„ZAKOPANE"
Wycieczka do Morskiego Oka
na dniu 28 lutego 1891 r.
Twierdzenie, jak o b y w Morskiem Oku w zimie wody nie było, a to z pow odu zamarznięcia źródeł dopływowych i zupełnego ujścia z kotła jeziora szcze
linam i w skałach otaczających, któreto twierdzenie oparte miało być na zeznaniach przewodników z Za
kopanego, spowodowało mnie do naocznego o tern przekonania się. W tym celu na dniu 28 lutego 1891 roku o godzinie 5-45 m inut w tow arzystw ie W . ks.
kanonika Roszka z Poronina i W . Panów Bogdana Próchniewicza, naczelnika sądu powiatowego w N o
wym T argu; dr. Kozłeckiego, adw okata i aptekarza z Zakopanego p. Tabeau, wyruszyliśm y przy — 13° R.
w pięć sanek jednokonnych przez Głodówkę do Morskiego Oka.
Z początku podróż szła raźno po drodze dosyć utartej, wprawdzie pełnej wybojów i zatok, to też ju ż na ósmą przedpołudniem byliśm y na Głodówce, skąd przecudny widok na szczyty T a tr grubo śnie
giem pokrytych i lśniących od prom ieni słońca przed nami się otworzył. Stąd w godzinę, t. j. na dziewiątą, stanęliśm y przy schronisku w Rostoce, naturalnie zupełnie opuszczonem; tem peratura wynosiła —8°R.
Po krótkim wypoczynku k o n i, ruszyliśm y da
lej, a ponieważ stąd już nie było utartej d ro g i, za
tem potrzeba było poprzedniego torow ania tejże, więc ruszyłem naprzód p ie c h o tą , za m ną mój koń z próżnem i sankami, za nim sanki z jednym tu ry stą zaprzężone dwoma końmi jed e n przed drugim , n a
stępnie reszta, w ten sposób, z niemałemi trudam i, z powodu na 1 m etr głębokiego ś n ie g u , dostaliśm y się do szałasu pod Opaloną na godz. 11 min. 30 przedpołudniem , a ponieważ stąd niepodobnem było dalej jechać, gdyż powierzchnia śniegu zlodowaciałą była, zatem ruszyliśm y wszyscy piechotą i o godz., 12 min. 15 popołudniu stanęliśm y w schronisku przy Morskiem Oku.
') W praw dzie w iadom ości podane w dw óch artykułach W . P. P aulego ju ż częściowo drukow ane były w dzienni
kach k rajow ych, jako w y jątk i z p ryw atnego listu, są jed n ak ta k ciekawe i charakterystyczne, iż uprosiliśm y autora, aby raczył zrobić z nich całość, k tó rą podajem y. (Red.)
T em peratura wynosiła 0°, lecz po chwili spadła na —3° R.
Posiliwszy się ta k jadłem , ja k również „gotter- trankiem ,“ sporządzonym przez aptekarza p. Tabeau, w garnku, k tóry znaleźliśmy w schronisku, a w któ rym górale „kluski“ z owsianej m ąki gotowali, roz
począłem badania, które następująco wypadły:
W oda przy odpływie nie była zam arzniętą i odpływ ała dość silnym p rą d e m , zatem stan w ody praw ie tensam co w lecie prży stałej pogodzie, mniej 0 grubość lodu; dla zbadania" grubości lodu kazałem zrobić zagłębienie na 30% i włożywszy trz y naboje dynamitu, zapaliłem takowe, jednakow oż bez żadnego s k u tk u , dopiero siekierą do wody dostaliśm y się.
Lód grubości 80% *) spoczywał na pow ierzchni w ody 1 takow a zaraz p rzerębę wypełniła.
Złudzenie optyczne nadzwyczajne, stojąc przy schronisku zdaje się , że na drugim końcu jeziora dzika lub niedźw iedzia na pewno strzelać można, lecz odm ierzywszy krokam i przekonałem się, że w y
nosi długość tegoż 1230 kroków. Pom im o tego od
dalenia, kula z lankastrów ki 01. 28 na przeciw ną stronę donosi, gdy ta sama strzelając na dole zale
dwie 400 kroków niesie.
T em peratura w ody wynosiła + 2 ° R.
W końcu nadm ienić m u szę, że na lodzie ta ń czyliśmy m azura, a m iejsca było dosyć, gdyż dłu
gość sama wynosiła 1 km.
Od M orskiego Oka ruszyliśm y o godzinie piątej popołudniu, do Rostold przybyliśm y jeszcze przed zmierzchem, a stąd dopiero przy pochodniach smol
nych, w które zaopatrzyłem się , udaliśm y się dalej i na dziew iątą wieczór byliśm y ju ż u mnie w P o roninie, skąd panowie po krótkim wypoczynku dalej w drogę do dom u się udali, nie czując żadnego zmę
czenia, do czego się głównie przyczyniło dobre uspo
sobienie całego towarzystwa.
') N a T oporow ym Staw ie 60%,. E. Fauli.
Badania bakteorologiczne.
Je d n ą z cech najw a
żniejszych, decydujących o dobroci lub szkodliwości
pow ietrza, je s t zaw artość w niem zarodników ba-
kteryj : ogólnie mówiąc, czem je s t ona niższą, czem
mniej mieści się w pow ietrzu drobnost rojów, tern dodatniejszy wpływ ono mieć może na organizm człowieka. Badania podjęte przed dwoma miesiącami w celu określenia ilości i jakości bakteryj w powie
trzu zakopańskiem , dały wyniki zupełnie zadawal- niające. Ilość zarodników, obliczana zwykle w sto sunku do jednego m etra sześciennego powietrza, okazała się bardzo niew ielką: w miejscowościach najbardziej zaludnionych i ruchliw ych (np. Krupówki) wynosi po paręset w 1 m etrze kub., w m iejscach mniej gęsto zam ieszkanych (np. Chramcówki) zniża się do stu, wreszcie na znaczniejszych wzniesieniach (Gubałówka) ogranicza się do kilkudziesięciu i mniej, na tę samą ilość powietrza. Otrzym ane liczby będą najlepiej zrozum iałe, jeżeli porów nam y je z danemu]
dotyczącem i wielkich ognisk życia cywilizowanego — miast. Tak np. na tak ą samą ilość pow ietrza (1 m etr kub.) w P ary żu na ulicy Kivoli w ypada 22.000 za
rodników bakteryj. Szkoda, że nie m am y dotychczas takich danych z naszych m iast polskich; praw dopo
dobnie nie byłyby one lepsze. D rugą stroną badań, świadczącą zarówno na korzyść pow ietrza w Z ako
panem , je s t jakość w ykazanych w nim b ak teryj:
wszystkie znalezione rodzaje należą do rzędu nie- chorobotw órczych t. j. dostanie się ich do organi
zmu ludzkiego je s t zupełnie dlań nieszkodliwe i nie powoduje żadnych zaburzeń. Są to jednem słowem drobnoustroje, dla ustroju człowieka obojętne.
Dr. L. K.
Muzeum tatrzańskie
imienia dra T ytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
W szczupłem gronie wielbicieli gór ojczystych, pow stała przed kilku laty m yśl założenia „Muzeum tatrzańskiego “ w Zakopanem, którego celem byłoby ułatw ianie naukow ych badań w Tatrach, a zarazem zachęcanie szerszych w arstw społeczeństw a naszego do zaznajam iania się z budow ą geologiczną Tatr, z ich fauną, florą, oraz z charakterystyką ludu m iej
scowego.
Jak o ż w 1888 r. otw arto Muzeum i nadano mu imię jedneg o z najpierw szych i najgorliw szych ba
daczy Tatr, wielkiego ich znaw cy i m iłośnika — ś. p.
T ytusa Chałubińskiego.
Zadaniem „Muzeum tatrzańskiego im. T ytusa C hałubińskiego“ je s t: utworzenie zbiorów m ineralo
gicznych, zoologicznych, botanicznych, etnograficz
nych, archeologicznych i t. p. z okazów zebranych w T atrach i o k o licy ; zgrom adzenie wytworów prze
mysłu miejscowego, a nadto zebranie literatury T atr i Podhala, niew yłączając rysunków, m ap i t. p.
Celem zapew nienia bytu „Muzeum tatrzańsk ie
go “, zawiązało się Tow arzystw o tejże nazwy. Człon
kowie założyciele jeg o w ybrali z grona swego ko
m itet z hr. E. K aczyńskim na czele, a zadaniem kom itetu je s t staranie się o środki, p otrzebne na utrzym anie Muzeum. K om itet w ystarał się o. lokal na pom ieszczenie zbiorów, sprowadził zbiory ofiaro
wane przez ś. p. Chałubińskiego i innych, zajął się spraw ieniem odpowiednich szaf na pomieszczenie zbiorów, oraz uporządkow aniem i oznaczeniem zgro
m adzonych zbiorów i t. p.
Corocznie w sierpniu zwołuje K om itet w Za
kopanem ogólne, zgrom adzenie członków-założycieli, na którem zdaje spraw ę ze swej czynności i obm y
śla dalsze środki do rozw oju instytucyi.
Obecnie znajdują się następujące zbiory w „Mu
zeum tatrzańskiem “ (mieszczącem się tymczasowo na K rupów kach obok Szkoły koron k arskiej):
(Zoologia).
1. Zbiór zw ierząt ssących, gatunków 40, oka
zów 73. 2. Zbiór ptaków, gatunków 239, okazów 408.
3. Zbiór gadów, ziem nowodnych i ryb, gatunków 12, okazów 25. 4. L iczny zbiór mięczaków. 5. Zbiór m o
tyli, gatunków 37, okazów 135. 6. Zbiór muchówek, gatunków 192, okazów 560. 7. Zbiór chrząszczów, gatunków 114, okazów około 500. 8. Zbiór owadów błonkoskrzydłych, gatunków około 100, oraz począ
tk i zbioru wijów, pająków i skorupiaków.
(Botanika).
1. Zielnik roślin jaw nok wiato wych, gatunków około 400. 2. Zielnik roślin jaw nokw iatow ych w dzie
więciu albumach, gatunków około 900. 3. Zbiór mchów ś. p. Chałubińskiego wraz z prep aratam i m i
kroskopowymi, gatunków 400.
(Mineralogia).
1. Zbiór skał zebranych przez ś. p. Chałubiń
skiego, okazów 320. 2. Zbiór minerałów, zebranych przez hr. Krasińskiego, pp. Morozewicza, St. Droho- jow skiego i Ossowskiego. 3. Zbiór preparatów mi
kroskopow ych granitów tatrzańskich (p. M oroze
wicza).
(Etnografia).
Zbiór etnograficzny, składający się z różnych ubiorów, sprzętów i stalków domowych z okolic
Czorsztyna, okazów 57.
N adto posiada muzeum zaczątek biblioteki (około
300 tomów), mapy, rysunki, widoki i t p .; m ikroskop
H artnacka, oraz p arę lup.
M ajątek „Muzeum tatrzańskiego11 wynosi około 600 złr., nie licząc biblioteki ofiarowanej przez sukcesorów ś. p. Chałubińskiego w artości około
,000 złr.
„Towarzystwo Muzeum tatrzańskiego11 liczyło 'Oku 1888/9 członków 48, w r. 1889/90 człon- _ .7 26, w r. 1890/1 członków 34. K om itet Tow a
rzystw a m a odpowiednie fundusze na budowę wła- snego domu, w którym w zrastające Muzeum znaj
dzie odpowiednie pomieszczenie, a naw et posiada 'uż plac ofiarowany przez sukcesorów ś. p. Chału
bińskiego i m ateryał budowlany, a oczekuje tylko planów, aby w jesieni budowę rozpocząć. W nowo- zbudowaó się m ającym domu, urządzone zostaną je dna lub dwie pracow nie dla badań naukowych i po
mieszkanie dla jednego z badaczy.
Sądzimy, źe powodzenie, rozwój i dalsze losy nowej instytucyi nie będą obojętne naszym przyro
dnikom oraz gościom przybyw ającym co roku tak licznie do Zakopanego, nie w ątpim y też, że wszy
scy w m iarę sił swoich popierać zechcą usiłowania, podjęte przez garstkę osób, stojących na czele „Mu
zeum tatrzań sk iego11.
W tym roku odwiedziło Muzeum przeszło 500 osób.
Kronika.
Coraz to łaskawsze uśmiechy słońca rozw ese
liły oblicze naszych gór; niebieskie upusty przy
m knęły się cokolwiek, a od czasu do czasu sfery wyższe darzą spragnionych letników naw et cało
dzienną pogodą. Niestety, pani ta, ja k i wszystkie jej towarzyszki, tw orzące piękniejszą większość rodzaju ludzkiego, ma swoje muszki i kaprysy. W ięc rano uśm iechnięta i wesoła, czarującym swoim uśmiechem wabi nieopatrznych w ciemne głębie gór po to, aby 'rozm arzone i wniebowzięte p ary ochłodzić strum ie- jniem rosy niebieskiej podczas powrotu. Poderzliw i utrzym ują, że zaw arła ona p acta conventa z gospo- i darzeni w Kuźnicach, dokąd w ystraszeni turyści I w stępują po drodze, aby przeczekać ulewę i rozwe- Iselić umysły. Podobną siłę przyciągającą posiada Łakże Jaszczurów ka, gdzie w sobotę pomimo deszczu K słoty, znalazło się liczne grono gości, podejm owa-
■nych gościnnie przez solenizantkę p. O., znaną ama- Izonkę zakopańską, skaczącą „bystrou przez rowy li płoty na swym zgrabnym i dobrze ujeżdżonym Ikoniku. Skarżą się wprawdzie na nią zakopańskie la ta rn ie , m arszczy brw i reprezentant władzy rządo
wej, piorunuje prezes Stacyi klim atycznej, ale brzyd
sza część gości z upodobaniem spogląda na miłośni
czkę sportu i koni, a i ci grom ow ładni Jow isze nie gniew ają się zapewne na prawdę. Co do prezesa, to wiem z pewnością, że ma serce miękkie, a pan ko
misarz zaim ponował mi swoją uprzejm ością w zglę
dem dwóch panów, którzy bez ceremonii w kapelu
szach weszli do kancelaryi, zapom inając o najpro
stszych zasadach grzeczności i dobrego wychowania.
Zresztą dziś Stacya klim atyczna ma w sercu i w gło
wie inną sprawę ważniejszą, tj. ostateczne w yekw i
powanie ochotniczej straży ogniowej,, która posiada wprawdzie sikawkę i przyrządy ratunkow e, ale niema miejsca, gdzieby je złożyć mogła. A przecież pożary dw ukrotne w tym sezonie dowodzą najlepiej ja k użyteczną je s t ta instytucya w Zakopanem . Zaledwie ugaszono owo niefortunne siano na „K asprusiaeh11, kiedy z powodu nieostrożności kucharki wybuchł w domu Smosia na Chramcówkach o wiele groźniej
szy pożar. Na pomoc pośpieszyli najbliżsi, a więc . goście z zakładu dra Chramca i sąsiedzi okoliczni, wreszcie nadbiegła i straż pożarna, a usiłowaniom połączonym wszystkich udało się pożar zlokalizować, tak że skończyło się na częściowem spaleniu i ro
zerwaniu dachu. W ypadek ten je s t drugiem z kolei ostrzeżeniem niebieskiem, a więc caveant consules.
budujcie szopę dla straży, ćwiczcie j ą należycie i kupcie parę koni do sikawki. Zebranie funduszu na ten cel nie będzie trudnem . W szak mieliśmy całą powódź koncertów i zabaw na rozm aite instytucye, dajm y grosz i na to, co każdem u może być porno- cnem. W pierwszym rzędzie apeluję tu do pań n a
szych, bo ja k wiadomo, w ich rączkach spoczywa regim ent zakopańskiej kolonii letniej. Z willi „W an
dy “ wyszło hasło udzielenia pom ocy Szlązakom i oto sala dworca tatrzańskiego napełniła się po brzegi publicznością, k tó ra bez różnicy rzucała grosz wdowi do skarbony narodowej. Zapobiegliwość pań naszych urządziła wszystko wzorowo — w bufetach podawano w yborne napoje i przekąski po cenach bardzo um iarkow anych, darząc nadto kupujących czarującym uśmiechem i dobrem słowem; ogród oświetlono pięknem i lampionami, a w sali przy gry-, wała m uzyka dziarsko tańczącym parom. Niebo z po
czątku płaczące rozjaśniło się nad wieczorem i ogród
dworca zaludnił się w net publicznością, przyp atru
ją c ą się z upodobaniem oświetleniu i ogniom sztu
cznym. Nie będziemy wyliczać tych w estchnień
i spojrzeń, które zamieniono w tej uroczej chwili,
powiemy tylko, że dochód był znaczny i przeszedł
oczekiwania zapobiegliwego kom itetu. Zebrane pie-
liiądze odsyła p. W . Niemiryczowa na ręce dra [ Cieńciały.
Po festynie przyszła kolej na pow tarzający się corocznie koncert kościelny. Dzięki zabiegom nie
zm ordowanej p. mecenasowej Zaleskiej, powiodła się ta zabaw a nadspodziewanie, a przyczynił się do tego
Jniemało poseł A ugust Sokołowski sw oją zajm ującą pogadanką historyczną, jako też panie i panowie am atorow ie i am atorki grą na fortepianie i śpiewem.
P rz y końcu wieczoru zbierał p. Rodoć oklaski za wierszyki pełne hum oru i dowcipu.
Ja k b y w nagrodę za te poczciwe usiłowania zabłysła nazaju trz ju ż piękna pogoda i wyludniła do szczętu Zakopane. K to żył i czuł się na siłach śpie
szył w góry, a w Jaszczurów ce i K uźnicach p ano
wał gw ar do późnej nocy.
Spółka handlowa w Zakopanem,
zaw iązana dnia 4 sierpnia b. r. w ybrała radę nadzorczą, złożoną z pp. hr. Koziebrodzkiego WŁ, jak o przew odniczą
cego, hr. Zamoyskiego WŁ, zastępcę przew odniczą
cego, L angiego Kazimierza, sekretarza, hr. Tyszkie
wicza Janusza, zastępcę sekretarza, D ra Chramca A.
i Ciechomskiego W . R ad a nadzorcza m iała kilka posiedzeń, a spraw a ju ż znacznie postąpiła. Statuta podano do sądu w Nowym Sączu w celu ich p ro to kołowania, tow ary ju ż zamówione, dom zaś w krótce
będzie skończony i oddany do u żytku wyłącznego Spółki. Sprzęty już gotowe. J e s t nadzieja, że z koń
cem tego miesiąca, a co najdalej na początku w rze
śnia będzie ju ż sklep otw arty. N a przyszły rok g o ście przybyw ający na dłuższy czas i prow adzący kuchnię w domu, nie będą potrzebow ali wozić ze Sobą ty ch licznych zapasów, gdyż dostaną tu tow ar dobry i po um iarkow anych cenach.
Tatry i piśmiennictwo tatrzańskie. Sj Słotne, pochmurne, sm utne — tak-zjaw ią ^obe
cne lato, a na te nazwy zasługuje zupełnre.5Żłe już nie dlatego, że gospodarzom nie daje zebrać plonu, ale niszczy, napływ gości do Tatr, ta k zbawiennie w pływ ający n a dobrobyt górali. G dyby to było po
ciechą w nieszczęściu znaleść towarzysza, to m oże
m y donieść, że nie lepiej dzieje się w Szw ajcaryi i w Alpach. J a k u nas, tak również tam narzekają, choć skargi n a nic się nie zdadzą. Nie m ogąc u ż y wać Tatr, w pośród szczytów i dolin, szukajm y ich przynajm niej w książkach. "Właśnie leży przed nami świeży podręcznik podróżniczy, napisany w polskim jęz y k u : „T atry przez W alerego E ljasza". Najnowszy przew odnik, 4 wydanie, 1891. P a n Eljasz, jest, ja k
mi wiadomo, nietylko w ytraw nym pisarzem, ale znakom itym rysownikiem i malarzem, a przyb palonym wielbicielem Tatr. Obok niedawno
j
łego, sławnego lekarza warszawskiego D ra
bińskiego, góruje on swojemi zasługami około na
*gór, zarówno drogim nam, ja k i Polakom. 0} .,:% l treści bogatej zdobią niezbędny przew odnik dla skich podróżników bardzo dobra m apa poglądom j Tatr, dwa ogólne widoki T atr od północy, z któryc bardzo się nam podoba: widok z Głodówki, wyr; i zisty obrazek Morskiego Oka, wodospadów Siklaw J Czarnego Staw u powyżej M. Oka, oraz wiele inny o ślicznych widoków i rysunków strojów ludow ycl wogóle 45 rycin.
Tak pisze A. Doller, długoletni wiceprezes wę)
J
gierskiego Tow arzystw a K arpackiego w tygodniku spiskim: „Zipser B ote", Nr. 30.,
Wiadomość pożyteczna dla gości Zakopańskich przejeżdżających przez Nowy Targ.
Niewszyscy wiedzą o istnieniu w Nowym T argu przy ulicy w ychodzą
cej z R ynku w kierunku gościńca, w prost poczty, restauracyi Raczeńskiego, w której o każdej porze dostać m ożna zdrow ego i czysto podanego jedzenia Górale nawet, albo niewszyscy o jej istnieniu, lul przeniesieniu z dawnego ubocza na gościniec są po
wiadomieni, albo przez lenistw o, zwłaszcza jadąc z Chabówki, niechętnie gości do tego p u nk tu do
wożą. Pod ając tę wiadomość Stacyi klim atyczne;
m am y nadzieję, że zdoła zrobić z niej właściwy
użytek.
Jeden z wielu.Willa „Zacisze"
now ozbudow ana n a Bystrem , położona w najw yższym punkcie Z akopanego, 150 m etrów powyżej Krupówek, składająca się z 4 po koi i z kuchnią na dole, oraz z 2 pokoi na piętrze, urządzona ze wszelkiemi wygodami, je s t do wyna-
| jęcia na sezon zimowy za umiarkowana, cenę. P Kż- sza wiadomość na m iejscu u właścicielki.
Do nabycia W
biurze stacyi klim atycznej
:Za
kopane, jak o miejsce klim atyczne, napisał Dr. Sta
nisław Ponikło, docent Uniw. Jag ., c. k. lekarz po w iatow y w K rakow ie itd. — Cena 45 ct. (Dochót przeznaczony na urządzenie kiosku m etereologicznegi w Zakopanem).
Apteka w Zakopanem poleca
: F rancuski Cogna kuracyjny, malagę, wino rum barbarow e, cacao. W odę kolońską poczwórną, wodę do ust, olejek kosodrze
winy, również term om etry do kąpieli po 80 ct., płó
tn o i ceratkę gum ową do okładów. K efir jed r dwu- i trzydniowy.
d
Dodatek nadzwyczajny do Nru 3 „Zakopane^
W I E C .
W niedzielę dnia 2 sierpnia b. r. odbył się w sali Tow. Tatrz. wiec gości zakopańskich, zw oły
w any corocznie przez prezesa Stacyi klim atycznej n a mocy jej statutu. Posiedzenie zag aił, obrany jednogłośnie prezesem p/W ładysław hr. Koziebrodzki, k tó ry w krótkiem przem ówieniu w yjaśnił zebranym cel, znaczenie i dodatnie oddziaływanie wiecu na rozwój Z ak o p an eg o ; n a wiecu bowiem może każdy z gości w yjawiać swoje zażalenia i p reten sy e, a za
razem udzielać wydziałowi St. klimat, praktycznych, rad i w skazów ek, których w ykonanie, po przyjęciu ich przez w iec, przekazuje się tem uż wydziałowi.
W te n sposób niejedna dobra i p raktyczna myśl została w y konaną, dając dow ód, że stanowisko w iecu, jak o doradcy dla w ydziału St. klimat., je s t ważnym czynnikiem w dalszym rozw oju Zakopanego.
Po odczytaniu spraw ozdania z roku ubiegłego, przedstaw ionego gościom przez Stacyą klim atyczną, rozpoczęto nad niem dyskusyą. Pow szechną uwagę i zainteresow anie się, szczególniej ze strony obe
cnych na wiecu p a ń , ściągnęła dla siebie dyskusyą nad spraw ą ja tk i mięsnej, utrzym yw anej przez S ta
cyą klim atyczną. Pożyteczna ta instytucya została niestety zw iniętą dla b rak u poparcia przez gości, pomimo że dostarczała lepszego mięsa ja k jatk i, utrzym yw ane przez osoby pryw atne. W iec podjął tę spraw ę i polecił wydziałowi St. klim at, otworzyć ja tk ę n a n ow o, k tóra przez krótk i czas swego istnienia w płynęła bardzo dodatnio na polepszenie się mięsa w całem Zakopanem.
Z wielu stron podnoszono potrzebę dalszej budow y dróg. W iec uchw alił, uznając dobre chęci i gotowość władz krajow ych w tym względzie, prze
słać na ręce m arszałka krajow ego ks. Sanguszki, telegram dziękczynny dla Sejmu i W ydziału krajo wego , za udzielenie funduszów na dalszą budowę dróg, a zarazem i dwa wnioski p. S ękow skiego:
1) prośbę do Sejmu o dalszą o p iek ę , o subwencyą i o pomoc techniczną na drogi, 2) p etycyą do Rady pow iatow ej Now otarskiej o dalszą konserw acyą dróg, budow anych przez W ydział krajow y.
Skargom na nieporządki około domów, i na b rak studzien dostarczających dobrej w ody do picia, przyrzekł prezes Stacyi klim at, o ile możności za,- dosyćuczynić, k onstatując znaczny postęp co do stu dzien, któ rych od kilku la t założono około 50. Co się tyczy b rak u porządku i odpowiednich urządzeń sanitarnych około domów, pow innyby władze odpo
wiednie użyć ja k najw iększej energii i zaprow adzić ścisłą k o n tro lę , szczególniej w dzielnicach gęsto zabud o w anych.
W obec znacznej rozległości Zakopanego słu- sznemi okazały się życzenia, w skazujące na, potrzebę założenia kilku stacyj dla wozów w poszczególnych dzielnicach. Spełnienie tych życzeń n apotyka nie
stety, dla b raku odpowiednich placów, na prze
szkody, tłum aczące się niechęcią górali do wydzier
żawiania swoich gruntów . K lim atyka obiecała doło
żyć s ta ra li, aby sprawę tę załatw iać kit ogólnemu zadowoleniu go ści, wobec je d n a k wyżej wym ienio
nych powodów nie czyni obietnicy, że rezu ltat tych starań będzie w krótce pomyślnym.
Podniesiono również potrzebę uporządkow ania sezonu zimowego, k tó ry dzięki dodatnim w arunkom klim atycznym Z ak o p an eg o , m a w ielką przyszłość przed sobą. Z relacyi osób, spędzających tutaj zimę, m ożna się było dow iedzieć, ile na tern polu pozo
staje jeszcze do zrobienia. Przedew szystkiem daje się czuć brak w ła d z , któreb y pow inny nad gośćmi rozciągnąć o p ie k ę , aby ich uchronić od wyzysku z powodu b raku kontroli nad dokładnością wag i m iar i nad artykułam i spożyw czym i, gdyż władze miejscowe zastępujące S tacyą klim atyczną w porze zim o w ej, nie okazują ani odpowiedniego uzdolnie
nia, ani też chęci. W iec uznając doniosłość sezonu zimowego uchwalił odnośną petycyą do N am iestni
ctwa, powierzyw szy ułożenie tak tej, jak o też i dru
giej w spraw ie pow iększenia ilości żandarm ów w Za
kopanem, p. Sękowskiemu.
W yrażono również ż y c ze n ie , tyczące się zgo
dzenia k ilk u stróży nocnych n a czas sezonu letn ie
go, na co oświadczył prezes Stacyi klimat., iż istnieje p ro jek t powiększenia straży nocnej o dwóch ludzi.
Dalej uchwalono wniosek p. A. Szczepańskiego w zyw ający Stacyą klimat., do system atycznego w y
daw ania biuletynów o Zakopanem .
W nioski powyższe, ja k to niniejsze spraw ozda
nie w ykazuje,, objęły kw estye, m ające na celu dal
sze podniesienie Zakopanego przez popraw ienie zdro
wotności, kom unikacyi i zreform owanie, a względnie pow iększenie służby bezpieczeństw a publicznego • tyczą się one zatem tych warunków, których uzu
pełnienie i w ykonanie je s t niezb ęd n em , aby Zako
pane mogło odpowiedzieć potrzebom i wymaganiom gości doń przybyw ających. Ze Stacya klim atyczna je s t przejęta ważnością nałożonych na nią obowią
zków, pow ątpiew ać ja k się zdaje nie trzeba, ale za
razem należy zgodzić się na t o , że nie wszystko
naraz będzie zrobionem. Przysłow ie „nie odrazu
K raków zbudow anou da się tu zastosować w całej pełni.
Prócz wyżej wym ienionych, uchwalono jeszcze kilka wniosków, z któ rych dwa zasługują n a szcze
gólniej w zm ian k ę, gdyż są w yrazem pam ięci gości o tu b y lc a c h , k tórzy prócz zapew nionej egzy- stencyi n a rok cały, otrzym ują ciągle niezasłużone nieraz dobrodziejstw a. Tymi wnioskam i są: 1) p ro je k t utw orzenia stałego szpitala dla ubogich cho
rych przynajm niej na ośm łóżek, podniesiony przez przew odniczącego w iecu; celem przeprow adzenia tego pro jektu uskuteczniono w ybór nieustającego kom itetu z dw unastu członków; i 2) m yśl poruszana już przez p. Szczepańskiego w czasopismach r. z.
dążącą do założenia oddziału kam ieniarskiego przy tutejszej szkole dla przem ysłu drzew nego, a w nie
siona przez jej rzecznika na tegorocznym wiecu.
■Zdaniem mówcy, w ykonanie tego p ro jek tu je s t b ar
dzo pożądanem , ze w zględu n a istnienie w T atrach odpow iedniego m ateryału. Orzeczenia przyrodników i ludzi fachow ych są jed n a k w tej kw estyi bardzo podzielone. O ile w iadom o, T atry zaw ierają m ate- ryał odpow iedni, zachodzi jed n ak poważne pytanie, czyby się n a teraz opłaciły koszta eksploatacyi.
Żałować należy, iż pom inięto na wiecu milcze
niem w niosek p. S zczepańskiego, trak tu jący o za
drzew ieniu Zakopanego. Nie m a po trzeby wyłu- sz czać, o ileby spełnienie tego p ro jek tu podniosło zdrow otność miejscowości, a zarazem i w płynęło na jej upiększenie. M iejmy nadzieję, iż spraw ą tą zaj
mie się „Towarzystwo upiększenia Z akopanego11, któ rego założenie również n a wiecu uchwalono.
Oby tylko uchw ała ta nie poszła ad acta.
Oto treść uchwał wiecu. Należy im przy klasnąć i dbać tylk o o ich w y k o n a n ie , c z e m , o ile mamy praw o się sp o dziew ać, zajmie się gorliwie S tacya klimat., zw łaszcza, że życzenia wyżej postawione nie przekraczają ani zakresu jej działalności, ani środków finansow ych, jakim i rozporządza. Pożąda- nem by również b y ło , aby i gm ina Z a k o p a n e , za
wdzięczająca swój dobrobyt tylko przyjezdnym go
ściom , przyczyniła się do spełnienia pow yższych w arunków. J a k ą zaś je s t jej dotychczasow a w tym kierunku polityka, każdem u praw ie wiadomo. „Nie dla gości“, oto myśl przew odnia Zakopańczyków.
Zachodzi tylko p y ta n ie , czy i w następnych latach przybyw ający do Z a k o p a n eg o , zechcą być równie cierpliwym i ja k dotychczas i czy egoistyczne po
stępow anie gm iny nie zm niejszy napływ u gości?
Czyżby to ju ż miało być objaw em przedkw itu Za
kopanego ? B yłoby praw dziw ie godnem pożałow a
nia , gdyby przez nierozum ne skąpstwo tubylców m iała upaść m iejscow ość, będąca jednym z nale- pszych miejsc klim atycznych w Europie.
W. T.
Od jednego z geologów