• Nie Znaleziono Wyników

O interpunkcji w drukach staropolskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O interpunkcji w drukach staropolskich"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Furmanik

O interpunkcji w drukach

staropolskich

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/4, 426-468

(2)

STANISŁAW FURMANIK.

O IN T E R PU N K C JI W DRUK ACH STA RO PO LSK ICH

Do licznych w łaściw ości graficznych w d ru k ac h z XV I w., k tó re u d e rz a ją i zask ak u ją nasze dzisiejsze naw yki, należy rów nież in te r­ p u nk cja. W d ru k ach ty ch spoty kam y następ u jące znaki: kreskę ukośną (/), dw u k ro p ek (:), kropkę (.) oraz znak oznaczający intonację p y tajn ą , sk ładający się z kro pk i i jak b y p rzecin k a zagiętego do góry (? )1. Z naków ty ch je st m niej niż w dzisiejszej in te rp u n k cji. Dw a z n ich — k resk a i znak zap ytan ia — różnią się rów nież kształtem , co zresztą m a znaczenie czysto konw encjonalne. N ajw ażniejsze je d ­ n a k je st to, że ow e znaki fu n g u ją jakoś zupełnie inaczej niż znaki dzisiejsze. R ozpatrzm y się w p a ru przykładach.

Panu dzięki oddawaym y / Jego łaskę wspom inaym y /

t Który hardym m iesza rzeczy /

A skrom ne ma na sw ey pieczy.

(Pieśni И, X I I I )2

W tym u ry w k u rozstaw ienie znaków, choć jed e n z n ich różni się g raficznie od sw ego dzisiejszego odpow iednika, je st dla n as zro­ zum iałe: zdanie złożone z czterech zdań pojedynczych; po trzech p ierw szych k reska, a ostatnie, jako kończące m yśl, zam yka kropka. Ale zaraz w n astęp n y ch dw óch zw rotk ach tejże pieśni rozkład zna­ ków nie w e w szystkich m om entach je s t dla nas zrozum iały:

On hardy / nieunoszony / On Tyran pułnocney strony / Któremu / iako sam m niema / Ś w iat tak w ielk i równia nie ma:

1 Tak jest w drukach tłoczonych czcionką gotycką; w drukach o czcionce łacińskiej zamiast kreski ukośnej (/) w ystępuje przecinek (,), a znak zapytania ma kształt dzisiejszy — ?

2 Ten i w szystk ie następne przykłady z K ochanowskiego cytow ane wg facsim ilowanego w ydania Pieśni i Fraszek. Oprać. W ładysław F l o r y a n . Wrocław 1953. Zakład im. Ossolińskich. — W ydawnictwo PAN.

(3)

Car M oskiewski plac mężnemu Puścił Królowi Polskiemu: N ie oparł sie aż o lody / Niepław ney północney wody.

P ierw sze pięć kresek, gdy się je tra k tu je w fun kcji dzisiejszego przecinka, je s t całkow icie n a m iejscu. C zterow iersz pierw szy obej­ m u je g ru pę podm iotu zdania. W ylicza m ianow icie n a jp ie rw trz y określn iki podm iotu „C ar M oskiew ski“, potem zdanię, podrzędne, k tó re stano w i czw arty, rozw inięty określnik. To zdanie podrzędne z aw iera w sobie zdanie w trącone, słusznie w ydzielone kreskam i. M iejsce szóstej k resk i ju ż nas zaskakuje, w y stęp u je ona bow iem w zdaniu pojedynczym rozw iniętym , k tó re w ew n ątrz nie w ym aga żadnego znaku.

Również zaskakujące są w om aw ianym przykładzie dwa dw u­ kropki. P ierw szy z n ich zam yka owo zdanie podrzędne, stan ow ią­ ce rozw inięty o kreślnik podm iotu, k tó ry w y stępu je zaraz potem . Można się spierać, czy z dzisiejszego p u n k tu w idzenia należy tu dać przecin ek czy k reskę poziom ą (—), w każdym razie n ie dw ukropek. D w uk rop ek d rugi p rzy p ad a n a koniec zdania. N astępujące zdanie je s t zdaniem dołączonym. G dyby zaczynało się ono od spójnika i, d la naszego poczucia syntaktycznego nie byłoby to rażące, chociaż n aruszałob y m iarę w iersza (dziewięć sylab zam iast ośmiu). D la tej pew nie p rzyczyny K ochanow ski u żył k o n stru k cji bezspójnikow ej. K o n stru k cja ta, w danym w ypadku, brzm i dla nas jeśli nie niezręcz­ nie, to jed n a k obco i w łaściw ie jesteśm y w kłopocie, k tó ry z naszych znaków, należałoby tu zastosować; najbliższy w ydaje się średnik, ale w każdym razie znów nie dw ukropek.

R ozpatrzm y jeszcze jed en przykład:

Srogie łańcuchy na swym sercu czuię: Lecz to sczęściem szaczuię /

Zem iest tak pięknym sidłem ułowiony: Wesoło żyw ę w trosce położony. A w tym swoim wzdychaniu /

Mam roskosz przeciw ludzkiemu mniemaniu Oczy dziwney piękności /

W których sie w szytki nayduią wdzięczności. Dzień to błogosławiony /

Kiedym ia waszym sidłem upleciony.

(Pieśni II, XXI)

W przytoczonej pieśni d ru ga laska końcowego u w w ierszu szó­ s ty m je s t lekko zam azana. Sam a litera przedstaw ia się w yraźnie,

(4)

ale zam azanie to zdaje się w skazyw ać, że n a końcu w iersza była k ropka lu b m oże dw ukropek. N ie biorąc więc pod uw agę tego m o­ m entu, p rzy p a trz m y się pozostałym zdaniom . O bydw a dw ukro p ki „szokują“ nasze dzisiejsze n aw y k i in terp u n k cy jn e. W w ypadku pierw szym dalibyśm y przecin ek lub może w y krzyknik. W w yp ad­ ku d ru g im d w u k rop ek p rzy p ad a n iew ątp liw ie n a koniec zdania, k tó ry pow inien być zaznaczony kropką. Jeszcze bardziej „szokuje“ w tej pieśn i zastosow anie kropek. P ierw sza n ie oddziela jednego pełnego zdania od drugiego, lecz zdanie będące składnikiem zdania złożonego, zw iązanego z drugim składnikiem przez sp ójn ik a. Po­ dobnie rzecz się p rzed staw ia z d rug ą kropką, ty lk o w innej konfigu­ ra c ji sy n tak ty czn ej. Z k resek — d ru g a p rzy p ad a w ew n ątrz zdania pojedynczego, k tó re n ie w ym aga żadnego zn aku przed sw ym koń­ cem.

N ależałoby jeszcze przytoczyć p rzy k ła d użycia szesnastow ieczne- go znak u zap y tan ia w tak ie j pozycji, kiedy nie zgadza się on z n or­ m am i dzisiejszej in te rp u n k cji. A le spraw ę tę odkładam y do dalszych rozw ażań.

O graniczając się do trz e c h zasadniczych znaków szesnastow iecz- nych: kreski, d w uk rop ka i krop ki — konstatu jem y, że n ie zawsze odpow iadają one dzisiejszem u przecinkow i, dw ukropkow i i kropce. Może jed n a k przytoczone p rzy k ład y odchyleń są po p ro stu błędam i d ruk arskim i? A le „błędów “ identy czn ych lub analogicznych n a te re ­ nie ty lk o P ieśni i F raszek K ochanow skiego znaleźć m ożna setki, a uw zględniając in n e d ru k i X V I w. — tysiące i d ziesiątki tysięcy. Z tego też pow odu nie podobna tra k to w a ć ich jak o p rze jaw u „cha­ osu in terp u n k cy jn e g o “ w XVI w ieku. N asuw a się przypuszczenie, że znaki te nie są odpow iednikam i naszych dzisiejszych znaków, że re p re z e n tu ją one coś innego, ale zawsze to sam o m im o pozorów chaotycznej zm ienności, gdy u jm u jem y je ze stanow iska naszej dzisiejszej in te rp u n k cji.

S p ró b u jm y uchw ycić ow ą vis, k tó rą te znaki rep rezen tu ją. By dośw iadczeniu n adać w iększą ostrość, ograniczym y się do tak ich m om entów , k tó re za w iera ją w sobie sp ójn ik i, i zauw ażym y, jak fu n g u ją w tak ic h m o m en tach kreski.

I. P ierw sza g ru p a przykładów :

1. Chciałbym tak być sczęsliw y / y życzyłbym sobie... [IV, 13]3 2. Lody zeszły / a po czystey wodzie

3 Przykłady obydwu grup pochodzą z księgi I Pieąni. Liczba rzymska oznacza pieśń, arabska — wiersz.

(5)

Idą statki / y ciosane łodzie. [II, 7—8]

3. A bądź zemną ztrzeźwym / y z pijanym. [II, 28] 4. Ty m ądrych sprawy / y taięmną radę

N a św iat wydawasz przez tw ą cichą zdradę. [III, 15— 16] 5. Złota to strzała / y króm w szego iadu była... [IV, 1] II. D ruga g ru p a przykładów :

1. Będzie w esół byś chciał у o wodzie... [II, 19] 2. P ijali przed tym y Philozophowie... [III, 11]

3. Ze człowiek rad y nierad musi służyć tobie. [IV, 10] 4. B yś dobrze y Sibyllę laty przerównała. [IV, 16]

W g rupie I m am y znaki (/) p rzed i, w grupie II ich n ie ma. W edług in te rp u n k cji dzisiejszej zarów no w grupie I, ja k i w grup ie

II n iep otrzebn y je st przed i żaden znak.

W g ru p ie II we w szystkich przykładach, prócz może trzeciego, i n ie w y stę p u je w fu n k cji spójnika, lecz raczej w charakterze w zm acniającej p a rty k u ły , k tó ra niczego n ie w iąże ani nie rozdziela w syntak ty cznej s tru k tu rz e w ypow iedzi. „Słów ko“ to je s t po p rostu zw iązane ze słowem, do którego się odnosi, „w skazuje“ n a nie.

W p rzy kład ach g ru p y I i w y stęp u je w yraźnie w fu n k cji spójnika. J a k ie jed n ak cząstki sy n tak ty czne spaja lub rozgranicza? W p rz y ­ kładzie pierw szym w iąże dwa zdania pojedyncze, w przykładzie d ru g im — dw a podm ioty, w pozostałych przykładach tej g ru p y — słow a określające i dopełniające. W ynika z tego, że k resk a nie jest zw iązana z ty m lu b ow ym ro d zajem części i cząstek syn takty cznej s tru k tu ry w ypow iedzi, n ie rep re z en tu je pew nego ty p u działu syn- taktyczno-logicznego, ja k dzisiejszy przecinek (gdybyśm y chcieli uw ażać przecinek za odpow iednik kresk i ukośnej).

Czytając głośno przytoczone przy k ład y obu grup, k o n k rety zu ­ jąc je głosowo, z łatw ością uchw ycim y, dlaczego w g ru pie I p rz y ­ p a d a ją k resk i przed i, a w g rup ie II — nie. W grupie I w m om encie k resk i p rzypada dział into nacy jn y, w gru pie II działu takiego nie m a. C hw yciliśm y nić stanow iącą zasadę system u interpun k cyjn ego w dru k ach X V I w ieku. Nić ta doprow adzi nas do ro zp lątan ia k łę b ­ ka. Zasada naszej dzisiejszej in terp u n k cji, nie wchodząc w n o rm a ­ ty w n e szczegóły, je s t syntaktyczno-logiczna. In te rp u n k cja szesna- stow ieezna opiera się n a zasadzie in to n acy jnej. N a czym polega róż­ nica m iędzy ty m i zasadam i?

N astaw ien ie n a form alną, syntaktyczno-logiczną s tru k tu rę w y ­ pow iedzi prow adzi nas do takiej sfery pojęć, jak: podm iot, orzecze­ nie, określenia itp., do pojęcia zdań pojedynczych, złożonych, głów ­

(6)

nych, pobocznych itp. N a mocy ty c h o p eracji in te le k tu a ln y c h w y ­ odręb niam y różne części i cząstki, ich stosunki i związki, a w piśm ie i d ru k u w ydzielam y je dzisiejszym naszym system em in te rp u n k c y j­ nym .

W n o rm aln y m po stępow aniu językow ym , gdy słucham y kogoś mówiącego, gdy sam i m ów im y, p rzy cichym czytaniu n a w e t — nie p rzy jm u je m y tej postaw y, k tó ra nas prow adzi do w spom nianych o peracji in telek tu aln y ch . P o tok językow y, k tó ry zawsze m a ch a ra k ­ te r zjaw iska akustyczno-audytyw nego, u jm u jem y jak o rozczłono- w an y w pew n e m n iejsze lub w iększe całości, w yodrębniane przez tru d n e do opisania, lecz znane n am z codziennego, nieustannego dośw iadczenia sygn ały in tonacyjne. Z g ru bsza biorąc, w śród ty ch ak u sty ezno -au d ytyw n y ch całości rozróżniam y jedne, m ające cha­ ra k te r całości zam kniętych, zakończonych — frazy, oraz całostki stanow iące część frazy — człony. J a k fo rm u łu je Sergiusz K a r­ czew ski —

La phrase est une u n ité de com m unication actualisée. Elle n ’as pas de stru ctu re gram m aticale propre. Mais elle possède une structure ph o­ nique p articu lière qui e st son i n t o n a t i o n . C’est précisém en t l’in to ­ nation qui fa it la phrase. N’im porte quel m o t ou assem blage de mots, n’im porte qu elle form e gram m aticale, n’im porte quelle in terjectio n peu ­ ven t, si la situation l’exige, se rvir d ’u nite de com munication. L’intona­ tion vie n t procéder à l ’ a c t u a l i s a t i o n de ces valeurs sem iologiques virtu elles, e t depuis ce m om ent, nous nous trouvons en présence d ’une phrase 4.

Człony w ydzielane przez intonację nie są ty m sam ym co części w ydzielane w s tru k tu rz e sy ntakty cznej zdania. W każdej w ypow ie­ dzi istn ieją człony i części (syntaktyczne). S iatk i tych działów mogą się ze sobą pokryw ać albo nie pokryw ać, albo pokryw ać częściowo. W ujęciu g raficznym języ k a działy obu siatek m ożem y uw zględniać przez um ow ny system znaków . G dybyśm y używ ali rów nocześnie obu zasad, m ielibyśm y ad oculos p rzed staw ioną każdą z trzech m ożliwości sto su n k u członów do części i w p ew nych m om entach p rzy p ad ały b y dw a znaki (jeden system u intonacyjnego, d rugi — syntaktyczno-logicznego), w innych po jed n y m (albo into nacy jny , albo syntaktyczno-logiczny).

* S. K a r c e v s k i j , Sur la phonologie de la phrase. Prague 1931, s. 190.

T r a v e a u x d u C e r c l e L i n g u i s t i q u e d e P r a g u e . T. 4. Podkreśle­ nia autora.

(7)

D zisiejszy nasz system in te rp u n k cy jn y uw zględnia w zasadzie ty lk o działy syntaktyczno-logiczne, działy zaś intonacyjne o tyle, o ile p o k ry w ają się one z działam i syntaktyczno-logicznym i. Sy­ stem in te rp u n k cji XVI w. odw rotnie: uw zględnia w zasadzie ty lk o działy in to n acy jn e i o ty le działy syntaktyczno-logiczne, o ile po­ k ry w a ją się one z działam i intonacyjnym i.

Dotychczasowe obserw acje, dokonyw ane na przykładach zaw iera­ jących kreski, p otw ierd zają w ysu niętą tezę, k tó ra zarazem tłum aczy nasz „szok“, gdy u jm u jem y fungow anie owej kreski od stro n y naw yków dzisiejszego system u, a z drugiej stro n y w skazuje ich logikę i konsekw encję, gdy spojrzym y n a nie ze stanow iska w ła­ ściwego im system u intonacyjnego.

Przejd źm y jed n a k do w ypadków jaskraw szych. Kto ma sw ego chleba (,)

Ile człeku trzeba / (,)

Może nic niedbać o w ielkie dochody / (,) O w si / (,) o m iasta / y w ysokie grody.

(Pieśni I, V)

W naw iasach podaliśm y znaki działów syntaktycznych w edług dzisiejszych norm . Liczba znaków obu system ów je s t ta sam a, ale rozlokow anie ich różne, tak że tylk o częściowo p o k ry w ają się ze sobą. Ilość i m iejsce działów in to n acy jnych je st logiczne i kon­ sekw entne. P rz y k ła d ten ilu s tru je zarazem , że człon in to n acy jn y je s t w pew nym sensie „ re laty w n ą rozciągłością“. Pierw szy z nich o bejm uje dw a zdania; ale zdanie n astęp n e rozpada się na cztery 'człony. Może się nasun ąć obiekcja, czy owe dwa pierw sze zdania tw o rzą ty lk o jed en czy też dw a człony. Otóż te dw a zdania p rzy jakim ś in ny m dalszym ciągu, w jakim ś in ny m „otoczeniu“ m ogłyby stanow ić dw a człony. A le w tej sy tu acji tw orzą niew ątpliw ie jeden.

C harak tery sty czn ą cechą członu, w odróżnieniu od zestro ju akcentow ego, je s t to, że zaw iera on ak cen t w yróżniający. Rozbudo­ w an y człon m oże zaw ierać w ięcej niż jed en akcent w yróżniający. W danym w y p adku m a dwa: n a „swego“ i n a „ trz eb a “, ale tylko jed en z n ich stanow i szczyt członu, w a ru n k u jący nieprzery w aln ą jedność linii into n acy jn ej. W danym w y padku ów szczyt p rzy pada na „ trz eb a “, doprow adzając linię in ton acy jn ą do w zniesienia a n ty - kadencyjnego, po k tó ry m linia ta przełam u je się w linię in to n a ­ cy jnie opadającą czterem a stopniam i-członam i — aż do m om entu spoczynku.

(8)

Kto tak m ądry że zgadnie / Co nań iutro przypadnie... U fortuny to snadnie / Ze kto stoiąc upadnie...

(Pieśni I, IX)

W przytoczonych p rzy k ła d ac h ud erza „nieko nsekw en cja“ : w d ru ­ gim m am y k resk ę p rzed że, w pierw szym jej brak, choć w obu w ypadkach że rozpoczyna zdanie stanow iące sk ładnik zdania zło­ żonego. A le ze stan o w isk a członow ania intonacyjn ego w szystko je s t w porządku. W iersz pierw szy, sy n ta k ty c zn ie dwuczęściowy, in to ­ nacy jn ie tw o rzy jed en człon o dw u zestrojach akcentow ych. P ie rw ­ szy z nich je s t ściągn ięty („K to ta k m ąd ry ...“ = SsSs == śsSs), d ru g i — p ry m a m y („że zgad n ie“ = sSs). A kcent w y różniający p rz y ­ p a d a na „ m ą d ry “, ale p rzy p a d a rów nież na „zgadnie“ i tu dopiero m am y szczyt członu, syg nalizu jący koniec członu 5.

W w ierszach trzecim i czw artym sty k członów in to n acy jn y ch p o kryw a się z działem syntak tyczny m , p rzy czym w iersz czw arty stan ow iłby n ie id en ty czn ą w praw dzie, ale analogiczną sy tu a c ję do w iersza pierw szego. Bow iem ten czw arty w iersz rów nież n ie jest jednoczęściow y sy n ta k ty c zn ie („Ze k to stoiąc u p a d n ie “ = „Że, kto stoi, u p ad n ie“). Ta c h a ra k te ry sty c z n a dla XV I w. skład n ia w w ięk­ szym stopniu niż dzisiejsza um ożliw ia in to n a c y jn ą jedność członu. R ozpatrzone p rzy k ład y w skazują dostatecznie, że k resk a w sze­ snasto w iecznym system ie in te rp u n k c ji re p re z e n tu je dział in to n a ­ cyjny. Nie tru d n o się dom yślić, że i dw a n a stę p n e znaki: dw ukropek oraz kropka — rów nież re p re z e n tu ją działy intonacyjne, w skutek czego m ogą się znaleźć w „kon flik cie“ z fungow aniem ty ch znaków w dzisiejszym syntaktyczno-logicznym system ie. Różnice graficzne ty c h trzech znaków szesnastow iecznych odpow iadają h ierarch iczn ym w alorom działów into n acyjn ych .

A pelując do n ieu stan n eg o doświadczenia, ja k ie każda jednostka „ujęzykow iona“ posiada, z łatw ością rozróżnim y trz y zasadnicze działy in to n acyjn e: dział h ierarchiczn ie najniższy („najk ró tszy “), dział średn i i dział n ajw yższy („najdłuższy“). P rzez um ieszczone

5 Wiersz ten można jeszcze i tak interpretować, że ma on trzy akcenty wyróżniające: na „tak“, „mądry“ i „zgadnie“. Taka interpretacja jeszcze silniej podkreśla, że w iersz ten jest syntaktycznie dwuczęściowy, ale semantycznie stanowi jedność. Dlatego m ożna go trojako deklamacyjnie aktualizować, ale za każdym razem będzie stanow ił on jeden człon, jedną „em isję“ toku into­ nacyjnego.

(9)

w naw iasach i cudzysłowie w yrazy chcem y zwrócić uw agę, że dział in to n acy jn y w istocie swej nigdy nie je s t przerw ą, pauzą, zerem brzm ienia fonicznej lin ii intonacy jn ej. P auza je s t zjaw iskiem h e te ro - nom icznym w stosunku do zjaw iska intonacji, w y stęp uje w żywej mowie, u w aru nko w an ej z n a tu ry rzeczy procesem oddychania. ^Pauza m oże być bardzo w yrazista, stosunkow o bardzo długa, a je d ­

n a k nie zm ieniać w aloru danego działu n a hierarchicznie wyższy lu b niższy. C h arak tery zu jąc dział należy raczej m ów ić o p rze stan ­ ku, o zaw ieszeniu głosu w ty m sensie, że tok fonicznej linii in to n a ­ cy jnej w m om encie działu zatrzy m u je się, trw a dłużej lub krócej (na podobieństw o n u ty długiej m iędzy otaczającym i ją n u tam i k ró t­ k im i w toku m elodii m uzycznej). Tok fonicznej lin ii intonacy jnej m oże m ieć kierunek'’ poziomy lub pnący się ku górze (biorąc pod uw agę aspekt m elodyczny intonacji), albo opadający ku dołowi. Z tokiem linii intonacyjn ej je s t w n ieu stan n ej k o relacji in ten sy w ­ ność brzm ień, w y tw arzająca różnego ro d zaju przyciski, akcenty. Opisane tu z grubsza właściwości i składniki lin ii intonacyjnej w a ru n k u ją działy in to n acy jne i różnice w h ierarch ii ich w alorów . Z ilu stru jm y to jakim ś w yrazisty m przykładem .

Zdarto żagle / ster prysnął / ryk wód / szum zaw iei / Głosy trwożnej gromady / pomp złowieszcze jęki i Ostatnie lin y majtkom w yrw ały się z ręki /

Słońce krwawo zachodzi || z nim reszta nadziei T

Ten Uryw ek z sonetu M ickiewicza podzieliliśm y znakam i w edług członow ania intonacyjnego. K reska ukośna oznacza dział najniższy. Z nak ten zam yka siedem pierw szych członów. W szystkie te działy są rów now ażne m im o zm iennej „rozciągłości“ fonicznej członów, m im o zm iennej ilości w ypełniających je zestrojów akcentow ych. L inia into nacy jn a przez te siedem członów biegnie poziomo, do­ piero w ósm ym wznosi się k u górze, aż do m om entu, gdy dalej toczyć się nie może, zaw iesza się i p rzełam u je w linię opadającą. T en m om ent przełom u stanow i dział wyższy — drugiego stopnia. Człon ostatni, opadający intonacyjnie, zdąża do m om entu spoczyn­ ku, zam knięcia, końca frazy, dając dział trzeci, najw yższy co do swego w aloru hierarchicznego. Zm ieniając znak rów noległych k re ­ sek pionow ych (II) na dw ukropek, a znak dużej lite ry „ te “ (T ) na kro p k ę — będziem y m ieli uogólnioną, ale zasadniczą c h a ra k te ry ­ sty k ę h ierarch ii znaków szesnastow iecznych jako graficznych sygn a­ łów h ierach ii działów intonacyjnych.

(10)

Trzeba je d n a k uśw iadom ić sobie jeszcze jed n ą rzecz, w łaściw ie w iadom ą z p ra k ty k i językow ej. W przytoczonym u ry w k u M ickie­ wiczowskiego sonetu h ie ra rc h ia działów, biorąc od stro n y a u d y - ty w n ej, ch arak tery zo w ała się w yraziście k ieru n k iem linii in to n a­ c y jn ej: linią poziom ą dla działów pierw szego stopnia; wznoszącą się aż do przełom u — dla działu drugiego stopnia; opadającą aż do m o m en tu spoczynku — dla działu o h iera rc h ii najw yższej. Je d n ak k ażda z ty ch linii może się w iązać z każdym działem h ierarchicz­ n ym . W ypadek tak i zary so w u je się, przejściow o, rów nież w p rzy ­ kładzie z M ickiewicza, ale zaobserw ujm y go n a przykładzie p ro st­ szym i b ardziej w yrazistym :

Cały dzień / siedzim y w okopach / pod Jeziornem.

Gdy zdanie to w ygłaszam y tonem obojętnym , rozpada się ono n a trz y człony o poziom ym to k u lin ii in to n acy jnej, k tó ra ty lk o w członie o statn im lekko zagina się k adencyjnie, Jeżeli jed n a k to sam o zdanie p rzeczy tam y z gniew em , oburzeniem (np. w znacze­ niu: „Do diabła! niep otrzeb nie cały dzień...“ itd.), zm ieni się w ted y ry su n e k lin ii into n acy jn ej, zm ienią granice członów i w alo r ich działu:

Cały dzień siedzim y w okopach pod Jeziornem.

O trzym u jem y dw a człony. P ierw szy obejm uje dw a słow a po­ czątkowe, m a k ró tk ą, ale w znosząco-opadającą linię intonacyjną, dział po nim — o h ierarch iczn y m w alorze drugiego stopnia. Pozo­ stałe słow a w ypow iedzi, k tó re w poprzedniej in te rp re ta c ji rozpadały się n a dw a człony, jak b y ścieśniają się, tw orząc jed en człon o trzech zestro jach akcentow ych.

D ziały in to n acy jn e różnej h iera rc h ii jako re z u lta t aktualizo w a­ n ia danej w ypow iedzi, dzielą ją n a różne człony, ale rów nież speł­ n ia ją fu n kcję w iązania, spajania. T en sim ultaneizm dw ojakiej a przeciw staw nej zarazem fu n k cji działów, zw łaszcza w u ry w k ach dłuższych, bardziej skom plikow anych co do sw ych związków sem an ­ tycznych spraw ia, że w a lo r działów, ciągle ten sam w swej tró jsto p ­ niow ej h ierarch ii, s ta je się rela ty w n y i k o relaty w n y w zm ienności sw ych aspektów w każdym ind y w id u aln y m w ypadku. W alor działu, a co za ty m idzie — odpow iadający m u znak graficzny, nie je st w ielkością sztyw ną, „ a b so lu tn ą“ . D any dział o trzy m u je swój w alo r (któregoś z trz e ch stopni) w zależności od sy tu a c ji danego k ontekstu. A k u styczno-audytyw ne asp ek ty działu m ogą być w ym ienne, tzn. że

(11)

np. linia opadająca, kadencyjna, z któ rą zasadniczo, „n orm aln ie“ zw iązany jest dział najw yższy, może w ystępow ać w odpow iedniej sy tu acji kontekstow ej w funkcji działu średniego, reprezentow anego dw ukropkiem . Ta relatyw ność i korelatyw ność działów spraw ia, że gdy nie rozum iem y sensu system u znakow ania szesnastow iecznego lu b n a w e t rozum iejąc ten sens nie m am y dostatecznej w praw y, dostatecznie zautom atyzow anego naw yku odczytyw ania ich sensu, u derza nas chaotyczność, niekonsekw encja, a n a w e t dziwaczność tego znakow ania.

Chrystus Jezus sstał sie nam mądrOŚCIĄ od Boga / i sprawiedliwOŚCIĄ / / i poświęć E N I E M / i odkupi E N I E M 6.

O dcinając się zupełnie od dzisiejszego system u in te rp u n k c y jn e ­ go, zapom inając o nim, a nastaw iając się n a system inton acyjn y, bez w ahania uznam y słuszność k resek jako znaków dla działów p ierw ­ szego stopnia. A le w tej sam ej P ostylli, na tej samej karcie ty tu ­ łow ej, m am y ta k zin terp u n k to w an e zdanie:

Sstał sie nam Pan Jezus mądrOŚCIĄ w naucz A N I U: sprawiedliwOŚCIĄ w grzechów odpu szczA N IU : poświęć E N I E M w o b c o w A N I U : odku­ pi E IV I E M w umęczENIU.

Dlaczego tu m am y dw ukropki? Przecież i to zdanie oparte jest n a w yliczeniu, co daje człony rów now ażne o działach pierw szego stopnia. J e st jed n ak różnica. K ażdy człon wypow iedzi w oder­ w an iu m ożna by rozbić na dwa („Sstał sie nam P an Jezus m ądrością / w nauczaniu: spraw iedliw ością / w grzechów odpuszczaniu“ itd.). J u ż to w y jaśn ia owe dw ukropki. Ale autor chciał tu dać wskaźnik, że należy te człony czytać jed n o litą em isją into nacyjn ą z zaw ie­ szeniem pierw szego stopnia odpow iadającym w yliczeniu, a zarazem podkreślić, że je s t to człon ściągnięty z dwóch w jeden, co pocią­ ga za sobą wzm ożenie intensyw ności zaw ieszenia głosu. Różnica w członow aniu m iędzy poprzednio przytoczonym zdaniem z P ostylli, a om aw ianym w tej chwili, je s t subtelna, ale isto tna i n a pew no nie pobruździł tu d rukarz. Członowanie to je s t słuszne, w yrażające wolę au to ra bardzo czułego, n a g rę efektów intonacyjnych; tym bardziej, że w obydw u zdaniach stosuje on subtelnie grę w spół­ brzm ień rym ow ych (w sensie retorycznego sim iliter cadens).

6 P ostilla Catholica... Przez D. Jakuba W u y k a . . . W Krakowie. W dru­ karni Siebeneycherowey: Roku Pańsk: 1584. Cz. 1. Karta tytułowa.

(12)

Jeszcze jed e n p rzy k ład z P o stylli W ujka:

Czasu onego m ówił Jezus uczniom swoim: Dana mi jest wszystka m oc na niebie i na zie m i7.

W cytow anej pow yżej całości m am y w ew n ątrz znak dw ukropka. Nie stoi on tu ta j jak o zn ak poprzedzający „cudze słow a“, o co, jak będzie jeszcze o ty m m owa, szesnastow ieczne znakow anie nie tro ­ szczyło się zu pełnie i świadom ie. G dybyśm y p a rtię po dw ukropku zm ienili na: „iż dana m u jest...“ — c h a ra k te r działu intonacyjnego, jak o czynnika dzielącego i wiążącego równocześnie, zm ieniłby się zupełnie. A le tak ja k jest, kreska b y łab y za mało, kro p k a za dużo, dw u k ro p ek n a to m ia st re p re z e n tu je tu w łaściw y w alor działu.

P rz y k ła d y z W ujk a są proste. Ale w eźm y u ry w e k dłuższy, b a r­ dziej złożony, z Q uincunxa Orzechow skiego:

(1) Ku Czytelnikowi polskiem u / przed Quincunxem krótka Pisarzowa Prośba.

(2) (a) Prosi cie Pisarz / Czytelniku miły: (b) Naprzód / abyś z dobrą w olą y m yślą Q uincunxa tego czytał, (c) Potym / żebyś w tym Quincunxie czytaiąc / pochlebstw a n ie czekał żadnego: ale prawdy ostrey i szczy- rey / abyś sie tu doczytać nadziewał, (d) Na koniec / abyś nie pierwey osądził przodek tego Q uincunxa / aliżbyś przyszedł do końca przez iego pośrzodek.

(3) To gdy uczynisz / w iele skrytych / a tobie pożytecznych rzeczy po­ znasz / y sam siebie oglądasz: gdy w iedzieć będziesz / coś iest / gdzieś iest / y czym eś iest / czym stoisz / czym giniesz / czym naprawiony być możesz: czego się z podpisaney Summy hnet dogadasz8.

U ryw ek te n składa się z trzech spójnych całości sem antycz­ nych. U derza w n ich różn oraka pozycja dużych liter. Że m am y „C zytelnikow i“, „ Q u in cunxem “, n a w e t „P isarzo w a“ — to jeszcze zrozum iałe. Ale dlaczego „ P ro śb a “? Nie będziem y rozw iązyw ać tej zagadki. Jeżeli zw rócim y uw agę n a in n e jeszcze pozycje dużych li­ te r w części (2), to dlatego, że n a rz u c a ją się one ze w zględu n a po­ przedzające je znaki in te rp u n k cy jn e . Część ta (2) składa się z p a rtii zdania początkow ego (do pierw szego dw ukropka) i z p a rtii n a stę p ­ nej, bardzo spoistej, rozw ijającej się trzem a etapam i, co p o d k reślają przysłów ki: (b) „N aprzód“ , (c) „ P o ty m “ , (d) „Na koniec“ .

T aki stosunek obu p a rtii uzasadnia znak dw ukropka, położony m iędzy nim i. N ie są to bow iem całości ta k blisko spoiste, by w y sta r­

7 Tamże, cz. 2, list 1.

8 Quincunx, Tho ie st / Wzor K orony P olskiey / na Cynku w y sta w io n y przez Stanisława O r z e c h o w s k i e g o... Kraków 1564.

(13)

czała tu kreska, ani ta k zam knięte i usam odzielnione, by należało dać kropkę, k tó ra jak o dział in to n acy jn y rep re z en tu je w w iększym stopniu w alor dzielenia niż w iązania. G dybyśm y „sztyw no“ i „lo­ gicznie“ rozum ow ali dalej, m usielibyśm y zarzucić niekonsekw encję w postaw ieniu k rop ek m iędzy częściami b— с oraz с— d. Rzecz je d ­ n ak w tym , że ów dw ukropek m iędzy zasadniczym i p a rtiam i („miły: N aprzód“) w yznacza p ersp ek ty w ę p roporcji w szystkich znaków n a ­ stępnych. K ropka, rozgraniczająca części b— c, jest, słuchow o biorąc, zupełnie n a m iejscu, p rzypada bowiem po członie o intonacji opa­ dającej, po członie, którego klauzula m a w alor kadencji. Ale w zm iankow ana już p ersp ek ty w a sygnalizuje, a dalszy ciąg p o tw ier­ dza, że je s t to kadencja pozorna. Identycznie przedstaw ia się sp ra ­ w a z krop k ą m iędzy częściam i с—d. Ze s tru k tu ry całej części (2) w ynika, że w łaściwa, rzeczyw ista kadencja p rzypada dopiero na końcu (d) po słow ie „pośrzodek“.

N arzucona przez pierw szy dw ukropek perspek tyw a relatyw izuje rów nież i in ne znaki. W części (c) m am y w ew nątrz dw ukropek. J e śli chodzi o fonikę, o c h a ra k te r au d y tyw n y linii intonacyjnej, to m om ent ten stanow i kadencję. Je st to jed n ak rów nież kad encja pozorna, ale p rzyp ad a ona w ew n ątrz całości ograniczonej rów nież k adencjam i pozornym i. Ta w ew n ętrzn a kadencja pozorna je st więc k adencją pozorną niższą i zupełnie logiczne, że nie m ogła ona być oznaczona kropką. W tej samej części (c) m am y rów nież trz y kreski. Z tych drug a i trzecia, biorąc od stro n y fonicznej, m ają w alor a n ty - kadencji (w alor drugiego stopnia reprezen tow an y zasadniczo d w u­ kropkiem ), bo p rzy p a d a ją n a m om ent przełom u wznoszącej się linii in to n acy jn ej n a opadającą. Ale podobnie ja k w ew nętrzna kadencja pozorna została rela ty w n ie do k o n tek stu obniżona do funkcji dzia­ łu średniego (:), ta k ten dział śred n i do najniższego (/).

M am y tu zjaw isko — bardzo w ażne dla zrozum ienia logiki in ­ te rp u n k c ji in ton acy jn ej — działów nadrzęd ny ch i podrzędnych (co n ie m a nic w spólnego z sy ntak ty czn y m stosunkiem n ad - i podrzęd- ności), w y nik ającą stąd relaty w izację trzech k ategorii w aloru dzia­ łów i zw iązane z ty m pozornie chaotyczne, niekonsekw entne loko­ w anie znaków. Nie w dając się ju ż w analizę, przytoczym y jeszcze jed en przy k ład z Orzechowskiego, ilu stru jąc y dotychczasow e w y ­ wody:

Panow ie / a Bracia mnie m iłościwie łaskawi: Trudno milczeć gdy boli / trudno nie wołać w złey toni / trudno też niewzdychać w niewoli: w iedney łodzi siedzim y / Wiatry przeciwne mamy / w ełn y biią / maszty

(14)

łomią / żagle drą / Morscy Raytarzy na łódź szturmuią / nas dobywaią / ognie m iecą / łódź palą: na Patrona godzą / Żeglarze spią: Ja ginąc / na was Rata / wołam: których w szystkich pomoc w ielka / z osobna każdego / m ała moc w tey łodzi iest. Coż w ołasz э rzeczecie. To / w szyscy do sztyru bieżcie / masztu strzeżcie / żagle na tram ontanę naciągaycie / na lewo ku Niemcom nieuchodźcie / w iatrów sie bóycie / Polskim i pływ aycie / P a­ trona brońcie / Żeglarza ze snu obudźcie. Inak / w szyscy iedną plagą ze mną zginiecie 9.

In to n acy jn y system in te rp u n k c ji je s t bardzo prosty, ja k się w y­ razi o nim K opczyński w dw a w ieki później, je s t ,,przy ro dzo ny “, bo opiera się n a tym , co k ażdy człowiek zna ze sw ego dośw iadczenia językow ego i sto su je n iem al autom atycznie jako „nad aw ca“ lub „odbiorca“ m ow y. In to n acy jn y system in te rp u n k c ji używ a zasad­ niczo trzech znaków, rep re z en tu ją c y c h trz y zasadnicze w alo ry dzia­ łów. Zw ażyw szy jed n a k „m igo tliw ą“ relaty w n o ść ty ch w alorów , m u ­ siały się u stalić p ew ne n o rm y ty p izu jące i specjalizujące sposoby użycia odpow iadających im znaków .

N im dotk n iem y i tej spraw y, z a p y ta jm y naprzód, sk ąd się w ziął ów system w polskich d ru k ac h szesnastow iecznych. N ie je s t on pol­ skim „w y n alazkiem “, m a za sobą b ardzo s ta rą trad y cję, sięgającą głębokiego an ty k u .

W starożytności pisano w szystko jed n y m ciągiem , nie oddziela­ jąc ani słów, ani zw rotów , ani zdań. W starożytności „słow o p isane“ stosunkow o b ardzo rzadko przebiegano oczami w cichym czytaniu. N orm ą było w ygłaszanie, deklam ow anie p isan y ch tekstów . W takiej sy tuacji n asu w ała się p rak ty c zn a p o trzeb a jakiegoś znakow ania prze­ cinkowego (przecinającego jed n o litą ciągłość duktu). I jako n a jb a r­ dziej n a tu ra ln a m u siała się w ysuw ać zasada in to n acy jn a przecina­ nia znakam i ty ch m iejsc, w któ ry ch w ystępow ały cięcia w s tru ­ m ieniu m ow y ujm ow anej audyty w nie. S tarożytność w ytw orzyła pew ien system znakow ania na podstaw ie in to nacyjn ej. Sposoby an­ tyczne przeszły jako dziedzictw o do średniow iecza. Jeszcze n iek tó re polskie rękopisy średniow ieczne, a w ięc pochodzące z późnego lub końcowego etap u średniow iecza, pisane są jed n y m ciągiem z n i­ kłym i tylko w staw kam i znaków in te rp u n k cy jn y ch . Ogólnie jed nak w średniow ieczu zdaw ano sobie spraw ę z potrzeby rozczłonow ania m onotonii jednolitego ciągu i rozum iano w agę tej potrzeby.^. Oto jedn a z w ypow iedzi na ten tem at:

(15)

Est ergo distinctio pars peryo d i quadam vocis differentia proferanda et certo puncto in te x tu littere prenotanda. D istinctionum alia suspensiva, alia constans, alia fin itiva. Suspensiva est ad quam auditoris animus quasi exteriu s prolatione suspenditur e t ab in tellectu s sui plenitudine retardatu r, et hec punctanda puncto plano et virgula prorrecta superius. Constans est ad quam si possit auditor sine suspensione quiescere, p o test tarnen oratio aliquid subrogare; et hec est puncto plano et sim plici term inanda. F initiva est qua prolata utriusque quiescit intentio, u t nec plu s v e lit oratio aliqu id addere nec auditio necessere habeat aliquid exoptare; e t hec scribenda puncto plano et virgu la deorsum flex a. Earum vero triu m in unius p eryo d i tale habebis exem plum : Quoniam in ter m u ltiplices rerum even tu s tue fidei expertu s sum p u rita te m o exponere iam tib i anim i sé­ créta non vereor. quoniam in anim i secretario te velu t quibusdam bra- chiis in tim ae caritatis am plec to r; 10

Zarów no treść w ypow iedzi, ja k ilu stru jąc y ją p rzy k ład w skazu­ j ą w yraźnie n a in to n acy jn ą zasadę. W praw dzie w ygląd graficzny znaków rep re z en tu ją c y c h w alo r trzech zasadniczych działów je s t in n y niż w naszych d ru k ach szesnastow iecznych, ale sam a zasada n ie ulega w ątpliw ości.

W ynalazek d ru k u niesłychanie wzm ógł czytelnictw o. W praw dzie in k u n ab u ły przew ażnie nie różnią się w yglądem sw ych k a rt od k a rt rękopisu (druk odgryw a rolę jak b y tylko m u lty p lik a to ra egzem plarza), ale w krótce różnica m iędzy książką a m an u sk ry p tem staje się u derzająca. W rozw ijającym się procesie zagadnienie w szel­ kich aspektów graficznej stro n y tek stu m usiało ulec nie tylko rew o­ lu cy jn em u w strząsow i, ale i zyskać n a ważkości.

A ldus M anucjusz Młodszy, przedstaw iciel znanego rodu d ru k arzy z W enecji, w ydaje w 1566 r. swą Ortographiae ratio, k tó ra zaw ie­ r a rów nież rozdział pt. In terp u n g en di ratio. Rozdział te n przytoczy­ m y w obszernych w yjątk ach , gdyż tłum aczą one praw ie w szystko w in teresu jący m nas zagadnieniu.

Prim um illud sciendum est, m inim am esse distinctionem aversum sem icirculum , qui hoc modo designatur, quam alii Comma, non nulli Se- m ipunctum apellant: ea vero non integram sententiam , nec sententiae partes term inât, sed nomina, v e l verba distinguit, quae modo aliquid di f­ férant, ut, cum dicim us, Vir probus, e t eruditus: aut, G ravitate, studio, contentione: et in sim ilibus. seruit etiam verbis, non ea dem significan- tibus, hoc m odo H ortari, orare, monere. sed quaedam virtu tes usu nimio, delabuntur in vitiu m . Sic an im adverti si om nibus verbis, varia significan- tibus, haec apponatur nota, non modo non explicari sententiam , sed etiam

10 Thomas de C a p o u e . Cyt. w g wyd.: G. L o t e , H istoire du ve rs fran ­

(16)

im pediri, ut, si velis, quot verba sint, totidem distinguendi notas appo- nere, quia non eadem verboru m om nium significatio videatur. quod in ter- du m a c c id itu .

P rzytoczony te k st n ieu sta n n ie dostarcza przyk ładó w n a „dzi­ w aczne“, z dzisiejszego p u n k tu w idzenia, stosow anie znaków . W tre ­ ści sw ej jed n a k je s t zup ełnie niedw uznaczny co do c h a ra k te ru i zak resu fu n k cji p rzecin ka jak o znaku intonacyjnego. R epre­ z e n tu je on dział najniższy, po członie pierw szego stopnia. M anu- cjusz, fo rm u łu jąc swe zasady norm aty w nie, mówi, że przecin ek od­ dziela rzeczow niki i czasowniki, ale zarów no podane p rzy k ład y ja k i zastrzeżenie końcow e w skazują, że chodzi tu o najp ro stszy , dalej niepodzielny in to n a c y jn ie człon, bo sam a u to r oddziela przecinkiem nie ty lk o i rzeczow niki i czasow niki, lecz i in n e części m owy, ja k rów nież zespoły słów, o ile stanow ią one jed e n człon. P rzecinek M anucjusza odpow iada k resce (/) w polskich d ru kach szesnasto- wiecznych. P rzy taczan e p rzy k ła d y z Kochanowskiego, W ujka, O rze­ chowskiego w skazują, że jej „zachow anie się “ je st identyczne. W d ru k ach p o lskich k resk a (/) w y stęp u je w yłącznie w tedy, gdy są one sk ład an e czcionką gotycką; tam , gdzie po jaw ia się czcionka łacińska, w y stę p u je przecinek.

D rugim znakiem , k tó ry om aw ia M anucjusz, je s t śred n ik (;).

Eadem nota [sc. sem icirculum — S. F.] si cum puncto coniugatur, u t sit haec; a liter usurpatur, modo enim distin gu it contraria nomina, hoc modo: Publica, p r iu a ta ' sacra, profana; tua, aliéna, quo in exem plo, sa tis constat, neque unicum sufficere sem icirculum , et ea nota, quae gem ino puncto descrïbitu r sic: nim ium sententiam retardari. in terdu m etiam locum h abet in iis locis, u bi non contraria nomina sunt, sed sententia ita va ria tu r verbis, ut, si sem icirculum apponas parum sit; si gem ina puncta, nim ium . u ti exem plo cogitabam : sed; effluxisse exem plu m satis apertum sensi, in p roxim a superiore sententia. cuius generis occurrunt plurim a in antiquorum lïbris. quam quam cur parcam operae? cum praesertim in ter om nes notas hanc, de qua nunc agimus, esse om nium difficillim am in telli- gam. exem pla igitu r haec erunt: R atio docet, si adversa fortu na sit, n i­ m iu m dolendum non esse; si secunda, m oderate laetandum . nam, si p o st ïllu d, Non esse, addas sem icirculum , quasi p raecipiti cursu sententia fere- tur: quae tam en, cum b ip a rtita sit, po st priorem partem omnino debet paru m per consistere. si uero bina pu n cta in eo loco m alis adiungere, tam - tam separationem sen ten tia non feret: cuius posterior pars a priore pen det; quandoquidem verbu m , docet, u tram qu e sententiae partem aeque régit. S im ile hoc est: Tu, quid d iv itia e valean t, liben ter spectas; qu id v irtu s non

11 Tekst rozdziału Manucjusza podaję w g Dodatku do wyd.: F. Ł a g o w ­ s k i , O znakach pisarskich. Warszawa 1895.

(17)

item . U tam ur etiam longiore am bitu , ut ostendam us, quid in ter bina punc­ ta, et punctum sem icirculo im positum in tersit. ad Torquatum ita scripsit Cicero: Etsi ea perturbatio est om nium rerum u t suae quem que fortunae m axim e paen iteat nem oq. sit, quin ubivis, quam ibi, ubi est, esse m alit: tarnen m ihi dubium non est, quin hoc tem pore, bono viro, Romae esse, m iserrim um sit.

P olskie tek sty szesnastow ieczne nie u żyw ają średnika. Je że li zaś pojaw ia się on tam , to chyba sporadycznie i przypadkow o. A ldus M anucjusz uw aża średnik za n a jtru d n ie jsz y znak do stosow ania. Trudność ta polega n a relatyw ności jego w aloru, będącej zresztą w łaściw ością w szystkich znaków system u intonacyjnego, jako w y­ rażający ch rów nocześnie fu n k cję dzielenia i wiązania, stopień roz­ dzielności i spójności, u w aru n k o w an y sem antyką danego u ry w k a. Szesnastow ieczne te k sty polskie nie uży w ają średnika, ale nie rezy ­ g n u ją z oznaczania tego, co on w edług n o rm y M anucjusza p rzed ­ staw ia. A nalizując u ry w e k Orzechow skiego stw ierdziliśm y, że nie w szystkie k resk i są ta m sobie „ró w n e“. Podobnie w ygląda sp raw a z dw ukropkam i. M anucjusz zróżnicow ałby je praw dopodobnie śre d ­ nikiem i dw ukropkiem . W prow adzenie jeszcze jednego znaku w u ry w k u Orzechow skiego spowodowałoby nie tylko zm ianę w p ro ­ porcjach i ogólnym rozłożeniu znaków, ale i znaczne ich zagęszcze­ nie w ury w k u . Zagęszczenie znaków, m ające służyć w iększej p re ­ cyzji, m oże jed n a k zacierać i zazwyczaj zaciera p lastyk ę konturów into nacy jny ch. Może dlatego trzy m an o się u nas tylko trzech zasad­ niczych znaków , licząc n a n arzu cającą się bezpośrednio re la ty w i­ zację w alo ru znaków dzięki tem u, co nazw aliśm y p ersp ek ty w ą nadrzędności i podrzędności w alorów w p a rty tu rz e danego uryw ka. Z resztą sam M anucjusz m usi ulegać naciskow i tej perspektyw y , czego dow odem są zarów no jego rozw ażania, ja k i podanie p rzy ­ k ładu z Cycerona, gdzie postaw iony został dw ukropek a nie średnik. R elatyw ność w alo ru pod k reśla rów nież M anucjusz, om aw iając dw a n astęp ne znaki:

Sequ itu r gem inatio puncti: cuius ea v is est, u t quasi m edium locum obtin eat in ter pu nctum sem icirculo iunctum, et unicum punctum , nam bina puncta si cum puncto, et sem icirculo com parentur, plus ad sententiam disiungendam ualent; si cum unico punto, minus, omnino autem usurpan- tur, cum sententia uel duas, ve l plures, habet partes, quae suis singulae verb is reguntur, per se consistunt absolutaeque sunt ut, quem adm odum e x in tegris m em bris sit in tegrum corpus, ite m ex in tegris partïbu s sen ten ­ tia consistât universa. E xem plum hoc erit, ex eadem Ciceronis epi­ stoła: Etsi, quocumque in loco quisque est, idem est ei sensus, e t eadem acerbitas ex in teritu rerum et publicarum et suarum; tam en

(18)

oculi augent dolorem qui ea, quae ceteri audiunt, in tu eri coguntur, nec au ertere a m iseriis cogitationem sinunt. In terdum au tem ita longe p rogreditu r sententia, u t non uno tan tu m loco, sed iteru m e t saepius ge- mino puncto distingu en da vid ea tu r; p ra esertim cum in tégras habet p a r­ tes, in quibus non modo sem icirculus, sed nec punctum cum semicirculo sufficiat.

R estât unicum punctum , quo sen ten tia concluditur, ac term inatur. nec difficilem cognitionem habet: quis enim non vid et, quo verbo sententia finiantur; quam quam , u bi concisa sen ten tia est, e t concisa ite m altera sub- sequitur, gem ino puncto ego quidem u tor libentius, quam unico. u t in hoc exem plo: H ospitium m ih i para: eras enim adero: e t in hoc: De m eis rebus n ihil tib i mando: tu, qu id agendum sit, iudicabis. Illud etia m a proposita narratione non alienum vid etu r, post unicum pu nctum si sequitur sen ­ tentia, superiori non dissim ilis, prim u m verb u m littera m inuscula incipere; si vero dissim ilis, m aiuscula. quod si non solum dissim ilis sententia, sed omnino dissim ile sequatu r argum entum : tu nc ea, quae sequuntur, non solum unico puncto, e t littera m aiuscula, sed etiam aliquo intervallo, seiungenda sunt: u t appareat diversae m ateriae prin cipium esse.

Gdy zestaw im y to w szystko, co m ów i M anucjusz o dw ukropku w p a rtia c h dotyczących średnika, dw u kro pk a i kropki, w idzim y jak m ienią się asp ekty fu n k cji tego znaku, choć on sam ciągle pozostaje sobą. J e st to zn ak rep re z en tu ją c y śred n i w alor działu intonacyjnego; nie może więc zam ykać całości, tra k tu ją c e j jed n ą m aterię, może przypadać tylk o w e w n ątrz niej. P ojęcie całości tra k tu ją c e j jed n ą m aterię nie pok ry w a się z fo rm aln o-gram atyczn y m pojęciem zdania, choćby n ajb ard ziej złożonego. Całość ta k a m oże się składać ze zdań sy n takty czn ie bardzo od siebie niezależnych, m usi m ieć jed n ak w spólną nić sem antyczną. W takich całościach w alor fu n k cyjn y d w ukropka szczególnie się różnicuje. O dw racając spraw ę m ożna powiedzieć, że d w u k rop ek je s t ja k b y w skaźnikiem odautorskim , sygnalizującym , iż dany ciąg a u to r tra k tu je i rozum ie jako sem an­ tycznie ściśle z sobą pow iązany i ap elu je do takiego rozum ienia przez czytelnika, k tó ry odpow iednim em itow aniem lin ii in to n a c y j­ nej jedność tę podkreśli.

W p odaw anych p rzy k ład ach z O rzechow skiego w ystępow ała ta w łaściw ość dw ukropka. A le z jask ra w ą w yrazistością, odsłaniając zarazem su b te ln ą celowość użycia, przejaw ia się ta w łaściwość daw ­ nej in te rp u n k c ji w n a stę p u jąc y m u ry w k u z K ochanowskiego:

Acz mi miodu Podolskie pasieki n ie daią / Ani w mem lochu w ina Serem skie stawaią: Ani bogate stada ow iec niezliczonych Strzygą odroślą traw ę po górach zielonych: Przedsię nazbyt ubóstwa nieznać w domu moim /

(19)

Aby mi w ięcey trzeba / Ufam w Bogu swoim: A le gdy niepotrzebne chciwości odprawię / Lepiey daleko płatu sobie tym poprawię: Niżbych bogate pola W ęgierskie z porządnym Państwem Węneckim złączył: ludziom wielożądnym W iela y niedostawa: niech przyimuie z dzięką / Komu ścisłą / co dosyć / Bóg udzielił ręką.

(Pieśni II, IV)

Inaczej, bardziej jednolicie fu n g u ją dw ukropki w n astępu jącej fraszce:

Panny / które na w ielkim Parnazie mieszkacie / A Ippokreńską rosą w łosy sw e maczacie:

Ieslim się w am zachował iako żyw statecznie / A ni mam w oley z w am i rozłączyć się w iecznie / Iesli Królom niezayźrzę pereł / ani złota / A m ilsza m i daleko / niż pieniądze / cnota: Iesli niechcę / żebyście komu pochlebiały / Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały: Proszę / niech zemną zaraz me rymy nieginą / A le kiedy ia umrę / ony niechaj słyną.

(K u Muzom)

K ropka, m ówi M anucjusz, je s t łatw a do rozróżnienia („nec d ifji- cilem cognitionem h a b et“). R eprezentuje ona dział, k tó ry nie m oże i nie pow inien podlegać relatyw izacji. J e d n a k M anucjusz rozróżnia k ropkę „m ałą“ i kropkę „dużą“ i sam nieustan nie w sw ym tekście posługuje się ty m rozróżnieniem . Takie rozróżnianie w in tonacy j­ n y m system ie in te rp u n k cji je st najzupełniej konsekw entne. K ropka rep re z en tu je dział końca, zam knięcia frazy. Foniczny „obraz“ tego działu c h a ra k te ry z u je linia intonacji opadająca i załam u jąca się w końcu swego odcinka ku dołowi na znak spoczynku. W kropce z n a tu ry rzeczy dom inuje asp ek t odgraniczający i dzielący. Nie ginie przecież zupełnie aspekt wiązania, spajania. Zaś spójność dwóch całości intonacyjnie zam kniętych, czyli sem antyczna spójność dwóch pełnych fraz, może być różna. I dlatego słusznie rozróżnia M anucjusz kropkę „m ałą“ i „du żą“. Inna spraw a, jak te relatyw ne aspekty kro p ki graficznie przedstaw iać. W polskich drukach szesna- stow iecznych stosow ana jest, zdaje się, w yłącznie „duża“ kropka. Nie znaczy to jednak, by nie b y ły stosowane relaty w n e aspekty jej w aloru. P rzy taczan a ju ż pieśń Kochanowskiego: „Srogie łań cu ­ chy...“ — m a tak ie kropki. A oto inny przykład:

A gdy do sław ney Krety przypłynęła / Z w ielkiey tęsknicę w łosy targać ięła.

(20)

Skarżąc sie z płaczem: Oycze móy łaskaw y / Któregom zbyła prze m e głupie sprawy. Com ia tu m iała czynić w tey krainie o

СP ieśni I, VI)

P ierw sza kropka, k tó ra ta k m ocno ,,szokuje“ dzisiejsze nasze poczucie in te rp u n k cy jn e , by ła dla św iadom ości szesnastow iecznej, zdaje się, „ n o rm a ln ą “ distinctio fin itiva . W w ieku XV I im iesłów n a -ąc n ie ró żn ił się ta k znacznie sw ym aspektem sem antycznym od form y osobowej czasu teraźniejszego. Obie form y m iały, zdaje się, p raw ie c h a ra k te r w ym ienn y i sform ułow anie Kochanow skiego odpow iadałoby dzisiejszem u sform ułow aniu: „Z w ielkiej tęsknice w łosy targ ać jęła. S k arży się z płaczem ...“

K ropka d ru g a zam yk a zdanie podrzędne, w trącone, p raw ie o cha­ ra k te rz e naw iasow ym . M a ono w y raźn ie in ton ację opadającą, ka­ d en cy jną i to w łaśn ie postaw iona tu k ro p k a m a podkreślić, choć z drugiej stro n y zdanie bardzo ściśle w iąże się z całością treści „cudzysłow u“ .

K ropka, jak o zn ak działu zrelatyw izow anego, m a w y b itn ie cha­ ra k te r w skaźnika odautorskiego, k tó rą z m ożliw ych lin ii intona­ cy jny ch należy zastosować, by tra fić w e w łaściw y odcień sem an­ tyczny.

A kiedy m ię nalepsze m iały podkać gody / N iew iem co za zły człow iek oberwał iagody. Y używ a z roskoszą / czego dostał snadnie / A m nie patrząc ieno sie serce n ie rozpadnie.

(Pieśni I, XII)

P rzeczy tajm y te n u ry w e k z k ro p k ą w dru g im w ierszu, a potem bez żadnego znaku, ciągnąc dalej linię in to n a c y jn ą p rzez n astępn e zdanie spójnikow e. P rz y ty m d ru gim p rzeczy tan iu (z dzisiejszym rozlokow aniem znaków ) i ta k m usim y zaw iesić głos po „sn ad nie“, a przez to u w y pu k lić sens em ocjonalny ostatniego w iersza. Ale K ochanow ski, dając k ropkę po „jag o d y “, każe w ty m m iejscu za­ w iesić głos, sk upić świadom ość n a ty m m om encie treści, a przez to u w y p u k lić ró w nież owo „używ a z rozkoszą“. W te n sposób zostają u w y d atn io n e in n e e le m en ty przedstaw ień, a przez to zaakcentow ane in ne elem en ty zab arw ien ia em ocjonalnego. K rop k a położona przez K ochanow skiego m a sw e uzasadnienie. D ział przez nią rep rezen to ­ w any, choć m a au d y ty w n ie cechy kadencji, n a b ie ra w a lo ru re la ­ tyw nego, w ydobyw ającego fu n k cję w iązania, spajania, n a d fu n k cją dzielenia, zakończania. We fraszce Do snu m am y serię kropek,

(21)

z k tó ry ch tylko kro p ki w w ierszu czw artym , dw unastym i ostatnim m a ją zdecydow anie c h a ra k te r distinctio fin itiva, pozostałe opalizują relatyw iiością swego w aloru:

Śnie / który uczysz umierać człowieka / Y okazuiesz smak przyszłego wieka. Uśpi na chw ilę to śm iertelne ciało: A dusza sobie niech pobuia mało.

Chceli gdzie iasny dzień wychodzi z morza / Chceli gdzie w ieczór gaśnie pozna zorza. Albo gdzie śniegi panuią / y lody / Albo gdzie w yschły przed gorącem wody. Wolno iey w niebie gwiazdom się dziwować / Y spornym biegom zbliska przypatrować. A iako koła wspołecznym m iianiu /

Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu. Niech się nacieszy nieboga do w oli /

A ciało /' które odpoczynek w oli / Niechay tym czasem tęsknicę nieczuie / A co to nie żyć / wczas się przypatruie.

Rozdział M anucjusza In terpu n gen d i ratio zaw iera jeszcze uw agi o znaku zapytania:

Interrogandi nota quem sibi locum postu let, verbu m ipsum signifi- cat. in dolore autem et in adm iratione, si quis unico puncto, non in terro ­ gandi nota, utetu r, m eo iudicio recte faciet, u t in hoc exem plo: Quanta calam itas im pen det reip. et in hoc: Quantas u tilitates humano generi philosophia p eperit. Interdum , licet m anifesta interrogatio sit, In terro­ gandi tarnen nota non utim ur, ut, cum sententia usque eo producitur, ut illa in terrogandi vis, quae prim is verbis agnoscebatur, longiore pau latim spatio dem inuta, evanescat. p robetu r exem plo: A n tu pu tas esse bonos viros, qui am icitias u tilita te sua colunt, nihil ad hum anitatem , nihil ad honestum referu n t; nec libenter ea curant, quae ego nisi curarem, p ra e­ te r cetera prorsus m e tu a beneuolentia, in qua magnam fe lic ita tis. meae partem soleo ponere, indignum putarem .

Uw agi M anucjusza w y ja śn ia ją nam zasady lokow ania znaku zap y tan ia w drukach szesnastow iecznych. Staw ia się go tam, gdzie v is interrogandi je st w yrazista, zdecydow ana, przy czym staw ia się go bezpośrednio po słowie lub gru p ie słów, do któ ry ch się on odnosi. S tą d następ u jące lokow anie tego znaku:

Kto mi dał skrzydła / kto mię odział pióry / Y tak w ysoko postaw ił / że zgóry

Wszystek św iat widzę / a sam iako trzeba Tykam sie nieba э

(22)

Złotego słońca / które nieskończony B ieg bieżąc w rotne od początku świata

Prowadzi lata p

Toli iest on krąg odm ienney św iatłości / Wódz gwiazd rozlicznych / y sprawca żyzności p Słyszę głos wdzięczny: prze Bóg / a na iawi /

Czy mię sen bawip

(Pieśni I, X)

Vis interrogandi ogarn ia całe zdania i dlatego na ich końcu p rzy ­ p a d a ją znaki zgodnie z obyczajem dzisiejszym . A oto p rzy k ład kon­ sekw entnego lokow ania znaku, ale niezgodnego z dzisiejszym oby­ czajem:

Mało iest iedna śm ierć panieńskiey winie. A le na dawisz płaczę sw ey lekkości p

Czy m ię pokusa łudzi krom w innościp Która przez wrota kościane wychodzi / A na człow ieka sny dziwne przywodzi.

(Pieśni I, VI)

T utaj d ru gi p y ta jn ik został um ieszczony bezpośrednio po sło­ wach, do k tó ry c h się odnosi, m im o że zdanie ciągnie się jeszcze p rzez d w a w iersze.

Jeszcze jed e n przykład, kiedy p y ta jn ik nie został postaw iony wcale:

Szlachetne płótno / na którym leżało Owo tak piękne w oczu m oich ciało / Przecz tego sm utny u fortuny sobie Ziednać niem ogę / aby głow ie obie

Pospołu na tw ym wdzięcznym mchu leżały / A zobopólnych rozmów używały.

(Na poduszkę)

T utaj siłę p y ta jn ą zaw iera w sobie słów ko „przecz“ . Ale jego ładu n ek nie nasyca dalszego ciągu słów, siła p y ta jn a rozw iew a się (,,evanescat“) i przechodzi w no rm aln ą in tonację oznajm ującą. Z resztą m ożna dyskutow ać, czy m am y tu intonację p y tajn ą , czy w ykrzyknikow ą, czy też in to n ację oznajm ującą, nasyconą złożoną in g red ien cją uczuciow ą („Przecz tego sm utn y...“).

D zisiejsza in te rp u n k c ja szafu je znakiem zap y tan ia i w y k rzy k n i­ kiem stosunkow o hojniej i zgodnie z u stalo n y m obyczajem obowią­ zuj ąco. In te rp u n k c ja szesnastow ieczna zn aku n a w y k rzy k n ik nie używ a wcale, zaś znaku zap y tan ia tam tylko, gdzie nie ulega to

(23)

wątpliw ości. W w y padku wątpliwości, a raczej niejednoznaczności ekspresyjnego zabarw ienia into n acji in terp u n k cja szesnasto w ieczna n ie lokuje żadnego znaku. Oto w ym ow ny przykład:

Ze krótkie fraszki czynię / to Jakubie winisz: Krótsze tw oie nierówno / bo ich ty n ie czynisz. (Do Jakuba)

W w ydaniach dzisiejszych w iersz pierw szy tej fraszki zao p atruje się zazwyczaj w znak zapytania. A le przecież można, n ie roniąc nic z sensu ani zab arw ien ia ekspresyjnego, wypow iedzieć to w intonacji oznajm ującej, co uw y p u k li się bardziej, gdy zm ienim y szyk zdania: „W inisz Ja k u b ie to, że czynię krótkie fraszk i“.

Z arysow ująca się n orm a in te rp u n k cji szesnasto wiecznej w u ży ­ w aniu znaku zapy tan ia m a sw oje uzasadnienie w podstaw ow ej za­ sadzie tej interp u n k cji, w jej intonacyjności.

N azwa i n t o n a c j a dotyczy dwóch zjaw isk, w spółistniejących zawsze ze sobą, ale różnych na podobieństw o dwóch stro n m edalu. In to n acja — to z jed n ej strony fraza in tonacyjna z jej w ew n ętrz­ n y m członowaniem, różnym stopniem rozdzielności i spójności, czyli w alorem działów. Z drugiej stro n y — w takich w yrażeniach, jak: in to n acja radości, sm utku, groźby, czułości — cała p aleta odcieni lu b splotów tych odcieni — ja k rów nież into nacja p y tajna, w y­ krzyknikow a, odpowiedzi; tu ta j nazw a ta dotyczy „zaw artości tre ­ ściow ej“ intonacji. To są różne rzeczy, choć zachodzą w tym sam ym zjaw isku akustyczno-audytyw nym . Działy frazy intonacyjnej, ich w alory, są niezależne od „zaw artości treściow ej“ intonacji. U zm y­ sław ianie przez znaki optyczne różnic „treściow ych“ intonacji jest prak ty czn ie niem ożliw e (jak pisow nia fonetyczna). I — ściśle bio­ rąc — nie należy do in terp u n k cji. Szesnastow ieczna in te rp u n k cja intonacyjna, choć w w ypow iedzi przytoczonego teoretyka, M anu- cjusza, n ie m ówi tego expressis verb is, to jed n ak pew ne im plikacje w skazują, że zdaje sobie z tego spraw ę. S tąd naw et, gdy chodzi o intonację p y tajn ą, najb ardziej „o biektyw ną“ z intonacji „treścio­ w y ch “, z n ak u je ją ty lk o w w ypadkach niew ątpliw ych, a raczej, gdy a u to r chce, gdy m u n a ty m zależy, żeby to była intonacja p y ­ tajn a ; to je st jego w skaźnik.

M iejsce znaku zapytan ia m usi przypadać na jakiś dział frazy. A le to, co rep re z en tu je znak zapytania, działem nie jest. Toteż gdy autor, zgodnie z zarysow anym i norm am i szesnastow iecznym i, nie staw ia p y tajn ik a, staw ia odpowiedni w ty m m iejscu znak działu.

(24)

D latego n ie m ożna zarzucać in te rp u n k c ji szesnastow iecznej k a ­ p ry śnej n iekonsekw encji czy w p ro st niedołęstw a, że raz intonację p y ta jn ą re p re z e n tu je z n a k zapytania, a in nym razem dw ukropek, kropka, a n a w e t k resk a (/).

„N iedbałość“ in te rp u n k c ji szesnastow iecznej w lokow aniu znaku zap y ta n ia pozw ala zrozum ieć, dlaczego w system ie ty m n ie używ ano cudzysłow u. W słuchow ym , a n ie optycznym ujm ow aniu w ypow ie­ dzi gran ica m iędzy słow am i a u to ra a „cudzym i słow am i“ je s t u c h w y tn a bezpośrednio. Tow arzyszy jej jed n a k rów nież szczególny dział into n acy jn y, co do w alo ru m ający c h a ra k te r pozornej lub rzeczyw istej kaden cji. G ranicę tę in te rp u n k c ja szesnasto w ieczna oznacza zasadniczo dw ukro pk iem i uw aża to za w ystarczające. Dzi­ siejszy znak cudzysłow u, sk ąd in ąd bardzo pożyteczny, je s t przecież znakiem zu p ełn ie m echanicznym i konw encjonalnym . M anucjusz n ie w spom ina n a w e t o nim (choć rob i uw agę o naw iasie).

F lo rian Łagow ski w swej ro zpraw ie O znakach pisarskich, po zacytow aniu In te rp u n g e n d i ratio M anucjusza, robi uw agę:

Wskazówki, jakie spotykam y w przytoczonych przepisach, są tak niejasne, luźne, na żadnych stałych podstawach w ynikłych z rozbioru m owy n ie oparte, że w ytw orzyć one stałego system atu nie były zd o ln e12. Opinia, ja k w idzim y, w y pad a u jem n ie dla in te rp u n k cji szesna­ stow iecznej. O ty le słusznie, że Łagow ski n ie w yobraża sobie, by m ogła istnieć in n a in te rp u n k c ja niż op arta „n a rozbiorze m ow y“, tzn. n a zasadzie sy n tak tyczno -logicznej. O pinia ta zdaje się panow ać dotychczas w śród lingw istów i histo ryk ów lite ra tu ry . P rzy n ajm n iej dowodzi tego a rty k u ł T adeusza U lewicza J a k w ydaw ać poetów doby renesansu. A utor, ja k to su g eru je ju ż sam ty tu ł a rty k u łu , skupia się n a zagadnieniu dzisiejszej reed y cji pisarzów i poetów szesnastow iecz- nych, tra k tu ją c in te rp u n k cję jako szczegół ilu straty w n y . Teza U lew icza o

n i e m o ż n o ś c i u t r z y m a n i a dawnej interpunkcji przy wydawaniu tekstów literackich, zwłaszcza poetyckich, XVI stulecia [...] oraz o n i e- c e l o w o ś c i j akiegoś p o ł o w i c z n e g o , niezdecydowanego staw ia­ nia całej sp raw y...13

— je s t n ajzu p ełn iej słuszna. Istotnie, w ydając dzisiaj pisarzy d aw ­ nych, trzeb a n ieja k o zapom nieć o daw nym znakow aniu i „goły“

12 Tamże, s. 14.

13 T. U 1 e w i с z, Jak w y d a w a ć p oetów doby renesansu. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XLV, 1954, z. 2, s. 536.

(25)

te k st zaopatrzyć w znaki w edług norm dzisiejszych. P rzy k ład y ta ­ kiego „tran sp o now an ia“, jakie podaje Ulewicz, we w szystkich p r a ­ w ie w ypadkach są słuszne i popraw ne. Je d n a k Ulewicz p a trz y na in te rp u n k cję szesnastow ieczną rów nież przez okulary in terp u n k cji dzisiejszej. Nic więc dziwnego, że załam uje m u się ona dziwacznie i ocena jej w ypada ujem nie:

N iekonsekwencja, a w znacznym stopniu również i chaotyczność daw­ nej naszej interpunkcji, jej cała nieudolność oraz doraźność i... bezrad­ ność... 14

Ulewicz ogranicza się do tek stó w Kochanowskiego, którego nie podobna posądzać o horrenda, więc w ina spada n a d ru k arza.

W tej ocenie in te rp u n k cji szesnasto wiecznej Ulewicz nie m a racji. In te rp u n k cja daw na je s t inna niż dzisiejsza, opiera się n a in n ej zasadzie, jej znaki znaczą co innego niż znaki dzisiejsze. G dy się ją w łaściw ie u jm u je, n ab iera ona logiki, konsekw encji i subtelnej giętkości w sugerow aniu bogatej p alety bardzo złożonych i d elik at­ ny ch odcieni. Pod ty m w zględem , choć posługuje się ona tylko trz e ­ m a zasadniczym i znakam i, je s t może n a w e t bardziej czuła niż sztyw na, logiczna, znorm alizow ana in te rp u n k cja dzisiejsza.

Odw róćm y rzecz, weźm y jedn o zdanie z a rty k u łu U lewicza i spójrzm y n a nie oczyma in te rp u n k cji szesnastow iecznej :

I drugi przykład, tym razem dla zmiany tonu i na zakończenie w e ­ selszym trochę akcentem i ilustracją naszych w yliczeń z Kochanowskiego, znana a zgrabna fraszka o szlachcicu z ziemi lubelskiej, K oźle...15 Zdanie to o oryginalnej, nieprzeciętnej fak tu rze zaw iera tylko trz y przecinki. Czy, powiedzm y, dla Kochanowskiego ta „ p a rty tu ra “ in te rp u n k c y jn a nie w ydałaby się uboga i bezradna, nie oddająca całego obrazu cięć i falow ań intonacyjnych? Teza U lewicza o n ie­ m ożliwości i niecelow ości jakiegoś połowicznego „tran sp on o w ania“ in te rp u n k cji daw nej n a dzisiejszą je st słuszna, ale pod w arunkiem , że tę daw ną in te rp u n k cję w łaściw ie się u jm u je i rozum ie, a z in te r­ p reto w an y tek st pod k ątem jej sugestii w łaściw ie zostanie opatrzo­ n y znakam i dzisiejszym i. W przeciw nym bowiem razie m ogą w y ­ stąpić nieporozum ienia i wręcz skażenia oryginału. Skażenie takie zdarzyło się i Ulewiezowi. C zytam y bowiem:

14 Tamże, s. 534—535. 15 Tamże, s. 535—536.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Opuszczając warunek, że A jest lukiem, możemy zdefiniować długość dowolnego płaskiego zbioru A wzorem (4) w tych wszystkich przypadkach, gdy rozważana całka

Broń się mej dzidy, chcącej twoją krwią się skropić.. Obym ci ją mógł całą w twych

Styk K3 w trzecim szczeblu drabinki realizuje funkcję podtrzymania zasilania cewki przekaźnika K3.. Aby zasilić cewkę przekaźnika czasowego K4 przekaźniki K1 i K2 muszą

Tymczasem sama możliwość istnienia obrazu Boga wynika ostatecznie z tajemnicy stworzenia człowieka: „Syn Boży mógł wcielić się w człowieka, ponieważ człowiek był

jako przykład implementacji VBHC w Polsce Pomorski model zintegrowanej opieki dla chorych na zaawansowaną przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP) został wprowadzony w

Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty, z drugiej strony takie, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych,