• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 2004, nr 3/4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 2004, nr 3/4"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

IS S N 0 2 0 9 - 0 1 2 0 IN D E K S 3 5 4 6 2

(2)

W Y Z N A N IE W IA R Y

Kościoła Z ie lo n o ś w ią tk o w e g o w Polsce

W ie r z y m y , że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i na­

tchnionym przez Ducha Świętego, i stano­

w i jedyną normę w iary i życia.

W i e r z y m y w Boga w Trójcy Świętej jedynego, w osobach O jca i Syna, i Du­

cha Świętego.

W ie r z y m y w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Święte­

go, narodzonego z M a rii Dziewicy;

w Jego śmierć na krzyżu za grzech świa­

ta i Jego zmartwychwstanie w ciele;

w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w chwale.

W i e r z y m y w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i w iarę w ewangelię, w chrzest i W ieczerzę Pańską.

W ie r z y m y w chrzest Duchem Świętym, przeżywanie pełni Ducha i Jego darów.

W i e r z y m y w jeden Kościół, święty, powszechny i apostolski.

W i e r z y m y w uzdrowienie chorych ja­

ko znak łaski i mocy Bożej.

W ie r z y m y w zmartwychwstanie i życie wieczne.

j Od Redakcj i

M iesięczn ik „C h rze ś c ija n in "

jest orga­

nem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

W y d a w c a :

ARKA W yd a w n ictw o i Poligra­

fia, ul. Bóżnicza 5, 4 3 -4 0 0 Ci eszyn

R e d akcja:

M onika Kwiecień - redaktor naczelna, Edward Czajko, Krzysztof M atu­

szewski - redaktor, U. Voss - a rt & pre press, M ariusz Jańczak - webmaster

A dres R edakcji:

ul. Sienna 6 8 /7 0 , 00-825 Warszawa, tel. i faks (22) 6 2 0 0 2 65; e-mail: chn@kz.pl;

WEBsite: h ttp ://w w w .ch n .kz.p l

Konto:

M iesięcznik „C hrześcijanin", BZ W BK, 10 O /W a rs z a w a ,

nr 4 9 1090 2 5 7 4 0 0 0 0 0 0 0 6 4 4 0 0 8 3 2 7

P re n u m e ra ta 2 0 0 4 :

k ra jo w a

roczna -

4 2 zł;

półroczna -

21 zł,

cena pojedynczego numeru -

7 zł;

z a g ra n ic z n a :

Czechy -

12 USD;

Europa Zach. -

2 0 Euro;

Ameryka Płn. -

2 5 USD;

Ameryka Płd. i Australia -

3 2 USD.

Redakcja nie odsyła m ateriałów niezamówio- nych, zastrzega sobie praw o redagow ania nadesłanych tekstów ora z nie o d p o w ia d a za treść reklam i ogłoszeń.

Tajem nica

naśladowania Jezusa

Czym właściwie jest dla nas Krzyż? ła tw ie j na pewno powiedzieć, co znaczy dla nas Krzyż Pana Jezusa Chrystusa - Jego dzieło zbaw ienia, obmycie z grzechów, pojednanie z Bogiem.

Ale przecież spotkanie z Krzyżem ani dzieło Krzyża w życiu chrześcijanina nie kończy się z chwilą spotkania na G o lg o cie z Jezusem Chrystusem jako Zbawicielem i Panem. Co w ięc znaczą dla mnie dzisiaj - nie tyle nawet w W ie lki Piątek czy w W ielkanoc, ile w każdym ze zwykłych 3 6 6 dni - Jego słowa o braniu na siebie krzyża i chodzeniu Jego śladami?

Przecież p a trzą c z trzeźw ej, co d zie n ne j perspektyw y, nikt p rz y zd ro w ych zmysłach nie w yb ie ra d o b ro w o ln ie d ro g i cierpienia, w yrzeczeń, męczeństwa wreszcie. Chyba że ma po temu n a p ra w d ę istotne p o w ody. Takie jak W ia ra , N a d z ie ja i M iłość. Z w ła szcza M iłość.

Kiedy dzisiaj sama się nad tym uczciw ie za stanaw iam - czyta ją c g łosy p u b liko w a ne w tym numerze „C h rze ścija n in a " - w y d a je mi się, że tajem nicę noszenia krzyża najprościej chyba jak to w o g ó le m ożliw e u ją ł w ie lki Boży prorok, Jan C hrzciciel:

- O n musi w zrastać - o d p a rł, z a p yta n y o swój stosunek d o Jezusa i misji ich o b yd w u - ja zaś stawać się mniejszym.

I to było w yzn a n ie pełne radości! Kto nie d o w ie rza , niech sam sp ra w d zi (Jn 3 ,2 6 -3 0 ).

Co w ięcej, p o z w o lił też, b y tak się rzeczyw iście stało...

A to nie takie proste, jak prostym się w y d a je w ch w ili uniesienia, kiedy nasze serce jest ro zg rza n e i jesteśmy przekonani, że nie ma takich przeszkód, które o stu dziłyb y ten św ięty za p a ł.

Tylko że to wszystko po prostu musi zostać p o d d a n e próbie: ciśnieniu okoliczności, pre­

sji ze strony ludzi, która n ieraz p rzyb ie ra postać prze śla d o w a ń , przem ocy, za d a w a n ia udręki, o ra z b o ryka n ia się z w łasną m ałością i ułom nością, a że b y w y p ró b o w a n a w ia ra o ka za ła się cenniejsza od znikom ego zło ta (por. 1 P 1,7). Proszę z w ró cić uwagę, że ta pró ­ ba o b liczo n a jest na zw ycięstw o, a nie na porażkę!

M im o tej krzepiącej zachęty, naśladowanie Chrystusa nigdy i dla nikogo nie było sprawą łatw ą - św iadczy o tym już samo Pismo Święte, o historii Kościoła nie zapom inając. Przed tym wyborem stawali chrześcijanie wszystkich wieków, o czym mówi choćby urywek traktatu O naśladowaniu Chrystusa, sprzed ponad sześciuset lat, rozw ażający, dlaczego „m a ło jest tych, co miłują krzyż Jezusowy" (zob. s. 10). Ale przy sposobności chciałabym przytoczyć tak­

że fragment rozw ażań Am y Carmichael (1867-1951), która swoje życie poświęciła ew angeli­

za cji i misji w Indiach. Była kobietą światłą, odw ażną i dzielną. Stworzyła wielkie dzieło pom o­

cy najsłabszym i najbardziej bezbronnym - czyli dzieciom - z centrum w Dohnavur, w ykazu­

jąc nowatorskie jak na owe czasy i niestereotypowe podejście do pracy misyjnej. Pozostawiła też po sobie kilkadziesiąt książek, z których po polsku ukazało się dotychczas tylko króciutkie rozw ażanie pf. Jeśli (Theofilos, Bielsko-Biała 1995), będące swego rodzaju pom ocą w prze­

prowadzeniu rachunku sumienia - przed sobą samym, w obliczu Boga.

„Jeśli - pisała Amy, a te słowa kryją ślad zm agań kogoś, kto o b ra ł n iełatw ą d ro g ę sa­

m oza p a rcia - za ch o w u ję pew ną rezerw ę w swoim o d d an iu się Temu, który tak mnie umi­

ło w a ł, że o d d a ł z a mnie sw ego N a jd ro ż s z e g o ; jeśli w m ojej m odlitw ie kryje się jakieś »ale«, jakieś »wszystko, tylko nie to« [...], jeśli za pom inam o tym, że d ro g a K rzyża p ro w a d zi na krzyż, a nie na »świecznik«, [...] jeśli p o żą d a m na ziem i jakiegoś miejsca o p ró cz prochu u stóp Krzyża, to nie poznałem nic z miłości G o lg o ty ..."

Jednocześnie, p rzy całej swej żarliwości i niegasnącej pasji, A m y w cale nie była sentymen­

talna i nie bujała w obłokach. Dobrze w iedziała, że „d ro g a miłości nigdy nie jest łatwa. Jeśli nasze serca mają się nastawić na w ybranie tej drogi, to musimy przygotow ać się na cierpienie:

»Skoro tą drogą poszedł M istrz, czyż nie powinien p o d ążyć nią i sługa?« M ożliw e , iż znajdzie­

my się w okolicznościach, w których naturalna miłość się wyczerpie, aż w końcu poczujem y się tak wysuszeni, jak trawa na indyjskich w zgórzach, palona promieniami słońca".

D la cze g o w ięc, jeżeli naw et to nastąpi, n a d zie ja nie ginie? Ponieważ „O n p o zw a la tym, którzy G o kochają, posiąść d zie d zictw o , w sp a n ia łe d zie d zictw o , którym jest »łaska za łaską«, ustaw iczny d a r Jego Pełni. Ta łaska nie jest tylko be zo sob o w ą substancją, ale jest to Bóg p ra cu ją cy w nas, Pan d z ia ła ją c y u samych źró d e ł naszych myśli i w o li".

- O n musi w zrastać, ja zaś staw ać się mniejszym...

liv e ru

CHRZEŚCIJANIN 0 3 /0 4 /2 0 0 4 • www.chn.kz.pl

(3)

Spis treści

s . 10 NASZ CYTAT O tym, jak m ało jest tych, co m iłują krzyż Jezusow y

s . 11

A gnieszka Bloch O w o c e

s . 12

S.,2 OD REDAKCJI M o n ika Kwiecień

Tajem nica n a śla d o w a n ia Jezusa

S.4 KAZANIE

W ła d y s ła w W ig ła s z

Czym jest dla mnie krzyż Chrystusa?

.6

Agnieszka G ocłow ska Cud z b a w ie n ia

S . y SONDAŻ

„C o o z n a cza dla mnie c odzienn e noszenie krzyża ? "

s.9

A nna Kotarska N a ś la d o w a n ie

■ K rzyż na G ie w o n cie

issh?n?a9-ni?Q indeksssäa?

'• 'S?' '■ •a ' i m

M arcin Cw ian

Eugeniusz G ra d e k

Królestwo narodu w y b ra n e g o

s.l4 i s.l5 KTO JEST KIM?

Prezb. Piotr Cieślar Prezb. Zygm unt M ajew ski

*.16 EWANGE L I Z A C J A

B ra m y N i e b a i Płomienie Piekła

w oczach pastorów

s.19 DUCHOWE DARY ŁASKI Edw ard Czajko

Rażenie m ocą z w ysokości

*21 B IBLIA I MY C zesław B udzyniak

List drugi do znużonych świętym życiem

s.22 ŻYCIE CHRZEŚCIJAŃSKIE M o n ika Kwiecień

Zapiekłość

*23

Sebastian N iedźw iedziński Ile ra z y mam p rze b a cza ć?

*24 D O O K O Ł A ŚWIATA

*26 JUBILEUSZ

Jerzy Szpilko

7 5 lat istnienia Z boru

w D ubiczach C erkiew nych na Podlasiu

*28 Z ŻYCIA KOŚCIOŁA Julita Rachwalska

Dwudziestolecie Seminarium Teologicznego w Ustroniu

s .29 ODESZLI DO PANA M ie czy s ław Czajko

Pastorowa M a ria Rudkowska

s .31 RELACJA

M o n ika Brandys

Koncert e w a n g e liz a c y jn y „Jesus Revolution"

(4)

jf; Kazanie

Czym jesl

dla mnie krzyż Chrystusa?

„Albowiem mowa 0 krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia,

jest m ocą Bożą".

1 Kor 1,17-24

O d p o w ie d ź na pytanie za d a ne w tytule jest niezmiernie w a żn a dlatego, że odkqd postaw iony został krzyż i w Panu Jezusie Chrystusie dokonało się na nim najwspanialsze dzieło zb a w ie n ia człow ieka, d zieli on ludzkos'c na dw ie grupy. Jedni rozum ieją go, cenią, żyją dzięki niemu i jego mocy, dru d zy zaś nie rozum ieją jego p ra w ­ d ziw e g o znaczenia, nie za le ży im na tym, a b y je poznać, i nie d o św ia d cza ją jego mocy.

A p o sto ł Paweł pisząc d o zb o ru w Koryncie, któ ry p o trz e b o w a ł pom ocy, b y u p o rzą d ko w a ć swoje życie i postępow anie, m ówi d o b itnie o dw ó ch stronach krzyża. U św iadam ia, że m ożna być tylko po jednej z nich.

Przekazuje Koryntianom niezm iernie w a żn ą p ra w d ę , że w swych problem ach odniosą zw ycięstw o, jeżeli zro ­ zum ieją i przyjm ą moc krzyża Pana Jezusa. Jeżeli tego nie uczynią, to b ę d ą po je g o niew łaściw ej stronie, cze g o przejaw em jest cielesność i życie b e z m ocy Pana.

Z Bożego punktu w idzenia, człow iek znajduje się a lb o po jednej, a lb o po drugiej stronie krzyża; a lb o p rzyj­

muje, a lb o odrzuca jego dzieło, dokonane w osobie Chrystusa Pana. Z adajm y sobie w tym momencie drugie pytanie, pom ocnicze: Po której stronie krzyża dziś jestem?

Pytanie to było p ra w dziw e i rzeczywiste w chwili ukrzyżow ania Jezusa. Po Jego praw ej i lewej stronie posta­

w io n o krzyże, a na nich zawiśli złoczyńcy. Jeden z nich dzięki łasce Bożej zrozum iał i p rz y ją ł zb a w cze dzieło Je­

zusa, co w yra ził pop rze z w yznanie swej w iary, a drugi nie rozumiejąc, po co Jezus umierał na krzyżu, odrzucił ostatnią możliwość pojednania się z Bogiem. Ten szczególny moment dzieła zb a w ie n ia pokazuje, że tak jest przez wieki. Tak jak w te d y krzyż p o d zie lił złoczyńców na G olgocie, tak samo i dzisiaj dzieli ludzi. W szyscy pa­

trzymy na tego samego Chrystusa i na ten sam krzyż, a mimo to możemy stać po różnych jego stronach.

K rzyż Jezusa stał się dla ludzkości Bożym nienaruszalnym punktem odniesienia i m iernikiem jakości na­

szego życia z Bogiem. A lb o d o św ia d cza m jego m ocy i następuje stała przem iana m ego życia , a lb o stale mam p ro b le m y z cielesnością i życiem p o Bożemu.

A p o sto ł Paweł w cytowanym fragm encie m ówi o tym, że krzyż Jezusa i mowa o nim może być głupstwem a lb o m ocą, zgorszeniem a lb o m ądrością. W erset 17 odnosi się do zw iastow ania krzyża w taki sposób, że o b ­ ja w ia ć się będzie jego moc lub że to zw iastow anie p o zb a w io n e będzie mocy. Bóg ma tutaj na myśli także każ­

d ego z nas i zw iastow anie Chrystusa p o p rze z nasze św iadectwo, postępowanie, życie chrześcijańskie, mowę, zachow anie itp. Jakość naszego św iadectw a jest uzależniona od tego, czy krzyż Pana jest źródłem naszej mo- cy, czy też utracił ją dla nas i stał się jedynie symbolem. Dlatego tak w a żn e pozostaje pytanie: Czym dla mnie, dzisiaj, jest krzyż Pana Jezusa? Jak on w p ływ a na moje życie i świadectwo? Po której stronie stoję?

C Z Y M JEST K R Z Y Ż DLA L U D Z I?

1. Dla w ielu ludzi krzyż po zo sta je s y m b o le m chrześcijań stw a i niczym w ięcej. Lubują się w noszeniu je g o w izerunku, za w ie sza n iu i ustawianiu g o w różnych miejscach. Ś piew ają i m ów ią o nim, jednak nie d o ­ ś w ia d cza ją je g o m ocy i z b a w ie n n e g o d zie ła Chrystusa. O takich ludziach A p o sto ł Paweł pisze, że „p rz y b ie ­ rają p o z ó r p o b ożn o ści, p o d czas g d y życie ich jest za p rze cze n ie m jej m ocy" (2 Tm 3,1-5). Pobożność bez p o łą cze n ia z m ocą krzyża jest z w y c z a jn ą religijnością, stw arza tylko p o z o ry chrześcijańskiego życia.

2. Są też ludzie, dla których krzyż jest zg orszen iem , g łupstw em (1 Kor 1,18.23). Jesteśmy świadkami te­

go, że nie tylko w krajach niechrześcijańskich, ale i w chrześcijańskich z życia publicznego elim inowane są takie symbole jak krzyż. Przecież to w naszym Sejmie toczyła się batalia o krzyż, który jedni zdjęli, a inni siłą zawiesili.

Eliminowanie symboli chrześcijańskich następuje w wielu państwach, w tym w USA. D iabeł chce zniszczyć także symbole, które przypom inają o jego klęsce, a nastąpiła ona właśnie na krzyżu.

Dostrzec tu możemy pewien paradoks. Z jednej strony krzyż to tylko symbol i choć tak wielu ludzi go nosi czy o bok niego przechodzi, jest on im obojętny. Z drugiej strony. Bóg porusza sumienia ludzi, nie daje spokoju, przy­

pomina o grzechu i jego cenie właśnie przez niemy krzyż, niezależnie od tego, z czego jest on wykonany. Niektó­

rzy go nienawidzą. C hwała Bogu, że są jednak ci, którzy kochają Jezusa i Jego krzyż, gd yż odm ienił ich życie.

CHRZEŚCIJANIN 0 3 /0 4 /2 0 0 4 • www.chn.kz.pl

(5)

3. N ie z a le ż n ie od tego, jak ludzie traktują krzyż - to z n a c z y d zie ­ ło z b a w ie n ia , doko na n e p rze z Jezusa Chrystusa - d o sam ego końca b ę d zie on p rzyp o m in a ł i św iadczył, że jest tylko jedna m ożliw ość i d ro g a z b a w ie n ia . Piotr, g d y z w ia sto w a ł słow o po w yla n iu Ducha Ś w iętego, p o w ie d z ia ł, że nie ma w nikim innym z b a w ie n ia jak tylko w Jezusie, który za w isł na krzyżu (Dz 4 ,1 2; 5 ,3 0 -3 1 ). G d y b y istniała ja ka ko lw ie k inna d ro g a czy m ożliw ość z b a w ie n ia z g u b io n e g o , g rze sznego czło w ie ka , to śmierć J e d n o ro d zo n e g o Syna Bożego by­

ła b y n ie lo g iczn a i zb ę d n a . D la cze g o Bóg m ia łb y się z g o d z ić na mę­

czeńską śmierć um iło w a ne g o Syna, g d y b y b ył jakiś inny sposób z b a ­ w ie n ia - na p rzykła d z b a w ie n ie p rz e z uczynki czy um a rtw ia n ie się (Ef 2,8-9)?

Krzyż św ia d czy także o ogrom nej Bożej miłości i jest w oła n ie m wszechczasów , skierow anym d o ka żd e g o czło w ie ka . O p a m ię ta n ie , do którego w z y w a ją je g o stale w ycią g n ię te ram iona, jest jedynym środkiem transportu p o n a d p rze p a ścią grzechu i o d d z ie le n ia do p o ­ now nej społeczności z żyw ym i świętym Bogiem.

C Z Y M JEST K R Z Y Ż

DLA N A Ś L A D O W C Y CHRYSTUSA?

Dla p ra w d z iw e g o n a śla d ow cy Chrystusa krzyż jest ź ró d łe m w ie lu b ło g o s ła w ie ń s tw . A p o sto ł Paweł pisząc o usp ra w ie d liw ien iu p rze z w ia rę (Rz 4 ,6 -8 ), p o w ia d a : „Jak i D a w id n a zyw a b ło g o s ła w io ­ nym człow ieka, któremu Bóg u dziela u sp ra w ie d liw ie n ia , niezależnie od uczynków ; b ło g o sła w ie n i, którym o d p uszczo n e są niepraw ości i których grze ch y są za kryte ; b ło g o s ła w io n y m ąż, któremu Pan grze ­ chu nie p o czyta ". To wszystko stało się p rze z Jezusa na krzyżu.

1. P rze b a c ze n ie g rz e c h ó w i w ym a za n ie „listu d łu ż n e g o " to jed­

no z fundam entalnych d z ie ł krzyża dla czło w ie ka w ie rzą ce g o . W Li­

ście d o Kolosan czytam y: „I was, któ rzy um arliście w grzechach i w nie o b rze za n ym ciele waszym , w e sp ó ł z nim o żyw ił, o dpuściw szy nam wszystkie grzechy; w y m a z a ł o b c ią ż a ją c y nas list dłużny, który się z w ra c a ł p rze ciw ko nam ze swoim i w ym a g a n ia m i, i usunął go, p rzyb iw szy g o d o k rz y ż a " (Kol 2,13-14). Tak w ię c krzyż jest dla nas d o w odem , że Bóg w osobie Jezusa p rz e b a c z y ł nam wszystkie grze ­ chy, oczyścił od w szelkiej n iepraw ości i w y m a z a ł ka żd y grzech o b ­ c ią ż a ją c y nas w m om encie szczerego w yzn a n ia (1 J 1,9).

2. Pokój z B ogiem i po kó j serca z a w d z ię c z a m y krzyżo w i Jezu­

sa. G d y stoimy p o w ła ściw e j stronie krzyża - tzn. akceptujem y w peł­

ni całe doko na n e tam d z ie ło naszego ratunku i w p o ko rze serca w y ­ rażam y d ziękczynienie za nie - w te d y spływ a na nas i w y p e łn ia nas cu d o w n y pokój, który d a je Pan. K rzyż Jezusa jest źródłem naszego pokoju (Kol 1,20; Rz 5,1). D opóki czło w ie k nie p rz y jd z ie p o d krzyż ze swym lękiem, niepokojem , o b a w a m i i d u ch ow ą dysharm onią, nie b ę d zie d o ś w ia d c z a ł pokoju z Bogiem: w yciszenia, ukojenia, p o czu ­ cia bezpieczeństw a.

3. Dla czło w ie ka , który o tw o rz y ł swe serce prze d Jezusem, krzyż jest w sp a n ia łym ź ró d łe m B ożej m o cy i m ąd ro ści (1 Kor 1,18.24).

Przez d w a tysiące lat zw ia sto w a n ie Jezusa u k rzyżo w a n e g o - tak jak czyn ił to A p o sto ł Paweł (1 Kor 2 ,2 ) - o d m ie n ia ło i o d m ienia życie lu­

dzi. C zyni to nie czło w ie k zw ia stu ją cy Chrystusa, ale moc Boża, któ­

ra się o b ja w ia i skutecznie d z ia ła zaw sze, g d y krzyż jest głoszony, a czło w ie k p ra g n ie o ra z w id z i p o trze b ę cią g łe j p o m o cy Pana i ratun­

ku w swoich słabościach.

M o w a o krzyżu jest tak w a żn a , że Jezus Chrystus ustanowił pam iąt­

kę swojej śmierci, a b y krzyż i jego dzieło b yły zw iastow ane przez Ko­

ściół, „a ż [Pan] p rzyjd zie ". D ia b e ł próbuje nakierow ać nas na wszystko inne, bylebyśmy tylko nie głosili „Jezusa i to ukrzyżo w a n e g o ", g d yż w ie, jaki p otencjał Bożej m ocy spływa w te d y na w ierzących.

4 . U z d ro w ie n ie d u ch a, d u s zy i c ia ła jest kolejnym b ło g o sła ­ w ieństwem śmierci Jezusa na krzyżu. Prorok Iza ja sz m ów i b a rd z o d o ­ bitnie na ten tem at w 5 3 rozd zia le . Jezus m usiał umrzeć, byśmy d o ­ stąpili u zd ro w ie n ia naszego ch o re g o ducha - czyli d o stąp ili z b a w ie ­ nia - o ra z m ogli p rzyjm o w a ć p rze z w ia rę fizyczne uzd ro w ie n ie

z w szelkich chorób dla naszego ciała. „Lecz on nasze ch o ro b y nosił, nasze cie rpien ia w z ią ł na siebie [...], a je g o ranam i jesteśmy ulecze­

n i" (Iz 5 3 ,4 -5 ). A p o sto ł Piotr p o w ia d a : „O n grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na d rze w o [krzyż], abyśmy, obum arłszy g rze ­ chom, dla spra w ied liw ości żyli; jego sińce uleczyły w a s" (1 P 2 ,2 4 ).

5. Boże o b d a ro w a n ie i za o p a trze n ie jest wynikiem dzieła krzy­

ża. Tam Jezus za p ła cił za wszystko, co nas od d zie la ło od Boga, oraz za wszystko, z czego jako Jego dzieci możemy i musimy korzystać. „O n , który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich w y ­ dał, jakżeby nie miał z nim darow ać nam wszystkiego?" (Rz 8,32).

Dla czło w ie ka w ie rz ą c e g o krzyż jest także zw ycięstwem , d ro g ą d o uśw ięconego życia i g łę b o kie j społeczności z Bogiem , b e zp ie cz­

ną przystanią w chw ilach burz.

C Z Y M JEST K R Z Y Ż W P R A K T Y C Z N Y M Ż Y C IU I C O D ZIE N N E J P O B O Ż N O Ś C I?

1. Po pierw sze, krzyż - Jezusowe d z ie ło z b a w ie n ia - jest swego rod za ju p o p rz e c z k ą i n o rm ą dla naszego pra ktyczn e g o , co d zie n ­ nego po stęp o w a n ia i za ch o w a ń. Krzyż stanow i najw iększe w y z w a ­ nie dla czło w ie ka w ie rzą ce g o , g d y ż określa gra n ice pob ożn o ści i m oralności, w których d zie cko Boże musi się poruszać. K rzyż nie ty l­

ko b ło g o sła w i nas, ale także staw ia w ysokie w ym a g a n ia wszystkim d zie d zin o m naszego życia. Ze w zg lę d u na tak w ie lką cenę, jaką Bóg z a p ła c ił za ratunek czło w ie ka - śmierć Jezusa - po stęp o w a n ie chrze­

ścijanina nie m oże być dow olne.

Różne p raktyczne elem enty naszego życia najszybciej p o ka żą i nam, i innym, po której stronie krzyża stoimy i co on n a p ra w d ę dla nas znaczy. Ze w zg lę d u na krzyż nie jest obojętne to, jak żyjesz, co robisz, g d zie chodzisz, jak się ubierasz, jakiej m uzyki słuchasz, czym karm isz swoje oczy, z kim przestajesz i flirtujesz, jak odnosisz się do d zie ci, męża, żo n y o ra z swoich p rze ło żo n ych i bliźnich. Jeżeli nie d o ­ stosujemy się d o „norm krz y ż a ", to m oże się okazać, że nasza p o b o ż ­ ność jest be zu żyte czn a (Jk 1,26).

2. Po drugie, zw ycięstwo Jezusa na krzyżu jest dla nas skarbnicą m ocy do praktycznego życia w codziennej pobożności. To moc krzy­

ża czyni m ożliwym prow adzenie czystego i świętego życia w zd e p ra ­ wow anym przez grzech świecie (Kol 1,22). To Duch Święty, kierując nas na krzyż, w y z w a la ją c jego moc, p om aga nam codziennie w doko­

nywaniu właściw ych w yb o ró w . To krzyż i jego żyw a moc d aje siłę do w yd a w a n ia św iadectw a cichości, skromności, cierpliwości, łagodności, uprzejmości, gościnności itd. To moc krzyża Jezusa p o m aga znosić róż­

nego rodzaju trudy życia, zniew agi i prześladow ania (Dz 5 ,40-41).

m m m

K ażdy musi o d p o w ie d z ie ć sobie na pytanie: Czym jest d la mnie krzyż Jezusa i p o której stronie dziś stoję? O n został d a n y po to, by ka żd y czło w ie k m ógł d o św ia d czyć Bożej miłości, p rze b a cze n ia i żyć w zw ycięstw ie.

Jednak dzisiaj krzyż Jezusa d zie li ludzi, także chrześcijan. O n to w m om encie, g d y Pan Jezus p rz y jd z ie po sw oją O b lu b ie n icę , p o d z ie ­ li z b o ry, rodziny, m ałżeństwa na tych, którzy dzięki jego m ocy p rz y ­ g o to w a li się przyjście Pańskie, o ra z na tych, którzy zle kce w a żyli jego m oc i nie żyli w e d łu g „no rm k rz y ż a ". Pozwólm y w ię c na to, by dziś - póki jest czas - krzyż o d d z ie la ł w nas cielesność od p ra w d z iw e j p o ­ bożności, letniość od g o rliw ości, brud od czystości, o b łu d ę od szcze­

rości, nieposłuszeństwo od posłuszeństwa... Dla tych, któ rzy te g o pra ­ gną i któ rzy „d o stę p u ją z b a w ie n ia " - czyli kroczą d ro g ą uświęcenia - krzyż Jezusa JEST M O C Ą B O Z Ą ! Ż yjm y p o tej stronie krzyża.

„C o zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata" (Gal 6,14).

p re z b . W ła d y s ła w W ig ła s z - p rezb ite r o k rę g o w y O krę g u W s c h o d n ie g o , pastor z b o ru w Zamościu

________________ 5

(6)

Cud zbaw ienia

Ludzie cisnęli się, o d p y c h a n i p rz e z ż o łn ie rz y . K a ż d y c h c ia ł z o b a ­ czyć, ja k Jezus sch o d zi z krzyża w to w a rz y s tw ie g rzm o tó w , błyska­

w ic i innych n a d z w y c z a jn y c h z ja w is k a tm o sferycznych. To m ia ło być w ie lk ie w id o w isko , tym czasem n ie z w y k ły ska za n ie c w is ia ł na krzyżu z u p e łn ie tak sam o ja k ci d w a j z w y c z a jn i. Tak ja k oni - b y ł spocony, p o sin ia czo ny, b ru d n y i m ia ł p ro b le m y z o d d ych a n ie m .

- He/, ty, k tó ry b urzysz św ią tyn ię i o d b u d o w u je s z jq w trzy d n i!

Z e jd ź z krzyża i u d o w o d n ij, że to p ra w d a !

- U z d ra w ia łe ś w sabat, m oże zd ą ż y s z zejść p rz e d świętem ? Jedni szyd zili, inni m ilczeli. K o b ie ty p ła ka ły. W s z y s c y je d n a k cze ka li na cud, w ie rz y li, że Jezus z e jd z ie z k rz y ż a i u d o w o d n i, że jest M esjaszem . Tak n a p ra w d ę je d n a k cze ka li na w id o w is k o , z a ­ m iast d o strze c p ra w d z iw y w y m ia r i w a g ę te g o, co w id z ie li. N ie d o ­ strzeg li b o w ie m , że o to na ich o cza ch w y d a rz a się n a jw ię kszy cud m iłości - że sam Bóg w o so b ie Jezusa Chrystusa um iera ł w o fie rz e z a ż ycie ich i nasze.

G rz m o ty i trzęsienie ziem i, w b re w o c z e k iw a n io m ze b ra n ych g a p ió w , to w a rz y s z y ły śmierci S ka za ń ca , a nie Jego u cie czce o d kaźni. C ud się w y d a rz y ł, ale nikt spośród ze b ra n ych się na nim nie p o zn a ł.

N ie w id z ia ln y cud

Śm ierć Jezusa p rzyn io sła ratunek g in ą ce m u św iatu, p rzyn io sła lu d zio m z b a w ie n ie . Ludzie z e b ra n i p o d krzyżem nie w ie d z ie li, że g in ą i że w ła śn ie są ra to w a n i. A k c ja ratu n ko w a zo sta ła w p ra w d z ie p rz e p ro w a d z o n a na ziem i, a le o jej zn a c z e n iu w ie d z ie li tylko ci, któ rzy z n a jd o w a li się w innym w y m ia rz e . Jezus o fia ro w u ją c na krzyżu siebie, p o k o n a ł sza ta na , g rze ch i śm ierć, a le te g o nie m ó g ł d o strze c nikt, kto o c z e k iw a ł w te d y w id o w iska .

K ie d y stajem y się ch rze ścija n a m i, w ó w c z a s to, c z e g o nie w i­

d z ie li lu d zie z e b ra n i p o d krzyżem , d la nas staje się w y ra ź n e , b o to my o trzym u je m y z b a w ie n ie o ra z w o ln o ś ć o d śm ierci, g rze ch u i p a ­ n o w a n ia szatana. A le ten, kto myśli, ż e ch rze ścijan in nie g rze szy, że je g o życie jest pasm em samych sukcesów, a on sam stał się nie­

śm iertelny - o cze ku je w id o w is k a , a nie p ra w d z iw e g o cudu. Bo ch o ­ c ia ż już jesteśmy z b a w ie n i, to je d n a k p e łn i z b a w ie n ia d o ś w ia d c z y ­ my, k ie d y Jezus p o nas w ró c i i w e ź m ie nas d o siebie.

W y d a je się, że d o jrz a li chrześcijanie nie p o p a d a ją w pułapkę o cze kiw a n ia na w id o w is k o w y cud, ale to n ie p ra w d a . K a żd y z nas, w w iró w ce nie sp o dziew a n ych z a w ro tó w losu, za p o m in a o tym, że najw iększym cudem jest m ożliw ość d o ś w ia d c z a n ia z b a w ie n ia , prze ­ ż y w a n ia obecności Z b a w ic ie la w naszym życiu. Kiedy jest źle, w o ła ­ my d o Boga, że p o w in n o być d o b rze ; kie d y p rze ch o d zim y p rz e z d o ­ św ia d cze n ia , chcemy, że b y Bóg usunął ich przyczyn y; kiedy mam y p o d ją ć d ecyzję, ż ą d a m y znaku, Bożej o d p o w ie d z i, ż e b y tylko nie nieść na sobie ciężaru o d p o w ie d z ia ln o ś c i. Tymczasem, b e z w z g lę d u na to, co w łaśnie p rze żyw a m y i z czym się zm agam y, w naszym ż y ­ ciu d zie je się n a jw ię kszy cud św iata - sam Bóg użycza nam sw ego ram ienia, w y c ią g a p o m o cn ą d ło ń i w sp ie ra nas w e wszystkich tych d o św ia d cze nia ch .

J u ż i je s z c z e n ie

Po śmierci, a potem p o zm a rtw ych w sta n iu Jezusa św ia t się nie zm ie n ił - cesarstw o rzym skie nie u p a d ło , lu d zie nie z a c z ę li m ów ić tym samym językiem , słońce n a d a l św ie ciło , a g ó ry stały na swoim m iejscu. C h rze ścija n ie są takim i samym i lu d źm i ja k ci, k tó rz y n ig d y nie p o w ie rz y li się Bogu, ja k ci, k tó rz y w B oga nie w ie rz ą a lb o na­

w e t w y z n a ją inną relig ię . C ud, któ re g o uczestnikam i jesteśmy, jest n ie d o s trz e g a ln y g o łym okiem , a le re a lizu je się TERAZ. D zisia j je­

stem z b a w io n a , d z is ia j o tym w ie m , c h o c ia ż z c a łą p e w n o ścią nie w y tłu m a c z ę te g o ra c jo n a ln ie nikomu, kto o cze ku je w id o w is k a .

G d y b y zb a w ie n ie b yło w y łą c z n ie stanem, którego d o ś w ia d c z a ć m ożem y je d yn ie w przyszłości, a lb o g d y b y Bóg natychm iast p o na­

szym n a w ró ce n iu z a b ie ra ł nas d o siebie, to a lb o tracilib yśm y w ia rę , p o n ie w a ż nie m ia ła b y o n a w p ły w u na nasz ko n takt z B ogiem , g d y ż z naszej strony g o p o prostu nie b yło , a lb o ch rze ścija n ie w y g in ę li­

b y w dniu Pięćdziesiątnicy.

Kordian

CHRZEŚCIJANIN 03/ 0 4 /2 0 0 4 • www.chn.kz.pl

(7)

Sondaż j

Jezus Chrystus nie tylko z b a w ił nas od grzechu, ale przede wszystkim z b a w ił nas d la siebie, dla naszej w sp ó ln o ty z Nim , d la naszego życia z N im fu i teraz.

Bóg |'uż m nie z b a w ił i p o z o s ta w ił na tym św iecie, b y m nie p ro w a d z ić i uczyć S iebie, a le jeszcze nie jestem w stanie p o z n a ć G o w ca łe j pełni. Już i jeszcze nie o z n a c z a d la nas, że już te ra z cie­

szym y się z b a w ie n ie m , a le jest to d o p ie ­ ro p rze d sm a k te g o , co nas cze ka , kie d y d o ś w ia d c z y m y z b a w ie n ia w pełni, kie­

d y ju ż a b so lu tn ie nic nie b ę d z ie stało m ię d z y nam i a Z b a w ic ie le m .

P r z e d e w s z y s tk im T E R A Z

Tak n a p ra w d ę je d n a k to, że te ra z u cze stn iczym y w z b a w ie n iu , jest d la nas w a ż n ie js z e o d o b ie tn ic y je g o pe łn i.

Ż y je m y szyb ko i in te n syw n ie , lic z y się d la nas to, co o s ią g a ln e , w p e w n ym sensie p o zo sta liśm y tym i lu d źm i sto ją ­ cym i p o d krzyżem w o c z e k iw a n iu , że w y d a rz y się sp e k ta k u la rn y cud. N ie ty l­

ko ch ce m y w ie rz y ć w to, ż e się w y d a ­ rzył, a le te ż o g lą d a ć je g o skutki tu i te­

ra z, za m ia s t ż y ć n a d z ie ją , że kiedyś d o w ie m y się, ja k ie m ia ł zn a c z e n ie . To o c z e k iw a n ie jest n a tura ln e , a Bóg w y ­ c h o d z i mu n a p rz e c iw .

D la te g o ż y je m y w p rz e ś w ia d c z e ­ niu o Bożej o b e c n o ś c i i d o ś w ia d c z a m y jej. Bóg słyszy nasze m o d litw y i o d p o ­ w ia d a na nie, le c z y nasze c h o ro b y , z a ­ s p o k a ja p o trz e b y . Robi w szystko , b y­

śmy nie c z u li się o d s u n ię c i c z y p o rz u ­ ce n i, i u cze s tn ic z y w naszym ż y c iu - w tych w s z ystkich d o b ry c h i z ły c h c h w ila c h . Z m ie n ia nas sam ych, p o m a ­ g a ją c nam p a n o w a ć n a d skło n n o ś c ia ­ mi d o g rz e c h u , w s p ie ra ją c nas w n a ­ szych w y s iłk a c h , b y n a ś la d o w a ć Jezu­

sa. C z a sa m i, k ie d y te g o p o trz e b u je m y , d o k o n u je c u d ó w b a rd z ie j s p e k ta k u la r­

nych, a le w szystkie o n e nie m a ją ta k ie ­ g o z n a c z e n ia ja k ten n ie ko m e rcyjn y, n ie w id o w is k o w y cu d p rz e b y w a n ia ze Z b a w ic ie le m .

Ż yje m y tu i te ra z, d la te g o tu i te ra z z b a w ie n ie jest naszym u d zia łe m , na­

szym c o d z ie n n ie w y d a rz a ją c y m się cu­

dem bliskości Bożej. Pam iętajm y je d n a k, że to je d yn ie z a d a te k i p rze d sm a k te g o, co nas cze ka . Że ten n ie d o strze g a ln y, m ało w id o w is k o w y cud p rz e b y w a n ia w Bożej o b e cn o ści stanie się kiedyś rze­

c z yw isto ścią w z n a c z n ie dosko na lsze j, a m oże n a w e t sp e ktaku la rn e j, form ie.

A le c z y w te d y b ę d z ie to m ia ło d la nas ja k ie k o lw ie k zn a cze n ie ?

A g n ie s z k a G o c ło w s k a

„Co oznacza dla mnie codzienne

noszenie krzyża?"

N a p e w n o nie są to życio w e p ro b le m y i troski, które w powszechnym , religijnym przekonaniu c z ło w ie k w ie rz ą c y po w in ie n d zie ln ie znosić. K rzyż, który pow inniśm y zg o d n ie z poleceniem Chrystusa bra ć na siebie co d zie n nie, to h a ń ba i w styd. K a żd y c z ło w ie k w ie rz ą c y p o d ś w ia d o ­ mie o d tego ucieka, g d y staje prze d w yb o re m o ka za n ia posłuszeństwa o b ja w io n e j Bożej w o ­ li b ą d ź za c h o w a n ia a kce p ta cji innych ludzi. Dla mnie jest to p rz y s ło w io w y „o b c ia c h “ , który p o z b a w ia nas c h w a ły ludzkiej i czyni „g łu p c a m i d la Chrystusa".

K r z y s z to f,

starszy z b o ru , ko m e n d a n t straży p o ż a rn e j

D ź w ig a n ie k rz y ż a jest d la m nie co d zie n n ym z a p ie ra n ie m się siebie, d b a n ie m o to, żebym b yła d o b ry m św ia d e ctw e m tam, g d z ie sta w ia m nie Bóg. Jest to c zyn ie n ie d la Jezusa te g o, co jest d la m nie n ie w y g o d n e . K rzyżem jest to, co krzyżu je m oje „ ja " i kształtuje ch rze ścijań ­ ski charakter.

Pan Jezus p o w ie d z ia ł, że Jego ja rz m o jest miłe, a brze m ię lekkie. K ie d y c z ło w ie k jest c o ra z b liże j B oga, ma c o ra z m niej pokus, b o jest w p a trz o n y w Jezusa, a w Je g o cieniu w szystko znika.

Krzyżem są trud n e d o ś w ia d c z e n ia , w których uczym y się ufać Bogu. To ta kże trud n i lu­

d zie , któ rz y stają się n a rz ę d z ia m i d o kszta łto w a n ia n a sze go ch a ra kte ru, u m a cn ia n ia cie r­

p liw o ści i m iłości.

B a s ia ,

m uzyk

O d p o w ie m m oże nie co p rze w ro tn ie . W dniu, w którym Jezus p rz e ją ł kontrolę n a d m oim ż y ­ ciem , m oim umysłem i d u szą , czułem , że m ój k rz y ż - a w ła ś c iw ie to, co rozu m ia łe m p o d tym p o ję cie m , c z y li c a ły b a g a ż g rze ch ó w , b łę d n ych w y b o ró w , złych d e c y z ji, a zatem w szystko to, co m nie o s k a rż a ło - zo s ta ł ze m nie z d ję ty. I p rz e z ch w ilę m yślałem , że to m o­

je p o ż e g n a n ie ze starym życiem to je d n o cze śn ie p o ż e g n a n ie z krzyżem . A le dziś w ie m , że ta k n a p ra w d ę m yliłem p o ję c ia . M ó j krzyż, a le ten p ra w d z iw y , d o p ie ro na m nie czeka. C o ­ d z ie n n ie jestem b liż e j w z ię c ia g o na siebie, b o d o p ie ro te ra z za c z y n a m rozu m ie ć p ra w d z i­

w ą je g o istotę. P ra w d z iw y k rz y ż to nie h a ń b a , c ie rp ie n ie i p o tę p ie n ie - ta k b yło , zanim w z ią ł g o na siebie Jezus. P ra w d z iw y k rz y ż to o d p o w ie d ź na tę m iłość, którą o b d a ro w a ł i o b d a ro w u je nas k a ż d e g o d n ia nasz Pan. C o to o z n a c z a w p ra ktyce ? N ie w ie m na p e w ­ no, uczę się te g o k a ż d e g o d n ia , a le p rz y jd z ie taki d zie ń , że ta p e w n o ść b ę d z ie te ż moim u d zia łe m i w te d y o tym o p o w ie m . N ie d łu g o .

J a c e k ,

d z ie n n ik a rz

N ie sie n ie krz y ż a jest ściśle z w ią z a n e z z a p a rc ie m się sa m e g o siebie. Z a u w a ż a m tu je d n a k p e w n ą różn icę : z a p a rc ie się siebie sam ego o d n o si się b a rd z ie j d o posłuszeństw a i w y trw a ­ łości, niesienie k rz y ż a n a tom ia st w ią ż e się g łó w n ie z d z ia ła ln o ś c ią w Pańskiej służbie, któ­

ra, ja k stw ie rd za m , p rz e c iw n a jest naszym naturalnym skłonnościom . W ie rn e z a p a rc ie się sa m e g o siebie o z n a c z a o d w a g ę i g o rliw o ś ć , zaś niesienie k rz y ż a - zw ycię stw o .

E m il,

e m e ryt

Dla m nie k rz y ż to Chrystus, C hrystus to m iłość, a z m iłości g o to w i jesteśmy d o w ie lu p o św ię ­ ceń, n ie d o g o d n o ś c i i cie rp ie ń . K a ż d y m iłu ją c y Pana ch rze ścijan in musi c o d z ie n n ie nosić krzyż. I ja też g o noszę, le c z nie myślę o tym , ja k d łu g o i jakim jest cię ża re m . W ie m , że jest jeszcze z a m ały i z a lekki. C z y ta ją c 11. ro z d z ia ł II Listu d o K o ryn tia n, u p e w n ia m się w m o­

im myśleniu i proszę Pana, a b ym m ó g ł tyle z ro b ić i tyle d la N ie g o w y c ie rp ie ć , ile z ro b ił i w y ­ c ie rp ia ł a p o s to ł Paweł.

Z b y s z e k ,

lid e r m ło d z ie ż y ► ► ►

________________ 7

(8)

M ą d re p ytanie. Z a d a ję je sobie często i myślę, że o d p o w ie d ź na nie kształtuje się, d o jrz e w a i zm ie nia w ra z z ż y c io w y m d o ś w ia d c z e ­ niem i czasem p o św ię co n ym na refleksję o Bożej bliskości. O b e c n y eta p m o je g o p o z n a w a n ia rzeczyw istości d u c h o w e j p o z w a la mi in­

te rp re to w a ć noszenie k rz y ż a jako um iera n ie d la siebie i d la d o c z e ­ snego życia . W ie rz ę , że kie d y Jezus niósł sw ój k rz y ż na G o lg o tę , z m a g a ł się z ch ę cią ż ycia , i to ż y c ia sp o ko jn e g o , w którym m ożna uniknąć tak d ra m a tyczn ych d e c y z ji, ja kie p rzyszło M u w te d y p o d ­ jąć. K a ż d y c z ło w ie k w n a tu ra ln y sposób d ą ż y d o w y g o d n e g o i w m iarę d o sta tn ie g o ż y c ia - b e z w ię kszych cie rp ie ń i ko n ie czn o ­ ści re z y g n o w a n ia z m arzeń c z y a m b icji. Jezus nie c h c ia ł um ierać, m arzył, b y O jc ie c o d s u n ą ł o d N ie g o „ten kie lich ". W o sta teczn o ści m óg ł p rz e c ie ż sp rze ciw ić się takiem u lo so w i, z d e c y d o w a ć o tym, b y p o rz u c ić k rzyż i uniknąć m ęczeńskiej śm ierci. N ie z r o b ił te g o jednak. D a ł u k rz y ż o w a ć nie tylko sw o je c ia ło , a le i duszę (czyli w o ­ lę i u czucia), p e łn ą p ra g n ie n ia , b y żyć. N ie w y b r a ł ła tw ie jsze j d ro ­ g i - w y b r a ł d ro g ę re zyg n a cji z w ła sn ych p o trze b . Poniósł tę o fia rę w imię m iłości d o O jc a i ludzi.

M yślę , że c o d z ie n n e noszenie krz y ż a to um iejętność re zyg n a cji z a tra kcyjn ych , a le p rze ciw n ych w o li Bożej d ró g ży c io w y c h . U m ie­

jętność b e zko m p ro m iso w e g o ro z s trz y g a n ia o tym, co słuszne, a co nie, a ta kże o tym , co w a żn ie jsze i m niej w a ż n e w o c z a c h Boga.

I jeszcze je d n o - ta kie zm a g a n ie się z so b ą samym ma zn a cze n ie tylko w te d y, g d y - tak jak Jezus - p e łn im y sw o ją misję d o b ro w o l­

nie, z m iłości; g d y nosim y swój krzyż ze św ia d o m o ścią , iż m am y p rz y w ile j p o d ą ż a ć śla d a m i M istrza . S ądzę, że w ia ra w ta ką kolej rze czy p o m a g a p rz e trw a ć w n a jd o tkliw szych kryzysach , ostać się w złe j g o d z in ie , a w re szcie o s ią g n ą ć cel.

E le n a ,

lid e rka m ło d zie ży, n a u czycie lka

C o d z ie n n e noszenie krzyża o z n a c z a d la m nie u m a rtw ia n ie w e mnie te g o, co ziem skie.

Chrystus r o z p ra w ił się z g rze ch e m na krzyżu, ja ro z p ra w ia m się z g rze szn ą naturą d zie ń p o dniu. M o ja śm ierć d la g rze ch u jest je d ­ n o ra zo w ym w y d a rz e n ie m w Chrystusie, a le je d n o cześn ie jest też procesem - b ę d ą c już św iętym , usta w iczn ie się uśw ięcam p rz e z co ­ d zie n n e u m ieranie d la grzechu.

C o d z ie n n e noszenie k rz y ż a o z n a c z a d la m nie um ieranie d la w ła sn e g o sposobu na życie .

„ N ie m oja w o la , a le Tw oja niech się sta n ie ". K rzyż to re z y g n a ­ cja z p ra w a d o d e c y d o w a n ia o swoim życiu. K rzyż to posłuszeń­

stwo Bożej w o li. N ie ść k rz y ż o z n a c z a w y k o n y w a ć nie swój, a le Bo­

ż y p la n d zie ń p o dniu.

C o d z ie n n e noszenie k rz y ż a o z n a c z a d la m nie z g o d ę na cie r­

p ie n ie , ja kie niesie ze s o b ą n a ś la d o w a n ie C hrystusa i służenie M u . N a ś la d o w a n ie Chrystusa w ią ż e się z cie rp ie n ie m . K rz y ż to cie r­

pienie. Jeśli Jezusa p rz e ś la d o w a li, i m nie p rz e ś la d o w a ć b ę d ą . Jeśli O n się tru d z ił i m ęczył, b y ł n ie zro zu m ia n y i o d rzu ca n y, jeśli N im się g o rszyli i nie m og li znieść Je g o nauki, jeśli G o z d ra d z a li i o p u s z c z a ­ li, to m oje ż y c ie i słu żb a d la N ie g o b ę d ą z a w ie ra ć p o d o b n e o ko ­ liczności. Jeśli z N im cie rpim y, z N im te ż b ę d z ie m y u w ie lb ie n i.

M a r iu s z ,

o d p o w ie d z ia ln y z a misje

Dla mnie o z n a c z a to posłuszeństw o Bogu - w y b ie ra n ie Jego z a ­ miast siebie i sw ojej w y g o d y ; posłuszeństw o Bogu z a m ia st z a b ie g a ­ nia z a w sze lką cenę o uzn a nie u ludzi.

Posłuszeństwo Jemu, n a w e t jeśli nie jest to d la m nie w y g o d n e , nie pasuje mi a lb o niesie ze so b ą b ó l i o d rz u c e n ie p rz e z innych.

K rz y s z to f,

ś w ia d c z y usługi in fo rm a tyczn e

Z e b r a ł K rz y s z to f M a tu s z e w s k i

____ ____

m m m tM P

u U M

łUdilłtlifniiTil

w m

_ czas w gronie

radosne uwielbianie, budujące wyki

a - *

trudu na słoneczne] piazy.

Ośrodek położony jest wśród lasów, w

öHMySö

Opłaty noclegowe w zależności od standardu pokoju 1. osoba dorosła -1 2 ,-1 8 ,- lub 30,- zł

2. dzieci od 4 do 12 lat - 6,- 9,-15,- zł 3. wspólne spanie na jednym łóżku Dzieci do 4 lat biorą udział w Kongi Parking - 5,- zł za dobę

V

1 tJWTłt

'Mmn'fiem zarezerwowania noclegu i pobytu w ośrodku jest przystanie wypełnionego zgłoszenia i równoczesne wpłacenie ofiary rejestracyjnej.

Ofiarę rejestracyjną należy wpłacić na konto: Kościół Zielonoświątkowy Zbór „EMAUS” w Rzeszowie, Bank PKO S.A. w Rzeszowie nr 51 1240 1792 1111 0000 1973 9791 z dopiskiem „KONGRES” .

Rejestracja również na www.kongres.kz.pl Zgłoszenia wysyłać i wszelkie zapytania kierować na adres:

Marek Skrzypczak ul. Dąbrowskiego 1A, 35-036 Rzeszów, tel. 017-852 9641, emaii: kongres@ kz.pl

UWAGA! W pokojach nie ma możliwości gotowania posiłków. Wszyscy uczestnicy Kongresu sa zobowiązani do ti zachęcamy do wykupienia pełnego wyżywienia. Opłatę za noclegi i wyżywienie każdy wpłaca bezpośrednio w ot OFIARA REJESTRACYJNA I TERMIH ZGŁOSZEŃ: W terminie do 15 kwietnia: 80 zł dorośli; 40 zł młodzież ucząca się w wi dzieci do 4 la t bezpłatnie. W terminie do 20 maja: 100 zł dorośli, 50 zł młodzież ucząca się w wieku 13 do 23 lat, 40 Po 20 maja zgłoszenia będą przyjmowane jedynie w przypadku wolnych miejsc.

(9)

P o d ą ża ć za kimś, b ie c z a kimś, p rz y c z e p ić się, p rz y k le ­ ić się d o kogoś, ro b ić coś tak sam o ja k ktoś inny, stać się czyim ś cieniem , d ą ż y ć d o ,

n a ś la d o w a ć ...

Jeśli ktoś z w as chce mnie

n a ś la d o w a ć

- p o w ie ­ d z ia ł im - musi p o rzu cić swoje egoistyczne am bicje, w z ią ć na ram iona swój krzyż i mnie

naśladow ać.

Jeśli chcesz kurczow o

trzy m a ć

swoje życie dla siebie, stra­

cisz je. Jeśli zrezygnujesz ze sw o je g o życia d la mnie i Ewangelii,

zn ajd ziesz

p ra w d z iw e życie (M k 8 ,3 5 -3 6 ).

Jeśli o dm ów isz za b ra n ia sw ojego krzyża i

pójścia za mnq,

nie jesteś w a rt tego, b y n a zyw a ć się moim. Jeśli kur­

czo w o uchwycisz się sw ojego życia,

stracisz

je, ale jeśli

oddasz

je dla mnie,

zn ajdziesz

je (M t 1 0 ,38-39).

Pracowałam kiedyś w ośrodku d la dorosłych upośle­

dzonych ludzi. Pierw szego d nia o p a rła m się o ścianę, szukając w niej w sp a rcia i p ró b u ją c sobie w y o b ra z ić , jak m iałabym kom unikow ać się z ludźm i, z którym i w ła ściw ie nie m ożna p o ro zm a w ia ć, których cia ła w y m a g a ją p o m o ­ cy, których inni... z w y k le się b o ją . Ja zresztą te żl Jedna z osób p ro w a d z ą c y c h to centrum p o w ie d z ia ła :

- Przez p ie rw szych kilka dni m ożesz p o prostu być cieniem tych, z którym i b ę d zie sz p ra c o w a ć .

O d e tc h n ę ła m z ulgą. W końcu cień rob i to, co ktoś inny. M a w z ó r d o n a ś la d o w a n ia . Z w z ra s ta ją c y m p o ­ d ziw e m p a trz y ła m , jak w p ra w n e ręce p o m a g a ły tam, g d z ie ręce c h o re g o nie d a ły b y so b ie rady. Z z a p a rty m tchem śle d ziła m ruchy pe łn e szacunku d la tych, któ rzy nie m o g li so b ie p o ra d z ić , a często nie w ie d z ie li, że nie m o g ą so b ie p o ra d z ić . Ktoś b y ł d la nich rękam i, ktoś p rz y g o to w a ł im posiłek, ktoś p o b ie g ł d o sklepu i a p teki, p o m ó g ł w yjść z w a n n y, w y p e łn ił dokum ent, z a b ra ł na w y sta w ę , p rz y g o to w a ł p rz y ję c ie , w y p e łn ia ł rz e c z y w i­

stość d o o k o ła sło w a m i pełnym i za ch ę ty, w s p a rc ia , m iło­

ści d la ludzi, któ rych b a rd z o ła tw o b y ło w ystraszyć, oszukać, w y k o rzysta ć. O n i n a w e t nie w y ra ż a li w d z ię c z ­ ności, b o nie m yśleli, że ta k w y p a d a . To m ały o śro d e k, nikt nie p o d z iw ia tych w szystkich gestów , nie zn a g o ­ d zin i lat, które u p ły w a ją na w ie rn e j, n ie z a u w a ż a ln e j trosce, cich e j p o m o cy. Ktoś stracił, p o rz u c ił sw oje życie , sw o je a m b icje , b y u słu g iw a ć innym . To b y ł d la m nie p rz y w ile j, b y m óc b yć p o śró d n a ś la d o w c ó w Jezusa.

S łow a, które m ój Pan w y p o w ie d z ia ł o n a śla d ow an iu G o i o krzyżu, za w sze w y trą c a ją mnie z b ło g ie g o samo­

z a d o w o le n ia i szukania w y g o d y w życiu. N ie p rz y p o m i­

nam sobie ż a d n e g o ka za n ia na tem at w z ię c ia sw o je g o krzyża. Pamiętam rozm yte kom entarze, które u rą g a ły p o ­ w a d z e i d ra m a tyzm o w i tych słów. N ie pam iętam książek współczesnych a u to ró w chrześcijańskiego św iata z a ­ c h o d n ie g o , które o d p o w ia d a ły b y znaczeniu tych słów.

Trzeba sięgnąć da le j, g łę b ie j, d o czasów , kie d y w y g o d a , sukces, p o w o d ze n ie , zw ycię stw o nie b yły najw iększym i w a rto ścia m i ta kże św iata chrześcijańskiego.

Tak n a p ra w d ę nie rozum iem tych słów. M uszę p rzy­

znać, że nieczęsto pytam m ojeg o Pana, co to znaczy, że mam w z ią ć swój krzyż i n a śla d o w a ć G o . W ie m , że na p e w n o nie jestem w stanie um rzeć na krzyżu d la sw oje­

g o z b a w ie n ia . O n już to d la mnie zrob ił. W ie m także, że w krzyżu nie ma nic ła tw e g o , nic p rzyjem n e g o , nic g o d ­ nego p o d ziw u . K rzyż w y d a rz y ł się prze d zm a rtw ych ­

N a

ś

a 1

d

w o

a

XI

wstaniem , prze d ch w a łą d w ó ch tysięcy la t chrześcijań­

stwa, prze d św ia d o m o ścią tego, co w y d a rz y ło się póź­

niej. G d y mój Pan niósł krzyż, b ył on sym bolem n a jg o r­

szej hańby, n ie p o w o d ze n ia , p o g a rd y. W c a le nie hero­

izmu. N ik t nie u w a ż a ł G o w te d y z a boh ate ra , któ ry robi coś d la kogoś innego. M ło d y m ężczyzna niósł n a rzę d zie sw ojej kaźni za sw ą dom n ie m a n ą zb ro d n ię .

P o d e jrze w a m , że w dniu, w którym niósł krzyż, Je­

zus b y ł być m oże d la sw oich w sp ó łcze sn ych kimś, komu u d a ło się z ro b ić troch ę za m ie sza n ia w m ieście, lub m o­

że kimś, kto m ia ł sw o ją w ie lk ą ch w ilę , a le ja kże te ra z m usiał z a to p ła c ić ! Jeśli m ia ł jakichś p rz y ja c ió ł, to te g o d n ia p ra w ie w szyscy się ulotnili. Jeśli m ia ł jakiś tłum, któ­

ry M u w iw a to w a ł i G o p o d z iw ia ł, to dziś ten tłum nie p rz e b ie ra ł w słow ach krytyki i p o g a rd y . A to b y ł d o p ie ­ ro p o c z ą te k , z a p o w ie d ź fiz y c z n e g o bólu, któ ry m iał b yć tak w ie lk i, że d o p ro w a d z ił d o śm ierci. D a w ca i Tw órca ż y c ia z a p e w n e je m iło w a ł; u m ieranie z c a łą p e w n o ścią nie b y ło d la N ie g o m asochistyczną p rz y ­ jem nością, na którą cz e k a ł c a łe życie . Je g o b ó l nie b ył sym bo liczny, n a m a lo w a n y c z y u d a w a n y. M y, Polacy, żyje m y dziś w ta k luksusowym miejscu, że p ra w ie n ig d y nie jesteśmy w y s ta w ie n i n a w e t na o g lą d a n ie ta kie g o b ó lu , a c ó ż d o p ie ro na d o ś w ia d c z a n ie ta k n ie sp ra w ie ­ d liw e g o , n ie m o ra ln e g o , k rz y w d z ą c e g o p o stę p o w a n ia .

16 g rudnia, na tyd zie ń prze d m inionym Bożym N a ro ­ dzeniem , Zeeshan G ili1, 15-letni chrześcijanin z prow incji Sind w Pakistanie, został p o rw a n y ze szkoły i z a b ra n y d o m adrasy (muzułmańskiej szkoły religijnej). Był b ity p rze z w ie le g o d zin , w końcu zm uszony d o w yp o w ie d z e n ia mu­

zułm ańskiego w yzn a n ia w ia ry. Tym samym w oczach o p ra w c ó w stał się m uzułm aninem. Pod g ro ź b ą bicia z a ­ częto g o szkolić w używ aniu broni i granatów . Poinformo­

w a n o g o, że zostanie w krótce w ysła n y d o Kaszmiru, by stać się terrorystą-sam obójcą, który z ło ż y życie w ofierze d la szerzenia swojej nowej w iary... W ia d o m o , że udało mu się uciec i że teraz ukryw a się w ra z z rodziną. Z d a je się, że Zeeshan, je g o m am a i m łodszy b rat m og liby coś p o w ie d zie ć na tem at cie rpien ia i niespraw iedliw ości...

M ó w ią c o n a śla d o w a n iu , m ój Pan m ó w ił o zo sta ­ w ie n iu cze g o ś, o p o rzu ce n iu s w o je g o ż y c ia , o re z y g n o ­ w a n iu . N ie d a się c h y b a nosić krzyża , a o p ró c z krzyża jeszcze w ła sn ych a m b icji, w ła sn ych p la n ó w , w ła sn ych sukcesów, w ła s n e g o d o m u, ko m putera, m uzyki. Tak b a r­

d z o w d zisie jszych cza sa ch id e n tyfiku je m y się z tym , co mamy, co osiągnęliśm y, co so b ie w y p ra c o w a liś m y , co so b ie w ym o d liliśm y. N a ś la d o w a n ie m o je g o Pana b ę ­ d z ie d la m nie z a p e w n e czym ś troch ę innym niż d la ko­

goś in n e g o. O n w ie d z ia ł, g d z ie i k ie d y m nie umieścić.

D zię ku ję M u z a to, że w o k ó ł m nie d a je innych, któ rzy G o n a śla d u ją , któ rz y rezyg n u ją , z o s ta w ia ją , tra cą , by zyskać Je g o życie . N a w e t jeśli nie za w sze rozum iem te sło w a , m og ę stać się cieniem tych, w któ rych G o w id z ę .

A n n a K o ta rs k a rys. M a g d a le n a S a w ic k a

1 H istoria Zeeshana jest opisa n a w p ub lika cji B arnabas Fund, o rg a n iza cji, która pracuje pośród p rześla d ow a nych chrześcijan.

(10)

iNasz cytat

O TYM,

JM MAŁO JEST TYCH,

CO MIŁUJĄ JEZUSOWY

I Relief p rze d sta w ia ją cy apo stoła Piotra.

A z ja M n ie jsza, V w ie k

4

E s W ie lu ma d z is ia j Jezus tych , co k o c h a ją J e g o K ró le stw o n ie bieskie, a le m a ło ta kich , k tó rz y d ź w ig a lib y Je g o krzyż. W ie lu ma s p ra g n io ­ nych Je g o p o cie sze n ia , le cz m ało p ra g n ą c y c h d z ie lić z N im b ó l.

W ie lu z n a jd z ie p rz y ja c ió ł d o stołu, a le m ało d o postu.

W s z y s c y ch cą się z N im cieszyć, m ało p ra g n ie d la N ie g o i z N im c ie rp ie ć . W ie lu id z ie z a Jezusem d o m om entu ła m a n ia chle- b a , le c z n ie w ie lu a ż d o w y c h y le n ia kie lich a m ęki. W ie lu p o d z iw ia J e g o cu d a , m a ło p o stę p u je z a h a ń b ą k rzyża .

W ie lu kocha Jezusa, d o p ó k i nie z ja w ią się trudności. W ie lu G o chw ali i b ło g o sła w i, d o p ó k i otrzym uje o d N ie g o jakieś łaski. G d y zaś Jezus się ukryje i choć na ch w ilę ich opuści, skarżą się a lb o całkiem u p a d a ją na duchu.

II.

Kto ko ch a Jezusa d la Jezusa, a nie d la w ła s n e g o z a d o w o le n ia , b ło ­ g o s ła w i G o i w m ęce, i w b ó lu serca ta k sam o, ja k w uniesieniu ra­

dości. A n a w e t g d y b y Jezus n ig d y nie z e c h c ia ł ze sła ć mu p o cie ch y, i ta k b y G o z a w s z e c h w a lił i d z ię k o w a ł.

III.

O , ja k w ie le m oże czysta m iłość Jezusa b e z d o m ie szki ż a d n e g o w ła s n e g o d o b ra c z y m iłości!

C z y ż ci, c o ty lk o sam ej p o c ie c h y szukają, nie p o w in n i się n a z y ­ w a ć p ła tn ym i w y ro b n ik a m i? C z y ż nie ko c h a ją b a rd z ie j siebie niż C hrystusa ci, co m ają na oku ty lk o w ła s n ą w y g o d ę i korzyść?

G d z ie ż jest ten, kto p ra g n ie służyć Bogu z a d a rm o ?

IV.

R zadko s p o tyka się ko g o ś ta k u d u c h o w io n e g o , a b y b y ł o g o ło c o n y ze w szystkie g o . K tó ż z n a jd z ie p ra w d z iw ie u b o g ie g o d uchem i w o l­

n e g o o d w sze lkich p rz y w ią z a ń ? D a le ko on i b e z g ra n ic z n a je g o ce­

na. C h o c ia ż b y c z ło w ie k o d d a ł c a łą s w o ją istotę - nic to jest.

A c h o ć b y c z y n ił w ie lk ą pokutę, i to m ało.

I ch o ćb y z d o b y ł w ielką w ie d zę , jeszcze mu daleko. I choćby o d z n a ­ c z a ł się w ie lką cnotą i g łę b o ką p o bożnością, jeszcze w ie le mu brak, a w ła ściw ie bra k mu jednej rzeczy, najpotrzebniejszej. Jakiej? Aby, p o ­ rzuciw szy wszystko, siebie także porzucił, z siebie sam ego się w y z u ł cał­

kow icie i nic nie za trzym a ł d la siebie z miłości własnej. I niechby w ie ­ d zia ł, że kiedy uczynił już wszystko, co pow inien b ył uczynić, nie uczy­

nił nic zg o ła .

V.

N ie ceń so b ie za b a rd z o te g o naw et, co b a rd z o m oże b yć c e n io ­ ne, a le m ów , żeś słu g ą n ie u żyte czn ym w p ra w d z ie , ja k m ó w i sam a p ra w d a : G d y u czyn icie wszystko, co w a m ro z k a z a n o , m ów cie : Słu­

d z y my n ie u żyte czn i.

W ó w c z a s b ę d z ie s z n a p ra w d ę u b o g i w duchu i n a g i i b ę d z ie s z m ó g ł rze c z Psalmistą: Bom jest sa m o tn y i u b o g i. A je d n a k któ ż jest b o g a tszy, kto m o żn ie jszy i b a rd z ie j w o ln y niż ten, kto siebie sam e­

g o i w szystko sw o je u m ia ł p o rz u c ić i n a jg łę b ie j się p o n iż y ć ?

T o m a s z a K em p is, O n a ś la d o w a n iu C hrystusa. C z. II. Z a c h ę ty d o życia w e w n ę trzn e g o ,

r. XI. Przeł. A n n a Kam ieńska. W a rs z a w a 1 9 9 4 , s. 8 4 -8 6 .

O n a ś la d o w a n iu C hrystusa, X IV -w ie czn y z b ió r 4 tra kta tó w , jest d zie łe m a n o ­ n im ow ym . P rzypisuje się je tra d y c y jn ie T om aszow i a Kem pis (1 3 8 0 -1 4 7 1 ), a w n o w szych b a d a n ia c h G e ra rd o w i G ro o te m u (1 3 4 0 -1 3 8 4 ) - k rz e w ic ie lo ­ w i d u c h o w e g o o d ro d z e n ia w H o la n d ii, d e vo tio m o d e rn a (łac. n o w a p o b o ż ­ ność). Powstał z a p e w n e w kręgu tzw . b ra c i, o ra z sióstr, w s p ó ln e g o ż y c ia - ruchu o d n o w y d ą ż ą c y m d o p o g łę b ie n ia ż y c ia d u c h o w e g o , p ie lę g n u ją c y m m o d litw ę i u m ia r w a scezie. D z ie ło to cie szy się o d w ie k ó w w ie lk ą p o p u la r­

nością, p rz e ło ż o n e zo sta ło na blisko sto ję zykó w . N a ję zyk po lski tłu m a c z o ­ ne w ie lo k ro tn ie , p o ra z p ie rw s z y ju ż w 1 5 4 5 r. (m k )

1 0

CHRZEŚCIJANIN 0 3 /0 4 /2 0 0 4 • www.chn.kz.pl

(11)

W o

D zię ki J e g o z d u m ie w a ją c e j ła sce w ie m na p e w n o , ż e za m ieszka m z N im na z a w s z e nie d la te g o , że m oje d o b re u czyn ki na w a d z e Sądu O s ta te c z n e g o p rz e w a ż ą m oje g rze ch y. O n nie musi o d w o ły ­ w a ć się d o ziem skich m eto d w p o d e jm o w a n iu d e c y z ji co d o nasze­

g o w s p ó łu d z ia łu w J e g o d z ie d z ic tw ie .

A le sam a często, na w ła s n ą rękę, w n a jp ry w a tn ie js z y m czasie, z trud e m w y g o s p o d a ro w a n y m sp o śró d kilkunastu g o d z in p o ś w ię ­ conych rze czo m p ie rw s z o rz ę d n y m i tym m niej w a ż n y m , na sw ojej w ła sn e j w a d z e u k ła d a m o w o c e s w o je g o ż y c ia . P raw ie z a w s z e są lżejsze o d te g o , co k ła d ę na d ru g ie j szalce.

W a ż ę p o staw y. N ie k tó re z nich z trudem i n ie d o w ie rz a n ie m ro z p o z n a ję ja k o o b c e c ia ła w chrze ścijań skim umyśle: p o ż ą d li­

w o ść o czu - tu w y s ta rc z y je d n o p rz e c ią g łe s p o jrz e n ie na w y s ta w y skle p o w e ; p ych a ż y c ia usidla m nie często, g d y p a trz ę w lustro p rz e d w yjście m d o p racy.

D o k ła d a m c o ra z to in n e g o ro d z a ju myśli, o g lę d n ie m ó w ią c, n ie c h w a le b n e .

W a ż ę o w o c e m oich ust - im w ię c e j ich jest, tym n ie b e z p ie c z ­ niej w g ó rę p o d n o s i się szalka.

D ą że n ia . S ta n o w c z o z b y t m a ło tych k ró tko te rm in o w ych , które s z y b c ie j sta ją się n a m a c a ln e . N ie m a się co śpieszyć, p rz e c ie ż ser­

ce m ęd rca z n a w ła ś c iw y czas. Sęk w tym , że a b y z n a ć w ła ś c iw y czas, trz e b a m ieć serce m ęd rca . W o lę p rz y ją ć , że m oje jest ta k na­

p ra w d ę p o d s tę p n e i ze p su te p o n a d w sze lkie p o z n a n ie .

W a ż ę d a le j. C z y ta w ia ra ma ju ż ro z m ia ry z ia rn k a g o rc z y c y , c z y na ra zie ty lk o z ia rn k a piasku? I c z y jest to p ra w d z iw e z ia rn k o g o rc z y c y , c z y ty lk o n ie z d o ln a d o w y k ie łk o w a n ia łu p in ka ?

S ię g a m w re szcie p o tę m oją m ize rn ą m iłość. Pakunek leciutki, niestety, a le to i ta k n a jm n ie jszy p ro b le m . T rze b a je szcze o ce n ić p o s z c z e g ó ln e e g z e m p la rz e - o w o c e kla sy A , F, S i E . Klasa E p re ­ ze n tu je się stosunkow o n a jle p ie j, g łó w n ie d la te g o , że w y ro s ła w s p rz y ja ją c y c h w a ru n k a c h ku ltu ry Z a c h o d u . O w o c e p o zo sta łych klas w y g lą d a ją nie źle , a le nie m o g ę rę c z y ć z a ich sm ak i trw a ło ść.

N o cóż, nieciekaw ie w y p a d a to m oje w ażenie. N a jednej szalce - ow oce, na dru g ie j - kryteria. Jasne, o g ó ln ie dostępne, dobre, miłe i doskonałe. Stanow czo z a m ało pracy, za m ało wysiłku w kła d a m w to, a b y im sprostać. W c ią ż nie w iem , co to jest za p ie ra n ie się siebie, i konsekwentnie w yb ie ra m p o b ła ża n ie sobie. A le w o lę nie mieć nic na sw oją o b ro n ę i czekać na Jego uspraw iedliw ienie. I zrob ię wszystko,

a b y następnym razem w yp a ść o w ie le lepiej.

W a ż ę , m ie rzę , a n a liz u ję , p o ró w n u ję z kryteriam i. C zasam i ła p ię się na tym, że p rz y ca łe j tej o p e ra c ji korzystam z fil­

tru oskarżeń i p o tę p ie n ia , któ ry jakoś p rz y p a d k ie m z n a jd u ję p o d ręką, s z c z e g ó ln ie k ie d y ko n ce ntru ję się tak m ocn o na tym , że mój Pan ż yje w e mnie, że a ż z a ­ p om inam , że mieszka też w ś w ia tło ś c i n ie d o ­ stępnej.

m

N a z a k o ń c z e n ie k a ż d e j ta kie j sesji w szystko, c o z w a ż y ła m , zrz u c a m na Pana. S taje się w m oich o c z a c h w ię kszy, a ja kurczę się d o b a rd z ie j c h w a le b n y c h ro z m ia ró w i o p a d a m troch ę n iże j. Pę­

ka ko le jn y b a lo n ik pychy, któ rą ta k n a p ra w d ę p o d szyte jest m oje ch rze ścija ń stw o . A le i ta k muszę się strzec, b o b y w a , że to, co p ę k­

nie w jednym m iejscu, w innym m oże u rosnąć w d w ó jn a s ó b . Z a ka żd ym razem p o w ra c a p yta n ie : ja k m o g ę z m ie n ić c o k o l­

w ie k w tym m ikro sko p ijn ym w ycin ku św ia ta , w któ rym Bóg m nie um ieścił. N ie w a rto p y ta ć „ ja k ? " , b o skie ro w a n e d o B o g a „ ja k ? "

su g e ru je w ą tp liw o ś ć ta k sam o co „c z y ? ".

N ie w a ż n e , jak. W a ż n e , że m im o n ie sko ń czo n e g o m nóstw a o g ra n ic z e ń , jestem so lą zie m i i ś w ia tło ścią św ia ta . W ie m , że m im o m arn e j jakości o w o c ó w , zm ie n ia m św iat. Jestem solą i św ia tłe m , ja ­ ko w y p o s a ż o n a w e w szystko, c z e g o ty lk o m o g ła b y m p o trz e b o w a ć d o ż y c ia i p o b o ż n o ś c i. G w a ra n tu je to Je g o S ło w o . To o n o o kreśla m o ją tożsam ość.

N ie w ie m , na ile ta k n a p ra w d ę zn a m Jezusa. A le zn a m G o na ty le d o b rz e , a b y w ie d z ie ć , że jeśli o ka że się, że d ro g a m o je g o ż y ­ cia b y ła o kilka m ilim e tró w z a szeroka, nie o d rz u c i m nie p recz.

I b ę d z ie to z Je g o strony p o tw ie rd z e n ie w yższo ści m iło s ie rd z ia n a d sądem , a nie kom prom is.

A g n ie s z k a Bloch - razem z mężem i dziećm i, Kubq i N a ta liq ,

uczęszcza d o z b o ru w O p o lu rys. M a g d a le n a S a w ic k a

' A - a g a p e , F - filia (miłość b ratn ia ), S - storge (miłość rodzicielska), E - eros

1 1

Cytaty

Powiązane dokumenty

z pozostałych sylab odczytasz brakującą część pewnej ciekawej informacji, która została podana na dole ćwiczenia.. Nie trzeba zajmować się zwierzętami, same dadzą

Sławomir Kalwinek podejmuje od lat ważne i interesujące inicjatywy badawcze oraz artystyczne, sprawdza współzależności istniejące pomiędzy różnymi mediami, przygląda

Na dzisiejszej lekcji przypomnisz sobie, a jeśli nie pamiętasz, to nauczysz się liczebników angielskich od jednego do dwudziestu.. Zacznij od oglądnięcia filmiku

„Pożyczamy” zawsze 10, od cyfry (różnej od zera) stojącej przed, a ona zmniejsz się o 1.. Może się zdarzyd, że odejmując jedną liczbę od drugiej,

Dwóch poetów – szejk Farid i Kabir – głoszących nirguniczną, apofatycz- ną odmianę bhakti, popularnego mistycyzmu tego okresu, poprzez utwory cytowane w przekładzie

Kiedy dziecko przejawia trudne zachowania zwykle odczuwamy frustrację, bezsilność, obawę, że coś jest nie tak, skoro ono się tak zachowuje.. Zdarza się, że

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..