N a regaty dojechalimy w nocy z so- boty na niedzielê. Znalelimy cich¹ ulicê, któr¹ nazwalimy Hotelowa i za- snêlimy w samochodzie. Nastêpnego dnia znalelimy marinê, hotel, zapozna- limy siê z programem regat i zg³osilimy do regat. Mielimy nadziejê, ¿e uda nam siê za³atwiæ jacht, ale jak siê okaza³o jedyna mo¿liwoæ pop³ywania, to wspól- ny trening w poniedzia³ek.
Po tym treningu wiedzielimy, ¿e musi- my mocno siê skoncentrowaæ i uwa¿aæ na g³upie b³êdy, które przydarzy³y nam siê pod- czas pierwszego wspólnego p³ywania.
Wieczorem odby³o siê losowanie jach- tów oraz zapoznanie z zasadami rozgrywa- nia regat. Pocz¹tkowo cigalimy siê w gro- nie wszystkich dwunastu jachtów ka¿dy z ka¿dym jeden raz (round robin). Po tej serii planowano wy³oniæ szeæ jachtów walcz¹- cych nastêpnie o pó³fina³y. Szóstka przegra- nych mia³a siê cigaæ o miejsca 712.
Dzien I wtorek
Regaty rozpoczêlimy od pojedynku ze Szwedami. Po kilku manewrach znaleli-
my siê w sytuacji, gdzie p³ynêlimy na prawym halsie w kierunku wolno p³yn¹- cych Szwedów na lewym. Bêd¹c pewni,
¿e dostan¹ karê, wp³ynêlimy na ich za- wietrzn¹, niestety doprowadzaj¹c do ko- lizji. Dostalimy karê za kontakt, ale ol- brzymie zdziwienie wywo³a³ fakt, ¿e za sytuacjê prawy/lewy pokazano zielon¹. Ze startu wyp³ynêlimy po nawietrznej prze- ciwnika. Po jednoczesnym zrobieniu zwrotu na lewy hals okaza³o siê, ¿e Szwe- dzi p³yn¹ trochê ostrzej od nas, mimo ¿e bylimy po bezpiecznej zawietrznej.
Kontroluj¹c sytuacjê, wp³ynêli pierwsi na górn¹ bojê. Po atakach na kursie pe³nym zbli¿ylimy siê o kilka metrów. Kolejny kurs na wiatr, to walka na zwroty, po któ- rej na górê wp³ynêlimy o d³ugoæ ³odzi za przeciwnikiem. Na pe³nym próbowa- limy jeszcze kilku manewrów, ¿eby zni- welowaæ karê, ale niestety nie uda³o siê i wycig przegralimy. Ka¿dy kolejny hals uczylimy siê ³ódki, dziêki czemu na ko- niec przeciwnicy nie mieli ju¿ nadwy¿ki prêdkoci lub ostroci.
Kolejne dwa wycigi mia³y podobny przebieg. Trochê zaskoczeni wszystkim, co siê dzia³o, s³abo wyp³ywalimy ze star- tów, atakuj¹c do koñca i koñcz¹c wycigi kilka metrów za przeciwnikiem. Pojedyn- ki by³y na pewno bardzo widowiskowe.
Akademickie Mistrzostwa wiata w match-racingu
Trzy wycigi i trzy przegrane nie tak wyobra¿alimy sobie pocz¹tek regat. W ko- lejnym wycigu p³ynêlimy sami, poniewa¿
sternik niemieckiej za³ogi dozna³ kontuzji. Od tego momentu wygralimy ju¿ prawie wszystkie starty w regatach. Nastêpny wy-
cig, to g³adka wygrana z Amerykanami. To, co siê sta³o w kolejnych wycigach, zapamiê- tam na bardzo d³ugo. W dwóch wycigach by³y problemy z chowaniem spinakera (przez co nie zd¹¿ylimy wykrêciæ kary) i stawia- niem (jeden pe³ny przep³ynêlimy na samym foku, poniewa¿ zapl¹ta³ siê w fa³ topenanty).
W efekcie przegralimy dwa biegi, które pro- wadzilimy z du¿¹ przewag¹. Bardzo wi- doczny by³ fakt niezgrania naszej sta³ej za³o- gi z now¹ ekip¹, co znacznie zmniejszy³o szanse na awans i popsu³o nastroje.
Dzieñ II
Andrzej, Maciek i ja (Politechnika Gdañ- ska) mieszkalimy w jednym pokoju. ¯a- den z nas prawie nie spa³, myl¹c albo dys- kutuj¹c o tym, co siê sta³o. Na wycigi wy- p³ynêlimy zmêczeni, ale bardzo skoncen- trowani. W efekcie wygralimy trzy pierw- sze wycigi, znowu maj¹c realn¹ szansê na awans. W ostatnim decyduj¹cym wycigu wygrywamy z Francuzami start. Po walce na zwroty mamy przewagê, jednak przy górnej boi pozwalamy przeciwnikom p³y- n¹æ na bojê prawym halsem w momencie, gdy my p³yniemy lewym. Odleg³oæ na boi jest bardzo ma³a, wydaje mi siê, ¿e wejdzie- my bezpiecznie, ale sêdzia ukara³ nas kar¹.
Na kursie spinakerowym wywozimy prze- ciwników w praw¹ stronê trasy, wykonuje- my pierwsi zwrot i z du¿¹ przewag¹ ostrym baksztagiem p³yniemy na dolny znak. Przy chowaniu spinakera, znowu b³¹d opada na wodê, ale szybko udaje siê go schowaæ i p³yniemy dalej. Jednak po paru metrach sê- dzia podp³ywa i daje nam drug¹ karê za do- tkniêcia g³owic¹ boi. P³yn¹c ze spor¹ prze- wag¹ na prawym halsie, decydujemy siê krêciæ kó³ko i próbowaæ przejæ przed prze- ciwnikiem. Niestety, minimalnie za póno koñczymy i dostajemy kolejn¹ flagê. Jest ju¿ po wycigu. W z³ych humorach scho- dzimy na komisjê i dowiadujemy siê, ¿e do fina³u nie weszlimy, mimo ¿e mielimy tyle samo zwyciêstw, co szósty. Przegralimy gorszym bilansem bezporednim. Po tej po- ra¿ce czulimy siê fatalnie, prawie nikt nie móg³ wydusiæ nawet s³owa w ciszy, prze-
¿ywaj¹c to, co siê sta³o.
Tego dnia rozegrano jeszcze pierwszy wycig grupy B, który wygralimy zde- cydowanie z W³ochem Savellim (wcze-
niej g³upio w³anie z nim przegralimy).
Dzieñ III
Do wycigów przystêpujemy jako bez przekonania. Wygrywamy ze s³ab¹ S³o- weni¹ i przegrywamy z Niemcem Andres- senem i Francuzem Delliste.
Dzieñ IV
Zdalimy sobie sprawê, ¿e z takim p³y-
waniem mo¿emy byæ nawet ostatni. Dlate-
go w warunkach s³abo wiatrowych, mocno skoncentrowani wygrywamy zdecydowanie start z Niemcem Horshem i ca³y wycig.
Dzieñ IV sobota
Tego dnia mielimy zmierzyæ siê z Delliste o pierwsze miejsce w grupie (siódme ogólnie). Jednak organizatorzy mieli problem z armatorem statku komi- sji, który ba³ siê wyp³yn¹æ przy wietrze 4B. D³ugo nie uda³o im siê za³atwiæ inne- go jachtu i nasze wycigi odwo³ano. Re- gaty skoñczylimy na ósmym miejscu, które jest du¿o poni¿ej naszych oczeki- wañ. Regaty mia³y Grade 3 ISAF-u.
Marek Stañczyk Student Wydzia³u In¿ynierii L¹dowej i rodowiska
P i¹tek. By³a godzina, 20:45, kiedy wsiad³em do kolejki SKM w kierunku Gdañska. O 21:19 by³ odjazd w popiechu do Szklarskiej Porêby. Usadowi³em siê w ostatnim przedziale ostatniego wagonu, co by³o minimalnym b³êdem, bo od Wroc³awia poci¹g zmienia³ kierunek jazdy i ten prze- dzia³ mia³ byæ s³u¿bowym dla konduktorów, wiêc musia³em siê przenieæ. W Sopocie wsiad³ Wojtek. Zrobi³em du¿e oczy, jak zo- baczy³em wieeeelki jego plecak (ja mia³em tylko ten, co migam z nim do szko³y). Za- nim poci¹g dojecha³ do Gdañska G³ówne- go, mielimy rozci¹gniête miêdzy baga¿o- wymi balkonikami sznurki w zygzak i na- sze rowery le¿a³y nad nami.
W Gdañsku wsiad³a reszta ekipy Bolek, Janusz i nasza ¿eñska czêæ dru¿yny, Agata i Dorota. Rower Bolka poszed³ do przedzia³u, a pozosta³e 3 do kibla, zosta³y jeszcze spiête lin- kami, ulockiem Wojtka i zasiedlimy w prze- dziale. Zaczê³y siê rozmowy rozpoznawcze, z których wynik³o, ¿e mamy wspólnych znajo- mych i takie tam. Atmosfera od pocz¹tku by³a luna i by³o weso³o. Grubo po pó³nocy dziew- czyny posz³y spaæ do przedzia³u obok i zosta- limy sami. Niemniej humory nas nie opusz- cza³y, bo przy tekstach Bolka i Janusza to mo¿- na boki zrywaæ. Pierwszy odpad³ Wojtek (jak zreszt¹ i w drodze powrotnej, zaraz po Agacie odjecha³ w krainê snu o potêdze :). Bolek ma- j¹cy niema³e dowiadczenie w okrelaniu wszelkiego rodzaju pozycji opisywa³ nam, w jakiej pozycji pi Wojtek, a by³y to g³ównie na popielniczkê, prosiaczka i modyfikacje jedne- go i drugiego. Jaja jak nic. W Poznaniu dosta- limy od jakiej zawianej dziewczyny, co wra- ca³a z Juwenaliów, kawa³ek jej rozbitego Hew- lett-Packarda, który to zawis³ na klamce drzwi i pewnie zajecha³ do Szklarskiej.
Nad ranem zaczêlimy podziwiaæ wielkie ha³dy, olbrzymie kamienie, uskoki, no i góry, które by³y coraz bli¿ej. Wysiedlimy w Jele- niej Górze Cieplicach. Dodam tylko, ¿e jesz-
cze Janusz mia³ tylko taki ma³y plecak, reszta to jakby jecha³a na 2 tygodnie, a nie 3 dni.
Wspólnie ustalilimy, ¿e rzeczy i jedna osoba pojad¹ transportem samochodowym, a reszta rowerami. £atwo ustaliæ, gorzej wykonaæ.
Chêtnych do kursu do Przesieki (8 km pod górê) by³o tyle, co wcale. Jeden ma pêkniêt¹ pó³o, drugi mówi, ¿e wszêdzie, tylko nie do Przesieki, innemu szkoda by³o nowiutkiego auta, jacy popaprañcy tam mieszkaj¹. W koñcu Dorota (która, dodam, potrafi za³atwiæ wszystko) za³atwi³a samochód, którym poje- chali Janusz i Agata, i plecaki; my udalimy siê luzackim tempem w górê.
Dostalimy pokój 4-osobowy, z kalory- ferem niegrzej¹cym, umywalk¹ i grzejni- kiem olejowym, który brzêcza³ jak pomp- ka w akwarium. Na piêtrze toaleta z dwo- ma kiblami, prysznic niestety piêtro ni¿ej.
Dziewczyny zaraz obok nas w pokoju 3- osobowym z dzia³aj¹cym kaloryferem. Mo- glimy trafiæ gorzej, bo s¹siedzi z Lublina nie mieli ogrzewania, co znaczy³o, ¿e nie mieli bynajmniej komfortowych warunków, bo pogoda by³a, no có¿, nawet jak na wio- snê raczej zimowa.
Po rozlokowaniu siê na kwaterze, jakiej
toalecie hm, w tej chwili nie pamiêtam, co robilimy, czy uderzylimy w kimono, chy- ba poszlimy w kilka osób do sklepu po ja- ki browary i ¿arcie, chodzenie do sklepu by³o dosyæ mêcz¹ce. Po powrocie ja posze- d³em kimaæ, a Bolek z Wojtkiem i Agat¹ poszli objechaæ trasê. Po powrocie tylko mi narobili sraczki. Bolek zacz¹³ opowiadaæ, jaka to si³owa, techniczna trasa, kamieñ na kamieniu i kamieniem pogania, korzenie itd.
No i deszcz pada³ ostry. To mia³em nietêg¹ minê, bo nie uwa¿am siê za kogo, kto do- brze jedzi w trudnym terenie. Jak siê pó- niej okaza³o, nie takie to straszne by³o, by³ jeden taki zjazd, co trzeba by³o sprowadziæ, chc¹c unikn¹æ wielce prawdopodobnego kontaktu z pod³o¿em i uszkodzeniem cze- go w rowerze, a poza tym do przejechania.
Sobota. Dzieñ jazdy na czas. Stres kupa jak przed egzaminem. Na listach wyszczegól- nione, kto jedzie, o której godzinie, dziew- czyny mia³y zasadniczo inn¹ trasê, tylko po- cz¹tek mielimy wspólny. Przejechalimy wspólnie trasê dziewczyn, no trochê trzeba by³o siê wysiliæ, finisz pod górê, nasz finisz z góry po takim trawiastym polu. Dorota zajê³a 24, a Agata chyba 30 miejsce na czasówce.
Komu siê urwa³a przerzutka, inna laska wy-
Akademickie Mistrzostwa Polski
w Kolarstwie Górskim Przesieka 2004
dzwoni³a ju¿ na pierwszym zakrêcie i by³ koniec jazdy. Jak nasze kobiety mia³y fini- szowaæ, stalimy na skraju ulicy celem do- pingowania. Udzielalimy siê te¿ innym za- wodniczkom. Jak do jednej krzyknêlimy da- jesz, dajesz, dajesz, to w odpowiedzi us³y- szelimy dzisiaj nie dajê i beka :D.
Przysz³a kolej na nasze starty. Pierwszy jecha³ Bolek, potem Janusz z przygodami, bo siê glebn¹³ kilka razy (jego szosowe lo- oki wypina³y siê jako). Nastêpnie Wojtek i ja. W miêdzyczasie podziwia³em efektowne OTB z okna w WC, które co niektórzy robi- li na tym trawiastym zjedzie. Jak le naje- chali (na taki uskok, ledwo widoczny), to potem trochê na przednim kole, a nastêpnie na twarzy i fiko³ek. Jeszcze kolejna stres kupa i moja kolej.
Jak sta³em na starcie pierwszej w swoim
¿yciu czasówki, tylko Wojtek by³ na trasie z naszych. Koñcowe odliczanie i ruszy³em. Na drugim podjedzie ju¿ jako mi brakowa³o tle- nu, i sapa³em jak lokomotywa. Mamo, po co mi kupi³a rower :D, nie nadajê siê na takie wycigi, nie ma mocy, tlenu, a tu pod górê, co ja tu robiê. Jako w po³owie skasowa³ mnie jaki kole, w sumie to ka¿dego z nas skaso- wa³ jaki kole, próbowa³em mu usi¹æ na ko³o, ale ciê¿ko by³o. Jad¹c wczeniej t¹ tras¹, Woj- tek mia³ wytyczony optymalny zjazd po ta- kich kamieniach, teraz wszystkie plany wziê-
³y w ³eb, zapieprza³em, próbuj¹c siê nie wy- waliæ, a SID wybiera³ wszystkie nierównoci spod ko³a. Z uwagi na to, ¿e licznik straci³em w Bydgoszczy, orientacyjnie wiedzia³em tyl- ko, ile mi zosta³o. W koñcu siê docz³apa³em do tego zjazdu po tej ³¹ce i bez brawury, lecz z odpowiedni¹ prêdkoci¹ wszed³em w ostatni zakrêt, potem tylko dokrêca³em i okaza³o siê,
¿e z naszej czwórki wykrêci³em najlepszy czas 17:44 i jakie setne, które pozwoli³y mi zaj¹æ 89 pozycjê na 173 przed kolesiem, co te¿ mia³ 17:44. I wielkie zdziwienie.
Bolek ³azi³ struty, ¿e ma najgorszy czas, Wojtek te¿ by³ nieco zdziwiony, ¿e nie jest pierwszy (ale to mu na dobre wysz³o na dru- gi dzieñ), jedyne, co to Janusz mia³ w to wbite, bo siê wywali³ kilka razy i jak na ko- go, kto trenuje od kilku lat trójbój si³owy, a
rowerem górskim jedzi od miesi¹ca, to mia³ bardzo dobry wynik. Wieczorem jeszcze pojechalimy objechaæ trasê lekkim tempem, pstrykaj¹c zdjêcia, Wojtek wjecha³ Dorocie w ³ydkê blatem (2 lata temu dosta³a w drug¹
³ydkê), Dorota, chc¹c omin¹æ ka³u¿ê, wpa- d³a w bagno ogólnie by³o weso³o. Pozna- limy trasê i to by³o wa¿ne. Potem by³o ja- kie drêtwe ognisko.
Niedziela. Wsta³em pierwszy, jak zwykle.
Patrzê i oczom nie wierzê, nieg pada, o kur- de, co jest grane.
niadanie i start dziewczyn, a nieg daje jak w zimê. Posz³y.
Wrócilimy do pokoju, bo zimno. I nagle s³ychaæ ostry doping, pierwsza zawodnicz- ka wpada na metê. Lecimy na trasê zoba- czyæ, czy nasze nie jad¹. Pierwsza wpada Dorota, w parê minut póniej Agata. CO da³o im trzecie miejsce na podium w klasyfikacji generalnej uczelni politechnicznych, czyli medale, puchary i kasê od AZS.
Teraz kolej na nas. Pytam Bolka, czy bie- rze rozkuwacz ³añcucha, on mówi, ¿e nie za- mierza go zrywaæ, to ja te¿ nie zamierzam i nie wzi¹³em (a powinienem). Ustawilimy siê w peletonie na starcie (start pod górê asfaltem),
nieg daje jak w Bo¿e Narodzenie. Oczywi-
cie nie zabrak³o takich buraków, co siê prze- pchali do przodu i potem odpadli na pierwszym podjedzie, ale to wszêdzie tak jest.
I poszli. Ale jako nie mia³em si³y dawaæ w peda³y i ruszy³em swoim tempem, zosta- j¹c nieco z ty³u. Pierwszy podjazd z ma³ymi uskokami, gêsto zasianymi kamieniami, nie by³o bata, ¿eby tam korek siê nie zrobi³ i nie by³o prowadzenia roweru, to samo na nastêp- nym i na ka¿dym stromszym, po wjedzie do lasu zacz¹³em powoli przesuwaæ siê do przodu, na jednym ze zjazdów ko³o uciek³o mi w bok i chlapn¹³em w b³otko, a stopa wbi³a mi siê w blat (mam lad, jakby mnie w¹¿ uk¹si³). Taranuj¹c ka³u¿e, grzej¹c tam gdzie siê da, brn¹³em do przodu, na pó³met- ku bêd¹c ju¿ 90. który. I na pierwszym pod- jedzie, gdzie mia³em do Bolka ok. 5 d³ugo-
ci roweru, urwa³ mi siê ³añcuch. Niefart. A skuwacz le¿y w pokoju na ³ó¿ku. No có¿, gociu mówi³, ¿e dru¿yna jest najwa¿niej-
sza, wiêc zacz¹³em dawaæ z buta na p³askim i podjazdach, i jad¹c na zjazdach (gdzie mimo braku ³añcucha wyprzedza³em nawet).
I co chwila pyta³em wyprzedzaj¹cych mnie, czy kto ma rozkuwacz. Po drodze zostawi-
³em komu ³y¿ki do opon, po jakim czasie i do mnie siê los umiechn¹³, dosta³em narzê- dzia, zrobi³em ³añcuch i dalej w drogê, wy- przedzaæ ju¿ ma³o wartociowych zawodni- ków lub innych z defektami (np. bez hamul- ców). Zreszt¹ sam o swoje te¿ siê ba³em, czy mi z ty³u wystarczy, bo b³oto by³o wszêdzie.
Na jednym ze zjazdów, takim oznaczonym wykrzyknikiem, co siê zapieprza³o ostro, a¿
kierownicê wyrywa³o z r¹k, wzi¹³em jakiego
gocia, który potem, mijaj¹c mnie, powiedzia³
bardzo mi przykro, ale nie umiem jedziæ na zjazdach :); na kolejnym zjedzie, mówi¹c witam, ponownie ³ykn¹³em go i ju¿ mnie nie doszed³. Ostatnie podjazdy to ju¿ robi³em z buta, jakie turystki sta³y i krzycza³y dajesz, dajesz, no to siê zrewan¿owa³em, mówi¹c, ¿e dzisiaj nie dajê i beka :D. Wpad³em na metê 119. chyba, kilku siê wycofa³o, jeden zosta³ zdyskwalifikowany, jeden kole rozpo³owi³ swój kask na upadku, zaraz po wygl¹da³ spo- ko, jak go póniej widzia³em, to mia³ oko jak przegrany bokser :(. Janusz, jak mu spad³ na podjedzie ³añcuch, siê wkurzy³ i rzuci³ rower w krzaczory na jak¹ minutê. A potem rozha- rata³ nogê (bo mu hamulce wysiad³y), ¿e mu- sia³ jechaæ na pogotowie w Jeleniej. Wojtek by³ 49. W sumie zajêlimy ostatni¹ pozycjê (11) wród uczelni politechnicznych.
Trasa by³a taka, ¿e nikt nie mo¿e siê ni¹ zawstydziæ, pogoda by³a hardcorem. Ekipa by³a wybitnie udana, po¿yczalimy sobie ciu- chy na trasê i takie tam. Ogólnie wporzo, mimo
¿e noc spêdzi³em na korytarzu, bo jako miej- sca zabrak³o dla mnie, jak siê ludki powyci¹- gali, poprzytulali jeden do drugiego i poszli spaæ, a rowerów trzeba by³o pilnowaæ, bo do Wroc³awia jecha³o sporo ludzi, meneli, ³ysych pal¹cych zio³o na korytarzu, a najlepsi byli ko- lesie, co w szeciu chcieli do Gdyni na gapê przejechaæ, a jak ich inny gapowicz zapyta³, czym siê zajmuj¹, odpowiedzieli, ¿e s¹ tury- stami i je¿d¿¹ pó³noc-po³udnie (wschód-za- chód) :D. Za 2 lata na tych mistrzostwach, choæ nie wiadomo gdzie bêd¹, na pewno pójdzie lepiej mêskiej czêci za³ogi, a i ¿eñskiej za- pewne te¿. Plan jest taki, aby za³o¿yæ sekcjê kolarsk¹ PG Killers Racing Team :D.
Wyniki czasówek i wycigu mo¿na zna- leæ na www.przesieka.pl. Maj¹ jeszcze do- trzeæ zdjêcia od Ani z Bydgoszczy, wiêc mo¿e siê pojawi¹ na tej stronie z czasem.
Wojtek Mocarski
Student Wydzialu Chemicznego
15 czerwca, w audytorium Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii odby³o siê spo- tkanie promocyjne ksi¹¿ki dr Ewy Hope
Public relations, czy to siê sprawdzi ?
wydanej przez gdañskie wydawnictwo Scientific Publishing Group w trakcie którego mia³o miejsce rozstrzygniêcie konkursu na najlepszego rzecznika praso- wego województwa pomorskiego
Rzecznik do rzeczy.
Kapitu³a z³o¿ona z dziennikarzy me- diów trójmiejskich uzna³a za najlepsze- go rzecznika prasowego województwa pomorskiego pani¹ Annê Dyksiñsk¹, rzecznik prasow¹ wojewody pomorskie- go. Wyró¿nienie otrzyma³a te¿ pani Ga- briela Sikora Rzecznik Prasowy Ko- mendy Wojewódzkiej Policji. Laureatki zosta³y wy³onione sporód 12 nomino- wanych, nagrod¹ g³ówn¹ by³ telefon ko- mórkowy symbol wspó³czesnej dobrej
³¹cznoci i skutecznego komunikowania siê. Sponsorem nagrody g³ównej by³ Polkomtel SA.
Rzecznik do rzeczy
w ksi¹¿kach
Konkurs, zorganizowany pod egid¹ Po- dyplomowego Studium Public Relations Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii, zosta³ pomylany jako impreza cykliczna, maj¹- ca na celu integracjê rodowiska dzienni- karskiego Trójmiasta, pokazanie znacz¹cej
roli dzia³ów public relations w organiza- cjach i wagi skutecznego komunikowania siê firm i mediów; kolejna edycja konkur- su w przysz³ym roku.
Ewa Hope Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Na zdjêciu od prawej: Anna Dyksiñska, Ewa Hope, Gabriela Sikora
D waj amerykañscy naukowcy J. Gru- nig i T. Hunt okrelili public relations jako zarz¹dzanie komunikowaniem pomiê- dzy organizacj¹ a jej publicznoci¹.
Definicja ta wydaje siê niezwykle traf- na, poniewa¿ rzeczywicie wspó³czesne organizacje powi¹zane s¹ wieloma niæmi ze spo³eczeñstwem, w którym funkcjonu- j¹. Jest to szereg skomplikowanych relacji i zale¿noci, st¹d niezwykle wa¿nym zada- niem dla ka¿dej z nich staje siê rozwi¹za- nie problemu z zakresu zarz¹dzania pro- blemu kszta³towania i koordynacji dzia³añ z otoczeniem.
Nale¿y mieæ wiadomoæ, ¿e o ile bar- dzo czêsto firma produkuj¹ca dowolne do- bro materialne czy niematerialne, np.
us³ugê ca³y swój wysi³ek skupia na dzia-
³aniach, których celem jest nie tylko ich ak- ceptowanie, ale i kupowanie przez poszcze- gólnych ludzi, co gwarantuje jej przewagê nad konkurencj¹ w grze rynkowej, o tyle brak takiej firmy na rynku, czy jej przegra-
na, z punktu widzenia spo³eczeñstwa jako ca³oci nie ma wiêkszego znaczenia.
W przypadku natomiast przedsiêbiorstw u¿ytecznoci publicznej problem ten wygl¹- da zgo³a inaczej, poniewa¿ inna jest sytuacja i skala problemu dla instytucji i przedsiê- biorstw wiadcz¹cych us³ugi na rzecz spo³e- czeñstwa, wszelkich organizacji u¿yteczno-
ci publicznej, takich jak szko³y, instytucje kulturalne, s³u¿ba zdrowia, kolej, policja, stra¿
po¿arna, a tak¿e dla przedsiêbiorstw zajmu- j¹cych siê dystrybucj¹ podstawowych me- diów. Z jednej strony postrzegana jest ich s³u-
¿ebna rola wobec spo³eczeñstw lokalnych dzia³ania tych organizacji s¹ podstaw¹ istnie- nia tych¿e spo³ecznoci, a ich dobre funkcjo- nowanie gwarantuje ³ad, poczucie bezpie- czeñstwa, pomylnoæ i zasobnoæ jego oby- wateli. Z drugiej za nowe regu³y gospodar- cze zmuszaj¹ je do prowadzenia dzia³alnoci nastawionej na generowanie zysku.
Problem w tym, ¿e w powszechnym od- czuciu dobra, jakich dostarczaj¹ owe in-
stytucje, s¹ dobrami u¿ytku powszechnego, nale¿ne wszystkim i dla wszystkich równo dostêpne. Niestety, kiedy zaczyna siê mó- wiæ o kosztach i cenie tych dóbr, nie sposób pomin¹æ problem jak¿e zró¿nicowanego do nich dostêpu, ale te¿ i problem kosztów funk- cjonowania tych¿e przedsiêbiorstw.
Jak¹ rolê winno siê zatem przypisaæ pu- blic relations tych przedsiêbiorstw? Nie- w¹tpliwie naczeln¹ zasad¹ public realtions winno byæ informowanie spo³eczeñstwa o wszelkich dzia³aniach instytucji, czy przed- siêbiorstwa, czyli dba³oæ o tak bardzo po¿¹dan¹ przezroczystoæ, przejrzystoæ wszelkich poczynañ organizacji, ale te¿ po- zyskiwanie przychylnoci dla wszelkich form aktywnoci biznesowej, tak by pogo- dziæ du¿e oczekiwania spo³eczne z wymo- gami ekonomicznymi.
Bior¹c pod uwagê inn¹, zwiêz³¹ i zabaw- n¹ definicjê public relations niemieckiego naukowca A. Oeckla public relations to informacja plus dopasowanie plus integra-
Gdañskie Spotkania Public Rrelations
Quo vadis instytucjo u¿ytecznoci publicznej?
cja otrzymujemy niezwykle skompliko- wany obraz dzia³añ instytucji u¿ytecznoci publicznej w spo³eczeñstwie.
¯adna instytucja ani przedsiêbiorstwo nie istnieje przecie¿ w pustce, w oderwaniu od innych podmiotów, od otoczenia, w którym funkcjonuje st¹d koniecznoæ nie tylko zaakceptowania tego otoczenia i dostosowy- wania siê do jego wymogów, ale tak¿e nie- odzowne wydaj¹ siê wszelkie inicjatywy na rzecz tego spo³eczeñstwa czyli czynienie czego, co bardzo ³adnie okrela siê po an- gielsku goodwill.
Trudno wyobraziæ sobie funkcjonowanie instytucji, np. odpowiedzialnych za ³ad w spo³eczeñstwie takich jak policja, stra¿
po¿arna, lub instytucji edukacyjnych, jak równie¿ przedsiêbiorstw dystrybuuj¹cych podstawowe media energiê, gaz, ciep³o, wodê, a wiêc organizacji, bez których nie mo¿e istnieæ wspó³czesne spo³eczeñstwo bez odpowiedniego poziomu zaufania spo-
³ecznego i akceptacji.
Có¿ zdzia³a policja, która nie cieszy siê zaufaniem obywateli, jak mo¿e dzia³aæ przed- siêbiorstwo dystrybuuj¹ce energiê elektrycz- n¹, jeli jest spo³eczna, cicha akceptacja dla nielegalnego poboru, kredytowania siê nale¿- nociami lub, co gorsza, kradzie¿y infrastruk- tury energetycznej czêsto pozbawiaj¹cej ca³e miejscowoci pr¹du! Sk¹d ma braæ rodki fi- nansowe uczelnia na kszta³cenie na w³aci- wym, europejskim poziomie? Jak mo¿liwe jest w³aciwe dzia³anie tej¿e uczelni, która
skupi siê np. na hermetycznej dzia³alnoci naukowej, nie uwzglêdniaj¹c potrzeb regio- nu, w którym funkcjonuje? Jakie winny byæ relacje instytucji i przedsiêbiorstw z mass mediami, skoro du¿e oczekiwania spo³eczne wobec nich czêsto nie id¹ w parze z kondycj¹ finansow¹ tych instytucji? W Polsce od lat pokutuje te¿ przyzwyczajenie spo³ecznoci do nieponoszenia kosztów w tych¿e dziedzi- nach ¿ycia, a to mo¿e stanowiæ barierê dla dobrego funkcjonowania tych podmiotów.
Z podobnymi problemami boryka siê od lat wiele instytucji i przedsiêbiorstw u¿y- tecznoci publicznej, które zosta³y zmuszo- ne stawiæ czo³a nowym realiom rynkowym.
Tote¿ szczególnie wa¿ne i uzasadnione wydaje siê poszukiwanie odpowiedzi na dwa podstawowe pytania. Po pierwsze jak wy- pe³niaæ funkcje instytucji u¿ytecznoci pu- blicznej i jednoczenie instytucji dbaj¹cej o profity stymuluj¹ce dalszy rozwój, a po dru- gie jak prowadziæ profesjonalny dialog ze spo³eczeñstwem, aby uzyskaæ przychylnoæ i akceptacjê dla w³asnych poczynañ?
Niew¹tpliwie nale¿y skorzystaæ z dobrych, sprawdzonych wzorców. Przedsiêbiorstwa i instytucje funkcjonuj¹ce od lat w Unii Euro- pejskiej zd¹¿y³y siê ju¿ uporaæ w du¿ej mie- rze z problemami informowania spo³eczeñ- stwa, kszta³towania dobrych relacji z otocze- niem, metodami kreowania odpowiedniego wizerunku, doceniania wagi dobrej reputacji;
ich dowiadczenie zdobywane latami jest dla nas bezcennym ród³em informacji.
Prób¹ znalezienia odpowiedzi na przed- stawione pytania jest inicjatywa Gdañ- skich Spotkañ Public Relations, które od- bêd¹ siê w dniach 21-22 padziernika na Politechnice Gdañskiej. Pierwsze z corocz- nego cyklu spotkañ zainauguruje konferen- cja dotycz¹ca problemów Public relations instytucji u¿ytecznoci publicznej, zaini- cjowana przez Wydzia³ Zarz¹dzania i Eko- nomii i ENERGÊ Gdañsk¹ Kampaniê Ener- getyczn¹. W organizacjê przedsiêwziêcia w³¹czy³y siê tak¿e Wojewódzka Komenda Policji, Pomorska Spó³ka Gazownictwa, Elektrociep³ownia Wybrze¿e SA.
Organizatorzy licz¹, ¿e zamierzenie za- owocuje nie tylko wymian¹ dowiadczeñ pomiêdzy polskimi i europejskimi instytu- cjami i przedsiêbiorstwami u¿ytecznoci publicznej, ale stanie siê trwa³¹ p³aszczyzn¹ wymiany pogl¹dów i polemik o kierunkach europejskiego public relations.
Patronat honorowy nad konferencj¹ ob- jêli: Rada Miasta Gdañska, Polskie Stowa- rzyszenie Public Relations, Minister Eduka- cji i Sportu Miros³aw Sawicki, Szef Kance- larii Prezydenta RP p. Jolanta Szymanek- Deresz.
Ewa Hope Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Bo¿ena Dubicka ENERGA Gdañska Kampania Energetyczna
Dyplom uznania dla budynku Bratniak Politechniki Gdañskiej w Gdañsku w konkursie Budowa Roku 2003
R ozstrzygniêcie XIV edycji konkursu Budowa Roku zakoñczy³o siê przy- znaniem dyplomu uznania w kategorii bu- dynków kultury, nauki i owiaty dla Kor- poracji Budowlanej DORACO za adapta- cjê i remont kapitalny budynku Bratniak
Politechniki Gdañskiej w Gdañsku.
Konkurs Budowa Roku jest corocznie
organizowany przez Polski Zwi¹zek In¿y-
nierów i Techników Budownictwa, przy
wspó³udziale Ministerstwa Infrastruktury,
Urzêdu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast,
G³ównego Urzêdu Mieszkalnictwa i Roz-
woju Miast. Przedmiotem konkursu s¹
obiekty budowlane lub proces inwestycyj-
ny (równie¿ modernizacyjny) ze wszyst-
kich rodzajów budownictwa. Jego celem
jest wy³onienie obiektów budowlanych,
które charakteryzuj¹ siê najnowoczeniej- szymi rozwi¹zaniami technologicznymi, najwy¿sz¹ jakoci¹ wykonania i funkcjo- nalnoci¹ oraz u¿yciem najlepszych wyro- bów budowlanych zarówno przy konstruk- cji, jak i wykoñczeniu. Konkurs cieszy siê nies³abn¹cym zainteresowaniem i du¿ym presti¿em w rodowisku budowlanym.
Skutecznie promuje polskie budownictwo, wy³aniaj¹c inwestorów i wykonawców najlepszych budów w kraju.
Konkursem kieruje Komitet Organiza- cyjny powo³any przez Prezydium Zarz¹du G³ównego Polskiego Zwi¹zku In¿ynierów i Techników Budownictwa sporód cz³on- ków Zwi¹zku oraz instytucji wspó³organi- zuj¹cych i sponsoruj¹cych. Sêdziowie S¹du Konkursowego, powo³anego przez Komi- tet Organizacyjny, wizytuj¹ i oceniaj¹ obiekty budowlane oraz proces inwestycyj- ny wg nastêpuj¹cych kryteriów:
l
jakoæ robót,
l
organizacja budowy i czas jej realizacji,
l
rozwi¹zania techniczno-technologicz- ne procesu realizacji budowy,
l
bezpieczeñstwo i ochrona zdrowia,
l
przebieg i forma finansowania inwesty- cji,
l
koszty realizacji obiektu budowlanego,
l
rozwi¹zania formalno-prawne i orga- nizacyjne w procesie inwestycyjnym,
l
udzia³ inwestora w realizacji obiektu budowlanego,
l
wp³yw oddzia³ywania inwestycji na
rodowisko i gospodarkê regionu.
W tegorocznej edycji konkursu uczest- niczy³y 64 budowy, a wyró¿nienia i nagro- dy przyznano w 8 kategoriach. Jurorzy konkursu, obok budynku Bratniak, wy- ró¿nili równie¿ nastêpuj¹ce inwestycje Korporacji Budowlanej DORACO:
l
osiedle im. Marii Ludwiki w Sopocie
wyró¿nienie w kategorii budynki mieszkalne;
l
Trójmiejska Akademicka Zwierzêtar- nia Dowiadczalna w Gdañsku wy- ró¿nienie w kategorii budynki kultury, nauki i owiaty;
l
Graniczny Punkt Kontroli Weterynaryj- nej w Gdyni wyró¿nienie w katego- rii budynki biurowe;
l