• Nie Znaleziono Wyników

Przepowiadanie katolickiej nauki moralnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przepowiadanie katolickiej nauki moralnej"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Helmut Juros

Przepowiadanie katolickiej nauki

moralnej

Studia Theologica Varsaviensia 11/2, 129-163

(2)

Stu d ia T heol. Vars. 11 (1973) nr 2

HELM UT JU R O S

PRZEPOWIADANIE KATOLICKIEJ NAUKI M ORALNEJ1

T r e ś ć : I. P o sta w ien ie problem u: form aln a ch arak terystyk a p o lsk ieg o etosu ; opis sy tu a cji „p rob lem ow ej” ; II. P rzek a zy w a n ie: jako rozszerzen ie zak resu in form acji; jako p o g łęb ien ie racji p rzyjęcia p rzek a zy w a n y ch tr e ­ ści; jako p o w ią za n ie w ied zy m oralnej z in n ym i obszaram i w ied zy ; III. P od su m ow an ie: m etod yk a nau czan ia m oraln ości ch rześcijań sk iej p och od ­ ną m eto d o lo g ii teo lo g ii m oralnej.

I. PO ST A W IEN IE PR O BLEM U

P ro b lem przek azy w ania chrześcijańskiej d o k try n y m oralnej nie je s t now y dla nauczycielskiej p ra k ty k i Kościoła. C hrześci­ jań sk a d o k try n a m o raln a była zawsze tra n sm ito w a n a i to w różn o rak i sposób. W ielow iekow a p ra k ty k a w ypracow ała od ­ pow iednie m eto d y w ielokierunkow ego oddziaływ ania w zak re­ sie m oralności chrześcijańskiej. Czy .zatem tem at należy ro zu ­ m ieć w tein sposób·, że tra d y c y jn a m eto d y k a głoszenia w ia ry i przek azy w an ia d o k try n y m oralnej nie spełnia dziś sw ego za­ dania i dlatego należy ją zm odyfikow ać? U w arunkow anie histo ry czn o -sy tu acy jn e, zaznaczone w ty tu le, sprow adzałoby cały problem cpisu fu n k cji p rzekazyw ania d o k try n y chrześci­ jańskiej do jej k o n k retn y ch form , jak ich w łaśnie w ym ag ają specyficzne okoliczności polskiego etosu. Wówczas jed n ak samo tylko uszczegółow ienie i k o n k rety z ac ja w zględnie ap likacja ogólnych postu latów m etodycznych byłoby „p ro b lem em ” od­ biegającym daleko od zadań podaw ania recep t dydaktycznych, jakie spełnia m. in. k atec h e ty k a czy hom iletyka.

Z agadnienie zasygnalizow ane w tem acie w ydaje się być b a r­ dziej doniosłe i „pro b lem aty czne” . N am ysł n ad diagnozą w spół­ czesnego polskiego- etosu s-kłania raczej do innego ty p u zam y-1 P oszerzon y te k st refera tu w y g ło szo n eg o na ogóln op olsk im sp otk an iu S ek cji M o ra listó w P o lsk ich w e w rześn iu 197" w Łodzi.

(3)

130 H ELM UT JURO S [2] słu i rozm ysłu nad m etodam i przekazu treści m oralnych. Isto ta procesu p rzek azy w an ia polega n a in te ra k c ji zachodzącej m ię­ dzy tym , kto p rzekazuje, a tym , kom u przekaizuje odpow iednie treści. Człoiny z a te m tej relacji, tj. ty p przekaziciela i typ od­ biorcy, będą ch a ra k te ry z o w a ły sam ą czynność przekazyw ania. Nie bez znaczenia dla tej c h a ra k te ry sty k i będzie także treść tego, co je s t przekazyw ane, tj. chrześcijańska d o k try n a m o ra l­ na, oraz cel przekaziciela, k tó ry m je s t skłonienie odbiorcy do przy jęcia i przysw ojenia sobie p rzekazyw anych treści.

Sform ułow anie te m a tu zw raca uw agę p rzed e w szystkim na

term in u s ad q u em rela cji przekazyw ania, na odbiorcę. J e s t nim

w spółczesne społeczeństw o polskie, a dokładniej: chrzęści jan ie- katolicy w ram ach tego społeczeństw a. A naliza etologiczna, jej w yniki w postaci In fo rm acji o ty m adresacie, z zakresu psy­ chologii ,czy socjologii m oralności, pomoże bliżej określić cha­ r a k te r przek azu i p u n k ty zapalne w ty m procesie. O dm ienne usytuow anie etologiczne odbiorcy będzie bow iem dyktow ało odpow iednie też cele i sposoby przek azy w an ia treści m o raln ej.

Na etos sk ład ają się zasadniczo trz y elem enty: d o k try n a m o­ ra ln a przek azy w an a członkom społeczeństw a; osobiste p rze k o ­ nanie m oraln e tychże członków; faktyczne ich postępow anie m oralne. Te isto tn e dla każdej sy tu acji etologieiznej w ek to ry sto ją w zględem (siebie w rela cji bądź zgodności bądź niezgod­ ności. W szystkie m ożliw e odm iany tych rela cji sprow adzają się do n a stęp u jący ch przypadków : a) gdy zarów no osobiste p rze­ konan ie m o raln e (jednostki lub gru py ), ja k i ich postępow anie je s t zgodne z głoszoną d o k try n ą m oraln ą; b) gdy przekonanie m o raln e ty ch osób nie je s t -zgodne z d o k tryną; c) gdy postępo­ w anie nie jest .zgodne: z przekazy w an ą d o k try n ą , bądź z oso­ b istym p rzek o n an iem mo-ralnÿm uzgodnionym z d o k try n ą m o­ ra ln ą lub z n ią nie uzgodnionym .

P rz y p ad e k a jest idealizacją pew nej sy tu acji etologicznej, jest sy tu a c ją o pty m aln ą. Z p u n k tu w idzenia tem a tu a rty k u łu jest jto jed n a k przy padek bezprzedm iotow y. P rzekazy w anie chrze­ ścijańskiej d o k try n y m oraln ej w tej sy tu a c ji n ie jest „proble- jmem” . Je d y n y m w zględnie zasadniczym celem akcji p rzek azy­ w ania będzie w zm ocnienie i u trw ale n ie tego sta n u rzeczy. Z te ­ go pow odu p rzy p ad ek a pom iniem y w dalszych rozw ażaniach.

(4)

[3] N A U K A M O R A LN A 131 Rów nież p rzy p a d e k с nie stanow i obszaru bezpośrednich za­ in teresow ań teologa m o ralisty jak o teo re ty k a m-oralności chrze­ ścijańsk iej. O ddziaływ anie na zm ianę postaw m o raln ych jest dom eną w łaściw ą pedagogom. E ty k a bow iem zm ierza w p ierw ­ szym rzędzie do poznania p raw d y o d o b ru m oralnym , w yko­ nanie zaś tego, co zostało poznane, czyli postępow anie m oralne je s t ty lk o celem pośrednim . E ty k w p ro st jest zain tereso w an y św iadom ością m o raln ą człow ieka, a jeśli ona jest już „po jego stro n ie ” , jeśli jest zgodna z d o k try n ą, wówczas uzgodnienie czynów z nią pozostaw ia wychow aw com .

Pozostaje zatem do rozw ażania s y tu a c ja b, przypadek, w k tó ­ ry m osobiste p rzekonanie m oralne jed n o stk i lub całej g rup y w iernych żyjących w ram ach społeczeństw a polskiego nie zga­ dza się z o ficjalnie głoszoną ch rześcijańską d o k try n ą m oralną. W ydaje się, że głów nie do tego p rzy p ad k u sprow adza się fo r­ m aln a c h a ra k te ry sty k a w szystkich p u n k tó w zapalnych polskie­ go etosu, k tó ra m usi zain tereso w ać teologa-etyka jako teo re­ tyka, z p u n k tu w idzenia jego zadań przekazyw ania chrześci­ jań sk iej d o k try n y m o raln ej. P rz y p ad e k b będziem y nazyw ali w dalszych rozw ażaniach „ sy tu acją pro b lem ow ą” .

Zróżnicow ania k ateg o rialn e i treściow e tej sy tu acji, in fo r­ m acje o tym , jak ie postaw y faktyczne ilu s tru ją te n przypadek, po dają w yn ik i b a d a ń z zak resu socjologii m oralności w P o l­ sce. „S y tu acja p rob lem o w a” , ja k się w yd aje w y stąp iła w skali w yjątkow o inten sy w n ej i rozległej m. in. po ogłoszeniu O rę­

dzia biskupów polskich do biskupów niem ieckich (z jego głów­

n ą n orm ą m iłow ania w rogów) i po ogłoszeniu encykliki H um a-

nae vitae. P rzy k ład ó w tych nie trz e b a rozw ijać, aby p rzeko ­

nać się o- realności naszego problem u. W ystarczy przypom nieć, że zarów no w sk a li ogólnośw iatow ej, ja k i w skali Polski, ani przed ogłoszeniem ani po ogłoszeniu H V , nie było jed n o m y ­ ślności w śród biskupów , teologów, d uszpasterzy, a ty m b a r­ dziej nie było* jej w śród w iernych. W okresie przed H V nie­ m ało było głosów tw ierdzących, że dotychczasow a n a u k a K o­ ścioła o m ałżeństw ie, a zwłaszcza potępienie antykoncepcji, nie odpow iada ju ż a k tu a ln ej św iadom ości w iern ych i nie jest o p a r­ ta na przekon yw u jący ch arg u m entach . S y tuacja niew iele się zm ieniła po ogłoszeniu H V . P ro te s ty całych g ru p ludizi, p ierw

(5)

-132 HELM UT JURO S [4] sze w ypow iedzi dużej części teologów, n aw et d e k la rac je nie­ któ ry ch episkopatów , a zwłaszcza obecnie szkodliwa, bo igno­ ru ją c a zmowa m ilczenia św iadczą o istn ieniu tych cech, k tó re skład ają się na opisaną i obecnie rozw ażaną etologiczną „sy­ tu a c ję pro b lem o w ą” . Pobożnym złudzeniem byłoby tw ierdzić, że nie w chodzi ona w skład p a n o ram y polskiego etosu lub jest tylko jego m arg in aln y m elem entem .

.Sytuacja b pod w zględem fo rm aln y m c h a ra k te ry z u je się: św iadom ością, że o-sobiste p rzek o n an ia m oralne nie zgadzają się, n aw et jeżeli nie są w y raźn ie w ypow iedziane, z chrześci­ jań sk ą d o k try n ą m o raln ą głoszoną przez urząd nauczycielski Kościoła w zw yczajnym au ten ty czn y m nauczaniu; pew nym oporem jed n o stk i lub g ru p y wobec głoszonej d o k try n y z tego ty tu łu , że o n a nie zgadza się z osobistym przekonaniem i że m oże być p rzejaw em ideologizacji i m an ip u la c ji wolnością człow ieka; po staw ą obrony sw ych przeko n ań z jednej stro n y , postaw ą ko n testacji i dążeniem do rew izji d o k try n y — z d ru ­ giej·

W yróżnienie tych c h a ra k te ry sty k pozw ala obecnie na uści­ ślone form ułow anie p ro b lem u . Polega on na u sta le n iu p rzy ­ czyn, z pow odu k tó ry c h uzn aje ktoś inne poglądy m oralne, oraz

u sta le n iu reg u ł m etodologicznych w procesie przeko ny ­

w a n ia o słuszności głoszonej d o k try n y m o raln ej, w zastoso­ w an iu do ty ch , k tó rz y są n iep rzek o n ani i zajm u ją postaw ę k o n testacji. Chodzi w ięc o zagadnienie z teo rii przekonań, tj. o u stalenie zabiegów skutecznego przekonyw ania o słuszności ja k ie jś ch rześcijańskiej n o rm y m o raln ej wobec nie p rzek o n a­ nych o jej słuszności. Co należy czynić, stw ierdziw szy daną s y tu a c ję p roblem ow ą, p rzy pom ocy jak ich zabiegów należy dążyć do u znania i akcep tacji przekazyw anej d o k try n y m o ral­ nej? Ja k ie są przyczyny niepow odzeń w akcji przekazyw ania tej dok try n y ?

T rzeb a p rzyjąć, że zakw estionow anie jak iejś no rm y m o ral­ nej p rzez recep to ra może mieć k ilk a źródeł. Może być re z u l­ tate m b ra k u w y starczającej w iedzy etycznej, b rak u rzeteln ych info rm acji, może być w y razem jego ig norancji w zakresie tr e ­ ści. Jego zastrzeżenia m ogą dotyczyć także kw estii uzasadnie­ nia głoszonego zdania, k w alifik u jąc je jako· tw ierd zen ie błędne

(6)

[5] N A U K A M O R A LN A 133 (tym asp ek tem zajm u je się dział logiki zw any sem antyką, k tó ra bada stosunek tego zdania do rzeczywistości). A by zaś to zdanie stało się sądem p o dm io tu -recep to ra, m usi ono spotkać się z jego stro n y z uznaniem i akcep tacją. Także na tej linii, k tó ra nas n ajb ard ziej in te resu je m ogą poiwstać i rzeczyw iście p o jaw ia ją się tru d n o ści w recep cji głoszonej n au k i m oralnej (zajm uje się tym dział logiki zw any p rag m aty k ą, k tó ra u stala stosunek tw ierd zenia do p o d m io tu )2.

Z uw agi na m ożliw ość zaistnienia tego ro d zaju tru dn ości w akcep tacji głoszonej no rm y m o raln ej, proces p rzekazyw ania zm ierzający do p rzekonyw ania a d re sa ta pouczeń o słuszności tej no rm y m usi także pójść po lin ii w yznaczonej ty m i tru d ­ nościam i. F u n k c ja zatem przek azy w an ia chrześcijańskiej do­ k try n y m o raln ej jako zespół operacji in d o k try n acy jn y ch i pro ­ pagandow ych będzie polegała na: rozszerzeniu zakresu in fo r­ m acji, w iedzy etycznej pod w zględem treściow ym ; w zm ocnie­ n iu asercji, pogłębieniu racji p rzy jęcia tego, co się p rzy jm u je treści m oralnych; pow iązania w iedzy etycznej z inn ym i obsza­ ram i wiedzy. W ty m k ieru n k u pójdą nasze poszukiw ania i w ta k im p o rządku zostaną podane dalsze uw agi na ustalon y tem at.

II. PR Z E K A ZY W A N IE

a) N auczanie przez rozszerzanie z a k resu in form acji odnośnie do- m oralności chrześcijańskiej.

Isto tn y m i pierw szorzędnym celem fu n k cji p rzekazyw ania je s t -nauczanie3, tj. d ostarczanie niezbędnej w iedzy etycznej, k tó ra m a być treścią czyjegoś przekonania. Poznanie bowiem p raw d y o d ob ru jakiegoś konkretnego· działania jest niezbę­ d n y m w a ru n k ie m uznaw ania jej ;za w iążącą poznającego.

2 Por. W. M a r c i s z e w s k i , P o d s t a w y lo g iczn ej te o r ii p rz ek o n a ń , W arszaw a 1972 s. 23, 116.

3 N a u c z a n i e ro zu m iem y tu zarów no w ogóln ie p rzy jęty m zn a cze­ n iu jako p rzek a zy w a n ie w ied zy na ja k iś tem at, lecz tak że w se n sie s t a ­ ro ch rześcija ń sk im didache, jako n au czan ie o k reślające, czego Bóg o cze­ k u je od człow iek a, w odróżnieniu od p ojęcia kerygm a, tj. p roklam acji głoszącej, co B óg u czy n ił dla ludzi.

(7)

134 H ELM UT JURO S [6] S y tu a c ja Ъ w p raw d zie zakłada, że a d resat pouczeń m o ral­ n ych je st św iadom y ich treści, skoro św iadom ie im się p rze­ ciw staw ia, to jed n ak proces p rzekonyw ania m usi rozpocząć się od u sta le n ia i spraw dzenia, czy a d re sa t dokładnie wie, co od­ rzuca i wolbec jakiej p raw d y staw ia opór. E lem en tarn e jego w iadom ości m ogą okazać się fak ty czn ie szczątkow ą, niedosko­ n ałą w iedzą etyczną, k tó ra prow adzi do kolizji z jego oso­ bisty m zapatryw aniem .

R zetelna inform acja, nie ograniczająca się do zw ięzłych sfor­ m ułow ań, lecz odpowiednio rozbudow ana, m oże uchylić to, co od samego p o czątk u było tylko nieporozum ieniem . R ap o rty d u szp asterzy czy etologów donoszą o takich p rzypadkach, w k t ó r y c h w y s t a r c z y d o k ła d n ie o k r e ś lić s t a n o w is k o d o k tr y n a ln e Kościoła, b y ono zostało bez zastrzeżeń zaakceptow ane. Tym ludiziom w y starczy podać n iezbędny ale w y starczający zbiór in form acji w zak resie kościelnej p ro b lem aty k i m o raln ej, nie p o trz e b u ją n ato m iast znać rac ji, d la k tó ry c h tw ierdzi się to, co się tw ierdzi, bo po p ro stu m ają zaufanie do a u to ry taty w n eg o nauczyciela m oralności. Z resztą n aw et wówczas, gdy trudności dotyczą sam ych relacji, to i ta k p ierw szym zabiegiem m eto d y ­ cznym operacji p rzek o n y w an ia m u si się stać przek az inform acji w tak im zakresie, k tó ry pozwoli 'ustalić to, co m a być p rz e ­ konyw ująco um otyw ow ane i uzasadnione.

B adania etologiczne i potoczne obserw acje w sk a z u ją na fakt, że m im o działania środków m asow ego przekazu istn ieje duże zapotrzebow anie na w iedzę etyczną. Środki m asow ego p rz e ­ kazu są pow odem niekom pletności posiadanych etycznych inform acji. Biorąc pod uw agę działające w Polsce „ p u b lik a to ry ” trzeb a pam iętać, że p odają one k o n tro w ersy jn e i ko n k u ru jące ze sobą inform acje dotyczące tej sam ej kw estii etycznej oraz są pierw szym i źródłam i info rm acji o najnow szych orzeczeniach Kościoła w spraw ach m oralności chrześcijańskiej. S elek ty w ­ ność tych in fo rm acji o raz ich pierw sze in te rp re ta c je pochodzące od nieko m pletn y ch publicy stó w są przyczyną częstego zam ie­ szania d o k trynaln eg o u w iernych. W ówczas ty lko rze teln a in ­ fo rm acja ze stro n y nauczyciela m oralności chrześcijańskiej p rz y ­ czyni się do spro sto w an ia i dopełnienia ich w iedzy etycznej. N auczenie m oraln o ści drogą podaw ania rzeteln y ch inform acji

(8)

ΓΠ N A U K A M O R A LN A 135 je s t zatem p ierw szorzędnym obow iązkiem nauczyciela m o ra l­ ności.

T ym czasem nauczenie m oralności uchodzi 'w opinii publicz­ nej za rzecz w sty d liw ą i żenującą, k tó ra przy sto i jeszcze p rzed ­ szkolance ale nie nauczycielow i, księdzu lub pisarzow i. M ora­ lite t należy raczej do skom prom itow anych g atunków pisarstw a. K aznodzieja zastrzeg ający się z góry , że nie będzie „m orali- zow ał” , nie jest odosobnionym przypadkiem . Je śli zaś w y p a ­ dnie m u mówić językiem w arto ściu jący m i no rm aty w n y m , wówczas n aty ch m iast w sty d liw ie p rze p ra sz a za to zapom nie­ nie chw ilow e. W n ajlep szy m razie, jeśli nauczanie m oralności m a m iejsce, to je s t ono pełne uników , św iadczy raczej o kokie­ te rii w sto su n k u do· lud zi m łodych lub o w yrozum iałości wobec słabości ludzi starszych. J e s t ono tere n em staran neg o om ijania rad y k a ln y ch ujęć. O bserw acje r e je s tru ją tego ty p u p ostaw y, ,czy to księdza w ko n fesjonale lub na am bonie, czy też p u b li­ cystów w redagow aniu ru b ry k i „listów p o u fn y ch ” lu b „sk rzy ­ n k i z a p y ta ń ” . Z ainteresow anego p ro b lem aty k ą m o ra ln ą pozo­ staw ia się bez jasnej odpowiedzi, z niedom ów ieniem p o d aje się ocenę m oraln ą, kom uś k to o nią z zaufaniem p y ta i p ro si4.

Z pow odu b rak u odwagi podaw ania rzeteln y ch info rm acji z zakresu e ty k i chrześcijańskiej m ówi się dziś w ręcz o „zbrodni m ilczenia” tych, na k tó ry ch ciąży obow iązek nauczania m o ra l­ ności. Z tak im zarzu tem spotkał się Kościół katolicki za m ało zdecydow ane potęp ien ie zbrodni z o k resu II w o jny św., za tolero w an ie nierów ności ekonom icznej i niespraw iedliw ości społecznej. Z d ru g iej jed n ak strony, gdy Kościół zabiera głos w k w estiach m oraln ych , stoi p rze d koniecznością cierpliw ego w yk azy w an ia sw ojej k o m petencji i o b ro n y p rze d oskarżeniem 0 ingerow anie w sp raw y leżące poza granicam i jego w ładzy.

Tego ro d zaju z a rz u ty po jaw iły się po ogłoszeniu encykliki M a ­

t e r e t M a g is tr a , g d y n iek tó rzy A m ery k an ie w ołali: M a t e r

y e s , M a g is tr ano!

Sobór W atykański II o k reśla Kościół jako podm iot p raw a 1 obow iązku nauczania m oralności. Poucza o uczestnictw ie

(9)

136 H ELM UT JU RO S [8] łego L udu Bożego w prorockim p o słannictw ie sam ego Jezu sa C h ry stu sa5. Z całego k o n tek stu w ypow iedzi k o n sty tu c ji L u m en

g e n tiu m (KK 12) w ynika, że auten ty czn y zm ysł w ia ry dotyczy

rów nież zasad m oralności chrześcijańskiej. P odm iotem naucza­ nia w pierw szym rzędzie jest u rząd nauczycielski Kościoła: p a ­ pieża oraz zachow ującego w spólnotę i jedność nauczania z papieżem ep iskopatu. F u n k cja tego u rzędu w K ościele służy do tego, aby L ud Boży mógł p rze trw a ć w p raw dzie w iary i m oralności. Z ty m stw ierdzeniem w iążą się n iek tó re p ro b lem y w ym agające szerszego i dlatego osobnego opracow ania. Są to m iędzy in n ym i zagadnienie: p rzedm iotu tej fu n k cji nauczy­ cielskiej, uściślenia znaczenia zw ro tu in rebus m o rum , w y zna­ czenia granic k om peten cji w w ypow iedziach op arty ch jedynie na poza objaw ieniow ym , n a tu ra ln y m poznaniu etycznym , stop­ nia pew ności i ro d zaju obow iązyw alności o'rzeczeń m ag isterial- nych. R oztrzygnięcie tych problem ów rz u tu je bezpośrednio na sposób i k ieru n e k p ro cesu przekazyw ania i przekonyw ania o słuszności orzeczeń tegoż m ag isterium .

P ra k ty c z n ie jed n a k zagadnienie nauczania stw arza k o n k retn ą trudn ość tym , k tó ry m zlecono zadanie głoszenia m oralnego orę­ dzia Ew angelii, tj. duszpasterzom , kaznodziejom , katechetom , a także teologom. Ci dopiero fak ty czn ie zderzają się z rozw aża­ ną tu sy tu a c ją kolizyjną b. N auczyciele ci m ają obow iązek re ­ prezentow ania e ty k i chrześcijańskiej, odważnego bronienia a u ­ tentycznej tra d y c ji d o k try n aln ej, p rzekazyw ania a nie kw estio­ now ania a k tu aln y ch orzeczeń u rzęd u nauczycielskiego· Kościoła. Ciągła tro sk a o u p rzy stęp n ien ie ludziom w łaściw ego zrozum ie­ nia i uszanow ania chrześcijańskiej d o k try n y m o raln ej jest ich zasadniczym obowiązkiem . D uszpasterze m ogą przekazać całą odpow iedzialność m o ra ln ą w szczegółowych dziedzinach bezpo­ średnio sam ym chrześcijanom . R espektow anie jed n ak przez nich czyich w łasnych odpow iedzialnych decyzji i działań nie zw al­ nia ich od obow iązku głoszenia co z p u n k tu w idzenia chrześci­

5 „D zięki zm y sło w i w ia ry w zb u d zan em u i pod trzym an em u przez D u ­ cha p raw d y, L ub B oży pod p rzew o d n ictw em św ię te g o urządu n a u czy ­ cielsk iego... n ieza ch w ia n ie trw a w w ierze raz podanej św ię ty m , w n ik a w nią g łęb iej z pom ocą słu szn eg o osądu i w sposób p ełn iejszy stosu je w ż y c iu ”. K o n s t y t u c j a d o g m a t y c z n a o K o śc ie le , n. 12.

(10)

[9] N A U K A M O R A LN A 137 jańskiego je s t m o ralną odpow iedzialnością, co jest w olą Bożą. Rów nocześnie są oni także zobow iązani do liczenia się z „do­ brą -wiarą”, gdy poszczególne jed no stk i lub całe g ru p y w swych przekonaniach m o ralnych odbiegają od oficjalnej d o k try n y . P roces przek azy w ania w praw d zie pow inien doprow adzić do uzgodnienia ich świadom ości m o raln ej z d o k try n ą, to jed n ak zakładając „dobrą w ia rę ” lu b stw ierdziw szy ją, nauczyciele m oralności nie są zobow iązani do bu rzen ia jej, wiedząc, że ta ­ kim podejściem nie osiągną w iększego dobra lub w ręcz żadnego pożytku. P rzy p ad ek tak i b y n ajm n iej nie koliduje z ich pod­ staw ow ym dążeniem do· rzetelnego kształto w ania sum ień lu dz­ kich.

Rozw ażana sy tu acja jeszcze bardziej kom p liku je się, gdy sam nauczyciel d o k try n y m oralnej, etyk-teolog, nauczyciel nauczy­ cieli m oralności chrześcijańskiej podziela p rzekonania w iernych i napo ty k a na trudności w akceptow aniu oficjalnej -doktryny. W ie on w praw dzie, że d o k try n a ta nie po-dlega ju ż w olnej d y ­ skusji (o czym in fo rm u je go encyklika H u m a ni generis P iu ­ sa XII) i że w inien w d u ch u religijnego po-słuszeństwa p rzyjąć m ag isteriałn ą w ypow iedź Kościoła, choć nie je s t dogm atycznie zdefiniow ana (KK 25). Nie jest jed n a k dla niego s-prawą cał­ kowicie jasn ą, czy w in ien on -wtedy swój sąd m o raln y uznać za w yłącznie p ry w a tn y i obw arow ać go m ilczeniem , publicznie nato m iast bronić za w szelką cenę m agisterialnego orzeczenia jako nau k i pow szechnie w ażnej i bezw zględnie obow iązującej. Czy zachow ując szacunek wobec au tentycznego orzeczenia w i­ n ien u p rzy stęp n ić odbiorcy w szystko to, co przem aw ia za ofi­ c ja ln ą nauką, zarów no na rzecz form alnego a u to ry te tu urzędu nauczycielskiego Kościoła, ja k i na rzecz m ery to ry czn y ch ra ­ cji, k tó re ją u zasadniają, -czy z dru g iej stro n y w olno m u p rze­ m ilczeć te trudności, k tó re subiektyw nie p rzem aw iają przeciw

oficjalnej n a u c e m o raln ej 6. D la -pewnej g r u p y teologów' są to

6 T e o lo g o w ie m oraliści n ie zaw sze d ochodzili do jed n ozn aczn ych u jęć i rozstrzygn ięć, do s e n t e n ti a c o m m u n is , częściej raczej do spornych w y ­ nik ów . R ozp ow szech n ion y dziś zw rot o b ieg o w y „teologia m oralna m ów i to a to ” z o sta ł w p ro w a d zo n y dopiero n ied aw n o, k ied y K ościół zaczął id e n ty fik o w a ć się z p ew n y m i u jęcia m i i g ło si je jako o ficja ln ą sw oją naukę. C oraz rzadziej m ó w i się w K o ściele o opiniach, k tóre dom inują w zg lęd n ie są bardziej odosobnione, chociaż p osiad ają jeszcze sw ą w a ż ­ ność.

(11)

138 HELM UT JUROS [10] p y ta n ia całkow icie ab su rd aln e n a tere n ie teologii m oralnej, po­ niew aż są w y razem b ra k u w ia ry w asy sten cję D ucha Sw. czu­ w ającego nad przekazyw aniem Bożej p raw d y w Kościele. U w a­ żają ponadto, że po publicznym ogłoszeniu jakiegoś orzeczenia, dziś w epoce środków m asow ego p rzekazu niedorzecznością jest m ów ić o „(dobrej w ierze” , „błędnym su m ie n iu ” lub o niezaw i­

nionej niew iedzy.

Z ajęcie tak ieg o stanow iska byłoby je d n a k rów noznaczne z sym p lifik acją analizow anej tu sy tu a c ji p roblem ow ej. U w ikła­ ni w tę s y tu a c ję ludzie nie k w estio n u ją, że a u to ry te t nau czy ­ cielski Kościoła stan o w i w ażny i niezbędny czynnik w procesie odnajd yw an ia no rm m oralnych. Czy jed n a k jest on jedynym , w yłącznym i autonom icznym źródłem poznania etycznego? F a k ty tem u przeczą. Z tego pow odu zarów no w iern i ja k i n a u ­ czyciele m oralności ch rześcijańskiej, n a p o ty k a jąc y na tru d n o ści w u znaw aniu jakiegoś orzeczenia sta w ia ją sobie pytanie: czy jed y ny m 'zadaniem nauczyciela byłoby ostatecznie tylko po­ słuszne pow tórzenie orzeczenia i zaopatrzenie go w kom entarz; jak i je s t ud ział i tw órcza ro la nauczyciela i słuchacza w p ro ­ cesie N o rm en fin d u n g ? Istn ieje z ich s tro n y podejrzenie, że urząd nauczycielski w Kościele został zbytn io zhipostazow any. Z w ra ­ cają uw agę, że cały L ud Boży p osiada a u te n ty cz n y zm ysł w ia ­ ry także w dziedzinie m oralności (KK 1 2 )7. Zgodnie z zaw artą tam tezą eklezjologiczną p rzy p isu je się zbiorow em u „in sty n k to ­ w i”, odczuciu w iern y ch epistem ologiczną zdolność i fu nkcję odkryw czą n o rm m o raln y ch , n a w e t w tedy, gdy tego nie m ożna w ystrczająco w yeksplikow ać w sposób racjo n aln y i refleksyjn y.

Proces przek azy w ania chrześcijańskiej d o k try n y m oralnej nie może tej p raw d y nie respektow ać. Ale w jak i sposób m a ją uszanow ać? J a k ie są fo rm y uw zględnienia i liczenia się z sensus

fid e liu m przez u rzą d nauczycielski? Co znaczy soborow a k la u ­

zula, że zm ysł w ia ry nie może być oderw any od przew odnictw a tego urzęd u? Ja k ie są g w arancje i k ry te ria , że ani zm ysł w iary

nie oderw ie .się od m ag isteriu m , ani odw rotnie ■— m ag isteriu m

7 P ierw szy m n a u czy cielem w K ościele jest D uch św . w sercach w s z y s t­ k ich w iern ych . T eologia chrztu m ów i, że ca ły K o śció ł p ełn i fu n k cję n a u ­ czycielsk ą. K ażd y ch rześcijan in przez ch rzest u czestn iczy w k a p ła ń stw ie C hrystusa, w e w sz y stk ic h jego fun k cjach . Por. K D K 44; Ch. E. C u r r a n ,

(12)

[ И ] N A U K A M O R A LN A 139 nie rozm inie się z świadom ością m o raln ą w iernych? K iedy m am y do czynienia z au ten ty czn y m p rzejaw em zm ysłu w iary, a kied y z obiegow ą i n a rz u c a ją c ą się opinią? W jak i sposób uchronić się od 'subiektyw izm u i relaty w izm « , p rzy zn ając ro ­ zum ow i (oświeconemu w iarą) w ięcej inw encji w odkryw an iu no rm m oralnych? Czy nie będą to jedynie .próby zastąpienia posłuszeń stw a w dziedzinie m oralności przez fan tazję? 8 O dpo­ w iedzi ma powyższe p y tan ia jak ie dotychczas podano, nie m ogą uchodzić za zadow alające i dom agają się dalszych przem yśleń. W ątpliw ości na ich te m a t nie m ożna uchylić zarzutem , jakoby zarów no w iern i, ja k i teologow ie byli pow odow ani jed y n ie d u ­ chem seku lary zm u , u ty lita ry z m u czy hedonizm u. W ydaje się p ry m ity w n y m uproszczeniem tw ierdzić, że opisana przez nas sy tu acja problem ow a b je s t w yrazem u p ad ku m oralności, zaś p ró by podjęcia jej stem atyzow ania i teoretycznego rozw ażania są p rzejaw em u p ad k u teologii m o raln ej w naszej epoce 9.

Nasz p roblem posiada jeszcze in n y aspekt. K w estionow anie przez jed n o stk ę lub całą g ru pę ludzi ja k ie jś szczegółowej n o r­ m y etycznej, będącej treścią m ag isterialn eg o orzeczenia, pły nie często z rozpow szechnionego dziś przekonania, zarów no w ie r­ nych, ja k i sam ych teologów, że chrześcijańsk a d o k try n a m o­ raln a jest w stan ie podać tylko ogólne zasady dla po stępow a­ nia człow ieka. G dy n a to m ia st u siłu je w yprow adzić z zasad b a r­ dziej szczegółowe konkretyzacje, to nie tylko upraszcza samo zagadnienie, ale p rzede w szy stk im n aru sza wolność człowieka, zobow iązując go do uznania jak iejś k o n k retn ej norm y czy oce­ n y iza jego w łasną decyzję m oralną. T ym tłum aczy się rea k c je ludzi na a u to ry ta ty w n e w ystąpienie m ag isteriu m , o p arte na założeniu, że p a n u jąca ety k a jest e ty k ą panujących, ety k ą h e - teronom iczną i legalistyczną, k tó ra podw aża autonom ię czło­ w ieka i je s t jego alienacją. D om agają się oni ety k i w edług k tó ­ rej k ry te riu m dobra i zła m oralnego byłoby w yłącznie osobiste prześw iadczenie, którego nie m ożna ani zastąpić, ani m an ip u ­ lować p rzy pom ocy szczegółow ych nakazów i zakazów. Swój p ro te st o p iera ją na przykładzie C h ry stu sa, k tó ry podaje sw oje w skazania m o raln e w postaci docelow ych norm . N orm y te uk

a-8 Por. D. S o l l e , P h a n ta s i e u n d G eh o rsa m , S tu ttg a rt 196a-8 s. 43. 9 Por. N o tijic a tio n e s , K rak ów 1969 nr 1— 4 s. 64.

(13)

140 HELM UT JU RO S [12] żują cel, do którego każdy chrześcijanin pow inien dążyć, n a to ­ m iast sposób jego realizacji jest ju ż sp raw ą osobistej odpow ie­ dzialności. Nie m ożna bow iem podejm ow ać decyzji za kogoś, n a w e t w im ię tro sk i o w skazyw anie bezpiecznej drogi postę­ pow ania m oralnego. W ychodząc z ty ch założeń najw ażniejszym zadaniem nauczycieli chrześcijańskiej nauk i m oralnej jest uzdolnić poszczególnego chrześcijanina do w łasnej dojrzałej odpowiedzi na pełne m iłości w ezw anie Boga. Oznacza to, że n ik t nie m a p raw a staw iać w łasnej, in dyw idualnej k o n k re ty ­ zacji zasady jako jed y n ie w ażnej i pow szechnie w ażnej. D la­ tego w szelkie p ró b y kazuistycznego nauczanio m oralności chrześcijańskiej m usi się spotkać z sprzeciw em tych, k tó rzy dzięki w łasnem u dośw iadczeniu znaleźli dla siebie najodpo­ w iedniejsze rozw iązanie m oralne.

Pogląd ten usiłu je się upraw om ocnić soborow ą n au k ą V a­ ticanum II. Głosi ona tezę, że „Kościół strzegący słow a Boże­ go, z którego bierze zasady religijnego i m oralnego porządku, nie zawsze m ając na poczekaniu odpowiedź na poszczególne za­ gadnienia, p rag n ie św iatło objaw ienia łączyć z dośw iadczeniem w szystkich lud zi” (KDK 33). Jeszcze w y raźniejsze p odstaw y w idzą k ry ty czn i recep to rzy nauczan ia m oralnego w innej w y ­ pow iedzi G a udium et spes 10. Z tej w ypow iedzi w yprow adza się n astęp u jące w nioski: 1. Z adaniem d u szp asterzy nauczycieli je s t czerpan ie zasad m o raln ych z objaw ienia, przekazyw anie je jako św iatło do indyw idualnego osądzenia k o n k retn y ch zagadnień, pow strzy m y w anie się od niek o m p eten tn y ch rozw iązań kw estii

szczegółowych, resp ektow an ie kom petencji poszczególnego

w iernego, jego doświadczenia, jego oglądu w łasnej sytuacji, jego uczciwości w p o d trzy m y w an iu w łasnego zdania, nieodm a- w ianie m u fa k tu po siadania m ądrości chrześcijańskiej i kiero ­

w ania się nią.

Istnien ie m ożliwości odm iennych sądów w k o n kretnej kw e­ stii m oralnej je s t stw ierdzeniem opow iadającym się za p lu ra ­ lizm em etycznym , nie tylko tam , gdzie istn ieją „lu k i” d o k try ­ nalne, gdzie a u to ry ta ty w n e in stan cja nie jest ko m p eten tn a lub nie chce podjąć ryzykow nego orzeczenia, lecz także w o rzeka­

(14)

[13] N A U K A M O R A LN A 141 nych p rze z a u to ry te t kw estiach szczegółowych. To zaufanie do uczciwości i odpow iedzialności w iern ych należy okazać w k aż­ dej k on k retn ej spraw ie. Mówi o ty m także soborow a zasada akcm odacji odw ołująca się do zdolności w y ra ż an ia C h ry stu so ­ w ej n o rm y po sw ojem u — także w k o n k retn y ch czynach (KDK 44).

W ierni o odm iennych przekonaniach m oraln ych przy p o m in a­ ją tak ż e nauczycielom m oralności, aby w w y k on aniu swego zadania nie zapom inali o innej zasadzie soborow ej: zachow ania h ie ra rc h ii p raw d , n ie tylko dogm atycznych, lecz także m o ral­ nych. Są bow iem p raw d y , k tó re .stanowią trzo n nauk i m o ra l­ nej objaw ienia i k tó re w y od ręb n iają się od p raw d p e ry fe ry j­ nych w y stęp u jący ch najczęściej w postaci szczegółowych kon­ k re tn y c h w skazań m oralnych. Te o statn ie odznaczają się w ię ­ kszą zmiennością. K ry te riu m w ażności jest bliskość danej p raw d y do m isteriu m C hrystusa. D latego k ery g m at chrześci­ jański pow inien wziąć p cd uw agę podstaw ow e p raw d y posłan­ nictw a Ew angelii, p raw d y dotyczące zbaw ienia człow ieka i gło­ sić je w sposób m ożliw y do przy jęcia przez w szystkich n . K a- zuistyczne nauczanie katolickiej d o k try n y m oralnej nie odpo­ w iadałoby zasadzie h ierarch ii praw dy.

b) P rzek on y w anie o słuszności p rzekazyw anej n a u k i m oralnej. W zm ocnienie a sercji p rzy ję ty c h sądów m o raln y ch

W zbogacenie w info rm ację n a tem a t dobra i zła m oralnego m oże doprow adzić do zm iany p ierw otn y ch przekonań m o ra l­ nych tego, k tó ry , nie podzielał oficjalnego stanow iska d o k try ­ nalnego, głów nie z pow odu nieznajom ości treści głoszonego po­ glądu. S pontaniczny sprzeciw i opór w iernego u stę p u je często w m iarę dostarczenia m u rzeteln y ch in fo rm acji etycznych. Na ogół jed n a k ta k nie jest. Z byt optym istyczne by łyby oczekiw a­ nia n auczyciela m oralności chrześcijańskiej, gdyby zm ianę p rzek o n ań chciał osiągnąć sam ą in d o k try n acją. M usi bow iem być św iadom y, że spór etyczny toczy się głów nie na płaszczy­ źnie arg u m en tacji. T eoretycznie m ożna przyjąć, że z jed nej

11 Por. K. D e m m e r, S e in u n d G e b o t, P aderborn 1970 s. 210—211; J. G. Z i e g l e r , T h eo lo g isch e G e w i s s h e i t s g r a d e in d e r M oraltheologie , T rier ThZ 78 (1969) s. 92 n.

(15)

142 H ELM UT JURO S «[14] s tro n y p rzedstaw iciel d o k try n y (nauczyciel), w im ię au ten ty cz­ ności tre śc i głoszonej d o k try n y m oralnej, będzie zakładał igno­ ran c ję rac ji ty ch treści u nieprzekonanego o jej słuszności, podczas g d y z dru g iej odbiorca jako su b iek ty w n ie przekonany w yznaw ca tej sam ej d o k try n y będzie w łasne p rzek o nanie b ro­ nił i głosił jako n akazy d o k try n y 12. O statecznie więc o słusz­

ności przek o n ań >— nauczyciela czy odbiorcy — będą decydo­

w ały racje fo rm aln e i treściow e stojące za ty m i .przekonaniam i. R ozp atrzm y po kolei obydw ie stro n y sp oru etycznego. J a k w y g ląd ają p ró by uzasadn ienia głoszonej d o k try n y ze stro n y nauczyciela? Jego p rzew aga jest w idoczna od sam ego począt­ ku, gdyż w y stęp u je z pozycji a u to ry te tu . J e s t nim a u to ry te t u rzęd u nauczycielslkiego Kościoła, sp raw o w an y przez Luid Bo­ ży na różnych poziom ach i odcinkach. Z rozw ażań w y łączy ­ liśm y św iadom ie p rzypadek, kiedy u rząd nauczycielski w oso­ bie papieża ogłasza w sposób .uroczysty i nadzw yczajny, ex c a th e d ra ja k ą ś p raw d ę jako objaw ioną i nieom ylną. Zgodnie z opisaną sy tu acją problem ow ą b w zięliśm y pod u w ag ę zw y­ czajne nauczanie Kościoła w zakresie m oralności. Pod pew nym i w a ru n k a m i może ono m ieć c h a ra k te r nauczania nieo dw o łalne­ go i nieom ylnego. Wówczas p rzy słu g u je m u moc w iążąca w ie r­ ny ch do pełnej uległości woli i ro zu m u wobec podanej p raw dy (K K 25). Kościół bow iem m a iprawo do a u to ry taty w n eg o okre­ ślenia n o rm obow iązujących w iernych. W ierni zatem , jeśli za­ tem pozostają ,na gruncie w ia ry pow inni p rzy jąć posłusznie podaw ane iim przez Kościół p raw d y m oralne, u zn ając w e­ w n ętrzn ie ich praw dziw ość d la pow agi Boga przem aw iającego za p ośrednictw em Kościoła. Są oni zobow iązani do uznania i podporządkow ania się ty m praw dom , n a w e t w tedy, gdy ak ty nauczania zw yczajnego nie u zyskały jeszcze pełnej pow agi nieom ylności i są p rzed m iotem d y sku sji. Co w ięcej, obow iązek zgody u m ysłu i w ew nętrznego p o słuszeństw a dany m norm om istn ieje n aw et w tedy, kied y nie w szystkie m otyw y logicznej słuszności tych norm są im jasne. N egatyw nie m ówiąc, w kom ­ peten cjach w iernego nie leży podejm ow anie dyskusji z Kościo­ łem, k ry ty k o w an ie jego orzeczenia, w ystępow anie z innym i 12 Por, I. L a z a r i - P a w ł o w s k a , R o d z a je s p o r ó w e ty c z n y c h , W:

(16)

[15] N A U K A M O R A LN A 143 w łasnym i propozycjam i, czy przekonaniam i. W ym agania te nie n a ru sz a ją zasady w olności sum ienia, ani też zasady posłuszeń­ stw a wobec sum ienia błędnego 13.

Takie je s t ogólne stanow isko a u to ry ta ty w n e Kościoła. N ie­ k tó re jed n a k ,z ty ch stw ierd zeń są przedm iotem sporów teolo- gicznom oralnych (spór o rac je w sporze etycznym je s t także sporem etycznym !). O statecznie je d n a k nie o to tu nam chodzi. S tw ierdziliśm y bow iem w dotychczasow ych rozw ażaniach, że w łaśnie ten p u n k t w idzenia jest zakw estionow any przez tego, k tó ry nie je s t p rzek on an y o słuszności n o rm y podanej w .zwy­ czajny m nau czan iu Kościoła. To w łaśnie a u to ry ta ty w n y sposób nauczania budzi u niego zastrzeżenia i opory. W ty m należy u p atry w ać głów ny powód, dla którego najczęściej norm a nie spotyka się z uznaniem i akceptacją. O dbiorca nau k i m o raln ej uw aża bowiem , że m a praw o do tego, aby w k w estiach m o ra l­ nych nie tylk o a u to ry ta ty w n ie zajm ow ano określone m iejsce, aby nie tylko w ypow iadano się, lecz także by kw estię m o raln ą w y jaśn ian o i podano uzasadnione jej rozw iązanie. Nie w y s ta r­ czy zaś uzasadnienie sprow adzić do au to ry taty w n eg o p o d trz y ­ m an ia .czy też przypom nienia tra d y c y jn e j d o k try n y . Sam e d e ­ k lara cje d o k try n a ln e nie zadow alają go. T ym bardziej n ie go­ dzi się na to, aby jego zastrzeżenia lUsiłowano 'uchylić także tylko z pozycji a u to ry te tu . Opór, p rzy n ajm n iej n a tu ry psycho­ logicznej, budzi fak t, że w n iek tóry ch orzeczeniach m ag iste- rialn y ch uzasadnienie sprow adza się do zabiegu pow oływ ania się na inne, uprzednie w ypow iedzi tego samego m ag isterium . D la w ie lu rozum ow anie papieża nie uchodzi za popraw ne, gdy c y tu je siebie w zględnie swoich poprzedników u p a tru ją c w ty m w y starczającą rac ję słuszności głoszonego poglądu. A m ery ­ kański teolog m o ra lista Ch. E. C u r r a n nazyw a to b ru ta ln ie „kazirodztw em in te le k tu a ln y m ” 14.

Pow yższe nastaw ienie odbiorcy trz e b a w idzieć w kontekście współczesnego k ry zy su au to ry tetó w , a raczej k ryzysu dotyczą­ cego jed yn ie tra d y c y jn y c h w yobrażeń a u to ry taty w n o ści p e w ­ nych fu n k cji czy stanow isk. K w estionuje się w ładczy sposób 13 W prow ad zen ie do e n cy k lik i H u m a n a e v ita e , N o tijic a tio n e s , K rak ów 1969 nr 1—4, s. 11— 15.

(17)

144 H ELM UT JU RO S [16] spraw ow an ia fu n k cji nauczania i w ychow ania popełnionych „z w ieku i u rz ę d u ”, sposób prezen to w an ia w artości, a nie sam e w artości rep rezen to w an e przez a u to ry te t. Z ty m też wiąże się zanik skuteczności pouczania m oralnego posługującego się ję ­ zykiem m en to rsk ich pouczeń i dom agającego się przyjęcia określonych przepisów „na w ia rę ” , bez podania w y sta rc z a ją ­ cych r a c j i 15.

Z asada rea liz m u nie pozw ala na ignorow anie a n ty a u to ry ta - tyw nego n astaw ien ia współczesnego odbiorcy. Nauczyciel d ok ­ try n y m o raln ej m usi w iedzieć, że w spółczesna d y d a k ty k a i p ra ­ gm aty k a inaczej po jm u je sam proces nauczania. D aw niej n a u ­ czyciel był osobą, k tó ra przekazy w ała nagrom adzony m ate ria ł w sposób m ożliw y do przyjęcia, uczeń zaś biernie p rzysw ajał sobie przekazyw ane treści. Dziś n ato m iast nauczyciel spełnia fu n k cję raczej stym u-lacyjną w ta k i sposób, że podnosi słuszne kw estie, w łaściw ie je ustaw ia i w sk azu je na m ożliwości ich rozw iązyw ania. W każdym razie nie uchodzi ju ż za człow ieka m ającego na w szystko gotowe odpowiedzi, odpowiedzi a u to ry ­ tatyw ne.

Z tym nastaw ien iem trzeb a się liczyć także u wierzącego, z jego k ry ty czn y m odniesieniem do w szelkich fu n k cji nauczy­ cielskich, także Kościoła. Istn ieją ku tem u szczególne powody. Boga ukazy w ano nieraz w przepow iadaniu chrześcijańskim ja ­ ko tego, k tó ry w o lu n tary sty czn ie, w form ie ju ry d y czn y ch d e ­ kretów u stanaw ia no rm y m oralne i a rb itra ln ie d ecyduje o tym , co jest m oralnie dobre i złe. K onsekw entnie też a u to ry te t K o­ ścioła uchodził i n ad al uchodzi w oczach n iek tó ry ch za in sta n ­ cję, k tó ra dow olnie u stan aw ia no rm y m oralne. W ymo'wny je st fa k t oskarżania ety ki chrześcijańskiej przez w ielu w spółcze­ snych ludzi o heterono.m izm i pozytyw izm m oralny. H isto­ ryczne ujęcia m oralności chrześcijańskiej oraz p ra k ty k a jej przepow iadania d ają w idocznie podstaw y do takich oskarżeń.

W ty m względzie bardzo pouczająca jest m etodyka n a u ­ czania sam ego Jezusa. W przypow ieści o m iłosiernym sam ary ­ tanin ie Jezu s raczej w skazuje niż n ak azu je słuchaczom na po­ w inność m iłow ania bliźniego. W skazuje na nią jako na p raw dę 15 Por. S. S o l d e n h o f f , W p r o w a d z e n i e do e t y k i , W arszaw a 1972 s. 31—32.

(18)

[17] N A U K A M O R A LN A 145 oczyw istą, k tó rą odsłania sam o dośw iadczenie m oralne, do­ św iadczenie, że ezłow iek-osoba dom aga się z rac ji swej godno­ ści czynnej afirm acji. Je zu s odw ołuje się do tego osobistego dośw iadczenia m oralnego. Przez „przyłożenie” czynów do w ła ­ snej osoby w sk azuje na to, co może być w zględnie nie być m iłością w danym k o n k retn y m przyp ad k u . Z w ro t „ ja k siebie sam ego” nie stan o w i ani racji, ani m oty w u m iłości bliźniego, lecz diagnostyczne k ry te riu m . D opiero potem , ukazaw szy racje czynu m iłosiernego sa m a ry ta n in a , Jezu s użyczył swego a u to ­ ry ta ty w n e g o głosu w ym ow ie faktów : „idź i czyń podobnie... będziesz m iłował... przy k azan ie now e d aję w am ...” . „ P rzy k aza­ n ie ” zaś dla Jezu sa to odw ołanie się d o p ierw o tn ej woli Boga, nie jest zaś g ran icą, ja k dla faryzeuszów , m iędzy dobrem a złem m o raln y m {por. dy sk u sję Jezu sa z faryzeuszam i nad kwe'stią rozwodów). (Na ty m przykładzie w yraźn ie w idać, że przebieg i k ieru n e k poznania etycznego (m etoda dochodzenia do p raw d y 0 dobru) w yznacza także profil m etodyczny przek azyw an ia 1 głoszenia p raw d y m o raln ej.

D aleki z a te m od realizm u byłby te n nauczyciel m oralności chrześcijań sk iej, k tó ry by sądził, że stan niezgodności czyjejś św iadom ości m o ra ln ej z oficjalnym orzeczeniem u stą p i au to ­ m atycznie przez sam fa k t pow oływ ania się na a u to ry te t u rzęd u nauczycielskiego Kościoła. N ie m ożna przeceniać fo rm aln ej po­ w agi tego u rzędu przypuszczając, że samo odw ołanie się do je­ go a u to ry te tu skutecznie (pod w zględem także psychologicz­ nym ) w płyn ie na zm ianę przek o n ań m oralnych. P ra k ty k a n a u - czyciel'sko-duszpasterska zna n ierzad k ie p rzy k ład y bezsilności, gdy p rzy p o m ina się w iern y m , że w in ni oni uznać a u to ry te t nauczycielki K ościoła w spraw ach m o ralny ch i trzy m ać się głoszonej n o rm y ze w zględu n a sam a u to ry te t ogłaszającego ją, niezależnie od tego, czy p rze n ik ają czy nie p rze n ik ają m e ­ rytorycznego jej uzasadnienia. T eoretycznie słuszne jest tw ie r­ dzenie u rzęd u nauczycielskiego Kościoła, że nie m usi ujaw niać racji, d la k tó ry ch opow iada się za tak ą czy inn ą .normą, poza sam ą pow agą swego urzędy. Nie m u si on dowodzić słuszności swego stanow iska, nie m usi przytaczać arg um en tów na swą korzyść i odpierać k o n tra rg u m e n ty , a m im o to dom agać się m oralnego a k tu posłuszeństw a wobec w ładzy kościelnej. W kon­

(19)

146 H ELM UT JU RO S [18] k re tn y m jed n a k p rzyp ad k u , a ty lko tak ie .są w procesie n a u ­ czania, nauczyciel .musi zadbać o to jako o rzecz .wcale nie obojętną, czy odbiorca jego n au k i rozum ie w ew n ętrzn e m o ty ­ w y i m ery to ry czne racje, czy m im o form alnego uznania w zględ­ nie nieuznania p rzez niego a u to ry te tu zrozum iał m ery to ry czn ą praw om ocność n ak azu m oralnego, czy to co zostało nakazane leży w polu jego dośw iadczenia m oralnego. Na ogół m ożna w ą t­ pić, czy to m a miej'sce. Bo przecież w łaśnie posiadanie odm ien­ nego przek o nania m oralnego przez kogoś św iadczy o tym , że z p u n k tu w idzenia nieprzekonanego nie .można zakładać abso­ lu tn e j pew ności co do -tego, czy głoszona n o rm a jest ob iektyw ­ nie słuszną. Raczej trzeb a przyjąć, że su b iekty w ne .ra-cje p rze ­ ciw ne, wobec b ra k u odpow iednich ra c ji n a rzecz tezy d o k try ­ n aln ej, pod w zględem psychologicznym zy sk ują na w adze i sku­ teczności 16.

U rząd nauczycielski, będąc in sta n c ją upow ażnioną do fo r­ m ułow an ia w iążących orzeczeń o ty m co je s t ch rześcijańskim zobow iązaniem m o raln y m , oraz zakładając m ożliwość w y peł­ nien ia ty ch zobow iązań przez ludzi jako isto ty rozum ne, stoi zawsze przed doniosłym zagadnieniem , ja k należy arg u m en to ­ w ać na rzecz swej w ypow iedzi d o k try n a ln ej. M usi zakładać lu b stw orzyć bazę w spólną do porozum ienia się. A rg u m en ty nie m ogą leżeć poza h oryzontem ich rozum ienia przez ludzi. N auczanie m oralności -oparte na arg u m e n ta c ji pra-w nonatural- nej, zdaniem n iek tó ry ch teologów, posiada o ty le tylko siłę do­ wodową, o ile i w ja k im stopniu p rzem aw iają rac je rzeczowe. P oniew aż Kościół p rzy p isu je sobie kom p etencje przem aw iania w zakresie całego -prawa m oralnego, nie ty lk o objaw ionego, lecz także n atu ra ln e g o , przem aw ian ia do w szystkich ludzi do- .brej woli, dlatego niezależnie od pow oływ ania się na swój a u ­ to ry te t pow inien podaw ać racje rzeczowe uzasadniające obiek­ tyw ność głoszonej norm y. P rz y ty m należy odróżnić sam fa k t a u to ry te tu u rzędu nauczycielskiego jako ra c ji fo rm aln ej w teo ­ logii od sposobu sp raw ow ania w ład zy nauczycielskiej przez ten

urząd w sam ym procesie przekazyw ania.

16 K. R a h n e r , N a m a r g in e s i e e n c y k l i k i H u m a n a e vita e, W ięź 12 (1969) nr 1 s. 44.

(20)

[19] N A U K A M O R A LN A 147 T rzeb a zatem liczyć się z fak tem , że w św iadom ości zain ­ tereso w an ych dom inuje nastaw ien ie a n ty a u to ry ta ty w n e , że ostatecznie o .słuszności n o rm y m o raln ej i jej u zn aniu d ecy ­ d u ją arg u m e n ty . N a takie u k ształto w an ie św iadom ości w spół­ czesnego w iernego w p ły n ęły gw ałtow ne p rzem ian y posoboro­ w e w Kościele. Liczne zm iany przepisów liturgiczn ych , u z n a ­ nych dotychczas za św ięte, n ien aru szaln e i wiążące w sum ie­ niu, zniesienie, .zawieszenie lub m odyfikacje p rzepisów dyscy­ p lin a rn y c h obow iązujących dotychczas sub gravi, różnice d y ­ scy p lin arn e (np. odnośnie postu) w poszczególnych k raja ch , g w ałtow n e i rozbieżne głosy w d y sk u sji teologów nad fo rm u ­ łow aniem now ych przepisów (np. nad L e x fu n d a m enta lis) — oto ty lk o n iek tó re powody, d la k tó ry ch w ierni m ogą sądzić, że także inne p rzepisy m oralności chrześcijań skiej m ają cha­ r a k te r rela ty w isty cz n y i podlegają zm iennej ew olucji. W ska­ z u ją w p ro st n a pew ne k o n k retn e p rzy k ła d y zm ian d o k try n a l­ nych, k tó re fak ty czn ie d o k on ały się w św iadom ości w ie rn y c h 0 w iele w cześniej, niż w o ficjalnym nau czaniu kościelnym . 1 ta k np. zasad a w olności re lig ijn e j, oczyw ista d la w ielu ludzi od daw na, została p rz y ję ta dopiero przez Sobór W atykański II, podczas gdy jeszcze P iu s X II opow iadał się za to le ran c ją jako za m niejszym złem. N ależy p o n ad to zauw ażyć, że w fak ty cz­ nym p rzepow iadaniu m oralności ch rześcijańskiej nie zawsze zachow yw ano h ierarch ię praw d, zobow iązując w ierny ch w sp ra ­ w ach drugorzędnych, a n aw et nie m ający ch w iele w spólnego z ścisłą m oralnością, do uległości pod tak im i rygoram i, ja k .gdy­ by chodziło o isto tn ą i c e n traln ą p raw d ę w chrześcijaństw ie. T ym i sam ym i rac jam i usiłow ano uzasadniać i a u to ry ta ty w n ie głosić p raw d y o ró żn y m stopniu ważności. P o w stały stąd chaos i pom ieszanie pojęć doprow adziło n iek tó ry ch do zakw estiono­ w ania obiektyw nie w ażnych norm m oralnych.

O bserw acje d u szp astersk ie zw racają uw ag ę na jeszcze jeden fakt. A u to ry ta ty w n e uzasadnianie w dotychczasow ej p rak ty ce nauczycielskiej spowodow ało, że obecnie obaw ia się pójść po linii w skazań ogólnokościelnych, nie dow ierzając w iernym , aby sam i b y li zdolni określić, sposób o d k ry cia i realizo w an ia po­ w inności m o raln ej. Np. obow iązujące p rzep isy postne zostały a u to ry ta ty w n ie ustanow ione i rówocześnie a u to ry ta ty w n ie

(21)

148 H ELM UT JU R O S [20]

ograniczone za pom ocą szeroko rozbudow anego system u

dyspens, tak .że w p rak ty c e każdy m ó g łb y p raw n ie skorzystać z dyspenzy. N ie ufa się jed n a k świadom ości m oralnej w ie r­ nych, aby sam i m ogli zadecydow ać o ich rzeczyw istej postaw ie p o k u tn ej. T ak samo w p rak ty c e d u szp astersk iej nie mô'wi się w iernym , że w uroczystość św. Szczepana, obchodzoną w po­ bożności w ierny ch jako d ru g ie św ięto Bożego N arodzenia, p raw n ie nie są zobow iązani do uczestniczenia we Mszy św. S tw a rza się raczej pozory, że tak i obow iązek istnieje, nie do­ w ierzając, aby ich sam o poczucie relig ijno m oralne do tego skło­ niło.

Tym czasem celem nauczania m oralnego pow inno być w łaśnie w ykształcenie u odbiorcy takiego p rzek o n an ia m oralnego, by sam, zwłaszcza w sy tu acjach konfliktow ych m ógł dokonać słusz­ n ych w yborów w artości i podjąć odpow iedzialne decyzje. D la­ tego .uzasadnienie podaw anych n o rm m usi być jasne i przeko­ nyw ujące, pozbaw ione finezyjnych zróżnicow ań tak, aby od­ biorca n ab y ł um iejętność przekonyw ającego uzasadnienia ich sobie sam em u. Nie w szyscy jed n a k są przygotow ani n a p rz y ­ jęcie ścisłych dowodów naukow ych. Ścisłe dow ody naukow e m a ją .znaczenie tylko d la tych, k tó ry są w. sta n ie je zrozum ieć. D la nie przygotow anego słuchacza nie m a różnicy m iędzy teżą nie udow odnioną a tezą, k tó rej n ie może sam zrozum ieć. Co w ięcej, n ik t nie może uczynić go zdolnym do zrozum ienia tego, co np. urząd nauczycielski głosi, jeśli on sam nie może lub nie chce podjąć w ym aganego do tego w y siłk u in telek tualn eg o. W takiej sy tu acji u zn an ie głoszonej n a u k i i przek ształcenie jej w osobisty sąd m o ra ln y może dokonać ,się jedynie pod w p ły ­ w em w iarygodnego a u to ry te tu 1V.

N auczyciel m oralności chrześcijańskiej m usi jed n a k wówczas wziąć pod uw agę stopnie pewności, jak ie p rzy słu g u ją różnym w ypow iedziom a u to ry te tu Kościoła. Kościół nie zawsze podaje zasady m oralne o ab so lu tn ej pewności, nieodw ołalnie wiążące. P od an e także norm y, k tó re m ają c h a ra k te r pew nej prow izo­ ryczności inie w ykluczającej błędu. P o d aje je „ tu i te ra z ” , w sy ­ tu acjach k o n k retn y c h i w kw estiach szczegółowych, aby nie po­

(22)

[21] N A U K A M O R A LN A 149 zostaw ić oceny m oralnej dow olnem u m n iem aniu jed n o stek czy grupy, m im o że n ie naibył sam aibsolutnej pewności. Mimo nie­ bezpieczeństw a ,błęd u Kościół zabiera głos p roponując a k tu a l­ nie najlepsze chrześcijańskie rozw iązanie kw estii m o raln ej. Tego ty p u w ypow iedzi Kościoła jak o w ypow iedzi „ e k sp erta i znaw cy zagadnienia” pod pew nym w zględem obow iązują ta k ­ że w iern ych . .Ale nie znaczy to wcale, żeby ty m sądom p rz y p i­ sać tę sam ą w ażność i ten sam stopień pewności, co n iek tó ry m ty lk o zasadom . N auczyciel m oralności m usi więc un ikać nie­ słusznego absolutyzow ania w etyce 1S, z drugiej zaś stro n y — niebezpieczeństw a a k tu alizm u czy sytu acjon izm u etycznego. W ystarczy, g d y w skaże n a różne k ry te ria i zasady niezbędne do podjęcia osobistej odpow iedzialnej decyzji. G dy zaś p od aje k o n k retn e rozw iązania, m ogą one służyć za m odelow e sposoby podjęcia szczegółow ych decyzji m oralnych.

Nie tylko zdania etyczne m a ją różne stopnie pewności. T ak ­ że sądy m o raln e są ustopniow ane. N auczyciel m oralności m usi zakładać u słuchacza różne m ożliw e stopnie u znaw ania i akcep­ ta c ji praw dziw ości jakiegoś sądu m oralnego. Chodzi tu o do­ św iadczalną pewność, o tę siłę egzysten cjaln ą p rzek o n an ia, k tó ­ ra nie pozw ala w ątpić w praw dziw ość n o rm y i k tó ra nie m oże być zastąpiona żadnym w ogóle racjo n aln y m dowodem . T a w ła ­ śnie pew ność jest ustopniow ana. W 'tym sensie m ożna mówić w etyce chrześcijańskiej o „norm ie docelow ej” . P a trz ą c od stro n y św iadom ości m oralnej człow ieka trz e b a przyjąć, że obiek tyw n ie słuszna n o rm a m o raln a stopniowo, po pew nym czasie zostaje zrozum iana w swej istotnej treści n a tyle, że budzi k o n k retn e i rzeczyw iste poczucie pow inności m o raln ej. N orm a m o raln a obiektyw nie obow iązuje zawsze, lecz a k tu a ln ie i bezpośrednio dopiero na pew nym poziomie w zrostu św iad o­ m ości m o raln ej. Biorąc to pod uw agę przekaz m usi stale zm ie­ rzać do pogłębienia rac ji uzn aw an ia i akceptow ania no rm m o-18 T eo lo g o w ie w yp row ad zają sw ój pogląd z in k arn acyjn ej n atu ry K o ­ ścioła z jej p och od n ym i ogran iczeniam i lu d zk im i, k tóre będą jego u d z ia ­ łem aż do p on ow n ego zjed n oczen ia z C hrystusem . E tyka ch rześcijań sk a nie jest w ię c ety k ą p ew n o ści, lecz ety k ą czło w iek a w d r o d z e z m ie ­ rzającego do p ełn eg o obcow ania z B ogiem . Por. Ch. E. C u r r a n , dz. cyt., s. 263— 264; R. M e h l , U n iv e r s a lit é ou p a r t ic u l a r it é du d is cours d e

(23)

150 H ELM U T JU RO S [22] ra ln y c h . O ty m , ja k ,się w ydaje, nie pam iętano, g d y biskupi polscy skonkrety zo w ali ew angeliczną norm ę m iłości bliźniego w szczegółowej d ecy zji m o raln ej: „przebaczam y i prc'sim y 0 p rzebaczenie”, w im ien iu nie przygotow anego do tego a k tu katolickiego społeczeństw a w Polsce. R eakcje ludzi m ożna tłu ­ m aczyć w łaśnie tym , ,że w danej chw ili zbyt w iele w ym agano od nich — m iłości z całego serca. T ak sam o w y m agalibyśm y z b y t w iele od pozostałych z szeregu, z k tó reg o w y stąp ił je d y ­ n ie bł. M. K o l b e , zobow iązując ich do miłości heroicznej, aż do pośw ięcenia w łasnego życia. Nie oznacza to w cale, że w p rze­ p o w iadaniu m oralności ch rześcijańskiej trzeb a zrezygnow ać z głoszenia ideałów Ew angelii. Mówi to ty lk o tyle, że tu i te ­ raz nie m ożna w ypow iedzieć się z całą pew nością o bezpośred­ n iej i ak tu a ln ej pow inności m oralnej kogoś, kto nie osiągnął sto p n ia dojrzałości m o raln ej ,na m ia rę ChrystusoW ej m o ty w a­ cji: „ta k ja k ja w as u m iło w a łe m ”. Z adaniem przekaziciela dok­ try n y chrześcijańskiej będzie raczej zorganizow anie całego ze­ społu środków p rzygotow ujących i zm ierzających do u znania ja k ie jś nor-my m o raln ej, do jej in te rio ry za c ji i zastosow ania w k o n k retn y m przy pad k u.

P ra w o w zro stu m oralnego u w iernego n ie tłum aczy jed n a k w szystkiego. N ależy jego odm ienne poglądy m o raln e i p rzeko ­ n ania. poddać także dokładnej reflek sji kry ty czn ej. P rzed e w szy stk im trzeb a jego .samego skłonić do a u to re fle k sji i ro z ­ w ażen ia swego osobistego osądu m oralnego przed Bogiem 1 w łasnym sumieniem:, czy je s t o p a rty n a w y starczającej ale niezibędnęj w iedzy etycznej o odpow iedniej rozległości i głębi. T ylko dokładne zbadanie i k ry ty c z n a analiza w łasnej a rg u m e n ­ ta c ji, daleka od su b iek ty w izm u i indyw idualizm u, pozwoli m u odpow iedzieć n a p y tan ie, czy jego ra c je są n a tyle pow ażne, że pozw alają m u ,na teo rety czn e i p rak ty c zn e zdystansow anie się od p rze k a z u m o ralnego Kościoła. Z d ru g ie j stro n y nie m o­ że się uchylić od p y tan ia, czy pow ażnie p o tra k to w a ł głoszoną naukę, m oralną, czy w ziął pod uw agę ,fakt, że dane orzeczenie je st w y dane przez n ajw y ższą w ład zę Kościoła, pod kiero w n ic­ tw e m D ucha Św iętego, w edług n ajlep szej w iedzy i woli, g d y tym czasem jego su b iekty w ne m niem an ia podlegają w iększej m ożliw ości błędu . Z adaniem nauczyciela je s t zintensyfikow ać

(24)

[23] N A U K A M O R A LN A 151 i w yostrzyć tę k ry ty c z n ą a u to re fle k sję w iernego, przez o kazy­ w anie m u m aksym alnej pom ocy w postaci u jaw n ie n ia rac ji i m otyw ów p rzem aw iający ch za słusznością głoszonej norm y, przez przyjęcie w szystkich jego rac ji, w skazyw anie, na ile one dowodzą i jakie są b rak i w jego rozum ow aniu. W każdym r a ­ zie nauczycielow i m usi tow arzyszyć świadom ość, że pro b lem a­ ty k a m o ra ln a, z ra c ji swej złożoności i w ieloaspektow ości, je st z .natury sw ojej bardzo tru d n a do rozw iązania i że podanie p rzekonującego u zasadnienia jest sp raw ą niezw ykle kłopotliw ą. c) Pow iązanie w iedzy etycznej z in ny m i dziedzinam i w iedzy A naliza sy tu a c ji problem ow ej b pozw ala stw ierdzić, że in d y ­ w id u aln e przek on ania m o ralne rozbieżne z d o k try n ą chrześci­ jań sk ą w w ie lu p rzy p ad k ach noszą cechy w spólne dla w spół­ czesnego u ty lita ry z m u czy se k u la ry zm u (i w szelkich innych ,,izm ów ”). Św iadczą one o generalizo w aniu jednego tylko a sp e k tu m oralności, o jed n o stro n n y m podejściu do p ro b le m a ­ ty k i m o raln ej, o b ra k u całościow ej jej w izji. B adania etolo- giczne in fo rm u ją o istn iejący m rozdziale m iędzy św iadom ością re lig ijn ą a św iecką ,u chrześcijan. S ta n ten skrótow o m ożna nazw ać sekularyzm em . W dużej m ierze stanow i on w y n ik m a­ sowego n acisku in d y ferentn eg o otoczenia, w k tó ry m bardziej niż k ied yk o lw iek d om inuje zjaw isko relaty w izm u . W spom nia­ no w yżej o św iadom ości w spółczesnego człow ieka, że w o k re ­ ślonym kon tek ście k u ltu ro w y m nadano często ocenom i n o r­ m om etycznym w arto ść absolutną. Dziś nato m iast, w in n y m kontekście .kulturow ym , uchodzą za ew identne m ity. K onsek­ w encją tych p rzem ian będzie rela ty w iz a c ja całej dziedziny m o­ ralności, jeżeli człow iek n ie będzie p osiad ał całościow ej 'synte­ ty zu jącej w izji życia, całej rzeczyw istości. Tym czasem mówi się dziś o epoce po-chrześcijańs.kiej, w k tó re j w łaśnie b rak ta ­ kiej ad ek w atn ej w izji, śro d k a ciężkości ku .którem u dąży całe życie m o ra ln e (A ugustynów e aroor m eu s pondus m eu m ). Oto­ czenie nie je s t w stanie dostarczyć jednostce takiej w izji, k tó ra m ogłaby nadać sens jej życiu. Społeczeństw o, w k tó ry m żyje je s t p rak ty c zn ie w yjałow ione z chrześcijań stw a, ,z żyw ej s c a ­ lającej w szystko w iary . P ozo staje o n a raczej pod w pływ em

(25)

152 H ELM UT JU R O S [24] fałszywego, lecz noszącego pozoru p raw d y pow iedzenia: „N ie m a znaczenia, w co człowidk w ierzy, założywszy, że prow adzi ■uczciwe życie” .

Pow yższa dew iza w yw iera głęb ok i w pływ także w Polsce ze w zględu n a p a tro n u ją c y jej 'au to ry tet prof. T. K o t a r b i ń ­ s k i e g o . Jego sk ą d in ą d słuszna teza o niezależności etyk i o trzy m u je jed n ak fałszyw ą in te rp re ta c ję w postaci tw ierdzenia o nieprzydatności relig ii dla życia m o ralnego człow ieka. Sam prof. K o tarb iń sk i broniąc swojej tezy oburza się na k o n tra r- g u m en ta cję w yznaw ców religii, p rzekonanych ·ο tym , że „jak podkopuje się jej d o k try n a ln ą stronę, to w ted y zapada się w o- góle w szystko, а Φο je st w ie ru tn ą niepraw dą. O bserw ujem y dzisiaj .w sferze lu d zi re lig ijn y c h — m ów i dalej — olbrzym ie w rzenie um ysłow e: zaczyna kiełkow ać -świadomość, iż jed y n ą m ocną, zasłu gu jącą na trw a łe u znanie w artość tra d y c ji re li­ g ijn e j je s t jej treść m o ra ln a ” . O drzuca się m it zachow ując sa ­ m ą su b stan cję e ty c z n ą 19.

T ym czasem w łaśnie b rak w ia ry iw sensie całościowej w izji rzeczyw istości m oże w w ielu p rzyp ad kach doprow adzić do sprzeczności m iędzy koniecznością podejm ow ania decyzji i dzia­ łan ia a b rak iem w ystarczającego m o ty w u do działania. Istn ieją bow iem m o m en ty k ry ty czn e, kied y n aw et tzw . uczciw y czło­ w iek .musi zebrać w szystkie zasoby sw oich przekonań, a!by o d­ pow iednio p o kierow ać sw oim postępow aniem 20. Gdy ktoś np. kw estio n u je n o rm ę zakazującą w spółżycie płciowe przed m a ł­ żeńskie, a więc k w estio n u je jak iś szczegółowy przepis etyczny, to zapom ina o tym , że posiada swój sens, w ażność i siłę dow o­ dow ą w ra m a c h pew nej w izji całości, całego system u, że a rg u ­ m en ta cja n a rzecz przeciw nego zdania fu n k cjo n u je w ram ach innego sy stem u m y ślen ia (jakiegoś „izm u ”).

Oczywiście fa k t kw estionow ania jak iejś szczegółowej n o rm y m o ralnej w o dniesieniu do sy tu a c ji granicznej, czyli jako w iel­ kości obow iązującej hic et nunc, je s t raczej przyp adk iem ba­ nalnym . Zawsze bow iem liczono się z ograniczonym zasięgiem

19 Por, w y w ia d z prof. T. K o t a r b i ń s k i m w K u l t u r z e z dnia 6.8. 1972.

(26)

[25] N A U K A M O R A LN A 153 w ażności n orm , in parte m aiori t y lk o 22. W ówczas tra d y c y jn a teologia m o raln a m ów iła o w y jątk o w y ch przypadkach, z d e te r­ m inow an ych czynnikam i zew n ętrzn y m i niezależnym i od czło­ w ieka i nie do u niknięcia iprzez niego. K ryzys więc m oralności (w sensie analizo'w anej tu sy tu a c ji problem ow ej) nie rozciąga się na to, czy ta lu'b ow a n o rm a etyczna je s t u zn aw ana i za­ chow ana w k ażdym przy p adk u , lub ogólniej mówiąc: czy tak ie szczegółowe n o rm y nie są m im o w szystko zm ienne i m ają swo­ ją h isto rię. Tego ro d za ju p y tan ia staw iano sobie zawsze.

Dziś nato m iast w y stę p u je się przeciw m ocy obow iązującej tra d y c y jn y c h n o rm etycznych w sposób zasadniczy, w im ię in ­ nej św iadom ości m oralnej w spółczesnych ludzi, k tó ry m tru d n o przychodzi uznać norm y, k tó re m ogą być uzasadnione jako obo­ w iązujące ty lko w odniesieniu do tra n sc en d e n tn ej rzeczyw isto­ ści. Rozum ienie m oralności sprow adza się do in d y w id ualisty cz­ nych, su biek tyw isty czny ch prześw iadczeń, nie o p iera się na a d ek w atn y m obrazie człow ieka i św iata. T aki całościow y ogląd rzeczyw istości uw aża się za niew iary go d n y . P rz y pom ocy b a­ d a ń nad zachow aniem (V erh a lten sfo rsch u n g ), a w ięc p rzy po­ m ocy ,nauk szczegółowych chciałoby się raczej w ÿznaczyc g ra ­ nicę m iędzy dobrem a złem m oralnym , k ieru n e k byto w ania i działania ludzkiego by łb y w y starczająco i praw idłow o u z a ­ sadnio ny w oparciu o rzeczowe pow iązania n a tu ry ekonom icz­ n ej, technicznej, psychologicznej, socjologicznej itp,

Znaczenie tych aspektów m oralności jest n iew ątpliw ie do­ niosłe dla ,jej zrozum ienia. E klektyczne jed n a k ich pow iązanie nie daje nam jed n a k tej spójni, k tó ra b y sprow adzała w szy st­ kie asp ek ty m oralności do tak iej całości, ab y w d ziałaniu m o­ ra ln y m n ie było przypadkow ości, relaty w isty czny ch i sub iek­ tyw istyczn y ch rozw iązań. Tego ,nie może nam zagw arantow ać p luralizm etyczny, k tó ry nie w idzi das Ganze im F ragm ent und

das F ragm ent im Ganzen.

N auczanie m oralności i za'biegi przek o n y w an ia m uszą n a w ią ­ zać do tego sposobu podejścia do .problem atyki m o raln ej, k ry ­ tycznie je p rzean alizo w ać i zastosować ta k ą stra te g ię oddzia­ ływ ań, ab y doprow adzić do rew izji założeń i podstaw p lu ra ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

WYNAJMUJĄCY oświadcza, że jest właścicielem lokalu użytkowego położonego w Katowicach przy ul. Wynajmujący oświadcza, że oddaje w najem lokal, o którym mowa w §

Choć wydawałoby się, że w myśli tej nie ma nic odkrywczego, okazuje się, że prawdopodobnie główny pro­.. blem leży właśnie w tym, że gm ina tylko połowicznie

szą; W związku z pobytem Hiudeaburga cdbyłs się wczoraj mssa połowa na ryn­.. ku, przyczem doszło do krwawych starć między Relchswehrą a

realizacja obligatoryjnych zobowiązań (ZUS, podatki, kredyty). Szczegóły dotyczące kryteriów oceny precyzuje Ankieta Konkursowa. Kapituła w każdej edycji Konkursu określa

Pani/Pana dane osobowe przetwarzane będą przez okres trwania postępowania kwalifikującego, przez czas trwania Konkursu oraz przechowywane będą przez okres 5 lat po

C hlebow czyka, któ ry stw ierdza: „byłoby uproszczeniem doszukiw ać się głównej przyczyny załam ania się w to k u delim itacji granic konsekw entnej realizacji

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

kiej (jako podmiotu wolnej autodeter- minacji) zar6wno samej sobie, jak i swemu Stw6rcy, i - na przedluzeniu lo- giki tego pytania - postawic budowni- czych „nowej