Roman Karwacki
Kronika Wydziału Teologicznego
ATK : I semestr 1978/79
Studia Theologica Varsaviensia 17/2, 315-328
17(1979) nr 2
KRONIKA WYDZIAŁU TEOLOGICZNEGO ATK
(I sem estr 1978/79)
I. KURS HOMILETYCZNO-KATECHETYCZNO-LITURGICZNY W dniach 11— 13 IX odbył się na ATK XII kurs dla duchow ieństw a nt. Śmierć i pogrzeb chrześcijanina. Jak co roku, zgromadził w ielu uczest ników z całej Polski. Stanow ił uzupełnienie poprzedniego kursu, który był pośw ięcony zagadnieniu ludzi starych i chorych w K ościele. Jedno cześnie miał na celu zapoznanie z obowiązującym i w Polsce od 1 XI 1978 r. now ym i obrzędami pogrzebowym i. H asłem kursu b yły słow a z prefacji za zmarłych: „Życie Twoich w iernych, o Panie, zm ienia się, ale się nie kończy”. Na rozpoczęcie obrad została odprawiona Msza św. koncelebrowana, której przewodniczył ks. bp J. M o d z e l e w s k i , hom ilię okolicznościową zaś w ygłosił ks. prof. dr A. Z u b e r b i e r pod kreślając, że wiara w zm artw ychw stanie ciał powinna umacniać naszą nadzieję na spotkanie z Chrystusem. Do tem atu tego naw iązał ks. rektor
prof. dr J. S t ę p i e ń w sw ym przem ówieniu na otwarcie kursu.
W oparciu o L isty św. Pawła w skazał na potrzebę przesuwania w obrzę dach pogrzebowych akcentu z grozy i w iecznej kary na radość życia wiecznego. W ykłady i konwersatoria nosiły charakter zarówno teore tyczny, jak i praktyczny.
1. T e o l o g i a ś m i e r c i i z m a r t w y c h w s t a n i a
Podstaw ow y referat na tem at teologicznych aspektów śm ierci i zm ar tw ychw stania w ygłosił ks. dr R. R o g o w s k i z Wrocławia. Stwierdził, że śmierć stanow i m isterium, które rozwiąże się dopiero w chw ili n a szego zm artwychw stania. Dlatego chrześcijanie, jak i w yzn aw cy innych religii, odznaczają się w sw ych poglądach na śmierć optym istycznym realizmem. Śm ierć jest faktem nieuniknionym , ale w perspektyw ie eschatologii ukazuje głębszy sens ludzkiej egzystencji. Tradycyjna teo logia podkreślała przede w szystkim związek śm ierci z grzechem pierw o rodnym. Obecnie m ówi się o m isterium śm ierci w nawiązaniu do sakra m entów, zwłaszcza chrztu, Eucharystii i bierzm owania, dzięki którym człowiek w ierzący umiera z Chrystusem i w Chrystusie. Jak Chrystus odniósł zw ycięstw o nad śmiercią, tak i chrześcijanin złączony z Nim nie może być pokonany przez śmierć, lecz zostaje powołany do nowego życia z Panem. Takie rozum ienie śm ierci powoduje, że również ziemska egzystencja człow ieka ujm owana jest w innym św ietle, tj. jako staw a nie się. Człowiek w chw ili narodzin jest jakby w stanie niew ykończo nym. Proces tworzenia trwa przez całe życie i nie kończy się w m o m encie śmierci, gdyż dopiero Chrystus Pan dopełnia tego dzieła. Stąd nowsza teologia łączy śmierć ze zm artw ychw staniem , które polega na obumarciu ciała zniszczalnego, a obdarowaniu „ciałem ” niezniszczalnym . Wiara w zm artw ychw stanie była szczególnie żywa wśród pierwszych
3 1 6 J A N O S I M O W I C Z [2] w yznaw ców C h ry stu sa. D zisiaj n ato m ia st, ja k w y kazały b a d a n ia socjo logiczne, m niej lu d zi w ierzy w z m artw y ch w sta n ie niż w n ieśm ierteln o ść Iduszy.
Wychodząc ze stw ierdzenia tego typu w spółczesnej religijności, mgr J. T u r n a u zaapelował, aby przy różnych okazjach podkreślać w litur gii pogrzebowej, że chodzi o zbaw ienie całego człowieka, a nie tylko jego duszy. Przy tym ze w zględu na ludzkie cierpienie kapłan pow inien bardziej w ażyć w ypow iadane słowa, a w kontaktach z rodziną zmarłego przejawiać szczególną delikatność. W łaściwa postaw a kapłana jest tu taj w yjątkow o ważna i powinna stanow ić form ę apostolatu prawdy 0 zm artw ychw staniu i nadziei życia wiecznego.
W związku z problemem zm artwychwstania zastanawiano się, na czym polega zjaw isko śm ierci i czy można je zidentyfikow ać jako roz dzielenie duszy i ciała. W ątpliwości pod adresem takiej definicji zgła szają zwłaszcza teolodzy opierający się na w ypow iedziach osób, które doświadczyły śm ierci klinicznej. Jednak z uw agi na brak zadow alają cych pod w zględem naukowym w yników badaw czych w tym zakresie, nie można — przynajm niej na razie — posługiwać się tym argumentem w zbijaniu tradycyjnego ujęcia zjaw iska śmierci. Zagadnienie śmierci klinicznej było szeroko dyskutow ane na konw ersatorium prowadzonym przez dr. hab. nauk med. K. O s i ń s k ą i ks. dr. S. P a w l i n ę FDP.
2. L i t u r g i a p o g r z e b o w a
Przesuniecie akcentu w w yrażaniu prawd eschatologicznych pociągnęło za sobą potrzebę zm ian w liturgii pogrzebowej. W odmowionych cere moniach w ięcej m iejsca zajm uje słowo Boże, zarówno w sam ych czyta niach Pism a św. jak i w w ystąpieniach kaznodziejskich. W zaleconych przez rytuał nowych tekstach znalazły się fragm enty liturgii w ielkanoc nej, przypom inające związek chrześcijanina ze śm iercią i zm artw ych w staniem Chrystusa poprzez chrzest, oraz czytania, które ukazują ży cie ludzkie jako przygotow anie na spotkanie z Panem i m ówią o rold Eucharystii w tej pielgrzym ce.
C harakterystykę now ych czytań biblijnych przedstaw ił ks. doc. dr hab. J. K u d a s i e w i c z . Podstaw ę w ykładu stanow iło pouczenie zawarte w 56 punkcie rytuału odnośnie do hom ilii, która powinna koncentrować się w okół wydarzenia paschalnego i budzić nadzieję chrześcijańską. Trzeba w niej znaleźć m iejsce także na w spom nienie o życiu zmarłego, zw łaszcza o jego roli w e wspólnocie, do której należał. W spomnienie to ma być nacechowane autentyzm em i zawierać słowa podnoszące na duchu, rytuał bowiem nazyw a kapłana celebrującego pogrzeb zw iastu nem pociechy. Na wzór Chrystusa wzruszającego się nad Łazarzem za daniem kaoła.na jest zm niejszanie bólu najbliższej rodziny zmarłego 1 um acnianie jej w chrześcijańskiej nadziei. Celebrans pełni funkcję sługi M atki-K ościoła, która za jego pośrednictwem żegna sw e dzieci. Dlatego obowiązkiem jego jest staranne przygotowanie liturgii, zw łasz cza dobranie odnowiednich tek stów i form y pogrzebu oraz treści homilii. O stvlu posoborowych obrzędów pogrzebowych z uwzględnieniem polskich w arunków i obyczajów w ygłosił referat ks. dr S. C z e r w i k . Poza słowem duże znaczenie w przekazywaniu prawdy o zm artw ych w staniu m aja sym bole pogrzebowe. U żyw ane dotychczas, np. czarny kolor czy katafalk ze skrzyżow anym i piszczelam i i czaszką, głosiły jedy nie śmierć. Tym czasem powinny one w yrażać orzeznaczenie człowieka do życia w iecznego i stąd należy je zastąpić nowymi: paschałem , księgą
Pism à św. um ieszczoną na trumnie, fioletow ym i białym kolorem szat liturgicznych. Uzupełnieniem tej problem atyki był w ykład o sym bolice śm ierci i zm artw ychw stania w m uzyce religijnej dawnej i współczesnej, przygotow any przez dr. M. P i o t r o w s k ą .
Na konwersatorium prowadzonym przez dr. hab. K. O s i ń s k ą i ks. dr. B. M a r g a ń s k i e g o z Tarnowa zajm owano się obowiązkami, jakie kapłan ma do spełnienia w domiu konarjącego lub zmarłego· poza liturgią ściśle pogrzebową. Zwracano uwagę, że nie mogą one ograniczać się do jednorazowej obecności i udzielenia sakram entu namaszczenia. Kapłan w in ien towarzyszyć choremu w jego ostatniej drodze przez słowa pocie chy i umocnienia w w ierze oraz m odlitw ę prywatną. Rozważano też sprawę m odlitw y za zm arłych poza obrzędem pogrzebu, stanow iącej jego przedłużenie, zwłaszcza nabożeństw w Dzień Zaduszny. Ks. B. M argań- ski w yjaśn ił genezę tych modłów, jak również innych odprawianych przy różnych okazjach. Podał też wzory .godzin biblijnych na Dzień Zaduszny oraz poprzedzający go wieczór uroczystości W szystkich Ś w ię tych. W czasie dyskusji w ysunięto projekt, aby powszechną u nas form ę m odlitwy zwaną w ypom inkam i rozciągnąć na kilka dni po Zaduszkach, a nawet na cały listopad, oraz połączyć ją z nabożeństwam i biblijnym i.
3. K w e s t i e p r a w n o - d u S z p a s t e r s k i e
W trakcie dyskusji poruszano także szereg zagadnień szczegółowych, które prowadzący konwersatorium (ks. dr M. Cz a j к o w s к i, ks. dr
W. W Q j d e.c к i, ik s . mgr M. S t a n e t a) w yjaśniali przew ażnie w opar
ciu o odnośne w ytyczne episkopatu Polski. Jedną z trudnych kw<esitii duszpasterskich jest sprawa pogrzebu sam obójców, publicznych gorszy cieli oraz zm arłych w stanie zamroczenia alkoholowego. Zalecenia epi skopatu pozw alają w takich wypadkach na katolicki pogrzeb pod w a runkiem, że zmarły okazał przed śm iercią skruchę i nie zachodzi oba wa, iż uroczysty pogrzeb z udziałem kapłana w yw oła zgorszenie w da nym środowisku. Nie można- zapominać, że ceremonia pogrzebow a jest błaganiem o m iłosierdzie Boże dla człowieka, którego los pośm iertny nie jest nam znany. Kościół-M atka podchodzi zawsze ze szczególną w y rozum iałością i łagodnością do sw ych upośledzonych dzieci. K atolicki pogrzeb nie stanow i nagrody za dobre życie ani też kary za złe.
Poza· jednak w ypadkam i w ym ienionym i w w ytycznych episkopatu na leży odm awiać pogrzebu z udziałem kapłana ze w zględów w ych ow aw czych i dla przypom nienia potrzeby posłuszeństwa Kościołowi. N ato miast zawsze powinno się odprawić Msizę św., tj. zarówno przy zgodzie na pogrzeb, jak i jej odmowie. Rodzinie i znajom ym zmarłego, któremu odmówiono uroczystej form y pogrzebu, trzeba w yjaśniać, że nie oznacza to pozbawienia nadprzyrodzonej pomocy. K ościół bowiem w sw ej m o d litwie liturgicznej (zwłaszcza w czasie Mszy św. i w brewiarzu) n ie ustannie poleca Zbaw icielow i w szystkich zmarłych. Tego rodzaju roz strzygnięcia i w yjaśnienia w zasadzie nie zadow oliły dyskutantów, gdyż — ich zdaniem — pozwalają na krańcowo różną interpretację. D latego na ręce ks. bp. W. M i z i o ł к a, który na zakończenie kursu om awiał program duszpastersko-hom iletyczny episkopatu Polski na 1978/79 r., skierowano prośbę, aby kapłani otrzymali bardziej szczegó łow e wskazania. Ks. biskup przyrzekł w nieść tę sprawę na forum kon ferencji episkopatu Polski.
Z drugiej jednak strony w iele w ątpliw ości wzbudził drugi aspekt za gadnienia, tj. stosow anie w yszukanych form przy pogrzebach osobistości
318
J A N O S I M O W I C Z[41
zasłużonych czy pełniących jakąś rolę w życiu publicznym. We w pro w adzeniu do rytuału 'Znajduje się zalecenie (ipunkt 20) o unikaniu w y różnień na pogrzebie poea. szczególnym i wypadkam i, które mogą mieć źródło jed ynie w św ięceniach lub sprawowaniu w ładzy także świeckiej. Wskazano też na celow ość poznawania pogrzebowej obrzędowości' św ie ckiej, która korzysta zarówno z liturgii jak i z obrzędowości ludow ej, na· co zw róciła uwagę w sw ym w ystąpieniu dr I. M i e r z w a .
Uzupełnieniem konw ersatoriów była praktyczna nauka śpiew ów w e dług nowego rytuału, prowadzona przez ks. mgr. W. K ą d z i e l ę z se minarium duchownego w Warszawie. Uczestnicy kursu w liczbie ok. 500 w zięli rów nież udział w starannie przygotowanym nabożeństw ie słowa Bożego i liturgii eucharystycznej za zmarłych.
Jan Osim ow icz II. ZMIANY PERSONALNE
Z dniem 1 X 1978 r. nastąpiła zmiana na stanow isku dziekana W y działu Teologicznego. D otychczasowy dziekan ks. prof. dr S. G r z y b e k pełnił tę funkcję przez trzy kadencje, tj. od 1 X 1969 r., przedtem zaś był przez trzy lata prodziekanem. Razem z nim złożyli sw e obowiązki prodziekańskie ks. prof. dr S. P a s i e r b (prodziekan od 1 X 1966 r.) i ks. prof. dr J. M y ś k ó w (prodziekan od 1 X 1972 r.). Nowym dzieka nem m ianowany został ks. doc. dr hab. H. J u r o s . Stanowisko pro dziekana nie zostało na razie obsadzone. Jednocześnie odszedł na em ery turę ks. prof. dr R. P a c i o r k o w s k i , kierownik katedry apologetyki. Podczas inauguracji nowego roku akad., która się odbyła 5 X 1978 r., ks. rektor prof. dr J. Stępień podziękował serdecznie w szystkim w ym ie nionym profesorom za ich długoletnią pracę dla dobra W ydziału 1 Uczelni.
Dn. 1 X II ks. dr hab. E. O z o r o w s k i otrzym ał etat docenta. W dniu 2 II 1979 r. ogłoszona została jego nom inacja na biskupa tytularnego Bitetto i sufragana diecezji w Białymstoku. K onsekracji biskupiej do konał 2i9 IV w Białym stoku ks. arcybp H. G u l b i n o w d i c z przy współudziale ks. bp. E. K i s i e l a i les. bp. W. J ę d r u s z u к a. W uroczystości uczestniczyła delegacja ATK oraiz liczna grupa pracow ników i studentów.
III. HABILITACJE
Dn. 11 XII 1978 r. Rada Wydziału nadała stopień naukowy doktora habilitow anego teologii ks. dr. L. J. G r z e b i e n i o w i na podstawie dotychczasowego dorobku naukowego oraz rozprawy Pionierski tru d m i sjonarzy słowiańskich 1881—1969 (Wśród ludów Zambii 1), Kraków 1977, WAM, ss. 405, 2 nlb., 144 ilustr., 5 tabl. Recenzentami byli: ks. prof, dr H. E. W у с z a w s к i, ks. prof. dr B. K u m o r (KUL), ks. doc. dr hab. Z. Z i e l i ń s k i (KUL).
Autor posiada znaczny dorobek naukowy. Początkowo specjalizow ał się w zakresie historii bibliotekarstwa, publikując m. in. artykuł Organi zacja bib liotek jezuickich w Polsce od. X V I do X V III w., ABMK 30 (1975) i 31 (1975). Bierze też czynny udział w przygotow yw anym do druku przez ATK Słownik u polskich teologów katolickich. Jego rozprawa ha bilitacyjna sitamowi pierwszą pełną m onografię polskiej m isji jezuickiej w Zambii. Oparta została na bogatym m ateriale źródłowym, zebranym w archiwach kościelnych w Zambii, w Anglii, w Rzymie, K rakow ie
i Starejwsi. Autor om ówił szczegółowo w układzie chronologicznym udział Polaków w początkach m isji zam bijskiej (1879—1912), form ow a nie się polskiej m isji (1912—1927), dzieje m isji w okresie niezależnej prefektury w Broken Hill (1927—1950) oraz w latach powstania w ik a- riatu apostolskiego i archidiecezji w Lusaka (1850—1969). Na końcu podał w ykaz im ienny jezuitów, którzy pracowali na misji, podobny w y kaz ss. służebniczek NMP w spółpracujących z nimi, zestaw n ajw ażn iej szych w ydaw n ictw w językach afrykańskich na tem at misji, rejestr szkół katolickich w archidiecezji w 1969 r. oraz statystykę dotyczącą stanu Kościoła katolickiego w Zambii w tym że roku. Cennym uzupeł nieniem m onografii jest opracowany przez autora wybór listów arcybo. А. К o z ł o w i e с lk i e g o pt. Listy z mis yjn ego frontu (Wśród ludu Zambii 2), Kraków 1977, WAM, ss. 210, 2 nlb.
IV. DOKTORATY
S. T. F r а с e k. Zqromadzenie sióstr franciszkanek Rodziny Marii
w latach 1939— 1945, Warszawa 1978 ss. 489, X X IV .
Promotor: ks. prof, dr H. E. W y c z a w s k i . Recenzenci: ks. doc. dr hab. M. B a n a s z a k , prof. dr J. P a j e w s к i (UAM).
Obrona: 27 IX 1978 r.
Rozprawa ukazuje losy i działalność zgromadzenia ss. Rodziny Marii, trzech prowincji zakonnych w Polsce i jednej w Rumunii w czasie II w ojny św iatow ej. Stanowi zasadniczo rekonstrukcję historyczną ze w zględu na niekom pletną podstawę źródłowa i brak opracowań. Za m ateriał źródłowy służyły autorce zachowane akta w archiwum zgrom a dzenia oraz relacje sióstr i osób spoza zgromadzenia. Rozprawa składa się z pięciu rozdziałów, w ktôrvch zostały przedstawione: struktura organizacyjna zgromadzenia w 1939 r.; sytuacja sióstr i domów zgrom a dzenia podczas kam panii wrześniow ej; funkcjonow anie zgromadzenia w latach wojny; życie sióstr w warunkach okupacyjnych; działalność ośw iatow a i w ychow aw cza oraz praca charytatywna zgromadzenia szczególnie na rzecz w ysiedlonych, w ięźniów , członków ruchu oporu
i podziem nych form acji wojskowvch. Rozorawa jest pierwszvm d o w o-
jennym opracowaniem dziejów zgromadzenia w skom plikowanych w a runkach okupacyjnych.
Ks. J. Ż o ł n i e r k i e w i c z , Więź małż eńska w w y pow ie dziac h w y branych kategorii m ieszkańców Olsztyna, Warszawa 1978 ss. 257.
Promotor: prof, dr A. Ś w i ę c i c k i . Recenzenci: ks. prof, dr W. P i w o w a r s k i (KUL), doc. dr hato. M. Z i e m s k a (UW).
Obrona: 20 XI 1978 r.
W lutym i marcu 1977 r. autor przeprowadził badania em piryczne wśród żonatych m ężczyzn i zam ężnych kobiet ze średnim i wyższym w ykształceniem na terenie Ołsiatyna. Zastosował socjologiczną metodę ankietow ą i pam iętnikarską, opartą na opisach m ałżeństw responden tów oraz m ałżeństw znanych respondentom. Wśród badanvch osób bvły m ałżeństwa udane, które przezw yciężyły kryzys, oraz nieudane, które sie r o z D a d ły . Autor zakw alifikow ał do opracowania 100 ankiet w yp eł nionych przez m ężczyzn i 100 przez kobiety. Na tej podstaw ie przepro w adził nowa klasyfikację czynników w ięzi m ałżeńskiej oraz określił wzór i model w ięzi idealnego m ałżeństwa funkcjonujący w świadom ości respondentów. Stwierdził, że czynniki w ięzi w m ałżeństwach nieudanych w ystąpiły dwukrotnie rzadziej niż w m ałżeństw ach idealnych, a n ie
3 2 0 R O M A N K A R W A C K I [6]
które osobowościowe nawet trzykrotnie rzadziej. Elem enty wiązi autor zilustrował przykładami w ziętym i z konkretnych sytuacji życia m ałżeń skiego. U stalił, że istn ieje zróżnicowanie w strukturze w ięzi m ałżeń skiej, uwarunkow ane płcią, wykształceniem , stażem m ałżeńskim i po stawam i św iatopoglądow ym i respondentów. Rozprawa ma nie tylko charakter poznawczy i czysto teoretyczny, lecz także praktyczny. U zy skane w yniki badań mogą służyć poradnictwu m ałżeńsko-rodzinnemu. Ks. M. J . ó z e f c z y k , Religijność i moralność na początku sam odziel nego życia. Studium socjologiczne na podstaw ie badań prow adzonych w śród osób w w i e k u 25—30 lat w parafii św. Mikołaja w Elblągu, W arszawa 1978 ss. 265.
Promotor: prof, dr A. Ś w i ę c i c k i . Recenzenci: ks. doc. dr hab. W. Z d a n i e w i c z , doc. dr hab. Z. K o m o r o w s k i (UW).
Obrona: 20 XI 1978 r.
Przedm iotem pracy jest religijność i moralność ludzi w w ieku 25—30 lat, przyjętego za górną granicę w ieku m łodzieżowego. Badania zostały przeprowadzone w Elblągu w 1977 r. Zastosowano metodę audytoryjną na próbie 300 osób. W yniki badań w ykazały, że tylko indyw idualistyczne elem enty religijnoś°i i m oralności są w zględnie spójne ze sobą. Cen tralne m iejsce zajm uje w yznacznik wiary. Pew ien w pływ w yw iera też w ykształcenie religijne, które było mierzone okresem czasu uczęszczania na katechizację. Na m arginesie zespołu tych elem entów znajdują się elem enty życia społecznego. Zaznacza się w pływ m ałżeństwa na reli gijność i moralność respondentów: w zakresie religijności jest on jedno kierunkowy, natom iast w zakresie moralności dwukierunkowy, tj. ina czej przebiega wśród mężczyzn, a inaczej wśród kobiet.
Ks. J. S o j d a, Dzieje parafii Mstów, Warszawa 1977 ss. 288.
Promotor: doc. dr hab. M. B a n a s z a k . Recenzenci: ks. prof, dr H. E. W y c z a w s k i , prof. dr J. B i e n i a r z ó w n a (UJ).
Obrona: 20 X I 1978 r.
Badaniam i objęto cały okres historyczny parafii, od początku jej istnienia do chw ili obecnej. W tym celu przeprowadzono kwerendę archiwalną i biblioteczną. W pracy został przyjęty układ rzeczowy:
1
) początki i rozwój parafii pod w zględem terytorialnym , gospodarczym i społecznym; 2) beneficjum klasztorno-parafialne; 3) kościoły i kaplice; 4) duszpasterze; 5) duszpasterstwo. W w yniku badań wykazano, że pa rafia Mstów należała kolejno do różnych diecezji: krakowskiej, gnieź nieńskiej, w łocław sko-kaliskiej i częstochowskiej. Na końcu rozprawy dołączono w ykaz źródeł i opracowań oraz indeks osób i m iejscowości.Ks. M. W o j t o w i c z , Podm io t nieomylności w Kościele wedłu g A. S. Chomiakowa i jego szkoły, Warszawa 1978 ss. 258.
Promotor: ks. prof. dr J. M y ś к ó w. Recenzenci: ks. prof. dr H. B o g a c k i , ks. doc. dr hab. W. H r y n i e w i c z (KUL).
Obrona: 20 XI 1978 r.
Przedm iotem rozprawy jest nieom ylność w K ościele w ujęciu jednego z prekursorów odnow y rosyjskiej teologii praw osławnej w X IX w., A. S. C h o m i a k o w a i zw olenników jego poglądów. Posługując się metodą analityczno-porównaw czą, autor podjął próbę ustalenia, w jakim stopniu szkoła Chomiakowa przypisuje udział w charyzm acie n ieom yl ności jednostce ludzkiej, hierarchii kościelnej i soborowi powszechnem u.
Okazało się, że jedynym , pełnym podm iotem nieom ylności jest, według
może nim być ani pojedynczy człow iek (biskup rzymski), ani też sama hierarchia kościelna. W stosunku zaś do soboru powszechnego Chomia- kow m ówi jedynie o relatyw nej nieom ylności.
Ks. J. D e c y k , Posługa pojednania w liturgii odnowio nej po soborze w a t y k a ń s k im 11, W arszawa 1978 ss. 280.
Promotor: ks. prof. dr S·. G r z y b e k . Recenzenci: ks. prof, dr A. S k o w r o n e k , ks. doc. dr hab. J. K u d a s i e w i c z (KUL).
Obrona: 18 X II 1978 r.
W pracy om ówiono najpierw biblijne spojrzenie na fakt istnienia zła i grzechu. W ST istniało pojęcie nawrócenia oraz znane były obrzędy pokutne. W ezwanie do pokuty i nawrócenia przedstaw ione w ST podjął i zrealizował Jezus Chrystus. Całe Jego życie, a szczególnie męka, śmierć i zm artw ychw stanie m ają na celu odpuszczenie grzechów człow iekow i i pojednanie ludzkości z Bogiem. Pojednanie dokonane przez Chrystusa w m isterium paschalnym jest obecnie ciągle odtwarzane w K ościele po przez sakram enty pojednania (chrzest, pokuta, nam aszczenie chorych oraz Eucharystia). Po soborze w atykańskim II sakram enty te zostały ujęte w now ym św ietle. Pełnią nie tylko funkcję negatyw ną (odpusz czenie grzechów), ale ■ i pozytyw ną (jednanie człow ieka z Bogiem). Ta jemnica pojednania uwidacznia się zw łaszcza w e Miszy św., gdyż Eucharystia jest szczytem i źródłem w szelkiego pojednania dokonu jącego się w Jezusie Chrystusie.
Ks. S. G a c e k , Analiza egzegetyczno-teologiczna relacji o cudach w K siędze Jozuego. Studium z zakresu historii redakcji, Warszawa 1978 ss. XVIII, 207.
Promotor: ks. doc. dr hab. J. Ł a c h . Recenzenci: ks. prof, dr
5. G r z y b e k, ks. doc. dr hab. J. H o m e r s k i (KUL). Obrona: 22 I 1979 r.
Autor postaw ił sobie za zadanie dotarcie do autentycznej m yśli teo logicznej rozdziałów Joz zawierających relacje o cudach (Joz 3, 1—5,. 1;
6
, 1—27; 10, 1—27). W tym celu przeprowadził najpierw krytykę tekstu, ustalając jego genezę i strukturę. Porównując TM z przekładem LXX ustalił, że pierwszy z nich jest najbardziej zbliżony do oryginału, nato miast przekład stanow i raczej jego komentarz. W ystępujące w TM sprzeczności, powtórzenia i dodatki świadczą o istnieniu w perykopach o cudach śladów dokumentów historycznych, reflek sji deuteronom isty nad nim i oraz luźnych w staw ek. N astępnie autor zajął się egzegezą perykop o cudach w tej kolejności, w jakiej form ował się dzisiejszy tekst. A nalizując zaś idee teologiczne opisu cudownych wydarzeń, stwierdził, że w reflek sji pierwszego redaktora deuteronom isty (po znalezieniu Praw a w 722 r.) centralne m iejsce zajm uje wierność Prawu. Przeciwnie, drugi deuteronom ista redagujący tekst w czasie niew oli ba bilońskiej (586—516) położył nacisk na obecność Jahwe w narodzie.V. SYMPOZJA I SESJE NAUKOWE
Dn. 22 X I 1978 r. odbyło sdę sym pozjum ku czci śp. ks.. prof. dr. Z. M. O b e r t y ń s k i e g o (1 XII 1894— 12 V. 1978), zorganizowane przez ka tedrę historii Kościoła. Słowo w prow adzające w ygłosił ks. prof, dr H. E. W y c z a w s k i . Działalność naukową i dydaktyczną Zmarłego na UJK w e Lw owie, na UW oraz w m etropolitalnym sem inarium duchow nym w W arszawie om ówił ks. dr J. W y s o c k i , N astępnie s. G. J o r
3 2 2 H O M A N K A R W A C K I
d a n ze zgromadzenia ss. Niep. Poczęcia NMP przedstawiła osobowość ks. Obertyńskiego, związanego długoletnią przyjaźnią z nfepakalan.ka.mi. W Szym anowie, gdzie znajduje się ich dom generalny, odbyła się dn. 29 X cerem onia poświęcenia płyty pam iątkowej na jego grobie.
Z okazji obchodzonej w tym roku 60 rocznicy odzyskania niepodle głości zorganizowana została dn. 18 X II sesja naukowa na tem at roli Kościoła katolickiego w odzyskaniu i umacnianiu państw ow ości polskiej. Otwierając sesję ks. rektor prof. dr J. S t ę p i e ń w yjaśnił, że tem atyka ta stanow i rozw inięcie i pogłębienie w ypow iedzi historyków polskich na sesji PA N poświęconej tej rocznicy w dniach 8—9 XI. Po zagajeniu przez ks. doc. dr. hab. M. B a n a s z a k a wygłoszono dwa referaty. Ks. J. W y s o c k i om ówił postaw ę arcybp. A. Kakow skiego wobec sprawy niepodległości Polski, a ks. doc. dr hab. F. S t o p n i a k zajął się fun k cją integracyjną K ościoła w okresie 20-leeia m iędzywojennego.
' VI. GOŚCIE WYDZIAŁU
W dniu 24 X 1978 r. prof. dr J. S t a 11 m а с h, kierownik katedry filozofii scholastycznej na U niw ersytecie J. Gutenberga w Moguncji, odw iedził ATK w ram ach trw ającej od 1971 r. w spółpracy z tym U ni w ersytetem . Gość w ygłosił odczyt nt. Norm a in dyw idualna a ważność absolutna ogólnych n orm moralnych. Punktem w yjścia rozważań była teza I. K a n t a , który podatność jakiejś zasady moralnej do ujęcia jej w postaci prawa m oralnego uznaje za kryterium jej mocy wiążącej. Podobnie ostatnio w etyce anglosaskiej uzasadnia się zakaz jakiegoś postępowania następstw am i, jakie w yniknęłyby, gdyby w szyscy ludzie zaczęli tak postępować. Pow staje w ięc pytanie, czy zasada powszech ności normy etycznej należy do jej istoty, czy też trzeba się liczyć z m ożliwością czysto indyw idualnego prawa.
Odrzucając form alną etykę obowiązku Kanta, prelegent w ykazał także brak precyzji pojęć w filozofii życia G. S i m m 1 a, która była reakcją na rygoryzm etyki kaniow skiej. Z drugiej strony materialna etyka w ar tości M. S c h e l e r a , który poddał krytyce koncepcję Simmła,, zbytnio przesunęła akcent z ogólnej powinności na indyw idualną wartość. Do piero N. H a r t m a n n uzasadnił indyw idualnie w ażną powinność od powiednim indyw idualnym obrazem wartości, którego elem enty skła dow e są zawsze ogólnej natury. W obrazie tym wyraża się aksjologiczna idea osobowości, którą każdy człowiek Wypełnia w łasną życiową rzeczy w istością. N ie popada przy tym w konflikt z ogólnie przyjętym i w ar tościam i, poniew aż sam stanow i jedyny w sw oim rodzaju kompleks tychże wartości. W ten sposób Hartmann podporządkował etos in dyw i dualny ogólnie w ażnej etyce.
R ównież jednak pod adresem tego rozwiązania można w ysunąć za rzut zaw ieszenia w powietrzu wartości, jeśli nie ugruntuje się ich w bycie, jak to czyni w yznaw ana przez prelegenta realistyczna etyka wartości. Pow inność bowiem w ypływ a nie z jakichś idealnych i sam ych z siebie obowiązujących wartości, lecz z natury człowieka oraz rzeczy, z którym i ma on do czynienia. W każdym indyw iduum urzeczywistnia się istota ludzka i dlatego do każdego bez w yjątku indyw iduum w każ dej sytuacji odnoszą się reguły ludzkiego postępowania, przynajm niej w ykluczające to, co jest nieludzkie. W szystko, co sprzeciw ia się osobo w em u charakterowi jednostki, nie może sprzyjać rozw ojowi jej m oral nej osobowości, tj. tego, co jest w niej ludzkie. Przede w szystkim w łasne
istnienie jest w artością dla podm iotu aktu moralnego i dlatego powinno być zaafirm owane przez odpowiednie postępowanie. Podobnie istnienie innych ludzi jako partnerów w spółżycia społecznego skłania do osobo w ego działania na m iarę tychże osób. Także w łasna natura rzeczy, z którym i człowiek jako podm iot działania moralnego ma do czynienia w różnych sytuacjach, stanow i w ezw anie do rzeczowego działania sto sow nie do natury tych rzeczy.
Istnieje przy tym p ew ien stopień etosu wychodzący ponad miarę ogól nej pow inności i w yrażający się w ezw aniem do w ielkoduszności i w sp a niałom yślności, jakie cechują postaci moralnie nieprzeciętne. Chociaż bowiem absolutny ideał moralnej doskonałości jest jeden, poszczególni ludzie zbliżają się do niego w edług innej miary, która w każdym przy padku obowiązuje tylko jedno indywiduum . N ie bez racji m ówi się, że czyny św iętych są godne podziwu, ale nie naśladowania, ponieważ n ie można ich uogólniać. Tego rodzaju pojęcie m oralności daleko od biega od schem atu praw ideł jednakowo w ażnych dla w szystkich ludzi bez wyjątku. Jednak jest to nie indyw idualna etyka, lecz raczej in dyw idualny etos, który się rozwija na gruncie ogólnie obowiązującej etyki ludzkiej w edług w łaściw ych danej jednostce m ożliwości oraz w ramach kształtujących jej życie sytuacji.
Jak widać, problem norm owania indyw idualnego w etyce łączy się nierozerw alnie z filozoficznym rozróżnieniem istoty i istnienia. N ie uznawanie przez w spółczesny egzystencjalizm istoty, która norm uje istnienie w e w szystkich jego zasadniczych rysach i specyficznych dzia łaniach, prowadzi do radykalnej indyw idualizacji etosu, czyli w prak tyce do porzucenia etyki norm atyw nej jako takiej. Tego rodzaju etycz ny nom inalizm absolutyzuje u sam ych podstaw etyki indyw idualność i w olność człow ieka na niekorzyść jego istoty i związanej z nią m oral ności. W olność sama w sobie nie jest jeszcze etosem, lecz stanow i do piero w arunek, chociaż rozstrzygający, moralnego charakteru ludzkie go działania. Wolność moralna m usi istnieć w relacji napięcia do po w inności, nie może zaś być czystą nieokreślonością, tj. obojętnością i neutralnością w stosunku do w szystkiego. Jako w olność podmiotu m oralnego ma być z konieczności w olnością do dobrego i do złego, bo tylko taka w olność um ożliwia w szelką poczytalność i odpow iedzial ność, czyli urzeczyw istnianie lub zaprzepaszczanie wartości.
Po referacie i dyskusji odbyło się spotkanie prof. J. Stallm acha z pracow nikam i naukow ym i kierunku moralnego, w którym w zięli rów nież udział pracow nicy kierunku etycznego Wydziału Filozofii Chrześci jańskiej.
W dn. 31 X ks. prof, dr H. F r i e s z W ydziału Teologicznego U ni w ersytetu w Monachium w ygłosił referat Kościół a królestw o Boże, rozwijając to zagadnienie w dziesięciu tezach.
1. K ościół nie jest królestw em Bożym. K ościół Jezusa Chrystusa, ro zum iany jako w spólnota wierzących, którzy starają się Go naśladować, stanow i znak, że królestwo Boże już nadeszło i jest obecne w K oś ciele, ale w sposób zaczątkowy i ukryty. Obecność królestwa Bożego w K ościele w ynika stąd, że jest on Kościołem Jezusa, w którym kró lestw o to stało się niegdyś bliskie (ecce) i obecne (hodie). Kościół żyje słow em Jezusa, które w ciąż głosi, pośrednicząc w Jego zbawczej posłu dze pojednania człowieka z Bogiem i pokonywania zła na świecie. D zięki nowem u życiu, zapoczątkowanem u przez Zm artwychwstałego, Kościół jest nadzieją ludzkości, nadając sens ludzkiemu istnieniu.
324 R O M A N K A R W A C K I [10] 2. K ościół nie jest królestw em Bożym na ziemi. Obietnice dotyczące panowania Boga na ziem i nie ograniczają się tylko do Kościoła. Kró lestw o Boże jest w szędzie tam, gdzie wśród ludzi zachowuje się spra w ied liw ość i miłość, w zyw a do nawrócenia i wiary, umożliwia jej czyn ne w yznaw anie. K rólestw o Boże można rozpoznać w każdej bezintere sownej działalności człowieka, w jego zaangażowaniu na rzecz pojedna nia, w olności i pokoju. Wyraził to sam Jezus: „Kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z w a m f (Łk 9, 50). Podobnie . św. A u g u s t y n rozróżniał dwa państwa tylko na zasadzie panowania m iłości Boga czy m iłości siebie. Fakt ten nie pomniejsza znaczenia K ościoła, ale pozwala lepiej poznać jego związek ze światem . K ościół w sw ej historii nie zawsze był m iejscem , gdzie była głoszona w yłącznie dobra nowina i panowało królestwo Boże. Zbyt często w iązano go z m ocnym i tego św iata, w iarę zastępowano dyplomacją, komprom isem czy sukce sem, a ew angelię zam ieniano na groźną nowinę o piekle. Kościół w sw ym naśladowaniu Chrystusa może być pogardzany przez m ożnych i mądrych, ale m usi pozostać nadzieją ubogich i małych, do których się odnoszą ew angeliczne błogosław ieństw a.
3. Kościół nie jest królestw em Bożym budowanym w ludzkiej spo łeczności. Królestw o to bowiem nie może być utożsam iane z różno rodną działalnością K ościoła w służbie ludzi, przejawiającej się w spo łecznych reformach, usuwaniu tego, co nieludzkie, pomocy dla kra jów nierozwiniętych. Królestwo Boże jest przede w szystkim darem (Gabe), który powinien- stać się zadaniem (Aufgabe). Daru tego nie m oże zastąpić nawet najszlachetniejsza aktywność, bo w szelkie formy ludzkiego działania, także chrześcijańskiego i kościelnego, stoją pod znakiem eschatologii. W jej św ietle najw iększe osiągnięcia okazują się niedoskonałe i niepełne.
4. Królestw o Boże jest celem, dó którego Kościół zdąża. Jest ono nadzieją i przyszłością Kościoła.. Ewangeliczna prośba „przyjdź kró lestw o T w oje” jak rów nież w ezwanie do czuwania i cierpliw ości stają się zrozum iałe tylko w tedy, gdy istniejący ,,jué” Kościół pojm uje się jako drogę do „jeszcze n ie” osiągniętego, nie zrealizowanego, wciąż oczekiwanego celu, jakim jest Boże królestwo. Między Kościołem w ięc a królestwem Bożym utrzym uje się ciągły stan napięcia. Kościół jako pielgrzym ujący lud Boży pozostaje w służbie Bożego królestwa. Tym dynam icznym określeniem Kościoła ostatni sobór zastąpił jego daw niejsze statyczne ujęcia: dom Boży, świątynia,' m iasto św ięte, ciało Chrystusa.
5. K rólestwo Boże to nie tylko przyszłość, lecz rów nież aktualna, krytyczna instancja działalności K ościoła, stale ją m odelująca i mo bilizująca. Kościół nie może antycypow ać etapów swej drogi, które ma do przebycia. Gdyby Kościół w yprzedzał w łasną przyszłość, ozna czałoby to, że posiada już w szystko i niczego się nie spodziewa, ka nonizując siebie takim, jakim jest, i akceptując wszystko, co czyni. Każda zmiana obecnego stanu byłaby grzechem. Takie jednak rozum ie nie Kościoła prowadziłoby do nieuzasadnionego trium falizm u. Określe nie Roma aeterna odnosiło się do pogańskiego Rzymu, ale n ie pasuje do niebieskiego Jeruzalem z Apokalipsy.
6. Z faktu, że Kościół Chrystusa jest pielgrzym ującym ludem Bożym i ma swoją historię oraz związaną z nią transcendentalną, eschatolo giczną przyszłość, w ynika, iż potrzebuje w ciąż reform y (Ecclesia sem per reformanda). Nie można w ięc słowa re form atio stosow ać tylko do protestantyzm u, jak to było dotychczas w zwyczaju. K ościół powinien
mieć poczucie w iny i pragnąć odnowy, bo to jest' cechą jego doczes ności. Jednocześnie sama zdolność Kościoła do stałego odnawiania się, jako Kościoła słabych, upadających ludzi, jest znakiem jego życia i przyszłości. Punktam i orientacyjnym i tej odnowy, zgodnie z nauką soboru w atykańskiego II, są: pochodzenie Kościoła od Jezusa (prze
szłość), ukierunkow anie na przyjście królestwa Bożego (przyszłość)
i służba człow iekow i (teraźniejszość). Praw dziw a bowiem odnowa m u si być zawsze w ierna wobec sw ego źródła, nastaw iona na w łaściw y cel i uwzględniająca konkretną sytuację. Tego rodzaju program odnowy Kościoła oznacza konieczność odchodzenia od struktur i modeli, któ re narosły w ciągu w ieków , i chociaż w sw oim czasie były konieczne, nie mogą być zatrzym ywane za w szelką cenę. K ościół m usi być stale gotowy do porzucania tego, co posiaĄa (exodus), do w yzbyw ania się dawnych form, do znoszenia ucisku i prześladowań ze strony świata. Wprawdzie nie brak mu w tych cierpieniach „pociech Bożych” (por. KK 8), ale nie może z tego tytułu rościć sobie prawa do ziem skiej chwały.
7. K ościół nie może istnieć tylko dla siebie i siebie jedynie podzi wiać, rozbudowując w łasne pozycje i broniąc swego puntatu widzenia. W iarogodność Kościoła zależy od wierności w przepowiadaniu kró lestw a Bożego, z którym m usi w ciąż konfrontow ać siebie jako z w ła s nym vis-à -v is i którego nie może stracić z oczu jako swego celu. Racją bytu Kościoła jest jego istnienie dla innych na wzór Chrystusa, który przyszedł, aby służyć, a nie, aby Jemu służono (Mt 20, 28). Nie wolno w ięc K ościołow i głosić sw ojej m ądrości i w ystępow ać w e w ła s nym interesie, jeżeli, zgodnie ze sw ym przeznaczeniem, chce pozostać dla św iata sakram entem, tj. znakiem i narzędziem w ew nętrznego zjed noczenia z Bogiem oraz jedności ludzi m iędzy sobą (por. KK 1).
8
. Chociaż królestw o Boże n ie utożsamia się ani z Kościołem, ani ze światem , zachodzą m iędzy nimi w ew nętrzne powiązania. Zarówno Kościół jak i św iat mają być znakiem królestwa Bożego, a n ie jego karykaturą. Słowa, obietnice i zobowiązania, jakie niesie z sobą kró lestw o Boże, powinny owocować przede w szystkim na gruncie Koś cioła, którego historia rozgrywa się m iędzy ciągłym „już” i „jeszcze nie”. Jeżeli Kościół w ykorzystuje tę szansę, staje się interesujący dla świata, który go słucha i przyjmuje, jak to było w idoczne przy śm ier ci dwóch ostatnich papieży.9. Kościół n ie będąc królestw em Bożym ani też n ie będąc królestw em Bożym na ziem i i nie mogąc sam budować tego królestwa, ponieważ jest ono darem Bożym, m oże jednak — jak wspólnota tych, którzy są w drodze — prosić o jego nadejście. Wspólnota ta bowiem nie tylko żyje słow em Jezusa, tj. treścią Bożego panowania, jakie głosił, ale posiada też Jego zapew nienie o skuteczności ustawicznej m odlitwy oraz nieprzerwanym działaniu Jego mocy.
10. Tak pojęty Kościół jest nade w szystko społecznością nadziei, a nie jedynie wspólnotą w ierzących w Chrystusa. Jednocześnie sam stanowi źródło nadziei dla całego świata, przynosząc mu pociechę, w yzw olenie i w ezw anie do przyjęcia królestw a Bożego. Nakreślony obraz Kościoła może się w ydać zbyt optym istyczny. Optymizm ten jednak płynie z nadziei, która jest ow ocem i siłą naszej wiary. Ew an gelia to radosna nowina i obowiązkiem chrześcijan jest pośrednicze nie w jej przekazywaniu ludziom , którym dzisiaj grozi nie tyle pycha, ile beznadziejność i strach. W szyscy jesteśm y K ościołem i ze zw y cięstwa Chrystusa nad śm iercią czerpiem y odwagę do podejm owania
3 2 6 H O M A N K A R W A C K I
[12]
wciąż nowego życia. Przez nas K ościół staje się dzisiaj instancją w y znaczającą sens życia i śmierci. K rólestwo Boże, głoszone jako „Radość i nadzieja” (Gaudium et spes) —· zgodnie z tytułem soborowej konsty tucji, nad którą współpracow ał obecny papież — jest w ielkim oczeki w aniem Kościoła w Polsce i na św iecie u progu nowego pontyfikatu. W dyskusji po w ykładzie poruszono m. in. następujące zagadnienia: w eryfikacji rozwoju m yśli teologicznej w oparciu o niezm ienne źródło, jakim jest objawienie; w łaściw ego rozum ienia hierarchii w K ościele oraz w ogóle porządku prawnego (Recht), który trzeba przeciwstawiać bezprawiu (Unrecht), ale nie porządkowi charyzm atycznem u (Liebe)·, konieczności łączenia dawnej chrystologii „odgórnej” (Chrystus wiary) z modną dziś chrystologią „oddolną” (Jezus historii), jak to czyni
Pismo św. (Paweł —■ synoptycy). Na zakończenie ks. prof. H. Fries
poinform ował o studiach dla świeckich na W ydziale Teologicznym U ni w ersytetu w Monachium.
Dn. 8 XI złożył w izytę w ATK i spotkał się ze studentam i kierunku
m isjologii bp K a l o n d M u k e n g ’ a, ordynariusz diecezji Luiza
(Zair). Jest on pierwszym biskupem tej diecezji pochodzenia afrykań skiego (od 1971 г.), a zarazem drugim w ogóle od czasu jej powstania w 1967 r. z podziału archidiecezji Kananga. Diecezja ta, w iększa te rytorialnie od Belgii, posiada tylko 28 kapłanów (w tym 8 diecezjal nych, a 20 zakonnych), 66 sióstr (16 kanadyjskich i 50 afrykańskich) oraz 222 katechetów świeckich. W Polsce biskup zairski poszukuje po mocy zarówno wśród kapłanów i zakonnic jak i wśród świeckich, któ rzy przydaliby się zw łaszcza w szkolnictw ie, gdyby m ogli przyjechać n aw et na okres kilku lat.
Dn. 24 XI odwiedził uczelnię arcbimandryta G o r a z d, przewodni czący sekcji prasy i w ydaw n ictw kościelnych przy Sw. Synodzie Pra w osław nym Patriarchatu Bułgarii. Poprzednio był dwukrotnie w P ol sce w 1969 oraz w 1971 r. Obecnie w ygłosił referat poświęcony życiu i działalności św. K lem ensa Bułgara, ucznia i towarzysza św. św. Cy ryla i Metodego, jednego z siedm iu apostołów Bułgarii, pierwszego słow iańskiego biskupa Ocbrydy. gdciie zmarł i został pochowany w 916 r. Znaczny jest w kład św. Klem ensa w rozwój powstającej w ó w czas literatury słow iańsko-bułgarskiej, która zapoczątkowała nową cy w ilizację w zachodniej części Bułgarii na przełom ie IX i X w. Pre legent zapoznał też słuchaczy ze strukturą organizacyjną Kościoła pra w osław nego w Bułgarii oraz niektórym i przejawam i jego życia reli gijnego.
W dniu 28 XI gościem W ydziału był ks. prof. dr J. G e v a e r t SDB. dyrektor instytutu katechetycznego przy Papieskim U niw ersyte cie Salezjańskim w Rzymie, autor w ielu prac z zakresu antronologii katechetycznej. W w ykładzie sw ym om ówił w ujęciu katechetycznym tem at Wielkie p roble m y ży ciow e człowieka w Biblii, Ponadto na zebra niu koła naukowego katechetów w ygłosił referat Koncepcja katechezy dorosłych.
VII. DZIAŁALNOŚĆ POZA UCZELNIĄ
W dniach 4—6 IX 1978 r. pracownicy naukowi kierunku biblijnego z ks. rektorem prof. dr. J. Stępniem i b. dziekanem ks. prof. dr.
S. Grzybkiem na czele w zięli udział w XVI kongresie polskich b iblis-
tów, który się odbył w w yższym larium duchownym w Kielcach.
K ongres poświęcony był zagadnieniom herm eneutyki biblijnej ST i NT. W spotkaniu patrologów polskich, zorganizowanym w dniach 19— 21 X w w yższym sem inarium duchownym w Tarnow ie na tem at m o dlitw y starożytnych chrześcijan, uczestniczyli pracownicy naukow i ka tedry patrologii. Ks. dr W. M y s z o r w ygłosił referat Zagadnienie m o d li tw y gnostyków. Przedstawiono też następujące komunikaty: ks. mgr K. O b r y ć k i, M odli tw a za zm arłych u Tertuliana; dr S. К a- l i n k o w s k i , Czas i miejsce m o d li tw y starochrześcijańskiej; ks. dr E. S t a n u 1 a, sekretarz sekcji patrystycznej, M odlitw a w teologicz n y m w y k ła d zie św. Hilarego oraz Kon te m plac ja i m e d yta c ja w ży ciu OO. Kościoła.
W ydział utrzym ywał w tym okresie także kontakty naukow e z za granicą. Prof. dr A. Ś w i ę с i с к i i ks. doc. dr hab. W. Z d a n i e w i c z byli na IX św iatow ym kongresie socjologów w U ppsali (Szwecja), obradującym w dniach 14—19. VIII pod ogólnym hasłem N astę pstw a rozw oju społecznego. Ks. prof. dr J. C h a r y t a ń s k i, ks. dr W. К u- b i к i ks. dr R, M u r a w s k i udali się na zjazd katechetów i peda gogów religii obszaru języka niem ieckiego, odbywającym się w dniach 2-5—30 IX w Augsburgu (RFN) nt. Socjalizacja a dośw iadczenie wiary.
Ks. doc. dr hab. T. G o g o l e w s k i z okazji swego pobytu w Rzy m ie spotkał się 28 IX w Instytucie Polskim oraz 30 IX w Kolegium Polskim z księżm i studiującym i na rzym skich uczelniach. Na życze nie słuchaczy om ówił zagadnienie m etodologii pracy naukow o-w ydaw - miczej w aspekcie ich przyszłej działalności naukowej w kraju. Przy gotowując prace dyplom ow e za granicą, nie można się ograniczać do w ym agań m erytoryczno-form alnych, staw ianych przez tam tejsze ośrod ki naukowe, ale trzeba mieć również na uwadze odnośne przepisy obo w iązujące w Polsce przy nostryfikacji dyplom ów zagranicznych. O stat nie zarządzenia p aństw ow e w ykluczają ich zw ykłe zatwierdzenie, obostrzając warunki aż do konieczności — w uzasadnionych przypad kach — częściow ego uzupełniania studiów. W związku z tym należy położyć w iększy nacisk na m etodologiczną poprawność przedstaw ianych prac. Poniew aż m etodologia jest um iejętnością, której się nabyw a n ie tylko poprzez znajomość zasad teoretycznych, cenną pomocą może się okazać współpraca z krajowym i czasopism ami naukowym i. Jako re daktor naczejny STV prelegent poinform ował o m ożliwościach druku w tym półroczniku i obowiązującej w nim technice w ydaw niczej. Za chęcił zwłaszcza do nadsyłania sprawozdań z w ydarzeń naukowych oraz om ówień i recenzji, dla których opracowania pobyt za granicą stwarza w yjątkow o korzystne okoliczności.
Zrzeszenie katolickich hom iletyków (Arbeitsgemein schaft katołischer Homiletikern), w którego spotkaniach biorą także udział ewangelicy, zorganizowało w dniach 2—6 X w Würzburgu (RFN) sym pozjum nt. Kom pete n c je kaznodziei. U czestniczył w nim ks. dr A. L e w e k jako członek zrzeszenia do 1972 r., zabierając głos w jednej z grup robo czych, która dyskutowała nt. Doświadczenie w i a r y p o d s ta w o w y m za łożeniem i kry te riu m kazania. Prelegent w ysun ął postulat, że kazno dzieja chrześcijański powinien posiadać jako zasadniczą dyspozycję
3 2 8 R O M A N K A R W A C K I [ 1 4 ]
całkow ite zaangażowanie personalno-egzystencjaine, które wyraża się n ie tylko w w ierze i miłości, ale też w solidnym przygotowywaniu kazań oraz w dynam icznym , a nie anem icznym sposobie ich gło szenia (por. A. L e w e k , Das personale Engagement des Predigers, K lerusblatt 59 (1979) nr 1 s. 14 nn.).
Na zaproszenie W ydziału Teologicznego U niw ersytetu J. Gutenberga w Moguncji (RFN) ks. doc. dr hab. J. P r y s z m o n t w ygłosił 13 XXI odczyt Soteriologiczne założenia, praw osław n ej teologii moralnej. D atu jąca się od pierwszych w iek ów chrześcijaństwa łączność wschodniej teologii z aoterdologią zaznaczyła się szczególnie wyraźnie w okresie dynam icznego rozwoju rosyjskiej m oralistyki w X IX w. Centralną ideą praw osławnej nauki o zbaw ieniu jest odbudowa natury ludzkiej, w której grzech pierwszych rodziców spowodował głęboki nieład w e w nętrzny. Przyw rócenie prymatu ducha nad niższym i władzam i stało się m ożliw e dzięki zbawczem u dziełu Chrystusa, w którego osobie do konała się odnowa doskonałego, tj. praw dziw ie duchowego człow ie czeństwa. Polega ona na w ew nętrznym przeobrażeniu, którego w yra zem jest nie tylko nowa orientacja życiowa, lecz także przemiana w porządku ontołogicznym , stanowiąca podstaw ę dla stopniowego dos konalenia się aż do całkow itego zjednoczenia z Bogiem. Motorem tego procesu jest siła zbawcza Bożej łaski, która tw orzy „duchowy orga nizm ” człowieka, domagając się jednak w ysiłku z jego strony. Ze w zględu na pozostałe w człow ieku korzenie grzechu w ysiłek ten musi być m aksym alny, przejawiając się zarówno w początkowym, bohater skim zryw ie duchowym, jak i w nieustannym trudzie całego życia. W ażnymi elem entam i tej wałki, którą najlepiej prowadzić w pustel ni lub w klasztorze, są: poznanie swojej grzeszności, skrucha nad prze w inieniam i łącznie z darem łez, w ytrw ałe praktykowanie ascezy w celu przezwyciężenia egoizmu jako głównego źródła grzechów, ustawiczna m odlitwa, zwłaszcza praktyka tzw. m odlitw y Jezusowej, oraz żarliwość religijna w yrażająca postawę życiową człowieka. Prawosław na teologia moralna nie dość w yraźnie odróżnia naturę od nadnatury oraz nasta w ia się raczej na człowieka św iętego i przeżywanie w yjątkow ych da rów duchowych niż na życie moralne zw ykłego chrześcijanina.