• Nie Znaleziono Wyników

Metafora a dewiacja : (przegląd stanowisk badawczych)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Metafora a dewiacja : (przegląd stanowisk badawczych)"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Dobrzyńska

Metafora a dewiacja : (przegląd

stanowisk badawczych)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (54), 145-158

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

Metafora a dewiacja

(przegląd stanowisk badawczych)

Jedną z istotnych kw estii podejmowanych przy opisie m etafory — kw estii nie do pominięcia, gdyż od tego zależy samo w yodrębnienie zjawiska — jest spraw a stosunku w yrażeń przenośnych do dewiacji, anomalii językowych, szczególnie zaś pro­ blem równokształtności m etafor z wypowiedziami nonsensownymi, absurdalnym i. Postulow ana tożsamość form alna m etafor i w ypo­ wiedzi alogicznych nasuwa z kolei pytanie o sposoby odróżnienia obu tych sytuacji mownych. Podobne zadanie stoi przed teoriam i negującym i równopostaciowość m etafory i dewiacji, gdyż muszą one wskazać sposoby odróżnienia przenośni od w yrażeń literal­ nych.

Powyższe dylem aty rozmaicie są form ułowane w dotychczasowych ujęciach teoretycznych i w różne wchodzą konteksty badawcze, lecz jako problem należą w zasadzie do loci communes teorii. Towa­ rzyszą też jej od najdawniejszych czasów.

W niniejszym studium chcielibyśmy wskazać zasadnicze stanow i­ ska w spraw ie dewiacyjnego charakteru wypowiedzi m etaforycz­ nej — stanowiska reprezentujące skrajne rozwiązania w dyskusji nad tym problemem, jaka przetacza się w pracach poświęconych teorii m etafory; interesować nas będą przy tym te opracowania, które są szczególnie istotne dla współczesnego stanu świadomości na omawiany tem at. Rozpatrując m etaforę pod względem jej sto­ sunku do dewiacji językowej, chcemy tu zwrócić uwagę na zderze­ nie tradycji retorycznej z Richardsowską koncepcją ję z y k a J, od-1 Mam tu na w zględzie jej wykład zawarty w książce I. A. Richardsa The

Philosophy of Rhetoric. Wyd. 2. New York — Oxford 1950.

(3)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

rzucającą ustabilizowane społecznie inw arianty znaczeniowe słów, oraz ukazać współczesne kontynuacje poglądów retorycznych — głównie na gruncie francuskim , belgijskim i w generatyw izm ie am e­ rykańskim . Tezy tam sformułowane zaatakowane zostały z kolei z innych niż Richardsowskie pozycji, m. in. przez antydew iacyjnie ujm ującego przenośnię Michaela Reddy’ego 2, ostatnio zaś też przez Maxa B la ck a3. Przegląd polemicznych stanowisk i rozwiązań ma na celu ukazanie poszukiwań adekw atnej płaszczyzny opisu m eta­ fory, pozwalającej uchwycić istotę tego zjawiska i podsunąć właści­ we narzędzia badawcze.

Nie trzeba dodawać, że niniejszy przegląd nie pretenduje do roli wyczerpującego opisu stanu świadomości na wskazany tem at, opisu, który objąłby swym zasięgiem chociażby większość współcześnie pow stających prac o m etaforze. Jest to bowiem — jak stw ierdzi każdy, kto zetknął się z tym zagadnieniem i poznał bezm iar zwią­ zanej z nim lite ra tu ry przedm iotu — zadanie niewykonalne. Chodzi nam natom iast, jak powiedzieliśmy, o ukazanie pew nych zasadni­ czych sposobów rozwiązania dylem atu, czym jest m etafora, o przed­ staw ienie zw rotnych punktów w toczącej się nad nim dyskusji. Postrzeganie dewiacyjnego charakteru m etafory jest równie dawne jak zaświadczona źródłowo myśl teoretyczna dotycząca tego tropu, od początku związana z retorycznym dualistycznym rozumieniem mowy, w którym istotną kategorię stanow i pojęcie norm y i jej naruszenie. Siady tego poglądu, utożsamiającego m etaforę z dewiacją znaczeniową, widoczne są w antycznym rozumieniu tropu, który definiowano jako „przeniesienie na imię obcego znaczenia” 4 lub przeniesienie słowa na rzecz niew łaściw ą5. Uwydatniano też nie­ zgodność takiego użycia słów ze zwyczajem językowym. Naruszenie uzusu językowego byłoby oczywiście błędem, gdyby nie pełniło — jak stw ierdza K w in ty lia n 6 — koniecznej funkcji. Owa celowość pogwałcenia norm y językowej odnotowywana była form ułą trans-

latio cum virtute.

2 Por. M. J. Reddy: A Seman tic Approach to Metaphor. Papers from the

Fifth Regional Meeting of the Chicago Linguistic Society. April 1969.

3 Por. M. Black: More about Metaphor. W: Metaphor and Thought. Pr. zbior.

pod red. A. Ortony’ego. Cambridge 1979.

4 Jest to słynna formuła Arystotelesa zawarta w jego Poetyce — por. Trzy

poetyki klasyczne. Arystoteles — Horacy — Pseudo-Longinos. Przekł. T. Sin-

ko. W rocław 1951, s. 42.

5 K w intylianow ska definicja tropu posługuje się następującą formułą: „tropus est, inquit, verbi vel sermonis a propria significatione in aliam rem (...) m utatio” (Institutio oratoria, ks. VIII, 6). Znaczenie jest tu rozumiane refe- rencjalnie, stąd trop polega na przeniesieniu słow a z rzeczy na rzecz. W in ­ nym m iejscu K w intylian m ówi o przeniesieniu słow a z miejsca, w którym jest ono w łaściw e, w inne m iejsce, gdzie brak słowa w łaściw ego lub prze­ nośne jest lepsze od w łaściwego: „Transfertur ergo nomen aut verbum ex eo loco, in quo proprium est, in eum, in quo aut proprium deest aut trans- latum proprio m elius est” (ibide m , ks. VIII, 6).

(4)

147 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

Takie rozumienie tropu panowało w tradycji retorycznej przez cały czas jej rozwoju i utrw alone zostało terminologicznie w określe­ niach: znaczenie właściwe i niewłaściwe wyrazów. Du Marsais mówi np. o tropach, że „są one figuram i, które nadają słowu znaczenie, które nie jest dokładnie znaczeniem właściwym tego słowa” 7. Do­ daje następnie, że słowo użyte w sensie figuralnym w ystępuje „w formie zapożyczonej, pod postacią, która nie jest jego postacią naturalną, tzn. taką, jaką miało ono poprzednio” 8.

Współczesnej kontynuacji poglądów retorycznych (przy naw iązaniu bezpośrednim do tej ich w ersji, jaką reprezentują klasyczne fra n ­ cuskie kompendia du M arsais’go i Fontaniera 9) szukać można w serii prac pow stałych na gruncie francuskim i belgijskim, które cechuje silny w zajem ny związek i bezpośrednie odwołania. Mamy tu na m yśli prace Jeana Cohena, Tzvetana Todorova i grupy autorów związanych z Rhétorique générale 10.

W teorii Cohena pojęcie dewiacji znalazło bardzo szerokie zastoso­ wanie. W rozprawie poświęconej stru k tu rze języka poetyckiego 11 utożsam ia on z dew iacją styl poetycki jako będący rezultatem n a­ ruszania norm nienacechowamej mowy (za jej wzorzec przyjm uje prozę naukową). Na dewiacji oparte byłyby stosowane w stylu poe­ tyckim figury, przy czym — w raz z upowszechnieniem się użycia określonych w yrażeń — traciłyby one charakter odstępstw i p rze­ chodziły na pozycję „figur użytkow ych” (Cohen przytacza z Racine’a m etaforę miłości flamme, która upowszechniła się obecnie w zna­ czeniu ‘gwałtownego uczucia miłości, pasji uczuciowej’, stała się więc w yrażeniem nieprzenośnym). Uwypuklając dew iacyjną n aturę w yrażeń m etaforycznych, staje Cohen wobec problem u, jak je od­ różnić od prawdziwych błędów językowych i wypowiedzi nonsenso­ wnych. Trudność tę rozwiązuje poprzez odwołanie się do rozstrzy­ gającej roli kontekstu, przy czym sygnalizuje tu nie tylko spójnoś- ciowy aspekt tego wpływu, ale dostrzega też determ inację gatunko­ wą (przynależność gatunkowa wypowiedzi w znacznym stopniu przesądza według niego o tym, czy dane w yrażenie interpretow ać należy w sensie literalnym , figuralnym , czy też uznać je należy za absurdalne).

Problem dewiacyjności m etafory pojawia się ponownie w jego póź­ niejszym studium poświęconym teorii figur 12. Cohen poddaje tam dokładniejszej analizie zjawisko naruszenia norm y językowej jako 7 Por. C. Ch. Du Marsais: Des tropes..., Paris 1757, s. 15. (1 wyd. 1730). 8 Ibidem, s. 23.

9 P. Fontanier: Les Figures du discours. Paris 1968 Flammarion.

10 Por. J. Cohen: Structure du langage poétique. Paris 1966; Théorie de la

figure. W: T. Todorov, W. Empson, J. Cohen, G. Hartman, F. Rigolot: S é­ mantique de la poésie. Red. G. Genette i T. Todorov. Paris 1979 (pierwodruk

„Comm unications” 1970 nr 16; T. Todorov: Littérature et signification. Paris 1967; J. Dubois, F. Edeline. J. M. Klinkenberg, P. Minguet, F. Pire, H. Trinon:

Rhétorique générale. Paris 1970.

11 Por. Cohen: Structure du langage poétique. 12 Por. Cohen: Théorie de la figure.

(5)

mechanizm tw orzenia figury. Wszystkim figurom, a więc i m etafo­ rze, przypisuje dwupłaszczyzinowy i dw uetapow y mechanizm rea­ lizacji: pow stają one poprzez zakłócenie norm y naruszające spój­ ność wypowiedzi w płaszczyźnie syntagm atycznej i przyw rócenie tej spójności w płaszczyźnie sem antycznej poprzez rekonstrukcję sensu figuralnego, będącego pochodną właściwego znaczenia słów. F igura zachodziłaby w chw ili zaistnienia obu etapów tego procesu — w odróżnieniu od prostej dew iacji, alogizmu, absurdu, gdzie zacho­ dzi tylko jego część syntaktyczna (np. Napoleon jest liczbą pierwszą). Dewiacyjność zaistniała na osi syntagm atycznej przejaw ia się po­ przez współwystępowanie dw u sprzecznych sądów w obrębie jednego wypowiedzenia. Sposób zaistnienia tej sprzeczności oraz sposób od­ budow ania spójności na płaszczyźnie sem antycznej przesądzają 0 zróżnicowaniu figur. Dla m etafor charakterystyczna jest dość głę­ boko u k ry ta sprzeczność (zachodząca między semami im plikow any­ mi przez term iny wchodzące w skład w yrażenia metaforycznego, np. żywotność i nieżywotność argum entu) oraz podobieństwo czy też analogia, która m otyw uje podstawienie sensu figuralnego w m iej­ sce właściwego. Analiza Cohena ukierunkow ana jest głównie na pierw szy człon procesu wyróżniającego m etafory (a także w szyst­ kie figury) w związku z główną tezą jego studium mówiącą, że figury można uporządkować wedle stopnia i sposobu przejaw iania się sprzeczności. Postulow anie wszechobecności płaszczyzn syntak- tycznej i sem antycznej przesądza o tym , że w tej koncepcji znie­ siona zostaje opozycja tropów i fig u r nietropicznych. Spraw a nie­ zbywalności obu płaszczyzn konstytuow ania się figury podjęta jest jako w yraz opozycji wobec obszernie tu omawianego i analizowa­ nego Fontaniera, k tó ry dzielił figury w zależności od tego, gdzie w ystąpiło naruszenie norm y i wyróżnił figury postaci fonicznej, fi­ gury syntaktyczne i sem antyczne (tropy). Cohen przytacza nato­ m iast z aprobatą inne ustalenie Fontaniera, pozwalające rozbudować teorię zróżnicowania fig u r ze względu na stopień odchylenia od norm y. W zastosowaniu do m etafory taka drabina stopni odchylenia w ygląda następująco: m etafory utrw alone w zwyczaju językowym byłyby słabsze co do stopnia odczuwania zaw artej w nich sprzecz­ ności niż m etafory będące wynikiem inw encji mówiącego. Jedne 1 drugie zróżnicowane zaś są dalej w ew nętrznie. Figury użytkowe dzielą się na: konieczne (katachrezy), gdzie m otyw acja w yrażenia w ykazuje jeszcze sprzeczność, ale ono samo, jako włączone do ję­ zyka, traci ch arakter odstępstw a od normy; inny ich rodzaj to fi­ gury swobodne (zleksykalizowane m etafory, które nie są koniecz­ nym i nazw am i przedm iotów i pozostają w opozycji do poziomu zerowego — w yrażeń literalnych). Oryginalne m etafory, będące tzw. figuram i inwencji, dzielą się z kolei na bliskie i odległe — w zależności od liczby semów wspólnych zestawianym w m etaforze term inom bądź ich miejsca w hierarchii semicznej. Aby wyważyć te różnice, Cohen przew iduje odwołanie się do analizy

(6)

nencjalnej; tymczasem, dość arbitralnie i bez utrzym ania jednej płaszczyzny analizy, przypisuje wyróżnionym typom m etafor n a­ stępujące stopnie odchylenia od normy: katachrezom — 0, m eta­ forom zleksykalizowanym —■ 1, m etaforom oryginalnym opartym na dużym podobieństwie czy analogii — 2, m etaforom oryginalnym zestawiającym idee odległe — 3. N ajistotniejszą tezą Cohena w in­ teresującej nas tu sprawie jest twierdzenie, że o ile figury w ynikają z naruszenia norm y językowej, o tyle równie niezbędne dla ich zaistnienia jest przezwyciężenie anomalii rozumiane substytucyjnie. Cohenowską kategorię anomalii przyjął za podstawę swej teorii Tzvetan Todorov 13, którego studium poświęcone jest w dużej części rozbiorowi dw u późnych francuskich opracowań tropów i figur au ­ torstw a du Marsais’go i Fontaniera. N ovum jego ujęcia polega na tym , że nie umieszcza on w yrażeń dew iacyjnych na tle „poziomu zerowego” mowy literalnej, lecz in terp retu je je jako rezultat po­ gwałcenia określonych reguł językowych (widać tu zapewne wpływ generatyw nego traktow ania języka cechującego teorie lingwistycz­ ne). Todorov, opisując anomalie semantyczne z grupy m etafor, w y ­ powiada następującą zasadę: aby dwa słowa mogły się połączyć w jedno wyrażenie, każde z nich musi posiadać tę samą część sensu. Poszukiwanie tej części wspólnej sensu może się odbywać przy użyciu sem antyki komponencjalnej; jej początków doszukuje się Todorov w retoryce, która wyodrębniła opozycje binarne: ab strak ­ cyjny — konkretny, ożywiony — nieożywiony, ludzki — zwierzęcy, m ateriał — produkt, przedm iot m oralny — przedm iot fizykalny, przedm iot natu raln y — w ytw ór itp. Użyte przez Todorova określe­ nie przenośni: „dwa słowa połączone w jedno w yrażenie” rozumieć należy jako wypadek mom entalnej homonimii, gdy jedno signifiant uzyskuje możliwość reprezentow ania signifié innego znaku, zacho­ wując swe własne znaczenie. Todorov ilustruje to słynnym w y k re­ sem prostokątnym :

149 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

Schem at Todorova uściślają autorzy Rhétorique générale 14, w ska­ zując na odmienny przebieg substytucji m etaforycznej rozważanej ze stanowiska nadawcy i odbiorcy kom unikatu. M etafora, którą określają jako „skandal sem antyczny” i którą zaliczają do kategorii metasememów — przekształceń znaczącj^ch jednostek języka (se- memów), polega na paradoksalnej identyczności i nieidentyczności elementów płaszczyzny signifiant i signifié, co prowadzi do m ody-13 Por. Todorov: L ittératu re et signification.

(7)

fikacji treści sem antycznej term inu drogą przeprow adzenia ope­ racji dodania i zniesienia semów. Operacja ta, m ająca ch arakter deszyfracji kom unikatu zdefektowanego, odbywa się poprzez roz­ biór treści znaczeniowej słowa wyrażonej jego stru k tu rą semiczną, bądź też dotyczy płaszczyzny przedm iotowej (związana jest z w ie­ dzą o m aterialnych przedm iotach, do których odnosi się dane w y­ rażenie m etaforyczne, ze znajomością ich stru k tu ry i przynależności do szerszych układów m aterialnych). Tak więc rein terp retacja w y­ rażenia m etaforycznego zachodzi na dw u płaszczyznach: sem antycz­ nej i referencjalnej, związanych z dwuaspektowością aktu znako­ wego; rein terp retacja ta przebiega drogą podwójnego zastosowania procesu synekdochicznego o charakterze ograniczającym i uogólnia­ jącym (tak rozum ieją autorzy Retoryki odkrycie więzi znaczenio­ wej lub przedm iotowej dw u sememów i przesunięcie myślowe ze znaczenia na znaczenie, z przedm iotu na przedmiot).

Przytoczone tu współczesne wypowiedzi kontynuujące retoryczny sposób myślenia, rozważające m etaforę w kategoriach dewiacji, b ar­ dzo w yraźnie uw ydatniają te n aspekt omawianego zagadnienia, któ­ ry wiąże się z niespójnością wypowiedzi m etaforycznej, niezgod­ nością składających się na nią elementów. Niekoherencję w yrażeń przenośnych podkreśla Cohen, przypisując m etaforze naruszenie syntagm atycznych praw kodu. Teoretyczną konsekwencją tego sta­ nowiska jest umieszczanie m etafory w obrębie problem atyki skład­ niowej lub — w innym ujęciu — w obrębie składni sem antycznej: m etafora byłaby naruszeniem określonych reguł łączliwości słów, stanow iłaby wykroczenie wobec zasad gram atyki.

W yraz takich poglądów znaleźć można również w am erykańskich badaniach nad m etaforą, m. in. w jednej z w ersji teorii Monroe C. B eardsleya 15. Beardsley, k tó ry w m etaforze widzi zjawisko czysto w erbalne, a więc określoną operację słowną, w yjaśnia ją w te rm i­ nach sprzecznościowych: m etafora pojaw ia się według niego w tedy, gdy zachodzi sprzeczność logiczna w obrębie centralnych części zna­ czeń słów danego tekstu. To sprzecznościowe zderzenie znaczeń spraw ia, że aktyw izują się wartości sem antyczne m arginalne. Uzna­ nie sprzeczności za konstytutyw ną cechę m etafory pociągnęło za sobą to, że kw intesencji procesu m etaforycznego doszukiwał się Beardsley w oksymoronie. Jego teorie znane są pod nazwą teorii kontrow ersji oraz teorii opozycji słownych.

N aruszenie reguł gram atycznych, jakie przypisyw ane jest przenośni, sprawiło, że problem atyka m etafory weszła w obręb zainteresow ań generatyw istów ; obecna jest także w pracach Noama Chomsky’ego 16. Wypowiedzi Chomsky’ego na tem at m etafory są rezultatem zajęcia się dew iacyjnym i produktam i procesu generowania zdań, będących 15 Por. The Metaphorical Twist. „Philosophy and Phenom enological Research” 1962 nr 22.

16 Por. jego rozprawę Degree oj Grammaticalness. W : Selected Readings. N ew York — Toronto 1971.

(8)

1 5 1 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

wynikiem niepełnego" zastosowania reguł generacji, na które składa­ ją się reguły kategorialne, subkategorialne i reguły selekcji. W m e­ taforze widzi on pogwałcenie reguł selekcji, które określają łączli- wość poszczególnych jednostek języka. Wyrażenie przenośne byłoby więc wyrażeniem popraw nym w zakresie respektow ania reguł ka- tegorialnych i subkategorialnych, dew iacyjnym zaś w płaszczyźnie realizacji reguł selekcyjnych. Wiąże się to z zagadnieniem stopnia gramatyczności (jak wiadomo, w teorii Chomsky’ego jest to k ate­ goria stopniowalna).

Chomsky opisuje mechanizm, generowania zdań dewiacyjnych, k tó ­ re w określonych okolicznościach mogą być uznawane za m etafory, nie poświęca jednak uwagi interpretacji tych w szczególny sposób dewiacyjnych konstrukcji ani warunkom ich przenośnego funkcjo­ nowania. Zaznacza jedynie, iż takie wypowiedzi „mogą być widocz­ nie interpretow ane poprzez bezpośrednią analogię do zdań ukształ­ towanych poprawnie, które zachowują odnośne reguły selekcyjne” 17. Nie w yjaśnia więc opozycji m etafora — dewiacja. Z jego opisu są­ dzić można, iż wszelkie naruszenia reguł selekcji dają w rezultacie przenośnię, nie widać też, czym jeszcze m etafora m iałaby być po­ nad to, że jest swoistym naruszeniem norm y językowej.

Nowe możliwości opisu, jakie zarysowały się wraz z rozwojem se­ m antyki stru k tu raln ej i gram atyki generatyw no-transform acyjnej, pozwoliły szukać dokładniejszej odpowiedzi na pytanie, czym różni się synteza tekstu rozpoznawanego intuicyjnie jako norm alny, lite­ ralny, od tekstu metaforycznego utożsamianego ze zdaniem dew ia­ cyjnym. Próbą odpowiedzi na to pytanie jest m. in. arty k u ł M ar­ garity I. Lekomcevej 18, odwołujący się do lingwistycznych teorii Hansa Reichenbacha i Uriela Weinreicha. A utorka przyjm uje zało­ żenie, iż — mówiąc najprościej — każdej autonomicznej jednostce poziomu semantycznego (słowu) odpowiada pewna uporządkowana konfiguracja walencji (pozycji do zapełnienia), którym przypisany jest określony zbiór semów 19. P rzy norm alnej syntezie tekstu nie dochodzi do kolizji pomiędzy Walencjami łączących się jednostek językowych, co najwyżej pewne pozycje pozostają nie zapełnione, choć są potencjalnie wyrażalne. Synteza tekstu metaforycznego w y­ kazuje natom iast odmienne właściwości i może być opisana jako teoriomnogościowe przecięcie się zbiorów, przy czym zachodzić 17 Por. Chomsky: op. cit., s. 116.

18 Por. jej artykuł: Lingwisticzeskij aspiekt mietafory i struktura semanti-

czeskogo komponienta. W: Tekst — Język —• Poetyka. Pr. zbiór, pod red.

M. R. Mayenowej. Wrocław 1978.

19 Dla przykładu autorka podaje konfigurację odpowiadającą znaczeniu słowa „mówić”, która obejmuje następujące pozycje: 1 — kto, 2 — do kogo, 3 — od kogo, 4 — dla kogo, 5 — przy kim, 6 — co, 7 — o czym, 8 — jak, 9 — w jakim języku, 10 — gdzie, 11 — kiedy. Poszczególne pozycje tej konfigu­ racji zapełnione są semami: ludzki — Hum (pozycje 1, 3, 4, 5), ludzki bądź zwierzęcy — Hum, Anim (2), określenie języka — Lang (9), określenie m iejs­ ca — Loc (10), czasu — Temp (11), sposobu działania — Mod (8), w szystko co m ożliwe w danym języku i kulturze (klasa uniwersalna) — U (6, 7).

(9)

mogą łącznie trzy następujące sytuacje: 1) identyczne cechy zna­ czeniowe w ypełniające określone, odpowiadające sobie pozycje kon­ figuracji pozostają nie zmienione (co najwyżej ulegają może uw y­ datnieniu), 2) niezgodne cechy znaczeniowe w ypełniające te same pozycje konfiguracji ulegają neutralizacji, 3) nie odpowiadające sobie pozycje konfiguracji podległych syntezie pozostają bez zmian, dając w rezultacie znaczenie o większej liczbie walencji, będące su­ mą w alencji wyjściowych. Lekomceva dodaje ponadto, iż walencje nie zrealizowane, które w tekście literalnym traktow ać można jako podległe elipsie, choć możliwe, przy syntezie m etaforycznej po­ w inny być raczej traktow ane jako nie istniejące, zniesione.

Powyższa m etoda opisu pow staw ania m etafory w ykazuje — jak zauważa sama autorka — tę niedoskonałość, iż nie odróżnia m eta­ fory od wypowiedzi bezsensownych o niespójnych znaczeniach. M etafora, podobnie jak nonsens, pow staje w w yniku zestawienia jednostek niespójnych, a więc różni się form alnie od tek stu literal­ nego, m usi się jednak odróżniać także od nonsensu. Lekomceva nie rozw ija szerzej spraw y stosunku m etafory do wypowiedzi nonsen­ sownych, lecz z jej rozważań wynika, że w w ypadku m etafory uruchom ione zostają działania syntetyzujące całościowy sens w y­ rażenia, w w ypadku zaś nonsensu tekst pozostaje nie zsyntetyzo- wany. W każdym razie kry teriu m takiego czy innego odbioru tekstu jest pozaform alne i nie da się uchwycić w zastosowanych tu k ate­ goriach opisu.

Zarysow ane wyżej stanowiska, mimo różnic w sposobie in terp re­ tacji faktów językowych, zgodne były co do tego, że m etafora po­ w staje poprzez naruszenie pewnej norm y językowej i że jest działaniem uchylającym regularne zachowania językowe. Ze wzglę­ du na to w szystkie opisane dotychczas ujęcia tego problem u tra k ­ tować można jako kontynuację m yślenia retorycznego. Zmienił się sposób w ykładu, m etody analizy zjawiska, lecz zasadnicze jądro pozostało takie samo jak w najdaw niejszych sform ułow aniach od­ w ołujących się do znaczenia właściwego i widzących w metaforze

translatio cum virtute.

Takiemu rozum ieniu m etafory, jakie wiąże się z pojęciem na­ ruszenia normy, przeciw staw ił się Ivor A rm strong R ic h ard s20, który: 1) podważył tezę o inw ariantnym znaczeniu jednostek języ­ ka, 2) sprzeciwił się traktow aniu m etafory jako anomalii językowej, jako czegoś odmiennego od norm alnego użycia języka. Gdyby chcieć (najkrócej w yrazić to, co stało się w m yśleniu o języku i metaforze po w ystąpieniu Richardsa, można by w raz z H eraklitem pomyśleć:

panta rei. A ntyretoryczne, odwołujące się do inspiracji rom antycz­

nych stanow isko Richardsa stanow i tak zasadniczy zwrot w m yśle­ niu o przenośni, że w ymaga dokładniejszego nieco potraktow ania. Poglądy Richardsa na m etaforę włączone są w szerszą koncepcję 20 Mamy na m yśli wykład jego poglądów zawarty w The Philosophy of Rhe­

toric.

(10)

153 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

znaczenia, która ukształtow ała się — jak stw ierdza sam autor — przy inspiracji filozofii W hiteheade’a, szczególnie w zakresie sto­ sunku pojęcie — rzecz. Według W hiteheade’a pierw otną substancją świata są zdarzenia. Umysł postrzegający wyodrębnia w nich ogól­ ne i abstrakcyjne aspekty; tych zaś konfiguracja prowadzi do w y­ odrębnienia na styku myśl — świat poszczególnych, indyw idualnych przedmiotów. Znak językowy wiąże się więc w świecie ze złożoną jednostką, będącą połączeniem wielu ogólnych i abstrakcyjnych aspektów i stanowiącą ukoronowanie złożonego procesu poznaw­ czego. Znak nie ma stałego, stabilnego znaczenia. Przenosząc się

z rzeczy na rzecz, wchłania za każdym razem pewne ich nowe as­ pekty. W ystępuje z n atu ry w całościowych ujęciach językowych — zdaniach, odwzorowujących rów nie nie wyspecyfikowane zdarzenia postrzegawcze.

W teorii Richardsa mówi się o tym , że znak jako reprezentant rze­ czy nie jest w prosty sposób z nią związany, podlega natom iast określeniu poprzez swoiście rozumiany kontekst. K ontekstem da­ nego znaku są określone w arunki jego w ystąpienia oraz wszystko to, co wchodzi z nim w związek przyczynowo-skutkowy. Znak za­ stępuje brakujący element kontekstu, np. inw ektyw a jest su b sty tu ­ tem uderzenia, kopnięcia. Kontekstowi zawdzięcza znak swoje zna­ czenie. Znaczenie danego znaku to, według Richardsa, skutek n a­ cisku kontekstu, nadana przezeń moc (delegated efficacy, powers). Znak podlega stałym przeobrażeniom i znajduje się w perm anen­ tnym rozwoju, bowiem zachowuje on niejako „pam ięć” swoich poprzednich kontekstów. Tak należy chyba interpretow ać pełen m etafor wywód Richardsa o przejm ow aniu przez słowo owej po­ słanej przez kontekst mocy, gdy słowo zastępuje opuszczony ele­ m ent kontekstu.

Wyraz, którego znaczenie jest każdorazowo projekcją kontekstu i zachowuje ślad poprzednich użyć, jest ukazany w ustawicznym rozroście, przy czym wprowadza tu Richards parabolę rośliny. Wiąże też swe stanowisko z wypowiedziami rom antyków o żyw ot­ nym charakterze języka, w których język przyrów nyw any był do żywego organizmu. Podobnie jak oni dochodzi do wniosku o pan- m etaforycznej naturze języka. Na ta k labilnym znaczeniowo g ru n ­ cie buduje swoją teorię m etafory.

Zarówno jego ogólna teoria znaku, jak i dalsze jej rozwinięcie — teoria m etafory, m ają ch arak ter zdecydowanie antyretoryczny. Richards oponuje przeciwko uznaw aniu norm y językowej, właści­ wego znaczenia, przeciwko takiej interpretacji m etafory, która utożsamia ją z odstępstwem od norm y i dewiacją. M etafora, w edług Richardsa, w ystępuje wtedy, gdy dana wypowiedź dzięki naciskowi kontekstu zdolna jest wywołać równocześnie dw ie interferujące myśli o dw u różnych przedm iotach oparte na jednym słowie lub zdaniu. Owe dwie myśli współdziałają z sobą (ulegają — jak mówi

(11)

Richards — interakcji), ukazując swe przedm ioty jako jednocześ­ nie podobne i niepodobne, tożsame i różne.

Jeśli się pam ięta całą teorię znaczenia Richardsa, spytać można, w jaki sposób m etafora różni się od podlegających perm anentnym przetasowaniom i przewartościowaniom sem antycznym znaków i czym się różni wpływ, jaki tu w yw iera kontekst. Można p rzy ­ puszczać, że Richards zgodziłby się z następującą rekonstrukcją jego poglądów: kontekst powoduje w prawdzie ustawiczne przesunięcia znaczeniowe naw et w obrębie najpotoczniejszych wyrazów, lecz istnieje pew na przybliżona stabilność kontekstów i w ynikająca stąd przybliżona stabilność znaczeń. Gdy zajdzie w yraziste skłócenie aktualnego kontekstu słowa z jego kontekstem „zapam iętanym ”, słowo to ew okuje w łasny, właściwy sobie kontekst, natom iast jego otoczenie tekstow o-sytuacyjne „naprom ieniow uje” go pewnym spe­ cjalnym znaczeniem — ową znaezeniotwórczą mocą pochodzącą z kontekstu. To pow oduje zaistnienie dw u różnych myśli, ich w za­ jem ne oddziaływanie na siebie, czyli powstanie m etafory. Term in „m etafora” zachowuje Richards dla wyrażenia, które urucham ia tę interakcję znaczeniową. Kom ponent użyty w zdaniu i będący pod­ staw ą jednej z interferujących m yśli nazywa nośnikiem, komponent rekonstruow any zaś, rzutow any przez kontekst — tenorem . Nie jest zupełnie jasne, na jakiej płaszczyźnie czy płaszczyznach um ie­ szcza Richards te kom ponenty aktu metaforycznego, co wiąże się z izolacją jego teorii i nieuwzględnianiem kategorii analitycznych językoznawstwa. Można przypuszczać, że tenor i nośnik m iałyby raczej postać skończonych myśli i odpowiadających im skończonych zdań, a nie w yrw anych elementów zdania, bowiem Richards z na­ ciskiem podkreślał, że zasadniczą, autonomiczną jednostką wypo­ wiedzi jest zdanie o nie do końca uchw ytnych dystrybucjach sensu między poszczególne słowa. Jednak faktem jest, że nie można dać ostatecznej odpowiedzi, na jakim poziomie umieścić należałoby te dwa komponenty, bowiem mówi się o nich raz jako o pojęciach, innym razem jako o rzeczach, a naw et jako o w yrażeniach. W związku z tym pew nej „migotliwości” nabiera problem obec­ ności tenora w wypowiedzi m etaforycznej. Będąc koniecznym skład­ nikiem interakcji m etaforycznej, może on w zdaniu nie mieć w y­ kładnika, bądź mieć w ykładnik cząstkowy. Tak czy inaczej pozo­ staje projekcją kontekstu i nie daje się jednoznacznie i ostatecznie sparafrazow ać przy pomocy istniejących słów języka (Richards d ek laru je się jako przeciw nik teorii substytucyjnej). Podobnie p a­ rafrazie nie podlega całe w yrażenie m etaforyczne wywołujące interakcję dw u myśli, a tym bardziej nie jest ono sprowadzalne do znaczenia tenoru, gdyż można je określić jako ukazanie tenoru i nośnika łącznie: równocześnie podobnych i różnych, a więc nie jest tożsame ze swą częścią.

N iejasny status tenoru i nośnika (przechodzenie z poziomu pojęcio­ wego na rzeczowy czy wyrażeniowy) jest w tej teorii poniekąd

(12)

155 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

zrozumiały, bowiem rzeczy są tu traktow ane jako w ynik związku świadomości ze światem zewnętrznym, wynik wielu procesów ana­ litycznych, których sumą staje się pojęcie utrw alone w w yrażeniu językowym. Stąd poziom słów i poziom rzeczy nie są sobie przeciw ­ stawne, a naw et atakuje się zakładanie takiej opozycji. W ynikałoby stąd, że Richards rozważa znak językowy w aspekcie całościowym; tak też należy rozumieć istotę tenoru i nośnika.

Niejednoznaczność sformułowań Richardsa i świadomie przyjęty me­ taforyczny tok wykładu, bazujący na ślizgających się — jak w yni­ ka z głoszonej teorii — sensach słów, utrudnia adekw atne odtwo­ rzenie Richardsowskiej koncepcji znaczenia i m etafory. Odczytanie jego poglądów może mieć jedynie charakter interpretacji, obcią­ żonej wszelkimi niebezpieczeństwami tego przedsięwzięcia. Przy takim zastrzeżeniu można jednak sądzić, że w zakresie zrozum iałym dla autorki tej wypowiedzi teoria ta nie jest w pełni konsekwen­ tna: postulując stały ruch i rozrost znaczenia słowa w stale zmie­ niających się kontekstach sytuacyjnych i przyczynowo-skutkowych, akcentując jego perm anentną metaforyczność, nie dość jasno przed­ stawia odrębność metaforycznego użycia słowa, przy którym zacho­ dzi odrębność danego kontekstu z kontekstam i w pew ien sposób ustalonymi. W ydaje się, że choć Richards odżegnuje się od poglądu głoszącego stabilność sensów słów, w jego wywodzie o metaforze tzw. sens właściwy powraca tylnym i drzwiami. Pom ijając te za­ strzeżenia, trzeba podkreślić, że Richards z dużym naciskiem zw ra­ ca uwagę na fakt, że status metaforyczności nie jest związany for­ malnie z danym wyrażeniem, że za każdym razem urucham ia się on pod wpływem kontekstu. W określonej sytuacji dane w yrażenie może się okazać m etaforą, choć kiedy indziej było użyte dosłownie, przy czym uwzględnia Richards również takie subtelniejsze w aru n ­ ki literalnego użycia wyrażeń, jak fantastyczna konstrukcja świata bądź rejestrow anie doznań. Przytacza tu przykład zw rotu „zaw rot­ ny (krążący) brzeg” — ang. giddy brink. To — w ydawałoby się — metaforyczne wyrażenie może opisywać całkiem dosłownie przeży­ cie osoby stojącej na urw isku i odczuwającej zawrót głowy, jeśli tylko wyłączy się określoną wiedzę o świecie, która przesądza o tym , że to krążenie uznawane jest za pozorne. W tym zwróceniu uwagi na wielofunkcyjność zdań, na możliwość innego niż m etaforyczne ich rozumienia Richards spotyka się z tezam i badaczy bardzo od niego odległych teoretycznie, np. z tezam i Cohena.

Przytaczając i zestawiając tu taj szereg poglądów na stosunek m e­ tafory do dew iacji językowej, próbowaliśm y ukazać, iż m etafora umieszczana jest na osi wyznaczonej dwoma w ykluczającym i się stanowiskami: takim, które utożsamia m etaforę z odchyleniem od norm y i takim, które głosi, iż nie jest ona odchyleniem od norm y (bo norm y nie ma), jest zaś jedynie swoistą intensyfikacją procesów znaczeniowych. Przy tym zwolennicy dewiacyjnego charakteru m e­ tafo ry często zastrzegają się (tak np. Cohen), iż przypisyw anie m e­

(13)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 1 5 6

taforze naruszenia norm y nie jest równoznaczne z uznawaniem jej za błąd, nie ma ch arak teru oceniającego. Anomalia taka jest od­ stępstw em celowym.

W spraw ie ustalenia stosunku m etafory do dewiacji istnieją jednak dalsze p u n k ty sporne w ynikłe stąd, że z jednej strony próbowano przypisać m etaforze pewne wyznaczniki formalne, czego konsek­ w encją byłaby możliwość wyróżniania m etafor w izolacji od kon­ tekstu (chyba że zastosować dodatkowe k ry teria wyróżniające, już pozaformalne), z drugiej — wskazywano na relatyw ny ch arakter wypowiedzi przenośnej (m etaforą się bywa, a nie jest w sposób stały), na jej kontekstow e uw arunkowanie.

W ostatnich latach to ostatnie stanowisko znalazło ostry w yraz w poglądach Michaela Reddy’e g o 21, k tóry sprzeciwił się utożsa­ m ianiu m etafory z dewiacją. Wypowiedź jego była bezpośrednią reakcją na tezy generatyw istów , sprowadzające m etaforę do okreś­ lonych pogwałceń kodu. Przeciw nim sform ułow ał swą tezę: m eta­ forą może być każde w yrażenie przy zaistnieniu określonych wa­ runków referencjalnych. Polem izując ze stanow iskiem generaty- wistów, Reddy zaatakow ał samą istotę ich teorii: zasadność postu­ lowania reguł selekcyjnych wobec złożonej i zmiennej n atu ry rzeczywistości. W skazał też, że nie w szystkie naruszenia tych reguł d ają w rezultacie m etaforę. Oprócz m etafor-dew iacji istniałyby więc też anomalie niem etaforyczne i m etafory nie stanowiące na­ ruszenia reguł językowych.

Dla podważenia tezy o dew iacyjnym charakterze zdań m etaforycz­ nych i norm alnym statusie zdań literalnych przytoczył Reddy sze­ reg przykładów, ukazując wypadki, gdy wypowiedzenie może mieć in terp retację dosłowną lub przenośną (i to nieskończenie różną) w zależności od konkretnego zastosowania. Obala to pogląd o for­ m alnej odrębności przenośni i ujaw nia nierelew antność stanowiska utożsam iającego ją z dewiacją. Przytoczył także w y p o w i e d z i rze­

komo absurdalne (np. o w ylew aniu czy łam aniu pow ietrza, pro­ m ieniow aniu stołu), k tó re wszakże są możliwe, i to w sensie lite­ ralnym , gdy zajdą określone w arunki fizyczne.

D ylem at m etafory rozwiązuje Reddy poprzez odwołanie się do zwy­ czajowej, literalnej referencji danego w yrażenia: „Tym, co w ydaje się definicyjną cechą charakterystyczną wszystkich wypadków mó­ w ienia m etaforycznego, jest nienorm alna i niekonwencjonalna sy­ tuacja w odniesieniu do norm alnych granic referencjalności słów. M etafora zachodzi, jak się zdaje, gdy tylko odniesienie przedm io­ towe słów w wypowiedzi nie mieści się w obrębie określonej kon­ w encjonalnie, literalnej sfery referencji (...)” 22. Reddy odwołuje się przy tym do dużej wrażliwości na kontekst i aktyw nej postaw y odbiorcy, k tó ry gdy tylko uzna, że niemożliwe jest rozumienie li­ 21 Por. jego rozprawę A Semantic Approach to Metaphor.

(14)

teralne wypowiedzi, poszukuje (kierując się analogią) jej odczytań m etaforycznych. Zamiast utożsamiania m etafory z dewiacją, rozu­ m ianą jako odkształcenie formalne, mówi Reddy o nacechowanym charakterze zdań przenośnych, związanych z niekonwencjonalnym użyciem języka. Tak więc przenosi on m etaforę ze sfery zjawisk gramatyczno-składniowych w sferę sem antyki referencjalnej. Teoria ta nie uwzględnia jednak specyfiki wypowiedzi przenośnych, które różne byłyby od alegorii, i poświęcona jest w zasadzie takim właśnie wypowiedziom, o których starożytni autorzy reto ry k mó­ wili jako o ciągłych metaforach, przeciw stawiając przenośne użycie słowa przenośnem u użyciu całego zdania lub wypowiedzi, określa­ nem u w antyku jako metafora continua 23. Rozszerzając zakres prze­ nośni na alegorię (w jednym z sensów tego term inu), ograniczył się Reddy w swych analizach do tych wypadków, gdy nie naruszona zostaje powierzchniowa spójność zdań.

Pogląd utożsam iający m etaforę z określonymi wyznacznikami for­ malnymi, w szczególności zaś z zaw artą w zdaniu sprzecznością, zaatakow any został również ostatnio przez Maxa Blacka w jego artykule More about Metaphor 2i. Polemikę swą skierował on prze­ ciwko stanow isku tw órcy teorii kontrow ersji czy opozycji słownych, Beardsleyowi. Black uważa, iż „zachodzi istotny błąd metody w do­ szukiwaniu się niezawodnego wyznacznika obecności m etafor. (...) Każde k ry teriu m obecności m etafory jest do uchylenia w specjal­ nych okolicznościach” 25. Najlepszym wyznacznikiem byłoby jeszcze eksplicytne stwierdzenie, że wypowiedź jest m etaforą, ale i ten m etatekstow y wyznacznik może zawieść, bowiem nie zależy to je­ dynie — jak powiada Black — od intencji mówiącego, sam te n znak zaś też mógłby być użyty metaforycznie. Tak więc należy przyjąć, iż zdania m etaforyczne mogą być równokształtne z literalnym i. Black podaje przykład takiego zdania („On mieszka w szklanym dom u”), którego odczytanie może być zarówno literalne, jak i prze­ nośne. Podobnie dwuznaczny status właściwy jest negacji zdania metaforycznego; może być ona metaforyczna lub w sensie dosłow­ nym prawdziwa: „Ludzie to wilcy” — „Ludzie to nie w ilcy”, „Lu­ dzie to nie wilcy, lecz strusie”.

W jaki więc sposób odbywa się interpretacja tekstu? Jak to się dzieje, że odbiorca mimo braku wszelkich wyznaczników form al­ nych dość bezbłędnie potrafi poznać, iż wchodzi w grę sens m eta­ foryczny? Black odpowiada, że „decydującą racją, przesądzającą o wyborze interpretacji, może być (...) jaw ny fałsz bądź niespój­ ność odczytania literalnego, mogłaby być nią również banalność zaw artej w tym odczytaniu praw dy, brak zbieżności z otaczającym

157 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

23 O alegorii jako o ciągu m etafor mówi m.in. K wintylian — por. Inst. or. VIII, 6.

24 W: Metaphor and Thought. 25 Ibidem, s. 36.

(15)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 1 5 8

tekstem i otoczeniem niew erbalnym ” 26. W ybór in terp retacji m eta­ forycznej dokonuje się więc podobnie do w yboru jednego ze znaczeń w yrażenia polisemicznego. W jednym i drugim w ypadku akt in ter­ p retacji wymaga zwiększonej aktywności odbiorcy i dokonuje się w drodze dyskw alifikacji tych odczytań, które naruszają integral­ ność tekstu lub nie pasują w danej sytuacji.

* * *

Dokonaliśmy przeglądu zasadniczych stanowisk w spraw ie odrębności form alnej m etafory, jej stosunku do dew iacji językowych. Mamy nadzieję, że prześledzenie tego w ątku w złożo­ nej i niezwykle szeroko prowadzonej dyskusji nad m etaforą uznane zostanie za pożyteczne. Poddane tu analizie zagadnienie stanow i — jak już powiedzieliśmy na w stępie — istotny elem ent teorii, gdyż przesądza o samym w yodrębnieniu zjaw iska m etafory i w yjaśnia jego mechanizm. Mając to na względzie, stwierdzić trzeba, że prze­ analizow ane teorie przynoszą zaskakująco różne odpowiedzi na po­ staw ione tu pytania. Stoi za tym niew ątpliw ie nieostrość samego pojęcia m etafory, które używ ane byw a raz zgodnie z zakresem an­ tycznej kategorii tropi verborum, kiedy indziej obejm uje też tropi

sermonis; wiąże się to jednak także z głębszymi różnicami dzielą­

cymi poszczególne teorie, a mianowicie z w yznaw aną teorią znaku językowego.

Tę wielość, wielowątkowość rozwiązań w kw estii statu su m etafory mieć trzeba na względzie, gdy analizuje się jakikolw iek fragm ent teorii przenośni, gdyż w każdym w ypadku ma się do czynienia ze złożonymi m otyw acjam i i różnorakim i zależnościami w pływ ającym i na określoną postawę badawczą i przesądzającym i o dokonyw a­

nych wyborach.

Teresa Dobrzyńska

Metafora językowa (I)

(Składnia i leksyka)*

Badania nad m etaforą, które zapoczątkował niegdyś A rystoteles, m ają wielowiekową tradycję. Próby zbudowa-28 Ibidem, s. 36.

* Przekład w g N. D. Arutiunowa: Jazykow aja mietafora (Sintaksis i leksika). W: Lin gwistika i poetika. Moskwa 1979, s. 147— 158.

Z powodu rozbieżności m etonim icznych lub metaforycznych użyć w języku rosyjskim i polskim przytaczanych przez autorkę przykładów w kilku m

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zatem międzyjęzykowa homonimia zewnętrzna to występowanie w systemach różnych języków znaków językowych, spełniające ściśle lub prawie ściśle kryte- ria

Przeprowadzono doświadczenie polegające na zmierzeniu długości ciała poczwarek pewnego gatunku motyla w dwóch populacjach: pierwsza była hodowana w temperaturze otoczenia

Badacz dąży bowiem do uzyskania bogate- go materiału do analizy od osób, które doświadczyły sytuacji będącej przed- miotem jego zainteresowania (Starks, Trinidad, 2007). O ile

Opierając się na literaturze przedmiotu dotyczącej radzenia sobie ze stresem oraz problematyki osobowości, sformułowano następujący problem badawczy: Czy istnieje związek

mości, wyodrębnił cztery charakterystyczne stany - ostatni z nich opisuje stan pożądany:.. 1) dyfuzji tożsamości, czyli rozszczepienie i rozmycie „ja” -

H ipoteza 2: Cechy tem peram entu, dotyczące charakterystyki czasowej zachowania, takie jak, Perseweratywność, Reaktywność Em ocjonalna, wpływają na podjęcie w procesie

ski porządek polityczny (decyzja o podjęciu walki z Niemcami w Warszawie) oraz ten szerszy, wzbogacony o aspekty moralne, płynące z mitu powstania, który musi zostać

Wersja lite- racka w tłumaczeniu Ewy Lif-Perkowskiej brzmi już inaczej: „Wiek życia – to dziecko bawiące się szachownicą – królowanie dziecinne” (Heraklit z Efezu,