• Nie Znaleziono Wyników

Dyskurs literacki jako dyskurs konstytuujący

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dyskurs literacki jako dyskurs konstytuujący"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Dominique Maingueneau

Dyskurs literacki jako dyskurs

konstytuujący

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (118), 159-170

(2)

Dyskurs literacki jako dyskurs konstytuujący

1

W yodręb n ian ie się zespołu tekstów „lite ra c k ic h ” jest ch arak tery sty czn e, co w idzieliśm y, dla estetyki rom antycznej. W jej bow iem ram ach lite ra tu ra p re te n ­ duje do wyjątkowego statu su , stanow iącego konsekw encję p o d ziału na ciągły szum m owy czczej, „p rzech o d n iej”, której cel zn a jd u je się poza n ią sam ą, oraz na w ąski k rąg dzieł, „n iep rze ch o d n ic h ”, które w yrażają indyw id u aln ą „wizję św iata” suw e­ rennego twórcy. Ta linia p o d ziału została przyjęta w n au czan iu . M im o wysiłków - co praw da niew ykraczających poza program y - jakie podjęło k ilk u lingw istów z po ­ czątku stulecia, którzy sta ra li się prom ow ać „stylistykę” rozszerzoną na w szystkie rodzaje tekstów, szkoła n ie zm ien n ie ogranicza ją jako p rze d m io t do analizy te k ­ stów literackich.

Z d an iem b adaczy i krytyków dzieło literack ie różni się w oczywisty sposób od tekstów „pospolitych” : a rty k u łu z gazety, rozmowy, p ism a d m in istra cy jn y c h ... Jed­ n ak spraw a kom p lik u je się z chw ilą, gdy w grę w chodzą in n e rodzaje w ypowiedzi, takie jak teksty filozoficzne lub religijne. A ntologie lite ra tu ry nie w ahają się uży­ czyć tym o sta tn im m iejsca, na przy k ład w opracow aniach lite ra tu ry XVII w ieku we F ra n cji sta tu s „w ielkich p isa rz y ”, jakoby ze w zględu na w yjątkową jakość ich stylu otrzym ują K artezjusz lub Fontenelle, gdy chodzi o dyskurs filozoficzny, święty F ranciszek Salezy, Bossuet lub Pascal, gdy chodzi o dyskurs r e l i g i j n y . Tym cza­ sem u za sa d n ien ie ta k ie m ask u je to, co n ajisto tn iejsze : z pew nością K artezjusz i F ra n cisz ek Salezy p isa li „d o b rze”, je d n ak czynili to ze w zględu na określoną historycznie, filozoficzną lub relig ijn ą potrzebę, nie zaś dlatego, że odznaczali się

N iniejszy tek st jest przek ład em rozdziału piątego książki D o m in iq u e M ain g u en eau L e discours littéraire. Paratopie et scène d ’énonciation (A rm and C olin, P aris 2004).

[Przyp. tlum .].

15

(3)

0

9

1

jakim ś n ad d a tk ie m um iejętn o ści literack ich , k tóry decydow ałby o p rzekroczeniu p rozatorskiej kondycji filozofa czy autora religijnego.

Z am iast wydobywać z zespołu p ism filozoficznych czy religijnych poszczegól­ ne teksty oceniane jako godne literatu ry , o w iele bardziej skuteczne poznaw czo w ydaje n am się poszukiw anie w spólnego obszaru, na którym pojaw iają się dys­ k ursy literac k i, filozoficzny i religijny. Jed n ak w tym celu trzeba w reszcie p rze­ kroczyć ram y kosztow nej alternatyw y, jaką n arzu ciła ro m antyczna doxa: albo lite ­ ra tu ra z a m k n ię ta w swej sam ow ystarczalności, albo zagubiona w b ezbrzeżnym oceanie w ypow iedzi pospolitych. Z am iast obstawać przy u p rze d n im rozró żn ien iu m iędzy dyskursem literac k im i n ie lite ra ck im , pow ażna analiza d y skursu lite ra c ­ kiego w inna oprzeć się na pojęciach i m etodach, których znaczna część okazała się pożyteczna w o d n iesien iu do innych typów dyskursu. N aszym zdaniem , dys­ k urs literack i nie jest w yizolowany i naw et m ając cechy swoiste, uczestniczy w pew­ nym dającym się określić obszarze p ro d u k cji słownej, tym m ianow icie, jaki stan o ­ w ią d y s k u r s y k o n s t y t u u j ą c e 2. Ta w ła ś n ie k a te g o ria p o zw a la le p ie j uchw ycić zw iązki m iędzy lite ra tu rą i filozofią, lite ra tu rą i religią, lite ra tu rą i m i­ tem , lite ra tu rą i nauką. W yrażenie „dyskurs k o n sty tu u jąc y ” oznacza zasadniczo te dyskursy, które p rez en tu ją się jako „dyskursy P oczątku”, upraw om ocnione okreś­ loną sceną w ypow iedzenia, któ ra z kolei upraw om ocnia się sam a. Z ajm ow anie się relacjam i m iędzy różnym i „dyskursam i k o n sty tu u jąc y m i” oraz m iędzy n im i i dys­ k u rsa m i n ie k o n sty tu u jący m i m oże wydawać się okrężną i kosztow ną drogą b a ­ dawczą, a jednak prow adzi ono do znacznie lepszego rozum ienia fak tu literackiego. K w estia a u t o r y t e t u s ł o w a w ykracza bow iem w sposób istotny poza lite ra ­ tu rę, któ ra n ie jest jedynym typem d y skursu ufundow anego na swoiście „szam ań­ sk im ” statu sie źródła takiej w ypow iedzi, która m a zw iązek zarówno ze zwyczajną rzeczyw istością, jak i z siłam i w ykraczającym i poza świat ludzki.

„D yskurs k o n sty tu u jąc y ” jako kategoria nie sytuuje się na pogran iczu pól b a ­ dawczych, lecz w yznacza w łasny p rogram b ad ań , pozw alający odkryć pew ną ilość n iezm ienników i postaw ić nowe całkiem pytan ia. Gdy z tej perspektyw y bad a się na pierw szy rz u t oka ta k odm ienne wypowiedzi, jak dyskurs religijny, naukowy, filozoficzny czy literac k i, spostrzega się, jak w iele spośród n arz ęd zi analitycznych n ad a je się do p rzen iesien ia z jednego obszaru na drugi. D ochodzi się w sposób n a tu ra ln y do hipotezy, że w obrębie p ro d u k cji w erbalnej danego społeczeństw a istnieje dziedzina specyficzna, w obrębie której określone typy dyskursów m ają w spólne w łaściw ości zw iązane z w aru n k am i ich w yłaniania się, funkcjonow ania i obiegu. G rupę złożoną z dyskursów literack ich , religijnych, naukow ych i filozo­ ficznych ch arak tery zu je ta sam a funkcja (stanow ią one fu n d am e n t, sam e nie b ę­ dąc ufundow ane na innych dyskursach), w yznaczają one podział sytuacji k o m u n i­ k a c y jn y c h d a n e g o sp o łe c z e ń stw a (m ie jsc , g a tu n k ó w p rz y p is a n y c h w ła ś n ie dyskursom k onstytuującym ), w reszcie w spólna im jest pew na ilość stałych cech

Pojęcie w prow adzone przez D. M ain g u en eau i F. C o ssu tta w arty k u le L’analyse des discours constituants, „L angages” 1995 no 117.

(4)

w ypow iedzeniow ych. Z czego w ynika, że jest to kategoria w sensie ścisłym d y s - k u r s y w n a .

D yskursy kon sty tu u jące są zakorzenione w tym , co m ożna by nazwać archéio-

nem danej zbiorowości. Ten grecki te rm in , pierw otny w sto su n k u do łacińskiego archivum, odznacza się szczególnie interesu jącą dla naszej perspektyw y polisem icz-

nością: spokrew niony z archè a więc „źródłem ”, „zasadą”, obecny jest też w ko n ­ tekście „zarząd zan ia”, „władzy” - archéion to rów nież siedziba najwyższej in sta n ­ cji, takiej jak na p rzy k ła d pałac, try b u n ał, lecz także archiw a publiczne. T erm in te n w yraża in ty m n ą więź m iędzy czynnością określania, „u stan a w ian ia” w dys­ k u rsie i poprzez niego pew nego m iejsca przeznaczonego dla z g r o m a d z e n i a m ó w c ó w k o n s e k r o w a n y c h a w ypracow yw aniem p a m i ę c i 3.

Jako te, które n ad a ją sens działan io m zbiorowości, dyskursy konsty tu u jące są w rzeczyw istości g w arantam i w ielu rodzajów dyskursyw nych. D zie n n ik a rz b io rą ­ cy udział w debacie społecznej będzie powoływał się na au to ry tet uczonego, teolo­ ga, p isarza lub filozofa, nie zaś odw rotnie. M ają więc te dyskursy status szczegól­ ny: istnieje strefa w ypow iedzi „tak ich jak in n e ” o r a z istn ieją w ypow iedzi, które sytu u ją się p o n ad w szystkim i innym i. Są to dyskursy graniczne, co znaczy nie tylko, że usytuow ane są na pew nej granicy, lecz także, że tra k tu ją c o tej granicy, m uszą one tek stu a ln ie uporać się z p aradoksam i, w ynikającym i z ich statusu. W raz z n im i n arzu cają się z całą ostrością kw estie dotyczące charyzm y, W cielenia, ap o ­ stolstwa A bsolutu, innym i słowy, by móc z siebie czerpać swą praw om ocność, m uszą występować jako pow iązane ze Ź ródłem upraw om ocniającym . Są one więc zara­ zem a u t o - i h e t e r o k o n s t y t u u j ą c e , te dwie ich strony im p lik u ją się w za­ jem nie: jedynie dyskurs, który k o n s t y t u u j e s i ę , tem atyzując swoją w łasną konstytutyw ność, m oże odegrać rolę d y skursu k o n s t y t u u j ą c e g o wobec in ­ nych dyskursów.

D yskursy te m ają n iebezpieczny przyw ilej legitym izow ania się poprzez takie funkcjonow anie, któ re odzw ierciedla ich w łasną „ko n sty tu ty w n o ść” . Z pozycji granicznej, jaką zajm u ją w p rze strzen i m iędzydyskursyw nej, wypływa ich status: nie m ają p o n ad sobą innych dyskursów i upraw om ocniają się same. N ie oznacza to, że w ielorakie odm iany dyskursyw ne (rozmowy, prasa, d o k u m e n ty a d m in istra ­ cyjne itp.) n ie o d działują na nie. W ręcz przeciw nie, trw a ciągła interakcja m iędzy dyskursam i k onstytuującym i i niekonsty tu u jący m i, p odobnie zresztą, jak i m ię­ dzy konstytuującym i. Jed n ak z n a tu ry tych o statn ich wypływa konieczność zaprze­ czania owej in te rak cji lub dążenie do podporządkow ania jej pew nym zasadom .

Owo k o n s t y t u o w a n i e m o żn a uchw ycić w dw óch n ie ro z łą c z n y c h w y­ m iarach:

W książce A nalyse du discours (H achette, Paris 1991) pojęcie „arc h iw u m ” zostało użyte z am iast pojęcia „form acji dyskursyw nej” na zasadzie w ięzi z greckim archéionem. N ie byl to w szakże odpow iedni wybór, poniew aż nie istn ieje zw iązek m iędzy tym konceptem a potocznym zastosow aniem słowa „arch iw u m ”. Toteż

(5)

16

2

- jako czynność praw om ocnego u stanaw iania, jako proces, za pom ocą którego dany dyskurs określa w łasne w yłonienie się w m iędzydyskursyw nej p rzestrzeni; - jako u k ła d elem entów tw orzących tekstow ą całość, jako w łasny sposób organiza­

cji, budow ania dyskursyw nej spójności.

W zakresie dotyczącym b ad a n ia d y skursu analiza dyskursów k o nstytuujących pow inna starać się ujaw nić więź m iędzy tym , co w ew nątrzdyskursyw ne, i tym , co zew nątrzdyskursyw ne, pokazywać uw ikłanie organizacji tekstow ej w akt w ypowie­ dzenia. W ypow iedzenie rozw ija się bow iem tu ta j jako zasada legitym izacji własnej p rzestrzen i, także w aspekcie instytucjonalnym . Z naczy to, że w sam ym w ypowie­ dzen iu dokonuje się artykulacja n a ro d z in te k stu i określony zostaje sposób, w jaki w pisuje się on w rzeczywistość społeczną. P rzyjm ując istn ien ie instytucjonalnego w ym iaru dyskursu, unik a się rozłącznego traktow ania operacji w ypow iedzenio­ wych, poprzez które dyskurs legitym izuje swoją pozycję, i instytucjonalnego aspek­ tu, jaki dyskurs te n zarazem zakłada i stru k tu ru je .

Z ajm ujem y się tu ta j jedynie dyskursam i kon sty tu u jący m i w łaściw ym i społe­ czeństw om podobnym naszem u, któ re w tym , co dla n ic h najisto tn iejsze, wywo­ dzą się ze św iata starożytnej Grecji. C h arak tery zu je je wielość ryw alizujących ze sobą dyskursów konstytuujących, z których każdy m oże w pew nym m om encie p re ­ tendow ać do w yłącznego praw a w zględem archéionu. Ta wielość dyskursów k o n ­ stytu u jący ch jest zarazem niered u k o w aln a i n ie zb ę d n a, gdyż żywią się one n ią i spełn iają się w u k ła d a n iu owej niem ożliw ej koegzystencji. H isto ria k u ltu ry za­ chodniej jest rez u ltatem usiłow ań zm ierzających do takiej w zajem nej d elim itacji dyskursów zm uszonych negocjować m iędzy sobą archéion. Przez długi czas dys­ ku rs filozoficzny i dyskurs religijny w alczyły ze sobą o ty tu ł do w yznaczania m ie j­ sca innym dyskursom . Ich aspiracje zostały zanegow ane przez zw olenników wy­ ższości dyskursu naukowego, który rozwija się n ie u sta n n ie, oddalając zakusy religii i filozofii. K ażdy dyskurs k o n sty tu u jący jawi się zarazem jako w ew nętrzny i ze­ w nętrzn y w zględem innych, któ re p rzen ik a i które go przen ik ają. W szystkie one w ykluczają się w zajem nie i zarazem przyw ołują: jak dyskurs naukow y nie może ustanow ić się bez ciągłego o d dalania asp iracji dyskursu religijnego, ta k te n o stat­ n i nie p rzestaje negocjować swego sta tu su w sto su n k u do dyskursu n a u k o w e g o . C h a ra k te r k o n sty tu u jący danego d y skursu określa szczególny status należą­ cych doń w ypowiedzi. B ardziej niż o „tekście” czy o „d ziele” należałoby mówić tu ta j o „zap isie” . Pojęcie to uchyla rozróżnienie em piryczne m iędzy oralnością i graficznością: „zapisać” nie znaczy koniecznie „pisać” . L ite ra tu ry oralne są „za­ p isa n e ”, p odobnie jak wiele oralnych w ypow iedzi m itycznych, ale te n „zapis” do­ konuje się drogam i niem ającym i nic wspólnego z kodem graficznym . „Z apis” w tym znaczeniu jest z n a tu ry swej wzorowy, n aślad u je i przekazuje wzór. D okonać „za­ p is u ” to nie tyle przem aw iać we w łasnym im ien iu , ile iść po śladach Innego, n ie ­ w idzialnego, skupiającego w sobie w ypow iadających, którzy sp ełn iają m odel jego postawy, w ięcej, m ieszczącego w sobie Źródło, któ re fu n d u je dyskurs k o n sty tu ­ ujący: Tradycję, Praw dę, P i ę k n o . „Z ap is” utrw ala się jako konstytutyw ne pow tó­ rzenie owej wypowiedzi, należącej do jakiegoś ścisłego k ręgu w ypow iedzi (na d ro ­

(6)

dze pokrew ieństw a lu b odrzucenia) i otw iera się na m ożliwość reak tu alizacji. P o­ przez sposób, w jaki sytuuje się w p rze strzen i m iędzydyskursyw nej, „zapis” ofe­ ru je m ożliw ość jego cytow ania. Tak ro zu m ian e pojęcie „z ap isu ” zakłada w istocie odniesienie do „m ediologicznego” w ym iaru w ypowiedzi, b y użyć te rm in u Regisa D ebray, czyli do rodzajów nośnika i sposobów przekazyw ania. Z ajm ow ana przez „zapis” pozycja nie jest więc określona jedynie „zaw artością”: m iędzy oralnym c h a rak te re m epopei, sposobam i jej tekstow ej organizacji i jej te m atam i zachodzi istotna więź.

W tej kw estii, jak i w w ielu pozostałych, trzeba przekroczyć odw ieczne opozy­ cje analizy tekstu: akcja a sposób przedstaw ienia, treść a form a, tekst a k ontekst, tw orzenie a o d b ió r... Z am iast przeciw staw iać zaw artość i sposoby przekazyw ania, w ew nętrzność te k stu i k o n te k st n iew erbalnych p rak ty k , trzeba pokazać m e ch a­ nizm , k tó ry spraw ia, że działalność w ypow iedzeniow a realizuje się już w sam ym sposobie m ów ienia, w typie obiegu w ypow iedzi i w u sta n aw ia n iu pewnego ro d za­ ju relacji m iędzyludzkich.

Konstytuowanie literackie i filozoficzne

P o jęciem „d y sk u rsu k o n sty tu u jąc eg o ” trzeba posługiw ać się z ostrożnością, poniew aż z jednej strony zakłada ono w spólne w łaściwości objętych n im d y skur­ sów, zaś z d rugiej, potw ierdza ich niered u k o w aln ą odm ienność, ta k że „k o n sty tu ­ ow anie” dokonuje się o dm iennie w w ypadku każdego z nich.

Z tego p u n k tu w idzenia nic nie stoi na przeszkodzie, by lite ra tu ra stanow iła dyskurs konstytuujący. Co jednak m oże każe się chwilę zastanow ić, ponieważ m niej lub b ardziej św iadom ie te rm in y „kon sty tu u jący ” i „ fu n d u ją cy ” odbiera się jako bliskoznaczne. Otóż lite ra tu ra , przy n ajm n iej w swoich zwyczajowych postaciach (gdy sam a siebie nie bierze za religię), nie m a p rete n sji do u stanaw iania. Jed n ak w rzeczyw istości fakt, że dyskurs literac k i nie odzw ierciedla swego fu n d a m e n tu jako pew nego pojęciow ego założenia lub jako boskiego O bjaw ienia, nie odbiera m u fu n k cji konstytuow ania.

W eźm y na przy k ład pierw szy w ers Odysei, ten, który ustanaw ia zasady w ypo­ w iedzenia, legitym izując zarazem opow iadanie i tego, kto opowiada: „A ndra m oi ennepe M ousa p o lu tro p o n ”, czyli „M ęża głoś, M uzo, pełnego w ykrętów ”4. Owym „człow iekiem tysiąca fo rte li” jest oczyw iście O dyseusz, b o h a te r o pow iadania. W tym początkow ym w ersie postaw iona jest kw estia au to ry tetu n arrato ra. U kazu­ je się on nie jako ten, kto odpow iada za n arrację, lecz jako ten, kto wypow iada, prosząc M uzę o opow iedzenie h isto rii. N iem n iej jednak inw okacja ta jest częścią poem atu: in n y m i słowy, tym , kto tu m ówi, n ie jest an i poeta jako indyw iduum

T łum aczenie polskie Jan a Parandow skiego ( Wybór z „Odysei” H om era, PW N , W arszawa, 1956, s. 129). T łu m aczen ie francuskie, które brzm i: „D is moi M use, l’hom m e aux m ille to u rs ”, znaczy „M uzo, głoś m i m ęża o tysiącu fo rteli”. [Przyp.

tłum acza].

16

(7)

16

4

należące do rzeczyw istości, an i M uza, lecz pew na instan cja w ypow iedzeniow a - tru d n a do w yobrażenia - czyli poeta pozostaw iający M uzie p rzem aw ianie poprzez niego. Jest to sposób zapew nienia k onstytuującego ch a ra k te ru tem u dyskursow i: w ypow iadający zostaje um ieszczony na sam ej lin ii g ranicznej, obecny jednocześ­ n ie w świecie lu d z k im i w świecie m ocy tran sc en d e n tn y c h , upostaciow anych przez M uzę. Jednym ze sposobów zapew nienia konstytuującego sta tu su jest p rze d sta­ w ienie swego słowa jako niesionego przez Innego, spoza m owy (M uza), jed n ak bez pozostaw ienia go całkow icie In n em u . M ożna pójść dalej: p rzy m io tn ik określający „p o lu tro p o s” (ten, k tó ry używa tysięcznych forteli) m oże zostać rów nież o dniesio­ ny do autora, k tó ry na swój sposób jest człow iekiem tysiąca „chwytów”, tysiąca figur retorycznych. K om entatorzy często zresztą p o d k reślali w tym dziele liczne in terferencje m iędzy b o h aterem opowieści, Odyseuszem , i „herosem ” n arracji, H o­ m erem . O pow iadanie jest rów nież czynnością legitym izacji sceny w łasnego w ypo­ w iedzenia.

O dnośnie różnicy m iędzy d yskursem filozoficznym i literack im , F rédéric Cos­ sutta zaproponow ał rozróżnienie m iędzy „dyskursem sam okonstytuującym ” i „dys­ k u rsem k o n sty tu u jąc y m ” . Tylko dyskurs filozoficzny byłby praw dziw ie sam okon­ stytuującym , jako ten, k tóry stara się „uczynić eksplicytnym i podstaw ow e w arunki w szelkiego dyskursyw nego ustanaw iania, z w łasnym i w łącznie”. N ato m iast dzieło literack ie „k o n stru u je w aru n k i swej własnej legitym izacji, p ro p o n u jąc pew ne uni- w ersum sensów, a ogólniej, dostarczając zm ysłowych k ategorii dla jednego ze świa­ tów m ożliw ych”5. Idąc za tą sugestią, dochodzi się do w niosku, że w p rzeciw ień­ stwie do dzieła literackiego dzieło filozoficzne dąży do w chłonięcia w ypow iedzenia przez w ypowiedź, czyli zaw artość d o ktrynalną, rezerw ując sobie wszakże m ożli­ wość um ieszczenia swej doktryny w okolicznościach ak tu wypowiedzeniowego:

R ed u k u je ono [dzieło filozoficzne] do m in im u m swoją ram ę w ypow iedzeniow ą lub p rz e ­ ciw nie, d em o n stru je ją, zawsze jed n a k tem atyzuje ją w prost lub p ośrednio w swym planie k oncep tu aln y m , ryzykując pojaw ienie się nieredukow alnej „reszty” tworzącej szczelinę m iędzy ap aratem w ypow iedzenia i schem atam i d o k try n aln y m i. Filozofia oferuje pew ną re-prezentację w teatrze m yśli, pew ną uprzyw ilejow aną scenografię, poprzez k tó rą w y­ pow iedzenie legitym izuje ten typ przedstaw ienia św iata, jaki ustanaw ia, i sam o w nim uzyskuje legitym izację: scena legitym izująca pozwala m u przedstaw ić jego w łasny sp o ­ sób w ypracow ania wypow iedzi. Scenografia, która dąży do elim in acji swego w łasnego scenariusza, osiąga ten cel jedynie za cenę założonej zgodności sw oich tez i swego stylu.6

W przeciw ieństw ie do ta k ich filozofów, jak K artezjusz lub Spinoza, tacy m y­ śliciele, jak P laton, N ietzsche lub K ierkegaard

5 F. C ossutta Discours littéraire, discours philosophique. D e u x form es d ’auto-constitution?”, w: L ’analyse du discours dans les études littéraires, dir. p a r R. A m ossy et D. M ain g u en eau , Presses U niv ersita ires d u M irail, Toulouse 2004.

(8)

godzą się swoją tożsam ość filozofa wystawić na próbę mimesis, poetyckiej lub pow ieścio­ wej. W idzim y teraz, w jakim sensie dzieła ich nie są „ literack ie”, ale rów nież którędy w uk ry ciu spotykają się z odm iennym dla każdego z nich fantom em fikcjonalności, ich sobow tórem narracyjnym , powieściowym lub dialogicznym , przechodząc przez ukryte drzw i, którym i filozofia od w ew nątrz styka się z lite ra tu rą .7

Jeśli chodzi o dyskurs literac k i w ścisłym sensie, w ydaje się, że stara się on w chłonąć „jak najgłębiej w swoją p rezentację w łasne teoretyczne założenia, gotów grać n im i w p lan ie stru k tu ra ln y m lu b w pisać je fikcyjnie w swoją tre ść ” . Tak więc w łaśnie w form ach literac k ich należałoby szukać m yśli generującej literatu rę . N ie- p rzekładalność dzieła literackiego na in n y środek ekspresji lub na m etadyskurs byłaby zw iązana z faktem , że - w edług sform ułow ania P ierre’a M acherey - „teksty literac k ie są dom eną m yśli, któ ra wypow iada się, n ie troszcząc się o oznaki swej praw om ocności, poniew aż sprow adza ona swoją prezen tację do swojej insceniza­ c ji”8. C ossutta w yraża to w n astęp u jący sposób:

Z pew ną p rzesadą m ożna by stw ierdzić, że w lite ratu rze form a treści jest form ą w ypo­ wiedzi: to, co chce pow iedzieć tek st lite rack i, nie jest niczym innym jak sposobem , w ja ­ ki mówi. [...] I odw rotnie, form a w ypow iedzi w filozofii jest form ą treści, która w ym aga­ jąc określonych transpozycji w p o rząd k u dyskursu, ak tu alizu je się w jedności stru k tu ry lub rozw ija się w zm ien n y ch konfiguracjach. W tym w ypadku w łaśnie test „przekładal- ności” jest d eterm inujący, naw et jeśli n iek tó rzy filozofowie g rają na sam ej g ran icy i u d a ­ ją niem ożność transpozycji, im itu ją c cechy literackości, lub jeśli, faktycznie, w szelki „ p rze k ła d ” z jednego id io m u filozoficznego na inny, z jednego języka n a tu raln eg o na inny, jest p roblem atyczny [...]. L ite ra tu ra oznacza p ośrednio form ę treści poprzez tryb konstytuow ania specyficzny dla unaoczniającej form y w yrażania.9

B adanie lite ra tu ry i filozofii jako dyskursów konsty tu u jący ch pozw ala lepiej ocenić złożoność ich relacji, uchwycić różnicę m iędzy specyficznym i sposobam i, za p o średnictw em których każda z n ic h się konsty tu u je. Począwszy od starożytno­ ści, rozróżnia się tryb fikcjonalny i tryb spekulatyw ny, ale granica m iędzy n im i jest w ciąż ruchom a. F aktycznie, „nie m a czystych typów dyskursyw nych, lecz typy m ieszane, w których sto p ień „filozoficzności” i „literackości” zależy za każdym razem od ram przyjętych w danej epoce i od m odyfikacji, jakim ram y te ulegają w k onkretnej pisarskiej p rac y ”10. O przynależności do jednej z tych d ziedzin de­ cydow ałoby rozłożenie konstytutyw nych akcentów : dyskurs filozoficzny dążyłby do w yizolow ania spekulatyw nej refleksji, elim inując przedstaw ienie, lub co n a j­ wyżej tolerując je, zaś dyskurs literac k i uprzyw ilejow yw ałby „refleksyjność

fik-7 Tam że, s. 420.

8 P. M acherey A quoi pense la littérature?, Presses U niv ersitaires de France, P aris 1990, s. 198.

9 F. C ossuta Discours littéraire, discours philosophique, s. 423-424. 10 Tam że, s. 425.

(9)

99

1

cjonalną, aż po jej całkow ite ukrycie poza rzeczyw istością kreow aną” 11. To w łaś­ n ie przynależność lite ra tu ry i filozofii do w spólnej k ategorii dyskursów k o n sty tu ­ ujących pozwala na istn ien ie połączeń m iędzy n im i, stre f ich w zajem nego p rz e n i­ kania. W ystarczy przyw ołać eseje poetyckie N ietzschego lub te a tr S a rtre ’a, lub przeciw nie, „filozofię” pow stałą na m arginesach pewnego ty p u lite ra tu ry (na przy­ k ła d P roust). W konsekw encji inaczej przed staw ia się też kw estia oceny dzieł. Z am iast h ie ra rc h ii kryteriów (estetycznych w literatu rz e, etyczno-epistem ologicz- nych w filozofii), należy przyjąć m ożliw ość krzyżow ania się ich:

W istocie lite ra tu ra w ypracow uje efekty poznaw cze, efekty realności poprzez sam fakt tw orzenia fikcyjnego św iata oraz osiąga pew ne rezu lta ty w św iecie rzeczyw istym , p ro d u ­ k ując estetyczne kinestezje. F ilozofia n a to m iast pro p o n u je „tw orzenie d z ie ła ” niczym „tw orzenie św iata”, to m etoda pośred n ia, któ ra w prow adza w ym iar, jeśli nie estetyczny, to w każdym razie estetyczno-pragm atyczny.12

Taką sam ą refleksją jak n a d relacjam i m iędzy d yskursam i lite ra tu ry i filozofii pow inny zostać objęte in n e dyskursy konstytuujące: w szczególności religijny i n a ­ ukow y jako te, m iędzy k tó ry m i przebiega niezw ykle skom plikow ana lin ia p o d zia­ łu. O bjęta ta k im spojrzeniem ujaw nia ona strefy pokrew ieństw i strefy n iereduko- w alnych różnic. W iadom o na przykład, jak zm ien n a jest relacja m iędzy twórcą literac k im i relig ijn y m profetą: przez cały w iek X IX trw ały system atyczne próby p rzyznania artystom sta tu su quasi-religijnego.

W ybrane aspekty dyskursów konstytuujących

Ten, kto wypow iada któryś z dyskursów konstytuujących, nie m oże znajdow ać się an i na zew nątrz, ani w ew nątrz społeczeństwa: jego pow ołaniem jest żywić swe dzieło rad y k a ln ie problem atycznym c h a rak te re m w łasnej przynależności do spo­ łeczeństw a. Jego w ypow iedzenie k o n sty tu u je się w łaśnie poprzez sam ą niem oż­ ność przy p isan ia sobie jakiegoś rzeczyw istego „m iejsca” . Jego ud ziałem staje się um iejscow ienie p ara d o k saln e , „p a rato p ic zn o ść”, któ ra nie polega po p ro stu na b ra k u m iejsca, lecz na ciągłym poszukiw aniu m iędzy um iejscow ieniem i n ieum iej- scowieniem. Paratopiczność jest rodzajem lokalizacji pasożytniczej, która żyje samą n iem ożnością u stabilizow ania się. Bez lokalizacji nie m a in sty tu cji pozw alających na legitym izację, rządzenie p ro d u k cją i k onsum pcją dzieł, lecz bez delokalizacji n ie m a praw dziw ej konstytucyjności.

W filozofii owa p aratopiczność przejaw ia się u początków: to Sokrates dysku­ tu jący „na pub liczn y m placu, p rzy k o n tu a ra c h ban k ieró w i w innych podobnych m iejscach” (Apologia Sokratesa I). W ypow iadający się na agorze Sokrates, jeśli fak­ tycznie sytuuje się gdzieś, to poza w szelkim dającym się określić m iejscem . Po n im filozofia będzie w sposób pasożytniczy korzystać m niej lu b b ardziej trw ale

11 Tamże, s. 426. 12 Tam że, s. 427.

(10)

z całej serii m iejsc: w starożytności b ęd ą to A kadem ia, Portyk, L ic eu m ... Obok tych m iejsc dążących do in stytucjonalizacji, filozofowie tacy jak cynicy będą de­ m onstrow ać p aratopiczność w jej w ersji ekstrem alnej: będzie to beczka D iogene- sa zm ieniającego m iejsca w obrębie m iasta.

Istn ie je je d n a k p rze strzeń , w ew nątrz której d y skursy k o n sty tu u jąc e m uszą określić jakieś te ry to riu m stanow iące k orelat dyskursyw nej tożsam ości, chodzi 0 obszar, w któ ry m sytuują się różne konku ren cy jn e s t a n o w i s k a . O bszar ten nie przy jm u je koniecznie p ostaci autonom icznej d ziedziny jak lite ra tu ra w X IX stuleciu: jego sta tu s zm ienia się zależnie od epoki i geograficznego usytuow ania. Z arazem jednak nie m oże być m owy o dyskursie konstytuującym , jeśli n ie istnieje ta k i obszar, w którym jako porów nyw alni m ogliby w ystępować aktorzy oraz dys­ kursy, konkurując w aspiracjach do wypowiedzeniowej praw om ocności. P rzedm iotu w artościow ej poznaw czo analizy nie stanow i pojedynczy d yskurs sam w sobie, lecz system relacji, który pozw ala każdem u z dyskursów zaistnieć i się utrzym ać. Sto­ sunek do innych i stosunek do siebie są tylko pozornie rozróżnialne, m iędzydy- skursyw ność nie realizuje się na zew nątrz poszczególnych dyskursów skupionych na w łasnych celach, naw et jeśli każde stanow isko pow ołuje się na ta k ie jedynie właściwe rozum ienie Piękna, P raw dy itp., które zostało zapom niane lub zn iek ształ­ cone przez in n e stanow iska.

G dy bad a się dyskursy konstytuujące, m a się do czynienia z te k sta m i silnie u stru k tu ro w an y m i, które asp iru ją do w izji g l o b a l n e j , do tego, by mówić coś istotnego o społeczeństwie, praw dzie, p ięknie, egzystencji. F aktycznie zaś, te dys­ ku rsy o globalnym znaczeniu są w ypracowywane l o k a l n i e , w w ąskich grupach, które nie zn ik ają przesłonięte ich p ro d u k cją, lecz w yraźnie k sz tałtu ją ją swoim i postaw am i. Każde stu d iu m , które staw ia p y tan ie o sposób w yłaniania się, obiegu 1 o d bioru dyskursów k onstytuujących, w inno brać po d uwagę zasadę fu n k cjo n o ­ w ania g ru p , któ re je p ro d u k u ją i n im i zarządzają. Różne szkoły filozoficzne świa­ ta helleńskiego nie są tym sam ym , czym były akadem ie X VII w ieku, an i też w spół­ czesne szkoły n au k społecznych lub la boratoria fizyki, lecz we w szystkich tych p rzy p ad k ach zajm ow ane przez nie „stanow isko” zakłada istn ien ie w spólnot dys- kursyw nych, z których każda m a w łasny zespół n o rm i rytuałów.

M ożna rozróżnić dwa typy w spólnot dyskursyw nych ściśle pow iązanych: te, które z a r z ą d z a j ą d y s k u r s e m , i te, które go p r o d u k u j ą . Faktycznie bo ­ w iem , w dyskursie konsty tu u jący m m ają udział nie tylko autorzy, jako że do jego funkcjo n o w an ia n ie zb ę d n e są także in n e role socjodyskursyw ne o ró żn o rak ic h zad an iach w zarząd z an iu w ypow iedziam i: w w ypadku lite ra tu ry są to krytycy, n a ­ uczyciele, księgarze, bib lio tek arze itd.

K ształt, jaki p rzy jm u ją w spólnoty dyskursyw ne producentów , a więc tych grup, które istn ieją tylko poprzez i dla tw orzenia tekstów, zm ienia się w zależności od ty p u danego d y skursu k o nstytuującego i od „stanow iska”, z jakiego jest on w ypo­ w iadany. „S tanow isko” to nie tylko zespół tekstów, lecz pow iązanie m iędzy pew ­ nym typem organizacji społecznej i pew nym sposobem istn ien ia tekstów. N iew ie­ le w ynika z b ad a ń n a d p isa rz am i O św iecenia w oderw aniu od m iędzynarodow ej

16

7

(11)

16

8

sieci „R ep u b lik i pisarzy „, czy z prac o au to ra ch jansenistach, jeśli p om inie się k rąg „sam otników ” z Port-R oyal. L ite ra tu ra zna w ielu pisarzy, którzy p re te n d u ją do tw órczości poza w szelką przynależnością, ale w łaśnie to roszczenie jest jedną z charakterystycznych cech literackiego dyskursu: p isarze ci m ają sobie podob­ nych w p u ste ln ik a ch , którzy u su n ę li się ze św iata, lub w filozofach sam otnikach. „S am otnicy” m ogą bez w ątp ien ia żyć w o d d alen iu od sku p isk lu d z k ich , lecz nie m ogą opuścić obszaru gw arantującego im ich sta tu s i przyjm ującego ich propozy­ cje aktów sym bolicznych.

A naliza dyskursów k o n sty tu u jąc y ch n ie ogranicza się do b a d a n ia w ielkich tekstów (dzieł w ielkich uczonych, arcydzieł lite ra tu ry , w ielk ich tekstów re lig ij­ n ych itd.) lub do k ilk u w ybranych g atu n k ó w (pism teologicznych dla teologów, p ro d u k c ji aw angardow ych, naukow ych arty k u łó w dla b adaczy itd .), jej p rz e d ­ m io tem jest dyskursyw na p ro d u k cja n a d e r h etero g en ic zn a . To praw d a, że pew ne te k sty osiągają sta tu s zapisów ostatecznych, stają się tym , co m ożna by nazw ać „ a rch etek stam i”. I tak, Odysea, Pani Bovary, Czarodziejska góra dla literatu ry , E tyka S pinozy lub Republika P lato n a dla filozofii, E w angelie lu b p ism a św iętego A u g u ­ styna dla c h r z e ś c ija ń s tw a . (faktycznie, lista owych „arch etek stó w ” jest obiek ­ te m n ie u sta n n e j p o le m ik i m iędzy „stan o w isk a m i”, z k tó ry ch każde stara się n a ­ rzucić swój pogląd lu b co n ajm n ie j w łasną in te rp re ta c ję tych, któ re zostały u znane p rzez w szystkich). M im o że d yskurs lite ra c k i p rzy p isu je sobie dziedzictw o ści­ słej listy „ a rcy d zieł”, w rzeczyw istości u cz estn icz y on w in te ra k c ji dyskursów 0 w ielkiej różnorodności.

D ziedziny, o k tó ry ch m ożna b y pow iedzieć, że są „izolow ane”, ta k ie, gdzie w spólnota w ypow iadających spotyka się ze w spólnotą odbiorców, są także podszy­ te in n y m i g atu n k am i, m niej szlachetnym i, które rów nież są niezb ęd n e dla fu n k ­ cjonow ania archéionu. H ierarch ia ustanaw ia się faktycznie m iędzy tek stam i „pierw ­ szym i”, któ re odzw ierciedlają zasadę ich praw om ocności, i tym i, które opierają się na nich, by je kom entow ać, streszczać, o d r z u c a ć . O bok w ielkiej lite ra tu ry lub w ielkiej filozofii, w ielkiej teologii lub n a u k podstaw ow ych istn ieją pod ręczn ik i do m atury, k azania n ied zieln e lu b pism a p opularno-naukow e. Fakt, że we w spół­ czesnej F ra n c ji lite ra tu ra stanow i m a terię podręczników szkół średnich, nie jest p rzy p ad k iem niem ającym zw iązku z jej istotą, która n ie m oże całkow icie w ym y­ kać się dydaktyce.

Jeśli m a tu m iejsce „konstytuow anie”, to w łaśnie na tyle, na ile scena wypowie­ dzenia, która dźwiga tekst, upraw om ocnia w sposób p o n ie k ąd perform atyw ny p ra ­ wo głosu, przypisyw ane sobie na praw ie p ochodzenia od któregoś ze Ź ródeł (Muzy, B o g a . ) . F u n k cjo n u je tu jako k o n stytutyw na zasada zam kniętego koła m iędzy rep rezen tacją, k tórą ap arat w ypow iedzeniow y ukazuje jako swoje ustanow ienie, 1 retrospektyw nie przezeń dokonyw anym u w ierzytelnieniem w łasnych sposobów społecznego istnienia: m etody rozpow szechniania tekstów , dystrybucji wypowie­ dzeniow ych autorytetów , ro d zaju w pływ u pożądanego lub negow anego w sam ym geście ustanaw iającym dzieło. Ta zw ierciadlana zależność m iędzy dyskursem i in ­ stytucja realizuje się w trzech szczególnie w ym iarach:

(12)

- wybór s c e n o g r a f i i czyni z d y skursu m iejsce rep rez en ta cji jego w łasnej sytu­ acji w ypow iedzeniow ej13;

- w ybór k o d u j ę z y k o w e g o pozw ala poprzez grę językowych rejestrów uzy­ skać określony efekt jako rez u lta t zgodności m iędzy mową im plikow aną przez tekst i rozw ijaną przezeń sfera zn a cz eń 14;

- wybór e t o s u wyposaża dyskurs w określony glos, który aktyw izuje stereotypo­ we w yobrażenie cielesnej osoby w ypow iadającego usytuow anej społecznie15.

Te ściśle pow iązane pojęcia scenografii, językowego kodu i etosu dają dostęp do kw estii mocy, jaką dysponuje w ypow iedzenie, aby w zbudzić zaufanie swego ad resata, w pisując go w scenę m owy uczestniczącą w u n iw ersu m sensów, które dyskurs zam ierza głosić.

Przełożyła H anna Konicka

13 P atrz ro zd ział 17, Scenografia. [Przez ten term in D. M ain g u en eau rozum ie „scenę w ypow iedzenia”, pisze: „Tekst jest w istocie śladem w ypow iedzenia inscenizującego m ow ę”].

14 P atrz ro zd ział 13, U sytuowanie w e w n ą trz „w ielojęzyka” („Pisarz nie staje w obliczu języka, lecz wobec in te rak c ji języków i zwyczajów, wobec tego, co nazyw am y «wielojęzykiem». R ozum iem y p rzez to relacje zachodzące w określonych okolicznościach m iędzy odm ian a m i danego języka o raz m iędzy danym językiem a in n y m i językam i, daw nym i i w spółczesnym i. To w łaśnie w ykorzystując ową fu n d a m e n ta ln ą «wielojęzykowość» (heteroglosse), tę szczególną postać bachtinow skiej «dialogiczności», może zaistnieć d zieło ”, s. 140). 15 P atrz rozdział 18, Etos.

6

9

(13)

1

7

0

Abstract

Dominique MAINGUENEAU

University of Paris X II (Val-de-Marne)

Literary Discourse as “a Constituting Discourse”

Assuming that literary discourse, despite its peculiarity, is not an isolated entity but instead, participates in the verbal production area describable as the domain o f constituting discourses,

that is, such which present themselves as discourses o f the Origin, validated by a determined scene o f pronouncem ent which, in turn, gets validated by itself. An apparently circuitous and costly method o f investigating into relations between various constituting discourses (literature, philoso phy, religion, myth, and science) as well as between them and non-constituting discourses, leads to a better understanding o f the literary fact, since the issue o f authority o f w o rd essentially exceeds the limits o f literature, as it is founded on a peculiarly ‘shamanistic' status o f the source o f utterance that is associated with ordinary reality and forces exceeding the human world.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nagle niewiadomo skąd pojawiły się żaby( dzieci naśladują skakanie żabek), kumkały ( naśladują kumkanie: kum, kum, kum) jakby ostrzegały się przed

śmieję się wtedy, gdy przeszłość się marzy, gdy chcę płakać bez

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

Stworzenie mechanizmu przenoszącego wąskospecjalistyczne profile do szpitali specjalistycznych wielo- profilowych – podział świadczeń zgodnie z klasyfikacją świadczeń wg

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Jan Paweł II, utwierdzając braci w wierze w prawdę, utwierdza ich w miłości Prawda bowiem jest dobra, a dobru należy się miłość.. W miłości prawdy tkwi

Teraz wtopił się tak wstydliwie w Cech Rzemiosł Różnych, że nawet Izba Rzemieślnicza ma pewne trudności w przedstawieniu dziennikarzowi danych o tutejszych

Skoro tu mowa o możliwości odtwarzania, to ma to zarazem znaczyć, że przy „automatycznym ” rozumieniu nie może natu ­ ralnie być mowy o jakimś (psychologicznym)