• Nie Znaleziono Wyników

Józef Ignacy Kraszewski a wydawcy : (po roku 1863)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Józef Ignacy Kraszewski a wydawcy : (po roku 1863)"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Burkot

Józef Ignacy Kraszewski a wydawcy :

(po roku 1863)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 49/1, 209-235

(2)

STANISŁAW BURKOT

JÓ Z E F IGNA CY K R A SZ EW SK I A W YDAW CY

(PO ROKU 1863)

S tud ia nad korespondencją K raszew skiego z w ydaw cam i dopro­

w ad zają n as do k ilk u w ażnych w niosków odnoszących się do bio­

g rafii p isarza, w y św ietlają n iek tó re tajem nice jego w arsztatu , po­

zw alają ustalić popraw ną bibliografię jego twórczości, w reszcie

d a ją szeroką c h a ra k te ry sty k ę życia k u ltu ra ln e g o w k ra ju po ro k u

1863. A rty k u ł w p row adzający w te p roblem y nie może, siłą rzeczy,

m ieć c h a ra k te ru jednolitego i je st w istocie zbiorem odrębnych

szkiców, zw iązanych ze sobą tem atycznie. A naliza stosunków w y ­

daw niczych w ty m w y padku stanow i ty lk o drogę do bardziej ogól­

n y ch stw ierd zeń odnoszących się do w ielu zjaw isk z życia k u ltu ­

ralnego.

Ogólne ożyw ienie ru ch u um ysłow ego w K ró lestw ie w latach

siedem dziesiątych zostało wcześniej przygotow ane przez pracę w ielu

ludzi. W ażną rolę w tej dziedzinie odegrała działalność firm w y ­

daw niczych. P rzeży w ały one wówczas swój „złoty w ie k '“. Z akłada­

jąc naw et, że cała działalność w ydaw ców by ła przede w szystkim

w ielką im prezą h andlow ą obliczoną n a ja k najlepsze zyski, często

bez asp iracji w k ieru n k u k ształtow ania sm aku literackiego czy też

podnoszenia ogólnego poziom u k u ltu ry , należy podkreślić, że w zrost

nak ładó w i w ysoka liczba pozycji w ydaw niczych m usiały w pływ ać

dodatnio n a upow szechnienie czytelnictw a w społeczeństwie.

N iepoślednią rolę w ty m zakresie odegrała rów nież działalność

K raszew skiego. W szechstronny c h a ra k te r tej działalności — od

prac ściśle literack ich , edytorskich, naukow ych, politycznych, spo­

łecznych do tw órczości m uzycznej i m alarskiej — przyczyniał się

do w zrostu znaczenia i w pływ u p isarza na życie społeczne w k ra ju .

O lbrzym ia tw órczość powieściowa K raszew skiego, k tó ra po r. 1863

o b ejm u je około 166 ty tu łó w , i w ielka poczytność jego utw orów m u ­

siały w płynąć n a rozwój i k ieru n ek działalności firm w ydaw niczych

w e w szystkich zaborach.

(3)

N ajszerzej rozw inęła się w spółpraca m iędzy K raszew skim a w y ­

daw cam i w arszaw skim i. W K rólestw ie d ru k o w ał pisarz przew ażającą

część swoich powieści: aż 103. Dalsze 20 ukazało się d ru k iem w K ra ­

kowie, ale n ak ład em w ydaw ców w arszaw skich. Około 18 powieści

ukazało się w Poznańskiem , tyleż — w G alicji.

Pam iętać m usim y, że nie da się przeprow adzić w yraźnej linii

podziału m iędzy ów czesnym czasopiśm iennictw em w arszaw skim

(zwłaszcza m agazynam i tygodniow ym i w rod zaju K ł o s ó w czy

T y g o d n i k a I l u s t r o w a n e g o ) a firm am i w ydaw niczym i. Ce­

chą znam ienną działalności firm w ydaw niczych w W arszaw ie było

ich ścisłe pow iązanie z czasopiśm iennictw em . I tak: L ew ental był

rów nocześnie w łaścicielem i w ydaw cą K ł o s ó w , T y g o d n i k a

R o m a n s ó w i P o w i e ś c i i Ś w i t u ; U nger — T y g o d n i ­

k a I l u s t r o w a n e g o , B i e s i a d y L i t e r a c k i e j i W ę d r o w -

c a; G lücksberg — B l u s z c z u ; O rg elbran d — T y g o d n i k a

P o w s z e c h n e g o i W i e ń c a .

U trzy m u jąc k o n tak ty z całą niem al p rasą w arszaw ską (poza

P r z e g l ą d e m T y g o d n i o w y m i P r a w d ą ) , K raszew ski cie­

niow ał czasem i przystosow yw ał pro b lem aty k ę ideow ą ogłaszanych

w niej powieści, często w porozum ieniu z w ydaw cam i ustalał ich

tem aty k ę, zależnie od tru d n o już dla nas dziś dostępnych różnic

m iędzy poszczególnym i periodykam i. Zjaw isko powyższe, zwłaszcza

w św ietle k o n k retn y ch fak tó w w ydaw niczych, urosło do ro zm ia­

rów zasadniczej w skazów ki p rzy stud iach nad tw órczością K r a ­

szewskiego w okresie drezdeńskim . Od zarzu tu politycznego law i-

ran c tw a chroni pisarza fakt, że nie w spółpracow ał ani z pism am i

rad y k aln y m i w sensie pozytyw istycznym , ani też z organam i k o n ­

serw aty w n ej reakcji.

Je d n y m ze źródeł w ielu niesnasek i sporów m iędzy poszczegól­

nym i czasopism am i była często w alka k o n k u ren c y jn a m iędzy w y ­

daw cam i — rów nocześnie w łaścicielam i ow ych periodyków . Nie

przeszkadzały tem u naw et pokrew ne zasady ideow e czasopism.

Oczywiście, jak każde przedsiębiorstw o, czasopism a k o n k uro w ały

m iędzy sobą, przeżyw ały okresy rozkw itu i głębokiej dep resji,

m ogły być sprzedaw ane w raz z p ren u m e ra to ra m i in nym p rzed ­

siębiorcom itd.

S y tu a cja ta w ytw orzyła w późniejszym okresie potrzebę ow ład ­

nięcia sprzedażą książek. W ystarczyło jed n em u w ydaw cy uzależ­

nić od siebie finansow o księgarzy, b y m ieć możność w pływ ania

(4)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

211

n a losy firm ko n k u ren cy jn y ch . Tak też się stało. R ed akto r K ł o s ó w

pisał w liście do K raszew skiego:

Konkurencja uczciwa nie trwoży m nie bynajm niej, ale W olff i Gebeth­ ner rozrządzają potężnym i środkami przez stosunki swoje księgarskie i m ają na usługi sw e K u r i e r a W a r s z a w s k i e g o , który zawsze był nieżyczliw ym dla K ł o s ó w , okazując to przez ignorowanie ich zupełne, a przez reklam ow anie obu tygod n ik ów 1.

Początkow o głów ną rolę na ry n k u w ydaw niczym odgryw ały fir­

m y U ngera, L ew entala, O rgelbranda i G lücksberga; po r. 1875

najpow ażniejszą stała się spółka G eb eth nera i W olffa. W latach

siedem dziesiątych każda próba w ydaw ania czasopism a bez

szuka-1 Chodzi tu o T y g o d n i k P o w s z e c h n y i T y g o d n i k I l u ­ s t r o w a n y oraz K u r i e r W a r s z a w s k i , dziennik, w którym trzy czwarte m iejsca zajm owały ogłoszenia reklamowe. Cytujemy list bez daty i początku, k. 533 (skąd cytat, o tym niżej).

Źródłem do podanych w obecnym artykule ustaleń stały się skierowane do K raszew skiego listy w ydaw ców i redaktorów. Listy te, dotychczas nie drukowane, znajdują się wśród rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej. Poniżej dajemy w układzie alfabetycznym w ykaz ich autorów oraz, w naw iasie k w a­ dratowym, sygnatury, pod którym i znajdują się poszczególne rękępisy. Jeśli rękopisy kilku kolejnych autorów posiadają tę samą sygnaturę, zaznaczono ją tylko przy autorze ostatnim.

WYKAZ AUTORÓW: 1) A n c z y с W ładysław Ludwik [6485]. 2) B e ł z a W ładysław [6487]. 3) B r o n i k o w s k i A ntoni [6489]. 4) D o b r o w o l s k i Franciszek [6496]. 5) D o b r z a ń s k i Jan [6497]. 6) G a w a l e w i c z Ma­ rian. 7) G e b e t h n e r i W o l f f . 8) G i l l e r Agaton [6502]. 9) G l ü c k s ­ b e r g Michał. 10) G o ł ę b e r s k i W ładysław [6503]. 11) G r e g o r o w i c z Jan Kanty. 12) G r u s z e c k i Artur. 13) G u b r y n o w i c z W ładysław [6504]. 14) U n i c k a Maria [6507]. 15) J a r o c h o w s k i Kazimierz. 16) J e- n i k e Ludwik [6508]. 17) K a s p r o w i c z Jan. 18) K e n i g Józef [6509]. 19) K o n o p n i c k a Maria [6510]. 20) L e i t g e b e r M ieczysław [6514]. 21) L e o Edward. 22) L e s z n o w s k i Ludwik [6515]. 23) L e w a n d o w s k i Tomasz. 24) L e w e n t a l Samuel. 25) L u b o w s k i Edward [6516]. 26) M a- l e s z e w s k i W ładysław [6518]. 27) M e r z b a c h H enryk [6519]. 28) N a- t a n s o n Jakub [6471]. 29) N i w a , redakcja [6485]. 30) N o s k o w s k i Jan [6523]. 31) O d y n i e c Antoni Edward. 32) O r g e l b r a n d Maurycy. 33) O r ­ g e l b r a n d M ieczysław. 34) O s k i e r k o Aleksander. 35) O s t r o w s k i Franciszek [6524]. 36) P a w i ń s k i Antoni. 37) P i e k a r s k i Teodor Rola. 38) P i e n i ą ż e k Czesław. 39) P i e t k i e w i c z A ntoni ( P ł u g ) [6525]. 40) R a k o w i c z Franciszek [6528]. 41) R i c h t e r F. H. 42) R o g o s z Józef [6529]. 43) S e n n e w a l d Gustaw. 44) S i e n k i e w i c z Henryk [6531]. 45) S i k o r s k i Józef [6532]. 46) S z y m a n o w s k i W acław [6536]. 47) U n g e r Józef [6538]. 48) W o l f f B. W. 49) W ó j c i c k i Kazimierz W ładysław [6542]. 50) Z a w a d z k i St. [6545]. 51) Ż u p a ń s k i Jan Kanty [6546].

(5)

nia zw iązków z ty m i w ydaw cam i kończyła się wcześniej czy póź­

niej niepow odzeniem . P rzy k ład em m oże być los S ł o w a , redago­

wanego i w ydaw anego przez H en ry k a Sienkiewicza.

T rudno charaktery zow ać firm y w ydaw nicze na podstaw ie treści

książek w ypuszczanych przez nie n a ry n ek . Nie w idzim y jeszcze

w y raźn ej sp ecjalizacji poszczególnych firm . W ydaw ano w szystko —

od Pism a św iętego do encyklopedii — co mogło cieszyć się h an d lo ­

w y m pow odzeniem . O „specjalizacji“ m ożem y mówić dopiero przy

w ydaw aniu czasopism — zarów no ich redaktorzy, jak i w ydaw cy

dość ściśle p rzestrzegali zasady doboru odpow iednich powieści, zgod­

nych z ogólną ten d en cją periodyku.

Poniew aż ze 166 pow ieści K raszew skiego około 120 w y d ru k o ­

w ano n a jp ie rw w czasopism ach, dlatego w dalszych rozw ażaniach

n a te m a t stosunków pisarza z w ydaw cam i szczególną uw agę zw ró­

cim y na ten zakres działalności w ydaw niczej.

Rozwój czasopiśm iennictw a w K rólestw ie tylko na kró tko zo­

sta ł zaham ow any przez pow stanie. Część w ychodzących przed

r. 1863 periodyków upadła, część p rzetrw ała, wiodąc początkowo

żyw ot dość anem iczny, ale już od r. 1865 poczynają wychodzić no­

w e periodyki, chociaż ciągle jeszcze n ak łady są bardzo niskie. G a-

z e t a P o l s k a , k tó ra przed r. 1863 pod red ak cją K raszew skiego

osiągnęła im ponującą liczbę 7500 pren u m erato ró w , w styczniu 1864

m iała ich ty lk o 1500. T y g o d n i k I l u s t r o w a n y — 340, T y ­

g o d n i k M ó d — około 1000. Nie lepiej p rzedstaw iała się sy tuacja

w rok u 1866. S tan pren u m erato ró w w porów naniu z r. 1865 praw ie

dla w szystkich czasopism zm niejszył się jeszcze bardziej 2.

2 W listach do K raszew skiego Jan K anty G r e g o r o w i c z wym ienia liczby prenumeratorów pism ówczesnych, zaznaczając przy tym, że ilość pre­ num eratorów równa się przeciętnie jednej czwartej nakładu danego czaso­ pisma. W oparciu o informacje Gregorowicza dokonano poniższego zestaw ie­ nia. Cyfry w nawiasach przy pierwszej kolumnie oznaczają kwartały.

ZESTAWIENIE LICZBY PRENUMERATORÓW

CZASOPISMO ROK STYCZEŃ GRUDZIEŃ LUTY

1865 1866 1875 1876

1. Bazar 654 (III) 317 — —

2. Biblioteka W arszawska 286

(II)

134 275 221

3. Biesiada Literacka 971

4. Bluszcz 947 (IV) 840 1391 1119

5. Dziennik Warszawski 3383 (II) 2913 442 255

(6)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y 2 1 3

W spółpraca K raszew skiego z czasopism am i w arszaw skim i, w brew

ogólnie p o w tarzan y m opiniom , n ie została przerw an a przez pow sta­

nie. Św iadczą o ty m listy red a k to ra T y g o d n i k a I l u s t r o w a ­

n e g o , k tó ry w m aju 1863 zapew nia o n aty chm iastow y m rozpoczę­

ciu d ru k u P o m yw a czki, w czerw cu zaś zam aw ia P rzechadzki po

cm en ta rzu d rezd eńskim . W G a z e c i e P o l s k i e j z r . 1863 uka­

zała się powieść historyczna Dola i niedola; w r. 1864 Gregorow icz

w y d ru k o w ał w T y g o d n i k u M ó d powieść w spółczesną Na cm en­

tarzu — na w u lka n ie.

Szczególne jed n a k ożyw ienie w zajem n ych stosunków rozpoczęło

się od rok u 1865. T rzeba pam iętać, że rok te n p rzyniósł dopiero

początki w spó łpracy K raszew skiego z czasopism am i w in ny ch zabo­

rach. W lata ch n a stę p n y c h K raszew ski staje się w spółpracow nikiem

praw ie w szystkich czasopism w K rólestw ie. R edak torzy piszą b

ła-CZASOPISM O RÔK STYCZEŃ GRUDZIEŃ LUTY

7. Gazeta H andlowa 1865 1866 1875 661 1876 619 8. Gazeta Lekarska 659 665 9. Gazeta Muzyczna 74 (И) 61

10. Gazeta Polska 1532 (II) 1463 1625 1603

11. Gazeta Rolnicza 740 (II) 703 658 511

12. Gazeta W arszawska 1586 (II) 1784 2801 2887

13. Goniec Leśny i W iejski 139

14. Kłosy 562 (III) 1028 2158 1859

15. Kmiotek 391 (II) 263

16. Kółko Domowe 844 (II) 441

17. Kronika Rodzinna 450 415

18. Kurier Codzienny 689 (III) 641 443 413

19. Kurier Św iąteczny 70 (II) 110

20. Kurier W arszawski 917 (II) 547 1410 1368

21. Ognisko Domowe 146

22. Opiekun Domowy 1078 (II) 471

23. Pam iętnik N aukowy 81

24. Przegląd Katolicki 1322 1175

25. Przegląd Tygodniowy 199 1134 890

26. Przyjaciel Dzieci 537 (II) 464 1226 983

27. Rodzina 523 (II) 205

28. Tygodnik Ilustrow any 1027 (II) 1010 1426 1439

29. Tygodnik Mód i Pow ieści 923 (II) 728 810 691

30. Tygodnik Rom ansów

i Pow ieści

_

1195 1010

31. W ędrowiec 569 (II) 524 398 393

32. Wiek 2546 2503

(7)

g aine listy o „cokolw iek“ do swoich pism . Do sporów m iędzy red a k ­

cjam i pow stałych na tle w alki k o n k u ren cy jn ej dołączył się jeszcze

jed en powód. B yła nim w spółpraca K raszew skiego.

Ruch w ydaw niczy pod zaborem pru sk im i w G alicji rozw ijał

się znacznie słabiej niż w K rólestw ie. P rzy czy n było wiele. M iędzy

inn y m i decydow ał fak t, że firm y galicyjskie i poznańskie pracow ały

w zasadzie dla zaopatrzenia ry n k u w ew nętrznego. O* ,re przepisy

carskiej cenzury uniem ożliw iały w p rak ty ce w puszczenie do K ró ­

lestw a znacznej części p ro d u k cji książkow ej z G alicji i Poznańskie­

go. U przyw ilejow ana pozycja firm w arszaw skich pozwoliła im w y­

gryw ać w alkę k o n k u ren cy jn ą we w szystkich zaborach. Różnice

w przepisach cenzury b y ły powodem w ielu kom binacji. C ykl po­

wieści historycznych K raszew skiego u kazujący się od r. 1876 n a­

kładem spółki k sięgarzy w arszaw skich dru k o w an y był w K rakow ie.

Należało się liczyć, że carska cenzura nie pozwoli na d ru k całego

cyklu. W ydając w K rakow ie, staran o się n astęp n ie o pozwolenie

sprzedaży poszczególnych powieści w K rólestw ie.

W P oznańskiem ru ch w ydaw niczy zw iązany był przede w szyst­

kim z działalnością firm Ż upańskiego i M erzbaeha. L eitgeber i Ra-

kowicz redagow ali czasopism a i z tej racji będziem y o nich mówić

przy ch arak tery zow an iu w spółpracy tu tejszy ch w ydaw ców z K ra ­

szewskim .

Zasłużony księgarz i w ydaw ca Ż upański nad ał swojej firm ie

bardziej określony kieru nek : w yd aw ał rozpraw y naukow e z zakresu

historii, d o k um en ty h istoryczne i w ybory dzieł znanych pisarzy,

op atru jąc tek sty przypisam i i kom entarzam i.

W spółpraca K raszew skiego z Ż upańskim rozpoczęła się od pierw ­

szych m iesięcy po b y tu p isarza w D reźnie. W ydanie powieści z cy­

k lu B olesław ity pośw ięconych pow staniu nie przyniosło Ż upań-

skiem u w ielkich zysków. B ory k ając się z trudnościam i finansow ym i

m usiał zrezygnow ać z zakupienia P ary czerw onej i Moskala, podjął

się jed n ak d ru k u Żyd a i Tułaczy. T utaj także u jrz a ły św iatło dzien­

ne R achunki, Program Polski, Polska w czasie trzech rozbiorów.

Stosunki K raszew skiego z in n y m i w ydaw cam i opierały się na

podobnych zasadach jak w K rólestw ie. D ru k powieści pow iązany

b y ł ze w spółpracą w tam tejszy ch czasopism ach.

W prasie poznańskiej, podobnie jak w G alicji, głów ny podział

przebiegał

m iędzy

org anam i

u ltram o n tań sk o -k o n serw aty w n y m i

a dem okratycznym i. O graniczało to zakres w spółpracy K raszew ­

skiego w łaściw ie do trzech czasopism: D z i e n n i k a P o z n a ń s k i e ­

(8)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

215

g o , S o b ó t k i i G a z e t y T o r u ń s k i e j . N ajszerzej rozw inęła

się w spółpraca z D z i e n n i k i e m , k tó ry b y ł głów nym organem

ugrupow ań m ieszczańsko-liberalnych w ty m zaborze.

Z galicyjskich firm w ydaw niczych w yróżnić należy działalność

k sięgarzy

lw ow skich

oraz

spółki

nakładow ej

G ubrynow icza

i Schm idta. Spółka ta przygotow ała w znow ienie powieści K raszew ­

skiego sprzed roku 1863. K rakow ska firm a w ydaw nicza Anczyca za­

służyła się przede w szystkim dru k iem w spom nianego już cyklu po­

wieści historycznych. Gros pierw od ruk ó w powieści Kraszew skiego

w yd anych w G alicji ukazało się jed n ak znów w czasopismach.

K ró tk i żyw ot w ielu tu tejszy ch periodyków najlepiej c h a ra k te ry ­

zuje stan czasopiśm iennictw a w tej dzielnicy. N ajw ięcej było tu

nieud an ych pró b ( H a s ł o , O j c z y z n a G ołęberskiego, T y d z i e ń

Rogosza i inne). S t r z e c h a , pism o ilu stro w ane, zagrożona ciągle

w idm em upadku, nie m ogła rów nać się z podobnym i periodykam i

w K rólestw ie. Pism a galicyjskie, w przeciw ieństw ie do w arszaw ­

skich, b y ły organam i obozów politycznych. C z a s i P r z e g l ą d

P o l s k i rep rezen tow ały konserw atystów , a stosunkow o krótko się

ukazujący K r a j i G a z e t a N a r o d o w a nie po trafiły skupić

wokół siebie całego obozu liberalno-dem okratycznego. Rozbicie

w ty m obozie na poszczególne g ru p y osłabiało jego siłę; poszczegól­

ne jego o rg an y nie p o tra fiły zapew nić sobie odpowiedniej liczby

p ren u m e ra to ró w i po pew nym czasie upadały. Spora ilość ty tu łó w

gazet o zasadach m niej lub więcej dem okratycznych nie św iadczy­

ła o sile samego obozu, b yła jedy n ie dow odem jego rozbicia.

Od roku 1865 w prasie galicyjskiej zaczęły pojaw iać się a r ty ­

k u ły i pow ieści K raszew skiego. W spółpraca z H a s ł e m i K r a ­

j e m dotyczyła sp raw politycznych, w S t r z e s z e i T y g o d n i u

ukazyw ały się powieści i dro b n e a rty k u ły poświęcone spraw om li­

terackim . W spółpraca z C z a s e m i P r z e g l ą d e m P o l s k i m

ograniczyła się ty lk o do um ieszczenia powieści, i to w okresie, kiedy

C z a s nie p rz y ją ł jeszcze na siebie roli organu p a rtii ko n serw aty w ­

nej. Pow ieść H y b r y d y dla P r z e g l ą d u P o l s k i e g o zdobył od

K raszew skiego, nie znającego jeszcze c h a ra k te ru zakładanego pism a,

b y ły w spółpracow nik H a s ł a , L udw ik Pow idaj.

K orespondencje, okolicznościowe a rty k u ły i powieści K raszew ­

skiego b y ły m ile w idziane przez red ak to ró w czasopism we w szyst­

kich zaborach. K ażdy a rty k u ł pisarza zam ieszczony na łam ach ga­

zety podnosił jej w artość w oczach opinii publicznej, służył często

jako rek lam a dla pozyskania now ych czytelników . Jeśli liczba p re ­

(9)

n u m erato ró w w ykazyw ała skłonność do zm niejszania się, wówczas

czasopismo pod koniec roku rozpoczynało d ru k powieści K raszew ­

skiego (zob. G a z e t a W a r s z a w s k a ) , jeśli zaś było pew ne swoich

czytelników , zapow iadało d ru k od stycznia, aby pozyskać now ych.

Sienkiew icz w ten sposób scharaktery zow ał znaczenie w spółpracy

K raszew skiego dla czasopisma:

Nie potrzebuję Sz. Panu tłumaczyć, że dla pisma, które powstaje, zyska­ nie sobie pióra Sz. Pana jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, mogącą w p ły­ nąć na przyszły los wydaw nictw a.

Wiem, że przy nadmiernej pracy, jaką Szanowny Pan się obarcza, niełatw o mu prośbom w szelkim zadośćuczynić, ale wiem także, iż Sz. Pan umie rozmnażać swój chleb duchowy w miarę zwiększania się rze­ szy głodnych. Cieszę się więc, że i my będziemy nakarmieni.

W spółpraca K raszew skiego z czasopism am i przyb ierała różne

f o r m y 3: w jed n y ch periodykach p ojaw iały się a rty k u ły

okoliczno-3 Oto zestaw ienie ilustrujące zakres i charakter współpracy K r a s z ę w - s к i e g o z czasopismami. Zostało ono sporządzone na podstawie korespon­ dencji autorów w ym ienionych w przypisie 1. Może nie obejmować w szyst­ kich czasopism.

ZESTAWIENIE

5. Czas

6. D wutygodnik dla Kobiet 7. Dziennik Literacki 8. Dziennik Polski 9. D ziennik Pow ieści 10. D ziennik Poznański 11. Echo 12. Echo Muzyczne 13. Gazeta Narodowa 14. Gazeta Polska 15. Gazeta Toruńska 16. Gazeta Warszawska 17. Gwiazda [petersburska] 18. Hasło 4. Bluszcz 2. Biblioteka Warszawska 3. Biesiada Literacka 1. Ateneum

CZASOPISM O PUBLIKACJE KRASZEWSKIEGO

art. z zakresu historii literatury, powieść

art. okolicznościowe, pow ieści art. okolicznościowe, stałe korespon­ dencje, powieści

stałe korespondencje, art. okolicz­ nościowe, powieści

powieści

stałe korespondencje

art. okolicznościowe, opowiadania stałe korespondencje, powieść powieść

art. polityczne, powieści, komedie stała korespondencja

opowiadanie powieści

stałe korespondencje, powieści art. okolicznościowe, powieść powieści

obrazek „Na scenie“

art. społeczno-polityczne, stałe ko­ respondencje

(10)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

217

ściow e, życiorysy ludzi zasłużonych na polu k u ltu ry , w innych a r­

ty k u ły polityczne, stałe korespondencje poświęcone różnym o b ja­

w om w życiu społecznym i gospodarczym ; często jed n ak „w spółpra­

ca “ ograniczała się do d ru k u powieści. Odcinek powieściowy, prow a­

dzony p raw ie przez w szystkie czasopisma, stanow ił zachętę dla p re ­

n u m e ra to ró w i zabezpieczał system atyczne w yku pyw anie reszty n a ­

k ład u , posiadał jed n ak tę w adę, że był drogi. H onorarium K raszew

-CZASOPISM O 19. K łosy

20. Kraj

21. Kraj [petersburski] 22. K urier Codzienny 23. Kurier Stanisław ow ski 24. Kurier W arszawski 25. N iw a 26. O g n is k o D o m o w e 27. O jc z y z n a [lip sk a ] 28. O jc z y z n a [ lw o w s k a ] 29. O p ie k u n D o m o w y 30. P r z e g lą d P o ls k i 31. P r z e g lą d P o w s z e c h n y 32. P r z e g lą d T y g o d n io w y 33. P r z y j a c ie l D z ie c i 34. R o m a n s i P o w ie ś ć 35. R u ch L ite r a c k i 36. S ło w o 37. S o b ó tk a 38. S tr z e c h a 39. Ś w it 40. T o w a r z y s z 41. T y d z ie ń [lw o w s k i] 42. T y g o d n ik I lu s t r o w a n y

43. Tygodnik Mód i Pow ieści 44. Tygodnik Pow szechny

45. Tygodnik Romansów i Pow ieści 46. Wiek

47. W ieniec

PUBLIKACJE KRASZEW SKIEGO

stałe korespondencje, życiorysy lu­ dzi zasłużonych, art. okolicznościo­ we, powieści

art. społeczno-polityczne, powieść powieść

opowiadania art. okolicznościowe

art. okolicznościowe, powieści; po śmierci pisarza w yjątki z „Dzien­

nika“ (1851) — w marcu 1888 powieści korespondencje art. polityczne art. polityczne art. okolicznościowe powieść

art. społeczne i literackie list do redakcji z r. 1874 powieść powieść korespondencje, powieść nowele pow ieści korespondencje, powieść korespondencje, powieść opowiadania dla dzieci powieść

korespondencje, art. okolicznościo­ we, życiorysy ludzi zasłużonych, powieści, autobiografia „Noce bez­ senne“ (druk. 1888)

powieści

• gawędy literackie, powieści powieści

korespondencje, powieść powieść

(11)

skiego za jeden tom objętości około 220 stro n 8° w ynosiło 250 ta la ­

rów pruskich. Z akupienie powieści dla czasopism a podrożało koszty

nakładu. Częściową rekom pensatę o trzy m y w ała red ak cja przez za­

pew nienie sobie praw a odbitki w ilości od 600 do 1000 egzem plarzy.

Bardzo często red ak to rzy praw o to odstępow ali w ydaw com za cenę

100 ta la r ó w 4.

*

W alka „ sta ry ch “ z „m łodym i“ w okresie pozytyw izm u m a już za

sobą wiele opracow ań. Nie został jed n ak w yzyskany dla pełności

jej historycznego obrazu ciekaw y m ateriał, k tó ry zaw iera k ores­

pondencja w ydaw ców w arszaw skich z K raszew skim , zresztą nie a n ­

gażującym się w przebieg sporu, m im o w spółpracy z czasopism am i

o um iarkow anie pozytyw istycznym zabarw ieniu (jak np. N i w a ) .

W pracach h istorycznoliterackich o pozytyw izm ie spotkać m oże­

m y często określenie, że b y ł to spór „czysto fik c y jn y “ . Równocześnie

w świadom ości w ielu polonistów tk w i n astęp ujący ty p rozum ow a­

nia: pozytyw iści głoszą hasła postępu społecznego o c h arak terze

kapitalisty czn y m , hasła p racy organicznej, k tó ra m iała być „ a n ti­

do tu m “ przeciw ko rew o lu cy jny m m rzonkom itd. Z tego w ysuw a się

nieuzasadnione w nioski, jak o b y pro g ram p racy społeczno-gospodar­

czej budził owe spory. Sam p ro gram pracy organicznej znany b y ł

jeszcze przed r. 1863 i nie stanow ił pow odu powszechnego zgorsze­

nia znacznej części społeczeństw a. Tym czasem praw ie każdy a rty k u ł

w

P r z e g l ą d z i e T y g o d n i o w y m i w P r a w d z i e był

swego rodzaju „skandalem “ . Tak przy n ajm n iej reagow ali przeciw ­

nicy owych pism.

D rugim , bardzo często w ym ienian ym źródłem nieporozum ień

w prasie w arszaw skiej był stosunek pozytyw istów do tra d y c ji li­

te r a tu r y rom antycznej. Z b y t często jed n a k rozum iem y pod ty m

określeniem stosunek do w alk narodow ow yzw oleńczych. W ty m w y ­

padku różnice m iędzy „ sta rą “ i „m łodą“ prasą nie stanow iły p rze­

ciw ieństw a. Po upadku pow stania n ik t, k to znał sytuację w k ra ju ,

nie m ógł w zyw ać do w alki zbrojnej. S p ór przebiegał na nieco innej

płaszczyźnie. „ S ta ra “ p rasa w ystępow ała w obronie „ideałów p rz e ­

szłości“ , ale nie oznacza to, że b ro n iła rew olucyjno-dem okratycz-

nych treści w życiu i w lite ra tu rz e ubiegłego okresu. O skarżając

pozytyw istów o odstępstw o od „ideałów narod ow ych “ , nadaw ała po­

jęciu p atrio ty zm u szczególne zabarw ienie; w łączała w to pojęcie

(12)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y 2 1 9

przyw iązanie do szlacheckiej tra d y c ji k u ltu ra ln e j, do reliktów oby­

czajowości szlacheckiej oraz przyw iązanie do religii.

Rew olucji czy w alki zbrojnej o w yzw olenie narodow e nie po­

pierali red ak to rzy K ł o s ó w , T y g o d n i k a I l u s t r o w a n e g o

i innych czasopism „starej g w ard ii“ . Można n aw et powiedzieć, że

w d y sk u sjach przeciw nicy oskarżali pozytyw istów o „nihilizm “ ,

„socjalizm “ i inne grzechy główne przeciw ko pokojow em u rozw o­

jow i społeczeństw a. Czy b y ł to tylk o „niedozwolony c h w y t“ w pole­

mice? P rzytoczym y tu ta j fra g m en t z listu (z 2 października 1878)

Pługa do Kraszew skiego:

Cóż Pan powiesz o artykule C hm ielowskiego w A t e n e u m z powodu L istó w z podróży A. E. Odyńca? Co m yślisz o bezecnej parafrazie tego pam fletu umieszczonej w N o w i n a c h ? Dla mnie jedno i drugie tym w strętniejsze, że jest na wskroś przesiąknięte duchem takich B ieliń ­ skich, Dobrolubowych i kompanii, z której szkoły w szyscy nasi postępow­ cy pochodzą.

Pow staje szereg pytań: czy m yśl owa jest p rzejaw em ciasnego

nacjonalizm u, czy też p rzyp in aniem ety k ietk i „rew olucyjn y“ do p ro ­

gram u pozytyw istów ? Ja k ie b y ły w spólne m om enty w ideologii pozy­

tyw istów i B ielińskiego?

W yjaśni nam to n astęp n y list P ług a z późniejszego już okresu

(z 21 czerwca 1881), dotyczący rów nież Chm ielowskiego:

W piśm iennictw ie w iele tu wrzawy narobiła książeczka Chmielow­ skiego Z a ry s literatury z ostatnich lat szesnastu. [...] C hm ielowski nie mógł [w niej] otrząsnąć się z uprzedzeń stronniczych, a sam będąc bez­ w yznaniow cem i radykalistą, jakkolwiek się już znacznie utemperował, m usiał chw alić sw ych współwyznawców’, lubo i im nie szczędził tu i ówdzie słów prawdy.

A u to r listu z zadow oleniem n o tu je niekonsekw encje w poglą­

dach Chm ielow skiego, p rzy taczając rów nocześnie głów ny p u n k t

oskarżenia w stosun k u do pozytyw istów — „bezw yznaniow ość“ .

W pływ y Bielińskiego na „naszych postępow ców “ b yły więc

rozum iane w p ierw szy m rzędzie jako przejm ow an ie i jaw n e głosze­

nie m aterialisty czny ch poglądów , jako m niej lub więcej konsek­

w entne przeciw staw ian ie się fideizm owi.

Tak też o d czytał sens sporów prasow ych Sienkiew icz w swoich

Szkicach literackich um ieszczonych w

G a z e c i e

P o l s k i e j

(1881), gdzie recenzow ał w spom nianą już pracę Chm ielowskiego.

Sienkiew icz streszcza n a jp ie rw poglądy Chm ielowskiego:

(13)

Młodzież tedy dowiedziała się z w ykładów Struwego o burzy m ateria­ lizmu huczącej za granicą, o M oleschotcie, Vogtcie i Büchnerze; z innych prelekcji doszła jej wiadomość o B u ck le’u i Darwinie, poczęto czytać B ain e’a, Spencera, Stuarta Milia, H. T aine’a i Renana. B yły to czynniki, które rozbudziły jej „myśl krytyczną“. [...] N ow e siły znalazły przytułek w P r z e g l ą d z i e T y g o d n i o w y m , w dawnej, w ielce odmiennej od dzisiejszej, N i w i e , w O p i e k u n i e D o m o w y m , który jest dziś T y g o d n i k i e m P o w s z e c h n y m [...].

Dziś istnieje zam iast demokratycznej — kw estia socjalna — kw estia pracy i kapitału, a kto by się arystokracjam i lub demokracjami jasno zajmował, ten by złożył tylko dowód, że jego zegar um ysłowy spóźnia się nie o godziny, ale o całe dziesiątki lat. N ie było w ięc i nie ma u nas powodu do w alki z tej przyczyny m iędzy starą i młodą prasą. Cóż w ięc pozostaje? Oto kw estia klerykalizm u i an tyk lerykalizm u 5.

P o zytyw istom p rzy p ad ła u nas rola propagow ania b ardziej no­

w oczesnych k ieru n kó w filozoficznych. P oglądy ich nie b y ły k onsek­

w entne, nie b y ły jednolite, jed nak że zaczerpnięcie w ielu elem entów

z filozofii m aterialisty czn ej w ysuw a ich n a czoło w alki o zgodny

z osiągnięciam i n a u k i pogląd na św iat, o ograniczanie elem entów

spekulacyjn y ch w nauce i filozofii. W ty m też leży ich w ielka za­

sługa.

Równocześnie pam iętać należy, że „ s ta ra “ prasa nie rep re z en ­

tow ała jednolitego obozu ideowego. W gru pie tej istn iał d alej po­

dział na p rasę liberalnom ieszczańską i klerykalnozachow aw czą.

W rok u 1879 P łu g przyp o m n iał w K ł o s a c h powieść K raszew ­

skiego K ordecki, n arzek ając przy okazji na szerzącą się „bezbożność“ .

P isarz uznał za słuszne ostrzec bliskiego przy jaciela przed p rzy łącza­

niem się do u ltram o n tan izm u. Oto w yjaśnienie P ługa w liście z 25

stycznia 1879:

Za przestrogę przed kierunkiem ultramontańskim z całej duszy K o­ chanemu Panu dziękuję; nie ma jednak o to obawy, bo przede w szy st­ kim jestem dobrym Polakiem i pragnę być prawdziwym chrześcijani­ nem, a nie grzesząc indyferentyzm em w rzeczach wiary, szanuję w szel­ kie szczere przekonania religijne, fanatykiem zaś i nietolerantem nigdy nie byłem i nie będę. Bezw yznaniow ość tylko, a w łaściw ie bezbożność za straszną plagę w społeczeństw ie naszym uważam i przeciw tej rad bym w alczyć, ile sił starczy. A szerzy się ona u nas straszliw ie dzięki, z jednej strony, wschodnim prądom nihilistycznym , a z drugiej — w p ły ­ w ow i m łodego pokolenia Żydów postępowych, którzy dziś m ają swój w łasn y organ w N o w i n a c h , zostających pod kierunkiem Ś w iętoch ow -5 H. S i e n k i e w i c z , Szkice literackie. G a z e t a P o l s k a , 1881, nr 211 i n.

(14)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

221

skiego, który na wspom nienie im ienia Bożego wpada w delirium, tr e ­ mens. Nie ma tu najm niejszej obawy, by mógł nas ultramontanizm tak owładnąć i zgangrenować, jak zgangrenował W ielkopolską, bo w pływ księży na społeczność prawie nijaki, a P r z e g l ą d K a t o l i c k i i K r o ­ n i k a R o d z i n n a , jedyne pisma w yznaniowe, zbyt szczupłe mają koło czytelników i nikogo nawrócić nie potrafią. Obóz bowiem przeciwny nie czytuje ich wcale, czasem tylko P r z e g l ą d T y g o d n i o w y do nich zagląda, gdy m u przyjdzie ochota plunąć na Kościół. [...] Bądź tedy, Drogi Panie, spokojnym, K ł o s y nie przybiorą bynajmniej barwy K r o ­ n i k i R o d z i n n e j .

W ystąpienie pozytyw istów i podjęcie przez nich w alki przeciw ko

całej „ s ta re j“ prasie spychało gru p ę liberalnom ieszczańską tej prasy

do cen tru m . I tak i stan istn iał w K rólestw ie w latach siedem dzie­

siątych.

W cześniej b y ła ju ż m ow a o ty m , że „ sta ra “ p rasa nie atakow ała

całości p ro g ram u społecznego swoich przeciw ników . W w yw odze­

n iu pozytyw istów od Bielińskiego nie chodziło b y n ajm niej o w spólne

hasło pow szechnej ośw iaty. O burzenie w yw oływ ało publiczne m an i­

festow anie poglądów m aterialisty czn ych . D ziałalność liberałów przed

pow stan iem styczniow ym p o trafiła w świadom ości in teligencji w a r­

szaw skiej u trw alić zasady to leran cji relig ijn ej w stosunku do innych

w yznań, rzadko jed n ak w stosunku do ateistów .

Z drugiej stro n y trzeba pam iętać, że w latach siedem dziesią­

ty ch rozdżw ięk m iędzy po lity ką W aty k an u a w iern ym i pogłębił się

w zw iązku z uchw aleniem dogm atu o nieom ylności papieża. Rów no­

cześnie idee p atrio ty czn e pozostaw ały, zwłaszcza w G alicji i Poznań-

skiem , w w yraźnej kolizji z p o lity k ą h iera rc h ii kościelnej.

M ów iliśm y już, że K raszew ski w sporze pozytyw istów z p rzed ­

staw icielam i „starej g w ard ii“ nie zajął zdecydow anego stanow iska.

Cała jego działalność w T y g o d n i u m usiała obiektyw nie zbliżać

go do a n ty k le ry k a ln y c h pozycji „m łodej p ra s y “ ; nie oznacza to

jed n ak , że p isarz zgadzał się z m aterialisty czn y m i koncepcjam i filo­

zoficznym i. P osiadał w pew nej m ierze w spólny z „m łodym i“ pogląd

n a drogi rozw oju społecznego, k tó re jeszcze przed pow staniem stycz­

niow ym określił na łam ach G a z e t y P o l s k i e j jako pracę na

polu gospodarczym i ośw iatow ym w granicach legalnych; dzieliły go

od nich poglądy filozoficzne i stosunek do tra d y c ji w alk narodow o­

wyzw oleńczych. Młodzież pozytyw istyczna w ielokrotnie określała

swój stosunek do K raszew skiego. Oto w ypow iedź Św iętochow skiego,

zam ieszczona w recenzji z powieści Pałac i fo lw a r k :

(15)

Gdzie spojrzysz... Kraszewski, który doprawdy jak A tlas dźwiga litera­ turę powieściow ą na swoich barkach. Czy nowa książka, czy nowe pismo, w szędzie to jedne i to ulubione nazw isko [...]. Wszakże to prawie ojciec ostatnich pokoleń; on nas prawie w ychow ał — czytać, m yśleć, a przede w szystkim czuć nauczył. Kto powie, ile serdecznego ciepła ten człowiek przelał w społeczeństw o nasze? Kto powie, ile dusz rozbudził? Ile zeschłych organizmów ożywił? Ta strona zasługi K raszew skiego jest w iększa jak jego talent, jak jego popularność. W obec niej m aleją w szyst­ kie jego pisarskie zalety, a zapominają się w a d y 6.

W dw a lata później P r z e g l ą d T y g o d n i o w y ogłosił o K ra ­

szew skim kilka entuzjastycznych arty k u łó w , używ ając epitetów :

„półbóg“, „kapłan lite ra tu ry n a sz e j“, „geniusz“ itd. Chm ielowski

pisał:

W roku 1874 grono młodych naówczas literatów, literatek i arty­ stów w arszaw skich postępowego stronnictwa przesłało Kraszewskiem u w dzień jego im ienin album pam iątkowe, oprawne w okładki drewniane, rzeźbione w stosowne napisy i em blem ata oraz ozdobione popiersiem dostojnego solenizanta, odlanym z brązu przez znanego rzeźbiarza p. Syrewicza; wew nątrz naokoło 62 fotografii p. K saw ery P ilatti nary­ sował gustowne w inietki. Oprócz chęci oddania hołdu pracy i talentow i powieściopisarza pragnęli postępowcy zanieść tym darem protestację przeciwko lekkom yślnie robionemu sobie zarzutowi pomiatania zasłu­ gami starszego pokolenia autorów. Delegaci młodej prasy (p. Julian Ochorowicz i piszący te słowa, bawiący wów czas na studiach w Lipsku), nie mogąc żyw ym głosem w ypow iedzieć swych uczuć i m yśli, gdyż nie zastali solenizanta w Dreźnie w dniu im ienin 19 marca, złożywszy album, w liście w yrazili pobudki, które kierow ały nimi i ich m ocodawcami przy tym objawie czci głębokiej i uznania dla w ielkiego p isa rza 7.

Pow ażanie, jakim cieszył się K raszew ski w społeczeństw ie, skła­

niało w ielu ludzi do sta ra ń o poparcie ze stro n y pisarza. Oto prośba

M arii K onopnickiej w liście z 27 m aja 1881:

W m iłościwym przygarnieniu do siebie w szystkich prac ducha narodo­ w ego tyle okazujesz, Czcigodny Panie, ojcowskiej prawie dobroci, że i ja ośm ielam się przesłać Ci zbiorek poezji moich, abyś je w yposażył słowem swoim na życie w ludzkiej pamięci, jeśli tego okażą się godny­ mi. W ielka to bowiem rzecz jest słowo otuchy usłyszeć od Tego, który w sierocym naszym rozbiciu jest ogniskiem św iatła i ciepła, jest chwałą naszą i w ęzłem naszej jedności. Chciej przyjąć, Czcigodny Panie, w yrazy najgłębszego hołdu i tej m iłości dziecięcej, jaką Ci winno całe pokole­ nie nasze.

“ P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , VII, 1872, nr 2, s. 12.

T P. C h m i e l o w s k i , Józef Ignacy Kraszew ski. Zarys historycznolite­ racki. Kraków 1888, s. 410.

(16)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

223

W okół tej sp raw y istn ieją niezw ykle ciekaw e listy Pługa. W je d ­

n y m z nich (z 16 k w ietn ia 1881) pisze on K raszew skiem u:

/

Czy otrzym ałeś już Poezje Konopnickiej wydane nakładem Gebethnera i Wolffa? [...] Moim zdaniem, żadna jeszcze z poetek, nie tylko u nas, lecz i u żadnego narodu, tak nie śpiewała. Budzą też jej utwory n iesły­ chany z jednej strony entuzjazm, a z drugiej w yw ołują srogie zgorsze­ nie; zawiść i fanatyzm podały sobie ręce i w ołają — „bezbożna“, kate­ chizmem m ierząc natchnienie. Pom ijając już nieszczęśliw e Fragmenta, czepiają się nieledw ie do każdego wierszyka i tylko co nie widać, jak rozszarpią ją [...]. Bronię jej, jak tylko mogę, bo już od czterech lat opie­ kuję się jej talentem i mam dla niej szczere w spółczucie, a boję się, żeby te wrzaski kleryków nie zagnały jej do obozu pozytywistów , który z Je­ żem i Orzeszkową na czele ręce do niej wyciąga.

W liście d ru g im (z 6 czerwca), w tej sam ej spraw ie, P ług prosi:

Obdarz ją [Konopnicką] słów kiem serdecznym publicznie i przyzwole­ niem, bo na to ze wszech miar zasługuje. [...] Ze w szech stron kolą ją p o b o ż n e ręce szpilkami, oskarżając ją o bezbożność (za Fragmenta)

[...!•

K raszew ski b y ł rów nież pierw szym , k tó ry poznał i ocenił ta le n t

Ja n a K asprow icza. M łody poeta w ysłał sw oje u tw ory do D rezna,

K raszew ski zaś p rzesłał je red ak to ro w i K ł o s ó w . 7 m aja 1882

P ług odpisuje:

Dziękuję Ci serdecznie za przesłanie próbek poetycznych Kasprowicza. Istotnie, znać w nich talent niepospolity, toteż najchętniej wydrukuję w K ł o s a c h te w szystkie, które przez cenzurę przejść mogą [...]. Jed­ nocześnie piszę do niego, nie szczędząc mu serdecznej zachęty obok uwag i rad życzliw ych i prosząc, by mi więcej sw ych utworów udzielił. Daj Boże, żebyśm y się doczekali z niego pociechy, żeby mógł się rozwinąć sam odzielnie i oryginalnie, bo w tym, co mam, widać m ocny w pływ K o­ nopnickiej rów nie w formie, jak i w treści.

W iersze zostały zam ieszczone w dwóch n u m era ch K ł o s ó w

z roku 1882. P am iętać należy, że wcześniej d ru k o w an y był w P o­

znaniu tylk o jed e n sonet. J e st to więc pierw szy pow ażniejszy de­

b iu t K a sp ro w ic z a 8. M łody wówczas poeta pisał w liście do K ra ­

szewskiego:

8 Sprawa ta została omówiona przez Tadeusza M i k u l s k i e g o w art.: J. K a s p r o w i c z , Wiersze szkolne. 1881— 1882. Z e s z y t y W r o c ł a w ­ s k i e , V, 1951, nr 1, s. 110— 124.

(17)

Odżyłem prawie na nowo, mam znowu więcej nadziei, a to w in ie- nem dzisiaj Czcigodnemu Panu, niech mi w ięc będzie wolno raz jeszcze złożyć ze serca płynące podziękow anie i dołączyć zarazem zapewnienie o najgłębszej czci, którą razem z całą Polską czuję.

M iarą a u to ry te tu , jak im cieszył się K raszew ski, m oże być n a­

stęp u jące w yliczenie nazw isk ludzi piszących do niego listy: W a­

lery D ąbrow ski (b ra t Jaro sław a, uczestnik K om uny P arysk iej),

ks. Stojałow ski, poeci ludow i ze Śląska i P odkarpacia, Lenartow icz,

N orw id, U jejski, Z aleski, Z achariasiew icz, Sienkiew icz, K onopnicka,

O rzeszkow a, Św iętochow ski, A rtu r G ruszecki, Zapolska, A snyk,

K asprow icz i w ielu inn y ch . Są rów nież listy przeciw ników p olitycz­

ny ch — stańczyków , k tó rz y przesy łając K raszew skiem u sw oje prace

do oceny zaznaczają rów nocześnie: „W iemy, że jesteś P a n n aszym

n iep rzejed n an y m w rogiem “ .

*

Nie m a chyba w lite ra tu rz e polskiej w ybitniejszej postaci, k tó re j

znajom ość b y łab y ta k niepełna. W naszej w iedzy o K raszew skim

nie przekroczyliśm y w w ielu w ypadkach stan u z roku 1888. W ty m

bow iem ro k u ukazała się pierw sza i jed yn a m onografia o w ielkim

pisarzu. Podobnie rzecz się przedstaw ia z bibliografią jego dzieł.

D o dziś jed y n y m info rm ato rem je s t tu p raca K arola E s tre ic h e ra 9,

k tó ra ty lk o częściowo p o d aje w łaściw e d a ty ukazania się poszczegól­

n ych utw orów . W w ie lu 'w y p a d k ac h w ydanie książkow e oznacza ona

jako p ierw o d ru k , gdy tym czasem u tw ó r ukazał się znacznie w cześ­

niej w czasopiśmie.

Istn ieją rów nież in n e pow ody nieścisłości, k tórych E streich er

nie m ógł przew idzieć. P a m ię tn ik M roczka np. druk o w an y w T y ­

g o d n i k u I l u s t r o w a n y m z r . 1870, już w m aju 1866 b y ł w r ę ­

kach L udw ika Jen ik eg o i nosił ty tu ł Ongi. Pow ieść pod ty m ty tu łe m

została ogłoszona w zapow iedzi czasopism a na r. 1866, jednakże cen­

zura nie zgodziła się na jej d ru k. W ówczas w ydaw ca i re d a k to r

zw rócili się do K raszew skiego o napisanie innego Ongi, obiecując

um ieścić o trzy m an ą pow ieść później, kiedy to będzie m ożliw e, pod

in n y m ty tu łem . T ak też się stało.

Z podobnych w zględów u stalen ie popraw nej chronologii p o w sta ­

w ania poszczególnych utw orów jest niem ożliw e bez studiów nad

korespondencją w ydaw ców z K raszew skim .

* K. E s t r e i c h e r , Sześćdziesiąt lat pracy J. I. Kraszewskiego. (1828— 1887). Kraków 1887.

(18)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

225

Renesans, ja k i przeżyw a obecnie tw órczość powieściowa K ra ­

szewskiego, jej ciągła aktyw ność w k u ltu rz e narodow ej 1— u p raw ­

n ia ją do staw ian ia pew nych p o stu lató w pod adresem obecnych w y­

siłków w ydaw niczych. Istn ie je pew na ilość pow ieści K raszew skiego,

k tó re nigdy n ie b y ły w y d ane w form ie książkow ej. K ró tk i żyw ot

czasopism stw arza m ożliwość, że n iek tó re z nich zaginą całkowicie.

J u ż dzisiaj nie do w szystkich m ożna dotrzeć. Czy nie lepiej zatem

m iast w znaw iać powieści często słabe, a ju ż w yd aw ane w osobnych

n a k ład ach — rozpocząć w ydaw anie ow ych u tw orów skazanych na

zapom nienie? A p rzy n a jm n ie j n iek tó ry ch spośród nich? Oto ty tu ły

powieści, k tó re znaleźć m ożem y jed y n ie w czasopism ach: W ielki nie­

zn a jo m y, L a lki, Psiawiara, W yso kie progi, A w a n tu ra , T ró jlistek,

P rzyg o d y Stacha, Bracia m leczni, Z em sta C zokołdowa, E w unia,

W ilczek i W ilczkow a, Sniehotow ie, P u łko w n ikó w n a , Stara panna

i inne.

E streich er podaje n adto k ilk a powieści zn ajd u jący ch się w ręko­

pisie — m. in. są to: Cham , Popychadlo i P rzyg o d y Stacha. O statnia

powieść w yd ana została po śm ierci K raszew skiego w B i b l i o t e c e

W a r s z a w s k i e j . C ham nie by ł d ru k o w an y , w listach Lea, red a k ­

to ra G a z e t y P o l s k i e j , zn ajd u jem y jed n a k ten ty tu ł. Leo cie­

szy się z otrzy m an ia Cham a dla G a z e t y . W ty m sam ym roku

rozpoczyna d ru k Z adory, pow ieści historycznej z X V III w., w której

głów ny bohater, niew iadom ego pochodzenia, p rzy p asał sobie szablę

i pełen anim uszu ro zb ija łb y „szlachetnie u rodzonych“ . N azyw ają

go cham em . Chodzi tu o tę sam ą powieść: pisarz — jak wyżej po­

w iedziano — b ardzo często zm ieniał ty tu ły . M ożliwe, że pozostałe

powieści rów nież d ru k o w an e b y ły pod in n ym i ty tu łam i.

J a k w ażne je s t stw ierdzenie, dla jakiego czasopism a przeznaczona

by ła dana powieść, p o d kreślał ju ż w swojej m onografii Chm ielowski.

K raszew ski s ta ra ł się dostosow ać powieść do ogólnych tendencji

czasopisma. I ta k np. um ieszczone w N i w i e R o b o ty i prace w ska­

zyw ały na p otrzebę p rac y organicznej, dem askując rów nocześnie

drapieżny c h a ra k te r w ielu poczynań zw iązanych z ty m program em ;

Pan na czterech chłopach, przeznaczony dla K r o n i k i R o d z i n ­

n e j , nie odbiegał w łaściw ie od zachow aw czych te n d e n c ji tego pism a;

D z i e n n i k P o z n a ń s k i , znany ze sw ych dem okratycznych za­

sad, o trzym ał Z agadki, k tó ry c h część d ru g a jest n ajpełn iejszym

oskarżeniem p o lity k i k o n serw aty stó w galicyjskich.

Czasem było jed n ak inaczej: pisarz, u praszan y o w spółpracę,

celowo daw ał pow ieści, k tó re mocno k o n tra sto w a ły z zasadam i

(19)

sopism a. P r z e g l ą d P o l s k i otrzy m ał np. przepojone dem o k ra-

tyzm em H y b ry d y , a T y g o d n i k M ó d i P o w i e ś c i — proszący

o „powieść salonow ą“ — otrzym ał L a lki, bardzo zjadliw ą sa ty rę na

a ry sto k ra c ję i jej próżniaczy try b życia. P rz y k ła d y tak ie m ożna by

m nożyć.

Owo uzależnienie treści ideowej u tw o ru od zasad w łaściwego cza­

sopism a p rzyb rało w latach siedem dziesiątych jeszcze jaskraw szą

form ę. Do proszących o „cokolw iek“ red ak to ró w K raszew ski zw ra­

cał się już o przy sy łanie tem atów do powieści. Z acy tu jem y n iek tó re

odpowiedzi redak to rskie.

Oto pisze L udw ik Je n ik e w liście z 15 g ru d n ia 1878:

Zawołaliście, w ięc staję do apelu. Pomiędzy licznym i chorobami w ieku jest rana, która i nam już dolegać zaczyna: nihilizm szerzony przez młode, a często i ładne kobiety. [...] Otóż zdaje mi się, że na tym tle można by rozsnuć w spaniałą powieść w spółczesną i rzecz sama bardzo w ypadłaby na czasie.

Gdyby tak np. rozpocząć akcję w jakimś m ieście uniw ersyteckim i wyprowadzić na scenę kilka takich nihilistek obałamucających m łodzież teoriami swoim i. Życie studentów, ich zebrania, rozmowy, ścierania się opinii przeciwnych, dostarczyłyby Wam, którzy to w szystko znacie do­ skonale, pola do prześlicznych i nad wyraz zajmujących obrazów. Jedną z tych niepowołanych apostołek los m ógłby później zagnać pod dach sta­ rego dworu szlacheckiego, w którym żyje jeszcze dawna, poczciwa tra­ dycja. Dla kontrastu można by jej przeciwstaw ić serdeczną, polską d zie­ w oję, pojmującą życie po bożemu, chociaż nie zasklepioną bynajm niej w pleśni bezwzględnego konserwatyzm u. Reszta m ieszkańców dworu: rodzice, synowie [...], sąsiedzi w reszcie — w szystkie te postaci pod pió­ rem Waszym zm ieniłyby się w typy niezm iernie interesujące i charaktery­ styczne. N ihilistka m ogłaby w końcu w yjść za... Rosjanina, a dzieweczka polska... no, dla tej już znajdziecie jakiego poczciwego chłopca, jeśli powieść nie rozwinie się w dramat. A le po co ja to w szystko piszę, ja, nieudolny profan, takiemu, jak Wy, mistrzowi? Ha, rozkazaliście sami, w ięc nie macie prawa się gniewać.

Pod względem cenzuralnym powieść taka w ym agałaby pewnej oględ­ ności, ale przeszłaby, jak sądzę, byle się ograniczyć na nihilizm ie, a nie zawadzać o socjalizm.

W liście z 28 kw ietn ia 1879 Je n ik e dodaje:

Ośmielam się przy tym prosić, abyście, dotykając w pow ieści teorii socjalistycznych i nihilistycznych, zachować raczyli ostrożność na d w ie strony. Chwila, w której żyjemy, nieodzownie tego wymaga.

W ykonana ściśle w edług tego planu, Szalona nie znalazła jed n a k

m iejsca w T y g o d n i k u I l u s t r o w a n y m . Z byt w iele było

scen d rastycznych. K ońcow y obrazek K om uny P ary sk iej, chociaż

(20)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

227

w ykonany zgodnie z poleceniem „ostrożności na dw ie stro n y “ , p rze­

kreślał możliwość um ieszczenia powieści w T y g o d n i k u . W y d ru­

kowało ją A t e n e u m .

K iedy indziej (4 m aja 1879) Je n ik e pisał:

Migocze mi przed oczyma m yśl dość oryginalna [...]. Otóż, czy nie można by, w formie powieściowej, przedstawić rodzaju apoteozy czy ana­ lizy naszego geniuszu narodowego w czterech głównych jego kierunkach: nauce, poezji, m alarstwie i muzyce? Grono ludzi ukształconych, mężczyzn i kobiet, różnego w ieku i usposobienia schodzi się na wieczorne pogadan­ ki, rozbierając za i przeciw [...].

„W ypracow anie“ na ten tem at, zresztą dość dowolne, otrzym ało

ty tu ł Chore dusze.

Tak precyzow ał (24 k w ietnia 1875) zam ów ienie A gaton G iller:

Chciałbym, aby powieść dotykała stosunków galicyjskich. Oglądanie się na Wiedeń, w pływ jego zgubny pod względem towarzyskim , narodowym, ekonomicznym. Oddzielanie się arystokracji od klas innych, w yszydzanie przez stańczyków wszelkich objawów patriotyzmu, które sprawiło poni­ żenie się patriotyzm u w ogóle, może Szanownemu Panu nastręczy jaki szczęśliw y pom ysł do powieści. Szczególnie pożądane jest dotknięcie szy­ derców, ironistów patriotyzmu.

„W ypracow anie“ na ten tem at nosi ty tu ł Nad m o d ry m D unajem .

I jeszcze jeden przy k ład , zaw ierający zbiorow e zam ów ienia re ­

dakcji N i w y , dokonane w liście z 31 lipca 1872:

W odpowiedzi na list z dnia 14 bm. przesyłam y Szanownem u Panu żądane tem ata do powieści. Raczy Szan. Pan opracować jeden z nich w edle sw ego uznania.

1. Pierw szym tem atem do powieści może być w ykazanie potrzeby pracy organicznej u nas. Pod tą nazwą rozumiemy to, co następuje: w ia ­ domo powszechnie, że klęski w yw ołują w naszym ogóle jakąś apatię, rozpaczliwe zobojętnienie; w tedy ograniczamy się do koniecznych co­ dziennych trudów życia prywatnego. Przerażeni nagłym niepowodzeniem zapominamy, że w najgorszych warunkach politycznych pozostawiona jest m niejsza lub w iększa sfera, w której swobodnie poruszać się można. Tymczasem koniecznym obowiązkiem obywatela jest umieć w yzyskać najgorszą naw et sytuację polityczną, utrzymać życie w tym miejscu, gdzie państw o postaw iło największe tamy jego rozwojowi, w ytrw ałą a ostrożną pracą stworzyć niem al nowe warunki istnienia. Zamiast szar­ pać się niew cześnie lub gnuśnością grób sobie kopać, lepiej powolnym i nieustannym trudem podminować chińskie mury.

Pow iedzieliśm y, że podobne obowiązki obywatelskie są konieczne, gdyż wiadomo, że życie tak ludów, jak i jednostek polega na ruchu, na czynie. Gdzie nie ma ciągłej działalności, gdzie nie ma owej mrówczej pracy

(21)

z m yślą o dobru ogólnym, tam na próżno spodziewam y się zm iany losu. [...].

2. [...] Może by się dało na szeroką skalę rozwinąć tak stan obecny, jak i [...] konieczność obrony każdej piędzi ziemi, każdego drobiazgu będącego jeszcze w naszych rękach.

3. N astępnym tem atem jest podniesienie k w estii żydowskiej [...].

K raszew ski w y b ra ł tem a t pierw szy, powieść otrzy m ała ty tu ł

R o b o ty i prace.

L isty te w y jaśn iają nie tylko ten d en cję poszczególnych powieści,

ale rzu c a ją tak że ciekaw e św iatło na tajem n ice w a rszta tu pisarskie­

go i olbrzym iej „p ro du k cji lite ra c k ie j“ K raszew skiego. Rów nocześnie

zm uszają do dalszej p racy n ad przygotow aniem m ożliw ie pełnej

i w szechstronnej biblio g rafii jego dzieł. T rudności są olbrzym ie.

Istn ia ły one n a w e t za życia pisarza. P ierw szy biog raf K raszew sk ie­

go donosił m u w liście z 4 listopada 1877:

Co do odnalezienia najpierw szego z utw orów Pańskich nie możemy dać sobie rady. M ylisz się, Drogi Panie, utrzymując, ż e w N o w o r o c z n i - k u K lim aszew skiego z r. 1829 znajduje się opowiadanie o budowniczym kościółka św. Anny. Nie znam i żadna historia literatury, żadna en cy­ klopedia ani bibliografia Estreichera nie wspom ina innego N o w o r o c z ­ n i к a K lim aszew skiego oprócz w ydanego w r. 1830 na rok 1831. Opo­ w iadanie Pańskie doskonale pamiętam, lecz nie przypominam sobie, gdzie je czytałem . Tym czasem brat Pański, pan Kajetan, w bił mi nowy ćwiek w głowę, pow iedziaw szy mi, jakoby pierwszą powieścią Pańską, wydaną w książce w r. 1829, a podpisaną przez cenzurę w r. 1828, było Dwa a d w a — cz tery, którą on w swoim księgozbiorze posiada, a znow u w bi­ bliografii Estreichera powieść ta zapisana jest pod rokiem 1834.

S k arg a ta jest w całej naszej h isto rii lite ra tu ry dość w y ją tk o ­

w y m dokum entem ; rzadko się zdarza, aby pisarz zapom niał, co b y ­

ło jego pierw szym utw orem . D ługo trw a ł spór m iędzy P ług iem

a K raszew skim o ustalenie d a ty deb iu tu literackiego i ty tu łu

pierw szego utw oru. Zw yciężył a u to r życiorysu zamieszczonego

w K siążce ju b ileu szo w ej dla uczczenia pięćdziesięcioletniej działal­

ności literackiej J. I. K raszew skiego (W arszaw a 1880).

P rz y p ad e k P łu g a c h a ra k te ry z u je ogólne trudności, ja k ie istn ieją

w przygotow aniu m ożliw ie pełnej biblio grafii p rac K raszew skiego,

k tó ra pow inna uw zględnić w y danie pow ieści w czasopism ach, objąć

b o g atą publicystykę, zebrać tw órczość now elistyczną itd. Począt­

k iem w szelkiej b ardziej system atycznej p racy n ad spuścizną lite ra c ­

k ą K raszew skiego pow inno być przygotow anie pełnej bibliog rafii

jego dzieł.

(22)

K R A S Z E W S K I A W Y D A W C Y

229

B IBLIO G RA FIA PO W IEŚC I K R A SZEW SK IEG O OD R. 1863 10

I. P O W IE Ś C I W S P Ó Ł C Z E S N E

1. Dziecię Starego Miasta. P o z n a ń 1863, n a k ł. Ż u p a ń s k ie g o (1863) *. 2. Szpieg. P o z n a ń 1864, n a k ł. Ż u p a ń s k ie g o (1863) *. 3. Na cmentarzu, na wulkanie. T y g o d n i k M ó d , 1864. L w ó w 1871, n a k ł. B i b l i o t e k i P o w i e ś c i i R o m a n s ó w . 4. Para czerwona. L ip s k 1865, w K o m is ie W ie n b r a c k a ; d r u k u k o ń c z o n y w r. 1864 (1863— 1864) *. 5. Moskal. L ip s k 1865, w K o m is ie W ie n b r a c k a (1864) *. 6. M y i oni. P o z n a ń 1865, n a k ł. Ż u p a ń s k ie g o (1864) *. 7. Żyd. P o z n a ń 1865— 1866, n a k ł. Ż u p a ń s k ie g o (1865— 1866) *. 8. Na wschodzie. D z i e n n i k P o z n a ń s k i , 1866. P o z n a ń 1866, d r u k M e r z - b a c h a (1865). 9. Pan Major. B l u s z c z , 1866. W a r s z a w a 1886, n a k ł. G lü c k s b e r g a (1866). 10. H y b ry d y . P r z e g l ą d P o l s k i , 1867— 1868. L w ó w 1869, n a k ł. G u b r y n o - w ic z a i S c h m id ta (1867).

11. Kamienica w Długim Rynku. B l u s z c z , 1868. W a r sz a w a 1868, n a k ł. U n g e r a (1867). 12. Dziadunio. G a z e t a T o r u ń s k a , 1868. P o z n a ń 1868, n a k ł. Ż u p a ń s k ie ­ g o (1 868)*. 13. Dzieci wieku. K ł o s y , 1869— 1870. W a r s z a w a 1871, n a k ł. L e w e n ta la (1868— 1869) *. 14. W m ę tn e j wodzie. S o b ó t k a , 1869. P o z n a ń 1870, n a k ł. L e itg e b e r a (1868). 15. Zło ty Jasieńko. B l u s z c z , 1869. W a r s z a w a 1869, n a k ł. G lü c k s b e r g a *. 16. Zagadki. Cz. I. D z i e n n i k P o z n a ń s k i , 1869. P o z n a ń 1870, n a k ł. M er zb a ch a (1869). 17. Czarna perełka. S t r z e c h a , 1870. L w ó w 1871, n a k ł. R ic h te r a (1 8 6 9 )* . 18. K oc h ajm y się. T y d z i e ń , 1870. D r e z n o 1870, n a k ł. a u to r a *.

19. Pałac i folwark. S o b ó t k a , 1871. P o z n a ń 1871, n a k ł. L e itg e b e r a (1870).

10 Zasadniczą podstawą zestawienia jest książka E s t r e i c h e r a w spom ­ niana w przypisie 9. U zupełnienia obecne idą w dwu kierunkach: a) poda­ nia m iejsca druku tych powieści, o których Estreicher utrzym ywał, że znaj­ dują się w rękopisach; b) podania czasopism, w których ukazały się pierw o­ druki powieści. Równocześnie dla łatw iejszego zorientow ania się w bogatej twórczości K r a s z e w s k i e g o wprowadzony został podział ną powieści w s p ó ł c z e s n e i h i s t o r y c z n e . Przy ustaleniu tego podziału oparto się na m onografii C h m i e l o w s k i e g o oraz na w stępie Wiktora H a h n a do Morituri (Kraków 1925. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 86). Istnieje pew na ilość powieści, które trudno umieścić w tym zestaw ieniu — brak w nich autorskich w skazów ek, kiedy odbywa się akcja. Pow ieści takie zaliczone zostały do współczesnych. Dla ustalenia m iejsca pierwodruku w ie­ lu utw orów — trzeba było przejrzeć w ym ienione w przypisie 1 listy redak­ torów i wydawców. Drugim etapem pracy było spraw dzenie uzyskanych tą drogą wiadomości — przez przeglądnięcie czasopism.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W oczach ich łatwo czytać było, że się im tych skarbów chciało, ale gospodarz jeszcze się był nie odezwał, a bez niego nic się tu nie działo.. Był głową domu

In order to find rotor incre- ments that satisfy both the increment in angular acceleration as well as the increment in specific thrust, we will expand the inner loop inversion step

No part of the material protected by this copyright notice may be reproduced or utilized in any form or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or

Wieczór był dosyć późny, powietrze duszące i ciężkie, jak przed burzą, choć na niebie się ona nie zwiastowała; na północy tylko, gdzie wiele chmur nie widać

To tylko jak powiadał, zawadzało panu Pawłowi zawsze, że czy zły czy łaskaw pan Samuel, nigdy się nie rozśmiał, nie pożartował, nie pobaraszkował, i choć, zdaje

 — Powiem więc państwu, rzekł stanowczo Kordecki, że co mi Pan Bóg natchnął w téj chwili, tego nieodstępuję; można wywieść co najdroższego dla spokojności

Na pierwszy ogień szły fartuchy i tarcze, dyżurna spisywała nazwiska (dyrektor był na tyle czujny, iż zawsze ilość złapanych zgadzała się z listą!), potem następne

Wójcik, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie- - Skłodowskiej, Lublin 2009, s. Księga jubileuszowa