J A N I N A B Ą C Z K O W S K A
Z PSYCHOLOGU R O D Z E Ń S T W A
łowicz, i93§
# I *
Z P S Y C H O L O G I I R O D Z E Ń S T W A
N*.
JANINA BĄCZKOWSKA
m gr fil.Z P S Y C H O L O G I I R O D Z E Ń S T W A
N A K Ł A D E M A U T O R K I
ij i i
Druk. T. Bączkowski. Łowicz.
C zęść I
TEO RIA A L FR E D A A D L E R A
O ZALEŻNOŚCI CH A R A K T E R U DZIECKA OD JEGO KOLEJNOŚCI W RO DZEŃSTW IE
ZA SA D Y
PSY C H O LO G II IN D Y W ID U A L N E J
Z agad n ien ie c h a r a k t e r u d z ie c k a w zw iązku z jego kolejn o ścią w r o d z e ń s tw ie po raz p ie rw sz y zostało p o ru s z o n e p r z e z z w o le n n ik ó w psychologii in d y w id u a ln e j.
P sychologia in dyw idualna, k tó re j tw ó rc ą i n a j
w ybitn iejszy m p rz e d s ta w ic ie le m był w ie d e ń s k i u c z o ny, A lfr e d A d le r, p rz e d s ta w ia c h a r a k t e r i uzdolnienia człowieUa jako s k u t e k o d d z ia ły w a n ia na niego p e w n y c h w pływ ów o to c z e n ia w n ajw cześniejszym dzieciństw ie, do c z w a rte g o czy piątego ro k u życia. W tym o k re sie swego życia c z łow ie k je st istotą słabą, n iedołężną, w ym ag a ją cą k o n ie c z n ie do życia o pieki in n y c h ludzi, B a rd z o p rę d k o d zie c k o z a c z y n a się w tym o rientow ać, a w id zą c gotow ość pom o cy ze s tr o n y swej o p i e k u n ki — matki, łatw o p rz y w ią z u je się do niej, T o p r z y w iąz anie d z ie c k a do m atki je st za w ią z k ie m p ó ź n i e j szego p o c z u c ia s p o łe c z n e g o , k t ó r e stop n io w o r o z s z e rz a swój za się g : po m atce obejm u je n a jp ie r w ojca i ro d z e ń stw o , p o tem najbliższe o to c z e n ie i w re - 7
śzcie skłania człow ieka do tr a k to w a n ia w ogóle ludzi jako przyjaciół.
U m iejętn o ść życia g rom adne go dla istot słabych, jak człowiek, nie t a k hojnie o b d a rz o n y c h p rz e z n a tu rę ró ż nym i śro d k a m i w alki i o brony, ja k n i e k tó r e dzik ie zw ie rzę ta , jest k o n ie c z n y m w a ru n k ie m do u trz y m a n ia się p rz y życiu. J e s t t a k sam o n ie zb ę d n a , gdy chodzi o dalszy rozwój i u łatw ienie sobie życia. T o te ż psychologia in d y w id u a ln a p r z y pisu je w ielkie z n a c z e n ie ta k dla ogółu, jak i dla jednostki, pocz u ciu sp o łe c z n e m u w sz y stk ic h ludzi.
O p ró c z p rz y w ią z a n ia do m atk i za jej o p iekę b u d zi się ta k ż e w tych la ta c h w d z ie c k u p o c z u c ie m n iejszej w a rtości, p o n iew a ż d zie c k o z d a je sobie s p ra w ę z siły ludzi d o rosłych i czuje w y ra ź n ie swoją w o b e c nich słabość.
T r z e b a tu za znac zyć, że d ziecko, ta k zresztą, jak i cz ło w ie k dorosły, nie oce n ia swej w a rto ści niejako b ez w zględnie, lecz w o d n iesieniu do w a rto ści o to cze n ia: gdy zn a jd u je się w śró d silniejszych od siebie, b udzi się w nim po cz u cie małej w artości, g dy o to c z e n ie je s t o d e ń słabsze, n a b ie r a p e w n o śc i siebie, zaufania w e własne siły, z a czy n a w ierzyć, że je s t w a rto ś c io w ą je d n o stk ą .
Na tle p o c z u c ia m niejszej w a rto ś c i po w staje w d zie c k u chęć d o r ó w n a n ia starszym , c h ę ć stan ia się silniejszym, w iększym . T e n p op ęd do zn aczen ia stanow i w d z ie c k u siłę, k t ó r a p o p y c h a je do r o z w oju i um ożliwia mu p o k o n y w a n ie tru d n o śc i, k tó r e s p o ty k a ono na swej drodze.
T a k w ięc d zięki zw iązkow i d z ie c k a — isto ty słabej, z m a tk ą — isto tą m ocniejszą, p o w sta ją w człow ieku d w ie w ielkie siły, k tó r e p rz e z całe ż y cie p rz e n ik a ją go i k s z ta łtu ją jego c h a r a k t e r : p o c z u cie sp o łe c z n e i p o p ę d do zna cze nia .
D z ie c k o d o b rz e w y c h o w y w a n e umie połączyć obie te siły, to z n a c z y z a s p a k a ja swój p o p ę d do z n a c z e n ia w g ranicach, jak ie z a k r e ś la n o rm a ln e p o czucie społeczne. D z ie ck o ta k ie zna jduje z a d o w o le nie w w y k o n y w a n iu p o ż y te c z n e j dla o to c z e n ia p r a cy, a w ięc c h ę tn ie pom aga czy to ojcu, czy m atce, opiek u je się ro d z e ń stw e m ; staje się ono coraz sam odzielniejsze, sam o z a ła tw ia r ó ż n e d r o b n e c z y n ności, d o ty c z ą c e jego sam eg o (samo się czesze, myje, ubiera , je...), p rz e z co mniej a b so r b u je s o b ą otoczenie.
Dzieci, k tó r e nie p o tra f ią sk o m p e n s o w a ć p o czucia m niejszej w a rto śc i w s p o só b p o ż y te c z n y dla s p o łe c z e ń stw a (sposób, k tó r y je s t z godny z n o rm a l
nym pocz u ciem społecznym ), są to te dzieci, k tó re z p e w n y c h p rz y c z y n zw ątpiły o sobie, stra c iły w ia rę w sw oje zd olności do p o ż y te c z n e j p racy. D z ie ci ta k ie dzieli A d l e r n a trz y k a te g o r ie : dziec i r o z pieszc zone, dzieci n ielu b ian e i dziec i u p o ś le d z o n e fizycznie.
D z ie c k o r o z p ie s z c z o n e je s t to d zie c k o w y c h o w a n e w sposób, u n iem ożliw iając y m u rozwój s a m o dzielności. Z p o c z ą tk u m a b a r d z o ła tw e ż y c i e : w szysc y są na jego usługi, p rz e śc ig a ją się w u d z ie laniu mu pomocy, p r z e w id u ją jego p ra gnie nia, a p rz y tym n ik t w zam ian nie ż ą d a o d e ń niczego,
9
W o b e c tego d zie c k o nie p o trz e b u je sam o nic robić*
a do tego je sz c z e przy zw y cz aja się do tej sytuacji, że stoi w c e n tr u m z a in te re s o w a n ia sw ego otoczenia, że je st jego panem . Z ac zy n a ta k ż e u tw ie rd z a ć się w p rz e k o n a n iu , że jem u pow inno za w sz e w szy stk o ulegać. J e s t to n a tu ra ln ie w zw ią zk u ze zb y t słabo
rozw iniętym p rz e z m a tk ę pocz u ciem społecznym . Ale ten s ta n nie m oże trw a ć długo. D z ie ck o pójdzie do szkoły, w e jd z ie m ię d z y o b c y c h ludzi, lub też ro d z ic e p ochłonięc i p rz e z co innego nic b ę d ą się mogli nadal ta k w yłącznie nim zajm ow ać. I oto
„mały k ról zostaje z d e tr o n iz o w a n y ” (jak się c z ęsto A d le r wyraża), p rz e s ta je być o ś ro d k ie m życia tych, k tó rzy go otaczają, j e s t p o z o sta w io n y sam sobie i musi Samodzielnie ro z w ią z y w a ć zadania, k tó re mu n a su w a życie. I w ted y , nie b ę d ą c do tego p rz y g o tow ane. d zie c k o ro z p ie s z c z o n e w sz y s tk o uw aża za z b y t t r u d n e i boi się z a b ra ć do czegokolw iek. J e s t w nim tylko jed n o p ra g n ie n ie : p o w ró c ić do daw nej przyjem nej sytuacji, w k tó re j na ogół czuło się tak ie silne, zw rócić z now u uw agę w sz y s tk ic h na siebie, znow u stać na p ierw szym miejscu, p r z e d w szystkim i,
D z ie ck o nie nauczyło się jed n ak mieć zaufania do siebie, nie za b ie ra się za te m do pożytec zn ej pracy, dzięki k tó rej z y sk a ło b y so b ie sy m p atię i z n a czenie w ś ró d ludzi. W y b ie r a sp o só b inny, k tó ry mu sam o życie p o dsuw a, a k tó r y b łęd n ie w ydaje mu się łatw iejszy i jed y n ie d o s tę p n y dla niego.
D ziecko s ta r a się zatem a b s o r b o w a ć s o b ą oto cze n ie lub ty ra n iz o w a ć je, zm u sza ć p rz e z w a lk ę do uzna nia
jego znaczenia. C zase m z a c z y n a m iew ać k a p ry sy , za ch cian k i n iem ożliw e do sp ełnienia, a k ie d y mu się czego odmówi, w p a d a w gniew lub płacz. Staje się u p a r te i n iep o słu szn e. C zasem znow u nagle staje się n e r w o w e , słabe, sk ło n n e do chorób, lub nieśm iałe, potu ln e, w y m a g a ją c e ciągłej opieki i p o mocy. T a k ie z a ch o w a n ie się b ęd z ie służyło d ziec k u chw ilowo ż d obrym s k u tk ie m do s k o m p e n s o w a n ia p o czucia słabości, lecz ró w n o c z e śn ie na ra z i je na ciężkie konflikty z ludźm i i u tru d n i mu życie.
D z ie ck o niełub iane, choć z in n y c h przyczyn, niż d ziec k o ro z p ie szcz o n e, ró w n ie ż trac i za ufanie w sw e siły i k o m p e n s u je p o c z u c ie mniejszej w a rto ści w sposób n a r a ż a ją c y je na konflikty z ludźmi.
D z ie cko takie, w y c h o w y w a n e w a tm o s fe r z e p o z b a wionej s e r d e c z n e g o ciepła i życzliwości, nie w ierzy, że b y lu d z ie .m o g li być dla niego przyjaciółmi, staje się nieufne i p o dejrz liw e, a o d s u w a n e za w sze s z o r stk o p rz e z oto cze n ie p rz e d s ta w ia d o b re pod ło że do rozw oju n a d m ie r n e g o po cz u cia u p o śled ze n ia.
P o czu c ie to b ęd z ie dziec k o k o m p e n s o w a ć w o bec pow y ż sz eg o w sposób, k tó ry uzn a za najłatw iej
szy i nie b ę d z ie się liczyło ze s z k o d ą lub p o żytkiem grom ady, w k tórej żyje. B ędzie ono d ąż yło czasem do w y b ic ia , się p o n a d ludzi w sp o só b b e z w zg lęd n y lub b ę d z ie usiłow ało poniżyć ich w szelkim i sp o so bami. W y r o ś n ie w te d y z niego ciem iężca, ty ra n ,' gotowy w każdej chwili pośw ięcić innych ludzi dla swej korzyści. Czasam i też, gdy ch o d z i o dziec k o raczej b ierne , m oże w ty c h w a r u n k a c h w y stąp ić z a l i 0
h a m o w a n ie rozw oju um ysłow ego lub przy tłu m ien ie całego życia d u chow ego; d z ie c k o b ę d z ie nieśm iałe, ciche, za w sze sm u tn e, p rz y g n ę b io n e , ap a ty c zn e.
D z ie ck o u p o śled zo n e fizy c zn ie w ygląda ć b ę dzie c z asem ja k ro z p ie szcz o n e, (jeśli np. z pow odu słabego zd ro w ia stanie się o śro d k ie m z a in te r e s o w a nia otoczenia), czasem jak nielu b ian e (jeśli z p o w o du sw y ch bnaków fizycznych stan ie się niem iłe dla ludzi, np. ze zo w a te , brzydkie).
T ru d n o śc i, z k tó ry m i ta k ie d ziec k o musi w a l
czyć w ciągu rozw oju sw ego życia d u chow ego, n ie mal zaw sze m ają ten sk u tek , że jego p o cz ucie s p o łeczne d osyć niski sto p ień zdoła osiągnąć. P o s ia d a jąc jakiś b ra k fizyczny, czasem z k onieczności, dla z a c h o w a n ia zdrow ia, d zie c k o musi z w ra c a ć sp e c ja ln ą u w agę na siebie, toteż mniej czuje z a in te re so w a n ia dla in n y c h ludzi. Zajm uje się nimi c h y b a o tyle tylko, że wciąż p r z e p r o w a d z a p o ró w n a n ie m ięd zy s o bą a nimi i to w łaśnie pod w zględem ow ego u p o ś le dzenia; to te ż w s k u t e k te g o w z ra s ta w nim p o cz ucie słabości do z n a c z n y c h rozm iarów . T r z e b a będ z ie d o p ie ro sp ec ja ln y ch i usilnych stara ń , a b y to p o c z u cie zagłuszyć, sk ie ro w a ć uw agę d z ie c k a od siebie n a inn y ch i ro z w in ąć p o c z u c ie jego łączności z innymi.
D z ie cko u p o śled zo n e fizycznie w y o d rę b n ił A d le r w o d d z ie ln ą g ru p ę p ra w d o p o d o b n ie dlatego, że tu p rz y c z y n a w adliw ego rozw oju leży n ie ja k o w d z ie c ku, m ianow icie w jego b r a k a c h fizycznych, podcz as gdy w p o p rz e d n ic h w y p a d k a c h w a ru n k i rozw oju były p o n ie k ą d od d z iec k a n ieza leżn e .
TYPY DZIECI
W ZALEŻNOŚCI OD ICH KOLEJNOŚCI W RO DZEŃSTW IE
A d l e r i jego uczniow ie, ana liz ują c d a n e d o ty c z ą c e c h a r a k t e r u d z iec k a i jego w spółżycia z r o d z e ń s tw e m zale żn ie od k o le jn o śc i w ro d z eń stw ie, doszli do b a r d z o c ie k a w y c h w yników .
O ka zało się m ianow icie, że dziec i w je d n e j r o dzinie n a w e t p rz y n ajlep sz y ch s t a r a n ia c h ze s tro n y ro d z ic ó w nie zn a jd u ją się nig d y w je d n a k o w y c h w a ru n k a c h . In n e je s t s ta n o w isk o d z ie c k a n a jsta rsz e g o w ro d z e ń s tw ie , inne młodszego, je sz c z e inne n a j
m ło d sz e g o ; inne jed n ej d z ie w c z y n k i w ś ró d chłopców , inne jed n eg o chłopca w śró d dziew czy n e k . N a tu ra ln ie inne od p o w y ż sz y ch b ę d z ie stan o w isk o jed y n e g o d z i e cka. K a żd em u s ta n o w isk u o d p o w ia d a p rz y tym p e wien typ, w p e w n y c h w a r u n k a c h najczęściej się z nim łą c z ą c y : b ą d ź dziec k o ro z p ie szcz o n e, b ą d ź nie- lubiane, b ą d ź d o b rz e w y c h o w y w an e ,
Do sw oich zdobyczy, d o ty c z ą c y c h ty p ó w d z ie ci w ro d z e ń stw ie , zw o le n n ic y psychologii in d y w id u alnej p r z y k ła d a ją w ielką wagę. T w ie r d z ą n aw et, że 13
w pływ k o le jn o śc i w ro d z e ń s tw ie na c h a r a k t e r d z ie c k a je st ta k silny i trw a ły , że w p ra w n y psycholog b ez w ielkiego t r u d u może o d g a d n ą ć odno śn ie do d o rosłego człow ieka, czy był on jed y n y m dzieckiem , starsz y m b ra te m , najm ło d szą s io s tr ą itp.
D Z IE C K O N A J S T A R S Z E
D ziecko n a jsta rs z e p o siad a szczególnie p r z y ja z ne pod pew nym w zględem w a ru n k i do rozw oju. N a j
sta rs z y sy n zw y k le po ojcu d ziedziczy jego w a rs z ta t pracy, jest p o m o cn ik iem ojca w u trz y m y w a n iu r o dziny, p rz y p isu je m u się d użo siły i m ądrośc i, je st on d u m ą rodziców, cieszy się ich za uia niem , .
To sam o p ra w ie doty czy d ziew czy n e k , k tó r e są n ajstarsz ym i w r o d z e ń s tw ie : p rz y z w y c z a ja ją się od w c zesn eg o d z ie c iń stw a być p o m o c ą m atce p rz y z a jęciach dom ow ych, lub o p iek o w a ć się n a w e t n ie w ie le m łodszym o d nich s a m y c h ro d z e ń stw e m ,
T e n nastró j u z n a n ia i za u fan ia je st dla dziec ka dosk o n ały m bo d źc em do z y sk iw a n ia coraz w iększej w artości, d ziec k o staje się sa m o d zie ln iejsze i n a b ie ra w iększej w iary w siebie. W o b e c m łodszego r o d z e ń s tw a dziec k o n a js ta r s z e je st jakby w odzem , k i e row n ik iem , a znow u p rz y w ią z a n ie i p o dziw r o d z e ń stw a jeszc ze bard ziej je z a c h ę c a do n ajlepszego w y p e łn ien ia sw ego w o b e c nich zadania. C z ę sto t a kie d zie c k o zajm uje ró w n ie ż w ś r ó d dzieci w szkole kie ro w n ic z e sta now isko, na k tó ry m objaw ia d ąż n o ść do o p ie k o w a n ia się słabszym i.
B y w a je d n a k , że d ziecko n a js ta rs z e , zw łaszcza, gdy jest dość d u ż a ró ż n ic a w ie k u m ięd zy nim, a d r u gim dziec kiem , za b a r d z o prz y zw y cz aiło się do z a j m ow ania p ie rw sz e g o m iejsca w rodzinie, jako je d y n e d ziecko, z byt było r o z p ie s z c z o n e i już zaczęło p o nosić tego sk u tk i w postaci u tr a ty w iary w sw e siły.
D z ie cko je d y n e bow iem ma n a jc z ę śc ie j w p r z e k o n an iu ro d z ic ó w osiągnąć to w szystko, o czym m a rzyli oni d la siebie, a co dla nich o k azało się zb y t t r u d n e , to te ż w y c h o w u je się w n apięte j a tm o sfe rz e o c z ek iw an ia ze s tr o n y rodziców , a b ę d ą c p r z y tym ro z p ie sz c z o n e uw aża, że zb y t d użo się o d niego w ym aga, że ono tem u nie podoła. T o o d b ie r a mu o dw a gę i p e w n o ść siebie.
Nic dziw nego, że p rz y jśc ie na św iat drugiego d z ie c k a jest w ta k ic h w a r u n k a c h dla s ta rs z e g o ź r ó d łem c ięż k ich p rzeżyć. Zazwyczaj w te d y m a tk a ze sw ym i s ta ra n ia m i o d w ra c a się od niego, a z w ra c a się do m łodszego d z ie c k a ; p ierw sze, d o tą d r o z p ie s z czane, czuje się z a n ie d b a n e i o p u szc zo n e. To j e s z cze bard ziej zm niejsza jego p e w n o ść siebie.
I tu, gdy d zie c k o jest dość intelig e n tn e, z a c z y na w alczyć o swe d a w n ie js z e u p rz y w ile jo w a n e s ta now isko. W a lk a bow iem w y d a je się dziecku, k tó r e stra c iło zaufanie w sw e siły, d ro g ą łatw iejszą do zw ię k sz e n ia znaczenia, niż d ro g a p o ż y te c z n e g o d z ia łania. D z ie cko ch w y ta się w swej w a lc e d w óc h sp o so b ó w ; je d e n polega n a a k c e n to w a n iu swej s ła bości (w ystę pują czasem w tych w a r u n k a c h n a w e t 15
pe w n e n e u r o ty c z n e objawy, np. b r a k a p e ty tu , bez- sehność), dru g i na p rz y ję c iu p o sta w y „złego d z ie c k a "
(dziecko w te d y n a k a ż d y m k r o k u o k a z u je u p ó r nie do zw alczenia, m iew a a ta k i gniewu, k r z y c z y p rz y każdej okazji itp.). B yła już o ty m z r e s z t ą m ow a w zw ią zk u z an a liz ą p o stę p o w a n ia d z ie c k a r o z p ie s z czonego.
J e d n o c z e ś n ie d z ie c k o n a js ta rs z e uw aża, żeby nie by ć p o k o n a n e p rz e z kogo z m łodszego r o d z e ń stwa. N ie czuje się dość pew n ie , a b y zająć w o b e c r o d z e ń s tw a s ta n o w isk o p rz y ja zn eg o w odza, a bojąc się, że strac i w szelki a u t o r y t e t w dom u, z a c z y n a n ie k ie d y sw e s t a r s z e ń s tw o w y k o rz y s ty w a ć w te n sp o sób, że staje się k a p r y ś n y m d e s p o tą i ty ra n iz u je r o d z e ń stw o . R o d z e ń s tw o c z ę sto te ż b a rd z ie j się boi jego n ieo bliczalnego d o k u cz an ia, niż sy ste m a ty c z n e j su ro w o śc i ojca.
C zase m d zie c k o n a js ta rs z e lubi m ło d sze d z i e c ko, nie zd a ją c so b ie s p r a w y ze swej z nim ry w a li
zacji. C zase m z n o w u n a js ta rs z e czuje do m łodszego niechęć, a mimo to z a c h o w u je do niego s to s u n e k życzliw y i o p iek u je się nim. W tym w y p a d k u k o m p en su je sw e p o cz u cie słabości p rz e z o d g ry w a n ie roli o p ie k u n a w o b e c dziecka, czyli p rz e z p o d p o r z ą d k o w a nie go sobie.
Na s ta n o w isk u najstarsz ego, gdy było u p r z e d nio z b y t ro z p ie szcz o n e, cz y h a na d z ie c k o jeszc ze jed n o n ie b e z p ie c z e ń s tw o , m ia n o w ic ie : tr u d n o m u się o b ronić p r z e d z a z d ro ś c ią w o b e c m łodszego dziecka, zajm ującego jego u p rz y w ile jo w an e stanow isko, i to
tym tru d n iej, im w ię k s z ą s e r d e c z n o śc ią i sta ra n ie m cieszyło się p r z e d tym. Z az d ro ść p o m ię d z y r o d z e ń stw em s p o ty k a się niem al z reguły, je st ona w yra zem p ro w a d z o n e j walki. A za w sz e je st to s k u te k r o z p ieszc zan ia p ie rw sz e g o dziec k a, s k u te k w y c h o w a n ia , w k tó r y m dziec k o nie n a u c z y ło się z d o b y w a ć z n a cz en ie p rz e z p o ż y te c z n e dła o to cze n ia działanie.
P rzy k ład y
W lite ra tu rz e z z a k re s u psychologii in d y w id u alnej m ożna zn a le źć dużo p rz y k ła d ó w z a c h o w a n ia się ró ż n y c h d zieci z u w z g lę d n ie n iem ich m iejsca w sz e re g u ro d z eń stw a. S ą to przew ażnie, w y p a d k i z p r a k ty k i lek arsk ie j, w y s tę p u ją w nich dzieci o c e ch a c h w k ra c z a ją c y c h już w d z ied z in ę patologii. M o ż n a je d n a k te cechy, n a tu ra ln ie w m niejszym sto p n iu n atę ż e n ia , s p o tk a ć często w życiu norm alnym . N ie k tó r e z ty ch p rz y k ła d ó w są b a r d z o cie k a w e s z c z e gólnie ze w z glę du na ich analizę, i w a rto się z nimi zapoznać.
I. D r E ste lle M. Cole*) pisze o swej p ac je n tce, k tó r a posiadała d w ó c h m łodszych od siebie braci.
D z ie w c z y n k a była do m a tk i b ard z o p rz y w ią z a n a i na tle p rz e k o n a n ia , że m a tk a p r z e k ła d a n a d nią s y nów, szczególnie starsz eg o , k tó re g o z a le ty zaw sze niez m o rd o w a n ie wyliczała, z a czę ła się rozw ijać w d zie w c z y n c e ch o ro b liw a dra ż liw o ść . M ając 4 czy 5
*1 „ E in e p s y c h o lo g is c h e B e tra c h tu n g d e r U r tic a r ia " , I n te r n a tio n a le Z e its c h rift fü r In d iv id u a lp s y c h o lo g ie , 1929.
lat ów u lu b ie n ie c m a tk i z a c h o ro w a ł na dyfteryt.
W czasie jego c h o ro b y dz ie w c z y n k a , ja k się sam a p rz y zn ała, żyw iła pragnienie, a b y jej b r a t umarł.
G d y go k a r a n o , p o n ie w a ż nie c h c ia ł p rz y jm o w a ć l e k a r s tw , d z ie w c z y n k a d o z n a w a ła w ielkiej r a d o ś c i w i
dząc, że b r a t cierpi. W czasie c h o r o b y chłopca z a c h ę c a ła ró w n ie ż m łodszego b ra ta , a b y p rz e stą p ił z a k a z i w sze d ł do pokoju chorego, — w tej nadziei, że i on z a c h o ru je , D z ie w c z y n k a ta za w sz e ż a ło w a ła, że się uro d z iła dz ie w c z y n k ą , a nie chłopcem, B yła na ogół a p a ty c zn a, za w sz e w dep resji, miała d ra żliw e usposobienie, o d c z u w a ła z m ę c z e n ie już po lekkim wysiłku.
D r E stelle M. Colle w idzi w tej d z ie w c z y n c e ro z p ie szc zo n e dziec k o n a jsta rs z e (że d z ie w c z y n k a by ła r o z p ieszc zan a p rz e z m atkę, w id ać to z jej w ielk ieg o p rz y w ią z a n ia do matki), k t ó r e strac iło do sie b ie z a u fanie, w id zą c z c z asem mniej z a in te r e s o w a n ia ze stro n y m a tk i o ra z czując, że jak c d z ie w c z y n k a n i
gdy nie zd o ła d o ró w n a ć braciom . J e s t to n a jsta rsz e d zie c k o p r z e w y ż s z o n e p r z e z m łodsze ro d z e ń stw o , d ziec k o , k t ó r e s ta r a się z w ię k szy ć sw e zn a c z e n ie n a d r o d z e o b jaw iania n a d m ie rn e j słabości. S to s u n e k jej do ro d z e ń stw a , jak o do tych, p r z e z k tó r y c h w z ro sło jej po cz u cie małej w a rtości, je s t w rę c z wrogi.
A lfr e d Adler*) ró w n ie ż p o d aje p rz y k ła d ta k w rogo do m łodszego d z ie c k a n a staw ione j d z ie w c z y n ki. D z ie w c z y n k a ta była słabo ro z w in ię ty m dziec-
*) „ M en sch en k en n tn is” II w yd, Lipsk 1928, str. 172 i 173-
Idem, w ątłego zdrow ia, w s k u te k czego ro d z ic e s p e cjalną na nią zw ra c a li uwagę. S y tu a c ja jej w r o d z i
nie p o g o rsz y ła się nagle, gdy w szó sty m ro k u życia o trz y m a ła s io strzy cz k ę. Zaszła w niej w te d y o g r o m n a zm iana na gorsze, a sio s tr ę stale p rz e śla d o w a ła z zaciętością. R o d z ic e nie mogli sobie dać r a d y z d ziew czy n k ą . D oszło do tego, że popełn iła ona dw a m o r d e r s tw a (utopiła w stru m ie n iu dw ie d z ie w c z y n ki), a przy trze cim prz y ła p an o ją.
T e jej z a g a d k o w e m o r d e r s tw a w e dług A d le r a d a d z ą się w ytłu m acz y ć tylko w te n sposób, że p rzyjm iem y, iż jej w ro g ie u cz u cia do m łodszej sio s tr y prz en io sły się na inne dzieci, k t ó r e były jak b y ob ra z e m siostry, a na k tó ry c h mogła ona sw ą c h ę ć z e m sty w yładow ać. W o b e c chłopców nie by ła w c a le w ro g o usposobiona.
J e s t to w y p a d e k , gdy p ie rw s z e d zie c k o p r z e z sześć p ra w ie lat w y c h o w u je się jako jed y n e i w tym czasie zu p e łn ie już u sta la swój styl życia. J e s t w ątłe, d latego b a r d z o ro z p ie sz c z o n e i d latego ta k d u żą zm ianę w jej życiu sp o w odow a ło u ro d z e n ie się d rugiego dziecka. Dla zw ię k sz e n ia sw ego zn a c z e n ia w y b ie r a d ro g ę „z ło śc i”. M łodszego d z ie c k a n ie naw idzi.
III. O to jeszc ze je d e n p rz y k ła d *) z a c h o w a n ia się n a jsta rsz e g o dziec ka, k tó r e dość długo (4 lata) żyło jako jedyne. D z ie cko to po prz y jśc iu na św iat
*) za czerp n ię ty z „In tern ation ale Z eitsch rift für In divi- d u a lp sy c h o lo g ie ” W ied eń , r, 1929, str. 225 i 226.
ly
m łodszego d z iec k a z m ie n ia się g ru n to w n ie, m ia n o w icie staje się nagie d ziec k iem tru d n y m do p r o w a d zenia, Tam jednak, gdzie nie zn a jd u je się w a tm o sfe rze u p ośledze nia, gdzie u r o d z e n ie się d rugiego d z ie c k a nie w y w ie ra ż a dnego w pływ u, tj. w szkole, za c h o w u je się w sp o só b w zorow y.
F ry d a , 8-letnia dz ie w c z y n k a , ma 4-letn ią i 1-r o c z n ą sio strzy cz k ę. W e d łu g słów ro d z ic ó w o d 4 r o ku życia s ta ła się F r y d a w najw yższym s to p n iu n ieznośna, k łótliw a i z łośliw a; za w sze m usi sw oją wolę p rz e p r o w a d z ić i ty ra n iz u je cały dom; płacze, k ie d y p rz y p o d ziale zupy ojciec o trz y m a w ięcej, niż on a; w ogóle siebie zaw sze u w a ża za p o k rz y w d zo n ą.
G d y jakie jej ż y c zen ie nie jest d o ść szy b k o sp e łn io ne, m a w p r o s t n a p a d y szaleństw a. R o d z ic e są b e z ra d n i. W szkole, p rz eciw nie, je st id e a ln ą ucz ennicą. W o b e c młodszej sio s tr y je st b a r d z o g r u b ija ń s k a .
D Z IE CK O N A J M Ł O D S Z E
D z ie c k o najm łodsze b y w a niem al w każ d ej r o dzinie b a r d z o ro z p ie sz c z a n e , i to najdłużej, p o n ie
w a ż jak o najm ło d sze w ydaje się w ciąż m ałe i p o t r z e b u ją c e opieki n a w e t w tym czasie, w k tó ry m r e s z ta ro d z e ń s tw a już d aw n o była s a m o d zie ln a i u c h o d z iła za dorosłą.
W z r a s ta też c z asem w a tm o s fe r z e cieplejszej, p o n iew a ż rodzice, gdy się już nie sp o d ziew ali d z ie c k a , cie sz ą się jego p rz y jśc ie m n a św iat bardziej, niż
s ta rs z y c h dzieci i d latego też bard ziej je r o z p ie s z czają. P rz y tym dziec k o najm łodsze je s t jeszc ze w tej szczęśliw ej sytuacji, że nie m a po sobie n a s t ę p cy, nie p rz e ż y w a tra g e d ii o p u sz c z e n ia . B y w a też c z ęsto pupilkiem nie tylko rodziców , ale i s ta rs z e g o ro d z e ń s tw a , k tó r e na ogół jest u s p o so b io n e w o b e c niego p rz y ja źn ie i odnosi się o p iekuńczo, po m a c ie rzyńsku.
A le op ró c z tej życzliw ości o to c z e n ia d zie c k o n a jm ło d sz e s p o s tr z e g a rów nież, że je st najm niejsze i na jsła b sz e w rodzinie. J a k o re a k c ja na p o czucie m niejszej w a rto ś c i rozw ija się w nim szczególnie silny p o p ę d do znaczenia.
J e ś l i szczęśliw ym trafem jest dość a k ty w n e i nie zabito w nim zu p e łn ie sam odzie lnośc i i p e w n o ś ci siebie, ro z w ija w sobie w ielk ą am bicję, k t ó r a je w p ro w a d z a w p e w ie n sta n napięcia, p o d n ie c a do w y tę ż e n ia w sz y stk ic h sił w celu d o ró w n a n ia r o d z e ń stwu, Dla tak ieg o d z ie c k a życie zm ienia się w z a wody, w k tó r y c h za w s z e lk ą c e n ę musi zw yciężyć, bo jem u w y sta r c z y ć m oże tylko s y tu a c ja najlepsza:
jeśli jest b ez a p e la c y jn ie p ierw sze.
Tu je st p e w n a pom y śln a dla d z ie c k a n a jm ło d szego ró ż n ic a m ięd zy jego w a ru n k a m i w z rastan ia, a w a ru n k am i, w k tó r y c h ro z w ija się d z ie c k o n ajstarsz e:
najm łodsze m a do p o k o n a n ia ła tw ie jsz y c h p r z e c iw ników, jeśli się t a k m ożna w yrazić, m ianow icie r o d z e ń stw o nied u żo s ta rs z e o d siebie, p o d c z a s gdy n ajsta rsz e d ziec k o dąż y do d o ró w n a n ia rodzicom , co
21
je st z n a czn ie tr u d n ie js z e do o siąg n ięc ia , a zatciń w pfyw a onieśm ielająco na dziecko.
C zęsto też d z ię k i sw em u w ielkiem u p o p ę d o w i do zn a c z e n ia b y w a najm łodsze dziec k o w y b itn ą o s o bistością.
G d y je d n a k d zie c k o najm łodsze widzi, że z b y t silnych m a p o p rz e d n ik ó w i gdy czuje, że d ro g a p o ż y te c z n e g o d ziała nia je st dla niego z b y t tr u d n a , d ą ży do w yb icia się w sposób szkodliw y, o d m alo w an y już p rz y a n a liz o w a n iu p o s tę p o w a n ia ro z p ie szcz o n eg o i n a js ta rs z e g o dziecka. D od a ć je d n a k trz e b a , że u najm łodszego d z ie c k a s k u tk i ro z p ie szcz an ia p r z e jaw iają się w jask ra w szej formie. T o te ż należy tw ie rd z e n ie , że d ziecko najm łodsze jest c z ęsto w y b itn ą osobistością, uzupełnić: ale z a ró w n o w zły, jak w d o b ry sposób zd o b y w a sobie zna cze nie .
P rzy k ła d y
I. J a k o p rz y k ła d d ziec k a, k t ó r e widzi, że p o k o n a n ie p o p r z e d n ik a je s t n iem ożliw e do osiągnięcia, m oże służyć H a n si R . *).
H ansi R,, 9 -letn ia dz ie w c z y n k a , była m łodsza od swej sio stry o 4 lata; więcej r o d z e ń s tw a nie m ia ła. S io stra je st pilna, spokojna, p o rz ą d n a , k o le ż e ń ska, d u ż o czyta. H a n si m a r ó ż n e b r a k i fizyczne:
zez, lew o rę c z n o ść , za du że zęby, jąk a się itp. H a nsi je st n ie z m ie r n ie dum na, p r ó ż n a i n ie p o rz ą d n a ;
*) z a czerp n ięte z „In ternationale Z eitsch rift für In d ivid u al
p sych ologie" 1929. str. 238 i 239.
Wobec sio stry kłótliwa; k ie d y m a tk a jest o bec na, g rym asi p rz y jedzeniu; do w sz y stk ie g o się w trą ca;
p o zw ala sobie usługiwać. K ra d n ie . W sz k o le s ta ra się zw ró cić na sieb ie u w a g ę n iesp o k o jn y m p o s tę p o w a n ie m i b e z g ra n ic z n y m lenistw em .
II. D ru g i p rz y k ła d *) dziecka, k t ó r e m a d o b rz e ro z w ija ją c e g o się p o p r z e d n ik a i k t ó r e strac iło w iarę w m ożność d o ró w n a n ia mu, to F ritz , 12-letni, r o z p ie sz c z o n y p rz e z b a b k ę ch łopiec, b a r d z o do m a tk i p rz y w iąza n y . Z p o w o d u c h o r o b y nogi (miał z a p a le nie s z p ik u kostnego) nie mógł u c z ę sz c z a ć do szkoły do 10 ro k u życia. Potem , gdy zaczął się uczyć, z a liczono go do szkoły pom ocniczej; t r u d n o ś c i miał szczególnie w ra c h u n k a c h . F r itz za w sz e się w trą c a , g dy k to inny je st p y ta n y , w z a b a w a c h m usi ró w n ie ż p ie rw s z ą rolę odgryw ać; w n ocy k rz y c z y i c ierpi na e n u re sis (co je st w e d łu g A d le ra jed n y m z objaw ów ro z p ie sz c z e n ia dziecka).
F r itz m a b r a t a s ta rsz e g o o c z te ry i pół lata, k tó r y był u lu b ie ń c e m ojca. S ta rs z y b r a t jest b a r d z o ładny, w szk o le r a z m usiał p o w ta r z a ć j e d n ą klasę, te r a z je d n a k ucz y się b a r d z o d o b rz e, je s t b a r d z o p o w a żn y i niem al d o rosły; m a tk a uw aża, że je st przy ty m dum ny. B ra c ia b a r d z o się lubią, s ta rs z y w spółczuje m łodszem u, d rż y niem al o niego, z a c h o w u je się ja k ojciec.
T a k jak w p o p rz e d n im p rz y k ła d z ie p rz y c z y n a tru d n o ś c i w rozw oju m łodszej dziew czy n k i była p o
*) z a czerp n ięty ró w n ież z „In ternationale Z eitsch rift fur In dividualp sych oIogie" 1929, str, 207 i 208,
23
n ie k ą d od w y c h o w aw c ó w niezależna, bo było nią jej u p o śle d z e n ie fizyczne, t a k sam o u F r i t z a b a r d z o na c h a r a k te r z e za ciąży ła jego b olesna c horoba, k t ó r a z p e w n o śc ią prz y czy n iła się do tego, że i m atk a i b a b k a b a r d z o go rozpieszczały. N iesa m o d z ieln y i z pow odu c h o ro b y u p o śle d z o n y na p u n k c ie nauki, s t r a cił nadzieję, żeby mógł być ta k ceniony, jak s t a r szy brat.
D ZIECK O Ś R E D N IE
D z ie ck o ś re d n ie b y w a w s y tu acji n a jtr u d n ie j
szej, różnej tym o d sytu acji n ajm łodszego dziecka, że po p ew n y m cz asie m usi ze sw ego u p rz y w ile jo w a n eg o s ta n o w isk a u s tą p ić na k o rz y ś ć m łodszego od niego, a o d sytu acji n a jsta rsz e g o tym, że ma p r z e d so b ą p o p rz e d n ik a , k tó ry je prz ew yższ a. To, że je st k to ś p r z e d nim, kto p o sia d a zna cze nie , s t a now i dla niego b a r d z o silny bodziec, sk ła n ia je do ro z w in ię cia sw y ch sił i p o d jęcia w alki z p o p r z e d n i kiem. C zęsto z ta k silnym p o ry w e m dąż y n ap rz ó d , że sta rsz e m u , k tó r y w p r z e k o n a n iu o swej m ocy zbyt p e w n ie i sp o k o jn ie się czuje, w y r a s ta p o n a d głowę.
N astrój d rugiego d z ie c k a d a się p o ró w n a ć — mówi A d l e r — z z a z d ro ś c ią klas n ie p o sia d a ją c y c h w o b e c ludzi u p rz y w ile jo w a n y c h .
D z ie ck o ś re d n ie c z ęsto p ro w a d z i w a lk ę p o dwójną. chce p rz e w y ż sz y ć s ta rsz e , a je d n o c z e śn ie nie m oże na żadnym polu d a ć się p rz e śc ig n ą ć p rz e z m łodsze d ziec k o .
O d z ie c k u śre d n im w p ra c a c h A d l e r a i jego uczniów nie m ożna zn a le ź ć d użo m ateria łu , Ś w ia d czyłoby to raczej na k o rz y ść d z ie c k a ś r e d n ie g o , bo p rz e c ie ż A d le r zajm ował się głów nie w y p a d k a m i ch o ro b o w y m i i o nich pisał. J e ż e li d z ie c k u ś r e d niem u ta k mało p ośw ięcił m iejsca w sw y c h p ra cac h , m ożna się dom yślać, że r z a d k o się z nim s p o ty k a ł w swej p ra k ty c e lekarskie j.
W p ra c a c h jego u cz niów ró w n ie ż tr u d n o z n a leźć p rz y k ła d d z ie c k a śre d n ie g o , o b jaw iają ceg o z a b u r z e n ia w rozw oju.
25
C zęść II
B A D A N IA W PŁYW U KOLEJNOŚCI RODZEŃSTW IE N A K SZTAŁTO W A NIE SIĘ
CH ARAK TERU DZIECKA
M E T O D A B A D A N IA
W celu p r z e k o n a n ia się, czy te p rz e z z w o le n n ików p sychologii indyw id u aln ej w głów nych z a r y sach n a k r e ś lo n e ty p y m o żn a p rzyjąć i e w e n tu a ln ie w zbogacić jakim iś szczegółam i, m oże d okładniejszym i i liczniejszym i cecham i, p rz e p ro w a d z iła m w yw iady z sz e re g ie m osób, p o s iad ają cy ch ro d z e ń stw o ,
O so b y udz ie la ją c e w y w ia d ó w posiad ały u k o ń czone w yż sz e s tu d ia łub też jeszc ze s tu d io w a ły na w y ż sz y ch u cz elniach, W w y w ia d a c h osoby b a d a n e p o d aw ały k olejność ro d z e ń s tw a i ró ż n ic e w ie k u p o m ięd zy kolejnym i dziećmi, n a s tę p n ie c h a r a k t e r y z o w ały k a ż d e d ziec k o (niekiedy z w y jątkiem siebie) i w z ajem n e stosunki; w c h a r a k te r y s ty k a c h były p r o s z o n e o u w z g lę d n ie n ie spec ja ln ie s to su n k u dziec ka do ludzi i do siebie sam ego o ra z usp o so b ien ia dziec ka. W ty ch w y p a d k a c h , gdy nie znałam d o b rz e osoby u d z ie la ją cej w yw iadu, zw raca łam się po jej c h a r a k te r y s ty k ę do innych zn a ją cy ch ją ludzi, a na k tó ry c h zdaniu mogłam już polegać. W p o zo stały c h w y p a d k a c h s a m a m iałam m ożność k o n tro lo w a n ia i uzu p e łn ia n ia słów osoby b adanej.
29
W te n sposób ze b rałam c h a r a k te r y s ty k i 91 dzieci (35 chłopców i 56 d z ie w c z y n e k ) w 20 rodzinach.
N a tu r a ln ie nie jest to liczba d osyć duża, abym na p o d sta w ie tego m a te ria łu mogła ro z strz y g a ć z c a łą sta n o w c z o śc ią p o sta w io n e wyżej zagadnienie, n ie w ątpliw ie je d n a k w yniki p rz e p r o w a d z o n y c h prz eze m nie b a d a ń rz u c a ją na to za g ad n ien ie p e w n e światło.
(Z a strzeż en ie to d o ty c z y w sz y s tk ic h p o cz y n io n y c h p r z e z e m nie dalej uogólnień).
S am a m e to d a m oże się sp o tk a ć z zarzutam i, że osoby b a d a n e mogły u m yślnie w błąd w p ro w a d z ić b ada ją cego, za ta jając lub w ym yślając p e w n e fakty p rz e z so lid arn o ść r o d z in n ą lub niechę ć; że osoby b a d a n e mogły n ieśw iad o m ie fałszyw ie c h a r a k t e r y z o w a ć p o szc z e g ó ln y c h cz łonków sw ego ro d z e ń s tw a za le żn ie od żyw ionej k u nim sym patii lub niechęci;
że mogły one nie um ieć w n ik ać dość g łęboko w c h a r a k t e r sw eg o ro d z e ń stw a .
U p rz e d z a ją c z a rz u t p ie rw sz y m u szę dodać, że o soby b a d a n e nie były p rz y m u s z a n e do u d ziele n ia w yw iadu, o d p o w ia d a ły n a jzupe łnie j d o b ro w o ln ie i, jak było widać, chę tnie , p a ogół b a d a n ia b u d z iły w nich z a in te re so w a n ie , o d n osiły się do nich ży c zli
wie, a w o b e c mnie, jako badającej, o k az y w ały b a r dzo dużo zaufania.
Z darzyło się, że je d n a z osób p ro s z o n y c h o wyw iad, u p r z e d z o n a o jego n a u k o w y m celu i o k o n iecz ności m ó w ienia w yc z e rp u ją c e j p ra w d y , o d m ó wiła ud ziele n ia w y w ia d u tłu m a c z ą c się tym, że nie
c h c ia łab y mówić w sz y stk ie g o o sw ym ro d z e ń stw ie ,
a za ta jając p e w n e s p r a w y w p ro w a d z iła b y mnie w błąd, Kilka inn y ch osób p rz y z n a ją c się do jak najdalej idącej s z c z e r o śc i w sw y c h o p o w ia d a n ia c h , p ro siło o zm ianę imion lo d z e ń s t w a n a w e t w m oich n o tatk ac h , by k to k o lw ie k inny p rz e g lą d a ją c je nie domyślił się, co d o ty c z y ich rodziny. B a rd z o c z ęsto słyszałam c h a r a k te r y s ty k i u jem ne i d o w iad y w ałam się o fa k tach nie p r z y n o s z ą c y c h bynajm niej z a szcz y tu ro d z i
nie o p o w iada ją cego, p rz y czym s p ra w y te były o m a w iane nie chłodno, z rozm ysłem , ja k g d y b y b y ły w y m yślone, lecz n ie k ie d y z p ew n y m p rz ejęcie m , a w y ra ź n ie w y s tę p u ją c e w te d y ucz ucia mogły n a su n ą ć najw yżej p rz y p u s z c z e n ie o n ie św ia d o m y m p r z e j a s k r a w ieniu o p isy w a n y c h ce ch c h a r a k te r u i faktów , lecz nie mogły w z b u d z ić w ą tpliw ości co do ich istnienia, ani co do do b re j w ia r y o p o w iada ją cych.
P o n ie w a ż osoby b a d a n e z d o b y w a ły się n a ta k d u ż ą sz c z e r o ść w o p isy w a n iu u jem n y ch ce ch cz ło n k ó w swej ro dz iny, m o ż n a sądzić, że i to, co d o d a tnio c h a ra k te r y z o w a ło w ich o p o w ia d a n ia c h ich r o d ze ństw o, m ów ione było bez usiłow ania z n ie k s z ta łc e nia p ra w d y .
Co do e w e n tu a ln e g o dru g ieg o i trz e c ie g o z a rz u tu mogę się pow ołać n a w y k s z ta łc e n ie osób b a d a n y c h , k tó r e niew ą tp liw ie zdołało ro z w in ąć w nich pew ie n k ry ty c y z m i o d p o rn o ś ć n aw et na a u to su g e stię ora z p ew ie n zm ysł obserw acji.
W o b ro n ie tej m e to d y m o żn a p o w ie d z ie ć j e s z cze i to, że b a r d z o d u ż e z n a c z e n ie dla o b c h o d z ą c e go m nie za g ad n ien ia m ają c e c h y c h a r a k te r u p ra w ie 31
lub zu p e łn ie o b o ję tn e etycz nie, k tó r e nik o m u nie p rz y n o s z ą ujmy ani z a s z c z y tu i osoby b a d a n e z a p y ta n e o te w łaśn ie c e c h y nie mogły mieć na ogół p o w o d u do ich u k ry w a n ia lub p r z e ja s k ra w ia n ia ś w ia dom ie czy nieśw iadom ie.
A może najw a żniejszym a rg u m e n te m p r z e m a w iającym za w y b r a n ą m e to d ą b ęd z ie ten, że po z a stosow aniu, jak się okazało, d o p ro w a d z iła do p e w n ych b a r d z o cie k a w y c h uogólnień.
(W za m ie szcz o n y ch dalej w y ją tk a c h z u z y s k a nych p r z e z e mnie w y w ia d ó w są o p u s z c z o n e w s z y s t
kie k o n k r e tn e fakty i zm ien io n e imiona, by u n ie możliwić C zy telnikom z id e n ty fik o w a n ie opisy w an y c h osób, czego by one z p e w n o śc ią sobie nie życzyły).
D Z IE C K O N A J S T A R S Z E
Z e sta w ie n ie c h a r a k t e r y s ty k d w a d z ie śc io rg a d z ie c i (w tym 6 chłopców i 14 dziew czynek), k tó re były n ajstarsz y m i w ro d z eń stw ie, pozwoliło mi d o k o n ać n ie o c z e k iw a n y c h sp o strz e ż e ń .
T e d w a d z ie śc io ro dzieci zostało w y b ra n y ch , jak to było pow ied z ia n e, zupe łnie p rz y p a d k o w o z r ó ż n y c h r o d z in : ró ż n y c h w a rs tw społecznych, różnego s to p n ia zam ożności, ró ż n y c h m iejsc zam ieszkania.
M ożna się było spodziew ać, że dzieci te b ę d ą p o siad ały ro z m a ite c h a ra k te r y , t a k jak w p r z y p a d k ow o ze b ran e j k lasie uczniów sp o ty k a się zazw yczaj r e p r e z e n t o w a n e n ajro z m aitsz e ty p y ludzkie.
A le t a k było tylko z trojgiem dzieci z tej g r u p y (w ypa dki te b ę d ą om ów ione dalej), a p o zo stałe sie d e m n a śc io ro dzieci, czyli 85lq z b a d a n y ch (w ty m 13 d z ie w c z y n e k i 4 chłopców) objawiły zadziw iając e p o d o b ie ń stw o c h a ra k te ró w .
O to kilka ty p o w y c h p rz ykła dów .
I. Zofia, n a js ta rs z a z c z w o rg a dzieci, je st w e soła, żywa, za w sz e zadow olona; b a r d z o lubi to w a
33
rzystw o; je s t w o b e c łudzi d o ść b iern a ; ludzie ją lu bią, p o n ie w a ż czują, że nie j e s t u sp o so b io n a do nich k ry ty c z n ie ; ś r e d n io zdolna, d o s y ć pilna, łatw o ulega w p ływ om inn y ch ludzi; nie j e s t w y ra c h o w a n a ; nie p ra g n ie ludziom im ponow ać, pro sta, n a tu ra ln a ; m a d u ż o bliskich k o le ż a n e k , je s t stała i w ie r n a w u c z u ciac h do nich. J e s t p e łn a jakiejś ciekaw ości życia.
II. Ja d w ig a , n ajstarsz a z sześciorga ro d z e ń stw a , je s t s e n ty m e n ta ln a , łatw o się rozczula; u s p o so b ien ie m a p ogodne; jest p ra c o w ita , n ie k o n s e k w e n tn a , w ścib- ska, c iek a w sk a; życiow o dzielna; z a in te re s o w a n ia o g ra n ic z o n e do domu i rodziny; tr o c h ę n ie p e w n a siebie, dość mało e n e rg iczn a . B a rd z o lubi t o w a r z y stw o i n a w zajem jest łubiana; nie u b iega się o p ie r w sze m iejsce w śró d ludzi, nie je s t am bitna; m a dużo p rz y ja ció łek , p rz y ja ź ń jej jest p o w ierzch o w n a ; s e r d e c z n a je s t w o b e c ludzi, k o le ż e ń sk a ; m a dość d o b re s e r c e , je s t u p rz ejm a, c h ę tn ie innym pomaga, o ile ją to nic nie k o sztuje. B a rd z o s z c z e r a i w ylew na.
M a łatw ość do ludzi.
III. Irena, n a js ta rs z a z c z w o rg a ro d z e ń s tw a ła d n a i pociągająca, m iała w y gląd i z a c h o w a n ie się raczej d z ie c in n e n a w e t w s ta rsz y m wieku; jako 8 -letnia d z ie w c z y n k a d o sk o n ale w y rę c z a ła już m atk ę w o p ie c e n a d m łodszym ro d z e ń stw e m ; św ietn ie um ia
ła g o sp o d a ro w a ć w domu; p o sia d a w y b itn e zam iło
w a n ie do p ielęg n iarstw a, lubi się opiek o w a ć w s z y s t
kim, co słabe; m a b a r d z o d o b re serce, je st uprzejm a,
usłużna; łatw o się w zrusza; łatw o ją urazić, długo u ra z y p a m ięta; b a r d z o lubi to w arzy stw o , lubi się bawić, lubi by ć a d o r o w a n a p rz e z otoczenie; w t o w a rz y stw ie zw ykłe b y w a ro z c h w y ty w a n a , b a r d z o je s t sy m p a ty c z n a i miła dla ludzi; mało e n e rg ic z n a i p rz e d s ię b io rc z a , je st b a r d z o uległa, B a rd z o je st do ro d z in y _ p rz y w ią z a n a .
IV. M aria, n a js ta rs z a z czw orga ro d z e ń s tw a , je s t e ne rgiczna , ra p to w n a, w y b u c h o w a, p rę d k o się uspokaja; b a r d z o do b ra , w esoła, życiow o d o b rz e wyrobiona; zdolna, p ra co w ita. B a rd z o to w a rz y sk a , c iesz y się s y m p a tią w szystkich, nie u b iega się o p ie rw sz e ń stw o ; jest a m b itn a w tym zna cze niu, że lubi d o b rz e zrobić to, co robi; nie jest zarozum iała;
m a d u ż o p ew n o śc i siebie.
V. H e n ry k a , n a jsta rsz a z p ięcio rg a r o d z e ń s tw a , je s t e ne rgiczna , za ra d n a , stanow cza, pog o d n eg o u s p o sobienia; b a r d z o p ra cow ita, b a r d z o p rę d k a , nigdy się nie gniewa, m a dużo przyjaciół, lubi to w arzystw o, je st łu b ia n a p rz e z ludzi.
VI. W ładysław , n a jsta rsz y z cz w orga r o d z e ń stwa, ty lk o w ra zie p o trz e b y po trafi się z d o b y ć na sa m o d zie ln o ść i en e rg ic z n e działanie; m a b a r d z o d o b re s e r c e , jest życzliw y dla ludzi, to w a rz y sk i, w s to s u n k a c h z ludźmi ani cienia w y ra c h o w a n ia , w sz y stk o gotów o d d a ć ludziom, z k tó ry m i jest, ab y się w s p ó l
nie bawić; ma przyjaciół, w sz y sc y go lubią; z życia zadow olony; mało w nim p rz e z o rn o śc i, tr o c h ę l e k k o myślności.
35
VII. Ja n in a , n a js ta rs z a z d ziesię cio rg a r o d z e ń stwa, b y ła z p o c z ą tk u k a p r y ś n a , d użo o sobie m y śląca, ro z c z u la ją c a się nad sobą; b a r d z o zd o ln a do m atem atyki, pisze w ie rsz e , je st najzd o ln iejsza z c a łego ro d z e ń stw a ; w dom u w olała b a w ić się lub p r ó ż nować, bo b a r d z o d b a ła o siebie. Lubiła się uczyć. B a r dzo żyw a, za w sze zajęta, po ch łan ia ło ją życie t o w a rz yskie , k o le ż e ń sk ie , społeczne. Z aw sze odgryw ała p ie rw s z ą rolę, a miała ku te m u d a n e i luhiła to.
Z b a r d z o d o b ry c h w a r u n k i jej z czasem zm ieniły się n a b a r d z o sk ro m n e, a mimo to je st z a c h w y c o n a sw oją p r a c ą i życiem . D użo miała prz e jść w ż y ciu, ale za w sz e z a c h o w y w a ła p o g o d ę d ucha. C ałą o d p o rn o ś ć i e n e rg ię w y k a z a ła w łaściw ie w tedy, gdy ją n ie sz c z ę śc ia za c z ę ły sp o ty k ać.
VIII. B a rb a ra , n a js ta rs z a z ośm iorga ro d z e ń stw a , nie chciała się u cz y ć ja k o dziecko, była nieznośna, ro z p ie s z c z a n a p rz e z b ab k ę , ro z tr z e p a n a , nieuw ażna;
p o tem się zm ieniła. S p o ty k a ły ją ró ż n e n ie p o w o dzenia, ale daje sobie ra d ę w życiu, je st en ergiczna, b a r d z o sam odzielna, p rz e d się b io rc z a ; dość wesoła, lubi to w arzy stw o , ale takie, w k tó r y m przoduje;
w ie r n a w przyjaźni, d o b re m a s e r c e dla rodziny;
b a r d z o p e w n a siebie; p rzystojna, najład n iejsza z r o d ze ń stw a. S p r y tn a życiowo, w y b ie r a cłła siebie d r o gi w ygodniejsze, choć nie je st leniwa; c h c e b y ć b o gata, d ą ż y do z d o b y c ia p ieniędz y.
IX. S te fan ia , n a js ta rs z a z pięciorga ro d z e ń stw a , je st szc zera, otw arta , b a r d z o żywa, b a r d z o inteli
gentna, n ajb ard ziej z całego ro d z e ń stw a . B a rd z o w esoła, b a r d z o lubiła się baw ić. B a rd z o p rę d k a , im pulsyw na, nie lubiła się uczyć; b a r d z o lubiła t o w a rz y s tw o i ją b a r d z o lubiano. Miała d o b r e serc e , łatw o p rz e b a c z a urazy. G d y była mała, b a r d z o była a rb itra ln a , k ap ry śn a, p rz y jed ze n iu grym asiła, wciąż popłakiw ała; c z ę sto w te d y chorow ała. B a rd z o jest r o z tr z e p a n a . N ie jest zarozum iała, nie jest też n ie śmiała. B a rd z o p rz y w iąza n a do ro dz iny.
X. K a zim iera, n a js ta rs z a z sze ścio rg a r o d z e ń stwa, była p rz e d m io te m po d ziw u i za z d ro śc i swoich k o le ż a n e k ; trzpioi, fiirciarka, ła tw ow ierna, naiw na, b a r d z o d o b ra , b a r d z o wesoła; je s t b a r d z o ładna, ma za w sze d u ż e pow odzenie; zapobiegliw a, dość p r a c o wita, b a r d z o zdolna, za ra d n a , prz e d się b io rc z a .
J a k w id ać z tych prz y k ła d ó w , n a jsta rsz e dzieci są u s p o so b ien ia pogodnego, n a w e t wesołego; są to ludzie to w arzy scy , lubią innych ludzi, są dla nich serd e c z n i, życzliw ie usposobieni, uprzejm i, o k az u ją w o b e c nich d o b re serce; w p ra w d z ie łatw o się u r a żają, lecz p rz e w a ż n ie ró w n ie łatw o zap o m in a ją sw y ch uraz; są b a r d z o łubiani p rz e z o tocze nie, um ieją s o bie zy sk iw a ć lu dzkie serca. Nie są skryci, ta je m n i
czy, p r z e c iw n ie : w łaśc iw ą im je s t szc zero ść , p r o stota, n atu ra ln o ść . Uw aga ich jest sk ie ro w a n a n a ze w n ą trz , na św iat i ludzi. S ą zdolni i d osyć p r a cowici, ale na c o a z ie ń nie czują p o trz e b y zu ż y w a n ia w sz y s tk ic h sw y c h sił. M ają za u fan ie do siebie i do ludzi. Objawiają silne skłonności opiekuńcze, inte-
besują się sw ym ro d z e ń stw e m , a szczególnie łubią się zajm ow ać najm łodszym w ro d z in ie dzieckiem .
L udzie ci są najzupełniej pogodzeni z życiem, w e d łu g w y ra ż e n ia A d le r a , o czym św iad c zy ich p o go d n e u sposobienie; umieli n a w ią z a ć b a r d z o bliski k o n ta k t z ludźm i i d lateg o sw e d ą ż e n ie do z n a c z e nia z a sp o k a ja ją w ra m a c h p o cz ucia społecznego.
W id a ć w ięc tu taj jasno, że h ip o teza A d le r a o d o sk o n a ły c h w a ru n k a c h , jakie p r z e d s ta w ia dla na jsta rsz e g o d z ie c k a jego p ie rw s z e miejsce w k o le j
no ści ro d z e ń s tw a , i o w pływ ie ty c h w a r u n k ó w na c h a r a k t e r d z ie c k a zn a jd u je w u z y sk a n y c h p rz e z e mnie w y w ia d a c h swoje p o tw ie rd z e n ie .
O d s tę p s tw a dzieci n a js ta rs z y c h od p r z e d s ta w io nego wyżej ty p u nie o b alają b ynajm niej hipo tezy A d l e r a i są b a r d z o p o d o b n e do p o d a n y c h p rz e z e m nie w I części prz y k ła d ó w , z a c z e r p n ię ty c h z p ra c z w o le n n ik ó w psychologii indyw idualnej.
J e d e n w y p a d ek , to chłopiec p o sia d a ją c y m ło d sze ro d z e ń stw o , p rz y czym n a s tę p u ją c e po nim d z i e ck o je st m ło d sz e od niego o osiem lat. J e s t to egoista, bez sk ru p u łó w , p o z o rn ie z godny i miękki, a w g ru n c ie rz e c z y tw a rd y ; b a r d z o zdolny, sp rytny;
kłam ie; m a b a r d z o d u ż e p o w o d z e n ie u ludzi, lubi to w a rz y stw o , lecz nie m a s e r d e c z n y c h przyjaciół, ty lk o bliskich znajom ych; dla ro d z in y nie ma serca, w do m u n a w e t trz y m a ł się o d ro d z in y z daleka.
D la obcych usłużny, u p rz ejm y, ale z w y ra ch o w a n ia . P rz y p o m n ę tu, że w e d łu g A d le r a c h a r a k t e r w z a s a d n ic z y c h sw y c h lin ia c h k sz ta łtu je się w ciągu
p ie rw s z y c h 4 czy 5 lat życia, a zatem chłopiec ten>
w y c h o w u ją c y się p rz e z osiem lat jako jed y n ak , z d o łał ustalić p e w n e swoje d y sp o zy c je i gdy p r z y szło na ś w ia t m łodsze ro d z e ń stw o , nie mógł już sk o rz y sta ć z p r z y c h y ln y c h s tro n sw ego stan o w isk a n a jsta rsz e g o dziecka.
D rugi w y p a d e k je st b ard z o p o d o b n y : d z ie w c z y n k a z z a p a tr y w a ń p e sym istka, nie m ająca p r z y jaciół, lecz tylko życzliw ych, s k ry ta , w ytrw ała, b a r dzo am bitna, b a r d z o k ry ty c z n ie do ludzi u sp o s o b io na, w y c h o w y w a ła się p r z e z sied em lat jako je d y n a czka, po czym p rz y szła na św iat jej m łodsza siostra.
T rz e c i w y p a d e k jest nieco inny, choć rów nież łatw y do w y tłum acz enia. C hodzi tu o chłopca n a j
s ta rsz e g o z k ilk o rg a ro d z e ń stw a , z p o ś ró d k tó re g o n a stę p u ją c a po nim s io stra jest m łodsza od niego o 3 łata. Ś re d n io zdolny, o d e b r a n o go ze szkoły z cz w arte j klasy, bo został na dru g i rok. Nie liczy się z o pinią ludzi, d ą ż y do bogactw a. J e s t bard zo energiczny, p rz e d się b io rc z y ; sz o rstk i w o b e c ludzi, lubi to w a r z y stw o tylko m ęskie, b r a k mu oglądy t o w a rzy sk iej, je st dziki, tw a r d y , niepieszczotliw y, ch ro p o w aty , ucz uć nie u z e w n ę trz n ia , z a m k n ię ty w sobie. O jciec najmniej go ko ch a ł z dzieci, m a tk a n ajbardziej.
P o m ię d z y n ajstarsz y m i dziećm i istniała b a r d z o silna ry w alizacja i d zie w c z y n k a dążyła b a r d z o w y trw a le do przew agi. W e d łu g A d le r a w takiej s y t u acji p o łożenie ch ło p ca je st zaw sze gorsze, niż d z ie w czynki, bo ro z w ija się on wolniej i choc ia ż sta rs z y
(n a tu ra ln ie p rz y n iedużej ró ż n ic y w iek u j daje się p rz e śc ig n ą ć sio strze.
N ajw idoczniej chłopiec strac ił w w a lc e z s io strą za ufanie do sie b ie : zaczął objaw iać d u ż e b ra k i w szkole w cz w arte j klasie, tj, w łaśnie w tedy, gdy jego siostra, w ó w c zas u c z e n n ic a p ierw szej klasy, za czę ła odnosić w szkole s u k c e s y (nauka szła jej b a r d z o łatwo). Nie bez w pły w u na c h a r a k t e r c h ło p ca m usiało być i to, że ojciec mało go lubił i we w sze lk ic h jego s p o ra c h z s io s tr ą zaw sze jej p r z y znaw ał słuszność n a w e t nie w nikając w to, kto miał rację.
P o za tym, poniew a ż i r e s z ta r o d z e ń s tw a o b ja wia dość s ła b y sto p ie ń usp o łecz n ien ia, n a le ż y p r z y puszc zać , że a tm o sfe ra d om ow a szczególnie nie sp rz y ja ła ro z b u d z e n iu w ty c h d ziec iach poczucia ściślejszej łącz n o ści z innym i ludźmi.
D Z IE C K O D R U G IE Z K O L E I
Nie mniej cie k a w e wyniki o trzy m a ła m po p o ró w n a n iu ze s o b ą c h a r a k te r y s ty k dzieci drugich z kolei.
D z ie cko d ru g ie p r z e d s ta w ia ta k ż e p e w ie n w y ra ź n ie ry s u ją c y się t y p : na osiem n aścio ro (7 chłop
ców i 11 dziew czyne k) om ów ionych dzieci d w a n a ś cioro (w tym c z te r e c h ch ło p có w i osiem d z ie w c z y nek). tzn. 61% dziec i p o sia d a b a r d z o d użo z a s a d n i
czych ce ch w spólnych.
O to z e b r a n e p r z e z e m nie c h a r a k te r y s ty k i dzieci d ru g ic h z kolei, objaw iających z n a czn e p o d o b ie ń stw o p o d w z glę dem psychicznym ,
I. Halina, d ru g a z kolei w ś r ó d cz w orga r o d ze ń stw a, była a n ty te z ą swej starsz ej siostry. P o w ażna, m ałom ów na, powolna, spokojna, sk ry ta, z a m k n ię ta w sobie, z n a tu r y refleksyjna. P o sia d ała r ó w n ie ż żyw ość i głębię ucz uć miłości do ro d z ic ó w i ro d z e ń s tw a , o ra z sym patii do ludzi, ale lepiej od starsz ej sio stry umiała p an o w a ć n ad so b ą i sk ry w a ć zw ła szcz a ból (fizyczny lub moralny). J e d n a k
41
w chw ilach w ielkiego ro z d ra ż n ie n ia tra c iła cie r p li
w ość i p an o w an ie n ad sobą, pasjo n o w a ła się w złości, lecz p otem żałow ała sw ego za ch o w a n ia się.
II. K azimierz, posiad ają cy s ta r s z ą o dw a lata sio s tr ę i d w ie m łodsze, za w sze jest spokojny, cichy, jak b y go nie było w domu; m elancholijny; z a r o z u miały; tr o c h ę nieśmiały; egoista, nie ma przyjaciół, ale d osyć lubi to w a rz y stw o , ma szc zęśc ie d o ludzi;
leniw y b ard zo , w c ale się nie chciał uczyć, p o siad a najm niejsze w y k sz ta łc e n ie z całego ro d z e ń stw a ; nie jest h u laka, ani m a rn o tra w n y , p rz e c iw n ie : je s t b a r dzo o szczędny. Żadnej p ro śb y sw ych sió str nie spełni, ale nie d o k u cz a im, je st łagodny, w ielkiego s e r c a do nich nie ma, ale d o sy ć je lubi. Ze starsz ej sio s tr y się w yśm iew a, u d a je m ąd rz ejszeg o od niej, tr a k tu je ją lekc e w a ż ą c o , ale widać, że w du ch u uzn a je ją z a w y ż sz ą o d siebie.
III. Zofia, d ru g a w ś ró d cz w orga ro d z e ń stw a , jest pow a żna, tro c h ę ironiczna, złośliwa; u nika ludzi, żyje tylko w o b r ę b ie rodziny, sam o tn o ści też nie lubi, gdy je s t sam a, u c ie k a do m atki; b a r d z o w r a ż li
wa, c z ęsto p łacze z byle pow odu; dla ludzi je st n ie sy m p a ty c z n a , p rzyjaciół nie ma, s e r c e m a nie za b a r dzo do b re , nie tak, jak s ta r s z a siostra; b a r d z o skąpa, a cała re sz ta ro d z in y b a r d z o jest ro z rz u tn a . W y ją t
kow o d o b r e s e r c e m a tylko dla matki. W dom u b a r d z o się rządzi, d u ż y w pływ m a na m atk ę, zaw sze je st p rz y niej, je s t jej p r a w ą rę k ą ; b a r d z o p e w n a sieb ie, tr o c h ę za rozum iała; długo p a m ię ta urazy,
m ściw a nie jest. P rac o w ita , mniej zdolna od s t a r szej, d o sy ć ciężko myśląca, w y b itn y ma zm ysł do handlu. S z c z e r a i lubi mówić s p ec ja ln ie o sw ych kłopotach.
IV. H e n ry k , drugi w ś r ó d sze ścio rg a r o d z e ń stw a, to n a tu r a słaba, uległy, n ie zd e cy d o w a n y ; nie uia sobie, nie m a w łasnego sądu, p o d d a je się z a w sze obcym w pływ om . M rukliw y, n ie to w a rz y sk i, dla ludzi n iesy m p aty cz n y , bo jest ironicznie zgryźliwy, w całym znajdzie d ziurę , w c ią ż dokucza, kry ty k u je.
N igdy nic dla nikogo nie zrobi. P ozuje na w ie lk ie go, zarozum iały, ale widać, że to sztuczne. Żyje tylko w rodzinie, przyjaciół nie ma.
V, H elena, p o sia d a ją c a s ta r s z ą s io strę i tro je m łodszego ro d z e ń stw a , była najb ard ziej łubiana w ro d z in ie p rz e z r o d z e ń s tw o i p rz e z rodziców. H e le n a lubi, gdy się nią zajm ow ać. B ard z o jest c e n io n a i p ow a żana . B ard z o jest zdolna, zw ła szcz a do m a te m a ty k i, była w y b itn ą u c z e n n ic ą w szkole. B a r dzo s k ry ta , b a r d z o o p an o w an a, zimna jak lód, wola silna; g łębokich ucz uć nigdy nie ujawnia; dobra, — litościw a w sposób szo rstk i, b a r d z o ro z w in ię te u c z u cie m iłosierdzia, — w ygląda, ja k b y była t a k a z o b o wiązku; b ezw zględna; do o sta tn ic h gra nic o b o w ią z kow a; b a r d z o w ytrw ała; nie p o ry w a się na za dania, k t ó r e u z n a po z a sta n o w ie n iu się za z b y t t r u d n e dla siebie. Nie in te re su je się m ężczyznam i, sam a w o la łaby b y ć m ężc zyzną . Lubi to w arzy stw o , ale je s t w nim m ilcząca, nieufna w o b e c ludzi; ludzie t r z y
m ają się o d niej z daleka, Z aw sze p o godna, ce chuje ją ró w n o w ag a d u c h a nigdy nie zachw iana.
VI. Ja n , dru g i w ś ró d p ięcio rg a ro d z e ń stw a , byl zazd ro sn y , że w szy sc y w dom u uwielbiali w p ro s t n a js ta rs z e d zie c k o z ro d z e ń stw a ; on sam był nielu- b ia n y w rodzinie, miał p r z y k r y c h a ra k te r , lubił d o kuczać; był p o d ejrz liw y i n ie c h ę tn y w o b e c otoczenia;
jeśli zrobił co d obrego, to w tak i sposób, że b y się to okazało złym. U k ry w a się ze sw ym i d o b ry m i o d ru c h am i. N iem ożliw y do w spółżycia. W y n a jd u je p rz y c z y n y do kłótni, Podejrzliw y, gdy go gdzie proszą, nigdzie nie pójdzie, uw aża, że go w szysc y nie lubią, że p r o s z ą tylko p rz e z g rzeczność. M a tk ę szalenie k o c h a i często d o k u c z a r o d z e ń s tw u dlatego, ż e m atce ono s p ra w ia p rz y k ro ść . L ec z m a tk a n a j
bard ziej na niego narzeka.,.
VII. Zofia, d ru g a w ś ró d p ięcio rg a ro d z e ń stw a , była bezw zg lęd n a , u p a rta , chciała, by jej ta k w d o mu słuchano, ja k starsz ej siostry. Sam olub, egoistka;
leniwa, zdolna; b a r d z o w esoła, en e rg ic z n a dosyć;
lubi, żeby się nią zajm owano, żeby była za w sze pierw sza; tr o c h ę za rozum iała; ś r e d n io s y m p a ty c z n a dla ludzi, p rz e z ro d z e ń s tw o ś r e d n io łubiana; mściwa, długo u r a z y p am iętała, nie robiła nigdy w ym ów ek, ale ja k spojrzała, to już było dość I Była s k ry ta , in te re so w n a , nie robi nic d o b re g o nikom u b e z s w o jej korzyści,
VIII. H e n ry k a , d ru g a w ś r ó d k ilkorga r o d z e ń stw a, je st sz a le n ie chłodna, k o n w e n c jo n a ln a w s t j -
su n k a c h z ludźmi; b a r d z o życzliwa, d o b r a dla ludzi, lecz z w yroz u m o w an ia; sam a nic nigdy nie lubi prz yjm ow a ć od ludzi, że b y nie m ieć o b ow iąz ku w d z ię czn o śc i, B ardzo, b a r d z o sk ry ta, sam a w e w szy stk im so b ie w y sta rc z a , choć garnie się do ludzi (z o b a w y p r z e d sam otnością); je s t z ludźm i ż a rto b li
wa, czasem złośliwa, ¡atwo s p o strz e g a ujem ne ce chy ludzi. B a r d z o u p arta , b a r d z o dzielna. Mówi, że nie w yjdzie za mąż, bo w te d y k a ż d a k o b ie ta trac i w s z y s tk ie p ra w a , a nie z yskuje nic, p ró c z o b o w ią z ków, p rz y tym p r z e s ta je być cie k a w a dla ludzi, z a c ieśn ia ją się jej z a in te r e s o w a n ia do życia domowego.
IX. Zofia, d ru g a w ś ró d trojga ro d z e ń stw a , jest p o n u ra , m e lanc holijna, b ard z o w rażliw a; mało z a u f a nia do siebie, mało p e w n o śc i siebie, M a b a r d z o d o b r e s e r c e , ale gdy chodzi o w a żn e, wielkie r z e czy, d ro b iaz g ó w nie lub i d aw ać, ani pożyczać. Nie m a p rz y ja c ió łe k i nigdy nie miała; d o sy ć lubi ludzi, w to w a r z y stw ie je st sk ro m n a , cicha; mało je st łu b ia na; nie mści się, łatw o p rz eb ac za; tr o s z k ę p e sym ist- ka, ro z g o ry c z o n a do życia; b a r d z o zdolna, p ra cow ita;
b y ła b a r d z o k a p r y ś n y m dzieckiem .
X. H e le na, d ru g a w śró d cz w orga ro d z e ń stw a , p rz e c h o d z iła ró ż n e zm iany w u sposobieniu. W e w c zesn y m d z ie c iń stw ie była dość żywa, w d o b ry c h s to s u n k a c h z ro d z e ń stw e m . Później, już w latac h szko ln y ch , zm ieniła się. Była o d tą d za w sze sk ry ta, milcząca. W szkole, m iędzy k oleżankam i, w ogóle po za dom em , była w esoła, to w arzy sk a, d użo się
45