• Nie Znaleziono Wyników

Ciemne świecidła nadziei - starość Józefa Ignacego Kraszewskiego (na przykładzie "Nocy bezsennych")

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ciemne świecidła nadziei - starość Józefa Ignacego Kraszewskiego (na przykładzie "Nocy bezsennych")"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Szladowski

Ciemne świecidła nadziei - starość

Józefa Ignacego Kraszewskiego (na

przykładzie "Nocy bezsennych")

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5

(47), 343-357

(2)

R O K V (XLVII) 2 0 1 2

M a r e k Sz l a d o w s k i

C

i e m n e ś w i e c i d ł a n a d z i e i

- STAROŚĆ JÓZEFA IGNACEGO KRASZEW SKIEGO

( n a p r z y k ł a d z i e N o c y b e z s e n n y c h)

K

i e d y w c z e r w c u 1883 r o k u Józef Ignacy Kraszewski został aresztowany

w Berlinie w tak zwanej sprawie „korespondencji francuskich”, m iał już przeszło siedemdziesiąt lat1. Był człowiekiem starym i schorowanym. „Dziecko wieku”, ja k nazwał Kraszewskiego Grzegorz Leszczyński2, czy „polski Aha- swerus”, jak chce tego Bogdan M azan3, staje się niespodziewanie więźniem politycznym - a oba sform ułow ania trafnie oddają historyczny paradoks, jakim zostają naznaczone życiowe perypetie artysty. O wem u „starczem u” epilogowi biografii, uwiecznionem u w późnych zapiskach Kraszewskiego (przede wszystkim w Nocach bezsennych), przybierających formę osobistego dokumentu, pośw ięcony zostanie poniższy tekst. Jest to tym samym próba częściowego zrekonstruow ania (a więc i prześledzenia) procesu starzenia się pisarza, a także sposobów m inim alizowania i neutralizowania objawów starości. Tytułowa form uła, nawiązująca do poezji Aleksandra Wata, zapo­

1 N a ten tem at por. m .in.: W. D anek, Spraw a procesu i ska za n ia J.I. Kraszewskiego, „T w órczość” 1955, nr 10; J.W. B orejsza, D ossier B/a 1133 {Jó z e f Ign acy K raszew ski), w: tegoż, Piękny w iek XIX, W arszawa 1984; T. Budrew icz, „Kraszewski w olny!”. Prasa

polska o u rlo pie w ięź n ia stanu, w: tegoż, K raszew sk i - p rz y biu rk u i w śród ludzi,

K rakó w 2004.

2 G. L eszczyński, Bezsenne noce „dziecka w iek u ” (Jó z e f Ignacy Kraszewski: „P a m ięt­

n ik i”), w: Kraszew ski - pisarz współczesny, red. E. Ihnatow icz, W arszawa 1996.

3 B. M azan, Ahasw erus polski według „Nocy bezsennych "Józefa Ignacego Kraszewskiego, „P am iętn ik L iterack i” 2000, z. 2.

(3)

wiada też m odel dekonstrukcji opartej m iędzy innym i na „k rytyce som a­ tycznej” 4. Uzasadnione jest to sposobem traktowania starości przez sam ego Kraszewskiego, która choć była przez niego pojm owana jako im m anentna część egzystencji, to pozostawała zdom inowana jednak przez cielesne, cho­ robowe doznania. A w każdym razie taki jej obraz w yłania się z korespon­ dencji pisarza. To w łaśnie choroba w yznacza p raw d ziw y rytm starczych doświadczeń, stając się jednocześnie „wielką m etaforą określającą sam opo­ czucie człowieka w świecie, metaforą zresztą atrakcyjną, bo urucham iającą rozległą skalę postaw em ocjonalnych”, jak trafnie zauważa Tadeusz Budre­ w icz5. W przypadku Kraszew skiego choroba pełn i zatem szczególną rolę, którą dobrze zdefiniowała Susan Sontag:

C h o r o b a j e s t n o c n ą p ó ł k u l ą ż y c i a , n a s z y m b a r d z i e j u c i ą ż ­ l i w y m o b y w a t e l s t w e m . Od dnia narodzin każdy z nas posiada bow iem jakby dwa paszporty - przynależy zarówno do świata zdrowych, jak i do świata chorych. I choć w szyscy w olim y przyznawać się do lepszego z tych światów, prędzej czy póź­ niej, chociażby na krótko, m usim y uznać również nasz związek z tym inn ym .6

Starość Kraszewskiego staje się przyjęciem tego drugiego, „nocnego oby­ watelstwa”. Jest to szczególnie cenna m etafora w kontekście stylistyki oni- rycznej tekstu Nocy bezsennych, a właściwie należałoby powiedzieć stylistyki onirycznej a rebours. K raszew ski, nękany rozm aitym i dolegliw ościam i - wśród nich bezsennością, która inten syfikow ała dodatkow o doznawanie chorób - doświadcza współistnienia z chorobą (swego rodzaju pars pro toto istnienia), a w końcu jej nieuchronnego zwycięstwa. W swoistej „fenom e­ nologii bólu” doznania starości Kraszewskiego wpisują się także w rom an­ tyczny model przeżywania i cierpienia7. Tego typu strategia odczytywania tekstu, akcentująca egzystencjalne przeżycia, nawiązuje z jednej strony do

4 Kategorię tę w ykorzystuję w oparciu o badania A d am a D ziadka. „P rojek t krytyk i som atycznej opiera się na fizycznej ekwiwalencji pom iędzy ciałem a znakiem (sóma i sem a), ciałem rz e c z y w isty m i ciałem tekstu, so m atyzm em i sem io lo g ią (jako ogóln ą teo rią zn aku i w znaczeniu m ed yczn ym ja k o «sym p to m atolo gią» , a w ięc działem m ed ycyny zajm ującym się objaw am i chorób), co pozw ala połączyć projekt k ry ty k i z p raktyką kliniczną” (A. D ziadek, K rytyka som atyczna [online], Sensual- ność w kulturze polskiej, [dostęp 2012-07-20]: < http://sensualnosc.ibl.waw.pl>). 5 T. Budrew icz, „ Z d ro w ie ” i „ choroba” w język u Kraszewskiego (w okresie wołyńskim ),

w: tegoż, Kraszew ski - p rzy biu rk u ..., s. 79-80.

6 S. Sontag, Choroba ja k o metafora. A ID S i jego metafory, przeł. J. A nders, W arszawa 1999. s. 7 (podkr. - M .Sz.).

7 Por. np.: A. N apierała, Funkcje cierpienia w antropologii rom antycznej. W izje i d ia ­

(4)

d otychczasow ych sposobów lektury późnych tekstów pisarza8, z drugiej wkracza na teren do tej pory pomijany w interpretacyjnych poszukiwaniach badaczy9.

Starość K raszew skiego to temat złożony i w ielow ym iarow y, wobec któ­ rego m ożna przyjąć rozmaite techniki interpretacji. Zaproponow ana tutaj jest próbą w ydobycia i przeglądu metafor, za pom ocą których pisarz opisuje własne dośw iadczenia. Rejestr starczych i chorobow ych skarg pisarza jest długi, m ożna go rekonstruow ać na różne sposoby (głównie na podstawie bogatej korespondencji pisarza). Równie ważny wydaje się jednak sposób, w jaki Kraszew ski starał się oswoić i zneutralizować doświadczenie um iera­ nia (bo jeg o starość była, co oczywiste, także tego typu doznaniem) i nadać mu sens w porządku istnienia.

W niniejszym tekście proponuję trzy tematyczne dominanty, pozwalające ująć doświadczenie starości. Po pierwsze, szczególny, metaforyczny, „senn y” język - chodzi mi zatem o próbę jego rekonstrukcji (bo w nim zawarte są p esym istyczn e o d czy tan ia starości). Po d ru gie, w iara m anifestująca się w m odlitwach. Po trzecie zaś, akt pisarski rozum iany jako dowód istnienia. D wa ostatnie elem enty m ożna postrzegać jako przykłady walki ze starością.

A L F A B E T S E N N Y C H M E T A F O R

Sen jest sw ego rodzaju językow ym , a zarazem sym bolicznym kodem , za pom ocą którego K raszew ski opisuje swoje dośw iadczenia, przeszłość. Ta swoista m ow a pam ięci jest jed n ak kapryśna i nie daje się łatwo odczytać nawet przez sam ego pisarza: „K ied y m iałem pochw ycić klucz tego języka - ucich ło” 10 (N B 305). Zatem głów nym zadaniem K raszew skiego (a także

8 O bok cytowanych powyżej wypowiedzi Leszczyńskiego i M azana należy w spom nieć o artyku le Iwony W ęgrzyn, Wartość pam ięci. „N oce bezsenne” w kręgu p am iętn ik ar­

skich fo rm twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, w: E uropejskość i rodzimość. H oryzonty twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, red. W. Ratajczak, T. Sobieraj,

Poznań 2006.

9 W ty m sensie jest to próba od p ow ied zi na apel M azan a: „N ow e kom entarze, nie stro n iąc od a n a liz y i interpretacji, w in n y przybrać k ształt zin d yw id u alizo w an y, szukając rozw iązań niekonw encjonalnych. Użycie bow iem w yłączn ie tradycyjnej m etody, op artej na p o z y ty w isty c z n y m typie lektury, sp rzyja p etry fik a cji dziełka.

Noce m ożna rów nież odczytać tak, że z sam ego tekstu w yło n ią się satysfakcjon u ją­

ce objaśnienia, usuwające potrzebę ścisłej akrybii [...]” (B. M azan, dz. cyt., s. 53-54). 10 J.I. Kraszew ski, Noce bezsenne, w: tegoż, Pam iętniki, oprać. W. D anek, W rocław 1972,

s. 305. W d alszych częściach tekstu cytaty z utw orów K raszew sk iego oznaczam n astęp u jący m i sk ró tam i: NB - Noce bezsenne-, KZK - K artki z kalendarza (w: te­ goż, Pam iętn iki); ZZM - Z apiski z M agdeburga i z San Rento (w: tegoż, Pam iętniki);

(5)

czytelnika-interpretatora) stanie się poszukiwanie kluczy, m ogących otw o­ rzyć drzw i sennej/starczej w yobraźni. Ten proces jest także próbą w alki z bezsennością. W czasie nocy rozpoczyna się swego rodzaju nasłuchiwanie, dekodowanie i odkryw anie tajemniczej m ow y snu: „Sen się z ciebie szyder- sko naigrywa. Zaszeleściły pergam inowe jego skrzydła - uszedł” (N B 302). I dalej jeszcze:

Następuje zm iana, noc zdaje się rozjaśniać jakim ś bladym odblaskiem . O czym a za­ m kniętym i widzisz coś. Szybko, nie pochwycone, suną się, lecą, przem ykają cienie, m gły, chm ury, tow arzyszki i zw iastu nki snu up ragnionego. N iestety, z n ik ły i one, obiecany sen nie przyszedł z nim i, czarna noc wraca. ^02)

N iem ożność jednoznacznego odczytania swoistego kodu sennej im agi- nacji zmusza pisarza do pilnego nasłuchiwania, do nauki alfabetu nocnych metafor. Próba rozpoznania sennej m ow y wiedzie, w m oim przekonaniu, do trzech sym bolicznych wyobrażeń człowieka jako kam ienia, dom u-ruiny i drzewa. W nich ukryte są obrazowe cechy egzystencjalnego doświadczenia starego Kraszewskiego.

Petryfikacja człowieka stanowi jeden z kulturowych sposobów opisania starości. Sam Kraszew ski przyw ołuje M ickiew iczow ski trop znaczenia ka­ mienia: „M ickiew icz m ówił o kamieniu, noszonym przez długie lata, który przyrasta do człowieka i drga tętnami jego życia” (NB 417). Owe „drgania” w kam iennej strukturze człow ieka od w ołują się z jed n ej strony do jego przynależności do narodowej społeczności, z drugiej pełnią określone funk­ cje egzystencjalne. Przyjęcie atrybutów kam ienia wiąże się u Kraszewskiego z em igracyjnym zesłaniem , ale także ze zm ianam i, które w nim zachodzą. O tym, że świadomość tego procesu nie była pisarzowi właściwa tylko w okre­ sie starości, świadczy zapis w Wieczorach drezdeńskich: „ Z kam ieni tworzy człow iek istoty żywe, no, a z istot żyw ych - kam ien ie” (W D 144). Starcza, kam ienna egzystencja objawia się u Kraszew skiego głów nie m entalnym i zm ianami, skierowaniem człowieka na własne wnętrze:

[...] człowiek, zam knąwszy się z sobą, żyje czas jakiś tym , co w yniósł na pustelnię z ogólnego skarbca przysw oiwszy sobie, a potem , potem tłuszcz w łasny trawi, chudnie,

zam iera, usycha [...]. (N B 318)

PLM - Pam iętnik z lat m łodzieńczych (w: tegoż, Pam iętn iki); WD - W ieczory drez­

deńskie (Lwów 1866); TL - J.I. K raszew ski, T. Lenartow icz, K orespondencja, oprać.

W. D a n e k , W ro c ła w 1963; LDR - J.I. K r a s z e w s k i, L isty do ro d z in y 1863-1886, cz. 2: Na em igracji, oprać. S. Burkot, W rocław 1993; WCH - J.I. K raszew ski, Listy

do W ładysław a Chodźkiew icza, oprać. S. Burkot, K rakó w 1999; po skrócie podaję

(6)

To szczególnie w ażn y sposób obrazow ania starości. A le p ojaw iają się u Kraszewskiego bardziej dosłowne porównania do kamienia:

[...] zdaje m i się, że gd ybym cudem ju tro o b ud ził się na M okotow skiej ulicy, tak by m i łatw o było d alszy ciąg przerw anego życia prow adzić po latach dwudziestu, ja k gdybym wczoraj p ow rócił z redakcji. T r o c h ę m c h u o s i a d ł o n a t y m k a ­ m i e n i u w y r z u c o n y m n a Ł u ż y c e , n ic w ię c e j. W e w n ą tr z o n n i e n a r u s z o n y .

(NB 400, podkr. - M.Sz.) M nie zaczęty wczoraj 63-ci ciąży. M achina się psuje po trosze, szczególnie ten, co to go Polacy gospodarzem nazwali - żołądek. A le chorować naprawdę nie ma czasu. N i­ gdy tak ten czas nie leciał, ja k teraz. Jestem przekonany, że c z ł o w i e k p o d k o n i e c ż y c i a , j a k k a m i e ń p a d a j ą c y z g ó r y , i m b l i ż e j z i e m i , t y m s z y b c i e j l e c i . Połapać się niepodobna z dniam i. „ „ „

K Y F (TL 271, podkr. - M.Sz.)

M otyw kam ienia pojaw ia się także, m iędzy innym i, w korespondencji z Teofilem Lenartowiczem: „N ie chcę C i do reszty hum oru psuć, opisując, co około tej taczki kamieni, co pod nią błota, co nad nią wichru, co w niej ciężaru i jak ręce wala, i ja k ... ale dosyć” (TL 322). „Drezdeński sam otnik” uświadam ia więc sobie, że czeka go los kam ienia, stopniowe zam ykanie się w sobie. Dlatego słowa: „Robinsonem m ożna być kilka lat, póki się zapasy m yśli i sił nie wyczerpią; pod koniec zdziczeć m usi człowiek lub zdziwaczeć. Vae soli” (NB 318) - biada samotnemu, brzm ią autotematycznie.

Kolejne z sym bolicznych znaczeń, a więc porównanie człowieka do ru ­ iny, dodatkow o pogłębia pesym izm bijący ze wskazanych sym bolicznych znaczeń. O ile porównanie do kam ienia odnosiło się głównie do mentalnej, wewnętrznej kondycji pisarza, o tyle to odwołanie koncentruje się na ciele­ snych doznaniach. M otyw ru in y łączy się oczyw iście z m etaforycznym i znaczeniam i domu. D om może być sym bolicznym odwzorowaniem czło­ wieka: „D om y - pisze Kraszewski - mają fizjonom ią, wiek swój napisany na czole i charakter jak ludzie” (PLM 109), ale także człowiek może zostać p o ­ równany do domu. Doznania fizycznych przemian towarzyszą Kraszewskie­ mu nieprzerwanie do samej śmierci, intensyfikując się wraz z upływem czasu - dom -ciało przeistacza się w ruinę:

Cierpieniem m oim jest emfizema, a z tego powodu i z wieku rozdęcie nadzwyczajne żołąd ka, k tó ry naciska p łu ca, op ad n ięcie wątroby. W liczyć jeszcze trzeba egzemę niezbyt ostrą, bronchitis chroniczny. N ajp rzykrzejszy ze w szystk iego jest stan nie żołądka, ale atonia w kiszkach, a w głowie anemia. Apetyt straciłem , do m ięsa m am wstręt. Jeść m ogę bardzo mało. Po wielu próbach w padłem teraz na m itrat magnezji (granulee), k tó ry biorę z d obrym skutkiem , gdy potrzeba konieczna, posługuje się now o w ynalezioną m ikroklyzm ą [gum ow y przyrząd do lew atyw y - przyp. M .Sz.]. B ez tego nie m ogę żyć. C h od zić m i trudno, a p o je d z e n iu , ch oćby m ałym , prawie

(7)

niepodobna. Każdy ruch żyw szy odzyw a się w piersiach. M iałem ju ż raz synkopę [zem dlenie - przyp. M .Sz.] od zbytn iego w yciągn ięcia ręki. N ie m am nigdy dnia jednego bez kilku godzin okrutnego cierpienia i bezsilności. Z ap om n iałem dodać, że nogi są teraz trochę, ale czasem mocno, obrzękłe. Ostatecznie żadnej w ad y orga­ nicznej nie znaleźli. [...] Widzisz, mój drogi panie, że z t a k ą r u i n ą c i ę ż k o c o p o r a d z i ć . 11

N ajlepszą egzem plifikacją fizycznych przem ian pisarza jest jego kore­ spondencja. Form uła W iktora Hugo: „Stary człowiek - to m yśląca ruina” 12 zdaje się nabierać szczególnej aktualności w przypadku Kraszewskiego.

Ostatnie z symbolicznych odwołań, porównanie człowieka do drzewa, zda­ je się wnosić nieco optymizmu, zwłaszcza ze względu na jego biblijne kono­ tacje z drzewem życia. To także jeden z m otywów dobrze opisanych w lite­ raturze przedmiotu. W zaproponowanym kontekście symbolicznych znaczeń kam ienia i ru in y o d gryw a istotną funkcję. D rzew o spełn ia bow iem rolę łącznika m łodości ze starością (jest świadectwem powrotu do źródeł istnie­ nia), bowiem „w jego cieniu” człowiek się narodził:

Litościwe te jo d ły ze swym usypiającym szumem, pieśnią niańczoną, otaczały m oją kolebkę. U olbrzym ich pniów siedząc, w ydobyw ałem ze mchu m łode głów ki rydzów, w ytykających się z ziemi. W yrastały tak cudem z głębi, niosąc z sobą t a j e m n i c z e s ł o w o ż y c i a . Z d aw ały się uśm iechać, otrząsając z pleśni, która gładkie ich czaszki oplatała. M chy podobne b yły pieluszkom . W śród nich rosły m aleńkie kwiateczki, które tylko tu m ogły się m ieścić, tu kwitnąć i um ierać. Dalej poza cień jodeł, poza gran ice m ch ów nie w ażyłem się pokazać. N a m chach p ełzały i p o la tyw a ły dziwne stworzonka, przy nich i do nich zrodzone [...]. W szystko to razem stanow iło jakby światek odrębny, do którego naówczas i ja jeszcze należałem . Z n aliśm y się wszyscy: rydz, ślim aczek, ja i kwiatki. Uroczysty spokój jakby płaszczem w ielkim nas ob ejm o­ w ał i otulał. Jo d ły jed n a za drugą biegły szeregiem , postaw ione na straży.

(NB 305, podkr. - M .Sz.)

W pew nym sensie m otyw drzewa jest elem entem w spom agającym od­ czytanie sennego języka, splata się z oniryczną, arkadyjską, ale i animali- styczną wizją początków życia, tworzy pom ost m iędzy wiekiem dziecięcym i starczym . P o zytyw n ą rolę toposu drzew a w id ać n ajw yraźn iej w łaśnie w sferze języka, niejako „w jego cieniu” wyłania się przecież zrozum iały kod dostępu do świata „starczych” snów, którego m atrycy dostarcza język dziec­ ka rozpoznającego świat, przykrojony na jego miarę. C o więcej, drzewo dla Kraszewskiego jest także elementem teleologicznego porządku natury:

11 C yt. za: W. D an ek, Jó z e f Ign acy K raszew ski. Z a ry s biograficzny, W arszaw a 1976, s. 4 0 9 -4 10 , podkr. - M .Sz.

12 W. H ugo, C zło w iek śm iechu, tłu m . H. Szu m ań ska-G ro sso w a, ob jaśn ien ia i notki M . Ż u row sk i, Szczecin 1986, s. 16.

(8)

G łęboka starość lasu - ja k pisze Leszczyński - m a swój odpow iednik w starości człow ieka i sta ro ści d om u, a je d n o c z e śn ie zn ajd u je d o p e łn ie n ie w kontrastow o ujętej p ostaci m ałego dziecka, trzym ającego w ręku gałązkę jo d ło w ą, sym bol trw a­ nia, w iecznego zw ycięstw a życia [...]. C złow iek jest uczestnikiem m isterium życia, m ieszkańcem i nieodłączną częścią natury.13

M imo witalistycznego potencjału tkwiącego w motywie drzewa, ma wszak pisarz świadom ość panujących reguł, podlegające procesowi rozpadu/spale­ nia drzewo koresponduje z grobowym wym iarem sym boliki kam ienia oraz scenerią ruin:

Prawu zniszczenia, które jest prawem życia, nic się oprzeć nie może. W alczy z nim człow iek, ale na próżno. Zbiorow ą siła ludzkości byt swój przeciągnąć i przedłużyć w spom n ieniam i zdoła. Ryje na kam ieniach, grom adzi głazy, pisze na grobach, lecz jeden kataklizm , co pokoleń kilka zmiecie, na kam ieniach ściera głoski, głazy obala, groby zasypuje. Lasy rosną na ruinach.

(NB 317) W szystko to kiedyś pójdzie z dymem, rozproszy się i zginie. Tak bywało, jest i bę­ dzie na św iecie. Stosu n ki się zm ieniają, nic stałego nie m a, apres le tiers etat teraz proletariat, po proletariacie przyjdą wibrony [rodzaj bakterii], robaki, m eszki itp.

(LD R 282)

M O D L I T W Y K R A S Z E W S K I E G O

Kraszewski starał się „oswoić” starość między innym i za pom ocą w iary i m o ­ dlitwy. Stanowiła ona dla pisarza fundament istnienia, o czym pisał już 1912 roku A dam Krechowiecki:

Nie był on nigdy prorokiem zwątpienia, nie siał goryczy, nie waśnił. W jego dziele literackiem jest często wielka boleść, są łzy serdeczne, niezm ierna tęsknota, pesym i­ zmu nie ma. Natom iast zawsze prom yk nadziei, słowo otuchy, pokrzepienia i wiary.

Tak, wiary! B o jeśli w tym względzie przyjm ował on chwilowo i dawał w yraz zm ien­ nym p rą d o m o p in ii, to zaw sze gru n tem je g o p rzek on ań b y ła g łę b o k a religijn ość i w iara.14

Zapis starczego doświadczenia jest świadectwem tych chwilowych, lecz uporczywie powracających zwątpień pisarza w ustalony porządek istnienia, w k tóry m im o w szystko starał się w ierzyć. Z jed n ej strony m am y do czy­ nienia z tekstam i pośw iadczającym i budowanie aprobatywnego myślenia o zasadach rządzących światem (nawet tych trudnych do zaakceptowania, jak starość), z d ru giej zaś o bserw u jem y nieu fn ość, a nawet n iew yrażaln y

sło-13 G. L eszczyński, dz. cyt., s. 190.

(9)

wem lęk wobec praw natury - ta grupa prac była, jak przyznaje Krechowiecki, „niezw ykłym objawem w usposobieniu Kraszewskiego” 15. W iara pełniła za­ tem głównie rolę pokrzepiciela i nadawała sens cierpieniu: „Staram się o to, aby już cierpiąc nie pęknąć - i o żadnych reparacjach zdrowia kosztownych nie m yśleć, bo począw szy od 70., na nic się one nie zdały. Fiat voluntas Tua [niech się dzieje wola Twoja - przyp. M . Sz.j” (WCH 72). „Fiat voluntas Tua” jest frazą często pojawiającą się w starczych zapiskach. Dram atyczne uświadom ienie sobie czasowości własnej egzystencji, przeżywania już ostat­ niej „jesieni życia” stanowi dla starego Kraszewskiego poznawcze wyzwanie, ale to m iędzy innym i dzięki religii udaje mu się z konfrontacji ze starością wyjść jeśli nie zwycięsko, to przynajm niej nie w pełni pokonanym . W śród późnych tekstów Kraszew skiego znajduje się n iezw ykły w iersz-przesłanie (swoista pieśń Hiobowa), w którym ufność w Boga daje ukojenie od dręczą­ cego odczuwania świata, i - co ważne - dotyczy to zarówno zbiorowości, jak i jednostki:

Bł o g o s ł a w i e n i

Błogosław iony naród, co w kajdanach jęczy, C o w niewoli żelaznej zakuty obręczy Znosi urągowiska i znęcanie gm inu

W m ęczarniach, które Bóg dam ponosił w sw ym Synu. Błogosławiony, kogo przez boleści łoże

Prowadzisz do zbawienia, wiekuisty Boże! Błogosławiony, kogo O patrzności ręka Do żywota obudzą, gdy chłoszcze i nęka. Błogosław iony naród, rodzina i człowiek,

Którym krwawe łzy płyną spod skrw aw ionych powiek, Błogosław ione katy, dyby i pręgierze,

I ofiary, które Pan B óg na swój ołtarz bierze, I jęki, które z piersi m ęczeństwo dobywa! Błogosław iona wszelka doba nieszczęśliw a... Bo tylko przez boleści uświęcić się m ogą Ludzie, bo się do niebios idzie ciernia drogą! Błogosław ione usta, które chwalą Pana, G d y spuścizna ich droga na pastwę wydana,

W śród szyderstw szatańskich, przez krw aw e oprawce Służy pijanym tłum om ku sprośnej zabawce.

Błogosławione oczy, co łzy wypłakały, Błogosław iony człek, ród ten i naród cały, Których sm aga zwycięzca gnając na pustynie,

(10)

B o B óg gwiazdę przewodnią zażgnie nad ich drogą, I żadna łza, jęk, boleść m arnie nie przem inie A ni siły bydlęce pokonać ich mogą.

Błogosław ieni wszyscy, których czyste dusze W ybielone, prom ienne przeszły przez katusze I nie wątpiły nigdy pod przem ocą wroga A ni o prawdzie świętej, ni o m ocy Boga.

Błogosław ione tłum ów pijane ofiary, Błogosław ione katy i męczarń narzędzia, Błogosław ione bluzgi, szyderstwa i kary!

B óg Krzyża jest ich wodzem , bóg ten z nam i będzie. I pijaną te tłuszczę wśród szałów rozkoszy

G rom doścignie i wichrem zniszczenia rozproszy. (LDR 36 6 -36 7 )16

Utwór ten postał 27 kwietnia 1886 roku na San Remo. Ta, jak już w spo­ m niano, swego rodzaju pieśń H iobow a staje się znakiem siły pisarza, do­ wodem na m ożliwość usensowienia cierpienia i nadania mu pozytywnego znaczenia przez wskazanie na m ożliwość czerpania z niego siły. Kraszewski wartościuje swoje doznania i w jakim ś sensie wpisuje je w losy narodu, bu­ dując tym sam ym historiozoficzne ram y dla swego życia. W prawdzie nie m ówi wprost o sobie, niem niej w perspektyw ie m yślenia chrześcijańskie­ go życie naznaczone cierpieniem i m ękam i nabiera dodatkow ej wartości, eschatologicznego w ym iaru. W iara zatem pełni funkcję siły odkupieńczej dla pisarza. Jeszcze raz podkreślę - dzięki niej artysta buduje wizję cierpienia mającego sens! W zakończeniu tekstu Z dziennika starego dziada czytamy: „M iałożby to już być oswobodzenie? Niech Bóg czyni ze mną, co Jego wola i łaska: żyło się też dosyć! Stań się wola Twoja i niech za wszystko Imię Twe będzie błogosław ione” 17. Podobną myśl (pojaw iającą się zresztą w ielokrot­ nie w spuściźnie pisarza) odnajduję m iędzy innym i w listowym wyznaniu: „Ja, jak k o lw iek m i jest ze w szystkich w zględów źle bardzo, ju ż tylko Boga o popraw ę zdrow ia proszę, a resztę znosić będę z pod d an ia się Jego woli. Tym czasem to stan o kro pn y” (W CH 267). N ależy je d n ak podkreślić, że m im o tych w ypow iedzi starość pozostaje dramatycznym doznaniem.

Zacytow ane pow yżej słow a nie są jed yn ym przykładem lirycznej m o­ dlitw y Kraszew skiego. O tym, że są one ściśle powiązane ze starczą (bez) sennością, a zatem, że duchowe poszukiwania ukojenia w wierze należy łą­ czyć z doświadczaniem przez pisarza starości, świadczy poniższy fragment:

16 Tekst ten został d ołączony do listu do Kajetana Kraszew skiego. 17 J.I. K raszew ski, Z dziennika starego dziada, W arszawa 1931, s. 62.

(11)

W śnie przezroczystym z d. 19 m arca r. 1884 zlepił się ośm iow iersz, który napisa­ łem nazajutrz rano, przypom niaw szy go sobie.

Daję go tylko dlatego, że się zrodził we śnie: Trójpłom ykiem życie płonie, O dżywiając ludzkość starą. Nie umrze, póki ma w łonie M iłość z nadzieją i wiarą. I człowiek, gdy zwisną dłonie Szron ubieli głowę starą, Szczęśliwy, gdy ma przy zgonie M iłość z nadzieją i wiarą.

(NB 358)

P I S A N I E JA K O P R Z E T R W A N I E

Ważnym czynnikiem budującym tożsamość Kraszewskiego był: sam fizyczny proces (czynność) pisania18: „Pozostała m i żywość um ysłu i chęć do pracy, która m nie jedna przy życiu trzym a” 19 - notował. To kolejn y elem ent co ­ dziennego doświadczenia, który pozwala zrozum ieć starość Kraszewskiego. Bowiem wraz z tworzeniem Nocy bezsennych (oraz innych form literackich) powstawały także zupełnie odmienne od pamiętnikarskich wspom nień tek­ sty, były to: Zapiski z Magdeburga i z San Rem o20 oraz Kartki z kalendarza. W ydać się może, iż dla historyka literatury nie stanowią one wielkiej w arto­ ści, w rzeczywistości m ogą pełnić rolę jednego z interpretacyjnych kluczy do starczej m etamorfozy Kraszewskiego, będąc językowym /form alnym zna­ kiem doświadczania starości21. Doznania cielesne są odzwierciedlane cho­

18 Piszą o tym m .in.: A lin a W itkow ska, D orota Siw icka czy Jó z e f B ach órz (por. ich a rty k u ły w tom ie Z d z iw ien ia Kraszew skim , pod red. M . Z ieliń sk iej, W rocław 1990). 19 C y t. za: W. D an ek, Jó z e f Ign acy K raszew ski. Z a ry s bio graficzn y, W arszaw a 1976,

s. 40 9 -4 10 .

20 W cześniejsze w yd an ie tego tekstu, z 1925 roku (przygotow ane przez A dam a Bara), nosiło tytuł Zapiski więzienne J.I. Kraszewskiego. Na obecny tekst składają się notatki z rękop iśm ienn ego notesu p isarza oraz zapisy czyn io n e na k artk a ch z kalendarza ściennego (od 23 II do 11 III 1887 r.). Dzięki temu m ożem y śledzić zapisy spo rząd za­ ne w ostatn ich ty g o d n ia ch i d n iach życia K ra sz e w sk ie g o (por. W. D anek, Wstęp, w: J.I. K raszew ski, P am iętniki, s. XXII).

21 Podobny p roces ję z y k o w y c h m etam o rfo z, u jęty w zb liżon ej do K ra sz e w sk ieg o formie, obserwujem y na przykład u Elizy Orzeszkowej oraz Aleksandra Św iętochow ­ skiego. Zbliżone form alnie do zapisków Kraszew skiego są D nie Orzeszkowej - skła­ dają się z krótkich zapisków, notatek rejestrujących najw ażniejsze w ydarzen ia dnia; pełnią one jed nak inną niż u Kraszewskiego rolę: „M ożn a zaryzykow ać tw ierdzenie,

(12)

ciażby w w arstw ie stylistycznej, a nawet graficznej tekstów. Podobnie, jak przy metaforze ruiny, dochodzi tu do zanikania i rozpadu. Dlatego właśnie przywołane teksty są tak ważne dla zrozum ienia starczej m etam orfozy K ra­ szewskiego. K on frontacja tych zapisków z Nocam i bezsennymi, zwłaszcza zasadnicza różnica m iędzy ich poetykam i (ujawnia się tu także podwójna dykcja pisarza), prowadzi do jeszcze jednego wniosku: jednym ze sposobów oswajania starości, sw oistą strategią w alki z nią, jest próba przetworzenia rozpadającego się języka w form alnie, stylistycznie uporządkow aną struk­ turę. To w łaśnie form a jest elementem ratującym od zupełnego rozpadu, staje się próbą przezwyciężenia impasu życia. Jak ujmie rzecz trafnie M aria Janion: „ [ ...] tylko form a pokonuje rozkład, niechlujne i niezdarne [...] po­ stępowanie śmierci, która nie potrafi zrobić niczego, co w ym aga um iejętno­ ści nadawania form y” 22. Kraszewski szybko odkryw a, że śm ierci i rozpado­ wi m ożna przeciwstawić się zatem w jeden sposób: poprzez formę.

Tematyczny rejestr wskazanych zapisków jest bardzo ograniczony (pisarz koncentruje się na bieżących wydarzeniach, pogodzie, samopoczuciu) i zdaje się, że nie jest najważniejszy.

[czerwiec 1884]

13, piątek - pogoda - rok - D oktor 6. 14, sobota - pogoda, ciepło, spacer.

1 5, niedziela - trochę deszczu, trochę chłodno, nic, czarne myśli.

16, poniedziałek - wiatr, słota, zimno, bez spaceru, nic. List od Zofii. Barfdzo] źle.

iż p ierw szy rok diarystycznych notatek pisarki m a ch arakter terapeutyczny. Potem - je s t to zw ykle przyzw yczajenie (czynność fizjologiczna - określenie Beatrice Didier), z czasem słabnące. Terapia to obrona przed depresją i sm utkiem . [...] D zienniczek Elizy O rzeszk ow ej p ro w a d z o n y z p rz erw a m i p raw ie siedem lat m ożn a uznać za form ę in tym n ą i użytk ow ą jednocześnie. W m om entach trudnych p ełn ił funkcję terapeutyczną, słu żył także jak o z w yk ły k alend arzyk p rzyp o m in ający o listach, na które trzeba odpisać, o zobowiązaniach towarzyskich itp. Dnie m ożna czytać ze zrozu­ m ieniem je d y n ie z to w arzyszen iem korespon dencji, która d o p ełn ia dzienniczek, jest n ie jak o d alszym ciągiem jego ascetycznych zap isó w ” (I. W iśn iew sk a, Wstęp, w: E. O rzeszkow a, D nie, oprać. I. W iśniew ska, W arszawa 2001, s. 14, 28). Z kolei u Ś w ię to ch o w sk ie g o , w ręk op isie D z ien n ik ó w bezładn ych m yśli, p od ob ień stw o o d n ajd u jem y na p ozio m ie idei. „K o n stru k cja tekstu op artego na katalogu m yśli u jaw n ia nie tyle sw oiste p ęk n ię cie p o d m io tu z ap isu jącego siebie (choć niew ąt­ pliw ie podobn ych p ęk n ię ć w tym „so b ą-p isan iu ” dużo), ile słu ż y d iagnozow aniu rzeczyw isto ści i w łasnej św iad om ości o d ch od zen ia” (D .M . O siński, D iariuszow a

przestrzeń starości. O D zien n ik u bezładnych m yśli A lek sa n d ra Świętochowskiego,

w: Egzystencjalne dośw iadczenie starości w literaturze, pod red. A. Glenia, I. Jokiel, M . Szladowskiego, O pole 2008, s. 36).

(13)

17, wtorek - pochm urno, chłodno znowu, grad, grzmoty, zimno.

18, środa - grad, burza, zim no. Po obiedzie jaśniej i spacer po dwóch dniach nie-

wychodzenia.

Zaw ód z nadzieją w yjścia. (ZZM 456)

Skrótowość, lakoniczność jest jednym z elementów wyróżniających tekst. Rozpad fo rm y oraz o d d alan ie się od św iata jest św iadectw em um ierania. Być m oże nieprzypadkow o swoje notatki um ieszczał Kraszew ski w kalen­ darzach, które przez całe życie zbierał, układając z nich swoistą kolekcję. Dorota Siwicka zauważa: „Kalendarz sam w sobie jest rodzajem kolekcji”23; tym sam ym m ożna powiedzieć, że pisarz tw orzył kolekcję w kolekcji. K a­ lendarz przecież ze swej istoty porządkuje czas, ukierunkow uje go, niejako ustanawia. W kalendarzowych zapisach ujawnia się Kraszewskiego przywią­ zanie do czasu i życia w ogóle. Notatki te, dosłowny akt zapisania się w czasie, są wyrazem egzystencjalnej świadom ości. Każda kolejna zanotowana kart­ ka z kalendarza wyznacza upływ czasu, a tym sam ym przybliża pisarza do końca życia, oferując mu równocześnie doznanie trwania w czasie, kontem ­ plację chwili, eskapistyczny akt wpisywania się, przez czynność pisania, w czas. I Kraszewski m usiał sobie zdawać z tego sprawę i czerpać z tej powtarzalnej, rytualnej czynności swoiste psychologiczne korzyści. Jednocześnie ów akt utrwalania siebie w czasie m ożna postrzegać jako przejaw rezygnacji i m a­ razmu - cóż innego mu bowiem pozostaje, jak tylko m onotonne notowanie, zszywanie fragmentów, chronienie resztek świata. Wreszcie, utraciwszy umie­ jętność nazywania, Kraszewski milknie i odchodzi ze świata w ciszę własnych myśli. Jest skazany na sam otną wędrówkę po zgliszczach słów.

I dalej czytamy w ostatnich, przedśmiertnych notatkach:

3 III, czwartek. N oc bez snu, wino [W yraz nieczytelny]. Szparagi. W dom u na 4.

pogoda do Vi do szóstej [w yraz nieczytelny].

4 III, piętek. N oc z 3 w dom u [Wyraz nieczytelny]. N oc niespokojna. Pogoda.

5 III, sobota. Kofeina 3 [W yraz nieczytelny]. Bieda.

6 III, niedziela. Skutki kofeiny.

7 III, poniedziałek. Flora o 6V2 - Pogoda. N oc potem w budzie. List do Correti [Wyraz nieczytelny].

8 III, wtorek. N oc w budzie. Flora.

9 III, środa. N oc ciężka, pogoda, w budzie. Koniec w dom u. [Wyraz i znaki nie­

czytelne].

10 III, czwartek. Spokój.

11 III, piątek. Trzęsienie ziem i po południu 3. B óg z nami.

(KZK 469)

(14)

A by zrozumieć, co właściwie stało się z językiem pisarza, trzeba sięgnąć do jednego z jego wyznań:

Siadam pisać, ale chwilam i takie m am bóle w kanale urynow ym , że aż krzyczę. List więc będzie boleściwy. A co mom ent zrywać się muszę - niby coś robić, piszczeć i po­ w racać na krzesło. Są takie dni fatalne. W dodatku toż sam o dzieje się z żołądkiem .

(WCH 112)

Nie jest to zapis odosobniony i wyjątkowy, więcej - m ożna go uznać za re­ prezentatywny dla schyłkowej fazy życia. W starości Kraszewski posługiw ał się bowiem dwom a językam i, o czym przekonuje nas inne jego wyznanie, załączone w korespondencji z przytoczonym wyżej wierszem Błogosławieni: „W strasznych boleściach w i e r s z t e n b o l e ś c i w y , nocą z 25 na 26 maja

1883 r. w y j ę c z a n y ” 24.

Fragmentaryczne, poszatkowane, skruszone, wręcz sproszkowane myśli - zapisy Kraszewskiego są znakiem semantycznej ascezy. Bezładne, chaotyczne notatki przywołują zazwyczaj jedynie drugorzędne zdarzenia, pozbawione em ocji stają się świadectwem przem ijania i tymczasowości. W łaśnie dlate­ go należy o nich pamiętać, m ówiąc o starym Kraszewskim . O strukturalnej przemianie późnych tekstów pisze Tadeusz Różewicz, i choć odnoszą się one do tekstów poetyckich (dokładnie do poezji Leopolda Staffa), to ich uniwer­ salna wym ow a jest oczywista:

Poezje chodzą w maskach. Kostiumach. Ale przychodzą lata i maski spadają. Ukazuje się człowiek. Prawdziwe jego oblicze. A le są to utwory nieliczne. Ostatnie [...]. M aski i kostium y spadają w sytuacjach krańcowych: [...] w utworach, gdzie nie obow iązują żadne poetyki, gdzie nie m a nawet śladu po „poezji” lub po tym, co nazyw am y „p o ­ ezją” [...]. O dejście w takich granicznych sytuacjach od specjalnego języka „p oetyc­ kiego” dało te utwory, które nazywam utworam i bez m aski, bez kostium u [...]. Tego typu utw ory stanowią w dorobku każdego, nawet największego tw órcy tylko drobny ułam ek, fragm ent całego dzieła.25

W łaśnie takimi utworami „bez maski” i „bez kostiumu” są Zapiski z M ag­ deburga i z San Rem o oraz Kartki z kalendarza. Stanowią one świadectwo przeżywania starości, które najpełniej ujawnia się w językowej formie. Ale, co znaczące, Kraszewski nie m ilknie zupełnie, niemal do samej śm ierci n o­ tuje swoje doznania, usiłuje im nadać językow y kształt.

24 C yt. za: B. K osm anow a, Słabość i siła, w: Kraszewski m niej znany, Bydgoszcz 1998, s. 40.

25 T. Różewicz, Posłowie, w: L. Staff, Kto jest ten dziw ny nieznajomy. W ybór poezji, wyb., uk ład i posł. T. Różew icz, W arszawa 1964, s. 18 7,19 3,19 5.

(15)

Biograficzny kontekst uwięzienia pisarza pełni istotną rolę w odtwarzaniu mentalnego obrazu starości - owa sytuacja uwięzienia staje się bowiem sw o­ istym życiowym stygmatem o podwójnym znaczeniu: dosłownym oraz m e­ taforycznym. Także starość pełni symboliczną rolę więzienia, ciało okazuje się ekwiwalentem celi. Podjęty przeze mnie, specyficzny m odel lektury opartej na kluczowych metaforach, obejm ujących dzięki swej wieloznacznej struk­ turze ukryte doznania starości, pozwala odtworzyć m entalny i fizyczny ob­ raz przeżywania schyłku życia. Bliski jest mi zatem trop interpretacyjny, przez Ryszarda Przybylskiego ujęty słowami: „M etafory są bliżej doświadczeń egzy­ stencjalnych, aniżeli struktury logiczne”26. Wychodząc z podobnego założenia, swoją uwagę skupiłem na ukazaniu właśnie owych metaforycznych znaczeń. Kilka zasadniczych elementów buduje egzystencjalny obraz starości Kraszew ­ skiego. Jednym z kluczowych doznań starego pisarza jest, jak wspom niałem na początku, bezsenność, która intensyfikuje starcze doznania, a zarazem owej starości jest konsekwencją. Ta swoista (bez)senna egzystencja prowokuje pisarza do staw iania podstaw ow ych pytań o zasadę ludzkiego bytow ania i przynosi raczej pesymistyczne odpowiedzi, choć nie pozostawia też czło­ wieka bez nadziei. Wizje bezsenności układają się w zaskakujący obraz prze­ żyw ania starości, uw ikłanej w dośw iadczanie um ierania. Śm ierć ja w i się Kraszewskiemu jako proces i właśnie jej procesualny charakter, zbieżny z do­ świadczaniem starości, rzutuje na starczą w izję św iata. Sen przestaje być porą od poczynku, stając się czasem w zm ożonej aktyw n ości rozm aitych duchów. N o cn ą porą pisarz dośw iadcza w swoistej form ie obcow ania ze zmarłymi, a owa sytuacja wpływa na jego egzystencjalne położenie. Kraszew­ ski stawał się współuczestnikiem nocnego życia, w ynajdyw ał w nim nowe, nieznane dotychczas przestrzenie uczuć i wiedzy. Sen okazał się dla pisarza epistem ologicznym pomostem w tajemnicze rejony poznania.

Wskazane kluczowe symboliczne odwołania układają się w obraz złożony i niejednoznaczny. M otyw kam ienia i ruiny przynosi odczytania sytuujące starość w w ym iarze pesym istycznych przeżyć, postępująca m etam orfoza człowieka przynosi nieodwracalne przemiany zarówno w ludzkiej, fizycznej strukturze, jak i zasadniczo zm ienia kształt doznań m entalnych. W kontek­ ście m etaforycznych odczytań drzew o przynosi nadzieję i daje szanse na znalezienie pozytywnych doświadczeń. Niem niej ruina i kam ień zdają się dominować nad odwołaniem do symbolu drzewa, prowadząc do rozumienia starości jako swego rodzaju choroby, zawsze syn onim iczn ej z rozpadem

(16)

i zachwianą równowagą. Elementam i częściowo m inim alizującym i te m eta­ foryczne tropy była w świetle zapisków Kraszewskiego modlitwa i sam akt pi­ sarski. Za inny, nierozwinięty jednak w tym artykule sposób przeciwstawienia się skutkom starości, należy uznać im aginacyjny pow rót do czasu dzieciństwa.

Doświadczenie starczej bez-senności Kraszewskiego jest swego rodzaju walką o sam owiedzę ludzkiego istnienia. Pom imo uwięzienia w celi śmierci, jak nazwie Ryszard Przybylski starość27, dzięki kreacyjnej sile fantazji i re­ kwizytom symbolicznej wyobraźni udaje się pisarzowi uchronić przed „usta­ wiczną starczą sennością”. Senne doznania w ym usiły na nim postawę ak­ tywnego u czestn ik a n ocnej egzysten cji, pro w ad ząc w k o n sekw en cji tej „św iadom ości bezlitosnej” 28 do następującego, stoickiego wniosku: „W m ło­ dości burzym się na świat, bo jeszcze dużo z nim m am y do przeżycia, starsi patrzym spokojnie - jutro grób ciężkie zamknie zaw ody” (WD 170).

a b s t r a c t

A D a r k T i n s e l o f H o p e : J ó z e f - I g n a c y K r a s z e w s k i ’ s O l d - A g e Y e a r s ( B a s e d o n No c e b e z s e n n e)

I deal in this article w ith the old-age years o f Józef-Ign acy Kraszewski. The issue is analysed in the context o f sleeplessness and its consequences. The first section discusses the specific sleepy’ language used by Kraszewski - and is an attempt to reconstruct it. In effect, the following symbolic ideas get investigated: elderly m an is com pared to a stone, to a ruined house and to a symbolic tree - the sign o f nature and rebirth (arbor vitae). In the second part, focuses on a prayer: It describes the im portance o f prayer in the building o f a senile subjectivity. The third part o f the work consists o f an analysis o f the form o f record that Kraszew ski’s style as changing as time goes on. A fragm entary nature, non-ordinality and randomness, sim ultaneously to reflecting the w riter’s m ode o f thinking, becom e the d eterm in an ts o f the a u th o r’s su b jective status. T h e o ld -ag e style is a certain code that makes the occurring ‘disintegration o f (the) form’ un­ derstandable. States o f elderly melancholy, despair, sadness, and som e­ tim es stupefaction are elements that form the m ental landscape o f this experience. From the perspective o f diaries, correspondence and also notes, there em erges a p ecu liar portrait o f hum an suffering, solitude and the old age; the struggle for the sustenance o f hum an subjectivity.

k e y w o r d s

Józef-Ignacy Kraszewski, senility, 19th century, old age 27 Tenże, Baśń zim ow a. Esej o starości, W arszawa 1998, s. 101.

28 Form uła W ojciecha G utow skiego zastosowana wobec Jeana A m erego w czasie kon­ ferencji Starość. Z agadn ienie antropologiczne, temat literacki, metafora kultury. K o n ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Infolge des Druckes der bürgerlichen G esellschaften zieht sich der A postolische Stuhl von den Zusicherungen in den geschlossenen Konkordaten, die' kanonisch

15 września 1942 r., podczas gdy Spier umierał (z przyczyn naturalnych), Etty dziękowała za wszystko, co dla niej zrobił: dotarł w niej do Boga, przywracając Mu życie, a teraz

[r]

condensation is constant in an appreciable temperature range.. 1.4 throughout 'the present investigation are given in Ref. These values are obtained by calculating

Although the equipment used to perform a vertical cone penetration test (VCPT) can easily be converted to allow its use in a horizontal cone penetration test (HCPT), the

The deployment strategy involved (1) equipping the anchor with instrumentation package, a mooring line and an installation line, (1) lowering the anchor using the installation

The spatial variability of the subsurface soil conditions in the horizontal direction at a project site where continuing settlements are causing pavement distress on a

Redakcja naukowa: Przemysław Nocuń, Agnieszka Przybyła-Dumin, Krzysztof Fokt Chorzów 2016. Dzieje rodu Morysów ze Śląska Cieszyńskiego od XVIII do początku