• Nie Znaleziono Wyników

"Institution a la Philosophie morale", G. Kalinowski, Paris 1966 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Institution a la Philosophie morale", G. Kalinowski, Paris 1966 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Ślipko

"Institution a la Philosophie morale",

G. Kalinowski, Paris 1966 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 4/1, 271-276

(2)

służyć a rty k u ł J. M a jle ro w ej pt. „K ilk a uw ag o u n iw e rsy te c k ie j etyce i n a u c za n ia ety k i w e F ra n c ji” (str. 337—341).

D ział rec e n z y jn y obok om ów ienia z a w arto śc i dw u czasopism (R evue U n iv e rsita ire de Science M orale, n r 1,2 [1965] oraz T he P hilo so p h ical Q u a rte rly , 15 [1965], n r 59) p rzy n o si om ów ienia n ajśw ieższych p u b lik a c ji etycznych w Polsce. N ależy do n ic h I. L a z a ri-P a w ło w s k ie j „E ty k a G an d - hiego”, H. M aśliń sk iej „B en th am i jego sy stem etyczny”, H. Ja n k o w sk ieg o „Szkice z e ty k i”, A. G rzegorczyka „S ch em aty i człow iek” , i n a końcu A. S ch affa „M arksizm a je d n o stk a lu d z k a ” . T g ^ p ^ o

K a l in o w s k i G. In itia to n à la Philosophie morale

P a ris 1966

J. K alin o w sk i d ziałalność n au k o w ą rozpoczął n a K U L -u, ta m też ogło­ si! dw ie ro z p ra w y pt. T eo ria reg u ły społecznej i reg u ły p ra w n e j L eona D u guit (Lublin 1949) i T eo ria p o zn a n ia p rak ty c zn e g o (L ublin 1960). O bec­ nie p ra c u je w e F ra n c ji w C e n tre n a tio n a l de la R ech erch e S cientifique. Jego za in te re so w an ia sk u p ia ją się n a d a l w okół te o rii p ra w a i pozn an ia p rak ty czn eg o u jm o w a n ej je d n a k w szerszej p e rsp e k ty w ie jej o rg an ic zn e­ go zw iązku z m e ta fiz y k ą i filozofią m oralności. Bez w ięk szy ch w ięc t r u d ­ ności m ógł p o d ją ć in ic ja ty w ę n a p isa n ia książki, p rzeznaczonej co p ra w d a dla działaczy społecznych, ale tr a k tu ją c e j w yłączn ie o p ro b le m a ty c e filo- zoficzno-etycznej. T y tu ł I nitiation à la philosophie m orale dowodzi, że au to ro w i chodzi je d y n ie o to, aby dać w p ro w a d ze n ie do filozofii m o ra ln o ­ ści, w tajem n icz y ć czy teln ik a n ie zo rien to w a n eg o lu b źle p o in form ow anego w jej zasadnicze zagad n ien ia, k ie ru n k i, rozw iązania. Z tego w zględu po­ szczególne te m a ty ro zw ija zaw sze n a szerokim tle h isto ry c zn y m u k az u ją c rozm aitość ujęć i poglądów w y p ra co w a n y ch przez m yśl filozoficzną na p rz e strz e n i w ieków . M im o to n ie p o p rz e sta je n a z a ry so w a n iu sam ej ty lko h isto ry czn ej p an o ra m y . O stateczn ie zdąża zaw sze do zajęcia w łasnego s ta ­ now iska. J e s t to, ogólnie rzecz biorąc, stan o w isk o ety k i tom istycznej. W praw dzie a u to r w y ra ź n ie tego n ie stw ie rd z a, te rm in „ e ty k a to m isty c zn a” w łaściw ie się n ie p o ja w ia n a k a r ta c h książki, ale n ie ulega w ątpliw ości, że te n system etyczny a u to r m a p rze d oczym a i z jego ideow ego sk a rb c a czerp ie p rze w o d n ie id ee sw oich w yw odów , ich logiczną k o n s tru k c ję oraz n au k o w y język.

Za p u n k t w y jśc ia zam ierzonej p rac y p rz y jm u je a u to r zasadę, że filo ­ zofia m oralności z a k ła d a odpow iedni św iatopogląd filozoficzny, któ reg o rd ze n iem i isto tn ą tre śc ią je j w łaściw e m u p ojęcie człow ieka. D latego niem ożliw ą je s t rzeczą w n ik n ą ć w s tr u k tu r ę określonego sy stem u ety c z ­ nego, jeżeli się pom inie jego filozoficzną an tro p o lo g ię, ale też zróżnico­ w a n ie poglądów filozoficznych n a te m a t człow ieka pociąga za sobą z k o ­ nieczności w ielość u w a ru n k o w a n y c h przez nie etycznych system ów . Ze

(3)

sw ej stro n y szk icu je a u to r ob raz człow ieka zgodnie z założeniam i u m ia r ­ k o w an eg o sp iry tu a liz m u a k c e n tu ją c m ocniej m o m e n ty p erso n alisty czn e, k tó ry c h szczytow e p rz e ja w y sta n o w ią rozum ność, w olność i tw ó rcza d y n am ik a człow ieka.

W p ro b le m a ty c e celu m oralnego a u to r uw agę sw ą sk u p ia p rzed e w szy stk im na tzw . w e w n ę trz n y m celu o stateczn y m człow ieka. W ychodząc eg z y ste n cja ln e j k o n cep cji b y tu i d o b ra u to żsam ia go „z p ełn ią b y tu lu d z ­ kiego p rzeznaczoną przez Boga dla człow ieka” (s. 75, por. 77). P o g łęb ia­ ją c w y ra ż o n ą tu m yśl o dw ołuje się w p ierw do P la to n a i A ry sto telesa, k tó rz y „doskonałość człow ieka u zależnili od jego zjednoczenia z Bogiem , zjed n o czen ia w yłączn ie in te le k tu aln eg o , m im o to praw d ziw eg o zjed n o ­ cz en ia” (s. 83). F ilozofia ch rz e śc ija ń sk a p o su n ę ła się k ro k d alej dow odząc, że Bóg jako sp ra w c a istn ie n ia człow ieka je st rów n ież daw cą jego do­ skonałości i rozw oju. I ty lk o w ty m p rze n o śn y m znaczeniu („par m é to n y ­ m ie ” , s. 84) filozofia m ów i o Bogu ja k o w ew n ętrz n y m celu o statecznym człow ieka. R eszta n ależy do teologii: w idei d ziecięctw a Bożego u k a z u ­ je p ełn ię b y tu człow ieka zrealizow anego w n ad p rz y ro d z o n y m zjednocze­ n iu z Bogiem. P rz ed filozofią n a to m ia st stoi in n e zadanie. K ie ru ją c sw ą m y śl w stro n ę Boga stw ie rd z a, że b ędąc dobrem n ajw y ż sz y m m u sia ł d a ­ jąc siebie za cel człow iekow i szukać w ty m w ła sn e j chw ały. C hw ała Boża sta n o w i w ięc o sta te czn y cel człow ieka w e w łaściw y m tego słow a znaczeniu, ale je s t to cel tra n sc e n d e n tn y , ró żn y od poprzedniego, im m a- nentnego.

Z godnie z p rz y ję tą w tom iźm ie tra d y c ją po za g ad n ien iu celu p o d e j­ m u je a u to r p ro b le m a ty k ę a k tu ludzkiego. G łów nym p rze d m io te m a n a ­ lizy je st po jęcie a k tu m oralnego. Z d an iem prof. K alinow skiego je s t to

„ a k t ro zw ażan y z p u n k tu w idzenia ostatecznego celu człow ieka” ) (s. 89). N a stę p u je n a d e r sk ró to w e om ów ienie a k tó w w e w n ę trz n ie dobrych, złych w zg lęd n ie obojętnych. Z aznaczm y m im ochodem , że w o sta tn ie j k ate g o rii um ieszcza a u to r przy k ład o w o tego ro d z a ju czynności ja k przechodzenie ulicy, n a p isa n ie lis tu czy zabicie człow ieka (!). W reszcie p ro b lem isto tn y : ja k ie są p o d staw o w e czynniki o k re śla ją c e cel i środki, a k o n se k w e n tn ie i w arto ść m o ra ln ą ludzkiego d ziała n ia ? O dpow iedź a u to ra brzm i: rolę tę pełn i p raw o m o raln e i sum ienie.

Z asad n icze tw ie rd z e n ie a u to ra n a te m a t p ra w a m o raln eg o m ieszczą się w ra m a c h tra d y c y jn e j kon cep cji tom istycznej. Is tn ie je odw ieczne p ra w o Boże, któ reg o odbiciem w y ry ty m w n a tu rz e człow ieka je s t praw o n a tu ra ln e . Jednakow oż, i tu a u to r p rzy łą cz a się do now szych te n d en c ji w łonie ety k i to m isty czn ej, p ra w a n a tu ra ln e g o nie n ależy pojm ow ać n a w zór ko d ek su m oralnego za w ierającg eo o k reślo n y zespół n o rm obo­ w iąz u ją cy c h w szy stk ich ludzi, zaw sze i w szędzie. S tan o w i ono „ n ieo k re­ ślony zbiór re g u ł postęp o w an ia, z a w a rty c h p o te n c ja ln ie w n a tu rz e czło­ w ie k a , ro zw ija n y ch zaś i ak tu a liz o w a n y c h przez ro zu m człow ieka stosow ­

(4)

nie do jego p o trz e b ” (s. 119). P ra w o to o p iera się na po d staw o w y ch te n ­ d en c ja ch n a tu ry lu d z k iej, n a k ła d a n a człow ieka odpow iednie u p ra w n ie ­ n ia i obow iązki, z czego po stro n ie człow ieka ro d zi się poczucie odpo­ w iedzialności, o b w aro w an e je st w reszcie n a le ż y tą san k cją.

O sta tn ie dw a rozd ziały w y p ełn ia an a liz a sp raw n o śc i m o ra ln y c h czyli cnót o raz sum ienia. A u to r odbiega od tra d y c y jn e g o sc h em a tu p o d ziału cnót p rz y jm u ją c nie cztery, ale pięć cn ó t k a rd y n a ln y c h (w strzem ięźli­ wość, m ęstw o, sp raw ied liw o ść szczegółow a, m iłość, religijność), z w ią za­ n y ch u sw ych p o d sta w cnotą sp raw ie d liw o śc i ogólnej oraz słuszności. S u m ien ie n a to m ia st d efin iu je jako „ogół sądów ro zu m u p rak ty c zn e g o uczestniczącego w pro cesach d ziała n ia m o raln eg o ” („...in terv e n an t dans les pro cessu s de l’ac tio n m o ra le ” s. 97). W b ezp o śred n im zw iązku z s u ­ m ieniem p o zo staje sp raw n o ść (la disposition) ro ztro p n o śc i czyli tzw . m ą ­ drości życiow ej (la sagesse p ratiq u e), k tó r a „u z d aln ia rozum p ra k ty c z n y do ro zró żn ia n ia m ię d zy dobrem a złem w sp ra w a c h m o ra ln y c h zgodnie z rzeczyw istością” (s. 187). J e s t to sp raw n o ść złożona z całego szeregu p ie rw ia stk ó w n a tu ry in te le k tu a ln e j np. pam ięć, uległość (docilité), j a ­ sność, b ystrość, odnosi się zarów no do w y b o ru śro d k ó w ja k i działan ia, p rze jaw ia się zaś w dw u zasadniczych postaciach: m ąd ro ści in d y w i­ d u aln ej, zw róconej b ezpośrednio k u d o b ru jed n o stk i, oraz m ą d ro śc i spo­ łecznej, m a jąc ej za p rze d m io t dobro w spólne.

Na tr a k ta c ie o su m ien iu kończą się ro zw aż an ia prof. K alinow skiego, m o ra listy k ę bow iem z gó ry p o sta w ił poza k ręg ie m sw ego z a in te re so w a ­ nia. C hodziło m u też o w y k ład e le m e n ta rn y , sk u p io n y w okół zag ad n ień i pojęć n a jb a rd z ie j zasadniczych, sta n o w iąc y ch sw ego ro d z a ju abecadło m y ślen ia filozoficzno-etycznego. A je d n ak , choć sk ro m n e sobie sta w ia ł cele, dał w w y n ik u o pracow anie, k tó re zach o w u jąc p rze jrz y sto ść b u d o ­ w y i jasność m yśli daw niejszych, p rze w a żn ie ła ciń sk ich p o dręczników e ty k i o d b ija się od nich k o rzy stn ie in te re su ją c y m , dalek im od sc h em a ty z­ m u p rz e d staw ie n ie m n ie ła tw y c h w cale p ro b lem ó w etycznych. T a n ie z a ­ leżność a u to ra od za sta n y ch w zorów zn alazła w y ra z rów n ież w sfo rm u ­ ło w an iac h n ie k tó ry c h ro zw iązań u ję ty c h przezeń inaczej, an iżeli m a to m ie jsc e w obiegow ej lite ra tu rz e p o d ręczn ik o w ej. I tu k r y je się p rzy c zy ­ na, że m im o e le m e n ta rn e g o w zasadzie c h a ra k te ru k sią żk i prof. K a lin o ­ w skiego p obudza ona do re fle k s ji i sta w ia n ia p y ta ń .

A dzieje się ta k ju ż p rzy za g ad n ien iu ostatecznego celu człow ieka. N ajp ierw d ro b n a uw aga n a te m a t h isto ry c zn y c h re fe re n c ji au to ra . P la ­ to n za k ła d ał szczęście człow ieka n a zjednoczeniu z id eą D o b ra w tr a n ­ sc en d e n tn y m św iecie idei, a w ięc w życiu pozagrobow ym . A ry sto teles n a to m ia st u p a try w a ł je w te o re ty cz n y m p o zn an iu p ierw szy ch przyczyn, do stęp n y m w szakże dla człow ieka ju ż w jego doczesnej egzystencji. O baj w ięc m ów ili o szczęściu i celu o sta te czn y m człow ieka, a le w sensie zgoła różnym i m iędzy sobą i w p o ró w n a n iu z filozofią ch rześcijań sk ą. 18 — S t u d i a P h i ł . C h r i s t i a n a e 4(1968)1

(5)

W ażniejszą w szakże w y d a je się in n a k w estia. C hodzi o za ry so w a n e przez prof. K alinow skiego p ojęcie im m an e n tn eg o celu ostatecznego człow ieka. W idzi go, ja k dow odzą tego om ów ione up rzed n io te k sty , w p e łn i b y tu ludzkiego udzielonej przez B oga jako sp raw cy doskonałości człow ieka. N a p ierw szy rz u t oka w y d a je się, że ow a p ełn ia rea lizo w a ć się może już w szczytow ych fo rm a ch doczesnej doskonałości człow ieka, co zb li­ żałoby tę k o n ce p cję do pogląd u arystotelesow skiego. Czy w ta k im razie a u to r odm aw ia filozofii p ra w a do p rz y ję c ia tezy, że celem człow ieka ab s o lu tn ie o stateczn y m rów n ież w p o rzą d k u n a tu ra ln y m je s t o siąg n ię­ cie B oga i odpow iednie (aczkolw iek isto tn ie ró żn e od nadprzyrodzonego) zjednoczenie z n im ? Czy nie p rz y jm u je , że w p o ró w n a n iu z ty m celem p ełn y rozw ój osobow ości człow ieka, m im o sw ej naczelnej pozycji w jego życiu doczesnym , sta n o w i cel je d y n ie p o śre d n i (niezbyt szczęśliw ie n a z y ­ w an y czasem celem w zględnie o statecznym )? E tycy ch rz eśc ija ń scy n a ogół bez w a h a n ia godzą się n a tę tezę. I słusznie. Je że li bow iem czło­ w iek m oże poznać d obra otaczającego go św ia ta i Bo.ga jako dobro najw yższe, jeżeli rów nocześnie m oże poznać w ła s n ą n a tu rę i n a tu r ę sw e­ go dążenia do celu, nic n ie stoi na przeszkodzie w p rzy ję c iu tego ro d zaju konk lu zji. T ym czasem m yśl a u to ra w te j sp raw ie n ie ry su je się jasno i stą d b io rą się pie rw sz e znaki zapy tan ia.

P o d o b n e re fle k s je n a s u w a p ro b lem dobra m oralnego, zw anego też dobrem, godziw ym , dziś raczej m o ra ln y m i w arto śc iam i. A u to r pisząc o etyce św. T om asza słu szn ie zauw aża, że w edług A k w in a ty praw o m o ra ln e fu n d a m e n t sw ój z n a jd u je w dobru, i a nie o d w ro tn ie (s. 110). Nie ulega w ątpliw ości, że w ta k im założeniu p ro b lem o b ie k ty w n y ch p o d ­ sta w d o b ra m oralnego u ra s ta do rzę d u n aczeln y ch p ro b lem ó w filozofii m oralności. S ta je p rzed n ią z a d an ie w ytłum aczyć, ja k się k s z ta łtu je jego o b ie k ty w n a treść, n a czym ona polega i czym się różni od p o rz ą d k u bytu. Rozwój fenom enologii znacznie z a k tu a liz o w a ł te n p ro b lem i dlatego nie podobna go p o m ijać n a w e t w ele m e n ta rn y m o p rac o w a n iu etyki.

Do ro zstrz y g n ięc ia p o zo staje w ięc k w estia, czy za g ad n ien ie to zostało przez prof. K alinow skiego w y sta rc za jąc o n aśw ietlo n e. K o n k re tn ie m ów iąc, czy jego pogląd n a dobro m o raln e m ożna uznać za z a d a w a la ją c ą odpo­ w iedź na p o ru szo n e p y ta n ia. Otóż p rz y jm u je on, że o b ie k ty w n y m dobrem m o raln y m je s t dobro zam ierzone dla człow ieka przez Boga (s. 74). J e d n a ­ kowoż ani m yśli an i w oli Bożej nie w idzim y bezpośrednio. D obro w iec chciane przez Boga dla człow ieka m usiało się w cielić w ja k ą ś s tr u k tu rę stw o rzo n ą, sta n o w iąc ą dzięki te m u kon sty tu ty w m ą zasadę d o b ra m o ra l­ nego. W p ra c y prof. K alinow skiego b r a k je st o d pow iedniej te o rii tego ro d z a ju s tr u k tu r y . N ie m ożna jej utożsam iać z p ra w e m m o raln y m , bo, ja k w iadom o, p ra w o to za k ła d a już w cześniej u k sz ta łto w a n ą tre ść dobra. N ie w id ać też, ja k ą rolę w te j sp ra w ie m ogłoby odegrać e w e n tu a ln ie po ­ jęcie ak tó w z n a tu ry d o brych lu b złych, poniew aż a u to r nie ro zw in ął

(6)

go szerzej og ran iczając się do k ró tk ie j ty lk o w zm ianki. P o m in ął też a u to r /trawie zu p ełn ie T om aszow ą k o n ce p cję „ro zu m u słusznego” (ratio rec ta) jako o b ie k ty w n ej n o rm y m oralności, nie z a ją ł rów nież sta n o w isk a w zglę­ dem idei „ n a tu ry in te g ra ln e j i ro z u m n e j” (n a tu ra ra tio n a lis com plete sp e cta ta) czy „istotow ego p o rz ą d k u rzeczy” (essen tialis ordo reru m ), w k tó ry c h różni a u to rz y sz u k a ją ro zw ią zan ia w spom nianego zagadnienia. W k o n se k w e n cji p ro b lem — z całą p ew nością p o d staw o w y i doniosły — pozostał w łaściw ie w zaw ieszeniu.

R ozbudzone w te n sposób w ątpliw ości n ie zn ik ają , ale p o g łę b iają się jeszcze w dalszych p a rtia c h p ra c y pośw ięconych zag ad n ien iu p ra w a m o­ raln eg o i sum ienia. J a k było pow iedziane, a u to r p ra w o n a tu ra ln e p o j­ m u je jako n ie o k re ślo n e reg u ły p o stę p o w a n ia d ete rm in o w a n e p rzez ro ­ zum człow ieka stosow nie do jego p otrzeb. K ry ty cz n a w szakże re fle k s ja nie om ieszka zapytać, w ja k i sposób ta d e te rm in a c ja dochodzi do sk u tk u . Nie n a płaszczyźnie ogólnych sądów w a rto śc iu ją cy c h , gdyż o tego ro d z a ­ ju ogólnych, a zarazem treściow o określo n y ch sądach a u to r nic nie m ów i, zresztą, gdyby pow iedział, p rz e k re śliłb y ty m sam ym n ie z d e te r­ m in o w a n y c h a ra k te r p ra w a n atu ra ln e g o . W obec tego je d y n ą fo rm ą d e­ te rm in a c ji re g u ł p ra w a n a tu ra ln e g o s ta ją się sąd y su m ien ia i n a ty m ch y b a polega owo en ig m aty czn e nieco o k reśle n ie „u czestn iczen ia” s u ­ m ie n ia w m o raln y m d ziała n iu człow ieka. M im o to łań cu ch p y ta ń je ­ szcze się nie kończy. J a k im i bow iem za sa d am i d y sp o n u je su m ien ie w f e ­ ro w a n y ch przez siebie są d ac h etycznych. R oztropność, m ąd ro ść życio­ w a je st ty lk o dyspozycją ro zu m u p ra k ty c z n e g o do fo rm o w a n ia odpo­ w ied n ich sądów , sam a je d n a k ze sieb ie n ie p rzesąd za o tym , ja k a m a być tre ść ow ych sądów . Może w ięc su m ien ie k ie ru je się w ty m w zg lę­ dzie zam ierzonym p rzez człow ieka celem i środkam i, w k tó ry c h a u to r u p a tru je czynniki o k re śla ją c e b ezpośrednio m o ra ln ą w arto ść a k tu lu d z ­ kiego, a może czyni to pod d y k ta n d em p o trze b życiow ych w sp o m n ia­ n ych p rzez a u to ra w jego c h a ra k te ry sty c e p ra w a n a tu ra ln e g o ? A u to r tego nie tłu m aczy , czy te ln ik zaś, ro zp a trz y w szy ró żn e m ożliw e hipotezy, dochodzi w końcu do w niosku, że nasze k o n k re tn e „dośw iadczenie m o ­ r a ln e ” poza ogólnikow ym i d y re k ty w a m i p ra w a n a tu ra ln e g o nie p o sia d a żadnych o b ie k ty w n y ch zasad p o stęp o w an ia, co znaczy, że zd an e je s t na w łasn e su b ie k ty w n e w yczucie każd ej sy tu a c ji i je j etycznego sensu A w ięc czy ta k i m a być ostateczn y w ydźw ięk obiektyw nego system u n o rm aty w n e g o : doprow adzić do p r a k t3mznego m oralnego su b ie k ty w iz ­ m u?

Z asy g n alizo w an e w ciągu niniejszego om ów ienia w ątpliw ości i p y ta ­ n ia m ożna sprow adzić do w spólnego m ia n o w n ik a : czy n iedom ów ienia a u to ra n a fu n d a m e n ta ln e zagad n ien ia filozofii m o raln o ści w y n ik ły z p r z y ­ padkow ego n ie d o p atrze n ia , w n a s tę p stw ie czego w y su n ię te za strze że n ia uznać należy za nie o d p o w iad a ją ce jego m yśli b łę d n e in te rp re ta c je , czy też

(7)

są tw o re m celow ego zabiegu, zm ierzającego do innego u sta w ie n ia ety k i to m isty c zn ej? A jeżeli ta k , to o ja k ie u sta w ie n ie chodzi? Czy a u to r m a n a oku zabezpieczenie e ty k i to m isty czn ej p rze d szty w n y m sta ty z m em sy stem ó w d ed u k c y jn y c h p rze k sz ta łc a ją c y c h zasady m o ra ln e w zbiór gotow ych re c e p t n a ty p o w e p rz y n a jm n ie j za chow ania się człow ieka? Czy p ra g n ie n ad a ć jej w ięcej d y n am ik i i giętkości w n a d ą ż a n iu za procesam i życia i p rz e p a ja n iu ich n ajg łęb szej tre śc i p ie rw ia stk a m i etycznego f e r ­ m e n tu ? T en d e n c ja ch w a leb n a , zazn aczająca się u a u to ra ju ż w jego „T e­ orii p o zn a n ia p ra k ty c z n e g o ”, a le w sw ej a k tu a ln e j p o sta ci jeszcze nie d o sta rc za w fu n d a m e n ta ln y c h , n a w e t zag ad n ien ia ch etyki. A le nie je st w ykluczone, że a u to r zm ierza do o tw a rc ia ety k i to m isty c zn ej n a w sp ó ł­ czesne p rą d y sy tu a cjo n izm u etycznego z jego a firm a c ją su b iek ty w n eg o w yczucia i m o ra ln e j in tu ic ji jed n o stk i. W ty m o sta tn im w y p a d k u b y ł­ b y to now y p ro b lem do p rz e d y sk u to w an ia . N ie w y d a je się to bow iem m ożliw e bez pog w ałcen ia zasad p o p raw n eg o m y ślen ia filozoficznego i n a ­ ru sz e n ia sam ych p o d sta w system u. P y ta n ia te n ie są chyba za daleko p o su n ię tą n ie d y sk re c ją . C hciałby bow iem czy teln ik w iedzieć, w a rk a - n a ja k ie j e ty k i w ta je m n ic z a go au to r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Considering the FZ as a mini casting, parameters important in determining cast microstructures in castings such as growth rate (R), temperature gradient (G), undercooling (t.T)

Warto jednak zaznaczyć, iż wspomniany powyżej eksperyment był przeprowadzony w 1928 roku – od tego czasu zmianie uległ zarówno proces produkcji broni palnej, jak i

GOLDHABER and SAGANE *') obtained the same period with fast neu- trons as well as with gamma-rays. T h e fast-neutron activity proved to be 12 times as strong as the

Mieszkający zw artą m asą M azurzy n ieu stan n ie przyjm ow ali do swego grona przybyw ające do nich pojedyncze osoby obcojęzyczne 7... Pogranicze północno-zachodnie

Nie znany portret rodziny Dohnów pędzla Augusta Enge. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3-4,

Pałac Błękitny w Warszawie jako przykład mecenatu Maurycego Zamoyskiego 45 Korzona powodował, że wokół Biblioteki Ordynacji Zamojskiej gromadzili się zarów­ no

Długoletnie, bo czterdzieści siedem lat trw ające korzystanie ze spor­ nej nieruchomości przez stronę pozwaną, fak t zagospodarowania tej nieruchomości przez