• Nie Znaleziono Wyników

Brudnomaszynopis - Marcin Mały - epub, mobi, pdf, ebook – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Brudnomaszynopis - Marcin Mały - epub, mobi, pdf, ebook – Ibuk.pl"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Brudnomaszynopis

(2)
(3)

BRUDNOMASZYNOPIS Marcin Mały

(4)

© Copyright by

Marcin Mały www.anglista.edu.pl

ISBN e-book 978-83-7859-112-2 ISBN druk 978-83-7859-113-9

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2016

(5)

...not many people have ever died of love. But multitudes have perished, and are perishing every hour - and in the oddest places! - for the lack of it.

(James Baldwin, Giovanni’s Room) You gave me nothing,now it’s all I’ve got (U2, One)

(6)
(7)

7

***

mam dla was całą

książkę słów które trzeba bardzo szybko przeczytać żeby się nie zepsuły

(8)

8

Wierszyk poranny

jest szósta rano, błonia, chłód przenika ciało.

z kopca zsuwa się mgła, a nad jordanem słońce.

śpiew ptaków dudni, szepce bicie dzwonów,

toczy się tramwaj po skoszonej trawie.

jest równo, płasko, z tej skoszonej trawy

wystaję tylko ja, a w mym umyśle, który chcę zrównać, spłaszczyć, same koleiny, góry, wąwozy, groty i przepaście.

kładę się w trawie i bardzo się staram,

bardzo się staram nie myśleć o tobie.

(9)

9

***

z ulicznych niedopałków wiersz jest jak popielniczka

cuchnie

a słowo musi być

ogrodem w sercu nabrzmiałym dla ciebie

pełnym czerwonych róż i drapieżnych lilii o których istnienie

sam bym się nie podejrzewał

(10)

10

* * *

zmarnowałem słowo splunąłem nim przez ramię w upalne popołudnie magiczna księga przepadnie od deski do deski

zmarnowałem pocałunek przełknąłem go we śnie oddech wciskając w poduszkę wychodzisz bez odżegnania złe duchy dopadną cię zmarnowałem buty

zdarłem na miejskim chodniku ostrzonym tramwajami

zbezczeszczona świątynia Tatr zawali się bezradnie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi – choć nie do końca... 6 Najpierw trzeba

Na dworze było dość ciepło, jak na zbliżającą się jesień, dlatego postanowiłem poszukać wolnej ławki, gdzie mógłbym zatopić się w lekturze.. Usiadłem w końcu

Garray w końcu dobył z wora to, czego tak usilnie starał się dogrzebać; jak się okazało, był to kawałek sera.. Zacisnął na nim zęby, przeklinając pod nosem jego

Ludzie na ulicach cho- dzili z parasolami, więc z całą dziecięcą pewnością wie- rzyłem, że tego dnia tak wygląda cały świat: zachmurzone niebo, krople deszczu spadające

czułam, nienawidziłam siebie za to, bo kochałam moją rodzinę i nie chciałam taka być, ale kiedy byłam z nimi tak się po prostu działo Moja rodzina uważała, że ja nie

działo się coś, czego nie widziałem, bądź nie mogłem wi- dzieć.. Coś, poza

Staupitz żartował, że Lutrowi potrzebny był diabeł – i rzeczywi- ście, nigdy nie wzdragał się przed rytuałem, który w pewnym sensie uświadamiał chrześcija- ninowi,

KARLSTADT I CHRZEŚCIJAŃSKIE MIASTO WITTENBERGA 231 11.. KARCZMA „POD CZARNYM