• Nie Znaleziono Wyników

Wojenna diarystyka Karola Ludwika Konińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wojenna diarystyka Karola Ludwika Konińskiego"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Fitas

Wojenna diarystyka Karola Ludwika

Konińskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 93/2, 33-67

(2)

Pamiętnik Literacki ХСШ , 2002, z. 2 PL ISSN 0031-0514

A D A M F1TAS

W O JE N N A D IA RY STY KA KA RO LA LU D W IK A KONIŃSKIEGO*

Wojna - nie tylko kronika

W roku 1966 na łam ach „Znaku” (nr 9) opublikow ane zostały obszerne frag­ m enty dziennika, który Koniński prow adził w początkow ych m iesiącach drugiej w ojny św iatow ej. Tekst nazw any przez autora Wojna opatrzony został w ydaw ni­ czym podtytułem N otatki z dnia na dzień. O bejm uje zapisy dokonyw ane, z m ały­ mi w yjątkam i, codziennie od 1 IX 1939 do 9 I 1940. Publikacja w czasopiśm ie zaw iera około połow y całego dziennika, liczącego po przepisaniu 209 stronic znor­ m alizow anego m aszynopisu'. Nie uw zględniono tam przede w szystkim fragm en­ tów, w których zaw arte są „inform acje lub opinie o ludziach, którzy jeszcze żyją, a jeśli naw et zm arli, to pozostaw ili po sobie rodziny, które m ogłyby poczuć się dotknięte ujaw nieniem »rzeczy drażliw ych«”2. Poza tym z innych w zględów - nie m uszę tego ju ż dzisiaj tłum aczyć - pom inięte zostały obszerne w ypow iedzi K onińskiego negatyw nie oceniające Zw iązek Radziecki, w ypow iedzi szczególnie obfite po dotarciu do Lanckorony, gdzie przebyw ał autor, wieści o w kroczeniu Arm ii Czerw onej do Polski (zapisy po 17 IX 1939). Trzecią w reszcie grupą w y­ pow iedzi, która znalazła jedynie drobne, pojedyncze reprezentacje w w ydaniu z r. 1966, stanow ią form ułowane z perspektywy dotkliw ie odczuwanej klęski w rze­ śniowej niezw ykle ostre, bezpardonow e ataki K onińskiego na rządy sanacyjne, zw łaszcza na osobę m arszałka Józefa Piłsudskiego.

Z dzisiejszego punktu w idzenia w ydaje się, że pożyteczna byłaby edycja cało­ ści tekstu w osobnej publikacji książkow ej. Inform acje personalne bow iem utra­ ciły sw oją aktualność, cenzura zaś upadła i m ożem y bez przeszkód przeczytać

Studium jest częścią w iększej całości pośw ięconej pism om osobistym K onińskiego (poza dziennikam i głów nym przedmiotem uwagi są w niej tom y rozważań Filozoficzno-religijnych Ex la-

byrintho i N ox atra). Przedstawiane refleksje stanowią analityczne rozw inięcie niektórych tez za­

wartych w m oim szkicu K a ro l L udw ik K oniński - hom o m editans („Ruch Literacki” 1998, z. 4). 1 D zięki życzliw ości Bronisława M a m o n i a korzystam z m aszynopisu całości przepisane­ go przezeń dziennika, redakcji, która była podstawą publikacji fragmentów w „Znaku”. W ręko­ piśmiennej spuściźnie po autorze N ox a tra zachow ały się jedynie niew ielkie fragmenty manuskryp­ tu Wojny, w bardzo złym stanie, m iejscam i dziś już nie do odczytania. Jednak tam, gdzie jest to m ożliw e, konfrontuję m aszynopis z autorskim oryginałem.

2 B . M a m o ń , „ Wielkie było nasze cierpien ie ”. W stęp w: K. L. К o n i ń s к i. Wojna. N otatki

(3)

przenikliw e porów nania hitleryzm u i kom unizm u (w m etaforyce K onińskiego - B elzebuba i Lucypera) oraz prorocze ze współczesnej perspektyw y opinie o po­ wojennym , socjalistycznym obliczu Polski. Ponadto gdy w łączam y silnie krytyczne głosy na tem at rządów w okresie m iędzyw ojennym , otrzym ujem y bardziej je d n o ­ lity dokum ent postaw y autora tworzącej się w tyglu społeczno-politycznych spo­ rów D w udziestolecia w trakcie polaryzacji stanowisk lewicy, sanacji i naro dow ­ ców, znam iennej dla ów czesnej polskiej sceny politycznej. Kto zna publicystykę autora U wag, doskonale wie, że było mu najbliżej do tych ostatnich, ale je d n o c z e ­ śnie zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z m yślicielem niezależnym , u nik ają­ cym w szelkich skrajności ideologicznych, m yślicielem m ającym na w zględzie przede w szystkim dobro społeczeństw a i kraju, ponad jakim ikolw iek podziałam i św iatopoglądow ym i.

Wojna jak o dziennik inicjow any wydarzeniam i zew nętrznym i o wielkiej sile oddziaływ ania, faktam i całkow icie zm ieniającym i dotychczasow y status człow ie­ czego życia na w szystkich jeg o poziom ach, jak o dziennik publicysty i pisarza notow any z w nętrza katastrofy - staje się istotnym dopełnieniem drogi m yślow ej K onińskiego oraz stanowi cenne św iadectw o różnorodnych spraw, poddaw anych obserw acji i refleksji w toku postępującej zagłady. Przyjrzyjm y się zatem dokład­ niej najbardziej charakterystycznym sferom tego diariusza, po dążając śladem uobecnionych w nim dziennikow ych strategii.

„ R a n o n i e b y ł o d z i e n n i k ó w ”

Owo zdanie zapisane jako pierw sze w Wojnie, obok daty „1 IX 939”, dobrze sygnalizuje bieżący charakter zapisów podjętych w chwili napaści niem ieckiej. M otyw em ich rozpoczęcia - co bardzo charakterystyczne dla w iększości p ow sta­ łych w latach w ojny dzienników i pam iętników 3 - staje się sytuacja zew nętrzna, której pierw sze sym ptom y dla diarysty to zakłócenia w przebiegu oficjalnej ko­ m unikacji. Odtąd będzie się on posiłkow ać głównie w iadom ościam i uzyskanym i za pośrednictw em nieform alnych środków przekazu: w ieściam i przynoszonym i przez osoby pozostające w kręgu autora, inform acjam i zasłyszanym i i po w tarza­ nymi. K oniński utrw ala te w iadom ości, a przyśw ieca mu oczyw isty cel: danie po ­ tom nym św iadectw a owych dni. Przy czym wyraźnie rozróżnia fakty, które w y da­ j ą mu się praw dopodobne, oraz całą resztę złożoną głów nie z lokalnych plotek

i pogłosek. Tę drugą sferę określa jako „florę legendy”, stanow i ona dla niego osobliw e zjaw isko socjologiczne, ukazujące, jak w yobraźnia ludzka w czasach niezw ykłych rozbudza sw oją aktywność, ja k natłok w ydarzeń zew nętrznych o sil­ nym natężeniu sprzyja powstawaniu legend i „bajek”, urucham ia m echanizm zm ia­ ny pragnień w „rzeczyw istość”, m arzeń w „historię”4. O bserw acje tego typu m ogą powstać w dużej m ierze dzięki temu, że piszący znajduje się w oddalonym od

3 R. Z i m a n d („ W nocy o d 12 do 5 rano nie spałem ". D ziennik A dam a C z e r n ia k o w a -p r ó b a

lektury. Wyd. 1 krajowe. Warszawa 1982, s. 9, 10) pisał: „Źródłem tego pędu do pamiętnikarstwa

i diariuszowania było zapewne w w ielu wypadkach przekonanie, że żyje się w w yjątkow ym okresie, z którego nic nie w olno zaw ierzyć zawodnej pam ięci”. U podstaw tego typu form pisarskich leżała „chęć zanotowania na gorąco wrażeń zrodzonych w czas niezw ykły”.

4 Zob. K. L. Κ. o n i ń s к i, Ex labyrintho. Wstęp K. G ó r s k i . Warszawa 1962, s. 96: „B e z p l o t e k bylibyśm y jak małe dzieci; cóż byśm y w iedzieli o ludziach? M oralistyka bijąca w plotki

(4)

W O JE N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 3 5

działań w ojennych w iejskim , ludow ym środowisku, w którym cała praw ie kom u­ nikacja polega na w ym ienianiu inform acji zasłyszanych, bez m ożliw ości ich ak­ tualnej w eryfikacji - np.: „Rano pogłoska, że zaczyna się ew akuacja Wadowic, Kalw arii, że żony policjantów w Lanckoronie odjechały w nocy” (4: 2 IX )5.

Podobne notatki tw orzą sw oistą panoram ę obserw acyjną człow ieka pozosta­ jącego stale w m ałym środowisku, zdanego całkow icie na bierne rejestrow anie

zdarzeń oraz przyjm ow anie wiadom ości, które dochodzą z zewnątrz. Koniński z w yraźnym sm utkiem wyznaje: „N aw et jako obserw atorow i dano [!] mi jest mieć m inim alnie skąpy odcinek obserw acyjny” (43: 11 IX; 1046). Różnice dotyczące św iadectw a czasu w ojny w iążą się w dużej m ierze z pozycją, ja k ą zajm uje diary- sta. O dm ienności pola w idzenia są oczyw iste i różnorako wobec tego byw a za­ św iadczana przez piszących dzienniki w latach 1939-1945 w zm ożona intensyw ­ ność życia6. W przypadku autora N ox atra przestrzeń obserw acyjna je st niew iel­ ka, o gran iczon a do bliskiego sąsiedztw a, kontakt z w ydarzeniam i w ojennym i pośredni, obcow anie ze śm iercią, zniszczeniem - nie tak naoczne. Dochodzi nato­ m iast fakt choroby, kalectwa uniem ożliwiającego działanie, a nawet niejednokrotnie spotkania ze znajom ym i. Koniński jest w istocie kronikarzem polskiej wsi gali­ cyjskiej, relacjonuje am biw alentne wobec N iem ców nastroje chłopów 7, oddaje nastrój w iejskiej gromady, jej podstaw ow e w nowej sytuacji problem y i całą po­ w stającą w takich realiach legendę8. M im o skąpego pola w idzenia dba o stałą ak­ tyw ność pisarską, tow arzyszy mu niezm iennie świadom ość, że utrw alanie naw et tylko dla niego dostępnych, często m ało w iarygodnych inform acji m a sens, m oże stanow ić św iadectw o czasu. Po kilkunastu dniach przerw y w notow aniu w skazuje na ciągłą konieczność regularnego zapisyw ania tego, co się dzieje w okół, ponagla

bije w e w ied zę ludzi o ludziach”. Zob. też B. M a m o ń, P om iędzy rozpaczą a nadzieją. Wstęp w: K. L. К o n i ń s к i, Uwagi. 1 9 4 0 -1 9 4 2 . Wybór, wstęp, przypisy B. M a m o ń. Poznań 1987, s. 6 -7 .

5 Cytuję według m aszynopisu Mamonia; pierwsza liczba wskazuje stronicę, kolejne, po dw u­ kropku, oznaczają datowanie. Jeśli fragment znalazł się w wyborze Wojny zam ieszczonym w „Zna­ ku”, po średniku podaję również stronicę odsyłającą do tej publikacji.

6 Z. N a ł k o w s k a (D zienniki czasu wojny. W stęp, oprać., przypisy H. K i г с h n e r. Warsza­ wa 1970, s. 322. Cyt. za: K. Z a l e s k i , F akt i sens całości. Z p ro b lem ó w okupacyjnej literatury

faktu . W zb.: L iteratura w obec w ojny i okupacji. Red. M. G łow iński, J. Sławiński. Wrocław 1976,

s. 125) zapisuje: „Czym jest naprawdę to, w czym żyjemy, dow iem y się później. Wojna, jak rew olu­ cja, rozpada się na p oszczególne zdarzenia, zachodzące w różnych odległościach, w niejednako­ w ym stanie skupienia, niejednakowo i niejednocześnie w iedziane”. Z a l e s k i (ibidem , s. 131), pod­ sum owując odm ienne św iadectwa zachowane w okupacyjnej literaturze faktu, stwierdza: „Jak różne - choć w spółistniejące w obrębie jednej narodowej przestrzeni - są dośw iadczenia m ieszkańców Warszawy i Krakowa, L w ow a i Lublina, jeń có w oflagów, stalagów i w ięźn iów obozów koncentra­ cyjnych, wydanych na śmierć w getcie warszawskim i w gettach łódzkim oraz krakowskim, ludno­ ści wiejskiej i m iejskiej, m łodych i starych”.

7 Jest w tym bliski niektórym obserwacjom K. W y k i , zawartym w je g o okupacyjnych ese ­ jach Ż ycie na niby. P am iętnik p o klęsce (Kraków 1984). Nb. Wyka przebywał w nieodległych od Rudawy (od jesien i 1940 miejsca pobytu autora Uwag) K rzeszow icach i kilkakrotnie w trakcie oku­ pacji kontaktował się z Konińskim.

8 M iejską „florę legendy” podobnie zaśw iadcza w sw oich dziennikach K. I r z y k o w s k i

(N otatki z życia, o b serw a cje i m otyw y. Wybór A. D o b o s z . Wstęp S. K i s i e l e w s k i . Warszawa

1964), który raz po raz notuje okupacyjne warszawskie pogłoski. O statecznie podsum owuje swój stan św iadom ości podczas kampanii wrześniowej w sposób następujący: „cóż m y wiemy, od sam e­ go początku żyliśm y otoczeni c ie m n o ś c ią - w e dnie pobożnych kłamstw [...]” (s. 361: 8 X 1939).

(5)

siebie do diarystycznej służby9: „M uszę jedn ak wrócić do system atycznego co­ dziennego robienia notatek, bo tym czasem w iele »inform acyj« i spostrzeżeń w y­ m yka mi się” (180: 9 XII).

Podobne notatki podkreślają rów nocześnie w ażną cechę zapisów - ich aktual­ ność i spontaniczność. To, co dzieje się rano w przyw ołanym fragm encie, ulega niejednokrotnie zm ianie w południe czy wieczorem . Jedne inform acje korygow a­ ne są za m om ent przez następne, niektóre z nich w ędrują do lam usa, pozostałe byw ają potw ierdzane i uzupełniane. W ten sposób sugeruje się, że tekst pisany je st naw et nie tyle z dnia na dzień, co z chwili na chwilę, a m nogość zapisyw a­

nych i podlegających dalszem u rozwojowi wiadomości oddaje nastrój czasu, w któ­ rym dzieje się tak w iele, który trudno ująć w ustatyczniający kom entarz czy re­ fleksję. Idzie więc w Wojnie przede w szystkim o utrwalenie na piśm ie w ydarzeń, które rozbiły dotychczasow y nurt życia i zaw ażyły na losie jednostek, rodzin, na­ rodów całej Europy. Idzie o oddanie czasu, kiedy „Żyć trzeba z dnia na dzień, na dnie szarzyzny i niem ocy - osobistej i historycznej - od dnia do dnia, od nocy do nocy, od troski do troski, od otępienia do otępienia!” (147: 31 X).

Taki podstaw ow y kształt dziennika je st przejaw em h o r y z o n t a l n e j per­ spektyw y diarysty, zorientowanej na fakty zewnętrzne. Staje się on je d n ą z osób rozgryw ającego się dram atu, który chce zrelacjonow ać przyszłym p ok olen io m 10. W jego w ypow iedzi dom inuje p ra esen s, a podstaw ow ą funkcję ow ego czasu te­ raźniejszego stanowi zapisyw anie bieżących, w yjątkow ych chwil. W przypadku Wojny - ja k w przypadku innych dzienników -dokum entów - zasadne je s t tw ier­ dzenie o uobecnianiu w relacji m om entów czasu, jeg o drobnych porcji. M ożna m ówić - posługując się sform ułow aniam i Ferdinanda B raudela - „o czasie krót­ kim, na m iarę jednostek, codziennego życia, naszych iluzji, krótkich chw il, w któ­ rych zdajem y sobie spraw ę z otaczającej nas rzeczyw istości - o c z a s i e w ł a ­ ś c i w y m d l a k r o n i k a r z a i d z i e n n i k a r z a ” 11.

9 To jedna z najistotniejszych cech autorów dziennikow ych zapisów. J. Z i o m e к (Strzeż się diarysty! „Teksty” 1975, nr 5, s. 149) zauważył: „Diarystów cechuje skrzętna zapobiegliw ość w chw y­

taniu chw ili na gorąco, w nerwowym lęku przed niszczącym upływem czasu

10 Teoretyk autobiografii M. C z e r m i ń s k a (P ostaw a autobiograficzna. W zb.: Studia o nar­

racji. Red. J. Błoński, S. Jaworski, J. Sławiński. Wrocław 1982, s. 229) stwierdza: ,je s t to postawa

świadka, w której dominuje opisow ość, zbliżająca w ypow iedź tak pisaną do reportażu, literatury faktu. W tego rodzaju pisarstwie pierw szoosobow ym czytelnik wydaje się poszukiw ać głów nie w ia ­ rygodności, a jednostkow y punkt w idzenia ceniony jest przede wszystkim jako tej w iarygodności poręka. To, co osobiste, jaw i się zw łaszcza jako tytuł do bycia świadkiem. N aoczność - oto do czego sprowadza się wartość przekazu pamiętnikarza. Mniej ważne, к i m był, w ażniejsze, że b у ł p r z y t y m”. R zeczyw istość przedstawioną w tego typu tekstach R. Z i m a n d (D iarysta Stefan Ż. Wro­ cław 1990, s. 17) nazywa „światem naocznego św iadectw a”.

" F. В r a u d e 1, H istoria i trwanie. Przeł. B. G e r e m e k . Wstęp B. G e r e m e k , W. K u l a . Warszawa 1971, s. 50. Cyt. za: Z a 1 e s к i, op. cit., s. 122-123. Gdyby zastosow ać do relacji K oniń­ skiego i jej podobnych rozróżnienia używane przy opisie narracji historycznej, to trzeba by p o w ie­ dzieć, że dominuje w niej czas rocznikarski i kronikarski. Istotą pierw szego jest brak odw ołań do przeszłości i przyszłości - w ypow ied ź opanowana zostaje w yłącznie przez to, co dzieje się „teraz” , aktualnie. Z kolei w kronikach mamy do czynienia z relacją, w której obok spraw teraźniejszych pojawiają się także zdarzenia przeszłe. Zob. na ten temat J. T o p o l s k i e g o C zas w narracji histo-

lyc zn ej („Studia M etodologiczne / Dissertationes M ethodologicae. Z eszyty pośw ięcone integracji

(6)

W O JE N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ S K IE G O 3 7

N ietrudno z takiej podstawowej strategii stosowanej w Wojnie w nioskow ać o kształcie genologicznym relacji. Podporządkow any naczelnej intencji rejestro­ w ania zdarzeń w tej kolejności, w jakiej odbiera je autor, jaw i się ów dziennik jak o typow y diariusz-kronika. Tekst nie został poddany zabiegom kom pozycyj­

nym , form ow any je st spontanicznie, a chaotyczność i brak jednolitego układu sta­ j ą się najw ażniejszym i cecham i zapisu. Podkreślają one notatkowy, im prowiza- cyjny i nieliteracki charakter przekazu oraz sugerują pierw szeństw o perspektyw y św iadka zdarzeń nad wszelkim i innymi formami aktywności pisarskiej, prym at relacji kronikarskiej nad w łasnym kom entarzem czy refleksją12. K oniński m a św ia­ dom ość tego stanu rzeczy i w ielokrotnie w m etatekstach podkreśla prow izorycz­ ność w łasnych zapisów, kładąc jedn ak akcent na konieczność takiego ich kształtu oraz konstatując - podobnie ja k to czyni w ielu autorów okupacyjnych tekstów d o k um entam ych 13 - że opisyw aną rzeczyw istość w yraża najpełniej:

P iszę teraz bezładnie, bez kom pozycji - ale trudno inaczej. [35: 9 IX; 1 043l4]

W idzę, że te notatki stają się zupełnie bez kom pozycji - powtarzają się te same m yśli, uw agi, ale ta bezkom pozycyjność jest ich kompozycją. Będę spisyw ał m yśli i w iadom ości, jak się nasuwają, bez porządkowania um yślnego. [6 9 -7 0 : 18 IX]

„ W i e l k i e b y ł o n a s z e c i e r p i e n i e ”

W ym iar św iadectw a dopełniają w Wojnie relacje inform ujące o losach najbliż­ szej rodziny K onińskiego oraz pozostającego w centrum zdarzeń diarysty. Z arów ­ no autocharakterystyka, ja k i przedstaw ianie epizodów z życia dom ow ego w pro­ w adza do dziennika-kroniki sprawy osobiste, notow aniu w ypadków zew nętrznych co jak iś czas tow arzyszy zapis intymny, nieraz - rzekłbym - bardzo intymny. D otyczy on przede w szystkim sam ego autora dziennika. Trzeba sobie bow iem uzm ysłow ić, że relacje pow stają pod ręką człow ieka nieuleczalnie chorego, który dopiero 16 X wyznaje: „pierw szy raz od w ielu tygodni w yszedłem przed dom, żeby się trochę pogrzać na słońcu; kiedy ostatni raz byłem przed dom em , była jeszcze Polska [...]” (126; 1061). Drobne przerw y w system atycznie prow adzo­

nych notatkach są często zw iązane z sytuacją zdrow otną diarysty uniem ożliw iają­ cą aktyw ność pisarską; jeg o dzień niejednokrotnie w yglądał tak samo: „w ycho­ dziłem na słońce rano, potem po południu kładłem się na gipsie i ju ż nie sposób było pisać” (180: 9 XII). K oniński w początkach w ojny silnie przeżyw a w łasną kondycję fizyczną. D oskw iera mu świadom ość niemocy, pozbaw iony zostaje prze­ cież m ożliw ości jakiegokolw iek działania, czynnego w ystąpienia przeciw w rogo­ wi. Stan ten na początku w rześnia 1939 jest w yrażony w postaci kilkakrotnie po­ wracającej w dzienniku myśli o samobójstwie w przypadku bezpośredniego kontak­ tu z N iem cam i:

12 W tym sensie Wojna podobna jest do w ielu innych relacji kronikarskich pow stałych w cza­ sie drugiej w ojny św iatow ej, różni się natomiast od dzienników niektórych „zaw odow ych” pisarzy (np. N ałkow sk iej), gdzie w idać wyraźnie dbałość o literacki sposób m ówienia.

13 Zob. studium M. J a n i o n Wojna i fo rm a (w zb.: Literatura w obec w ojny i okupacji), w du­ żej mierze pośw ięcon e język ow em u ukształtowaniu literatury okupacyjnej, w tym relacji dokum en­ tamych.

(7)

Poniew aż nie m ogę m yśleć, aby na wypadek ewakuacji Lanckorony ruszyć się gdziek ol­ wiek, a w ręce szwaba żyw y nie dostanę się, w ięc m yślim y z żoną o sam obójstw ie na wypadek w kroczenia Niem ców . [1: 1 IX]

W iem, że żyw y w ręce szwaba nie dostanę się. O śmierci m yślę już tyle lat! N ie mam przyszłości żadnej, jestem nieuleczalnie chory, nic w ięcej zrobić nie m ogę. [4: 2 IX]

Z czasem , gdy m ijają chw ile podniecenia z pierw szych dni w rześnia, gdy sy­ tuacja okupacyjna zaczyna się norm ować, myśl o sam obójstw ie, w yrażająca głę­ bokie pragnienie czynu, dokonania czegoś, co pośw iadczy bezkom pro m iso w ą postaw ę w obec najeźdźcy, zm ienia się u autora Wojny w stan frustracji. W ynika on z poczucia własnej m ałości, nieprzydatności w chw ilach, kiedy najbardziej potrzebni są ludzie zdrowi i gotowi do konspiracyjnego działania. M yśląc o ew en­ tualnym oporze Polaków, staw ia Koniński szereg przesiąkniętych osobistym i em o­ cjami pytań, dobrze ilustrujących jego rozgoryczenie:

M oże [...] gdzieś już się coś robi? A le ja zostanę poza tym w szystkim , izolow an y przez moją chorobę i strach mej towarzyszki życia? Jak los ze mnie zadrwił? N aw et narażać się nie pozw olił mi. Za co taka kara, za co to skazanie na takie małe, m ałe życie, z którego mi nie w olno w ych ylić głow y, nawet w tym w ielkim czasie?! [109: 5 X]

W innym m iejscu ze sm utkiem wyznaje, że m oże tylko „robić te notatki, z kil­ kom a kobietam i gaw ędzić” (80: 22 IX; 1053), że jed yn a egzystencja, do jakiej jest zdolny, to „żyć w tym kąciku, zjadać egoistycznie sw oją m ałą spiżarnię” i że „to je st życie, które się otw iera” (134: 21 X). Słowem: K oniński, w nikliw y i zagorza­

ły publicysta okresu m iędzyw ojennego, jednoznacznie przeciw ny w szelkim ustęp­ stw om na rzecz w roga, pragnący próby i spraw dzenia swojej postaw y w działa­ niu, staje w obec konieczności egzystencji w lokalnym środow isku i biernego ocze­ kiw ania na rozwój wypadków. Przeżyw anie tej dram atycznej dla niego sytuacji je st jednym z istotnych w ątków prow adzonych zapisów. U jaw nia się on co jakiś czas, stanow iąc najbardziej osobisty puls dziennika, przypom inając nieustannie o osobie diarysty, o człow ieku cierpiącym fizycznie (choroba), ale i duchow o (nie­ możność realizacji w łasnych pragnień, niem ożność działania).

W m iarę lektury Wojny czytelnik dochodzi do w niosku, że sw oistą kom ­ pensacją aktyw ności jest dla Konińskiego prow adzenie dziennikow ych zapisów, że „robić te notatki” znaczy dla niego, właśnie dla niego, dużo więcej niż tw orze­ nie okupacyjnej kroniki. Staje się to bow iem nie tylko św iadectw em czasu wojny, ale i św iadectw em jeg o osobistej postawy, jego emocji i m yśli, które m ogą prze­ trw ać i przek azy w ać je d n o stk o w e dośw iadczenie. C złow iek, który w yznaje: „w szystko, czym m ógłbym służyć, to ta odrobina myśli i szerzenie jej, dzielenie się nią [...]” (108: 5 X), całą sw oją aktywność intelektualną pow ierza dzienniko­ w ym zapisom . I chociaż kilkakrotnie tow arzyszy mu przekonanie o małości przed­ sięw zięcia, o jego bardzo niepew nych losach („Pozostaje mi tylko ten zeszyt, któ­ ry kiedyś żona spali”, 108: 5 X), choć staw ia pytania podające w w ątpliw ość sensow ność notow ania, które w kontekście tragicznej rzeczyw istości trudno po­ rów nyw ać z działaniem („I po co to pisać? Jakieś głupie złudzenie, że zapisując to jeszcze się służy w jakiś sposób”, 128: 18 X), jednak stale pozostaje aktywnym diarystą, a jeg o zapiski ja w ią się jako w yraz postawy, pośw iadczającej, ja k dotkli­ wie, jak intensyw nie m yślało się i czuło w czasach postępującej zagłady. We frag­ m entach dotyczących intymnych spraw Konińskiego ujaw nia się - co sygnalizują

(8)

W O J E N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 3 9

przytoczone cytaty - obok wskazanej ju ż perspektyw y horyzontalnej, obejm ują­ cej notow anie zdarzeń zew nętrznych wobec diarysty, perspektyw a w e r t у к а 1- n a, prow adząca w głąb jego psychiki, odsłaniająca duchow ą strukturę autora, tar­ gające nim em ocje oraz pojedyncze zam yślenia i próby zw erbalizow ania w łasne­ go stan u 15. T rzeba zatem stw ierdzić, że poza autobiografizm em sensu stric to , ukazującym człow ieka w konkretnych realiach historycznych, w yraźnie dostrze­ galna je st na stronicach Wojny wcale pokaźna liczba w ypow iedzi zdom inow anych przez tzw. autobiografizm duchow y z przew agą postaw y introw ertyw nej16. D o­ brze w idać obydw ie sfery, gdy śledzi się notatki K onińskiego dotyczące jeg o naj­ bliższych. W perspektyw ie pierwszej jest to kronika losów rodziny, w której obok szczególnie w ażnych momentów: wysłanie 3 IX syna Jerzego (nazywanego w Woj­ nie „chłopcem ”) na w schód w obaw ie przed nadejściem N iem ców oraz jego po­ w rót 17 X do Lanckorony, toczy się norm alne życie. M ożna je podzielić na dwa etapy: pierw szy tydzień w ojny dośw iadczany je st przez m ałżonków niezw ykle intensyw nie, dochodzi do wzajem nego w ybaczenia sobie w szystkich zadrażnień i win - pod w pływ em chwili dziejowej oczyszczają w łasne m ałżeństw o z w szel­ kich narosłych konfliktów. M ąż i żona uzyskują m iędzy sobą nowe relacje - K o­ niński pisze o tym w tonie podniosłym , pełnym retoryki, zw raca się i do najbliż­ szych, i do projektow anych odbiorców dziennika:

D zień dzisiejszy m oże będzie ostatni. N ie m ogę tak oderwać się od świata, abym tajemni­ cy tego dnia, straszliw ego, ale spokojnego, nie chciał pow ierzyć komuś z Was. Ty, synu drogi, żebyś w iedział, że rodzice pogodzili się. [ 11: 4 IX; 1033]

N ie w stydźcie się łez, nie żałujcie sercu wzruszeń i dobroci! Jeśli te słow a dojdą do ko­ goś, niech to będzie dla Ciebie, Czytelniku, przykazaniem wydartym z głębi cierpienia. [20: 7 IX; 1038]

N ie chodzi w tych fragm entach o relacjonow anie faktów zew nętrznych, ale o przekazanie w yw ołanych przez nie poruszeń w ew nętrznych, em ocji i doznań przebiegających w człow ieku, w centrach jego osobowości. W ten sposób poja­ w ia się perspektyw a druga. Fakty stanow ią tu konieczny układ odniesienia, ale p o zo stają w tle nurtu w ypow iedzi dotykającej intym nego, zinterioryzow anego w rodzinie przeżyw ania niezw ykłego czasu. Rodzaj tego dośw iadczenia dość zasadniczo zm ienia się po upływ ie pierw szych kilku dni wojny, w których dram at nowej sytuacji egzystencjalnej odczuw any był bardzo żywo, rzec m ożna - nam a­ calnie. Z czasem jedn ak notuje Koniński:

15 Jeszcze lepszy wgląd w intymne życie K onińskiego daje nie ukończony, pisany w stylu pa­ miętnikarskim szkic R zecz o religii. Tekst datowany „Rudawa 25 II 9 4 1 ” nie został dotąd opubliko­ wany. Korzystam z rękopiśm iennego odpisu znajdującego się w spuściźnie po autorze U w ag, zgro­ madzonej w Sekcji R ękopisów Bibl. Jagiellońskiej (manuskrypt nie miał jeszcze sygnatury, nr akc. 90/99).

16 W postaw ie tej, zauważa C z e r m i ń s k a (o p . cit., s. 2 2 9 -2 3 0 ), „wartością poszukiwaną jest osoba, podm iot poznający i przeżywający. O pisow ość stanowi tylko podstawę do refleksji. Jeśli m ożna m ów ić o dokum entam ości, jest to przede wszystkim dokument osobisty, wiarygodność m oże być zagwarantowana w yłączn ie na obszarze życia wewnętrznego. Odchodzim y tutaj od literatury faktu do literatury wyznania. Świat zewnętrzny m oże być darzony w ielkim zaufaniem, ale zaw sze jaw i się w perspektyw ie osobistego punktu widzenia, przez pryzmat w łasnego doznania” . W nazew ­ nictw ie Z i m a n d a (D ia rysta Stefan Ż , s. 17) postawa ta określana jest ogólnym sformułowaniem „świat pisania o sobie wprost”.

(9)

W naszym życiu osobistym wraca proza życia - minął wielki tydzień czystości, oddania, cierpienia. Wracają zniecierpliw ienia, gniewy, seksualizm , wraca grzech. Z grzechem niew ia­ ra. [43: 11 IX; 1046]

C zystość, oddanie, cierpienie, zniecierpliw ienia, gniewy, grzech, niew iara - w iększość z pojaw iających się w tym w yznaniu słów dotyczy elem entów uw i­ doczniających się w życiu w ew nętrznym człow ieka, a nie w jeg o określonej ze­ w nętrznej aktyw ności. Pod pow ierzchnią jednego przytłaczającego faktu, który sym bolizuje data 1 IX 1939, oraz pod pow ierzchnią zdarzeń w rodzinie K oniń­ skich trw a i jest przedm iotem autoanalizy życie duchow e człow ieka rozpięte bez w zględu na dziejow ą chw ilę m iędzy dobrem a złem , spolaryzow ane aksjologicz­ nie:

Do rzeczy w ielkich m ieszają się małe; do w ielkiego i prostego cierpienia wkrada się ohy­ da „zdenerwow ania”. N ie w iedzieć, co gorsze: straszna chwila historyczna - czy lichota dnia pow szed niego „nerw ow ych ludzi”? [45: 11 IX; 1047]

W ten sposób na kanw ie bieżącego dośw iadczenia form ułow ane są w Wojnie refleksje ogólne. A utor oznajm iając, że „atm osfera życia osobistego o pad a” (50: 13 IX), czy też wyznając: „m oje życie pryw atne ju ż w róciło do przedw ojennego bagna codziennego” (76: 20 IX), konstatuje odw ołując się do sytuacji intymnej:

na dnie duszy, przywalonej wojną, leży cały brud irytacji przedwojennej; w ła śc iw ie w mym ż y ciu m ałżeńskim to w szystk o zostało tylko stłum ione, nie o c zy szczo n e, nie sp alon e - w ie l­ ka sp ow ied ź pierw szego patetycznego i tragicznego tygodnia w ojny m inęła bez skutku. [90: 27 IX]

- ale i form ułuje m yśl uogólniającą w łasną sytuację:

W ielkie cierpienie zbiorow e jest ucieczką dla nieszczęśliw ych; cierpiąc z ogółem patrio­ tycznie, cierpiąc od lęku, od niepokoju, od biedy - w iele osób zapomina o sw ym małym, li­ chym życiu, bez m iłości, w cierpieniach sam otności, niespraw iedliw ości, rozstroju nerw ow e­ go, trosk, biedy i nędzy osobistej, niezgody rodzinnej, staropanieństwa, n iew d zięczn ości ludz­ kiej, itd., itd. [54: 14 IX]

W ażne w życiu człow ieka - zdaje się w tych fragm entach m ów ić Koniński - je st zachow anie godnej postaw y w codzienności, w potocznym , zw ykłym byto­

waniu. Stosunkow o łatwo to uczynić w chwili szczególnej, w yzw alającej zasoby energii duchow ej, która wynika z poczucia jedności ze zbiorow ością. O w iele trud­ niej, ale to je st sw oisty im peratyw diarysty: żyć godnie, po ludzku, bez w zględu na sytuację historyczną.

O bok kroniki w ydarzeń jest więc w Wojnie relacja osobista K onińskiego, obok dziennika-św iadectw a - dziennik intymny, w którym oprócz obfitego w fakty ze­ w nętrzne przekazu istotne staje się bogate archiwum autobiografii ducho w ej17. W zasięgu oddziaływ ania tej sfery zaczynają pojaw iać się drobne i rozleglejsze refleksje, będące konsekw encją wnikliw ego przyglądania się przez autora sobie

17 Koniński św iadom jest istnienia tej perspektywy, skoro sam zauważa: „zdaję sobie sprawę, że ten dziennik, który miał tylko notować fakty charakterystyczne - o ile są mi dostępne - staje się rodzajem psych ologiczn ego w yżyw ania się” (54: 14 IX; 1048). O bydwie sfery m iał też zapew ne na m yśli B. M a m o ń (K a ro l L udw ik Koniński. Kraków 1969, s. 29) pisząc o Wojnie, iż jest „kroniką przeżyć i relacją cierpień indywidualnych i zbiorowych, kroniką mającą kiedyś zaśw iadczyć, jak się żyło w czasach n iew oli”.

(10)

W O J E N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 4 1

i sw ojem u najbliższem u otoczeniu w pierw szych m iesiącach wojny. Dzięki tem u słowa: „w ielkie było nasze cierpienie” (35: 9 IX; 104318), czytać m ożem y w od ­ niesieniu do konkretnych okoliczności życia podm iotu, ale i w kontekście stanu jeg o ducha, dzięki tem u wielkość cierpienia poddana zostaje autorskiej analizie, przeciw staw iającej je pow szedniem u a równie dotkliw em u bólowi człow ieka ży ­ jącego w każdym czasie.

„ P o l s k a to - j a ”

K oniński bardzo często w sąsiedztw ie inform acji o faktach zew nętrznych czy też relacji o w łasnym przeżyw aniu czasu um ieszcza kw estie ogólne, które m ożna sprow adzić do dw óch bloków św iatopoglądow ych: m yśli o Polsce oraz rozw aża­ nia religijne. Pierw szy z nich pojaw ia się niem al sam orzutnie przy okazji m ów ie­ nia o najbliższych i nie towarzyszy temu żadna zm iana tonu w ypowiedzi, która m ogłaby sugerować, że m am y do czynienia z kwestiami mniej dla autora osobisty­ mi. Do pew nego stopnia owo powiązanie spraw katastrofy w w ym iarze państw o­ wym z tro sk ą o w łasn ą rodzinę da się w ytłum aczyć w spółzależnością obu sfer, ogniskującą się w lęku o syna zdanego na łaskę i niełaskę czasu wojny. Taki ton pobrzm iew a w yraźnie w pytaniach:

je śli cała Polska nie oprze się, jak żyć chłopcu? [14: 5 IX; 103419]

C zy Polska ma za Dunajcem tyle umundurowania i broni, żeby się tam opierać? C zy zdoła zorganizow ać w ojskow o te tłumy m ęskie, które tam uszły, czy zdoła przetransportować na czas te tłumy cyw iln e, które uszły? Od tego zależy i los m ego dziecka, los Polski i los dziecka. [ 1 5 : 7 IX]

Jednak zestaw ienie losu dziecka z losem Polski w yraża tendencję szerszą, charaktery zującą typ w ypow iedzi K onińskiego w Wojnie. U m ieszczanie spraw narodow ych obok najpryw atniejszych akcentuje przecież podobną tem peraturę ich przeżyw ania, daje do zrozum ienia, że autor traktuje bardzo osobiście kw estie zw iązane z ogólnym przebiegiem działań w ojennych, a poszczególne fakty prze­ żyw a tak, jak b y dotyczyły najbliższego otoczenia: „m am - w yznaje - przy sobie kobietę, która m nie tak kocha. Tylko gdzie chłopiec. Co Polska? Czy się oprze­ m y?” (18: 7 IX; 103720). W pierw szych dniach w ojny końcow e pytanie stale to ­ w arzyszy zapisom K onińskiego i często przechodzi w rozw ażania polityczne, b ę­ dące p ró b ą zbilansow ania działalności rządów m iędzyw ojennych i oceną szans polskiego w ojska. W m iarę upływ u czasu, gdy jasn a staje się klęska kam panii w rześniow ej, pierw otna obaw a zam ienia się w rozgoryczenie i wstyd, spow odo­ w ane klęsk ą ojczyzny - hańbiącą w opinii diarysty. Ponownie jednak uczucia te um ieszczone są bezpośrednio przy relacjach intymnych:

Śpim y słabo, tak ja, jak i żona; m inęły pierw sze tygodnie straszliw ego patosu, kiedy sen przychodził m ocny po dniach w ielkich i żyw ych uczuć. Teraz pow olna troska, stała i niezn o­ śna, troska chroniczna. Także to chroniczne uczucie wstydu za tę Polskę, która się rozleciała od szw abskiego kopniaka. [143: 31 X]

18 B łędnie w „Znaku” pod datą 8 IX. 19 B łędnie w „Znaku” pod datą 4 IX. 20 B łędnie w „Znaku” pod datą 6 IX.

(11)

W raz z tym rozgoryczeniem K onińskiego zw iększa się obszar jeg o ostrej k ry ­ tyki pod adresem rządów sanacyjnych, m nożą się zarzuty dotyczące konkretnych osób (Piłsudskiego, Rydza-Śm igłego, B ecka i innych) oraz orientacji politycznych (filogerm aństw a, skrajnej praw icy)21. Do tej refleksji o przeszłości dołączane są częstokroć m yśli w ybiegające naprzód, próbujące antycypow ać nadchodzący dla narodu czas. W tym aspekcie czytelnik zauw aża w iele trafnych rozpoznań K on iń ­ skiego, z których szczególnie dwa chciałbym tu przyw ołać. D iarysta doskonale dostrzega piekło totalitaryzm ów faszystowskiego i kom unistycznego, przew iduje jednak - jeśli konieczne będzie współżycie w ramach któregoś z nich - jakąkolw iek m ożliwość bytu dla powojennej Polski jedynie pod patronatem tego drugiego:

my tu m ięd zy N iem cam i a Rosją, z takimi granicami! Ludzie zdają się nie bez za d ow olen ia m ów ić, że „bolszew ik w ali” i „dopiero teraz zacznie się prawdziwa w ojna” - ale bądź co bądź, to jak w yp ęd zan ie B elzebuba Lucyperem: Jednak Lucyper to będzie m in or m alum [...]. [111: 6 X ] 22

W pow ojennym , socjalistycznym państwie, jeżeli obejdzie się bez terroru, je st szansa - zdaniem autora Wojny - n a ocalenie polskości, przetrwanie naszego krw io- biegu kulturow ego. W ielką rolę w tym m ającym nastąpić czasie, i drugie to w du ­ żej m ierze spraw dzone przew idyw anie K onińskiego, przypisuje on K ościołow i katolickiem u, który jeśli stanie na wysokości zadania, będzie przechow yw ał w a r­ tości narodow e i bronił człow ieka przed zalewem dyktatury proletariackiej:

Jeżeli K ościół katolicki w tych czasach nie pokaże tu inicjatywę [!] m iłosierdzia, god n o­ ści narodowej, jakiej takiej odw agi - to komunizm jak przyjdzie, przewróci go jak spróchniałe drzewo. Chrześcijaństwo nie zaginie, to sprawa w ieczna, ale trzeba będzie szukać innego, rze­ telniejszego i sw obodniejszego kształtu; m oże się wrócą Bracia Polscy? A le nie chodzi o bu­ rzenie; lepiej będzie, i o w iele lepiej, jeżeli ta jedyna organizacja, która się ocaliła w tym roz­ grom ię, tj. K ościół, poczuje się do swej misji, będzie szerzył m iłosierdzie, podtrzym ywał g o d ­ ność [...]. [1 9 9 -2 0 0 : 31 XII]

R ozw ażania na te tem aty stanow ią refleksję nadbudow aną nad aktualnym sta­ nem rzeczy, nad docierającym i do lanckorońskiego obserw atora faktam i z historii ogólnej i konkretyzują jego swoisty dziennik myśli społeczno-politycznej. Poru­ szam y się tu w sferze koncepcji ideowych, które diarysta poddaje oglądow i i o ce­ nie. Spraw y te - przypom inam - ujm ow ane sąjak o bliskie notującem u, obchodzą­ ce go do głębi i bardzo dotkliw ie przez niego odczuwane. N aw et kiedy w yznaje:

D ziś już nie umiem cierpieć nad katastrofą straszliw ą i potworną; dziś ju ż tylko m yślę o tym, żebym nie był tchórzem, żebym ja nie był z tchórzami i ugodow cam i. [110: 5 X]

- to za słowam i tymi kryje się wielkie osobiste przeżyw anie klęski ojczyzny i troska o danie św iadectw a płynącego z praw dziw ie patriotycznego źródła. K ry­

21 N ajbliższe w ypow iedziom K onińskiego pod w zględem oceny politycznej okresu m ięd zy­ w ojenn ego są notatki I r z y k o w s k i e g o (op. cit.), w których co jakiś czas, najczęściej w ironicz- no-sarkastycznym tonie, przejawia się św iadom ość diarysty, że „każda klęska narodowa czy pań­ stw ow a odsłania ow e napięcia i niezałatwienia wewnętrzne, wśród których toczyło się życie o w e g o narodu i państwa” (s. 362: 9 X 1939).

22 W tym samym niemal czasie podobnie przewidywał I r z y k o w s k i (ib id e m , s. 351: 30 IX 1939): „M oże Polska stanie się w końcu jedną z republik sow ieckich, m oże z odrębnymi p rzyw ile­ jam i”.

(12)

W O JE N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ S K IE G O 4 3

je się za nimi pojaw iające się zaraz obok utożsam ienie: „Polska to - ja ” , czy w in­ nym m iejscu: „P olska to cały nasz ludzki byt” (20: 7 IX). Pierw sze m iesiące w ojny otw ierają - posługuję się katastroficzną m etaforyką K onińskiego - „długą noc czarną”, w której człow iek nieustannie pogrążony je st w dw ojakiego rodzaju obaw ie: „w strasznym lęku o swoich i o tę Polskę tragiczną” ( 2 1 : 7 IX). Jest to m roczny czas, kiedy niezw ykle osobiście przeżyw a się spraw y ogółu23. K oniński notuje:

dla nieprzyjaciela, póki nie został pokonany, wygnany, trzeba m ieć nienawiść; podoba mi się ta nienawiść; nie każdy umie czuć nienawiść dla [!] kogoś, kto jem u o s o b i ś c i e nic złego nie zrobił. [8 1 :2 3 IX; 105324]

„ P o c ę s i ę z l ę k u . I C h r y s t u s p o c i ł s i ę w O g r o j c u ”

W tej straszliwej m ęce troski o chłopca, lęku i wstydu o Polskę, czasem i strachu o sie ­ bie, nadchodzą chw ile rozprężenia i odprężenia. N ie w olno odbierać ludziom daru modlitwy! Moja modlitwa jest krótka, oschła, leniwa. A le jest to ogólne nastawienie do modlitwy! To nie jest ,ja k trwoga, to do B oga”. To są rzeczy, których szukam od lat. [3 9 -4 0 : 10 IX; 1045]

O bok analizow anych tem atów diariusza pojaw iają się w Wojnie rów nież w y­ pow iedzi w prow adzające do dziennika problem y religijne. O dczuw a się w tych w yznaniach silne poruszenie autora, który zarów no form ułując postulat dotyczą­ cy w szystkich ludzi, ja k i pisząc na tem at jakości własnej rozm ow y z Bogiem opa­ truje zdania w podkreślające je znaki w ykrzyknienia. Nie m a w przytoczonym fragm encie jakiejś hierarchizacji w ażności poruszanych spraw, w ręcz przeciw nie: zapis sugeruje jed n ak o w ą w agę w szystkich tych obszarów obejm ow anych przez diarystę (rodzina, Polska, m odlitw a) w pryw atnym - rzec m ożna - dośw iadczaniu świata. R ów nocześnie należy podkreślić, że notujący w yraźnie akcentuje tkw iące w jeg o św iadom ości zagadnienia religijne. Ich pojaw ienie się w Wojnie, choć nie­ w ątpliw ie zw iązane z aktualną sytuacją zew nętrzną, m a też - podobnie jak kw e­ stie narodow e - bogatą przeszłość w przedw ojennej aktyw ności (zw erbalizow a­ nej i pozostającej w sferze m entalnej) Konińskiego.

Zastanów m y się, w jaki sposób wskazana tem atyka wkracza do bieżącego prze­ kazu, zakłócając do pew nego stopnia jego zasadniczą orientację, nastaw ioną na relację faktograficzną. Najczęściej w Wojnie dzieje się to poprzez asocjacje auto­ ra, który w łasne pryw atne dośw iadczenie kojarzy ze sferą sacrum . To sw oiste dla K onińskiego przenoszenie uwagi odbyw a się zasadniczo na dw a odm ienne sposo­ by. A lbo elem enty z tej sfery stanow ią w ybrany przez niego, szerzej nie m otyw o­ w any kontekst jeg o osobistej w ypow iedzi i w prow adzają j ą w przestrzeń chrze­

23 O sobiste odczuw anie klęski zbiorow ej charakterystyczne je st dla w ielu w ojennych diary- stów. P rzyw ołuję kilku z nich nap raw ach egzem plifik acji. N a ł к o w s к a (o p . c it ., s . 5 1 -5 2 : 18 IX 1939) notuje: „W łasna sprawa w tej klęsce staje się niew ażna i mała. A le ostatecznie klęska p ow szechn a sprowadza się dla m nie do tego, jak ją odczuw am . I odczuw am ją jako niezn ośne cierp ien ie, żal i w styd ” . I r z y k o w s k i (op. cit., s. 346: 27 IX 1939; s. 410: 22 I 1940) jednym tchem woła: „Biedna Polska, biedne m oje d z iec i!”, czy w yznaje w sym ptom atycznym porządku: „Brak m ydła, brak św iatła, brak w ęgla, brak wody, a przede w szystkim brak P olsk i”. R ów nie m ocno, a naw et bardziej wstrząsająco w ybrzm iew a w tym aspekcie Wojna. N otatki z dnia na dzień.

(13)

ścijańskiego przeżyw ania rzeczyw istości, albo konkretna sytuacja intym na rozw i­ jan a je st przy udziale kom entarza religijnego, w pisującego postać diarysty w je d ­ noznaczny aksjologicznie wymiar. Oto przykład pierw szej m ożliw ości:

N oc, noc, w której p ocę się z lęku. I Chrystus pocił się w Ogrojcu.

N oc najw yższego pojednania z żoną. Jesteśmy czyści fizycznie, czyści sercem. P ow ie­ d zieliśm y sob ie w szystko. Błagamy się wzajem nie o przebaczenie. [7: 4 IX; 1031]

M iędzy osobistym i w yznaniam i diarysty a kontekstem religijnym zaczyna się dzięki takiem u form ułow aniu zapisów tworzyć subtelna więź, relacja w skazująca na najw ażn iejszy dla au tora notatek, transcend entalny w y m iar jed n o stk o w ej egzystencji. A ktualna czasoprzestrzeń pęka otw ierając się na sakralny układ od­ niesienia. Zestaw ienie K oniński-C hrystus nadaje nowe znaczenia konkretnej sytu­ acji z życia codziennego: kieruje ku postrzeganiu indywidualnego cierpienia czło­ w ieka w pierw szych dniach wojny - w perspektywie obrazów M ęki Pańskiej. K o­ niński odsłania potrzebę porów nania własnych doznań z doświadczeniem C hrystusa znanym z Ew angelii. M ożna określić tę tendencję diarysty jak o w p i s y w a n i e s y t u a c j i o s o b i s t e j w k o n t e k s t s a k r a l n y . Skłonność ta je s t bardzo często uaktyw niana w zapisach Wojny i odzwierciedla najprostszy sposób przekra­ czania relacji o faktach życiowych w kierunku budow ania refleksji, w yrażania myśli, słow em - poruszania się w obszarze w łasnych duchow ych skojarzeń. Podobny efekt pow staje rów nież w inny sposób i znajduje także liczne św iadectw a w dzien­ niku. M am tu na uw adze w ypow iedzi, w których diary sta rozpoczynając od spraw teraźniejszych i pryw atnych przechodzi do rozw ażań filozoficzno-religijnych:

W nocy z 5 na 6 ze Stefą przysięgliśm y sobie, że nie pow iem y nigdy ,Д е И H itler” . Tak nam dopom óż Bóg. M yślę o Bogu. N ie mam żywej wiary. A le to słow o „B óg” jest dla mnie hasłem , w którym kondensują się moje najlepsze postanowienia. M yślę też, że Opatrzność w sensie „w ie, co robi”, nawet gdy jest najgorzej, że zdanie się na o s t a t n i d o b r y s e n s wbrew w szystkiem u jest lepszą ostoją dla ducha niż mój dualizm, niż mój B óg, który jest tylko j e d n y m z partnerów. B óg religii oficjalnej - i ludowej - jest B ogiem , który nawet gdy d o p u s z c z a zło - w i e, co robi. Zagadka zła nie rozwiązana - ale w ięcej ma się otuchy, gdy się tak wierzy, niż gdy się ma zło i dobro za partnerów poniekąd równorzędnych. [1 6 -1 7 : 7 IX;

103 5 -1 0 3 625]

Elem ent inicjujący rozw ażanie to konkretny fakt, ale dalej podąża ono ju ż w łasnym , niezależnym od niego torem. „A ktualnościow y” charakter relacji z ży­ cia zostaje osłabiony na rzecz bardziej neutralnych tem poralnie refleksji. Jeden z m om entów pryw atnego życia rodzinnego rozpoczyna uw agi na tem at B oga i O patrzności. W ten sposób nad tą chw ilą nadbudow any zostaje kom entarz prze­ chodzący następnie w sam odzielny tok myśli K onińskiego ju ż nie o spraw ach b ie­ żących, lecz - rzec by m ożna - odw iecznych. Ten typ przekraczania faktów n a­ zw ałbym r o z w i j a n i e m r e f l e k s j i r e l i g i j n e j w o p a r c i u o s y ­ t u a c j ę o s o b i s t ą .

O bydw ie w skazane praktyki diarysty pełnią podobną funkcję, choć różnią się stopniem jej realizacji. Służą m ianow icie prezentow aniu życia w ew nętrznego au­ tora, a dokładniej - św iata jego dociekań. Zarów no postrzeganie siebie w kontek­ ście religijnym , ja k i rozw ażanie o Bogu na kanw ie w łasnych dośw iadczeń egzy­

(14)

W O J E N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 4 5

stencjalnych, sprzyjają pojaw ianiu się drugiej, obok problem atyki społeczno-na- rodow ej, przestrzeni refleksji, którą m ożna określić m ianem dziennika m yśli. Są one tutaj skupione na penetrow aniu tem atyki religijnej; układem odniesienia roz- trząsań K onińskiego w ychodzącego od bieżących zdarzeń staje się dyskusja nad podstaw ow ym i kw estiam i dotyczącym i stosunku człow ieka do Boga. I w tej sfe­ rze w ypow iedzi zaakcentow ać należy osobisty ton zapisów, które choć zw iązane z rozw ażaniem znanych zagadnień m etafizycznych, naznaczone są w yraźnie pięt­ nem indyw idualnej refleksji form ułującego j ą podm iotu. W ostatnim przytoczo­ nym uryw ku jeg o m yśli i koncepcje (dualizm , Bóg jak o jed en z partnerów czło­ w ieka) usytuow ane są w opozycji do tzw. religii oficjalnej (chodzi tu zapew ne o katolicyzm ). W aktualnej chwili wojennej bardziej przem aw iają do diarysty prze­ konania chrześcijańskiej zorganizow anej wspólnoty, przy pom ocy której człow iek uzyskuje nadzieję i ocalenie ostatecznego sensu rzeczyw istości pom im o teraźniej­ szej inwazji zła. R ów nocześnie jed n ak Koniński stale m a św iadom ość, że „zagad­ ka zła nie ro zw iązana” . Jego m yśl roztrząsająca zagadnienia religijne zostaje w pierw szych m iesiącach w ojny zaw ieszona, przew aża w niej dążność, aby do­ dać otuchy sercu przez przyjęcie oficjalnego punktu w idzenia; konflikty w szakże istnieją nadal i stanow iąjeden z naczelnych rysów fragm entów pośw ięconych poj­ m ow aniu człow ieka w odniesieniu do Boga. O bszar tych sporów w ew nętrznych m ożna naszkicow ać ju ż teraz - rozciąga się on od poczucia konieczności religii, m odlitwy, od ich głębokiego pragnienia, które zaspokojone ustala w człow ieku ład, do trudności w osiągnięciu pożądanego stanu, trudności spow odow anych kom ­ plikacjam i w intelektualnym uzasadnieniu w iary w Boga.

D iarysta w yraźnie unika głębokiego w chodzenia we w skazaną ju ż proble­ m atykę, rozpraw iania na tem at dogm atów, szczegółow ych zagadnień teologicz­ nych, stara się skupiać na tym, co w ażne tu i teraz, w czym m oże pom óc w iara dzisiaj. Jest to charakterystyczna dla Wojny tendencja, którą należałoby określić jako stałą skłonność autora do redukow ania aktyw ności „intelektu analityczne­ go” . D aje on o sobie znać w raz z unorm ow aniem się sytuacji w ojennej po pierw ­ szej dekadzie w rześnia i coraz częściej zaczyna działać, pow odując przyrost re­ fleksji, m nożąc pytania autora sygnalizujące różnorakie jego w ątpliw ości zw iąza­ ne z kw estiam i relig ijn y m i26. K oniński pragnie więc, zw łaszcza w pierw szych tygodniach wojny, uciec od wszelkich wątpliwości natury religijnej, od kłopotów z wiarą, jednak one ustawicznie powracają, są bow iem nierozerw alnie pow iązane z p róbą kierow ania słów do Boga:

C zytałem listy św. Pawła, list św. Jana i psalmy. Trudno: ale w psalmach znalazłem w ię ­ cej pokarmu dla serca w tej chwili; w N.T. na każdym kroku w yłania się dla umysłu trudność egzegetyczn a, komentarz m istyczny potrzebny w szędzie - ale to jest rzecz w ięcej dla głow y niż serca, w szęd zie tajemnica w yłania się; a tu w psalmach i oparcie w opisie, i najprostsze w treści w ołanie serca do Boga, „B oga siły m ojej”. [62: 17 IX; 1050]

K iedy o Worcellu m yślę, o Kubińcu, Wantule, Żurku i tylu innych, w ierzę, że będzie m ię­ dzy ludem w ielu, co się nie dadzą zastraszyć, jeże li nam przyjdzie żyć pod N iem cem . Jak długo? - O tw orzyłem P salm y na psalm ie 46: „B óg jest ucieczk ą i siłą naszą; ...w zb u rzyły się

26 Koniński zapisuje w ów czas obok wyznań na tematy osobiste: „intelekt analityczny zaczyna działać: takie proste pytanie: dlaczego J. Chr. nie urządził zmartwychwstania tak, aby byli wiarygod­ ni św iadkow ie?” (43: 11 IX; 1046).

(15)

narody... Ja B ó g będą w yw yższon y m iędzy narodami, będę w yw yższon y na z ie m i...”27 Bóg Jakubowy? C zy B óg nas w szystkich? Przez Jezusa to jest ten sam Bóg. [61: 16 IX]

A utor chciałby dać się całkow icie unieść słowom psalm isty, ale jednocześnie przecież uw idoczniony został tu osobisty kom entarz do Biblii podający w w ąt­ pliw ość, a przynajm niej staw iający pod znakiem zapytania niektóre jej stw ierdze­ nia. W położeniu w ojennym K oniński stara się zawiesić rozw ażania fundam ental­ ne na tem at istnienia Stwórcy, Jego natury, słowem - roztrząsanie kw estii filozo­ ficzno-teologicznych. Próbuje koncentrow ać się natom iast na m ożliwości ocalenia świata w ynikającej z aksjologicznego układu odniesienia, w którym zło, tak uobec­ nione w otaczającej rzeczyw istości, znajduje potężnego przeciw nika, orędow nika dobra, do niego w szak należy ostatnie słowo w dziejach świata. D iarysta bardzo pragnie pew ności, w której zobaczyłby w świetle tego porządku jednoznacznie zarów no sw oje życie osobiste, ja k i całą w spółczesną historię:

duma łotra Hitlera, któremu udało się jeszcz e raz - jest czym ś, co boli do szpiku kości. „Dobra sprawa musi zw y cięży ć”. Jeśli tak, to jest B óg, Ukryty Cierpiący B óg, B óg Pracy i Walki. Tragizm wiary. Bądź, B oże! [11: 4 IX; 1033]

Jednak w szystkie te próby silnie uw ikłane są w filozoficzno-religijne zapatry­ w ania sam ego Konińskiego. W ich obręb w łączone zostają pytania, w ątpliw ości, sygnały tajem nic, które akcentują jeg o bardzo indyw idualną, aktyw ną refleksję teologiczną. S ą to - pow tórzm y - tylko pojedyncze oznaki tej m yśli, w ostatnim z cytatów sw oiste określenia Boga i wiary, w skazujące na interpretacyjną w zglę­ dem problem ów teologicznych dociekliw ość autora. C zytelnik obcuje ze strzępa­ mi jeg o sądów, pom ysłów filozoficznych, w yrabia sobie pogląd, że diarysta dys­ ponuje w łasnym i rozw iązaniam i w tej m aterii, ale na podstaw ie zaledw ie frag­ m entów trudno odbiorcy owe koncepcje zrekonstruować. R ów nocześnie jasn e staje się dla niego, że tak częste przyw oływ anie chrześcijańskiego układu odniesienia, zarów no w sąsiedztw ie spraw osobistych, ja k też społeczno-narodow ych i histo­ rycznych, w yraża najw ażniejszy dla Konińskiego obszar problem owy.

A utor Wojny zastanaw iając się nad życiem swojej rodziny oraz najbliższego otoczenia w skazyw ał na trudność egzystencji targanej w każdym czasie niepoko­ jam i, nerw ow ością, skażonej grzechem . S ą one m ożliw e do przezw yciężenia -

zdaje się mówić, specyficznie układając materiał d zien n ik a -jed y n ie poprzez otwar­ cie człow ieka na Boga, poprzez nieustanne w eryfikow anie w łasnego postępow a­ nia w obliczu aksjologicznego centrum , które zaw iera orientacja religijna, dro­ ga skierow ana ku sacrum . H istoria bow iem - pow iada Koniński - nie przynosi ukojenia:

[historia] nie pociesza; historii nigdy nie zależało ani na jed n ostce, ani na narodach. W histo­ rii nie ma n icze g o , żadnego kierunku, który by był czysty od zła. Historia to jest w ielka historia cierpienia, krzywdy, okrucieństwa, pom yłek, fanatyzm u, beznadziejn ego przem ija­ nia, opłacania w artości kosztem w ielk ich zn iszczeń i w ielk ich grzechów . Historia nie p o cie­ sza! [141: 25 X; 106328]

27 Por. Ps 46, wersety 2 , 7 , 11. Lokalizując tu cytaty, kryptocytaty i parafrazy biblijne posługu­ ję się Pism em Św iętym przełożonym z hebrajskiego i greckiego, wydanym przez Brytyjskie i Zagra­ niczne Towarzystwo Biblijne w 1933 roku. Jak ustalił M a m o ń publikując w „Znaku” fragmenty

Wojny (zob. s. 1043, przypis 7), Koniński korzystał z poprzedniej edycji (1930) tego przekładu.

(16)

W O J E N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 4 7

N atom iast działanie uspokajające, pocieszające i zbaw ienne m a w iara w B o­ ga, dzięki której dośw iadczenie historyczne m oże być ujrzane w nowym świetle. Diarysta wyznaje:

Wczoraj dom agałem się stanowczo i brutalnie od J. Chr., jeśli istnieje jako Żyw a Osoba, aby dał mi poznać sw ą łaskę. Jest w tym lęk u mnie, strach przed utratą sensu rzeczyw istości, jej miodu, jej najlepszej części. [55: 14 IX; 104829]

M iędzy tym pragnieniem a jego spełnieniem rozciąga się jedynie zasygnali­ zow ana w Wojnie na kanw ie w ypadków zew nętrznych praca myśli Konińskiego, znacząc ślady tragizm u człow ieka poszukującego Boga, w ujęciu zaś zbiorow ym - tragizm u człow ieka w ogóle, którego najlepiej, zdaniem autora, charakteryzuje m etafora życia na rodrożu: „nasza dusza żyje na rozdrożu pom iędzy światem w ia­ ry i niew iary - i jesteśm y ja k liść na w ietrze” (44: 11 IX; 1047). Trud ten będzie kontynuow any w odrębnym dzienniku, do którego odsyła notatka z 7 I 1940: „spi­ suję jakieś tam m etafizyczno-religijne uw agi” (207; 1064). Już w Wojnie w szakże odnajdujem y w yraźne tropy zm agania, poszukiw ania, które w prow adzają w typ intym istyki określający teksty zdom inow ane przez introspekcję30.

Uwagi - w żyw iole refleksji

Uwagi liczą 799 stronic znorm alizow anego m aszynopisu i czytelnik w yboru z 1987 r. obcuje zaledw ie z je d n ą trzecią napisanego tekstu31. Stw arza to - przy obecnej niem ożności dotarcia do rękopisu czy też m aszynopisu całości - spore problem y przy próbie rekonstrukcji kształtu w ypow iedzi diarysty. Losy m anu­ skryptu są niejasne, nie ma go w papierach po Konińskim , zgrom adzonych w B i­ bliotece Jagiellońskiej, ani u redaktora publikow anych fragmentów, Bronisław a M am onia, opracow anego zaś przez niego m aszynopisu całości nie potrafiono do­ tąd odnaleźć w archiw um dom inikańskiego w ydaw nictw a „W D rodze”, gdzie, w edle relacji autora w yboru, został złożony. Kłopoty analizującego tekst potęguje jeszcze i to, że wydawcy, zapew ne adresując edycję do niespecjalistów , zrezygno­

w ali z zaznaczania m iejsc, w których dokonali skrótów i redakcyjnych cięć orygi­ nału32. B aczny odbiorca książki dostrzeże bez trudu chronologiczne zam ieszanie w obrębie zapisów, kiedy np. skonstatuje rzecz historycznie niem ożliw ą, że pod d atą 31 V 1941 znajduje się fragm ent w yrażający zadow olenie z w ybuchu w ojny niem iecko-sow ieckiej. Z kolei w obszernym w yw odzie datow anym na 30 X 1941 odczyta inform acje z 5 czy 9 XI tegoż roku. W ydaje się, że podobne achronologie

29 Błędnie w „Znaku” pod datą 15 IX.

30 D. M a d e 1 é n a t ( L ’Intimisme. Paris 1989, s. 21. Cyt. za: R. L u b a s - B a r t o s z y ń s k a ,

M ięd zy au tobiografią a literaturą. Warszawa 1993, s. 15) tak opisuje w ąskie, charakterystyczne dla

poufnych dzienników rozum ienie intymizmu: „indywiduum szuka swej identyczności i prowadzi z sobą dialog celem uzyskania sam ow iedzy prowadzącej do kształtowania osob ow ości zorganizo­ wanej w czasie”.

31 Informacje o tekście pochodzą ze wstępu M a m o n i a P om iędzy rozpaczą a nadzieją. 32 Niektóre z nich m ożna zauw ażyć porównując z wydaniem książkow ym fragmenty dzienni­ ka opublikowane pt. N otatki w m iesięczniku „W drodze” (1974, nr 11). Widać w ów czas jasno, jak zapisy z 1940 r. zostały w tym pierw szym skrócone i jak trudno zorientować się nieraz w dokona­ nych zmianach.

(17)

są w ynikiem pracy autora wyboru, który nie zawsze zadbał o zachow anie w łaści­ wej datacji dziennikow ej poszczególnych fragm entów 33.

W zw iązku z zasygnalizow anym i tu trudnościam i, w ynikającym i z braku do­ stępu do całości tekstu Uwag, autor pracy traktującej o kształcie dziennika staje w obec pow ażnych problem ów. Jak określić strukturę relacji, typ w ypow iedzi, dia- rystyczne strategie, ja k ustalić m iędzy nimi proporcje, w yznaczyć og óln ą dom i­ nantę diariusza? W ydaje się to zadaniem m ożliw ym i m ającym szanse p ow odze­ nia tylko pod pew nym w arunkiem i przy określonym - ja k sądzę - spojrzeniu badaw czym . O bserw acja i analiza Uwag oparta je s t na zało żen iu, że w y bó r uw zględnia w szystkie ważne sfery dziennikowej relacji w ystępujące w całym tek­ ście i że proporcje, jak ie m iędzy nimi zachodzą, zostały zachow ane34. M im o to jed n ak trzeba będzie zrezygnow ać ze szczegółow ych obserw acji tam , gdzie nie m a pew ności, co do takiej a nie innej ciągłości wypowiedzi K onińskiego. W ana­ lizie całości, ja k i fragm entów tow arzyszyć mi będzie natom iast stale perspekty­ w a porów naw cza, na którą m ożna sobie pozw olić m ając w pam ięci kształt Wojny. Paralela ta okazuje się bow iem bardzo pom ocna i sprzyja uw ydatnianiu w szelkich genologicznych podobieństw oraz różnic m iędzy obydw om a dziennikam i autora Ex labyrintho.

W o b e c f a k t ó w

Z inform acji w ydaw niczych poprzedzających w ybory z dzienników K oniń­ skiego w ynika, że przez m iesiąc prow adził on rów nocześnie zapisy pom ieszczone w Wojnie i w Uwagach. Te drugie rozpoczynają się bow iem 8 XII 193935 i konty­ nuow ane są do końca 1942 r. (przez m iesiąc zatem - do 101 1940 - diarysta notu­ je aktualności okupacyjne i drobne refleksje w jednym dzienniku, w drugim zaś

skupia się na sw oich przem yśleniach filozoficzno-religijnych). W ypow iada się więc w krótkim stosunkow o okresie (w pew nym m om encie naw et rów nocześnie i w tedy form ułuje odm ienne zapisy w różnych m iejscach tego sam ego zeszytu) w podobnych gatunkow o tekstach, realizuje aktywność diarystyczną w ielotoro­ w o36. N aturalnie, za takim postępow aniem pisarskim stoi św iadom y autorski w y­

33 N ie sposób jednak całkow icie w ykluczyć takiej sytuacji, że sam autor notatek dość luźno traktuje zw iązek m iędzy datowaniem zapisów a ich wypełnieniem i że w U w agach konkretny dzień raczej rozpoczyna zapisyw anie, które jednak rozciąga się, formalnie w ramach tego dnia, na dużo dłuższy czas. W ów czas można by rzec, iż diaryście chodzi o ogólną orientację czytelnika w chrono­ logii, nie zaś o sugerowanie ścisłego związku między określoną datą a przedstawionym i notatkami. Kwestii tej bez wglądu w całość tekstu nie rozstrzygniemy, choć w moim przekonaniu bardziej praw­ dopodobne wydaje się poczynienie przez redaktorów wyboru nieuw idocznionych skrótów.

34 Zgodnie z w yznaniam i autora wyboru, M a m o n i a (P o m ięd zy ro zp a czą a n a d zieją , s. 5 - 6), „Każda redakcja - by użyć określenia Norwida - je st redukcją. W tym wypadku redukcją te­ matów, zdarzeń i refleksji snutych na ich kanwie. U siłow aliśm y tak kom p onow ać wybór, aby za ­ chow ać w nim w szystk ie istotne wątki, naw et te, które od strony ortodoksji katolickiej m ogły być niepożądane”.

35 Zob. M a m o ń , „ Wielkie było nasze cierpien ie ”, s. 1025.

36 N ie jest w takim postępowaniu pośród wojennych relacji autobiograficznych odosobniony. A nalogicznie zach ow yw ał się Irzykowski, który zarazem kontynuował zapisy diariusza z lat 1918— 1939, skoncentrow anego na kw estiach ideow ych i literackich, kończył osob isty notatnik p o św ięco ­ ny zmarłej córce oraz prowadził utrzymaną w stylu św iadectwa kronikę bieżących skutków napaści

(18)

W O JE N N A D IA R Y S T Y K A K A R O L A L U D W IK A K O N IŃ SK IE G O 4 9

bór dotyczący tem atyki w ypow iedzi oraz - zazwyczaj idzie to w parze - ich styli­ stycznego (gatunkow ego) kształtu.

W Uwagach św iadectw o historyczne, w ypełniające gros zapisów Wojny, sta­ nowi niew ielką część dziennika. Ponadto dom inują w jeg o ram ach nie fakty za­ chodzące w najbliższym otoczeniu K onińskiego, ale sprawy ogólne, znane mu z prasy czy radia, wypadki na dalekich frontach, odległe od lanckorońskiego, a na­ stępnie rudaw skiego obserw atorium 37. Brak też bogatych relacji z życia najbliż­ szych, które w ypełniały sporą część N otatek z dnia na dzień. K siążka składa się w znakom itej w iększości z refleksji autora, zaw ierających różnego rodzaju kon­ cepcje m yślow e i spostrzeżenia o charakterze ogólnym , głównie religijnym 38.

O czyw iście, taki rozkład m ateriału w Uwagach je st w ynikiem innego niż w Wojnie typu aktyw ności pisarskiej, która ujaw nia się ju ż nie bezpośrednio pod naciskiem sytuacji zew nętrznej, niem al codziennie czy z chw ili na chw ilę, ale doryw czo, w m om encie - m ożna się dom yślać - kiedy praca tłum ionego jeszcze w zapisach w cześniejszych intelektu analitycznego nadaje się do w erbalizacji oraz gdy są odpow iednie warunki do jej zanotow ania (sam opoczucie, czas, środki pi­ sarskie, itp.). M am y więc do czynienia nie z system atycznym dziennikiem , jakim była bez w ątpienia Wojna, ale z notatkam i utrw alanym i co kilka, a naw et co kilka­ naście dni. M im o to widać jasno, że obydw a teksty w yszły spod jednego pióra. D iarysta nadal ogląda w szelkie sprawy, w tym te najogólniejsze, bardzo indyw i­ dualnie, osobiście, nadal zauw ażalne jest kontynuow anie pew nych w ątków m y­ ślow ych. W yznaje:

G dyby ktoś kiedyś przeglądał ten pamiętnik, rozśm ieszy go, a m oże i zdegustuje ta m ie­ szanina rzeczy prywatnych z publicznym i, m ałych z w ielkim i, św ieckich z teologicznym i. Ale: po pierw sze, rzeczy publiczne są prywatne - Polska to jest moja prywatna sprawa, B óg to moja prywatna sprawa; ni mniej, ni w ięcej, tylko prywatna; pow inny być prywatne, tak ważne jak prywatne [...]. [1 14]3y

niem ieckiej. Na w ielotorow ość zapisów autora Beniaminka w paraleli z Konińskim pierw szy zw ró­ cił uw agę M a m o ń w e wstępie do wyboru z Wojny („ Wielkie było nasze cierpien ie ”, s. 1026). Tę cechę Irzykow skiego-diarysty dobrze uw idocznił edytor i autor wyboru przyw oływ anych tu jego dzienników. Także na pisma autobiograficzne A. Trzebińskiego można spojrzeć jako na zupełnie różne rodzaje pierw szoosobow ej relacji, choć rozbieżność m iędzy nimi nie m ieści się w ramach jedynie dziennikow ej konwencji. W spuściźnie po p oecie zachował się typow y tekst zapisyw any na bieżąco (od XII 1941 do XI 1942) oraz pozbaw iony datowania, wspom nieniow y, sugestyw nie kom ­ ponowany pamiętnik. Zob. A. T r z e b i ń s k i , Pam iętnik. W: K w ia ty z d rzew zakazanych. Proza. W stęp, oprać. Z. J a s t r z ę b s k i . Warszawa 1972.

37 Na jesien i 1940 Koniński przenosi się z rodziną do Rudawy, małej m iejscow ości pod Krako­ w em . Zob. M a m o ń , P om iędzy ro zpaczą a nadzieją, s. 7.

38 Jeden z recen zen tów , B. D o b o s z ( U w a g i na m a rg in e sie „ U w a g ”. „C h rześcijanin a W sp ó łczesn o ść” 1988, nr 3, s. 101), stwierdził: „A utentyczny zapis cod zien n ości, opisyw ana »na gorąco« rzeczyw istość a d intra, przeplata się tu z szerszą refleksją filo zo ficz n o -teo lo g iczn ą ” . Na w sp ó ło b ecn o ść „dw óch św iatów : pow szech n ości okupacyjnej i nieustannej refleksji filo z o ­ ficznej” , w sk azyw ała także M. W y k a (Ż ycie du ch ow e i ży c ie codzien n e. „T w órczość” 1988, nr 10, s. 103) i proponow ała traktować je jako dw ie równie istotne p łaszczyzn y w yp ow ied zi. W y­ daje się jednak, że nie można w przypadku tekstu z lat 19 4 0 -1 9 4 2 m ów ić o przeplataniu się w dzien­ niku tak sam o w ażnych rodzajów zapisów - refleksja bow iem wyraźnie, ilo ścio w o i jak ościow o, zdom inow ała przekaz.

39 W ten sposób, przez podanie stronicy, lokalizuję cytaty z Uwag. 1 9 4 0 -1 9 4 2 . Ze w zględu na sp ecyfikę dziennika, prowadzonego niesystem atycznie, skoncentrow anego raczej na m yśli niż na fakcie, jak i dlatego, że korzystam z fragmentów tekstu, rezygnuję z podawania dziennych dat zapi­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Baldwin wyłania się z kart Aleksjady jako postać o dwóch obliczach: z jednej strony jest dobrym, energicznym dowódcą, charakte- ryzującym się sprytem i szerszą

I dlatego jest jasne, że znamię sakramentalne jest zwłaszcza znamieniem Chrystusa, którego kapłaństwo jest upostacio- wione w wiernych przez znamię sakramentalne, które jest

W tym jubileuszowym klimacie pragniemy zaprezentować temat prze- wodni niniejszego numeru „Sympozjum”, ukazujący specyfi kę sercań- skiego wychowana i edukacji. Pomoże nam

To pokazuje, że lód topniejący na biegunie południowym (a więc lód kontynentalny) sprawi, że poziom mórz się podniesie, natomiast topnienie pokrywy lodowej na biegunie

Dla rozety południowej fasady transeptowej w Burgos (ok. 1260) pierw owzorem byłaby analogicznie umieszczona rozeta francuskiego opactwa (ok. Podobnie rozwiązano układ

U tworzenie się połączeń pom iędzy heksokinazą i substratem powoduje zm iany w powinowactwie różnych grup aktyw ­ nych, prow adząc z kolei do tran sferu grupy

Dziś najchętniej fotografuje się w pracowni zapchanej ap aratu rą naukową, na tle modelu cząsteczki DNA.. Albo inny

W czasie tego procesu odnóża przednie kijanki nie p rz eb ijają fałdu skórnego okrywającego skrzela, tak jak dzieje się to u większości płazów bezogonowych,