• Nie Znaleziono Wyników

Rękopisy Zygmunta Krasińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rękopisy Zygmunta Krasińskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Pini

Rękopisy Zygmunta Krasińskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 1/1/4, 102-108

(2)

(I.) V.

Legendę o Świętopełku Królu Wielkiej Morawy i o porwa­ niu jego żywcem do nieba — a następnie o żywocie jego pośmiertnym na Zauber górze opowiada duch poety — O pysze i o podejściu Słowian przez Rzymskiego Cesarza legendę śpiewa — Uśpienie Słowiańskiego pod z d r a d ą *) ludu opisuje.

Streszczenie »Króla Ducha« podane przez Słowackiego, nie- wymaga objaśnień żadnych ; w studyach nad genezą poematu może ono przynieść badaczowi użyteczne wskazówki.

B ronisław Gubrynowicz.

Rękopisy Zygm unta Krasińskiego.

Autografy Krasińskiego były dotychczas naszym badaczom najzupełniej nieznane; nie znajdujemy nigdzie ani jednego w a- ryantu z nich zaczerpniętego, ani jednej wzmianki o nich. Tem większą wdzięczność winienem Ordynatowi hr. Krasińskiemu, który pozwolił mi je zbadać i znaleźć w nich podstawę do krytycznego wydania dzieł autora »Irydyona«.

Nie potrzebuję chyba dodawać, że w autografach tych mie­ szczą się szczegóły niezmiernie ciekawe i ważne, źe ich ogłoszenie dozwoli znacznie pogłębić znajomość dzieł Krasińskiego i wyjaśni nie jedną ciemną kartę jego twórczości. Dotyczy to przede wszy st- kiem »Nie-Boskiej Komedyi« i t. z w. »Niedokończonego Poematu«, których rękopisy różnią się często od tekstu wydań książkowych i zawierają ciekawe a ważne dla genezy tych utworów dopiski poety, — obu tych dzieł nie opisuję jednak obecnie, gdyż wymaga to raczej obszernej rozprawy, niż drobnej notatki. Myślę wszakże, że wiadomości, które poniżej podaję o kilku innych utworach Kra­ sińskiego, choć nie tak ważne, przecież nie będą bez wartości i pewnego znaczenia dla badań nad tym poetą.

Mówię o autografach, a w tytule tej notatki użyłem wyrazu »rękopisy«; nie wszystkie bowiem są pisane ręką poety — czasem przepisywał je ktoś obcy z brulionu a Krasiński poprawiał tylko i wygładzał. Mają więc niewątpliwie wartość autografów, a jednak nie są autografami w ścisłem tego słowa znaczeniu.

Rzecz jasna, że nie mogę podawać wszystkich odmian tekstu dzieł tak obszernych, jak »Irydion« lub »Władysław Herman« — znajdzie je czytelnik w przygotowywanem właśnie krytycznem wy­ daniu »Dzieł« Krasińskiego; tu ograniczam się, podając jedynie to, co może posłużyć do wyrobienia pojęcia o rękopisach i co dla genezy tych utworów może mieć pewne znaczenie.

(3)

Notatki. 1 0 3

I.

Władysław Herman i dwór jego.

Autograf formatu małej czwórki, opraw ny; na skórzanym grzbiecie okładki napis: » Z b i g n i e w 1«. Zawiera, oprócz okładki, 140 kart grubego papieru, z czego 279 numerowanych stronic za­ pisanych dosyć wprawnem, lecz pobieżnem pismem — ostatnia strona czysta. Na treść autografu składają się rozdziały I —XIV. włącznie, a zatem mniej więcej połowa powieści, która w rękopi­ sie obejmowała widocznie dwa tomy, gdyż na końcu napisał p o e ta : »Koniec Rozdziału 14. i zarazem Tomu Igo; drugiego tomu niema w zbiorach opinogórskich. Rękopis oprawiono widocznie już po napisaniu całości, gdyż pismo jest miejscami uszkodzone przez obcinanie książki.

Na zielonym, grubym papierze, łączącym okładkę z zeszytem napisany ręką poety, wielkiemi literami, tytuł:

Zbigniew

Powieść z dziejów XIgo wieku

następnie przekreślił poeta słowo »Zbigniew« a napisał tytuł d ru g i:

JHanna z Ciechanowa.

U dołu stronicy napisane ręką poety:

OFIAROWANA Igo STYCZNIA 1829 ROKU,

przyczem dopisane ręką Generała:

W. KRASIŃSKIEMU

przez

SYNA

(4)

na boku zaś znajduje się dopisek, również od Generała po­ chodzący :

»WYDRUKOWANY W 1830 ROKU POD TYTUŁEM HERMAN I DWÓR JEGO«.

Karta tytułowa przynosi nam przedewszystkiem zupełną pewność co do czasu powstania tej młodzieńczej powieści Krasiń­ skiego. Jeżeli bowiem młody autor ofiarował ojcu gotowy już rę­ kopis dnia 1 stycznia 1829, to rzecz jasna, że powieść powstała w r. 1828. Pierwotny tytuł powieści, zastosowany do głównego jej bohatera, » Z b i g n i e w « , popiera nadto twierdzenie p. M. Reitera, źe Krasiński do tej powieści zaczerpnął niektórych szczegółów z tragedyi Niemcewicza p. t. »Zbigniew«. Zapewne dla tych wła­ śnie reminiscencyi zmienił poeta tytuł, podając w nim imię nie bohatera, lecz bohaterki, ponieważ zaś Hanna w akcyi powieści odgrywa tylko bierną rolę, nastąpiła zmiana tytułu po raz trzeci.

Na pierwszych kartach znajdują się z boku dopiski ołówkiem, azwierajęce »uwagi krytyczne«, zapewne od Chlebowskiego po­ chodzące (bo nie od Generała, jak dowodzi charakter pisma). Nie opuszczono tam żadnej drobnostki, żadnego fałszywego wyra­ żenia. Najpierw jest uwaga, że w jednem zdaniu powtarza się dwa razy słowo »niebo«, dalej przy zdaniu »krótka broda tego samego koloru (czarna), przy bladości twarzy przypominała godło smutku i żałoby« dopisano: »Nigdy włosy nie były dowodem żałoby«. Przy jednym ustępie jest dopisek: »dobrze«, przy innym »nadto długi« — nawet niekształtne, źle nakreślone litery wytykał pedan­ tyczny korektor.

Zdaje się jednak, źe oprócz Chlebowskiego miał »Władysław Herman« drugiego jeszcze, nieproszonego korektora. Kiedy powieść odbijano w drukarni »Korespondenta«, Krasińskiego nie było już w Warszawie, niepodobna zaś przypuszczać, żeby mu posyłano korektę dzieła do Genewy — wydanie więc odbywało się bez jego współudziału na podstawie rękopisu. Tymczasem pomiędzy ręko­ pisem a wydaniem są znaczne różnice, w tern ostatniem bowiem brak wielu zwrotów, zdań a nawet całych ustępów. Takiego »po­ prawiania« utworu — i to w korekcie, bo w rękopisie zmian tych nie zaznaczono nawet — mógł się dopuścić jedynie redaktor »Ko­ respondenta«, Dmochowski, a treść wykreśleń świadczy wymownie, źe celem ich była — obrona moralności. Kilka przykładów wy­ starczy do uzasadnienia tego zdania, dla zwięzłości zaś będę, cy­ tując ustępy z wydania książkowego, podawał drukiem rozstrzelo­ nym wyrazy opuszczone w wydaniu książkowem a znajdujące się w rękopisie.

Na str. 8 1) czytam y: »Chcesz się ożenić — odparł Mestwin ze śmiechem szyderczym — pocóż? a l b o n i e m o ż e s z w sz y

(5)

Notatki. 1 0 5

s t k i c h tego ś w i a t a u,■żyć r o z k o s z y b e z k i l k u z d a ń p r z e z k a p ł a n a w y m ó w i o n y c h ? «

Na tej samej stronie czytamy w odpowiedzi Zbigniewa:

»1 j a ż b y m miał pogrążać ją w nieszczęście i n a s y c a j ą c d z i k i e n a m i ę t n o ś c i okrywać hańbą najcnotliwszą, najpię­ kniejszą Mazowsza dziewicę?«

N a str. 148 znowu opuszczono podobne z d a n ie : «Tak, ko­ cham, i ciebie kocham, Hanno, musisz być moją, m u s z ę o w ł a ­ d n ą ć t o b ą — p o r u s z ę w s z y s t k i e ś w i a t a s i ł y — by­ l e b y m p r z e z j e d n ą c h w i l ę c i e b i e m ó g ł p r z y c i s k a ć

do ł o n a « .

Powód wykreślenia tego rodzaju ustępów jest jasn y : zbyt ja ­ skrawo występowała w nich zmysłowość. Są jednak i takie, w któ­ rych pobożny redaktor widział obrazę uczuć religijnych i dlatego je usuwał. Przede wszy stkiem dotyczy to osoby Władysława Her­ mana, którego pobożność malował Krasiński w ten sposób, że przy każdej sposobności kazał mu odmawiać różańce, całować relikwie, wznosić pobożnie oczy, wzywać pomocy świętych i t. d. — Otóż mnóstwo takich ustępów uległo niemiłosiernemu kreśleniu, bo ko­ rektor nie bez pewnej słuszności dopatrywał się w nich ironii. Przytoczmy znowu kilka przykładów.

Str. 19: »Nakoniec Władysław Herman s i ę p r z e ż e g n a ł , p o d r u g i r a z u c a ł o w a ł o b r a z M a t k i B o s k i e j i o d m ó ­ w i w s z y r ó ż a n i e c ze z ł o t a i k o ś c i s ł o n i o w e j w y r o ­ b i o n y do syna swą mowę obrócił.«

Str. 45. »Czyż Hanna dotąd nie wrócona ojcu? a j e d n a k c o d z i e ń p i ę ć r a z y r ó ż a n i e c mój o d m a w i a m p r o ­ s z ą c B o g a o z a k o ń c z e n i e s m u t k ó w wa s z y c h « (słowa Wł. Hermana).

Str. 47. »Boże! W s z y s c y ś w i ę c i i b i s k u p i , m ę ­ c z e n n i c y i A p o s t o ł o w i e , d o d ajcie mi mocy, pokrzepcie mój umysł«.

Str. 5 4 : »Przez kilka chwil głębokie panowało milczenie, narescie (Wł. Herman) z w r ó c i w s z y o c z y n a o b r a z n a j ­ ś w i ę t s z e j P a n n y , d o t k n ą w s z y s i ę d r o g i e j R e l i - k w y i n a p i e r s i a c h w i s z ą c e j , nabrał więcej siły i często przerywanym głosem się odezwał«.

Str. 109: »...wielki Sokolnik... wprowadził Biskupa do króla polskiego, który spoczywał na łożu osłonionym bogatą ma­ katą i ciężkie koił boleści ciągłemi modły do m n ó s t w a o b r a z ­ k ó w t u i ó w d z i e r o z w i e s z o n y c h « .

Ten ostatni ustęp zawiera także charakterystyczny przykład błędów drukarskich, szpecących wszystkie wydania pism Krasiń­ skiego: zamiast »na łożu osłonionem makatą« przeczytał zecer: »na łożu słoniowem(!)« poczem domyślił się zaraz braku jakiegoś słowa i dodał » b o g a t ą p o k r y t e m makatą«.

(6)

Czasami całe duże ustępy padały ofiarą redaktorskiego ołów­ ka. Na str. 52 n. p. opuszczono następujący urywek rozm owy:

»— Nie dziwię się że Władysław Herman tak się lubi modlić — ozwał się Skarbimir z Gulczewa — bo tak piękne ma różańce — wszystkie ze złota lub kości słoniowej

-»— U mnie najlepszym różańcem jest dobra szabla, dzielny koń i wierny mój topór — przerwał mu Sieciech — choć jednak nie myślę temi słowy ubliżać świętemu Kościołowi — Tylko chcę powiedzieć że wysłuchawszy jednej mszy, pewno na drugą nie zostanę — Wolę siąść na konia i hasać po polu w ciężkim pan­ cerzu i kopyją u toku.

»— Ja zaś z sokołem moim — zawołał Wolimir z Mo- skoszewa — nic nie ma przyjemniejszego nad łowy — porywają się ptaki — odkrywam kaptur — puszczam sokola — widzę jak dzielnemi skrzydłami wznosi się w górę, to znów opada, ściga, za­ bija, spoczynku nie daje i narescie pod obłokami, wśród czar­ nych chmur, dogania zdobycz, szpony w niej zatapia i świetny zwycięstwem wraca na mój głos — To życie dopiero, to zaba­ wa — Niech żyją łowy, niech żyje sokół i niech żyje król Wła­ dysław, bo oto wchodzi do sali — «

Cały ten ustęp opuszczono w druku zupełnie a natomiast dodano zdanie, którego niema w rękopisie:

»Lecz wtem ucichły rozmowy i żarty, a król Władysław wszedł do sali«.

Te przykłady wystarczą zapewne do scharakteryzowania ró­ żnicy, jaka zachodzi pomiędzy autografem a wydaniem ksiąźko- wem — na inne znajdzie się miejsce w wary antach i odmianach tekstu wydania krytycznego.

II.

Ag a j - H an.

Autograf »Agaj-Hana«, znaleziony przypadkowo pomiędzy listami poety w r. 1900, jest tylko fragmentem; na dwunastu arku- szykach papieru listowego większego formatu czwórkowego, hez znaku wodnego, zawiera on początek utworu od słów: »WieżeKa­ ługi z daleka pod chmur zimowych nawałą coraz szarzeją...« *) aż mniej więcej do połowy rozdziału piątego, do słów: »...by pogo­ dną jeszcze nocą odbyć żeglugę.«2) Nie jest to pierwszy rzut poe­ matu, ale ostateczna już redakcya, przepisana bardzo starannem

*) Wydanie lwowskie z r. 1880 t. I. sir. 5. 2) tamże str. 44.

(7)

Notatki. 1 0 7

i nadzwyczaj drobnem pismem. 0 piśmie tern może dać pewne wyobrażenie następujące porównanie: rękopis »Irydiona« ma for­ m at niemal dwa razy większy od formatu »Agaj-Hana« — a je ­ dnak na jedną stronę rękopisu »Irydiona< przypada przeciętnie 134 wyrazów, podczas gdy na stronę rękopisu »Agaj-Hana« wypada wyrazów 284, czyli innemi słowy, pismo »Agaj-Hana« jest prawie cztery razy mniejsze i bardziej zwarte. Rzecz jasna, że pismo tego rodzaju mogło wyjść z pod ręki jedynie takiego człowieka, który miał znakomity wzrok — ponieważ zaś Krasiński w r. 1832 za­ czął ciężko chorować na oczy, stąd wniosek bardzo prosty, że

»Agaj-Han« mógł powstać co najwyżej przy końcu r. 1831 lub z samym początkiem r. 1832.

Nic ważnego rękopis ten w sobie nie kryje. Niema w nim ani karty tytułowej, któraby może pozwoliła sprawdzić ostatecznie, czy powieść ta była identyczną z ową »Carową Maryną«, o któ­ rej wspomina poeta w liście do Gaszyńskiego, ani dedykacyi, ani motta, ani ustępu z Niemcewicza, umieszczonego w wydaniu z r. 1834 zamiast przedmowy. Kilka szczegółów można według niego poprawić (n. p. hetmana kozackiego nazywa Krasiński stale nie Zaruckim, ale Żaruckim), kilka błędów drukarskich usunąć (n. p. niejasne zdanie: »Doszedł do Zaruckiego, który stał wśród podda­ nych i ocierał pałasz...« *) brzmi w rękopisie: »Doszedł do Z a­ ruckiego, który stał ś r ó d t r u p ó w j a k k r ó l w ś r ó d p o d d a ­ n y c h . . . « ) — ale też nie wiele więcej. Jedno chyba jest tylko ciekawem: oto i w »Agaj-Hanie» wypuszczono widocznie podczas druku zbyt drastyczne ustępy, bo w tej trzeciej zaledwie części całego rękopisu znajduje się, jeden ustęp w ten sposób poprawiony, było ich zatem zapewne więcej, o ile można sądzić zarówno z treści utworu jak z analogicznych zmian we »Władysławie Her­ manie«. Ustęp ten brzmi w rękopisie tak:

»Miałem cię w więzieniu, niewdzięczna, a szanowałem cię jakby Matkę moją — Niemógłżem zbliżyć się i ręką ślizgać po twej sennej piersi — rozpiąć cichaczem zawoje szat twoich i b ł ą k a ć s i ę p o ś r ó d w d z i ę k ó w t w o i c h a nasyciwszy wzrok z zawrotem głowy rzucić się na ciebie. Budząc się b y ś p o c z u ł a pierścienie potężnego węża o k r ę c o n e w około ki­ bici. Wgryzłbym się gwałtem w twe usta, oddechem przepaliłbym ci gardło, pocałunkami podziurawił lica, włosów twych gęstwinę zarzucił na siebie — p o d t ą z a s ł o n ą c z a r n ą , n o g i s p l ó t ł ­ b y m z t w o j e m i n o g a m i , p i e r ś w g n i ó t ł w t w o j e ł o n o z e ś n i e g u d o p ó k i b y m n i e u c z u ł ( bi c i e ) b i c i e s e r c a t w e g o -- Ha! co chwila cisnę cię mocniej. Zwyciężam. Tyś moja, Tyś moja. ( Ro z c i ą g a ) R o z c i ą g a s i ę m i ę k k i e c i a ł o p o d e m n ą — j e g o d r e s z c z m i e s z a s i ę z mo i m, każda

(8)

żyła twa bije w zgodzie z każdą żyłą moją, palce, co twarz mi kaleczyły, teraz już w obłąkaniu igrają z mojemi w ł o s ( a m i ) y . N i e m a s z raju r ó w n e g o w niebie takiemu na ziemi« 1).

W tym wypadku niewątpliwie sam poeta zmienił ten ustęp, bo on sam zajmował się wydaniem swego »Tatara«, dla czego zaś go zmienił, to nie wymaga chyba wyjaśnień. W każdym razie ten, kto będzie się zastanawiał nad zmianą motywów i poglądów Kra­ sińskiego, kto będzie badał to powolne ale systematyczne przejście od naturalistycznych opisów, od lubowania się młodzieńczego w zmysłowości aż do zupełnego uduchowienia jego poezyi w utwo­ rach z ostatnich lat życia, ten w tych ustępach »Władysława Her­ mana* i »Agaj-Hana« znajdzie wiele ciekawego materyału.

Tadeusz P in i

Ossoliński i katedra języka i literatury polskiej

na Uniwersytecie lwowskim

Dzięki H i s t o r y i U n i w e r s y t e t u L w o w s k i e g o Dra Fin- kla znamy dzisiaj pokrótce dzieje powstania i obsadzenia katedry języka i literatury polskiej na tym uniwersytecie. Jak wiadomo, utworzono ją w roku 1817, kiedy po raz wtóry powołano do życia uniwersytet,we Lwowie, — pierwszym zaś profesorem zamianowano Mikołaja Michalewicza. Stało się to dopiero z początkiem roku 1826. Snując wątek opowiadania dotyczącego czasów powstania tej ka­ tedry, streścił i omówił również Dr. Finkel instrukcyę, napisaną dla niej naturalnie w języku niemieckim a znajdującą się w zbiorze rękopisów Zakładu Ossolińskich (nr. 3612).

Jaką drogą dostał się do Zakładu ten »odpis« instrukcyi (Abschrift der Instrukzion), trudno dzisiaj dociec. Należy tylko zaznaczyć, że wcielono ją do zbioru rękopisów dopiero w ostatnich latach, przedtem zaś była w aktach kancelaryi Zakładu, umieszczo­ nych zupełnie oddzielnie. Mógł to być odpis, sporządzony dla Osso­ lińskiego, którego nazwisko, jak zobaczymy, wiąże się ściśle z dzie­ jam i tej katedry, mógł być również własnością profesora Michale­ wicza, będącego zarazem kustoszem Zakładu w latach 1827— 18282). Rzecz ta zresztą byłaby dla nas obojętna, gdyby nie ciekawy wy­

*) Por. »Pisma« I. str. 41.

a) Na karcie ostatniej tej instrukcyi dopisano ad nr. 74.747, coby wskazywało, że była ona kiedyś załącznikiem do jakiegoś urzędo­ wego aktu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

sposób osadzał bowiem tekst w rzeczywistości zewnętrznej. Słowo stanowiło dla niego jedność z desy gnatem, dlatego dla zrozumienia tekstu musiał poznawać realia. Ustalenie,

Pierwszym szczeblem rozwoju ducha jest byt w sobie — stadium naturalnej bezpośredniości; drugim stadium jest byt dla siebie — stadium myśli, w którym duch ludzki wznosi

[r]

Juliusz Sas-Wisłocki znanym „adwokatem adwokatów”, jak Go niektórzy koledzy dla Jego gruntownej w iedzy prawniczej nazy­ wali, kiedy po raz pierw szy zetknąłem

W Petersburgu w tych dniach odbyło się zwyczajne zgromadze- nie adwokatów okręgu petersbur- skiej izby sądowej, na którem do- konano wyboru członków rady. Wybrany został

In this study, we characterize atmospheric aerosols observed in the summertime high Arctic using high tem- poral resolution (15 –20 min) measurements of (1) the particle

The first three chapters deal with the initial value problem of a doubly nonlinear diffusion equation, which describes the interface separating fresh and salt water in a

nież błogosławieństwo. Kleiner, który sądził, że poza scenami z Orciem w dramacie obecne jest jedynie cierpienie bohatera jako poety, nie zaś cierpienie hrabiego Henryka