• Nie Znaleziono Wyników

Wykład wygłoszony w Sali Studyjnej Instytutu Studiów Średniowiecznych w Toronto 13 grudnia 1932 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wykład wygłoszony w Sali Studyjnej Instytutu Studiów Średniowiecznych w Toronto 13 grudnia 1932 roku"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Étienne Gilson

Wykład wygłoszony w Sali Studyjnej

Instytutu Studiów Średniowiecznych

w Toronto 13 grudnia 1932 roku

Rocznik Tomistyczny 2, 235-242

(2)

Wykład wygłoszony w Sali Studyjnej

Instytutu Studiów Średniowiecznych

w Toronto 13 grudnia 1932 roku

Tłumaczenie:

Marcin Andrusieczko, Izabella Andrzejuk

Fakt, że w St. Michael’s znajduje się In-stytut Studiów Średniowiecznych ma wpływ na organizację ducha nauki, któ-ry również dla Państwa jest dostępny. Możecie być zdziwieni pewnymi osobli-wościami w organizowaniu programu Państwa własnych studiów. Instytut Stu-diów Średniowiecznych w pewnej mierze liczy na te osobliwości. Np. program stu-diów jest tak ułożony, by studenci mie-li i wykłady, i dużo czasu na własną pra-cę intelektualną. Takie rozwiązanie nawiązuje – warto to zauważyć – do du-cha Instytutu Studiów Średniowiecz-nych. Wiemy, na czym polega specyfika studiów, i uświadamiamy sobie, że na

uniwersytetach i college’ach generalnie jest za dużo wykładów i w związku z tym niewystarczająco dużo czasu na indywi-dualną pracę studenta. Niestety niektó-rzy studenci uważają, że dobry program studiów to taki, który zawiera dużą licz-bę wykładów i że tylko takie studia moż-na traktować poważnie. W tym miejscu chciałbym się odwołać do Państwa stu-denckich doświadczeń. Wiedzą przecież Państwo, co znaczy „słuchać wykładu”. Nie ma nic łatwiejszego od wysłuchania dwudziestu czy pięćdziesięciu wykładów na tydzień. Nic nie musimy wówczas ro-bić, bo przecież obecność na wykładzie nie musi oznaczać, że słuchamy

uważ-Szanowni Państwo!

Ojciec Bellisle prosił mnie o wygłoszenie przemówienia na temat Instytutu

Studiów Średniowiecznych nie dlatego, że uważam, iż wykład o Instytucie

Studiów Średniowiecznych byłby dla Państwa pożyteczny. Myślę, że ojciec

Bellisle sam też tak nie myśli, lecz zarówno on, jak i my wszyscy uważamy, że

macie prawo otrzymać pewne informacje dotyczące tego, co robi Instytut

i co jest jego celem.

(3)

Étienne Gilson

nie tego, co wykładowca mówi. Może-my więc tylko siedzieć i nawet nie zwra-cać uwagi na treść wykładu, taka postawa jest całkiem łatwa. Należy też zauważyć, że nie ma ograniczeń co do liczby wysłuchiwanych wykładów. Po-stawa „chodzenia na wykłady” (tylko chodzenia na wykłady) jest postawą bier-ną. Realna praca zaczyna się dopiero, gdy student sam próbuje cokolwiek robić. Warto w tym kontekście zapytać o rolę

profesora. Należy zaznaczyć, że nie jest on osobą, która może nauczyć się czegoś za studentów. Profesor raczej przedsta-wia fakty, ustala idee, a studenci, korzy-stając z tego, co przekazał, podejmują samodzielną pracę oraz indywidualny wysiłek. Zadanie wykonane przez pro-fesora jest tu tylko pewnym punktem wyjścia, natomiast studenci muszą na-stępnie przystąpić do pracy nad próba-mi asypróba-milacji tego, co wykładowca im przekazał. Faktyczna nauka zaczyna się wówczas, gdy sami zaczynacie siebie uczyć, inaczej mówiąc, uświadamiać so-bie znaczenie tego, czego Was uczono. Taką myśl zawarł św. Augustyn w swo-im traktacie o nauczycielach, zatytuło-wanym De Magistro. Doszedł on bo-wiem do wniosku, że nikt nie może nikogo czegokolwiek nauczyć, ponieważ jeżeli ja coś tobie mówię, a ty rozumiesz, co mówię, to nie dlatego, że rozumiem to, co mówię tobie, ale dlatego, że ty sam wobec siebie rozumiesz słowa, które wy-powiadam. W konsekwencji tak napraw-dę sam siebie nauczasz. Jeżeli tak jest, to rolą profesora jest nakierowanie reflek-sji, zachęcenie do przeprowadzenia wła-snej refleksji. Wydaje się, że z punktu widzenia dotychczasowych moich uwag na temat przydatności wykładów

było-by lepiej dla Państwa, abyło-by mieli Państwo mniej wykładów, a więcej czasu na wła-sne przemyślenia.

Wracając do przedmiotu Państwa wy-kładów, mogą Państwo być zdziwieni, że tak duży nacisk w programie studiów kładzie się na naukę języków. Jest to jed-nak spowodowane tym, że celem i za-miarem edukacji nie jest przekazywanie młodemu człowiekowi ogromnej liczby informacji, lecz raczej samoedukacja. A edukację rozumiem w sposób

nastę-pujący: Natura wyposażyła każdego z nas w jego własne dary. Te dary mogą być różne u każdego, lecz wysiłek edukacyj-ny będzie o tyle udaedukacyj-ny, o ile pomoże każ-demu z nas w pełni rozwijać przyrodzo-ne dary, które otrzymaliśmy od Boga. Dlatego też jest niezwykle ważne dla kultury naszych własnych intelektów, aby kontynuować tę pracę edukacyjną, rezygnując zarazem z niepotrzebnego i nadmiernego poszerzania wiedzy o charakterze wyłącznie erudycyjnym. Osiągnięty sukces w uprawianiu intelek-tu sprawia, że jesteśmy przygotowani do różnorakiej pracy i możemy sobie w niej świetnie poradzić. Jeśli posiadamy jedy-nie wiedzę erudycyjną z zakresu nauk technicznych, to będziemy zdolni wy-konać jakąś jedną czynność, natomiast nie poradzimy sobie z innymi – jeśli nas o to poproszą. Moim zdaniem najlep-szym sposobem rozwijania intelektu jest uczenie się własnego języka. Gdy jed-nak mówię, że trzeba uczyć się własne-go języka, nie myślę o takich umiejęt-nościach, jak bycie zdolnym do napisania listu lub nawet do zrozumienia książki napisanej w języku ojczystym, ponieważ to potrafi każdy. Chodzi mi raczej, by uświadamiać sobie prawdziwe

(4)

znacze-nie słów, których używamy. Faktem jest bowiem, że bardzo mało ludzi uświada-mia sobie w pełni znaczenia słów, któ-rych używa. Warto zadać pytanie, dla-czego tak się dzieje. Odpowiedź wydaje się prosta: nie mogą uświadomić sobie znaczenia, ponieważ nie znają genezy używanych słów, tj. źródła własnego ję-zyka, którym jest, podobnie jak w przy-padku języka francuskiego, łacina. To zjawisko wydaje się tak bardzo po-wszechne, że odnosimy wrażenie, iż w każdej konwersacji czy w dyskusjach rozmawiający ze sobą ludzie – choć po-winni być mistrzami posługiwania się własnym ojczystym językiem z racji uro-dzenia – to jednak nimi nie są, ponie-waż nie mogą pojąć pełnego znaczenia używanych przez siebie wyrazów. Naj-pewniejszym środkiem do rozwoju in-telektu jest analizowanie własnego języ-ka, opanowanie jego prawideł, uczenie się, jak wyrażać siebie w tym języku. Na-leży bowiem pamiętać o jednej prostej zasadzie: nie myślimy o tym, czego nie możemy powiedzieć. Jeśli zatem umie-my z powodzeniem się wypowiadać, to również potrafimy myśleć o tym tak, że nie możemy oddzielić pracy naszego własnego intelektu od języka, którym się posługujemy.

Jednakże nie możemy skutecznie uczyć się ojczystego języka i rozwijać swojego intelektu bez porównywania konkretnych wyrażeń z wyrażeniami w innych językach. Z tego właśnie po-wodu tak ważne jest studiowanie obcych języków. Możemy dodać, że nawet z praktycznego punktu widzenia poży-teczna jest znajomość języków obcych (zaczynając od angielskiego, a przecho-dząc dalej do języków starożytnych oraz

innych współczesnych). Jeśli chcemy prowadzić prace naukowe, musimy czy-tać książki francusko- i niemieckojęzycz-ne, w przeciwnym razie niewiele osią-gniemy. Gdy z kolei chcemy stać się biznesmanami, będzie dla nas niezwy-kle pomocna umiejętność prowadzenia konwersacji w języku francuskim. Wszystkie te podane przeze mnie argu-menty tylko potwierdzają nadzwyczaj-ną pożyteczność studiowania języków.

Lecz mogą Państwo zapytać: „dlacze-go uczyć się języka łacińskie„dlacze-go?” Ponie-waż właśnie język łaciński jest najlep-szym możliwym środkiem do zdobycia wiedzy o wszystkich współczesnych ję-zykach. Korzenie słów łacińskich, któ-re często później stały się słowami fran-cuskimi, a w wielu wypadkach: niemieckimi, rosyjskimi, angielskimi, są wspólne dla wszystkich tych języków. Ze względu na to wspólne źródło, mo-żemy uczyć się wymienionych języków jednocześnie i – co ciekawsze – może się okazać, że taka nauka jest łatwiejsza, niż gdybyśmy się uczyli ich oddzielnie. Dla-tego bardzo proszę, aby Państwo nie są-dzili, iż ten nacisk, jaki kładzie się tutaj na studiowanie języków, jest czymś bez-użytecznym.

Z drugiej strony należy zauważyć, że nie uczą się Państwo tutaj wyłącznie gra-matyki i obcych języków: czy to staro-żytnych, czy nowostaro-żytnych, lecz także pewnej liczby zasad, które próbujemy ba-dać i zgłębiać w Instytucie Studiów Śre-dniowiecznych. Tak faktycznie są to za-razem zasady naszej katolickiej wiary i religii. Jeśli mamy badać je niejako na terenie średniowiecza (czyli z perspek-tywy czasów, gdy zostały one sformuło-wane), to właśnie dlatego, że zostały one

(5)

Étienne Gilson

wówczas określone w sposób szczegól-nie dobitny. Zwróćmy jednak uwagę, że te zasady są właściwie ponadczasowe. Nie są tylko średniowieczne, lecz rów-nież starożytne – jak Kościół, i zarazem tak nowoczesne i współczesne jak sam Kościół.

Tutaj znowu, gdybym był poproszo-ny o podanie przykładu przydatności i skuteczności tych zasad, nie musiałbym szukać zbyt daleko. Weźmy np. „Globe”, które kupiłem dzisiaj rano. Zwykle nie jest ono warte dwóch centów, lecz w nie-których wypadkach znajdziemy w nim coś, co nas zasadniczo interesuje. I po-dobnie jest z informacjami, które do nas docierają na co dzień. Np. czytam róż-ne drobróż-ne informacje odnośnie do per-traktacji, długów i okazuje się, że różne osoby coś miały w tych kwestiach do po-wiedzenia: premier MacDonald lub pre-zydent. Lecz na temat różnych, odbie-ranych przez nas informacji ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia. Chodzi tu o osobę, którą każdy z nas stara się być, a mianowicie o prawdziwego katolika. Jest on człowiekiem znającym zasady, które są tak stare jak sam katolicyzm i tak współczesne jak sam katolicyzm. Należy jednak zadać pytanie, kto jest władny ustalać te zasady, kto zarazem jest autorytetem. Kimś takim w Koście-le katolickim jest Papież. To właśnie Pa-pież rozstrzyga wszelkie wątpliwości i czyni to jako autorytet z perfekcyjną jasnością myśli, ustalając katolickie za-sady, które powinno się stosować do wszystkich pytań, które są aktualnie omawiane na całym świecie.

Notatka w „Globe” brzmi „Rzymskie czasopismo «Osservatore Romano» (bę-dące niezłym tłumaczeniem dla

czytel-nika «Globe’a»), które uchodzi po-wszechnie za głos papieża Piusa, przypomniało Waszyngtonowi, tak jak po wojnie Stany Zjednoczone powoły-wały się na hojność wobec krajów znisz-czonych aby ponownie okazały między-narodową dobroczynność wobec krajów zniszczonych ekonomicznie”. Pojęcie do-broczynności to nie pojęcie abstrakcyj-ne, powinno być dyskutowane w szko-łach, w których obecnie nikt nie skupia swego zainteresowania na aktualnych problemach. To żyjąca, funkcjonująca zasada. To zarazem jest nasza własna za-sada jako katolików. Swoistą ulgą dla nas jako katolików jest to, że Papież jako Wikariusz Jezusa Chrystusa bierze od-powiedzialność za przypominanie Eu-ropie i całemu światu, iż nie ma innego wyjścia z obecnej sytuacji ekonomicznej, jak tylko przez zastosowanie katolickiej zasady dobroczynności.

Dokładnie te wspomniane zasady sta-nowią przedmiot naszych badań w In-stytucie Studiów Średniowiecznych. Jeśli nie wybiorą się Państwo do Insty-tutu – a byłoby tragedią, gdyby wszyscy tam poszli – to i tak mimo wszystko usłyszycie o nim i jego programie na-uczania.

Nie jesteśmy bardziej średniowieczni niż ludzie aktualnie żyjący w Toronto lub w Paryżu. Sądzę, że my – pracow-nicy Instytutu Studiów Średniowiecz-nych – moglibyśmy zajmować się czymś w rodzaju biznesu i osiągać nie gorsze sukcesy niż ludzie zawodowo zajmujący się biznesem. Wybraliśmy jednak po prostu inną część. Niech Państwo po-zwolą mi użyć osobistego przykładu, aby pokazać, dokąd te studia mogą człowie-ka prowadzić. W 1922 roku w Rosji

(6)

pa-nował wielki głód, podczas którego umierały setki tysięcy dzieci. Niektóre europejskie kraje, pod kierunkiem wiel-kiego norweswiel-kiego odkrywcy Nanssena, zaczęły opracowywać strategię pomocy dla głodujących ludzi. Należy dodać, że wówczas relacje między Francją i Rosją nie były dobre. Niektórzy ludzie we Francji chcieli wiedzieć, co można by ro-bić dla głodujących, a może raczej: co powinno się zrobić i w jaki sposób. Szczegóły tej akcji poznałem później, kiedy zostałem wciągnięty w tę sprawę, ponieważ poszukiwano kogoś, kto mógł-by mógł-być wysłany do Rosji, amógł-by podjąć się takiej pracy z ramienia państwa francu-skiego. Nie można było wysłać kogoś, kto był bolszewikiem, gdyż wówczas byłby podejrzany o próbę zbierania pie-niędzy we Francji, by posłużyć się nimi w interesie bolszewizmu. Nie dbaliśmy o bolszewizm. Ja nie dbałem o niego. Widziałem go z pierwszej ręki. Bolsze-wizm był wyeliminowany. Wyjazd i po-byt w Rosji nie należał do przyjemnych. Poziom niebezpieczeństwa, które zagra-żało tam obywatelowi innego kraju, był tak wysoki i oczywisty, że nie trzeba by-ło nawet długo zbierać na ten temat in-formacji, by się dowiedzieć, że żadna spółka ubezpieczeniowa nie chce ubez-pieczyć na życie kogokolwiek udającego się do Rosji. Ów ktoś naturalnie musiał być do wykonania takiego zadania chęt-ny z jakiegoś specjalnego powodu. Or-ganizatorzy akcji pomocy doszli do wniosku, że jedyną i najlepszą osobą, która podjęłaby się takiego zadania, bę-dzie katolik. A to dlatego, że katolik o dobroczynności przede wszystkim czy-tał w Ewangelii i to z jej kart dowiedział się, że ona należy się każdemu

człowie-kowi, a już szczególnie dzieciom. Wia-domo było również, że wysyłany z mi-sją pomocy człowiek nie może być reprezentantem rządu. Francuski rząd nie chciałby mieć nic do czynienia z pla-nem pomocy dla głodujących dzieci w Rosji. Z tego też powodu taki emisa-riusz nie powinien był mieć żadnych pa-pierów, francuskiego paszportu, w ogó-le niczego, co by wskazywało, że jest wysłannikiem z ramienia rządu. Kolej-ną ważKolej-ną umiejętnością takiej osoby by-ła dobra znajomość języka rosyjskiego, jeśli bowiem nie umiałby mówić po ro-syjsku, nie byłby zdolny do śledzenia bie-żącej sytuacji. Ponieważ jestem katoli-kiem i nie jestem bolszewikatoli-kiem, to pomysłodawcy programu pomocy dla Rosji zgłosili się do mnie. Nie mogłem jako katolik nie zareagować na taką proś-bę, zwłaszcza że znam rosyjski. To za sprawą nauki języka łacińskiego od dzie-ciństwa było mi dużo łatwiej uczyć się nowożytnych języków obcych. Oczywi-ście nauka ta nie przychodziła bez wy-siłku, ale mimo wszystko było mi tro-chę łatwiej, gdyż miałem talent do opanowania tego języka. W ten sposób zostałem zaangażowany w pomoc dla głodujących dzieci. Byłem proszony o to, żeby zorganizować dla nich jadłodajnie. Trzeba przyznać, że jest to znacznie ła-twiejsze zadanie niż objaśnianie św. To-masza z Akwinu. Skoro radził sobie z tym jeden człowiek, to tym bardziej dla In-stytutu Studiów Średniowiecznych or-ganizowanie prac dobroczynnych nie po-winno stanowić trudności. Tak więc zorganizowałem na terenie Rosji 55 ja-dłodajni. W przyszłym roku przyniosę kilka zdjęć, które zabrałem z Rosji do Francji. Żeby je przywieźć, zapłaciłem

(7)

Étienne Gilson

za nie 4 mln rubli, co w stanowi równo-wartość 25 szylingów angielskich.

Tam była okropna sytuacja, co będą Państwo mogli sami zobaczyć i się prze-konać, ale zarazem było to bardzo ła-twe zadanie do wykonania. Może się Państwu przytrafić sytuacja, w której zostaną Państwo poproszeni o podję-cie prac dobroczynnych i otwieranie np. jadłodajni takich jak te, które ja orga-nizowałem. Czego zatem w takiej per-spektywie warto się już teraz uczyć? Ktoś powie: „mogę iść na kurs gospo-darstwa domowego”. Jednak nie o to chodzi. Jedyną rzeczą, którą muszą Państwo robić, to uprawiać własny umysł. Mają Państwo starać się o to, by stać się dobrymi ludźmi, tak inteligent-nymi jak to możliwe, ludźmi z wielko-dusznymi sercami. Wówczas będą Pań-stwo robić różne rzeczy i uświadamiać sobie, że jest to bardzo łatwe zadanie. Nie chcę tym samym powiedzieć, że powinienem organizować jadłodajnie przez całe moje życie, chociaż – jak już mówiłem – to byłoby niekiedy łatwiej-sze aniżeli wyjaśnianie św. Tomasza z Akwinu, mimo że w tym ostatnim działaniu nie jestem znów takim nie-udacznikiem.

Mam nadzieję, że teraz Państwo ro-zumieją – w świetle tego opowiadania – jaki jest sens uczenia się języków staro-żytnych i nowostaro-żytnych. Znajomość zasad wiary katolickiej może Państwa doprowadzić do sytuacji, w której będą Państwo podejmowali zadania pozornie nie mające związku z czymkolwiek, co robią Państwo teraz. I to nie tyle będzie miało związek z jakąś szczegółową wie-dzą, co raczej z kulturą Państwa intelek-tu czy serca.

Nasuwa się jeszcze inny przykład uży-teczności i płodności tych poszczegól-nych zasad, chociażby zasady dobro-czynności, której potrzebę realizacji będzie można znaleźć w Państwa wła-snym życiu. Są Państwo studentami College’u St. Michael, jak również stu-dentami uniwersytetu w Toronto, a po-nadto katolikami. Czy zatem uświada-miają sobie Państwo posiadanie wraz z ogromną liczbą innych katolickich stu-dentów tych samych zasad, które są tak-że fundamentem własnego życia każdej z osób? Niektóre osoby spośród Państwa zastanawiają się, co mogłyby, a nawet chcą zrobić.

Kiedy więc studenci zastanawiają się, co mogą zrobić, to oczywiście nie cho-dzi tu tylko o ich szkolną pracę, której zresztą często nie wykonują. To jednak, co Państwo mogą przede wszystkim zro-bić, to zostać pierwszorzędnymi studen-tami. To jest właśnie maksymalnie po-żyteczne zadanie do wykonania; a zarazem najlepsza rzecz, jaką mogą Państwo uczynić jako katolicy. Zatem największym zadaniem katolika, które mogą Państwo podjąć, to stać się ludź-mi najwyższej klasy i dobryludź-mi katolika-mi. Starania o to, by stać się właśnie ta-kim człowiekiem, przynoszą swoje skutki, gdy bowiem inni ludzie obser-wują nas i nasze postępowanie, to stwier-dzają naszą wyjątkowość. Te obserwa-cje prowadzą ich do pytania, w jaki sposób ów człowiek osiągnął swoją po-stawę. I gdy uświadomią sobie, że jest on katolikiem, to zauważą też, że kato-licyzm jest znaczącą siłą w życiu ludz-kim. Na tyle znaczącą, że mobilizuje nas – katolików – nawet do nadzwyczajnego wysiłku i pracy na rzecz Kościoła i

(8)

Oj-czyzny. W dalszej konsekwencji – jeśli uświadomimy sobie znaczenie naszego katolickiego życia, katolickich zasad – to nawiążemy więź przyjaźni między na-mi a innyna-mi katolikana-mi. Wydaje się, że to ostatnie zadanie jest najważniejsze, gdyż jedność Kościoła katolickiego nie jest taka, jaka faktycznie powinna być.

Świat jest obecnie głęboko podzielo-ny. Znamy spory, które teraz dzielą na-rody Europy i Ameryki. Wydaje się, że katolicy nie robią tego, co powinni robić na rzecz przełamywania podziałów. Je-żeli zatem spróbują Państwo odkryć piękno w zasadach, których się będzie-cie uczyć tu w Instytubędzie-cie Studiów Śre-dniowiecznych, jeżeli katolicy na całym świecie uznają siebie wzajemnie za bra-ci (choć oczywiśbra-cie wszyscy ludzie są braćmi, a nie tylko katolicy), jeżeli mo-glibyśmy poczuć katolickiego ducha wśród katolików w codziennym życiu, to czy nie sądzą Państwo, że mogłoby to przynieść zmiany na lepsze w przyszło-ści w relacjach międzypaństwowych i między narodami? Czy nie myślą Pań-stwo, że szczególnie tu w Kanadzie, mo-głoby to przynieść zmianę na lepsze? Ży-jemy w kraju, który zamieszkują katolickie mniejszości mówiące po fran-cusku. I zarazem, obok, w tym samym czasie i państwie, żyją jeszcze inne oso-by. Jednak te środowiska nie są ze sobą w bliskich kontaktach, zupełnie tak, jak-by anglojęzyczni katolicy należeli do in-nego rodzaju ludzi. Jeden rodzaj stano-wią katolicy móstano-wiący po francusku, a inny – ci mówiący po angielsku. Jak zatem będzie możliwe, aby ustalić real-ną, narodową jedność w Kanadzie – i mówię tu tylko o prostych ludzkich czy narodowych stosunkach – skoro nawet

tym, którzy dzielą wspólną wiarę, nie udało się stworzyć relacji zaufania, wza-jemnej przyjaźni i zrozumienia wśród swoich.

Warto zadać pytanie: czy w tej sytu-acji studenci nie mają nic do zrobienia? Myślę, że mają. Istnieją przecież na świecie stowarzyszenia studentów kato-lickich, uniwersyteckie stowarzyszenia studentów katolickich. Są tego rodzaju stowarzyszenia również we Francji. Są ponadto dwa lub trzy w Niemczech, jedno na Węgrzech, jedno w Polsce. Podobnie w Wielkiej Brytanii – funk-cjonują liczne stowarzyszenia dla angiel-skich studentów. We wszystkich wymie-nionych krajach Stowarzyszenia Katolickich Studentów zacieśniają kon-takt między sobą. Co roku zbiera się ge-neralna konwencja wszystkich stowarzy-szeń studentów katolickich Europy pod nazwą Pax Romana.

Na kontynencie europejskim podzia-ły są bardzo głębokie. Przypuszczam, że mogą Państwo wyobrazić sobie, co zna-czy dla katolickich studentów narodo-wości francuskiej spotkanie z katolicki-mi studentakatolicki-mi z Niekatolicki-miec. Spotkania takie są niezwykle interesujące i ważne, można nawet powiedzieć, że nadzwy-czaj ważne, ponieważ udowadniają, że te problemy, o których wydaje się nie-możliwe dyskutować, mogą jednak być przedmiotem debaty przynoszącej ko-rzyści. Ludzie obarczeni odpowiedzial-nością publiczną nie mają odwagi za-aranżować czegoś podobnego. Lecz dzielenie zasad może dotyczyć studen-tów katolickich, ponieważ przed i poza tymi podziałami istnieją jednoczące za-sady, a dokładnie zasady wspólnej, ka-tolickiej wiary. Jeśli studenci z takich

(9)

Étienne Gilson

stowarzyszeń przez lata podejmują wszelkie działania na rzecz jednoczenia się ludzi pomimo różnic, to już jako do-rośli i samodzielni prawnicy, fizycy czy uprawiający jeszcze inne zawody przej-mą odpowiedzialność za takie działania, które tu przedstawiam. Być może zatem to oni uporają się z owymi problemami w nowym duchu. Spróbują także otwie-rać domy, gdzie katoliccy studenci przy-bywający ze wszystkich stron świata bę-dą czuć się jak w domu. Np. w Niemczech jest dom, gdzie każdy katolik może przyjść i zostać tak długo, jak sobie ży-czy, z tego tylko powodu, że jest katoli-kiem. W ten sposób ma okazję spotkać niemieckich katolików, będących prze-cież ostatecznie jego braćmi. Takie spo-tkania dają też możliwość wzajemnego wymieniania się informacjami o wła-snym kraju. Podobnie w Paryżu znajdu-je się dom dla międzynarodowych stu-dentów katolickich, który ostatnio opublikował następujące ogłoszenie. „Zapraszamy Gości przybywający do

Pa-ryża i zachęcamy ich, żeby pozostawali tu tak długo, jak zechcą. Proszę odwie-dzać i zatrzymać się u nas. Jesteście mi-le widziani”. Wszyscy wymieniani tu ja-ko przykład studenci katoliccy starają się odbudowywać fragment tego chrześci-jańskiego dominium, które istniało w wie-kach średnich i zostało zniszczone przez współczesny nacjonalizm. To jest najlep-sze z możliwych działań i powinno być przedmiotem zainteresowania studen-tów katolickich na całym świecie. Tak-że i Państwo mogą w tym pomóc i

moż-na to robić prywatnie, moż-na własną rękę; nie jest nawet konieczne organizowanie stowarzyszeń, bo jest ich i tak za dużo.

Zanim jednak zaczną Państwo dzia-łać, to należy sobie przede wszystkim ja-sno uświadomić i zrozumieć, co znaczy być katolikiem; a jeśli to Państwo zro-zumieją, nie znajdą się Państwo na stra-conej pozycji i nie będą mieli żadnych trudności ze znalezieniem zadań do wy-konania, ponieważ wszystko zostanie pozyskane za sprawą Państwa wiary. Po-glądy, które głosimy w tym Instytucie, są przekazywane nie tylko w naszych sa-lach wykładowych, lecz także w koście-le podczas kazań, które będą Państwo słyszeć. Zasady, będące fundamentem tych poglądów, nie stanowią bezwarto-ściowych spekulacji. Mają one bezpo-średni związek z naszym życiem, są ide-ami posiadającymi swój praktyczny wymiar, które znajdą Państwo w czaso-pismach i książkach. Jeśli są Państwo dobrymi katolikami, to spotkając innych katolików będą Państwo chcieli spotkać ich w różnych sytuacjach i nawiązywać z nimi różnorodne relacje, i to nie tylko we własnym kraju, ale i na całym świe-cie.

Mam nadzieję, że uświadomią sobie Państwo sens naszej pracy tutaj, która nie jest bezużyteczna, lecz właśnie prak-tyczna – z perspektywą na ten jedyny cel, który faktycznie się liczy. Ten cel utoż-samia się z osiągnięciem najwyższego celu katolickiego życia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uzyskanie kompetencji praktycznych związanych z chirurgicznym postepowaniem w odniesieniu do najczęstszych chorób układu dokrewnego – choroby tarczycy, nadnerczy, zespoły

Przedmiotem umowy jest określenie zakresu świadczenia usług i warunków odpłatności za studia na podstawie art. 160a ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, zwanej

Student zdobędzie elementarne umiejętności posługiwania się wybranymi normami i regułami w zakresie prawa socjalnego w kontekście rozwiązywania problemów pracy socjalnej oraz

To foto- grafia, na której punctum staje się kobieca dłoń zaciskającą się w bolesnym uścisku na ustach młodego chłopaka.. Widzimy prawie obnażone piersi, chustkę na

Łączna liczba godzin dydaktycznych: 4893 – studia stacjonarne 4833- studia niestacjonarne.. Strona 2 z 13

e) wstrzyknięcia dożylne, domięśniowe i podskórne, kaniulację żył obwodowych, pobieranie obwodowej krwi żylnej, pobieranie posiewów krwi, pobieranie krwi tętniczej, pobieranie

U01 przeprowadza wywiad lekarski z pacjentem dorosłym; E.U1. U02 przeprowadza wywiad lekarski z dzieckiem i jego rodziną; E.U2. U03 przeprowadza pełne i ukierunkowane

C4- Kształtowanie umiejętności wykorzystania wiedzy biochemicznej, szczególnie na temat metabolizmu podstawowego oraz kwasów nukleinowych i białek, do poznawania procesów