Erazm Kuźma
Świadomość języka polskiego i
niemieckiego ekspresjonizmu : próba
porównania
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/2, 157-199
Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O
P a m ię t n ik L it e r a c k i L X V , 1974, z. 2
ERAZM K U Ź M A
Św i a d o m o ś ć j ę z y k o w a
PO L SK IE G O I NIEM IECK IEG O E K SPR E SJO N IZM U
P R Ó B A PO R Ó W N A N IA *
W now szej lite ra tu rz e św iadom ość językow a tw orzy system ow ą całość z p o e ty k ą sform u ło w an ą ja k i im m an en tn ą, tzn. że m iędzy św iadom ością język ow ą a św iadom ością, k tó rą tu ogólnie nazyw am św iadom ością poe
tycką, istn ieje w sp ó łzależn o ść1. Z koncepcji języka p ły n ą d y re k ty w y m etodologiczne dla poezji i odw rotnie: koncepcja poezji u k ieru n k o w u je św iadom ość językow ą. Z tego u w ik łan ia w ynika w niosek, że rozpoznanie św iadom ości językow ej ek spresjonizm u może pomóc w w yjaśnien iu, co jest p o ety k ą tego n u rtu , a co n ią nie jest. W obec dotychczasow ej w ielo znaczności tego pojęcia b y łb y to znaczny p o s tę p 2. D alej: św iadom ość ję zykow a wiąże się najściślej z p ro b lem aty k ą filozoficzną, zwłaszcza z teo rią poznania, m ożna więc poprzez o kreślenie koncepcji języka dojść do do
kładniejszego u stalenia św iatopoglądu ekspres jonistycznego, co znow u nie
jest bez znaczenia p rzy u sta la n iu zarów no p o ety k i jak i granic czasow ych okresu historycznoliterackiego 3. W reszcie porów nanie św iadom ości jęz y
* A rty k u ł ten jest za m k n ięciem p ew n y ch w ą tk ó w m y ślo w y ch p rzed staw ion ych w m ojej pracy: K o n c e p c j a j ę z y k a p o e t y c k i e g o w te o r ia c h p o ls k ie g o e k s p r e s jo n i z m u .
(G ru p a „ Z d r o ju ”). „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1973, z. 1.
1 O zw ią zk a ch m ięd zy k o n cep cja m i języ k o zn a w czy m i a p o ety ck im i zob. m. in. prace w zbiorze: J ę z y k i poezja. Z d z i e j ó w ś w i a d o m o ś c i X V I I I w ie k u . W rocław 1970. — Z. K o p c z y ń s k a , P o e z j a i j ę z y k w w y p o w i e d z i a c h K a z i m i e r z a B r o
d z i ń s k ie g o i L eo n a B o r o w s k ie g o . W zbiorze: S tu d i a z te o r ii i h is to rii po ezji. Pod
red ak cją M. G ł o w i ń s k i e g o . S eria 2. W rocław 1970.
2 O statn ią zn an ą m i próbą p rzed sta w ien ia i p rzezw y ciężen ia tych tru d n ości przez u sta le n ie gen o ty p u p o ety k i ek sp resjo n isty czn ej na p rzyk ład zie a n to lo g ii M e n s c h
h e it s d ä m m e r u n g jest k sią żk a : R. P. N e w t o n , F o rm i n th e „ M en s ch h eits - d ä m m e r u n g ”. A S t u d y of Pro so d ie E le m e n ts a n d S t y l e in th e G e r m a n E x p r e s s i o n is t P o e tr y . H ague 1971.
3 W n a jp ełn iejszy m d otych czas stu d iu m na tem a t ek sp resjo n isty czn eg o ś w ia to poglądu, W. S t u y v e r D e u ts c h e e x p r e s s io n i s ti s c h e D ic h tu n g i m L ic h te d e r P h ilo
-kow ej w Niem czech i w Polsce pow inno w yjaśnić, w jakim stopniu zjaw i ska literack ie w obu ty ch kręg ach k u ltu ro w y c h m ogą być tra k to w a n e jako pokrew ne i co w łaściw ie w Polsce należało b y nazyw ać ekspresjonizm em .
O istn ien iu św iadom ości językow ej m ożna m ów ić w tak ie j sytuacji, w k tó rej język s ta je się p rzedm iotem reflek sji. Z tego w ynika, że głów n ym przedm iotem b a d a ń będą w ypow iedzi pozapoetyckie, a z poetyckich (literackich) tylko te, k tó re reflek sję ta k ą zaw ierają. T ak rozum iana św ia domość językow a m oże być u porządkow ana ilościowo i jakościowo. Iloś ciowo — bo w ażna jest w ogóle częstotliw ość reflek sji n a tem a t języka. W zrost te j częstotliw ości św iadczy o stopniow ym u przedm iotow ianiu się języka, o tym , że sta je się on m ate rią poetyćką, n a w e t w tedy, gdy treść reflek sji tem u przeczy, gdy m ów i się o zasadzie bezpośredniości, o do cieraniu do isto ty rzeczy mimo języka.
U porządkow anie jakościowe, k tó re tu propon uję, w yn ika z trzech głów nych typów więzi m iędzy językiem , m y ślen iem i rzeczy w isto ścią4: 1) język jest w tó rn y wobec m yślenia i oba te e le m en ty są w tó rn e wobec rzeczyw istości; 2) języ k jest rów noznaczny z m yśleniem i oba te elem en ty są adek w atn e do rzeczyw istości; 3) język jest p ry m a rn y wobec m yśle nia i oba te elem en ty są p ry m a rn e w obec rzeczyw istości. N a tu ra ln ie ty pologia pow yższa nie orzeka o ty m , ja k jest n apraw d ę, d y k tu je ją po p ro stu sam a p ub licy sty k a ekspresjonizm u. Je d n a k w yobrazić sobie trzeba, że u k ład y m iędzy elem entam i język— m yśl—rzeczyw istość m ogą być o w iele bardziej skom plikow ane 5 — i są. W ekspresjonizm ie kom plikacje te zależą głównie od ostrości podziałów: język ogólny — język poetycki; rzeczyw istość m ate ria ln a — rzeczyw istość duchow a.
U przedzając szczegółowe rozw ażania tu stw ierdzić trzeb a, że różnica św iadom ości językow ej m iędzy polskim a niem ieckim ekspresjonizm em jest znaczna, i to zarów no ro zp a try w a n a od stro n y ilościowej jak od stro n y jakościow ej. W ynika to w dużej m ierze z odm iennej tra d y c ji obu lite ra tu r. Od tego więc należy zacząć.
Odmienność tradycji myślenia o języku w Niemczech i w Polsce
W iele racji jest w stw ierd zeniu Tadeusza Peip era:
N asz w ie k X IX , który sięg a dla m n ie za w sze do r. 1914, d ał k ilk a za le d w ie w y p o w ied zeń się a rty sty o pracy a rtysty. N ie m a chyba kraju, w k tó
soph ie d e r G e g e n w a r t (A m sterdam 1939), b rak rozw ażań na tem at św ia d o m o ści ję
zyk ow ej czy filo z o fii języka.
4 Zob. H. B l u m e n b e r g , S p r a c h s itu a t io n u n d i m m a n e n t e P oetik. W zbiorze:
I m m a n e n t e Ä s th e t ik . Ä s th e t is c h e R efle x io n . L y r i k als P a r a d ig m a d e r M oderne.
M ünchen 1966.
5 Zob. np. R. I n g a r d e n , S p ó r o is tn i e n ie św ia ta . T. 1. W arszaw a 1960,
rym b y ta dziedzina b y ła tak za n ied b an a jak u nas. [...] sztuka p olsk a ro zw i jała się poza ogólną p racow n ią europejską; [...]6.
Sąd te n odmieść m ożna rów nież ido tra d y c ji m yślen ia o języku. Z a czyna się ona dość późno i cechą jej jest 'brak ciągłości.
P oety ckie m yślen ie o języku i językow e m yślenie o poezji zaczyna się w N iem czech wcześnie, m ianow icie w epoce baro ku , k tó ra w ydała całą p leja d ę tw órcó w -teo rety k ó w . X V II-w ieczny „w arsztat słow a” (ter m in W. K aysera) byw ał często o kreślony chłodnym , in te le k tu a ln y m obli czeniem w artości litery , głoski, sylaby, w yrazu, m etafo ry , źdania 7. N ie m iecki ekspresjonizm naw iązyw ał pośrednio i b ezpośrednio do 'baroko wego m yślen ia o języku. Św iadom ość tego zw iązku w idoczna jest u pisarzy ekspresj onizm u, co podchw ycono n a ty c h m ia st w pierw szych syntezach, p rzy opisie nowego n u r tu p osługując się p a ra le lą b a ro k u 8. Polski b aro k nie p rzekazał nam podobnie b u jn e j refleksji, a ponadto nasi ekspresjoniści m ieli o n im złą opinię. P rzy b y szew sk i m ów ił np. o b a ro k u jak o o „jałow ym w ydęciu się obum ierającego ren esan su ” ; barok jest dla niego objaw em rozk ład u m aterii, k tó ra triu m fo w ała w poprzed niej epoce 9. T rad y cję świadom ości językow ej dotyczącej polszczyzny za czyna dopiero epoka n astęp n a, O św iecenie, ale i ona, ja k w szystkie epoki oskarżane o racjonalizm , o d rzucana b y ła przez ekspresjonistów . Losy po lityczne z resztą spraw iły, że ośw ieceniow e m yślenie o języku, k tó re m iało w szelkie zadatki późniejszego rozw oju, skiero w an e zostało „na to ry p ra w ie w yłącznie n o rm aty w n e i p u ry sty c z n e ” 10. Takie w ykolejenie — oprócz inny ch czynników — w płynęło n a poezję, któ rej też przypisano przede w szystkim fun k cję in stru m e n ta ln ą i n o rm aty w n ą.
Tym czasem koncepcja języka i poezji w N iem czech rozw ijała się w in n y m k ie ru n k u i w h arm o n ijn y m p rzejściu od O św iecenia — przez okres b u rz y i n ap o ru — do rom an ty zm u . Ciąg te n w yznaczony jest n a zwiskam i: K a n t — H erd er — H um boldt — S chiller — Fichte — Novalis — H ölderlin; zdążał on do trzeciej fo rm u ły z w ym ienionych we w stępie. Znam ienne, że u K an ta, uw ażanego zw ykle za typow ego rep re z en ta n ta
6 T. P e i p e r , T ę d y . N o w e usta. K rak ów 1972, s. 335, 336.
7 G. R. H o c k e , M a n i e r is m u s in d e r L it e r a tu r . S p r a c h - A l c h i m i e u n d esoterisch e
K o m b i n a ti o n s k u n s t. B e it r ä g e z u r v e r g l e ic h e n d e n eu ropäisch en L it e ra tu r g e sc h ic h te .
H am burg 1959, s. 112.
8 Zob. np. F. J. S c h n e i d e r , D e r e x p r e s s i v e M ensch u n d d ie d e u ts c h e L y r i k
d e r G e g e n w a r t. G e ist und F o r m m o d e r n e r D ic htu ng. S tu ttgart 1927, rozdz. D ie b a ro ck e A u s d r u c k l y r i k .
9 S. P r z y b y s z e w s k i , P o w r o t n a jala. N a o k o ło e k s p r e s jo n izm u . „Zdrój” t. 2 (1918), z. 6.
10 M. R u d n i c k i , J ę z y k o z n a w s t w o p o ls k ie w d o b ie O św iecen ia . P oznań 1956, s. 29; zob. też s. 24.
Ośw iecenia, badacze doszukują się dzisiaj p ierw iastk ów ro m an tyczn y ch n , a W alter H. Sokel, a u to r głośnej m onografii o ökspresjonizm ie, w nim zn a jd u je p rzesłanki dla późniejszego procesu autonom izacji języka i od- przedm iotow ienia p o e z ji12. W istocie, K antow skie k ateg o rie in te le k tu , w y w iedzione z tab eli sądów, m ają c h a ra k te r językow y 13 oraz tę właściwość, że św iata nie o d tw arzają, lecz go k o n stru u ją (i fałszują). R ozróżnienie zaś a try b u tu estetycznego i logicznego, zw iązanie a try b u tu estetycznego ze sztuką — u p raw n iało do w y k o n struo w an ia dla poezji określonego pro
gram u. A więc, po pierw sze, zadaniem poezji nie jest przed staw ian ie św ia ta ani m ów ienie p raw dy, ani nauczanie — lecz tw orzenie piękna. Po 'drugie, w a ru n k ie m tego p iękna je s t doskonała form a. Po trzecie, do skonała form a zasadza się n a polisem iczności znaku: nie je s t on w yczer- p y w a ln y logicznie 14. Po czw arte, poezja b ardziej odprzedm iotow iona ma p rzew agę n ad poezją m niej odprzedm iotow ioną; jej piękno jest wolne, tej drugiej — zależne 15.
Że ta k w łaśnie odczytyw ano K anta, św iadczy p rzy k ła d Schillera; z kolei zaś n a S chillera, zwłaszcza na jego w czesną tw órczość pow oływ ali się ekspresjoniści. Otóż S chiller w Listach o e s te ty c z n y m w y c h o w a n iu
człow ieka w skazuje n a K a n ta jako na źródło sw ych poglądów (list 1),
a n astęp n ie ro zw ija jego pom ysły (zwłaszcza w liście 22). Pisze tam :
W p ra w d ziw ie p ięk n y m d ziele sztu k i treść p ow in n a b y ć niczym , form a zaś w szy stk im , a lb o w iem jed y n ie przez form ę działa ono na ca łeg o czło w iek a , [...]. Istn ie je w p ra w d zie p ięk n a sztuka n am iętn ości, a le p o jęcie p ięk n ej sztu k i n a m iętn ej jest w e w n ę tr z n ie sprzeczne, a lb o w iem n ieu n ik n io n y m sk u tk iem p ię k n o ści jest w o ln o ść od nam iętn ości. N ie m n iej sp rzeczn ym w e w n ętrzn ie jest p o jęcie sztu k i p ięk n ej n au czającej (dydaktycznej) lu b n ap raw iającej (m oralnej), n ic b ow iem bardziej n ie sp rzeciw ia się pojęciu p ięk n a niż n ad a w a n ie u m y sło w i p ew n ej ok reślon ej d ą ż n o ś c i16.
K oncepcja języka jak o sy stem u m odelującego w yraźn iejsza jest u H er- \ dera, a przede w szystkim u H um boldta 17. W pływ ała ona także na p rze św iadczenie, że poezja nie odzw ierciedla św iata, n ie jest in stru m e n te m
11 Zob. np. W. J u s z c z a k , M r oczn e ź r ó d ło pozn ania. „T ek sty” 1973, nr 1. 12 W. H. S o k e l , D e r L it e r a r i s c h e E x p ress io n is m u s. D e r E x p r e s s io n is m u s in
d e r d e u ts c h e n L i t e r a t u r d e s z w a n z i g s t e n J a h rh u n d e rts. M ünchen 1960, s. 21.
13 Zob. R. I n g a r d e n , Z te o r ii j ę z y k a i fi lo z o f ic z n y c h p o d s t a w ję z y k a . W ar szaw a 1972, s. 63.
14 I. K a n t , K r y t y k a w ł a d z y sądzen ia . P rzeło ży ł J. G a ł e c k i . W arszaw a 1964, s. 242.
15 Zob. i b i d e m rozw ażan ia o m uzyce (s. 106) i w y ja śn ia ją c y przypis tłum acza. 16 F. S c h i l l e r , L i s t y o e s t e t y c z n y m w y c h o w a n i u c z ł o w i e k a i in n e r o z p r a w y . P rzeło ży li I. K r o ń s k a i J . P r o k o p i u k . W arszaw a 1972, s. 131, 132.
17 Zob. Z. K o p c z y ń s k a , „ P o ezja je s t s z tu k ą p r z e z j ę z y k ”. W zbiorze: J ę z y k
po zaarty sty czn y ch celów, „poezja jest sztuką przez języ k ”, jej zadaniem je st m. in. u jaw n ien ie swej autonom ii i swoich p raw w y ra sta jąc y c h z rzeczyw istości językow ej 18. H um boldt w ogóle odrzucał zasadę m im e- tyzm u, pisał, że sztu ka to „rozbicie N a tu ry jako rzeczyw istości i zreko n stru o w an ie jej jak o w y tw o ru fa n ta z ji” 19. Sąd ten , zupełnie zbieżny z po glądam i K a n t a 20, k o n sek w en tn ie prow ad ził do w niosku, że sztuka jest „św iatem w św iecie” (takie sform ułow anie m ożna rzeczyw iście znaleźć u H ölderlina), a w końcu, że św iat sztuki jest n a d rz ę d n y wobec św iata rzeczyw istego.
Tu jeszcze raz odw ołajm y się do S chillera, k tó ry w iele zaw dzięczał tak że H um boldtow i. W łaśnie w liście do niego pisał Schiller, że m arzy o stw orzeniu „po em atu ab so lutn eg o ”, w k tó ry m w ygaszone m a być w szy
stko co ziem skie, a pozostać „czyste św iatło, czysta wolność, czysta siła ” 21. W pochodzącej zaś z tego sam ego czasu rozpraw ie O poezji naiw n ej i s e n
ty m e n ta ln e j rozróżnia poezję p o k rew n ą sztukom plastyczn ym i d ru g ą —
p o k rew n ą m uzyce. Ta d ru g a istn ieje nie ty le przez zaktyw izow anie w a r stw y b rzm ieniow ej języka, ile przez odprzedm iotow ienie go i u ru c h o m ienie w szystkich w ielo zn aczn o ści22.
R ów nież Novalis — a ekspresjoniści uw ażali go za swego duchow ego przodka — m arzył o poezji m uzyczno-język owej, któ ra w skazyw ałaby n a siebie sam ą, a nie na św iat istn ieją cy poza nią. T ak w yobrażał sobie tę poezję:
O p ow iadania b ez zw iązk u , jed n ak że kojarzon e jak s n y . P oem aty — ty lk o ła d n ie brzm iące i p ełn e p ięk n y ch słó w — a le tak że bez sen su i zw ią zk u — n a jw y żej p o jed y n cze zw ro tk i zrozu m iałe — p o w in n y one być ty lk o jak b y u ła m k a m i n a jróżn orod n iejszych rzeczy. P ra w d ziw a p oezja n iech b y m iała co n a jw y żej w całości sen s a leg o ry c zn y i d ziałan ie p ośred n ie jak m u z y k a 23.
Jeszcze silniej św iadom ość językow ą aw angardow ych n u rtó w w N iem czech kształto w ała tra d y c ja poezji i teo rii H ölderlina. Na jego p re k u r- sorstw o w skazyw ał G o ttfrie d B e n n 24, a jed n a z koncepcji językow ych ekspresjonizm u, m ianow icie ta, k tó rą proponow ał W ilhelm M ichel — o czym później — w yw iedziona została w prost z H ölderlina. Jego k o n
18 K o p c z y ń s k a , „ P o e zja je s t s z t u k ą p r z e z j ę z y k ", s. 84.
19 C yt. za: K. E. G i l b e r t , H. К u h n, A H i s t o r y of Esth etic . B lom in gton 1954, s. 355.
20 К a n t, op. cit., s. 242.
21 C yt. za: E. L o h n e r , D ie L y r i k d e s E x p re ss io n is m u s. W zbiorze: E x p r e s s i o
n is m u s als L it e r a tu r . G e s a m m e l t e S tu d ie n . B ern 1969, s. 119.
22 S с h i 11 e r, op. cit., s. 358.
23 N o v a l i s , B r ie f e u n d W e r k e . T. 3. B erlin 1943, s. 628. Cyt. za zbiorem :
Ein d e u ts c h e s L e se b u c h . T. 2: 1786— 1832. H am burg 1960, s. 277.
24 G. B e n n , Ein leitung. W a n to lo g ii: L y r i k d es e x p r e s s io n i s ti s c h e n J ah rzeh n ts. M ün ch en 1963, s. 10.
cepcje sy n tetyzo w ały wiele usiłow ań rom an ty czn ych . Rzeczyw istość była w edług niego św iatem form (pojm ow anych po arystotelesow sku), sztuka zaś hom ologią rzeczyw istości, też istn iejącą dzięki form ie. S ztuka jest „św iatem w św iecie” , k tó ry p o w staje iprzez n a d a n ie tem u , co n ieorga niczne, m ateriałow i — k ształtu . K ształt ów jest racjo n aln y , logiczny, obliczalny i obiektyw ny. N aśladow anie rzeczyw istości (byłoby bezsensow ne, jako że p raw d a poetycka, a rty sty c z n a tk w i nie w m ateriale, ale w sposobie jego ułożenia, w form ie. O biektyw izacja, form alizacja poezji dokonuje się poprzez język, ty lk o bow iem za pom ocą języ k a może poeta przekazać czytelnikow i sw oje doznania, zóbiektyw izow ać je. W ogóle: źródłem języka jest potrzeba w yzw olenia się od doznań, potrzeba refleksji, pośredniości. P o eta nie jest jed n ak tw ó rcą języka, on z zastanego m ate ria łu językow ego tw o rzy m ow ę p o etyck ą przez tw o rzen ie now ych znaczeń. J e st on więc tw ó rcą w ty m sensie, że za pom ocą fo rm y języka opanow uje coraz to nowe p rze strz e n ie życia, bo w szystko — zdaniem H ölderlina — co jest m ożliwe do nazw ania, m ożliw e jest też do opanow ania 25.
P olśki rom antyzm , do którego nasi ekspresjoniści naw iązyw ali, i to znacznie częściej o raz bardziej program ow o, niż to czynili ekspresjoniści niem ieccy w odniesieniu do swego — nie w ykształcił ani podobnej jak wyżej om ówiona k oncepcji języka, ani podobnej estetyk i. Dodać zaś jeszcze trzeba, że polscy ekspresjoniści swoiście sp re p a ro w a li rom anty zm stosow nie do swoich potrzeb. O dw oływ ali się do A dam a M ickiewicza i Ju liusza Słowackiego, ale akceptow ali ty lk o ich tw órczość m istyczną. Przybyszew ski, k tó ry uznał Słowackiego za p ierw szego i n a jw y b itn ie j szego ekspresjonistę — dzielił jego tw órczość n a im p resjon isty czn ą i eks pres jonistyczną; odrzucał tę pierw szą, p rzyjm ow ał dru g ą, k tó ra, jego zda niem , obejm uje ty lk o o sta tn i okres, g e n e z y js k i26.
R ecepcja ro m a n ty zm u w śród ek sp resjo nistó w by ła w ogóle dość skom plikow ana. N ajp ierw „Z d rojo w i” p a tro n o w a ł — za sp raw ą P rzy b y szew skiego — A dam M ickiewicz. B yło to przedłużeniem sy tu acji jeszcze m o dern istyczn ej, gdy Przybyszew ski teo rię „nagiej d uszy ” w yw odził z w y kładów o lite ra tu rz e słow iańskiej. Z resztą w sw ej sum m ie przedeksipre-
sjonistycznej, S zla k ie m duszy polskiej, całą M łodą Polskę w yw odzi z rom antyzm u, ta k ja k później będzie to robił w odniesieniu do ekspre- sjonizm u. Mówi tu już jed n a k nie ty lk o o M ickiewiczu, ale i o Słow ac kim, w reszcie o sobie jako o k o n ty n u ato rze S ło w ackieg o27. A le w słow ie w stęp nym do zeszytu 1 „ Z d ro ju ”, aczkolw iek w ym ienia się M ickiewicza,
25 Zob. R. R e s c h к e, A s p e k t e ein er H ö ld e rlin isc h e n Ä s t h e t i k . „W eim arer
B eiträ g e” 1973, nr 6.
26 S. P r z y b y s z e w s k i , E k s p r e s jo n iz m , S ł o w a c k i i „ G e n e zis z D u c h a ”. P o znań 1918, rozdz. 7.
Słow ackiego i N orw ida, tylko ten pierw szy jest obszernie cytow any. T ak że w n a stę p n y c h zeszytach p o jaw iają się liczne frag m en ty, cytow ane jako „ p rz e ry w n ik i” , z jego m istycznych w ypow iedzi. Był to chw y t obli czony na zaszachow anie k ry ty k i w ielkopolskiej: któż odw aży się zaatak o wać „Z d ró j” w y p ły w ający z ducha wieszcza?
T ak więc w pływ M ickiewicza n a świadom ość językow ą ek sp resjo n i stów nie był w ielki, z obu przyczyn już tu w spom nianych: stosunkow o m ało jest w jego tw órczości reflek sji na tem a t języka, a i z ty ch e k sp re sjoniści w y b ierali tylko n iektóre, z o statn ich dwóch kursów L ite r a tu ry
słowiańskiej.
Św iadom ość językow a M ickiewicza rozw ijała się jak b y n a dw óch planach: racjo n aln y m , gdy dokonyw ał on obserw acji na m ateriale języka, i irra cjo n a ln y m , gdy m ów ił o duchow ym p ierw iastk u języka. N ajp ierw przew aża pierw szy plan. Np. w Objaśnieniach do p oem atu opisowego
„Z o fijó w k a ” (1822) poezja jest jeszcze rozum iana przede w szystkim jako
tw ór językow y, a wielkość poety (Trem beckiego) — m ierzona jego kom p eten cjam i językow ym i. O statnim echem tej racjon aln ej postaw y je st pierw szy w yk ład L ite ra tu ry słowiańskiej (1840), w k tó ry m m owa o „sło wie tw ó rczy m ” , w y nik ający m z w szechstronnej znajom ości ję z y k a 28. Je d n ak że ju ż znacznie w cześniej w poezji M ickiewicza pojaw ia się ko n cepcja słow a-logosu, k tó re nie m a w zasadzie c h a ra k te ru językow ego i jest a try b u te m Boga (Oda do młodości, Reduta Ordona). A rty sta sięga jący po nie popełnia grzech — hybris — i ponosi k arę (K onrad w Dzia
dach). P o jaw ia się też pierw sza fo rm u ła u k ład u język—m yśl— rzeczyw i
stość: język zniekształca m yśl, a uczucie „tylko dym i przez słow a” (W ie l
ka Improwizacja).
W m iarę jak M ickiewicz zm ienia swe założenia teoriopoznaw cze, gdy źródło p raw d y stanow i dla niego już nie rozum i n aw et nie uczucie, lecz in tu ic ja 29, język coraz częściej jest przez niego ro zu m ian y jako tw ó r d u chowy, k tó re m u w szystko, co racjo n aln e (np. gram aty ka) — s z k o d z i30. W tedy też w y r a z oddzielony zostaje od s ł o w a ; jest on m a rtw y (jak litera , g ram aty k a, d o k try n a, form a), słowo n ato m iast jest żywe, ale nie m a już c h a ra k te ru językow ego. Je st słow em -logosem , siłą spraw czą, k tó ra u jaw n ia się w języku, ale także w nauce, polityce, działaniu. B y tu je ono w człow ieku i w ty m sensie jest ludzkie, ale dane jest przez Boga:
duch, który pracu je, który s ię p odnosi, k tóry n ieu sta n n ie szuka Boga, o tr z y m u je przez to sam o św ia tło w y ższe, tak zw an e s ł o w o ; a czło w iek , k tó ry je o trzym ał, sta je się o b ja w ic ie le m 81.
28 A. M i c k i e w i c z , Dzieła. W yd an ie J u b ileu szo w e. T. 8. W arszaw a 1955, s. 14. 29 Np. i b i d e m , t. 11, s. 173 n., 337 n.
30 I b i d e m , s. 483— 484. 31 I b i d e m , s. 18.
Nie jest więc słowo p rzed staw ien iem m yśli; M ickiewicz stw ierdza to w y r a ź n ie 32. K iedy zaś m ów i o językach narodow ych, h iera rc h izu je je w edług stopnia p ierw ia stk a duchowego. N iezbyt jasno w y raża tu zna m ien n ą dla ro m a n ty zm u m yśl, że język m iał c h a ra k te r duchow y w chw ili narodzin, ale później stopniow o obum ierał w k onw encji. Języ k i sło w iań skie są od in ny ch lepsze dlatego, że zachow ały sw ą pierw otność. N a tę
„lepszość” w skazuje już n a w e t sam a nazw a: „Słow ianie — znaczy lu d słow a, a raczej S ł o w a B o ż e g o ” 33. Stopień uduchow ienia języ ka jest zresztą — zdaniem M ickiewicza — w ym ierny: zależy od rozw inięcia sy stem u samogłoskowego, bo spółgłoska — to ciało, sam ogłoska — duch, a języki polski i czeski m ają system sam ogłoskow y n ajb ard ziej rozw inię t y 34. W skaźnikiem uduchow ienia jest też zachow anie rodzim ych czaso w ników . Czasownik bow iem stanow i „boską część” języka, rzeczow nik — m ate ria ln ą . I pod ty m w zględem języki słow iańskie g ó ru ją n a d innym i. W reszcie samo słow o „d u ch ” swe p ierw o tn e i w łaściw e znaczenie m a ty l ko w językach słow iańskich, p rzy czym — tw ierdzi M ickiewicz — trzecia część w yrazów słow iańskich z tego słowa się w y w o d z i35.
P ie rw ia ste k duchow y jest jed n ak u niw ersalny, ponadnarod ow y i po- n adjęzykow y, co sp raw ia, że słowo praw d ziw ie duchow e rozum iane jest w e w szystkich językach — „K iedy rozbrzm iew a, to nie u sta m ówią do uszu, nie, to d u ch m ów i do ducha [...]” 36. A więc w okresie m istycznym słow o jest d la M ickiewicza p ry m a rn e wobec m yślenia i rzeczyw istości, ale niezależne od języka. O dw rotnie: język zależy od słowa. Taka k o n cepcja szła w p arze z niechęcią do lite ra tu ry pięk nej, do poezji jako tw o ru k u n sz tu językow ego. Ma poezja rację b y tu w epokach spokojnych, ale nie w epokach czynu, a za ta k ą uw ażał M ickiewicz epokę sobie w spół czesną 37.
Polscy ekspresjoniści odziedziczyli po M ickiewiczu lekcew ażenie dla język a jako tw o ru racjonalnego, d la g ram aty k i, dla poezji — i k u lt dla słow a-logosu, p rag n ien ie k o m u n ik acji bezpośredniej i bezsłow nej. Nie k o n ty n u o w ali M ickiewiczowskiej „alchem ii języ k o w ej”, w k tó re j u stala on np. znaczenie sam ogłosek i sp ó łg ło sek 38. Nie po djęli jego etym
ologi-32 I b i d e m , s. 397. 33 I b i d e m , s. 396. 34 I b i d e m , t. 8, s. 223. I b i d e m , t. 10, s. 163— 164. 36 I b i d e m , t. 11, s. 404. 37 I b i d e m , s. 23, 35.
38 N ie m o g li zresztą zd rojow cy znać n a jw a żn iejszy ch fra g m en tó w dotyczących tego problem u, bo u k a za ły się on e d rukiem dopiero w W yd an iu S ejm o w y m d zieł M ick iew icza. Otóż M ick iew icz (op. cit., t. 7, s. 253—254) p isze w nich, że „W sa m o g ło sk a ch ob ja w ia się n iew id o m y św ia t m ow y, w sp ółgłosk ach św ia t w id o m y ”. I tak
zacyj; w p raw d zie nie m iały one w arto ści n aukow ej, ale p raw ie w szystkie n u r ty aw angardow e, w ty m i ekspresjonizm niem iecki, m. in. tą drogą dochodziły do lingw istycznej k oncepcji poezji. M ickiew icz-m istyk nie był najlep szy m nauczycielem now ej świadom ości językow ej, a ekspresjoniści n a dod atek okazali się złym i uczniam i: n ie p rze jęli tego, co godziło się przejąć.
J e d n a k pow oływ ali się oni nie ty lk o na M ickiewicza, ale rów nież — i p rzede w szy stk im — na Słowackiego. P rzybyszew ski głosił:
nasz p o lsk i ek sp resjon izm z w sz y stk im i jego u siło w a n ia m i, tęsk n otam i, w s z y s t k im i jego „ m e s h a in e s” p o w sta ł już przed sied em d ziesięciu la ty , a jego n a j d o sto jn iejszy m w y zn a w cą , jego b osk im Jan em C hrzcicielem b y ł — za iste „ipse
deu s, p h ilo so p h u s et o m n i a ” J u liu sz S ło w a c k i39.
T u trz e b a jed n ak uczynić zastrzeżenie: Słow acki by ł niepodw ażalnym a u to ry te te m dla Przybyszew skiego; w ybór takiego a u to ry te tu skierow any był przeciw m łodszym zdrojow com , k tó ry ch bardziej obchodził w spół czesny ekspresjonizm niem iecki 40. Bez zastrzeżeń n au k ę genezyjską Sło w ackiego p rzy ję li też Je rz y H ulew icz i Em il Zegadłowicz. N atom iast J a n S tu r w ie rn y pozostał raczej M ickiewiczowi, a później zw rócił się w y ra ź nie w stro n ę N orw ida.
P rzed g e n e z y jsk a koncepcja języka i poezji w yrażona w pism ach Sło wackiego zbliżona była do d ru giej i trzeciej fo rm uły u k ład u język—m yśl —rzeczyw istość. P rag n ien ie w yrażone w B eniow skim , „aby język giętki / Pow iedział w szystko, co pom yśli głow a”, m a c h a ra k te r p ro g ram u poe tyckiego. In n y c y ta t z tego sam ego u tw o ru zd aje się n a w e t sugerow ać, że języ k m ów i w ięcej, niż pom yśli głowa, że jest w łaśnie p ry m a rn y :
W yraz został przy w yrazie, N ie w ie m czego ch ce? i czego dow odzi? Jako fa je r w e r k z gw iazd k ilk u ty s ię c y C hciałem , ab y się sp a lił — i n ic w ięcćj.
w y b u ch ducha w ś w ie c ie w id o m y m , w — jego w n iśc ie , p — jego w p ły w [...]” itd. „Z rozm aitego o b ja w ien ia się i w p ły w u sam ogłosek d u ch ow ych i lu d zk ich na sp ó łg ło sk i, a stąd z rozm aitego ich kojarzen ia się, p o w sta je cała m o w a ”. R o zw a ża n ia M ick iew icza w ią żą się z bardzo starą trad ycją o rien ta ln o -sem ic k ą (zob. np. l o c k e , op. cit., cz. 1 : D er m a g i s c h e B u c h s ta b e ), która odegrała isto tn ą rolę w ro z w o ju aw a n g a rd o w ej p oezji od m an ieryzm u przez rom an tyzm (np. N o v a lis p od ob n ie tw ierd ził, że „S am ogłosk a jest nieogran iczon ą p otęgą, sp ółgłosk a — m a te r ia łe m ”), A. R im bauda i jego S a m o g ło sk i, R. W agnera, R. G hila T r a k t a t o s ło w ie , S. M a lla r- m égo — aż po aw an g a rd o w ą p oezję w . X X , łączn ie z ek sp resjon izm em n iem ieck im . P o g lą d y te n ie m ia ły w a rto ści n a u k o w ej, a le b o g a ciły św iad om ość języ k o w ą , pro w a d z iły do w y czu cia su b sta n cji języ k o w ej, do p ojm ow an ia p oezji jako d ziałan ia język ow ego.
39 P r z y b y s z e w s k i , E k s p r e s jo n iz m , S ł o w a c k i i „G en ezis z D u ch a” , s. 10.
40 P o słu g u ją c się doktryną S ło w a ck ieg o zw a lcza ł P rzy b y szew sk i k ieru n ek , k tóry
Potw ierd zen ie takiego poglądu z n a jd u je się jeszcze w K r y ty c e k r y t y k i
i literatu ry, gdzie a u to r przez u sta Szekspira w ypow iada sąd, że idea
jest n astęp stw em działania językow ego, nie odw rotn ie 41.
W spom nieć tu trzeb a jeszcze o c h a ra k te ry sty c z n y c h dla w czesnej tw órczości Słowackiego zjaw iskach: o „n astaw ieniu n a cudze słow o”, co było też elem entem gry językow ej, o pierw iastk ach au to tem aty zm u , o ironii ro m antycznej, będącej św iadectw em k re a c y jn e j postaw y autora. W szystko to dało podstaw y do zn an ej w ypow iedzi M ickiewicza, zrazu p rzy ję te j przez Słowackiego z zadow oleniem , iż ta poezja jest „kościołem bez Boga” .
Polscy ekspresjoniści ten etap św iadom ości językow ej pom ijali d y sk re tn y m m ilczeniem , bo, ja k p isałem w yżej, odw oływ ali się do tw ó r czości okresu genezyjskiego. Otóż w tej fazie Słow acki uznaw ał, że istn ieje słowo-logos i słowo ludżkie, poetyckie, k tó re w najlepszym w y p ad k u jest „w y jąk an iem d aw nych p rac ży w ota” , podczas gdy tam to słowo, logos — jest słow em stw arzający m św iat. Słowo ludzkie o ty le ty lk o ma w artość, chociaż nieskończenie niższą od słow a-logosu, o ile z ty m o statn im za chowało jak ąś łączność, ale i w ted y jest „nędznym i bezsilnym kształ te m ” 42. M arzy się Słow ackiem u k o m u n ik acja bez językow a, ale dość zn a m ienne, jest tu p rzy w o ły w an y w zorzec nie m uzyki (bo dźw ięk to jeszcze m ateria), lecz św iatła. D oskonalenie się, uduchow ienie idzie w p arze z u tra tą głosu, ję z y k a 43. Języ k je st bow iem form ą zastygłą, objaw em zleniw ienia ducha. 29 w rześnia 1848 p o eta zapisał w dzienniku:
Język stw o rzy ć narod ow i jest to szatań sk a przysługa. W krótce z form y w yd ob yć się n ie m oże, le n iw ie je duchem — i ła tw o ść tłóm aczen ia się bierze za ob fitość m yśli
Z upełnie inaczej m ów ił Fichte: dopiero języ k d aje narodow i tożsa mość i w lew a w niego życie. In n e było też stanow isko M ickiewicza. W okresie genezyjskim su b stan cja językow a jak b y p rzestaw ała istnieć dla Słowackiego. W sw oich rozw ażaniach nad m etafo rą tra k to w a ł ją jako zja w isko już nie językow e, lecz m istyczne: p e rso n ifik acja i anim izacja są w edług niego św iadectw em p an te izm u i m etem psychozy 45.
41 J. S ł o w a c k i , D zie ła w s z y s t k i e . P od redakcją J. K l e i n e r a . W yd. 2. T. 5. W rocław 1954, s. 128, 110; t. 10 (1957), s. 90. W sp ra w ie tu om aw ian ej zob. też u w a g i M. J a s t r u n a o S ło w a ck im jak o p o ecie form y (W a lk a o słowo. W arszaw a 1973).
42 S ł o w а с к i, op. cit., t. 14 (1957), s. 446.
43 I b i d e m , t. 15 (1955), s. 433; zob. też na s. 436 zn am ien n ą h iera rch iza cję poezji: poezja m uzyczna (Żmija), m alarsk a (B e n i o w s k i ), d uchow a (K s i ą d z M arek).
44 I b i d e m , s. 485.
W parze i w zw iązku z tą zm ian ą koncepcji języka idzie zm iana poe ty k i i koncepcji poezji. W spomnę ty lk o o poglądach na poezję. Słowacki, podobnie ja k M ickiewicz, upodrzędnia ją. Jego zdaniem m a ona sens jedy nie jako narzędzie w alki o cele wyższe. W liście do S ta ttle ra z r. 1848 pisał:
praca m oja ży w a [tj. d ziałaln ość p olityczn a] lep szą jest n iż praca m oja um arła, która już w forem k ach się sw o ich g lin ia n y ch pokazała i n azyw a się poezją m oją 46.
A w innym , do tego sam ego a d resata:
w ierz, że każda sztu k a jest n arzęd ziem otrzym an ym z ła sk i B oga i danym d u ch o w i dla fin a ln eg o celu, to jest d la sp ełn ien ia m isji sw ojej na z ie m i47.
N orw id jako p atro n „ Z d ro ju ” — obok M ickiewicza i Słow ackiego — pojaw iał się od początku, ale był to raczej u k ło n w stro n ę M iriam a, k tó ry w spółpracow ał z g rupą poznańską, niż re z u lta t rzeczyw istej znajom ości tego p isarza i chęci jej w yk o rzy stan ia dla teo rii sztuki ekspresjonistycz- nej. „ Z d ró j” chciał też w pew nej m ierze konty nu ow ać tra d y c ję „C him e r y ” — p u b lik u jąc nieznane noruńdiana. Jed y n ie J a n S tu r, i to w później szym okresie, p rzy jm ie pew ne poglądy N orw ida i — jak się zdaje — za ich pom ocą będzie chciał p rzy tłu m ić w y n atu rzo n ą recepcję m isty k i Sło
w ackiego. W edług S tu ra:
B y zrozu m ieć ek sp resję, w arto stu d io w a ć N orw id a. B y zrozum ieć N orw id a, w a rto stu d io w a ć ek sp resję 48.
Św iadom ość językow a i poetycka N orw ida b y ła n ajb ard ziej — w po ró w n a n iu do innych polskich tw órców ro m a n ty zm u — rozw inięta i do pew nego stopnia w spółbieżna z ówczesną m yślą europejską 49. A le ciągłe
46 J. S ł o w a c k i , Dzieła. Pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . T. 14. W rocław 1952, s. 267.
47 I b i d e m , s. 251.
48 J. S t u r , N a p rz e ło m ie . O n o w e j i s t a r e j poezji. L w ó w 1921, s. 150. C y to w a ny fra g m en t p o ja w ił się n a jp ierw w „Zdroju” (t. 11 (1920), z. 5, 6). W y d a je się, że w p o d jęciu przez S tura trad ycji N orw id a dopatrzyć się m ożna a k cen tó w p o le m ic z n ych: 1) p rzeciw trad ycji S ło w a ck ieg o , z której w yp row ad zan o pogardę d la form y, program zu p ełn eg o u d u ch o w ien ia sztuki; 2) p rzeciw trad ycji M ick iew icza i S ło w a ck ieg o , z k tórej w y p row ad zan o w n io sek o u p rzy w ilejo w a n ej p ozycji P o lsk i w roz w o ju św ia ta (Stur p r z e c iw sta w ia ł np. p o lsk o-ogóln olu d zk ą W a n d ę N o rw id a —
W a n d z i e W ysp iań sk iego, która b y ła ty lk o polska); 3) przeciw p sych ologizm ow i,
o k tó ry osk arżał później K osid ow sk iego.
49 W yd aje się jed n ak p rzesadą sąd, iż w y p rzed za ł on pod tym w z g lę d e m M al- la rm ég o czy E liota (zob. J. W. G o m u 1 i с к i, N o r w i d — p o e ta e u ro p e jsk i. „N ow a K u ltu ra ” 1958, nr 22) lu b też — że w C z ę s t o c h o w s k ic h w ie r s z a c h w y p rzed ził S a
m o g ł o s k i R i m b a u d a (zob. M. Ż u r o w s k i , N o r w i d i G a u tier . W: N o w e stu d ia o N o r w id z i e . W arszaw a 1961).
rw an ie się tra d y c ji w Polsce spraw iło, że m im o pow tórnego odkrycia N or w ida przez M iriam a, mimo że i P ozn ań niem ało dał norw idologii, oddzia ły w an ie tego p isarza i m yśliciela, jego św iadom ości językow ej było zni kom e. O pierając się na ty c h tek stach , k tó re ju ż w te d y znano, świadom ość tę ta k m ożna zarysow ać:
Po pierw sze, N orw id rozum iał konieczność zew nętrznego oglądu języ ka i d ostrzegał jego substancjalność, przedm iotów ość. Była to ogólna zasada form ułow ana następująco:
„ N i e z n a m r ę k i , p o k ą d r ę k ą r o b i ę ,
A n i o k a , g d y s i l n i e w p r z e d m i o t s i ę z a p a t r z ę ”. Z aiste — b y ć a k torem trza i być w teatrze...
O d e r w a ć s i ę o d s i e b i e i w e j ś ć w s i e b i e [...] ®°.
W śród słów w yróżniał jednoznaczne i zarazem k o n k retn e, „kiedy p i sarz sta ra się unikn ąć sty lu przez uszanow anie dla rzeczy opisyw anej, a z siebie sam ej zu pełnej i za jm u ją c e j” 51. Słow a te są „w ierne ja k pod pisy świadków, k tó rzy pisać nie um iejąc, znakam i krzyża n iek ształtn ie nakreślonego podpisują się” 52. Chodzi t u o język d en o tu jący w sposób m ożliw ie czysty, bez konotacji, o jęz y k „przezroczy sty ”. Z tak im językiem i tak im i słow am i opozycyjnie sprzężony jest język k o no tacy jny , polise- m iczny i w sk azu jący na siebie samego. Tw orzą go słow a — jak je w pew nym okresie N orw id nazyw a — „b iałe”, w k tó ry c h dzieje się d ram a t dialektycznie połączonych przeciw ieństw sem antycznych. Z ow ym d ra
m atem wiąże się też proces percepcji słow a: coraz w nikliw sze jego poz n a w a n ie prow adzi w końcu nie do ro zjaśnienia, lecz do zaciem nienia. Tę granicę m iędzy jeszcze poznaw aniem a ju ż zaciem nianiem nazyw a N or w id „ m ianow nikow aniem filologicznym ”.
D ram at „białych słów ” u jaw n ia się p rzez etym ologizację, ale in n ą niż etym ologizacja u p raw ia n a przez M ickiewicza. Bliższa je s t ona H um bol dtow i, k tó ry m ów ił, że np. w ypow iedzenie słow a W o l k e u ru ch am ia nowe
znaczenia przyw ołane w alorem brzm ieniow ym : W o g e , W e l l e , W ä l z e n , W i n d , W e h e n , W a l d , a z kolei te n sam d esy g n at w różnych językach, dla tego że inaczej brzm i, m a inne nieco znaczenie: „gdy ktoś w ym aw ia
Ы л о с , e q u u s i P f e r d , nie m ówi całkiem dokładnie tego sam ego” 53. P rz y k ładem N orw idow skiego „białego słow a” jest choćby „głąb”, w k tó rej pobrzm iew a i „ k łą b ” z konotacjam i: ziem ia, czerń, splątanie, zad —
50 C. K. N o r w i d , P ism a w y b r a n e . T. 2. W arszaw a 1968, s. 257. 51 I b i d e m , t. 4, s. 34.
52 I b i d e m , s. 45.
53 Cyt. za: K o p c z y ń s k a , „ P oezja j e s t s z t u k ą p r z e z j ę z y k ”, s. 81. — B yć m oże podobnie m y ś la ł N orw id , gd y m ó w ił (o p . cit., t. 2, s. 269— 270), że n ie podobna p isać po h ebrajsku fe lie to n ó w , po fran cu sk u p sa lm ó w , po ła c in ie sag sk a n d y n a w
i „gołąb” z 'konotacjam i opozycyjnym i: niebo, biel, lin ia prosta (lotu) itd. N orw id pisze po pro stu : „g ł ą b w szelka je st to i k ł ą b , i g o ł ą b ” 54. Być m oże w ty m w y p a d k u N orw id idzie za sugestiam i etym ologicznym i J a n a N epom ucena K am ińskiego, ale że etym ologizacja nie jest konieczna dla w ydobycia d ra m a tu słowa, że w y starczy zbieżność brzm ieniow a, św iadczy opozycja: „ro d a k ”— „ro b a k ” . W określonej sy tu acji — N orw id ją p rzed staw ia — zbieżność ta pow oduje przeniesienie znaczenia „ ro b a k a ” na „ ro d ak a” 55. Podobnie ja k H um boldt, w sk azu je też, że g reck ie „k aló s”, łacińskie „ p u lc h e r” , niem ieckie „Schöne” i polskie „piękno” znaczą co innego, bo b rzm ien ie ty ch w yrazów p rzy ciąg a n iejak o różne znaczenia 56. M ożna w ięc uznać, że N orw id dopuszczał m yśl, iż język s te ru je m yślą i poznaniem św iata, jest sy stem em m o delującym . N aw et jeszcze w ięcej: k sz ta łtu je rzeczyw istość. W skazuje bow iem N orw id n a d ra m a t opozycji w łaciń sk ich odpow iednikach w y ra z u Słow ianin: „Sclavus”— „Slavus”, za k tó ry m i idą opozycyjne konotacje: „słab y ”— „sław ny ” , i stw ierdza: „Tu je st k lu cz tajem n icy , tu dw uznaczność m ow y” 57. N orw id przypuszcza, iż ta niestab iln o ść znaczenia opóźniła rozwój Słow ian — a i do dzisiaj, ubo lew a, zachow ała się „u Słow ian lu źn a n iestateczn o ść” 58.
Języ k o w e rozum ienie poezji prow adzi w k onsekw encji do zasady po- średniości. Poezja nie pow inna b y ć tożsam a ze św iatem , lecz m a tw o rzyć k o n stru k c ję hom ologiczną w zględem niego. W szkicu Milczenie N orw id b u d u je teorię czegoś w ro d zaju p raw a pow szechnej analogii (jak później sym boliści), p osługując się nazw am i „p rzy b liżen ie” , „p arab o la”, „m ono- lo g -n ie u sta n n ie -się -p a ra b o lizu ją c y ”. Z tego rów nież w ynika, że praw em jęz y k a poetyckiego jest w ieloznaczność, aluzyjność, przem ilczenie.
Inaczej też niż M ickiewicz i Słow acki — N orw id ceni form ę: ona jest źródłem piękna, ta k ja k tre ść źródłem d o b ra (Pro m eth idio n ); h a rm o n ijn e ich zespolenie d a je p raw d ziw ą sztukę. P olska je st k ra je m pokrzyw dzonej fo rm y i p rze ro stu ducha, a d u c h bez fo rm y je st upiorem , p rzy ty m ce chuje się niekom unikow alnością. To się m ści n a Polakach. W skutek tego w łaśnie u nas „C iągu nie m a i toku, lecz — fazy i d rg a n ia ” 59. P ra g n ą ł też N orw id w yzw olenia poezji ze służb jej obcych. Je j zadaniem jest być sztuką. Tylko niedow ład d z ie n n ik arstw a i działań społecznych spraw ił, że obciążono poezję zadaniam i niezgodnym i z jej isto tą (W stę p do „Vade-
-m ecurn”). 54 N o r w i d , op. cit., t. 4, s. 49. 55 I b i d e m , s. 55. 56 I b i d e m , t. 4, s. 372—373. 57 I b i d e m , t. 2, s. 274. 58 I b i d e m , s. 276. 59 I b i d e m , s. 270.
Z tego bogactw a zdrojow cy w zięli niew iele, ze św iadom ości język o wej — p ra w ie nic. Rozm inęli się z N orw idem . O n sam w yczułby w tym ironię h isto rii godną opisania w Białych kwiatach, bo m ówił, że „Ciągu nie m a i toku, lecz — fazy i d rg a n ia ” — i o bjęty został w łasny m p r a widłem .
Inaczej było w Niemczech. P ew ien ty p św iadom ości językow ej pie lęgnow ano tam bez p rz e rw y i przekazyw ano z pokolenia na pokolenie — aż do ekspresjonizm u i współczesności. S chopenhauer, W agner, N ietzsche — ta trójca, sprzężona w ew nętrzn ie zarów no o d pychaniem ja k i p rz y c ią ganiem , także przygotow yw ała św iadom ość językow ą ekspresjonizm u. W spólny dla niej b y ł w zorzec m uzyki jako języ k a idealnego, z a in tere so w anie w arstw ą brzm ieniow ą. W edług S chopenhauera stosunék m iędzy językiem , m uzyką i rzeczyw istością u kłada się na zasadzie rozróżnień scholastycznych: język to universalia post rem, m uzyka -— universalia
ante rem, rzeczyw istość — universalia in re 60. M uzyka m a tę wyższość
nad językiem i n ad poezją, że bezpośrednio ukazuje zasadę św iata: wolę i uczucie. A'le język poetycki może się do niej zbliżyć przez ry tm i rym . ry tm bowiem jest zjaw iskiem istn iejący m w czasie, a w ięc ante rem; poza ty m w raz z ry m em stanow i elem en t m uzyczny języka poetyckiego, istn ieje sam dla siebie, m a sw oje znaczenie, k tó re jest p o k rew n e m uzyce, nie jest środkiem dla w y rażan ia sen su s łó w 61. S cho pen hau er dopuszcza istnienie poezji, k tó ra znaczy ty lk o w a rstw ą brzm ieniow ą; odw ołuje się do jeszcze jednego sposobu p rzełam y w an ia ograniczeń języka potocznego, polega on na zrezygnow aniu z ciągłości logicznej na rzecz serii szybko po sobie n astęp ujący ch obrazów podporządkow anych jedn ej to n acji n a strojow ej. P rz y k ła d y tej tech n ik i widzi w n iek tó ry ch w ierszach H oracego, Goethego, a przede w szystkim P e t r a r k i 62
N ajdobitniej jed n ak próba uszlach etn ien ia poezji przez m uzykę — próba rozum iana zarów no jako w yeksponow anie elem entów brzm ien io w ych języ k a ja k i skojarzenie poezji z m uzyką in stru m e n ta ln ą — w y stępuje u R icharda W agnera. W ychodzi on z założenia, że taniec, m uzyka i poezja b y ły niegdyś ze sobą ściśle połączone, ale później k ażda z tych sztuk poszła w łasn ą drogą. Zaw ażyło to u jem nie na języ k u poezji, k tó ry stracił swą moc tw órczą, zaczął opisyw ać, mówić pośrednio 63. S ta n ago n a ln y to sy tu acja współczesna, gdy poezja nie jest już m ów iona, lecz za
60 A. S c h o p e n h a u e r , Die W e l t als W ille und V o rstellung. W: S ä m t li c h e
W e r k e in fü n f Bänden. T. 1. L eip zig b. r., s. 357.
61 I b i d e m , t. 2, s. 1200.
e2 I b i d e m , s. 1200— 1201, 1203— 1204.
63 R. W a g n e r , G e s a m m e l t e S c h r i f te n und Dichtu ngen. T. 3. L eip zig b. r., s. 105.
pisyw ana i czytana. Odrodzenie m oże przy jść tylko poprzez zaktyw izo w anie w a rstw y 'brzm ieniow ej.
M ow a d źw ięk ó w jest początk iem i k oń cem m o w y sło w n ej, jak u czu cie początk iem i k oń cem rozum u, m it p oczątk iem i k oń cem h istorii, lir y k a p o czątk iem i k ońcem p o e z ji64.
O tym , ja k z m ow y dźwięków pow stał język słow ny sko nw en cjon ali zow any i ja k od tego języka n ależy wrócić do m owy dźwięków', pisze W agner w dużej rozpraw ie Oper und, Drama. P o w tarza tu daw ny pogląd, że p ierw o tn a mowa dźwięków b y ła sam ogłoskow a i w yrażała czyste sta ny uczuciowe 65. A by jed n ak określić, w obec jak ich przedm iotów te stan y się pojaw iają, trzeb a było sam ogłoskę w nagłosie bądź wygłosie opatrzy ć spółgłoską, k tó ra m iała w skazyw ać na przedm iot. Tak pow stały rdzenie, a z nich — m owa 66. Rdzenie te m iały pew ną w ażną i tw órczą właściwość: nie b y ły znakam i a rb itra ln y m i, lecz w sposób konieczny p rzy legały do przedm iotu i a u ry uczuciowej przez niego e w o k o w a n e j67. M iały p rzy ty m c h a ra k te r znaku n a ty le in tersu b iek ty w n eg o , że b y ły kom unikow al- ne. To z kolei — pisze dalej W agner — um ożliw iło po etyck ie uporządko w anie m ow y n a zasadzie a lite ra cy jn e j („Stabreim”), co daw ało w ielorakie korzyści: z jedn ej strony, wiele rd zen i oznaczających różne przedm ioty m ożna było uszeregow ać w edług określonego porządku uczuciowego, z drugiej — różne uczucia w edług p o rząd ku przedm iotow ego. B yło to więc w gruncie rzeczy działanie m etafo ryczn e zdążające do uw ieloznacz- nienia w iersza — czy może lepiej: zachow ujące p ierw o tn ą w ieloznaczność dzięki stałem u przepływ ow i w artości. „Stabreim ” był ciągłym ru ch em m iędzy em ocjonalno-sem antyczną jednością a wielością. Poza tym : wiersz a lite ra c y jn y tw orzył o kreśloną w artość m uzyczną, m elodyczną.
Później jed n a k rdzenie zatraciły swój bezpośredni związek z określa nym i przedm iotam i, p rze stały w yrażać uczucia, stały się k o n w en cjo n al nym i znakam i. Poezja rato w a ła się zw rotem do ry tm ik i przez m e tru m i do m elodyki przez rym , ale — zdaniem W agnera — są to form y obce duchow i języka niem ieckiego. Na szczęście język niem iecki zachow ał coś, co u tra c iły języki włoski czy francu sk i: ak cen t na sylabie rd zen n ej. Otóż przez ry tm ik ę .i m elodykę akcentow anych rdzeni m ożliw y jest pow rót do m ow y dźwięków. W spółczesny poeta (W agner m yśli tu o sobie), po w róciw szy do rd zen ia jako zasady, pow raca rów nocześnie do daw nego
64 I b i d e m , t. 4, s. 91. 65 I b i d e m , s. 92. 66 I b i d e m , s. 93.
67 C ały ten w y w ó d p rzytoczon y jest tu ty lk o jako przykład ok reślon ej św ia d o m ości języ k o w ej, n ie jako obraz stan u fak tyczn ego, c iek a w e jednak, że w sp ó łczesn a p sy ch o lin g w isty k a w sposób ek sp ery m en ta ln y popiera tezę o n iek o n w en cjo n a ln o ści zn ak ów języ k o w y ch (zob. np. R. B r o w n , P s y c h o li n g u is ti c s . S e l e c t e d P a p ers. N ew Y ork 1970, zw łaszcza rozpraw a P h o n etic S y m b o l i s m in N a tu ra l Languages).
prześw iadczenia, że sam ogłoska jest duszą, ciałem zaś, ty m , co „ o g ran i cza ów nieskończenie p ły n n y p ierw ia ste k ” sam ogłoski, co n a d a je jej sens — spółgłoska. Tw órca rozpoznaje rd zeń jako po dstaw ow ą jed no stkę zm ysłow o-um ysłow ą języka i uśw iadam ia sobie, że działan ie poetyckie to przede w szystkim u stalenie porządk u tej jed no stk i. P o w ra c a w ięc do w ersy fik acji a lite ra cy jn e j, k tó ra u ru ch am ia przepły w w artości, g rę m ię dzy jednością a wielością. To, co rozum ow o jest całkiem od ręb ne — po w iązane jest w a rstw ą b rzm ieniow ą w iersza. D latego W ag ner zw raca się z p ate ty cz n y m apelem do poetów , b y zaw ierzyli słuchow i i dźwiękowi, k tó re je d y n ie zdolne są ożywić poezję 68.
W reszcie F rie d ric h Nietzsche. E kspresjoniści p rzeciw staw iali się m u, ale przez to b y li z nim pow iązani. Z a ra tu strę chcieli zastąp ić C hrystusem , nadczłow ieka — żebrakiem , rasę panów — m a s ą 69, ale fascynow ała ich tec h n ik a pisarsk a Nietzschego. G ottfried B en n po la ta c h już, z a sta n aw ia jąc się n ad różn y m i zw iązkam i ekspresjonistów z tra d y c ją , powie:
Co do nas, n aszym zap leczem b y ł N ietzsch e: rozedrzeć sw o ją w e w n ętrzn ą is to tę słow am i, dążyć do w y ra żen ia sieb ie, sfo rm u ło w a n ia , o ślep ien ia , o lś n ie n ia, bez w zg lęd u na ryzyk o i w y n ik i, w y g a sić treść na rzecz ek sp resji — to b y ło p rzecież isto tą jego egzystencji™ .
Czy tak było rzeczyw iście? N ajbezpieczniej odpowiedzieć: było i tak. W Narodzinach tragedii w y odrębnia N ietzsche d w a języki: apollińsko- epiczny, którego p rzy k ła d y daje Hom er, i dionizy jsko -liry czny , rep re z en tow any przez Archilocha. Otóż te n d ru g i jęz y k rodzi się z m u zyk i w ten sposób, że w pew nym m om encie m uzyczny n astró j (tu N ietzsche powo łu je się na Schillera) zn ajd u je swój w yraz w apollińskich jed n a k obra zach. Języ k liry k i jest więc zależny od m uzyki, ale n ie o dw ro tnie. Je st też czymś pośrednim , bo jego związek z p raje d n ią m a c h a ra k te r sym bo liczny, zaś m uzyka po p ro stu jest tą p raje d n ią 71. Z tego w y n ik a ją okre ślone w nioski: tylko m uzyka dociera do p raw d y , język — nie. J e st on p ew nym sposobem bycia w świecie, um ożliw ia nam egzystencję, p o rząd k u je rzeczyw istość, a może n aw et ją stw arza. Nasze m yślenie, do strze ganie problem ów , filozofow anie — to w szystko w yn ika z n arz u c e n ia św ia tu sch em atu językow ego. D ostrzegam y ty lk o to, co może być zw erbalizo w ane 72, p o trafim y bow iem zrozum ieć*tylko św iat przez siebie stw orzony 73.
Nasz św iatopogląd nie zależy od poznania p raw d y , ale od tego np., że
68 W a g n e r , op. cit., t. 4, s. 133.
69 Zob. S о к e 1, op. cit., cz. 2: D er n e u e M ensch — A n t i - Z a r a t h u s t r a . 70 B e n n , op. cit., s. 10.
71 F. N i e t z s c h e , D ie G e b u r t d e r T ragödie. D er G rie c h isc h e S ta a t . S tu ttg a rt 1939, s. 67, 76. N ie k orzystam z o p u b lik ow an ych p o lsk ich p rzek ła d ó w d z ie ł N ie tzsch ego, gdyż oparte one b y ły na w y d a n ia ch n iep op raw n ych .
72 F. N i e t z s c h e , D e r W ille z u r Macht. S tu ttg a rt 1939, s. 358. 73 I b i d e m , s. 344.
w g ram aty ce języków in do euro p ejsk ich rozw inęło się pojęcie podm iotu czynności. W językach, k tó ry c h rozw ój jest in n y , n ieuch ron nie in n y jest też św iatopogląd. A w ięc słow o — to złuda czy — ja k p ięk nie m ów i N ietzsche — „linia ho ry zo n tu naszego p o znania” , ale nie p ra w d a 74. P ra w da zresztą nie istn ieje, jest ona bow iem ty lk o w y kład nik iem woli mocy. O czywiście tk w i w ty m p ew n a sprzeczność, bo jeśli nie ma p raw d y , w te d y słowo nie m a p u n k tu odniesienia i nie m oże b y ć ani praw dziw e, ani fał szywe. W in n y m jed n a k m iejscu czytam y, że p raw d a istn ieje, ale je st straszn a, m ordercza. S ztu ka (a w ięc i język) b ro n ią n as p rze d n ią 75. Tak więc słowo jest dw uw artościow e: jest kłam stw em , ale i m aską ochron ną; naszym w ytw orem , w k tó ry m rozpoznajem y siebie, i schem atem p rzy ję ty m w raz z system em języ k o w ym 76.
Twórczość F ried rich a N ietzschego należy do epoki k rzy żu jący ch się n u rtó w : n atu ralizm u , im presjonizm u, neorom antyzm u. M imo różnic — w szystkie one cechow ały się dużym zainteresow aniem pro b lem aty k ą jęz y kow ą i, co trochę zask ak u je — p rzek azały ekspresjonizm ow i niem ieckiem u określone koncepcje. Choćby n atu ralizm . Z pom ysłów A rn a Holza (przed staw ię je niżej) w y sn u ta została ekspresjonistyezm a te o ria języ ka i poezji w k ręg u „D er S tu rm ”. R om antyczną w g ru n cie rzeczy koncepcję języka liry k i konty n uo w ał in n y n a tu ra lis ta , Ju liu s H a r t 77. W ydaje się jednak, że now ą jakość św iadom ości językow ej p rzy n iósł im presjonizm . O drzucił on bow iem n a tu ra listy c z n e ro zu m ien ie p ra w d y jako zjaw iska ob iek ty w nego, w prow adzając n a jej m iejsce su b iek ty w n ą p raw d ę w rażeń, co było zgodne z założeniam i E rn sta M acha 78. Nowa koncep cja języka m iała więc c h a ra k te r psychologiczny, co w p rak ty c e u sp raw iedliw iało w szystkie e k sp ery m en ty i łam anie norm : w szak w ie rn y m trz e b a b y ło być tylk o w łasnym w rażeniom . „R ew olucja językow a” zaczęła się w ty m w łaśnie m om encie. Człowiek znalazł się sam n a sam ze swoim językiem , odcięty od reszty św iata.
Im presjonizm podw ażał w arto ść języ k a jako środ ka kom unikacji. N a j pełniej tę now ą św iadom ość w y raził n a przełom ie w ieków sły n n y dzisiaj
74 F. N i e t z s c h e , J e n s e i ts v o n G u t u n d Böse. S tu ttg a rt 1940, s. 27—28. Zob. tak że D e r W ille z u r M a ch t, s. 337.
75 N i e t z s c h e , D e r W i ll e z u r M a ch t, s. 554.
76 S ło w o -m a sk a jest w a żn y m e le m e n te m k on cep cji języ k o w y ch N ietzsch ego. Zob. N i e t z s c h e , J e n s e i ts v o n G u t u n d Böse , s. 50, 226. Zob. także: E. B e r t r a m , N ietz sch e. B e r lin 1929, s. 126 n.
77 J. H a r t , D e r K a m p f u m d i e F o r m in d e r z e itg e n ö s s is c h e n D ichtu ng. „K ri tisch es Jah rb u ch ” 1890, z. 2. — In fo rm a cję tę zaczerp n ąłem z: J. H r y ń c z u k ,
P o g lą d y e s t e t y c z n e n a t u r a l i s t ó w n ie m ie c k i c h . W rocław 1968, s. 109.
78 N a zw ią zk i E. M acha z im p resjo n izm em w sk a zu ją m. in.: R. H a m a n n , D e r
I m p r e s s io n is m u s in L e b e n u n d K u n s t . K ö ln 1907. — K. F r i e d e m a n n , Die R olle d e s E rzä h lers in d e r Epik . L eip zig 1910. — O. W a l z e l , G e h a lt u n d G e sta lt. B e r
L ist lorda Chandos H ugona von H o fm an nsth ala. C zytam y w nim w yzna
nie bohatera:
S tra ciłem ca łk o w icie zd oln ość sp ójn ego m y ślen ia czy m ó w ien ia o czy m k olw iek... ab stra k cy jn e sło w a , k tó ry m i się jed n ak zgod n ie z n atu rą języ k m u si p osłu giw ać, aby w y p o w ied zieć ja k ik o lw ie k sąd, rozpadają m i się w u stach jak z b u tw ia łe grzyby... W szystk o rozpada m i się na k a w a łk i, te k a w a łk i zno w u na k a w a łk i i n ic już n ie daje się sc a lić p o jęciem 79.
Z tego p u n k tu św iadom ości p ro w ad ziły dw ie drogi: jed n a do m ilcze nia (tę w łaśnie w yb iera b o h a te r L istu), dru g a do „ liry k i ab so lu tn e j”.
W ty m sam ym m niej więcej czasie rozpoznaniem te j dru g iej m ożli wości zajął się C h ristian M orgenstern, k tó ry też tw ierdził, że jęz y k jest tw o rem dow olnym , a rb itra ln y m i z tej przyczyny nasze pojęcie św iata um ożliw ione przez języ k jest tak że całkow icie d o w o ln e 80. G roteskow e
G algenlieder z 1905 r. w raz z ró w n ie groteskow ym i k o m en tarzam i są
p rak ty czn y m w yciągnięciem w niosków z tego sądu. Das grosse Lalula tak się zaczyna:
K r o k l o k w a f z i ? S e m e m e m i ! S e io k r o n tr o — prafrip o lo :
i _
Bifzi, b a jz i; hu la lem i: q u a sti b ast bo... L alu lalu lalu la!
Je st to oczywiście czysta gra dźw ięków , ale w k o m entarzach a u to r rzecz różnie objaśnia: raz, że to zapis końców ki szachow ej; w innym m iejscu, że to pieśń o szubienicy, a odczytanie jej jako końców ki szacho wej jest rozw iązaniem ubocznym 81.
O stateczne k o n sekw encje owego stan o w isk a p rzedstaw ia jed n ak u tw ó r
Fisches N achtgesang, k tó ry tak w ygląda:
W KJ 'U KJ KJ 'U 'U 'U W KJ KJ w w
— i opatrzony jest kom entarzem : „najgłębszy niem iecki p o em at” 82.
79 Cyt. za: W. H ö c k , L y r i k — S p r a c h e — Philosophie . W: F o rm e n h e u ti g e r
L y r i k . M ünchen 1969, s. 67.
80 Ch. M o r g e n s t e r n , G e s a m m e l t e W e r k e . M ünchen 1972, s. 391. 81 I b i d e m , s. 226, 228.
Das grosse Lalula M orgensterna było przede w szystkim zabaw ą, ale
do podobnych rez u lta tó w p ro w ad ziła w ia ra w możliwość znalezienia ję zyka pierw otnego, języka-zaklęcia. Else L ask er-S ch ü ler w to m ik u z ro k u 1902 zam ieściła w iersz E lb a n a ff :
M in sa lih ihi w a li k in ahu R abi h a fim a n
fi is bah i la hu fassu n [itd.]
oraz uznała, że jest on przypom nieniem p rajęzy k a m isty czn o-azjatyc- kiego, n aw et później p rzetłum aczyła go na n ie m ie c k i83. Podobne k o n cepcje nieobce b y ły S tefanow i G eorgem u: w w ierszu U rsprünge z tom u
S ie b e n te n R ing także przedstaw ia on sw oje w yobrażenie prajęzyk a.
W k ręg u Georgego i jego czasopisma „ B lä tte r fü r die K u n s t” p o w sta ła n ajw ażniejsza n eo rom antyczna koncepcja poezji i języka poetyckiego, naw iązu jąca do Novalisa, H ö lderlina i Je a n -P a u la . Głosiła ona k u lt fo r m y i hasło „sztuka dla sz tu k i” . A rty sta jest w edług niej k rea to re m stw a rzający m za pom ocą języ k a o d ręb n y św iat piękna, P ięk n a obiektyw nego, zdepersonalizow anego i odprzedm iotow ionego. Ję zy k poety cki nie m iał być bow iem m ową uczuć; uczucia są ty lko m a te ria łe m poetyckim . D oj rze w ają one do sztuki w ted y dopiero, gdy są zobiektyw izow ane i u p rzed m iotow ione przez św iadom ą obróbkę językow ą i brzm ieniow ą. Pisano w „ B lä tte r fü r die K u n s t” :
W iersz jest n a jw y ższy m , osta teczn y m w y ra zem jak iegoś dziania się: n ie o d tw o rzen iem p ew n ej m y śli, lecz nastrojem . To, co w y w iera w ra żen ie w m a la r s tw ie — to podział, lin ia, kolor; w poezji: w yb ór, m iara i d źw ięk. L u dzie c h ę tn ie szukają w w ierszu tego, co nazyw a się w ła śc iw y m sen sem . S ą jak m a łp y , które za w sze sięgają ręk am i poza lu stro, jakby za nim b yło coś do u c h w y cen ia 84.
T aka koncepcja języ k a poetyckiego i poezji w y daje się sprzeczna z za łożeniam i ekspresjonizm u. Je st ta k a w istocie, jeśli brać pod uw agę jego ak ty w isty czn y odłam , ale przecież Edschm id wysoko ocenia Georgego, i to w łaśnie za to, że położył n acisk na form ę poetycką:
N ie m ożna już b y ło po G eorgem zapom nieć, że w ie lk a form a jest niezb ęd n a w d ziele sztuki. N ie m ożna już b y ło — przez le n istw o — fo to g ra fo w a ć r zeczy w isto ści, z o sp ałym i sen ty m en ta m i sięg a ć po ce le p o e ty c k ie 85.
W Polsce lite ra tu ra przełom u X IX i XX w. zapoczątkow ała now ą świadom ość poetycką, z k tó rej w y ra sta ły późniejsze n u r ty aw angardow e lat m iędzyw ojennych, naw et te, k tó re program ow o odcinały się od mo
83 H. P o l i t z e r , Else L a s k e r Sch ü ler. W zbiorze: E x p r e s s io n is m u s als L i t e
r atur, s. 216— 217.
84 Cyt. za zbiorem : D ich tu n g und D ic h te r d e r G e g e n w a r t. P r o b e n u n d U rte ile . M ünchen 19.27, s. 194.
85 K. E d s c h m i d , Ü b e r d e n E x p r e s s io n is m u s in d e r L i t e r a t u r u n d die neue