszaw a 1930, s. 49.
3 M. K r i d l , w stęp do: Z. K r a s i ń s k i , P salm y przyszłości. K raków
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 7 9
r ó ż n i c e p o l i t y c z n e , a l b o s u g e r o w a n o p o d o b i e ń s t w a f i l o z o f i c z n e .
Część badaczy niew ątpliw ie nie doceniała zasadniczych różnic politycznych m iędzy obu poetam i, nieraz zresztą nie in teresując się w ogóle p ro b lem aty k ą polityczną, tak istotną dla dziejów polskiego rom antyzm u. M inim alizm ty ch zainteresow ań pociągał za sobą duże naiw ności w ocenach politycznych — wówczas, gdy nie podobna ich było uniknąć. I tak ze zdziw ieniem czytam y dziś n astę p ujący w yw ód w m onografii K lein era o K rasińskim :
To z e sta w ie n ie „k rólów i g m in u “, jak o dw u przeciw n ych , a le rów n ie p iek ieln y ch potęg, zn am ien n e je s t d la tego utw oru i dla d alszych k olei m y śli K rasiń sk iego. B yło to jak b y zd w o jen ie stan ow isk a L am en n ais’go, bo L am en n ais w ła śn ie k rólów jako p rzed sta w icieli p iek ła p iętn ow ał i drżeć im k azał przed ju trzen k ą n ow ą; L am ennais jed n ak zarazem czołem b ił p rzed m a jesta tem i św ię to śc ią ludu — K rasiński „m otłoch“ i króla jed n o czy ł w sądzie p o tę p ia ją c y m 4.
Podobne przekonania K rasińskiego nazwać „ z d w o j e n i e m stanow iska L am en n ais’go“ m ożna ty lk o na zasadzie absolutnej bez radności lu b całkow itego zlekcew ażenia sensu badania różnic poli tycznych.
N atom iast m arksistow ska tra d y c ja in te rp re ta c ji ogranicza się, jak dotąd, n iem al w yłącznie do akcentow ania różnic w ostro w y odrębnionych postaw ach politycznych obu poetów, bez badania szerszego k o n tek stu poglądów historiozoficzno-filozoficznych Sło wackiego i K rasińskiego oraz ich pow iązania z m yślą epoki. Ta w łaśnie p rob lem aty k a, k tó ra w y d aje m i się rozstrzygająca dla cha ra k te ru , zasięgu, ostrości i p ryncypialności sporu, stanie się przed m iotem n iniejszych rozw ażań.
Podobne ujęcie w ym aga o św ietlenia stanow iska filozoficznego i politycznego obu poetów oraz ich w zajem nych kon tak tów n a tej płaszczyźnie — aż do m om entu słynnego starcia poetyckiego. W y daje się, że dla celów tu ta j zak reślonych najw ażniejsze będzie zba danie, ja k przed staw iała się ta kw estia m niej więcej od ro ku 1842. Nie znaczy to jed n ak, iż sp raw ę w zajem nych stosunków m ię dzy poetam i m ożna by sprow adzić do fak tu , że Słowacki był przez pew ien czas tow iańczykiem , a K rasiń sk i nie był nim nigdy. Chodzi tu bow iem przede w szystkim o fa k t, że w łaśnie n a przełom ie lat trzy dziestych i czterdziestych k sz ta łtu je się now a ideologia K
skiego, k tó ra znajdzie w yraz m. in. w P rzedśw icie; z drugiej zaś stro n y w ażne jest, że do tw órczości Słow ackiego w raz z tow iań- szczyzną w nik n ęły całkiem now e treści historiozoficzne, k tó re z czasem ułożą się w pew ien — dość n iejed n o lity zresztą — zespół poglądów. W ty m w łaśnie m om encie m usiało dojść do bardzo w y razistej polaryzacji stanow isk obu przyjaciół. Dlatego też rozw ażania n a tem a t polem iki m iędzy K rasińsk im a Słow ackim zacząć należy od om ów ienia w y m iany listów z ro k u 1843.
Spór z 1845 r. był tylko k u lm in acją stanow isk zarysow anych ju ż w cześniej. W ydarzenia histo ryczne zaś spraw iły, że późniejsze pogłosy sporu jeszcze tylko tę zasadniczą opozycję uw yraźniają.
Tak u ję ta h isto ria sporu o kreśla k o n stru k cję niniejszej pracy. J e s t o n a s t u d i u m o o p o z y c j i i d e o w e j d w ó c h w i e l k i c h p o e t ó w , k t ó r a s t w o r z y ł a m i ę d z y n i m i c o ś w r o d z a j u p o l e m i k i p e r m a n e n t n e j , n i e u s t a j ą c e j . S kupi się zaś n a prześledzeniu różnic w stanow iskach historiozoficz n y ch Słowackiego i K rasińskiego w lata ch 1842— 1849. S tąd też
P salm y przyszłości i O dpow iedź na nie nie będą stanow iły ani jed y
nego, ani też decydującego przed m io tu rozw ażań niniejszego re fe ra tu . Będzie on m iał na celu raczej zarysow anie pewnego p r o c e s u p o l a r y z a c j i s t a n o w i s k i d e o w y c h , procesu nie zw ykle doniosłego dla dziejów ro m an ty zm u polskiego.
2
Jak ie poglądy rep rezen to w ali obaj pisarze n a przełom ie lat 1842— 1843?
Można założyć, że istniała m iędzy nim i pew na podstaw a ideow e go porozum ienia, k tó ra sp rzy jała — p rzy n ajm n iej do jakiegoś cza su — ich bliskim stosunkom osobistym . C h arakterysty czne jest bowiem , że Słowacki w 1842 r. w łaśnie przede w szystkim K ra siń skiego uw ażał za potencjalnego ad ep ta now ej praw dy i usilnie p rag n ął go dla niej zjednać.
N iew ątpliw ie uprzednio Słow acki m usiał w idzieć w K rasińskim jedynego inteligentnego i w rażliw ego czytelnika swej poezji — a to przy w idocznym u niego p ry m acie zainteresow ań estetycznych sprzyjało życzliwej atm osferze porozum ienia m iędzy przyjaciółm i. Ale że ów „sojusz e stety czn y “ opierał się n a pew nej w ięzi ideo w ej, świadczyć może chociażby końcow e zapew nienie Słowackiego
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M
ze słynnego listu z 17 stycznia 1843: „Jam jest i byłem zawsze z C horu tw ojego“ (D 12, 185). Nie zaw ierało ono przecież tylko pochlebstw a w celu uzyskania nowego zw olennika dla doktryny Tow iańskiego ; było niew ątpliw ie przyznaniem się do jakiegoś ro d zaju ideowego pokrew ieństw a, a naw et — zależności.
K im był zatem K rasiński, do którego Słowacki adresow ał re w elacje „nowej w ia ry “ na przełom ie lat 1842— 1843?
„P rogresyw ny trad y cjo n alizm “ — określenie, za pom ocą k tó re go charakteryzow ano idee B allanche’a, m istrza młodości K rasiń skiego, doskonale w y jaśn ia rów nież ideologię au tora N ie-boskiej
ko m edii oraz Irydiona. Dla tej postaw y, k tó rej w ew nętrzną sprzecz
ność u jaw n ia paradoksalne zacięcie cytow anego powyżej określenia, znam ienne były usiłow ania pogodzenia katolicyzm u ze w spółczesny m i teoriam i postępu, k u lt tra d y c ji i w iara w postęp, w przyszłość. O B allanche’u napisano, że chciał pogodzić „m onarchiczną praw o rządność z zasadam i R ew olucji“ 5. Dokonać się to m iało n a gruncie chrystianizm u, niezbyt jed n ak ortodoksyjnego, bo pomieszanego z elem en tam i teozofii. Był to m elanż bardzo znam ienny dla epoki przełom u m iędzy X V III a X IX w iekiem . Ballanche, k tó ry od Vica w ziął główne zarysy swej koncepcji historiozoficznej, sta ł n a g ru n cie prow idencjalizm u, tak charakterystycznego dla większości ro m antyków . Silne piętno prow idencjalizm u w idoczne jest rów nież w historiozofii K rasińskiego, k tó ry dzieje powszechne rozum iał jako „m yśl 'Boga o ludziach i m yśl ludzi o B ogu“. L ek tu ry H erdera (którego zresztą obw iniał o oświeceniową „w strzem ięźliw ość“ wo bec Boga) i M icheleta przynosiły mu potw ierdzenie przekonania, że:
H istoria je s t sum ą w szy stk ich działań D ucha ludzkiego, z której się w yk azu je, że to, co Bóg m y śli na szczytach niebios, to sam o lu d zie po m yśleć, pojąć i u sk utecznić m uszą na ziem sk im p a d o le 6.
„U skuteczniają“ działania zaś w duchu postępu. „Epoka arcy dzieł“ w twórczości K rasińskiego upły nęła rów nież pod znakiem prób stw orzenia „chrześcijańskiej tra g e d ii“ . R ep rezentują je Nie-
boska kom edia i Irydion, u tw o ry poświęcone problem atyce człowie
k a zbuntow anego, tragicznie uw ikłanego w boski plan św iata. „Pro 5 Por. A. R a s t o u 1, w stęp do: P. S. В a 11 a n с h e, La v ille des e x p ia
tions. Paris 1926, s. XLIV.
6 Z. K r a s i ń s k i , L is t y do A d a m a Potockiego. K raków 1928, s. 62—63.
gresyw ny trad y cjo n alizm “ w twórczości K rasińskiego z tego okresu w iąże się z tragiczną w izją h is to r ii7.
W tym system ie poglądów K rasińskiego w latach 1838— 1840 zaczęły zachodzić zm iany. Inspiracja francuskiej historiozofii i h i storiografii okresu R estau racji u stępu je teraz m iejsca w pływ om filozofii niem ieckiej, zw łaszcza zaś zagadnieniom zw iązanym z to czącą się w spółcześnie w Niem czech w alką w okół spuścizny m yśli heglow skiej. Ale nie to jest najistotniejsze. Do działalności K ra sińskiego bowiem w n ik a now a problem atyka, k tó ra poszukuje no w ych punktów oparcia w lek tu rach i przem yśleniach. Stąd oczy wiście zw rot do H egla, a zwłaszcza zaprzeczenie, i to zaprzeczenie gw ałtow ne, konsekw encjom w yprow adzonym z dzieła „m istrza b e r lińskiego“ przez lew icę heglow ską. Ta now a p roblem atyk a stanow i w ynik sytuacji historycznej, nasuw ającej k o n k retn ą, coraz b a r dziej eksponow aną p ro b lem aty k ę rew olucji. W obliczu tej groźby K rasiński zm ienia ry n sz tu n e k ; nazw iska Schellinga (zwłaszcza tzw . późnego Schellinga) oraz Cieszkowskiego (który oddalił się już od podniet, jakie dał D em bow skiem u i niem ieckiej lew icy heglow skiej) stanow ią klucz do zrozum ienia tej przem iany. Zwłaszcza dużą rolę w procesie ty m odegrał Cieszkowski, k tó rem u zresztą z kolei K ra siński podsunął kilk a pom ysłów filozoficznych (będąc od niego w n iek tó ry ch zagadnieniach jeszcze bardziej n a praw o). Toteż trz e ba sobie od razu zastrzec swobodę często łącznego lub wręcz w y m iennego ch arak tery zo w an ia poglądów ich o b u 8. S y n cieniów (1840) oraz tzw. T ra kta t o T rójcy (1842) — to może najlepsze św ia dectw o zm iany zarów no c h a ra k te ru p roblem atyki, ja k i filozoficz ny ch sposobów jej rozw iązania w system ie poglądów K rasińskiego. Oczywiście prow idencjalizm autora T ra kta tu o Trójcy pozo stał niew zruszony. N ato m iast jeszcze w yraźniej daje się odtąd zauw ażyć obecność odpow iednio przekształconych elem entów filo zofii heglow skiej (przedtem K rasiński przysw oił sobie n iektóre z jej obiegow ych idei dzięki lek tu ro m Cousina). Słusznie jed n ak zaliczano
7 Por. charak terystyk ę tego okresu tw órczości K r a s i ń s k i e g o w m o jej rozp raw ie Tw órczość K rasińskiego do roku 1836 a problem atyka ideow a rom antyzm u. W książce zbiorow ej: Zygm unt Krasiński. W stu lecie śm ierci.
W arszaw a 1960.
8 Por. zarys e w o lu cji filo zo ficzn o -id eo w ej C ieszk ow sk iego p rzedstaw iony w pracy: Т. К r o ń s к i, K on cepcje filozoficzne m esjan istów polskich w po łow ie X IX wieku. A r c h i w u m H i s t o r i i F i l o z o f i i i M y ś l i S p o
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M
Cieszkowskiego z tego okresu — i m ożna to zastosować w całej roz ciągłości rów nież do K rasińskiego — już n aw et nie do praw icy he glowskiej, ale wręcz do tzw . pseudohegelianów . Łączyli oni w iarę w Boga transcen den tneg o i im m anentnego jednocześnie („pantei- stycznego“ i „osobistego, pojedynczego“ — jak m aw iał K ra s iń s k i9) z „czynną in tu ic ją “ . „Czynna in tu ic ja “ zaś jako zasada poznania była w tręte m neoschellingiańskim , tak ch arak tery sty czn y m dla ew olu cji m yśli Cieszkowskiego i K rasińskiego w latach czterdziestych. W ogóle zaś w pływ filozofii Schellinga m iał poważne znaczenie dla m odyfikacji heglizm u K rasińskiego.
N adal n u rto w ało go zagadnienie stosunków m iędzy Bogiem a człow iekiem w to k u k ształtow ania historii. Ale człowiek tragicznie zbuntow any przestał ju ż się mieścić w boskim planie św iata. Schel- ling podjął zadanie, znajdujące się w k ręg u najżyw szych za in tere sow ań K rasińskiego, zadanie w ykazania, że „wszechm ocny i w szech w iedzący Bóg, k tó ry jest w olą absolutną, nie staje w poprzek w ol nej woli człow ieka“ 10. W okół tej prob lem atyki obraca się K ra siński w sw ym Traktacie o Trójcy.
P o d n iesien ie się zaś ta k o w e [ku Bogu] zależy na w yk ryciu w o li bożej — na to praca — na poznaniu je^ — na to rozum — i na uznaniu jej i zlaniu w ła sn ej w o li z n ią — a na to w o ln o ść nasza. B y Go p ełn iej ukochać, znać Go p ełn iej m u sim y, a pozn aw szy, odkryw szy, dorob iw szy się zasłu gą p racow itą Jego, uk och aw szy G o zatem m ocniej, bo w sz y
st-9 „H egel m ógł stanąć, bo b y ł śm ierteln ym , m ógł się rozradow ać w p ysze Logiki, m ógł kończąc E ncyklopedią, w rozd ziale o absoluten G eist udaw ać,
hipokryzow ać, dyskurow ać o an egd otach in d yjsk ich , by nigdy n ie dojść do głów nej k w estii, by sp ok ojn ie um rzeć n ie ro zstrzygn ąw szy tego, co m u n ie danym było rozstrzygnąć, tj. n ieśm ierteln o śc i i Boga! B óg tylko jako A llg e m einheit pojęty, Bóg H eglow sk i, B óg li tylko p an teistyczn y jest taką w y łą c z
nością, takim tylk o jed n y m term in em , jako B óg li ty lk o osobisty, li p oje dynczy, od łączon y od w szech św ia ta . Idzie teraz o zlan ie tych d w óch b ó stw w trzecie, ró w n ie osobiste, jak p an teistyczn e, ró w n ie w szystk o ob ejm u jące, jak sieb ie sam ego. W T rójcy naszej n ajd osk onalszym punk tem jest D uch Św ięty. Czekaj na n iego w filo zo fii, n ie n ad szed ł jeszcze, n ie H eg elisty go odkryją; ale p rzyjdzie, i św ia t p ad n ie przed n im , z sam ej L ogiki to w y p ad a“ — pisał K r a s i ń s k i (Listy. T. 3. L w ó w 1887, s. 100— 101) do
E. Jaroszyńskiego 4 V III 1840.
10 M. Z d z i e c h o w s k i , W izja Krasińskiego. K raków 1912, s. 39. Z dzie-
chow ski, obok K l e i n e r a , najob szern iej, jak dotąd, zajął się u sta len iem zw iązk ów m ięd zy K rasiń sk im a S ch ellin g iem . Z nakom itą an alizę p rob lem aty ki Boga i czło w ie k a w późnym ok resie tw órczości S c h e l l i n g a dał V. J a n k é l é v i t c h , L ’O dyssée de la conscience dans la dernière philosophie de Schelling. P aris 1933.
ko, co z N iego odkryjem , coraz w y ższą p ięk n ością, m ądrością i dobrem , m u sim w o ln ą w o lę naszą sto so w a ć do Jego w oli. Z Jego zaś w o li w szech m oc Jego p ły n ie — o ile w ię c z cząstk ą tej w o li się zlejem , o ty le udziału w tej w szech m o cy d ostan iem . [P 7, 34]
Ż y w o t w i e c z n y je st stw a rza n iem cią g ły m sam ych sieb ie w B o gu przez w ła sn ą tw órczość i ła sk ę B oga je st m iło ścią naszą, rozw ijającą się coraz olbrzym iej ku B ogu, i B oga przez to sam o ku nam , bo h istoria i rozw ój w szy stk ich św ia tó w , w sz y stk ic h d u ch ów to rozw ój ich m iłości ku Bogu. [...] Z m iłości sw ej do B oga w cią ż sam i się przeradzają, rodzą się na n ow o z sieb ie sam ych , w stęp u ją w górę [...] Oto rodzące się p ostę pow o syn y boże, z B oga i z sieb ie sam ych. — Oto a n iołów , arch an iołów , sera fó w i d uchów w szy stk ich , coraz w yższych , rodow ód i rodociąg. — N i do grobu schodzą ich k szta łty , ni też ze zgn iłości w sch od zą do k o leb ki, a le w iją się i r o zw ija ją i p rzetw arzają z m ocy w ew n ętrzn ej, z ducha w łasn ego, który się ju ż p o sia d ł i op a n o w a ł ca łk iem w ew n ątrz, w ię c na zew n ątrz przytom nie, sw o b o d n ie i zgod n ie z w o lą bożą d ziała i cudo w n i się. [P 7, 64— 66]
Zdanie o statn ie będzie m iało szczególnie doniosły w alor dla za rysow ania różnic m iędzy K rasińskim a Słowackim .
N astąpiła, w zm agająca się w raz z nasileniem ruchów rew o lu cyj nych, w olu n tary zacja procesu historycznego („Bóg w wolę ludzi rzu cił cudów zaród“); perfekcjonizm m o raln y m iał decydować o rozw oju historii. W konsekw encji rew olucja u tra c iła rang ę obiek tyw nej konieczności rozw oju historycznego, a człow iek praw o do b u n tu w boskim planie św iata. T ym sam ym więc znikała jedna z podstaw tragizm u. „C zyn“ w now ym rozum ieniu nie m usiał być tragiczny; od tragicznej an tyn om ii ocalała go uśw iadom iona zgod ność z „wolą bożą“ , z „praw em bożym “ — te zaś już nigdy nie utożsam iały się z rew olucją. Tragizm rew olucji, tragizm historycz nego działania, ta k potężnie dotychczas n u rtu ją c y twórczość K ra sińskiego, został uch y lo n y n a zawsze. Oczywiście K rasiński u trz y m ał elem enty dialek ty k i w sw ym system ie — charak terysty czne jednak, że kładł nacisk głów nie na m om ent „p ojed n ania“ sprzecz ności (znacznie dobitniej zresztą niż w okresie N ie-b oskiej komedii). Na gruncie teorii społecznych K rasińskiego „progresyw ny tra dycjonalizm “ lat trzy d ziesty ch przekształcił się teraz w organicy- styczną teo rię „rozw oju“ społecznego. Podobnie Schelling — jak pisze Cornu — „nadaje idei organicznego rozw oju św iata sens nie rew olucyjny, lecz reak cy jn y , i w rozw oju h istorycznym kładzie n a cisk nie na przyszłość, lecz n a przeszłość“ n . T rzeba przy ty m zw ró 11 A. C o r n u , K a r o l M a r k s i F r y d e r y k Engels. T. 1. W arszaw a 1958,
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 3 5
cić uw agę na tak silnie podkreślaną przez niem iecką Szkołę H isto ryczn ą różnicę m iędzy „rozw ojem “ a „postępem “. Jakkolw iek K ra siński pasjonow ał się snuciem w izji przyszłości, to przecież orga nicy styczna teoria „rozw oju“ um ożliw iała m u stałe akcentow anie roli przeszłości feu d aln ej i p ry m atu tra d y c ji szlacheckiej w w ie szczeniu nadejścia „now ych czasów“.
N atom iast trzeb a w spom nieć, że idea stopniowego „rozw oju“ k u doskonałości, tak ja k została ona przedstaw iona w S y n u cieniów, zaw ierała pew ne — całkow icie zew nętrzne zresztą — podobieństw a do idei genezyjskiej Słowackiego. N iew ątpliw ie au tora A nhellego i Beniow skiego nie raziła prow idencjalistycznie rozum iana idea „rozw oju“ ; m ogła go n aw et ku K rasińskiem u pociągać m odna fra zeologia postępu ducha i stałego doskonalenia ludzkości n a drodze k u Bogu. Oczywiście, bardzo istotny był tu m ianow nik patriotyczny. O bydw aj pisarze uw ażali się wszak za proroków przyszłej, w olnej i spraw iedliw ej Polski. Na tej płaszczyźnie z M ichałem G rabow skim czy H en ry k iem R zew uskim Słow acki nie znalazłby porozum ie nia. Program ow e dążenie do „wolnej i sp raw ied liw ej“ m usiało być bodaj jed n y m z isto tn y ch w arunków podjęcia rozm owy.
W latach 1842— 1843, tak w ażnych dla korespondencji p rzy ja ciół, w poglądach Słowackiego zaszedł zw rot znacznie pow ażniej szy niż w system ie św iatopoglądow ym jego adresata. Można zresztą paradoksalnie powiedzieć, że do historiozofii Słowackiego zaczy n a ją teraz dopiero w łaśnie w nikać niektóre z ty ch idei, któ re tak silnie nu rto w ały św iatopogląd K rasińskiego na początku lat trz y dziestych. Słowacki jako m istyk podejm uje spraw y w ysunięte niegdyś w N ie-boskiej kom edii. C harakterystyczne, że do tego w ła śnie u tw o ru K rasińskiego pow raca w obydw u listach, pisząc, że a u to r N ie-boskiej niegdyś „siał D ucha“ i że głos jego wówczas „był podobny jęk o w i“.
W łaśnie teraz dopiero k sz ta łtu je się dojrzała historiozofia Sło wackiego, któ ra p rzeniknie większość jego utw orów w now ym okresie. P rzed tem w praw dzie też próbow ał sform ułow ać swoje cre do historiozoficzne (trzeba zwrócić uw agę, że stało się to dopiero w B en io w skim ), ale ta p roblem atyka nie odgryw ała u niego prog ra mowo pow ażniejszej roli do roku 1842. (K ordian nie może tu służyć za dowód.) Zaś „stanow isko zupełnie s p iry tu a ln e “ , „rew elatorstw o Boskości D ucha“ pozwoliło m u na ukształtow anie propozycji histo riozoficznych całkow icie now atorskich na gruncie polskiego ro m antyzm u.
W ty m procesie dojrzew ania Słowackiego do w łasnej histo rio- zofii dok try n a Tow iańskiego odegrała szczególną rolę. J a k słusznie podkreślił K leiner, Słowacki nie czuł się w yznaw cą Tow iańskiego, ale w yznaw cą odsłoniętej przez niego praw dy. Sam Słow acki są dził, że Tow iański „ducha [...] z w ięzów cielesnych uw olnić się i przejrzeć w k rain ę w iedzy dopom ógł“ (DW 14, 83).
W tej „krainie w iedzy“ panow ała ch arak terystyczn a tend en cja, d atu jąca się od poł. X V III w., łącząca — bardzo często w oparciu o chrześcijaństw o — elem en ty teozofii, okultyzm u, illum inizm u 0 ch arakterze u to p ijn y m lub naw et rew olucyjnym w system y lu b ułam ki system ów o ch arak terze m istycznym 12. Oczywiście do k try n a Tow iańskiego rep re z en tu je tylko jed n ą z odm ian, bardziej u m ia r kow anych zresztą, m istyki okresu rom antyzm u.
P od staw ę m y ślo w ą B iesiady — pisał S tan isław Pigoń — sta n o w i pro-
gresyw izm , w sp ó ln e dziecko X V III i X IX stulecia, sk o m b in o w a n y w sp o sób sw o isty z w iarą w u staw iczn ą b ezpośrednią in geren cję B oga w d zie jach ludzkości. Ś w ia t się rozw ija, p ostęp u je ku dobrem u, i to ś w ia t cały. Istotą jego jest duch, m ateria, »ziem ia« je s t przypadkiem [ ...] 13.
Progresyw izm , prow idencjalizm , spiry tualizm — oto hasła w y woławcze tej d o ktryny, głoszącej niezbędność w ysiłku m oralnego człowieka.
W dziejach m yśli Słowackiego d o k try n a Tow iańskiego była po p ro stu katalizatorem w yzw alającym nowe ujęcie dziejów, spokrew nione z europejską ten d en cją osiem nastow iecznego illum inizm u 1 dziew iętnastow iecznej m istyki społecznej, nacechow ane tym , co Norw id będzie nazyw ał „radykalizm em m istycznym “. J a k w ynika z w ypow iedzi Słowackiego zaraz po tzw . przełom ie m istycznym , w nauce Tow iańskiego zafrapow ały go nade w szystko dw a m om en ty : zbiorowe doskonalenie się duchów ludzkich — p o nadindyw idu- alne, realizujące się w śród „docisków “ i „ofiar“ doskonalenie się w czasie poprzez przechodzenie kolejnych stopni rozw oju oraz sta now iąca pom ost do utopii społecznej chiliastyczna w iara w „nowe Je ru z a le m “, w przyszłą epokę szczęśliwości, w uporczyw e i kon sekw entne dążenie ludzkości do „celów fin a ln y ch “ . Teraz Słowacki 12 Por. eu rop ejsk ie d zieje tych ten d en cji, p rzed sta w io n e najb ard ziej w y czerpująco w książkach: E. D e r m e n g h e m , Joseph de M aistre m ystique.
P aris 1923. — A. V i a 11 e, Les sources occultes du rom antism e. P aris 1928.
13 S. P i g o ń , w stęp do: A. T o w i a ń s k i , W ybór pism i nauk. K ra
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 3 7
w chodził w krąg p roblem atyki, k tó rą ta k znakom icie sc h ara k te ry zow ał M ickiewicz w w ykładzie z lutego 1844:
W szystk ie sa k ra m en ta ln e w yrazy ep ok i znaleziono, sform u łow an o po za obrębem K ościoła u rzędow ego : p o s t ę p , w yraz u żyty po raz p ierw szy w znaczeniu, ja k ie z nim w ią żem y , przez S aint-M artina i roz w in ię ty jako pod staw a sy stem a tu przez C ondorceta; b r a t e r s t w o l u d ó w głoszon e po raz p ierw szy jako zasada polityczn a przez R ew olu cję F rancuską; e g z a l t a c j a jako o k reślen ie stanu, w którym duch ogar n ia w y so k ie praw dy, p ojęta po raz p ierw szy w tym znaczeniu przez P io tra L eroux; i n t u i c j a , jako pun k t w y jśc ia w szelk iej filo zo fii sp ek u la- ty w n ej, w y w ied zio n a lo g iczn ie przez C ieszk ow sk iego i w yja śn io n a w spo sób p rzystęp n y przez E m ersona 14.
Została tu ta j nazw ana potężna część bagażu intelek tualnego re p rezen tan tó w nowej „k rain y w iedzy“ : n a pierw szym m iejscu Mic kiew icz w ym ienił postęp w rozum ieniu S aint-M artina i Condor ceta (trzeba podkreślić niezw ykle ch arak tery sty czn e połączenie te n dencji teozoficznych z ośw ieceniow ym i); n auk i polityczne Rew olucji F rancuskiej w y stąp iły obok u to p ijnie socjalistycznej egzaltacji „Rou sseau sw ojej epoki“ — P io tra L ero ux ; „in tu icję“ Mickiewicz ro zum iał niew ątpliw ie w d uchu teozofii i przez to oczywiście nieco sprzecznie z założeniam i Cieszkowskiego. Znam ienne jest, że N erval w sw ym A lm anachu ka b a listy c zn ym z r. 1849, zw racając uw agę głów nie na zbieżność B iesiady Tow iańskiego z nau kam i Sw eden- borga i na w yraźny w niej k u lt N apoleona, um ieścił M ickiewicza obok Bucheza, L am en n ais’go, L eroux i P roudhona, nazyw ając ich w szystkich „prophètes rouges“. Szkoła Bucheza, jak lakonicznie inform ow ał N erval, zadziw iła ,swoją łączną adoracją R obespierre’a i Jezusa C hrystusa 15.
Zalążki nowego stanow iska historiozoficznego widoczne są u Sło w ackiego m. in. w korespondencji z przełom u lat 1842— 1843. Nic dziw nego zatem , że w y m ian a listów m iędzy Słow ackim a K rasiń skim pozwala w ydobyć dosyć już ud erzające różnice poglądów m ię dzy nim i. Trzeba od razu n a nie zwrócić uwagę; zarysuje się już tu ta j bowiem ów fak t, tak c h arak tery sty czn y dla pew nej p rzy n aj m niej fazy „polem iki p e rm a n e n tn e j“ m iędzy Słow ackim a K rasiń-14 A. M i c k i e w i c z , Dzieła. W yd an ie N arodow e. T. 11. W arszaw a 1953, s. 372— 373.
15 G. de N e r v a l , O eu vres. T ex te éta b li, an n oté et p résen té par A. В é- g u i n et J. R i с h e r. T. 2. P aris 1956, s. 1220— 1227.
skim : podobieństw o słów — i całkow ita odm ienność treści u k ry w ających się pod nimi.
W dotychczasow ej lite ra tu rz e przedm iotu ta w czesna polaryza cja stanow isk pozostała p raw ie nie zauważona.
3
L ist Słowackiego z 17 stycznia 1843 przyniósł przede w szystkim w yznanie ostrego zw rotu ideowego i w y bu ch en tu zjazm u dla no w ej praw dy; cechow ała go świadomość całkow itego przełom u i nie możności dalszego tkw ienia w daw nej ślepocie.
A le już n ie m ożna! już n ie m ożna! N o w e su m n ien ie urod ziło się z D ucha now ego, n o w e cier p ien ie przyszło dla sfa łszo w a n y ch serc, dla boh aterów św ia ta przeszłego... [D 12, 182— 183]
O drzucenie m askarad daw nej „poetyczności“ um ożliw iać m iało podjęcie autentycznej problem atyki, oznaczać p ełną dojrzałość in telek tu alną.
W ydaje się, że list ten pow inien być in te rp re to w a n y łącznie z Genezis z Ducha — ze w zględu na w yraźne pokrew ieństw o kon cepcji.
Ja k ie obszary nowej „krain y w iedzy“ w niknęły do ty ch w ypo w iedzi Słowackiego? P rzede w szystkim en tu zjastyczna w izja pocho du ducha ku coraz doskonalszym w cieleniom . Pochód ten je st tak nieuchronny, w ręcz — fatalistyczny, jak u Condorceta, a później u M icheleta, i niesie ze sobą stałe doskonalenie ludzkości. Ale jedn o cześnie w izja pochodu postępu ukształtow ana została u Słow ackie go n a podstaw ie sw oistych dociekań przyrodniczych. W szak to B onnet — ten „bram in historii n a tu ra ln e j“, jak go tra fn ie nazw ał jeden z jego w ielbicieli, B allanche — konstruow ał m onistyczną drab in ę jestestw „od atom u aż do najw yższego ch e ru b in a “, łańcuch ciągłości, nieprzerw alności form . B onnet sądził, że m iędzy n ajw yż szym i najniższym stopniem fizycznej i duchow ej Doskonałości ist nieje praw ie nieskończona liczba stopni przejściow ych. Łańcuch
Universum obejm uje w szystkie Istoty, łączy w szystkie Św iaty,
ogarnia w szystkie Sfery. Je d y n a Istota zn ajdu je się poza tym łańcuchem . To Ten, k tó ry go stw orzył... Ale ciąg stw orzenia nie koń czy się na najodleglejszym punkcie św iata planet. Tam zaczyna się
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M
bow iem inne Universum. Tam błyszczą podobne n ajjaśn iejszym gw iazdom niebieskie H ierarchie 16.
M otorem tego nieustającego postępu w ujęciu Słowackiego jest praca ducha — tak jak jego „jedynym grzechem “ (w praw dzie ko niecznym ) jest „lenistw o w służbie B ożej“, czyli — jak fo rm u łu je bardziej precyzyjnie Genezis z Ducha — „zleniw ienie się jego w drodze postępu, chęć pobytow ania dłuższego w m aterii, dbanie o trw ałość i o form y w ygodę“ (DW 14, 51). N ajw iększą rew elacją dla Słowackiego było również usłyszenie „cudownej h arm o n ii“ — „m iędzy duchow ym i pracam i a boleściam i ciał, k tóre są chłostą n ib y Bożą i przym usem , i nau ką duchów “ (D 12, 185). Je st to w isto cie c e n traln y p u n k t kształtującego się system u genezy jskiego. W Genezis z Ducha zostanie on sform ułow any jeszcze dobitniej: P a n „uciskiem i boleścią do tw orzenia lepszych form zm usił tw oją [ducha] n a tu rę i większą siłę z ciebie tw órczą w y w o łał“ (DW 14, 52).
Nowa teoria postępu w yziera chyba najd ob itniej z następującego zdania zamieszczonego w cytow anym liście: „Jednej plagi, jednej choroby nie m a przysłanej na próżno“ (D 12, 185). Je st to c e n tral n y p u n k t propozycji historiozoficznej Słowackiego — pojęcie po stęp u dokonującego się nieuchronnie w śród m ęczarni i boleści. N a przełom ie w. X V III i X IX był to pogląd dość rozpow szechnio ny. Z oświeceniową, Condorcetow ską ideą postępu złączyły się tu ta j — z jednej stro n y chrześcijańska idea ofiary, k tó rej p ro to ty
pem lub sym bolem m iała być ofiara C hrystu sa (w tej fu n k cji w y m ienia ją Słowacki w Genezis z Ducha), z drugiej zaś — stare, teo- zoficzne rów nież w yobrażenia o zbawczej roli krw i. To o statnie źródło inspiracji z czasem zacznie dom inow ać w m istyce Słowac kiego.
16 Por. W. Z i m m e r m a n n , Evolution. D ie G esch ich te ihrer P rob lem e
u nd E rkenntnisse. Freiburg-M ünchen 1953, s. 210— 219. W p ły w Ch. B on n eta na S ło w a ck ieg o ob szern ie opracow ał w sw y ch p u b lik acjach J. G. P a w l i k o w s k i , zw racając zresztą u w agę na to, że u autora Palingenezy filozoficznej
n ie ma „m yśli tra n sfo rm isty czn ej“, że jego „łań cu ch fo rm “ n ie m a ch arak teru gen etyczn ego w yn ik an ia, a je s t ty lk o w y ra zem L eib n izow sk iej zasad y o naturze n ie znoszącej przeskoków . Jed n ak m y śl B o n n e t a m iała ch arak ter transform istyczny, ew o lu cjo n isty czn y . Zob. R. S a v i o z, La philosophie de Charles Bonnet de Genève. Paris 1948. O statnio k w estię literack iego w p ły w u
B onneta na S ło w a ck ieg o poruszyła S. S k w a r c z y ń s k a , S truktura rodzajo w a „Genezis z Ducha“ Słowackiego i je j tradycja literacka. W książce zb io
Zalążki now ej historiozofii zostały zatem zaw arte ju ż w liście z 1843 roku. W ystąp iła w nim idea postępu duchów w śród nie uchronnej „boleści ciał“ , postępu kierow anego przez Boga. To była istota nowej p raw d y Słowackiego. D latego n ajpiękniejsze poetyc ko zdanie om aw ianego listu brzm i tonam i objaw ienia:
H istoria, ta m ęk a ciał, sta je się n auką D uchów , w szy stk o się w y jaśnia, B óg się pok azu je z każdej m gły, z każdej chm ury. [D 12, 185]
Rzeczywiście i dla nas „w szystko się w y ja śn ia “ : h istoria m a się łączyć z n a tu rą , D uch i jego praw o rozw oju m a przenikać obydw ie te dziedziny, a m ęka człow ieka historycznego m a znaleźć sw oje wyższe w ytłum aczenie i uzasadnienie w obliczu w ieczystego po stępu.
L isty K rasińskiego z 26 stycznia i 12 k w ietnia 1843 (łącznie z li stem do D elfiny Potockiej, k tó rej przedstaw ił w ym ianę zdań ze Sło w ackim ) przynoszą w y raźną polem ikę ze sform ułow aniam i ad resa ta. M ożna ją sprow adzić do trzech punktów .
U porczyw ie pow raca K rasiński do z arzu tu jednostronności. S łu ży m u on i do sk arcen ia Słowackiego za to, że chce się w yrzec daw nej poetyczności, i do potępienia za to, że w y b iera określoną kon cepcję postępu. K rasiński sądzi zresztą, że w ogóle klęską w ielkich idei jest łatw ość popadania ich zw olenników w ciasną jed n o stro n ność.
Owej potępionej jednostronności K rasiński przeciw staw ia od m ienną koncepcję rozw oju, k tó rą w iąże z innym i pojęciam i „czy n u “ (wszakże Słow acki podkreślał, że „filozofia nasza je st filozofią czynu, nie żadnych m a rz e ń “). W duchu koncepcji Cousina i Ciesz kowskiego K rasiński su g eruje zatem : „A czymże c z y n , ż y c i e , św iat przyszły nasz, jeśli nie doskonałym zlew em ty ch dw óch j e d n o s t r o n n o ś c i “ 17 (czyli piękna pogańskiego i p raw d y chrześci jańskiej; p ary jednostronności nie są chyba zresztą ta k istotne — dowodem fan tasty czn e pom ysły Cousina; idzie raczej o nacisk pa dający na „syn tezę“). „C zyn“ zatem to swoiście rozum iana w szech stronność, to m yśl i piękność zaw arte w miłości.
W szech stron n ość p ierw szą cnotą w a szą być p ow in n a, [...] n ic n ie odrzucać, n iczy m n ie gardzić, ale w szy stk o w y w y ższa ć, w szy stk iem u m iejsce dać [ ...] 18.
17 K r a s i ń s k i , L is t y , t. 3, s. 41. 18 T a m że , s. 45.
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 J
K rasiński, k tó ry w cześniej w listach do Słowackiego w yłożył sw oją koncepcję „tragizm u pojednaw czego“, pisze znów o tej sa m ej „kopule p o jed n ania“ , rozpiętej n ad antynom iam i. To była obsesyjna m etafora K rasińskiego, streszczająca najlepiej kierunek jego refleksji filozoficznej. Rozwój m usi zatem zm ierzać do „uni w ersalnej społeczności“ , do „miłości w szystko obejm ującej i poj m u ją c ej“ . T rzeba „stanąć w yżej niż w szystkie podrzędne sprzecz ności dotąd stanow iące ro zterk ę w ieczną św ia ta “ 19. W szechstronna synteza koro n u je ideę rozw oju u K rasińskiego; pisał zresztą o niej i w arty k u le o Słowackim . Słowacki dobrze sobie zapam iętał ten k ieru n ek propozycji K rasińskiego. W jed nej z w e rsji przedm ow y do
G enezis z Ducha w ym ieniał tych, k tó rzy „tę sam ą ideę, lecz w czę
ściach tylko re p re z e n tu ją “. Postać K rasińskiego zaś opatrzył takim kom entarzem :
A utor N ie -b o s k ie j b ły sk a w ica m i w ła sn ej m y śli jest do niej [tej sam ej id ei] prow adzony — a z n a jw y ższą n iecierp liw o ścią syn tezy przez nią danej oczekuje. [DW 14, 87]
Nie znaczy to wszakże, że podpisyw ał się całkow icie pod takim ujęciem genezy j skie j idei postępu.
Trzeci bardzo isto tn y m om ent opozycji K rasińskiego zaw ierał się w dość odm iennej koncepcji dróg i etapów rozw oju ducha. Duch m usi pracow ać w tru d zie i ograniczeniu — w y k ład ał K rasiński — dopóki nie zdobędzie sobie pewnego skarbu zasług; gdy m a już zdobyte w łasne w artości, m iłość P a n a u zn aje go. W ięc wcale „nie p o trzebu je n a p rzem iany zasypiać sta ry m w tru m n ie i budzić się dzieckiem w kolebce“ 20. Podobna m yśl w y stą p iła już wcześniej w S y n u cie n ió w : „wszędzie kolebki — nie m a nigdzie tru m n y “ ; zo stanie ona rów nież pow tórzona w Psalm ie w ia ry : „I w n im le ta r gów m i już nie potrzeba, A ni przebudzeń z grobu, by iść w y żej“ (P 5, 6) (K rasiński sądził wówczas, że w pew nej niższej fazie roz w oju tak ie „letarg i“ są możliwe).
Była to więc polem ika z tą postacią palingenezy, któ ra w łaśnie w ystąpiła u Słowackiego. W Genezis z Ducha jasno sform ułuje on swoją koncepcję konieczności śm ierci in dy w id u aln ej, z której pro blem atyką K rasiński będzie się zm agał przez całe życie.
19 T a m że , s. 48. 20 T a m że , s. 44.
Słowacki pisał wówczas:
W tenczas to, o P anie, p ierw sze a id ące ju ż ku T obie duchy w u m ę czeniu ogn istem zło ży ły Ci p ierw szą ofiarę. O f i a r o w a ł y s i ę n a ś m i e r ć . Co zaś dla n ich śm iercią było, to w oczach T w oich, o! B oże, b yło tylko za śn ięciem D ucha w jednej, a o b u d zen iem się jego w dru giej, d oskonalszej form ie, bez żadnej w ied zy o p rzeszłości i bez żadnej p rzed - sennej pam ięci. [DW 14, 49]
Z tej rozbieżności stanow isk w ynikały bardzo istotne różnice historiozoficzne. J e st niezw ykle znam ienne dla tej epoki, że ta k ab strak cy jn e, w ydaw ałoby się, problem y rzuto w ały bezpośrednio na palące kw estie postępu społecznego.
I K rasiński doskonale zdaw ał sobie spraw ę z tych daleko idą cych konsekw encji p raktycznych, skoro w liście do Słowackiego ju ż w szczął polem ikę z Pio trem Leroux, k tó ry głosił tezę m etem psy- chozy — bez pam ięci poprzednich stadiów rozw oju ducha. Z daniem K rasińskiego, było to stanow isko całkowicie niesłuszne. P am ięć je st w łaśnie duchow i niezbędna dla uznania w łasnych, zdobytych ju ż w artości. O bszerniejszą polem ikę z L eroux i znacznie lepiej odsłaniającą swą podszew kę społeczną przeprow adził K rasiński w liście do Cieszkowskiego, pochodzącym rów nież ze stycznia 1843:
C zym że p ełn ia życia, jeśli n ie w ied zą o tym że życiu? D laczegóż, je ś li w iem , żem b y ł dzieckiem , p óźniej m łodym , w reszcie m ężem itd., itd., n ie m am k ied yś w ied zieć, żem b y ł tym i ow ym , i ta m ty m człow iek iem , bym m ógł uznać się n areście w n a jw y ższej sy n tezie n ieśm ierteln ie tym sam ym J a, choć tak rozm aicie i długo historycznym ? R udy pow iada, że to byłob y śm iercią naszą, — że m y n ie o życie, ale o śm ierć dbam y. — M yli się w szeteczn ie, — bo dbam y o to, co żyje, łą czy i spaja czyli przeciąga — o pam ięć! N ie ch cem y przerw . [...] B ez przeb u d zen ia się k ied yś naszej pam ięci n ie rozum iem ani Boga, ani św iata, ani siebie. — N ie śm ie r te l ności, o której n ie w iem , n ie m am za n ic — bo n ie m am jej — je s t ona u B oga — jest w św ie c ie — a le n ie żyje w e m nie! Jakżeż chcąc życia, m ożna ży cie niszczyć i w im ien iu życia śm ierć przynosić? Tak R obespier w im ien iu w o ln o ści daw ał n ie w o lę ! 21
Dzieło B oucher de P e rth e s De la création zdobyło uznanie K ra sińskiego, bo ,,M etem psychoza dusz i wszędzie u trzym an ie ich J a ź n i od m chu aż do archanioła — dobrze ro zw in ięta“ 22. O tę „Jaź ń “ w łaśnie i św iadczącą o jej nieśm iertelności pam ięć chodziło K ra sińskiem u najbard ziej; tego szukał w m odnych dziełach, szerzą 21 L i s t y Z y g m u n t a K r a s iń s k ie g o do A u g u sta C ie sz k o w s k ieg o . T. 1. K raków 1912, s. 62— 64.
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 3
cych na swój sposób i ład idee ew olucjonistyczne, budzące ogrom ne zainteresow anie Słowackiego 23.
K rasiński zatem , starając się w yelim inow ać ze swego system u pojęcie śm ierci, rato w ał pam ięć jako dowód ciągłości życia i gw a ran cję indyw idualnej nieśm iertelności. Słow ackiem u zaś w sposób oczyw isty nie chodziło o tę nieśm iertelność osobistą, której uza sadnienie było obsesją m yśli filozoficznej K rasińskiego. Śm ierć b yła dla Słowackiego synonim em ofiary i boleści, koniecznej na dro dze postępu. Jej uzasadnienie w n a tu rz e łączyło się z uzasadnieniem k a ta stro f w historii. Tego zaś K rasiński nie mógł przyjąć w żaden sposób. Jeszcze w liście do S tanisław a K oźm iana z 10 stycznia 1847 w racał do tej samej problem atyki, p róbując uzasadnić za jej pomocą h arm o nijny rozwój ducha:
Strach na św ia t patrzyć n ie złu d zon ym ok iem i w id zie, że dopiero na zg n iliźn ie św ie ż e siejb y n a jzieleń sze, że w szęd zie śm ierci potrzeba na k oleb k ę życia, i że to dziecko w śc ie k łe p óty płacze, piszczy, póki takiego p ow icia od lo só w n ie w ydrze! A jed n a k to n ie jest p rzecież praw em rzą dzącym naturą ducha lu dzkiego. N ied o ro sły ch to F a t u m tylko. C hry stus o b ja w ił isto tn e p raw o d uchów do p e łn i doszłych — a to p rzem ien ian ie się następne, w o ln e w y w ija n ie p rzyszłości z dni przeszłych, „nie zadeptu ją c nigdy kurzącego knota ni nadłam anej dołam ując trzcin y“ 24.
Nic dziwnego zatem , że K rasiński z takim naciskiem w yrzucał Słow ackiem u fałszyw ą „jednostronność“ , a w liście do D elfiny oskarżał go n aw et o „nietolerancję i ciem notę“ . — W koresponden cyjnej w ym ianie zdań z r. 1843 u jaw n iły się rozbieżności o donio słych konsekw encjach n a przyszłość.
4
Prześledźm y obecnie dalsze konieczne przesłanki decydującego sporu z ro k u 1845. Jasn e jest, że będą się tu ta j pow tarzały pew ne problem y om ówione już z okazji w y m ian y listów . W szystkie te p rze słanki dadzą się zgrom adzić wokół czterech ośrodków krystalizacji m yśli filozoficznej obu poetów. (Należy przy tym nadm ienić, że opo zycje te zostały w niniejszym referacie tak ugrupow ane, aby ich 23 J. K l e i n e r (Z badań nad źródłam i filozofii Słowackiego. S łow acki
a B oucher de P erthes. W: Księga pam iątkow a ku czci Bolesław a Orzechowicza.
L w ó w 1916) p od jął n a w et próbę u d o w o d n ien ia d ecydującego w p ły w u De la création na Słow ackiego.
układ mógł jednocześnie w skazyw ać na pew ne istotne tendencje rozw ojow e ideologii K rasińskiego i Słowackiego.)
P i e r w s z a p a r a p r z e c i w i e ń s t w m iędzy poglądam i obu pisarzy w y raża się w tezie, że K rasiński zm ierzał w stronę o r t o d o k s j i k a t o l i c k i e j , a Słowacki — s y n k r e t y z m u r e l i g i j n e g o . Drogę K rasińskiego do ortodoksji (w edług św iadectw a S tanisław a Koźm iana, w r. 1847 poeta m iał dojść do n a jz u p e łn ie j szej zgody z przepisam i Kościoła) trzeb a rozpatryw ać na tle całej rozpętanej przez lew icę heglow ską dyskusji n a tem a t religii. K ra siński, k tóry w młodości rom antycznie buntow ał się przeciw ko K o ściołowi, k tó ry później przek linał filozofów niem ieckich za to, że chcą go pozbawić w ia ry w Boga osobowego i w in d y w idu aln ą n ie śm iertelność, był, jak w iadom o, autorem T ra ktatu o T rójcy, u zna nego za niep raw o w iern y przez księży areopag, i S y n a cieniów, w k tó ry m łatw o odsłonić niezgodności z oficjalną d o k try n ą K o ścioła. Z biegiem lat rozbieżności zanikły.
W procesie ty m decydującą rolę odegrała w alka, jak ą K rasiń ski stoczył z uroszczeniam i lew icy heglow skiej. Proponow ane przez nią rozw iązania — zarów no na gruncie m oralnym , ja k i społecz n y m — w ydaw ały m u się groźne dla społecznego ładu. D aje o ty m w yobrażenie praw ie dotychczas nie om aw iana polem ika K rasiń skiego z a rty k u łem D em bowskiego K ilka m y śli o e k le k ty zm ie . O w zburzeniu, w jakie w praw iła go ta rozpraw ka, K rasiński doniósł Cieszkow skiem u w liście z 28 października 1843:
C zytałem też przez drogę artyk u ł w 1843 o E k lek ty zm ie p odpisany D. — D efin icja: „E klektyzm em się zo w ie m ałoduszna b ezbarw ność, n ie przystająca na rzeź i terroryzm “. Zatem n ajstron n iejsza jed n ostron n ość sta je się w a ru n k iem filo zo fii T w órczości — sum m ą postępu, — k w ia tem rozum u ludzkiego. Risum non teneatis, a m id ! — Że tak byw a, pojm uję —
a le w iem , że tak być n ie pow in n o; — z tego pow odu zaczął m i się cały H egelian izm , tak jak się w y k łu ł w tych głow ach, snuć po m ózgow n icy. — Czy uw ażasz, na czym błąd jego głów n y, złe jego zasad n icze zależy? Oto na tym , na czym w sz e lk ie złe. — L udzkość w n im u w ażan a za cel b ez w zględ n y, k ied y tym czasem ona zarazem i celem jest i środkiem do dalszego celu też! C elem jest naszym ona, póki stajem się nią. — Skoro stan iem y się nią, ona sam a zaraz p rzem ienia się w środek do dalszego w zn iesien ia nas w stan w yższy, an ielsk i w śród W szech św iata! A b so lu tn e uw ażan ie jej za jed y n y stan, za boski, ostateczny stan ducha, dum ą będąc najm ocn iejszą, zarazem też podłych, ograniczonych, m ałych z nas B ogów czyni — śm ierteln y ch na w iek i ! 25
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 5
K rasińskiego zirytow ał zatem w najw yższym stopniu feuerba- chow ski an tro p o cen try zm „Dembowskiego i spółki“ . P rzek reślen ie Boga osobowego, „niem iecki p an teizm “ i ubóstw ienie człowieka prow adziły do u p a try w a n ia w człow ieku najw yższej m iary, a w ludzkości — celu ostatecznego. Zaczynało rów nież brakow ać g w aran cji in dyw id u aln ej nieśm iertelności. Jeszcze ostrzej odetnie się K rasiński od lew icy heglow skiej w utw orze D zień dzisiejszy. Z przytoczonej polem iki w idać bardzo w yraźnie, jak w alk a o osobi stą nieśm iertelność i osobowego Boga prow adzi K rasińskiego w stro nę ortodoksji katolickiej, trak to w an ej przezeń jako obrona przed rew olucyjnym i konsekw encjam i antro p ocentry zm u czy antrop o- teizm u.
Nie znaczy to przecież w cale, że — w przeciw ieństw ie do K ra sińskiego — zm ierzał w ich stronę Słowacki. W ybrał on bow iem jeszcze in n ą drogę przeciw staw ną o rto d o k s ji26. Idzie o m istyczny sy n krety zm religijny.
W edług św ietnej c h a ra k te ry sty k i Crocego, synk rety zm relig ijn y stanow ił jeden z nieodłącznych składników dziew iętnastow iecznej „religii w olności“ — w tej postaci, w jakiej w y stąp iła ona np. u W iktora Hugo. U Słowackiego sy n k retyzm ów w y nik ał rów nież z podobnych przesłanek. W ychw alał przecież Francuzów za to, że „żadnej z daw nych w iar nie p rzy jm u ją, lecz Boga nowej szu k ają“ (DW 15, 456). Jasn e jest, że Bóg now ej w iary potrzebny był po to, by usankcjonow ać rew olucję, skoro „stary Bóg“ nie słuchał żądań ludu.
Ale sy n k rety zm był rów nież ściśle zw iązany z „nieoficjalnością“ d o k try n m istycznych. P oszukując gorączkowo sankcji i tra d y c ji dla swojej nowej w iary, Słow acki studiow ał pom ysły P lato na i książkę jakiegoś jezu ity o religii Syjam u, jak rów nież w iele innych, często
2e K siążka V i a 11 e ’ a Le catholicism e des rom antiques w zb u d ziła n ieg d y ś
w e F rancji dyskusję, której p ogłosy d ają się słyszeć do dzisiaj. P olem iści sform u łow ali zagad n ien ie w sposób n astępujący: „ J a k r o m a n t y c y p r z e s t a l i b y ć k a t o l i k a m i n i e p r z e s t a w s z y b y ć l u d ź m i r e l i g i j n y m i ? “ Por. L. C e l l i e r , Fabre d ’O livet. C ontribution à l ’étude des
aspects relig ieu x du rom an tism e. P aris 1953, s. 33. H. G i r a r d (La Pensée religieuse des rom antiques. P aris 1924. O dbitka z R e v u e d e l ’ H i s t o i r e
d e s R e l i g i o n s ) prób ow ał n aszk icow ać sw o istą typ ologię „ relig ijn o ści“ ro m an tyk ów : jed n i p rzestali b yć k atolik am i, n ie w yrzek ając się chrystianizm u (jak Hugo i L am artine), in n i u w a ża li się za lu d zi religijn ych , całkowicie* odszedłszy od chrystianizm u (jak V igny i M ichelet). „R elig ię“ W iktora H ugo określono m ian em „panteizm u m isty czn eg o “!
bardzo nieoczekiw anych, źródeł. Podobieństw o źródeł decyduje za pew ne o daleko idącym podobieństw ie sy n k re ty z m u relig ijnego Sło w ackiego i N ervala 27. Sam Słowacki nam aw iał do przyjęcia „praw d relig ijn y ch ze W schodu“ , któ re stanow ią tak isto tn y skład n ik pom y słów autora Voyage en Orient. Zresztą, ja k su g eru ją badacze f ra n cuscy, odrodzenie orien talizm u w śród m istyków rom antycznych m iało za źródło i konsekw encję w łaśnie — sy n k rety zm religijny.
Trzeba przy ty m zauważyć, że Słowacki posiadał nie tylko znajom ość, ale w p ro st zadziw iającą świadom ość swej łączności z trad y cjam i m istycyzm u europejskiego. Św iadczą o ty m m. in. jego w ypow iedzi z lat 1847— 1848:
S iły p raw d ziw e, d ziałające na globie, b yły to siły różne m isty czn y ch sekt, n ie zaś rycerskie. [DW 15, 481]
S ekty m istyczn e są siłą w zro stó w n arod ow ych — w zro sła n im i A n glija — teraz rośnie R oss ja. [DW 15, 486]
W tym ujęciu sek ty m istyczne — to niem al tajn e organizacje, sprzy jające rozw ojow i dążeń postępow ych. R efleksje podobne — w połączeniu z licznym i zarzutam i pod adresem „stężałego w fo r m ie “ Kościoła katolickiego — dowodzą, jak bardzo u g run tow any był synkretyzm relig ijn y Słowackiego i jak bardzo rozeszły się jego drogi z drogam i Krasińskiego.
Różnica m iędzy ortodoksją katolicką a sy nk rety zm em re lig ij n y m m usiała w zm acniać jeszcze daleko idące rozbieżności na g ru n cie teorii społecznych. Obrona porządku, stanow iącego gw arancję dla istnienia Kościoła, będzie z czasem tra k to w a n a przez K rasiń skie go jako jedno z głów nych zadań ideow ych, gdy tym czasem dla Słowackiego obalenie tego porządku staje się w ręcz koniecznością postępow ego rozw oju ducha. Opozycja ta ujaw n iła się zwłaszcza w obliczu w yd arzeń r. 1848: K rasiński rzucił się w tedy ze w zm o żoną siłą w ortodoksję, Słowacki nato m iast w idział w W iośnie L u dów w ybuch „religii w olności“.
D r u g a p a r a p r z e c i w i e ń s t w tkw i w fakcie, że K rasiń ski stał n a g r u n c i e t e o r i i r o z w o j u , z m i e r z a j ą c e g o d o „ p o j e d n a n i a “ s p r z e c z n o ś c i p r z e z t r i a d ę , n a to m iast Słowacki był rep rezen tan tem t e o r i i w i e c z n e j d i a l e k t y к i p o s t ę p u w ś r ó d s p r z e c z n o ś c i . Oczywiście, 27 Por. książkę: J. R i c h e r , G é r a r d d e N e r v a l e t les d o c tr in e s é s o t é
riques. P aris 1947 — traktującą o źródłach m istyczn ych w ta jem n iczeń N er
D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M
tego ro d zaju sform ułow anie w ydobyw a najbardziej sk ra jn y w yraz stanow isk, bo przecież Słow acki rów nież żyw ił pew ien „kult tria d y “ , k tó ra jednak p rzy bierała u niego zgoła in n y ch arak ter ze . w zględu n a koncepcję „wiecznego ru c h u “ .
K rasiński zdradzał zawsze siln ą tendencję do teorii godzenia sprzeczności na płaszczyźnie historiozoficznej. Było to już bardzo w y raźn e w ujęciu „tragizm u pojednaw czego“ wcielonego w N ie-
boską kom edię i Irydiona. K oncepcję tę, jeszcze bardziej schry-
stianizow aną i przeciw staw ną Szekspirow i, K rasiński teoretycznie w yłożył w łaśnie w listach do Słowackiego z lat 1840— 1841. B ył to okres, kiedy K rasiński bardzo program ow o zajm ow ał się „filozofią p o jed n a n ia “ , zresztą pod w pływ em Cieszkowskiego. A utor S yn a
cieniów pisał w jed n y m z listów :
Pokój B oga n iech aj b ęd zie z w a m i! T ym i sło w y list zaczynam , ja, d a le k i od pokoju ducha, a le w ied zą cy , że sprzeczności, gdy dojdą do n a jw y ż szego stopnia zobopólnego ro zw in ięcia , sp ły w a ją w sieb ie [...] 28.
U Hegla an ty teza jako o biektyw na konieczność była jed n ak ko niecznym środkiem ew olucji. K rasiński natom iast, k tó ry a n ty te - tyczność zaczyna trak tow ać w k ateg o riach zła m oralnego, pragnie ją w gruncie rzeczy w jakikolw iek bądź sposób zlikwidować. D la tego też m ożna u trzym yw ać, że K rasiński rep re z en tu je w łaśnie te orię „rozw oju“, a nie „postępu“ , organicyzm ew olucyjny, nie pro- gresyw izm , k tó ry godzi się naw et, jeśli to sp rzy ja postępow i, na zer w an ie w ięzi łączącej poszczególne stadia rozw ojow e. K rasiński
ciągle p rotestow ał przeciw ko koncepcjom dopuszczającym „prze r w y “ i „ lu k i“ w rozw oju historii.
Inaczej Słowacki, zapraw iony, podobnie zresztą jak K rasiński, na dialektyce teologii m istycznej, n a m istykach, będących w edług określenia Leszka Kołakowskiego „m istrzam i m yślenia, k tó re posuwa się ruch em tez i a n ty te z “ . K o n cen truje się on na dialektyce prze zw yciężających się sprzeczności, k tó re m uszą rodzić następne a n ty nom ie, bo takie jest praw o ru ch u w n atu rze i w historii.
G e n e z is z Ducha — p isze K a zim ierz W yka — dow odzi n iezach w ian ej
w ia ry S ło w a ck ieg o w postęp, w rozw ój życia, w jego rew o lu cy jn e p rze m iany. [...] S łow ack i d ialek tyk i przem ian n ie układa na w zór h e g lo w skiej triady. N ad aje jej ciągłość ew o lu cy jn ą , n ie w p row ad za m yślow ych przegród. I to w ła śn ie w id zen ie przyrody w n ieu stan n ym rozw oju, w id
ze-28 K r a s i ń s k i , L isty, t. 3, s. 92.
nie skoków , poprzez k tóre d ok on yw a się postęp, p ow od u je, że S łow ack i bez trudu zajm u je p odobne sta n o w isk o na p ła szczy źn ie h isto rio zo ficz nej 2fl.
Można by powiedzieć, że w ty m przeciw ieństw ie stanow isk K rasińskiego i Słowackiego u jaw n iła się c h a rak tery sty czn a dla epoki dw ojaka in te rp re ta c ja puścizny heglow skiej. M ówiąc sche m atycznie, hegliści bądź łączyli antynom ie w syntezę, n a niej pró bując zakończyć rozw ój ducha, bądź też — przeciw nie —- sądzili, że z w alki sprzeczności w y n ik ają n astęp n e sprzeczności, ścierające się już na w yższym etap ie rozw oju. Poglądy Słowackiego m ożna by raczej zbliżyć do tego drugiego stanow iska, co oczywiście w cale nie oznacza organicznego zw iązku poety z tra d y c ja m i heglizm u. Raczej trzeba by m ówić o potocznej m yśli epoki, o rozpow szech nionych szeroko poheglow skich trad y c ja c h rozum ienia sprzeczności. Oczywiście, trzeb a się zastanow ić nad tym , czy osiągnięcie „celów fin aln y ch “ , o k tó ry c h napom ykał Słowacki, nie stanow iłoby sw oistej „sy n tezy “, k oronującej i tym sam ym zam ykającej proces postępu. K w estię tę tru d n o jednoznacznie w yjaśnić, poniew aż po gląd y Słowackiego z tego okresu zaw ierają w iele luk i niedopo w iedzeń. M ożna jed n ak sądzić, że rów nież w olna Polska i przeanie- lona ludzkość (jako osiągnięte „cele fin a ln e “) m iałyby przed sobą dalsze zadania pochodu ku jeszcze w yższej doskonałości30. Sło w acki bowiem, jako fan aty czn y apologeta „wiecznego ru c h u “ , z tru d e m mógł sobie w yobrazić tam ę — n aw et w postaci doskona łości — postaw ioną n ieu stan n em u postępow i, gdy tym czasem dla K rasińskiego pow rót duszy do absolutu stanow ił w zasadzie zakoń czenie procesu rozw oju.
N atu raln ą konsekw encją om ów ionych opozycji jest t r z e c i a p a r a p r z e c i w i e ń s t w m iędzy K rasińskim a Słowackim . Pod czas gdy u K rasińskiego w y stęp u je k o n c e p c j a r o z w o j u d u c h a , „ s t r z ą s a j ą c e g o “ z s i e b i e n i ż s z e f o r m y , oraz na płaszczyźnie m oralistycznej o d r z u c e n i e t z w . n i e s z l a c h e t n y c h ś r o d k ó w d z i a ł a n i a — n aw et dla osiągnięcia tzw . szlachetnych celów, u Słowackiego p o s t ę p d u c h a o
d-29 K. W у к a, W k r ę g u „ G e n e zis z D u ch a “. W k siążce zbiorow ej : Juliusz
S ło w a ck i. W sto p ięćd ziesięcio lecie urodzin. W arszaw a 1959, s. 204.
30 S ł o w a c k i n iek ied y , n iezb y t k o n sek w en tn ie o czyw iście, zadania n a rod ow e pod p orząd k ow yw ał in n ym , w y ższy m . W roku 1848 zan otow ał (DW 15, 482): „Już n ie o n arod ow ościach m y śleć, a le o grom adach ducha jed n ego“. J est to problem w a rt przebadania.