Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em M inistra Oświaty n r IV/Oc-2734/47
Wydane z pomocą finansową Polskiej Akademii Nauk
TREŚĆ ZESZYTU 2 (2230)
A. Ł o m n i c k i , D arw inow ska teoria ewolucji a m etoda dedukcyjna w bio
logii ... 25
W. B i 1 a n, Kopalne ram ienice (Charophyta) w badaniach geologicznych 28 K. K o r e l e s k i , Erozja wodna g l e b ...31
A. Ś m i a ł o w s k i , Budowa i znaczenie n arządu przylem ieszowego (Orga nom vomero-nasale J a c o b s o n i ) ...34
H. S u l e w B k a , Zboże Indian, jego przeszłość i teraźniejszość . . . . 36
K. R. M a z u r . s k i, Adolf Traujgott von G ersdorf — badacz spod G ór Izer skich 39 W spomnienie o profesorze Tadeuszu Lipcu (Z. J e r z m a n o w s k a ) . . . 41
Rocznice Stulecie odkrycia p rą tk a gruźlicy (J. G. V . ) ...43
Przegląd n au k neurobiołogiicznych Nowe klasy neuroimediatorów (oprać. J. G. V . ) ... 44
Drobiazgi przyrodnicze G ospodarka wodą ssaków płeitwonogich (H,. S . ) ...45
Początki ochrony przyrody nieożywionej (J. S k o c z y la s ) ...46
N ajw iększy polski eratyik krystaliczny (J. D u d z ia k ) ... 46
W szechświat przed 100 la ity ...48
Recenzje The Encyclopedia of the P lan t Kingdom (J. K o n n a ś ) ...48
P rzyroda Pienin w obliczu zm ian (A. Ł o m n ic k i) ... 49
W ierchy (J. S. D ą b r o w s k i ) ...50
I. W o j c i e c h o w s k i : Podisrtawy kształtow ania i ochrony środowiska (J. S ie m iń s k a ) ... 51
Olim piady Biologiczne Typowa praca badaw cza zaw odnika X I O lim piady Biologicznej (M. Nie- m i e r k o ) ...51
Listy do R edakcji Odnowa polskiej hodowli koni (E. Sk orko w s k i ) ... 52
S p i s p l a n s z
la. JASTRZĄB GOŁĘBIARZ A ccipiter gentilis (L.). Fot. W. S trojny
Ib. GAWRONY Corvus frugilegus L. i w rona C orvus cornix L. Fot. W. Strojny II. ZASKRONIEC ZWYCZAJNY N a trix n a trix (L.) i żaba wodna Rana esculenta
L. Fot. W. S trojny
III. SZAFRAN SPISK I — krokuis Crocus scepusiensis. Fot. H. Korpikiewicz IV. PANDA MAŁA A ilu ru s fulgens F. Cuvier. Fot. W. Strójmy
O k ł a d k a : Jem iołuszka Bom bycilla garrulus. Fot. J. Płotkow iak
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
TOM 84
(ROK 102) LU TY 1983
ZESZYT 2 (2230)
ADAM ŁOMNICKI (KRAKÓW)
DARWINOW SKA TEO RIA EW OLUCJI A METODA D ED U KCY JN A W BIOLOGII*
Gdy m yślim y o teorii ewolucji przed 25 laty, to kojarzy się nam ona z szeregiem por
tretów starszych panów, z których każdy pro
ponował jakiś sposób pow staw ania w ielu róż
norodnych form świata organicznego, oraz z szeregiem kończyn konia i jego przodków z odkrywek paleontologicznych, wskazujących na redukcję liczby palców w stopie tych zw ie
rząt. Nie chcę przez to powiedzieć, że na tym polegała teoria ew olucji przed 25 laty, a jedy
nie, że aspekty m orfologiczne d historyczne tej teorii w ydaw ały się najważniejsze. Ogromnym osiągnięciem teorii wydawała się m ożliwość stworzenia filogenetycznej system atyki roślin i zwierząt oraz wytłum aczenia danych paleon
tologicznych, a sama teoria bliższa była filozo
fii niż biologii. Badacze opisujący zjawiska przyrodnicze nie m artw ili się ich zgodnością lub niezgodnością z teorią wychodząc z zało
żenia, że twarde, doświadczalnie zdobyte fa
kty są ważniejsze od wszelkich teoretyczno- filozoficznych dociekań.
Okres m iędzyw ojenny był czasem intensyw nego rozwoju klasycznej genetyki, która zda
wała się bardzo odbiegać, jeśli nie przeczyć darwinowskiej teorii ewolucji. Osiągnięcia ge
netyki populacyjnej godzące genetykę z ewo- lucjonizm em były zbyt świeżej daty i przez swój m atem atyczny kształt zbyt herm etyczne, aby dotrzeć do większości biologów. W Polsce po wojnie sytuację pogarszał łysenkizm , który nie tylko odrzucał osiągnięcia genetyki od cza
sów Grzegorza Mendla, ale także odżegnywał się od zastosowania metod m atem atycznych w biologii. Oznaczało to odrzucenie wszelkich prób bardziej ścisłego opisu procesu ew olucji, jaki proponowali genetycy populacyjni. Spór z łysenkizm em toczono na gruncie badań em pirycznych, wskazując na błędy eksperym en
talne jego i jego popleczników, mało natomiast uwagi poświęcając samej teorii „twórczego darwinizm u”. W ostatecznym rozrachunku oponenci Łysenki wygrali, ale kosztem odej
ścia od zagadnień teoretycznych i od prób bar
dziej ścisłego opisu teorii ewolucji.
l/l/nl
26
W szechświat, t. 84, nr 2/19832
W darwinowskiej teorii ew olucji wyróżnić można dwa aspekty: (1) m echanizm procesu ew olucji i (2) jego konsekwencje. Otóż w ydaje się, że biologowie znacznie lepiej przygotowani są do badania konsekw encji ew olucji niż jej mechanizmu. Tak, w czasach przed Darwinem jak i obecnie biologów ćw iczy się w rozpozna
niu w ielu różnych roślin i zwierząt, ich mor
fologii i anatomii. Biolog uczony jest rozpozna
wania różnic i podobieństw m iędzy osobnikami, identyfikow ania struktur m orfologicznych, a w bardziej nowoczesnych działach biologii ba
dania zjawisk fizjologicznych opartych o pro
cesy fizyko-chem iczne.
Zauważmy, że jest to zupełnie inny typ w ie
dzy i um iejętności niż ten, którym dysponuje ekonomista lub demograf. Ekonomista, z kilku prostych obserwacji dotyczących m otyw acji lu dzkich w działalności gospodarczej w yprow a
dza teorię dotyczącą nie pojedynczych osobni
ków, ale procesów m asowych: globalnej pro
dukcji, obiegu pieniądza, kształtowania się cen.
Patrząc dziś w stecz na sposób, w jaki Karol Darwin doszedł do sw ojej teorii stw ierdzić m o
żna, że gdyby ograniczył on swe zainteresow a
nia tylko do biologii, to prawdopodobnie teorii tej nie sform ułowałby. Dokładne dane biogra
ficzne Darwina wskazują, że przed sform uło
waniem teorii czytał on w iele prac niebiolo- gicznych. Przy stosunkowo słabej znajomości m atem atyki czytał on dzieła współczesnych so
bie statystyków , obszerne opracowanie o an
gielskim ekonom iście Adam ie Sm ithie, a prze
de w szystkim dzieło Tomasza Malthusa. Po twierdza to tezę, że rozwój poszczególnych dy
scyplin naukow ych nie przebiega w izolacji, lecz w e w zajem nym związku z innym i dyscy
plinami. Poznanie m echanizm ów ew olucji m o
żliw e było dzięki wprowadzeniu przez Darwina do biologii opisu procesów m asowych, albo do
kładniej populacyjnych. W yrazem jego zainte
resowania ekonomią jest wprowadzenie w „Po
chodzeniu gatunków ...” term inu „ekonomika n atury”, pod którym rozumieć należy ekolo
g ią
Opis m echanizm ów ew olucji dany przez Da
rwina pisany jest prostym , obrazowym języ
kiem, dostępnym dla laików i nie w ym agają
cym znajomości ani m atem atyki, ani ekonomii, ani też demografii. A le nie łudźm y się, że po
zostając w kręgu tradycyjnej biologii opisowej będziem y m ogli rozwijać teorię ew olucji i in
tegrować ją z dalszym i postępami w biologii.
W yrazem tego jest w łaśnie genetyka popula
cyjna, która z prostych zasad klasycznej gene
tyki przewiduje zmiany częstości genów w po
pulacjach, i która stanow i podstawę w spółcze
snej teorii ew olucji, a która obejść się nie mo
że bez w yrafinow anego aparatu m atem atycz
nego. Podobnie współczesna ekologia daleko odeszła od tradycyjnej historii naturalnej i w sw ych m etodach bardziej przypomina ekono
m ię lub dem ografię niż klasyczną biologię.
3
Teoria doboru w sw ym współczesnym kszta
łcie jest prosta. Jeśli osobniki w populacjach roślin i zwierząt, albo autokatalizujące cząstki m aterii (1) różnią się, (2) różnice te są dziedzi
czne, (3) z rzadkimi błędami w dziedziczeniu, a (4) dostępne dla tych osobników zasoby są ograniczone, tak że tylko część z nich może przeżyć i wydać potomstwo, to mechanizm ew olucji w ynika wprost z tych przesłanek.
Prostota ta jest jednak niekiedy zwodnicza, a bogactwo zjawisk przyrodniczych skłania bio
logów i filozofów do bardzo różnorodnej, a czę
sto bardzo skom plikowanej interpretacji pro
cesu ewolucji. Teorie m ało precyzyjne i w ielo
znaczne dobrze tłumaczą dane empiryczne, ale nie pozwalają na jakiekolw iek przewidywania.
Dał tem u w yraz w spółczesny w yb itny filozof Karol Popper, który w darwinowskiej teorii ew olucji widzi nie teorię naukową, ale m eta
fizyczny program badawczy, przydatny i poz
w alający na tłum aczenie a posteriori, a nie na przewidywanie a priori, tak jak inne teorie na
ukowe. Rzeczyw iście, przebieg procesu ew olu cji jest trudny do przewidzenia, nie znaczy to jednak, że z przyjęcia teorii darwinowskiej nie w ynikają pewne konsekwencje, które m o
gą być sprawdzone przez obserwację lub eks
perym ent.
Gdy spojrzym y na darwinowską teorię do
boru naturalnego w jej kształcie sprzed 25 lat to łatw o zauważyć, że szereg znanych wówczas zjaw isk przyrodniczych lub interpretacji jest niezgodnych z tą teorią. W ielu ekologów w y rażało wów czas przekonanie, że populacje zwierząt lub naw et całe biocenozy są system a
mi sam oregulującym i się, w których część oso
bników zm niejsza sw oją rozrodczość lub na
raża się na w iększą śm iertelność dla dobra całej populacji lub naw et całej biocenozy. Takie dzia
łanie polegające na zm niejszeniu sw ej szansy przeżycia i liczby wydanego potomstwa trud
no nazwać inaczej niż altruizm em w sensie biologicznym. Opisany tu altruizm wynikał z pew nych interpretacji, ale w etologii znany jest szereg zachowań, które zmniejszają szanse przeżycia i w ydania potom stwa przez zwierzę wykazujące to zachowanie, na rzecz zw iększe
nia tych szans u sąsiadów. Są to bezpośrednie em piryczne dow ody altruizmu biologicznego, takie jak dzielenie się pokarmem, pomoc w op
resji, w spólne polowania lub wspólna budowa gniazda. Zaliczyć tu można jaskrawe ubarw ie
nie połączone z zawartością w ciele substancji, które odstręczają drapieżnika, nie chronią one przed śm iercią indywiduum , które to ubarwie
nie posiada, ale jego sąsiadów, bo drapieżnik i tak je zabije przed skosztowaniem . Za klasy
czny przykład altruizm u uważane też były gło
sy ostrzegawcze u ptaków i ssaków oraz rytu- alność w ielu zachowań agresyw nych, jako że rzadko się zdarza, aby konflikty m iędzy dwo
ma osobnikami tego samego gatunku kończy
ły się śmiercią jednego z nich.
W szechświat4;, t. 84, nr 2/1983
27 4
Jak pc(godzić darwinowską teorię z tymi ob
serw acjam i em pirycznym i. Mamy tu trzy m o
żliwości: albo odrzucić teorię jako niezgcDdną z fa k ta m i, albo przyjąć, że fakty nie są d< s t a tecznie cKobrze udokum entowane, albo też m o d y fik ow a ć teorię tak, aby z faktam i tym i' ją pogodzie. Biologowie w ybrali tę trzecią dirngę, ale początk ow o bez jasnego zdania sobie s.pra- w y, że zachodzi tu sprzeczność m iędzy ffij eta
mi, a teorią. Teorię m odyfikowano jakby m i
m ochodem , elim inując precyzyjne i jedne Z n a czne stw ierd zen ia na rzecz ogólników i Sfor- m ułowaiń wieloznacznych. Gdy czytam y 'tasią- żkę la u rea ta Nagrody Nobla Konrada L o r e n z a 0 agresjjS wśród zwierząt (K. Lorenz, Tak z w a ne zło, P IW , Warszawa 1975), znajdujem y tam w iele w^.ywodów dlaczego agresja wśród z w i e rząt wiia na być ograniczona, ale brak jak1 M go- kolwiek jasnego sform ułowania, jaki m ec ha
nizm e-a/olucyjny może do tego doprowaić izić.
Mowa 'tum jest jedynie, że pewne zachovrania są dobi:c! dla gatunku.
K ry te riu m „dobra gatunku” używ a nie ty l
ko Lor'enz, ale i w ielu innych biologów, któ
rzy uw'3iżają się za darwinistów. Robią to oni, mimo ż".e‘ mechanizm ew olucji nie opiera s ię na zróżnietsr wanym mnożeniu się i wymieraniu, ga
tunków lecz osobników. „Dobro gatunku” jest pojęciei n wieloznacznym i dlatego wygód; cęym, bow iern tłum aczyć może w iele bardzo r ó ż n y c h zja w isk , trudno jednak bez jed noznaczn ego 1 p recy zy jn eg o sform ułowania modelu do b oru natura.lnego cokolwiek przewidywać. Ten $tan rzeczy/- m artw ił tylko niektórych, tak jalc na przylj.ład angielskiego biologa J. B. S. H a łd a - ne’a„ bowiem ogół biologów zadowalał ta
kimi. w łaśnie w idoznacznym i sfo rm u ło w a n ia mi, 3( m artwienie się o sprawy te o r e ty c z n i po-
zost.s .wiał filozofom. |
1 5
P r z e ło m rozpoczął się w latach 60, gdy szfc o- cku ornitolog W ynne-Edwards zaproponow ał doiljór grupowy (zróżnicowane m nożenie się i przeżyw anie populacji lub innych grup) ja ko
■wrażną siłę ew olucyjną, odpowiedzialną za s a - n jioregulację w naturalnych populacjach. A c » - k;nlwiek m atem atyczna analiza m odeli doboru gp 'upowego nie potwierdziła tez W ynne-Edwa r - dtsa, to jednak dyskusja nad tą propozycją oit-
\« arła drogę do bardziej precyzyjnej a n a liz y te orii doboru naturalnego. Biologowie zacjr.ęli di; dałać tak jak przedstaw iciele innych rwauk
±<eisłych: szukać sprzeczności m iędzy fa k sam i,
^a teorią, a następnie w yjaśniać te sprzecza-iości
";poprzez odpowiednią m odyfikację teorii, te- t'Orii ew olucji skończył się czas o g ó ln ik o w y ch
^sformułowań, które bliższe były f ilo z o fii niż naukom ścisłym . Dobór naturalny zaczę^Uł tra
ktować na serio, jako m echanizm ,. któ?fj' nie
•tylko wyjaśnia, ale także pozwala p r z e w id y w a ć
•zjawiska przyrodnicze.
Dla wyjaśnienia powstawania i utrz; ^m yw a
nia się zachowań altruistycznych kluczo w e zna
c z e n ie miała praca m łodego podówczas ai ig ie l- :skiego doktoranta W. D. Hamiltona o e w o lu c ji
zachowań społecznych zwierząt opublikowana w roku 1964. Pokrewieństw o pomiędzy osobni
kami określić można przez prawdopodobień
stw o posiadania identycznych genów, identycz
nych dzięki posiadaniu wspólnych przodków.
To prawdopodobieństwo zwane współczynni
kiem pokrewieństwa Wrighta w ynosi (u orga
nizmów diploidalnych)
ł/2pomiędzy rodzicami i dziećmi oraz pomiędzy rodzeństwem, x/4 po
między pasierbami, V8 pomiędzy kuzynami. W.
D. Hamilton wykazał, że dobór naturalny pro
wadzić będzie do powstawania i utrzym ywania się zachowań altruistycznych, gdy stosunek strat altruisty do zysków sąsiada, jest m niejszy niż współczynnik pokrewieństwa Wrighta. Oz
nacza to, że pomiędzy rodzeństwem zyski są
siada korzystającego z altruizmu muszą przy
najmniej być dwukrotnie większe niż straty altruisty. Te straty i zyski mierzone są dosto
sowaniem, czyli szansą przeżycia i wydania po
tomstwa. Dzięki pracy W. D. Hamiltona zrozu
miałe się stały wszystkie zachowania altruisty- czne pomiędzy osobnikami spokrewnionymi i znikła ważna sprzeczność między danymi em pirycznymi, a teorią doboru.
Za pracą Hamiltona poszły dalsze, wiążące mechanizm ewolucji z obserwowanym i zjawi
skami ekologicznym i i etologicznym i. Badania teoretyczne nad doborem grupowym doprowa
dziły do prawie zupełnego odrzucenia tej kon
cepcji (por. Łomnicki, Kosmos 26, 41, 1977), a tym samym mechanizmów samoregulacyj- nych w naturalnych populacjach. Agresja ry
tualna wyjaśniona została przez koncepcję tak zwanej „strategii ew olucyjnie stabilnej” która powstała na bazie teorii gier. Altruizm pomię
dzy osobnikami niespokrewnionym i lub nawet należącymi do różnych gatunków daje się w y tłum aczyć w ograniczonym zakresie przez mo
del altruizmu odwzajemnionego.
6
Dlaczego w łaśnie w ekologii i etologii zaj
m ujem y się zgodnością faktów z teorią doboru i z teorii tej pewne zjawiska dedukujem y i przewidujemy? W ynika to z tego, że zjawis
ka ekologiczne i etologiczne nie podlegają tak • silnie ograniczeniom fizycznym i historycznym (rozwój filogenetyczny) jak zjawiska morfolo
giczne i fizjologiczne. Dla przykładu, wiele ga
tunków ptaków jest fizjologicznie zdolna do złożenia w jednym lęgu znacznie większej li
czby jaj niż aktualnie składa, podobnie jak może złożyć znacznie m niejszą liczbę jaj. Za
tem jeśli lęgi jednego z gatunków składają się na określonym obszarze z określonej liczby jaj, to liczba ta określona została przez dobór na
turalny, a nie przez m ożliwości fizjologiczne.
Znając zależność m iędzy wielkością lęgu, a su
kcesem reprodukcyjnym osobnika (liczba m ło
dych, która opuściła gniazdo), przewidzieć mo
żna z teorii doboru optymalną wielkość lęgu.
Jeśli ta optymalna wielkość zgadza się z rze
czywistą wielkością lęgu, oznacza to, że po
prawnie interpretujem y historię naturalną da
nego gatunku i ograniczenia jakim podlega da
na populacja. W podobny sposób możemy się
zastanowić jaki jest dla danej populacji w ok
28
W szechświat, t. 84, nr 2/1983reślonej sytuacji optym alny sposób ochrony
przed drapieżnikiem, optym alny sposób żero
wania lub optymalna dieta. Im lepiej znamy biologię danego gatunku i ograniczenia jakim on podlega, tym w iększe są nasze m ożliwości zastosowania przy badaniu tego gatunku m e
tod optym alizacyjnych. Jest to m ożliwe ponie
w aż zgodnie z teorią doboru organizm y żyw e w inny m aksym alizować udział sw ego m ateria
łu genetycznego w pulach genow ych przysz
łych pokoleń.
Takie podejście wprowadza teorię ew olucyj
ną do w szystkich działów biologii. Teoria ew o
lucji przestała być koncepcją trzym aną gdzieś w zanadrzu dla w yjaśnienia różnorodności form organizm ów żyw ych i porządkowania tej róż
norodności, ale stała się teorią w św ietle k tó
rej rozważać można każde zjawisko przyrodni
cze. Jeśli zjawisko to jest jasne i zrozumiałe w św ietle teorii lub gdy jego param etry dają się przew idyw ać z teorii i znanych nam ogra
niczeń, to w ów czas pow iedzieć m ożem y, że jest ono dobrze zrozumiałe.
Przed 25 laty można było m ówić, że północ- no-europejskie drobne gryzonie lem ingi mają taki dziw ny behawior, iż przy dużych zagęsz
czeniach popełniają m asowo samobójstwa w morzu. Dziś teorię doboru naturalnego trak
tujem y na serio i usiłujem y dociec, jak to się dzieje, że lem ingi optym alizując swą szansę przeżycia i w ydania potom stwa topią się cza
sam i w morzu. W teorii ew olucji znajdujem y jeszcze jeden sprawdzian poprawności w y n i
ków naszych badań. N ie oznacza to, że traktu
jem y ją jak dogmat, raczej jak paradygm at, który m usi być stale doskonalony, ale który obecnie najlepiej tłum aczy otaczający nas świat.
Na zakończenie warto wspom nieć o dwóch sprawach: (1) konsekw encjach postępu w eto-
logii ew olucyjnej dla w iedzy o człowieku a (2) 0 genach jako jednostkach doboru.
W roku 1975 profesor zoologii Uniw ersytetu IIarvarda w Stanach Zjednoczonych E. O. Wi
lson opublikował obszerne dzieło omawiające zjawiska ekologiczne i etologiczne w św ietle postępu w teorii doboru pt. Sociobiology, the new synthesis. W ysunął tam tezę, że z teorii doboru w ynikają nie tylko zachowania społe
czne zwierząt, ale także zachowanie się i kul
tura społeczeństw ludzkich. Spowodowało to burzliwą dyskusję nad m ożliwościam i i grani
cami zastosowania w iedzy biologicznej do ba
dania kultury człowieka, dyskusję, która w łaś
ciwie trw a dotychczas (por. Urbanek, Nauka Polska 3-4, 115, 1980; Hoffman, Znak 32, 1303, 1980).
Koncepcja doboru pom iędzy genam i wynika wprost z teorii doboru krewniaczego H amilto
na. Ponieważ w zachowaniu zwierząt nie cho
dzi o pozostaw ienie jedynie m aksymalnej licz
by potom stwa w przyszłych pokoleniach, ale maksymalnej ilości sw ego m ateriału genetycz
nego w przyszłych pulach genow ych populacji, teoria doboru w ydaje się jaśniejsza, gdy bę
dziemy m yśleć w kategoriach doboru pomiędzy genami. Taki sposób m yślenia zaproponował R. Dawkins, w ykładow ca zoologii U niw ersyte
tu w Oxfordzie. W roku 1976 opublikował on książkę na ten tem at pt. The selfish gene, a w roku 1982 drugą książkę pt. The extenaed phenotype, gdzie rzecz szczegółowiej omawia 1 analizuje (por. Łomnicki, Znak, w druku, 1983). To, co proponuje Dawkins, nie jest nową tecrią, ale raczej now ym spojrzeniem na w spół
czesną biologię, spojrzeniem , które wydaje się lepiej niż dotychczasow e tłum aczyć w iele zja
wisk. D otyczy to nie tylko zjawisk ekologicz
nych i etologicznych, ale także zjawisk z za
kresu genetyki i biologii molekularnej.
W y k ła d w y g ł o s z o n y n a z je ź d z i e k o le ż e ń s k im d n . 10 w r z e ś n ia 1(82 r. w 2 5 - le c ie u k o ń c z e n ia s t u d i ó w b i o l o g ic z n y c h n a U n i
w e r s y te c ie J a g i e l l o ń s k i m w r o k u 1957.
W IESŁAW BIIAN (Kraków)
K O PALNE RA M IEN ICE (C H ARO PH YTA) W BADANIACH GEOLOGICZNY CH
Ramienice stanow ią pod w zględem filogenetycznym izolowaną grupę wysoko rozw iniętych glonów, k tó rych pdeoha złożona je st z niby-łodygi, niby-liści, niby-listków , przylistków , kolców i cfawytników (ryc.
1). N iby-łodyga złożona z m iędzyw ęźli i węzłów (od których w yrastać mogą odgałęzienia boczne) posiada zw ykle okorow anie utw orzone z szeregu rzędów k o m órek. O korow anie może się składać wyłącznie z nici głównych, posiadających k ró tk ie kom órki węzłowe i w ydłużane kom órki międzywęzłowe — w y ra sta ją cych z podstawiowych kom órek niby-liści {okorowanie pojedyncze). Pom iędzy głów nym i rzędam i okorow ania m ogą powsibawać rzędy boczne złożone w yłącznie z kom órek wydłużonych; jeśli rzędów bocznych jest
'tyle, ile rzędów głów nych to m am y do czynienia z okorowaniem podwójnym , jeśli jest dch dwa razy wiącej, okorowanie jest potrójne. N iby-liśde w y ra
stają w w ęzłach niby-łodygi 1 składają się podobnie ja t miiby-łodyga z węzłów i międzywęźli. Na węzłach niby-liści ro zw ijają się niby-Łistki; specjalne niby- lisk: pow stają przy organach rozm nażania. U pod
staw/ niby-liści m ogą isiię rozw ijać różnego kształtu przylsikd, tw orzące jeden, d w a luib trz y okółki, przy czym w każdym z okółków jeisit najczęściej dw ukrot
nie itf.ęcej przylistków niż niby-liści (ryc. 2), C hw yt- n iki w yrastające z dolnych węzłów niby-łodygi są
zwytle zanurzone w podłożu.
Bimienioe rozm nażają się płciowo n a drodze ooga-
W szechświat, t. 84, nr 2/1983
29
mii oraz -wegetatywnie przez kiełkow anie bul wekprzetrwalnikowych powstających na ch w y ta k a c h lub na węzłach nibyłodygi. Organa rozm nażania płcio
wego znajdują się n a węzłach lu b u nasady niiby-Mści.
Z dojrzałych plemnii w ysuw ają się nici plemniitoo- tw ó r c z e , z których w ydostają się plem niki. W końco
wych stadłach rozw oju lęgnie (żeńskie gam ety r a mienic noszą różne nazw y; do najbardziej rozpo
wszechnionych term inów należą: sporofidium, spo- raragium, oagonium) złożone tsą z kom órek jajowych czyli oosfer oraz w ydłużanych i spiralnie skręconych komórek w ytw arzających powłokę n a peryferiach oosfery. W 'dojrzałej kom órce jajow ej, część szczyto
wa staje się przejrzysta, a błona otaczająca komór
kę — galaretow ata, co ułatw ia przenikanie plem ni
ków. Po zapłodnieniu kom órki jajow ej z dojrzałego sparofidiuim tworzy się oastporangium. Z komórek spiralnych oosfery w ytw arza się otoczka, k tó rej część zewnętrzna u niektórych rodzajów cbarofitów zbudo
w ana jest z kalcytu. Zew nętrzna w apienna otoczka oospory — girogonit, zachowuje się w stanie kopal
nym.
Ramienice żyjące opisywane były początkowo jako skrzypy. W pierwszych opracow aniach kopalnych r a mienic, pochodzących z przełom u X VIII i XIX stu lecia, identyfikow ano je ze skorupkam i mięczaków, bądź kw estionowano ich organiczne pochodzenie.
S. Lem an był pierw szym badaczem , k tó ry wiązał te szczątki organiczne z glonami. C. Lyell zaliczył je do roślin słodkowodnych i zaproponow ał stosowanie te r m inu — girogonit, dla określenia w apiennych otoczek oaspor ramienic.
Szczątki ram ienic w ystępują w osadach najczęściej w postaci girogonitów. N iektóre rodzaje posiadają zachowujące się w stanie kopalnym dodatkowe w a
pienne otoczki — utrikulusy, złożone z obrastających girogenit w egetatyw nych części plechy. Organa we
getatyw ne ram ienic w skutek odkładania węglanu w apnia w ystępują niekiedy w osadach w postaci w a
piennych ru rek . Sporadycznie spotyka się fragm enty
Ryc. 1. Chara hispida Liinnaeus; roślina w całości (wg R. E. Peck)
wegetatyw ne w raz z narządam i rozm nażania. W w y
jątkow ych przypadkach obserw uje się organiczne otoczki oo&por i sporofidia. O dkładanie węglanu w ap nia na organach w egetatyw nych określane jako „fi
zjologiczne odkładanie kalcytu”, zachodzi w trakcie fotosyntezy, przy czym węglan w apnia wydziela się na powierzchni ścian komórek w postaci nieregular
nie rozmieszczonych kryształów . Proces kalcyfikacji komórek spiralnych oasparangiium, określany jako
„organiczne odkładanie kalcytu”, polega na wydzie
laniu przez kom órki spiralne węglanu w apnia z soku komórkowego.
Przedm iotem badań paleontologicznych są przede wszystkim najczęściej znajdyw ane w stanie kopalnym
Ryc. 2. Chara mucosa Groves et Bullock-W ebster;
węzeł, międzywęźla i odgałęzienie niby-łodygi {wg R E. Peck); oo — lęgnia, an — plem nia, o — odga
łęzienie, op — okółek przylistków , s — przy listek, k — kolec
szczątki ram ienic — girogonity i u trik u lu sy (ryc. 3).
Taksonom ia kopalnych ram ienic opiera się o m orfo
logię tych w łaśnie mikroskamiieniałości. Przy definio
w aniu kategorii taksonomicznych wyższych od ga
tunku bierze się pod uwagę następujące cechy: obec
ność bądź brak utrikulusa, m orfologię utrikulusa (rozmieszczenie, ilość i form a elem entów rzeźby), kie
runek zwinięcia spirali girogonita, ilość spirali, kształt w ierzchołka oraz ogólną form ę girogonita. K ształt wierzchołka, a niekiedy ogólną form ę girogonita, uważa się za cechy kategorii rodzaju i podrodziny.
B adania kopalnych ram ienic obejm ują określenie n a stępujących elem entów budow y girogonita: wielkość, kształt, m orfologia bieguna apikainego, kształt spirali w apiennych, morfologia bieguna bazalnego.
Ram ienice zam ieszkują obecnie różnego rodzaju zbiorniki śródlądowe. Szereg gatunków posiada opti
m um w ystępow ania w torfiankach i jeziorach eutro-
30
W szechświąt, t. 84i>nr 2/1983 ficzriyich. Mniej licznie rosną ram ienice w jezioracholigotroficznych, a w zbiornikach dystrofioznych oraz wodach bieżących p ojaw iają się w yjątkow o. Znane są także ferm y w ystępujące w słonych jeziorach oraz na wybrzeżach mórz. W stanie kopalnym spotyka się ram ienice w osadach zbiorników .słodkowodnych i brakicznych, Istn ieją poglądy o w ystępow aniu cha- riofiitów także w facjach m orskich.
N ajstarsze znane szczątki ram ienic pochodzą z de- wonu (iryc. 4). Są to przedstaw iciele rodzin Sycidia- ceae charakteryzujący się obecnością 11-18 pianow ych żeberek, ChovaneUaceae posiadający w części bazal- nej ornam ent w kształcie kielicha kw iatu o 5-8 p ła t
kach oraz ufcrikulusy U mbellinaceae o niejasnej pozy
cji system atycznej (niektórzy badacze zaliczają te rni- kroskam ieniałości do otwornic — Forarainijera).
Przedstaw iciele tych kategorii w ym ierają na przeło
mie dewonu i karbam i. W de wonie spotykane są
także Trochiliscaceae, których giragonity w odróżnie
niu ad pozostałych rodzin złożone są zje 'spirali sk rę
conych w praw o oraz Eocharaceae imające girogonity złożone z 8-13 law askrętnych spirali.
W karbami© w ystępują girogonity Palaeocharaceae, złożone z sześciu lew oskrętńych spirali. W okresie tym pojaw iają się także pierw si przedstaw iciele rodziny Porocharaceae, k tó rej intensyw ny rozw ój przypada n a mezozoik. Ich girogonity w ykazują cechę ch ara k terystyczną dla w szystkich kategorii taksonom icznych mezozoiku i kenozoiku — złożone są z pięciu lewo- skrętnych spirali.
W ju rze i kredzie n astęp u je rozw ój ram ienic, k tó rych aosporangium posiada oprócz giragonita, ze
w nętrzną w egetatyw ną otoczkę — utrikulus. S ą to przedstaw iciele rodzin Clavatoraceae i Lagynopho- raceae w ygasający na przełom ie kriedy i trzeciorzędu.
W osadach z in terw ału czasowego Od k redy do oligocenu w ystępują Raskyellaceae, których girogo- o ity w części w ierzchołkow ej posiadają c h a ra k te ry styczną rozetkę.
W górnej jurze p o jaw iają się (przedstawiciele Cha- raceae — jedynej rodziny, k tó ra przetrw ała do cza
sów współczesnych. G irogonity ty ch ram ienic cechują się zm niejszeniem szerokości i grubości spirali w cen
tra ln e j części wierzchołka.
Ram ienice w ystępują częSto w osadach słodkowod
nych i brakicznych, ubogich w inne szczątki orga
niczne. B adania wykazały, że przem iany ew olucyjne ty c h roślin, znajdujące odbicie w zm ianach m orfolo
gii ©boczek oospor, mogą być w ykorzystane do celów straty g rafii i korelacji osadów lądów o-brakicznych
Ryc. 4. R ozprzestrzenienie rodzin charofitów w p ro filu, stratygraficznym (częściowo wg L. G ram bast) różn cj.o wieku. Ma to szczególne znaczesiie wobec faktUi, iż. w osadach takioh b rak je st częssto skam ie
n iało ści, które w ykazują cechy tzw. skam ieniałości przew odnich. Skam ieniałości 'przewodnie n ależące do grup system atycznych o znaczeniu ortostiratygraficz- nym '(których zmiany ewolucyjne stanow i^ podstaw ę podziiałów stratygraficznych) w ystępują z, reguły w o sad ac h m orskich. Wiele gatunków ramielaic charak
te ry z u je ,się stosunkowo w ąskim zasięgiem pionowym.
Zasięg,i w iekow e takich form w ykorzystyw ane są przy konstouow aniu podziałów straty g raficzn y ch form acji osadow ych. W ystępow anie określonych g atunków na obsz a rac h znacznie od siebie odległych, umożliwia po rów nyw anie wiekowe (korelację) osadótv zaw iera
ją c y c h t e mdkroszczątki. .(
W Zakładzie Paleontologii i S tra ty g ra fii Akademii G órniczo-H utniczej przeprow adzono b a d a n ia nad florą ra m ie n ic z triasu Niżu Polskiego oraz z utw orów p ogranicza dew-anu a karibonu Z apadliska P rzed k ar- packlego. W osadach k a jp ru i rety k u południow ej części Niżu Polskiego stw ierdzono obok skorupek, m ałżoraczków liczne w ystępow anie girogonitów. Rza
dziej pojaw iają się natom iast inne szczątki organicz
ne: sporom arfy, małże, ślim aki, liścionogi, ryby.
W ipurofilu górnego triasu zaznacza się zmienność w składzie szczątków organicznych będąca odzw ier
ciedleniem zm ian w arunków środowiska.
S tu d ia nad składem szczątków organicznych p o szczególnych próbek z profilu górnego tria su w yka
zały zirćżnioowanie przejaw iające się obecnością w po
szczególnych próbkach okazów z różnych rodzajów (liczne są p ró b k i zaw ierające przedstaw icieli jednego, dw óch lub czterech rodzajów względnie pozbawione szczątków organicznych; w większości próbek w ystę
p u ją przedstaw iciele trzech rodzajów ram ienic i mał- żoraczków) oraz dom inacją przedstaw icieli jednego z rodzajów n ad pozostałym i m ikroskam ienialościam i.
W naw iązaniu do w yników badań przeprow adzo
nych w NRD stw ierdzono związek poszczególnych tak so n ó w z określonym i w arunkam i zasolenia. Za
ró w n o m ałżoraczki, jak i ram ienice były organizm a
m i stenohalin owymi, przy czym rodzaje charofitów — Stenochara i Porochara związane były przede w szyst
kim z w aru n k am i limnicznymi (zasolenie 0-0,5%o), bądź ©liigohailimowo brakicznym i (0,5-3%o), a Stellato- chara z w aru n k am i mio-imezahalinowo brakicznym i (3-9%o). Zmienność w składzie poszczególnych próbek, a szczególnie zmienność zarejestrow ana w składzie próbek rep rezentujących w aru n k i oligo-m iohalinikum Ryc. 3. Clavator reidii Groves; a — girogonit, b —
przekrój przez w apienne otoczki, c — zew nętrzny obraz utrikuilusa {wg T. M. Harnis)
W szechświat, t. 84, nr 2/1983
31
(zasolenie 0,5-5%o) skłania do przypuszczenia, iż zróżnicowanie to związane jest nie tylko ze zmianami zasolenia, lecz także ze zm ianam i innych w arunków fizyko-chemicznych, a przede w szystkim potencjału oksydacyjno-redukcyjnego. Analiza zespołów m ikro- skannieniałości umożliwiła określenie zm ian środowi
skowych w zbiorniku wyższej części górnego kajpru południowej części Niżu Polskiego.
Zaobserwowane prawidłowości oraz określony zwiią- zek poszczególnych rodzajów ram ienic i m ałżoraczków z danymi w arunkam i zasolenia, pozw alają sądzić 0 wyraźnym zróżnicowaniu w arunków środowisko
wych i um ożliwiają sprecyzowanie skali zm enności tych warunków , także w zbiorniku retyckłm . Wiie o- krotne pojaw ianie się określonych zespołów m ikro- skamieniałości w profilu oraz pow tarzalność określo
nych elementów litologicznych, świadczy o oscylacyj
nych zmianach w arunków środowiska. Stwierdzono stosunkowo znaczną skalę zmienności zasolenia w zbiorniku retyku; w arunki łimniczne — ± pliohali- nowo brakiczne (zasolenie 0-18%o).
Zmienność zespołów charofitow ych stanow i pod
stawę podziałów biostratygraficznyeh jakie opraco
wane zostały w profilach 'triasu pliatiforimy rosyjskiej.
Nieciągły zasięg poszczególnych tok sonów w osadach górnego tria su południowej części Niżu Polskiego skłania do przypuszczenia, że pojaw ianie się przed
stawicieli tych taksonów w określanych częściach profilu podyktow ane było w większości przypadków nie ewolucją, lecz w arukam i środowiska, sprzyjają
cymi w egetacji tych ram ienic. Niezależnie od wym ie
nionych obserwacji, niektóre taksony mogą odgrywać znaczną rolę przy identyfikacji stratygraficznej osa
dów. Wymieniono w ty m kontekście gatunki charak
terystyczne dla środkowej części k a jp ru górnego (m.
in. Stellatochara kozuri Bilan) craz dla re ty k u (A uer- bachichara rhaetica Bilan i A. polonica Bilon) połud
niowej części Niżu Polskiego.
Badania przeprowadzone w ostatnich latach w yka
zały, że szereg ferm opisanych z triasu platform y rosyjskiej w ykazuje słabe zindywidualizowanie. Zwró
cono uwagę n a istnienie w taksonom icznym systemie ram ienic triasow ych, nieprawidłowości w postacii sy
nonimów (Oraz w zakresach gatunków . W yrażono po
gląd o konieczności przeprow adzenia rew izji taksono
micznej (H. Kozur).
W. Bilan i A. Krawczyk podjęli próbę określenia pozycji taksonomicznej, tzn. zindywidualizowania 1 wzajem nych podobieństw gatunków z podrodziny Maslovicharoideae Saidakovsky. Przyjm ując założenie, że holotyp jest reprezentatyw nym okazem gatunku, m ającym cechy bliskie średnim cechom populacji jaką
jest gatunek, zastosowano metody 'taksonomii num e
rycznej. Jako m ateriał 'wykorzystano opisy gatunków oraz fotografie i rysu n k i holotypów. W celu scha
rakteryzow ania girogonitów wziięto pod uwagę sze
reg cech diagnostycznych zarówno ilościowych, jak i jakościowych, przy czym wszystkie cechy traktow a
no równorzędnie.
Do analizy taksonomicznej w ybrano trzy m iary po
dobieństwa: średnią odległość taksonomiczną, współ
czynnik zgodności Sokala i Sneatha o raz relację ta k sonomiczną Smiriniowa. Każda z tych m iar opiera się na odmiennych podstawach, co zwiększa w iarygod
ność wyników. Zastosowano trzy m etody klasyfikacji:
dendiryitów, dendrogram ów i struktury. Ten form alno- matemaityczny sposób określenia pozycji taksonom icz
nej gatunków 'Uwzględnia kompleksowo szereg p a ra m etrów, których znaczenie jest ściśle określone przy
jętym i założeniami i uwzględnia w rów nej mierze cechy najw yraźniej widoczne, jak też cechy, które są tru d n e do ocenienia i często uw ażane za mniej istotne.
Stwierdzono, iż rodzaj Maslovichara w związku z ciągłością zmian kształtu wyistępu apikalnego (uzna
nego powszechnie za cechę diagnostyczną rodzajową) u poszczególnych gatunków z tego rodzaju jest słabo zindywidualizowany. Ciągłość zm ian kształtu w ierz
chołka powoduje niejednoznaczności przy definiow a
niu rodzajów Stellatochara 'i Maslovichara należących do podrodziny Maslovicharoideae. Z tego względu, a także wobec zarejestrow ania podobieństwa pomię
dzy niektórym i gatunkam i z obu tych rodzajów za
proponowano uznanie Maslovięhara za synonim Ste - latochara. Ze względu n a znaczne podobieństwo w y
kazane m etodam i m atem atycznym i, uznano niektóre dotychczas opisane gatunki za synonimy.
Występowanie glonów w apiennych stwierdzono także w osadach węglanowych z pogranicza dewonu i karbonu n a obszarze Zapadliska Przedkarpackiego (W. Bilan, J. Golonka). Opisano 20 form należących do Rhodophyta, Chlorophyta, Charophyta i Porostro- mata, wśród których są gatunki bądź podgatunki nowe. Ramienice są tu taj reprezentow ane przez g a tunki z rodzajów Umbellina, Quasiumbella i Ellenia, zaliczanych do rodziny Umbellinaceae. Opisane glony w raz z -towarzyszącymi im m ałżoraczkam i i kalcysfe- ram i, pozwoliły na określenie środow iska sedym enta
cji jako płytkiego, ruchliwego, dobrze nasłonecznio
nego zbiornika o charakterze lagunowym Uznano, że m ogą mieć one duże znaczenie dla analizy facjal- nej icraz rtać się pomocne przy korelacji profilów d ustalaniu stratygrafii utworów z pogranicza dewonu i karbonu n a obszarze Zapadliska Przedkarpackiego.
KRZYSZTOF KORELESKI- {Kraków)
EROZJA W ODNA GLEB
Term inem „erozja gleb” obejm uje się procesy n i
szczenia wierzchniej w arstw y skorupy ziemskiej przez siły przyrody przy współudziale człowieka. W w a
runkach naturalnych (bez ingerencji człowieka) nisz
czenie powierzchni ziemi przebiega w skutek oddzia
ływ ania takich czynników, jak: woda, śnieg, w iatr, wipływ tem peratur, siła ciężkości. Działalność proce
sów wówczas jest na ogół wolna, zmiany zachodzą w długich okresachi czasu — maimy zatem do czy
nienia z procesem geologicznym. Człowiek przez d łu
32
W szechświat, t. 84, nr. 2/1983Ryc. 1. Erozja pow ierzchniow a — okolice Miechowa.
Płytkie bruzdy o przebiegu naw iązującym do k ieru n k u orki. Fot. autor
gie w ieki naszej historii w ycinał lasy, zwiększał po
w ierzchnie pól upraw nych, powiększał siieć dróg, re gulował cieki — w zm agając w ten sposób niszczyciel
sk ą działalność czynników naturalnych. W tej sytuacji pojaw ił się problem erozji gleb. Dla przykładu, dla zmycia 20 cm w arstw y gleby lessowej ze zbocza o n a chyleniu 10% pokrytego pierw otną puszczą trzeba było ponad pół m iliona lat, a 'przy obecnie stosowanej upraw ie ro li w ystarcza zaledw ie 40 lat.
Ze względu n a ch arak ter przebiegu procesów n i
szczenia w ierzchniej w arstw y skorupy ziemskiej w y
różnia sdę dw a zasadnicze ty p y erozji gileb: erozja w odna (czyli akw atyczna) i erozja w ietrzna (czyli eoliczna).
Erozja wodna polega n a spłukiw aniu nachylonych pow ierzchni te ren u przez wody opadowe ii roztopowe spływ ające w skutek oddziaływ ania siły graw itacji.
Procesom tym tow arzyszą często spływy nasiąkniętej wodą m asy glebow ej, procesy osuwiskowe, czy obry
wy mas gru n tu n a strom ych ścianach1. Natężenie przebiegu procesów erozji wodnej uzależnione jest od następujących głów nych czynników: nachylenia, długości i kształtu stoku, rodzaju g ru n tu (gleby), po
kryw y roślinnej, sposobu u p raw y oraz w arunków k li
m atycznych. B adania am erykańskie w ykazały, że n a silenie erozji wodnej je st proporcjonalne do spadku (wyrażonego w %') podniesionego do potęgi 1,4 — oo oznacza, iż przy dw ukrotnym wzroście nachylenia, nasilenie erozji w zrasta 2,5-krotnie. N atom iast 2-krot- ny w zrost długości stoku zwiększa nasilenie erozji 1,4 raza. N ajsilniej erodow ane są zbocza w ypukłe.
P o d atn o śt gleb na erozję w odną zależy przede w szystkińi od ich składu mechańicanego. Jeist ona w prost proporcjonalna do procentow ej zaw artości frak cji pylastych, n ajłatw iej w ym yw alnych (o śred nicach cząstek 0,1-0,02 mim), a odw rotnie proporcjo
nalna do zaw artości cząstek iłu koloidalnego (średni
ca poniżej 0,002 mm) m ającego w łaściw ości zlepiające.
Tak więc znacznie bardziej p odatna n a erozję jest gleba p y lasta (np. lessowa) aniżeli gleba piaszczysta, a ty m bardziej ilasta Np. gliniaste gleby górskie są Około 10 razy odporniejsze n a erozję od lessów. Szata roślinna i użytkow anie g ru n tó w w yw ierają decydu
jący w pływ n a intensyw ność erozji. W edług danych am erykańskich czas potrzebny do zmycia 18 cm w a r stw y gfleby na zboczu o spadku 10% wynosi:
pierw otna puszcza 575 000 la t trw a ła d a rń 82 150 ,, u p raw a połowa 110 „
czarny ugór 18 „
Ryc. 2. Wąwóz drogowy w okolicy Proszowic. Fot.
autor
W przypadku silnego deszczu krople spadające w le- sie ro zbijają się o liście w koronach drzew, isą w nich częściowo zatrzym yw ane, a następnie spływ ająca z drzew w oda w siąka w grubą w arstw ę ściółki leśnej i pulchną glebę. Zupełnie odm iennie kształtuje się sytuacja n a zboczu pozbawionym okryw y roślinnej, n a którym gleba je st częsito spulchniana w celu uzy
skania odpow iednich plonów ro ś lin Woda opadowa i roztopow a unosi tu ze zbocza rnie tylko drobne cząstki glebowe, a le także całe jej gruzełki. Ponadto krople deszczu pow odują rozbijanie gruzełków i roz
bryzgiw anie cząstek glebowych.
W śród roślin upraw nych najw iększą w artość prze- ciw erozyjną mają. w ieloletnie ro ślin y motylkow e i -ich m ieszanki z tra w am i (długotrwałe przykrycie gleby), a następnie rośliny ozime (pszenica, żyto, rzepak). Ro
śliny okopowe praktycznie nie chronią gleby przed zmywaniem .
C zęitą przyczyną nadm iernego niszczenia gleb przez erozję w odną są błędy popełniane przy ich uprawie, do których oprócz stosow ania niew łaściw ych m aszyn i m etod u p raw y zaliczyć należy wadliw y układ pól.
Pola, których dłuższe boki przebiegają wzdłuż spadku zboczy zm uszają do .prow adzenia zabiegów agrotech
nicznych, ja k orka, bronow anie itp. z „góry n a dół”
przyspieszając tym sam ym procesy spływ u wód. Na
silenie procesów erozji wodnej uzależnione jest rów nież od intensyw ności opadów i szybkości- tajan ia pokryw y śnieżnej. Opad rozłożony w dłuższym o k re
sie czasu, podobnie jak powolne topnienie pokrywy śnieżnej pow odują zawsze m niejsze skutki niż to m a m iejsce p rzy ich gw ałtow nym - przebiegu O skutkach erozyjnych w tym przypadku decyduje bowiem w głównej m ierze ilość wody spływ ającej po p o w ierzchni gleby w jednostce czasu. P rzy w olnym topnieniu pokryw y śnieżnej czy przy niezbyt in ten sywnym opadzie znaczna część w ody może w siąkać w glebę zm niejszając ty m sam ym spływ pow ierzch
niowy. Nie bez znaczenia są też w arunki term iczne uzależnione od w zniesienia teren u nad poziom morza i jego ekspozycji. Stoki „ciepłe” tj. o w ystaw ie po
łudniow ej, w odróżnieniu od „chłodnych” (północnych) są n a ogół silniej atakow ane przez procesy erozji wodnej z uw agi na w ystępujące okresowo procesy przesychania gleb i w. konsekw encji pogarszania się ich stru k tu ry (a zatem także odporności n a zm yw a
nie), czy w skutek gw ałtow niejszego przebiegu rozto
pów.
W warunkach Polski proces'y erozji wodnej gleb
Wszechświat, t. 84, nr 2/1983
33
Białystok'
d Poznań WARSZAWA
\
?
\ l ° ł .M z \ '
ero 2 ja średn io
ero2ja s iln a ( tereny górskie 1 ero2ja siln a ( gleby lessow e )
Rye. 3. Niszczenie poboczy drogi gruntow ej. Efekty po opadzie burzowym . Fot. autor
nasilają się w dwóch zasadniczych okresach roku:
podczas roztopów wiosennych (brak lub słaba p o kryw a roślinna) i w czasie ulew letnich.
Erozja wodna gleb przejaw ia się w 3 zasadniczych rodzajach, jako: 1) erozja powierzchniowa, 2) erozja liniowa i 3) -erozja podziemna.
Erozja powierzchniowa zachodzi pod w pływ em wód opadowych i roztopowych przy współudziale zabiegów agrotechnicznych, zwłaszcza orki i bronow ania, które powodują przemieszczanie gleby do niżej położonych miejsc. Wody atm osferyczne działają poprzez bom
bardowanie i rozbryzgiw anie cząstek g ru n tu oraz przez spłukiw anie. W skutek bom bardującej działalno
ści kropel deszczu zmniejsza się przepuszczalność gruntu, a tym samym nasila się proces spływ u wody po pow ierzchni powodujący jej spłukiw anie. Erozja powierzchniowa, której dostrzegalnym i objaw am i są występujące po opadach deszczowych, czy podczas t a jania śniegu różnych rozm iarów bruzdy, spływ y błot
ne, zm ętnienie spływ ającej po stokach wody, czy wreszcie akum ulacja m ateriału n a spłaszczeniach te renowych i u podnóży zboczy — jest procesem bardzo powszechnym w naszym klimacie. M ikroform y tw o rzone przez erozję powierzchniową (bruzdy, wyrwy) niwelowane są przy pomocy prostych zabiegów u p ra wowych, jak erka, wałowanie, czy bronowanie. Nie
; 50 MOtem
Ryc. 4. Natężenie erozji wodnej A. Reniger)
w Polsce (wg
Ryc. 5. Skutki procesów erozyjnych na terenach rol
nych. Okolice Dynowa. Fot. autor
bez powodu ten rodzaj erozji nazw ano „skrytym bi
czem rolnictw a” — niszczy bowiem zasoby biologicz- no-pokarm ow e gleb, pogarsza ich strukturę, powoduje w efekcie zam ulanie przyległych obszarów, itp.
Nasilanie się procesów spłukiw ania doprowadza niekiedy do pogłębiania i stopniowego przekształcania tworzonych bruzd w form y o charakterze dolin su
chych — jest to tzw. erozja liniow a zwana wąwozo
wą. Częstą przyczyną pow staw ania wąwozów j«3t mechaniczne oddziaływanie kół pojazdów na n iep ra
widłowo wytyczone (po linii spadku) i niie umocnione drogi polne. Szkodliwość erozji liniowej -obok drenu
jącego działania w stosunku do przyległych nie zde
w astow anych jeszcze gruntów polega na niszczeniu znacznych powierzchni terenów rolnych, n a rozczłon- kowywaniu pól n a drobne poletka. Negatywne skutki polegają także n a zam ulaniu gleb położonych u w y
lotu wąwozów, n a zam ulaniu koryt rzecznych i u rzą
dzeń melioracyjnych.
Erozja podziemna (czyli sufozją) polega na pod- powierzchniowym, m echanicznym w ym yw aniu czą
stek gru n tu przez wody. N ajbardziej podatne na su- fozję są utw ory pylaste, ubogie we frakcję iłu ko
loidalnego. Cząstki pyłowe są tu zatem łatw o od
spajane i unoszone przez wodę. Skutki erozji pod
ziemnej przejaw iają się w deform acjach pow ierzch
ni g ru n tu powstałych w skutek zapadania się pod
ziemnych pieczar i korytarzy sufozyjnych. Szczegól
nie intensyw ne są te procesy w terenach lessowych.
Erozją wodną powierzchniową zagrożone jest około 11 m in ha tj. 38% powierzchni naszego kraju. Po od
jęciu obszarów zalesionych, które są na ogół dobrze chronione, pozostaje ok. 8,3 mtoi ha gruntów rolnych zagrożonych 'tymi procesami. Erozja w stopniu śred
nim, silnym i bardzo silnym zagraża ok. 1,6 m in ha gruntów rolnych, tj. ok. 5% powierzchni Polski. N aj
bardziej zagrożone erozją powierzchniową silną i b a r
dzo silną są tereny K arpat, Sudetów i Gór Święto
krzyskich. Erózja średnia i silna ma znaczny udział na terenach Wyżyny Małopolskiej i Lubelskiej, a średnia także na terenach Pojezierzy.
Erozja wodna liniow a obejm uje ok. 22% pow ierzch
ni naszego kraju, w tym erozja w stopniu średnim, silnym i bardzo silnym w ystępuje n a ok. 6% po
wierzchni. Ogólna długość wąwozów (dolin suchych) w Polsce oceniana jest na 35 000 km, a Tfch po
w ierzchnia na 87 tys. ha. N ajwiększe nasilenie pro
cesów erozji liniowej w ystępuje na Wyżynie Lubel
skiej i Małopolskiej oraz w e w schodniej części
Kar
pat. •
Erozja wodna podziemna w ystępuje głównie na
34
W szechświat, t. 84, nr 2/1983 terenach lessowych W yżyny L ubelskiej oraz M ałopolskiej.
Erozja wodna gleb pociąga za sobą liczne, ujem ne z gospodarczego punktu w idzenia skutki, lctóre pole
gają na:
— obniżaniu się wysokości ’i jakości planów w skutek zm yw ania w arstw y ornej, mechanicznego w ym y
w ania składników pokarm ow ych z gleby oraz nisz
czenia roślin upraw nych. Średnio rocznie z terenu Polski unoszone jest do B ałtyku ok. 5 m in ton m ateriału glebowego, drugie tyle pozostaje u pod
nóży stoków i w korytach rzecznych. Na terenach atakow anych przez -silną erozją plony ,są od 40—
70% niższe w porów naniu z obszaram i nie erodo- wanym i,
— system atycznym zm niejszaniu się powierzchni użytków rolnych w skutek postępującego rozwoju dolin suchych,
— pogarszaniu się w arunków kom unikacyjnych (prze
jazdy transportow e i robocze) na terenach rolnych w skutek pocięcia terenu wąwozami, rozw oju pro
cesów erozji podziem nej, itp.,
— wzroście akum ulacji rzecznej pow odującej zam u
lanie zapór wodnych i urządzeń wodno-m eliora- cyjnych,
— wzroście zagrożenia powodziowego spowodowanego zwiększeniem się spływu pow ierzchniowego kosz
tem w siąkania.
U jem nym , ekonom icznym skutkom erozji gleb rolnicy stara ją się zapobiec poprzez stosowanie różnorodnych zabiegów o ch arakterze technicznym , biologicznym i agrotechnicznym . Do najczęściej -stosowanych za
biegów należą: zadarnianie, bądź zalesianie stromych stoków, w prow adzanie upraw zabezpieczających gle
bę przed spłukiw aniem (traw y, rośliny motylkowe, zboża), stosow anie poplonów oraz sztuczne 'terasowa- nie zboczy.
ANTONI SMIAŁOW SKI (Kraków)
BUDOWA I ZN A CZEN IE NA RZĄ D U PRZYLEM IESZOW EGO (O R G A N O N YO M E R O -N A SA L E JAC O BSO N I)
W w yniku prow adzonych przez w iele lat badań anatom ii uk ład u nerw ow ego dokonano opisu budowy mózgu, rdzenia kręgowego, ich w ew nętrznych i ze
w nętrznych połączeń, w yjaśniono także budowę n a rządów zmysłów. Ciągle jednak anatom ow ie zajm u
jący się tą dyscypliną badań nie pozostają bez pracy, pozostało bowiem szereg okolic uw ażanych za mało ważne, które uszły uwadze badaczy. Także rozwój nowych narzędzi badaw czych — udoskonalenie m i
kroskopu św ietlnego oraz m ikroskop elektronow y po
zwoliły na opisanie budow y w ystępujących w cen
traln y m system ie nerw ow ym drobnych organów, zn aj
dujących się często w tru d n o dostępnych zak am ar
kach organizm u. Do tak ich organów, opisanych -szcze
gółowo dopiero w ostatnich latach należy narząd przylemieszowy.
N arząd przylemieiszowy znajdujący się w jam ie nosowej kręgowców opisany został po raz pierw szy przez Ruyscha w roku 1724, podał on w tedy jego opis i rysunek w swoim dziele Thesaurus A natom icus. Po upływ ie blisko 100 lat opis tego narządu u k ilku ssa
ków przedstaw ił Jacobson. N ajobszerniejsze opraco
w anie anatom ii n arządu przylemieszowego sporządził Z uckerkrandl (1910). Po tej dacie dalsze badania po
dejm ow ane były rzadko i n astąpiła przerw a trw ająca praw ie do lat siedem dziesiątych, kiedy to dalsze b a
dania anatom iczne n arząd u przylemieszowego podjęte zostały głównie pod naciskiem fizjologów, którzy za
interesow ali się jego działaniem .
U kręgowców lądow ych istnieje kilka systemów chem orecepcyjnych, do najlep iej rozw iniętych należą głów ny system węchowy, oraz organ przylem ieszo
wy zw iązany anatom icznie z opuszką węchową.
G łów ny system węchowy w ystępuje u w szystkich kręgowców, podczas gdy narząd przylem ieszowy -tyl
ko u płazów, gadów i ssaków. N arząd ten jest n a j
lepiej rozw inięty u jaszczurek i węży, u zw ierząt
tych jest on naw et lepiej rozbudow any niż główny system węchowy. W tych dw u grupach przeżyw ał on swój ew olucyjny rozkw it, u niektórych organizmów uległ jed n a k uwstecznieniu,, nie m ają go krokodyle, nietoperze i n iektóre Primates.
Narząd przylem ieszow y oraz główny system w ę
chowy posiadają podobne pochodzenia zarodkowe i rozw ijają się z plakody węchowej. Oba też m ają
Ryc. 1. Um iejscow ienie n arz ąd u przylemieszowego w głowie szczura, przekrój strzałkow y. Oznaczenia: d — opuszka w ęchow a dodatkow a, o — opuszka węcho
wa, n — nerw n arządu przylemieszowego, narząd przylem ieszow y oznaczono strzałką
zdolność regenerow ania przez całe życie organizm u uszkodzonych lub obum arłych kom órek receptoro
wych. G łówny system węchowy to układ opuszek węchowych oraz połączonych z nim i dw ubiegunow ych komórek receptorow ych. N arząd przylemieszowy u szczurów zn ajd u je się po obu stronach wzdłuż dol
nej części przegrody nosowej, gdzie tw orzy parzyste, rurkow ato w ydłużone zgrubienia, ich części przyśrod
kowe przylegają do przegrody nosowej, i oddzielone są od niej tylko w arstw ą nabłonka, od strony bocz
nej narząd osłonięty jest w arstw ą chrząstki. Takie um iejscow ienie znacznie u tru d n ia wyizolowanie n a rządu, z tego powodu dla w ykonania preparatów mi*
Ib. GAWRONY Corrus frugilegus L. i w rona C o n u s cornix L. Fot. W. Strojny
Wszechświat, t. 84, nr 2/1983
35
kroskopowych z narządu przylemieszowego najlepiejwyciąć go wraz z częścią przegrody nosowej i od
wapnić ją w roztworze kw asu azotowego. Po takim zabiegu możliwe jest wykonanie preparatów m ikro
skopowych bez konieczności oddzielania narządu od kości.
Organ przylemiaszowy szczura jest woreczkowatą stru k tu rą o długości 6—7, mm i szerokości ,1,2—1,5 mm (ryc. 1). Z tyłu jest on ślepo zakończony, zaś od przo
du znajduje się w nim niew ielki otwór, przez który do kanału znajdującego się w ew nątrz narządu może wnikać powietrze w raz z substancjam i zapachowymi z jam y nosowej. U niektórych zw ierząt (np. u cho
mika) organ ten ma połączenie z jam ą gębową przez kanał nosowo-podnieibienny. Z narządu przylemieszo
wego wybiega kilka cienkich nerw ów (3—4), przebie
gają one po powierzchni przegrody nosowej i przez liczne otwory kości sitowej wchodzą do w nętrza móz- goczaszki. Dalej przebiegają po powierzchni opuszek węchowych aż do położonej w tyle opuszki węchowej dodatkowej, gdzie się kończą. N arząd przylemieszo- wy wysyła więc swe inform acje bezpośrednio do centralnego systemu nerwowego, a nie tak jak inne systemy zmysłowe za pośrednictw em kom órek zwo
jowych.
W łaściwa część receptorow a zajm uje tylko brzusz- no-przyśrodkową część narządu. Resztę zajm ują n a czynia krw ionośne i niew ielkie gruczoły. Od strony zewnętrznej narząd osłonięty jest chrząstką, która łączy ,się z położoną po jego stronie przyśrodkowej kostną przegrodą nosową, dając w efekcie tunel, w e
w nątrz którego schowany jest narząd przylemieszo- wy. Badania mikroskopowe części receptorow ej n a rządu pozwoliły na zróżnicowanie w niej trzech ty pów komórek, idąc od pow ierzchni w głąb są to ko
lejno: (1) komórki podporowe, (2) dwubiegunowe ko
mórki nerwowe i (3) niezróżnicowane kom órki pod- stawne. Funkcje receptorow e pełnią ow alne kom órki dwubiegunowe (ryc. 2). Są to typowe kom órki n e r
wowe, z tą tylko różnicą, że ich dendryt nie jest rozgałęziony. D endryt ten .wybiega do w nętrza k a nału narządu przylemieszowego przechodząc pomię
dzy kom órkam i podporowymi. Po w yjściu n a po
w ierzchnię rozgałęzia się on u szczurów na kilka cienkich wypustek. Na nich praw dopodobnie zn aj
dują się receptory reagujące bezpośrednio na obec
ność różnych substancji zapachowych. Na drugim końcu kom órki dwubiegunow ej rozpoczyna się cien
kie włókno osiowe (axon), a zbiegające się z wielu komórek dwubiegunow ych włókna osiowe dają osta
tecznie nerw narządu przylemieszowego. Dokładne obserwacje powierzchni dendrytów kom órek dw ubie
gunowych, oraz powierzchni samej kom órki w y k a
zały istnienie na nich niew ielkich w yrostków zw a
nych kolcami (ryc. 2). Przy pomocy tych kolców są siadujące ze sobą dendryty lub kom órki dw ubiegu
nowe mogą przekazyw ać sobie inform acje. Układ taki -stanowi prym ityw ny .system pow ielania infor
macji na poziomie receptorowym , um ożliwia on prze
niesienie pobudzenia także i na kom órki, które nie zetknęły się z substancją zapachową. Podobne syste
my pow ielające istnieją 'także w innych narządach zmysłów.
W w yniku uszkodzeń m echanicznych lub pod wpływ em czynników toksycznych czy też z powodu starzenia się kom órki dwubiegunowe ulegają dege
neracji. Degenerację 'taką można także wywołać do
świadczalnie przez przecięcie nerw u wychodzącego z narządu przylemieszowego. U myszy degeneracja taka była już silnie zaaw ansow ana w ósmym dniu po przecięciu nerw u; w w yniku tego procesu zani
kała znaczna część komórek dwubiegunowych, po
zostawały jedynie kom órki podporowe i podstawne.
Po pewnym czasie następow ała odbudowa w arstw y komórek dwubiegunowych. Rozpoczynała się ona od strony podstawnej i w ciągu około 50 dni liczba ko
mórek dwubiegunowych w racała do normy. Ta zdol
ność odtw arzania uszkodzonych lub degenerujących w w yniku starzenia się komórek receptorow ych jest w centralnym systemie nerwowym wyjątkow a, cha
rakterystyczna tylko dla układu węchowego. Komór
ki dwubiegunowe podlegają więc ciągłemu procesowi neurogenezy; w czasie życia organizmu ma miejsce ich różnicowanie się i obumieranie. To odtwarzanie się komórek receptorowych Stanowi ciekawy model do badania plastyczności w centralnym system ie n e r
wowym.
Zmysł węchu jest jednym z pięciu zmysłów u trzy
m ujących łączność m iędzy organizmem a otoczeniem.
Każdy z nich dysponuje specjalnym aparatem n e r
wowym znajdującym się na powierzchni ciała, który odbiera odpowiednią inform ację, tłum aczy ją na ję
zyk zrozumiały dla systemu nerwowego i przekazuje dalej, do mózgu, gdzie odbyw ają się różne, m ało do
tąd poznane procesy selekcji, integracji i in terp re
tacji otrzym anych inform acji, następuje też formo
w anie odpowiedzi na te sygnały.
Narządy zmysłów znajdują .się na różnym stopniu rozwoju i wrażliwości u poszczególnych gatunków zwierzęcych. U jednych ma m iejsce przew aga w zro
ku i słuchu, u innych zaś przew agę ma układ wę
chowy. Węch jest jednym ze zmysłów chemicznych, jako taki dostarcza bezpośrednich inform acji o oto
czeniu. Zwierzęta posiadające wysoko rozwinięty układ węchowy noszą nazwę makrosomatycznych.
Takim gatunkiem jest szczur, ma on złożony i w ra-
Ryc. 2. Wygląd kom órek dwubiegunowych narządu przylemieszowego. Oznaczenia: a — włókno osiowe, d — dendryty, w — w yrostki kolcowe na powierzch
ni komórki, strzałką oznaczono kontakt synaptycz
ny między dwoma kom órkam i dwubiegunowymi