• Nie Znaleziono Wyników

I życia fauny wód naszych.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "I życia fauny wód naszych."

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

•M- 30 .

Warszawa, d. 23 Października 1882.

T o m I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W SZEC H ŚW IATA "

W W arszaw ie: rocznie rs . 6 kw artaln ie „ 1 kop. 50 Z przesyłką pocztową: rocznie 7 „ 20

kw artalnie „ 1 „ 80.

I życia fauny wód naszych.

i i.

G ąbka wód słodkich.

przez Józefa Nusbauma.

G ą b k i są m oże n ajw ażniejsze ze w szystkich niższych o rg anizm ó w dla n a u k i o pochodze­

niu g a tu n k ó w , gdyż w tćj g ru p ie zw ierząt najw y raźn ió j obserw ow ać m ożna zależność k s z ta łtu i o rg a n iz a c ji ciała od ze w n ętrzn y ch w a ru n k ó w , p rz y sto so w a n ie się do danych okoliczności, z m ia n y zależne od m iejsca i k li­

m a tu , je d n e m słow em , j a k słusznie pow iedział O sk a r S ch m id t, za słu ż o n y w b a d a n iu g ąb ek uczony, w g ru p ie tój łatw o śledzić m ożna p ra w a p rz e m ia n y g atu n k ó w .

K a ż d y z czy teln ik ó w n ie ra z zapew ne m iał w rę k u zw yczajną, do m y cia u ży w an ą gąbkę, ale czy zastanow ił się kied y k o lw iek nad tom , co za dziw ne stw orzenie g ąb k a ta p rz e d s ta ­ wia? Czy to roślina, czy zw ierzę?

M am y p rzed sobą g ąb c zastą w łó k n istą m a­

sę z m n ó stw em otw orów , dziur, k an a łó w i k a ­ nalik ów , tw o rz ący c h niby jeden olbrzym i la b i­

Komitet Redakcyjny stanowią,: P. P . D r. T. Chałubiński J . A leksandrowicz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, Dr L. Dudrewicz, m ag. S. K ram sztyk, m ag. A. Ślósarski

prof. J. Trejdosiewiez i prof. A. W rześniow ski.

Prenum erować można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w k raju i zagranicą.

r y n t bez po czątk u, bez końca, o licznych w ej­

ściach i w yjściach.

D laczego zaliczam y te n dziw n y tw ó r do św iata zw ierzęcego, a nie do roślinnego, ja k ie cechy organizacyi dow odzą n am jeg o po­

d o b ień stw a do zw ierząt, gdzie m a gębę, gdzie k a n a ł p o k arm o w y , gdzie k re w w niem za ży­

cia k rą ży ła, j a k i czem oddychał, j a k się ro z ­ m n ażał i ro zw in ął?

D ługo, bardzo długo g ąbk i s ta n o w iły też zagadkow e tw o ry dla w szy stk ich , co głębiój w ta jn ik i n a tu ry p rz e n ik n ą ć p ra g n ęli.

N iez b y t daw no dopiero, bo w 1856 r. L ie - berk tih n , zbadaw szy bliżój organizac.yją g ąbk i w w odach słodkich żyjącćj, oraz k ilk u m o r­

sk ich gąbek, p ierw szy, rzec m ożna, dow iódł, iż tw o ry te do zw ie rzą t zaliczyć należy.

P o te m cały zastęp u czo ny ch badaczy w zbogacił nau k ę licznem i fa k ta m i, dotyczą- cem i się o rganizacyi, roz w oju i życia gąbek, a d zięki ich pracom , ta je m n ic e życia i budo ­ w y ty c h organizm ów w zn a czn y m stop niu zo­

s ta ły rozjaśnione.

A żeby zapoznać się z o rg a n iz a c y ją ty c h dziw ny ch i ciekawyrch stw orzeń, ro z p a trz m y , ja k o ty p , g ąb k ę w ód słodkich S p o n g illa flu- viatilis. Je s tto je d y n y rodzaj z całój g ru p y gąb ek u n as w w od ach ży jąc y , p osp olity w naszy ch w a rtk ic h rz e c z u łk a c h i s tru m y ­ k ach , w jezio rach , staw a ch , oraz polnych A « Ii-o k R e r t a l t c y i : P o d w a l e N r . £ ł

(2)

466 W S Z E C H Ś W IA T . M 30.

kałużach, dlatego też dostępny dla każdego, kto zap rag n ą łb y w n a tu rz e m u się p rz y ­ patrzyć.

N a kam ieniach podw odnych, n a p rz e g n i­

łych kaw ałkach drzew a, n a korzeniach w o ­ dnych roślin spotkać m ożna w lecie lu b n a w iosnę żółtaw e, albo zielonaw e, m ięk k ie, g a - 1 aretow ato-gąbczaste m asy, zw ane b a d ia g ą albo nadecznikiem . J e s tto w łaśnie nasza gąbka.

N ajpospo litszy je s t u n a s g a tu n e k zw an y g ąb k ą rzeczną (Sp. fluyiatilis). P ró cz teg o w ody nasze zam ieszkują jeszcze d w a in n e g a­

tu n k i tegoż rodzaju, a m ianow icie g ąb k a je - żow ata (Sp. erinacea) i g. je z io rn a (Sp. lacu - stris). (P ię k n e okazy tej ostatniój znaleść m ożna pod W a rsz a w ą w staw ach Jez io rn ó j).

G d y w y jąw sz y gąb k ę z w ody, bliżej się jój p rz y p atrzy m y , spostrzeżem y b ez k ształtn e g a ­ lare to w ate ciało, w k tó re m dość tru d n o do­

m yślać się zw ierzęcia. W n e t po w y jęc iu z w ody, g ąb k a cokolw iek się k u rc zy i w tedy dostrzedz m ożna liczue, n a d e r su b teln e ig iełk i n a jój pow ierzchni, s k u tk ie m czego zw ierzę nieco je ż o w a ty w y g ląd p rz y jm u je. Ig ie łk i te są krzem ionkow e, leżą pęczkam i w e w n ę trz u ciała gąb k i, lub też oddzielnie są rozrzucone.

S ta n o w ią one t. z w. szkielet.

T ak więc na sam y m w stępie ju ż d ow iadu­

je m y się cokolw iek o organ izacy i g ąb k i, a m ianow icie, że ciało jój sk ład a się ze szk ie­

letu krzem ionkow ego i z m asy g a la re to w a tć j, w k tó rćj ig iełk i szkieletu są pogrążone.

A leż w ja k i sposób b adać dalej budow ę t e ­ go dziw nego zw ierzątka?

G dy chcem y dowiedzieć się, z czego się sk ład a ja k iś owoc, np. ja b łk o , najlepiój p rz e ­ ciąć je przez środek i p rz y p a trz y ć się o trz y - m anój płaszozyznie przecięcia. W przecięciu spostrzeżem y n a w ierzchu skó rk ę, pod n ią miąsz, dalój b ia łą b łonę o taca ając ą n asio n a (pestki), a w reszcie w sam y m śro d k u te o s ta ­ tnie. A więc ta k sam o zro b im y te ra z z n a sz ą gąbką. Że zaś j e s t m ię k k ą i g a la re to w a tą i nie da się należycie k ra ja ć , w łóżm y j ą n ap rzó d n a pewien czas do m ocnego s p iry tu s u . S p iry tu s wyciągnie z gąbki wodę i spow oduje jó j stw ardnienie. T eraz o strą b rz y tw ą o d cin am y od jój ciała cieniuchne plastereczk i, czyli skraw ki, ta k cienkie, by p ra w ie b y ły p rz e z ro ­ czy sterni. a położywszy n ajcień szy z ta k ic h

sk raw k ó w na szkiełko, um ieszczam y go pod m ikroskopem .

J e s tto je d n a z dróg, ja k ą p rz y ro d n ik bada żyw e ciała n a tu ry .

J a k z obrazu, ja k i p rz ed staw iła n am po­

w ierzchnia przeciętego ja b łk a m ogliśm y w n o ­ sić o jeg o budowie, ta k z obrazu, ja k i przed­

staw ia n am cie n iu tk i sk ra w ek z ciała gąbki, sądzić będziem y m ogli o budow ie tój o statn ićj.

Najlepiój odrazu użyć pom ocy m ikrosk op u, bo przed m iot z b y t je s t m ały , żebyśm y m ogli golem okiem dojrzyć jeg o szczegóły.

P rze z m ik ro sk o p sp o strzeg am y przede- w szy stk iem , iż ciało g ąb k i nie je s t je d n o litą g a la re to w a tą m asą, lecz sk ład a się z m n óstw a m aleńkich, o k rą g ły c h k u le k p ro to p laz m a ty - cznyck z ją d ra m i pośrodku, jed n em słow em sk ład a się z kom órek.

K o m ó rk i te, je d n a przy d ru giej leżąc, tw o ­ rz ą tk a n k i ciała zw ierzęcia. N ajbardziój ze­

w n ę trzn e k o m ó rk i tw o rz ą cienk ą w a rstw ę sk ó ry . W skórze tój, z je d n ó j w a rs tw y k o ­ m ó rek zlożonćj, dostrzeżem y m nóstw o m aleń ­ kich otw orków . P o d sk ó rą zw ierzęcia zoba­

czym y p u s tą p rzestrzeń , ja m ę , do k tó rćj o tw o rk i te wiodą. N a dnie tój ja m y pod sk ór­

nej znów liczne z n a jd u ją się o tw ory, wiodące do m n ó stw a kanałów , k o ry ta rz y , n ajro zm ai- ciój ze sobą p o krzyżo w an ych i najro zm a- iciój łączących się w zajem nie; je stto is tn y lab iry n t.

K a n a ły te p rz e rz y n a ją w ró żny ch k ie ru n ­ kach g łó w n ą m asę ciała zw ierzęcia czyli t. z.

m iąsz, z ok rąg ły ch , gęsto p rz y sobie ułożo­

nych sk ła d a ją c y się k o m ó re k , pom iędzy lttó- rem i w różny cli k ie ru n k a c h p rz eb ieg ają p ię­

k n e ig ie łk i skieletu, pojedynczo lu b zebrano w pęczki. L iczne pęczki ty ch ig iełek w y ch o ­ dzą na w ierzch ciała zw ierzęcia, p rzebiegają w p o p rz ek ja m ą p o d sk ó rn ą i w w ielu m iej­

scach w y p u k la ją n a zew n ątrz skórę, k tó ra też w y g a d a ja k b y płótno n am iotów ro zp ięte na w yso k ich a cien k ich p ałac h (p. fig. 1).

W sp o m n ian e wyżój k a n a ły w y słan e są spo- cyjalnem i p łask iem i k o m ó rk am i, tw o rzącem i w e w n ę trz n ą ich ściankę.

W ściance tój w idać w w ielu m iejscach p rzebiegające j ą n a w y lo t otw o ry .

D okądże one p row adzić m ogą?

W y s ta w m y sobie, że s p o ty k a m y w ściance k a n a łu ta k i o tw o re k i ciekaw i p rz esu w am y się przez niego. O to d o stan iem y się do k u li-

(3)

M 30. W SZ E C H Ś W IA T . 467 stój p rz estrzen i, w którój, je ś li g ąb k a będzie

żyw ą, n iezw y k ły i dziw ny ru c h dostrzeżem y.

A m ianow icie, ścian ki ty c h k u listy c h p rze­

strze n i w y sian e są od w e w n ą trz kom órkam i,

w y rzu con ą zostaje n a z e w n ątrz przez szcze­

gólne szerokie ru recz k i znajdujące się n a skórze i stanow iące bezpośrednie jój p rzed łu ­ żenie. Ilość i k s z ta łt ty c h w yp ro w ad zający ch

Fig. 1. D orosły osobnik gąbki w przecięciu (ryssnek schem atyczny).

(S trzałki wskazują, kierunek wody.)

a — skóra, s — miąsz (w a rstw a środkow a ciała), k — kanały wewnętrzne czyli ja m a pokarm ow a, m — komory migawkowe, o — otworki w skórze (przez które wchodzi woda), w — rurka, w yprow adzająca wodę na zewnątrz,

p — ja m a podskórna, i — igiełki szkieletu.

w y g ląd ającem i n ib y w spaniale p u h a ry , a p o ­ śro d k u z każdego tak ieg o p u lia ru w y staje cien iu tk i p ro to p laz m a ty c zn y w ioseczek t. zw.

rzęsa m ig aw k o w a, nadzw yczaj szybko d rg a ­ ją c a bez u sta n k u . C ała więc ścianka tój k u li- stój p rz estrze n i w ciąg ły m znajd u je się ru c h u z powodu d rg a n ia ty c h rzęs.

T e k u liste p rzestrze n ie k o m u n ik u ją ce się z w n ętrzem k an a łó w , sta n o w ią t. zw. k om ory m igaw kow e.

Z apoznaw szy się p o k ró tce z budow ą ciała gąbki, obaczm y teraz, j a k się gąb k a odżywia, j a k p obiera pok arm .

W o d a za w iera ją ca liczne cz ąstk i i re sz tk i ro ślin n y c h i zw ierzęcych organizm ów , oraz różne d ro b n iu tk ie ż y ją tk a , j a k w ym oczki, w ro­

tk i i t. d., p rz e n ik a przez o tw o rk i w skórze g ą b k i do podskórnój przestrzen i. S tą d wcho­

dzi dalój w o tw o ry k an ałó w , zn ajd u jące się n a dnie ja m y podskórnój i p rz ep ły w a przez la b iry n t k a n a łó w i chodników , stanow iący nic innego, j a k ty lk o k a n a ł p o k arm o w y gąbki.

W spom niane wyżój płask ie kom ó rk i, w yście­

lając e te n k a n a ł pokarm o w y , w sy sają różne pożyw ne części z w ody. W o d a p rzep ły w ając a te n la b iry n t w y d o staje się przez w iększe k a ­ n a ły znów do p rz e strz e n i podskórnój i stą d

w odę ru re k b y w a ją bardzo zm ienne u jednego i tego sam ego osobnika.

A le cz y te ln ik zada zapew ne p y tan ie, d la­

czego w oda t a nie pozostaje n a m iejscu w e ­ w n ą trz kan ałó w gąbki; co zm usza j ą do cią­

głego ruchu? Otóż, do tego zm usza j ą bez­

u s ta n n y ru c h rzęs w k o m orach m ig aw k o ­ w ych, k o m u n ik u ją c y c h się z k an a ła m i; rz ęsy te n ib y m io tły p ędzą wciąż szybko w odę n a ­ przód i re g u lu ją jój ru c h y .

O t i cała t a k p ro sta o rg an izacy ja gąbki, oraz t a k m ało złożone fu n k c y je jój życia.

Ż ad n y ch specy jaln y cb o rganó w oddecho­

w ych, u k ła d u krw ion ośnego , nerw ó w i zm y ­ słów g ąb k a nie posiada.

Sposób ro zm n ażan ia się g ąb k i przed kilku dopiero la ty dokładnie zbadany, bardzo je s t zajm u jący.

W ie m y ju ż, że ciało g ąb k i sk ład a się ze skó ry , z części środkow ćj, zw any m iąszem , (w k tó ró j spoczyw ają ig iełk i szkieletu) i z w a r­

s tw y płaskich kom órek, w yścielający ch k a ­ n a ły i k o m o ry m igaw kow e. P o w ia d a m y więc, że gąblca j a k i h y d ra (p a trz N -r 19 W sz ech ­ św iata) z trze ch sk ład a się w a rs tw ciała, zw a­

n y ch ze w n ętrzn ą (sk órą), ś ro d k o w ą i w e­

w nętrzną.

(4)

468 W S Z E C H Ś W IA t. Jfa 30.

~W w a rstw ie środkowój czyli m iąszu ro z­

w ijają się ta k zw. elem en ty rozrodcze: ja jk a i ciałk a nasienne. J a k je d n e ta k i d ru g ie ro z­

w ija ją się u jednego i tego sam ego oso bnika (łierm afrodytyzm ) z oddzielnych k o m ó rek , tę w arstw ę ciała skład ających.

J a jk o gąbki, dla gołego oka widzialne, p rzedstaw ia, j a k u wielu in n y ch zw ierząt, o k rą g łą b ry łk ę zarodzi(protoplazm y), p o ­ środku z ją d re m i jąd erk iem , oraz z licznem i dro b n iu tk iem i t.

zw. ziarneczkam i żółtkow em i. , ' 8'- 2- ,.

- i i - Jajko gąbki

C ia łk o n a s ie n n e g ą b k i m a ; „i^ko nasien- k sz ta łt zupełnie podobny do Iie 8'^bki.

tego, ja k i posiadają ciałk a nasien n e zw ie­

rz ą t w yższych. S k ła d a się m ianow icie z głó ­ w ki i długiego ogonka. — O gonek ten, ja k u w iększości zw ierząt, w ciąg ły m z n a j­

duje się ru c h u . T en ru ch ogon ka pow o­

duje tak że ru c h y całego ciałka. To porusza się ono w k ie ru n k u lin ii prostój, to k rę c i się około w łasnej osi n a je d n e m pozostając m iej­

scu i t.d . A żeby ja jk o m ogło się zacząć ro zw i­

jać, m usi j a k zw ykle n astąp ić t. z. zapłodnie­

nie, t. j. zlanie się jeg o z ciałkiem nasieunem . G d y ja jk o dochodzi do pew nego stopnia rozw oju, w y p a d a z m iąszu ciała do w n ę trz a kanałów , a stąd p rą d em w ody w y rzu co n em zostaje n a ze w n ątrz , gdzie dalszem u ulega rozw ojow i.

P ie rw sz e stad y ja rozw oju j a jk a g ą b k i zw y­

k ły m id ą try b em .

J a jk o dzieli się zapom ocą stopniow ego przew ężania się na dw ie połow y. Z jednój k o m ó rk i p o w stają w ta k i sposób dw ie; te znów z kolei u le g a ją dzieleniu, aż w reszcie pow staje cała m asa o k rą g ły c h kom óreczek, nie u g ru p o w a n y ch jed n a k ż e ta k j a k u h y d ry , t. j. nie tw o rzących po śro d k u ja m y , lecz ściśle p rzy sobie ułożonych.

T a k i zarod ek p rz ed staw iając y p e łn ą k u lę z licznych złożoną komó--

reczek i przypo m in ający k ształtem owoc m orw y, został nazw an y m orulą.

J e s t on w łaściw y bardzo wielu zwierzętom.

K om órki m orulę sk ła - Fig. 3. Morula dające, zupełnie są w szy­

stk ie jednakow e, żadnego zróżniczkow ania w ni cli nio widać.

A le n a czem polega rozwój w świecie o rg a ­ nicznym ?

Społeczeństw o ludzkie, k tó re g o w szyscy członkow ie podobni są do siebie: je d n a k o w e po siadają zdolności, je d n e i też sam e m a ją zajęcia, n a n isk im bardzo stoi szczeblu roz­

w oju, a p o stęp je g o polega w łaśnie na po­

dziale p ra cy i zajęć, n a zróżniczkow aniu, że ta k pow iem , je d n o s te k je skład ający ch . T a sam a idea różniczkow ania stosuje się i do roz­

woju św iata organicznego.

P o dział p ra cy pom iędzy je d n o s tk a m i o r­

ganizm sk ład ają cem i — oto w a ru n e k jeg o rozw oju.

J e d n o stk i więc m o ru lę składające, czyli k o m ó rk i jój ciała zaczyn ają się różniczkow ać.

W k ró tc e też sp o ty k a m y ju ż pom iędzy niem i dw ie różne form y: k o m ó rk i zew nętrzne, b a r- dziój sześcienne n a po w ierzchni ciała w je d e n rzęd ułożone, oraz całą m asę o k rąg ły ch , n ie­

zm ienionych, w ew nętrzny ch kom órek.

Z ew n ętrzn e p rz e d sta w ia ją przy szłą sk ó rę zw ierzęcia.

W p o śro d k u w ew nętrznó j m asy k o m ó rek p o w sta je w k ró tc e k u lis ta ja m a , coraz bardziój się ro z rastając a, a k o m ó rk i te dalszem u znów u leg ają różniczkow aniu. A m ianow icie te z nich, k tó re w y ścielają w n ę trze ja m y , sta ją się bardziój spłaszczone i tw orzą najbardziój w e w n ę trz n ą w arstw ę ciała, stan o w iąc ą p rz y ­ szłe usłan ie k an ałó w i k om ó r m igaw kow ych.

T a k i zaro d ek p o ­ k ry w a się n a po­

w ierzch n i ciała (na skórze) rzęsam i, w cią g ły m zn ajd u jącem i się ru c h u i p ły w a sobie sw obodnie w wodzie.

Z arod ek ten posiada ju ż więc, j a k i zw ierzę dojrzałe, trz y w a r ­ stw y ciała: s k ó r ę , m iąsz i w a rstw ę w e ­ w n ę trzn ą, ale za m ia st la b iry n tu k an ałó w i chodników , zam iast licznych k o m ó r m i­

g aw k o w y ch , je d n ą ty lk o w ielką posiada ja m ę k u lis tą w e w n ątrz ciała, n ie k o m u n ik u ją c ą się ze św iatem ze w n ętrzn y m .

N a te m s ta d y ju m rozw o ju liczne k o m ó rk i z e w n ętrzn e miąszn. od d alają się od niego, lg n ą do sk ó ry i w ta k i sposób m a m iejsce ro z ­

F ig . 4.

Zarodek gąbki z trzem a w a rsta w a ciała (a, b, e) i z ja m ą w ew nętrzną (g).

(5)

m eo. W SZ E C H Ś W IA T . 4 6 9 szczepienie ja k b y w a rstw y środkowój i u tw o ­

rzenie ja m y podskó rnćj.

S w obodnie p ły w ając y , k u listo -o w aln y za­

ro d e k g ąb k i w k ró tc e p rz estaje się poruszać i tra c i stopniow o rzęsy, przyczepiając się je d n y m z biegunów do jakiegobądż podw o­

dnego przedm iotu .

P o przyczepieniu się zarodka g ąb k i zacho­

dzą w organizacyi je g o ciekaw e zm iany w a­

ru n k u ją c e coraz dalszy je g o rozw ój. W m iej­

scu, gdzie m a się zarodek przyczepić, czyli p rz y je g o podstaw ie, śro d k o w a w a rstw a ciała (p rzyszły m iąsz) silnie się zaczyna ro zrastać, g rubieć ja k b y guz ja k i w k ie ru n k u do w n ę­

tr z a środkow ój ja m y kuli stój. Z tego powodu w n ę trze tój ostatniój coraz bardziój się zm niej­

sza i spłaszcza. W te d y to sklepienie (górna ściana) i denko (dol­

n a ściana) spłaszczo- nój w ten sposób ja m y w ro zm aity ch m iej­

scach z ra s ta ją się z so­

b ą , pow staje stąd m n ó s t w o filarków , p r z e g r ó d e k , k tó re dzielą p ierw o tn ą ja m ę n a m nóstw o k an a łó w , kanalik ó w ,ch o d n ik ó w

i t. d., usłanych , rozu - l m ie się, t ą sam ą w a r- Fig. 5.

stw ą p łask ich kom ó- Zarodek gąbki pokryty rzę- rek , k tó ra i w n ętrze 8amj- Wewnętrzna jama (g)

7 , zmniejsza się przez rozra- pierw otnój niepodzie- stanie się warstwy środko- lonój ja m y w yścielała. miąszu (b)

W reszcie n a skórze m łodej gąbeczki po­

w s ta ją w sk u te k m iejscow ego jój p rzery w an ia się, liczne d robne o tw o rk i, w prow adzające w odę do ja m y podsk ó rn ó j, oraz r u r k i w y p ro ­ w adzające; w podobny sposób p o w sta ją na d n ie ja m y podskórnój otw o ry , k o m u n ik u jące się z w e w n ętrzn e m i k an a ła m i, a ja k o kuliste w y p u k lin k i ścian ek ty c h o statnich, z ja w ia ją się kom o ry m igaw kow e.

Ig ie łk i szk iele tu za czy n ają się tw o rz y ć w e ­ w n ą trz k o m ó re k w a rs tw y środkow ój, jeszcze u sw obodnie p ły w ając eg o z a ro d k a g ąb k i.

P ró c z rozw o ju d ro g ą płciow ą, t. j. z ja jk a , g ą b k a rozm naża się ta k ż e bardzo często przez t. zw. p ączk i (gem m ulae).

P ą c z k i zjawiaj!), się k u jesioni; m a ją one k s z ta łt o k rą g ły i p rz e d sta w ia ją w p ro st od­

dzielone, o derw ane k a w a łk i ciała gąbki, w szy­

stkie tr z y w a rstw y zaw ierające. P ą c z k i te w ydzielają n a p ow ierzchni sw ego ciała szcze­

gólny k rzem ion ko w y pan cerzy k , k tó ry j e o t a ­ cza i przed zim nem chroni. P a n c e rz y k ten, czyli t. zw. am phidiscus, p rz ed staw ia się ja k o dw ie pó łk u le (ja k np. sk o ru p y orzecha w ło ­ skiego), zw rócone do siebie w klęsłościam i i spojone zapom ocą poprzecznego k rz em io n ­ kow ego słup ka, łączącego środki obu ty ch półk u l O toczony ta k ą tarczą, pączek zim uje.

G d y cieple p ro m ien ie słońca, zbliżającej się w io sn y przen ik ać zaczy n ają pod g ru b ą w ar­

stw ę w ody, by do życia zbudzić uśpione w m ule dna isto ty , n aten c zas i pączek g ąb k i opuszcza sw ą k rz em io n k o w ą celkę i rozw ija się w m łody osobnik.

D o tą d m ów iliśm y, j a k się wogóle p o jed y n ­ czy osobnik g ą b k i rozw ija. A le w n a tu rz e bardzo rzad k o p ojedy nczy zarodek w do jrzałe zw ierzę przechodzi, zw ykle zaś m a m iejsce zrastan ie, zlew an ie się w zajem ne k ilk u lub n aw et bardzo w ielu zarodków .

T ak ie zrastan ie się oddzielnych osobników gąbki w je d n ę całość, m a m iejsce w n ajro z­

m aitszy ch stad y jac h jój rozw oju. T ylko z ra ­ s ta n ie się sw obodnie p ły w ając y ch zarodków n ig d y jeszcze o b serw o w an em n ie było. A le zato zarod ek przyczepiony, g d y ty lk o sp o tk a kolo siebie dw a, trz y lub w ięcej osobników tego sam ego w iek u lu b też starszy ch od sie­

bie, bardzo łatw o z ra s ta się z niem i.

N iety lk o zarodki, ale i dojrzale osobniki gąb k i bardzo często z ra s ta ją się w zajem nie, tw o rząc w ta k i sposób całe kolonije, ta k , że w n a tu rz e n ad e r rzadk o n a p o tk a ć m ożna po­

je d y n cz y d ojrzały osobnik.

Z ra s ta ją się osobniki gąbki zaw sze w ten sposób, że sk ó ra z ra sta się ze skórą, m iąsz z m iąszem , a w a rs tw a w yścielająca w n ę trze k an a łó w z takąż w a rstw ą.

P o zn aw sz y n aszą po sp o litą gąb kę wód słod­

kich, rz u ćm y jeszcze okiem n a całą g ru p ę gąbek wogóle.

W s z y s tk ie g ąb k i bez w y ją tk u p o siadają budow ę w najog óln iejszych zary sac h do b u ­ dow y naszój g ąb k i podobną. Z am iast o tw o r­

ków , w p row ad zający ch i w y p ro w ad za ją cy ch z k a n a łu p okarm ow ego wodę, u bardzo w ielu m o rsk ich g ąbek is tn ie ją szczególne r u r k i w prow adzające i w y prow ad zające. R u r k i te często jak n ajro zm aició j się rozgałęziają; szcze­

gólne p ięk n e są rozgałęzien ia d rzew iaste.

(6)

470 W SZ E C H ŚW IA T . M 30.

Ciało w szystkich g ąbek z trzech sk ła d a się w arstw : zc skóry, w a rstw y środkow ój (m ią- szu) i ścianki w yścielającój w n ętrze ja m t r a ­ w iących. W o d a j a k i u naszój g ą b k i p ędzona wszędzie b yw a zapom ocą rzęs k o m ó r m ig aw ­ kow ych.

W sz y stk ie g ą b k i (z m ałem i w y ją tk a m i) p osiadają też j a k i nasza skielet; lecz te n o sta ­ tn i n a jro z m a itsz y c h b y w a postaci. W ogó le ro zró żn iam y sk ielet albo rogow o w łó k n isty , lub też sk ła d a ją c y się z igieł, a te m o g ą j e ­ szcze być w apienne lu b k rzem ionkow e i p rz y ­ te m najrozm aiciój się z sobą łączą, tw orząc

często m iste rn e tk a n in y . N a zasadzie bu d o ­ w y skieletu, g ąbki podzielono też n a rogo w o- w łóknistc, w apienne i k rzem ionk ow e. W n a j­

now szych czasach podzielono g ą b k i n a dw a rzędy: W łó k n iste (F ibro sp o n g iae), do k tó ­ ry c h zaliczają się g ąb k i pozbaw ione sk ieletu , g ąb k i ze skieletem ro g o w o -w łó k n isty m , lu b też z m niój lu b więcój ro z w in ię ty m sk ieletem k rzem ionkow ym , oraz 2) G ą b k i w ap ien n e (C alcispongiao), po siadające w a p ie n n y skielet.

Z w y czajn a gąbka, u ży w an a do m y cia przed­

staw ia ta k i właśnie ro g o w o -w łó k n isty szkielet g ąb k i z m orza Ś ródziem nego pochodzącój, E u sp o n g ia officinalis zw anój. Szczególniój u brzegów w y sp arch ip elag u greckiego b a r­

dzo obfitą j e s t ta g ąb k a i ta m m ieszkańcy nadbrzeżn i w ogrom nej j ą p o ła w ia ją ilości, a j a k w ielkiem cieszy się to zw ierzę poszano­

w aniem , dowodzi p ra k ty k o w a n y podobno n a w yspie R hod os zwycziij, że p a n n y i k a w a le ­ row ie zanim w zw iązki m ałżeń sk ie w stę p u ją , m uszą p ew n ą ilość ty c h g ąb ek nałow^ić. R o ­ sną ono n a skałach p o d m o rsk ich w n ie w ie l­

kich zw ykle głębokościach. G ą b k i m o rsk ie z ra sta ją się rów nież w ca łe kolonije, n ieraz bardzo znacznych rozm iarów . Do m y cia u ż y ­ w ane k a w a ły g ąbek p rz e d s ta w ia ją rogow o- w łó k n isty szkielet n ie jed n eg o osobnika lecz całój kolonii.

G ą b k i n iedaw no jeszcze u w ażan e za od­

dzielną g ru p ę zw ierząt, sto ją c ą n a g ra n ic y P ierw otw orów i Jam o ch ło n n y c h , obecnie s ta ­ nowczo przez w iększość u czonych do ty p u J a ­ m ochłonnych zaliczone zostały.

S facyja telefo n o w a

przez

Eugienijusza Dziewulskiego ')•

Fig-. 1. S tacy ja telefoniczna.

W ielkość sześć razy niniejsza od n atu raln ej (V#) e lem e n t galw an iczn y, sta n o w ią c y źródło e le k ­ try cz n o ści dla w y sy łac za B la k e a , k tó r y j e s t um ieszczony w drugiój szafce z kolei. — W d rzw iczkach drugiój szafki j e s t osadzony m ik ro fo n B lak ea , a w e w n ą trz m ieści się cew a in d u k c y jn a . Nalconiec g ó rn a sza fk a zawdera

§. 7. P o zapoznaniu się z urządzeniam i t e ­ lefonu i m ik ro fo nu udoskonalonego przez B lak ea, m ożem y p rz y s tą p ić do opisu stacy i telefonicznój, j a k ą posiada k ażdy z ab o n u ją-

cych telefo n y w W arszaw ie.

P o je d y n cze części sk ład ają ce s ta c y ją te le - fonow ą są um ieszczone w trzech m ałych szaf­

kach, u tw ierd z o n y ch je d n a nad d ru g ą n a po- dłużnój desce (fig. 1). W dolnój zn a jd u je się

]) P. N -ry 26, 27 i 29 W szechśw iata.

(7)

M- 30. W SZ E C H ŚW IA T . 471 p rz y rz ą d sy g nalizu jący, a u a w idełkach w y ­

chodzących z lew ego boku szafki je s t zaw ie­

szony telefon (odbieracz) m iejscow ćj stacyi, P rz y rz ą d sy g n alizu jąc y stan o w ią: m aszyna m agneto -elek try czn a, k tó ra sk ład a się z 3-ch m agnesów , m ający ch k s z ta łt podkow y i ce- w y naw iniętej cienkim d ru te m i osadzonćj n a osi w pośród m agnesów w te n sposób, że może być w p ra w io n a w ru c h obroto w y siłą rę k i zapom ocą k o rb k i, wyehodzącój naze- w n ą trz z praw ego boku szafki. C ew a podczas obrotu swego około osi zm ienia położenie w zględem biegu nów m agnesu, a ty m sposo­

bem p o w sta ją p rą d y elek try czn e w zbudzone w zw ojach d ru tó w cew y. D ru g ą częścią p rz y ­ rządy sygnalizującego je s t dzw onek e le k try ­ czny, k tó ry sk ła d a się z elek tro m ag n esu i k o ­ tw icy z m iękkiego żelaza iinoszącój m łote­

czek. G dy po zw ojach d ru tó w elek tro m ag n e­

su k rą ż y p rą d elek try czn y , kotw ica je s t p rz y c ią g a n a do elek tro -m ag n esu , a m ło te k z n ią połączony zostaje pociąg nięty i d opro­

w adzony do u d erzen ia w dzw onek, ty m spo­

sobom o trz y m u je się sy g n ał dzw onkow y.

Z anim opiszem y sposób i p orządek użycia p ojedynczych części stacy i telefonicznój, prze- d ew szystkiem m u sim y pow iedzieć słów parę o połączeniu z sobą dw u stacyj telefonow yck za p o śred nictw em jed n eg o d ru ta m etalicznego.

§. 8. W iem y , że jeżeli dw a przeciw im ienne b ieg u n y elem en tu galw anicznego zostaną z sobą połączone d ru te m m etalow ym , czyli jeżeli obw ód j e s t zam k n ięty , w ów czas w d ru ­ cie p ły n ą dw a p rą d y elektryczności: je d e n dodatniój, d ru g i odjem nćj w stro nę w prost p rz eciw n ą pierw szem u. C hcąc posłać p rą d ele k try c z n y z d an e g o elem en tu galw anicz­

nego do dzw onka, będącego w znacznój od n as odległości, należy od d w u biegunów elem en tu przeprow adzić d w a d ru ty m etaliczne izolow a­

n e do końców d r u ta elekti-om agnesu dzw on­

ka. T y m sposobem do połączenia dw u stacyj telegraficznych lub telefonicznych potrzebow a­

lib y śm y tak że d w u d ru tó w m etalow ych. Lecz bad an ia n au k o w e S te in h eila , jeszcze w ro k u 1838 przeprow adzone, p rz ek o n ały , że do po­

łączenia d w u stacyj telegraficznych w y sta rc z a je d e n d r u t m etalo w y , poniew aż ja k o dru g ieg o łącz n ik a m ożna iiżyć ziemi. R y su n e k załączo­

n y (fig. 2) p rz ed staw ia n am te n sposób p o łą­

czenia. B ieg u n d odatni elem en tu g alw anicz­

nego E j e s t połączony z elektrom agn esem

dzw onka D zapom ocą d r u tu m etalow ego L , elek trom ag nes zaś za pośred nictw em blachy m etalowój P ' z ziem ią, pom iędzy blacham i P ' i P znajduje się ziem ia w ilgotna, a n ak o -

F ig. 2.

niec blacha P j e s t połączona z bieg u n em od- je m n y m elem e n tu B. T y m sposobem o trz y ­

m u je m y obwód zam k nięty . K ie ru n e k p rą d u elektryczności dodatniój oznaczają n a ry s u n ­ k u strzałk i. L ecz biorąc rzeczy ściśle, to zie­

m ia w ty m p rz y p a d k u nie m a znaczenia przew o dn ika, ty lk o należy j ą uw ażać za w iel­

k i zbiornik, do k tó reg o elek tryczno ść spływ a.

Z tego więc w idzim y, że jeżeli pragniem y w obw ód p rą d u galw anicznego, pochodzącego z elem entu um ieszczonego n a 1-ój stacyi, w łączyć p rz y rzą d teleg raficzn y dru g iej, to dla osiągnięcia tego celu nie po trzeb u jem y u ży w ać aż dw u d ru tów , lecz m ożem y to zro­

bić zapom ocą jed n eg o d ru tu i ziemi; te n spo­

sób łączenia z sobą dw u stacy j j e s t rów nież u ż y w a n y d la telefonów .

§. 9. D w ie stacy je telefoniczne w W a rs z a ­ wie są połączone z sobą d ru te m żelaznym , za­

w ieszonym w te n sam sposób ja k d r u ty n a ­ szych telegrafów , n ad to k ażd a ze stacyj je s t połączona z,ziem ią (fig. 1). K ied y p rz y rzą d y telefoniczne są n ieczy nn e i telefony są zaw ie­

szone n a w id ełk ac h (fig. 1 ', w ów czas obwód z a m k n ię ty dobrych p rzew od nik ów e le k try c z - czności tw orzą: ziem ia, d ru t m a sz y n k i m a­

g n eto -elek try czn ó j i d ru t ele k tro -m a g n e su dzw on ka stacy i pierw szej, d r u t żelazny stan o ­ w iący lin iją telefoniczną, d r u t e le k tro -m a ­ gn esu d zw onka i d ru t m aszy n k i m a g n e to - elcktrycznąj d ru gićj stacy i i nako niec ziemia.

P rz y tak iem p ołączeniu, jeżeli je d n a z m aszy n

(8)

472 W SZ E C H Ś W IA T . M 30.

n ek m ag n eto -elek try czn y ch zostanie w p ra ­ w iona w ru ch , to dzw onki n a obu stacy ja ch zaczynają działać; ty m sposobem o b ra cając y m aszy n k ę przyw ołuje do baczności osobę, zn ajdującą się n a drugiój stacyi. W chw ili rozpoczynania rozm ow y zdejm uje się telefon z w idełek i p rzy k ład a bezpośrednio do ucha.

P rz y oswobodzeniu w idełek od ciężaru telefo­

n u daje się spostrzedz ru c h w idełek do góry, k tó ry zm ienia połączenie elek try czn e , to je s t w y łącza p rz y rzą d y sy gnalizujące z obwodu, a w łącza w niego telefony. Z m ian a ta odby- w a się zapom ocą odpow iedniego u rządzenia k tó re w p a ru słowach opiszem y. N a tylnój stro n ie drzw iczek szafki górnćj, to j e s t zaw ie­

raj ącój w sobie p rz y rzą d sy g n alizu jący , je s t n a osi osadzony d rą g m etalo w y , zakończony

Fig. 3. Drążek zm ieniający połączenie elektryczne.

W ielkość trzy razy mniejsza od n atu raln ćj (V3).

(fig. 3) na jed n em z ra m io n w id e łk a m i w y - chodzącemi z szafki n a ze w n ątrz ; toż sam o ram ie d rą g a pociąga sp ręży n a k u górze. T e ­

lefon zaw ieszony n a w id ełk ach p o k o ny w a działanie sp rę ż y n y i p rz y p ro w ad z a d rą żek do położenia przed staw ion ego n a fig. 3-ćj N r. 1, i ty m sposobem d rą ż e k łączy d r u t lin ijn y z p rz y rz ą d e m sygn alizu jący m . P o zdjęciu telefonu z w idełek sp rę ży n a po ciąg a drążek i doprow adza go do położenia, p rz e d sta w io ­ nego n a fig. 3 N r. 2, czyli telefon zo staje po­

łączony z d ru te m lin ijn y m . P r z y te m now em położeniu d rą ż k a obwód z a m k n ię ty tw orzą:

ziem ia, d r u t cew y zew nętrznój w y syłacza i d ru t telefonu stacy i pierw szój, d ru t lin ijn y , d ru t telefo n u i cew y zew nętrznój w y sy łac za sta c y i drugiój i ziem ia. W ja k i sposób m ow a z jedn ój sta c y i m oże być p rzesłan a do d ru ­ giój, o b jaśn iliśm y p rz y opisie w y sy łac za B la- k ea. To d ziałanie daje się określić w n astęp u ­ ją c y sposób: Jeżeli m ów im y n a stacy i p ierw ­ szój, m ając u s ta zw rócone do telefonu, to fale głosow e w y w o łu ją zm ian y w natężen iu p rą d u pochodzącego z elem en tu galw anicznego, a k rążącego po zw ojach d ru tu w ew n ętrzn ó j ce­

w y w y sy łacza, w s k u te k teg o zo stają w zb u­

dzone p rą d y n a cew ie zew nętrzn ój. T a k w zbu­

dzone p rą d y p rz e p ły w a ją po d ru ta c h lin ii do telefo n u sta c y i drugiój, w k tó ry m o d tw a­

rz a ją m ow ę.

§. 10. D la u zu p ełn ien ia opisu s ta c y i telefoni- cznój należy zauw ażyć, że n a w ierzchu szafki górnój, w m iejscu p rz y tw ie rd ze n ia d ru tó w ł ą ­ czących, zn a jd u je się um ieszczony p io ru n o ­ chron. R y s u n e k zam ieszczony (fig. 4) p rzed­

sta w ia je g o urządzenie. P io ru n o c h ro n sk ład a

Fig. 4. Piorunochron przy stacy i telefonicznej. ] ; W ielkość o połowę mniejsza od ■ naturalnćj ('/„).

się z trze ch opraw m etalo w y c h C, B i A, p rz y tw ie rd z o n y c h obok siebie do drzew a szafki, p ierw sza z n ich (C ) j e s t połączona z lin iją telefo no w ą, trz e c ia (A ) z ziem ią, śre­

(9)

te 30. W SZ E C H ŚW IA T . 473 dnia (13) unosi n a sobie dw ie śru b y a i b, za­

kończone o strzam i, z k tó ry ch je d n a (b) je s t dokręcona tak , że łączy z sobą o p ra w y C i B, d ru g a zaś (a) nie dosięga do opraw y A , lecz sw oim końcem je s t m ożebnie do niój zbliżona, a zatem o p ra w y B i A nie są z sobą bezpo­

średnio połączone.

Jeż eli p rą d e lek try czn y zostanie w y słan y z sąsiedniój stacy i po drucie linii, w ów czas przez opraw ę C przechodzi do części składo ­ w ych danój stacy i telefonicznój, a z nich przez A zdąża do ziem i. Inaczój nieco rzecz się m a g d y d ru ty lin ii doprow adzają do danej stacyi elektryczność po w ietrza, k tó ra b y w a n ag ro ­ m adzona w p ow ietrzu w znacznój ilości pod ­ czas b urz elek try czn y c h . E lek try c zn o ść po­

w ie trz a posiada zaw sze znaczne napięcie, a ja k o ta k a j e s t w sta n ie pokonyw ać opór po­

w ie trz a i p rz y te m zagrzew ać go do tego sto­

p nia, że w y w o łu je zjaw isko is k ry elek try czn ej.

Je ż e li więc podczas b u rz y lin ija telefoniczna j e s t przew odnikiem dla elekti-yczności po- w ietrzn ó j, to ona, ja k o posiadająca znaczno napięcie, p o k onyw a opór pow ietrza, oddziela­

jące g o koniec sz ty fta a od opraw y A i w p ro st przechodzi do ziem i, om ijając p rz y rzą d telefo­

niczny, lub też je ż e li m u udziela się to w nie- znacznój ilości.

P o zapoznaniu się ze sposobam i przesyłania m o w y z jednój sta c y i telefonówój na drugą, n a strę c z a się p y ta n ie , w ja k i sposób głów na s ta c y ja łączy z sobą pojedyńcze stacyje, sto ­ sow nie do ich żądania. N a to p y ta n ie p o sta ­ ra m y się dać sobie odpow iedź w niedalekiój przyszłości.

WSPOMNIENIA Z PODRÓŻY

PO PERU

K R A J I P R Z Y R O D A , przez

JANA SZTOLCM ANA.

(C iąg dalszy.)

F a u n a S ie rry należy do tego sam ego ty p u , co i fa u n a w szelkićj i n u ej bezleśnój okolicy P e r u i pom im o znacznój różnicy w poziomie,

znajdziem y tu niejeden g a tu n e k zn an y nam ju ż z P om orza. T a sam a sa rn a (C ervu s nem o- rivag ns) trz y m a się tu te jsz y c h zarośli, co i n a w zgórzach lub dolinach pom orskich. T en sam guarda-cab allo (M olothrus p u rp u rascen s) lub g arrap a te ro (C rotop hag a sulcirostris) to w a ­ rzyszy koniom lub by d łu ro g a te m u n a p a stw i­

skach. P o m o rsk i w róbelek (Z o n o trich ia m a- tu tin a ) daje słyszeć swój głos p rz y jem n y , ale je d n o stajn y , na w szystkie stro ny . Słow em , po­

m im o ta k w ielkiój różnicy w w a ru n k ach b y tu , p ew ien p ro c en t ptaków dochodzi z P o ­ m orza aż do skrajnój g ra n ic y S ie rry , tam . gdzie się ju ż P u n a zaczyna.

N ie w iem dopraw dy, czy sarn a zaroślow a (C ervn s nem oriy agu s) c h a rak tery sty c zn iejszą je s t dla gorącego P o m o rz a peruw ijań sk ieg o, czy dla um iarkow anój S ie rry , zarów no bo- w iem tu j a k ta m zdaje się być pospolitą.

Z w ierz ten , niepłoszony jeszcze bardzo przez m yśliw ych , trz y m a się n iew y so k ich zarośli, ja k ie m i p o ra sta ją sk ło n y gór lub w iększe za­

głębienia g ru n tu , p rzeby w ając chętn ie w bli­

skości pól u p ra w n y ch , gdzie u lubiony po karm znajdu je. D zień spędza, śpiąc w cieniu, chyba j ą o p o łu d n iu p ra g n ie n ie do stru m ien ia zapę­

dzi. D opiero gdy słońce chylió się zacznie k u zachodowi, opuszcza sw ą k ry jó w k ę i jeżeli zna pole k u k u ry d z y , jęczm ienia, a szczegól- nićj gro chu lub bobu idzie ta m prosto, aby głód zaspokoić. Je ż e li je d n a k okolica j e s t za­

m ieszkała nieco gęściój, wówczas czeka do zachodu słońca, kied y ro ln ik z pola zejdzie n a nocny spoczynek, a pastu ch y spędzą b a ra n y do zagro dy . M iarku jąc, że jój ju ż n ik t w ucz­

cie nie przeszkodzi k ro k iem cichym , ale p e­

w n y m zbliża się do pola, p rzesad za płot w zro­

bionym przez się w yłom ie (portillo). U s ły ­ szała szum ja k iś podejrzany , szelest złam anój g ałązk i, sk rę ca w b ok i w olno w chodzi do gąszczu okalającego czak rę '). T am stoi nie- ruchom ie, czekając p ók i niebezpieczeństw o nie m inie, a w te d y w śród gąszczu ty lk o w p ra ­ w n e oko stare g o m yśliw ca j e s t w stan ie j ą w y p a trzy ć. N iek ied y w y b iera sobie za cel sw ych w ycieczek pola tu ż pod d om o stw am i położone, lecz w ów czas czeka zupełnego zm ierz­

chu, aby pod zasło ną ciem ności n o cy sw ego niew in neg o złodziejstw a się dopuszczać.

’) CJhaera — pole upraw ne.

(10)

474 W S Z E C H Ś W IA T . Ns 30.

W id o k człow ieka zdaje się j ą raczój dziwić.

niż przerażać. N ieraz zdarzało m i się zdybać j ą na odległość 20 do 30 k ro k ó w : stoi tylko, ja k b y z kam ienia w yciosana, z u sza m i n a s ta - wionem i, p atrząc n a nas w ielkiem i czarn em i oczami, a źdźbła tra w y , ja k o ślad y p rz e rw a - ućj u cz ty z p y sk a jój w idać. S ądzę, że g d y ­ byśm y się zdobyli n a tę cierpliw ośc, żeby stać n ieruchom ie, w ów czas i ona b y sta ła , p atrz ąc ta k n a n a s bez końca. T akiej je d n a k cierp li­

wości m yśliw y nie posiada.

N ic więc dziw nego, że p e ru w ija ń s k i m y śli­

w y, k tó ry tylko do nieruebom ój zw ierzyny strzela, je s t w stan ie zabić dw ie, trz y , a n a ­ w et cztery sa rn y w ciągu je d n e g o dnia. Szcze- gólniój n a ry k o w isk u , jeżeli m u szczęście sprzyja, a sp o tk a sam icę w to w arzy stw ie k il­

k u sam ców , dość j e s t sam icę tru p e m położyć, abyr módz k ilk u sam ców w ystrzelać. Toż sa­

mo m a m iejsce podobno, jeżeli się m łodę k o ­ źlę zastrzeli: sam ica go nie opuszcza, p ozw a­

lając z łatw o ścią się zabić. A ta m jeszcze w P e ru saren ty le , źe n ik t nie zw raca u w a g i ani n a porę polow ania, ani n a płeć zw ierzyny.

D zięki też B ogu, że i m y śliw y ch ta m n ie­

w ielu, a i ci co są, n iew ielk ą szkodę w zw ie­

rz y n ie zrządzić m ogą.

P o lu ją na nie kilkom a sposobam i, z ty ch je d n a k najpospolitsze są dw a: z zasadzki, na polach, k tó re sa rn a odwiedza, lub p rz y w odo­

pojach m iędzy 12- tą a 2-g ą popołudniu; d ru g i zaś n a upatrzonego, chodząc m iędzy 3-ią po­

południu, a zm ierzchem , w tedy, k ie d y s a rn y opuszczając sw e legow iska, p a są się w śród n iew ysokich zarośli, lub n a niew ielkich p o lan ­ kach, zanim się puszczą n a pola. T a k je d e n ja k i d ru g i sposób nie w y m a g a n a w e t zo s tro n y m yśliw ego ani wielkiój w p ra w y , an i doskonałego strze la n ia, ja k to bow iem wyżój pow iedziałem , sa rn a zaroślow a n ie j e s t bardzo przepłoszona i n ie tru d n o zejść się daje. To p ew na tylko, że m y śliw y dośw iadczony w u p a ­ try w a n iu m a więcój szans, aniżeli k ró tk o ­ widz lub n ie w p ra w n y , łatw ió j m u bow iem w y p a trzy ć n ieru c h o m ie w śród g ąsz czy k u sto ­ ją c ą sarnę.

N a P o m o rzu b io rą podobno s a r n y p rz y po­

mocy chartów , nie zdarzyło m i się je d n a k w i­

dzieć tego sposobu, ab y m m ógł zu p e łn ie te m u wierzyć. Za to pow szechnie zn a n y m , ehoć dla trudności, ja k ie przed staw ia, rz ad k o p r a k ty ­

kow an ym , je s t sposób ta k zw any „eon el ca- b re stillo “, zarów no u ży w an y w S ie rra ja k i n a P o m o rzu . „C ab restillo “ je s tto koń, a rz a ­ dziej wół lub b y k w y tre s o w a n y ta k do polo­

w ania, aby n im m ógł łatw o m y śliw y k iero ­ wać p rz y pom ocy nieznacznych syg nałów . M yśliw y pędzi go przed sobą luzem , bez sio­

dła an i uzdy, w y p a tru ją c pilnie, czy gdzie sa rn y nie zobaczy. S k o ro ty lk o j ą spostrzegł, k ry je się za koniem i ta k w olno zbliża się, k ie­

ru ją c go n a zw ierzynę. R o z tro p n y koń, ja k b y w iedząc o co chodzi, zbliża się nieznacznie, niby od n iech cen ia szczypiąc tra w k ę . S a rn a z n a tu ry to w arzy sk a (czego dowodem , że czę­

sto w idziano je pasące się w śród b yd ła ro g a ­ tego lub koni i ja k b y szu k ające ich to w a rz y ­ stw a), podpuszcza tu m yśliw ego n a odległość 10 kroków , a z tój odległości tru d n o j ą chybić.

K to zdołał sobie tak ieg o „C ab restillo " w y tre ­ sow ać, a nadto posiada p rz en ik liw e oko, te n m oże być pew n y m doskonałego re z u lta tu po­

low ania.

Ł o w ią też s a rn y na pętlę, w y p a tru ją c uprzednio m iejsce, k tó rę d y te zw ierzęta stale przechodzą czyto do wodopojów , czy n a pola u p ra w n e . Szczególniej w o statn im razie spo­

sób te n m a za sobą w iele szans, sarn a bow iem p o siad a w płocie jed n o przejście (portillo), k tó re albo ona sam a zro biła, albo po ja k ić j szkodnej kro w ie odziedziczyła. W ta k im w y ­ łom ie m y śliw y rozciąga p ętlę i jeżeli ty lk o m a w tem p ew n ą w praw ę, m oże być p e­

w n y m , że przyszedłszy n a d ru g i dzień, zn a j­

dzie złow ioną sarn ę.

C h a ra k te ry s ty c z n y m dla górnćj S ie rry zw ierzem , choć niekoniecznie w łaściw y m t e ­ m u regijou ow i, gdyż go i sąsiedn ia P u n a po­

siada, j e s t lis k o rd y lije rs k i, lub ja k go m iej­

scow i n a z y w a ją ato ch (C anis A zarae). W ła ­ ściw ie n ie je s tto an i lis, an i wilk, an i szakal, gdyż m a c h a ra k te ry ty ch trze ch zw ie rzą t p om ięszane. N a nieszczęście, przez ciąg k il- k o letn ieg o m ego p o b y tu , n ie zdarzyło m i się an i ra z u sp otkać go, m ogę w ięc ty lk o o n im pow iedzieć to, com z u s t m ieszkańców u s ły ­ szał, a m ianow icie, że je s tto w ielki szkodnik duszący owce i ja g n ię ta , skoro ty lk o p asterze lub ich p sy sp ra w ę zaśpią i że k ie d y ś podobno płacono p ew n ą sum ę za każdego zabitego lisa, ja k to u n a s się dzieje za w ilk i lub p ta k i d ra­

pieżne. T e są je d y n e szczegóły, ja k ie m i się o ty m zw ierzu słyszeć zdarzyło.

(11)

Jfs 30. W SZ EC H ŚW IA T.

P o sia d a S ie rra w swój faunie ciekaw e zw ie- j rz ą tk o , należące do g ru p y zw ierząt w orkow a- j ty ch , j a k w iadom o w łaściw ych ty lk o A ustralii , oraz A m eryce. C hcę m ówić o dydelfie A zary (D idelphys A zarae), sięgającym górnój g ra ­ n icy S ie rry , gdzie za stę p u je b lisk ą pom orską fo rm ę (D idelph ys cau criv o ru s). Z w ierzątk o to dzień cały spędza gdzieś w gąszczu, lub na drzew ie capuli i dopiero, gdy noc zupełna za­

padnie, opuszcza sw ą k ry jó w k ę . N iestety!

je s tto szkodnik rów nio czuć się dający, j a k i dopiero co w spom ńiany lis. Zachodząc na podw órza, k u ry dusi i zjada, a ja k pow sze­

chnie m ieszkańcy tw ie rd z ą , że im szyję sw ym c h w y tn y m ogonem okręca i ta k prow adzi za sobą. Ile w te m j e s t p raw d y , tru d n o wiedzieć, p ew ie n je d n a k szczegół, zauw ażony przeze- m nie n a cho w an y ch egzem plarzach, każe m i przypuszczać, że ta k być może. Jeż eli zw ie­

trz ą na stry c h u świeżo z e b ran ą k u k u ry ­ dzę, będą ta m co nocy robić w ycieczki po kilk a razem , czyniąc w ielką szkodę w ła­

ścicielowi.

S am ica lęże około 5 m łodych, zupełnie n ie­

dołężnych, k tó re w swój brzusznćj kieszeni nosi. Te, ja k ie m i p rzyniesiono w m iesiącu L u ty m posiadały ju ż w ielkość czarnego szczu­

ra (M. ra tu s ). S ta ra m iała gniazdo n a jed n em z drzew capuli, n a w ysokości 1-go p ię tra od ziem i. G niazdo było zbudow ane z gałęzi, p rz y ­ p o m in ając gn iazd a k ru k ó w .

K ilka g a tu n k ó w łasicy (M ustella agilis, M.

J e ls k ii) zam ieszk uje S ierrę. S ą to stw o rzenia rów nie j a k i nasza łasica krw iożercze. G łó­

w nie prześladow ać się zdają k ordy lijerskiego k ró lik a (L ep u s am azonicus?), k tó rem u je d y ­ nie k re w w y sy sa ją , robiąc ra n ę n a g ran icy cza­

szki i szyi, pom iędzy pierw szą i atlasem . K il­

k a k ro tn ie zdarzało m i się spot kuć m ałe k ró ­ lik i ciepłe jeszcze, w podobny sposób zabite.

M iejscow i opow iadali mi, że łasica n ie p rz e ­ puszcza n a w e t sarn o m , u k tó ry c h przecina k a ro ty d y i ssie, póki się k rw ią nie nap ełn i, nie zw raca jąc by najm niój u w a g i na k o n w u l- sy jn e rzucanie się biednój ofiary. Z a k ra d a się do dom ostw g ó ra li p e r uwij ańskich , zw abiona ta m obecnością św in ek m orskich, w k tó re k a ­ żda k u c h n ia P e ru w ija n in a obfituje. S łow em , sw ą odw agą, zw innością ruchów i t ą n ie n a ­ syconą krw io żerczo ścią n iety lk o , że w sty d u nie robi swój siostrze ze starój E u ro p y , ale j ą n a w e t przew yższa.

K ró lik s ie rra ń sk i n ależy do n ajciekaw szych okazów z calój g ru p y Leporidów . P ra w ie o połow ę m niejszy od naszego dom ow ego k ró ­ lika, posiada uszki k ró tk ie, a ogona b ra k m u zupełnie. J e s tto stw orzenie ró w n ie p rz eśla­

dow ane i nieszczęśliwe, ja k nasz zając. G d y siedzi n a lucernow em polu, n ic wie, że go za chw ilę może schw ycić łasica, lub k o t dom ow y, rów nio j a k i nasz szkodny, lub psy w łaściciela w y tro p iw sz y go, w ezm ą niechybnie i poszar­

pią. C zujem y zaw sze p ew ien żal dla ty ch stw o rzeń n iew in ny ch i bezbron ny ch, a ich prześladow ców słusznie uw ażam y za pew ien rodzaj dzieciobójców. S am ica lęże 3 lub 4-ro po to m stw a w m iesiącu M arcu, K w ie tn iu , choć i w S ierp n iu m łode sp o ty k ałem , z czego wnoszę, że k ilk a ra zy do ro k u się koci.

W zagłębieniu sk al, w n a tu ra ln y c h gro­

ta c h lub w opuszczonych g alery jach daw nćj k op aln i sreb ra k r y ją się w dzień całe stad a krw iożerczych n ietop erzy (Desm odus), czeka­

jąc, ab y pod zasło ną nocy m ogły się k rw ią sw y ch ofiar nasycić. K onie, m u ły lub osły najczęściój po dleg ają ukąszeniom tego w am ­ p ira, k tó ry im zw ykle skórę na szyi, n a ło­

p atce lub na k rz y ż u przecina. N a zaju trz z a ­ schła s tru g a k rw i n a sierści zw ierzęcia m ów i w łaścicielow i je g o o sp raw ce nieto p erza, a j e ­ żeli m u ł czy k oń m iejsca od oliwili u k ąsz en ia nie zm ienił, p rzek o n ać się m ożna po znacznój k u łu ż y k rw i, j a k w ielką szkodę biedne stw o­

rzenie poniosło. Rzadziej w y sy sa bydło ro­

gate, w idziałem je d n a k k ro w ę, u k ąszo n ą po- wyżój w ym ienia. Ś w in ię tn ie podobno te n krw iożerca poza uchem , gdzie skóra j e s t nieco cieńsza, niż n a całem ciele, k o g u ty zaś lub k u ry w grzebień, a n iek ied y w nogę. P o k a ­ zyw ano m i k o g u ta bojow ego w te n sposób ukąszonego i ta k i k o g u t ju ż do w alki nie je s t zd atn y m .

W iele osób dziś jeszcze z niedow ierzaniem słu ch a opow iadań o w am p irach i o ich k rw io ­ żerczych w łasnościach. N ie uw ażam za sto ­ sow ne w ty c h szkicach robić z teg o k w e - s ty i spornój; dodam więc ty lk o , że znałem k ilk a osób uk ąszo n y ch przez w am p iry, a m ię­

dzy niem i ta k ą pow agę, j a k to w arzy sza po­

dróży m oich, p. K o n stan teg o Jelsk ieg o ; że we w n ętrzn ościach siedem dziesięciu k ilk u egzem ­ plarzy z rodz. D esm odus, złow ionych w okoli­

cach m. C u teryo nie zn aleźliśm y nic oprócz spiekłój k rw i, że g a le ry ja opuszczonćj k o palni

Cytaty

Powiązane dokumenty

O tym, że nauczyciel od dawna organizował uczenie się ucznia, świadczą choćby zasady nauczania, praca w grupach jako forma organizacyjna klasy oraz stosowane przez niego

Constitution. The main research question is whether Swiss citizens may use popular initiative as an effective instrument influencing migration policy. The main hypothesis is that

z dwóch powodów, przy czym pierwszy ma znaczenie nie tylko dla nauczycieli po- lonistów, lecz także praktycznie dla większości przedmiotowców Klemensiewicz zaproponował

Artykuł, którym ojciec profesor rozpoczyna swoje omówienie owego dziedzictwa, jest poświęcony postaciom Abrahama oraz Izaaka.. Wezwanie do czuwania zawarte w mowie

Skończywszy aggadę, odmawia (dosł. czyni) błogosławieństwo nad winem, z którego wszyscy kosztują, a potem odmawia (dosł. czyni) błogosławieństwo nad wszystkiem

"Die Behandlung von staatlichen Archiven und Registraturen nach Völkerrecht", Joachim. Meyer-Landrut, "Archivalische

Dnia 18 II br., w przeddzień 497 rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika, odbyła się w Toruniu tradycyjna już wieczornica organizowana, także tradycyjnie, przez Muzeum Okręgowe

 Gdy zaginamy taśmę dwa razy od góry i dwa razy od dołu otrzymujemy pięciokąty foremne.  Gdy zaginamy taśmę trzy razy od góry i trzy razy od dołu