• Nie Znaleziono Wyników

Relacje Polonii harbińskiej z ludnością chińską w latach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Relacje Polonii harbińskiej z ludnością chińską w latach"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego

K M

Uniwersytet Wrocławski

Relacje Polonii harbińskiej z ludnością chińską w latach 1932–1937

Zarys sytuacji politycznej

Celem artykułu jest przedstawienie prywatnych i społecznych relacji Polonii harbińskiej z ludnością chińską w latach 1932–1937. Wydarzeniami granicz- nymi dla tego zagadnienia są zajęcie Harbinu przez Armię Kwantuńską oraz początek II wojny chińsko-japońskiej.

Przed II wojną światową Harbin nazywany był Paryżem Wschodu i zamiesz- kiwało go — oprócz mieszkańców Państwa Środka — kilkanaście różnych mniejszości narodowych, między innymi rosyjska oraz japońska. Wśród nich swoją dość liczną reprezentację — wynoszącą w okresie świetności około 7000 osób1 — mieli także Polacy, a sama Polonia harbińska, obok Polonii szanghajskiej, była najważniejszą i najliczniejszą polską diasporą w Chinach2.

Przyczyn założenia miasta Harbin należy upatrywać w budowie Kolei Wschodniochińskiej, która miała połączyć dwa rosyjskie miasta — Czytę i Władywostok. Natomiast nowo założona osada miała stać się siedzibą biura zarządu budowy kolei3. Wybór miejsca powierzono inżynierowi Adamowi

1 K. Yong Deog, Kolonia polska w Mandżurii 1897–1949, Kraków 2001, s. 46–47.

2 Kim Yong Deog, powołując się na dane Polskiego Komitetu Opiekuńczego, podaje, że Polonia chińska około 1941 ro ku liczyła 1212 osób, w tym 931 osób mieszkało w Harbinie.

Natomiast jak podaje Jerzy Czajewski: na początku 1945 ro ku Polski Komitet Opiekuńczy objął opieką 1308 Polaków. Z tej grupy 1017 osób mieszkało w Harbinie, a 291 poza nim. Zob.

K. Yong Deog, op. cit., s. 62; J. Czajewski, Polacy w Mandżurii, Szczecin 2015, s. 16. Natomiast według Witolda Radwana, prezesa Izby Handlowej w Harbinie, w 1934 ro ku w samym mieście żyło około 1500 Polaków, a poza nim, w całej Mandżurii, 3000. Zob. J. Czajewski, op. cit., s. 59.

3 Otóż jak opowiada w swojej książce Polacy Na Dalekim Wschodzie Kazimierz Grochow- ski wspominał, że te tereny o tej porze ro ku były prawie w całości zalane. Jedynie gdzieniegdzie, można było dostrzec pojedyncze „wysepki”. Na niektórych znajdowały się domki, ale w więk- szości pokrywała je jedynie zżółkła trawa. Nieprzyjazny widok nie zniechęcił jednak Polaka i rozpoczął on poszukiwania. Początkowo okazały się one nieowocne, ale tylko do pewnego

WSW_22_.indd 113

WSW_22_.indd 113 2018-11-23 11:33:402018-11-23 11:33:40

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(2)

Szydłowskiemu, który kierował polsko-rosyjską ekspedycją naukową, a auto- rem pierwszego planu miasta był inżynier Stanisław Jokisz4. Za datę jego założenia uznaje się 16 maja 1898 roku.

Pierwszymi mieszkańcami Harbina stawali się przede wszystkim budow- niczowie Kolei Wschodniochińskiej5. Bolesław Orłowski przekazuje, że pokaźny wkład w jej budowę wnieśli Polacy będący w większości absolwen- tami petersburskiego Instytutu Inżynierów Komunikacji. Budową linii jako wiceprezes Towarzystwa Budowy Kolei Wschodniochińskiej (prezesem był Chińczyk) kierował inżynier Stanisław Kierbiedź6. Kim Yong Deog pod- kreśla, że w pierwszych latach istnienia miasta liczba przyjeżdżających do Harbinu Polaków gwałtownie rosła, a na początku XX wieku kolonia polska liczyła około 7 tysięcy osób. Wśród naszych rodaków znaleźli się urzędnicy, inżynierzy, kupcy, przedsiębiorcy, lekarze, pracownicy bankowi oraz sądo- wi, a także oficerowie Korpusu Straży Granicznej. Wielu Polaków piasto- wało ważne stanowiska, na przykład naczelnikiem finansów miasta został

momentu. W końcu bowiem szczęście uśmiechnęło się do podróżników. Do inżyniera zgłosił się pewien Chińczyk, który doradził odkupienie posiadłości od biznesmenów z pobliskiej miej- scowości — Aszyche. Szydłowski przystał na tę propozycję i postanowił obejrzeć wspomniane włości, na którą składała się Chińska Gorzelnia „Sian -Fan”. Kompleks budynków wymagał jednak gruntownego remontu. Za zniszczenia odpowiadał nie tylko czas, ale także hunzuni — czyli tutejsi bandyci. Transakcja przebiegła pomyślnie, pomimo że dawni właściciele gorzelni wysoko ją sobie cenili. Ostatecznie cały kompleks został sprzedany za równowartość ponad 450 kg srebra. Kilka dni później rozpoczęły się prace remontowo-budowlane. Udział w nich wzięli nie tylko Polacy, ale także Rosjanie i Chińczycy. Natomiast 13 i 16 maja do Harbinu, do przygotowanych już kwater, dwoma statkami przybyli wspomniani urzędnicy. I jak na zakoń- czenie dodaje autor książki Polacy na Dalekim Wschodzie, od tej pory można mówić o założeniu miasta Harbin. Zob. K. Grochowski, Polacy na Dalekim Wschodzie, [b.m.w.], 1928, s. 11–14.

4 K. Grochowski, op. cit., s. 10–14; E. Kajdański, Leksykon — Chiny, Warszawa 2005, s. 86–87.

5 17 marca 1891 ukazał się reskrypt carski zapowiadający budowę przyszłej kolei trans- syberyjskiej. Dzięki tym działaniom pozycja Rosji w tym regionie miała się umocnić. Sama zaś kolej miała łączyć Petersburg i Moskwę z Władywostokiem. Chiny, chcąc pozyskać cen- nego sojusznika w ewentualnej walce z Japonią, zgodziły się, aby kolej przechodziła przez ich terytorium. W tym celu w 1896 ro ku zawarto specjalny układ pomiędzy imperium carów a Państwem Środka. Ponadto dwa lata później Rosja zaczęła dzierżawić od Chin Półwysep Liaotuński z Port Artur. Warto też wspomnieć, że całe przedsięwzięcie zakończono w 1916 ro ku.

Zob. Historia dyplomacji polskiej, t. 3. 1795–1918, red. L. Bazylow, Warszawa 1982, s. 748–749.

6 Wielu Polaków zajmowało wysokie stanowiska i było częścią wyższego personelu in- żynieryjno-technicznego zajmującego się budową i eksploatacją. Stalowe konstrukcje mostów kratowych wykonywała natomiast warszawska fi rma K. Rudzki i S-ka. Warto tutaj podkreślić, że budowała ona później konstrukcje do Kolei Środkowoamurskiej. Według czasopisma „Kraj”

z 1908 odsetek Polaków pracujących przy kolei wynosił 18–20%. Podobno w rozmowie z ów- czesnym ministrem spraw wewnętrznych car Mikołaj II wyraził z tego powodu „nieukonten- towanie”. Zob. B. Orłowski, Kolej Transsyberyjska — wkład Polaków w jej budowę, „Inżynier Budownictwa”, październik 2006, s. 46–48.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(3)

Albin Czyżewski, naczelnikiem lekarzy Feliks Jasiński, a Witold Dynowski zastępcą burmistrza7. Natomiast jednym z najbogatszych Harbińczyków był Władysław Kowalski — posiadał on koncesję leśną wzdłuż wschodniej linii Kolei Wschodniochińskiej o powierzchni około 6 tysięcy km2, a także fabrykę sklejki w Starym Harbinie, która zatrudniała 7 tysięcy osób8. Innym bardzo zamożnym polskim przedsiębiorcą w Harbinie był Lew Zikman — właściciel cukrowni, olejarni i gorzelni w Aszyche9. Dzięki działaniom Lwa Zikmanna wielu Polaków znalazło pracę w jego firmie, jednym z nich był między innymi ojciec Edwarda Kajdańskiego10.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości większość członków Polonii harbińskiej zdecydowała się powrócić do kraju. Jednak wielu z nich posta- nowiło pozostać w mieście. W drugiej grupie znaleźli się przede wszystkim pracownicy Kolei Wschodniochińskiej. Sytuacja zmieniła się jednak w 1924 roku, kiedy podpisano niekorzystną dla Polaków umowę między Chinami a Związkiem Radzieckim. Według niej na Kolei Wschodniochińskiej mogli pracować wyłącznie obywatele tych dwóch państw. W wyniku tego porozu- mienia Harbin opuściło ponad 500 kolejarzy11.

Mimo wyjazdu znacznej części członków Polonia harbińska nadal prężnie działała — szczególnie na polu kulturalnym. Paulina Olenkowicz zanotowa- ła: „Bogactwo sfery kulturalnej powoduje, że Polaków w Harbinie można uznać za społeczność autonomiczną, w której polska emigracja jest na tyle zorganizowana, ze jest w stanie zaspakajać potrzeby powiązane z życiem towarzyskim”12. Jarosław Neja pisze, że działalnością Polonii mandżurskiej kierowały trzy instytucje: Kościół (w Harbinie istniały dwie polskie parafie), społeczno-kulturalne Stowarzyszenie „Gospoda Polska” oraz Konsulat RP13.

W Harbinie istniały również polskie placówki oświatowe: polska szkoła podstawowa św. Wincetnego a Paulo, Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza, bursa Towarzystwa św. Wincentego à Paulo, a także polska szkoła sióstr urszu- lanek dla dziewcząt. Oprócz „Gospody Polskiej” prężnie działały też między innymi organizacje dobroczynne: Konferencja Pan Towarzystwa św. Win- centego à Paulo i Towarzystwo św. Wincentego à Paulo. Również młodzież aktywnie uczestniczyła w życiu Polonii. Wielu z nich przynależało do Związku Młodzieży Polskiej, Drużyny Harcerskiej im. Henryka Sienkiewicza, Druży-

7 K. Yong Deog, op. cit., s. 46–47.

8 J. Czajewski, op. cit., s. 4.

9 Ibidem, s. 5.

10 E. Kajdański, Wspomnienia z mojej Atlantydy, Warszawa 2013, s. 158–160.

11 J. Czajewski, op. cit., s. 16; M. Kałuski, Polacy w Chinach, Warszawa 2001, s. 51, 82.

12 P. Olenkowicz, Tożsamość narodowa Polonii harbińskiej, [w:] Polskie Ślady na Dalekim Wschodzie. Polacy w Harbinie. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej w Szczecinie w dniach 23–24 października 2008 r., red. A. Furier, Szczecin 2008, s. 162.

13 J. Neja, Polacy w Mandżurii, „Komentarze Historyczne” 2002, nr 3, s. 34.

WSW_22_.indd 115

WSW_22_.indd 115 2018-11-23 11:33:402018-11-23 11:33:40

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(4)

ny Harcerskiej im. Królowej Jadwigi, Drużyny zuchów albo Polskiego Koła Wschodoznawczego. Polonia harbińska, mimo niewielkich funduszy i trudności organizacyjnych, przez cały okres istnienia wydawała kilkanaście czasopism.

Wśród najważniejszych tytułów, oprócz „Listów Harbińskich” i „Dalekiego Wschodu” można wymienić również religijny „Tygodnik Polski”, będący jedynym dziennikiem w Azji „Polski Kuryer Wieczorny Dalekiego Wschodu”

oraz dwutygodnik „Przegląd”, a także „Biuletyn Polskiej Izby Handlowej”14. Wydarzeniem, które wpłynęło na sytuację Polaków zamieszkujących obecną stolicę prowincji Heilongjiang, była aneksja chińskiej Mandżurii przez Japonię, którą poprzedzał tak zwany incydent mukdeński z 18 września 1931 roku15. Na początku 1932 ro ku wojska japońskie zajęły między innymi mia- sto Harbin, które niedługo potem weszło w skład marionetkowego państwa Mandżukuo16. Mimo że za początek II wojny chińsko-japońskiej uznaje się dopiero rok 1937, to już od ro ku 1931 możemy mówić o okupacji japońskiej na zajętych przez Armię Kwantuńską terenach17.

Sytuacja Polaków stała się skomplikowana, ponieważ znajdowali się na obczyźnie (w Chinach), która z kolei znalazła się pod okupacją obcego pań- stwa — Japonii. Historia Polski zna głównie sytuacje, w których obywatele Rzeczypospolitej są ludnością okupowaną. W Harbinie mieliśmy jednak do czynienia z rzadką jak na losy naszych rodaków sytuacją, w której obywatele Polski nie byli stroną konfliktu, lecz znaleźli się w jego zasięgu jako grupa neutralna.

O sytuacji polskich „harbińczyków” w tym niespokojnym okresie dużo mogą powiedzieć dwa różne, choć uzupełniające się wzajemnie, źródła.

14 K. Yong Deog, op. cit., s. 67–88.

15 Aneksja chińskiej części Mandżurii przez Japonię trwała od września 1931 do marca 1932 ro ku. Odpowiedzialna za tzw. incydent mukdeński była Armia Kwantuńska oraz skrajnie nacjonalistyczne stowarzyszenie Kwiat Wiśni Armii Kwantuńskiej. Była to reakcja na nieudolne rządy gabinetu ówczesnego japońskiego premiera Hamaguchi Osachi, które doprowadziły do kryzysu ekonomicznego w kraju. Zob. J.L. Margolin, Japonia 1937–1945. Wojna armii cesarza, Warszawa 2013, s. 72.

16 7 marca 1932 ro ku na zajętych przez japońską armię terenach ustanowiono marionetkowe państwo Mandżukuo, które początkowo było republiką, a dopiero od 1 marca 1934 ro ku stało się cesarstwem. Jego głową został były chiński cesarz — Pu Yi. Sam Pu Yi najpierw sprawował funkcję prezydenta, a później został koronowany na cesarza. Zob. Historia polityczna Dalekiego Wschodu — od końca XVI wieku do 1945 roku, red. M. Składkowska, A. Dubiński, J. Żukow, Warszawa 1981, s. 416–417; M. Cabanowski, Tajemnice Mandżurii — Polacy w Harbinie, Warszawa 1993, s. 117–119.

17 Według niektórych japońskich historyków lata 1932–1945 należy upatrywać jako jeden konfl ikt zbrojny, trwający nieprzerwanie 15 lat. Zob. J.L. Margolin, op. cit., s. 72. Natomiast chińscy historycy okres ten dzielą na dwa etapy inwazji japońskiej, a datą graniczną jest rok 1931. Zob. L. Cheng, B. Kerry, Berkshire Encyclopedia of China, t. 3. Great Barrington, Mas- sachusetts 2009, s. 1199.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(5)

Pierwsze stanowi wydawana w tym okresie w Harbinie prasa polonijna

— przede wszystkim „Listy Harbińskie” i „Daleki Wschód” — oraz wspo- mnienia samych „harbińczyków”18. Wybór tych dwóch tytułów prasowych wynikał z kilku powodów: po pierwsze, były najważniejszym19 gazetami polonijnymi, po drugie, wydawała je najważniejsza organizacja polonijna w Harbinie — Stowarzyszenie „Gospoda Polska”. Ponadto okres wydawa- nia obu czasopism pokrywa się z omawianym okresem: „Listy Harbińskie”

ukazywały się w latach 1931–1932, natomiast „Daleki Wschód”, będący ich kontynuacją, w okresie 1932–193620.

Drugim cennym źródłem — mogącym skonfrontować informacje zawarte w prasie polonijnej — są wspomnienia Polaków mieszkających w Harbinie, które ukazały się w piśmiennictwie polskim po II wojnie światowej21. Jest to o tyle istotne, że czasopisma wydawane przez polskie stowarzyszenie

„Gospoda Polska”, pomimo próby przekazania jak najrzetelniejszych informa- cji i zachowania obiektywizmu, ze względów politycznych nie były w stanie pisać o wszystkich aspektach życia w Harbinie. Tymczasem zamieszczane w powojennej polskiej prasie, jako źródła historii pisanej, są bezcennym zbio- rem informacji. Z punktu widzenia interpretacji tekstu nie tylko uzupełniają informacje, lecz także pozwalają na ukazanie prawdziwego znaczenia wyda- rzeń będących przedmiotem tej pracy. Jednak trzeba pamiętać, że to źródło nie jest doskonałe i pamiętniki i wspomnienia przedstawiają subiektywną wizję ich autorów. Spisywano je najczęściej wiele lat po wydarzeniach i dotyczyły one

18 W dalszej części artykułu mianem „harbińczyków” — pisanym dużą literą — będę określała członków Polonii harbińskiej, którzy w swoich wspomnieniach często tak się określali.

Idea „bycia Harbińczykiem” oznaczała bycie „tutejszym”. Wielu autorów spisanych relacji uważało to miasto za swoją „małą ojczyznę”, a Chiny za swój drugi dom.

19 Obie gazety były publikowane w Harbinie na przestrzeni kilku lat — w przeciwieństwie do pozostałych, których żywotność była zazwyczaj wyjątkowo krótka. Zawierają one również wiele cennych informacji z życia codziennego członków Polonii harbińskiej, dzięki czemu stają się podstawowym źródłem wiedzy o sytuacji społecznej, kulturalnej, religijnej i politycznej mniejszości polskiej w Harbinie. Ponadto „Daleki Wschód” wyróżniał się na tle pozostałych gazet objętością, jakością wydania, licznymi i przejrzystymi ilustracjami, a także bogactwem poruszanej tematyki. Niestety jednak, aby móc nadal być wydawany, nie mógł formułować opinii nieprzychylnych okupantowi. Polacy w Mandżurii — Poles in Manchuria (1897–1949), Szczecin 2015, s. 20.

20 Ibidem, s. 20.

21 Na szczególne podkreślenie zasługują tutaj wydane w formie książkowej wspomnienia Edwarda Kajdańskiego Wspomnienia z mojej Atlantydy, Warszawa 2013; oraz Łucji Drabczak Moje Chiny… wspomnienia z dzieciństwa, Gdańsk 2005. Swoimi przeżyciami podzielili się także m.in. Jadwiga Pomierska, Leonard Spychalski, Emilia Czajewska, Konstanty Zduński, Teodor Wolny. Ich spisane wspomnienia — z wyjątkiem historii Jadwigi Pomierskiej, którą opublikowano w artykule Harbin — moja miłość, na łamach „Głosu Pomorza” — znajdują się obecnie w zbiorach Książnicy Pomorskiej i stanowią część tzw. Harbinariów.

WSW_22_.indd 117

WSW_22_.indd 117 2018-11-23 11:33:402018-11-23 11:33:40

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(6)

okresu dzieciństwa bądź młodości „Harbińczyków”, a dodatkowo nierzadko zestawiano je z ówczesnym życiem w komunistycznej Polsce22.

Wyjątkowość relacji polsko-chińskich na tle relacji z innymi narodowościami w Harbinie

Edward Kajdański trafnie zauważa, że pewien wpływ na układanie się kontaktów polsko-chińskich miało podobieństwo historii chińskiej do polskiej.

Wśród nich wymienia utratę niepodległości i obce panowanie. Zaznacza przy tym, że Polska nie miała ambicji kolonialnych, nie zajęła chińskich terytoriów, a Polacy czuli sympatię do mieszkańców Państwa Środka23. Jerzy Nowkuński dodaje, że Chińczycy często wspominali o brutalnym stłumieniu powsta- nia bokserów przez wojska europejskie, amerykańskie i japońskie24. Samo powstanie (1899–1900) miało dla Chińczyków wymiar walki o uzyskanie niezależności Chin i skierowane było przeciwko nieudolnym rządom dynastii Qing, a także dominacji cudzoziemskiej nad Chinami.

Niektórzy Polacy przyjmowali drugie chińskie obywatelstwo. Chociaż według „Listów Harbińskich” wynikało to z przyczyn ekonomicznych, a dokładniej niskiej ceny paszportu chińskiego (1 dolar północnoamerykański, dla porównania — za polski odpowiednik należało zapłacić 13 razy więcej), to przyczyna takiego stanu rzeczy mogła być zupełnie inna25. Przyjmowanie chińskiego obywatelstwa łączyło się przede wszystkim z niekorzystną dla

22 Cechą charakterystyczną relacji wspomnieniowych jest, że Harbin jawi się w nich jako miejsce wręcz idylliczne. Wielokrotnie podkreślana jest tolerancja cechująca mieszkańców oraz różnorodność kulturowa tego miasta. Mogły na to wpłynąć dwa czynniki: po pierwsze, pobyt w Harbinie przypada najczęściej na lata dzieciństwa i młodości autorów relacji, a po drugie, nie bez znaczenia jest fakt, że opis życia w Harbinie członkowie Polonii zestawiają z późniejszym życiem w komunistycznej Polsce, a także wyobcowaniem w społeczności pol- skiej po 1945 ro ku. Same tytuły spisanych wspomnień nierzadko nawiązują do tego okresu na przykład przytoczone wyżej wspomnienia Ł. Drabczak, relacje E. Czajewskiej — Wspomnienia z lat młodości w Harbinie, artykuł L. Spychalskiego — Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa. Jadwiga Pomierska tak podsumowuje swoje przemyślenia i przeżycia na ten te- mat: „Polakom wracającym z Mandżurii ciężko było przyzwyczaić się do nowych realiów. To było jak uderzenie obuchem w głowę. W Harbinie było bajecznie kolorowo, a w zniszczonej wojną Polsce szaro i brudno, wszędzie gruzy i ruiny. Brakowało nam tamtych barw, smaków, zapachów, tamtej serdeczności”. Natomiast L. Spychalski dodaje: „Mieszkając w Harbinie przez tyle lat mogę stwierdzić, że był to piękny okres, piękny kraj i wspaniali ludzie. Kocham mój Harbin, Mandżurię i jej rdzennych mieszkańców, Chińczyków”.

23 E. Kajdański, Chiny — moja druga ojczyzna (rozmowa z Krzysztofem Drozdowskim),

„Kontrasty” 1987, nr 6, Harbinaria Kserokopia Artykułów, nr inwentarzowy 3752.

24 Jerzy Nowkuński i Andrzej Nowkuński — Wywiad (rozmowa z Markiem Cabanowskim), [w:] M. Cabanowski, op. cit., s. 129–131.

25 ,,Listy Harbińskie” 15 czerwca 1932, nr 12, s. 12.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(7)

Polaków umową pomiędzy Chinami a Związkiem Radzieckim z 1924 ro ku.

Według niej na Kolei Wschodniochińskiej mogli pracować tylko obywatele tych dwóch państw. Dlatego znaczna część Polaków tam pracujących musiała wyjechać z Harbinu, a tylko nieliczni przyjęli obce obywatelstwo26.

Jednak na podejmowanie takich decyzji mogły mieć wpływ również inne czynniki. Członkowie Polonii harbińskiej uważali Państwo Smoka za swój drugi dom. Edward Kajdański wspomina: „Co czuł Polak w Chinach żyjący? Sądzę, że przede wszystkim charakterystyczną dla każdej emigracji, tęsknotę za krajem, choć dla większości Chiny były wówczas ich własnym, dobrze zagospodarowanym domem, w którym czuli się na tyle swobodnie, że opuścić go nie mieli zamiaru”27. Walentyna Kaczan wspomina, że wielu młodych „harbińczyków”, którzy po II wojnie światowej reemigrowali do Polski, krzyczało: „My chcemy do domu, do Harbinu”. Dodaje jednak, że wielu starszych członków Polonii harbińskiej po przybyciu do kraju płakało ze szczęścia28. Ona sama na końcu swojej relacji dodaje, że: „Wieczorami w domu wspominaliśmy nasz Harbin i różne wydarzenia z tej przeszłości. Sentyment i tęsknota za opuszczoną Ojczyzną pozostaje do dzisiaj”29.

Związki rodzinne i przyjaźnie

Wśród Polaków i Chińczyków zdarzały się małżeństwa mieszane, choć nie było ich wiele30. Z takiej rodziny pochodził między innymi ceniony warszawski sinolog Jerzy Sie-Grabowski31. Konstanty Zduński zaś wspomina o swoim najbliższym koledze ze szkoły, Władku Grynkiewiczu, którego ojcem był Polak, a matką Chinka32.

Polacy, aby lepiej zrozumieć swoich sąsiadów, starali się opanować — przy- najmniej na poziomie komunikatywnym — niełatwy dla nich język chiński.

Członkowie Polonii harbińskiej, którzy spędzili swoje dzieciństwo w tym regionie, poznawali podstawy języka chińskiego podczas zabaw ze swoimi chińskimi rówieśnikami. Również dorośli często posługiwali się w pewnym stopniu tym językiem, a z wieloma Chińczykami można było porozumieć się po rosyjsku. Łucja Drabczak wspomina, że jej ojciec zna w mowie biegle trzy

26 M. Kałuski, op. cit., s. 51, 82.

27 E. Kajdański, Chiny — moja druga…

28 W. Kaczan, Relacja Walentyny Kaczan, spisana w listopadzie 2008 ro ku (rozmowa z Arkadiuszem Wełniakiem), [w:] A. Wełniak, Reemigranci polscy z Mandżurii w Elblągu,

„Rocznik Elbląski”, t. 22, 2009, s. 195.

29 Ibidem, s. 197; Jerzy Nowkuński i Andrzej Nowkuński…, s. 129–131.

30 M. Cabanowski, op. cit., s. 82.

31 M. Kałuski, op. cit., s. 50.

32 K. Zduński, Chiński Polak z Turkmenistanu (Wspomnienia z bardzo odległej przeszło- ści), nr inwentarzowy 4420.

WSW_22_.indd 119

WSW_22_.indd 119 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(8)

dialekty chińskie, chociaż nie potrafi pisać w tym języku. Umiejętności tej miał nabyć nie tylko w szkole szoferskiej, lecz także podczas polowań. Wtedy często nocował wraz z kolegami u znajomych chińskich rodzin. Również matka Łucji na tyle dobrze znała język chiński, że mogła swobodnie rozmawiać ze swoją koleżanką i sąsiadką Chinką33. Edward Kajdański natomiast zaznacza, że jego sąsiadki, wśród których znajdowały się między innymi Polki, Chinki i Koreanki, rozmawiały między sobą w rosyjsko-japońsko-chińsko-koreańskim żargonie34. W relacjach nie ma informacji o tym, że obywatele Państwa Środka starali się nauczyć języka polskiego. Wyjątkiem może być tutaj Chińczyk, wieloletni pracownik i opiekun Emilii Czajewskiej, który nauczył się wielu polskich zwrotów i słów35.

We wspomnieniach „harbińczyków” często przewija się motyw przyjaźni Polaków z Chińczykami. Tworzeniu się takich relacji pomagał fakt, że więk- szość codziennego życia w Chinach toczyła się nie w samym domu, ale na podwórku, które najczęściej było wspólne dla kilku rodzin. Opowiada o tym między innymi Edward Kajdański36. Leonard Spychalski wzmiankuje, że po prawej stronie jego domu mieszkały chińskie rodziny. Opowiada o tym, jak przyjaźnił się ze swoim sąsiadem i rówieśnikiem — Chińczykiem Lu Zhui.

Często bawił się ze swoim kolegą w różne typowe dziecięce gry: kulki, piadii oraz zośkę37. Natomiast Ł. Drabczak wspomina, że bawiła się ze swoimi chiń- skimi rówieśnikami w różne dziecięce podwórkowe gry: kamyczki, kunia38. Nauczyła się także od swojej koleżanki — córki chińskiego kupca — robienia chińskich wycinanek39. Wspomina, że szczególnie zżyła się z chińską rodzi- ną, która mieszkała w sąsiedztwie. Oni traktowali ją jak członka rodziny.

Również matka Łucji przyjaźniła się z sąsiadką i nawzajem się odwiedzały40. Łucja była także częstym gościem u innej chińskiej rodziny — sąsiadów jej dziadków i właścicieli kamienicy. Wspominała, że na jej przyjście zawsze najbardziej cieszył się ich mały synek, z którym się bawiła. Dowiadujemy się, że w zamian za gościnę i smakołyki autorka przynosiła dziecku różne przysmaki41. Według wspomnień chińskie rodziny często zapraszały do siebie

33 Ł. Drabczak, op. cit., s. 12, 28, 33.

34 E. Kajdański, Wspomnienia z..., s. 256.

35 E. Czajewska, Wspomnienia z lat młodości w Harbinie, nr inwentarzowy 3390; eadem, Miasto lodu — Polacy w Harbinie pod okupacją japońską, „Chińskie Radio Międzynarodowe”, http://polish.cri.cn/1221/2015/09/01/341s133469.htm (dostęp: 1.12.2016).

36 E. Kajdański, Wspomnienia z…, s. 256.

37 L. Spychalski, Moja Gondatiewka, materiały dotyczące Leonarda Spychalskiego Har- binaria, nr inwentarzowy 3459.

38 Ł. Drabczak, op. cit., s. 17–19.

39 Ibidem, s. 34.

40 Ibidem, s. 32–33.

41 Ibidem, s. 35–36.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(9)

polskie dzieci. Ł. Drabczak opowiada o tym, że w lecie obiady przygotowy- wano na dworze. Wtedy też, jako mała dziewczynka, lubiła przyglądać się pracy chińskich gospodyń, dzięki czemu zawsze mogła liczyć na to, że zostanie czymś poczęstowana42. Samo zachowanie nie było niczym dziwnym, gdyż jak wspomina Edward Kajdański, „zaglądanie do garnka” było częstą praktyką również wśród dorosłych sąsiadów. Ponadto wtedy gospodynie mogły nie tylko nawzajem próbować swoich potraw, lecz także wymienić się przepisami43. Ł. Drabczak opowiada, że w przeciwieństwie do kuchni europejskiej prowa- dzonej przez jej matkę tradycyjne chińskie potrawy bardzo jej smakowały44. Podobnego zdania, że kuchnia chińska jest „najlepsza na świecie”, jest także Leonard Spychalski45.

Chińczycy mieli zwyczaj obdarowywania odwiedzających ich dzieci różnymi prezentami. Ł. Drabczak wspomina o tym, że od znajomej Chinki otrzymała własnoręcznie przez nią wykonane plecione ze słomy kapcie46. Jerzy Czajewski jako dziecko otrzymał od swojej sąsiadki ręcznie uszytą w chińskim stylu czapkę i koszulkę47.

Ciekawie na tym tle zarysowują się niektóre relacje członków polskich rodzin oraz Chińczyków, którzy byli przez nie zatrudniani, gdzie ci drudzy byli traktowani nie jak pracownicy, ale pełnoprawni członkowie rodziny.

Emilia Czajewska zaznacza „W naszym domu stosunek do analfabetów boyów był uprzejmy i spokojny, w przeciwieństwie do obecnych stosunków kierow- nik–podwładny”48. Jadwiga Bylińska w wywiadzie z Markiem Cabanowskim ciepło wspomina wśród domowników chińskiego kucharza Chińczyka. W 1921 roku, kiedy jej rodzina postanowiła wrócić do Polski, Chińczyk nalegał, aby z nimi jechać. Autorka dodaje, że miał on żonę, ale mieszkał na stałe z nimi, a swoją partnerkę tylko odwiedzał. Ostatecznie jednak przyjaciel rodziny pozostał w Chinach, gdyż matka Bylińskiej wytłumaczyła mu, że w Polsce bez kontaktu ze swoimi krewnymi i znajomości języka polskiego może czuć się samotnie49. Jadwiga Pomierska wspomina, że w wykonywaniu różnych

42 Ibidem, s. 17.

43 E. Kajdański, Wspomnienia z…, s. 256.

44 Ł. Drabczak, op. cit., s. 17.

45 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, [w:] Polskie Ślady na Dalekim Wschodzie. Polacy w Harbinie. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej w Szczecinie w dniach 23–24 października 2008 r., red. A. Furier, Szczecin 2008, s. 201.

46 Ł. Drabczak, op. cit., s. 36.

47 Obiekty muzealne (koszulka, czapeczka, wdzianko chińskie) należące do dziecięcej odzieży Jerzego Czajewskiego), Inwentarz akc. 3415/2.

48 E. Czajewska, Wspomnienia z lat…

49 Jadwiga Bylińska — Wywiad (rozmowa z Markiem Cabanowskim), [w:] M. Cabanowski, op. cit., s. 131–132.

WSW_22_.indd 121

WSW_22_.indd 121 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(10)

prac domowych jej rodzinie pomagał mieszkający u nich Chińczyk50. Edward Kajdański uważa, że swoje postępy w nauce języka chińskiego — a także częściowo mandżurskiego — zawdzięcza Mandżurce, która pracowała w jego domu jako pomoc domowa51. Konstanty Zduński wspomina, że proboszcz parafii św. Stanisława w Harbinie, ksiądz Władysław Ostrowski, zatrudniał chińskiego kucharza Bazylego. Autor wspomnień dodał, że Chińczyk był również wyznawcą Chrystusa52.

Podobną historię opowiadają Emilia Czajewska i jej syn — Jerzy. W domu ich stryja, Adama Czajewskiego, na stanowisku boya, w latach 1920–1943

— czyli przez 23 lata, pracował Chińczyk. Oprócz własnego pokoju w domu oraz utrzymania pobierał pensję. Autorzy zaznaczają, że wszyscy traktowali go nie jak pracownika, lecz członka rodziny. On sam traktował Czajewską jak własną córkę (dziadkowie autora wspomnień rozwiedli się, kiedy jego matka miała siedem lat). Chińczyk miał zrobić dla kilkuletniej E. Czajewskiej lodowisko, a także uczyć ją jeździć na łyżwach i rowerze. Czajewska dodaje, że pamięta go jako sympatycznego i radosnego człowieka, z którym chodzi- ła na spacery i bawiła się. Harbińczycy w swoich relacjach wspominają, że członkowie rodziny porozumiewali się z Chińczykiem łamanym rosyjskim, chociaż mieszkaniec Państwa Środka nauczył się mówić trochę po polsku.

Warto również wspomnieć, że Chińczyk — oprócz stanowiska niani — przez pewien czas administrował gospodarką. Do jego zadań należała też opieka nad zwierzętami: krowami, świniami i drobiem. Czajewska dodaje, że dzięki temu zawsze mogła liczyć na ciepłą szklankę świeżego mleka53. Także i ten Chińczyk mieszkał wspólnie z rodziną Czajewskich, mimo że był żonaty.

Emilia Czajewska wspomina, że ich przyjaciel wolał bardziej związać życie z ich rodziną niż ze swoją małżonką, która pozostała w południowych Chinach.

Wiązała się z tym dosyć niezwykła historia: pewnego razu do domu Czajew- skich przybyła jego żona i zażądała, aby jej mąż zaopiekował się nią. Stryj pani Emilii dał im do dyspozycji część skromnego budynku gospodarczego, gdzie boy urządził pomieszczenie według chińskiej tradycji54.

Pomoc w potrzebie

W relacjach członków Polonii harbińskiej pojawia się także często motyw wzajemnego wsparcia Polaków i Chińczyków. Łucja Drabczak opisuje sytuację,

50 J. Pomierska, Harbin moja miłość (rozmowa z Mariuszem Nowickim), „Głos Pomorza”, 19 października 2007.

51 E. Kajdański, Wspomnienia z…, s. 160.

52 K. Zduński, op. cit.

53 E. Czajewska, Wspomnienia z lat…; eadem, Miasto lodu — Polacy…

54 E. Czajewska, Wspomnienia z lat…

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(11)

kiedy jej ojcu ukradziono taksówkę i wielu Chińczyków przyszło im wtedy z ofertą pomocy i słowami pocieszenia55. Jerzy Czajewski natomiast opowiada o tym, jak w 1935 ro ku jego stryj stanął w obronie bitego przez rosyjskiego dorożkarza Chińczyka. Dodaje też, że jego rodzina od tego momentu zawsze mogła liczyć na pomoc chińskich sąsiadów w trudnej sytuacji materialnej56. Romuald Oziewicz wspomina o tym, że chińscy znajomi uratowali jego dziadka Adama Reuta. Krewny autora wspomnień został aresztowany w zimie przez Japończyków i rodzina przez wiele dni nie miała o nim informacji. Wyzię- bionego starszego mężczyznę znaleźli dopiero Chińczycy, którzy zawieźli poszkodowanego do domu. Niestety, pomimo pomocy wkrótce zmarł57. Podczas okupacji japońskiej wielu Polaków, wykorzystując to, że byli jedną z narodowości nieco lepiej traktowanych przez Japończyków, ofiarnie i z nara- żeniem życia niosło pomoc swoim chińskim sąsiadom58.

Jednym z kryzysów, który wystawił na próbę relacje polsko-chińskie, była wielka powódź, która nawiedziła Harbin w 1932 ro ku. W tym trudnym okresie Polacy pomagali nie tylko swoim rodakom, ale także miejscowej ludności. Jak podają „Listy Harbińskie”, w wyniku działalności niszczycielskiego żywio- łu swoje domy musiało opuścić 100 tysięcy Chińczyków. Polacy pomagali w ewakuacji ludzi z terenów objętych powodzią, dostarczali żywność oraz świeżą wodę osobom, które zdecydowały się pozostać w swoich domach.

Szczególnie zaangażowani w pomoc był polski oddział ratowniczy składający się z trzydziestu osób, przeważnie członków harbińskiego Związku Młodzieży Polskiej59. Jak podaje gazeta, wspomogli oni obcokrajowców w stu wypadkach.

Chińczycy docenili polską pomoc — ogłoszenia z podziękowaniami ukazały w miejscowej prasie60. Należy też wspomnieć, że Polacy pomagali swoim sąsiadom nie tylko w Harbinie. Do podobnej sytuacji, choć na mniejszą skalę, doszło również we wsi koło stacji Imianpo, gdzie wylała miejscowa rzeka. Jak podaje notatka, bardzo duże zasługi w ratowaniu miejscowej ludności oraz dobytku miała polska rodzina R.61

W walce ze skutkami żywiołu, współpracowały z sobą ugrupowania różnych narodowości. Poszkodowanej ludności pomagały zarówno chińskie stowarzyszenia tak zwanej Białej Swastyki i Czerwonej Swastyki, które były

55 Ł. Drabczak, op. cit., s. 38.

56 E. Czajewska, Wspomnienia z lat…; eadem, Miasto lodu — Polacy…

57 Wspomnienia polskich Harbińczyków z czasów wojny antyjapońskiej, „Chińskie Radio Międzynarodowe” http://polish.cri.cn/1141/2015/09/16/41s133625_2.htm (dostęp: 1.12.2016).

58 Ibidem.

59 Sama organizacja nie może być utożsamiana z powojennym Związkiem Młodzieży Polskiej. Harbiński Związek Młodzieży Polskiej składał się z młodych Polaków mieszkających w Harbinie i działał w ramach „Gospody Polskiej”.

60 „Listy Harbińskie” 1 września 1932, nr 16–17, s. 3, 7.

61 „Listy Harbińskie” 1 października 1932, nr 18–19, s. 8.

WSW_22_.indd 123

WSW_22_.indd 123 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(12)

konfucjańskimi i buddyjskimi odpowiednikami Czerwonego Krzyża62, jak i japońskie, polskie, rosyjskie i żydowskie organizacje, głównie sportowe i skautingowe63. Wspomniane ugrupowania przede wszystkim wywoziły ludność z terenów zagrożonych powodzią, a także zaopatrywały ją w żywność i lekarstwa64. Dziennikarze relacjonujący te wydarzenia przeciwstawiają przy tym działalność wspomnianych organizacji postępowaniu chińskich władz miasta i policji, które jak ubolewają dziennikarze, zajęły się nie pomocą potrzebującym, lecz ratowaniem samych siebie65.

Relacje handlowe

Polsko-chińskie kontakty rozwijały się również w sektorze usług oraz wymiany handlowej. Leonard Spychalski wspomina, że pracując jako muzyk, miał możliwość lepszego poznania tradycji mieszkańców Państwa Środka.

Dodaje także, że otrzymał za swoją pracę bardzo dobre wynagrodzenie66. Pola- cy chętnie kupowali produkty od chińskich sprzedawców, a także wymieniali się z nimi swoimi towarami. Łucja Drabczak opisuje, że jej mama często robiła zakupy w lokalnym sklepie prowadzonym przez chińską rodzinę, a płaciła za wszystkie towary dopiero po miesiącu. Podkreśla, że nigdy nie musiała się obawiać, że właściciel ją oszuka67. Podobne wspomnienia ma L. Spychalski.

Opowiada o znajomej chińskiej rodzinie, która prowadziła sklep kolonialny.

Pozwalano jej kupować produkty „na ołówek”, a długi zapisywano w specjal- nym zeszycie. Matka pana Spychalskiego rozliczała się z właścicielami sklepu, kiedy przychodziła emerytura jej męża. Leonard bardzo lubił wizyty w tym sklepie, gdyż właściciel zawsze częstował go chińskimi słodkimi przysmakami bądź obdarowywał drobiazgami68. Ponadto kredyt można było zaciągnąć także od wędrownych kupców. Dług zapisywano wtedy na framudze na przedsionku domu. Leonard Spychalski zaznacza przy tym, że nie pamięta, aby pomiędzy sprzedającymi a kupującymi były jakieś nieporozumienia. Dodaje też, że dług był zawsze spłacany69.

Były też i humorystyczne historie świadczące o wzajemnym zaufaniu i znajomości zwyczajów Polaków i Chińczyków. Spychalski opowiada o tym, jak wraz ze swoim przyjacielem po wizycie u znajomych zamówili bryczkę.

62 „Listy Harbińskie” 1 września 1932, nr 16–17, s. 4–5.

63 Ibidem, s. 4.

64 Ibidem, s. 12.

65 Ibidem, s. 4–5.

66 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 197.

67 Ł. Drabczak, op. cit., s. 29.

68 L. Spychalski, Moja Gondatiewka.

69 Ibidem.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(13)

Jak sam uczciwie przyznaje, z powodu zbyt dużego spożycia napojów alkoho- lowych wraz z kolegą zasnęli w trakcie jazdy. Podkreśla, że Chińczyk zawiózł ich pod sam dom, chociaż ani on, ani jego kolega, ze względu na swój stan, nie byli wstanie podać mu dokładnie swojego adresu. Długo zastanawiał się, jak woźnicy udało się odnaleźć jego miejsce zamieszkania. Był tak wdzięczny Chińczykowi, że zapłacił mu więcej, niż tamten sobie życzył70.

Niezwykłym łącznikiem między polską a chińską społecznością byli także obwoźni handlarze. Przychodzili oni do domów, oferując różnego rodzaju towary, począwszy od artykułów spożywczych, a skończywszy na wyrobach luksusowych. Kupcy zazwyczaj udzielali „kredytów” na zakupione towary.

Do tej grupy można było zaliczyć również dochodzących fryzjerów, rzemieśl- ników, a także fotografów71. W innej relacji Spychalski dodaje, że w dzielnicy handlowej od chińskich obwoźnych kupców można było nabyć także: świeże ryby, mięso, alkohol, materiały do szycia ubrań, w tym płachty jedwabiu72. Szerzej o tej praktyce opowiada również Edward Kajdański. Miejscowość, w której mieszkał, często odwiedzali wędrowni sprzedawcy i rzemieślnicy:

szewcy, parasolnicy, specjaliści od naprawiania garnków i porcelany. Autor zaznacza, że można było odsprzedać im również stare, nieużywane rzeczy, jak meble, książki czy pierze. Chińczycy na rogach ulic za symboliczną cenę sprzedawali też wrzątek73. Wśród kupujących byli i Chińczycy, i Polacy, gdyż było to praktyczne i wygodne74. Zimą handlowali także lodem, pozyskiwanym z rzeki Sungari, a następnie dowożonym do gospodarstw. Jadwiga Pomierska opowiada też o innych Chińczykach, którzy wykonywali różne usługi. „Każdą dzielnicę co kilka dni odwiedzał pan »złota rączka«, który chodził od domu do domu i pytał, czy nie trzeba czegoś naprawić, naostrzyć noży, a może przyszyć guziki do ubrania”75.

Również członkowie Polonii harbińskiej czasami pracowali dla Chińczy- ków. Leonard Spychalski, wspomina, że dorabiał dzięki graniu na chińskich uroczystościach, między innymi weselach i pogrzebach. Jego kolegami z pracy byli Chińczycy, dzięki czemu, jak wspomina autor, mógł lepiej poznać kulturę Państwa Środka76.

70 L. Spychalski, Moja Gondatiewka 2, „Na sopkach Mandżurii HCM”, nr 68, kwiecień 1999, Harbinaria Kserokopia Artykułów, nr inwentarzowy 3752.

71 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 201.

72 L. Spychalski, Moja Gondatiewka.

73 E. Kajdański, Wspomnienia z…, s. 254–255.

74 Ibidem, s. 255; L. Spychalski, Moja Gondatiewka.

75 J. Pomierska, op. cit.

76 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 195.

WSW_22_.indd 125

WSW_22_.indd 125 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(14)

Udział Chińczyków w wydarzeniach organizowanych przez Polonię harbińską

Chińczycy uczestniczyli także kilkakrotnie w różnych spotkaniach orga- nizowanych przez „Gospodę Polską”. Polska kolonia mogła wtedy liczyć na wsparcie finansowe swoich inicjatyw dobroczynnych. Na przykład w pierw- szym półroczu ro ku 1932 budżet „Gospody Polskiej” zasiliło stypendium Towarzystwa Polsko-Chińskiego 10 dolarami amerykańskimi, czyli w prze- liczeniu 29,42 jenami77. Wśród sprawozdania wpływów i wydatków wieczoru z 5 listopada 1932 na korzyść Pierwszej Polskiej Bursy w Harbinie, widnieją dary także od Chińczyków, którzy — aby wesprzeć akcję — zakupili 12 bile- tów honorowych78. Wielu obywateli Państwa Smoka hojnie wsparło również Polski Bal Tradycyjny, który odbył się 11 lutego 1933 ro ku. Wśród darczyńców znalazł się, między innymi naczelnik szkół chińskiej Mandżurii generał Li Shao, państwo Zao Han oraz państwo Wang. Pan Li Shao wpłacił 50 dolarów.

Więcej ofiarowali jedynie państwo Zikmanowie, wspierając uroczystość sumą 100 dolarów79.

Mieszkańcy Państwa Środka często uczestniczyli również w polskich świętach narodowych. Poświadczyć o tym może notatka z 64. numeru „Dale- kiego Wschodu”. 6 lipca 1935 na stacji Aszyche w obozie młodzieży polskiej w Harbinie odbyły się Obchody Święta Dnia Morza. Wśród gości znalazło się także wielu mieszkających w tym mieście Chińczyków. Uroczystość była na wpół oficjalna, gdyż oprócz dzieci oraz pracowników cukrowni Aszyche, obecny był także konsul z małżonką. Na imprezie pojawiły się nie tylko pol- skie akcenty, jak puszczanie wianków, lecz także te ściśle związane z kulturą chińską, na przykład dekorowanie łodzi „Wicher” chińskimi lampionami.

Puszczano również rakiety80.

Religia

Członkowie Polonii w swoich wspomnieniach szczegółowo przedstawiają chińskie wierzenia i tradycje, a także wyjaśniają zwyczaje, które mogłyby być niezrozumiałe dla polskiego czytelnika nieznającego tej kultury. Świadczy to nie tylko o ogromnej wiedzy autorów, ale również o tym, że w trakcie swojego pobytu w Państwie Smoka mieli oni szansę aktywnie uczestniczyć w życiu religijnym i kulturalnym chińskiej społeczności. Łucja Drabczak, opisując w swoich wspomnieniach własne dzieciństwo, często przedstawia chińskie

77 „Listy Harbińskie” 1 września 1932, nr 16–17, s. 16.

78 „Głos Studenta” 1 marca 1933, nr 7, s. 17.

79 „Daleki Wschód” 15 maj 1933, nr 37–38, s. 15–16.

80 „Daleki Wschód” lipiec–sierpień 1935, nr 64, s. 18.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(15)

zwyczaje i tradycje, które wtedy nie tylko ją fascynowały, ale i zaskakiwały swoją odmiennością od ówczesnych polskich realiów. Jednym z takich wyda- rzeń był ślub jej trzynastoletniej koleżanki Chinki w tak młodym wieku.

Ze wspomnień autorki dowiadujemy się, że niektóre niezrozumiałe dla niej tradycje dokładnie tłumaczyła jej matka, która była lepiej z nimi zaznajomio- na81. Opowiada także o tym, jak w trakcie chińskiego Nowego Roku składali życzenia znajomej chińskiej rodzinie sklepikarzy. Właściciel sklepu częstował wtedy rodzinę autorki wspomnień tradycyjnymi potrawami przygotowanymi w tym okresie, między innymi chińskimi pierogami, a także wódką Hancha i słodyczami82. Podobne wspomnienia ma również L. Spychalski. Poznał wiele chińskich zwyczajów dzięki temu, że grał na chińskich weselach oraz pogrzebach. Nie bez znaczenia, dla poszerzenia jego wiedzy na ten temat, był fakt, że muzykował wtedy wspólnie z Chińczykami83. Podczas Nowego Roku jego rodzina była wielokrotnie zapraszana przez chińskich sąsiadów na uro- czystą kolację. Zaznacza przy tym, że jego dom sąsiadował z trzema chińskimi gospodarstwami, z którymi jego krewni żyli w wielkiej zgodzie i przyjaźni84. Natomiast J. Pomierska potwierdza wspólne życie i towarzyszące mu wzajemne życzliwe zainteresowanie. Widoczne to było podczas świąt religijnych, kiedy Polacy uczestniczyli w świętowaniu chińskim, a Chińczycy uczestniczyli w polskich uroczystościach85. Jadwiga Pomierska dodaje, że wielu Polaków przychodziło popatrzeć, jak wyglądają chińskie święta86.

Wśród tych, którzy razem świętowali — zarówno w święta polskie, jak i chińskie — było wielu Chińczyków-katolików i także kilku katolickich księży.

Uroczystością, która szczególnie zapisała się w pamięci „harbińczyków” było Boże Ciało. Procesję, którą przygotowywali wspólnie polscy, francuscy i chińscy księża, przyciągnęła wielu uczestników87. Ewa Rucińska i Leonard Spychalski wspominają, że w uroczystości brało udział wielu Chińczyków. Dodaje też, że sama procesja trwała bardzo długo — czasami nawet ponad sześć godzin. Skła- dała się ona z dwóch etapów: początkowo jej trasa prowadziła od kościoła św.

Stanisława aż do kościoła na przystani; następnie po mszy świętej, uczestnicy kierowali się do Fudziadzian88 — była to chińska dzielnica Harbinu89. Łucja

81 Ł. Drabczak, op. cit., s. 34.

82 Ibidem, s. 29.

83 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 195.

84 Ibidem, s. 199.

85 J. Pomierska, op. cit.

86 Ibidem.

87 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 195.

88 Ewa Rucińska — Wywiad (rozmowa z Markiem Cabanowskim), [w:] M. Cabanowski, op. cit., s. 123–125.

89 Nazwę pozostawiłam w oryginalnej transkrypcji, którą proponuje sinolog Edward Kaj- dański. Istnieją jednak inne propozycje jego zapisu np. Fudjatien.

WSW_22_.indd 127

WSW_22_.indd 127 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(16)

Drabczak wspomina jak to do Pierwszej Komunii Świętej wraz z Polakami podchodziło także kilka Chinek. Autorka zaznacza, że później wszystkie dzieci zostały zaproszone na przyjęcie z okazji tego święta90. Maria Skowron uzupełnia ten opis, opowiadając, że w trakcie procesji udawano się również do kościoła znajdującego się w chińskiej dzielnicy. Podkreśla, że uczestniczyli w niej mieszkańcy Państwa Środka z całymi rodzinami. Małe Chinki ubra- ne w białe sukienki sypały kwiaty podczas uroczystości91. W procesji Bożego Ciała brali udział również ci mieszkańcy, którzy nie byli chrześcijanami.

Wielu z nich z ciekawości dołączało do orszaku. Organizatorzy procesji mogli liczyć na życzliwość chińskich służb porządkowych, które wstrzymywały z tej okazji ruch92. Z relacji Marii i Leonarda Spychalskich wiemy, że procesja budziła zainteresowanie i zachwycała mieszkańców niezależnie od wyznania93. Katolickie zwyczaje były dość dobrze znane tym Chińczykom, którzy nie byli chrześcijanami. Motywacją do poznawania obrzędów, oprócz ciekawości, była zwyczajna chęć zarobku. Chińscy sprzedawcy przed najważniejszymi świętami zaopatrywali klientów w potrzebne w tym czasie artykuły, jak tatarak przed Zielonymi Świątkami i choinki przed Bożym Narodzeniem94. Wspomniany jest też Chińczyk, który przed Świętem Wielkanocnym — zarówno prawosławny- mi, jak i katolickimi — zawsze pomagał w „świniobiciu”. Za swoje zadanie otrzymywał zapłatę w postaci kilku kilogramów mięsa i sadła95.

Sport

Wspólne relacje polsko-chińskie rozwijały się także dzięki sportowi. Na zacieśnienie tych relacji na tej płaszczyźnie wpłynął fakt, że „Harbińczycy”

nie tylko rywalizowali z chińskimi graczami, lecz trenowali lub grali z nimi w jednej drużynie.

Największe sukcesy polscy reprezentanci odnosili w koszykówce i hokeju.

Te dwie dyscypliny sportowe należały do najpopularniejszych wśród polskiej młodzieży96. Jak wspomina Jan Rzewuski, jego rówieśnicy często w czasie wolnym — zależnie od pory ro ku — grali w koszykówkę lub hokeja. Polska drużyna koszykarska, a później też hokejowa, odnosiła sukcesy w lokalnych

90 Ł. Drabczak, op. cit., s. 48.

91 M. Burdelski, 50 lat stosunków polsko-chińskich, „Azja Pacyfi k” 1999, nr 2/99, s. 89.

92 J. Pomierska, op. cit.

93 M. Spychalska, L. Spychalski, Od Harbina do Szczecina — u państwa Spychalskich, Bogdan Nowak, Bogdan Nowak, „Gazeta Niedzielna” 23 sierpnia 2009, nr 34 (801), Harbinaria Kserokopia Artykułów, nr inwentarzowy 3752.

94 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 202.

95 L. Spychalski, Moja Gondatiewka 2.

96 H. Rzewuska, J. Rzewuski, Polska na Dalekim Wschodzie [w:] Saga wrocławska — 74 opowieści rodzinne, red. A. Fastnacht-Stupnicka, Wrocław 2004, s. 333.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(17)

turniejach, w których o palmę pierwszeństwa najczęściej rywalizowała z Rosja- nami bądź Chińczykami. Niestety sportowe spotkania nie zawsze przebiegały w spokojnej atmosferze. Przykładem może być mecz koszykówki między chińską a polską drużyną w czerwcu 1932 ro ku. Autor notki zaznacza, że początkowo mecz sędziował Chińczyk, jednak nie był on obiektywny, gdyż wspierał swoich rodaków. Dlatego po sprzeciwie Polaków nowym sędzią został Polak — R. Iwanowski. Jak zaznacza dziennikarz, swoją bezstronnoś- cią zyskał szacunek i sympatię nie tylko swoich krajanów, lecz także samych mieszkańców Państwa Smoka. Mecz wygrała polska drużyna. Mieszkańcy Harbina zaprosili Polaków na rewanż. Rozgrywkę, podobnie jak wcześniej, naprzemiennie sędziowali Polak i Chińczyk. Niestety w trakcie drugiego meczu chińscy sportowcy dopuścili się wielu faulów i dwóch ich zawodników zostało usuniętych z boiska. Przeciwnicy zażądali niesłusznie podobnej kary dla polskiego sportowca. Jednak jak zaznacza autor notatki, zobaczywszy, że się pomylili i niesprawiedliwie oskarżyli swojego rywala, przeprosili Polaków.

Mecz ponownie wygrała polska drużyna97. Podobne problemy z jednostron- nym sędzią mieli Polacy podczas meczu z reprezentacją mniejszości rosyjskiej w lipcu 1932 ro ku. Jednak w tym wypadku sprawa nie zakończyła się polubow- nie, gdyż po kilku niesprawiedliwych decyzjach sędziego polscy zawodnicy odmówili dalszej gry98. Pomimo konfliktu warto podkreślić, że obie drużyny próbowały nawiązać nić współpracy. Widoczne jest to w uznaniu drugiego sędziego przez mieszkańców Państwa Środka, a także zaproszeniu na mecz rewanżowy. Chińska drużyna przyznała się do błędu i przeprosiła Polaków.

Do podobnego wypadku, kiedy emocje sportowe wzięły górę nad kul- turalnym zachowaniem, doszło również w lutym 1935 ro ku. Artykuł opub- likowany w „Dalekim Wschodzie” podaje, że podczas turnieju koszykówki organizowanym przez YMCA polscy zawodnicy zmierzyli się z drużynami rosyjską i chińską. Jak informuje artykuł, widownia zachowywała się wobec polskich zawodników niekulturalnie i próbowała w ten sposób utrudnić pol- skiej drużynie wygranie obu potyczek. Czasopismo nie uściśla, czy chodziło o Rosjan, Chińczyków, czy przedstawicieli obu tych narodowości. Mimo niesprzyjających okoliczności Polacy wygrali turniej. W prasie podkreślono jednak, że nie były to jedyne mecze, w których polscy zawodnicy zmierzyli się z Chińczykami i Rosjanami, a incydenty, jak te opisywane wyżej, zdarzały się rzadko99.

O sportowych zmaganiach polskiej drużyny piłki nożnej, która grała z Rosjanami, Japończykami, Koreańczykami i Chińczykami, wspomina także L. Spychalski. W późniejszych latach w składzie polskiej drużyny piłki nożnej

97 „Listy Harbińskie” 1 czerwca 1932, nr 11, s. 11.

98 „Listy Harbińskie” 1 lipca 1932, nr 13, s. 8.

99 „Daleki Wschód” luty 1935, nr 61, s. 16–17.

WSW_22_.indd 129

WSW_22_.indd 129 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(18)

znajdował się także Chińczyk — Han100, a w reprezentacji polskiej drużyny koszykówki Chińczyk Chao101.

Polacy należeli również do międzynarodowych sportowych organizacji, a także pełnili wysokie funkcje: prezesem Międzynarodowego Łyżwiarsko- -Tenisowego Klubu był Stanisława Nernheim102. Kilku polskich wioślarzy należało do Harbińskiego klubu „Yacht”. Tam trenowali wspólnie z Chińczy- kami i Rosjanami103.

Udział „harbińczyków” w promowaniu relacji polsko-chińskich poza miastem

Oprócz miejscowych kontaktów w Harbinie odbyła się na początku 1932 ro ku akcja zorganizowana przez uczennice z gimnazjum im. Żmichow- skiej w Warszawie, której celem było zacieśnienie więzi między Polakami a mieszkańcami Dalekiego Wschodu, w tym także mieszkańcami Państwa Środka. Wspomniane przedsięwzięcie miało polegać na nawiązywaniu kon- taktów dzieci mieszkających w Polsce ze swoimi rówieśnikami mieszkającymi w Harbinie Polakami, Chińczykami, Japończykami, Ukraińcami i Gruzina- mi. Redakcja „Listów Harbińskich” obiecała objąć patronatem całą akcję104. Podobny cel miało również Koło Młodzieży Polskiej działające w Szanghaju, które organizowało rożne akcje towarzysko-kulturowo-oświatowe na terenie tego miasta105.

Relacje polsko-chińskie — podsumowanie

Analizując relacje polsko-chińskie, od razu można zauważyć kilka charak- terystycznych cech. Polacy najczęściej nawiązywali znajomości z Chińczyka- mi, którzy byli ich sąsiadami lub łączyły ich wzajemnie świadczone usługi.

Nie bez znaczenia dla dalszego rozpatrywania tego zagadnienia jest fakt, że o prywatnych i zawodowych relacjach Polaków z Chińczykami najwięcej dowiadujemy się właśnie ze wspomnień „harbińczyków”, a nie z oficjalnego źródła — polonijnej prasy.

Mieszkańcy Państwa Środka uczestniczyli także w spotkaniach organizowa- nych przez polskie instytucje, między innymi „Gospodę Polskę”, polscy zawod-

100 L. Spychalski, Mój Harbin — wspomnienia o kraju dzieciństwa, s. 197.

101 „Daleki Wschód” marzec–kwiecień 1936, nr 68, s. 20.

102 „Daleki Wschód” kwiecień–czerwiec 1935, nr 63, s. 25.

103 A. Winiarz, Wychowanie fi zyczne i sport w życiu Polonii mandżurskiej, „Prace Naukowe Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Pedagogika” 20, 2011, s. 353.

104 „Listy Harbińskie” 15 kwietnia 1932, nr 8, s. 8.

105 „Daleki Wschód” marzec 1935, nr 62, s. 20.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

(19)

nicy zmagali się z chińskimi drużynami, a w procesji Bożego Ciała wspólnie modlili się wyznawcy Chrystusa z Polski i Chin. To właśnie ze wspomnień

„harbińczyków” wynika, że — szczególnie na płaszczyźnie dwóch ostatnich relacji — często dochodziło do kontaktów pomiędzy Polakami a Chińczykami.

W wypadku wspólnego uczestnictwa w świętach religijnych wiązało się to nie tylko z kwestią zacieśnienia więzi, lecz także wzajemną chęcią bliższego poznania kultury sąsiada.

Są nieliczne wiadomości o tym, aby sytuacja międzynarodowa w latach 1932–1936 bezpośrednio wpływała na społeczne i prywatne kontakty Polonii harbińskiej z Chińczykami. Brakuje też informacji, aby oddziaływała ona negatywnie lub pozytywnie na te relacje, które Polacy wcześniej zawarli z mieszkańcami Państwa Środka.

Z analizowanych źródeł nie wynika jednoznacznie, czy stosunki między II RP a Chinami miały swoje odzwierciedlenie w odpowiednich postawach w Harbinie. Trudno znaleźć także wiadomości, które dowiodłyby, że polityka II Rzeczypospolitej w tym regionie wpływałaby na jakość relacji członków Polonii harbińskiej z zamieszkującymi Harbin mieszkańcami Państwa Środka.

Jednak z przytoczonych źródeł wynika (choć nie zawsze jasno), że „harbiń- czycy” postrzegali nowo zaistniałą sytuację polityczną jako okupację, a wielu z nich starało się nieść pomoc mieszkańcom Państwa Środka.

Отношения харбинской Полонии с китайским населением в 1932–1937 годах

Резюме

Целью данной статьи является изображение личных отношений между членами польской диаспоры в Харбине (Китай) и их отношений с жителями Срединного госу- дарства в 1932–1937 годах, то есть от занятия Квантунской армией города до начала второй японо-китайской войны. Главными источниками, передающими информацию об упомянутых частных и общественных контактах, являются воспоминания харбинцев — членов местной Полонии. Дополнением к ним послужила информация, содержащаяся в издаваемой польским культурно-образовательным учреждением „Господа Польска”, прессе, а особенно на страницах „Харбинских писем” и их продолжении „Дальний Восток”.

Польские „харбинцы” в своих воспоминаниях очень много места уделяют описанию семейных, дружеских и соседских отношений, которые их и их близких связывали с китайцами. При этом они часто вспоминают о разнообразных китайских обычаях и тра- дициях, а также об изучении родного языка жителей Срединного государства. Частым мотивом, выступающим в их отношениях, является проблема взаимопомощи. Другое направление — совместное участие представителей обоих народов как в традиционных китайских, так и в католических праздниках. Нередко в воспоминаниях встречаются обширные заметки на тему многочисленных торговых отношений, которые устанав-

WSW_22_.indd 131

WSW_22_.indd 131 2018-11-23 11:33:412018-11-23 11:33:41

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

© for this edition by CNS

(20)

ливали поляки с китайцами. Из полонийной прессы читатель может узнать об участии китайцев в мероприятиях, организованных польской Полонией. Другой, затрагиваемой темой на ее страницах, является совместное участие поляков и китайцев в спортивных соревнованиях, в частности в хоккейных, футбольных и баскетбольных играх.

Из анализа источников следует, что поляки чаще всего заводили знакомства с китай- цами, которые были их соседями, либо с которым их объединяли взаимно оказываемые услуги. Немаловажным для дальнейшего исследования данного вопроса является факт, что о частных и деловых взаимоотношениях поляков и китайцев больше всего мы узнаем из воспоминаний харбинцев, а не из официального источника — полонийной прессы.

Relations between Poles living in Harbin and the local Chinese population in 1932–1937

Summary

The aim of the article is to present the relations between members of the Polish diaspora living in Harbin, China, and the local Chinese population in 1932–1937, i.e. from the capture of the city by the Kwantung Army until the beginning of the Second Sino-Japanese War. The main sources of information about these private and social contacts are the memories of the “Harbinians”

— members of the local Polish diaspora. They are complemented by information included in the periodicals published by a Polish cultural institution, Gospoda Polska, especially in Listy Harbińskie and its continuation Daleki Wschód.

In their reminiscences the Harbin Poles devote a lot of attention to family, friendship and neighbourhood ties between them and the Chinese. In their descriptions they often mention various Chinese customs and tradition as well as the Chinese language learning. A frequent motive in their accounts is the question of mutual assistance. They also talk about the partici- pation of representatives of both communities in the celebrations of traditional Chinese and Polish feasts. In addition, there are frequent and extensive references to numerous trade links between the Poles and the Chinese.

When reading the Polish periodicals we can learn about the participation of the Chinese in events organised by the Polish community, as well as the participation of both Poles and Chinese in sports events, especially hockey and basketball games and football matches.

An analysis of the sources reveals that the Poles usually established relations with those Chinese people who were their neighbours or with whom they exchanged various services. Sig- nificantly, we learn about private and professional contacts between the Poles and the Chinese mostly from the Harbinians’ reminiscences and not from the official sources — the periodicals published by the Polish community.

Wrocławskie Studia Wschodnie 22, 2018

Cytaty

Powiązane dokumenty

francuskim kupowanym przez Holendrów, a następnie odpowiednio wzmacnianym i doprawianym, możemy powiedzieć, że było fałszowane, zmieniany był bowiem jego naturalny smak.

Cóż, pozo- staje mi wymienić w kolejności alfabetycznej tych przedstawicieli palestry i waż- niejszych prawników, którzy w różnych, zawsze tragicznych okolicznościach zginęli

Egzegeza wymienionych przepisów ustaw korporacyjnych wykazuje, że radca prawny może udzielić substytucji adwokatowi, ale z braku analogicznego uregulo- wania w prawie o adwokaturze,

Że przedmiotem badań nie mogą być m yśli, wyrażone w sposób niezrozumiały, że z tego, iż lit e ­ ratura powszechna zajmuje się literaturą kilku tylko

Deformation pattern in the thrust-related Parmelan Anticline (Bornes Massif, Subalpine Chains, Haute-Savoie, France): preliminary results.. Berio, Luigi; Balsamo,

Kiedy przedstawiciel klubu radnych BBWR zaproponował mi kandydowanie na wiceprezydenta miasta, zgodziłem się, pod warunkiem uzyskania zgody na współpracę od

Jak informowano w periodyku, we wrześniu tegoż roku w Budvie odbyła się Regionalna Konferencja Metodyczna Nauczycieli Polonijnych, którą zorganizował Związek

chestral jazz панк-джаз punk jazz приглаженный джаз → смут-джаз прогрессив-джаз progressive jazz прогрессивный джаз jazz progresywny