• Nie Znaleziono Wyników

Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.10.06 nr 34

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.10.06 nr 34"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

D N 1 1K L 1 1 T EE R A C 1 (/) P O L UJ 0 N N

Rok II

Ludwik Łakomy

Katowice, W rocław, Szczecin, dnia 6 października 1946 r.

; NMUftkt t

Nr 34 (45)

W trzemie międzyborskim O W iS

— C zy W asza C esarska M ość m a m i je ­ szcze co do ro z k a z a n ia ? — p y ta z g ię ty w p ó ł d w o rz a n in , k t ó r y te j n o cy w trz e m ie m ię ­ d z y b o rs k im m a służbę.

— N ic a n ic , A r m in ie ; możesz od ejść na spoczynek — be zd źw ię czn ie p o w ia d a H e n ­ r y k i z g łę b o k im w e s tc h n ie n ie m w y c ią g a się n a s w y m p o k u tn ic z y m ło żu . S zeroko o t­

w a rte a znużone oczy p o g lą d a ją w sm ugę księ życow e go p o b la s k u , co p ły n ie z o k ie n , sk ro ś b ło n ze s k ó ry b a ra n ie j, n a p o jo n e j tłu s to ś c ią . T y le ż b la s k u , co trz e m , m a w sobie znę kan e serce H e n r y k a W tó re g o , w ła - dacza n a jro z le g le js z y c h k r a in c h rz e ś c ija ń ­ skich.

N oc w n im i noc w o k rą g niego, Noc, p o ­ dobna do w s z y s tk ic h in n y c h w o s ta tn ic h la ta ch, od czasu, g d y z p o ls k im B o le s ła w e m zaczął w a lk ę . Z a w ż d y , ja k o i te ra z, trz e b a dług o a d ług o, w m ęce n ie p o m ie rn e j, w y ­ czekiw ać na sen, k t ó r y n ie chce nadejść, a lb o w ie m k r e w b ije do s k r o n i w s p o m in k a ­ m i u c z y n k ó w , z a m y s łó w i s tra s z liw y c h ja w ,

l k tó r y c h n a js tra s z liw s z ą iście je s t ja w a B ru n o n o w a .

S m ag łe a n ie u ro d z iw e lic a H e n r y k a p o ­ k r y w a ją się szarością; such y, k o ś c is ty p o d ­ b ró d e k o w ła d a g o rą c z k o w y d y g o t, czarne, tchnące u p o re m oczy s z y b k o się c h ro n ią pod p o w ie k i. N a b la d y c h u s ta c h bo le sny szept z a k w ita :

— Z n o w u !

G łę b o k i oddech, z a p lo t r ą k p o n a d g ło w ą , c h w ila zim n eg o z a s ta n o w ie n ia :

— K im ż e b y ł B ru n o ?

P ra w a rę k a dąży z p o ty lic y k u w e z g ło ­ w iu, m aca, p a lc a m i w y c z u w a :. g ru b ą k s ią ż ­ kę, ow oc p ra c y la to p is a D y tm a ra , m ię d z y - borskiego b is k u p a . W a rg i, n ic z y m w y u c z o ­ ną p o w ia s tk ę , p o c z y n a ją m a m ro ta ć :

„ B y ł te n B r u n o m o im ró w ie ś n ik ie m i s p ó łu c z n ie m a p o c h o d z i z n a jś w ie tn ie j­

szego ro d u ; n a nieg o za ła s k ą Bożą w ię c e j n iż e li na in n y c h c z ło n k ó w ro d z in y p a d ł u d z ia ł zo s ta n ia w y b ra ń c e m b o żym m ię d z y 6ynam i. O tóż u m iło w a n y m będąc d z ie c k ie m u s w e j czcig od nej m a t k i Id y , od d a ń b y ł przez n ią n a n a u k ę do u c z e ln i m ę d rc a G e d - dona i w e w s z y s tk o , co do je g o p o trz e b n a ­ leżało, n a jz u p e łn ie j o b fito w a ł. O jc e m jego b y ł B ru n o po do bn ie, kom es ą u e r fu r c k i, p a ­ nosza w ró ż n o ra k ic h w z g lę d a c h na p o c h w a ­ lę z a s łu g u ją c y , po łą czo n ze m n ą p r z y ja z ­ nym z w ią z k ie m ro d z in n y m , z og ółem za- się lu d z i z w ią z k ie m n a jw ie rn ie js z e j b r a te r ­ skie j m iło ś c i. O tóż k ie d y ś m y p a c h o lę ta m i będąc n ie ra z ig r a li p rz e d u c z e ln ią , B ru n o zawsze m o d litw ie się o d d a w a ł. Z a tr u d n ie ­ nie p o n a d p ró ż n ia c tw o przenosząc i ta k u - p ła d n ia ją c się w cno tach, doszedł la t d o j­

rzałości. Cesarz O do n trz e c i zażądał i w z ią ł go z sobą na d w ó r s w ó j, a liś c i B r u n o n ie ­ baw em cesarza o p u ś c ił n a sam otne w p u ­ s te ln i u d a ją c się ż y c ie “ ...

— Do p u s te ln i! — tę s k n y w z d y c h p o d ­ nosi za p a d n ię tą p ie rś H e n ry k a . —- D o p u ­ stelni.... — m a m ro c z ą c C iszkiem b e z k rw is te w a r g i a ro z u m ro ztrzą sa , dlaczego z a b ie ­ gał o godność k ró le w s k ą on, s ła b o w ity , k u ­ la w ie c, s y n w ie rc h a B a w a r ii, H e n r y k a K łó t liw e g o i c h u c h ro w a te j G iz e li b u rg u n d z k ie j, on. drę czon dzied ziczną w s w e j ro d z in ie k o lk ą , często za p a d a ją c y n a z d ro w iu , czę- oto p r z y k r y s w e m u o to czeniu, p rz e ś la d u ją c y p o d e jrz e n ia m i b ia łk ę swą, K u n e g u n d ę , nie u m ie ją c y p a n o w a ć na d sobą a m im o to żą­

dny p a n o w a n ia i d w u d z ie s te g o p ią te g o lip - ca 1002 r o k u o b ra n , ta k ą je p o c z y n a ją c y m o w ą :

— „C h o c ia ż b y m c h c ia ł, n a jp ie r w B o g u a d o p ie ro w a m w s z y s tk im d o sta te czn ych c h w a lb m o ic h w y p o w ie d z ie ć n ie zdołam . D latego o d k r y ję się ja sam p rz e d w a m i z n a js k ry ts z y c h z a m ia ró w , ja k ie b y m w z g lę ­ dem w as, p r z y w ła s n o w o ln e j w a szej p o m o ­ cy, do ko n a ć p ra g n ą ł. B o je s t m i to do brze w iado m o, ja k o w ie r n ie k r ó lo m w a s z y m z a ­ wsze i w szę dzie o k a z y w a ć się p o s łu s z n y m i a nieść im po m oc n ie z w ło c z n ą b y ło w aszą u siln o ścią . S tą d to w ię c t y m w ię k s z y m i m o im je s t ż ycze n ie m w a s do n a jw y ż s z y c h we w s z y s tk ic h w z g lę d a c h go dności p rz e ­ znaczać w a s m iło w a ć a g w o li p o m y ś ln o ś c i p a ń s tw a ora z m ego w ła s n e g o d o b ra w as F ragm ent z powieści „Ludzie i ziem ia“

s tr z e c . i o c h ra n ia ć . B y ś c ie zaś p e w n i b y li s łó w ty c h m o ic h , chcę ic h w a m , stoso w nie do życzeń w a szych , ile k r o ć na ty m godność m o ja k ró le w s k a c ie rp ie ć n ie może, do w ieść c zyn e m : p o n ie w a ż n ie w b r e w w o li w a szej i z a m ysło m , ale za w a s z y m p rz y k la ś n ię c ie m i p o n ie k ą d p rze z sam ychże w a s p o w o ła ń , w ty m s tr o ju k ró le w s k im ja w ię się p rz e d w a m i. W aszego p ra w a zate m n ie chcę ja obrażać, aleć p rz e c iw n ie , p o k ą d ż y c ia s ta r ­ czy, ła s k a w ie je w e w s z y s tk ic h w z g lę d a c h w y k o n y w a ć : ja k o ż zaręczam w a m , iż d la ro z u m n e j w o li w a szej zawsze w m ia rę m o ­ ic h s ił, g o to w e p o s łu c h a n ie z n a jd z ie c ie :“ .

H e n r y k p o m n i, ja k po te j je go p rz e m o w ie z p ie rs i radosnego lu d u głos je d e n ro z g ie ł- czał, „g ło s czci. c h w a lb y i m iło ś c i za ra ze m “ , zaczem d iu k B e r n a r d w z ią w s z y w łó c z n ię im ie n ie m w s z y s tk ic h p o d a ł ją n o w e m u w ła d c y , z ty m g o d łe m z le c a ją c m u tro s k ę baczności na d rz ą d a m i n ie m ie c k ie g o p a ń s t­

wa.

H e n r y k p a m ię ta , ja k n ie b a w e m , po o b io ­ rze, s p o tk a ł się b y ł z B ru n o n e m ; i ta k m u w c h w i-li onego s p o tk a n ia z a w iś c ić po czął p u s te ln ic z e j ciszy, że, o p u ś c iw s z y sie dzisko k ró le w s k ie p o sp ie szył do e re m u, w y k o n a ł ś lu b y i b y łb y zo sta ł p r a w y m z a k o n n ik ie m , g d y b y n ie ro z k a z opata. k t ó r y m u p o le ­ c ił w b la s k a c h c h w a ły w ła d a c z a tr u d z ić się g w o li d o b ra ko ścio ła .

C zy g w o li dobra?

Cesarz w z d ry g a się na ła w ie . Ż da się, ja k o b y to p y ta n ie w y s y s a ło m u s z p ik z kości, w y p ija ło k r e w z tę tn ic , g a s iło m y ś li, u n ic e s tw ia ło czucie i w o lę .

B ęd ący od trz e c h la t cesarzem rz y m s k im H e n ry k , będący cesarzem rz y m s k im , n a ś le - d n ik ie m i s p a d k o b ie rc ą o lb rz y m ie g o K o n ­ s ta n ty n a , pobożnego K a r ła i O dona, k tó - re n ..m ir a b ilia m u n d i“ zw a ń. n a ś le d n ik o w y c h to m ężó w n ie w ie . co się z n im te ­ raz dzieje . T e d y w s p o m n i B ru n o n a a u - niósłszy g ło w ę i p rz y s u n ą w s z y D y tm a ro w ą księgę do oczu, p r z y p o m ocy k s ię ż y c o w e j p o ś w ia ty p rz e b ie g a b ło g o s ła w io n ż y w o t A p o s to ła z G u e rfu rtu ?

..Po ś m ie rc i n a jc h w a le b n ie js z e g o O dona, za p a n o w a n ia ju ż na ó w czas H e n ry k a W tó re g o , p r z y b y ł B ru n o do M ię d z y b o rz a i ta m że p rz y s ła n sobie z R z y m u p a liu s z b is k u p i na ro z k a z k r ó la p r z y ją ł b y ł od a r ­ c y b is k u p a T a g in o n a . Zaczem g w o li du szne­

go z y s k u ją ł się tr u d ó w m n o g ie j ora z u c ią ż ­ liw e j pobożności, chłoszczac c ia ło g łod em i męczajc je bezsennością. O d B o le s ła w a p o ls k ie g o a ta k ż e od in n y c h p a n ó w m a ją c w da rze d o b ra i p ien iąd ze, ro z d z ie la ł je n ie z w ło c z n ie m ię d z y k o ś c io ły , p r z y ja c ió ł i u b o g ic h , a n ic z n ic h g w o li s w o ic h p o ­ trz e b n ie o s ta w ia ł. T oż w d w u n a s ty m ro k u swego ś w ią to b liw e g o za w o d u do P ru s w y ­ szedłszy n ie u ro d z a jn a ta m r o lę bo żym z ia rn e m ob sie w ać począł. A liś c i t y lk o osty w s c h o d z iły , tu d z ie ż opoczyste ob szary nie d a ły się ła tw o z m ię kczyć. W k o ń c u g d y na ru b ie ż a c h rzeczo ne j k r a in y i R u s i D o b rą N o w in ę P an a Jezu K r y s ta o p o w ia d a ł, n a j­

p ie r w w z b r o n ili m u tego k r a jo w c y a po d a ls z y m a p o s to ło w a n iu w t r ą c ili go do t u r ­ m y i w ra z z osie m n a stu iego p r z y ja c ió łm i d n ia czterna stego lu te g o r o k u P ań skie go ty s ią c d z ie w ią te g o n ie w in n ą p o d m ie czem m ę c z e n n ik o w i ś m ie rć z a d a li. N iepo g rze b a n e le ż a ły z w ło k i ty lu ż B a ra n k ó w K ry s to w y c h . aż d o w ie d z ia w s z y się o ty m B o le s ła w s ta r - g o w a ł je i n a b y ł w p rz y s z łe p a n o w a n iu s w e m u b ło g o s ła w ie ń s tw o “ .

H e n r y k za p rz e s ta ł c z y ta n ia d ło n ią z w ś c ie k ło ś c i u d e rz a ją c o księgę. Z n o w u B o ­ le s ła w , zawsze ó w n ie n a w is tn y w ła d a c z P o ­ la n , co k r o m z ie m i lu d ó w n a w e t n a ju m i- łow ańszego p rz y ja c ie la m u z a b ra ł!

Co. się stało, iż B ru n o odszedł b y ł od H e n ry k a ? Czem u n ie p o s z li społem gdzieś śnić w p u s te ln i, że ś w ia t je s t szcześliw a bezgrzeszny, ja k im b y ł w d n ia c h s tw o rz e ­ nia? C zem uż B ru n o odchodząc w p o dró ż b e z p o w ro tn ą ta k o k r u tn e po żegnanie H e n ­ r y k o w i zgo tow a ł?

T e d y z d a je się u tru d z o n e m u cesarzow i, że p rz e d n im w g łę b i trz e m u w id n ie je d z i­

w n a S tw ora, n ie p o s ia d a ją c a w sobie n ic pospo liteg o, n ie m a ją c ust, a iście cała u s ta ­ m i będąca, a iś c ie skarżą ca się bo le śn ie :

— „P rz e b ó g ; nieszczę śliw e d n i naszych czasy! O, ś w ię ty cesarzu, o lb r z y m i K o n ­ s ta n ty n ie ! o, w z o rz e pobożności, n a jle p s z y c h rz e ś c ija n p rz e ś la d u je a p ra w ie n ie masz, k to b y po ga n n a w ra c a ł? “ ...

— J e s t p rz e c ie B o le s ła w -—- z ło ś liw ie , p o - bocz H e n ry k a , szepce ju ż ż e bez o c h y b y : L u - c ife r. — je s t prze cie ż B o le s ła w , k tó re g o B ru n o , m e p o m n ą c w ie rn o ś c i, n a le ż n e j odeń n ie m ie c k ie m u k r ó lo w i, m iło w a ł. B o ­ le s ła w ra d p o p ie ra n a w ra c a n ie pogan. C h i- c h i-e h i!... szyde rczy śm ie ch ro z d z ie ra m o ­ g iln ą ciszę trz e m u .

D reszcz p rz e n ik a cesarza od stóp do g ło ­ w y .- Jego o d urzo ne oczy s p o z ie ra ją u p a r ­ cie w p rz e c iw le g łą ścianę, ja k b y ją p rz e ­ w ie rc ić c h c ia ły . S p o z ie ra ją u p a rc ie i z h ic - obaczka — d o s trz e g a ją :

O to skądś z oe n iy w y ła n ia sie d r u h u m i­

ło w a n y a dzierżą c p rz e d sobą m ie cze m o d ­ c ię tą g ło w ę p rz y z y w a rę k ą ja k o w e ś in n e cienie.

Ho. h o ! Ile ż ic h to. ile !... O s ie m n a s tu to ­ w a rz y s z y B ru n o n a , p ię c iu m ę c z e n n ik ó w z M ię d z y rz e c z a i — i W o jc ie c h na z ie m i P ru s ó w ' u b ity .

P o m a r li g w o li p ra w d y Jezu C h ry s to w e j b o g o m o d lc y p r z y b y li ow o te ra z do H e n r y ­ ka. k t ó r y c h c ia łb y w y c ią g n ą ć ra m io n a i m a r y odepchnąć, a liś c i — a liś c i one są p o ­ n a d n a ń m ocn ie jsze. U w ie ń c z o n ces a rs k im dia d e m e m K u la w ie c m u s i zdać się na ic h ła s k ę i n ie ła s k ę ; m u s i spo zie rać w te o s k a r­

żające oczy p rz e s z y w a ją c e go n ie w y p o w ie ­ d z ia n ie s tra s z liw y m c ię ż k im s p o jrz e n ie m ; m u s i słuchać, co p r a w i doń w id m o B r u n o ­ na, w id m o , z k tó re g o o czo do łów ciecze k r e w z ro p ą , w id m o , w ła ś c iw ie n ie m a ją c e u s t a iście całe będące u s ta m i. N a ty c h u sta ch bezgłośny k r z y k się p lę g n ie :

— „J e ś li k to ś p o w ie ci, H e n ry k u , iż tego w ła d c ę B o le s ła w a , k o c h a m , iż d o c h o w u ję m u w ie rn o ś c i i p r z y ja ź n i — je s t to rz e c z y ­ w is ta p ra w d a . K o c h a m go rz e c z y w iś c ie ja k ­ b y w ła s n ą duszę a w ię c e j od m ego życia.

A le b io rę za ś w ia d k a Boga, p rz e d K tó r y m n ic s'ię n ie u k r y je , p o z y w a m na ś w ia d k a w sp óln eg o O jc a naszego, że m iłu ję B o le s ła ­ w a g w o li tw e g o d o bra , H e n ry k u , i g w o li tego, ile zdołam , p ra g n ę go k u to b ie , k r ó lu m ó j m iły , s k ło n ić “ ...

Cóż to b y ło ? D laczego B ru n o t a k i lis t na pisał? Czy, is to tn ie , d la tego, że ja k prze d p r z y ja c ió łm i gadał, onże lis t s ta n o w ił w y z n a n ie cz y s te j w ia r y i c z y s ty c h p rz e k o ­ nań? Le cz ja k ż e m o g ło b y ć in a c z e j! W s z a k ­ że B ru n o p is a ł ta k do H e n ry k a w przede d n iu s w e j a p o s to ls k ie j w y p r a w y , z k tó r e j m ia ł n ie w ró c ić . W o b lic z u ś m ie rc i pisał, z ta k ie j w y ż y n y , do ja k ie j rz a d k o m ogą się po dnieść — w e d łu g s łó w b is k u p a E id a — n a w e t n a jw z n io ś le js z e d u c h y i n a jb a rd z ie j płon ące w ia r ą serca.

I z te j też p r z y c z y n y . w duszy cesarza kołacze się niepew ność, szam ota się lę k ,

(pei&pektywa

Ódty

Po Z jeździe D ziałaczy Opolskich w Opolu dnia 22 w rześnia — odbył się zjazd K aszu ­ bów w Szczecinie. Z a n im o m ów im y ten zjazd szerzej, n ie m ożem y się powstrzym ać od napisania tych p aru w stępnych uwag.

Zagadnienie autochtonów polskich na Ziem iach O dzyskanych w ciąż jeszcze jest u nas niedocenione. A przecież oni stano­

w ią żyw ą ilu strac ję do naszych h istorycz­

nych p ra w d do tych ziem, a dopiero potem praw a te w zm acnia ro k naszej pracy na tych ziemiach. Bystro podpatrzono to w A n g lii. N iedaw no w Iz b ie G m in padły w y ­ mowne słowa: „Szczęściem P o lski są sk u ­ piska ludności autochtonicznej n a ziemiach, położonych na wschód od O d ry i Nysy, one bowiem p o zw alają nie w ątp ić w praw o Polski do posiadania tych teren ów .“ T ak, to jest istotnie nasze szczęście. N ie chcemy oczywiście obniżać w ag i innych czynników, ta k politycznych ja k gospodarczych, dzięki któ ry m posiadamy Z ie m ie Odzyskane, ale czynnikiem n a jb a rd z ie j w a ż k im jest p ra ­ daw ny mieszkaniec tych ziem, żyjący tam po dziś dzień.

Z a te m nie doceniono u nas te j spraw y.

Nie doceniono ta k dalece, że pozwolono i p ozw ala się po dziś dzień krzyw d zić lu d ­ ność autochtoniczną. Ż e trzeba było aż spe­

cjalnych ustaw, by ją chronić przed chci­

wością i bezpraw iem , ja k gdyby najlepszym je j zabezpieczeniem przed g w ałtem n ie była zachowana przez n ią polskość. Niedocenia­

nie fa k tu istnienia te j ludności m a swoje źródło w p ew nej niedojrzałości politycznej naszego narodu. P o zw ala to snuć niewesołe refleksje tym w ięcej, że z n a jd u je m y się w łaśnie na froncie w a lk i o O drę i Nysę.

W kom entarzu do Z ja zd u Kaszubów P o l­

skie Radio nie mogło nic w ięcej powiedzieć

?onad to, że Z ja z d w y ra z ił pełne zaufanie dla Rządu. T a k ja k b y to było n a jw a ż n ie j­

sze w całym Zjeździe. F a k t, że odbył on r>ię w Szczecinie i że zjednoczył Kaszubów, których nau ka niem iecka w ie lo kro tn ie usiłow ała rozłączyć z Polską, nie został w dzienniku ra d io w y m w ykorzystany. Jeśli aspektu tego nie w ykorzystam y należycie, Z ja zd będzie bez większego znaczenia. Jeśli aspektu tego nie w yk o rzysta m y celowo i głośno — wszak Z ja z d ten jest cenn iej­

szą odpowiedzią na mowę Byrnes’a niż uliczne m anifestacje — p o tw ierd zim y raz jeszcze swą polityczną krótkowzroczność.

„Ł a p a n ki“ mają odległą historią. W każdym razie nie są wymysłem minionej "wojny. Oto obraz Wojciecha Kossaka „Ł o w y na ludzi“ .

(2)

um

„ . . . jestem przekonany, że szczep nasz języka niemieckiego, o bejm ujący pdłowę k ra ju (tj. Śląska — dop. nasze), p rzyw ę d ro ­ w ał tu czyli n ap ły w a ł z w a b i o n y h a n ­ d l o w ą k o r z y ś c i ą , m o żliw ą u sąsia­

dów, gdzie b y ły kosztowne fu tra , skóry, dalej bydło, wosk, miód, m ydło i ołów w w ie lk ie j ilości. To zw abiało z czasem coraz w ięcej p rzy b y s zó w . . . Ż e jed nak k i e d y ś P o l a c y p o s i a d a l i Ś l ą s k c a ł y , p okazu ją prócz języka, w ciąż jeszcze dobrą część Śląska opanowującego, ich książęta; że b y li oni P o lakam i, o tym

świadczą szczepy sąsiedzkie, Czesi, Sarm aci, Łużyczanie, m ów iące w spólnym w a n d a l- skim języ kiem ; o ty m świadczą stare nazw y m iast, ja k Brieg, co w ich ję z y k u „naa brzegiem “ oznacza, albo S triegau, w łaściw ie Stregor, k tó ry nazw ę posiada od trzecn z m iastem sąsiadujących gór, ta k też Jauer, ta k i w ie le innych; są też m iasta nazw ane od w andalskich im ion W ra ty s la w a i Bolesław a.“

(Bartholonieits Stemis: Descrpcio tocius Silesie et ciyitatis Regie V.ratislaviensis. 1ł|12 — l o l i . Cyt. we­

dług wydal ia wrocławskiego 2 r. 1902).

k rą ż y n ie p o k ó j, k tó r e n za p a d łą p ie rś je go dreszczem ia k o w e jś tr w o g i p rz e n ik a . Z da sie, iż w ie lc e znużon, zaczem p o d te n czas w ła ś n ie m u s i s łu ch a ć p rz e s z y w a ją c e g o n i­

c zym o s try g r o t w łó c z n i, chociaż niem ego, k r z y k u m ę c z e n n ik a ;

— „J e ś li je d n a k w o ln o ta k p o w ie d z ie ć ni,e tra c ą c ła s k i k r ó le w s k ie j; czy je s t to d o ­ b rz e p rz e ś la d o w a ć c h rz e ś c ija n in a a d z ie r- żeć m ir tu d z ie ż p rz y ja ź ń z lu d e m p o g a ń ­ s k im ? Co za zgoda Jezu K r y s ta z B e lia - le m ; co za p o ró w n a n ie ś w ia tła z c ie m n o ­ ścią? J a k o — że się po łą czą : S w a ro życ, z w o d ze m ś w ię ty c h , w a s z y m i na szym M a u ­ ry c y m ? J a k im -ż e sposobem zgodzą się spo­

łe m ś w ię ta w łó c z n ia i g o d ła po ga ńskie , k a rm io n e s tru g a m i lu d z k ie j k r w i? C zy nie m ie n is z ' to za grzech, o k r ó lu , g d y ś w ie c k a g ło w a w s z y s tk ie g o s trz e ś c ija ń s tw a , co h a ń ­ ba po w ie d żie ć, k ro c z y p rz e d c z a rc im go­

d łe m d e m o n ó w a n a w e t im o b ja ty p rz y s y ­ ła? C zy n ie le p ie j b y ło b y m ie ć ta k ie g o m ę ­ ża, ja k B o le s ła w , w ie r n y m sobie, je ś li m o ­ żna z je go pom ocą i w s p ó łp ra c ą d a n in ę p o ­ b ie ra ć ora z ś w ię te c h rz e ś c ija ń s tw o w e w ło ­ ścia ch p o g a ń s k ic h u tw ie rd z a ć ? O, ja k ż e b y m p ra g n ą ł, żebyś tego, o k t ó r y m m ó w ię , w ła d ­ cę B o le s ła w a , m ia ł n ie za n ie p rz y ja c ie la , a le za w ie rn e g o sobie! B y ć to może, iż o d ­ po w ie sz; „c h c ę !“ ...

N ie , o n ie ! H e n r y k n ie c h c ia ł i p o tą d n ie chce. chociaż w g łę b i serca czu je , iże p r a w b y ł B r u n o pisząc:

— „T rz e b a okazać m iło s ie rd z ie i o d rz u ­ cić złość, je ś li chcesz m ie ć go w ie r n y m ; trz e b a zap rzestać prze śla d o w a ć, g d y chcesz go m ie ć ry c e rz e m ; trz e b a d z ia ła ć za p o m o ­ cą d o bra , a b y go ono k u to b ie s k ło n iło . D la te g o strzeż się, k r ó lu , ab y, je ś li w s z y s t­

k o będziesz c z y n ił p rz e m o c ą a n ie m iło ­ s ie rd z ie m , k tó r e k o c h a sam d o b ry Jezu K r y s t, iż b y się p rz y p a d k ie m n ie ro z g n ie ­ w a ł na c ie b ie T en, K t ó r y i te ra z pom aga.

N ie będęć m ó w ił na p rz e k ó r, o k r ó lu . N ie c h się s ta n ie ta k , ja k B óg chce i ja k ty chcesz“ ...

O. B oże! Co się to dzieje?

Po ścieżce z k się życow e go b la s k u dążą k u H e n r y k o w i: W o jc ie c h z p ię c iu b ra ć m i z M ię d z y rz e c z a i z o s ie m n a s tu M ę c z e n n ik a ­ m i, w ie d z io n y m i p rze z k r w a w ą g ło w ę B r u ­ nona. M a r y podnoszą k u ce s a rz o w i s w o je

oka le czone lic a i w y c ią g a ją k u n ie m u p o ­ ła m a n e k ik u t y r ą k , o b w ią z a n e k r w a w y m i s trz ę p a m i g a łg a n ó w , ja k b y c h c ia ły go u ją ć i p o w le c za sobą w tę sam ą m ękę, k tó r e j sam e s ta ły się ś w ia d e c tw e m . Zaczem ja w a B ru n o n o w a w z m a g a k r z y k s w ó j aż do g ro ­ m ow eg o h u k u :

— „C z y n ie le p ie j i m ą d rz e j w a lc z y ć z p o g a ń s tw e m d la c h rz e ś c ija ń s tw a , n iź li d la z ie m s k ic h z a szczytó w sp ro w a d za ć w o jn ę n a c h rz e ś c ija n ? J u ż c i: c z ło w ie k zam ierza, a lić t y lk o B ó g sądzi. Czyżeś n ie w ta r g n ą ł do z ie m B o le s ła w a s iłą z p o g a n a m i i c h rz e ś c i­

ja n a m i? I cóż się stało? O c h r o n ili B o le s ła ­

w a i ś w ię ty P io tr , za k tó re g o d a n n ik a i w y z n a w c ę o n się m ie n i i ś w ię ty W o jc ie c h , k t ó r y um ę czo n za w ia r ę p rze z n ie n a w is t­

n y c h P ru s ó w . G d y b y n ie c h c ie li m u p o ­ móc, n ig d y b y n ie sp o czyw a ło w je g o zie ­ m i. ty c h p ię c iu ś w ię ty c h M ę c z e n n ik ó w , k tó r z y k r e w p r z e la li i c z y n ią m no go c u d ó w grozą im ie n ia Bożego. P a n ie ! n ie je ste ś ty k ró le m słabego serca, lecz s p r a w ie d liw y m i m o c n y m , co się po d o b a ; c h y b ia c i ty lk o , abyś b y ł m iło s ie r n y m i n ie zaw sze p rz e ­ m ocą, ale i m iło s ie rd z ie m n a ró d p o d b ić się s ta ra ł; a ta k , co d z is ia j z trz e c h s tro n masz w o jn ę , n ie m ia łb y ś z ż a d n e j“ ...

P ie rś H e n ry k a , ś c iś n ię ta lo d o w a tą d ło n ią lę k u , g łę b o k im w e s tc h n ie n ie m u s iłu je się od nieg o u w o ln ić , lecz — n a p ró ż n b : .lę k zo­

s ta je i n ie z m n ie js z a się; zaczem p rz e p e łn ia go ta k o k ro p n a m ęka , iż n a w e t k r z y k n ie p rz y n ió s łb y m u te ra z u lg i. Z w o ln a i z bez­

g ra n ic z n y m w y s iłk ie m cesarz siada na ła ­ w ie , w b ija oczy w ś m ie rte ln ie b la d e m a ry , słu ch a u m iło w a n e g o d ru h a , k tó r e n p r a w i te ra z cicho, cic h u ś k o , n ic z y m m a tk a , co oh ydę z ła ła g o d n ie s w e m u d z ie c k u p rz e ­ k ła d a :

— „L e c z cóż n a m do teg o! N ie c h ro z s ą ­ d z i w s w o im ro z u m ie k r ó l s p r a w ie d liw y i d o b ry ; n ie c h ro z s ą d z i to i k a ż d e n d o b ry

w u d z ie la n iu pouczeń b is k u p , g ra b ia i d iu k . Co się m o je j, c z y li bożej s p ra w y ty c z y , p o ­ w ie m je d n o , d ru g ie i n ic w ię c e j n ie d o ­ dam. O to z p o w o d u cie bie , k r ó lu , n o w y K o ­ ściół z b lis k a o d c z u w a zło p o d w ó jn e : N a j­

p rzó d w ie r c h B o le s ła w , k tó r e n m ocą d u ­ cha i c ia ła go rąco m ię zachęcał do n a w r a ­ cania P ru s ó w i p o s ta n o w ił ż a d n y c h n a to ś ro d k ó w n ie szczędzić, oto z a trz y m a n y m został p rze z w o jn ę , ja k ą n a jm ę d rs z y k r ó l z d z ia ła ł d la ń k o n ie czn ą , s p o w o d u czego p o ­ móc m i w o p o w ia d a n iu S ło w a Bożego, nie ma a n i czasu, n i p ie n ię d z y . P o w tó re , gdy L u ty c y są p o g a n a m i i b a łw a n o m cześć o d ­ dają, n ie n a tc h n ą ł B óg k ró le w s k ie g o serca, iżb y ic h d la c h rz e ś c ija ń s tw a w c h lu b n e j w o jn ie po ko n a ć, co p o d łu g n a k a z u E w a n ­ g e lii zna czy: zm u s ić do w e jś c ia do K r ó le s t­

w a Bożego. Czyż n ie b y ło b y w ię k s z y m zaszczytem i w ię k s z y m z b a w ie n ie m d la k ró la , g d y b y o n i K o ś c ió ł p o m n o ż y ł i m ia ­ no a p o s to ls k ie u B oga sobie w y je d n a ł p r a ­ cu ją c n a d ty m , a b y o c h rz c ić poga n i m ir zaw rzeć z ty m i, co w pom oc id ą z c h rz e ś c i­

ja n a m i? “ ...

H e n r y k p o trz ą s a g ło w ą . W ie , że n ie w o l­

no d la K r ó le s tw a B ożego za p o m n ie ć o zie m ckim . W ie, że n ie w o ln o m u zboczyć z d r o ­ gi, po ja k ie j stąpa. T rz e b a m u iść d a le j i d a le j, aż do c a łk o w ite g o p o g n ę b ie n ia B o le ­

sław a, czem u n ie p o ło ż y z a w a d y g w a ra B ru n o n o w a . W p a r c iu na w s c h ó d cesarz a n i na z d z ie b k o czasu n ie m oże się z a trz y m a ć , ty m w ię c e j, że n ie m a n a w e t s iły , a b y się oglądnąć, n i m ożności, b y p rz y s ta n ą ć . . N ie i n ie ! M u s i iść drogą, ja k ą o b r a ł i n jk t m u n ie p rz e ło ż y , że źle dą ży!

T e d y w y ro z u m ia le s łu c h a s zep tu d a w n o pogrzebanego d ru h a , k tó re g o się ju ż n ie bo i. I lę k w n im zczezł i b o ja ź ń zeń spa­

dła. n ic z y m zaw szon y ła c h m a n nę dza rza prze d k ą p ie lą w s tru m ie n iu . S łu cha , w y r o ­ z u m ia le słu ch a , ja k B ru n o ż a r liw ie u g w a - rza:

— ,,W ty m je d n a k zło n a jw ię k s z e , iż nie dow ierzasz, H e n r y k u , B o le s ła w o w i, a n i on tobie, na nieg o za g n ie w a n e m u . Przebóg, nieszczęśliw e d n i na szych czasy! O, ś w ię ty cesarzu, w ie lk i K o n s ta n ty n ie ! o, w z o rz e p o ­ bożność!, n a jle p s z y K a r le ! O, czy w ie c ie , że je s t te ra z ta k i, co c h rz e ś c ija n in a p rz e ś la ­ d u je ; a p r a w ie niem asz, k to b y p o g a n in a n a w ra c a ł? D la te g o , o k r ó lu , je ś li m ir dasz c h rz e ś c ija n o m i za c h rz e ś c ija ń s tw o w a l­

czyć będziesz z p o g a n a m i, o to w d n ia c h są­

du ostatecznego, g d y w s z y s tk o p o rz u c iw ­ szy staniesz p rz e d o b lic z e m P ana, ty m m n ie js z e j doznasz b o le ś c i i ty m . w ię k s z ą uczyn isz radość, im w ię c e j będziesz m ó g ł w s p o m n ie ć dobrego, k tó re g o ś z d z ia ła ł. C z y li w ię c k r ó lu , n ie s tracha sz się o w ia rę , gd y p o m n y złego łączysz , się z po g a n a m i? N ie żądaj t y lk o rzeczy n ie p o d o b n y c h : in a cze j, ja k ż e chcesz, a b y do zg o d y przyszło ? B o le ­ s ła w z a p e w n ia , iż n a w ie k w ie k ó w c ię n ie opuści, iż w p o k o n y w a n iu poga n zawsze ci będzie n a jg o r liw ie j p o m a g a ł i w e w s z y ­ s tk im c h ę tn ie c i s łu ż y ł. Ile ż d o b ra s ta ło b y się w n a w ra c a n iu poga n i w s tra ż y n a d c h rz e ś c ija ń s tw e m , g d y b y syn B o le s ła w ż y ł z tob ą, na szym w ła d ą c z e m , je d y n ą n a d z ie ją ś w ia ta , w d o b re j zgodzie, ta k , ja k żył^ je go o jc ie c M ie s z k o ze z m a rły m cesarzem “ ...

— N ie , n ie m ogę się z n im p o je d n a ć ! N ie, nie w o ln o m i się z n im zapogodzić! —- c i­

ska H e n r y k w o d ze w ie k r w a w e j g ło w ie B ru n o n o w e j, k tó r a n ie p rz e s ta je na legać i d a le j p r a w i:

— „C o k o lw ie k możesz z d z ia ła ć m o w ą a l­

bo pom ocą w n a w ra c a n iu P ru s ó w i L u t y - k ó w , n ie p rz e s ta ń tego czynić^ p o n ie w a ż k u n a w ra c a n iu serc ty c h w ła ś n ie pogan z w ra c a się te ra z nasza p ra c a i m u s i s p e ł­

n ić się za po m ocą D u c h a ś w ię te g o i w a lc z ą ­ cego P io tr a “ ...

— S p e łn i się — odrzecze c h m u rn ie H e n ­ r y k —• le cz n ie r y c h le j, g d y hen, n a w s c h ó d w y p rę c a ły szczep s ło w ia ń s k i; p rz y g n io tę i zdepczę go c ię ż a re m z b ro ić ż elazn ych, aby ju ż n ig d y n ie p o w s ta ł głosząc w n ie w o li c h w a łę g e rm a ń s k ie g o oręża i s ta ją c się n a ­ w o zem p o d p rz y s z łe lę c h y n o w y c h d z ie d z in o lb rz y m ie g o i ś w ię te g o ce s a rs tw a r z y m ­ skie g o n a ro d u n ie m ie c k ie g o !

Ludwik Hieronim Morstin

ó

W nadodrzańskiej puszczy

W iz ja sceniczna w jed n e j odsłonie (fragm en ty) T E O F IL O W I T R Z C IŃ S K IE M U

P ie rw s z e m u D y r e k to r o w i T e a tr u P o ls k ie g o w e W r o c ła w iu

M iło ś n ik o w i i o d tw ó rc y p o e z ji d ra m a ty c z n e j Rzecz dzieje się w okolicach W ro cław ia w w ie k u X I I I

w Noc Św iętojańską.

W ystaw iono po raz pierw szy w e W ro cław iu dnia 9 czerwca 1946 roku.

(W y c h o d z i H e n r y k IV , k s ią ż ę w r o c ła w s k i, za n im ry c e rz e i n ie w ia s ty , z w a n e t u B ia łk a m i)

H E N R Y K :

Po uczcie m ile zażyć c h ło d u .

Z a p ra s z a m w a s n a p rz e d s ie ń g ro du , bę d z ie m y p a trz e ć w d a l s in ą i m o d rą , gd zie c u d zach od u p rz e d n a m i się staw a , gdzie n a b łę k ita c h p rę g a z o rzy k r w a w a słońce u m ie ra n a d O drą.

D z is ia j je s t w i lia do św ię te g o Jan a i ś w ię to S ło w ia n .

Z a p ło n ą ognie dziś na w s z y s tk ic h w z g ó rz a c h i n ie b o w s z a rfy u s tr o ją p ło m ie n i.

W y p ię k n e B ia łk i u s ty ró ż a n e m i p ijc ie te w o n n o ś ć w ie c z o ru ja k m ió d z p la s tru .

B I A Ł K I : Książe...

H E N R Y K :

Jest n ie b o k o n c h ą a la b a s tru ,

ja k m u s z la w y ło w io n a z C za rno m o rza.

k tó r ą n a m ru s c y prz y n o s z ą h a n d la rz e , co p rz e d zagonem ta ta r s k im t u u s z li.

Z a c h w ile b ły s n ą p e r ły n a d n ie m u s z l i--- g w ia z d y . T a k z m r o k ie m ja s n y d zie ń się z w iąze a m y b ę d z ie m y p a trz e ć na te gody.

B I A Ł K I : K siąże, ach książę...

H E N R Y K : S łońce s k a m ie n ia łe .

w ż y w ic y m o rz a w ie lk i głaz b u rs z ty n u

p rz y n ió s ł m i w c z o ra j ż e g la rz ze Szczecina.

K a z a łe m czarę z n ie j k r ą g łą utoczyć, czarą tą czerp nę z s tą g w i s tru g ę w in a . co je s t ja k p ło m ie ń m iło ś c i gorące i p ić z n ie j będę w a m n a cześć i c h w a łę i słońce n ie b io s żegnać z ie m i słońcem .

R Y C E R Z :

K siąże, t y n ie c h w a l na szych s k ro m n y c h b ia łe k , bo ja k te n r u m a k z c u g li w y p u s z c z o n y

stan ą się z b y tn io , d u m n e i zu c h w a łe . H E N R Y K :

W ie rz m i, b łą k a łe m się d łu g o po św iecie . b y łe m w n ie je d n e j b o g a te j k ra in ie , w id z ia łe m m no go n ie w ia s t u ro d z iw y c h , s ło d k ie p rin c e s s y I t a l i i słonecznej, n ie m ie c k ie d u m n e i z im n e g ra fin ie , w ę g ie rs k ie m łó d k i, ja k d o jrz a łe ś liw y , 0 skórze c ie m n e j i n ie z w y k le g ła d k ie j, m o c n y m i s ło d k im u p o jo n e w i n e m --- 1 p u lc h n e C ze szki k s ię c ia O tto k a ra i ru s k ie k r a s k i, p e r ła m i dzw on iące , ..co m a ją u s ta c zerw on e i w ą s k ie ,

lecz n a jp ię k n ie js z e nasze b ia łk i ślą skie.

B I A Ł K I :

(w za c h w y c ie ) Książe, ach książę...

R Y C E R Z : S p o k o jn ie , s p o k o jn ie .

H E N R Y K :

J u tr o o ś w ic ie ru s z a m y n a ło w y ,

k o n n o p rz e b ie g n ę n a d o d rz a ń s k ie puszcze, na z w ie rz a s fo rę d z ik ic h psó w w ypuszczę, w zam e k p rz y n io s ę w ie lk ie g ło w y tu rz e i la s je le n ic h ro g ó w ro s o c h a ty c h . D z is ia j na ż y w e p ra g n ę p a trz e ć k w ia ty , ja k p o d m u c h w ia t r u ig r a z w a s z y m w ło s e m i z c ie n k ic h n ite k z w ilż o n y c h przez rosę s n u je o k o ło g ło w y z ło tą przędzę.

B I A Ł K I : K sią że, ach książę...

(p a c h o łk o w ie w n oszą w in o i n a le w a ją k s ię c iu p u c h a r)

H E N R Y K :

P iję z d ro w ie wasze.

M ó j a s tro lo g u s w y c z y ta ł w n ie b księdze.

dziś m i to z w ie lk ą ra d o ś c ią o z n a jm ił.

iże z k o n ju n k c ji d w ó c h n a jw ię k s z y c h p la n e t, w y p a d e k w . n ie b ie ponoć n a d z w y c z a jn y w id a ć , że id ą czasy k a rb o w a n e

d a w n o na la s k a c h w ie s z c z ó w i w r ó ż b itó w d la z ie m i Ś lą s k ie j i d la P o ls k i c a łe j, w ie k k r w i i b o jó w , p o tę g i i c h w a ły ,

a d la d y n a s tji naszej o rło b ia łe j

m ożność s p e łn ie n ia c z y n ó w i przeznaczeń ja k ie j od. w ie k ó w w ie lk ic h B o le s ła w ó w jeszcze n ie b y ło . T a k m i dziś tłu m a c z y ł te n starzec m ą d ry , u c z c iw y i p ra w y , k t ó r y zna do brze n ie b io s ta jn ą księgę.

R Y C E R Z :

J e ś li n ie zełga ł, n ie c h m u B óg da z d ro w ie H E N R Y K :

T e ra z b y m iło b y ło s łu ch a ć pieśni...

H E N R Y K :

(do. starego ry c e rz a ) A w y zosta ńcie ze m n ą w o je w o d o .

W ie r n y p ia s to w s k i sługo, chodź m ó j s ta ry , s p o jrz y m y n a tę z ie m ię naszą śląską, k tó r a się do s nu k ła d z ie . O m in io n e j s ła w ie b ę d z ie m y śnić i w skrze szać m a ry . B y łe ś u b o k u d ziad a p o d L e g n ic ą , k ie d y ry c e rs tw o w ió d ł na b ó j z T a ta re m . N a k o s o o k ie M o n g o ły zagony,

k ie d y r u s z y ły z k rz y ż e m , z n a k ie m w ia r y p o ls k ie z a s t ę p y --- pam iętasz...

W O J E W O D A :

P a m ię ta m , N a w ie lk im p o lu stos że la z n y c h k ru s z y n ,

z b ró j p o ła m a n y c h , ta rc z y i pa nce rzy.

A s trz a ł p ie rz a s ty c h ś n ie g ,'c o z n ie b a p ró s z y i ś m ie rć m o je g o pana, k t ó r y u w ie r z y ł w c ud i z w y c ię s t w o ---

(3)

H E N R Y K :

K r w ią się piszą dzieje , r w ie się do s ła w y nasze lackile p le m ie ,

k r e w z ż y ł, ja k z k o n c h y m ió d , n a z ie m ię leje...

A p ra d z ia d C h ro b ry — ja k p r a ł N ie m c ó w tęgo i ja k g ra n ic z n e s łu p y b i ł na S ali,

słyszałeś o tem ? W O J E W O D A : T o w ie każd e dziecko

H E N R Y K :

A p ra d z ia d Ś m ia ły z ja k ą szedł potęgą, choć w ic h e r je m u w oczy dął...

W O J E W O D A : I z w a lił

H E N R Y K :

D ziś je go w n u k a chcą z ro b ić w a s a le m n ie m ie c k ie kne zie . Ż e m im d o tą d s k ło n n y cieszą się wcześnie. A le n a d cesarzem

je s t jeszcze in n a w ł a d z a --- R z y m s tu d z w o n n y ! R z y m m i k o ro n ę p rz y ś le .

W O J E W O D A :

J e s t w K r a k o w ie c ia ło b is k u p a p o rą b a n e m ieczem ,

k o ro n ę p r z e k lą ł R zym ... x

H E N R Y K :

A P o ls k a cała, nie je d n o c ia ło b is k u p a kalecze

będzie do R z y m u w o ła ć o swe p ra w a . Z b y t d łu g o ją tr z y się ta ra n a k rw a w a , c ia ło z ro ś n ię te p r z y n ie ś li o rło w ie , te p ta k i, k tó r e k r w ią się z w y k le sycą.

B y ł cud ! I P o ls k a też się cud em zrasta.

K r a k ó w . S a n d o m ie rz w c ie n iu m ego m iecza, W ro c ła w k r ó le w s k ą u c z y n ię s to lic ą

i będzie je d n a , w ie lk a P o ls k a P ia sta . . W O J E W O D A :

K siąże, t y snujesz z a m y s ły ogrom ne.

H E N R Y K :

M ó j lu d je s t ze m ną, .ja m a m m iło ś ć lu d u . N ie ostre m iecze i k o p ije ło m n e

ś w ia t z d o b y w a ją , ale m oce in ne .

W idzisz, ta m starzec w b ia ły m k i t l u stoi, z d z ie w k ą la ta m i s m u tk u o s iw ia ły , i lu d g ro m a d z i się dziś w c z a rn y m borze, w ró ż a o g n is k o og ro m n e z a p a li

z ig ie ł jo d ło w y c h i z e s c h n ię ty c h c h o in i będzie w ró ż y ć m n ie i m o je j z ie m i.

Ja id ę do n ic h . W O J E W O D A :

K siąże, czy się godzi w ta k ie po g a ń s k ie w ie rz y ć zabobony,

ba rdzo się o to g n ie w a ją b is k u p i.

H E N R Y K :

K s ię ż a w k o ś c io ła c h n ie c h ś p ie w a ją m o d ły . G d y chcę to m ogę sto m szy u n ic h k u p ić , lecz ta m , w ty m borze, k ilk o w ie c z n e jo d ły szum ią p o tę ż n ie j n iż ś w ią ty ń o rg a n y.

W ta k ą no c d z iw ó w , ja k w p łu c a a n io łó w w ic h e r n a tc h n ie n ia d m ie lecąc z z a ś w ia ta w s m u tn ą d o lin ę z ie m s k ie g o p a d o łu .

K s ię ż y c p ro m ie n ie m w liś c ie d rz e w się w d rą ż a i p o d p n ie m k a ż d y m w ie lk a , s re b rn a b la c h a na szacie z d a rn i. A to s re b ro liż e

pasący się ta m z w ie rz , k tó re m u z czoła w y tr y s k a ro g ó w z ło c is ta fo n ta n n a .

O w ie rz m i, ta m je s t c z ło w ie k B oga b liż e j n iź li w e w s z y s tk ic h c h rz e ś c ia ń s k ic h k o ś c io ła c h . S ta re o b rzę d y s ło w ia ń s k ie i k m ie c e

dziś ś w ię to ja ń s k ie s o b ó tk i zapalą, noc ś w ię tą m uszę spędzić z m o im lu d e m . Już p rz y s z li po m n ie .

(S tarzec i d z ie w c z y n a podchodzą i o b e jm u ją księ cia k o la n a . s ta ry m , c h ło p s k im zw y c z a je m ).

*

• C H O R S T A R C Ó W :

i cóż’ się z n a m i stan ie, z lu d e m naszym ? • , W R Ó Ż A :

G łę b o ko w ra s ta , ja k o dę bu k o rz e ń

w z ie m ię sw ą tw a rd e , m ocne p le m ie Lasze W id zę ja k d a le j n a d O d rą się m ro w i, choć m ie cz p ło m ie n ie m ic h zagony orze i w id z ę s ta rc ó w w s p a rty c h na k o s tu rz e

tk w ią c y c h w ś ró d g ru z ó w s w y c h c h a t n ie ru c h o m ie i m ężó w ś p ią c y c h na w ilc z y c y skórze

w piecza rach leśnych , lu b n a s k a ln y m zło m ie, d z ie w k i ścielące swe m iło s n e łoże

na m c h u i tra w a c h , o b o k z w ie rz ą t d z ik ic h , w id z ę n ie w ia s ty , k tó re w b ó la c h z k rz y k ie m ro d z ą n a g a rś c i s ło m y s w y c h m ś c ic ie li

i w id z ę m a tk ę , co się m le k ie m d z ie li

z d z ie c k ie m s w y m w ła s n y m i s io s try z a b ite j, a rosą, k tó r ą z s y ła ją b łę k ity

o d w ilż ą u s ta p ra g n ie n ie m zeschnięte.

C H Ó R S T A R C Ó W :

W ie lk ie n a m w ró ż a o p o w ia d a d z iw y , b ę d z ie m y ż y li s m u tk ie m i la m e n te m . B óg nas op uści i p ó jd z ie z w ro g a m i a p o k o le n ia za p o k o le n ia m i

będą do m o g ił kła ś ć się do te j z ie m i.

H E N R Y K :

Co się m a s p e łn ić n ie c h a j się dokona, c z ło w ie k je s t t y lk o m io ta n y m o k ru c h e m

p rze z w ic h r z a ś w ia tó w . Co w id z is z w p ło m ie n ia c h m ó w , co ci r z e k ły tw e posępne d u c h y ,

co na te j z ie m i będzie za la t tysiąc?

W R Ó Ż A :

T w ó j s z ta n d a r z o rłe m b ia ły m w ie lk i k ró lu , coś je s t k r ó le w s k i sw e j m y ś li w sze chw ład zą, choć jeszcze w z ie m i rd z a g ry z ie tw e b e rło . B o m in ą czasy s ro m o ty i b ó ló w ,

łza co z ócz tr y s k a p ły n ą c po pa n ce rzu w k le jn o t się z m ie n i i z a b ły ś n ie p e rłą . W m o s ię ż n e .ro g i ra d o ś n ie u d e rz ą • z w y c ię s k ie r o ty w s z y s tk ic h naszych p le m o in , po d po m ro k a c h n o c ^ z a ś w ita d z ie ń S ło w ia n

by ja s n y m słońcem z a b łysn ą ć n a d zie m ią , m is tr z y n i d z ie jó w co k r e ś li swe r u n y na głazach w ie k ó w , każe r y ć od now a na p is z a ta rty ś c ie ra ją c p io ru n e m ,

g d y k r z y k o w o ln o ś ć będzie lu d ó w k rz y k ie m . S tru d z e n i c ię ż k im b o je m w o je n n ik i

do g ro d u w n io s ą o r ły n a s w y c h ta rc z a c h i b ia łe c h u s ty c z e rw ie ń k r w i p o p la m i a p o k o le n ia za p o k o le n ia m i.

będą s w y c h s y n ó w p rz e p is e m obarczać, b y na te j z ie m i n ie z ło m n ie p r z e tr w a li.

S ta n ie się w ie lk i szum i z g ie łk nad O drą.

p o p ły n ą w ie ń c e na s p ie n io n e j f a li i serca lu d z k ie na s trz ę p y się p o d rą z w ie lk ie j rad ości, tr y u m fu i c h w a ły . . T ra w ą zarosną m o g iln e k u r h a n y

a W ro c ła w P ia s tó w g ró d u m iło w a n y c a ły s p o w ity w s z ta n d a r o r ło - b ia ły sercem k a m ie n n e m , k tó re w r o g i straszy będzie na w ie k i s trz e g ł p o tę g i naszej.

(K siąże m iecz p o dn osi w górę) Z A S Ł O N A --- K O N IE C !

Norne miersze Jana Baranowicza

Ł ą k a s k o iu ro n k ó u i Słoneczniki

Trzepocą się kruche skow ronki trzepotem wodnych łątek, gdy w letn ie zapuszczam się łą k i, tęskniący za czymś św iątek.

P isklęta — bezpióre ślepce w tra w gnieździć na przekopie! — N ie skrzypię buciorem , co depce, zaskrońcem ócz nie tropię.

Serce me bzom, o d a rty m .z łyk a, pasterkom , co ścielą się gdziebądź, ludziom , od któ rych dzień odw yka, przeoczonym przez niebo.

Do la ta rń rdzaw ych przy drodze, po służbie w ie lo letn ie j,

uśmiecham się, kiedy przechodzę i współczuję n ajsm ętniej.

Ponad śm ietniskiem nam iot z dłoni rozpinam najbezdom niej,

żeby niczego nie uronić z ew angelii wspomnień.

W włosach m ych grzęzną biedronki.

O ta rłe m z ku rzu obuw ie.

C ien iu ję bladą tw a rz słonkiem i do skow ronków m ów ię —

K w ilą c , skowrończe k rą żą gru dki w b łę k itu synagodze,

gdy w ąską m iedzą w ra z z m y m sm utkiem niepotrzebny o dchodzę,---

O gródek ugrzązł w niszy hałdziska. K o tlin a

na pięć grządek się łam ie. Pięć bruzd m a na przedział Do czekolady b arw ą podobna, że ślina

w ję z y k łechce — ta k jakbyś w kaw iaren ce siedział.

W szystkiego tu potrosze. Ć w ik ła . Szczaw. T ru s k a w k i.

Ż y w e m enu — dla źrenic n iź li dla ust raczej.

Ktoś zaczął gospodarkę od b ry ł i od ła w k i.

I pew nie w samotności kocha się prostaczej.

To zaplocie m a ją tk u nie sporzy nikom u,

w idoczne z niew idocznym w iąże ja k nić w stążki.

T u by pew nie Andersen, zjadłszy obiad w domu, uciekał — uśm iecham i m alow ać swe książki.

W ieczorne ćm y tu goszczą noce w gwiezdnych paltach.

D z ik i k ró lik w lebiodzie rozesłał swój b iw ak.

Z d a ła lu d zie-d n ió w k arze błądzą po asfaltach,

ważąc m nie c ie rp k im sądem: — włóczęga lub dziw ak.

Jak p ow ietrza chłód w on n y w dycham m it jesieni po astm atycznym swądzie letniego gorąca.

Czas odm ierzam pogodą, co się stąpać leni.

i tarczą słoneczników, co k rą żą w trop słońca. —

Z Muzeum Śląskiego

u j

Bytomiu

S1.ĄSKA SZTUKA KOŚCIELNA. Z lewej Madonna z około 1480 r., przypisywana W itow i Stwoszowi, Praw­

dopodobnie jednak wyszła s,.od dłuta wrocławskiego uczn:a Wita Stwosza. Z ¡ia w e j: Madonna z Boguszo­

wie ok. r. 1445. GALERIA OBRAZÓW MALARSTWA POLSKIEGO X IX i ' w .łan Stanisławski: Chmury (olej) oraz Piotr

¡tiuLałowski: Amazonka (olej).

Cytaty

Powiązane dokumenty