• Nie Znaleziono Wyników

O tekstowych wariantach wierszy Kniaźnina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O tekstowych wariantach wierszy Kniaźnina"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Kostkiewiczowa

O tekstowych wariantach wierszy

Kniaźnina

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/4, 121-147

(2)

TER ESA KOSTKIEW ICZOW A

O TEKSTOW YCH W ARIANTACH W IERSZY KN IA ŹN IN A G łów nym ośrodkiem , wokół którego k o n cen tru je się p rob lem aty ka n i­ niejszych rozw ażań, jest, u n ik aln y dzisiaj, tom W ierszy Franciszka Dio­ nizego K niaźnina l. Tom ik to w porów naniu z poprzedzającym i go Ero­

ty k a m i (1779) niew ielki, obejm uje trzy księgi K rotochw il i m iłostek, k tó ­

re zaw ierają — nie licząc w ierszow anej dedykacji A dam ow i C zartory s­ kiem u — 74 u tw o ry poetyckie oraz pierw o d ruk Żalów O rfeusza nad E u ­

ry d yk ą . W ydaje się, że mimo swych skąpych rozm iarów p u b likacja ta

jest bardzo w ażnym m om entem w rozw oju twórczości a u to ra O dy do wą-

sów. Pochodzące sprzed lat czterdziestu przeszło, a nie w ykorzystane do­

tychczas w badaniach nad K niaźninem sk ru p u la tn e stud ium L udw ika K alisza 2 in fo rm u je o tym , że W iersze są zbiorem niejako w ielopokłado- w ym chronologicznie. Owe 74 tek sty dadzą się podzielić na cztery grupy: do pierw szej zaliczam y utw ory, które początkowo opublikow ane zostały w E rotykach, n astęp n ie um ieszczone w W ierszach, a później włączone do zbiorowego (i w edług opinii poety — przełom ow ego dla jego tw órczo­ ści) w ydania K niaźninow skich Poezji z roku 1787. U tw ory te, w raz ze w szystkim i tekstam i zaw arty m i w Poezjach, raz jeszcze tra fiły na w a r­ s z ta t poety w trakcie przygotow yw ania przedśm iertnego rękopisu 3, m a­ ją więc n ajdłuższą historię. G rupa druga to poezje opublikow ane już w E rotyka ch i przeniesione do W ierszy, ale nigdzie potem nie publikow a­ ne. Trzecia g ru p a obejm uje liry k i ukazujące się w W ierszach po raz pierw szy, lecz m ające swoje dalsze dzieje, zaświadczone w Poezjach i r ę ­ kopisie. W reszcie g ru p a czw arta to ta część W ierszy, k tóra pojaw iła się

1 F. D. К n i a ź n i n, Wiersze. Warszawa 1783. — W N o w y m Korbucie odno­ towany został tylko jeden egzemplarz tego wydania, znajdujący się w Bibl. Czar­ toryskich. Znany m i jest drugi, częściowo uszkodzony, w Bibl. KUL.

2 L. K a l i s z , Liryka Kniaźnina a poezja klasyczna. „Pamiętnik Literacki” 1924/25.

(3)

dopiero w ty m zbiorze, a potem została przez poetę całkow icie odrzu­ cona 4.

Spraw a jest ty m b ardziej in teresu jąca, że — jak wiadom o — owej autoselekcji tow arzy szy ły liczne przek ształcen ia w przejm ow anych utw o­ rach. K olejne w a ria n ty poszczególnych liry kó w d rukow ane w różnych w ydan iach dzieł K n iaźn in a nie sta ły się dotychczas przedm iotem dokład­ niejszej an alizy badaczy lite ra tu ry Ośw iecenia. W nikliw e stud ium Tade­ usza M ikulskiego poświęcone ko lejn y m w ydaniom Ody do wąsów d oty­ czy tylko tego jednego u tw oru , przygotow ując jednakże przesłanki do bardziej g e n e ra ln y c h wniosków, k tó re by m ożna odnieść do całok ształtu tw órczości p o e ty 5. Na zm iany w prow adzone przez K niaźnina do w łas­ nych w ierszy zw racał k ilk a k ro tn ie uw agę W acław Borowy, lecz obser­ w acja tak ich w a ria n tó w służyła m u przede w szystkim za podstaw ę fero ­ w ania sądów w artościujących, p rzy czym wyższą ocenę najczęściej zyski­ w ały w cześniejsze w e rsje utw orów , a w szelkie zm iany tra k to w a n e były jako zabiegi pom niejszające ich a rty sty czn ą r a n g ę 6. Stanow isko tak ie — jeśli n aw et z p u n k tu w idzenia poetyckich w alorów określonego tek stu chcielibyśm y je uznać za uzasadnione — nie g w a ra n tu je głębszego w y­ jaśnienia sensu tych k o ry g u jący ch zabiegów, jak ie p od ejm u je a u to r wo­ bec w łasnej twórczości. W ydaje się, że zasadność p y ta n ia o ów sens w a­ ria n tó w głębszy, w yk raczający poza ram y jednego utw o ru , nie budzi w spółcześnie żadnych zastrzeżeń. Trudności n ato m iast dotyczyć mogą m etod czy sposobów, k tó ry m i docierać należy do tych cennych dla b ada­

cza inform acji.

Propozycje takich m etod, o p a rty c h n a podstaw ow ych założeniach m e­ todologicznych współczesnego językoznaw stw a, zaw iera in sp iru jąca p raca J a n a M ukarovskiego V a ria n ty a sty listik a . P rz y jm u ją c założenie o celo­ w ej organizacji elem entów dzieła literackiego, w skazuje a u to r n a po­ trzeb ę sem antycznej an alizy w ariantó w ; analizy, poprzez k tó rą uzyskać

4 Oto dane liczbowe: teksty drukowane w Erotykach, Wierszach, Poezjach i przeniesione do rękopisu — 13; drukowane w Erotykach, Wierszach i przenie­ sione bezpośrednio do rękopisu — 1; drukowane w Erotykach i Wierszach — 16; drukowane w Wierszach, Poezjach i znajdujące się w rękopisie — 18; drukowane w Wierszach i przeniesione bezpośrednio do rękopisu — 2; pozostałe 24 teksty (na ogólną sum ę 74) w ydrukow ane były w Wierszach po raz pierwszy i nigdzie nie zostały powtórzone. Odnotować jeszcze w arto przeniesienie 2 utworów z Ero­

t y k ó w bezpośrednio do Poezji.

5 T. M i k u l s k i (Nad te k sta m i Kniaźnina. W: W kręgu Oświeconych. War­ szawa 1960, s. 250—251) stwierdza konieczność gruntownych badań nad w arian­ tam i wierszy Kniaźnina i łączy z takim i badaniami nadzieję na sformułowanie w niosków dotyczących kierunku przeobrażeń w twórczości poety.

6 Zob. W. B o r o w y : O poezji .polskiej w XVIII wieku. Kraków 1948, s. 257— 259; w stęp do; F. D. K - n i a ź n i n , W y bór poezji. W rocław 1948. BN I, 129.

(4)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N IA Ż N IN A 1 2 3

m ożna inform acje o s tru k tu ra ln y c h zasadach sty lu poetyckiego 7. Są to więc inform acje odnoszące się do zjaw isk z płaszczyzny szerszej niż jeden k o n k re tn y utw ór, w skazujące n a k ieru n ek przem ian, na głów ne te n ­ dencje stylow e w łaściw e tw órcy. N aw iązująca do a rty k u łu M ukarovskie- go rozp raw a M iroslava C ervenki S ty lis tik a Hałasowych variant dobitniej jeszcze p odkreśla znakow y c h a ra k te r i znakow e właściwości w arian tó w 8. W łaśnie owa znakowość pozwala, a n aw et nak azu je rozp atry w ać w a­ ria n t w odniesieniu do w łaściw ych dla niego zjaw isk system ow ych, w r a ­ m ach k tó ry ch m ożliw e jest jego znakow e funkcjonow anie.

Wariant, „sam okrytyczne” powtórzenie jednego już dokonanego aktu naz­ wania, jest sym ptom em napięcia między ogólnością a jednostkowością, daje nam w iedzę o indywidualnej normie poety, według której w danej chwili wyznaczał granice przeciwstawnych znaczeniowych płaszczyzn, a w ięc jest charakterystycznym przejawem poetyckiego „m etajęzyka”, pomagającego prze­ ciągnąć pomost m iędzy językiem dzieła a m etajęzykiem jego a n a lizy 9.

R ozum iana w ten sposób analiza w arian tó w prow adzi do poszerzenia w iedzy zarów no o najb ard ziej g en eralnych założeniach tw órczych w pi­ sanych w im m an en tn ą poetykę dzieła, jak i o czysto indyw idualnych,, jednorazow ych sposobach realizacji ty ch założeń, pozw ala zatem po sta­ wić jeden z n ajisto tn iejszych problem ów , jakie mogą być dane do roz­ w iązania badaczow i lite ra tu ry .

P rzyw ołane tu ta j propozycje badawcze, jakkolw iek w sw ych zasadni­ czych tezach in teresu jące i godne zaakceptow ania, należy jed nak że tra k ­ tow ać jedynie jako w ytyczne głównego k ieru n k u analizy, nie rozw ią­ zują one bowiem w szystkich trudności, k tó re nastręcza obserw acja w a­ rian tó w utw oru poetyckiego. O kreślenie w a ria n tu jako sym ptom u (czy znaku), n iew ątpliw ie poprzedzone p rzy jęty m milcząco założeniem o zna­ kow ym ch arak terze dzieła literackiego jako zorganizow anej s tru k tu ry se m a n ty c z n e j10, nie rozstrzyga jednoznacznie, jakiego typu inform acje

7 J. M u k a r o v s k ÿ , X aria nty a stylistyka. W: K apitoly z ceskê poetiky. T. 1. Praha 1948, s. 210: „rozbiór wariantów jest dla stylistyki pomocnym środ­ kiem przy poszukiwaniu strukturalnych zasad stylu poetyckiego. [...] W popraw­ kach i zmianach tekstu przejawiają się w ięc zasady, a także aktywne tendencje, ukazujące kierunek bardziej naocznie niż w gotowym, zamkniętym dziele, w któ­ rym zasady te pozostają w stanie utajanym i statycznym ”.

8 M. C e r v e n k a , S tyli stika Hałasowych variant. W zbiorze: Struktura a sm ysl literârniho dila. Praha 1966, s. 162: „Badacz przyjmuje w ariant jako

znak. Ściślej mówiąc, jest to znak-symptom: wskaźnik w znanej klasyfikacji Peirce’a”.

9 Ibidem, s. 169.

10 Założenie to niejednokrotnie się pojawia w w ielu pracach Mukarovskiego. Na znakowy charakter dzieła literackiego zwraca on uwagę m. in. w studium O ję ­

z y k u p oetyckim (w zbiorze: Praska szkoła strukturalna w latach 1926—1948. W y ­ bór materiałów. Pod redakcją M. R. M a y e n o w e j . Warszawa 1966, s. 153).

(5)

uzyskać m ożna każdorazow o drogą analizy obocznych tekstów u tw o ru . O bserw ow any w procesie tej analizy m etajęzy k poezji, a więc zespół norm , k tó ry ch tek st litera c k i jest zastosow aniem , stanow i bowiem ca­ łość złożoną z w ielu elem entów , o k reślających o rganizację różnych w a rstw dzieła literackiego, w ró żn y sposób uczestniczących w s tru k tu rz e znaczącej, jak ą jest u tw ó r. Zbadanie nośności in fo rm acyjn ej poszczegól­ nych typów oboczności je st więc spraw ą pierw szorzędnej w agi n .

P rezen to w ane an alizy w a ria n tó w tekstow ych poezji K niaźnin a m ają za zadanie zarów no spraw dzić zasygnalizow ane tu ta j m etody badawcze, ja k i zebrać — dające się sform ułow ać w w yn iku zastosow ania tych m etod — w nioski historyczn oliterack ie.

1

Rozpocznijm y od p rzy p a d k u najprostszego: za p rzedm iot analizy weź­ m y dw a tylk o te k sty poetyckie, k tó ry c h w zajem ne zw iązki m ożna o kre­ ślić jako relację w arian tó w . O dw ołując się do obserw acji L udw ika K a­ lisza z cytow anego stu d iu m , relację ta k ą m ożna stw ierdzić m iędzy O bli­

gacją (E VI, 1) a Prośbą (W III, 1 ) 12 W prow adzenie do opisu zależności

m iędzy ty m i tek stam i słow a „ re la c ja ” ró w n a się tu ta j stw ierdzeniu, że d o strzegaln y jest m iędzy nim i zw iązek dw ukierunkow y, podczas gdy zw y­ czajowo m ów i się o w yłącznie jedn o k ieru nk o w ej zależności tek stu chro­ nologicznie późniejszego od tek stu pierw otnego. Je st to zależność nie­ w ątpliw a, ale jednocześnie zauw ażyć trzeb a zjaw isko niejako prom ie­ niow ania czy oddziaływ ania te k stu późniejszego na w cześniejszy. O ddzia­ ływ ania, w którego polu w yjściow e sform ułow ania zyskują dodatkow e, pełniejsze ośw ietlenie.

11 Pojęcie informacji językowej w ydaje się bardziej przydatne w badaniach w ariantów tekstow ych niż „znaczenie” — termin, któremu przypisyw ane b yw a­ ją w w yw odach przedstaw icieli różnych orientacji badawczych całkowicie od ­ m ienne sensy. Zob. np. G. R y l e , Teoria znaczenia. W zbiorze: Logika i język.

Studia z se m io ty k i logicznej. Opracował J. P e l c . Warszawa 1967. W niniejszym

artykule posługuję się pojęciem inform acji językowej w sensie zaproponowanym przez M. R. M a y e n o w ą w pracy O potrzebie rozróżniania znaczenia i in fo r­

m ac ji (referat w ygłoszony na Konferencji Semantycznej w IBL PAN). Przez in ­

form ację językową rozum ie się tam w iedzę o stosowanych przez nadawcę w yp o­ w iedzi regułach wyboru określonych form językowych — w iedzę uzyskiwaną po­ przez analizę „formalnego kształtu w ypow iedzi”, „nadbudowaną na określonym kształcie form alnym znaku i określonych prawach jego dystrybucji”.

12 W artykule stosuje się następujące skróty: E = Erotyki; P — Poezje; W = Wiersze. Cyframi rzym skimi oznaczono księgę, arabskimi — kolejne m iejsce utworu w księdze.

(6)

O T E K S T O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N IA Ź N IN A 1 2 5

Przytoczym y w całości w spom niane teksty:

I

Jużem chciał moję lutnią porzucić, Z której sw e brała Wenus zalety; Chciałem dowcipu polot obrócić Do innej mety. Stąd mię w abiły Marsowe wrzawy, A żebym zacne śpiew ał rycerze; M yśliłem głosić wojenne sprawy,

Jak ty, Homerze! Stąd m ię zachęcać Pallas poczęła, Ażebym dla niej użył mej pracy; Chciałem już nucić moralne dzieła,

Jak ty, Horacy! A le gdy wreszcie pomiarkowałem, Ż e takich w ieszczów ja n ie utropię, Bajać po prostu sobie wolałem,

Jak ty, Ezopie! Jużem był począł na lichej trzcinie Nucić zwierzęta i m ówne ptaki. Wtem się m i Wenus piękna nawinie

I da głos taki: „Za cóżeś, wieszczku, me kraje rzucił? Przy mnie zostawaj, pókiś jest młody. Trzeba, byś znowu na Cypr powrócił,

Do mej zagrody. Weźno swój jeszcze teorban złoty, Lichy ten piszczel niedobrze głosi. Pocznij m e znowu nucić pieszczoty.

Wenus cię prosi”. Tak m i w raz przejął zm ysły radosne Głos ten i piękność ślicznej Dyony, Że dla niej odtąd brząkam w m iłosne

Raz na raz strony. Czegóż albowiem usilność nasza Na słodki rozkaz z chęcią nie czyni, G dy w ięc nas o co grzecznie uprasza

Piękna bogini?

(Obligacja)

II Dosyć, m yśliłem , igraszki, Na której zszedł czas niemały, Chciałem zaniechać te fraszki,

A szukać chwały. Stąd m ię ujmował plac sławy, Bym dzielne głosił rycerze; Pragnąłem trąbić ich sprawy,

Jak ty, Homerze! Stąd boska mądrość wabiła,

Bym dla niej użył swej pracy; Chciałem rozmyślać jej dzieła,

Jak ty, Horacy! Lecz gdy się pomiarkowałem, Że tych mistrzów n ie utropię, Bajać po prostu wolałem ,

Jak ty, Ezopie! Jużem na lichej jął trzcinie Śpiewać zwierzęta i ptaki: Aż mi się Miłość nawinie,

I da głos taki: „Za cóżeś ty m ię porzucił I starym czynisz w iek młody? Trzeba, byś znowu powrócił

Do mej gospody. Teorban raczej w eź złoty:

Piszczałka niedobrze głosi; Nuć moje znowu pieszczoty,

Miłość cię prosi”. Usłucham. Czegóż chęć nasza

Na słodki rozkaz n ie czyni, Kiedy nas grzecznie uprasza

Piękna bogini? (Prośba)

Na początku sform ułujem y spostrzeżenia dość oczywiste, ale niezbęd­ n e jako p u n k t w yjściow y niniejszych rozw ażań: w ybór i u kład elem en­ tó w językow ych, z k tó ry ch zbudow ane są oba teksty, jest w pew nym

(7)

za-kresie identyczny, w pew ny m zaś — odm ienny. S p ró b u jm y najogólniej opisać p rze jaw y i konsekw encje owych tożsam ości i różnic. O bydw a tek sty należą do g ru p y w ypow iedzi m etapoetyckich, w k tórych u ja w ­ nione zostają w jakim ś stopniu reflek sje p o ety dotyczące w łasnej tw ó r­ czości. G dyby się chciało n a podstaw ie zw ykłej czytelniczej in tu icji od­ powiedzieć na p y ta n ie o zaw artość ty ch reflek sji, praw dopodobnie stw ie r­ dzilibyśm y, że je st to zaw artość tak a sam a: w obu w ypad kach w skazuje się n a dom inow anie, czy n a w e t wyłączność, jednego tylko pola tem atycz­ nego w poezji K niaźnina. P rz y jm u ją c rozróżnienia w prow adzone przez L ubom ira Doleżela 13, stw ierdzić m ożna tożsamość p lan u treści obu te k ­ stów . Treściow ej tożsam ości tow arzyszy identyczność zasad k o n stru k c y j­ nych. W obu w yp ad k ach spo ty k am y ten sam ty p monologu, obudow ują­ cego bezpośrednio przytoczoną w ypow iedź postaci ze św iata p rzedstaw io­ nego. W spólne ty m tek sto m jest też posłużenie się analogicznym chw y­ tem dla w prow adzenia cen traln eg o m otyw u w iersza — m otyw u w szech­ w ładzy miłości. W jed n y m i dru g im w y p ad k u m am y do czynienia z za­ biegiem personifikacji. Identycznie także w łączają się w tok poetyckie­ go w yw odu m otyw y ce n traln e m u przeciw staw ne. Są one niejako sym ­ bolizow ane przez im iona w łasne autorów , k tó rz y te w łaśnie m otyw y w swej tw órczości szczególnie w yeksponow ali. M ożna rów nież dostrzec — w praw dzie nie na całej p rze strz e n i tekstów , ale w przew ażającej ich części, bo aż do stro fy 7 — identyczne porcjow anie zaw artości treściow ej w poszczególnych, odpow iadających sobie stro'fach. Co w ięcej, n a tym sa­ m ym odcinku obserw ow ać się daje tożsam ość schem atów zdań w y pełn ia­ jących stro fy w raz z identycznością rela cji członow ania składniow ego i w ersyfikacyjnego.

W skazane tu ta j in w a ria n tn e elem en ty obu tekstów nie mogą ujść uw agi, bow iem oczyw iste jest, że n a rów ni z tym , co ulega p rzekształce­ niom , w spółtw orzą sem antyczną s tr u k tu rę wypowiedzi. Co więcej, w y d a ­ je się, że dopiero w kontekście tego, co niezm ienne, s ta ją się w yraziste ten d en cje i k ieru n k i obserw ow anych przek ształceń 14.

Zabiegi różnicujące oba tek sty dotyczą odm iennego fo rm a tu w ersy fi­ kacyjnego (tekst I to 10-zgłoskowiec (5 + 5), tek st II zam knięty jest w form acie 8-zgłoskowym ) oraz przede w szystkim innego doboru n iek tó ­ ry c h słów i ich zespołów, w ypełn iający ch lin e a rn y porządek części zdań zaw arty ch w obrębie poszczególnych w ersów . O dw ołując się do rozp raw y Doleżela stw ierdzić m ożna, że m iędzy obu tek stam i w y stęp u je pew ien stopień zróżnicow ania w planie w yrazu. Jeżeli Doleżel p rzy jm u je, że

13 Zob. L. D o l e ż e l , P e r s p e k tiw y struktu raln i analyzy literârniho dila.

W zbiorze: Struktura a s m y sl literârniho dila.

(8)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N IA Ż N IN A 1 2 7

„elem en ty p lan u w yrazu są form alnym środkiem dla w yjaw ienia ele­ m en tu znaczenia” 15, a w yróżniony przez niego plan znaczenia odnosi się do pełnej s tru k tu ry sem antycznej, jaką stanow i określona w ypow iedź li­ teracka, to każda w prow adzona do u tw oru zm iana brzm ienia jest zn a­ cząca, a więc niesie ze sobą określone inform acje. Tyle tylko, że w za­ leżności od tego, jak ą fun k cję p ełn i podlegający zm ianie elem ent w ca­ łościowej s tru k tu rz e znaczącej utw oru, k ształtu je się nośność in fo rm acy j­ n a nowego w arian tu . M ożna więc powiedzieć, że zakres i typ inform acji uzyskiw anych drogą analizy w arian tó w zdeterm inow any jest z jednej stro n y przez sem antyczne relacje m iędzy obocznymi elem entam i, z d ru ­ giej zaś — przez funkcję, jak ą elem enty te pełnią w znaczeniow ej s tru k ­ tu rz e całości wypowiedzi. W om aw ianym tu p rzypadku w arian tó w K niaź- nina rozstrzygnięcia w spraw ie pierw szej są mocno u tru dn ion e, bowiem zachodzi konieczność każdorazowego odw oływ ania się do historycznego stan u świadomości językow ej, k tó rej dzisiejsza znajomość jest raczej fra g m en tary czn a i dość przypadkow a 16. Niezależnie od tej trudności, roz­ strzygnięcia zarów no w pierw szej jak i drugiej spraw ie w ym agają uw z­ ględnienia różnego ty pu i zakresu kontekstów językow ych, w k tó rych fu n k cjo n u ją zam ieniane słowa lub ich zespoły. Dla przytoczonych wyżej w arian tó w za tak i m in im alny k o n tek st przyjąć m ożna w ers.

Przechodząc już od stw ierdzeń ogólnych do k o n k retny ch zabiegów analitycznych, będziem y om awiać poszczególne oboczności w przytoczo­ n ych w ierszach nie w porządku wyznaczonym przez bieg tekstów , lecz w układzie stopniującym trudności opisu zachodzących m iędzy nim i re ­ lacji. Postępow anie takie pociąga za sobą konieczność pew nej atom izacji

tekstów , rozbicia ich w ew n ętrzn ej spójności, ale są to zabiegi jedynie tym czasow e, rekom pensow ane korzyściam i płynącym i z ich zastosowania.

A. Z acznijm y od następującego przykładu: „A że b y m zacne śpiew ał ry ce rz e ” — „B y m dzielne głosił ry cerze” . Pozostaw iając na razie na uboczu różnice m iędzy trzecim i czw artym w yrazem w obu w ersach, rozw ażm y spraw ę oboczności spójników a żeb ym — bym . Jako pierw sze nasuw a się p y tan ie o znaczeniowe relacje m iędzy obu w arian tam i. W D ykcjo n arzu T rotza form y by, żeby, aby p otraktow ano jako w ym

ien-15 D o l e ż e l , op. cit., s. 73.

16 Dla' niniejszej pracy szczególnie cenne są te wszystkie dokumenty ośw ie­ ceniowej świadomości lingwistycznej, które zawierają wiadomości o stylistycz­ nym nacechowaniu leksyki. Głównym źródłem takich wiadomości jest M. A. T r o- t z a N ow y dykcjonarz, to je st m ow nik polsko-niemiecko-francuski (Lipsk 1764), a także zestawiony w oparciu o w iele innych oświeceniowych publikacji w yjąt­ kowo cenny słownik wyrazów opatrzonych ówcześnie kwalifikatoram i stylistycz­ nymi, zawarty w publikacji Ludzie Oświecenia o ję zyku i stylu. Opracowały Z. F l o r c z a k i L. P s z c z o ł o w s k a. Pod redakcją M. R. M a y e n o w e j . T. 3. Warszawa 1957.

(9)

ne, żadnej z nich też nie o p a tru jąc specjalnym k w alifikato rem sty listy cz­ nym . M ożna więc przypuszczać, że na gruncie ówczesnego system u języ­ kowego fo rm y te nie b y ły sem antycznie opozycyjne. Każdorazow o innym w yborem dokonanym spośród nich n a potrzeby przytoczonych wyżej tekstów nie k iero w ały ogólne d y rek ty w y językow e leżące u podstaw fo r­ m ow ania ty ch tekstów . Je d y n a inform acja, jak ą uzysk ujem y w oparciu o tę oboczność, dotyczy w yboru określonego fo rm a tu w ersyfikacyjnego. (Trzeba p rzy ty m zauw ażyć, że z p u n k tu w idzenia k o n tek stu jest to oboczność niejako w tó rn a, m otyw ow ana w cześniej już podjętą decyzją w spraw ie w ierszow ej budow y wypowiedzi.) In fo rm acje takie, odnoszące się do s tr u k tu ry jednego tylko tek stu , są dla nas w tym w y padku m niej in te resu jąc e i dlatego sy g nalizu jem y tylko ich istnienie, nie ro zp atru jąc ich szerzej.

Nieco inaczej w ygląda sp raw a dalszych oboczności w analizow anym fragm encie. In te resu jąc e są przede w szystkim konsekw encje w ynikające z różnic m iędzy p rzym io tn ikam i zacne — d zielne oraz czasow nikam i

śpiew ał — głosił. Jakk o lw iek w obu w yp ad kach u żyte w ym iennie w y­

razy pełnią tę sam ą gram aty czn ą fu n k cję w zdaniu, to jedn ak znacze­ nia ich jako jedno stek system u leksykalnego X V III-w iecznej polszczyzny są różne. N iew ątpliw ie bow iem o in n y ch cechach ry cerza m ówi się, nazy­ w ając go za cnym , niż w ted y gdy określa się go jako dzielnego, jak k o l­ w iek obu przy m io tn ikom w łaściw y jest elem ent pozytyw nej oceny. Tyle tylko, że e p ite ty te doskonale m ieszczą się w ram ach pew nych społecz­ n ie u trw alo n y ch sądów o w łaściw ościach ry cerza oraz w w yznaczonym przez to słowo polu sem antycznym . Jeżeli m ów iącem u nie zależy w spo­ sób szczególny n a w yeksponow aniu jak iejś jednej, określonej cechy r y ­ cerza, to m oże zastosow ać różne e p ite ty mieszczące się w polu sem antycz­ n ym w yrazu określanego i m ające podobne zabarw ienie em ocjonalne, p rzy czym zaw artość w ypow iedzi jako całości nie ulegnie zm ianie. W y­ d a je się, że in fo rm a c y jn a zaw artość tego ty p u oboczności dotyczy głów ­ nie ty p u s tr u k tu ry sem antycznej analizow anych tek stów poetyckich. Są one m ianow icie budow ane tak, że k o lejn e jedno stk i znaczące, jakie dadzą się w yodrębnić w lin earn y m przebiegu wypowiedzi, w różnym stopniu o k reślają i k sz ta łtu ją jej sens. W ym iana n iek tóry ch w yrazów pow oduje p rzekształcenia sem an ty czne całej w ypow iedzi (np. ew en tu aln e zastąp ie­ n ie rycerza — panem ), podczas gdy zabieg tak i przeprow adzony na in ­ n ych słow ach n ie n aru sza tej całościowej s tru k tu ry . K o n stru k cja takich tek stó w dopuszcza więc istn ien ie w nich pew nych „m iejsc niedookreślo­ n y c h ”, k tó ry ch sem antyczne w ypełnienie jest w pew nym stopniu ob o jęt­ ne dla sensu c a ło śc i17.

(10)

O T E K S T O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R S Z Y K N IA Ź N IN A 1 2 0

Analogicznie, ale nie identycznie, daje się in terp reto w ać oboczność

śpiew ać — głosić. Możliwość w ym iennego użycia tych różnoznacznych

na g ru n cie system u leksykalnego czasowników zasadza się tu nie ty le na przynależności ich do jednego pola sem antycznego, ile n a tym , że pełnią one tożsam ą fu n k cję w ram ach pew nego poetyckiego zw yczaju p e ry fra s- tycznego określan ia czynności tw órczych. Możliwość t a zaśw iadczona jest zresztą w yraźnie w dalszych w ersach stro fy 2 tek stu I.

Stąd mię w abiły Marsowe wrzawy Ażebym zacne śpiewał rycerze; M yśliłem głosić w ojenne spraw y,

In fo rm acy jn a zaw artość tego ty p u oboczności wychodzi poza płasz­ czyznę jednorazow ych rozstrzygnięć stylistycznych w łaściw ych jednem u tylko utw orow i i w skazuje na sp raw y ogólniejsze, k tó re w sposób b a r­ dziej jask raw y pojaw ią się tak że w dalszych przykładach. D latego też sygnalizując tylko te problem y, nie rozw ijam y ich szerzej w tym m iejscu.

B. P rz y p atrzm y się obocznościom w strofach następujących:

Ze zm ianą fo rm atu w ersyfikacyjnego sprzęgnięte są tu n astępu jące w arian ty : Bajać [...] sobie — Bajać; ta kich [...] ja nie utropię — ty c h [...] nie utropię; A le g dy w reszcie — Lecz gdy się. Chcem y te zm iany po­ trak to w ać jako w sw ej istocie analogiczne i poddać przykładow ej a n a ­ lizie tylk o pierw szą z nich. K ontekst w ersji I w yklucza możliwość takiej in te rp re ta c ji zw rotu bajać sobie, p rzy k tó rej zaim ek byłby obciążony akcentem logicznym i inform ow ałby o k ie ru n k u czynności oznaczonej przez czasownik. Nie chodzi tu o przeciw staw ianie czynności w yk ony w a­ nej dla siebie — czynności skierow anej ku innym . Z aim ek nie dodaje w ięc żadnych now ych elem entów znaczeniow ych do tego, co zaw arte jest w czasow niku bajać. Tak więc odrzucenie w tekście d rugim form y so­

bie byłoby po p ro stu zaniechaniem elem entu językow ego m ało istotnego

z p u n k tu w idzenia procesu kom unikacji, zabiegiem skierow anym ku eko­ nom ii w ypow iedzi. Trzeba jed nak zauważyć, że zw rot bajać sobie zbu­ dow any jest analogicznie do takich np. zestaw ień, k tó re w D ykcjon arzu

sensie. Sygnalizując tylko nazwane w ten sposób zjawisko, nie wdajem y się w tym m iejscu w rozważanie problemu zakresu oraz stopnia, w jakim tekst znaczący m oże być nasycony takimi „miejscami niedookreślonymi”.

I II

A le gdy w reszcie pomiarkowałem, Że takich w ieszczów ja nie utropię, Bajać po prostu sobie w olałem ,

Lecz gdy się pomiarkowałem, Że tych mistrzów n ie utropię,

Bajać po prostu wolałem,

Jak ty, Ezopie! Jak ty, Ezopie!

(11)

Trotza ilu s tru ją funkcjo n o w an ie celow nikow ej fo rm y zaim ka się : leżę

sobie, patrzę sobie na to. M ożna zatem — w zgodzie zarów no z doku­

m en tam i histo ryczn ej św iadom ości językow ej jak i z ak tu a ln ą in tu icją znaczeniow ą — stw ierdzić, że zestaw ienie fo rm y sobie z czasow nikiem je st u ta rty m zleksykalizow anym zw rotem , tra k to w a n y m w żyw ej mowie jako znaczeniow a całość. O drzucenie owego sobie w w e rsji II w skazyw a­ łoby na zw iększoną k o n tro lę spontanicznego stru m ie n ia słów, n a te n ­ d encję do kondensacji sem antycznej tek stu , do rygorystycznego p rze­ strzeg an ia zasady celowego użycia środków językow ych i elim inow ania elem entów w yraziście nie sfunkcjonalizow anych.

W szystkie te dążenia sprzęg n ięte są z licznym i w ypadkam i zm iany k sz ta łtu w ersyfik acy jn ego u tw o rów poprzez skrócenie fo rm atu . I ta k np. w p ierw o tnej w e rsji 8-zgłoskowego w iersza K u p id y n (W I, 1) w ystępow ał tok 10-zgłoskowy (Cel śpiew ania (E IV, 1)); 10-zgłoskowa P asterka (E II, 1) o trz y m ała w W ierszach fo rm a t 8-zgłoskowy (Neera (I, 7)). Ko­ niecznej w tych w y p ad k ach elim in acji podlegają przede w szystkim epi­ tety . Z w rot słoneczno jasn e zostaje zastąpiony przez o, słońce; bujna li-

pino — o, lipo; ko m o rk u d robny — ko m o rku . Z p u n k tu w idzenia za­

w artości znaczeniow ej e p ite t jasne szczególnie w yeksponuje pew ien ele­ m e n t w spółtw orzący znaczenie w yrazu słońce (wszak słońce nie może być ciem ne, podobnie jak „k om orek” z n a tu ry jest m ały , drobny). Użycie przytoczonych epitetó w św iadczy więc o dążności do aktualizow ania w w ypow iedzi jak najw iększej liczby słów, do w yk o rzy stan ia bujności języka, bogactw a oferow anych przez słow nik środków w y razu 18. Użycie słow a czy zw ro tu językow ego m oże też stanow ić w y nik działania w łaści­ w ej m owie potocznej zw ykłej in erc ji językow ej. W ydaje się, że p rzy to ­ czone w yżej oboczności sygnalizują dążenie do znaczeniow ej k onden­ sacji w ypow iedzi, do rezy g n acji z ty ch językow ych środków w yrazu, k tó re w y k o rzy stan e b y ły jedynie po to, aby je zaktualizow ać i poruszyć w prow adzając do wypow iedzi, a nie po to, by coś rzeczyw iście nowego zakom unikow ać. J e st to więc odchodzenie od różnorodnych typów po­ etyckiego w ielosłow ia n a rzecz większego zdyscyplinow ania organizacji językow ej u tw o ru . A naliza tego ty p u w arian tó w w skazuje zatem na bardzo w ażną ten d encję zm ian w zakresie stosunku do języka jako m a­ te rii dzieła poetyckiego. U zyskiw ane n a tej podstaw ie inform acje w y k ra ­ czają poza płaszczyznę jednego konk retn eg o tekstu, a w ielokrotnie po­ tw ierdzane wr różnych u tw o rach — pozw alają form ułow ać obserw acje ogólne na te m a t norm w yznaczających k sz ta łt badanej twórczości.

18 O tych w łaściw ościach stylu E rotyków pisałam w artykule Koncepcja

p oezji i poety w e wczesnej twórczości F. D. Kniaźnina (w zbiorze: Prace z po e­ ty ki. Wrocław 1968).

(12)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R S Z Y K N I A Ź N I N A 1 3 1

C. O dm ienne nieco problem y pojaw iają się w zw iązku z n astępn ym ty pem w ariantów .

I

Tak m i wraz przejął zm ysły radosne Głos ten i piękność ślicznej Dyony, Że dla niej odtąd brząkam w m iłosne

Raz na raz strony. Czegóż albow iem usilność nasza Na słodki rozkaz z chęcią nie czyni, Gdy w ięc nas o co grzecznie uprasza

Piękna bogini?

W tekście II na m iejsce całej stro fy tek stu I pojaw ia się jedno tylko słowo, znaczeniow o zw iązane ściśle z zaw artością poprzedzającej je zw rot­ ki. Owo usłucham m ów i o rea k c ji podm iotu na przytoczoną w cudzysło­ w ie prośbę W enus. Tę sam ą fu n k cję w tekście I spełnia czterow ierszow a stro fa 8. Pow iadam ia ona o przyjęciu i zam iarze realizacji tej prośby. P onadto jed n a k zakres zaw arty ch tam info rm acji jest szerszy niż w te k ­ ście II, dow iadujem y się bowiem, co skłoniło mówiącego do w y słu cha­ nia p rośby („Tak m i w raz p rze jął zm ysły radosne [...]”), poznajem y jego sposób zachow ania w y n ik ający z tej decyzji („Że dla niej odtąd b rzą ­ kam w m iłosne / Raz na raz s tro n y ”) czy też sposób realizacji tej prośby. Znaczeniow a zaw artość stro fy 8 jest zatem n iew ątpliw ie bogatsza niż w yrazu usłucham . Tyle tylko, że do tek stu stro fy obok słów w prow ad za­ jących inform acje now e i istotne w chodziły i takie w yrazy, k tó re sta ­ now ią pow tórzenie treści raz już w yrażonych. Tak dzieje się np. z okreś­ len iam i w yglądu W enus: w stro fie 5 spotykam y funk cjo nu jące w tego ty ­ pu poezji niem al na p raw ach stałego zw iązku frazeologicznego sform u­ łow anie piękn a W enus, w zakończeniu tek stu pojaw ia się p ery frasty czn e określenie p iękna bogini, analizow ana zaś zw rotka zaw iera inną jeszcze, przekształconą nieco, p ery frazę o tej sam ej treści — piękność ślicznej

D yony.

W yraźna jest tu więc ten d en cja nie tylko do dosłownego p o w tarza­ n ia raz już w prow adzonej inform acji, ale do poszukiw ania dla niej co­ raz to now ych środków językow ych; ten d en cja do p e n e trac ji zaw arto ­ ści system u językowego w zakresie w yrazów bliskoznacznych i poszuki­ w ania różnych m ożliw ych określeń dla czegoś raz już nazw anego. R ea­ lizacje tych ten d encji m ogą przybierać bardzo różne form y — użycia w tekście w yrazów bliskoznacznych (np. p ię k n y — śliczny), nasycania go peryfrazam i, pow tórzeniam i itp., przy czym om aw iana tu ta j stro fa eg­ zem plifik u je to istotne w poezji K niaźnina zjawisko, nie unaoczniając dobitniej jego rozm iarów . Otóż tek st II, zredukow any w porów naniu z tekstem I do jednego słowa usłucham , chcielibyśm y in terp reto w ać ja ­

i l

Usłucham. Czegóż chęć nasza Na słodki rozkaz nie czyni, Kiedy nas grzecznie uprasza

(13)

ko św iadectw o elim in acji ow ych bliskoznacznych czy p o w ta rz a n y c h ele­ m entów wypow iedzi, n aw et za cenę zrezygnow ania z isto tny ch czyn­ ników znaczących.

A oto dalsze p rz y k ła d y ilu stru jąc e tę sam ą tendencję:

I II

Nade dniem sam ym, gdy z rumianej Świtać już miało, gdy przecie usnąłem. toni (O Korynnie. Sen podchlebny, W III, 11) Zorza wychodząc blask z perłowej dłoni

Siała po niebie, a różowym splotem Drogę przed słońcem uścielała złotem; Sen lubym m żeniem sk leił mi oczęta.

(Sen podch lebny, E II, 12)

W ersja d ru g a to rezy gnacja z perso n ifik ującej p ery frazy , rezyg nacja z rozbudow anego obrazu poetyckiego odw ołującego się do skonw encjona­ lizow anych w yobrażeń — na rzecz w y rażen ia dosłownego, prostego, osz­ czędnego.

W pośw ięconym K upidynow i w ierszu Cel śpiew ania m ały bożek za­ p rezen to w an y jest w obejm u jący m dw ie s tro fy szeregu w yliczeniow ym , w k tó ry m z upodobaniem nazyw a się różnorodne a try b u ty fizyczne i psychiczne b o h atera. W w e rsji późniejszej u tw ó r ten zostaje znacznie skrócony i pozbaw iony całego bogactw a odnoszących się do K upida określeń.

I II

Jego ja śpiew am i kędzior złoty, Śpiewam łuk jego i strzały,

I brwi, i oczka, i usta: Którym i rani nam serca;

Jego na czole kw ieciste sploty, I z tego nawet pochwały

Jego powaby i gusta. Bierze, że srogi morderca.

Jego ja śpiew am łuczek i strzały, Którymi żga nasze serca; Jego ja śpiew am piękne pochwały,

Choć to lis, filut, morderca. (E IV, 1)

(Kupidyn, W I, 1)

Z estaw m y jeszcze n iek tó re odpow iadające sobie stro fy P a sterki (E X, 16) i Egle d w o rki (W III, 13):

II

Jużem odbolał, jużem się odsmucił, Alem obolał

Jużem tęsknotę i rozpacz porzucił, Jużem opłakał tw ą piękność i wdzięki.

Znałaś m e serce, znałaś u m ysł stały, Znałaś m e serce Znałaś mą szczerość i tk liw e zapały,

Znałaś m e mdłości, znałaś me zapewne

(14)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R S Z Y K N IA Ź N IN A 1 3 3

W ielokrotne w prow adzanie do szeregu w yliczeń w yrazów blisko­ znacznych lub pozostających w w yraźnych związkach skojarzeniow ych z hasłem w yw oław czym (boleć —: ‘cierpieć’ oraz ‘uczucie’) w w e rsji II w yelim inow ane jest n a rzecz jednego tylko określenia, nie rozw ijanego już przez szereg słów z tego samego pola sem antycznego. W n iektóry ch utw o rach fra g m en ty tek stu o parte na w ykorzystaniu takich w łaśnie w a­ rian tó w albo też w yrazistych sem antycznych przeciw staw ień słów poeta w ogóle z red ak cji II usunął. N astępujące w ersy Fortelności kobiecej (E IV, 39) nie w eszły do tek stu tego u tw oru w W ierszach zatytułow anego

0 E u jro zy n ie (I, 11):

śm ieje się, płacze, lgnie niby i kocha; Sama rzetelność zda się u mej pani, A ona zwodzi, w yw ija i kłamie. Co m oże sprawka fortelnych kobitek, Fochy, niewierność, obłuda i zdrady.

W yrazista d y rek ty w a stylistyczna, dająca się odczytać z obserw ow a­ nych tu ta j zmian, przeciw staw ia się tym tendencjom stylow ym , k tó re uznaliśm y poprzednio za ch arak tery sty czn e dla rokokowego n u r tu K niaź- ninow skich E ro tyków . Zarów no w punkcie poprzednim jak i w p rz y k ła ­ dach tu ta j analizow anych widoczne jest in sta tu nascendi form ow anie s ty lu określanego jako prosty, pozbawiony zbytecznych ozdobników, s ty ­ lu odw ołującego się do bezpośredniości w yrazu językowego oraz ekspo­ nującego jednoznaczność słów, zdecydow anie pozbaw ionych w szelkich sygnałów , k tó re w skazyw ałyby n a ich w zajem ne pokrew ieństw a lub sko­ jarzeniow ą bliskość. S ty l ten rozpoznać m ożna w sielankach K a rp iń ­ skiego czy też drugorzędnych jego naśladowców.

D. Z ajm ijm y się te ra z obocznością w ystęp ującą w ty tu łac h — obli­

gacja i prośba. Takich przypadków zastępow ania pojedynczego słowa

użytego w I red ak cji u tw o ru jakim ś innym , odm iennie brzm iącym w y ra ­ zem jest pośród K niaźninow skich w arian tów w ie le 19. Oto n ajb ard ziej c h a rak tery sty czn e p rzy k łady:

19 Sprawa oboczności ograniczających się do w ym iany pojedynczych w yra­ zów może — generalnie rzecz biorąc — nasunąć pew ne wątpliwości dotyczące ich autorstwa. Wiadomo, że jeszcze w Oświeceniu dużą rolę w nadawaniu utworom ostatecznego kształtu językowego odgrywali wydaw cy, którzy czasem narzucali autorowi określoną formę językową (zob. T. M i k u l s k i , rec.: F. D. К n i a ź n i n,

W y b ó r poezji. W: W kręgu Oświeconych, s. 378). Wiadomo też, że tomik W ierszy

„uległ pasji autorskiej” i był przez Kniaźnina skrupulatnie niszczony, być może na skutek niezadowolenia z interw encji drukarza (zob. M i k u l s k i , Nad teksta­

m i Kniaźnina, s. 273). Z tych przede wszystkim względów w niniejszej pracy nie

są poddane analizie zauważalne w tekstach Kniaźnina zmiany typu fonetycznego 1 fleksyjnego, co do których najtrudniej ustalić, czyją decyzją i ręką zostały

(15)

I II Tysiąc fortelów trzym ał w zapasie,

Ostatni fortel deszcz złoty

(K w ita z przyjaźni, E III, 18)

Tysiąc sposobów trzym ał w zapasie, Ostatni sposób deszcz złoty

(O Jowiszu, W II, 24) D afne m ajętna, a Tyrymach goły

(Pasterka, E VIII, 21)

Dafne majętna, Tyrymach ubogi

(Tyrymach. Pasterka, W I, 19)

Lekszą ci bindę

(Psyche, W I, 9)

Lekszą ci taśmę

(Psyche, P III, 22)

Jego ja śpiew am łuczek i strzały

(Cel śpiewania, E IV, 1)

Śpiewam luk jego i strzały

(Kupidyn, W I, 1) Bujna lipino Słoneczko jasne Słowiczku śliczny O lipo! O słońce! O przyjemny ptaku

(Pasterka, E II, 17) (Neera, W I, 8) N iem al każdą z p rzytoczonych p ar cy tatów c h a ra k te ry z u je odm ienny ty p rela cji sem anty czn y ch m iędzy u ży tym i obocznie słowami. W yrazy

binda i goły ‘ubogi’ o p atrzone są w pism ach ośw ieceniow ych k w alifik a­

to ra m i stylistycznym i. Dla Ignacego W łodka binda to „w yraz daw ny, zan ied b an y ”, zaś goły (gołota) to w edług M ichała Dudzińskiego „w yraz niep ospolity ” , rzadko u ż y w a n y 20. Oba te słow a o niew ątp liw ej dla w spół­ czesnych w yrazistości sty listy czn ej zastępow ane są w y razam i u żyw a­ ny m i pow szechnie, p rzy n ależn y m i do podstaw ow ego zasobu leksyki, s ty ­ listycznie bezbarw nym i.

C ztery o statn ie p rzy k ła d y uw idoczniają sem antyczną opozycyjność dem inutyw ów i form podstaw ow ych. W yrazy odrzucane odznaczają się więc w łaściw ym w szystkim tego ty p u form acjom słow otw órczym nace­ chow aniem ekspresyw nym , k tó re w yelim inow ane jest w tek stach d ru ­ g iej w e rsji na rzecz form podstaw ow ych, nienacechow anych.

N ajw ięcej tru d n ości spraw ić może in te rp re ta c ja oboczności obligacja — prośba oraz fo rtel — sposób. W d rugim w ypadku, jak św iadczą uży­ c ia w różnych tek stach ówczesnych, oba słow a są synonim am i. W p ierw ­ szym — istn ieje zaśw iadczona p rzez w spółczesnych znaczeniow a różnica m iędzy obligacją i prośbą. N ato m iast oba słow a pochodzące z pierw szych w ersji (obligacja, fortel) m ają tę w spólną cechę, że ich rodowód, jak k o l­ w iek dosyć sta ry , w sk azuje n a obce źródło językow e. C h a ra k te ry sty c z ­ ne jest, że w dokum entach X V III-w iecznych nie zn ajd u jem y dowodów

wprowadzone. W ydaje się jednak, że do traktowania oboczności w yrazowych jako zmian autorskich upoważnia cały kontekst różnorodnych przekształceń innego typu, głębiej sięgających w strukturę tekstów, a n iew ątpliw ie będących dziełem samego poety.

20 K walifikatory stylistyczne przytaczam za słownikiem z t. 3 publikacji

(16)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N I A Ź N I N A 1 3 5

św iadczących o w yczuw alności ich obcego p o cho dzen ia21. W m ak aro- nicznym sty lu piśm iennictw a i wym owy czasów saskich w prow adzanie w yrazów , k tó re z dzisiejszego p u n k tu w idzenia zaklasyfikow alibyśm y jako barb aryzm y , było po p ro stu pow szechnym obyczajem językow ym . W ram ach u ta rte j konw encji m akaronicznej szczególnie ceniono różno­ rodność słow nictw a, osiąganą drogą obcych zapożyczeń. C zytelnicy ów­ cześni do tak ich zapożyczonych w yrazów bardzo przyw ykli. W ty m więc w ypadk u nie tyle w yraziście w yczuw alna odrębność stylistyczna obli­

gacji i fo rte lu decyduje o ich usunięciu z tek stu poetyckiego, ile te n ­

dencja odcięcia się od określonej konw encji językow ej, odrzucenie n a j­ bardziej ch arakterystycznego tej konw encji przejaw u.

Dla egzem plifikacji obserw owanego tu ta j k ieru n k u przem ian p rzy ­ toczm y jeszcze kilka oboczności, już nie w zakresie pojedynczych słów, ale całych w yrażeń, p rzy czym n iektóre z w ersji I trakto w ać m ożna jako u ta rte w mowie potocznej zw roty frazeologiczne:

i I I

bogom przyprawia rogi niebianom wyrabiał dziwy

(Cel śpiewania, E IV, 1) (Kupidyn, W I, 1)

za kark prowadzą wabią i ciągną

na hak idzie cnota rozbija się cnota

(Pasterka, E I, 31) (Niestatek. Sielanka, W I, 17)

Ale bez wrzasku Ale bez kłótni

(Krotochwila, E IX, 9) (Krotochwila, W III, 4) W yrazistość (jak w zestaw ieniu za ka rk prowadzą), intensyw ność (jak w słow ie w rza sk) czy też m etaforyczna obrazowość ty ch w yrażeń zastą­ pione zostały k o n stru k cjam i bezbarw nym i, ogólnikowymi, pozbaw ionym i sty listycznej ekspresji. Tak więc raz jeszcze potw ierdza się spostrzeże­ nie o rezy gn acji z w ykorzystyw ania różnych w a rstw leksyki i frazeo­ logii, rezy gn acji z w łaściw ej E ro tyko m bujności i bogactw a języko­ wego 22.

21 Oba te wyrazy pojawiają się w słowniku zawierającym wyrazy opatrzone kwalifikatoram i stylistycznym i w okresie staropolskim: W ypowiedzi o ję zyku

i stylu w okresie staropolskim (do połow y XVIII w.). T. 2: Słownik. Opracowała

J. P u z y n i n a pod redakcją M. R. M a y e n o w e j . Wrocław 1963. Przytoczone tam kwalifikatory, określające „fortel” jako germanizm, a „obligację” jako laty- nizm, pochodzą, w pierwszym wypadku, z trój języcznego Słownika М. V o 1- c к m a r a (wyd. 1 — Gdańsk 1596), w drugim — ze Słownika J. K. V o y n у (Gdańsk 1690).

22 Dążenie do różnorodności elementów, z których zbudowane jest dzieło li­ terackie, a nawet wprowadzanie całkowicie przeciwstawnych w łaściw ości stylo­ w ych uznane są za konstytutyw ne cechy stylu rokokowego przez R. L a u f e r a

(17)

A naliza zg rupow anych w ty m m iejscu w arian tó w dostarcza więc — podobnie jak p rzy k ła d y przytoczone w p u n k ta c h В i С — inform acji o zm ianach w zakresie poetyckiego tra k to w a n ia języka, a k o n k retn ie — w operow aniu leksyką.

E. Oto k ilk a oboczności innego ty p u :

Pom ijając cało k ształt różnic w y stęp u jących w analogicznych w e r­ sach, zajm ijm y się tylko rela cją m iędzy w y rażeniam i podkreślonym i. T yp zm ian d o strzeg aln ych w e w szystkich czterech p rzyk ładach jest tak i sam — zw rot z im ieniem m itologicznym lub samo to im ię zastępuje się pojęciem a b stra k cy jn y m albo też w yrażeniem zaw ierającym takie p oję­ cie. Słow a W en u s czy Pallas nie fu n k cjo n u ją jed n ak w przyw ołanym tekście po p ro stu jako im iona m itologiczne, podobnie zresztą jak i w y ra ­ zy miłość, m ądrość, słauoa nie są w yłącznie nazw am i ogólnym i. Po to, by p oeta m ógł ich użyć w ten w łaśnie sposób, a czytelnik zrozum ieć ich znaczenie, w konsekw encji zaś zrozum ieć cały tek st — obaj odwołać się m uszą do zjaw isk będących ju ż poza językiem sam ym , m uszą znać pew ną pozajęzykow ą um owę, n a m ocy k tó re j w olno m. in. stosować połączenia słów Pallas poczęła zachęcać czy M iłość prosi (połączenia w ykluczone np. w d y sk ursie naukow ym ). Um owa ta — to oczywiście określona kon­ w en cja literack a, k tó rą tra k to w a ć by m ożna jako sw oistą ram ę m odal- ną 23, in fo rm u jącą o p rz y ję ty m przez pew ną g ru pę ludzi sposobie posłu­ giw ania się środkam i językow ym i. Ta w łaśnie ram a w yznacza niejako sens w pisanych w nią słów, sposób i m ożliwości ich użycia. W ydaje się, że słowo W en u s na tere n ie zakreślonym przez dającą się odczytać z je­ go ko nkretnego użycia (W en u s prosi) ram ę m odalną fu n k cjo n u je iden­ tycznie jak słowo M iłość w p rzy pisan y m m u przez jego ko n tek st z ak re­ sie sem an ty czn ym (M iłość prosi). W łaśnie identyczność fu n k cji pozw ala n a w ym ienn e użycie ty ch w yrazów w dw u obocznych zdaniach. Tyle tylko, że oba zd ania o d sy łają do innej ram y m odalnej, k tó re j k ażd o ra­ zowy w ybór in fo rm u je z kolei o przy jęciu tak iej a n ie innej konw encji literack iej. P raw dopodobnie w ty m a k u ra t p rzy pad ku konw encje owe są sobie dość bliskie, niem n iej jed n ak z p u n k tu w idzenia całok ształtu

23 Posługuję się tu terminem użytym przez A. W i e r z b i c k ą w pracy

O spójności sem antycznej te kstom wielozdaniow ych (referat w ygłoszony na K onfe­

rencji Semantycznej w IBL. PAN).

I II

Stąd m ię zachęcać Pallas poczęła Wtem się mi Wenus piękna naw inie Stąd mię w abiły Marsowe w r z a w y

Wenus cię prosi

Stąd boska mądrość wabiła Aż mi się Miłość naw inie Stąd m ię ujm ował plac sław y

(18)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N I A 2 N I N A 1 3 7

poezji K niaźnina ich zm iana odgryw a rolę dosyć istotną. Tym bardziej że om aw iany typ przekształceń jest niezw ykle konsekw entnie realizo­ w an y we w szystkich p rzejęty ch z E ro tykó w utw orach, w k tó ry ch zn a j­ dow ały się m otyw y m itologiczne. W p rzypadkach gdy bez szkody dla za­ w artości treściow ej utw o ru m ożna było usunąć obrazy prow eniencji a n ­ tycznej — swobodnie się z nich rezygnuje (np. w tekście zatytułow an y m

F ilo r e to P a s te r k a (W I, 3), stanow iącym II w ersję P asterki (E III, 4),

pom inięto strofy, w któ ry ch pojaw iały się N ajady, Ceres, Faun, Bachus). Tam zaś, gdzie zasadnicza koncepcja w iersza w ym agała zachow ania m o­ ty w u — n a stę p u ją zm iany stylistyczne. Np.:

I II

me oczy Morfeusz rozklei me oczy dzień natręt rozklei

(Sen podchlebny, E II, 12) (O Korynnie, W III, 11)

Rwie się K u pide k śm iały R wie się m otylek śmiały

(Duma, W I, 21) (Rozwaga nad sobą, P II, 1)

rubaszny zwolennik G radyw a rubaszny dworak

(Pasterka, E X, 16) (Egle dworka. Sielanka, W III, 13) D yon y w y ro ste k syn pie rwszej piękności

(Cel śpiewania, E IV, 1) (Kupidyn, W, 1) W arian ty tego ty p u niosą więc w ażną inform ację o zasadach budow y u tw o ru w ykraczających poza płaszczyznę językow ą, w skazują bowiem na odrzucenie n ajb ard ziej w yrazistych przejaw ów tej konw encji budo­ w ania św iata poetyckiego, na k tó re j zasadzało się w pisane w E ro tyk i pojm ow anie poezji.

F. Przechodzim y do n ajb ard ziej skom plikowanego p rzy p ad k u relacji sem antycznych m iędzy w a ria n tam i analizow anego w iersza w strofie 1.

I II

Jużem chciał m oję lutnią porzucić, Dosyć, m yśliłem , igraszki, Z której sw e brała Wenus zalety; Na której zszedł czas niem ały,

Chciałem dowcipu polot obrócić Chciałem zaniechać te fraszki,

Do innej mety. A szukać chwały.

Sem antyczna analiza tych tekstów spraw iać może najw iększe — w porów naniu z cytow anym i poprzednio fra g m en ta m i — trudności, nie tylko ze w zględu na najznaczniejsze różnice brzm ień tekstów , ale także dlatego, że w ym aga ona odw ołań do dosyć obszernego kon tek stu , w k tó ­ ry m dopiero poszczególne słow a w zajem nie się ośw ietlają. W obu tych fra g m en ta ch przedm iot wypow iedzi jest ten sam: w łasna działalność podm iotu-poety. Co w ięcej, inform uje się w nich o zam iarze zm iany zainteresow ań literackich. W obu w ypadkach m otyw twórczości poetyc­ kiej w prow adza się pośrednio, poprzez sform ułow ania om owne, k tó ry ch budow ie i sensowi trzeb a się przyjrzeć dokładniej. W tekście I m otyw

(19)

ten w prow adzony jest przez takie zespoły słów, ja k ,,dow cipu polot,

lutnia, z k tó re j swe brała W enu s za lety, p rzy czym im ię W enus, w ska­

zuje na tem a ty k ę niegdyś u p raw ian ej, a tera z porzucanej, twórczości. Oczywiste, że cała ta p e ry fraz a w yraziście tkw i i tłum aczy się w r a ­ m ach określonej k o nw encji m ów ienia o procederze poetyckim , k tó ry w ten w łaśnie sposób zostaje uwznioślony, otoczony a u rą niezw ykłości. A nalizow ana stro fa nie w prow adza p rzy ty m in fo rm acji o k ie ru n k u za­ m ierzonych zm ian w podejm ow anych przez poetę działaniach, w spom i­ n a się tylko ogólnie o in n ej mecie.

S tru k tu ra znaczeniow a p a ra leln e j stro fy tek stu II ry su je się na tym tle bardzo odm iennie. P rzed e w szystkim inaczej fu n k cjo n u je tu p e ry ­ fra z a w skazująca n a p rzed m iot w ypow iedzi. Podczas gdy w tekście I sform ułow anie om ow ne daw ało się in te rp re to w a ć dość jednoznacznie, tu ta j — le k tu ra dwóch pierw szych w ersów stro fy nie dostarcza żadnej jasn ej inform acji, jak ie to m ianow icie igraszki. (Pierwszego sygnału, w skazującego, że chodzi o twórczość poetycką, d op atryw ać się należy w tym , iż w prow adza określenie te fra szki, przy czym nie jest ono cał­ kowicie jasn e ze w zględu n a wieloznaczność słow a fraszka i nie w yeli­ m inow aną przez k o n tek st okazjonalność zaim ka te. Może się on odnosić do w szystkich poprzedzających ten u tw ó r w ierszy zbioru, do całej tw ó r­ czości, a tak że do n iek tó ry ch tylko w ierszy, nie w skazując ich dok ład ­ nie.)

A nalizow any czterow iersz tek stu II jest niejasn y znaczeniowo, jeśli trak to w ać go autonom icznie, jako nie poprzedzony żadną wcześniejszą w ypow iedzią sam odzielny początek u tw o ru . Tekst ten n atom iast dosko­ nale jest zrozum iały w św ietle pierw szej stro fy tek stu I, k tó ra go chro­ nologicznie poprzedza. P rzek ształcen ie tek stu u tw o ru odbyw a się więc tak , jak b y jego założony odbiorca m iał niejako w pam ięci — podobnie jak a u to r — p ierw o tne brzm ienie w ypow iedzi, w ym agające jedynie pew ­ nych u zupełnień, k tó re zak ład ają jednakże znajom ość p u n k tu w yjścio­ wego. Owe uzup ełnienia czy zm iany zasadzają się na w y raźn ie w pisanej w tek st II ocenie twórczości poetyckiej, ocenie inn ej niż podsuw ana przez tek st I. W prow adzone do tek stu II słow a takie, jak igraszki, fra sz­

k i (ich rolę i w ażność w zm acnia jeszcze u sy tuow anie w klauzuli w ersów

i pozycji rym ow ej), niosą ze sobą odcień lekcew ażenia czy całkiem n e ­ gatyw nego stosunku do sp raw p o trak to w an y ch w w e rsji I uw znioślająco i u ro czy ście24. Isto tn y m czynnikiem podbudow ującym , a raczej współ- budującym tę ocenę je st sk o n trastow an ie zw rotów „zaniechać fra sz k i”

24 U T r o t z a funkcjonow anie wyrazu „fraszka” ilustrują następujące kon­ teksty: „o lada fraszkę człow iek często się w adzi”, „za fraszkę to stoi”. Jako fran ­ cuskie równoważniki w ystępują bagatelle, chose de rien. Igraszka to tyle со

(20)

O T E K S T O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N I A Ź N I N A 139

— ,,a szukać chw ały ” , przez co znaczeniowo przeciw staw ne elem enty obu u ży ty ch rzeczow ników zostają szczególnie uw ydatnione. Ponadto w ers o sta tn i stro fy zaw iera now ą w stosunku do tek stu I, bardzo w ażną, inform ację o rozum ieniu celu twórczości poetyckiej, określonego słowem

chwała.

W ydaje się więc, że relacje m iędzy analizow anym i frag m en tam i w skazują n a istotne zróżnicow anie nie tyle reguł, w edług k tó ry ch w y­ pow iedzi te są konstruow ane, ile — i to przede w szystkim — w p i­ sanych w tek sty postaw poetyckich, w yznaczających sem antykę w ypo­ wiedzi jako całości. Z auw ażalne w powyższym przykładzie różnice sp ra ­ w iają, że obie te stro fy odw ołują się do całkowicie odm iennych przeko­ n a ń literackich, są św iadectw em preferow ania za każdym razem innego m odelu św iata p o e ty c k ieg o 25. Tekst II, w którym twórczość poetycką pośw ięconą W enus określono jako fraszki, sy tu u je się w innym zespole poglądów literack ich niż tek st I, jest więc jako całość znakiem nowej sy tu acji literack iej.

W licznych w a ria n tac h w czesnych utw orów K niaźnina m ożna nieo­ m al na gorąco uchw ycić proces k ształtow ania się tego m odelu św iata poetyckiego, jak i sygnalizow any jest przez m etapoetyckie treści II w ersji

Obligacji. Proces ten przebiega kilkom a toram i, k tó re po staram y się tu ­

ta j przedstaw ić.

I II

Śpi tu, ach, piękna śpi tu Neera, Jakże łagodnie oddycha!

Przy rozłożystej lipinie; Sama niewinność na twarzy.

Głowę skłoniwszy, łokciem opiera, Płoniąc się, niby uśmiecha:

Na pulchnej leżąc równinie. Sen jej słodkiego coś marzy.

Jasny tok czoła brwi czarne krasi; Twarz się niejako uśmiecha. Powieki mrużąc, św iatełka gasi, Letkim powietrzem oddycha. (Pasterka, E II, 17)

(Neera. Pasterka, W I, 8)

W ersja I eksponuje konw encjonalnie obrazow e elem en ty w yglądu prezentow an ej w w ierszu p a ste rk i (piękna, ja sny tok czoła, czarne brwi), k tó re odrzucone zostają w red ak cji II na korzyść słów kreślących nie­ jako w ew n ętrzn y p o rtre t b o h aterk i słow am i i zw rotam i w yraźnie oce­ niający m i — niew inność, łagodność, słodycz. Te w łaśnie cechy w spół­ tw orzą m odel nowego b o h atera poetyckiego, reprezen tująceg o pew ne akceptow ane w artości, k tó re w iersz proponuje. Do tego re p e rtu a ru cech

25 Na tem at modelu świata poetyckiego z o b -Я . А. Ле в и н , О некот орих черта

плана содержания в поэтических текстах. W zbiorze: Структурная типология языков.

(21)

należy jeszcze czułość. W Pasterce (E V III, 21) m ów i się o bohaterze

„C zuły T yry m ach pasterz, śpiew ak d oskonały” . P o jaw ia się w reszcie cno­ ta jako nieodzow na w łaściwość postaci zalud n iający ch stro fy now ych w e r­

sji daw nych E ro tykó w . W raz z nią w kracza — po ra z pierw szy chyba u K n iaźnin a — d y daktyzm , d ostrzeg aln y przede w szystkim w ciągłym dążeniu do k reo w ania b o h a te ra pozytyw nego. Czuły, cnotliw y, ubogi, choć p raco w ity p asterz w y p iera sw aw olnego K upida z jego strzałam i, płom ieniam i. Typ zachodzących tu ta j zm ian ilu s tru ją n ajlep iej w spom ­ n ian e w yżej oboczne te k sty P asterka (E III, 4) i Filoreta. P asterka (W I, 3)

I II

W szystko ci błogo, w szystko ci się Wszystko u ciebie błogo i wesoło, śm ieje, Bóg wam pomaga p rzy cnocie i pracy. Fortunać płuży bez trosków i pracy.

W prow adzone tu ta j zm iany sygn alizu ją g en eraln e przekształcenia w zakresie podstaw ow ych a try b u tó w św iata poetyckiego E ro tyków . Ś w iat czystej a rk a d y jsk ie j konw encji, w k tó ry m F o rtu n a w espół z innym i bós­ tw am i (Flora, N ajady, Ceres, Bachus) ob sypuje b oh aterów w szelkim i do­ bram i, gdzie ,,bez przy sad y p łynie rozkosz żyw a”, gdzie nie dociera „los szczęścia zm ienny i sm u tek p o n u ry ” , a jed y n y m zajęciem jest igran ie z K upidynem , w y p ie ra n y jest stopniow o przez model, w k tó ry m widocz­ n e są am bicje poznaw cze czy n aw et m o ralistyczne wobec realnie istn ie ­ jącej rzeczyw istości ludzkiej. Ju ż nie tylko czysto poetycka zabaw a w p ełn i skonw encjonalizow anym i chw ytam i, ale próba nowego w idzenia św iata i człow ieka określa tę poezję. Z m ian y w tym p lan ie zachodzące n ajlep iej ilu s tru je u tw ó r ty tu ło w a n y kolejno: P asterka (E X, 16), Egle

d w o rka (W III, 13), Do K a ch n y d w o rki B artosz sielanin (P III, 13). N ie­

zależnie od sygnalizow anych już oboczności typ u stylistycznego m a­ m y tu do czynienia z przek ształcen iam i w ram ach przedstaw ianego ś w ia ta 26. W ersja I o p arta jest n a p o trak to w an y m zupełnie a b stra k c y j­ n ie m otyw ie zd rad y p asterk i, u ję ty m jako całkow icie ponadczasow y kon­ flik t m iędzy należącym do „M arsow ej czeladzi” „zw olennikiem G rad y - w a ” a „Szczerym p asterzem z prostego dw oru w ieśniaczej C e re ry ” . U jęcie tak ie znaleźć m ożna w stałym re p e rtu a rz e konw encjonalnej po­ ezji p astersk iej. F u n k c ja tego konw encjalnego toposu ulega zm ianie w m om encie, gdy w II w e rsji u tw o ru bohaterow ie zostają w yposażeni w elem enty w yrazistej c h a ra k te ry sty k i środow iskow ej, zw raca się uw agę n a socjalną typowość p rezen to w an ej sy tu acji, k tó ra odw ołuje się do pew nego m odelu p rzeżyw ania czy w ogóle stosunków m iędzyludzkich.

26 Na tendencje te zwraca uwagę M i k u l s k i (Nad tekstam i Kniaźnina,

(22)

O T E K ST O W Y C H W A R IA N T A C H W IE R SZ Y K N IA Ź N IN A 141

Z am iast przeciw staw ienia M ars— C erera pojaw ia się opozycja m odelu em ocjonalnego, reprezentow anego przez „sielanina serca zbyt szczere­ go ” oraz m ieszkańców dw oru — ,,pańską czeladź” . Całkowicie a b s tra k ­ c y jn a p a ste rk a z w ersji I k o n k rety zu je się w II jako przedstaw icielka X V III-w iecznego dw oru.

Wysokaś teraz, ani spojrzeć na cię: Piórka na głow ie, a sama w bławacie. Inszy chód tobie, insza teraz mowa:

Pysznij się zdrowa!

W szystkie te ten den cje pogłębiają się w III w ersji utw oru, o zna­ m ien n y m ty tu le Do K a chny dw o rki Bartosz sielanin. E lem entem w spół- budujący m m odel św iata poetyckiego są tu także im iona bohaterów , k tó re odsyłają do pew nych u trw alo n y ch sposobów nazyw ania postaci sielankow ych — z jed nej, i postaci z ludu —■ z drugiej strony. Z astępo­ w a n ie im ion konw encjonalnie sielankow ych im ionam i sw ojskim i m a m iejsce też w kilku innych utw o rach K niaźnina (np. D am on z D um y

M ïlony (W I, 6) nazw any został Bogdanem w Żalu pasterki (P IV, 10}),

jakk olw iek zabieg ten nie jest realizow any konsekw entnie w e w szystkich utw orach. Co więcej, spotyka się naw et zm iany idące w k ieru n k u p rze­ ciw nym , np. zastąpienie K u b y (E I, 31) T yrfusem (W I, 17). Z asygna­ lizować tak że w arto pojaw ienie się im ienia J u sty n y jako w y raźn e n a ­ w iązanie do w zoru sielanki K arpińskiego 27.

O m aw iane tu ta j zm iany odnoszą się w głów nym stopniu do K niaźni- now skiej poezji p astersk iej i świadczą o zbliżeniu jej ku w zorcow i w y ­ kształconem u w opublikow anych w r. 1780 sielankach K arpińskiego. Po­ dobieństw a dotyczą te ra z nie tylko m otyw ów w spólnych dla niem al całej poezji bukolicznej, ale obejm ują przede w szystkim n iek tó re roz­ w iązania stylistyczne, nacechow anie dydaktyczne oraz p refero w an y m o­

del św iata poetyckiego.

A naliza sem antycznych rela cji obocznych tek stó w w ierszy K niaźnina prow adzi do w yodrębnienia czterech typów w arian tó w inform ujących 0 reg ułach organizacji różnych poziomów u tw oru literackiego:

1) w a ria n ty info rm ujące o całościowej s tru k tu rz e sem antycznej kon­ kretn eg o tek stu i jego znaczeniow ej „gęstości” ;

27 We wczesnej poezji Kniaźnina znaleźć można także, nieliczne wprawdzie, ale ciekawe, zbieżności z twórczością Karpińskiego. Uderzające jest podobieństwo niektórych m otyw ów kilku Kniaźninowskich pasterek drukowanych w Erotykach 1 pewnych sielanek „śpiewaka Justyny”. W tym zakresie porównać się dają:

Pasterka (E I, 12) — K o r yn n y żal po młodości; Pasterka (E IV, 17) — Korydon sm u tn y na śmierć P a lm i r y ; Pasterka (E IV, 23) — Laura i Filon; Pasterka

(E VI, 26) — Do przyjaciół po rozstaniu się z Rozyną (Dzieła wierszem i prozą. T. 1. Warszawa 1806). Wydaje się, iż nie byłoby niespodzianką, gdyby badacze stw ierdzili jakieś w spólne obce źródła m otywów tem atycznych tych utworów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest to dla mnie rewolucja, bo pojawia się pomysł, który jest zupełnie, ale to zupełnie nieoczywisty?. Ba, podobno Oded Goldreich zawsze swój kurs kryptologii (w Instytucie

Kiedy wszystkiego się nauczyłem i swobodnie posługiwałem się czarami, to czarnoksiężnik znów zamienił mnie w człowieka... 1 Motywacje i przykłady dyskretnych układów dynamicz-

Wykrycie sprawców jest niekiedy szczególnie trudne i wymaga współpracy wielu fachowców różnych specjalności naukowych.1 Niepokojącym zjawiskiem jest stały wzrost

Приведены примеры парадоксального единства консерваторов и революционеров в том, что движение «вперед и выше» не всегда прогрессивно, но

Jezus C hrystus'obecny we wspólnocie parafialnej mocą swoją „zgromadza” (cuius virtu te consociatur) w niej jelden święty, katolicki i apostolski Kościół.

Jak wyjaśnił UOKiK, postanowienie nakładające na kredytobiorcę obowiązek uiszczenia dodatkowej prowizji za wcześniejszą spłatę kredytu w przypadku

[r]

Lista Laureatów i Finalistów XVI Wojewódzkiego Konkursu z Języka Angielskiego dla uczniów dotychczasowych gimnazjów oraz klas dotychczasowych gimnazjów prowadzonych