• Nie Znaleziono Wyników

Glosa semiotyczna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Glosa semiotyczna"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Żółkiewski

Glosa semiotyczna

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2, 156-159

(2)

rozum ienie indyw id u alizm u . W tedy telew idz staje się p re fig u ra c ją now ego człow ieka w cielającego p o stu la ty tw órczego u czestnictw a w k u ltu rz e. J e s t to utopia, k tó rą ocenilib yśm y jak o niew inną, gd yby nie fak t, że p rzy całej sw ojej nieokreśloności jest ona je d y n ą do­ statecznie k o n k re tn ą p ropozycją akceptow ania n ieo dw racaln y ch przem ian cyw ilizacyjnych. W ydaje się bowiem , że bez propago­ w anej przez M cL uhana ufności w dośw iadczenie now ych m ediów, bez p oddania się ich próbie, nasza k u ltu ra stałalby się k ręp u ją cy m gorsetem . Chodzi o to, że ocena efektów now ych m ediów jest n ie ­ m ożliw a z pozycji k u ltu r y u k ształto w an ej p rzed ich po jaw ien iem się. M cL uhan uczy, że ta k a ocena w ym aga m obilizacji całej naszej w yobraźni: w y p raco w an ia zatem pozycji ja k b y p o n a d k u ltu ro w e j, m ożliw ej dzięki istn ien iu pam ięci h istorycznej p rzekształcającej ho­ ry zo n t jed n e j trad y cji. U M cL uhana jest także i inna sugestia: nasz sto su n ek do m ediów m ógłby w y n ik ać z pew nej nieu p rzed zon ej świeżości, k tó rą g w a ra n tu je nie w tłoczona jeszcze w sch em aty k u l­ tu ry biologia. N asze biologiczne w yposażenie zm ysłow e um ożliw ia a d a p ta c ję do każdej k u ltu ry , k o rzy stanie z w ielu m ożliw ych ko n­ fig u ra cji m ediów . D latego lek a rstw em na nasze k u ltu ra ln e kłopoty może być sp o n taniczn a a d a p ta c ja do zm ienionej sy tu acji, a d a p ta c ja , do ja k ie j zdolne są dzieci. W y nikająca stąd sugestia, b y uczyć się od dzieci ich sposobu uczenia się k u ltu ry , je s t d y rek ty w ą, k tó rej nie należy lekcew ażyć. K iedy k u ltu ra u lega gw ałtow nym p rze m ia ­ nom , dośw iadczenie p rz e s ta je być g w aran cją m ądrości; dojrzałość

i naiw ność zm ieniają się rolam i. ,

Dw ie w ym ienione d y re k ty w y są p o d staw ą M cluhanow skiej p e d a ­ gogiki k u ltu ry . Starość i m łodość sp o ty k a ją się tu ta j, ab y w spólnie w y k raść w ładcom k u ltu ry kalejdoskop, k tó ry m ci o sta tn i nie u m ie ­ ją się ju ż baw ić. N aw et, je ś li nie w ierzym y, że od tego zależy p rz y ­ szłość św iata, w y p ad a sobie życzyć, żeby kradzież się udała.

Win centy Grajewski

Glosa semiotyczna

M cL uhan m a rację, gdy k ry ty k u je p rzew aża­ jący dotąd n a cały m św iecie, zw łaszcza w śród socjologów, ty p b a ­ d ań p rog ram ów ra d ia i telew izji, g e n e ra ln ie : środków m asow ej ko ­ m u nik acji. B adacze n a p rzy k ła d pow ieści rad iow y ch n a jc h ę tn ie j przechodzą do p o rząd k u n a d sw oistościam i przekazu radiow ego. S ięg ają po p ro stu po tek st m aszynopisu tak iej pow ieści. Gotowi do in te re su ją c y c h n a w e t analiz, ale dotyczących przecież czegoś, co zupełnie p rzypo m in a tek st p isan y lub d ru k o w an y , a co zostało cał­ kow icie oczyszczone ze sw o isty ch cech „rad io w y ch ”. T a k a postaw a w y n ik a z obciążeń długą tra d y c ją b ad an ia tekstó w d ru k ow an ych lu b pisany ch . Tego ro d z a ju podejście badaw cze m ogłoby być u sp ra ­ w iedliw ione, gdyby p raw d ziw e b yło założenie, k tó re chciałbym w y ­

(3)

157 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y razić w term in ach sem iotyki. G dyby m ianowicie było praw dą, że ta sam a powieść radiow a, te sam e na p rzykład Powszednie dni p a ń ­

s tw a K ow alskich w ydru k o w an e w książce i nadane przez rad io po­

słu g u ją się id entyczn y m system em znaków, jedynie zrealizow anym w różn ych m ateriałach sem iotycznych.

Rzeczyw iście, ten sam na przy k ład system znaków pozw alających przejść przez ulicę i zakazujących przejścia może być zrealizow any bądź w m ateriale sem iotycznym sygnalizacji św ietlnej, bądź w m a ­ te ria le gestów k ieru jąceg o ruchem m ilicjanta. Ale tak i stosunek nie w y stęp u je m iędzy d ru k iem a nad aniem tek stu przez rad io przy udziale aktorów i posługiw aniu się tym , co nazw alibyśm y deko racją akustyczn ą. Sięgając zaś do słabiej rzu cający ch się w oczy różnic, sam n a p rzy k ład lin e a rn y porządek zapisu d ru k u k ieru jący naszą p ercep cją a „całościow y” sposób percypow ania p ro g ra m u telew izy j­ nego, jak słusznie mówi M cLuhan, jeszcze głębiej pozw alają od­ słonić różnice system ów znaków, k tórym i posługuje się książka o dniach państtwa K ow alskich i au dycja TV o tychże dniach. S y ­ stem y znaków, k tó re obiektyw izow ane są w tych dw u przedm iotach sem iotycznych — książce i audycji (na tenże tem at) — są tylko częściowo tożsam e, choć realizow ane w innym m ateriale sem iotycz­ nym : bądź pism a, bądź głosu, częściowo jed n a k m am y tu do czy­ n ienia nie ty lk o z różnym i m ateriałam i sem iotycznym i, ale i z róż­ ny m i system am i znaków współ wy stęp u jący mi obok system ów toż­ sam ych. W książce m am y ty lk o znaki sym boliczne, w TV p rz y n a j­ m niej jeszcze ikoniczne. Je d n y m słowem, lite ra tu ra w d ru k u i li­ te r a tu r a w rad io lub TV to są różne zjaw iska. M uszą być inaczej b a ­ dane, ty lk o część p ro b le m aty k i i m etod badaw czych może b yć w spól­ na. T u M cLuhan m a głęboką rację i aż dziw, że badacze lite ra tu ry nie w yciągają z ty ch faktów konsekw encji m etodologicznych, cho­ ciaż rad io jako in sty tu c ja upow szechniania lite ra tu ry istnieje już pół w ieku. Ale w iększy jeszcze dziw ogarnia, że M cLuhan ani razu w sw ych rozw ażaniach nie posłużył się analizą sem iotyczną, zdaje się nie potrzebow ać teorii znaku. A przecież, jak m i się zdaje, je d ­ noznacznie jego k ry ty k a niedostrzegania przez badaczy „treści p ro ­ g ram ó w ”, swoistości środków przekazu da się w yrazić ty lk o w te r ­ m inach sem iotyki.

W ty m zapoznaniu analizy sem iotycznej przez M cLuhana zdaje się tkw ić p rzyczyn a w ielu jego n ietrafn y c h poglądów . A u to r ten ja k b y nie p am iętał, że przecież rozw aża głównie znaki, ich syste­ m y, operacje kodow7ania i dekodow ania. M cLuhan, różnicując środki p rzek azu info rm acji, m yśli przede w szystkim o różnicy zm ysłów ludzkich, k tóre są atakow ane przez dany rodzaj środków przekazu. Nie zastanaw ia się natom iast nigdy nad różnicam i znaków, sy ste ­ m ów sem iotycznych, który m i o peru je się przekazując info rm acje p rzez d a n y rodzaj środków przekazu. Toteż k lasyfikacje M cLuhana o p a rte na zróżnicow aniach zm ysłów i zachow ań p ercep cy jn y ch czło­ w ieka są zdecydow anie n iejasn e i m ylące. Z tego p u n k tu w idzenia chciałbym zaatakow ać sły n n y aforyzm M cLuhana streszczający je ­

(4)

go rew o lu cję m etodologiczną, a m ów iący, że to sam środek p rzek a­ zu je s t kom unikatem .

A by zrozum ieć dobrze, na czym tu polega nieporozum ienie, sięgn ij­ m y do sta re j p ra c y jedn eg o z pionierów w spółczesnej analizy se- m iotycznej, P. G. B o gatyriew a, o fu n k cja ch kostium u ludow ego w m oraw skiej Słow acji, p ra c y z 1937 r., ponow nie w y danej po ro ­ sy jsk u w M oskwie w 1971 r. w zbiorze pism au to ra W oprosy tieorii

narodnogo iskusstw a. A u to r o dróżnia rzec zy i znaki. Nie w szystkie

rzeczy są znakam i, ale w szy stk ie Znaki po słu g u ją się rzeczam i ja k o sw ym i nośnikam i. K ostium ludow y je st dla B ogatyriew a tek ste m k u ltu ry ; o d c z y tu jem y jego znaczenie w sposób podobny do o d ­ czy ty w an ia te k s tu słow nego, d latego m ów im y też o podobnych p rzedm iotach, że są te k sta m i — w praw dzie nie tek stam i słow nym i, ale tek sta m i k u ltu ry . K o stium lud o w y je st i rzeczą, i p rzed m io tem sem iotycznym , czyli s tru k tu rą rea liz u jąc ą różne sy ste m y znakow e d anej k u ltu ry ludow ej. K ostium ja k o rzecz m a sw oją fu n k cję — jest okry ciem . K o stium ja k o p rzed m io t sem iotyczny je s t p rzed ­ m iotem w ielo fu n kcyjn y m . D zięki w ielu kodom p o tra fim y odczytać te fu n kcje: w sk azy w an ia n a w iek, płeć, sy tu a c ję społeczną, p rz y ­ n ależność reg io n a ln ą nosiciela tak ieg o kostium u, p o tra fim y odczy­ tać fu n k c je m agiczne, erotyczne, estetyczn e i w iele in n y ch danego kostium u.

Pojedynczy egzem plarz książki, w k tó rej w y d ru k o w a n y jest Pan

T a d e u sz, je s t rów nież rzeczą i sp ełnia fu n k cję rzeczow ą m ate ria l­

nego śro d k a p rzekazu . Te rzeczow e fu n k c je każdego egzem plarza

Pana Tadeusza m ogą m ieć isto tn e społeczne znaczenie. To p rz e ­

cież w ażna różnica, czy ty c h egzem plarzy je s t n iew iele, czy ta k w iele, że rzeczyw iście m ogą zabłądzić pod strzech y. Rzecz jasn a , fu n k c je Pana Tadeusza jako p rzed m io tu sem iotycznego są niepo­ ró w n y w aln ie liczniejsze, bogatsze, bardziej złożone, szerzej spo­ łecznie sięgające, głębiej antropologicznie oddziałujące aniżeli fu n k ­ cje egzem plarza po em atu jak o rzeczy, jak o fizycznego d ruk u . P o ­ dobnie też b y ło z fu n k c ją k o stiu m u ludow ego jak o rzeczy i ja k o

s tr u k tu ry znaków . ,

F u n k c je egzem plarza k siążki i egzem plarza ludow ego kostium u ja k o rzeczy zd ają się b y ć isto tn ie skrom ne. Nie tak je s t ch yb a z in sty tu c ją ra d ia danej k u ltu ry , in sty tu c ją tra k to w a n ą jak o rzecz, jako m a te ria ln y u k ład n ad ajn ik ó w i odbiorników , w raz z to w arzy ­ szącym i tem u u k ład o w i in sty tu c ja m i niezbędnym i dla jego fizycz­ nego i społecznego fu n k cjon o w ania. R adio ja k o „rzecz” m a n ie ­ zm iernie złożone fu n k c je o doniosłych sk u tk a c h społecznych i a n ­ tropologicznych. Sam fak t fu n k cjo n ow an ia tego śro d k a p rzekazu ja ­ ko rzeczy p rzy b liża ludzi, stanow i m a te ria ln y fu n d a m e n t u n ifik a cji k u ltu ry , niepom iern eg o w zbogacania zasobu in fo rm acji d o sta rc za ­ n y ch jed n ostk o m . Taki środek p rźek azu, niezależnie od tego, co p rzekazu je, przez sam sw oisty sposób p rzek azu d e te rm in u ją c y p e r ­ cepcję k s z ta łtu je sto su n ek odbiorcy do św iata, sw oistą w izję św ia ­ ta, o k reślan ą p rze z tak ie — a inne niż na p rz y k ła d w d ru k u — p o ­

(5)

159 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y rządkow anie sam ych rzeczow ych nośników znaków . To w łaśn ie ta k m ocno podkreślał M cLuhan, ale w yrażał swe m yśli niejasno, n ie odw ołując się do p ro b lem aty k i znaków i technik ich o d czy ty ­ w ania.

T rzy m ajm y się wobec tego jasn y ch rozw ażań B ogatyriew a. Sze­ roko p o jęty rad io w y środek przekazu jak o rzecz m a swoje fu n k cje głęboko sięgające w życie społeczne i w ew nętrzn e człow ieka. Ale p ro gram radiow y jako całość, jak o złożony przedm iot sem iotyczny ma p o n ad to złożone, w ielorakie fu nkcje jako u k ład znaków. Nie w olno nie dostrzegać fu n k cji rzeczowych rad ia jako m aterialn eg o środka p rzekazu, tu m a rację M cLuhan. N ie w olno jed nak z a trz y ­ m yw ać się p rzy ty ch fun k cjach , ja k zdaje się czynić M cLuhan. T rzeba dostrzegać fu n k cje znakow e danego system u radiow ego jak o złożonego p rzedm io tu sem iotycznego danej k u ltu ry .

Oczywiście Pan Tadeusz czytany w książce i Pan Tadeusz słu cha­ n y przez rad io to ty lk o częściowo te sam e przedm ioty sem iotyczne, a częściowo inne. Jeszcze bardziej złożonym zagadnieniem będzie określenie odrębności Pana Tadeusza telew izyjnego. Ale n ik t ch y b a nie zaprzeczy, że i zam ykając lek tu rę, i kończąc słuchanie au d y cji radiow ej, i w yłączając telew izor po ostatnim odcinku b ędziem y jednakow o poinform ow ani, że cnoty naw róconego Ja c k a Soplicy należy cenić, a łajd actw am i zdrajcy P łu ta — pogardzać. P rz e k a z y ­ w anie ocen m oralnych jest fun k cją sem iotyczną, a nie rzeczowrą. Jeśli M cL uhan sądzi w swoim wyżej cytow anym aforyzm ie, że ś ro ­ dek przek azu to k om unikat, m yli funkcje danego przed m io tu se­ m iotycznego jako rzeczy z jego fun kcjam i znakow ym i. Nie d o strze­ ga tych o statnich . Otóż tam , gdzie m am y do czynienia ze znakam i i środ k am i przekazu inform acji zakodow anym i w znakach, nie m oż­ na obyw ać się bez analizy sem iotycznej. Nie m ożna badać znaków bez jak ie jś teorii znaków i bez jak iejś techniki analizy system ów

znakow ych.

Nie m ogę jed n a k zaprzeczyć, że m yśli M cLuhana w yjątkow o m nie pobudzają. Je śli ty lk o u d a je mi się przełożyć je n a jednoznaczny język kateg orii analizy sem iotycznej, o tw ierają m i w idok n a p ro ­ b lem aty k ę b adaw czą zupełnie nową i niezm iernie w ażną dla k u ltu ry w spółczesnej.

Stefan Żółkiew ski

Środek czy przekaz?

Mass media zrobiły w niezw ykle k ró tk im cza­

sie ogrom ną k a rie rę i to zapew ne stało się pow odem , dla którego in te le k tu a liści p ró b u ją do nich w yjść z wieży z kości słoniow ej i za­ cząć się nad nim i zastanaw iać. C ała spraw a jest po p ro stu en vogue i nie sposób dziś już udaw ać, że się rad ia i telew izji nie zauw aża. Głos M cLuhana w dysk u sji o środkach m asow ego p rzek azu je st n a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pożywienie: wróbel jest typowym ziarnojadem, o czym świadczy budowa jego dzioba, ale wiosną poluje również na owady i karmi nimi swoje młode.. Nie gardzi również

I Zimowe Igrzyska Olimpijskie (początkowo pod nazwą Tydzień sportów Zimowych) odbyły się w 1924 roku w Chamonix, a ich inicjatorami byli Skandynawowie. Najliczniejsza nasza ekipa

Changes in the clinical characteristics of women with gestational diabetes mellitus —.. a retrospective decade-long single

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

Podajemy te˙z przykładowe pytania, które pojawi ˛ a si˛e na zaj˛eciach po´swi˛econych zaliczeniu wykładu 26 stycznia 2017.. Dzisiejsza powtórka dotyczy

Na mocy twierdzenia Cantora, zbiór ℘(N) jest nieprzeliczalny, poniewa˙z nie jest sko´nczony i nie jest równoliczny ze zbiorem wszystkich liczb natural- nych.. Zbiór R wszystkich

i uznanie społeczeństwa, należy założyć pod stopniową budowę Państwa Polskiego podwaliny praw zasadniczych, których opracowaniem może się zająć tylko zgromadze­.

szkoły odpowiedzialnością za polonizację arystokracji rosyjskiej. Absurdal- ność tego zarzutu mogła się chyba tylko równać ze stylem, w jakim przepro- wadzono likwidację