• Nie Znaleziono Wyników

Dogmatyczno-moralny wykład religii katolickiéj / przez Żukowskiego ułożony.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dogmatyczno-moralny wykład religii katolickiéj / przez Żukowskiego ułożony."

Copied!
376
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

D O G M A T Y C X N O -M O R A IN Y W Y K L A x

RELIGII KATOLICKIEJ.

t e r .

<4^

trSY^Ć&filj&AsCi^tLr

H P-SU

(6)
(7)

DOGMATY CZNO-MORALNY

W Y K Ł A D

RELIGII KATOLICKIEJ

Ks. ŻUKOWSKIEGO

K an on ik a H onorow ego K aliskiego, b. N auczyciela relig ii i m oralności yr G im n azju m K ealnćm i Szkole S ztuk Pięknych

u ł o ż o n y .

WYDANIE TRZECIE

p o i n n o ź o n e

WYKŁADEM OBRZĘDÓWc

KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO

p rzez

I K I S . T . 2v£_

W A. R S Z. A. W /J.,

N A K Ł A D M AURY CEG O O R G E L B R A N D A .

1 8 8 0 .

(8)

kow skiego ułożony^ w wydaniu drugiem, pomnożonem przez K s. T . M . W ykładem Obrzędów Kościoła Katolickiego^ wraz z dołączonem i uzu­

pełnieniam i przeczytałem^ a nie znalazłszy w nim nic przeciw nego nauce wiary i moralności K ościoła świętego^ godnym druku go sądzę,

w W arszaw ie d. 8 Lipca 1 8 7 8 r.

Ks. Franciszek Brzeski, Cenzor ksiąg relig. treści'w Arch. W arsz.

APPROBATUR.

Varsaviae die 27 Junii (9 J u lii) 1 8 7 8 an.

A ssesor Consistorii V arsaviensis A . J a n c z a r s k i , pro Secretario Leop. Myszkowski.

#03B0JieH0 IJeHsypoio.

BapmaBa 23 Anp£jui 1880 ro^a.

Warszawa. — Drukiem S. Orgelbranda Syndw, ulica Bednarska Jfc 20.

$Q /34 X / c £r Ł, S'*?-

(9)

PRZEDMOWA.

^ajtrudniejszćm zagadnieniem do rozwiązania dla Człowieka, / samemu sobie zostawionego, bez zaprzeczenia jest prawidło postępowania, którego trzymać się powinien, aby mógł żyć do­

brze, a tśm samśm szczęśliwie. Przyczyna tego polega już-to w słabości i omylności ludzkiego rozumu, który samemu sobie zostawiony, nie może dokładnie poznać prawdziwego dobra, i bierze niekiedy złe za dobre; już w zepsuciu woli, która po­

wodowana namiętnościami, a szczególniej interesem i miłością własną, toczy walkę z rozumem, sprowadza go z drogi zdrowćj sądzenia, przyniewala do bronienia a nawet pochwalania tego nieraz, co jśj jest miłem, a co rzeczywiście potępiać powinien.

Dlatego-to wszystkie silenia się człowieka w tym celu, by odkrył i wskazał innym drogę postępowania, okazały się niedo­

stateczne, błędne, częstokroć nawet zgubne dla niego; a jako wspierające się na omylnym rozumie, nie mogły znaleźć powagi u innych. Każdy filozof był człowiekiem, a zdania jego od człowieka sądzone podług wewnętrznego jego usposobienia, odrzucane lub przyjmowane były, podług tego ja k sprzyjały lub potępiały miłość i interes własny. Dla wskazania innym re­

guły postępowania potrzeba było znać ją samemu, poznawszy poprzednio doskonale cel, do którego człowiek dążyć powinien, którego bez niej osiągnąćby nie mógł; potrzeba było nakazać

Wykład religii katol. 1

(10)

milczenie namiętuościom serca, miłości własnśj i interesowi osobistemu, powagą wolną od tych namiętności; słowem potrzeba było być wolnym od słabości i omylnośći z e . strony rozumu, wyższym od namiętności serca; co przechodziło możność istoty ograniczonśj, jaką jest człowiek.

Zbawiciel nasz Pan Jezus Chrystus miłością rodu ludz­

kiego spowodowany zstępuje z Nieba, by zbłąkanemu w bez­

drożach namiętności człowiekowi wskazać drogę ocalenia, regułę postępowania zdolną go doprowadzić do szczęścia, do którego napróżno wzdychał. Wyższy od wszelkiej namiętności, wolny od błędu, udowodniwszy niezliczonemi i boskiemi dowodami, iż On był prawdą, drogą i życiem, mógł i wskazał rzeczywiście pra­

wdę i drogę wiodącą nieomylnie do życia wiecznego. Ukląkł świat przed Imieniem Jego, a droga przez niego wskazana, stała się jedyną regułą postępowania dla człowieka pragnącego być szczęśliwym. Prawda ta nie potrzebuje dowodów, bo nikt o niśj nie wątpi, każdy ją uznaje; lecz namiętności wrodzone, miłość i interes własny, nie mogąc zaprzeczyć rzeczywistości, usiłują ją na swoją stronę fałszywie nieraz stosować i tłomaczyó. Ztąd pochodzi ta różnica w zdaniach, co do wskazanśj przez Chrystusa drogi postępowaaia, ta sprzeczność w jśj tłomaczeniu łub zasto­

sowaniu do siebie i swych czynów. Aby ustrzedz się błędu, po­

trzeba gruntownie poznać tę drogę i być niezachwianie prze­

konanym o jśj prawdziwości i potrzebie; przez to bowiem oświeci się słaby rozum, a skażonćj woli i jśj namiętnościom nakazane zostanie milczenie; prawda weźmie górę i sama panować będzie nad człowiekiem. Nie podobna tego celu dopiąć przez samo czytanie nauki Chrystusa w objawieniu nam zostawionej, bo oprócz przeszkody, że nie każdy ma tyle czasu, by jedynie po­

święcał się nabyciu wiadomości koniecznych do dokładnego jśj zrozumienia, powstaje druga, że każdy byłby sędzią w swśj wła- snśj sprawie, a omylność rozumu i namiętności serca, staćby mu się mogły przyczyną fałszywego jśj do siebie zastosowania.

Nadto, w nauce Chrystusa, jak naucza apostoł narodów, Paweł

(11)

3

św. jest i mleko dla dziatek i stały pokarm dla dorosłych; po­

trzeba więc takiego koniecznie, któryby bezstronnie z niój umiał wydzielać mleko dla dzieci i stały pokarm dla dorosłych. Chry • stus ten obowiązek włożył na apostołów i ich następców, mó­

wiąc do nich: „nauczajcie wszystkie narody, ucząc je zachowywać to wszystko, co ja wam powiedziałem.11 Dopełniając tego świę­

tego obowiązku Kościół, dokłada wszelkićj usilności, aby ka­

płani poświęcający się powołaniu nauczania ludzi nauki Chry­

stusa, znali ją sami gruntownie, a tem samórn, aby byli w stanie nauczać innych i umacniać ją w ieh sercu; aby umieli wydzielić każdemu, co mu do jego stanu, wieku i położenia jest niezbę­

dnie potrźebnśm; wkładając obowiązek na Chrześcian, aby słu­

chali nauki przez nich opowiadanśj, bo ona nie jest*ich, ale Chrystusa, i aby onę wykonywali, a przez to zostać mogli wie­

cznie szczęśliwemi.

Jeżeli poznanie przepisów nauki Chrystusa jest niezbędne dla każdego, tóm bardziej dla oświeconych, którzy nietylko znać przepisy nauki Chrystusa i one wykonywać winni, ale nadto powinni wiedzieć, dlaczego to czynią; bez tego bowiem słaby rozum wzbogacony wiadomościami światowemi, łatwo uniesie się dumą i zarozumiałością, uzna się za dostatecznego dla siebie przewodnika; a wola i namiętnością zepsute serce tśm łatwió przywiodą go do odrzucenia nauki zbawienia, im w niój silniej­

szy dla siebie znajdować będą hamulec.

Dlatego-t,o we wszystkich zakładach uaukowych chrze- ściańskich, przy wykładzie innych umiejętności, i nauka religii Chrystusa, jako podstawa wszystkich je st pomieszczona; bo W ładza chce i społeczność tego żąda, aby kończąca nauki mło­

dzież przyświecała nietylko światłem nauki innym, ale wzorową moralnością i nieskażonością obyczajów. Dla ułatwienia mło­

dzieży nabycia wiadomości religijnych, ułożone zostały krótkie ieh zbiory, obejmujące główne prawdy, przepisy i prawidła po­

stępowania, które wpajane w umysł i serce młodzieńca, mają się stać dla niego przewodnikiem na drodze złudzeń i omamień,

i*

(12)

które spotkać może w dalszćm życiu. Z tego oczywisty wypływa wniosek, że podobny zbiór krótki nauki Chrystusa, obejmować w sobie powinien nie tylko to wszystko, co do poznania nauki Chrystusa, ale i gruntownego o jśj potrzebie i prawdziwości przekonania, jest niezbędne, tak iżby z niego nie tylko nauczył się młodzieniec być dobrym chrześcianinem, ale nadto wiedział dlaczego takim być powinien; słowem, aby za jśj przewodnic­

twem sam przed swśm sumieniem i przed innemi ludźmi mógł zdać sprawę ze swśj wiary i ze swych przepisów moralnych.

Brak podobnego dzieła dla pragnącśj się nauczyć religii młodzieży jest niezaprzeczony, a potrzeba zaradzenia temu nie­

zbędna. I dlatego pragnąc zaradzić tój potrzebie, poznawszy przez długi przeciąg czasu nauczycielstwa w zakładach nauko­

wych, usposobienie, potrzeby i dążności młodzieży, napisałem dwa dziełka: jedno, Wykład Krótki Eeligii Katolickiśj, dla po- czątkującój młodzieży, obejmujący prawdy niezbędne wiary i moralności; drugie, Obszerny wykład Dogmatyczno-moralny dla tych, którzy nabywszy wiadomości początkowych i funda­

mentalnych, zapragną zdać sobie samym i innym sprawę ze swojćj wiary i moralności. W układzie dzieła, równie jak w wy­

kładzie prawd odwiecznych, starałem się jak najusllnićj o sy­

stem najprostszy i sposób do zrozumienia najdostępniejszy, niepomijając niczego, coby służyć mogło do zrozumienia, zami­

łowania prawdy i do jćj ścisłego zachowania.

Czy praca moja odpowie potrzebie? oddaję to pod sąd czytelnika. Z mojój strony czyniłem wszystko, aby ten cel osią­

gniętym sostał; jeżeli usiłowania moje za odpowiednie potrzebie uznane zostaną, będą dosyć wynagrodzonym za pracę, bo przez nią przyczynię się do szczęścia młodzieży, dla którćj się dobra poświęcam, i odpowiem godnie obowiązkowi powołania mojego.

/tU T O R .

(13)

P L A N D ZIEŁA .

Wstęp, w którym określiwszy znaczenie religii, udowodnią się potrzeba jój poznania i wykonywania, wynikająca z poznania celu, do którego człowiek jest stworzony; niemniśj nieudolność rozumu ludzkiego do poznania samemu przez się drogi wiodącćj do tego celu, do którego jest stworzony.

CZEŚĆ I. i

R O Z D Z I A Ł I.

W którym się okazuje znaczenie religii naturalnćj, tak tćj, którą się ludzie rządzili przed przyjściem Chrystusa, jak i dzi­

siejszych filozofów; niedostateczność jój do osiągnienia szczęścia stałego, a ztąd potrzeba objawienia boskiego.

R O Z D Z I A Ł II.

Obejmuje znaczenie objawienia, cechy i charaktery tak samśj nauki objawionój, jak i ją ogłaszających; niemniój, źe nie zachodzi tak ze strony Boga żadna przeszkoda do udzielenia, jak i ludzi, do poznania religii objawionej.

(14)

6

R O Z D Z I A Ł III.

Udowodnioną zostaje ta prawda, że Bóg dał objawioną religię Izraelitom przez Mojżesza, i że ona była niedostateczną do osiągnienia szczęścia, do którego człowiek jest stworzony;

a ztąd potrzeba nowego objawienia.

R O Z D Z I A Ł IV.

Boskość religii objawionśj przez Chrystusa, udowodniona tak cudami przez Niego samego na jćj potwierdzenie zdziała- nemi, jak i przez Jego apostołów; niemnićj dostateczność jśj i konieczność dla ludzi, do osiągnienia celu ich stworzenia.

R O Z D Z I . A Ł V.

O Kościele ustanowionym od Chrystusa dla zachowania Jego nauki do skończenia świata.

CZĘŚĆ II.

R e lig ia K a to lic k a .

Ponieważ religia ma złączyć ludzi z Bogiem, jako celem ich stworzenia, więc:

R O Z D Z I A Ł I.

O Bogu i Jego nieskończonych doskonałościach, objawio­

nych nam przez Niego samego tak w objawieniu, jak w dzie­

łach Jego.

(15)

R O Z D Z I A Ł II. .

O, Bogu jedynym w Trzech osobach, czyli o Tajemnicy Trójcy Świętśj.

R O Z D Z I A Ł III.

O stworzeniu świata, człowieka, o jego upadku, a tem sa- mćm o utraceniu stanu pierwotnego swego stworzenia; o nie­

możności pojednania się z obrażonym Bogiem, a ztąd o przyrze­

czeniu Zbawiciela uczynionśm pierwszym ludziom przez Boga;

o spełnieniu tego przyrzeczenia przez przysłanie Syna swego Jezusa Chrystusa i o stanie człowieka po śmierci przez Chrystusa objawionym.

CZĘŚĆ III.

W którój wskazana jest droga przez Chrystusa, jaką po­

stępować należy, by osiągnąć cel stworzenia, Boga; przeszkody na tój drodze; pomocy do łatwiejszego postępowania; i środki do usunięcia przeszkód, których koniecznie użyć potrzeba, by się złączyć z Bogiem, czyli:

R O Z D Z I A L I . O przykazaniach Boskich.

R O Z D Z I A Ł II.

O przykazaniach kościelnych.

R O Z D Z I A Ł III.

O grzechach.

(16)

8

R O Z D Z I A Ł iy . 0 łasce Boskiśj.

R O Z D Z I A Ł Y.

0 dobrych uczynkach.

R O Z D Z I A Ł VI.

O cnotach.

R O Z D Z I A Ł VII.

O Sakramentach.

W dziełku mojem wskazałem cel człowieka, do którego dążyć ma; drogę podaną, od Chrystusa do jego osiągnienia;

przeszkody na tśj drodze, których się strzedz, pomoce i środki, których używać winien, aby z niśj nie zboczył, lub zboczywszy mógł na nią powrócić; a tem samem być wiecznie szczęśliwym w posiadaniu Boga, jako celu swojego stworzenia.

(17)

W S T Ę P .

Co jest religia?

E eligia, co do wyrazu, znaczy powtórne związanie, od wyrazu łacińskiego, religare, powtórnie związać, złączyć,—czyli ozna­

cza węzeł łączący Boga z ludźmi, i obowiązki, które człowiek ma względem Boga. Co do rzeczy, są-to prawdy, przykazania, prawa, pomoce i środki do wykonania przykazań, obrzędy czci ze­

wnętrznej, łączące ludzi z sobą w celu oddania czci Istocie najwyższej, Bogu. Z tego wypływa, że ile jest społeczeństw i towarzystw ludzi, tyle może być i religii, bo każde może mieć odmienne prawdy, prawa, przepisy i ceremonie, czyli obrzędy zewnętrzne w celu uczczenia Boga. Z pomiędzy wszystkich religii istnieć mogących, ta będzie tylko dobrą, która zawierać w sobie będzie prawdy, przepisy, prawa i cześć zewnętrzną go­

dną Istoty nieskończenie prawdziwśj i doskonałój. W właści- wem znaczeniu, religią nazwać można tylko prawdy, przyka­

zania, pomoce i środki do wykonania przykazań, obrzędy czci zewnętrznój godne Boga, łączące ludzi z sobą węzłami brater­

stwa, w celu oddania Mu czci najgodniej szój, i stawania się do- skonałemi, swem postępowaniem, na Jego wyobrażenie. Religia z pierwszego poznania jej znaczeni», ma złączyć Boga z ludźmi, i ludzi z Bogiem. Dwa więc głównie ogniwa łączą się w religii:

Bóg i człowiek.

(18)

10

Zkąd się przekonywamy o bytności Boga, i co pod tym wyrazem rozumieć należy?

Głos powszechny całego rodu ludzkiego mówi, jest Bóg od którego wszystko zależy: bo człowiek za pomocą zmysłów, z ogromu tych wszystkich rzeczy, które go otaczają., które wy­

razem świat nazywa, wznosić się mógł do przyczyny, którą Bo­

giem zowie. Jeżeli bowiem zwrócimy oczy na jakąkolwiek rzecz, pierwsze w każdym rodzi się pytanie: zkąd się ona wzięła?

kto ją uczynił? rozum bowiem nas uczy, iż rzecz żadna sama siebie uczynić nie mogła. Na tę prawdę naprowadzony zostaje człowiek spostrzeżeniami zmysłów, które okazują, że każda rzecz podpada zepsuciu, rozkłada się na pierwiastki, z których powstała, i nie ma w sobie tyle mocy, aby od tego zepsucia za­

chować się mogła; czyli, rozum mówi każdemu, że żadna rzecz nie ma w sobie przyczyny swego istnienia, (czyli dlaczego ona istnieje), a tśm samem, że sobie nie nadała bytu; bo gdyby go sobie nadała, wiecznieby go nadawać mogła, a ztąd wiecznieby istniała: więc wnosi, że byt każdego jestestwa na tym przestwo­

rze, który my światem nazywamy, jest zależny od kogoś, który jak go nadał, tak odjąć może, a woli jego nic oprzeć się nie zdoła. Tu człowiek w badaniach rozumem prowadzony, mierzy swoje siły, siły rzeczy go otaczających, i rozważa, ożyliby on lub inna jaka istota pod zmysły mu podpadająca nie była przy­

czyną istnienia innych. Lecz im bardziśj natęża swój umysł nad zgłębianiem przyczyn istnienia tego świata, tśm więcśj po­

znaje, że wszystko prócz niego, jest bierne, martwe niejako, ulega tylko jakiśjś sile, którśj się oprzeć nie może, nie będąc samo w stanie soba rozrządzać; co jasno mu okazuje, że to wszystko jest tylko' skutkiem, którego byt i istnienie od kogo innego jest zależne. Sam nawet człowiek pomimo swej wyż­

szości nad inne twory i istoty, widzi i poznaje, iż on tylko prze­

kształca, zmienia postać rzeczy, psuje jeżeli tak rzec można, to co jest, co ma byt; ale zepsuwszy, lub rozłożywszy na pier­

wiastki, nie jest w możności ż tych pierwiastków napowrdt utwo­

rzyć istoty, z którśj one wydobył; a tśm bardziśj poznaje, że z niczego nic uczynić nie moź*; że i on sam, pomimo swśj woli, bytu swego nie jest panem; czyli, że byt jego nie od niego za­

leży, ale od kogo innego. Dlatego pomimo nieraz swśj chęci

(19)

11

wznosi oczy, ręce i serce do kogoś, którego nie zna może, uwa­

żając swój byt od niego zależny. Ztąd wyprowadza wniosek, że musi być istota wyższa, od tegó świata zupełnie różna, w którśj znajduje się przyczyna istnienia tych wszystkich rzeczy, i w któ­

rej ręku złożony jęst ich los, którą Bogiem nazywa.

Doszedłszy’ do tćj prawdy, idzie dalśj, i używa całśj swej możności poznawania i sądzenia, aby mógł poznać swego Twór­

cę i zbadać Go tak, jak chce zbadać naturę rzeczy siebie otacza­

jących. Uważa więc na świat, na porządek w nim panujący, na niewysłowiouą harmonią pomiędzy wszystkiemi najróżnorodniej- szemi tworami; a zachwycony pięknością, unosi się nad mądro­

ścią istoty, która to urządziła, i widzi, że promyk jego rozumu jest niczśm w porównaniu z rozumśm Istoty Twórczśj; ztąd wnosi, że musi-to być istota rozumna. Doskonałość malująca się w każdym tworze zdumiewa go, i naprowadza na myśl: że istota, od którśj wszystko zależy, musi być nieskończenie dosko­

nałą; ztąd widzi nieskończony przedział pomiędzy doskona­

łością Boga a swoją, i wnosi, że On jest istotą nieskończenie do­

skonałą i t. d., której zbadać nie może istota ograniczona. — Tak nie mogąc zbadać całśj natury Boga, przy wymawianiu tego wyrazu przywiązuje do niego znaczenie: Istoty nieskończonśj, w którśj spoczywa przyczyna bytu wszechświata, Istoty rozu- mnśj posiadającej wszystkie doskonałości w nieskończonym sto­

pniu. Tak więc człowiek, jak mówi ś. Paweł, apostoł, z uważa­

nia piękności i porządku świata, może się wznieść do uznania pierwszśj przyczyny jego — Boga; dochodzi do poznania dwóch istot z sobą łączących się przez religią, Boga i człowieka.

Czy poznać religią i według niej postępować, jest obowiązkiem człowieka i zkąd ten obowiązek wypływa?;

Aby poznać, czy religia potrzebna jest człowiekowi, i czy jśj przepisy wypełniać powinien, należy najprzód poznać, co jest człowiek i jaki jest cel jego istnienia na świecie. Człowiek przychodzi do poznania siebie i ocenienia się przez porównanie siebie z tśm, co go otacza; porównywa on swoje siły, własności i przymioty z własnościami, siłami i przymiotami innych rzeczy, i wyprowadza wniosek okazujący mu swoję wartość. Skoro zwróci uwagę na siebie, spostrzega, że część zewnętrzna jego istoty, którą on ciałem nazwał, prócz kształtu niczem się nie

(20)

różni od istot go otaczających, a stąd spostrzega swój związek ze zwierzętami. Pomimo to jednak widzi, porównywając się z innemi rzeczami za pośrednictwem wewnętrznego swego prze­

świadczenia, że ma władzę poznawania rzeczy, porównywania ich z sobą, wydawania sądu, podobieństwa lub różności przed­

miotów (rozum); spostrzega on w sobie zdolność pojmowania przedmiotów niezmysłowych, do których jedynie przez myśl do­

chodzi (umysł); niemniej widzi w sobie jakąś skarbnicę, do któ- rśj składa cały zapas nabytych już wyobrażeń, i takowe podług potrzeby po upływie nawet wielu lat przywołuje i porównywa z obecnemi zdarzeniami (pamięć:); spostrzega w sobie możność działania tak lub inaczśj, wybierania z dwóch rzeczy jednśj, któ­

rą chce, czyli, że ma wolną wolę; widzi oczyma swój wiedzy sę­

dziego, który bezstronnie wydaje wyrok na jego czynności, i wy­

mierza zaraz nagrodę przez wewnętrzne zadowolenie i ukonten­

towanie, lub karę przez zgryzoty i smutek za dopełnione czyny, (sumienie). Prócz tego czuje w sobie chęci, żądze i pragnie­

nia, których pozbyć się żadnym sposobem nie może, które z je ­ go natury wypływają i są od mój nieodłączne. Porównywając siebie i swoje zdolności z innemi, otaczającemi go istotami, wi­

dzi, że żadna podobnych mu przymiotów i władz nie posiada;

sama nawet część jego zewnętrzna, ciało, jako niczem nie róż­

niące się od innych ciał, tych przymiotów w sobie nie ma; ztąd wnosi, że przymioty i władze, które on ma, są władzami innćj istoty, różnśj od tego co jest zmysłowem i co jest ciałem; czyli istoty duchowej, pojedynczśj, niezłożonśj, która rządzi przez swe władze ciałem i tem, co go otacza, i to nazywa duszą. Tak więc poznaje za pomocą samego zdrowego rozumu, że jest w czę ■ ści istotą materyalną, a w części istotą duchową, że jako istota materyalna niczóm się od innych nie różni, jako duchowa wyż­

szą jest od wszystkiego co ją otacza, panuje nad materyą i do swych jój używa zamiarów; słowem, nazywa się istotą rozumną, złożoną z ciała i duszy duchowśj niezłożonój, opatrzonćj rozu­

mem, pamięcią, wolą i sumieniem.

Jaki jest cel istnienia człowieka na ziemi?

Przyszedłszy do poznania siebie człowiek, poznawszy swą godność i zacność wyższą od innych istot, stara się użyć tychże

(21)

13

na swój użytek i korzyść. Aby ich użył stosownie do swego za­

miaru, uważa ich przymioty, własności i tak rozpoznaje ich cel i użytek. Szczęśliwy jeżeli w tym wyborze nie zbłądzi. P o ­ znawszy cel wielu rzeczy które go najbardziej obchodzą, musi koniecznie wpaść na tę myśl: na co też ja jestem na tśj ziemi, jaki jest cel mojego istnienia? Wprawdzie mało jest ludzi, któ- rzyby to sobie uczynili zapytanie; większa jest część nawet ta­

kich, którzy przypisują, sobie nieraz wiele wiadomości, a jednak nie troszczą się o zbadanie tego pytania, żyją oni bez troski, a raczśj bez celu, kontenci z dnia dzisiejszego, a obojętni na przy­

szłość. Stan jednak takiśj obojętności nie jest zgodny z ich wielkością i szlachetnością, bo poznanie celu, do którego zmie­

rzać powinniśmy, jest sprężyną wszystkich naszych czynności;

jest-to słońce, do którego oczy nasze i myśli wznosić winniśmy, jest punkt, do którego pomimo woli dążymy, a dobro nasze od dobieżenia do niego zależy.

Doszedłszy za pomocą światła rozumu do uznania Istoty nieskończenie mądrśj, która nadała byt temu światu, widzi: 1°

że Ta jako nieskończenie mądra, nic bez celu nie utworzyła, że każda rzecz ma swój cel, do którego dąży, wnosi więc ztąd, że i człowiek musi mieć cel, do którego jest stworzony. 2° Że przeznaczając jaką rzecz do celu, Istota nieskończenie mądra, Bóg, musiał jśj dać odpowiednie siły do dojścia do niego; wnosi więc z tego, że i człowiek musiał mieć nadane od Boga odpo­

wiednie siły do osiągnienia celu swego stworzenia: zwraca więc uwagę na siebie i na swoje siły i dążności, by z nich mógł od­

gadnąć cel swego istnienia.

Zastanowiwszy się nad sobą, spostrzegamy w sobie rozmaite żądze, zapragnienia i siły. Z pośród tych żądza zostania szczę­

śliwym jest panującą; do niśj wszystkie inne dążą, i człowiek używa wszystkich sił i władz rozumu i ciała, do jej zaspokoje- nia. Żądza ta jest powszechna, wspólna wszystkim ludziom, i nikt jśj pozbyć się nie może, bo ona z jego wypływa natury.

Z tego wnosić koniecznie musi, że Bóg wlewając w człowieka tę żądzę, napróżno jśj nie udzielił: że musi być koniecznie, dobro, od posiadania którego to szczęście zależy: że posiadanie tego do­

bra musi być ostatecznym jego celem, tak jak żądza zostania szczęśliwym, jest celem ostatecznym jego starań.—Lecz któreż to jest dobro, i gdzie go szukać należy? oto rodzi się nowe py­

tanie. (Obr. Chryst. T. 1, p. 270).

(22)

14

Na czem zależy szczęście człowieka ?

Pomimo tak gwałtownćj żądzy zostania szczęśliwym, pomi­

mo dokładania wszelkich usiłowań, aby osiągnąć dobro, któreby to szczęście mogło stanowić, każdy człowiek bez wyjątku stanu, majątku i godności musi koniecznie wyznać i wyznaje, że nie jest szczęśliwym, bo żądza jego żadnem dobrem znajdującem się pod słońcem, nasycić się nie da. Pan rozlicznych włości, obsypany bogactwy, na wzór Alexandra Macedońskiego, wzdycha i płacze za noWemi skarbami, a niestałość ich, nabawia go ciągłśj nie- spokojności o ich zachowanie. Samo nawet jego istnienie na­

pełnia serce zanurzone w rozkoszy i wielkości boleścią, przema­

wiając, że choroba i śmierć wszystkiego go pozbawi; widzi więc, że go nic pod słońcem uszczęśliwić nie zdoła, bo wszystko jest podległe odmianie i zniszczeniu; poznaje, że do zostania szczę­

śliwym potrzeba mu koniecznie dobra nieskończonego, w któ- rśm, jak w oceanie zatopiłby swe żądze, nad które nie miałby już wyobrażenia wyższego dobra, a zatćm niczegoby nie żądał;

dobra niezmiennego, stałego, któregoby nie lękał się nigdy utra­

cie. Ponieważ takiego dobra na tym nie znajduje świecie, sięga więc za obręb jego, tam spostrzega Boga, istotę nieskończoną, posiadającą doskonałości w nieskończonym stopniu, dobro nie­

skończone, istotę stałą, niezmienną, mającą przyczynę swego bytu w samśj sobie, a ztąd nieodmienną; i poznaje, że w Jśj tyl­

ko posiadaniu może być szczęśliwym: żtąd wnosi, że jest. stwo­

rzony dla Boga, w któregó posiadaniu szczęście jego zależy.

Z poznania celu naszego istnienia co wynika ?

Poznawszy cel naszego istnienia na ziemi, poznawszy do­

bro, od którego posiadania nasze zależy szczęście, rodzi się po­

mimo woli w sercu człowieka żądza posiadania tego dobra. Aby to dobro posiąść, potrzeba znać drogi prowadzące do niego.

Eozum wskazuje człowiekowi niezmierny przedział pomiędzy Bogiem a człowiekiem, który przejść należy, aby być szczęścia swego pewnym. Tymczasem spostrzega, że ta droga jest mu nieznaną. Wprawdzie posiada on w sobie światło rozumu, któ­

re mu wskazuje, co czynić powinien, i sędziego, który potwier­

(23)

dza lub gani to, co człowiek chce czynić, lub uczynił, lecz zara­

zem widzi, że to światełko jest bardzo słabe, że często wprowa­

dza człowieka w błąd w rzeczach nawet pod zmysły jego pod­

padających; a przytóm czuje w sobie nieustanną walkę tego światła z wolą, która nie zawsze chce słuchać głosu sumienia i rozumu, i często używa ich jako służalców, do popełniania tego, co mu jest szkodliwśm; słowem, poznaje dokładnie, że nie ma ani tyle światła, aby wynaleźć drogę wiodącą do szczęścia, ani nie ma tyle sił, by .tą drogą postępował. Ztąd poznaje konie­

czną potrzebę pomocy takiego, któryby tę drogę znając sam, mógł ją mu wskazać niezawodnie; tak silnego, któryby na nićj był mocen człowieka utrzymać. Rozum mówi do człowieka: Bóg, który wskazał za cel jego bytu siebie samego, tę drogę zna i jest dość silnym, by go na niśj utrzymał, ztąd wyprowadza wniosek, iż Bóg może nam podać prawidła, podług których postępując osiągniemy cel naszego bytu, że On sam mocny jest dać pomoc do ich wykonania. Jeżeli więc Bóg dał człowiekowi te przepisy i prawidła postępowania, poznać je i wykonywać jest z jego na­

tury wypływającym obowiązkiem, bo bez tego, żadnym sposobem szczęśliwym być nie może. — A że jak powiedzieliśmy wyżćj, religią nazywamy prawdy, przepisy wiodące do Boga, więc od po­

znania religii i jój wykonywania zależy szczęście człowieka, które jest w posiadaniu Boga.

Konieczność więc poznania religii i jśj wykonywania, wy­

pływa z samego przyrodzenia człowieka, z jego natury, jako istoty przeznaczonej do szczęścia stałego.

15

Jakie ztąd wypływają wnioski ?

Ztąd wypływa prawda: 1° że ucząc się religii, nikomu nie wyświadczamy łaski, tylko sobie samym; że nie ucząc się jój, samym tylko sobie największe gotujemy nieszczęście; 2° że po­

nieważ żądza zostania szczęśliwym wypływa z naszej natury, więc i potrzeba poznania i wykonywania religii z samój naszśj natury wypływa, jako środka doprowadzić mogącego do tego szczęścia.

(24)

16

Jeżeli cel naszego istnienia jest Bóg, dlaczegóż nie posiadamy sił dostatecznych do jego osiągnienia? Przecież mądrość Boga wy*

maga, aby przeznaczając co do jakiego celu, nadał odpowiednie siły do jego osiągnienia; a że człowiek tych sił nie ma, więc szczę­

ście jest tylko urojonym celem naszego bytu?

Wyobrażenie Boga nieskończenie mądrego naprowadza nas na tę prawdę, że nadając byt człowiekowi i wskazując mu, jako cel jego istnienia siebie, musiał go obdarzyć odpowiedniemi do tego celu osiągnienia siłami. Wewnętrzne nasze przeświadczenie, wy­

dobyte z naszych sił, żądz i zapragnień, okazuje niezawodną tę prawdę, że człowiek tylko w posiadaniu Boga szczęśliwym być może; gdy więc i jedno i drugie musimy uznawać za prawdę, wy­

pływa wniosek konieczny, że Bóg jako istota nieskończenie mą­

dra, stworzywszy człowieka i wywyższywszy go do oglądania i po­

siadania siebie, musiał też i światłem swojem oświecić umysł czło­

wieka, by mógł poznać, co ma czynić, a czego się chronić, aby ten cel osiągnął; i dodać łaski i pomocy, by co dobre, czynił, a strzegł się złego: czyli że wola wsparta łaską boską działać musiała zgodnie że światłem rozumu. Jeżeli więc dziś tego nie posiadamy, nie pochodzi to z winy Twórcy, bo On jest nieskoń­

czenie doskonałą istotą, ale musi pochodzić z winy człowieka, który utracił ten stan, w którym go Bóg po stworzeniu postano­

wił; a mógł go utracić albo przez nadużycie wolnśj woli, czyniąc to, co mu Bóg zabronił,—albo przez nadużycie władz umysłu, chcąc poznać więcĆj, aniżeli mu jako istocie ograniczonej było dozwolone. Ztąd poszło osłabienie umysłu, który już nie był w stanie poznawać jasno woli mu wskazanćj przez Boga, często brał złe za dobre i dobre za złe, chwiał się i nie był pewny, co ma czynić, a czego się strzedż, aby Boga jako cel swojego stwo­

rzenia otrzymał; a ztąd wola, niewidząc w osłabionym rozumie, jasnego i pewnego przewodnika do szczęścia, do którego czło­

wiek dążył, nie chciała iść za jego światłem, i szukała szczęścia w dogodzeniu zmysłowym swym żądzom, i zapiast ulegać rozu­

mowi, służalcem go nieraz i swym niewolnikiem czyniła, skła­

niając do szukania zmysłowój szczęśliwości.

Utrzymywanie to zgodne jest z wiarą powszechną ludów żyjących przed nastaniem ehrystyanizmu. Tak filozofowie jak

(25)

17

i poeci utrzymywali, że stan teraźniejszy nie jest stanem pier­

wotnym człowieka, który wyobrażali i nazywali wiekiem złotym, w któym nie było ani namiętności ani zazdrości, ani trosk, ani nawet śmierci. Poznawali oni swój nędzny, stan, i pałali najgo­

rętszą chęcią oglądania nauczyciela, któryby ich nauczył, co czy­

nić, czego strzedz się winni, któryby im wskazał środek prze­

błagania bóstwa obrażonego. Świadkiem tego jest Cycero w roz­

mowach z Leliuszem.

Czemu stwarzając Bóg człowieka, nie stworzył go takim, aby na­

dużyć swych sił rozumu i woli nie mógł? Jeżeli mógł go takim stwo­

rzyć a nie stworzył, gdzież jego dobroć ojcowska? Jeżeli nie mógł, jakże więc jest wszechmocny?

Dlaczego Bóg stwarzając człowieka nie stworzył go takim, żeby nie mógł nadużyć swych władz rozumu i woli? Aby grun­

townie na to pytanie odpowiedzieć, potrzeba najprzód dobrze zrozumiść, czego chcą podobnie utrzymujący. Czyli oni chcą, aby Bóg nadając człowiekowi siły odpowiednie do- osiągnienia celu stworzenia, dał mu więcśj nad to co dał; czyli też żądają, aby Bóg był dał tak doskonały rozum człowiekowi, iżby zą po­

mocą swego światła nigdy nie zbłądził, i wolę tak doskonałą, któraby nigdy od głosu rozumu niczśm odprowadzić się nie dała? Jeżeli żądają, aby Bóg dał człowiekowi więcśj nad to co dał, odpowiadajmy, że tego ani mądrość Jego, ani potrzeba człowieka nie wymagała; byłoby to więc niepotrzebne, a Bóg jako nieskończenie mądry niepotrzebnych rzeczy działać nie może. Nie wymagała mądrość Boga, aby dał więcśj człowiekowi nad to co dał, bo mu dał wszystko, co do osiągnienia wskaza­

nego celu było potrzeba: człowiek mając wszystko, co go do Boga, jako do celu swego szczęścia doprowadzało—niczego nie I mógł i żądać. Na cóż więc dawać więcśj bez potrzeby? Może

| być, iż powiedzą, prawda Bóg dał tyle, ile było potrzeba—ale gdy­

by dał więcśj, to-by człowiek nie upadł.—Pytamy ich, dlaczego- by nie upadł? czy dlatego, że to co-by otrzymał nad tę potrzebę, zabezpieczyłoby go od upadku? odpowiadamy—że nie: bo kto ma możność stracenia stu np. rubli — ma także możność stracenia i miliona. Trzeba uważać, że człowiek, zawsze jest człowiekiem,

Wykład religii katol, 2

(26)

stworzeniem, a zatem ograniczonym: chociażby Bóg dał mu i doskonalszy rozum, i większe dary—zawsze on będzie miał granice, za które jako istota wolną obdarzona wolą, przejść mo­

że—a zatem i upaść. Żądać od Boga, by Bóg człowieka uczynił tak doskonałym, iżby przez samą swą doskonałość nie mógł upaść, jest to żądać, by Bóg stworzył człowieka nieograniczonym pod względem światła rozumu, i posiadającym wszystko—czyli aby Bóg stworzył człowieka równym sobie i aby człowiek zara­

zem był stworzeniem i równym stwórcy,—co się sprzeciwia ro­

zumowi. I tego Bóg jako Istota nieskończenie mądra, uczynić nie mógł.

Uposażając więc człowieka tem, czem go uposażył, wywią­

zał się ze swój mądrości i dobroci, zostawując człowiekowi pole zasługi, przez współpracowanie z darami otrzymanemi, zosta­

wując mu, w nagrodę za jego pracę, stan niemożliwości grze­

szenia, gdy posiadłszy Boga jako prawdę nieskończoną, pokocha Go jako dobro nieskończone i nigdy oddalić się od Niego nie będzie mógł.

Czy Bóg dał człowiekowi religią?

Z samego poznania Boga wypływa, iż Bóg stwarzając czło­

wieka, wskazując mu cel jego bytu, musiał koniecznie wskazać i drogę do niego wiodącą, jak niemniój obdarzyć siłami odpo- wiedniemi do postępowania na niśj, czyli że dał prawidła, pra­

wa, przepisy i pomoce, które mu służyć miały za przewodnika do osiągnienia celu swego stworzenia, i to nazywamy religią naturalną.

18

(27)

c z ę S o i .

R O Z D Z IA Ł I.

R E L I G I A N A T U R A L N A .

Co jest religia naturalna i jak się dzieli?

Przez religią, naturalną rozumiemy tę religią, jaką rozum sam sobie zostawiony ustanowić może; do jakiój sama natura człowieka skłania: czyli jest-to zbiór zasad mających na celu oddanie czci Bogu, o ile je naturalnym rozumem poznać mo­

żna. O takiśj religii mówić nie będziemy; gdyż ona mogła wprawdzie istnieć, ale nigdy nie istniała: jak zobaczymy, mó­

wiąc o religii objąwionśj.

Przez religią więc w właściwem znaczeniu ro ­ zumiemy wszystkie prawdy- praw a^rzykazania, pomoce i środ­

ki SI 2*

(28)

20

ki udzielone człowiekowi, oprócz tych,. które miał nadane przy stworzeniu, odpowiednie do osiągnienia celu do któ­

rego Bóg go wywyższył: chwalenia Boga i zostania szczęśli­

wym. Nazywa się naturalną nie dla tego, że ją człowiek natu­

ralnym wynajduje rozumem, ale dlatego, że ona jest zupełnie odpowiednia do natury człowieka; nie nadaje jśj sobie, nie na­

bywa jój, rodzi się on wraz z nią i odkrywa ją w sobie. Jest ona ukryta wewnątrz człowieka, rozum ją odkrywa, a sumienie ogłasza, czy podług niśj postępuje lub nie. Że wewnątrz nas znajduje się ta religia, przekouywa nas historya wszystkich lu­

dzi i wszystkich wieków. Gdziekolwiek i w jakimkolwiek czasie żyli ludzie, zgadzali się z sobą, co do pewnych prawd moral­

nych postępowania i wiary, wszędzie i zawsze znajdujemy w nich wkorzenione prawdy: bytności Boga, Jego sprawiedliwości, opatrzności, nieśmiertelności duszy, różnicy pomiędzy dobrem a złem, i to prawo postępowania: nie czyń drugiemu tego, co nie chcesz, aby tobie czyniono. Zkądby wypływała ta różnica pomiędzy dobrem a złem, gdyby nie było prawa? Nie jest ono wymysłem i wynalazkiem ludzi, bo jest powszechne i stałe u wszystkich, a gdyby było wymyślone, u jednego może, ale nie u wszystkich znajdowałoby się ludów; nie byłoby powszechne co do czasu, bo byłby czas, w którymby nie było różnicy pomię­

dzy złem a dobrem, a przecież nikt nam tego udowodnić nie jest i nie był w stanie.

Religia naturalna na dwa oddziały czy peryody podzie­

loną być może: na religią naturalną dawną i nowoczesną. Da­

wna obejmuje okres czasu, w którym ludzie jśj prawami rzą­

dzili się od początku świata do Chrystusa; nowoczesna zawiera przestrzeń czasu od Jezusa Chrystusa do naszych czasów. Be- ligia naturalna dawna objawia się w pismach filozofów żyjących przed Chrystusem, nowożytna w pismach nowożytnych filozofów, którzy niby odrzuciwszy objawienie, samem tylko prawem na­

tury chcą się rządzie. Dzielą się oni na deistów, którzy Boga takiego jakiego im rozum przedstawia, i prawo jego, jakie z nie­

go wypływa, za dostateczne uznają do szczęścia człowieka, bez pomocy objawienia; indiferentistów, którzy każdą religią bez różnicy prawd, przepisów, obrzędów i przykazań, choćby najdzi­

waczniejszych i najbrudniejszych, za równie dobrą i dostateczną dla człowieka poczytują, i na ateistów, którzy przeczą bytność w zupełności Boga, a tóm samćm i każdą religią za wymysł i głupstwo godne wzgardy poezytują.

(29)

_ 21 -

Czy reiigia naturalna, sama w sobie uważana, była dostateczną dla człowieka.

Religia ze względu na swój cel, jakim jest szczęście czło­

wieka w posiadaniu Boga, dostateczną jest, jeżeli tak jest za-' stosowana i odpowiednia słabości Człowieka, iż za jfij pomocą w tym stanie, w jakim zostaje, szczęście w posiadaniu Boga, osiągnąć może; przeciwnie, jest niedostateczną. Samo wyobra­

żenie Boga, istoty nieskończenie mądrój, oczywiście każdemu mówi, -że ta stwarzając człowieka i przeznaczając mu cel, mu­

siała, jak już powiedzieliśmy, dać prawa, przepisy, prawidła, podług których ma postępować; musiała zarazem dać mu odpo­

wiednie siły, środki i pomocy do ich wykonania, aby ten cel osiągnął; a ztąd i rozum mówi, że reiigia naturalna była zdolna uszczęśliwić człowieka, zostającego w tym stanie, w jakim go po stworzeniu Bóg postanowił. Lecz gdy stan dzisiejszy, jak wy- źćj udowodniliśmy, nie jest tym stanem, gdy rozum zaćmiony nie może dokładnie poznawać tego prawa, a namiętności jeszcze bardziśj go w błąd wiodą i wola skłonniejszą jest do tego, co dogadza zmysłom, chociażby to sprzeciwiało się prawu, niż do tego co zapewnia osiągnienie prawdziwego szczęścia; więc reiigia naturalna była niedostateczną do jego uszczęśliwienia. Potrzeba już nowego światła, któreby wyjaśniło rozumowi prawo podane poprzednio od Boga, któreby wyprowadziło wnioski z nim zgo­

dne; potrzeba nowych i silnych pobudek, któreby odwiodły wolę od złego, pomimo jego zgodności z zepsuciem człowieka, a na­

kłoniło do dobrego, pomimo przykrości, jakie wola znajdowała­

by w jego wykonaniu. Niedostateczność tę religii często sami filozofowie pogańscy poznawali, i z największem upragnieniem oczekiwali takiego, któryby im obowiązki względem Boga i in­

nych wskazać mógł. I tak Sokrates (u Xenofonta Memorab.

Libr. 4) oświadcza: „że w ludziach bardzo małe znajduje się poznanie rzeczy boskich, i dlatego bardzo byłoby pożądanem, aby w tym względzie zkądinąd większa zaświeciła jasność.11 Plato tegoż wprowadza Sokratesa tak mówiącego: „należy ocze­

kiwać, dopóki nie nauczymy się, jak wypada zachować się wzglę­

dem bogów i ludzi", któremu odpowiadając Alcybiades rzecze:

„kiedy będzie, o Sokratesie! i kto tym nauczycielem? z najwię­

kszą bowiem przyjemnością tego człowieka, ktokolwiek on bę­

(30)

dzie, przyjmę". (Alcibiad. II oper. vol. 5 editio. Eib. ort. p. 100).

Cicero (w księdze o naturze bogów r. 1) wyznaje: „najtrudniej­

sze i bardzo ciemne jest pytanie o naturze bogów." Jamblichus w życiu Pitagoresa roz. 28 tak się wyraża: „co jest Bogu przy- jemnćm, bardzo trudną jest rzeczą poznać, chyba gdyby kto*

albo tego który Boga, lub samego Boga mówiącego słyszał."

Zkąd się jeszcze bardziej okazuje niedostateczność religii naturalnej do szczęścia człowieka.

Niedostateczność religii naturalnśj najbardziej okazuje się w skutkach. Lubo bowiem filozofowie niektórzy niekiedy wpa­

dali na tę myśl, że jest jeden Bóg, zawsze jednak przydawali mu mnóstwo rozmaitych bóstw podrzędnych, którym cześć od­

dawana była upoważnieniem do wszelkich zdrożności, występ­

ków i zbrodni. Mitologia pogan przedstawia nam niebo napeł­

nione bóstwami, które niczem nie różniły się od ludzi; wylanemi na tćż występki i namiętności co i ludzie, których swym przy­

kładem upoważniali do złego. Bóstwa ich niczem nie były innem jak występkami nbóstwionemi, którym, by się podobać, w obrzędach uroczystych na ich cześć odbywanych w występ­

kach pogrążać się należało; tak dalece cześć bogom oddawana była zbrodniczą, iż jśj w obecności Katona odbywać nie śmiano.

Nie wspomnę o czci oddawanej istotom martwym: słońcu, gwia­

zdom, księżycowi, kamieniom, rzekom, gadom, roślinom i zwie­

rzętom, która samemu Bogu się należy. Religia więc naturalna nie była dostateczną do zabezpieczenia ludzi od bałwochwalstwa i od zepsucia obyczajów. Dalśj najważniejsze prawdy jako to:

o nieśmiertelności duszy, o nagrodzie i karach w życiu przyszłśm;

prawdy, które są najsilniejszą pobudką do cnoty, były albo zu­

pełnie przyćmione, lub błędnie przez samychże filozofów i z nie­

pewnością wyznawane. M°ralnośe jako zasadzona na fałszy­

wych wyobrażeniach o bóstwie, musiała być koniecznie pobła­

żającą występkowi, nieprzyjazną cnocie; a przepisy filozofów moralne, jako wypływające z rozumu omylnego, na żadną po­

wagę u ludu nie zasługiwały. Lud prosty zarówno jak i filozo­

fowie widzieli tę skłonność większą w człowieku do złego, niż do dobrego; ale nie znali jśj początku. Wyobrażenie bóstwa nieskończenie doskonałego odwodziło ich od utrzymywania, ii

(31)

to złe od niego bierze początek, i dlatego aby naznaczyć po­

czątek złemu potrzebowali udawać się do wyobrażenia bóstwa złego, od którego wszystko złe powstało: tak jak drugiego do­

brego, któremu dobre rzeczy przypisywali. Nadto widział lud i filozofowie, że Bóg obraża się grzechami, że ażeby odzyskać łaskę obrażonego Boga, należy mu zadosyć uczynić. Lecz co czynić, aby przebłagać Boga, jakich użyć środków, by uwolnić się od kary zasłużonej ? tego zupełnie nie znali: a chociaż roz­

maite środki wymyślali dla pojednania się z Bogiem, jako to:

obrzydzenie grzechu, modły, ofiary ze zwierząt, a nawet i z lu­

dzi, wszystko to jednak było niedostateczne, jak sami uznawali.

Tak więc religia naturalna starożytna filozofów, jako niezabez- pieczająca ludzi od fałszywych wyobrażeń o bóstwie, nie znająca praw głównych moralności i środka pojednania się z Bogiem obrażonym, nie mogła być dostateczną do uszczęśliwienia czło­

wieka, a tem samem do doprowadzenia go do ostatecznego celu, Boga.

Czy religia naturalna dzisiejszych filozofów jest dostateczną do doprowadzenia człowieka do szczęścia?

Religia naturalna, najbardziej wypracowana, nowoczesnych filozofów, (którzy wychowani na łonie objawionćj religii Chry­

stusa, przywłaszczyli sobie wiele prawd z objawienia, a jednak chcą zaprzeczyć źródła swych wyobrażeń religijnych z objawie­

nia, i wszystko przypisują rozumowi), nie jest dostateczną dla człowieka. Najprzód, że religia naturalna filozofów dzisiejszych nie jest zastosowana do pojęcia gminu, który lubo mógłby po­

znać niektóre główne prawdy, ale to jednak nie stanowi całój religii naturalnćj; przypuśćmy nawet, że uczeni mogą nauczyć lud prosty, ale pytanie, zkąd wezmą tyle powagi, aby lud uwie­

rzył temu, czego nauczać go będą? Słusznie więc mówi Laktan- cyusz: „nikt nie chce wierzyć tym przykazaniom, ponieważ są ludzkie i nie wsparte powagą boską i nikt nie uwierzy, bo każdy uważa się za człowieka takiego, jak i ten, który go naucza."

(Ks. 3 roz. 27 o ustaw, boskich). Powtóre, poznaje wprawdzie rozum ludzki, że ma jakieś obowiązki względem Boga, siebie i ludzi; lecz rozum sam sobie zostawiony, słuszny ma powód wątpienia czyli te obowiązki' dokładnie poznał, szczególniśj te, które ma względem Boga. Po trzecie, nikt zaprzeczyć nie może

23

(32)

bez kłamstwa, że często przekracza prawo Boże i że obraża Boga, za co winien zadosyć uczynienie; -tymczasem rozum filo­

zofów nie znajduje środka dostatecznego i pewnego do przebła­

gania obrażonego Boga: w końcu nie poznaje rozum sam sobie zostawiony początku złego moralnego, a tem samćm nie może podać środków pewnych do zabezpieczenia szczęścia ostatecz­

nego; i dlatego religia dzisiejszych filozofów równie jak religia pogan nie jest dostateczną do szczęścia człowieka. Te uwagi wyjaśniają nam wątpliwość, dlaczego dziś widzimy tyle religii naturalnych, ilu jest filozofów; bo każdy swe podaje widzimi się za prawdę, którą inny potępia.

24

Z tego wszystkiego, cośmy dotąd powiedzieli, co wynika?

Z tego, cośmy powiedzieli, wypływa, że człowiek po wy­

padnięciu ze stanu, w którym go Bóg postanowił, sam sobie zo­

stawiony żadnym sposobem szczęścia w posiadaniu Boga jako ostatecznego celu osiągnąć nie mógł; że jedyną tylko nadzieję poznania w co ma wierzyć i co czynić, aby był szczęśliwy, po­

kładał w Bogu i oczekiwał chwili, aby mu to wskazanśm było.

Kiedy więc rozum ludzki nie może nam wskazać religii dostatecznej do osiągnienia celu, któż nam ją podać może?

Ponieważ religia ma wskazać nam drogę do osiągnienia Boga, którśj żaden człowiek po upadku choćby najuczeńszy nie zna i znać nie może, bo rozum jego zawsze jest omylny, a ztąd narażać może nas na niebezpieczeństwo zbłąkania z tśj drogi, a tem samem na utratę szczęśliwości w posiadaniu Boga, któ- rćj niczem powetować nie można, bo ją poznamy wtenczas, gdy już u kresu staniemy naszego życia, a ztamtąd wrócić nikł nie może; więc autorem religii odpowiedniej potrzebom czło­

wieka po jego upadku nie może nikt być, tylko sam Bóg. Po­

nieważ Bóg może albo sam.przez się ogłosić- religią, lub przez ludzi od siebie posłanych, więc religia od Boga podana powinna nosić na sobie cechy boskiego swego początku i być ufundowana na dowodach, które tylko Bóg zdziałać może, to jest na cudach

(33)

25

i proroctwach. Jeżeli Bóg sam przez się ją ogłasza, udowadnia swe władztwo i potęgę; jeżeli posyła kogo w swśm Imieniu, to ten również powinien działać cuda i proroctwa, aby udowodnił, nauka, którą ogłasza, jest dziełem Boga.

Każdy więc, który ogłaszać chce religią lub podaną od Boga poprawiać i przekształcać, swe posłannictwo cudami i prze­

powiedniami udowodnić winien; bez tęgo nauka jego za dzieło ludzkie uważaną być winna.

Czy religią od Boga podana może się udoskonalać tak, jak inne umiejętności i nauki?

Keligia, jako córa Nieba, mająca swym autorem Istotę nieskończenie doskonałą, musi być taką, jaką być winna, aby doprowadziła człowieka do celu mu wskazanego, prawdy więc i przepisy przez nią podane, są zawsze dobre i nigdy złemi być nie mogą, bo Bóg mylić się nie może. Wszystko, co od Niego pochodzi jest doskonałe, doskonalonym więc być nie może przez człowieka, którego rozum ograniczony, podległy jest błę­

dom.—Zawsze to, co Bóg powiedział jest prawdą i fałszem być nie może. A zatem religią od Boga podana, podlegać nie może odmianie i kształceniu, jak nauki podane od ludzi.

Tu należy strzedz się, aby nie brać za jedno kształcenia się religii, i jśj rozwijania się czyli wyjaśniania przez Boga.

Bóg bowiem, jako nieskończona mądrość, może podawać prawdy ludziom, jedne, które są do ich stanu i usposobienia najpotrze­

bniejsze, a inne zostawić do dalszego czasu; może podać ogólne przepisy, zachowując ich wyjaśnienie na czas dalszy; w takim przypadku religią tylko się rozwija, ale nie zmienia, i sam tylko Bóg jak dał główne przepisy, tak On tylko mocen jest z nich wnioski prawdziwe wyprowadzić, czyli ją rozwinąć sam przez się lub posłanych od siebie ludzi. Błądzą więc i okazują zupełną nieznajomość znaczenia religii ci, którzy chcą ją kształcić, zmie­

niać i doskonalić stosownie do zmiany czasu, okoliczności i oświa­

ty. Bóg zawsze jest jeden, i nauka jeżeli od Niego wychodzi, tak jak jśj autor, musi być jedna i nieodmienna. Bóg nie może powiedzieć, że to jest dobre i złe; ale jeżeli powie że dobre, musi być dobre; i przeciwnie. Ztąd wypływa wniosek oczywi­

(34)

sty,rże religia ta jest prawdziwa, która pochodzi od Boga, którą poznać i przepisy jśj wykonywać jest obowiązkiem człowieka.

Czy Bóg był obowiązany dać człowiekowi religią po jego upadku?

Jeżeli uważać będziemy obowiązek ze stróny Boga udzie­

lenia człowiekowi religii po jego upadku, za wypływający ze sprawiedliwości, rozum nasz mówi, że Bóg nie był obowiązany nam jśj udzielić. Stwarzając nas, sprawiedliwość wymagała, aby nam dał siły odpowiednie do osiągnienia celu, do którego nas stworzył; gdy je nam dał, już wywiązał się ze sprawiedli­

wości, i więcśj nam dawać nie miał obowiązku, bo utrata Jego darów z naszśj pochodziła winy; miłosierdziu tylko Jego zosta­

wiono ulitować się nad rodem człowieka lub go od siebie odda­

lić. Religia od Boga podana nazywa się religią objawioną.

26

(35)

R O Z D Z IA Ł II.

R E L I G I A O B J A W I O N A .

Co jest objawienie i religia objawiona.

Objawienie w ogólnśm znaczeniu jestto powiedzenie komu tego, czego on poprzednio nie wiedział, np. nauczyciel wykłada uczniowi prawdy, których on poprzednio nie znał, uczy go, to jest na jaw wyprowadza to, co było ukrytem, tajemnem, czyli objawia uczniowi.

Objawienie boskie, jestto odkrycie pewnych prawd bezpo­

średnio, to jest przez szczególne działanie od Boga uczynione ludziom; a religia objawiona, jest zbiorem prawd, prawideł, prze­

pisów, obrzędów i ceremonii zewnętrznych od Boga ludziom po­

danych, za pomocą których dostatecznie poznać można Boga, oraz jak należy go czcić i przez cześć Mu oddawaną otrzymać prawdziwe szczęście.' Cel objawienia jest, aby ludzie nauczywszy się religii objawionćj, za jój pomocą otrzymali cel swego stwo­

rzenia... Boga.

Czy religia objawiona jest potrzebna i pożyteczna ludziom?

Ponieważ, jak poprzednio okazaliśmy, człowiek samemu sobie zostawiony, nie może dojść do posiadania Boga, jako celu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zakres umocowania: zawieranie i zmiana umów o kartę kredytową Leroy Merlin, odbieranie oświadczeń w zakresie tych umów oraz umów pożyczki lub kredytu ratalnego, wykonywanie

na niby się kochać będziemy więc chociaż upij się ze mną nigdy się tak nie kochałeś a i napoju takiego nie piłeś miły od

Metalowa szafa archiwizacyjna wbijała mi się w plecy, a moja noga przewieszona przez jego silne przedramię zaczynała boleć bardziej niż mdlejące ramiona, którymi trzymałam

Jak zatem widzimy, na przestrzeni 25 lat stanęło na misyjnej roli Burundi i Rwandy 24 polskich Karmelitów Bosych. Dużo, bo trzeba pamiętać, że wszyscy zakonnicy

Światowa Konferencja na Rzecz Dobra Dzieci. W Polsce natomiast Dzień Dziecka obchodzony był jeszcze przed II wojną światową. Pierwszy raz świętowano go bowiem już w 1929 roku,

Międzynarodowy Dzień Dziecka ma swoje początki w 1925 roku.. Wtedy to w Genewie

Jednocześnie zasugerowano, iż Dzień Dziecka w każdym kraju powinien być obchodzony w dniu, który jego władze uznają za najwłaściwszy. Od 1994 dnia 1 czerwca w Warszawie

Międzynarodowy Dzień Dziecka ma swoje początki w 1925 roku.. Wtedy to w Genewie