• Nie Znaleziono Wyników

Regaty rozpoczêliœmy od pojedynku ze Szwedami. Po kilku manewrach znaleŸli-

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Regaty rozpoczêliœmy od pojedynku ze Szwedami. Po kilku manewrach znaleŸli-"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

N a regaty dojechaliœmy w nocy z so- boty na niedzielê. ZnaleŸliœmy cich¹ ulicê, któr¹ nazwaliœmy „Hotelowa” i za- snêliœmy w samochodzie. Nastêpnego dnia znaleŸliœmy marinê, hotel, zapozna- liœmy siê z programem regat i zg³osiliœmy do regat. Mieliœmy nadziejê, ¿e uda nam siê za³atwiæ jacht, ale – jak siê okaza³o – jedyna mo¿liwoœæ pop³ywania, to wspól- ny trening w poniedzia³ek.

Po tym treningu wiedzieliœmy, ¿e musi- my mocno siê skoncentrowaæ i uwa¿aæ na g³upie b³êdy, które przydarzy³y nam siê pod- czas pierwszego wspólnego p³ywania.

Wieczorem odby³o siê losowanie jach- tów oraz zapoznanie z zasadami rozgrywa- nia regat. Pocz¹tkowo œcigaliœmy siê w gro- nie wszystkich dwunastu jachtów – ka¿dy z ka¿dym jeden raz (round robin). Po tej serii planowano wy³oniæ szeœæ jachtów walcz¹- cych nastêpnie o pó³fina³y. Szóstka przegra- nych mia³a siê œcigaæ o miejsca 7–12.

Dzien I – wtorek

Regaty rozpoczêliœmy od pojedynku ze Szwedami. Po kilku manewrach znaleŸli-

œmy siê w sytuacji, gdzie p³ynêliœmy na prawym halsie w kierunku wolno p³yn¹- cych Szwedów na lewym. Bêd¹c pewni,

¿e dostan¹ karê, wp³ynêliœmy na ich za- wietrzn¹, niestety doprowadzaj¹c do ko- lizji. Dostaliœmy karê za kontakt, ale ol- brzymie zdziwienie wywo³a³ fakt, ¿e za sytuacjê prawy/lewy pokazano zielon¹. Ze startu wyp³ynêliœmy po nawietrznej prze- ciwnika. Po jednoczesnym zrobieniu zwrotu na lewy hals okaza³o siê, ¿e Szwe- dzi p³yn¹ trochê ostrzej od nas, mimo ¿e byliœmy po „bezpiecznej zawietrznej”.

Kontroluj¹c sytuacjê, wp³ynêli pierwsi na górn¹ bojê. Po atakach na kursie pe³nym zbli¿yliœmy siê o kilka metrów. Kolejny kurs na wiatr, to walka na zwroty, po któ- rej na górê wp³ynêliœmy o d³ugoœæ ³odzi za przeciwnikiem. Na pe³nym próbowa- liœmy jeszcze kilku manewrów, ¿eby zni- welowaæ karê, ale niestety nie uda³o siê i wyœcig przegraliœmy. Ka¿dy kolejny hals uczyliœmy siê ³ódki, dziêki czemu na ko- niec przeciwnicy nie mieli ju¿ nadwy¿ki prêdkoœci lub ostroœci.

Kolejne dwa wyœcigi mia³y podobny przebieg. Trochê zaskoczeni wszystkim, co siê dzia³o, s³abo wyp³ywaliœmy ze star- tów, atakuj¹c do koñca i koñcz¹c wyœcigi kilka metrów za przeciwnikiem. Pojedyn- ki by³y na pewno bardzo widowiskowe.

Akademickie Mistrzostwa Œwiata w match-racingu

Trzy wyœcigi i trzy przegrane – nie tak wyobra¿aliœmy sobie pocz¹tek regat. W ko- lejnym wyœcigu p³ynêliœmy sami, poniewa¿

sternik niemieckiej za³ogi dozna³ kontuzji. Od tego momentu wygraliœmy ju¿ prawie wszystkie starty w regatach. Nastêpny wy-

œcig, to g³adka wygrana z Amerykanami. To, co siê sta³o w kolejnych wyœcigach, zapamiê- tam na bardzo d³ugo. W dwóch wyœcigach by³y problemy z chowaniem spinakera (przez co nie zd¹¿yliœmy wykrêciæ kary) i stawia- niem (jeden pe³ny przep³ynêliœmy na samym foku, poniewa¿ zapl¹ta³ siê w fa³ topenanty).

W efekcie przegraliœmy dwa biegi, które pro- wadziliœmy z du¿¹ przewag¹. Bardzo wi- doczny by³ fakt niezgrania naszej sta³ej za³o- gi z now¹ ekip¹, co znacznie zmniejszy³o szanse na awans i popsu³o nastroje.

Dzieñ II

Andrzej, Maciek i ja (Politechnika Gdañ- ska) mieszkaliœmy w jednym pokoju. ¯a- den z nas prawie nie spa³, myœl¹c albo dys- kutuj¹c o tym, co siê sta³o. Na wyœcigi wy- p³ynêliœmy zmêczeni, ale bardzo skoncen- trowani. W efekcie wygraliœmy trzy pierw- sze wyœcigi, znowu maj¹c realn¹ szansê na awans. W ostatnim decyduj¹cym wyœcigu wygrywamy z Francuzami start. Po walce na zwroty mamy przewagê, jednak przy górnej boi pozwalamy przeciwnikom p³y- n¹æ na bojê prawym halsem w momencie, gdy my p³yniemy lewym. Odleg³oœæ na boi jest bardzo ma³a, wydaje mi siê, ¿e wejdzie- my bezpiecznie, ale sêdzia ukara³ nas kar¹.

Na kursie spinakerowym wywozimy prze- ciwników w praw¹ stronê trasy, wykonuje- my pierwsi zwrot i z du¿¹ przewag¹ ostrym baksztagiem p³yniemy na dolny znak. Przy chowaniu spinakera, znowu b³¹d – opada na wodê, ale szybko udaje siê go schowaæ i p³yniemy dalej. Jednak po paru metrach sê- dzia podp³ywa i daje nam drug¹ karê za do- tkniêcia g³owic¹ boi. P³yn¹c ze spor¹ prze- wag¹ na prawym halsie, decydujemy siê krêciæ kó³ko i próbowaæ przejœæ przed prze- ciwnikiem. Niestety, minimalnie za póŸno koñczymy i dostajemy kolejn¹ flagê. Jest ju¿ po wyœcigu. W z³ych humorach scho- dzimy na komisjê i dowiadujemy siê, ¿e do fina³u nie weszliœmy, mimo ¿e mieliœmy tyle samo zwyciêstw, co szósty. Przegraliœmy gorszym bilansem bezpoœrednim. Po tej po- ra¿ce czuliœmy siê fatalnie, prawie nikt nie móg³ wydusiæ nawet s³owa w ciszy, prze-

¿ywaj¹c to, co siê sta³o.

Tego dnia rozegrano jeszcze pierwszy wyœcig grupy B, który wygraliœmy zde- cydowanie z W³ochem Savellim (wcze-

œniej g³upio w³aœnie z nim przegraliœmy).

Dzieñ III

Do wyœcigów przystêpujemy jakoœ bez przekonania. Wygrywamy ze s³ab¹ S³o- weni¹ i przegrywamy z Niemcem Andres- senem i Francuzem Delliste.

Dzieñ IV

Zdaliœmy sobie sprawê, ¿e z takim p³y-

waniem mo¿emy byæ nawet ostatni. Dlate-

(2)

go w warunkach s³abo wiatrowych, mocno skoncentrowani wygrywamy zdecydowanie start z Niemcem Horshem i ca³y wyœcig.

Dzieñ IV – sobota

Tego dnia mieliœmy zmierzyæ siê z Delliste o pierwsze miejsce w grupie (siódme ogólnie). Jednak organizatorzy mieli problem z armatorem statku komi- sji, który ba³ siê wyp³yn¹æ przy wietrze 4B. D³ugo nie uda³o im siê za³atwiæ inne- go jachtu i nasze wyœcigi odwo³ano. Re- gaty skoñczyliœmy na ósmym miejscu, które jest du¿o poni¿ej naszych oczeki- wañ. Regaty mia³y Grade 3 ISAF-u.

Marek Stañczyk Student Wydzia³u In¿ynierii L¹dowej i Œrodowiska

P i¹tek. By³a godzina, 20:45, kiedy wsiad³em do kolejki SKM w kierunku Gdañska. O 21:19 by³ odjazd w poœpiechu do Szklarskiej Porêby. Usadowi³em siê w ostatnim przedziale ostatniego wagonu, co by³o minimalnym b³êdem, bo od Wroc³awia poci¹g zmienia³ kierunek jazdy i ten prze- dzia³ mia³ byæ s³u¿bowym dla konduktorów, wiêc musia³em siê przenieœæ. W Sopocie wsiad³ Wojtek. Zrobi³em du¿e oczy, jak zo- baczy³em wieeeelki jego plecak (ja mia³em tylko ten, co œmigam z nim do szko³y). Za- nim poci¹g dojecha³ do Gdañska G³ówne- go, mieliœmy rozci¹gniête miêdzy baga¿o- wymi balkonikami sznurki w zygzak i na- sze rowery le¿a³y nad nami.

W Gdañsku wsiad³a reszta ekipy – Bolek, Janusz i nasza ¿eñska czêœæ dru¿yny, Agata i Dorota. Rower Bolka poszed³ do przedzia³u, a pozosta³e 3 do kibla, zosta³y jeszcze spiête lin- kami, u’lockiem Wojtka i zasiedliœmy w prze- dziale. Zaczê³y siê rozmowy rozpoznawcze, z których wynik³o, ¿e mamy wspólnych znajo- mych i takie tam. Atmosfera od pocz¹tku by³a luŸna i by³o weso³o. Grubo po pó³nocy dziew- czyny posz³y spaæ do przedzia³u obok i zosta- liœmy sami. Niemniej humory nas nie opusz- cza³y, bo przy tekstach Bolka i Janusza to mo¿- na boki zrywaæ. Pierwszy odpad³ Wojtek (jak zreszt¹ i w drodze powrotnej, zaraz po Agacie odjecha³ w krainê snu o potêdze :). Bolek ma- j¹cy niema³e doœwiadczenie w okreœlaniu wszelkiego rodzaju pozycji opisywa³ nam, w jakiej pozycji œpi Wojtek, a by³y to g³ównie na popielniczkê, prosiaczka i modyfikacje jedne- go i drugiego. Jaja jak nic. W Poznaniu dosta- liœmy od jakiejœ zawianej dziewczyny, co wra- ca³a z Juwenaliów, kawa³ek jej rozbitego Hew- lett-Packarda, który to zawis³ na klamce drzwi i pewnie zajecha³ do Szklarskiej.

Nad ranem zaczêliœmy podziwiaæ wielkie ha³dy, olbrzymie kamienie, uskoki, no i góry, które by³y coraz bli¿ej. Wysiedliœmy w Jele- niej Górze Cieplicach. Dodam tylko, ¿e jesz-

cze Janusz mia³ tylko taki ma³y plecak, reszta to jakby jecha³a na 2 tygodnie, a nie 3 dni.

Wspólnie ustaliliœmy, ¿e rzeczy i jedna osoba pojad¹ transportem samochodowym, a reszta rowerami. £atwo ustaliæ, gorzej wykonaæ.

Chêtnych do kursu do Przesieki (8 km pod górê) by³o tyle, co wcale. Jeden ma pêkniêt¹ pó³oœ, drugi mówi, ¿e wszêdzie, tylko nie do Przesieki, innemu szkoda by³o nowiutkiego auta, jacyœ popaprañcy tam mieszkaj¹. W koñcu Dorota (która, dodam, potrafi za³atwiæ wszystko) za³atwi³a samochód, którym poje- chali Janusz i Agata, i plecaki; my udaliœmy siê luzackim tempem w górê.

Dostaliœmy pokój 4-osobowy, z kalory- ferem niegrzej¹cym, umywalk¹ i grzejni- kiem olejowym, który brzêcza³ jak pomp- ka w akwarium. Na piêtrze toaleta z dwo- ma kiblami, prysznic niestety piêtro ni¿ej.

Dziewczyny zaraz obok nas w pokoju 3- osobowym z dzia³aj¹cym kaloryferem. Mo- gliœmy trafiæ gorzej, bo s¹siedzi z Lublina nie mieli ogrzewania, co znaczy³o, ¿e nie mieli bynajmniej komfortowych warunków, bo pogoda by³a, no có¿, nawet jak na wio- snê raczej zimowa.

Po rozlokowaniu siê na kwaterze, jakiejœ

toalecie hm, w tej chwili nie pamiêtam, co robiliœmy, czy uderzyliœmy w kimono, chy- ba poszliœmy w kilka osób do sklepu po ja- kiœ browary i ¿arcie, chodzenie do sklepu by³o dosyæ mêcz¹ce. Po powrocie ja posze- d³em kimaæ, a Bolek z Wojtkiem i Agat¹ poszli objechaæ trasê. Po powrocie tylko mi narobili sraczki. Bolek zacz¹³ opowiadaæ, jaka to si³owa, techniczna trasa, kamieñ na kamieniu i kamieniem pogania, korzenie itd.

No i deszcz pada³ ostry. To mia³em nietêg¹ minê, bo nie uwa¿am siê za kogoœ, kto do- brze jeŸdzi w trudnym terenie. Jak siê póŸ- niej okaza³o, nie takie to straszne by³o, by³ jeden taki zjazd, co trzeba by³o sprowadziæ, chc¹c unikn¹æ wielce prawdopodobnego kontaktu z pod³o¿em i uszkodzeniem cze- goœ w rowerze, a poza tym do przejechania.

Sobota. Dzieñ jazdy na czas. Stres kupa jak przed egzaminem. Na listach wyszczegól- nione, kto jedzie, o której godzinie, dziew- czyny mia³y zasadniczo inn¹ trasê, tylko po- cz¹tek mieliœmy wspólny. Przejechaliœmy wspólnie trasê dziewczyn, no trochê trzeba by³o siê wysiliæ, finisz pod górê, nasz finisz z góry po takim trawiastym polu. Dorota zajê³a 24, a Agata chyba 30 miejsce na czasówce.

Komuœ siê urwa³a przerzutka, inna laska wy-

Akademickie Mistrzostwa Polski

w Kolarstwie Górskim – Przesieka 2004

(3)

dzwoni³a ju¿ na pierwszym zakrêcie i by³ koniec jazdy. Jak nasze kobiety mia³y fini- szowaæ, staliœmy na skraju ulicy celem do- pingowania. Udzielaliœmy siê te¿ innym za- wodniczkom. Jak do jednej krzyknêliœmy „da- jesz, dajesz, dajesz”, to w odpowiedzi us³y- szeliœmy „dzisiaj nie dajê” i beka :D.

Przysz³a kolej na nasze starty. Pierwszy jecha³ Bolek, potem Janusz z przygodami, bo siê glebn¹³ kilka razy (jego szosowe lo- oki wypina³y siê jakoœ). Nastêpnie Wojtek i ja. W miêdzyczasie podziwia³em efektowne OTB z okna w WC, które co niektórzy robi- li na tym trawiastym zjeŸdzie. Jak Ÿle naje- chali (na taki uskok, ledwo widoczny), to potem trochê na przednim kole, a nastêpnie na twarzy i fiko³ek. Jeszcze kolejna stres kupa i moja kolej.

Jak sta³em na starcie pierwszej w swoim

¿yciu czasówki, tylko Wojtek by³ na trasie z naszych. Koñcowe odliczanie i ruszy³em. Na drugim podjeŸdzie ju¿ jakoœ mi brakowa³o tle- nu, i sapa³em jak lokomotywa. Mamo, po co mi kupi³aœ rower :D, nie nadajê siê na takie wyœcigi, nie ma mocy, tlenu, a tu pod górê, co ja tu robiê. Jakoœ w po³owie skasowa³ mnie jakiœ koleœ, w sumie to ka¿dego z nas skaso- wa³ jakiœ koleœ, próbowa³em mu usi¹œæ na ko³o, ale ciê¿ko by³o. Jad¹c wczeœniej t¹ tras¹, Woj- tek mia³ wytyczony optymalny zjazd po ta- kich kamieniach, teraz wszystkie plany wziê-

³y w ³eb, zapieprza³em, próbuj¹c siê nie wy- waliæ, a SID wybiera³ wszystkie nierównoœci spod ko³a. Z uwagi na to, ¿e licznik straci³em w Bydgoszczy, orientacyjnie wiedzia³em tyl- ko, ile mi zosta³o. W koñcu siê docz³apa³em do tego zjazdu po tej ³¹ce i bez brawury, lecz z odpowiedni¹ prêdkoœci¹ wszed³em w ostatni zakrêt, potem tylko dokrêca³em i okaza³o siê,

¿e z naszej czwórki wykrêci³em najlepszy czas 17:44 i jakieœ setne, które pozwoli³y mi zaj¹æ 89 pozycjê na 173 przed kolesiem, co te¿ mia³ 17:44. I wielkie zdziwienie.

Bolek ³azi³ struty, ¿e ma najgorszy czas, Wojtek te¿ by³ nieco zdziwiony, ¿e nie jest pierwszy (ale to mu na dobre wysz³o na dru- gi dzieñ), jedyne, co to Janusz mia³ w to wbite, bo siê wywali³ kilka razy i jak na ko- goœ, kto trenuje od kilku lat trójbój si³owy, a

rowerem górskim jeŸdzi od miesi¹ca, to mia³ bardzo dobry wynik. Wieczorem jeszcze pojechaliœmy objechaæ trasê lekkim tempem, pstrykaj¹c zdjêcia, Wojtek wjecha³ Dorocie w ³ydkê blatem (2 lata temu dosta³a w drug¹

³ydkê), Dorota, chc¹c omin¹æ ka³u¿ê, wpa- d³a w bagno – ogólnie by³o weso³o. Pozna- liœmy trasê i to by³o wa¿ne. Potem by³o ja- kieœ drêtwe ognisko.

Niedziela. Wsta³em pierwszy, jak zwykle.

Patrzê i oczom nie wierzê, œnieg pada, o kur- de, co jest grane.

Œniadanie i start dziewczyn, a œnieg daje jak w zimê. Posz³y.

Wróciliœmy do pokoju, bo zimno. I nagle s³ychaæ ostry doping, pierwsza zawodnicz- ka wpada na metê. Lecimy na trasê zoba- czyæ, czy nasze nie jad¹. Pierwsza wpada Dorota, w parê minut póŸniej Agata. CO da³o im trzecie miejsce na podium w klasyfikacji generalnej uczelni politechnicznych, czyli medale, puchary i kasê od AZS.

Teraz kolej na nas. Pytam Bolka, czy bie- rze rozkuwacz ³añcucha, on mówi, ¿e nie za- mierza go zrywaæ, to ja te¿ nie zamierzam i nie wzi¹³em (a powinienem). Ustawiliœmy siê w peletonie na starcie (start pod górê asfaltem),

œnieg daje jak w Bo¿e Narodzenie. Oczywi-

œcie nie zabrak³o takich buraków, co siê prze- pchali do przodu i potem odpadli na pierwszym podjeŸdzie, ale to wszêdzie tak jest.

I poszli. Ale jakoœ nie mia³em si³y dawaæ w peda³y i ruszy³em swoim tempem, zosta- j¹c nieco z ty³u. Pierwszy podjazd z ma³ymi uskokami, gêsto zasianymi kamieniami, nie by³o bata, ¿eby tam korek siê nie zrobi³ i nie by³o prowadzenia roweru, to samo na nastêp- nym i na ka¿dym stromszym, po wjeŸdzie do lasu zacz¹³em powoli przesuwaæ siê do przodu, na jednym ze zjazdów ko³o uciek³o mi w bok i chlapn¹³em w b³otko, a stopa wbi³a mi siê w blat (mam œlad, jakby mnie w¹¿ uk¹si³). Taranuj¹c ka³u¿e, grzej¹c tam gdzie siê da, brn¹³em do przodu, na pó³met- ku bêd¹c ju¿ 90. któryœ. I na pierwszym pod- jeŸdzie, gdzie mia³em do Bolka ok. 5 d³ugo-

œci roweru, urwa³ mi siê ³añcuch. Niefart. A skuwacz le¿y w pokoju na ³ó¿ku. No có¿, goœciu mówi³, ¿e dru¿yna jest najwa¿niej-

sza, wiêc zacz¹³em dawaæ z buta na p³askim i podjazdach, i jad¹c na zjazdach (gdzie mimo braku ³añcucha wyprzedza³em nawet).

I co chwila pyta³em wyprzedzaj¹cych mnie, czy ktoœ ma rozkuwacz. Po drodze zostawi-

³em komuœ ³y¿ki do opon, po jakimœ czasie i do mnie siê los uœmiechn¹³, dosta³em narzê- dzia, zrobi³em ³añcuch i dalej w drogê, wy- przedzaæ ju¿ ma³o wartoœciowych zawodni- ków lub innych z defektami (np. bez hamul- ców). Zreszt¹ sam o swoje te¿ siê ba³em, czy mi z ty³u wystarczy, bo b³oto by³o wszêdzie.

Na jednym ze zjazdów, takim oznaczonym wykrzyknikiem, co siê zapieprza³o ostro, a¿

kierownicê wyrywa³o z r¹k, wzi¹³em jakiegoœ

goœcia, który potem, mijaj¹c mnie, powiedzia³

„ bardzo mi przykro, ale nie umiem jeŸdziæ na zjazdach :)”; na kolejnym zjeŸdzie, mówi¹c witam, ponownie ³ykn¹³em go i ju¿ mnie nie doszed³. Ostatnie podjazdy to ju¿ robi³em z buta, jakieœ turystki sta³y i krzycza³y „dajesz, dajesz”, no to siê zrewan¿owa³em, mówi¹c, ¿e dzisiaj nie dajê i beka :D. Wpad³em na metê 119. chyba, kilku siê wycofa³o, jeden zosta³ zdyskwalifikowany, jeden koleœ rozpo³owi³ swój kask na upadku, zaraz po wygl¹da³ spo- ko, jak go póŸniej widzia³em, to mia³ oko jak przegrany bokser :(. Janusz, jak mu spad³ na podjeŸdzie ³añcuch, siê wkurzy³ i rzuci³ rower w krzaczory na jak¹œ minutê. A potem rozha- rata³ nogê (bo mu hamulce wysiad³y), ¿e mu- sia³ jechaæ na pogotowie w Jeleniej. Wojtek by³ 49. W sumie zajêliœmy ostatni¹ pozycjê (11) wœród uczelni politechnicznych.

Trasa by³a taka, ¿e nikt nie mo¿e siê ni¹ zawstydziæ, pogoda by³a hardcorem. Ekipa by³a wybitnie udana, po¿yczaliœmy sobie ciu- chy na trasê i takie tam. Ogólnie wporzo, mimo

¿e noc spêdzi³em na korytarzu, bo jakoœ miej- sca zabrak³o dla mnie, jak siê ludki powyci¹- gali, poprzytulali jeden do drugiego i poszli spaæ, a rowerów trzeba by³o pilnowaæ, bo do Wroc³awia jecha³o sporo ludzi, meneli, ³ysych pal¹cych zio³o na korytarzu, a najlepsi byli ko- lesie, co w szeœciu chcieli do Gdyni na gapê przejechaæ, a jak ich inny gapowicz zapyta³, czym siê zajmuj¹, odpowiedzieli, ¿e s¹ tury- stami i je¿d¿¹ pó³noc-po³udnie (wschód-za- chód) :D. Za 2 lata na tych mistrzostwach, choæ nie wiadomo gdzie bêd¹, na pewno pójdzie lepiej mêskiej czêœci za³ogi, a i ¿eñskiej za- pewne te¿. Plan jest taki, aby za³o¿yæ sekcjê kolarsk¹ PG Killers Racing Team :D.

Wyniki czasówek i wyœcigu mo¿na zna- leŸæ na www.przesieka.pl. Maj¹ jeszcze do- trzeæ zdjêcia od Ani z Bydgoszczy, wiêc mo¿e siê pojawi¹ na tej stronie z czasem.

Wojtek Mocarski

Student Wydzialu Chemicznego

(4)

15 czerwca, w audytorium Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii odby³o siê spo- tkanie promocyjne ksi¹¿ki dr Ewy Hope

„Public relations, czy to siê sprawdzi ?”

– wydanej przez gdañskie wydawnictwo Scientific Publishing Group – w trakcie którego mia³o miejsce rozstrzygniêcie konkursu na najlepszego rzecznika praso- wego województwa pomorskiego

„Rzecznik do rzeczy”.

Kapitu³a z³o¿ona z dziennikarzy me- diów trójmiejskich uzna³a za najlepsze- go rzecznika prasowego województwa pomorskiego pani¹ Annê Dyksiñsk¹, rzecznik prasow¹ wojewody pomorskie- go. Wyró¿nienie otrzyma³a te¿ pani Ga- briela Sikora – Rzecznik Prasowy Ko- mendy Wojewódzkiej Policji. Laureatki zosta³y wy³onione spoœród 12 nomino- wanych, nagrod¹ g³ówn¹ by³ telefon ko- mórkowy – symbol wspó³czesnej dobrej

³¹cznoœci i skutecznego komunikowania siê. Sponsorem nagrody g³ównej by³ Polkomtel SA.

„Rzecznik do rzeczy”

w ksi¹¿kach

Konkurs, zorganizowany pod egid¹ Po- dyplomowego Studium Public Relations Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii, zosta³ pomyœlany jako impreza cykliczna, maj¹- ca na celu integracjê œrodowiska dzienni- karskiego Trójmiasta, pokazanie znacz¹cej

roli dzia³ów public relations w organiza- cjach i wagi skutecznego komunikowania siê firm i mediów; kolejna edycja konkur- su w przysz³ym roku.

Ewa Hope Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Na zdjêciu od prawej: Anna Dyksiñska, Ewa Hope, Gabriela Sikora

D waj amerykañscy naukowcy J. Gru- nig i T. Hunt okreœlili public relations jako „zarz¹dzanie komunikowaniem pomiê- dzy organizacj¹ a jej publicznoœci¹”.

Definicja ta wydaje siê niezwykle traf- na, poniewa¿ rzeczywiœcie wspó³czesne organizacje powi¹zane s¹ wieloma niæmi ze spo³eczeñstwem, w którym funkcjonu- j¹. Jest to szereg skomplikowanych relacji i zale¿noœci, st¹d niezwykle wa¿nym zada- niem dla ka¿dej z nich staje siê rozwi¹za- nie problemu z zakresu zarz¹dzania – pro- blemu kszta³towania i koordynacji dzia³añ z otoczeniem.

Nale¿y mieæ œwiadomoœæ, ¿e o ile bar- dzo czêsto firma produkuj¹ca dowolne „do- bro” – materialne czy niematerialne, np.

us³ugê – ca³y swój wysi³ek skupia na dzia-

³aniach, których celem jest nie tylko ich ak- ceptowanie, ale i kupowanie przez poszcze- gólnych ludzi, co gwarantuje jej przewagê nad konkurencj¹ w grze rynkowej, o tyle brak takiej firmy na rynku, czy jej przegra-

na, z punktu widzenia spo³eczeñstwa jako ca³oœci nie ma wiêkszego znaczenia.

W przypadku natomiast przedsiêbiorstw u¿ytecznoœci publicznej problem ten wygl¹- da zgo³a inaczej, poniewa¿ inna jest sytuacja i skala problemu dla instytucji i przedsiê- biorstw œwiadcz¹cych us³ugi na rzecz spo³e- czeñstwa, wszelkich organizacji u¿yteczno-

œci publicznej, takich jak szko³y, instytucje kulturalne, s³u¿ba zdrowia, kolej, policja, stra¿

po¿arna, a tak¿e dla przedsiêbiorstw zajmu- j¹cych siê dystrybucj¹ podstawowych me- diów. Z jednej strony postrzegana jest ich s³u-

¿ebna rola wobec spo³eczeñstw lokalnych – dzia³ania tych organizacji s¹ podstaw¹ istnie- nia tych¿e spo³ecznoœci, a ich dobre funkcjo- nowanie gwarantuje ³ad, poczucie bezpie- czeñstwa, pomyœlnoœæ i zasobnoœæ jego oby- wateli. Z drugiej zaœ nowe regu³y gospodar- cze zmuszaj¹ je do prowadzenia dzia³alnoœci nastawionej na generowanie zysku.

Problem w tym, ¿e w powszechnym od- czuciu „dobra”, jakich dostarczaj¹ owe in-

stytucje, s¹ dobrami u¿ytku powszechnego, nale¿ne wszystkim i dla wszystkich równo dostêpne. Niestety, kiedy zaczyna siê mó- wiæ o kosztach i cenie tych dóbr, nie sposób pomin¹æ problem jak¿e zró¿nicowanego do nich dostêpu, ale te¿ i problem kosztów funk- cjonowania tych¿e przedsiêbiorstw.

Jak¹ rolê winno siê zatem przypisaæ pu- blic relations tych przedsiêbiorstw? Nie- w¹tpliwie naczeln¹ zasad¹ public realtions winno byæ informowanie spo³eczeñstwa o wszelkich dzia³aniach instytucji, czy przed- siêbiorstwa, czyli dba³oœæ o tak bardzo po¿¹dan¹ przezroczystoœæ, przejrzystoœæ wszelkich poczynañ organizacji, ale te¿ po- zyskiwanie przychylnoœci dla wszelkich form aktywnoœci biznesowej, tak by pogo- dziæ du¿e oczekiwania spo³eczne z wymo- gami ekonomicznymi.

Bior¹c pod uwagê inn¹, zwiêz³¹ i zabaw- n¹ definicjê public relations niemieckiego naukowca A. Oeckla – „ public relations to informacja plus dopasowanie plus integra-

Gdañskie Spotkania Public Rrelations –

Quo vadis instytucjo u¿ytecznoœci publicznej?

(5)

cja” – otrzymujemy niezwykle skompliko- wany obraz dzia³añ instytucji u¿ytecznoœci publicznej w spo³eczeñstwie.

¯adna instytucja ani przedsiêbiorstwo nie istnieje przecie¿ w pustce, w oderwaniu od innych podmiotów, od otoczenia, w którym funkcjonuje – st¹d koniecznoœæ nie tylko zaakceptowania tego otoczenia i dostosowy- wania siê do jego wymogów, ale tak¿e nie- odzowne wydaj¹ siê wszelkie inicjatywy na rzecz tego spo³eczeñstwa – czyli czynienie czegoœ, co bardzo ³adnie okreœla siê po an- gielsku – „goodwill”.

Trudno wyobraziæ sobie funkcjonowanie instytucji, np. odpowiedzialnych za ³ad w spo³eczeñstwie – takich jak policja, stra¿

po¿arna, lub instytucji edukacyjnych, jak równie¿ przedsiêbiorstw dystrybuuj¹cych podstawowe media – energiê, gaz, ciep³o, wodê, a wiêc organizacji, bez których nie mo¿e istnieæ wspó³czesne spo³eczeñstwo – bez odpowiedniego poziomu zaufania spo-

³ecznego i akceptacji.

Có¿ zdzia³a policja, która nie cieszy siê zaufaniem obywateli, jak mo¿e dzia³aæ przed- siêbiorstwo dystrybuuj¹ce energiê elektrycz- n¹, jeœli jest spo³eczna, cicha akceptacja dla nielegalnego poboru, kredytowania siê nale¿- noœciami lub, co gorsza, kradzie¿y infrastruk- tury energetycznej – czêsto pozbawiaj¹cej ca³e miejscowoœci pr¹du! Sk¹d ma braæ œrodki fi- nansowe uczelnia na kszta³cenie na w³aœci- wym, europejskim poziomie? Jak mo¿liwe jest w³aœciwe dzia³anie tej¿e uczelni, która

skupi siê np. na hermetycznej dzia³alnoœci naukowej, nie uwzglêdniaj¹c potrzeb regio- nu, w którym funkcjonuje? Jakie winny byæ relacje instytucji i przedsiêbiorstw z mass mediami, skoro du¿e oczekiwania spo³eczne wobec nich czêsto nie id¹ w parze z kondycj¹ finansow¹ tych instytucji? W Polsce od lat pokutuje te¿ przyzwyczajenie spo³ecznoœci do nieponoszenia kosztów w tych¿e dziedzi- nach ¿ycia, a to mo¿e stanowiæ barierê dla dobrego funkcjonowania tych podmiotów.

Z podobnymi problemami boryka siê od lat wiele instytucji i przedsiêbiorstw u¿y- tecznoœci publicznej, które zosta³y zmuszo- ne stawiæ czo³a nowym realiom rynkowym.

Tote¿ szczególnie wa¿ne i uzasadnione wydaje siê poszukiwanie odpowiedzi na dwa podstawowe pytania. Po pierwsze – jak wy- pe³niaæ funkcje instytucji u¿ytecznoœci pu- blicznej i jednoczeœnie instytucji dbaj¹cej o profity stymuluj¹ce dalszy rozwój, a po dru- gie – jak prowadziæ profesjonalny dialog ze spo³eczeñstwem, aby uzyskaæ przychylnoœæ i akceptacjê dla w³asnych poczynañ?

Niew¹tpliwie nale¿y skorzystaæ z dobrych, sprawdzonych wzorców. Przedsiêbiorstwa i instytucje funkcjonuj¹ce od lat w Unii Euro- pejskiej zd¹¿y³y siê ju¿ uporaæ – w du¿ej mie- rze – z problemami informowania spo³eczeñ- stwa, kszta³towania dobrych relacji z otocze- niem, metodami kreowania odpowiedniego wizerunku, doceniania wagi dobrej reputacji;

ich doœwiadczenie zdobywane latami jest dla nas bezcennym Ÿród³em informacji.

Prób¹ znalezienia odpowiedzi na przed- stawione pytania jest inicjatywa Gdañ- skich Spotkañ Public Relations, które od- bêd¹ siê w dniach 21-22 paŸdziernika na Politechnice Gdañskiej. Pierwsze z corocz- nego cyklu spotkañ zainauguruje konferen- cja dotycz¹ca problemów „Public relations instytucji u¿ytecznoœci publicznej”, zaini- cjowana przez Wydzia³ Zarz¹dzania i Eko- nomii i ENERGÊ Gdañsk¹ Kampaniê Ener- getyczn¹. W organizacjê przedsiêwziêcia w³¹czy³y siê tak¿e Wojewódzka Komenda Policji, Pomorska Spó³ka Gazownictwa, Elektrociep³ownia Wybrze¿e SA.

Organizatorzy licz¹, ¿e zamierzenie za- owocuje nie tylko wymian¹ doœwiadczeñ pomiêdzy polskimi i europejskimi instytu- cjami i przedsiêbiorstwami u¿ytecznoœci publicznej, ale stanie siê trwa³¹ p³aszczyzn¹ wymiany pogl¹dów i polemik o kierunkach europejskiego public relations.

Patronat honorowy nad konferencj¹ ob- jêli: Rada Miasta Gdañska, Polskie Stowa- rzyszenie Public Relations, Minister Eduka- cji i Sportu Miros³aw Sawicki, Szef Kance- larii Prezydenta RP p. Jolanta Szymanek- Deresz.

Ewa Hope Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Bo¿ena Dubicka ENERGA Gdañska Kampania Energetyczna

Dyplom uznania dla budynku „Bratniak” Politechniki Gdañskiej w Gdañsku w konkursie Budowa Roku 2003

R ozstrzygniêcie XIV edycji konkursu Budowa Roku zakoñczy³o siê przy- znaniem dyplomu uznania w kategorii bu- dynków kultury, nauki i oœwiaty dla Kor- poracji Budowlanej DORACO za adapta- cjê i remont kapitalny budynku „Bratniak”

Politechniki Gdañskiej w Gdañsku.

Konkurs Budowa Roku jest corocznie

organizowany przez Polski Zwi¹zek In¿y-

nierów i Techników Budownictwa, przy

wspó³udziale Ministerstwa Infrastruktury,

Urzêdu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast,

G³ównego Urzêdu Mieszkalnictwa i Roz-

woju Miast. Przedmiotem konkursu s¹

obiekty budowlane lub proces inwestycyj-

ny (równie¿ modernizacyjny) ze wszyst-

kich rodzajów budownictwa. Jego celem

jest wy³onienie obiektów budowlanych,

(6)

które charakteryzuj¹ siê najnowoczeœniej- szymi rozwi¹zaniami technologicznymi, najwy¿sz¹ jakoœci¹ wykonania i funkcjo- nalnoœci¹ oraz u¿yciem najlepszych wyro- bów budowlanych zarówno przy konstruk- cji, jak i wykoñczeniu. Konkurs cieszy siê nies³abn¹cym zainteresowaniem i du¿ym presti¿em w œrodowisku budowlanym.

Skutecznie promuje polskie budownictwo, wy³aniaj¹c inwestorów i wykonawców najlepszych budów w kraju.

Konkursem kieruje Komitet Organiza- cyjny powo³any przez Prezydium Zarz¹du G³ównego Polskiego Zwi¹zku In¿ynierów i Techników Budownictwa spoœród cz³on- ków Zwi¹zku oraz instytucji wspó³organi- zuj¹cych i sponsoruj¹cych. Sêdziowie S¹du Konkursowego, powo³anego przez Komi- tet Organizacyjny, wizytuj¹ i oceniaj¹ obiekty budowlane oraz proces inwestycyj- ny wg nastêpuj¹cych kryteriów:

l

jakoœæ robót,

l

organizacja budowy i czas jej realizacji,

l

rozwi¹zania techniczno-technologicz- ne procesu realizacji budowy,

l

bezpieczeñstwo i ochrona zdrowia,

l

przebieg i forma finansowania inwesty- cji,

l

koszty realizacji obiektu budowlanego,

l

rozwi¹zania formalno-prawne i orga- nizacyjne w procesie inwestycyjnym,

l

udzia³ inwestora w realizacji obiektu budowlanego,

l

wp³yw oddzia³ywania inwestycji na

œrodowisko i gospodarkê regionu.

W tegorocznej edycji konkursu uczest- niczy³y 64 budowy, a wyró¿nienia i nagro- dy przyznano w 8 kategoriach. Jurorzy konkursu, obok budynku „Bratniak”, wy- ró¿nili równie¿ nastêpuj¹ce inwestycje Korporacji Budowlanej DORACO:

l

osiedle im. Marii Ludwiki w Sopocie

– wyró¿nienie w kategorii budynki mieszkalne;

l

Trójmiejska Akademicka Zwierzêtar- nia Doœwiadczalna w Gdañsku – wy- ró¿nienie w kategorii budynki kultury, nauki i oœwiaty;

l

Graniczny Punkt Kontroli Weterynaryj- nej w Gdyni – wyró¿nienie w katego- rii budynki biurowe;

l

Centrum Pierwszej Sprzeda¿y Ryb w Ustce – dyplom uznania w kategorii budynki handlowo-us³ugowe.

Informacje na temat przyznanych wy- ró¿nieñ ukaza³y siê 29 czerwca 2004 r.

w: Gazecie Wyborczej Trójmiasto – ar- tyku³ pt. „Podium dla Trójmiasta”, str. 2;

Dzienniku Ba³tyckim, dodatek Dom – ar- tyku³ pt. „Budowlane Oscary 2003”, str.

1; – artyku³ pt. „Deweloperska ekstrakla- sa”, str. 14.

Angelika Cieœlowska Dyrektor ds. Public Relations Korporacja Budowlana DORACO

H istoria Politechniki Gdañskiej jest d³uga i z³o¿ona, wpleciona w histo- riê Gdañska – miasta od wieków sprzyja- j¹cego nauce, kulturze i sztuce. Dwie pod- stawowe daty: 6 paŸdziernika 1904 r. oraz 24 maja 1945 r. stanowi¹ o jej pocz¹tku i kontynuacji. Pierwsza jest dat¹ uroczystej inauguracji nowo powsta³ej Królewskiej Wy¿szej Szko³y Technicznej w Gdañsku, drug¹ zaœ okreœla Dekret Rady Ministrów o przekszta³ceniu Politechniki Gdañskiej w polsk¹ pañstwow¹ szko³ê akademick¹.

Mo¿liwoœæ utworzenia w Gdañsku wy-

¿szej uczelni technicznej rozwa¿ana by³a przez profesora geologii uniwersytetu w Królewcu dr. Karola Alfreda Jentzscha, na

³amach gazety „Danziger Zeitung” w paŸ-

dzierniku 1896 r. Jej redaktor naczelny Heinrich Rickert, w rok póŸniej, wyg³osi³ wyk³ad w Towarzystwie Przemys³owym w Gdañsku na temat powo³ania uczelni tech- nicznej. Projekt uzyska³ aprobatê i popar- cie ówczesnej Rady Miejskiej oraz nie- mieckich w³adz oœwiatowych w Berlinie.

Rozpoczê³y siê narady i dyskusje, przepro- wadzono ekspertyzy. W memoriale przed- stawionym pruskiemu parlamentowi w dniu 2 marca 1899 r. przez ministrów fi- nansów i wyznañ, oœwiaty i medycyny czy- tamy:

„Na temat planu i programu zabudo- wy wy¿szej uczelni technicznej prowadzo- no rozwa¿ania z wys³uchaniem rzêdu naj- bardziej doœwiadczonych autorytetów.

Mo¿liwe te¿ jest przedstawienie szkiców projektowych wzajemnego uk³adu po- szczególnych budowli i ukszta³towania Gmachu G³ównego, jak równie¿ wysoko-

œci kosztów zwi¹zanych z budow¹...”

Ostateczn¹ decyzjê odnoœnie do wybu- dowania w Gdañsku ca³kowicie nowej uczelni technicznej podj¹³ osobiœcie ce- sarz Wilhelm II, k³ad¹c kres za¿artym spo- rom dotycz¹cym wyboru jednego z kon- kuruj¹cych ze sob¹ miast (Wroc³aw).

Parlament pruski 16 marca 1899 r.

uchwali³ œrodki na budowê politechniki, a ju¿ w kilka dni póŸniej wstêpny projekt budowlany zosta³ przekazany Akademii Budownictwa do sprawdzenia i wniesie- nia ewentualnych poprawek. Na osobiste

¿yczenie cesarza architektura zewnêtrzna budynków mia³a swoim stylem nawi¹zy- waæ do „gdañskiego renesansu”. G³ów- nym projektantem i kierownikiem budo- wy obiektów uczelni zosta³ inspektor Al- bert Carsten, póŸniejszy d³ugoletni profe- sor politechniki.

Uroczystoœæ wmurowania kamienia wê- gielnego mia³a miejsce 7 czerwca 1900 r., a we wrzeœniu tego roku rozpoczêto prace budowlane. Czteroletni okres budowy, któ- rej koszt wyniós³ oko³o 6,5 miliona ma- rek, wieñczy³y okaza³e i jednorodne gma- chy: G³ówny, Instytut Chemii, Instytut Elektrotechniczny oraz Laboratorium Maszynowe z centraln¹ kot³owni¹.

Wspó³czesna uczelnia techniczna w obiekcie zabytkowym

Budynek Wydzia³u Elektrotechniki i Automatyki

– rys historyczny

(7)

Z proponowanych przez Radê Miejsk¹

– wybrano dzia³kê odsuniêt¹ od g³ównej arterii (³¹cz¹cej Gdañsk z Wrzeszczem), przylegaj¹c¹ do ulicy R. Traugutta (daw- niejszej St. Michaelsweg). W jej centrum na osi bramy wjazdowej usytuowano Gmach G³ówny Uczelni. Oprócz niego wzniesiono trzy inne budynki, zwi¹zane ze specjalistycznymi kierunkami kszta³ce- nia, których laboratoria nie mog³y egzy- stowaæ pod wspólnym dachem Gmachu G³ównego, z uwagi na ówczesne wymogi bezpieczeñstwa oraz z racji ich uci¹¿liwo-

œci dla otoczenia. Dlatego na po³udniowy wschód od Gmachu G³ównego zlokali- zowano budynek Instytutu Chemii, a po przeciwleg³ej stronie Gmachu G³ównego budynek Instytutu Elektrotechnicznego

(fot.1). Jeszcze dalej za nim usytuowano Laboratorium Maszynowe z centraln¹ kot³owni¹, które z racji swojej wielofunk- cyjnoœci sta³o siê centralnym oœrodkiem dydaktyczno-naukowym i technicznym Uczelni.

Uk³ad przestrzenny budynku dawnego Instytutu

Elektrotechniki

Równolegle do zachodniego skrzyd³a bocznego Gmachu G³ównego politechni- ki, w odleg³oœci 34 m, wzniesiono budy- nek Instytutu Elektrotechniki. Pod³u¿na bry³a trójkondygnacyjnego gmachu w pierwszym okresie swego istnienia zaspo- koi³a potrzeby edukacyjne ok. 250 studen- tów. Pod presj¹ skomplikowanych funk- cji, bry³ê budynku podzielono na cztery wyraŸnie zró¿nicowane czêœci, które po- wi¹zano korytarzem dostêpnym z czterech klatek schodowych. Dwie z nich uformo- wano w doklejone bry³y. Bogato ukszta³- towane wejœcie g³ówne od strony Gma- chu G³ównego Uczelni (fot.2) osadzono na osi poprzecznej czêœci œrodkowej bu- dynku, prowadz¹cej do Hali Maszyn, z trzech stron oœwietlonej przez du¿e okna, a tak¿e z góry przez tafle szk³a, ci¹gn¹ce siê po obu stronach kalenicy dachu.

Hala Maszyn by³a centralnym miej- scem wszelkich zajêæ laboratoryjnych, z czego wyp³ywa³o jej uprzywilejowane usytuowanie w centralnej czêœci budyn- ku. W po³udniowo-zachodniej œcianie hali, na zamkniêciu poprzecznej osi kom- pozycyjnej za³o¿enia, umieszczono wej-

œcie bezpoœrednio z poziomu terenu, Fot. 1. Budynek d. Instytutu Elektrotechniki, stan – 1904 r. (publ. 1. Tabl. XX)

Fot. 2. Portal g³ówny d. Instytutu Elektrotech- niki, stan – 1904 r. (publ. 1. Tabl. XXII)

umo¿liwiaj¹ce ³atwy transport do niej ciê¿kich maszyn. Zainstalowanie dŸwigu o noœnoœci do 1500 kg u³atwia³o dodat- kowo ich transport do windy umieszczo- nej przy wschodnim naro¿u hali i dostar- czanie ich dalej do g³ównego audytorium budynku. Jej pó³nocno-wschodnia œciana, wspólna z korytarzami budynku, zosta³a zaopatrzona w okna umo¿liwiaj¹ce wgl¹d z dwóch kondygnacji do wnêtrza hali.

Zgrupowanie pomieszczeñ, przy ci¹gu komunikacyjnym, na ka¿dej z trzech kon- dygnacji budynku, zosta³o dokonane wg sprawdzonego schematu sposobu ich wy- korzystywania w dzia³alnoœci dydaktycz- nej Instytutu Elektrotechniki. Budynek wzniesiono na ok. 1050 m

2

powierzchni gruntu, wznosz¹cego siê w kierunku po-

³udniowo-zachodnim. W pocz¹tkowej fa- zie ograniczono jego d³ugoœæ do 55,5 m.

PRZYZIEMIE. Oprócz bezpoœred- niego dostêpu z poziomu Hali Maszyn, najni¿sza kondygnacja budynku by³a do- stêpna z tylnego wejœcia, od pó³nocnego zachodu, a tak¿e z trzech klatek schodo- wych: dwóch z poziomu parteru i jednej

– z poziomu piêtra, z audytorium. Du¿e okna zastosowano we wszystkich po- mieszczeniach, dziêki czemu sztuczne oœwietlenie w ci¹gu dnia w zasadzie nie by³o konieczne.

PARTER by³ dostêpny przede wszyst- kim przez monumentalne g³ówne wejœcie od strony Gmachu G³ównego i schody dobijaj¹ce do korytarza g³ównego ci¹gu komunikacyjnego, powi¹zanego dwiema klatkami schodowymi z pozosta³ymi kon-

Fot. 3. Tylna klatka schodowa, widok do góry

balustrady. Fot. J. Ciemno³oñski

(8)

dygnacjami. Skrzy¿owanie jego osi z po- przecznie ustawionymi schodami w wie-

¿y przyklejonej do budynku od strony pó³- nocno-zachodniej, zosta³o wyeksponowa- ne architektonicznie oœmiobocznym przedsionkiem z jakby kryszta³owym sklepieniem zamiast stropu. Miejsce to zachêca³o do przejœcia na piêtro znako- micie rozwi¹zanymi, wygodnymi schoda- mi (fot. 3) do wielkiego audytorium, wy- pe³niaj¹cego na tym poziomie ca³¹ prze- strzeñ pó³nocno-wschodniej czêœci bu- dynku. Dziêki zastosowaniu wy¿szych okien, wprowadzeniu innego, czterospa- dowego dachu, wprowadzeniu bogatego szczytu (fot. 4), oddzielaj¹cego bry³ê wie-

¿y pó³nocno-wschodniej klatki schodowej w p³aszczyŸnie œciany, ta czêœæ bry³y zo- sta³a wyodrêbniona z pozosta³ej czêœci bu- dynku.

PIÊTRO zosta³o podporz¹dkowane obecnoœci na nim audytorium wype³nio- nego amfiteatraln¹ pochylni¹ ze 196 sk³a- danymi siedziskami (fot. 5). Potê¿na sala by³a przykryta drewnianym sklepieniem beczkowym (fot. 6). Pod tyln¹ czêœci¹ pochylni umieszczono szatniê i przejœcie do klatki schodowej, powi¹zanej przej-

œciem w partii przyziemia z wejœciem do budynku od strony pó³nocno-zachodniej.

Takie rozwi¹zanie umo¿liwi³o wykorzy- stanie audytorium przez s³uchaczy innych wydzia³ów uczelni, a tak¿e ludzi z ze- wn¹trz. Równoczeœnie audytorium mia³o poprzez wspóln¹ œcianê ze œrodkow¹ par- ti¹ budynku znakomite powi¹zanie ze wszystkimi pomieszczeniami Instytutu Elektrotechniki przez wykorzystanie bli-

skoœci pó³nocno-zachodniej klatki scho- dowej i przylegaj¹cej do niej windy. Ko- rytarzem nanizanym na wejœcie do audy- torium jest po³¹czenie z po³udniowo- za- chodni¹ klatk¹ schodow¹ ni¿szego cz³o- nu budynku, ju¿ w strefie jego poddasza.

Schodkowym szczytem, zamykaj¹cym poddasze bry³y œrodkowej budynku, jed- noznacznie podkreœlono granicê przewi- dzianych funkcji.

PODDASZE by³o dostêpne w bryle

œrodkowej i pó³nocno-wschodniej jedynie z poziomego przejœcia z górnej czêœci pó³nocno-zachodniej klatki schodowej, uformowanej w oœmioboczn¹ nadstawkê, przykryt¹ wysokim dachem w formie ostros³upa.

Pod³u¿ny uk³ad budynku umo¿liwia³ jego rozbudowê w kierunku po³udniowo- zachodnim. W przeciwleg³ym kierunku by³oby to niemo¿liwe, poniewa¿ od tej strony uformowano g³ówn¹ alejê dojaz- dow¹ do wszystkich budynków (ograni- czonych z tej pó³nocno-wschodniej stro- ny wspóln¹ lini¹ zabudowy).

U¿ytkowanie

PRZYZIEMIE. Oprócz centralnie po³o¿onej, wspomnianej ju¿ Hali Maszyn, kondygnacjê wykorzystywano nie tylko do prowadzenia zajêæ dydaktycznych w laboratoriach. I tak, oprócz ci¹gów komu- nikacyjnych, ³¹cz¹cych tylne wejœcie do budynku (od strony laboratorium mecha- niczno-technicznego) z trzema klatkami schodów, w funkcjonalnym powi¹zaniu czterech jego czêœci w formie architekto- nicznie wyodrêbnionych bry³, w czêœci

pó³nocno-wschodniej umieszczono aku- mulatorniê i laboratorium wysokich na- piêæ (ok. 77 m

2

). W czêœci po³udniowo- zachodniej budynku – toalety obok wzor- cowni, a po przeciwleg³ej stronie koryta- rza – pokój fotometryczny. W czêœci œrod- kowej, po tej samej stronie, umieszczono kolejno: dwa laboratoria po ok. 22 m

2

ka¿- de, pokój m³odszych asystentów, magazyn pod g³ówna klatk¹ schodów wejœciowych, du¿y warsztat (ok. 47 m

2

) oraz warsztat ma³y (ok. 21 m

2

), przylegaj¹cy ju¿ do la- boratorium wysokich napiêæ. Od tylnego wejœcia, kosztem akumulatorni zmniejszo- nej do 35 m

2

, poprowadzono korytarzem szerokoœci 1,5 m dojœcie do klatki schodo- wej, prowadz¹cej do g³ównego audyto- rium.

PARTER. W czêœci wschodniej budyn- ku, pod sal¹ audytoryjn¹ po³o¿on¹ na piê- trze, umieszczono laboratorium dla nowi- cjuszy i identyczne (po ok. 77 m

2

) – dla studentów zaawansowanych. W czêœci

œrodkowej budynku, na prawo od g³ówne- go wejœcia i szerokich schodów prowadz¹- cych na wysoki parter od strony Gmachu G³ównego – usytuowano dwa laboratoria po ok. 21 m

2

ka¿de oraz dalej trzecie, na osi tylnej klatki schodowej, dostêpne rów- nie¿ od strony laboratorium dla nowicju- szy. Na lewo od wejœcia, umieszczono szat- niê oraz ma³e audytorium (54 m

2

). W czê-

œci po³udniowo- zachodniej budynku – du¿¹ kreœlarniê (ok. 60 m

2

), schody z przed- sionkiem na osi korytarza, a po ich drugiej stronie – mniejsz¹ (ok. 45 m

2

) kreœlarniê i toalety. W czêœci œrodkowej budynku przez

Fot. 5. Wielkie audytorium, d. siedziska i ba-

lustrada schodów. Fot. T. Chmielowiec

Fot. 4. Pó³nocno-wschodni szczyt i zwieñczenie klatki schodowej. Fot. J. Ciemno³oñski

(9)

trzy okna w œcianie wspólnej korytarza i Hali Maszyn by³ wgl¹d do niej. Obok jej wschodniego naro¿a umieszczono windê dostêpn¹ z oddzielonej ³êkiem czêœci ko- rytarza. Na jego osi niewielki hall otwiera³ siê na klatkê schodow¹ w kierunku pó³noc- no-zachodnim. Z jej podestu udostêpnio- no wejœcie do ma³ej toalety wype³niaj¹cej przestrzeñ za wind¹.

PIÊTRO. Przez pó³nocno-zachodni¹ klatkê schodow¹ i poprzez powi¹zany z ni¹ hol, by³o dojœcie do podstawowego dla In- stytutu Elektrotechnicznego – wielkiego au- dytorium, przewidzianego dla 196 s³ucha- czy. W przedniej, dolnej czêœci sali, za sto-

³em demonstracyjnym umieszczono d³ug¹ tablicê rozdzielcz¹, a za ni¹ – zwyk³¹ tabli- cê szkoln¹ (fot. 7). Za œcian¹ oddzielaj¹c¹ ten cz³on od dalszej czêœci budynku umiesz- czono pokój przygotowawczy z bezpoœred- nim dojœciem do sto³u demonstracyjnego.

Przeciwlegle do tego przejœcia znalaz³o siê g³ówne wejœcie do audytorium z holu po- wi¹zanego klatk¹ schodow¹, z korytarzem komunikacyjnym i pokojem przygotowaw- czym. Rozwi¹zanie takie u³atwia³o transport wszelkich niezbêdnych elementów demon- stracyjnych. Wzd³u¿ wymienionego kory- tarza, wi¹¿¹cego komunikacyjnie hol pó³- nocno- zachodniej klatki schodowej ze scho- dami koñcz¹cymi go przy po³udniowo-za- chodni¹ œcianie budynku, umieszczono sale niezbêdne do prawid³owej dzia³alnoœci. I tak, usytuowano kolejno: pokój na zbiory (ok. 78 m

2

), bibliotekê (ok. 26 m

2

), kierow- nictwo instytutu (ok. 52 m

2

). W poddaszu przylegaj¹cym do dalszej czêœci budynku (ni¿szej), oprócz u¿ytkowanej toalety, prze- widziano po obu stronach klatki schodowej tak¿e miejsca dla pojawiaj¹cych siê nowych potrzeb (usytuowanej np. póŸniej ciemni).

Cechy charakterystyczne budynku

Przyjêty dla wszystkich budynków styl

oparto na gdañskiej tradycji, nawi¹zuj¹- cej w budowlach spo³ecznych do form monumentalnego stylu gdañskiego odro- dzenia, bliskiego wzorcom z budowli niderlandzkich. Polega³ on g³ównie na przyjêciu na elewacjach struktury czerwo- nej ceg³y licowej i wprowadzeniu pozio- mych pasów szarego piaskowca. Tworzy-

³y one dodatkow¹ oprawê dla wszystkich okien, z wystêpuj¹cym niekiedy kamien- nym laskowaniem i podzia³em na czêœæ doln¹ tych okien, ³atwo dostêpnych z wnêtrza (wietrzenie) i górn¹ – trudniej dostêpn¹. Kamienne kliny zastosowano we wszystkich ³ukach odci¹¿aj¹cych nad poszczególnymi otworami. Wysokie da- chy przykryto dachówk¹ rzymsk¹, zaopa- truj¹c œciany poprzeczne w szczytnice schodkowe tam, gdzie wystêpowa³y ró¿- nice wysokoœci w podziale bry³y budyn- ku na czêœci sk³adowe.

Budynek Instytutu Elektrotechniczne- go przystosowano do wielorakich funkcji i nawi¹zuj¹c do nich – ukszta³towano jego bry³ê przez podzia³ na cztery czêœci po- wi¹zane ze sob¹ wewnêtrzn¹ komunika- cj¹. Ka¿d¹ z czterech klatek schodowych odmiennie uformowano. Ka¿d¹ z czterech czêœci budynku wyodrêbniono na planie i przykryto osobnym dachem. Dwie klatki schodowe wyodrêbniono z ca³oœci, kry- j¹c je umiejêtnie dobranymi he³mikami.

Kominy wentylacyjne wyprowadzono z po³aci dachowych i zgrabnie zwieñczono.

Od strony po³udniowo-wschodniej wpro- wadzono bogato zdobiony szczyt, na tle namiotowego dachu, stanowi¹cy t³o dla zwieñczenia wysuniêtej z bry³y klatki schodowej. Tê stronê budynku zaopatrzo- no dodatkowo w naro¿ne bloki kamienne Fot. 6. Wielkie audytorium, fragment okna i

drewnianego sklepienia beczkowego. Fot. T.

Chmielowiec

Fot. 7. Œciana i stó³ demonstracyjny ok.1930 r.

(il. 8), z których te¿ uformowano czêœæ coko³ow¹ wie¿y schodowej. Pojawi³y siê w czêœci parterowej budynku od strony pó³nocno-wschodniej kamienne rzeŸby nawi¹zuj¹ce do charakteru i funkcji bu- dynku. Osobliwy charakter mia³a obudo- wa wejœcia g³ównego do budynku, od stro- ny Gmachu G³ównego. Odsuniêcie por- talu od p³aszczyzny œciany pozwoli³o na podkreœlenie wagi tego przejœcia. Oœmio- stopniowe schody zewnêtrzne ubrano w charakterystyczne dla Gdañska kamien- ne kule, które dla odmiany ustawiono na oœmiobocznych coko³ach. Porêcze zaœ na- wi¹zywa³y sw¹ p³ynn¹ form¹ do epoki se- cesji, tak¿e w motywach niewielkich krat przytulonych do kamiennych coko³ów portalu. Transpozycja wyszukanych form kamiennych wystroju w swym eklektycz- nym wyrazie zmierza³a do podkreœlenia czasu powstania – pocz¹tku XX wieku (il.

9). Natomiast wyszukane formy stolarki drzwi nosi³y cechy zdeformowanego w monumentalnym uk³adzie rococo. Formy obelisków czy kwiatonów, zwieñczenia kamienne kominów wentylacyjnych mo¿- na zaliczyæ do secesyjnej próby eklekty- zmu. Na szczególn¹ uwagê zas³uguje for- ma pó³nocno-zachodniej klatki schodo- wej, w której tylko po stronie zewnêtrz- nej rozsuniêto brzegi schodów, wstawia- j¹c miêdzy dwa podesty dodatkowy, czte- rostopniowy bieg. Przy spojrzeniu z góry linia wewnêtrzna brzegowa schodów uk³ada³a siê w kszta³t butelki (il. 3). Balu- strada swoj¹ form¹ nawi¹za³a zarówno do charakteru budynku, jak te¿ stylu pocz¹t- ku XX wieku. Podobnie interesuj¹co roz- wi¹zano konstrukcjê otwart¹ dachu nad Hal¹ Maszyn, charakteryzuj¹c¹ siê lekko-

œci¹ i kszta³tem wi¹zarów.

(10)

Wyj¹tkowo bogato wyposa¿one okna, oœwietlaj¹ce du¿e audytorium, swoj¹ uni- katow¹ form¹ nobilituj¹ ca³y budynek.

Zmiany w strukturze Uczelni i postêp techniczny jako czynniki determinuj¹ce sposób u¿ytkowania oraz kolejne

przebudowy budynku

W 1904 roku politechnika posiada³a szeœæ wydzia³ów zwanych oddzia³ami (Abteilung). By³y nimi:

· Wydzia³ Architektury

· Wydzia³ Budownictwa

· Wydzia³ Maszynowy i Elektrotechniki

· Wydzia³ Budowy Okrêtów i Maszyn Okrêtowych

· Wydzia³ Chemii

· Wydzia³ Nauk Ogólnych.

Taka organizacja Uczelni utrzymywa-

³a siê do koñca roku akademickiego 1921/1922. Niew¹tpliwy wp³yw na spo- sób jej funkcjonowania mia³y lata pierw- szej wojny œwiatowej (1914 – 1918), w czasie których znacznie zmniejszy³a siê liczba studentów i s³uchaczy, a tak¿e na- uczycieli akademickich. I tak z 731 stu- dentów i s³uchaczy zapisanych na studia pod koniec semestru letniego w 1914 roku w 1918 roku powróci³o na uczelniê zaledwie ok. 10%.

Przejêcie politechniki przez Senat Wol- nego Miasta Gdañska w dniu 28 lipca 1921 roku wp³ynê³o nie tylko na zmianê jej nazwy – na Wy¿sz¹ Szko³ê Technicz- n¹ Wolnego Miasta Gdañska – ale tak¿e na wprowadzenie z dniem 1 sierpnia 1922

roku zmian w statucie, regulaminie i or- ganizacji Uczelni. Powo³ano, zamiast do- tychczasowych szeœciu oddzia³ów, trzy wydzia³y:

· Wydzia³ I Nauk Ogólnych

· Wydzia³ II Budownictwa

· Wydzia³ III Techniki Maszyn, Techni- ki Okrêtowej i Elektrotechniki.

Wydzia³y dzieli³y siê na oddzia³y. W Wydziale III utworzono nastêpuj¹ce od- dzia³y:

· Oddzia³ Techniki Maszyn

· Oddzia³ Techniki Okrêtowej

· Oddzia³ Elektrotechniki.

Liczba uczêszczaj¹cych na zajêcia stu- dentów i wolnych s³uchaczy na interesu- j¹cym nas Oddziale Elektrotechniki przed- stawia³a siê nastêpuj¹co.

W roku akademickim, (w semestrze zimowym) by³o zapisanych:

1921/22 – 187, 1922/23 – 307, 1923/24 – 308, 1925/26 – 349, 1926/27 – 311, 1927/

28 – 311, 1928/29 – 295, 1929/30 – 303, 1930/31 – 300, 1931/32 - 300, 1932/33 – 270, 1933/34 – 257.

Od roku akademickiego 1934/35 do 1940/41 – brak danych.

W roku akademickim 1926/1927 zmie- niono nazwê Wydzia³u III na Wydzia³ Budowy Maszyn, Elektrotechniki oraz Techniki Okrêtowej i Lotniczej, a w 1938/1939 nast¹pi³a kolejna zmiana nazwy na Wydzia³ Maszynowy przy po- zostawieniu dotychczasowej liczby i nazw oddzia³ów.

Przekszta³cenie politechniki z dniem 29 kwietnia 1941 roku w Wy¿sz¹ Szko³ê Rzeszy Niemieckiej nie spowodowa³o

¿adnych zasadniczych zamian w struktu- rze Uczelni, z zaznaczeniem, ¿e od roku akademickiego 1943/1944 Wydzia³ Ma- szynowy podzielono na cztery Oddzia³y:

Oddzia³ III – Budowy Maszyn (1) Oddzia³ III – Elektrotechniki (2) Oddzia³ III – Techniki Okrêtowej (3) Oddzia³ III – Lotnictwa (Budowy Samo-

lotów) (4)

W latach 1941 – 1945 liczba studen- tów jest nieznana.

Okres powojenny

Przejêcie 5 kwietnia 1945 roku przez Grupê Operacyjn¹ Ministerstwa Oœwiaty na miasto Gdañsk – budynków przedwo- jennej politechniki – wyznaczy³o dla gma- chu Instytutu Elektrotechnicznego nowe zadania. Zagospodarowanie zdewastowa- nego, co dotyczy³o szczególnie dydakty- ki, obiektu, w którym dot¹d mieœci³a siê czêœæ szpitala wojskowego (oddzia³ za-

kaŸny), stworzy³o nie³atwe problemy zwi¹zane z rozpoczêciem zajêæ, a trudna sytuacja lokalowa (wypalona centralna czêœæ Gmachu G³ównego) wymusi³a ko- niecznoœæ udostêpnienia pomieszczeñ in- nym wydzia³om. Zachowane, w niezmie- nionym stanie, amfiteatralne audytorium zosta³o wiêc wykorzystane w maksymal- nym stopniu przez studentów ca³ej Uczel- ni (wyk³ady).

W Laboratorium Elektrycznym, na proœbê w³adz radzieckich, uruchomiono pierwsz¹ elektrowniê w Gdañsku (O³o- wianka by³a zatopiona), zasilaj¹c¹ znacz- n¹ czêœæ miasta. Dziêki temu, budynki politechniki wraz z wojskowym zapro- wiantowaniem zosta³y przekazane Pola- kom znacznie wczeœniej, ani¿eli inne pu- bliczne obiekty miasta.

Powo³any, na mocy Dekretu Rady Mi- nistrów z dnia 24 maja 1945 roku o prze- kszta³ceniu Politechniki Gdañskiej w pol- sk¹ pañstwow¹ szko³ê akademick¹, Wy- dzia³ Mechaniczno- Elektryczny funkcjo- nowa³ de facto w postaci dwóch odrêb- nych wydzia³ów: Mechanicznego i Elek- trycznego. Ówczesny rektor Politechniki Gdañskiej, prof. Stanis³aw £ukasiewicz, wykorzystuj¹c swoje uprawnienia, zleci³ prof. Kazimierzowi Kopeckiemu organi- zacjê Wydzia³u Elektrycznego. W jego sk³ad wesz³y nastêpuj¹ce katedry: Fizyki I, Elektrotechniki Teoretycznej, Podstaw Elektrotechniki, Elektrotechniki Stosowa- nej, Akustyki, Miernictwa Elektrycznego Fot. 8. Kamienne naro¿e budynku. Fot. J.

Ciemno³oñski

Fot. 9. Portal g³ówny budynku. Fot. J. Ciem-

no³oñski

(11)

i Pomiarów Maszyn, Maszyn Elektrycz- nych i Napêdu Elektrycznego, Urz¹dzeñ Sieci Elektrycznych i Gospodarki Elek- trycznej, Wysokich Napiêæ, Trakcji Elek- trycznej, Teletechniki i Radiotechniki. Ta decyzja rektora zosta³a potwierdzona Roz- porz¹dzeniem Ministra Oœwiaty z dnia 2 listopada 1948 roku.

Organizowany Wydzia³ Elektryczny, oprócz urzêduj¹cych goœcinnie pracow- ników innych wydzia³ów, musia³ zmie-

œciæ siê w budynku dawnego Instytutu Elektrotechnicznego. Z ka¿dym rokiem przybywa³o studentów, tworzono nowe katedry, zw³aszcza dla niezwykle dyna- micznie rozwijaj¹cej siê nowej dyscy- pliny – ³¹cznoœci. Katedry Radiotech- niki i Teletechniki, mieszcz¹ce siê w po-

³udniowej czêœci budynku i w dwupiê- trowej drewnianej wie¿y (wybudowanej w czasie wojny), wymaga³y odrêbnego locum. W³adze Uczelni stanê³y zatem przed koniecznoœci¹ powo³ania odrêb- nego wydzia³u. Wzniesiono wiêc, na przed³u¿eniu istniej¹cego budynku, od strony po³udniowej, zró¿nicowany (tak-

¿e wysokoœci¹) zespó³ czterech bry³ –

dla nowo powo³anego 12 lipca 1952 roku Wydzia³u £¹cznoœci. W jego sied- miu utworzonych katedrach rozpoczêto z nowym rokiem akademickim (1952) zajêcia dla 268 studentów. Gmach Wy- dzia³u Elektrycznego w zasadzie zaspo- kaja³ potrzeby w³asnych studentów, (zw³aszcza po zwolnieniu zajmowanych dot¹d pomieszczeñ przez Katedrê Wy- sokich Napiêæ, przeniesion¹ do d. Lo¿y Masoñskiej przy ul. W³asna Strzecha i przez u¿ytkowników innych wydzia-

³ów). Liczba studentów Wydzia³u Elek- trycznego w kolejnych latach przedsta- wia³a siê nastêpuj¹co: 1945 – 266, 1946

– 392, 1947 – 366, 1948 – 392, 1949 – 499, 1950 – 621, 1951 – 402, 1952 – 385 (dodatkowo na Wydz. £¹cznoœci – 268), 1953 – 457 (dodatkowo na Wydz.

£¹cznoœci – 366).

Szybki rozwój Wydzia³u £¹cznoœci spowodowa³ piln¹ koniecznoœæ wybu- dowania dla jego potrzeb nowego bu- dynku. Oddano go w ca³oœci do u¿ytku w 1972 roku. 1 wrzeœnia 1966 roku Wy- dzia³ £¹cznoœci zosta³ przemianowany na Wydzia³ Elektroniki (podobnie jak na

Politechnikach: Warszawskiej i Wro- c³awskiej). W czasie budowy gmach otrzyma³ nazwê Nowej Elektroniki, a opuszczone pomieszczenia tzw. Starej Elektroniki zosta³y przejête przez Wy- dzia³ Elektryczny.

Danuta Siemiñska Biblioteka G³ówna Janusz Ciemno³oñski Emerytowany pracownik Wydzia³u Architektury PG

W tekœcie wykorzystano informacje zawarte w opracowaniu prof. zw. dr hab. Boles³awa K. Mazur- kiewicza pt. „ród³a i materia³y do dziejów Politech- niki Gdañskiej”, Gdañsk 1999 r.

Ponadto korzystano z opracowañ:

1. Technische Hochschule in Danzig, Festschrift zur Eröfnung 6. Oktober 1904.

2. Die Technische Hochschule Danzig, Dari –Ver- lag, BerlinHalensee, 1930.

3. Politechnika Gdañska 1945 – 1955, Ksiêga Pa- mi¹tkowa, Warszawa 1958.

4. Politechnika Gdañska 1945 –1970, Ksiêga Pa- mi¹tkowa, Gdañsk 1970.

5. Ksiêga Jubileuszowa XL-lecia Wydzia³u Elek- troniki Politechniki Gdañskiej 1952 – 1992, t. 1.

Gdañsk 1992.

Danuta Simiñska. Trwaj¹ce od kilku ju¿ lat, zakrojone na niezwykle szero- k¹ skalê, prace remontowe Gmachu G³ównego, budz¹ powszechne zainte- resowanie. Kto by³ ich inicjatorem?

Wies³aw Czabañski. Na pocz¹tku lat 90. przewodniczy³em Zespo³owi d/s Lo- kalowych Senackiej Komisji ds. Ogól- nych. W czasie naszych spotkañ, wielo- krotnie zajmowaliœmy siê sprawami roz- liczeñ lokalowych: tzn. kosztami pono- szonymi przez poszczególne jednostki, nadwy¿kami b¹dŸ brakami lokalowymi – w miarê sprawiedliwym podzia³em po- wierzchni u¿ytkowych. Zainteresowa³em siê bli¿ej tym problemem, bêd¹c przeko- nany, ¿e nad ca³oœci¹ zagadnieñ funk- cjonalno-przestrzennych i architektonicz- nych ktoœ panuje. Tymczasem okaza³o siê,

¿e wiele spraw rozwi¹zuje siê doraŸnie i

wycinkowo, na ¿yczenie zainteresowa- nych jednostek organizacyjnych, np. ka- tedr b¹dŸ zak³adów. Obserwowa³em spo- r¹ ró¿norodnoœæ poczynañ, dotycz¹cych chocia¿by kolorystyki œcian, czy rodzaju oœwietlenia, widaæ by³o, ¿e brakowa³o koordynatora. Mia³em zatem okazjê spoj- rzenia na problemy lokalowe ca³ej Poli- techniki, a w szczególnoœci Gmachu G³ównego, w którym pracujê. Co wiê- cej, okaza³o siê, ¿e ten obiekt nie mia³ kompletnej inwentaryzacji budowlanej, konstrukcyjnej, nie wspominaj¹c ju¿ o in- stalacyjnej.

Nie ma przesady w stwierdzeniu, ¿e budynek mo¿emy przyrównaæ do organi- zmu cz³owieka. I tak: uk³adem kostnym jest jego konstrukcja. Uk³adem oddecho- wym – wentylacja i klimatyzacja. Uk³a- dem nerwowym – sieæ instalacji nisko-

pr¹dowych, sterowanie systemami infor- macyjnymi i przeciwpo¿arowymi. Uk³a- dem wydalniczym – kanalizacja sanitar- na. Powtarzam, brakowa³o nam ca³o-

œciowego rozpoznania, posiadaliœmy tyl- ko fragmentaryczne informacje, uzyski- wane niekiedy dopiero w czasie prac re- montowych. Wprawdzie by³y prowadzo- ne prace inwentaryzacyjne przez Zak³ad Historii Architektury i Konserwacji Za- bytków Wydzia³u Architektury PG, ale dotyczy³y one innych obiektów zabytko- wych, np. domów w Toruniu, w czym sam bra³em udzia³. Przyznam, ¿e wielokrot- nie namawia³em kolegów do komplekso- wego zajêcia siê budynkiem, w którym pracujemy i funkcjonujemy. Niestety, w pocz¹tkowym okresie – bez rezultatu. Ro- zumia³em jednak, ¿e ka¿da katedra mia-

³a swój plan naukowy.

Panie doktorze, czy¿by Gmach G³ówny PG by³ przys³owiow¹ „ziemi¹ niczyj¹”?

Tak by³o. Zdarza³o siê, ¿e oprowadza-

³em po budynku goœci z kraju i z zagra- nicy, i zastanawia³em siê, jak ich popro- wadziæ, by nie pokazaæ ca³ego jego ubó- stwa przestrzennego (kolorystyki, zagrzy- bionych tynków, zaniedbanych pomiesz- czeñ sanitarnych, byle jakiej zabudowy

Twarz¹ w twarz z Gmachem G³ównym Politechniki Gdañskiej

Z dr. in¿. arch. Wies³awem Czabañskim rozmawia Danuta Simiñska

„Trzeba dzia³aæ jak cz³owiek myœl¹cy, trzeba myœleæ jak cz³owiek czynu”.

Henri Bergson

(12)

dziedziñców). Skorupa zewnêtrzna bu- dynku piêkna, wszyscy siê zachwycali, a jego wnêtrze – chore! Bo brak w nim podstawowych elementów, które wspó³- czeœnie powinien mieæ, jako obiekt szko³y wy¿szej, o takiej kubaturze i takiej reno- mie! Patrzy³em na to z pozycji obowi¹- zuj¹cych przepisów, które musz¹ byæ bra- ne pod uwagê, nie tylko przy budowie no- wych budynków, ale tak¿e w starych, za- bytkowych. Nie zawsze mog¹ byæ one za- stosowane wprost, co powoduje koniecz- noœæ wprowadzenia zamiennych, równo- wa¿nych rozwi¹zañ.

Trzeba by³o zatem jasno sprecyzo- waæ, jak przedstawia siê bie¿¹ca sytu- acja.

Brak odpowiedniej iloœci sal wyk³a- dowych dla zwielokrotnionej liczby stu- dentów w stosunku do lat przedwojen- nych spowodowa³ koniecznoœæ dok³adne- go zapoznania siê z dokumentacj¹ z 1904 roku. Okaza³o siê, ¿e wówczas by³o znacznie wiêcej sal wyk³adowych, pra- cowni kreœlarskich, laboratoriów ani¿e- li obecnie. Z kilkudziesiêciu tych sal po- zosta³o zaledwie kilkanaœcie. Wiêk- szoœæ z nich zosta³a podzielona na mniej- sze pomieszczenia i zamieniona na kate- dry i gabinety.

Kiedy podjêto decyzje dotycz¹ce roz- poczêcia prac porz¹dkuj¹cych nawar- stwione przez lata problemy?

By³o to w po³owie lat dziewiêædzie- si¹tych, a dok³adnie, w 1994 roku za- czêto myœleæ o Gmachu G³ównym w spo- sób kompleksowy. Zaczêliœmy od pod- dasza w Katedrze Rysunku, Malarstwa

i RzeŸby, w której zim¹ by³o zimno, a la- tem gor¹co. Doskonale pamiêtam swój egzamin wstêpny na Wydzia³ Architektu- ry z rysunku, zdawany w 50-stopniowym upale, panuj¹cym w sali przykrytej czê-

œciowo szklanym dachem, bez wentyla- cji, z szeroko otwartymi oknami i nagrza- nym dachem, co w konsekwencji powo- dowa³o efekt szklarniowy. Z kolei ogrom- ny ubytek ciep³a, w okresie zimowym, w zajmowanych przez tê katedrê pomiesz- czeniach (dodatkowo dogrzewanych

„s³oneczkami”) wymusi³ pilne przepro- wadzenie badañ, których celem by³o zna- lezienie odpowiednich rozwi¹zañ. Razem z prof. Witoldem Lewandowskim z Kate- dry Aparatury i Maszynoznawstwa Che-

micznego Wydzia³u Chemicznego PG zrobi³em projekt tzw. doraŸnego docie- plenia pomieszczeñ wspomnianej kate- dry. Przy okazji tych badañ okaza³o siê,

¿e ubytki ciep³a w ca³ej Politechnice s¹ tak du¿e, ¿e gdyby by³y one widoczne, to nad Politechnik¹ widzielibyœmy uno- sz¹c¹ siê ³unê ciep³ego powietrza.

Którym z problemów „nêkaj¹cych”

Uczelniê – straty ciep³a, brak wenty- lacji, niedobory lokalowe, przestarza-

³y system wodno-kanalizacyjny, nisz- czej¹ce dachy – nale¿a³o zaj¹æ siê w pierwszej kolejnoœci?

Stanem bezpieczeñstwa u¿ytkowania budynku, jego konstrukcji oraz wentyla- cji. Nie mo¿na by³o odtworzyæ przedwo- jennego systemu wentylacji (o czym wie- dzia³em, pracuj¹c we wspomnianej ju¿

Komisji Lokalowej) z uwagi na pierwot- ne zaprojektowanie jej dla mniejszej licz- by studentów oraz daleko posuniêt¹ nie- dro¿noœæ kana³ów, siêgaj¹c¹ 70%. Z pierwotnego systemu nawiewno-wentyla- cyjnego, którego nie odczytano w cza- sach odbudowy po po¿arze œrodkowej czêœci Gmachu G³ównego, pozosta³ sys- tem wywiewu grawitacyjnego. W œciany z kana³ami wprowadzano nowe przebi- cia drzwiowe, ró¿nego rodzaju szafki in- stalacyjne, a zachowane kana³y wenty- lacyjne wykorzystywano do wprowadze- nia ró¿nych instalacji, co w konsekwen- cji blokowa³o je. W rzeczywistoœci, sys- tem ten przesta³ funkcjonowaæ – sta³ siê atrap¹.

Od czego wiêc trzeba by³o zacz¹æ?

Od kompleksowej inwentaryzacji bu- dynku! Zacz¹³em od poddasza, które mia-

Fot. 2. Spróchnia³e mur³aty i koñce krokwi (stan 22.04.2002 r.) Fot. 1. Wyciêty z konstrukcji noœnej dachu – fragment skorodowanej belki stalowej i masztu

flagowego

(13)

³o najwiêksze rezerwy powierzchniowe i by³o najbardziej zaniedbane. Przy ods³a- nianiu kolejnych fragmentów, trzeba by³o jednak siêgaæ g³êbiej, a¿ do ni¿szych kon- dygnacji. Zbadaæ wsparcia drewnianej wiêŸby dachowej, konstrukcji stalowych,

¿elbetowych i stropów, a jednoczeœnie zinwentaryzowaæ ró¿nego typu instala- cje, pozostawione w œcianach i stropach.

Czêsto niedro¿ne i nieczynne.

Prawdziwa d¿ungla problemów!

Tak by³o. Pocz¹tkowo pracowa³em samodzielnie, z czasem zaczêli pomagaæ mi studenci z ró¿nych lat Wydzia³u Ar- chitektury, a Katedra Historii Architek- tury i Konserwacji Zabytków wprowadzi-

³a kilka zespo³ów do pomiarów inwenta- ryzacyjnych, w ramach praktyk kurso- wych.

Wykonywane prace projektowe okreœla³ Pan jako...

...modernizacjê i rewaloryzacjê Gma- chu G³ównego. Doskonale zdawa³em so- bie sprawê ze z³ego stanu technicznego budynku, któremu grozi³a wrêcz katastro- fa budowlana. Nie mo¿na by³o d³u¿ej cze- kaæ. Dotyczy³o to szczególnie wielu frag- mentów konstrukcji stalowej (fot. 1) i drewnianej poddaszy (fot. 2). W wielu po³aciach elementy wiêŸby dachowej by³y w ok. 70% do wymiany.

Które z zadañ uzna³ Pan, jako au- tor projektu koncepcyjnego, za ko- nieczne do zrealizowania?

Przede wszystkim dostosowanie bu- dynku do obowi¹zuj¹cych obecnie wyma- gañ warunków technicznych i przepisów.

Dotyczy to g³ównie: bezpieczeñstwa kon- strukcji, bezpieczeñstwa po¿arowego,

zapewnienia odpowiednich warunków higienicznych i zdrowotnych, oszczêdno-

œci energii i zgodnej z norm¹ izolacyjno-

œci cieplnej przegród budowlanych, uwzglêdnienia potrzeb osób niepe³no- sprawnych i ochrony dóbr kultury. A tak-

¿e przywrócenie idei logiki carstenow- skiego

*

uk³adu przestrzennego, konstruk- cyjnego, instalacyjnego oraz odtworze- nie niezaprzeczalnych wartoœci estetycz- nych elewacji, kamieniarki i innych de- tali architektonicznych. Ogólnie mówi¹c

– ca³okszta³t zagadnieñ rewitalizacyj- nych.

Decyzje podejmowane w czasie odbu- dowy (1945 r.) zawa¿y³y na pewnych roz- wi¹zaniach podjêtych obecnie, co dotyczy-

³o szczególnie bezpieczeñstwa komunika- cji wokó³ Gmachu G³ównego. Dla przy- k³adu: trzy szczyty attyk od strony g³ów- nego wejœcia by³y i s¹ wychylone (fot. 3a) kilkanaœcie centymetrów na zewn¹trz. W czasie po¿aru centralnej czêœci budynku, kamienne ozdoby, zw³aszcza w ich czêœci górnej, po prostu popêka³y. Zosta³y one prowizorycznie powi¹zane, a samych szczytów nie zakotwiono do konstrukcji budynku. Po kilkudziesiêciu latach oka- za³o siê, ¿e ¿elazne kotwy wewn¹trz muru attyki skorodowa³y, a powi¹zania kamie- ni okaza³y siê nietrwa³e. Wyst¹pi³o ca³- kiem realne zagro¿enie odpadniêcia ca-

³ych szczytów, b¹dŸ samych elementów, stwarzaj¹ce powa¿ne niebezpieczeñstwo nieszczêœliwego wypadku, a nawet kata- strofy budowlanej, zw³aszcza nad porty- kiem g³ównego wejœcia (fot. 3 b, c).

D. S. Zatem, które z ww. zadañ s¹ ju¿ realizowane i jaki jest stopieñ ich zaawansowania?

W. Cz. Zgodnie z za³o¿eniami, pra- ce prowadzimy etapowo. Obecnie koñ-

czymy ostatni etap zabezpieczenia kon- strukcji dachu, obejmuj¹cy wprowadze- nie termoizolacji, wymianê pokrycia, in- nych elementów dachowych i docelo- wych, nad pó³nocno-zachodni¹ czêœci¹ budynku (fot. 4). Dla celów projektowych i realizacyjnych przyjêliœmy pierwotny podzia³ budynku na strefy œcianami ogniowymi z wychodz¹cymi attykami (fot.

5) ponad powierzchniê krytów i dziel¹- cymi go na siedem przestrzennych blo- ków, oznaczonych kolejno literami A, B, C, D, E, F, G.

Z wymienionych bloków zrealizowa- no w kolejnoœci: blok D (w którym prze- kazano do eksploatacji ca³e poddasze na poziomie 500 dla jednej z katedr Wydzia-

³u Architektury) oraz bloki B, C i A.

W blokach B i C wykonano pierwszy etap prac remontowo-modernizacyjnych, a w bloku A w³aœciwie zakoñczono wiêk- szoœæ zamierzeñ adaptacyjno-moderniza- cyjnych, przewidzianych dla tych kondy- gnacji i Auli. Pozostaje do realizacji bu- dowa ewakuacji pionowej, w tym, odpo- wiednich dŸwigów osobowych, w³¹cze- nie w przygotowany system wentylacji sal 200 i 300 oraz, na zakoñczenie, rekon- strukcja wie¿y zegarowej.

A jakie wzglêdy zadecydowa³y o wyborze rodzaju dachówki, odmiennej od pierwotnej, która zosta³a po³o¿ona na dachu budynku?

Po³acie dachowe Gmachu G³ównego by³y pokryte dachówk¹ ceramiczn¹ typu:

holenderka (esówka) i mnich mniszka (rzymska). Postanowi³em ujednoliciæ pokrycie ca³oœci, wybieraj¹c dachówkê holenderkê, ale w jej wspó³czesnym wy- konaniu (³¹cz¹c¹ siê na szczelne zamki, bez koniecznoœci u¿ycia tradycyjnych za- praw wi¹¿¹cych). Ten typ dachówki

Fot. 3 b i c. Wymiana konstrukcji dachów, wi¹¿¹cych wychylone szczyty z konstrukcj¹ noœn¹ ostatniej kondygnacji budynku – stan przed rozpoczêciem prac (b) i w trakcie prac (c) Fot. 3a. Wychylone kamienne zwieñczenie

szczytu (szczyt zakotwiono w 2002 r.)

(14)

ma ca³y system niezbêdnych akcesoriów, potrzebnych do pokrycia dachów, takich jak: dachówki naro¿ne, kalenicowe, skrajne, po³ówkowe, wentylacyjne oraz p³otki i stopnie œniegowe, ³aweczki ko- miniarskie, tworz¹ce ca³y system obs³u- gi pokrycia dachu. Tym wszystkim para- metrom odpowiada³ wówczas produkt fir- my, któr¹ wybraliœmy, zastosowany zresz- t¹ z powodzeniem w innych obiektach zabytkowych. Tu muszê dodaæ, ¿e inni producenci w tym czasie oferowali nam tylko sam¹ dachówkê. Przyjêty przez nas typ dachówki zosta³ tak¿e zaakceptowa- ny przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.

W tej chwili (wrzesieñ 2004) trwaj¹ prace nad pozosta³ymi trzema z siedmiu czêœci, czyli blokami E, F,G – patrz¹c w kierunku wejœcia g³ównego; widzimy je z prawej strony budynku. W przewidywa- niu póŸniejszych adaptacji poddaszy wprowadzamy ju¿ okna po³aciowe, insta- lacje CO i inne rozwi¹zania, pozwalaj¹- ce na bezkonfliktowe w³¹czenie uzyska- nych pomieszczeñ, bez wchodzenia w substancjê kondygnacji ni¿szych.

PrzejdŸmy teraz do reprezentacyj- nych pomieszczeñ Gmachu G³ównego, np. do Auli.

Z Aul¹ wi¹¿¹ siê wszystkie zagadnie- nia modernizacji ca³ego bloku A, wyni- kaj¹ce z wzajemnych powi¹zañ instala- cyjnych i technicznych. Zakres realizacji obejmowa³ wiele bran¿ i dotyczy³ wszyst- kich kondygnacji, od podziemia po pod- dasze, na którym zlokalizowane s¹ m.in.

centrale klimatyzacyjne dla obs³ugi Auli.

Najwiêksz¹ trudnoœci¹ projektow¹ i re- alizacyjn¹ by³o odpowiednie i w miarê nieinwazyjne rozprowadzenie wielko- gabarytowych kana³ów w istniej¹cej i utrwalonej w odbiorze strukturze prze- strzennej budynku. Dotyczy³o to te¿ wie- lu istotnych instalacji (np. wody lodowej, ciep³a do nagrzewnic itp.) prowadzonych w pionie, z piwnic, poprzez wszystkie kondygnacje, z pomieszczeniami Biblio- teki G³ównej, Sali Senatu, Auli i katedr na poziomie 500. Istotnym problemem do zre- alizowania, oprócz spe³nienia wymogów bezpieczeñstwa po¿arowego, okaza³ siê stan œciany prezydialnej. Œciana ta mia³a pionowe zarysowania na ca³ej wysokoœci

i okaza³a siê dziurawa jak ser szwajcar- ski (fot. 6). Znajduj¹ siê w niej nadal licz- ne du¿e kana³y wentylacyjne z okresu po- wstania budynku, których nie wykorzysta- no w czasie powojennej odbudowy. W trakcie prowadzonych robót remontowych wykonano odpowiednie badania i eksper- tyzy, no i podjêto stosowne dzia³ania za- bezpieczaj¹ce.

Jaki by³ zakres zmian, wprowadzo- nych przez Pana, w odbudowanej w 1949 r., wed³ug projektu prof. Witol- da Minkiewicza – Auli?

Nie dokonywa³em ¿adnych zasadni- czych zmian w ca³ym jej uk³adzie prze- strzennym, staraj¹c siê w jak najmniej- szym stopniu ingerowaæ w rozwi¹zania przyjête przez prof. W. Minkiewicza. Za- chowany zosta³, bez zmian, kasetonowy strop, uk³ad pilastrów, drewniane opaski.

Wprowadzi³em jedynie inny sposób obu- dowy chóru Auli (zamiast sklejki sosno- wej zastosowa³em dêbow¹ obudowê ka- setonów) i œciany prezydialnej, dot¹d za- wsze zakrytej draperi¹. Obecnie œciana ta zosta³a w ca³oœci obudowana (w roz- wi¹zaniu pierwotnym boazeria obejmo- wa³a jej doln¹ czêœæ) i ukrywa w sobie dodatkowe wyjœcie do przyleg³ego po- mieszczenia, wprowadzone ze wzglêdu na bezpieczeñstwo po¿arowe. Jedyn¹ istot- n¹ zmian¹ przestrzenn¹ jest przywróce- nia pierwotnego rozwi¹zania uk³adu czê-

œci prezydialnej z dwustronnymi rzêda- mi siedzeñ, ustawionymi symetrycznie do pod³u¿nej osi sali.

G³ównym zadaniem by³o wprowadze- nie tego wszystkiego, czego dot¹d bra- Fot. 4. Modernizacja dachu nad Aul¹ (stan 23.04 2002 r.)

Fot. 5. Rozbiórka wychylonej górnej czêœci attyki dachu nad Aul¹, widoczna te¿ na fot. 4 (stan

22.04.2002 r.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

W sezonie 2017 odbyło się 8 szkoleń OSP, które na zlecenie GKSPiT organizowały Zarządy Okręgowe PZM w Warszawie, Katowicach, Opolu, Poznaniu, Lublinie i Bydgoszczy. Szkoleniem OSP

on, Kreutz Stefan, Lencewicz Stanisław zamordowany przez Niemców w Warszawie, Lilpop Jerzy, Łoziński Walery, Łu- niewski Adam, Makowski Arnold, Mazurek

Przesyłki kurierskie nadane za pośrednictwem kuriera doręczane następnego dnia,. od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem

Stokrotka nie prowadzi sprzedaży hurtowej i zastrzega sobie prawo odmowy sprzedaży towarów na warunkach promocyjnych, w ilościach przekra- czających normalne potrzeby

12. Jón Árnason, Íslenzkar ≥jóµsögur og ævint±ri, s. 123–128; Ja- cqueline Simpson, Icelandic Folktales and Legends, s.. zmiana stylu ˝ycia. Poszerzenie strefy ∏owisk

Duch święty, duch święty stąpi na Cię, A moc Najwyższego sprawi to, przeto co się z Ciebie narodził. Będzie zwane Synem, Synem Bożym.!. MARJA. Mar ja wstaje,

4. Przypomnienie wiadomości potrzebnych do lekcji – uczniowie odpowiadają na pytania nauczyciela:.. Uczniowie dzielą się na niewielkie grupy, każda grupa wybiera

1. Nauczyciel pyta uczniów o skojarzenia wywoływane przez temat, czy przynosi im na myśl coś, co znają. Rozmowa na temat tego, czy nauka ortografii jest trudna wraz z prośbą ze