Zdzisław Komosiński
Założenie pierwszego kapucyńskiego
klasztoru na Śląsku w Prudniku
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 19/1-2, 185-201
1976
P ra w o K anoniczne 19 (1976) n r 1—2
O. ZD ZISŁA W K O M O SIŃ SK I OFM Cap.
ZAŁOŻENIE PIERWSZEGO KAPUCYŃSKIEGO KLASZTORU NA SLĄSKU W PRUDNIKU
T r e ś ć : W stąp — I. P rzygotow ania do budow y k onw entu. — II. B u dow a kościoła i a d a p ta c ja dom u n a k lasztor. — Zakończenie.
W s t ę p
Usiłowania kapucynów , b y osiedlić się na Śląsku trw a ły od 1629 r. Dopiero jed n ak w 1654 kapucyni zdołali pokonać wszelkie trudności i zdobyć potrzebne praw a n a osiedlenie się. Osiągnięcie tego celu zawdzięczają w dużej m ierze fu ndatorow i biskupow i po mocniczem u w rocław skiem u B altazarow i Lieschowi. B iskup Liesch w raz z gub ern ato rem księstw a opolsko-raciborskiego hrab ią M ak sym ilianem Hoditzem u stalił ufundow anie pierw szego klasztoru na Ś ląsku w P ru d n ik u i w tym m ieście zakupił parcelę i budynek przeznaczony n a klasztor.
P ierw szym przełożonym w P ru d n ik u został o. Jow ita z B ur- gundii. B ył on gorliw ym i roztropnym kapłanem , nadającym się do w ykonania pionierskiego dzieła, budow y kościoła i klasztoru.
I. Przygotow ania do budowy konwentu
Ojciec Jo w ita jako pierw szy przełożony hospicjum kapucyńskie go w P ru d n ik u przebyw ał z początkiem października 1654 roku w Nysie i przygotow yw ał się do objęcia now ej p la c ó w k i1. W spół pracow ać z nim m ieli dw aj ojcowie i dw aj bracia. Z ojców był w Nysie tylko o. Ezechiel z B am bergu, gdyż o. Elzeary, przebyw ał w tym czasie w Zielonej Górze i nie wiadom o było, kiedy przybę dzie podjąć obowiązki w P rud n ik u . B racia natom iast: M ichał i Grzegorz, obiecani przez prow incjała, jeszcze na Śląsk nie przy byli.
O. Jo w ita napisał więc 5 października list do prow incjała, w któ
1 O początkow ej działalności k a p u c y n ó w n a Ś lą sk u a u to r p isa ł w a r ty k u le p.t. P róby osiedlenia się Z a ko n u B raci M n iejszyc h K a p u c yn ó w na
ry m prosił jeszcze o ojca Cezarego, oraz o przyspieszenie w ysłania braci 2.
O. Jow ita i o. Ezechiel zaopatrzeni w pism a polecające od bisku pa Liescha 6 października 1654 r. opuścili Nysę i udali się do P ru dn ika. H rabia Hoditz, g ubern ato r księstw a opolsko-raciborskie- go, ucieszył się przybyciem tak długo oczekiwanych m isjonarzy, zwłaszcza gdy dow iedział się o decyzji prow incjała, który zgadzał się na założenie klasztoru w P ru d n ik u . N atychm iast przekazał oj com dom zw any w mieście „M onaster”, któ ry został już poprzednio w ykupiony od dziedziców Łukasza S auera. B udynek ten jedn ak nie nadaw ał się do natychm iastow ego zamieszkania, ponieważ w nętrze jego m iało rozkład izb nadający się na zam ieszkanie dla św ieckich ludzi, a n ie dla zakonników . Należało w nętrze bu dy nk u przerobić tak, by było podobne do typowego klasztoru kapucyń skiego. Ojcowie więc poprosili o m ieszkanie zastępcze. G ubernator Hoditz dał ojcom na tym czasowe zamieszkanie budynek szkolny przeznaczony n a gim nazjum . Całodzienne wyżywienie m ieli u gu bernatora.
W krótce o. Jow ita udał się do m agistratu m iasta P ru dn ik a. P rzedstaw ił tam listy biskupa Liescha i w yjaśnił cel przybycia. R adcy m iasta w yrazili jednom yślnie zgodę n a w prow adzenie się zakonników do P ru d n ik a na stałe, jak rów nież zatw ierdzili akt darow izny, czyli przekazanie kapucynom dom u i ogrodu, w celu założenia klasztoru.
O. Jo w ita z w ielką energią przystąpił do adaptacji domu na klasztor. Za pieniądze otrzym ane od biskupa Liescha grom adził m ateriały budow lane, a także sta ra ł się zdobyć odpow iednich m aj stró w 3.
W tym czasie do P ru d n ik a dotarła wiadomość, że do N ysy przy jechał biskup w rocław ski K arol F erdynand. O. Jo w ita postanow ił natychm iast w yjechać do Nysy, by osobiście pokłonić się bisku powi i złożyć spraw ozdanie z poczynionych przez kapucynów prac n a terenie diecezji w rocław skiej. W Nysie o. Jo w ita przedstaw ił biskupow i w rocław skiem u zam iary swoje i swoich przełożonych, dotyczące osiedlenia się na stałe kapucynów w diecezji w rocław skiej, oraz oznajmił, że zarząd austriackiej prow incji kapucynów chciałby w ybudow ać klasztor w P rudnik u. Biskup p rzy jął życzli wie w szystkie prośby o. Jow ity. Ze sw ej strony obiecał opiekę i protekcję w diecezji w rocław skiej. Żeby kapucyni mogli w ejść praw nie w posiadanie w księstw ie opolsko-raciborskim , wyznaczył
2 A n n a le s C apucinorum , L ib e r seu P ro to co llu m to tiu s p ro v in ciae Boe- m o-A u striacae, S ty ria cae Or d m is F ra c tu m M inórum C apucinorum . P ra - h a -S tra h o v . B ibliotheca N ationalis. T. III 1654 n r 60 s. 301; i n r 67 s. 303. (Skrót: A. C.).
[52] Założenie klasztoru w Prudniku 187 dwóch pełnom ocników w osobach kanonika w rocław skiego ks. Szy m ona W acława L achnita von H artenberg, dziekana kolegiaty w Nysie, k tó ry był od stycznia tegoż roku kom isarzem okręgowym na okręg Nysy i okolicy, oraz ks. A dam a H ieronim a Höltzela, pro boszcza Nysy, kanonika k ated ry w rocław skiej i kolegiaty w Nysie. Tym dwom dostojnikom w im ieniu swoim polecił pierw szego li stopada 1654 r. uroczyście w prow adzić kapucynów w posiadanie w P ru d n ik u w sposób p ra w n y z zachow aniem w szelkich przepisów kościelnych i liturgicznych ce rem o n ii4.
Biskup K arol F erd y n an d w krótce udał się do Opola. W mieście tym 24 października 1654 roku polecił sporządzić dokum ent, w któ ry m zaw arł wszystko, co ustnie rozporządził w Nysie odnośnie w prow adzenia kapucynów w posiadanie w P ru d n ik u s.
Na mocy tego d ek retu kapucyni otrzym ali na wieczną fundację m iejsce i kaplicę w P ru d n ik u , a zarazem pozwolenie korzystania ze w szystkich praw , im m unitetów i przyw ilejów , jakie przysłu gu ją ich zakonowi.
W Nysie 23 października o. Jow ita omówił rów nież z biskupem Lieschem spraw ę budow y konw entu. Biskup w yraził życzenie, by roboty jak najprędzej rozpocząć. To swoje życzenie p oparł w ysła niem do P ru d n ik a części m ateriałów budow lanych razem z robot nikam i.
Pow iększyła się rów nież zakonna fam ilia w P ru d n ik u , przybyli bow iem o. C ezary i dw aj wyżej w spom inani bracia k o n w e rs ie.
Od chw ili rozkazu biskupa wrocławskiego do w ykonania aktu przekazania fundacji zostało niew iele czasu. Należało powiadom ić ludność w m ieście i okolicy, oraz zachęcić w iernych do wzięcia licznego udziału. W uroczystość W szystkich Św iętych przyjechali do P ru d n ik a kom isarze biskupa w rocław skiego i notariusz. Samo przekazanie kościoła i dom u przeznaczonego na klasztor odbyło się w następujący sposób. Pierw szego listopada 1654 roku z koś cioła parafialnego w yruszyła procesja za m u ry m iasta w k ieru n k u kaplicy cm en tarnej pod w ezw aniem N ajśw iętszej M aryi P anny. P rzed głów nym w ejściem ks. dziekan przekazał klucze od kaplicy przełożonem u zakonnem u o. Jow icie, któ ry otw orzył św iątynię i w prow adził procesję do w ew nątrz. Wówczas proboszcz z Nysy A dam H öltzel w ygłosił okolicznościowe kazanie, którego m otto było z psalm u 117 w iersz 24: „To jest dzień, któ ry uczynił Pan, cieszmy się i w eselm y w nim ”. W kazaniu podkreślał, że w prow adzenie kapucynów do P ru d n ik a stanie się dla m iasta w ielkim dobrodziej
4 A. C., t. III 1654 n r 80 s. 312 n. Zob. G. C w i ę c z e k , K ró lew icz K arol F erd yn a n d W aza ja k o b isk u p w ro cła w ski. W: S tu d ia z h isto rii
kościoła w Polsce. Т. II W arszaw a 1973 s. 250.
5 A. C., t. III 1654 n r 80 s. 313. P o t. B u lla riu m C apucinorum , t. IV R am a 1746 s. 214 n.
stw em . N astępnie ks. dziekan odpraw ił uroczystą Mszę św. zakoń czoną hym nem Te Deum laudam us. Po m odlitw ach liturgicznych notariusz odczytał d ek ret biskupa wrocławskiego, z którego zebra n i dowiedzieli się o woli ordynariusza, że zakonników bierze pod sw oją opiekę i zabrania wszystkim czynić cokolwiek na ich szko dę 7.
Po uroczystościach w kościele g ubern ato r Hoditz zaprosił do siebie n a przyjęcie kom isarzy biskupa wrocławskiego, kapucynów, proboszcza prudnickiego, członków m agistratu m iasta P ru dn ik a i innych gości.
W czasie przyjęcia przyszli dw aj protestanci, którzy od b u r m istrza m iasta zażądali kluczy od kaplicy cm entarnej, by mogli pochować ciało zm arłej protestantki. K aplica bowiem cm entarna posiadała dwoje drzwi. Jed n e od stron y m iasta, a drugie od stro ny cm entarza. T ru m n y w czasie pogrzebu przenoszono przez kaplicę, w któ rej odpraw iano nabożeństw a żałobne. C m entarz służył w spól nie, dla katolików jak i dla protestantów . Pogrzeby odbyw ały się bez kazań i bez dzw onienia 8.
B urm istrz nie posiadał już kluczy od kaplicy, ponieważ w tym dniu zostały one uroczyście przekazane przełożonem u kapucynów , k tó ry przejął kaplicę cm entarną. Miała ona odtąd służyć jako kościół klasztorny. Proszony o klucze o. Jow ita oznajm ił p ro te stantom , że kaplica odtąd będzie służyć tylko celom zakonnym . P ro testan ci m usieli więc w ejść na cm entarz bocznym w e jśc ie m 9. W śród akatolików m iasta nastąpiło niezadowolenie. W praw dzie w iedzieli oni, że p rzegrali w ubiegłym ro k u proces w Nysie, do tyczący własności kaplicy M atki Boskiej, k tó ra odtąd nie mogła już być ich kościołem parafialnym , ale uważali, że będą ją mogli używ ać nad al w raz z katolikam i do odbyw ania pogrzebów.
W następną, noc ław nicy i m ajstrzy cechowi urządzili zebranie w dom u M ateusza V orseka i wystosow ali p ro test do sen a tu m iasta P rudnika, że odbiera się im praw o p atro natu, k tó re od daw na posiadali. P ro test ten zredagow ał A ugust Tiirkenstein, a Daniel Tschope podpisał. Poniew aż senat m iejski nie daw ał żadnej od powiedzi, po trzech dniach czekania urządzono następne zebranie w dom u P aw ła S tum pfa i sporządzono pismo protestacy jn e w os trzejszym tonie. P odpisali się pod nim Eliasz K appel i Jak u b Sauer.
7 A. W e i t z e l , G eschichte der S ta d t N e u sta d t O/S. N e u sta d t 1870 s. 687 n. K azanie w ygłoszone przez proboszcza z N ysy ks. A dam a H ö lt- zela zostało w y d ru k o w a n e w N ysie 1655 r. u J a n a S zu b arta. — Tam że. Zab. H e u t e e s h o v e n Th., D ie K a p u zin erk irc h e z u N e u sta d t O. S.
O berschlesien, Z e itsc h rift zu r P fle g e d e r K en n tn is u n d V e rtre tu n g d e r
In te re sse n O berschlesiens J g 7. 1908—1909 s. 293. Zab. J. C h r z ą s z c z ,
G eschichte d e r S ta d t N eu sta d t. N e u sta d t 1912 s. 202.
8 A. W e i t z e l , jw . s. 688. • J . C h r z ą s z c z , jw . s. 202.
[54] Założenie klasztoru w Prudniku 189
G ubernator Hoditz pow iadom ił o tym biskupa K arola F erd y nanda i biskupa Liescha. Sam zaś zaskarżył ich w urzędzie sk ar bowym. U rząd skarbow y w ysłał im pozew przed sąd w Opolu. Pozwani pow tórzyli swoje żądania, ale nie staw ili się na rozpraw ę Sąd więc skazał ich zaocznie i w ym ierzył im k arę trzy stu talarów i sześciu obrusów n a stoły na 12 osób. K arę tę m ieli wypłacić w ciągu trzech l a t 10.
Nadchodziła pora zimowa. O. E lzeary nie przyjechał do P ru d n i ka. Niepokoiło to o. Jow itę, poniew aż b ra k kapłana, k tó ry m iał prowadzić budow ę klasztoru nasuw ał słuszne przypuszczenia, że się wszystko będzie opóźniać. Biskup Liesch niecierpliw ił się. Tym cza sem czas odpowiedni n a roboty m u rarskie m ijał, a o. E lzeary n a dal przebyw ał w Zielonej Górze.
Biskup Liesch sprow adzając kapucynów do dieczji m iał na w i doku spraw ę rekatolizacji Śląska. Dlatego też, gdy o. Jow ita w y jeżdżał do księstw a głogowskiego biskup zażądał, by dwóch oj ców zostawić w Nysie do pracy m isyjnej w m ieście i okolicy. Ró wnież w P ru d n ik u m ieli kapucyni pomagać proboszczowi w prze prow adzaniu rekatolizacji. Zaraz od pierw szych dni swojego po b ytu intensyw nie włączyli się do współpracy. K atechizacją oraz konferencjam i apologetycznym i, jak rów nież osobistym i rozm ow a mi z protestantam i, by li ojcowie zajęci całym i dniam i. Słuszne więc było zaniepokojenie o. Jo w ity brakiem o. Elzearego, któ ry z rozkazu przełożonych m iał się tylko zajm ować budową.
O działalności przełożonego hospicjum prudnickiego dow iaduje m y się z jego listu pisanego 1 lutego 1655 ro k u do prow incjała. Z b ra k u o. Elzearego sam m usiał się zajm ować spraw ą budow y klasztoru. Do tego czasu zwieziono sporo m ateriałów . W apna przy wieziono około 100 wozów, budulca 150 wozów, kam ieni 200 wo zów. Sprow adzono już budowniczych. Roboty przygotow awcze były tak daleko posunięte, że m ożna było kłaść kam ień węgielny. O. J o w ita przeprow adził już rozmow y z h ra b ią Hoditzem i biskupem Lieschem , prosząc ich, by wypow iedzieli się, kiedy m a nastąpić uroczystość położenia kam ienia węgielnego, w jaki sposób i jaki m a być ty tu ł kościoła. O. Jow ita prosił rów nież prow incjała o ze zwolenie n a położenie kam ienia węgielnego. Zapraszał go też, by zechciał osobiście przybyć na tę uroczystość. W szystkie cerem onie prow adzić m iał biskup Liesch. P rojektow ano, iż kościół będzie pod w ezw aniem N arodzenia N ajśw iętszej M aryi P a n n y u .
W praw dzie o. Jo w ita stara ł się osobiście o budow niczych z lu dzi zam ieszkałych w P ru d n ik u i najbliższej okolicy, ale rów nież biskup Liesch i w tym w ypadku pom ógł kapucynom . W ysłał z N y sy m ajstra budowniczego, kam ieniarza, m urarza i cieślę, aby zaraz
10 A. W e l t z e 1, j w. s. 688 n. 11 A. C., t. I II 1655 n r 9 s. 388 n.
z początkiem w iosny można było przystąpić do rozpoczęcia budo w y i®.
W ciągu kilku m iesięcy praca duszpasterska kapucynów w Ny sie, P ru d n ik u i okolicach tych m iast, w ydała już owoce. Nie ty lk o bowiem protestanci przechodzili na w iarę katolicką, ale naw et za częły budzić się w śród m łodzieży pow ołania zakonne. O jednym młodzieńcu, k tó ry p rag n ął w stąpić do zakonu, inform ow ał o. J o w ita prow incjała. Pisał, że pośle go w krótce do now icjatu, lecz chciał go jeszcze przez jakiś czas zatrzym ać w P ru d n ik u w celu podkształcenia w znajm ości języka łacińskiego. Prócz tego k an d y d ata p rzy jął o. Jo w ita do no w icjatu jeszcze k ilk u innych chłop ców 13.
W ielkim dobroczyńcą wobec kapucynów okazał się hrab ia Ho- ditz. Chciał bowiem , b y jak najw ięcej ludzi w pływ ow ych i boga tych z księstw a opolskiego poznało kapucynów . W tym celu zapro ponow ał o. Jow icie, by ten zechciał m u w raz z braćm i tow arzy szyć do Opola, gdzie m iał odbyć się zjazd szlachty księstw a opol skiego. O. Jow ita chętnie się zgodził n a tę propozycję; pow iadom ił bow iem prow incjała, że z powodu tego w yjazd u będzie przez dłuż szy czas nieobecny w P ru d n ik u w raz z dwom a b ra ć m i14.
Z początkiem lutego 1655 roku przybyli do Nysy ojcowie z Zie lonej Góry. O. H ilary pozostał w Nysie, natom iast o. Elzeary p rzy był do P ru d n ik a, gdzie objął obowiązki budowniczego klasztoru. Z listu o. Jow ity do prow incjała z dnia 12 lutego 1655 r. do w iadujem y się, że była potrzeba większej liczby ojców w P ru d n ik u . O. Jo w ita prosił o przysłanie o. A nakleta i o. Paw ła, a także braci, k tó ry ch pomoc przy budow ie była bardzo potrzebna. O. E lzeary cały czas był zajęty tylko spraw am i budowy. O. Jow itę w iele osób wzywało w celu w ysłuchania spowiedzi. Dotąd naw róciło się czte ry osoby. Była nadzieja, że liczba naw róconych będzie się szybko powiększać, bo grupa pro testantó w uczęszczała pilnie n a re lig ijn e konferencje 15.
H ospicjum zakonne kapucynów w P ru d n ik u należało — w edług p raw a zakonnego — do klasztoru w Ołomuńcu. Na dzień 2 czerw ca 1656 r. była wyznaczona kapitu ła prow incjalna. P row incjał w e zw ał więc zakonników z P rud nik a, b y na oznaczony dzień ud ali się do Ołomuńca i w tam tejszym klasztorze dokonali w yboru dys- k re ta kapitulnego. O. Jo w ita zebrał ojców i braci w P ru d n ik u n a naradę. Jednom yślnie uznano, że w yjazd tak i pociągnie za sobą duże szkody w budow ie klasztoru i kościoła oraz opóźni czas od dania budynków do użytku. Powzięto więc w spólną uchwałę, by
a A. W e 11 z e 1, jw . s. 689.
18 A. C., t. III 1655 n r 9 s. 389. Zob. T a m ie n r 13 s. 398. 14 A. C., t. I I I 1655 n r 9 s. 390.
[56] Założenie klasztoru w P rudniku 191
zrzec się praw a w yboru dyskreta kapitulnego i nie wyjeżdżać w cale do Ołomuńca. O. Jo w ita pow iadom ił prow incjała, że zakonnicy z P ru d n ik a zrzekli się praw a w yboru d y skreta kapitulnego 16.
Dnia 19 m aja 1655 roku o. Jow ita napisał jeszcze jed en list do prow incjała, w którym zrzekł się rów nież urzędu dyskreta, w w y padku gdyby został nim w Ołomuńcu w ybrany. P oprosił rów nież by na kapitule nie decydowano o jego osobie bez uprzedniego po rozum ienia się z nim . W szystkie te prośby m otyw ow ał koniecznoś cią pobytu w P ru d n ik u w czasie budow y klasztoru.
Prócz tych spraw o. Jow ita pisał, że zw lekanie z przyjęciem do zakonu m łodzieńca protegow anego przez ks. dziekana z Nysy sp ra wia m u w iele kłopotów i nieprzyjem ności. Zw lekanie to w ywo łuje ponadto niełaskę u ks. dziekana, k tó ry poza innym i daram i po sw ej śm ierci obiecał przekazać kapucynom sw oją bibliotekę 17.
K aplica M atki Boskiej, k tórą kapucyni otrzym ali, była budow lą na zew nątrz bardzo niepokaźną. W nętrze jedn ak było artystycz nie wykończone. N aw ę podtrzym yw ały trzy w ąskie ale głębokie przęsła, sklepienie było krzyżowe, posiadające żebrow ania w stylu, późnego gotyku. Na zew nątrz dla wzm ocnienia ścian zbudow ano filary 18. Główne w ejście było ozdobione ładnym starodaw nym por tykiem 19.
Budowla ta jed n ak była zbyt m ała, by mogła zadowolić o. J o witę. P rędko zorientow ał się, że posiada hojnych dobrodziei i może sobie pozwolić n a w ybudow anie dużego kościoła w tak im stylu, żeby był podobny do typow ych kościołów kapucyńskich. Już bo w iem w dniu pierw szego listopada 1654 roku, gdy odbyw ała się uroczystość w prow adzenia kapucynów w posiadanie, zdołał prze konać kom isarzy b iskupa wrocławskiego, że kaplica ta jest za sta ra i należy ją przebudow ać tak, by odpow iadała potrzebom zakon nym i żeby w ygląd jej był zgodny z przepisam i kapucyńskich kon stytucji. K om isarze biskupa całkowicie zgodzili się na propozycję o. J o w ity 20.
II. Budowa kościoła i adaptacja domu na klasztor
Przygotow ane i nagrom adzone m ateriały do budow y były w y starczające. Dzień rozpoczęcia budow y wyznaczono na 5 czerwca 1655 r. W szystko zostało dokładnie przygotow ane do w ykopu do łów na fundam enty. G dy m iejsce budow y zostało w ym ierzone i opa- likow ane, okazało się, jaka będzie s tru k tu ra przyszłej budowli.
18 A. C., t. III 1055 n r 36 s. 418. 17 A. C., t. I I I 1655 n r 38 s. 422. 18 H. L u t s c h , V erzeich n is d er K u n s td e n k m ä le r der P ro v in tz S c h le sien. Bd 4. B reslau 1894 s. 306. w A. C., t. I II 1655 n r 40 s. 424. *° Th. H e u f e e s h o v e n , jw . s. 293.
Otóż dotychczasowa kaplica M atki Boskiej m iała służyć odtąd jako p rezbiterium , natom iast naw a kościoła m iała być nowa. Należało ponadto dobudować chór zakonny i zakrystię.
Z powodu adaptacji kaplicy do nowego celu zburzono i w yrzu cono starodaw ny jej portyk, zbudow any przez protestanckich oby w ateli m iasta. U sunięto rów nież ty ln ą ścianę kaplicy znajdującą się od stro ny głów nej naw y kościoła. W kaplicy M atki Bożej były m ałe okna. Chciano, żeby było jasno tak w prezbiterium jak i w naw ie kościoła. Dlatego usunięto z kaplicy stare okna i w y k u to większe otwory, by w m urow ać nowe duże okna. Z kaplicy rów nież wyrzucono stare ław ki i zydle. Obywatele m iasta widząc te dew astacyjne czynności oburzyli się. W całym mieście kapucyni i ich poczynania stały się przedm iotem k ry ty k i 21.
Prócz budow y now ej głów nej n aw y kościoła należało zatroszczyć się o rzecz konieczną dla przyszłego konw entu, mianowicie o gro bowiec dla zm arłych braci. Przez wszystkich zakonników zostało uchw alone, że najlepsze m iejsce na k ry p tę będzie w podziem iach kościoła. Postanow iono więc w dużym w głębieniu pod kościołem w ybudow ać grobowiec.
Teraz dopiero w yłoniły się poważne trudności w związku z b u dową kościoła. K apucyni dostali na własność kaplicę, jednak w do kum encie przekazującym im ten obiekt nie było wzm ianki o placu wokół kaplicy, gdzie były groby protestantów .
O. Jo w ita ta k był pew ny możnych protektorów i tak dalece za leżało m u na szybkim w ybudow aniu kościoła, że popełnił nie właściwość w ydając robotnikom polecenie ekshum acji szczątków zm arłych bez uprzedniego porozum ienia się z w łaścicielam i gro bów.
Rozkopano więc liczne groby i rozpoczęto przenoszenie szczątków zm arłych p rotestantów n a inne m iejsca na cm entarzu poza obrę bem kościoła i chóru zakonnego.
G dy w m ieście rozeszła się o tym wiadomość, przyszli n a cm en ta rz m ieszkańcy m iasta i zaczęli energicznie protestow ać przeciw ko naruszeniu grobów. W ezwano rów nież przedstaw icieli m ag istra tu. Senatorzy i radcy m iasta, chociaż byli katolikam i, przyznali rację poszkodowanym protestantom . Wszyscy żądali zaprzestania robót. Mieszczanie poprosili miejscowego proboszcza H illnera, by spraw ę rozsądził. Proboszcz przybył na cm entarz. S praw ę przy krą i nieprzyjem ną chciał załatw ić kom promisowo. Na mocy swego urzędu nakazał grabarzow i, by w ykopał now y wspólny grób obok tego m iejsca gdzie m iał być grobowiec kapucynów , ale w obrębie podziem i kościoła, i polecił, żeby w nim złożyć w szystkie w yko p ane dotąd kości. G rabarz jed n ak nie dostosował się do zarządze
21 A. C., t. IH 1655 n r 40 s. 423 n. Zob. A. W e l ł z e l , jw . s. 689. Por. Th. H e u k e s h o v e n , jw . s. 293.
[58] Założenie klasztoru w Prudniku 193
nia w ydanego przez proboszcza, tylko powiadom ił o w szystkim o. Jow itę. Przełożony kapucyński zaś zam iast dostosować się do roztropnego polecenia proboszcza, niestety, sprzeciw ił się jego de cyzji zasłaniając się przyw ilejem zakonnej egzempcji. Przełożeni bowiem księdza H illnera przekazali ten obiekt kapucynom na w łas ność, bez zastrzeżeń. Dlatego uw ażał, że zakonnicy moga robić wszystko, co odpowiada ich celom. Proboszcz i radcy odeszli z cm entarza nie m ając czym zareplikow ać o. Jowicie. Robotnicy z pow rotem podjęli p rzerw aną pracę. Ludność jed n ak została na cm entarzu i siłą zm usiła robotników do zaprzestania prac ekshu m acyjnych. Weszły bow iem kobiety do w ykopanych dołów i w ten sposób uniem ożliw iły dalszą pracę. O byw atele m iasta nie chcieli się zgodzić na przeniesienie ciał do innych n aw et bogatszych sar kofagów n a tere n ie cm entarza, ale z dala od kaplicy. Tw ierdzili bowiem, że m iejsca wokół kaplicy i w jej podziem iach są w łas nością ich dziadków , rodziców, sióstr i braci, w ykupione za dużą kw otę pieniędzy. Część m iejsc w ykupili rów nież ówcześnie żyjący, by po śm ierci mogli być w pobliżu kaplicy pochowani. O. Jow ita widząc, że wszyscy mieszczanie P ru d n ik a są przeciw ni ekshum a cji, czynionej w dowolny sposób, był zmuszony przerw ać budowę grobowca zakonnego i dalszych w ykopów w obrębie k a p lic y 22.
Dnia 4 lipca 1655 roku zarząd prow incji n a posiedzeniu defini- to rialnym jednogłośnie zatw ierdził założenie klasztoru w P ru d n i ku, a także w szystkie spraw y, które w tym mieście dokonała g ru pa m isjonarzy kapucyńskich 23.
O. Jo w ita posiadał pełne poparcie ze strony zarządu prow incji. Trudności w realizow aniu budow y były więc tylko lokalne. Miesz kańcy P ru d n ik a okazali się nieprzejednani. S praw ę budow ania grobowca dla zakonników odłożono na razie do m om entu, gdy będą bardziej sprzyjające w arunki. By nie m arnow ać czasu zajęto się innym i pracam i m urarskim i. Tymczasem przełożony prudnicki usil nie sta ra ł się znaleźć odpowiednie środki n a uspokojenie oburzo nych obyw ateli m iasta Prudnika.
W tym czasie zm arł w łaśnie K arol F erdynand, książę polski i szwedzki, biskup w rocław ski i w ładca księstw a opolsko-racibor- skiego. N astępcą jego na urzędzie biskupa został książę austriacki Leopold W ilhelm , biskup ołom uniecki i passawski. N atom iast dzie dzicem księstw a opolsko-raciborskiego został b ra t zm arłego J a n Kazim ierz, król polski, któ ry na skutek najazd u szwedzkiego na Polskę schronił się na Śląsku i zam ieszkał w G łogow ie24.
O. Jow ita uznał, że należy skorzystać z okazji, że m onarcha jest
22 A. C., t. I II 1655 n r 41 s. 424—426. Zob .A. W e l t z e l , jw . s. 689.
Zob. J. C h r z ą s z c z , jw . s. 203. 23 A. C., t. I II 1655 n r 50 s. 433.
24 A. C., t. I I I 1655 n r 92 s. 479. P or. G. C w i ę c z e k, jw . s. 254—257.
ta k blisko i udać się do jego trybunału, by wyprosić opiekę i pro tek cję dla zakonu, nie tylko w P ru d n ik u , ale i na całym Śląsku. W tym celu pojechał do Głogowa. Ustnie przedstaw ił królow i w iel kie trudności, jakie kapucyni napotykali w czasie budow y klasz to ru w P ru d n ik u . P rosił bardzo m onarchę o w staw ienictw o i opie kę królew ską. Na poparcie swych próśb pozostawił królowi k ró tk i list 2S.
O. Jo w ita m iał okazję przekonać się o hojności i łaskawości kró la polskiego. J a n Kazim ierz pełen zapału do krzew ienia w iary ka tolickiej ucieszył się bardzo wiadomością, że w jego księstw ie chcą na stałe zamieszkać zakonnicy kapucyni. Zadość uczynił prośbie o. Jow ity i wystosował specjalne pismo do hrabiego Hoditza dn ia 1 g ru d n ia 1655 roku. We w stępie nadm ienił, że kapucyni zwrócili się do niego o protekcję dla siebie i swojej fundacji. K ról pełen uznania dla pobożnego zapału zakonników o chw ałę Bożą i gorli wość ich w spełnianiu dobrych uczynków dla zbaw ienia bliźnich p rzy jął kapucynów pod swoją łaskaw ą opiekę. W tej in ten cji po lecił aby kapucynów wspom agał m ag istrat prudnicki, ilekroć zaj dzie konieczność. Kończąc kró l pisał, że nie w ątpi, że to co polecił, będzie w ykonane 2S.
O. Jo w ita uważał, że pismo od króla może okazać się n iew y star czające dla protestantów , dlatego zam ierzał jeszcze zdobyć silniej sze poparcie dla swej spraw y. N ajskuteczniejszym środkiem n a uspokojenie mieszczan byłoby pismo cesarza. W łaśnie dowiedział się o. Jow ita, że w ikariusz prow incji o. A leksander z F ry b u rg a m a przybyć w gru d n iu do W iednia. U niego chciał zasięgnąć rady, co dalej czynić w ypada. Postanow ił więc osobiście udać się do W ied nia nie bacząc na surow ą zimę i trudności podróży. Do stolicy cesarstw a dotarł 9 g rud nia 1655 r. O. A leksander przybył 20 tegoż miesiąca. Przełożony prudnicki zdał przed nim dokładną relację z całości spraw na Śląsku, a szczególnie om awiał w strzym anie bu dowy klasztoru w P ru d n ik u z powodu w ykopyw ania z grobów szczątków zm arłych protestantów .
O. Jo w ita chciał uzyskać audiencję u cesarza, by ustnie przed staw ić m u trudności w osiedleniu się na Śląsku i prosić o w sta w iennictw o. O. A leksander był jed n ak odm iennego zdania. Radził, b y napisać m em oriał, w którym przedstaw i sic spraw y w P ru d n i ku, a szczególnie podkreśli się konieczność usunięcia ciał p rote stantów z podziemi kościoła. O. Jow ita poszedł za ra d ą w ik ariu sza prow incji i wystosował pismo do koncelarii cesarskiej.
We w stępie pisał o sprow adzeniu kapucynów na Śląsk. Osiedle nie się ich na tych ziem iach było rów nież życzeniem cesarza. K a
25 A. C., t. I II 1655 n r 92 s. 480.
28 B u llc riu m C apucinorum , i. IV R em a 1746 s. 215. Por. A. C., t. I II 1655 n r 93 s. 481.
[60] Założenie klasztoru w Prudniku 195 pucyni chcieli zbudować klasztor w edług zakonnych konstytucji, które zakazyw ały grzebania osób św ieckich w podziem iach kościo ła, a tym bardziej nie mogły się tam znajdow ać ciała zm arłych akatolików . Poniew aż na placu pod budow ę kościoła znajdow ały się groby p rotestantów , uw ażał za konieczne dokonać ekshum acji i przenieść szczątki zm arłych w inne miejsce. Z abraniali jed nak tego kategorycznie nie tylko protestanci, ale naw et katolicki m a gistrat.
Z powodu tych trudności prosił o. Jow ita o cesarski re sk ry p t do gubern ato ra H oditza i do m agistratu m iasta P rud nika, n a mocy którego kapucyni nie m ieliby przeszkód w sposobie w ykonyw ania swoich robót budow lanych tak w tym przypadku jak i na przy szłość 27.
O. Jow ita w W iedniu zachorował. W styczniu 1656 roku po dojś ciu do zdrow ia udał się do kancelarii cesarskiej po odpowiedź na swój m em oriał. Jak ież było jego zdziwienie, gdy usłyszał odpowiedź, k tó rej się nie spodziewał. W urzędzie cesarskim obaw iali się, że że przeprow adzanie siłą ekshum acji pociągnie za sobą cały szereg szkodliw ych skutków . Czyn tak i przyniesie szkodę nie tylko ka pucynom , ale i dla Kościoła Katolickiego, gdyż protestanci roz goryczeni krzyw dzącym postępow aniem nie zechcą przechodzić na w iarę katolicką. Takiego rodzaju zniew ażenie szczątków zm arłych, które spowodowało niechęć wszystkich obyw ateli m iasta, mogło doprowadzić do tego, że zakon kapucynów nie będzie mógł się n a przyszłość rozw ijać na Śląsku, a naw et już w mieście P ru d n i ku może być zlikw idow any. Prócz tego o. Jow ita otrzym ał pism o w tej spraw ie zaadresow ane do gub ern ato ra hrabiego Hoditza.
W piśm ie polecono gubernatorow i, by nie pozwolił w P ru d n ik u przeprow adzić w ydobyw ania pogrzebanych z podziem i kościoła. Uważano, że zakon nie może dokonać ekshum acji w brew woli mieszczan, bo spow oduje to nienaw iść w śród nich. Cesarzowi n a tom iast zależało bardzo na tym, by w owym czasie uniknąć za mieszek, a zachować sp o k ó j2S.
Tym czasem w P ru d n ik u nieobecność przełożonego kapucynów była powodem w ielu plotek i różnych dociekań. Chociaż o. Jo w ita w yjechał w tajem nicy, jednak w mieście dowiedziano się o jego podróżach. W iedziano, że był w Głogowie, a potem udał się do W iednia. M ieszkańcy zaczęli się lękać, że mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za rozruchy, jakie czynili w mieście. Nie w ie dzieli, co może im przynieść ten nagły w yjazd przełożonego k apu cynów n ajp ierw do króla polskiego, a potem do samego cesarza. S tarsi obyw atele pam iętali czasy w ojny trzydziestoletniej, jak zwycięscy katolicy w o k ru tn y nieraz sposób rozpraw iali się ze
27 A. C., t. I II 1655 n r 94 s. 481—483. 28 A. C., t. III 1656 n r 1 s. 486 n.
zbutow anym i protestantam i. Uspokoiły się więc wzburzone um ysły i nam iętności ludzi. Ucichli protestanci, którzy złorzeczyli i doma gali się pom sty.
O. Jo w ita po załatw ieniu spraw w W iedniu i otrzym aniu w ska zówek od o. A leksandra co do dalszej budowy, wrócił szczęśliwie do P rudnika. Niespodziewanie zastał m iasto spokojne.
O byw atele P ru d n ik a sądzili, że przełożony z całą pew nością przyw iózł z W iednia p apiery cesarskie, pom yślne dla siebie i bę dzie mógł teraz czynić co zechce. A by nie dopuścić do poważnego zagniew ania swoich władców m ieszczanie uznali, że konieczną jest rzeczą odstąpić od sprzeczek i buntów.
O. Jow ita chciał nadal utrzym ać tę sprzyjającą atm osferę i rów nocześnie chciał w ypełnić polecenie dekretu, by nie drażnić miesz czan. Św iątynię jednak koniecznie p rag nął w ybudow ać w edług zatw ierdzonego planu. Dlatego w najw iększej tajem nicy, w bez gwiezdne noce, jedynie przy pomocy braci zakonnych w ykopyw a no szczątki zm arłych, ale już nie przenoszono je w odległe m iejsca na cm entarzu, ale zakopywano obok w granicach m urów kościoła. W szystko jedn ak ta k czyniono, by rano nie było żadnych śladów nocnej pracy.
G dy kapucyni w szystkie szczątki po zm arłych pousuw ali tak, że już nic nie przeszkadzało dalszej budow ie wówczas zaczęli k rzą tać się n a cm entarzu w dzień. M ieszkańcy P ru d n ik a nie omieszkali przyjść spraw dzić co czynią zakonnicy. Gdy zobaczyli u p rzątn ięty plac budow y i zasypane doły po w ykopanych grobach, kiedy za uważyli, że kości w ydobyte jesienią z grobów zostały umieszczone przy kościele, uspokoili się zupełnie.
Innych czynności, dotyczących przebudow y kaplicy, protestanci obecnie nie zam ierzali kwestionować, sądzili bowiem , że na to m a o. Jo w ita pozwolenie cesarskie.
Od tego czasu n astąpił pożądany spokój i ci obyw atele katolicy, którzy dotąd byli przeciw ni kapucynom i otw arcie trzym ali stronę protestantów , teraz zaczęli żywić do zakonników serdeczne uczu cia 29.
Z powyższego w yraźnie widać, jak dalece i niepotrzebnie n aro b ił kłopotów sobie i zakonowi o. Jow ita przez lekcew ażenie cu dzych p raw nabytych i niezw racanie uw agi n a relig ijn e uczucia ludzi. Wszak poszanowanie szczątków zm arłych to spraw a nie tylko w yznań religijnych, ale sfera naturalnego p raw a ludzkiego.
T rzeba jednak spojrzeć na tę spraw ę n a tle ówczesnych cza sów. Były to czasy po zakończeniu w ojny trzydziestoletniej, w cza sie k tórej z całą bezwzględnością i okrucieństw em zarówno kato licy niszczyli wszystko, co protestanckie, jak i protestanci niszczyli
[62] Założenie klasztoru w Prudniku 197
wszystko, co katolickie. Pokój w estfalski podał sposób norm alizacji życia religijnego w państw ach w edług zasady: „Każdy władca de cyduje o religii w swoim państw ie”. Cesarze jako gorliw i katolicy system atycznie tę zasadę przeprow adzali n a teren ie swego państw a.
K arol F erdynand, biskup wrocławski, oddając kapucynom na własność kaplicę cm entarną m iał rów nież n a celu odebranie p ro testantom tej św iątyni, k tó ra służyła im jako kościół parafialny. W szak biskup zdaw ał sobie spraw ę, że kaplica w tak im stanie, jak była, nie nadaw ała się na kościół dla zakonu kleryckiego, k tó ry po to sprow adzono n a Śląsk, by pełnił pionierską funkcję apostolsko- -m isyjną. K aznodziejom kapucyńskim potrzebny był kościół, a nie kaplica do pry w atn y ch modłów. Miejsca na budow ę kościoła było pod dostatkiem w pobliżu budynku, któ ry otrzym ali kapucyni na klasztor. W ten sposób jednak biskup pomocniczy, jak i biskup w rocławski, a także g u b ern ato r Hoditz realizow ali plan cesarski odbierania w szystkich kościołów pokatolickich protestantom i prze kazyw ania ich z pow rotem katolikom . O kresy przedaw nienia nie wchodziły w rachubę.
O. Jow ita dobrze orientow ał się jakie były n a Śląsku sposoby odbierania pro testan tom obiektów sakralnych. W iedział, że n iejed nokrotnie posługiwano się w tej akcji siłą w ojskową. Będąc z n a tu ry bojowym , i w tym w ypadku chciał siłą przeprow adzić swoje plany. N ieopatrznie jednak postąpił. Zapom niał, co sam zauważył u m ieszkańców P ru d n ik a przy pierw szym zetknięciu się z nim i, że byli to ludzie na ogół wykształceni i z dużym poczuciem hum aniz mu. D rażnienie u takich ludzi uczuć n a tu ry religijno-ludzkich pow oduje zazwyczaj zdecydowaną reakcję. Tak też się stało.
Jeszcze jed nej sytuacji o. Jow ita nie zauważył. S tan u zagroże nia w Europie przez protestanckiego króla szwedzkiego, któ ry zajął Polskę, a wojska jego były w pobliżu granic cesarstw a. C esarz w tej sytuacji nie m ógł sobie pozwolić n a nieliczenie się z p ro testantam i. W szelkie b u n ty protestantów mogły pociągnąć za sobą niebezpieczne sk u tk i dla państw a. Dlatego w liście, któ ry przy wiózł o. Jow ita z W iednia z kancelarii cesarskiej do gu bern ato ra Hoditza, znajdow ało się zdanie, że cesarzowi w obecnym czasie zależy przede w szystkim na tym , by zachować spokój. U rzędnicy cesarscy zaznaczyli o. Jow icie, że z powodu wzmożenia zamieszek może być zlikw idow any klasztor w P rudniku , a tym sam ym może nastąpić likw idacja zakonu kapucyńskiego na Śląsku już w sam ym początku rozwoju.
Nie mógł więc o. Jo w ita w owym czasie posługiwać się m eto dam i, k tóre stosowano n a Śląsku przed kilkom a laty. Gdyby usłu chał zarządzenia proboszcza, nie byłoby kilkum iesięcznej przerw y w budowie. To, czemu o. Jo w ita sprzeciw iał się kategorycznie w 1655 roku, w ykonał dzięki m ądrym poleceniom pełnom ocników
cesarskich w roku następnym . N atom iast m ieszkańcy P ru d n ik a w y kazali nie tylko sw ą szlachetność w um iłow aniu św iętej pamięci szczątków sw ych najbliższych zm arłych, ale rów nież udowodnili, że można z nim i w zgodzie żyć i pracować, gdy się do nich pod chodzi z taktem i miłością.
O. A leksander z F ry b u rg a po zw izytow aniu klasztoru w Oło m uńcu postanow ił zbadać naocznie wszystkie w arun ki i środki bu dow y w mieście P rud n ik u . Do pomocy wziął ze sobą o. Cezarego, gw ardiana z Ołomuńca, któ ry piastow ał zarazem urząd arch itek ta prow incji. D otarli oni do P ru d n ik a 11 kw ietnia 1656 roku w W ielki W torek. O. Jow ita mógł teraz pokazać to wszystko, o czym tylo k rotnie pisał do zarządu prow incji. Zwłaszcza był zadowolony z te go, że mógł na m iejscu w yjaśnić jak w yglądała i jak została zakoń czona spraw a ekshum acji.
Co się tyczy kościoła, już poprzednio zostały definityw nie roz strzygnięte plany budowy. Obecnie należało zasięgnąć rad y co do budow y klasztoru, a raczej adaptacji już gotowego budynku. Omó wiono więc nie tylko spraw y przystosow ania budynku, ale rów nież najskuteczniejsze sposoby do jego wykończenia. Dnia 15 kw ie tn ia w W ielką Sobotę o. C ezary wyznaczył przy pomocy palików i sznurów pow ierzchnię zabudow ań przyszłego klasztoru. Chodziło o to, jakie należy poczynić przybudów ki do tego budynku, któ ry otrzym ali. O. A leksander zatw ierdził te n projekt. W uroczysty dzień W ielkanocy nastąpiło zakończenie pierw szej kanonicznej w i zytacji w P ru d n ik u 30.
O. Jow ita nie zaniedbał żadnej okazji, ani żadnej chwili, by przyspieszyć budow ę konw entu. Chodziło m u o to, by jak n a jp rę dzej dokonać konsekracji kościoła. P rzez ten ak t bow iem św iąty n ia zostałaby złączona z Kościołem K atolickim , a protenstanci przez to stracilib y w szelką nadzieję n a współużywalność jej do cerem onii pogrzebowych. P rotestanci bowiem nad al usiłowali wnosić ciała sw ych zm arłych do odnowionego kościoła, by odpraw ić w nim n a bożeństw a żałobne.
G dy spraw y budow lane posunęły się już tak daleko, że można było św iątynię użyć do k u ltu Bożego, o. Jow ita udał się do biskupa Liescha z prośbą o konsekrację. Biskup wyznaczył na tę uroczy stość dzień 2 lipca 1656 roku, w święto N aw iedzenia N ajśw iętszej M aryi Panny. 'W ypadała wówczas niedziela.
O decyzji biskupa pomocniczego o. Jo w ita w ysłał natychm iast pow iadom ienie i zaproszenie do Linzu do o. A leksandra z F ry burga, w ikariusza prow incji, k tó ry zgodził się na ten term in uro czystej konsekracji. Poniew aż jedn ak sam nie mógł przybyć na uroczystość, dlatego, jako ówczesny przełożony prow incji, udzielił o. Jow icie wszelkich pełnom ocnictw i upow ażnień n a przeprow a
[64] Założenie klasztoru w P rudniku 199
dzenie tego ważnego ak tu liturgiczno-praw nego. O. A leksander polecił jeszcze, by przełożony prudnicki zaprosił ojców i braci z są siednich klasztorów w celu uśw ietnienia uroczystości.
Do budow y kościoła i klasztoru zaangażowano dużą ilość m ajst rów i robotników . Budowa posuw ała się z zadziwiającą szybkością. W chwili, gdy przełożony prudnicki w ysyłał zaproszenia na uro czystość konsekracji kościoła, budowano już fun dam en ty pod przy budów ki klasztoru 31.
W dniu konsekracji zebrało się dużo ludzi zarówno katolików , jak i protestantów . P rzybył na tę uroczystość przede wszystkim Je rz y M aksym ilian hrab ia IToditz gorliw y i w iern y prom otor oraz hojny w spółfundator. Zaszczycił kapucynów swoją obecnością Ja n K asper z A m pringen, niem iecki m istrz zakcnu Teutonów, rycerz F re u d e n th a l i adm in istrato r z E ilenbergen. Byli obecni liczni goś cie ze szlachty obojga płci. P rzybył cały senat m iasta P rud nik a, jak rów nież radcy. U brani byli wszyscy w urzędow e szaty. Z przy byłych zaproczonych gości zakonnych był gw ardian z B rna. — o. Leon z L au terb ach w raz z b ratem Izaakiem Francuzem , g w a r dian z Ołomuńca — o. C ezary z M onachium z b ratem Juliuszem Baw arczykiem , gw ardian z W yszkowa — o. B ern ardy n ze Śląska z b ratem Izaakiem Czechem. P rzybył rów nież biskup B altazar Liesch, k tó ry w edług praw a Kościoła Katolickiego w w igilię kon sekracji zachował p o s t32.
Uroczystości konsekrecyjne rozpoczął biskup liesch od położe nia kam ienia węgielnego. W edług ry tu ału rzym skiego, kam ień ten n a jp ie rw poświęcił, n astępnie dokonał poświęcenia m urów św iątyni. Po w ypow iedzeniu im ienia pierw szego fu n d ato ra Ja n a B altazara Liescha i drugiego fun d ato ra hrabiego Jerzego M aksym iliana Ho- ditza kam ień ćw położył na w łaściw ym m iejscu. Po skończeniu cerem onii położenia kam ienia w ęgielnego nastąpiła konsekracja ko
ścioła. Biskup Liesch w ykonyw ał osobiście w szystkie cerem onie. W tym sam ym d n iu został konsekrow any ołtarz głów ny w raz z n a daniem ty tu łu kościoła — Zw iastow anie N ajśw iętszej M aryi P a n ny. W ołtarzu głów nym w m urow ał konsekrator liczne relikw ie św iętych. Na wieczną pam iątkę konsekracji zostaw ił odpow iedni d o k u m e n t33. Po dokonaniu konsekracji została odpraw iona przy głów nym ołtarzu uroczysta Msza św. C erem onie w raz z nabożeń stw em trw a ły siedem godzin 34. Po południu biskup udzielił sak ra m en tu bierzm ow ania 82 osobom.
W niedzielę biskup Liesch nie zakończył jed n ak w szystkich ce rem onii. Na drugi dzień, to jest 3 lipca, znowu przybył do kościoła
31 A. C., t. I II 1656 n r 46 s. 538 n. 32 T am że s. 589; i tam że n r 47 s. 589. 83 A. C., t. I II 1656 n r 47 s. 590 n. 54 T am że i zob. A. W e 1 1 z e I, jw . s. 691.
kapucynów i dokonał konsekracji ołtarza bocznego pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu. K onsekrow ał ponadto kilka p ortaty li i kie lichów. Na pam iątkę tej czynności liturgicznej sporządzono rów nież odpowiedni d o k u m e n t33.
W ten sposób kapucyni zdobyli pierw szy klasztor na Śląsku w P rudn ik u. Całkowite wykończenie budow y wym agało już nie w iele czasu.
W ciągu dwóch la t kapucyni zbudow ali w P ru d n ik u now y Koś ciół i klasztor. Gdy się weźmie pod uw agę kilkum iesięczną p rz er wę w system atycznym realizow aniu p lanu budow y widać, że od danie do użytku kościoła i klasztoru było dokonane w rekordo w ym czasie. Do tego przyczynili się nie tylko hojni fundatorzy i n ieu stanna zachęta biskupa Liescha, ale rów nież gorliwość o. J o w ity, k tó ry z fanatycznym zapałem , oddał się spraw ie budowy. Tą gorliwością zapalił całą fam ilię klasztorną tak dalece, że za konnicy byli gotowi poświęcić wszystko, by uniknąć jakiejkolw iek zwłoki w budow ie konw entu.
Jeszcze jeden czynnik przyczynił się do tak szybkiego osiedlenia się kapucynów w P rudniku , m ianowicie ubóstwo zakonne. W owym czasie pow staw ały n a ziem iach cesarstw a klasztory innych zako nów. Jed n a k ich budow a trw ała po kilkanaście lat, a nieraz dłużej. Powodem tego były duże w ym agania architektoniczne. Były to na ogół obiekty okazałe i bogato wyposażone. K apucyni natom iast m ieli nakazane w swoich konstytucjach zachować jak najw iększe ubóstwo w wyglądzie budynków i w w ystroju w nętrz kościołów, jak też w wyposażeniu klasztorów . Przepisy te pociągały za sobą dobroczynne skutki. Bowiem w tru d n y ch w arunkach, posługując się tan im i m ateriałam i budow ali szybko konw enty. Późniejsze opisy kościołów kapucyńskich na Śląsku dokonyw ane przez architektów w ykazują, że były to budow le pozbawione ozdób, architektonicz nie bez większej w artości. O słabości używ anych m ateriałów bu dow lanych świadczy fakt, że po sek u lary zacji (1810) większość klasztorów kapucyńskich nadaw ała się już tylko do rozbiórki.
Jed n a k w owym czasie na Śląsku byli kapucyni w ielkim i pio nieram i odnowy religii rzymsko katolickiej. Ludności katolickiej było mało, w aru nk i m aterialne były trudne. Dlatego im skrom niej sze w ym agania m ieli katoliccy zakonnicy, im prędzej zdołali za kładać uform ow ane klasztory, tym więcej potem mogli działać w dziedzinie apostołowania. To ubóstwo kapucyńskie nie odstraszało m niej zamożnych fundatorów wielkością kosztów założenia nowej fundacji, a protestantom odbierało chęć sprzeciw u, gdyż tra k to w ano kapucynów jako potulnych i niegroźnych biedaków. N ato m iast duże zaangażowanie religijno-apostolskie kapucynów, zwła
[66] Założenie klasztoru w P rudniku 201
szcza wśród ludności biednej, zjednyw ało im ogólną sym patię w śród w iern ych i było powodem licznych powołań zakonnych.
Zakończenie
Do dzieła rekatolizacji potrzeba było kapłanów . Wówczas był w ielki b ra k na Śląsku k leru diecezjalnego. Chodziło przede wszy stkim o m isjonarzy do naw racania prostego ludu. K apucyni byli zakonem, k tó ry do tego dzieła stosownie się nadaw ał. Dlatego m ieli powody do radości: biskup fun d ato r i w ierni, z założenia pierw szego kapucyńskiego klasztoru w P rudn iku . Słusznie bow iem ta k duchow ieństw o jak i katolicy uw ażali ten pierw szy klasztor jako początek dalszej ekspansji zakonu na ziemi śląskiej.
Die Gründung des ersten Kapuzinerklosters in Schlesien in Prudnik (= N eu stad t O.S.)
ZUSAM M ENFA SSUN G
Als erste, V orgesetzte in P ru d n ik w u rd e d u rch den V orstand der ö ste rre ich isch -tsc h ech isch e n P ro v in z d er K ap u z in er P. Jo w ita aus B u r gund e rn a n n t. A n fan g O ktober 1654 u n te rn a m er dei R ealisieru n g des B aus des K lo sters und der K irche.
D er S tifte r, d er B re sla u e r W eihbischof B a lth a sa r L iesch sp a rte keine Fonds. Um den B au zu beschleunigen sch ick te er aus N eisse n a c h P ru d n ik B aum eister. Am 1 N ovem ber 1654 v o llb ra c h te n die K om m issäre des B re sla u e r Bischofs K a rl F e rd in a n d den gesetzlichen A kt, näm lich d ie feierlich e E in fü h ru n g d er K ap u z in er in den B esitz d er P arzelle, des H auses und d e r M u tte r G ottes-K apelle.
W ährend des W inters w u rd e B a u m a te ria l gesam m elt. A m 5 Ju n i 1655 beg an n m an m it d er Bau. Die M u tte r G o tte s-K a p elle w u rd e m an zum P re sb ite riu m b estim m t, und den M ittelsch iff d e r K irch e b a u te m an hinzu. A uch die S a k riste i und das K lo ste rc h o r w u rd e n dazu gebaut. D as H au s w u rd e in n e n um gebaut, um es fü r das O rdensleben a d a p tie rt. Z u diesem Zw eck e rric h te te m an auch einige A n b au ten . Die B a u a rb e i te n gingen in vollem S chw ung v o n sta tte n . Sie w u rd e n jedoch fü r einige M onate u n te rb ro ch e n infolge eines S tre ite s m it den B ürg ern , die sich en tschieden d e r E x h u m a tio n von Ü b erre ste n d er im K ellergeschoss der K ap e lle u n d neben ih r b e s ta tte te n P ro te sta n te n w id ersetzten . D er S treit w u rd e m it b eiderseitigem E in v e rstän d n is ausgeglichen.
D a die B a u arb eiten m it au sse ro rd e n tlic h e r S ch n ellig k e it von s ta tte n gingen eignete sich der T em pel im Som m er 1656 zu r A usübung des G ottesdienst. Die feie rlich e K o n sek ratio n w u rd e am 2 J u n i 1656 voll b rac h t. D er K o n sek rato r w a r der B ischof B a lth a sa r L iesch und er w a r der e rste G ru n d stifter. D er zw eite S tifte r w a r d er G o u v ern eu r des F ü rste n tu m s O p p eln -R atib o r, G ra f M axim ilian H oditz. Die K irch e b e k am den T ite l „M aria V erk ü n d ig u n g ”.
A uf diese W eise b a h n te n die K ap u z in er nach 27 J a h re n B em ühungen d en B au ih r e r K lö ste r in S chlesien an.