STUDIA SOCJOLOGICZNE 1999, 2 (153) ISSN 0039-3371
RECEN ZJE
Powódź we Wrocławiu w lipcu 1997 r. w oczach historyków i socjologa G R ZEG O R Z H RY CIU K , KRZYSZTOF KAWALEW, DARIUSZ PRZY
BYTEK, KRZYSZTOF RUCHNIEW ICZ, M AŁGORZATA RUCHNIE- WICZ, LEONARD SMÓŁKA, JAKUB TYSZKIEWICZ, M AŁGORZATA W ANKE-JAKUBOW SKA, M ARTA WANKE-JERIE: Wrocławska kromka wielkiej wody. 10 lipiec - 18 sierpień. Wstępny raport. Pod redakcją Woj
ciecha W r z e s i ń s k i e g o . Biuro Rozwoju Wrocławia, Seria: Wrocław 2000 Plus, Studia nad strategią miasta, Zeszyt 7(15), Wydanie specjalne, Wydaw
nictwo GAJT, Wrocław 1997, s. 138 + 2 nlb + m apa zasięgu wód powodziowych.
W OJCIECH SITEK: Wspólnota i zagrożenie. Wrocławianie wobec wielkiej powodzi. Socjologiczny przyczynek do analizy krótkotrwałej wspólnoty. Wydaw
nictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1997 (wyd. II poprawione), s. 110 + 2nlb + 29 wielobarwnych zdjęć + m apa zasięgu wód powodziowych.
Przedstawiciele nauk społecznych reagują zazwyczaj na bieżące wydarzenia na scenie publicznej wypowiedziami o charakterze publicystycznym. Naukowe ujęcia i interpretacje bieżących wydarzeń ukazują się natomiast z pewnym, skądinąd zrozumiałym, opóźnieniem. Tymczasem pierwsze próby ukazania przebiegu powodziowego kataklizmu w lipcu 1997 roku i przedstawienia socjologicznej refleksji nad jego społecznymi aspektami, znalazły swój wyraz w niespełna dwa miesiące później w publikacjach naukowych.
Pierwsza z nich, podpisana do druku 1 września 1997 roku, wyszła spod pióra historyków. Jest to rodzaj diariusza wydarzeń towarzyszących niebywałe
m u wylewowi Odry i jej dopływów na terenie Wrocławia. Druga, datowana 5 września tegoż roku, jest wstępnym raportem z szybkich badań socjologicz
nych, przeprowadzonych w okresie trwania „wielkiej wody”, wspartym reflek
sją teoretyczną. Obie publikacje, wystawiające najlepsze świadectwo zaan
110 RECENZJE
gażowaniu ich autorów w życie miasta, aczkolwiek powstały niezależnie od siebie, m ają komplementarny charakter. To też jest powodem, iż są tutaj recenzowane łącznie.
Wrocławska kronika... składa się ze wstępu, pióra W. Wrzesińskiego, oraz pięciu zbiorowo opracowanych rozdziałów (Prolog, Walka o przetrwanie, W obliczu drugiej fali, W drodze do normalności, Bilans strat). W każdym z rozdziałów znajdują się sekwencje informacji o przebiegu powodzi, niekiedy ilustrowanych czarno-białymi fotografiami. Najliczniejsze dane dotyczą dni największego zagrożenia, tj. od 12 do 16 lipca. Opisy wydarzeń, opatrzone kolejnymi datami dziennymi i godzinnymi, mają z reguły zwięzły charakter (np.: 12 lipca, godz. 13.00: „Jeszcze tylko 10 cm brakuje do zalania Ostrowa Tumskiego”; godz. 13.30.: „Szpital na Traugutta bezskutecznie apeluje o spe
cjalny podnośnik, niezbędny do ewakuacji tomografu, któremu grozi zalanie”, s. 34).
Wśród spraw poruszonych we Wrocławskiej kronice... na czoło wysuwają się informacje o zbliżaniu się powodzi, a przede wszystkim o poszczególnych fazach jej przebiegu. Sporo miejsca poświęcono działaniom różnych wrocław
skich instytucji, tak komunalnych, jak i państwowych, na rzecz ratowania ludzi i mienia (w tym kontekście pojawiają się też dane o pomocy świadczonej Wrocławowi przez inne miasta w Polsce). W opracowaniu znajdują się ponadto opisy zmieniających się warunków życia w mieście: np. trybu zaopatrywania jego mieszkańców w wodę, żywność czy lekarstwa; rozwiązywanie trudności związanych z komunikacją i łącznością, sprawy bezpieczeństwa, w tym przeja
wy patologii społecznej, jak np. kradzieże („włam na podpływ”, s. 62) itp.
Uwaga autorów skupiała się zatem na egzystencji zbiorowej miasta w okre
sie powodzi. Sfera jej indywidualnego przeżywania przez mieszkańców czy podejmowanych przez nich jednostkowych działań znalazła się zasadniczo poza zamiarem badawczym Autorów.
D obór treści Wrocławskiej kroniki... wynikał z charakteru wykorzystanych w niej źródeł. Stanowiły je przede wszystkim wrocławskie środki masowego przekazu: TV „S”, Radio Wrocław i wrocławska prasa codzienna; sięgnięto również po informacje upowszechnione przez Internet (zdaje się, że jest to pierwszy tego rodzaju przypadek w polskiej historiografii). Spożytkowano też w pewnym stopniu dokumenty powstałe w wyniku operacyjnej działalności niektórych instytucji administracji publicznej (np. Rejonowego Komitetu Po
wodziowego czy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji).
Oczywiście, baza źródłowa opracowania mogła być szersza. Jest jednak rzeczą jasną, że jej pełniejsze wykorzystanie odbiłoby się na przedłużeniu się procesu powstawania książki, która szybko zniknęła z półek księgarskich.
Reasumując, rzecz daje systematyczny - i momentami wręcz wstrząsający - obraz życia zbiorowego wrocławian w dniach zagrożenia ich egzystencji.
Ktokolwiek będzie podejmował w przyszłości studia nad tym dramatycznym
RECENZJE 111 epizodem w nowoczesnej historii Wrocławia, z pożytkiem sięgnie do tego opracowania. Może też być ono inspiracją do dalszych, szczegółowszych studiów archiwalnych.
Omówienie książki W. Sitka wypada poprzedzić stwierdzeniem, że miała ona dwa wydania; pierwsze ukazało się pod koniec września, drugie w połowie października 1997 roku. Różnice między nimi są stosunkowo niewielkie (zmieniona szata wydawnicza, dodatkowy podtytuł, rozbudowany nieco ko
mentarz A utora, poprawki redakcyjne), przy zachowanej strukturze opracowa
nia. Składa się na nią wstęp teoretryczny, krótkie kalendarium wrocławskiej powodzi, refleksje na temat ładu typu instytucjonalnego i wspólnotowego, dalej fragmenty nagranych rozmów z uczestnikami powodzi (najobszerniejsza część książki, s. 37-104), wreszcie krótkie refleksje końcowe. Całość uzupełniają, wykonane przez Autora, wartościowe poznawczo zdjęcia scen z powodzi.
Wspólnota i zagrożenie... jest próbą opracowania wyników przeprowadzo
nych przez A utora badań w dniach największego zagrożenia miasta powodzią, poświęconych żywiołowemu wykształcaniu się przejawów daleko posuniętego współdziałania ludzi, bez względu na płeć i wiek, zajmowaną dotąd pozycję i pełnione role społeczne. Polegało to na bezinteresownym włączaniu się różnych, często przypadkowych, osób do opartych na pracy fizycznej działań zbiorowych (nieraz poza własną ulicą czy dzielnicą) i podporządkowywaniu się samorzutnie wyłonionym przywódcom, w nadziei opanowania szalejącego żywiołu. Wytworzył się w ten sposób nowy porządek społeczny, który A utor nazywa ładem wspólnoty. Funkcjonował on w warunkach znacznego załama
nia się ładu instytucjonalnego (jedynymi jego przedstawicielami, w miarę sprawnie funkcjonującymi, były miejscowe rozgłośnie telewizyjne i radiowe, zdane zresztą na przypadkowy nieraz dopływ informacji od prywatnych osób).
Nawiązując do Jamesa S. Colemana teorii asymetrii w relacjach między instytucjami jako podmiotami zbiorowymi a indywidualnymi osobnikami, A utor dochodzi do przekonania, że ład wspólnoty znamionuje swoista symet
ria, która wyraża się „(...) w powszechnej wymienności ról i statusów społecz
nych. Policjant wykonywał polecenia cywila, prezydent miasta nosił worki, drobny pijaczek stawał się bohaterem barykady. Było to oczywiście możliwe, ponieważ dominacja jednego systemu wartości i norm w warunkach zagrożenia totalnego była prawie zupełna” (s. 10-11).
Taki stan rzeczy („niepowtarzalne połączenie karnawału z obozem ciężkiej pracy”, s. 22), trwał - zdaniem A utora - zaledwie 2 dni (12 i 13 lipca).
W ytworzona wtedy wspólnota cechowała się „(...) pełną otwartością struktur, wchodzeniem w role jedynie w wyniku chęci i wskazanych możliwości - każdy, kto przystępował do pomocy, był akceptowany, nawet jeśli był niezaradny, każdy, kto wykazywał cechy przywódcze, mógł przywódcą zostać” (s. 21).
Później rozpoczął się proces restytucji porządku instytucjonalnego, przebiegają
cy mozolnie i z oporami.
112 RECENZJE
Wywody W. Sitka są napisane z widocznym pośpiechem i nie w pełni wykorzystują nagromadzone dane empiryczne (dotyczy to także fotografii).
Mimo to stanowią instruktywny przykład socjologicznej analizy nietypowej sytuacji społecznej, kiedy to na gruncie dość chaotycznie przebiegającej walki z szalejącym kataklizmem samorzutnie pojawiają się tendencje do wytworzenia ładu społecznego, substytuującego załamany i nieefektywny ład instytucjo
nalny.
Konkludując wywody poświęcone obu omawianym na tym miejscu książ
kom, należy przede wszystkim pogratulować ich autorom tak niezwykłej operatywności i determinacji. W arto też zachęcić do kontynuowania zapowia
danych prac na rzecz przygotowania bardziej rozbudowanych ujęć. Przemawia
ją za tym dwie, co najmniej, okoliczności.
Pierwsza z nich łączy się z niewątpliwą potrzebą wypracowania indywidual
nych i zbiorowych strategii zachowania się w warunkach stresu wywołanego gwałtownie przebiegającym kataklizmem. Jak wiadomo, nowoczesne społe
czeństwa, mimo osłony w postaci wysoko rozwiniętej techniki i organizacji, narażone są na różnego rodzaju niebezpieczeństwa, nie tylko przyrodniczej natury, które mogą paraliżować normalne ich funkcjonowanie i stanowić zagrożenie dla dotychczasowej egzystencji. Pełna rekonstrukcja przebiegu wrocławskiej powodzi i jej społecznych konsekwencji może stanowić użyteczny punkt wyjścia dla wypracowania takich strategii.
Druga okoliczność m a charakter czysto poznawczy. Jest rzeczą uderzającą, iż nauki społeczne nie poświęcały dotąd zbyt wiele uwagi socjologicznym aspektom różnego rodzaju katastrof, do których dochodziło w różnych społe
czeństwach w wyniku nieprzewidzianego działania sił przyrody, wojen, nie
szczęśliwego zbiegu okoliczności, aktów terroryzmu itp. Studia poświęcone socjologicznej refleksji nad tego rodzaju kataklizmami, jak np. Pitirima Soroki
na M an and Society in Calamity. The Effects o f War, Revolution, Famine, Pestilence upon Human Mind, Behavior, Social Organization and Cultural Life, 1968, New York (cyt. za „Informacja bieżąca”, PTS, nr 51, wrzesień 1997, s. 3) czy Allena H. B artona Communities in Disaster: A Sociological Analysis o f Collective Stress Situations (1970, Garden City, N.Y.) nadal należą do wyjąt
ków. W polskiej literaturze brak jest w ogóle tego rodzaju opracowań.
Sprzężenie wysiłków historyków i socjologów, zapoczątkowane badaniami powodzi we Wrocławiu w lipcu 1997 roku, może przynieść owocne poznawczo wyniki i stanowić punkt wyjścia do wypracowania teorii zachowania się społecznego w warunkach katastrofy.
Władysław Kwaśniewicz