• Nie Znaleziono Wyników

Dialektyka historii w polemice między Słowackim a Krasińskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dialektyka historii w polemice między Słowackim a Krasińskim"

Copied!
54
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Janion

Dialektyka historii w polemice

między Słowackim a Krasińskim

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 51/2, 377-429

(2)

M A R IA JA N IO N

DIALEKTYKA H ISTO RII W POLEM ICE MIĘDZY SŁOW ACKIM A K RA SIŃ SK IM *

1

D otychczasow e in te rp re ta c je słynnej polem iki poetyckiej —

P salm ów przyszłości K rasińskiego i O dpow iedzi na nie Słow ackie­

go — w sposób n a tu ra ln y skupiały się przede w szystkim na an ali­ zie różnic i podobieństw stanow iska ideowego obu poetów.

Pierw sze sy n tezy twórczości Słowackiego i K rasińskiego (Ma­ łecki, Tarnow ski) akcentow ały silnie różnice polityczne m iędzy „w ieszczam i“ — różnice trzeźw ości i szaleństw a. U Słowackiego „n apotykam y ty le rzeczy jask raw y ch i n iespraw iedliw ych“ w obec K rasińskiego — pisał M ałecki. W ynikać one m iały z zatonięcia Słowackiego w m istycznych kontem placjach, z zupełnego oderw a­ nia się od rzeczyw istości, z zastraszającej niew iedzy o stanie spo­ łeczeństw a. Podobnie arg um en tow ał T arnow ski:

[w iadom o, że S łow ack i] w rzeczach p o lity czn y ch zdrow ego sądu n ie m iał n igdy; że w reszcie pod w p ły w e m sw ej religijn ej doktryny stracił do reszty jasn ą św iad om ość i rzeczy w isto ści, i sw o jej w łasn ej m y ś li1.

N atom iast K rasiński spełniał „obowiązek rozum u i sum ienia“ ; „słuszność jego pojęć i obaw “ nie może budzić w ątpliw ości. B ied­ ny szaleniec i trzeźw y, dalekow zroczny polityk — oto istota tego p rzeciw staw ienia i nie trzeb a już w yjaśniać, na czyją korzyść m iało ono przem aw iać.

* R eferat w y g ło szo n y w W arszaw ie w listop ad zie 1959, na sesji n a u ­ kow ej p ośw ięcon ej S łow ack iem u . U tw o ry S ł o w a c k i e g o cy to w a n e są w ed łu g w y d a n ia D zieł ( = D) pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o (W ro­ cła w 1949) lu b D zie ł w s z y s t k i c h ( = D W ) pod redakcją J. K l e i n e r a (W ro­ cła w 1952 i n.), utw ory K r a s i ń s k i e g o w ed łu g w y d a n ia ju b ileu szo w eg o

P ism ( = P) pod redakcją J. C z u b k a (K raków 1912). P ierw sza liczba przy

zastosow an ych skrótach oznacza tom , druga stronę.

(3)

Je st rzeczą charak tery sty czn ą, że w okresie późniejszym , w do­ bie pogłębienia badań nad filozoficznym i treściam i tw órczości Słowackiego i K rasińskiego, zaczęto pom niejszać doniosłość różnic dzielących ich stanow iska. K leiner i U jejski akcentow ali podobień­ stw a filozofii genezyjsko-ew olucjonistycznej u K rasińskiego i Sło­ wackiego. C hrzanow ski, w stęp u jąc w ślady Tarnow skiego, dowodził, że w stecznikiem m ogły nazyw ać K rasińskiego ty lko „nieporozum ie­ nie albo zła wola, albo żądza popularności“ , i w skazyw ał, że n a ­ w et „najczerw ieńszy dem okrata nie n apisałby rów nie zjadliw ej s a ty ry “ , jak a została zaw arta w e fragm encie d ram a tu R o k 1846. J a n G w albert Paw likow ski sugerow ał:

N ap raw d ę jest to n ie ty le rozpraw a dw óch program ów , ile raczej dw óch n a s tr o jó w 2.

K ridl akcentow ał w praw dzie różnice m iędzy stanow iskam i obu poetów, ale i on w końcu ustępow ał wobec p rzyjętego p u n k tu w i­ dzenia, pisząc:

A tak ie ju ż było n ieszczęście naszych w ie lk ic h p o etó w em ig ra cy j­ nych, że u św ia d a m ia ją c sobie ja sn o sw o je różnice, n ie w id z ie li w ca le lub p raw ie w c a le zasadniczych w sp ó ln o ści i p o k rew ień stw sw o ich po­ gląd ów na św iat. U ja w n iło się to jask raw o w p o lem ice p o etyck iej po­ m ięd zy S ło w a ck im a K rasińskim 3.

W podobnym ujęciu różnice polityczne, tak ostro akcentow ane przez M ałeckiego i Tarnow skiego, ustępow ały na dalszy plan wo­ bec podobieństw i pokrew ieństw filozoficznych. Na ty m tle słynna polem ika poetycka p rzybierała c h a ra k te r zjaw iska dość nieprzew i­ dzianego i nieoczekiw anego, nic jej bow iem uprzednio nie zapow ia­ dało w sferze historiozofii i filozofii.

Badacze m arksistow scy (Żółkiewski, W yka) u jęli spraw ę cał­ kowicie odm iennie. Idąc za u g ru n to w an ą tra d y c ją dem okratyczną, w idzieli w polem ice m iędzy K rasińskim a Słow ackim starcie re ­ akcji feudalnej z rew olucją czy — używ ając klasycznej term inologii m arksistow skiej — konserw atyzm u feudalnego (o pew nym odcieniu liberalistycznym ) z rew o lu cy jn ą dem okracją.

Ten pobieżny przegląd stanow isk ujaw n ia w yraźnie fakt, że w dotychczasow ej litera tu rz e przedm iotu a l b o a k c e n t o w a n o

2 J. G. P a w l i k o w s k i , Społeczno-polityczne idee Słowackiego w dobie m istycyzm u. W arszaw a 1930, s. 49.

3 M. K r i d l , w stęp do: Z. K r a s i ń s k i , P salm y przyszłości. K raków

(4)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 7 9

r ó ż n i c e p o l i t y c z n e , a l b o s u g e r o w a n o p o d o b i e ń ­ s t w a f i l o z o f i c z n e .

Część badaczy niew ątpliw ie nie doceniała zasadniczych różnic politycznych m iędzy obu poetam i, nieraz zresztą nie in teresując się w ogóle p ro b lem aty k ą polityczną, tak istotną dla dziejów polskiego rom antyzm u. M inim alizm ty ch zainteresow ań pociągał za sobą duże naiw ności w ocenach politycznych — wówczas, gdy nie­ podobna ich było uniknąć. I tak ze zdziw ieniem czytam y dziś n astę­ p ujący w yw ód w m onografii K lein era o K rasińskim :

To z e sta w ie n ie „k rólów i g m in u “, jak o dw u przeciw n ych , a le rów n ie p iek ieln y ch potęg, zn am ien n e je s t d la tego utw oru i dla d alszych k olei m y śli K rasiń sk iego. B yło to jak b y zd w o jen ie stan ow isk a L am en n ais’go, bo L am en n ais w ła śn ie k rólów jako p rzed sta w icieli p iek ła p iętn ow ał i drżeć im k azał przed ju trzen k ą n ow ą; L am ennais jed n ak zarazem czołem b ił p rzed m a jesta tem i św ię to śc ią ludu — K rasiński „m otłoch“ i króla jed n o czy ł w sądzie p o tę p ia ją c y m 4.

Podobne przekonania K rasińskiego nazwać „ z d w o j e n i e m stanow iska L am en n ais’go“ m ożna ty lk o na zasadzie absolutnej bez­ radności lu b całkow itego zlekcew ażenia sensu badania różnic poli­ tycznych.

N atom iast m arksistow ska tra d y c ja in te rp re ta c ji ogranicza się, jak dotąd, n iem al w yłącznie do akcentow ania różnic w ostro w y ­ odrębnionych postaw ach politycznych obu poetów, bez badania szerszego k o n tek stu poglądów historiozoficzno-filozoficznych Sło­ wackiego i K rasińskiego oraz ich pow iązania z m yślą epoki. Ta w łaśnie p rob lem aty k a, k tó ra w y d aje m i się rozstrzygająca dla cha­ ra k te ru , zasięgu, ostrości i p ryncypialności sporu, stanie się przed­ m iotem n iniejszych rozw ażań.

Podobne ujęcie w ym aga o św ietlenia stanow iska filozoficznego i politycznego obu poetów oraz ich w zajem nych kon tak tów n a tej płaszczyźnie — aż do m om entu słynnego starcia poetyckiego. W y­ daje się, że dla celów tu ta j zak reślonych najw ażniejsze będzie zba­ danie, ja k przed staw iała się ta kw estia m niej więcej od ro ku 1842. Nie znaczy to jed n ak, iż sp raw ę w zajem nych stosunków m ię­ dzy poetam i m ożna by sprow adzić do fak tu , że Słowacki był przez pew ien czas tow iańczykiem , a K rasiń sk i nie był nim nigdy. Chodzi tu bow iem przede w szystkim o fa k t, że w łaśnie n a przełom ie lat trzy dziestych i czterdziestych k sz ta łtu je się now a ideologia K

(5)

skiego, k tó ra znajdzie w yraz m. in. w P rzedśw icie; z drugiej zaś stro n y w ażne jest, że do tw órczości Słow ackiego w raz z tow iań- szczyzną w nik n ęły całkiem now e treści historiozoficzne, k tó re z czasem ułożą się w pew ien — dość n iejed n o lity zresztą — zespół poglądów. W ty m w łaśnie m om encie m usiało dojść do bardzo w y ­ razistej polaryzacji stanow isk obu przyjaciół. Dlatego też rozw ażania n a tem a t polem iki m iędzy K rasińsk im a Słow ackim zacząć należy od om ów ienia w y m iany listów z ro k u 1843.

Spór z 1845 r. był tylko k u lm in acją stanow isk zarysow anych ju ż w cześniej. W ydarzenia histo ryczne zaś spraw iły, że późniejsze pogłosy sporu jeszcze tylko tę zasadniczą opozycję uw yraźniają.

Tak u ję ta h isto ria sporu o kreśla k o n stru k cję niniejszej pracy. J e s t o n a s t u d i u m o o p o z y c j i i d e o w e j d w ó c h w i e l ­ k i c h p o e t ó w , k t ó r a s t w o r z y ł a m i ę d z y n i m i c o ś w r o d z a j u p o l e m i k i p e r m a n e n t n e j , n i e u s t a j ą c e j . S kupi się zaś n a prześledzeniu różnic w stanow iskach historiozoficz­ n y ch Słowackiego i K rasińskiego w lata ch 1842— 1849. S tąd też

P salm y przyszłości i O dpow iedź na nie nie będą stanow iły ani jed y ­

nego, ani też decydującego przed m io tu rozw ażań niniejszego re fe ­ ra tu . Będzie on m iał na celu raczej zarysow anie pewnego p r o ­ c e s u p o l a r y z a c j i s t a n o w i s k i d e o w y c h , procesu nie­ zw ykle doniosłego dla dziejów ro m an ty zm u polskiego.

2

Jak ie poglądy rep rezen to w ali obaj pisarze n a przełom ie lat 1842— 1843?

Można założyć, że istniała m iędzy nim i pew na podstaw a ideow e­ go porozum ienia, k tó ra sp rzy jała — p rzy n ajm n iej do jakiegoś cza­ su — ich bliskim stosunkom osobistym . C h arakterysty czne jest bowiem , że Słowacki w 1842 r. w łaśnie przede w szystkim K ra siń ­ skiego uw ażał za potencjalnego ad ep ta now ej praw dy i usilnie p rag n ął go dla niej zjednać.

N iew ątpliw ie uprzednio Słow acki m usiał w idzieć w K rasińskim jedynego inteligentnego i w rażliw ego czytelnika swej poezji — a to przy w idocznym u niego p ry m acie zainteresow ań estetycznych sprzyjało życzliwej atm osferze porozum ienia m iędzy przyjaciółm i. Ale że ów „sojusz e stety czn y “ opierał się n a pew nej w ięzi ideo­ w ej, świadczyć może chociażby końcow e zapew nienie Słowackiego

(6)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M

ze słynnego listu z 17 stycznia 1843: „Jam jest i byłem zawsze z C horu tw ojego“ (D 12, 185). Nie zaw ierało ono przecież tylko pochlebstw a w celu uzyskania nowego zw olennika dla doktryny Tow iańskiego ; było niew ątpliw ie przyznaniem się do jakiegoś ro­ d zaju ideowego pokrew ieństw a, a naw et — zależności.

K im był zatem K rasiński, do którego Słowacki adresow ał re ­ w elacje „nowej w ia ry “ na przełom ie lat 1842— 1843?

„P rogresyw ny trad y cjo n alizm “ — określenie, za pom ocą k tó re­ go charakteryzow ano idee B allanche’a, m istrza młodości K rasiń­ skiego, doskonale w y jaśn ia rów nież ideologię au tora N ie-boskiej

ko m edii oraz Irydiona. Dla tej postaw y, k tó rej w ew nętrzną sprzecz­

ność u jaw n ia paradoksalne zacięcie cytow anego powyżej określenia, znam ienne były usiłow ania pogodzenia katolicyzm u ze w spółczesny­ m i teoriam i postępu, k u lt tra d y c ji i w iara w postęp, w przyszłość. O B allanche’u napisano, że chciał pogodzić „m onarchiczną praw o­ rządność z zasadam i R ew olucji“ 5. Dokonać się to m iało n a gruncie chrystianizm u, niezbyt jed n ak ortodoksyjnego, bo pomieszanego z elem en tam i teozofii. Był to m elanż bardzo znam ienny dla epoki przełom u m iędzy X V III a X IX w iekiem . Ballanche, k tó ry od Vica w ziął główne zarysy swej koncepcji historiozoficznej, sta ł n a g ru n ­ cie prow idencjalizm u, tak charakterystycznego dla większości ro­ m antyków . Silne piętno prow idencjalizm u w idoczne jest rów nież w historiozofii K rasińskiego, k tó ry dzieje powszechne rozum iał jako „m yśl 'Boga o ludziach i m yśl ludzi o B ogu“. L ek tu ry H erdera (którego zresztą obw iniał o oświeceniową „w strzem ięźliw ość“ wo­ bec Boga) i M icheleta przynosiły mu potw ierdzenie przekonania, że:

H istoria je s t sum ą w szy stk ich działań D ucha ludzkiego, z której się w yk azu je, że to, co Bóg m y śli na szczytach niebios, to sam o lu d zie po­ m yśleć, pojąć i u sk utecznić m uszą na ziem sk im p a d o le 6.

„U skuteczniają“ działania zaś w duchu postępu. „Epoka arcy­ dzieł“ w twórczości K rasińskiego upły nęła rów nież pod znakiem prób stw orzenia „chrześcijańskiej tra g e d ii“ . R ep rezentują je Nie-

boska kom edia i Irydion, u tw o ry poświęcone problem atyce człowie­

k a zbuntow anego, tragicznie uw ikłanego w boski plan św iata. „Pro­ 5 Por. A. R a s t o u 1, w stęp do: P. S. В a 11 a n с h e, La v ille des e x p ia ­

tions. Paris 1926, s. XLIV.

6 Z. K r a s i ń s k i , L is t y do A d a m a Potockiego. K raków 1928, s. 62—63.

(7)

gresyw ny trad y cjo n alizm “ w twórczości K rasińskiego z tego okresu w iąże się z tragiczną w izją h is to r ii7.

W tym system ie poglądów K rasińskiego w latach 1838— 1840 zaczęły zachodzić zm iany. Inspiracja francuskiej historiozofii i h i­ storiografii okresu R estau racji u stępu je teraz m iejsca w pływ om filozofii niem ieckiej, zw łaszcza zaś zagadnieniom zw iązanym z to­ czącą się w spółcześnie w Niem czech w alką w okół spuścizny m yśli heglow skiej. Ale nie to jest najistotniejsze. Do działalności K ra ­ sińskiego bowiem w n ik a now a problem atyka, k tó ra poszukuje no­ w ych punktów oparcia w lek tu rach i przem yśleniach. Stąd oczy­ wiście zw rot do H egla, a zwłaszcza zaprzeczenie, i to zaprzeczenie gw ałtow ne, konsekw encjom w yprow adzonym z dzieła „m istrza b e r­ lińskiego“ przez lew icę heglow ską. Ta now a p roblem atyk a stanow i w ynik sytuacji historycznej, nasuw ającej k o n k retn ą, coraz b a r­ dziej eksponow aną p ro b lem aty k ę rew olucji. W obliczu tej groźby K rasiński zm ienia ry n sz tu n e k ; nazw iska Schellinga (zwłaszcza tzw . późnego Schellinga) oraz Cieszkowskiego (który oddalił się już od podniet, jakie dał D em bow skiem u i niem ieckiej lew icy heglow skiej) stanow ią klucz do zrozum ienia tej przem iany. Zwłaszcza dużą rolę w procesie ty m odegrał Cieszkowski, k tó rem u zresztą z kolei K ra ­ siński podsunął kilk a pom ysłów filozoficznych (będąc od niego w n iek tó ry ch zagadnieniach jeszcze bardziej n a praw o). Toteż trz e ­ ba sobie od razu zastrzec swobodę często łącznego lub wręcz w y ­ m iennego ch arak tery zo w an ia poglądów ich o b u 8. S y n cieniów (1840) oraz tzw. T ra kta t o T rójcy (1842) — to może najlepsze św ia­ dectw o zm iany zarów no c h a ra k te ru p roblem atyki, ja k i filozoficz­ ny ch sposobów jej rozw iązania w system ie poglądów K rasińskiego. Oczywiście prow idencjalizm autora T ra kta tu o Trójcy pozo­ stał niew zruszony. N ato m iast jeszcze w yraźniej daje się odtąd zauw ażyć obecność odpow iednio przekształconych elem entów filo­ zofii heglow skiej (przedtem K rasiński przysw oił sobie n iektóre z jej obiegow ych idei dzięki lek tu ro m Cousina). Słusznie jed n ak zaliczano

7 Por. charak terystyk ę tego okresu tw órczości K r a s i ń s k i e g o w m o­ jej rozp raw ie Tw órczość K rasińskiego do roku 1836 a problem atyka ideow a rom antyzm u. W książce zbiorow ej: Zygm unt Krasiński. W stu lecie śm ierci.

W arszaw a 1960.

8 Por. zarys e w o lu cji filo zo ficzn o -id eo w ej C ieszk ow sk iego p rzedstaw iony w pracy: Т. К r o ń s к i, K on cepcje filozoficzne m esjan istów polskich w po­ łow ie X IX wieku. A r c h i w u m H i s t o r i i F i l o z o f i i i M y ś l i S p o ­

(8)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M

Cieszkowskiego z tego okresu — i m ożna to zastosować w całej roz­ ciągłości rów nież do K rasińskiego — już n aw et nie do praw icy he­ glowskiej, ale wręcz do tzw . pseudohegelianów . Łączyli oni w iarę w Boga transcen den tneg o i im m anentnego jednocześnie („pantei- stycznego“ i „osobistego, pojedynczego“ — jak m aw iał K ra s iń s k i9) z „czynną in tu ic ją “ . „Czynna in tu ic ja “ zaś jako zasada poznania była w tręte m neoschellingiańskim , tak ch arak tery sty czn y m dla ew olu­ cji m yśli Cieszkowskiego i K rasińskiego w latach czterdziestych. W ogóle zaś w pływ filozofii Schellinga m iał poważne znaczenie dla m odyfikacji heglizm u K rasińskiego.

N adal n u rto w ało go zagadnienie stosunków m iędzy Bogiem a człow iekiem w to k u k ształtow ania historii. Ale człowiek tragicznie zbuntow any przestał ju ż się mieścić w boskim planie św iata. Schel- ling podjął zadanie, znajdujące się w k ręg u najżyw szych za in tere ­ sow ań K rasińskiego, zadanie w ykazania, że „wszechm ocny i w szech­ w iedzący Bóg, k tó ry jest w olą absolutną, nie staje w poprzek w ol­ nej woli człow ieka“ 10. W okół tej prob lem atyki obraca się K ra ­ siński w sw ym Traktacie o Trójcy.

P o d n iesien ie się zaś ta k o w e [ku Bogu] zależy na w yk ryciu w o li bożej — na to praca — na poznaniu je^ — na to rozum — i na uznaniu jej i zlaniu w ła sn ej w o li z n ią — a na to w o ln o ść nasza. B y Go p ełn iej ukochać, znać Go p ełn iej m u sim y, a pozn aw szy, odkryw szy, dorob iw szy się zasłu gą p racow itą Jego, uk och aw szy G o zatem m ocniej, bo w sz y

st-9 „H egel m ógł stanąć, bo b y ł śm ierteln ym , m ógł się rozradow ać w p ysze Logiki, m ógł kończąc E ncyklopedią, w rozd ziale o absoluten G eist udaw ać,

hipokryzow ać, dyskurow ać o an egd otach in d yjsk ich , by nigdy n ie dojść do głów nej k w estii, by sp ok ojn ie um rzeć n ie ro zstrzygn ąw szy tego, co m u n ie danym było rozstrzygnąć, tj. n ieśm ierteln o śc i i Boga! B óg tylko jako A llg e­ m einheit pojęty, Bóg H eglow sk i, B óg li tylko p an teistyczn y jest taką w y łą c z ­

nością, takim tylk o jed n y m term in em , jako B óg li ty lk o osobisty, li p oje­ dynczy, od łączon y od w szech św ia ta . Idzie teraz o zlan ie tych d w óch b ó stw w trzecie, ró w n ie osobiste, jak p an teistyczn e, ró w n ie w szystk o ob ejm u jące, jak sieb ie sam ego. W T rójcy naszej n ajd osk onalszym punk tem jest D uch Św ięty. Czekaj na n iego w filo zo fii, n ie n ad szed ł jeszcze, n ie H eg elisty go odkryją; ale p rzyjdzie, i św ia t p ad n ie przed n im , z sam ej L ogiki to w y ­ p ad a“ — pisał K r a s i ń s k i (Listy. T. 3. L w ó w 1887, s. 100— 101) do

E. Jaroszyńskiego 4 V III 1840.

10 M. Z d z i e c h o w s k i , W izja Krasińskiego. K raków 1912, s. 39. Z dzie-

chow ski, obok K l e i n e r a , najob szern iej, jak dotąd, zajął się u sta len iem zw iązk ów m ięd zy K rasiń sk im a S ch ellin g iem . Z nakom itą an alizę p rob lem aty­ ki Boga i czło w ie k a w późnym ok resie tw órczości S c h e l l i n g a dał V. J a n k é l é v i t c h , L ’O dyssée de la conscience dans la dernière philosophie de Schelling. P aris 1933.

(9)

ko, co z N iego odkryjem , coraz w y ższą p ięk n ością, m ądrością i dobrem , m u sim w o ln ą w o lę naszą sto so w a ć do Jego w oli. Z Jego zaś w o li w szech m oc Jego p ły n ie — o ile w ię c z cząstk ą tej w o li się zlejem , o ty le udziału w tej w szech m o cy d ostan iem . [P 7, 34]

Ż y w o t w i e c z n y je st stw a rza n iem cią g ły m sam ych sieb ie w B o­ gu przez w ła sn ą tw órczość i ła sk ę B oga je st m iło ścią naszą, rozw ijającą się coraz olbrzym iej ku B ogu, i B oga przez to sam o ku nam , bo h istoria i rozw ój w szy stk ich św ia tó w , w sz y stk ic h d u ch ów to rozw ój ich m iłości ku Bogu. [...] Z m iłości sw ej do B oga w cią ż sam i się przeradzają, rodzą się na n ow o z sieb ie sam ych , w stęp u ją w górę [...] Oto rodzące się p ostę­ pow o syn y boże, z B oga i z sieb ie sam ych. — Oto a n iołów , arch an iołów , sera fó w i d uchów w szy stk ich , coraz w yższych , rodow ód i rodociąg. — N i do grobu schodzą ich k szta łty , ni też ze zgn iłości w sch od zą do k o leb ­ ki, a le w iją się i r o zw ija ją i p rzetw arzają z m ocy w ew n ętrzn ej, z ducha w łasn ego, który się ju ż p o sia d ł i op a n o w a ł ca łk iem w ew n ątrz, w ię c na zew n ątrz przytom nie, sw o b o d n ie i zgod n ie z w o lą bożą d ziała i cudo­ w n i się. [P 7, 64— 66]

Zdanie o statn ie będzie m iało szczególnie doniosły w alor dla za­ rysow ania różnic m iędzy K rasińskim a Słowackim .

N astąpiła, w zm agająca się w raz z nasileniem ruchów rew o lu cyj­ nych, w olu n tary zacja procesu historycznego („Bóg w wolę ludzi rzu cił cudów zaród“); perfekcjonizm m o raln y m iał decydować o rozw oju historii. W konsekw encji rew olucja u tra c iła rang ę obiek­ tyw nej konieczności rozw oju historycznego, a człow iek praw o do b u n tu w boskim planie św iata. T ym sam ym więc znikała jedna z podstaw tragizm u. „C zyn“ w now ym rozum ieniu nie m usiał być tragiczny; od tragicznej an tyn om ii ocalała go uśw iadom iona zgod­ ność z „wolą bożą“ , z „praw em bożym “ — te zaś już nigdy nie utożsam iały się z rew olucją. Tragizm rew olucji, tragizm historycz­ nego działania, ta k potężnie dotychczas n u rtu ją c y twórczość K ra ­ sińskiego, został uch y lo n y n a zawsze. Oczywiście K rasiński u trz y ­ m ał elem enty dialek ty k i w sw ym system ie — charak terysty czne jednak, że kładł nacisk głów nie na m om ent „p ojed n ania“ sprzecz­ ności (znacznie dobitniej zresztą niż w okresie N ie-b oskiej komedii). Na gruncie teorii społecznych K rasińskiego „progresyw ny tra ­ dycjonalizm “ lat trzy d ziesty ch przekształcił się teraz w organicy- styczną teo rię „rozw oju“ społecznego. Podobnie Schelling — jak pisze Cornu — „nadaje idei organicznego rozw oju św iata sens nie rew olucyjny, lecz reak cy jn y , i w rozw oju h istorycznym kładzie n a ­ cisk nie na przyszłość, lecz n a przeszłość“ n . T rzeba przy ty m zw ró­ 11 A. C o r n u , K a r o l M a r k s i F r y d e r y k Engels. T. 1. W arszaw a 1958,

(10)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 3 5

cić uw agę na tak silnie podkreślaną przez niem iecką Szkołę H isto­ ryczn ą różnicę m iędzy „rozw ojem “ a „postępem “. Jakkolw iek K ra ­ siński pasjonow ał się snuciem w izji przyszłości, to przecież orga­ nicy styczna teoria „rozw oju“ um ożliw iała m u stałe akcentow anie roli przeszłości feu d aln ej i p ry m atu tra d y c ji szlacheckiej w w ie­ szczeniu nadejścia „now ych czasów“.

N atom iast trzeb a w spom nieć, że idea stopniowego „rozw oju“ k u doskonałości, tak ja k została ona przedstaw iona w S y n u cieniów, zaw ierała pew ne — całkow icie zew nętrzne zresztą — podobieństw a do idei genezyjskiej Słowackiego. N iew ątpliw ie au tora A nhellego i Beniow skiego nie raziła prow idencjalistycznie rozum iana idea „rozw oju“ ; m ogła go n aw et ku K rasińskiem u pociągać m odna fra ­ zeologia postępu ducha i stałego doskonalenia ludzkości n a drodze k u Bogu. Oczywiście, bardzo istotny był tu m ianow nik patriotyczny. O bydw aj pisarze uw ażali się wszak za proroków przyszłej, w olnej i spraw iedliw ej Polski. Na tej płaszczyźnie z M ichałem G rabow ­ skim czy H en ry k iem R zew uskim Słow acki nie znalazłby porozum ie­ nia. Program ow e dążenie do „wolnej i sp raw ied liw ej“ m usiało być bodaj jed n y m z isto tn y ch w arunków podjęcia rozm owy.

W latach 1842— 1843, tak w ażnych dla korespondencji p rzy ja­ ciół, w poglądach Słowackiego zaszedł zw rot znacznie pow ażniej­ szy niż w system ie św iatopoglądow ym jego adresata. Można zresztą paradoksalnie powiedzieć, że do historiozofii Słowackiego zaczy­ n a ją teraz dopiero w łaśnie w nikać niektóre z ty ch idei, któ re tak silnie nu rto w ały św iatopogląd K rasińskiego na początku lat trz y ­ dziestych. Słowacki jako m istyk podejm uje spraw y w ysunięte niegdyś w N ie-boskiej kom edii. C harakterystyczne, że do tego w ła ­ śnie u tw o ru K rasińskiego pow raca w obydw u listach, pisząc, że a u ­ to r N ie-boskiej niegdyś „siał D ucha“ i że głos jego wówczas „był podobny jęk o w i“.

W łaśnie teraz dopiero k sz ta łtu je się dojrzała historiozofia Sło­ wackiego, któ ra p rzeniknie większość jego utw orów w now ym okresie. P rzed tem w praw dzie też próbow ał sform ułow ać swoje cre­ do historiozoficzne (trzeba zwrócić uw agę, że stało się to dopiero w B en io w skim ), ale ta p roblem atyka nie odgryw ała u niego prog ra­ mowo pow ażniejszej roli do roku 1842. (K ordian nie może tu służyć za dowód.) Zaś „stanow isko zupełnie s p iry tu a ln e “ , „rew elatorstw o Boskości D ucha“ pozwoliło m u na ukształtow anie propozycji histo­ riozoficznych całkow icie now atorskich na gruncie polskiego ro­ m antyzm u.

(11)

W ty m procesie dojrzew ania Słowackiego do w łasnej histo rio- zofii dok try n a Tow iańskiego odegrała szczególną rolę. J a k słusznie podkreślił K leiner, Słowacki nie czuł się w yznaw cą Tow iańskiego, ale w yznaw cą odsłoniętej przez niego praw dy. Sam Słow acki są­ dził, że Tow iański „ducha [...] z w ięzów cielesnych uw olnić się i przejrzeć w k rain ę w iedzy dopom ógł“ (DW 14, 83).

W tej „krainie w iedzy“ panow ała ch arak terystyczn a tend en cja, d atu jąca się od poł. X V III w., łącząca — bardzo często w oparciu o chrześcijaństw o — elem en ty teozofii, okultyzm u, illum inizm u 0 ch arakterze u to p ijn y m lub naw et rew olucyjnym w system y lu b ułam ki system ów o ch arak terze m istycznym 12. Oczywiście do k try n a Tow iańskiego rep re z en tu je tylko jed n ą z odm ian, bardziej u m ia r­ kow anych zresztą, m istyki okresu rom antyzm u.

P od staw ę m y ślo w ą B iesiady — pisał S tan isław Pigoń — sta n o w i pro-

gresyw izm , w sp ó ln e dziecko X V III i X IX stulecia, sk o m b in o w a n y w sp o­ sób sw o isty z w iarą w u staw iczn ą b ezpośrednią in geren cję B oga w d zie­ jach ludzkości. Ś w ia t się rozw ija, p ostęp u je ku dobrem u, i to ś w ia t cały. Istotą jego jest duch, m ateria, »ziem ia« je s t przypadkiem [ ...] 13.

Progresyw izm , prow idencjalizm , spiry tualizm — oto hasła w y ­ woławcze tej d o ktryny, głoszącej niezbędność w ysiłku m oralnego człowieka.

W dziejach m yśli Słowackiego d o k try n a Tow iańskiego była po p ro stu katalizatorem w yzw alającym nowe ujęcie dziejów, spokrew ­ nione z europejską ten d en cją osiem nastow iecznego illum inizm u 1 dziew iętnastow iecznej m istyki społecznej, nacechow ane tym , co Norw id będzie nazyw ał „radykalizm em m istycznym “. J a k w ynika z w ypow iedzi Słowackiego zaraz po tzw . przełom ie m istycznym , w nauce Tow iańskiego zafrapow ały go nade w szystko dw a m om en­ ty : zbiorowe doskonalenie się duchów ludzkich — p o nadindyw idu- alne, realizujące się w śród „docisków “ i „ofiar“ doskonalenie się w czasie poprzez przechodzenie kolejnych stopni rozw oju oraz sta ­ now iąca pom ost do utopii społecznej chiliastyczna w iara w „nowe Je ru z a le m “, w przyszłą epokę szczęśliwości, w uporczyw e i kon­ sekw entne dążenie ludzkości do „celów fin a ln y ch “ . Teraz Słowacki 12 Por. eu rop ejsk ie d zieje tych ten d en cji, p rzed sta w io n e najb ard ziej w y ­ czerpująco w książkach: E. D e r m e n g h e m , Joseph de M aistre m ystique.

P aris 1923. — A. V i a 11 e, Les sources occultes du rom antism e. P aris 1928.

13 S. P i g o ń , w stęp do: A. T o w i a ń s k i , W ybór pism i nauk. K ra­

(12)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 3 7

w chodził w krąg p roblem atyki, k tó rą ta k znakom icie sc h ara k te ry ­ zow ał M ickiewicz w w ykładzie z lutego 1844:

W szystk ie sa k ra m en ta ln e w yrazy ep ok i znaleziono, sform u łow an o po­ za obrębem K ościoła u rzędow ego : p o s t ę p , w yraz u żyty po raz p ierw szy w znaczeniu, ja k ie z nim w ią żem y , przez S aint-M artina i roz­ w in ię ty jako pod staw a sy stem a tu przez C ondorceta; b r a t e r s t w o l u ­ d ó w głoszon e po raz p ierw szy jako zasada polityczn a przez R ew olu cję F rancuską; e g z a l t a c j a jako o k reślen ie stanu, w którym duch ogar­ n ia w y so k ie praw dy, p ojęta po raz p ierw szy w tym znaczeniu przez P io ­ tra L eroux; i n t u i c j a , jako pun k t w y jśc ia w szelk iej filo zo fii sp ek u la- ty w n ej, w y w ied zio n a lo g iczn ie przez C ieszk ow sk iego i w yja śn io n a w spo­ sób p rzystęp n y przez E m ersona 14.

Została tu ta j nazw ana potężna część bagażu intelek tualnego re ­ p rezen tan tó w nowej „k rain y w iedzy“ : n a pierw szym m iejscu Mic­ kiew icz w ym ienił postęp w rozum ieniu S aint-M artina i Condor­ ceta (trzeba podkreślić niezw ykle ch arak tery sty czn e połączenie te n ­ dencji teozoficznych z ośw ieceniow ym i); n auk i polityczne Rew olucji F rancuskiej w y stąp iły obok u to p ijnie socjalistycznej egzaltacji „Rou­ sseau sw ojej epoki“ — P io tra L ero ux ; „in tu icję“ Mickiewicz ro ­ zum iał niew ątpliw ie w d uchu teozofii i przez to oczywiście nieco sprzecznie z założeniam i Cieszkowskiego. Znam ienne jest, że N erval w sw ym A lm anachu ka b a listy c zn ym z r. 1849, zw racając uw agę głów nie na zbieżność B iesiady Tow iańskiego z nau kam i Sw eden- borga i na w yraźny w niej k u lt N apoleona, um ieścił M ickiewicza obok Bucheza, L am en n ais’go, L eroux i P roudhona, nazyw ając ich w szystkich „prophètes rouges“. Szkoła Bucheza, jak lakonicznie inform ow ał N erval, zadziw iła ,swoją łączną adoracją R obespierre’a i Jezusa C hrystusa 15.

Zalążki nowego stanow iska historiozoficznego widoczne są u Sło­ w ackiego m. in. w korespondencji z przełom u lat 1842— 1843. Nic dziw nego zatem , że w y m ian a listów m iędzy Słow ackim a K rasiń­ skim pozwala w ydobyć dosyć już ud erzające różnice poglądów m ię­ dzy nim i. Trzeba od razu n a nie zwrócić uwagę; zarysuje się już tu ta j bowiem ów fak t, tak c h arak tery sty czn y dla pew nej p rzy n aj­ m niej fazy „polem iki p e rm a n e n tn e j“ m iędzy Słow ackim a K rasiń-14 A. M i c k i e w i c z , Dzieła. W yd an ie N arodow e. T. 11. W arszaw a 1953, s. 372— 373.

15 G. de N e r v a l , O eu vres. T ex te éta b li, an n oté et p résen té par A. В é- g u i n et J. R i с h e r. T. 2. P aris 1956, s. 1220— 1227.

(13)

skim : podobieństw o słów — i całkow ita odm ienność treści u k ry ­ w ających się pod nimi.

W dotychczasow ej lite ra tu rz e przedm iotu ta w czesna polaryza­ cja stanow isk pozostała p raw ie nie zauważona.

3

L ist Słowackiego z 17 stycznia 1843 przyniósł przede w szystkim w yznanie ostrego zw rotu ideowego i w y bu ch en tu zjazm u dla no­ w ej praw dy; cechow ała go świadomość całkow itego przełom u i nie­ możności dalszego tkw ienia w daw nej ślepocie.

A le już n ie m ożna! już n ie m ożna! N o w e su m n ien ie urod ziło się z D ucha now ego, n o w e cier p ien ie przyszło dla sfa łszo w a n y ch serc, dla boh aterów św ia ta przeszłego... [D 12, 182— 183]

O drzucenie m askarad daw nej „poetyczności“ um ożliw iać m iało podjęcie autentycznej problem atyki, oznaczać p ełną dojrzałość in ­ telek tu alną.

W ydaje się, że list ten pow inien być in te rp re to w a n y łącznie z Genezis z Ducha — ze w zględu na w yraźne pokrew ieństw o kon­ cepcji.

Ja k ie obszary nowej „krain y w iedzy“ w niknęły do ty ch w ypo­ w iedzi Słowackiego? P rzede w szystkim en tu zjastyczna w izja pocho­ du ducha ku coraz doskonalszym w cieleniom . Pochód ten je st tak nieuchronny, w ręcz — fatalistyczny, jak u Condorceta, a później u M icheleta, i niesie ze sobą stałe doskonalenie ludzkości. Ale jedn o ­ cześnie w izja pochodu postępu ukształtow ana została u Słow ackie­ go n a podstaw ie sw oistych dociekań przyrodniczych. W szak to B onnet — ten „bram in historii n a tu ra ln e j“, jak go tra fn ie nazw ał jeden z jego w ielbicieli, B allanche — konstruow ał m onistyczną drab in ę jestestw „od atom u aż do najw yższego ch e ru b in a “, łańcuch ciągłości, nieprzerw alności form . B onnet sądził, że m iędzy n ajw yż­ szym i najniższym stopniem fizycznej i duchow ej Doskonałości ist­ nieje praw ie nieskończona liczba stopni przejściow ych. Łańcuch

Universum obejm uje w szystkie Istoty, łączy w szystkie Św iaty,

ogarnia w szystkie Sfery. Je d y n a Istota zn ajdu je się poza tym łańcuchem . To Ten, k tó ry go stw orzył... Ale ciąg stw orzenia nie koń­ czy się na najodleglejszym punkcie św iata planet. Tam zaczyna się

(14)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M

bow iem inne Universum. Tam błyszczą podobne n ajjaśn iejszym gw iazdom niebieskie H ierarchie 16.

M otorem tego nieustającego postępu w ujęciu Słowackiego jest praca ducha — tak jak jego „jedynym grzechem “ (w praw dzie ko­ niecznym ) jest „lenistw o w służbie B ożej“, czyli — jak fo rm u łu je bardziej precyzyjnie Genezis z Ducha — „zleniw ienie się jego w drodze postępu, chęć pobytow ania dłuższego w m aterii, dbanie o trw ałość i o form y w ygodę“ (DW 14, 51). N ajw iększą rew elacją dla Słowackiego było również usłyszenie „cudownej h arm o n ii“ — „m iędzy duchow ym i pracam i a boleściam i ciał, k tóre są chłostą n ib y Bożą i przym usem , i nau ką duchów “ (D 12, 185). Je st to w isto­ cie c e n traln y p u n k t kształtującego się system u genezy jskiego. W Genezis z Ducha zostanie on sform ułow any jeszcze dobitniej: P a n „uciskiem i boleścią do tw orzenia lepszych form zm usił tw oją [ducha] n a tu rę i większą siłę z ciebie tw órczą w y w o łał“ (DW 14, 52).

Nowa teoria postępu w yziera chyba najd ob itniej z następującego zdania zamieszczonego w cytow anym liście: „Jednej plagi, jednej choroby nie m a przysłanej na próżno“ (D 12, 185). Je st to c e n tral­ n y p u n k t propozycji historiozoficznej Słowackiego — pojęcie po­ stęp u dokonującego się nieuchronnie w śród m ęczarni i boleści. N a przełom ie w. X V III i X IX był to pogląd dość rozpow szechnio­ ny. Z oświeceniową, Condorcetow ską ideą postępu złączyły się tu ta j — z jednej stro n y chrześcijańska idea ofiary, k tó rej p ro to ty ­

pem lub sym bolem m iała być ofiara C hrystu sa (w tej fu n k cji w y ­ m ienia ją Słowacki w Genezis z Ducha), z drugiej zaś — stare, teo- zoficzne rów nież w yobrażenia o zbawczej roli krw i. To o statnie źródło inspiracji z czasem zacznie dom inow ać w m istyce Słowac­ kiego.

16 Por. W. Z i m m e r m a n n , Evolution. D ie G esch ich te ihrer P rob lem e

u nd E rkenntnisse. Freiburg-M ünchen 1953, s. 210— 219. W p ły w Ch. B on n eta na S ło w a ck ieg o ob szern ie opracow ał w sw y ch p u b lik acjach J. G. P a w l i k o ­ w s k i , zw racając zresztą u w agę na to, że u autora Palingenezy filozoficznej

n ie ma „m yśli tra n sfo rm isty czn ej“, że jego „łań cu ch fo rm “ n ie m a ch arak ­ teru gen etyczn ego w yn ik an ia, a je s t ty lk o w y ra zem L eib n izow sk iej zasad y o naturze n ie znoszącej przeskoków . Jed n ak m y śl B o n n e t a m iała ch arak ­ ter transform istyczny, ew o lu cjo n isty czn y . Zob. R. S a v i o z, La philosophie de Charles Bonnet de Genève. Paris 1948. O statnio k w estię literack iego w p ły w u

B onneta na S ło w a ck ieg o poruszyła S. S k w a r c z y ń s k a , S truktura rodzajo­ w a „Genezis z Ducha“ Słowackiego i je j tradycja literacka. W książce zb io­

(15)

Zalążki now ej historiozofii zostały zatem zaw arte ju ż w liście z 1843 roku. W ystąp iła w nim idea postępu duchów w śród nie­ uchronnej „boleści ciał“ , postępu kierow anego przez Boga. To była istota nowej p raw d y Słowackiego. D latego n ajpiękniejsze poetyc­ ko zdanie om aw ianego listu brzm i tonam i objaw ienia:

H istoria, ta m ęk a ciał, sta je się n auką D uchów , w szy stk o się w y ­ jaśnia, B óg się pok azu je z każdej m gły, z każdej chm ury. [D 12, 185]

Rzeczywiście i dla nas „w szystko się w y ja śn ia “ : h istoria m a się łączyć z n a tu rą , D uch i jego praw o rozw oju m a przenikać obydw ie te dziedziny, a m ęka człow ieka historycznego m a znaleźć sw oje wyższe w ytłum aczenie i uzasadnienie w obliczu w ieczystego po­ stępu.

L isty K rasińskiego z 26 stycznia i 12 k w ietnia 1843 (łącznie z li­ stem do D elfiny Potockiej, k tó rej przedstaw ił w ym ianę zdań ze Sło­ w ackim ) przynoszą w y raźną polem ikę ze sform ułow aniam i ad resa­ ta. M ożna ją sprow adzić do trzech punktów .

U porczyw ie pow raca K rasiński do z arzu tu jednostronności. S łu­ ży m u on i do sk arcen ia Słowackiego za to, że chce się w yrzec daw ­ nej poetyczności, i do potępienia za to, że w y b iera określoną kon­ cepcję postępu. K rasiński sądzi zresztą, że w ogóle klęską w ielkich idei jest łatw ość popadania ich zw olenników w ciasną jed n o stro n ­ ność.

Owej potępionej jednostronności K rasiński przeciw staw ia od­ m ienną koncepcję rozw oju, k tó rą w iąże z innym i pojęciam i „czy­ n u “ (wszakże Słow acki podkreślał, że „filozofia nasza je st filozofią czynu, nie żadnych m a rz e ń “). W duchu koncepcji Cousina i Ciesz­ kowskiego K rasiński su g eruje zatem : „A czymże c z y n , ż y c i e , św iat przyszły nasz, jeśli nie doskonałym zlew em ty ch dw óch j e d ­ n o s t r o n n o ś c i “ 17 (czyli piękna pogańskiego i p raw d y chrześci­ jańskiej; p ary jednostronności nie są chyba zresztą ta k istotne — dowodem fan tasty czn e pom ysły Cousina; idzie raczej o nacisk pa­ dający na „syn tezę“). „C zyn“ zatem to swoiście rozum iana w szech­ stronność, to m yśl i piękność zaw arte w miłości.

W szech stron n ość p ierw szą cnotą w a szą być p ow in n a, [...] n ic n ie odrzucać, n iczy m n ie gardzić, ale w szy stk o w y w y ższa ć, w szy stk iem u m iejsce dać [ ...] 18.

17 K r a s i ń s k i , L is t y , t. 3, s. 41. 18 T a m że , s. 45.

(16)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 J

K rasiński, k tó ry w cześniej w listach do Słowackiego w yłożył sw oją koncepcję „tragizm u pojednaw czego“, pisze znów o tej sa­ m ej „kopule p o jed n ania“ , rozpiętej n ad antynom iam i. To była obsesyjna m etafora K rasińskiego, streszczająca najlepiej kierunek jego refleksji filozoficznej. Rozwój m usi zatem zm ierzać do „uni­ w ersalnej społeczności“ , do „miłości w szystko obejm ującej i poj­ m u ją c ej“ . T rzeba „stanąć w yżej niż w szystkie podrzędne sprzecz­ ności dotąd stanow iące ro zterk ę w ieczną św ia ta “ 19. W szechstronna synteza koro n u je ideę rozw oju u K rasińskiego; pisał zresztą o niej i w arty k u le o Słowackim . Słowacki dobrze sobie zapam iętał ten k ieru n ek propozycji K rasińskiego. W jed nej z w e rsji przedm ow y do

G enezis z Ducha w ym ieniał tych, k tó rzy „tę sam ą ideę, lecz w czę­

ściach tylko re p re z e n tu ją “. Postać K rasińskiego zaś opatrzył takim kom entarzem :

A utor N ie -b o s k ie j b ły sk a w ica m i w ła sn ej m y śli jest do niej [tej sam ej id ei] prow adzony — a z n a jw y ższą n iecierp liw o ścią syn tezy przez nią danej oczekuje. [DW 14, 87]

Nie znaczy to wszakże, że podpisyw ał się całkow icie pod takim ujęciem genezy j skie j idei postępu.

Trzeci bardzo isto tn y m om ent opozycji K rasińskiego zaw ierał się w dość odm iennej koncepcji dróg i etapów rozw oju ducha. Duch m usi pracow ać w tru d zie i ograniczeniu — w y k ład ał K rasiński — dopóki nie zdobędzie sobie pewnego skarbu zasług; gdy m a już zdobyte w łasne w artości, m iłość P a n a u zn aje go. W ięc wcale „nie p o trzebu je n a p rzem iany zasypiać sta ry m w tru m n ie i budzić się dzieckiem w kolebce“ 20. Podobna m yśl w y stą p iła już wcześniej w S y n u cie n ió w : „wszędzie kolebki — nie m a nigdzie tru m n y “ ; zo­ stanie ona rów nież pow tórzona w Psalm ie w ia ry : „I w n im le ta r­ gów m i już nie potrzeba, A ni przebudzeń z grobu, by iść w y żej“ (P 5, 6) (K rasiński sądził wówczas, że w pew nej niższej fazie roz­ w oju tak ie „letarg i“ są możliwe).

Była to więc polem ika z tą postacią palingenezy, któ ra w łaśnie w ystąpiła u Słowackiego. W Genezis z Ducha jasno sform ułuje on swoją koncepcję konieczności śm ierci in dy w id u aln ej, z której pro­ blem atyką K rasiński będzie się zm agał przez całe życie.

19 T a m że , s. 48. 20 T a m że , s. 44.

(17)

Słowacki pisał wówczas:

W tenczas to, o P anie, p ierw sze a id ące ju ż ku T obie duchy w u m ę­ czeniu ogn istem zło ży ły Ci p ierw szą ofiarę. O f i a r o w a ł y s i ę n a ś m i e r ć . Co zaś dla n ich śm iercią było, to w oczach T w oich, o! B oże, b yło tylko za śn ięciem D ucha w jednej, a o b u d zen iem się jego w dru giej, d oskonalszej form ie, bez żadnej w ied zy o p rzeszłości i bez żadnej p rzed - sennej pam ięci. [DW 14, 49]

Z tej rozbieżności stanow isk w ynikały bardzo istotne różnice historiozoficzne. J e st niezw ykle znam ienne dla tej epoki, że ta k ab­ strak cy jn e, w ydaw ałoby się, problem y rzuto w ały bezpośrednio na palące kw estie postępu społecznego.

I K rasiński doskonale zdaw ał sobie spraw ę z tych daleko idą­ cych konsekw encji p raktycznych, skoro w liście do Słowackiego ju ż w szczął polem ikę z Pio trem Leroux, k tó ry głosił tezę m etem psy- chozy — bez pam ięci poprzednich stadiów rozw oju ducha. Z daniem K rasińskiego, było to stanow isko całkowicie niesłuszne. P am ięć je st w łaśnie duchow i niezbędna dla uznania w łasnych, zdobytych ju ż w artości. O bszerniejszą polem ikę z L eroux i znacznie lepiej odsłaniającą swą podszew kę społeczną przeprow adził K rasiński w liście do Cieszkowskiego, pochodzącym rów nież ze stycznia 1843:

C zym że p ełn ia życia, jeśli n ie w ied zą o tym że życiu? D laczegóż, je ś li w iem , żem b y ł dzieckiem , p óźniej m łodym , w reszcie m ężem itd., itd., n ie m am k ied yś w ied zieć, żem b y ł tym i ow ym , i ta m ty m człow iek iem , bym m ógł uznać się n areście w n a jw y ższej sy n tezie n ieśm ierteln ie tym sam ym J a, choć tak rozm aicie i długo historycznym ? R udy pow iada, że to byłob y śm iercią naszą, — że m y n ie o życie, ale o śm ierć dbam y. — M yli się w szeteczn ie, — bo dbam y o to, co żyje, łą czy i spaja czyli przeciąga — o pam ięć! N ie ch cem y przerw . [...] B ez przeb u d zen ia się k ied yś naszej pam ięci n ie rozum iem ani Boga, ani św iata, ani siebie. — N ie śm ie r te l­ ności, o której n ie w iem , n ie m am za n ic — bo n ie m am jej — je s t ona u B oga — jest w św ie c ie — a le n ie żyje w e m nie! Jakżeż chcąc życia, m ożna ży cie niszczyć i w im ien iu życia śm ierć przynosić? Tak R obespier w im ien iu w o ln o ści daw ał n ie w o lę ! 21

Dzieło B oucher de P e rth e s De la création zdobyło uznanie K ra ­ sińskiego, bo ,,M etem psychoza dusz i wszędzie u trzym an ie ich J a ź ­ n i od m chu aż do archanioła — dobrze ro zw in ięta“ 22. O tę „Jaź ń “ w łaśnie i św iadczącą o jej nieśm iertelności pam ięć chodziło K ra ­ sińskiem u najbard ziej; tego szukał w m odnych dziełach, szerzą­ 21 L i s t y Z y g m u n t a K r a s iń s k ie g o do A u g u sta C ie sz k o w s k ieg o . T. 1. K raków 1912, s. 62— 64.

(18)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 3

cych na swój sposób i ład idee ew olucjonistyczne, budzące ogrom ­ ne zainteresow anie Słowackiego 23.

K rasiński zatem , starając się w yelim inow ać ze swego system u pojęcie śm ierci, rato w ał pam ięć jako dowód ciągłości życia i gw a­ ran cję indyw idualnej nieśm iertelności. Słow ackiem u zaś w sposób oczyw isty nie chodziło o tę nieśm iertelność osobistą, której uza­ sadnienie było obsesją m yśli filozoficznej K rasińskiego. Śm ierć b yła dla Słowackiego synonim em ofiary i boleści, koniecznej na dro­ dze postępu. Jej uzasadnienie w n a tu rz e łączyło się z uzasadnieniem k a ta stro f w historii. Tego zaś K rasiński nie mógł przyjąć w żaden sposób. Jeszcze w liście do S tanisław a K oźm iana z 10 stycznia 1847 w racał do tej samej problem atyki, p róbując uzasadnić za jej pomocą h arm o nijny rozwój ducha:

Strach na św ia t patrzyć n ie złu d zon ym ok iem i w id zie, że dopiero na zg n iliźn ie św ie ż e siejb y n a jzieleń sze, że w szęd zie śm ierci potrzeba na k oleb k ę życia, i że to dziecko w śc ie k łe p óty płacze, piszczy, póki takiego p ow icia od lo só w n ie w ydrze! A jed n a k to n ie jest p rzecież praw em rzą­ dzącym naturą ducha lu dzkiego. N ied o ro sły ch to F a t u m tylko. C hry­ stus o b ja w ił isto tn e p raw o d uchów do p e łn i doszłych — a to p rzem ien ian ie się następne, w o ln e w y w ija n ie p rzyszłości z dni przeszłych, „nie zadeptu­ ją c nigdy kurzącego knota ni nadłam anej dołam ując trzcin y“ 24.

Nic dziwnego zatem , że K rasiński z takim naciskiem w yrzucał Słow ackiem u fałszyw ą „jednostronność“ , a w liście do D elfiny oskarżał go n aw et o „nietolerancję i ciem notę“ . — W koresponden­ cyjnej w ym ianie zdań z r. 1843 u jaw n iły się rozbieżności o donio­ słych konsekw encjach n a przyszłość.

4

Prześledźm y obecnie dalsze konieczne przesłanki decydującego sporu z ro k u 1845. Jasn e jest, że będą się tu ta j pow tarzały pew ne problem y om ówione już z okazji w y m ian y listów . W szystkie te p rze­ słanki dadzą się zgrom adzić wokół czterech ośrodków krystalizacji m yśli filozoficznej obu poetów. (Należy przy tym nadm ienić, że opo­ zycje te zostały w niniejszym referacie tak ugrupow ane, aby ich 23 J. K l e i n e r (Z badań nad źródłam i filozofii Słowackiego. S łow acki

a B oucher de P erthes. W: Księga pam iątkow a ku czci Bolesław a Orzechowicza.

L w ó w 1916) p od jął n a w et próbę u d o w o d n ien ia d ecydującego w p ły w u De la création na Słow ackiego.

(19)

układ mógł jednocześnie w skazyw ać na pew ne istotne tendencje rozw ojow e ideologii K rasińskiego i Słowackiego.)

P i e r w s z a p a r a p r z e c i w i e ń s t w m iędzy poglądam i obu pisarzy w y raża się w tezie, że K rasiński zm ierzał w stronę o r t o ­ d o k s j i k a t o l i c k i e j , a Słowacki — s y n k r e t y z m u r e l i ­ g i j n e g o . Drogę K rasińskiego do ortodoksji (w edług św iadectw a S tanisław a Koźm iana, w r. 1847 poeta m iał dojść do n a jz u p e łn ie j­ szej zgody z przepisam i Kościoła) trzeb a rozpatryw ać na tle całej rozpętanej przez lew icę heglow ską dyskusji n a tem a t religii. K ra ­ siński, k tóry w młodości rom antycznie buntow ał się przeciw ko K o­ ściołowi, k tó ry później przek linał filozofów niem ieckich za to, że chcą go pozbawić w ia ry w Boga osobowego i w in d y w idu aln ą n ie­ śm iertelność, był, jak w iadom o, autorem T ra ktatu o T rójcy, u zna­ nego za niep raw o w iern y przez księży areopag, i S y n a cieniów, w k tó ry m łatw o odsłonić niezgodności z oficjalną d o k try n ą K o­ ścioła. Z biegiem lat rozbieżności zanikły.

W procesie ty m decydującą rolę odegrała w alka, jak ą K rasiń ­ ski stoczył z uroszczeniam i lew icy heglow skiej. Proponow ane przez nią rozw iązania — zarów no na gruncie m oralnym , ja k i społecz­ n y m — w ydaw ały m u się groźne dla społecznego ładu. D aje o ty m w yobrażenie praw ie dotychczas nie om aw iana polem ika K rasiń ­ skiego z a rty k u łem D em bowskiego K ilka m y śli o e k le k ty zm ie . O w zburzeniu, w jakie w praw iła go ta rozpraw ka, K rasiński doniósł Cieszkow skiem u w liście z 28 października 1843:

C zytałem też przez drogę artyk u ł w 1843 o E k lek ty zm ie p odpisany D. — D efin icja: „E klektyzm em się zo w ie m ałoduszna b ezbarw ność, n ie przystająca na rzeź i terroryzm “. Zatem n ajstron n iejsza jed n ostron n ość sta je się w a ru n k iem filo zo fii T w órczości — sum m ą postępu, — k w ia tem rozum u ludzkiego. Risum non teneatis, a m id ! — Że tak byw a, pojm uję —

a le w iem , że tak być n ie pow in n o; — z tego pow odu zaczął m i się cały H egelian izm , tak jak się w y k łu ł w tych głow ach, snuć po m ózgow n icy. — Czy uw ażasz, na czym błąd jego głów n y, złe jego zasad n icze zależy? Oto na tym , na czym w sz e lk ie złe. — L udzkość w n im u w ażan a za cel b ez­ w zględ n y, k ied y tym czasem ona zarazem i celem jest i środkiem do dalszego celu też! C elem jest naszym ona, póki stajem się nią. — Skoro stan iem y się nią, ona sam a zaraz p rzem ienia się w środek do dalszego w zn iesien ia nas w stan w yższy, an ielsk i w śród W szech św iata! A b so lu tn e uw ażan ie jej za jed y n y stan, za boski, ostateczny stan ducha, dum ą będąc najm ocn iejszą, zarazem też podłych, ograniczonych, m ałych z nas B ogów czyni — śm ierteln y ch na w iek i ! 25

(20)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M 3 9 5

K rasińskiego zirytow ał zatem w najw yższym stopniu feuerba- chow ski an tro p o cen try zm „Dembowskiego i spółki“ . P rzek reślen ie Boga osobowego, „niem iecki p an teizm “ i ubóstw ienie człowieka prow adziły do u p a try w a n ia w człow ieku najw yższej m iary, a w ludzkości — celu ostatecznego. Zaczynało rów nież brakow ać g w aran cji in dyw id u aln ej nieśm iertelności. Jeszcze ostrzej odetnie się K rasiński od lew icy heglow skiej w utw orze D zień dzisiejszy. Z przytoczonej polem iki w idać bardzo w yraźnie, jak w alk a o osobi­ stą nieśm iertelność i osobowego Boga prow adzi K rasińskiego w stro ­ nę ortodoksji katolickiej, trak to w an ej przezeń jako obrona przed rew olucyjnym i konsekw encjam i antro p ocentry zm u czy antrop o- teizm u.

Nie znaczy to przecież w cale, że — w przeciw ieństw ie do K ra ­ sińskiego — zm ierzał w ich stronę Słowacki. W ybrał on bow iem jeszcze in n ą drogę przeciw staw ną o rto d o k s ji26. Idzie o m istyczny sy n krety zm religijny.

W edług św ietnej c h a ra k te ry sty k i Crocego, synk rety zm relig ijn y stanow ił jeden z nieodłącznych składników dziew iętnastow iecznej „religii w olności“ — w tej postaci, w jakiej w y stąp iła ona np. u W iktora Hugo. U Słowackiego sy n k retyzm ów w y nik ał rów nież z podobnych przesłanek. W ychw alał przecież Francuzów za to, że „żadnej z daw nych w iar nie p rzy jm u ją, lecz Boga nowej szu k ają“ (DW 15, 456). Jasn e jest, że Bóg now ej w iary potrzebny był po to, by usankcjonow ać rew olucję, skoro „stary Bóg“ nie słuchał żądań ludu.

Ale sy n k rety zm był rów nież ściśle zw iązany z „nieoficjalnością“ d o k try n m istycznych. P oszukując gorączkowo sankcji i tra d y c ji dla swojej nowej w iary, Słow acki studiow ał pom ysły P lato na i książkę jakiegoś jezu ity o religii Syjam u, jak rów nież w iele innych, często

2e K siążka V i a 11 e ’ a Le catholicism e des rom antiques w zb u d ziła n ieg d y ś

w e F rancji dyskusję, której p ogłosy d ają się słyszeć do dzisiaj. P olem iści sform u łow ali zagad n ien ie w sposób n astępujący: „ J a k r o m a n t y c y p r z e ­ s t a l i b y ć k a t o l i k a m i n i e p r z e s t a w s z y b y ć l u d ź m i r e ­ l i g i j n y m i ? “ Por. L. C e l l i e r , Fabre d ’O livet. C ontribution à l ’étude des

aspects relig ieu x du rom an tism e. P aris 1953, s. 33. H. G i r a r d (La Pensée religieuse des rom antiques. P aris 1924. O dbitka z R e v u e d e l ’ H i s t o i r e

d e s R e l i g i o n s ) prób ow ał n aszk icow ać sw o istą typ ologię „ relig ijn o ści“ ro­ m an tyk ów : jed n i p rzestali b yć k atolik am i, n ie w yrzek ając się chrystianizm u (jak Hugo i L am artine), in n i u w a ża li się za lu d zi religijn ych , całkowicie* odszedłszy od chrystianizm u (jak V igny i M ichelet). „R elig ię“ W iktora H ugo określono m ian em „panteizm u m isty czn eg o “!

(21)

bardzo nieoczekiw anych, źródeł. Podobieństw o źródeł decyduje za­ pew ne o daleko idącym podobieństw ie sy n k re ty z m u relig ijnego Sło­ w ackiego i N ervala 27. Sam Słowacki nam aw iał do przyjęcia „praw d relig ijn y ch ze W schodu“ , któ re stanow ią tak isto tn y skład n ik pom y­ słów autora Voyage en Orient. Zresztą, ja k su g eru ją badacze f ra n ­ cuscy, odrodzenie orien talizm u w śród m istyków rom antycznych m iało za źródło i konsekw encję w łaśnie — sy n k rety zm religijny.

Trzeba przy ty m zauważyć, że Słowacki posiadał nie tylko znajom ość, ale w p ro st zadziw iającą świadom ość swej łączności z trad y cjam i m istycyzm u europejskiego. Św iadczą o ty m m. in. jego w ypow iedzi z lat 1847— 1848:

S iły p raw d ziw e, d ziałające na globie, b yły to siły różne m isty czn y ch sekt, n ie zaś rycerskie. [DW 15, 481]

S ekty m istyczn e są siłą w zro stó w n arod ow ych — w zro sła n im i A n glija — teraz rośnie R oss ja. [DW 15, 486]

W tym ujęciu sek ty m istyczne — to niem al tajn e organizacje, sprzy jające rozw ojow i dążeń postępow ych. R efleksje podobne — w połączeniu z licznym i zarzutam i pod adresem „stężałego w fo r­ m ie “ Kościoła katolickiego — dowodzą, jak bardzo u g run tow any był synkretyzm relig ijn y Słowackiego i jak bardzo rozeszły się jego drogi z drogam i Krasińskiego.

Różnica m iędzy ortodoksją katolicką a sy nk rety zm em re lig ij­ n y m m usiała w zm acniać jeszcze daleko idące rozbieżności na g ru n ­ cie teorii społecznych. Obrona porządku, stanow iącego gw arancję dla istnienia Kościoła, będzie z czasem tra k to w a n a przez K rasiń skie­ go jako jedno z głów nych zadań ideow ych, gdy tym czasem dla Słowackiego obalenie tego porządku staje się w ręcz koniecznością postępow ego rozw oju ducha. Opozycja ta ujaw n iła się zwłaszcza w obliczu w yd arzeń r. 1848: K rasiński rzucił się w tedy ze w zm o­ żoną siłą w ortodoksję, Słowacki nato m iast w idział w W iośnie L u ­ dów w ybuch „religii w olności“.

D r u g a p a r a p r z e c i w i e ń s t w tkw i w fakcie, że K rasiń ­ ski stał n a g r u n c i e t e o r i i r o z w o j u , z m i e r z a j ą c e g o d o „ p o j e d n a n i a “ s p r z e c z n o ś c i p r z e z t r i a d ę , n a to ­ m iast Słowacki był rep rezen tan tem t e o r i i w i e c z n e j d i a ­ l e k t y к i p o s t ę p u w ś r ó d s p r z e c z n o ś c i . Oczywiście, 27 Por. książkę: J. R i c h e r , G é r a r d d e N e r v a l e t les d o c tr in e s é s o t é ­

riques. P aris 1947 — traktującą o źródłach m istyczn ych w ta jem n iczeń N er­

(22)

D I A L E K T Y K A W P O L E M I C E M I Ę D Z Y S Ł O W A C K I M A K R A S I Ń S K I M

tego ro d zaju sform ułow anie w ydobyw a najbardziej sk ra jn y w yraz stanow isk, bo przecież Słow acki rów nież żyw ił pew ien „kult tria ­ d y “ , k tó ra jednak p rzy bierała u niego zgoła in n y ch arak ter ze . w zględu n a koncepcję „wiecznego ru c h u “ .

K rasiński zdradzał zawsze siln ą tendencję do teorii godzenia sprzeczności na płaszczyźnie historiozoficznej. Było to już bardzo w y raźn e w ujęciu „tragizm u pojednaw czego“ wcielonego w N ie-

boską kom edię i Irydiona. K oncepcję tę, jeszcze bardziej schry-

stianizow aną i przeciw staw ną Szekspirow i, K rasiński teoretycznie w yłożył w łaśnie w listach do Słowackiego z lat 1840— 1841. B ył to okres, kiedy K rasiński bardzo program ow o zajm ow ał się „filozofią p o jed n a n ia “ , zresztą pod w pływ em Cieszkowskiego. A utor S yn a

cieniów pisał w jed n y m z listów :

Pokój B oga n iech aj b ęd zie z w a m i! T ym i sło w y list zaczynam , ja, d a­ le k i od pokoju ducha, a le w ied zą cy , że sprzeczności, gdy dojdą do n a jw y ż­ szego stopnia zobopólnego ro zw in ięcia , sp ły w a ją w sieb ie [...] 28.

U Hegla an ty teza jako o biektyw na konieczność była jed n ak ko­ niecznym środkiem ew olucji. K rasiński natom iast, k tó ry a n ty te - tyczność zaczyna trak tow ać w k ateg o riach zła m oralnego, pragnie ją w gruncie rzeczy w jakikolw iek bądź sposób zlikwidować. D la­ tego też m ożna u trzym yw ać, że K rasiński rep re z en tu je w łaśnie te ­ orię „rozw oju“, a nie „postępu“ , organicyzm ew olucyjny, nie pro- gresyw izm , k tó ry godzi się naw et, jeśli to sp rzy ja postępow i, na zer­ w an ie w ięzi łączącej poszczególne stadia rozw ojow e. K rasiński

ciągle p rotestow ał przeciw ko koncepcjom dopuszczającym „prze­ r w y “ i „ lu k i“ w rozw oju historii.

Inaczej Słowacki, zapraw iony, podobnie zresztą jak K rasiński, na dialektyce teologii m istycznej, n a m istykach, będących w edług określenia Leszka Kołakowskiego „m istrzam i m yślenia, k tó re posuwa się ruch em tez i a n ty te z “ . K o n cen truje się on na dialektyce prze­ zw yciężających się sprzeczności, k tó re m uszą rodzić następne a n ty ­ nom ie, bo takie jest praw o ru ch u w n atu rze i w historii.

G e n e z is z Ducha — p isze K a zim ierz W yka — dow odzi n iezach w ian ej

w ia ry S ło w a ck ieg o w postęp, w rozw ój życia, w jego rew o lu cy jn e p rze­ m iany. [...] S łow ack i d ialek tyk i przem ian n ie układa na w zór h e g lo w ­ skiej triady. N ad aje jej ciągłość ew o lu cy jn ą , n ie w p row ad za m yślow ych przegród. I to w ła śn ie w id zen ie przyrody w n ieu stan n ym rozw oju, w id

ze-28 K r a s i ń s k i , L isty, t. 3, s. 92.

(23)

nie skoków , poprzez k tóre d ok on yw a się postęp, p ow od u je, że S łow ack i bez trudu zajm u je p odobne sta n o w isk o na p ła szczy źn ie h isto rio zo ficz­ nej 2fl.

Można by powiedzieć, że w ty m przeciw ieństw ie stanow isk K rasińskiego i Słowackiego u jaw n iła się c h a rak tery sty czn a dla epoki dw ojaka in te rp re ta c ja puścizny heglow skiej. M ówiąc sche­ m atycznie, hegliści bądź łączyli antynom ie w syntezę, n a niej pró bując zakończyć rozw ój ducha, bądź też — przeciw nie —- sądzili, że z w alki sprzeczności w y n ik ają n astęp n e sprzeczności, ścierające się już na w yższym etap ie rozw oju. Poglądy Słowackiego m ożna by raczej zbliżyć do tego drugiego stanow iska, co oczywiście w cale nie oznacza organicznego zw iązku poety z tra d y c ja m i heglizm u. Raczej trzeba by m ówić o potocznej m yśli epoki, o rozpow szech­ nionych szeroko poheglow skich trad y c ja c h rozum ienia sprzeczności. Oczywiście, trzeb a się zastanow ić nad tym , czy osiągnięcie „celów fin aln y ch “ , o k tó ry c h napom ykał Słowacki, nie stanow iłoby sw oistej „sy n tezy “, k oronującej i tym sam ym zam ykającej proces postępu. K w estię tę tru d n o jednoznacznie w yjaśnić, poniew aż po­ gląd y Słowackiego z tego okresu zaw ierają w iele luk i niedopo­ w iedzeń. M ożna jed n ak sądzić, że rów nież w olna Polska i przeanie- lona ludzkość (jako osiągnięte „cele fin a ln e “) m iałyby przed sobą dalsze zadania pochodu ku jeszcze w yższej doskonałości30. Sło­ w acki bowiem, jako fan aty czn y apologeta „wiecznego ru c h u “ , z tru d e m mógł sobie w yobrazić tam ę — n aw et w postaci doskona­ łości — postaw ioną n ieu stan n em u postępow i, gdy tym czasem dla K rasińskiego pow rót duszy do absolutu stanow ił w zasadzie zakoń­ czenie procesu rozw oju.

N atu raln ą konsekw encją om ów ionych opozycji jest t r z e c i a p a r a p r z e c i w i e ń s t w m iędzy K rasińskim a Słowackim . Pod­ czas gdy u K rasińskiego w y stęp u je k o n c e p c j a r o z w o j u d u ­ c h a , „ s t r z ą s a j ą c e g o “ z s i e b i e n i ż s z e f o r m y , oraz na płaszczyźnie m oralistycznej o d r z u c e n i e t z w . n i e s z l a ­ c h e t n y c h ś r o d k ó w d z i a ł a n i a — n aw et dla osiągnięcia tzw . szlachetnych celów, u Słowackiego p o s t ę p d u c h a o

d-29 K. W у к a, W k r ę g u „ G e n e zis z D u ch a “. W k siążce zbiorow ej : Juliusz

S ło w a ck i. W sto p ięćd ziesięcio lecie urodzin. W arszaw a 1959, s. 204.

30 S ł o w a c k i n iek ied y , n iezb y t k o n sek w en tn ie o czyw iście, zadania n a­ rod ow e pod p orząd k ow yw ał in n ym , w y ższy m . W roku 1848 zan otow ał (DW 15, 482): „Już n ie o n arod ow ościach m y śleć, a le o grom adach ducha jed n ego“. J est to problem w a rt przebadania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Voor de beloning van de raad van toezicht, omvang van de raad van bestuur, het aandeel vrouwen in de raad van bestuur, het aantal instellingen per concern en de omvang van

Zawód adwokata, jeśli oczywiście chce się go wykonywać zgodnie z prawem i zasadami etyki, wymaga dużego nakładu pracy, dostosowy­ wania jej do rozkładu

[r]

Wyniki badań wskazuj ą również, że wydarzenia tworzą w percepcji ankie­ towanych obraz Wrocławia jako: ośrodka życia kulturalnego (podobny odbiór wizerunku przez

Wydaje się, iż 5–10% pacjentów jest odpornych na szko- dliwe działanie manganu, co tłumaczy się podatnością ge- netyczną neuronów (Lucchini et al., 2009).. W mechani- zmie

The research presented in this paper proposed a struc- tured expert judgment method to quantify a degrada- tion model composed of a combination of a Bayesian network and a Markov

Na zakończenie uzasadnione wydaje się być krótkie zestawienie po­ przednich ustaleń. 1) Obowiązek pieczy w umowie składu jest obowiązkiem samodziel­ nym mimo, iż występuje

Jak deklaruje Russell, w teorii deskrypcji chodziło o podanie warunków prawdziwości zdań z deskrypcjami określonymi, zaś uznanie zdania (4) za fałszywe w przypadku, gdy nie ma