„ZAKOPANE"
Niezwykle szybki od la t kilku rozwój Zako
panego przypom ina z wielu względów pow stające osady na kresacli północnej Ameryki. J a k tam tak i tutaj gorączkow y pośpiech, pow stają domy pośród niew ykarczow anych lasów, budowane nieraz doryw
czo bez planu i sym etryi, a niedokończone jeszcze, zamieszkałe przez rodziny zwabione jednak nie chę
cią zysku, ani nadzieją w ydobycia z ziemi złota lub nafty, lecz urokiem pysznych widoków, lecz balsa
m iczną wonią nieporów nanego p ow ietrza, lecz tą swobodą, tym czarem swojskiego życia, do którego zdaje się, iż Zakopane m a dla nas Polaków wyłą
czny przywilej.
J a k tam, buduje się przedew szystkiem kościół, tak i w Zakopanem wznoszą się coraz wyżej m ury poważnej św iątyni; ja k tam zakładają się zaraz szkoły, tak i u nas je s t już ich kilka, a do zupeł
nego podobieństw a brakuje jeno jeszcze dziennika, bez którego ufna w swój rozwój i w swoją p rzy szłość, żadna miejscowość w A m eryce obejść się nie może.
L ukę tę pragniem y zapełnić w m iarę sił n a
szych, bo wierzymy silnie w przyszłość Zakopanego i w coraz większy jego rozw ój; wierzymy, iż Zako
pane z rokiem każdym będzie się stawało coraz szerszeni og n isk iem , do którego dążyć będą rodacy nasi z w szystkich dzielnic Polski, szukając tu taj od- -poczynku, swobodjr, zabawy, sił i zdrowia. W ierzy
m y stanowczo, iż Zakopane stanie się wkrótce w le
ci e wspaniałym salonem polskim, otoczonym ścianami szczytów Tatrzańskich, a w zimie zbawienną stacyą klim atyczną dla chorych.
Lecz aby się to stało, należy, aby Zakopane wyszło ja k najprędzej z doby rozwoju dorywczego i gorączkowego, a przeszło w fazę rozw oju praw i
dłowego i normalnego. Należy, aby Zakopane nie- tylko było ponętnem i przyciągaj ącem
w yjątkoW empołożeniem i zaletam i, jakie posiada, lecz aby wy
godam i, porządkiem , swobodą, a niemniej taniością, zatrzym yw ało stałe tych, którzy raz przybędą.
I w tym kierunku pracow ać zamierzamy.
Nieodżałowanej pamięci i niezw ykłych zasług D r Chałubiński pierwszy podniósł i ocenił całą do
niosłość i ważność Zakopanego i ostatnie chwile
swego życia miejscowości tej poświęcił. Należy plany i zam iary jego dalej prowadzić i urzeczywistniać.
A będzie to obecnie o tyle łatwiejszem, iż Zakopane przeszło w ręce jednego z najzacniejszych obywateli, k tóry ju ż samem zakupnem dowiódł, ja k wielką do
niosłość narodow ą przyw ięzuje do tej miejscowości.
A więc będziem y wspólnemi siłami Zakopane ulepszać, upiękniać, podnosić.
W tym kierunku pragniem y działać, idąc z miej- scowemi władzami i instytucyam i ręka w r ę k ę , nie w yrzekając się jed n ak przez to niezależnej krytyki, ani praw a udzielania rad i wskazówek. Do pracy tej zapraszam y również najmocniej wszystkich miłośni
ków T atr i Zakopanego, dla których łam y naszego dzienniczka będą zawsze otw arte.
Chcąc pismo nasze ożywić, będziem y podawać skrzętnie wiadomości bieżące dotyczące naszych T atr i Zakopanego, jako teź i wiadomości z innych zdro
jow isk krajowych.
W roku bieżącym dzienniczek nasz będzie w y
chodzić tylko przygodnie, a jeżeli znajdzie poparcie pośród Szanownej Publiczności i okaże się p ra k ty cznym, to w przyszłości zmienimy go na stały i pe- ryodyczny.
G r o t a w G o r y c z k o w e j .
P rzez E. Pauleao.
Ju ż oddawna znaną b y ła g rota w Goryczkowej, naprzeciw K o la tó w e k , lecz nie zapuszczano się da
lej, ja k tylko do miejsca, gdzie się korytarz dzielił na dwa ramiona, z których jedno prowadziło na lewą stronę bystrym spadem, drugie zaś szczeliną wąską prostopadłe w dół na prawo.
Zwiedzając takow ą, zapuszczałem się we wszel
kie na tej przestrzeni znajdujące się „kominy,“ czyli korytarze, zatem spuściłem się najpierw korytarzem prowadzącym na lewo. J e s t to korytarz dość obszerny, cylindrowy, o gładkich ścianach sz a ry c h , okrytych mlekiem w apiennem , z którego tw orzą się już sta
lak ty ty i stalagm ity, lecz jeszcze bardzo m ałych roz
miarów. Dostawszy się na dno te g o ż , zauważyłem,
że posadzka pow stała z usuniętych drobnych ka-
mieni, a echo wskazywało, że tam tęd y prowadzi da
lej k o ry tarz, ponieważ jed n a k w ybieranie tego za
sypu i wyciąganie go zapomocą lin i wiader byłoby zanadto kosztowne, postanowiłem udać się drugiem ramieniem, t. j. szczeliną prostopadłą.
W tym celu kazałem się uwiązać na linie i zaopatrzyw szy się w światło odpowiednie, pouczy
wszy stosownie leśnych, którzy mnie spuszczać mieli, przepchałem się przez tę szczelinę, k tó ra była b a r
dzo w ąską i spuszczałem się zwolna w nieznaną otchłań. K om in ten z początku owalny, dalej cylin
drowy, prostopadły prawie. W głębokości około 30 m etrów stanąłem na kończynie skały, ale silny p rze
ciąg pow ietrza zgasił mi świecę i nie zdołałem nic zobaczyć, prócz ciemnej przestrzeni tak pod nogami, ja k nad głową.
B rak światła, a głównie dłuższej liny spowodo
wał mnie do pow rotu n a świat z podziem nych krain i m ieszkań duchów gór.
Odkrycie to zainteresowało szersze koła, a głó
wnie byłego wiceprezesa Tow arzystw a Tatrzańskiego W. P. Markiewicza, sekretarza "W. P. Świerża, ks.
proboszcza R o s z k a , którzy też chcąc się naocznie przekonać, udali się ze m ną do powyższej groty, wziąwszy ze sobą pochodnią smolną i jeszcze jednę linę. Tu przybyw szy, spuściłem się ponownie tym otworem do miejsca, gdzie ju ż poprzednio byłem ; tu zapaliłem pochodnię i okazał mi się dziko uroczy widok ogrom nej jaskini, a punkt, na którym stałem, tw orzył rodzaj loży, praw ie na środku wysokości tejże, jednakow oż bardzo niebezpiecznej, gdyż pod nogam i przepaść, której dna pochodnia oświecić nie mogła. Z powodu silnego przeciągu powietrza, po- pochodnia nadzwyczaj silnie gorzała i dym dalszy po b y t tam że utrudniał. Otóż wrzuciłem palącą się pochodnię w przepaść i dopiero teraz obaczyłem rozm iary tejże jaskini: by do dna dotrzeć, potrzebną była lina najm niej 40 m etrów długości; poniewąż takow ej nie mieliśmy, zmuszony byłem powrócić, a właściwie kazać się wyciągnąć.
N astępnego r a z u , będąc ju ż przezorniejszym , pożyczyłem od p. J. Sieczki linę strażacką z gurtem , zabrałem latarn ią i spuściłem się aż na dno tejże jask in i, gdzie leżą ogromne głazy i skąd prowadzi dość obszerny wysoki korytarz w praw ą stro n ę, to je s t ku północy, wznosząc się o kilka m etrów nad poziom wielkiej groty, i tw orzy tu grotkę około 10 m etrów obszerną, pełną stalaktytów i stalagmitów.
O glądając tak o w ą, spostrzegłem kilka chodników w górze, wszystkie w padają napow rót do tej samej jaskini.
Poniew aż ju ż dość późno było, powróciłem do głównej jask in i, a gdy jednym z chodników prze-, chodziłem, usłyszałem głos z góry, że widać światło moje. Głos ten pochodził z opisanej poprzodnio lożyj na którą spuścił się furm an mój A ntek Pawlikowski,, i gdy mu się odezw ałem , tenże dotarł tym chodni
kiem do mnie i tym sposobem wynaleźliśm y drugie zejście z loży na dół bez p otrzeby liny.
Dalsze odkrycia postępow ały zwolna, gdyż ro
b o ty z powodu utrudnionego uprzątnięcia wybranej ziemi i kamieni nie m ogły prędzej postępować, ja k również nie m ożna było więcej ja k trzech robotni
ków zatrudnić. Przekopaliśm y jed en chodnik i zna
leźliśmy połączenie z poprzednio opisanym chodni- Ikiem lewym, gdzie kazałem .zrobić drabinę i schody, wejście rozsadzić, tak, że obecnie lina zupełnie nie
p otrzebną się stała.
(ID. c. n.)Spółka handlowa w Zakopanem.
Zawiązuje się w Zakopanem Spółka handlowo-przemysłowa, której jednym z celów będzie zaopatryw anie okolicy tu te j
szej w porządne a z najlepszych źródeł sprow adzane towary. Niebawem zatem zobaczym y w piętrow ym domu, budującym się przy starym kościele, pierw szy większy w Zakopanem sklep, w którym tak m ie
szkańcy tu te jsi, ja k i goście przejezdn i, będą się mogli zaopatrzyć w tow ary niefałszowane tak ko
rzenne, ja k i inne. Dalszym celem Spółki będzie sta
ranie o dźwignięcie przem ysłu miejscowego, szukać odbytu dla wyrobów tutejszej okolicy, wpływać na lepsze wykonanie tychże wyrobów. Spółka ta silnie zorganizowana, wielkie niew ątpliw ie tej naszej ta trzańskiej okolicy dobrodziejstw a wyświadczy.
Z Towarzystwa Tatrzańskiego.
Sezon tegoroczny w Zakopanem je s t ju ż w pełnym rozw oju; liczba osób sięgła tej samej cyfry, co roku m inionego o tym samym czasie, chociaż słotna pora nie sprzyja wy
jazdow i z miast. Zabaw a z tańcam i w sali Towa
rzystw a Tatrzańskiego, pierwsza w tym sezonie, dnia 12 lipca powiodła się wybornie, co się nie zawsze udaje, gdyż do pierwszego reunionu cierpią nasze panie dziwne uprzedzenie i uw ażają sobie za ujmę pójść na pierwszy wieczorek. Szczęściem nie wszy
stkie panie żywią niechęć do pierwszej zabawy, boby bez pierwszej nie było nigdy drugiej, ani trzeciej.
P ożądaną zapewne będzie wiadomość dla gości
zakopiańskich, że w najbliższych dolinach różne
uszkodzenia ścieżek, mostków, kładek i altan są już
napraw ione i nowe ulepszenia dodane, a mianowicie
w dolinie Białego Potoku, w Strążyskach, za B ram ką
i w Kościeliskach. Tożsamo uczyniono na torze do -Krzyżnego.
W głębi zaś T atr wyrobiono now ą drożynę za
chodnim i południowym brzegiem M orskiego Oka;
do uroczych wodospadów Mickiewicza w Roztoce zrobiono now y trzeci dostęp. W końcu lipca odbę
dzie się poświęcenie żelaznych tablic z odpowie- dniemi napisam i w dolinie Morskiego Oka i przy wodospadach w Roztoce, które w skutek żądania gości na wiecu Tow arzystw a T atrzańskiego p rze
szłego lata postaw ionego, otrzym ały nazwę od imie
nia wieszcza z okazyi uroczystości przeniesienia zwłok jego na Wawel.
Przygotow ano dużo nowych drogoskazów i farby różnej barw y do znaczenia torów ku miejscom naj
więcej uczęszczanym w Tatrach. O dalszych świe
żych ulepszeniach w T atrach będą podane w iado
mości w następnym numerze.
W. E.Ruch gości w Zakopanem w r. 1890.
M eldunków przeszłego roku było 1597, a osób m eldowanych 3050, z których 2690 liczy się do gości, reszta przy
pada na przemysłowców i sługi. Z Galicyi było 1388 osób, z innych krajów A ustryi 85, z W ęgier 7, z K rólestw a Polskiego 920, z L itw y i krajów zabra
nych 89, z Rosyi 49, z Poznańskiego 91, z innych krajów Europy 52, z Am eryki 6.
W edług zawodów było: adw okatów i kandy
datów adwokackich 67, aptekarzy 14, artystów dra
m atycznych 8, artystów -m uzyków 6, artystów m a
larzy 10, architektów 6, astronom 1, bankierów 3, doktorów m edycyny 72, geolog 1, inżynierów 45, księży i zakonników 67, kupców (gości) 37, literatów i redaktorów 25, notaryuszów i kandydatów nota- ryalnych 23, oficerów 23, posłów 6, profesorów 111, przem ysłowców (gości) 45, sędziów i urzędników sądowych 47, słuchaczów uniw ersytetu i politechniki 74, urzędników publicznych 63, urzędników pryw a
tnych 65, techników 12, właścicieli dóbr 122, wła
ścicieli realności 14.
Do 15 czerwca złożono m eldunków 100, do 30 czerwca przybyło 161, do 15 lipca 393, do 31 lipca 458, do 15 sierpnia 217, do 31 sierpnia 226, do 15 w rześnia 42.
Porównanie ruchu gości w r. 1889, 1890 i 1891.
W dniu 20 lipca, kiedy oddajem y pismo do druku, było m eldunków 697 osób; ten sam num er przypadł w r. 1890 w dniu 16 lipca, a w r. 1889 w dniu 9 sierpnia.
Liczba domów dla gości:
W Zakopanem je s t obecnie do zam ieszkania dla gości następująca ilość dom ów: na ulicy Kościeliska 77, na Kościelnej 7,
na ul. Kasprusie 25, na Łukaszówce 5, na ul. Nowo
tarskiej 13, na Starej Polanie 22, na ulicy Chram- cówki 20, na Przecznicy 25, na ulicy „nad w odą11 5, na ulicy Chałubińskiego 11., na K rupów kach 65, na Bystrem 23, razem 298. Pom iędzy tym i znajdują się zakład D ra Chram ca z 100 pokojam i, zakład D ra Paseckiego z 55 pokojami, W illa W anda z 32 poko
jami, K asyno z 9 pokojami, Jadw inów ka z 30 po
kojami i inne mniejsze m ające koło dziesięciu pokoi.
Domów now ych przybyło w tym roku około 50.
Rewizya wód mineralnych
została przeprow a
dzoną z początkiem czerwca b. r. w obecności le
karza St. klim. i naczelnika gm iny. W ody pozostałe z roku zeszłego bezwłocznie wylano.
Mięso.
Ustawiczne skargi gości zakopańskich n a zły gatu nek mięsa spowodowały W ydział Stacyi
; klim atycznej do wzięcia we własny zarząd sprow a
dzenia i sprzedaży lepszego mięsa. W tym celu wy-
i
staw ił ja tk ę własną naprzeciw ko kościoła, gdzie sprzedaje się mięso wołowe z grubego bydła. Cena wprawdzie większa, niż w innych j atkach, ale za to je s t lepszego gatunku i w ydatniejsze. Publiczność jed n ak nie bardzo popiera to przedsiębiorstwo, obra- chowane nie na zysk, lecz na stratę, ale na stratę um iarkowaną. Gdy jed n a k w przeciągu dwóch ty godni strata wyniosła blisko 100 złr. W ydział, jak dow iadujem y się, zastanaw ia się nad zwinięciem w mowie będącego przedsiębiorstwa. Jakkolw iek zam knięcie tej ja tk i ze szkodą będzie tutejszej pu bliczności, gdyż istnienie jej przyczyniło się bardzo do popraw ienia mięsa w innych jatkach, to jed nak najbezstronniej rzeczy biorąc, W ydział St. kl. ina
czej postąpić nie będzie mógł ze względu na po
niesione straty.
Latarnie i ławki.
Staraniem W ydziału Stacyi klim. liczba latarń została w tym roku powiększoną o 20, tak, że w tym roku pali się w Zakopanem 65 latarń. Ław ek z podstaw am i żelaznemi (innowa
c j a w Zakopanem) 21; drew nianych było przeszłego roku 30, razem zatem mamy 51 ławek.
Kiosk dla muzyki i altana dla gości.
W ydział Sta
cyi klim. wydzierżawiwszy na 3 lata przeszło dwu- m orgow ą przestrzeń lasu na park, wystawił tam kiosk dla muzyki, a nadto nad drogą w tym że parku ma zam iar wystawić w krótkim czasie dla publi
czności altanę w rodzaju schroniska.
Kronika.
Z powodu długo trw ającej słoty i zimna, które
nietylko u nas, ale i w całej E uropie w tym roku
turystom dotkliwie uczuć się dały, robiono dotych
czas z Zakopanego mało wycieczek dalszych. O ile słyszeliśmy ogółem o dwóch znaczniejszych: jedno tow arzystw o z zakładu D ra C h r a m c a udało się do Morskiego Oka, a ztam tąd do Bialskiej g r o ty ; drugie, złożone z trzech m łodych ludzi, weszło na szczyt W ysokiej, tu jed n ak zam iast spodziewanych widoków, doznało niepogody i zimna. Spodziewać się jed n ak należy, że w skutek jaśniejszych dni, i ja k się zdaje ustalającej się pogody, urocze góry nasze zaludnią się podobnie jak w latach przeszłych g ro
madami uroczych turystek i przedsiębiorczych tu rystów.
Za to bliższe doliny i znane z pięknych wido
ków m iejscowości okoliczne, były bezustannie p ra wie celem spacerów i liczniejszych wycieczek.
Nad Morskiem Okiem w schronisku, w edług w iarogodnyeh wiadomości, nocowało dotychczas około stu osób.
Sezon zabaw rozpoczął się rautem , o którym ju ż powyżej pisaliśmy. W krótce potem to je s t dn. 18 b. m. odbyła się zabawa tańcująca w obszernej sali hotelowej w Jaszczurów ce. N iezbyt liczne lecz do
brane tow arzystw o zabawiało się ochoczo tańcam i i do drugiej godziny zrana, a w ątpić nie można, że ta pierw sza próba zachęci gości Zakopańskich do częstszych i liczniejszych w te piękne ustronie w y
cieczek.
W czorajszy rau t w sali dworca T atrzańskiego był bardzo ożywiony. Szczególniej uw agę widza zwracały całe zastępy hożych tancerek, które nie
stety nie m iały odpowiedniej liczby równie ocho
czych danserów. Młodzież nasza, oddająca się z umi
łowaniem sportom rozm aitego rodzaju, coraz mniej upodobania widocznie znajduje w tańcach. Trady- cyjny polski m r ar żyje więcej w wspom nieniach dawnych rycerzy Terpsychory, górę bierze nad nim walc niem iecki lub w ygodny kadryl, przy którym wolno posuw ając nogami, zbyt natężać się nie trzeba.
Z p ryw atnych zabaw wspomnieć należy o zwy
kłem czwartkow em zebraniu w zzkładzie D ra Chramca, gdzie kuracyusze i niekuracyusze ad oculos dowieść m ogli skuteczności hydropatycznego sposobu lecze
nia i pow ietrza Zakopiańskiego. R ep o rter nasz, nie
■mając pom iaru sił danserów i danserek przed roz
poczęciem kuracyi, zachowuje pod tym względem dyskretne milczenie.
W niedzielę d. 26 b. m. przybędą do Zakopa
nego uczestnicy zjazdu przyrodniczo - lekarskiego, którzy ja k wiadomo 22go w yjadą z K rakow a w celu
zwiedzenia zdrojow isk krajowych. Nie w ątpim y ani na chwilę, że tak W ydział Tow arzystw a T atrzań
skiego ja k i Zarząd Stacyi klim atycznej dołożą wszel
kich starań, aby lekarzom polskim i badaczom pol
skiej przyrody, jako też miłym gościom czeskim zgotow ać serdeczne i uprzejm e przyjęcie. Jak o ż do
wiadujem y się, że ułożony już program przyjęcia, obejm uje cały szereg wycieczek i uroczystości m iej
scowych, które w dniu sprzyjającej pogody p rzy rodnikom naszym uprzyjem nią p oby t w dolinie Za
kopiańskiej.
D ow iadujem y się, iż J E . Prezes izby peselskiej w W iedniu Dr. Sm olka m a w krótce na dłuższy po b y t przybyć z G astein do Zakopanego.
Wiec.
J a k się dowiadujem y, również W ydział klim atyki odbędzie swoje główne posiedzenie pod przew odnictw em p. Starosty z Nowego T argu dnia 24 b. m .; a zaraz po wydrukowaniu przyjętego przez W ydział spraw ozdania dorocznego, odbędzie się sto
sownie do § 13 statutu, wiec w szystkich gości ba
wiących w Zakopanem . N a wiecu tym, ja k wiado
mo, wolno gościom stawiać swoje życzenia. J e s t więc nadzieja, że wiec ten odbędzie się ja k zwykle w pierwszą niedzielę sierpnia.
W Kuźnicach
buduje się gospoda, której brak dawał się bardzo uczuwać. J e s t wprawdzie w K uź
nicach m ała tym czasow a restaurącya w tern samem miejscu, w którem i w roku zeszłym była licznie odwiedzana. Ale tam m iejsca ta k mało, że nieraz do środka docisnąć się nie można. Spodziewać się należy, że niezadługo dokończoną zostanie nowa gospoda z wielką salą i szeroką w całej długości budynku werandą. Bardzo to pożądane tak dla tych, którzy się przez K uźnice w dalsze w ybierają wycie
czki, ja k dla tych, którzy na krótsze w ybierają się do Kuźnic przechadzki. Obiecują nam, że do roku przyszłego i m osty i drogi do K uźnic wiodące w le
pszym będą stanie, na co z niecmrpliwością ocze
kujemy.
Drugi dom