• Nie Znaleziono Wyników

Matwiej Bezkiszkin i ostatnia faza powstania styczniowego w Opoczyńskiem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Matwiej Bezkiszkin i ostatnia faza powstania styczniowego w Opoczyńskiem"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W IT O L D D Ą B K O W S K )

M a tw ie j B e z k isz k in i ostatnia faza pow stania styczniow ego w O p o c z y ń sk ie m

Pół w iek u te m u w przedm ow ie do p rac y pośw ięconej w łosko-pol­

skiem u boh atero w i 1863 rok u , w zyw ał Żerom ski, a b y podobnie „w szyst­

kie m ogiły przychodniów do naszej, przeg ran ej wówczas, spraw y, kon­

dotierów zagubionego w puszczy p ow stania, prześw ietlić la ta rn ią w ol­

ności” i. N aw iązując do powyższego, a w n iczym nieprzedaw nionego apelu, nin iejszy szkic p rzed staw ia sy lw etk ę jednego z ty c h kondotierów wolności — M atw ieja B ezkiszkina.

O pow stańczej jego działalności w iedziało się dotąd niew iele, a znacz­

nie m niej od a u to ra „W iernej rz e k i”, 'który „w e w czesnej m łodości, na ławie rosyjskiego g im n azju m [pisał o B ezkiszkinie] długi poem at w y­

sn u ty z klechd dom owych, opow ieści ludzi pro sty ch, w ieści sek retn y ch naszych lasów kieleckich ” 2.

N iedokończony p o em at p rze p a d ł gdzieś, jak p rze p a d ły n ieu trw a lo n e pismem, owe „opowieści lu d zi p ro sty c h ”, chłopów i w yro b nik ów opo­

czyńskich, co w alczyli w p o lsk im p o w stan iu pod rozkazam i rosyjskiego oficera. A że i w zn an ej dotąd spuściźnie p a m ię tn ik a rsk ie j 1863 ro k u brak bodaj w zm ianki o Bezkiszkinie, więc pozostaw ał postacią p raw ie nieznaną. Dopiero po stu latach, w p racach pośw ięconych p o lsk o -ro sy j­

skim zw iązkom rew o lu cy jn y m , przy p o m n ieli go P. Ł o s s o w s к i i Z. M ł y n a r s k i , a na stę p n ie W. D j a k o w i I. M i l l e r 3. P ierw si przebadali arch iw a polskie, d ru d z y rosyjskie, p rzy czym doszli do jed­

nego m n iej w ięcej w niosku, że wobec n ie odnalezienia a k t śledztw a udziału Bezkiszkina w pow staniu n ie podobna odtw orzyć. S p raw a m ogła więc w ydaw ać się beznadziejna. Tym czasem niespodzianie tra fiły w u biegłym ro k u do m ych rą k niezn an e ręk o p iśm ien n e w spom nienia pow stańca Franciszka W ojciechow skiego i W nich zaś znalazła się garść poszukiw anych w iadom ości o Bezkiszkinie. R zucają one św iatło na o sta t­

ni, najw ażn iejszy с dci пёк jego pow stańczej drogi, pobudzając do prze­

analizow ania znanych u p rzed n io faktów .

Poza p ow stań czy okres sięgnąć w iele nie m ożna, gdyż o pochodzeniu, dacie i m iejscu urodzin B ezkiszkina nie udało się M illerow i odnaleźć żadnych wiadom ości. P ozostaje jeden, lecz w iele m ów iący, a pod an y

1 W przedm owie do pracy K. F i r l e j - B i e l a ń s k i e j , N ullo i jego to w a ­ rzysze, W arszawa 1923, s. IV.

2 Tamże.

3 P. Ł o s s o w s k i , Z. M ł y n a r s k i , R osjanie, U kraiń cy i B iałorusini w p o ­ wstaniu styczn io w ym , W rocław 1955, s. 118 п.; W. D j a k o w , I. M i l l e r , Ruch rew olu cyjn y w arm ii ro sy jsk ie j a pow stan ie styczn iow e, W rocław 1967, s. 277 nn.

4 Sw oje wspom nienia spisał W ojciechowski koło roku 1917, dla prezesa R a­

domskiego Koła W eteranów 1863 r. Józefa Wojdackiego. Po śm ierci tegoż znalazły SlÇ w posiadaniu kustosza radom skiego muzeum W iktora Paszkowskiego, a później u jego syna w W arszawie. Stam tąd w roku 1975 w róoiły do Radomia na ręce Michała Osińskiego, który udzielił ich autorowi niniejszego szkicu.

p r z e g l ą d h i s t o r y c z n y , t o m l x v i i i , 1977 zesz. 3.

(3)

4 7 2 W ITOLD D Ą BROW SKI

przez S tupnickiego szczegół, że m atk a M atw ieja była P o l k ą 5. N atom iast o n au k a ch jak ie po b ierał i przeb ieg u słu żby w ojskow ej — odbyw anej praw dopodobnie n a K au k azie 6 nic n ie w iadom o.

P ie rw sz y ra z sp o ty k am y B ezkiszkina dopiero w ro k u 1860, jako po­

ru cz n ik a w b ry g ad zie stra ż y g raniczn ej w Zaw ichoście. O pow odach, dla k tó ry c h opuścił służbę w lin ii ab y znaleźć się w stra ż y gran iczn ej w Kró­

lestw ie snuć m ożna jed y n ie dom ysły. U pow ażnia zaś do nidh niezw ykły dokum ent, n a ja k i n a tr a fił M ille r 7. J e s t to n o ta tk a o piśm ie, które sk ro m n y p o ru cz n ik B ezkiszkin pozw olił sobie skierow ać do sam ego cesa­

rza A lek san d ra II. Chodziło m u o przeciw działanie w ro g im uczuciom n a ra sta ją c y m m iędzy P o lak am i a R osjanam i. W ty m celu sugerow ał:

Z niesienie ustaw y, że dzieci zrodzone z m ałżonków , z k tó ry c h jedno w y zn aje praw osław ie, m u szą być w ychow yw ane w te j w ierze.

Z rów nanie Polaków z R osjanam i w p ra w a c h do zajm ow ania urzędów w K rólestw ie.

Te dw a p u n k ty zaznaczono w n o tatce, isto tn ej treści p ism a n ie znamy.

N ato m iast pow iedziano dalej, że B ezkiszkin chciał sko rzy stać z bytności cesarza w W arszaw ie, aby m u bezpośrednio doręczyć sw ój m em oriał.

G dy się to nie udało, p rzesłał go n a ręce n am iestn ik a K a u k azu gen. Ba- riatinSkiego. Od tegoż przeszło do szefa żan darm ów i dopiero za jego p ośred n ictw em d otarło do A leksandra. C esarz uznał, że a u to r działał w „dobrej w ierze” i polecił pism o jego przekazać n a m iestn ik o w i Kró­

lestw a gen. Gorczakow owi. D alszy les propozycji B ezkiszkina — nie­

isto tn y ch wobec ów czesnych polskich dążeń — jest niezn an y . D la nas jed n a k m a ją one sw e znaczenie. N ie ty lk o bow iem z d ają się potw ierdzać w iadom ość, że ich a u to r pochodził z m ieszanego m ałżeństw a, lecz po­

zw alają zrozum ieć stopniow ą ew olucję, jak iej podlegało angażow anie się rosyjskiego oficera w polską spraw ę.

N astępnym etap em n a tej drodze b yło podanie się do d y m isji ze służb y w ojskow ej. K ied y o n ią w y stąpił, n ie w iadom o. N ie zn am y rów­

nież d a ty o trzy m an ia d y m isji. N adeszła jed n a k dość w cześnie ab y — jak św iadczą d o k u m en ty śledztw a — w y bu ch p o w stan ia zastał go już „od- sta w n y m sz ta b sk a p itan e m ” 8.

W edług Łossowśkiego „dokładn ie nie w iadom o”, kied y Bezkiszkin w łączył się w naszą w a lk ę o wolność. Przeoczył on jed n ak , że odnośną w iadom ość uzy sk ał zn a n y szperacz ks. J a n W i ś n i e w s k i 9. Otóż Bez­

kiszk in przepro w adzał ćw iczenia w ojskow e z sz y k u ją c y m i się do udziału w p o w sta n iu alu m nam i se m in a riu m duchow nego w S andom ierzu. Zatem n ależał już do przed po w stan iow ej organizacji czerw o ny ch i tru d n o przy­

puścić, a b y działalność w n iej ograniczył do ćw iczeń z k lery k am i. Tu, siłą rzeczy, uw aga nasza zw raca się k u Zaw ichostow i, a b y dojść do cie­

kaw ego w y n ik u .

Ani W. P r z y b o r o w s k i , ani też S. Z i e l i ń s k i n ie w ym ieniają

5 H. S t u p n i с к i, Im ionnospis poległych i straconych ofiar pow stania, Lwów 1865, s. 8. Bezkiszkin m iał ośw iadczyć to w śledztwie.

6 Przypuszcza ta*k M i l l e r ze w zględu na fakt, że sw o je pism o do cesarza — o czym m ow a niżej — skierow ał Bezkiszkin na ręce nam iestnika Kaukazu gen.

Barjatiniskiego. Musiał go w ię c znać. Może był jego adiutantem?

7 W. D j a k o w , ‘(t. M i l l e r , op. d ł., s. 277.

8 Centralne Archiwum W ojenno-H istoryczne w M oskwie, Akta A u d y to ria tu

Polow ego w ojsk rosyjskich w K rólestw ie, zespół 484, vol. 341, к. 481 n, pismo policm ajstra Trepowa (cytuję za D j a k o w e m i M i l l e r e m ) .

9 J. W i ś n i e w s k i , D ekan at R adom ski, Radom 1911, s. 295; t e n ż e , Udział k się ży diecezji san dom ierskiej w pow stan iu sty czn io w ym , Radom 1927, s. 9.

(4)

M A TW IEJ BEZK ISZKIN 4 7 3

Zaw ichostu w śród m iejscow ości, n a k tó ry c h garn izo n y przeprow adzone były n ap a d y w noc styczniow ą. T ym czasem n a p a d na Z aw ichost nie ty l­

ko m iał m iejsce, ale d ok onany został w yjątk o w o pom yślnie i spraw nie.

O dkrycia tego — nie p rzy w ią z u ją c doń żadnej w agi — dokonał 60 la t tem u ipierwszy badacz a k t A u d y to ria tu Polowego H e n ry k C ederbau m 10.

N atrafił bow iem na zapadły 11 listopada 1865 ro k u w yrok, w sp raw ie przeciw g rup ie 23 osób oskarżonych o udział w napadzie i ro zb ro jen iu straży gran iczn ej w Zawichoście, n ocą z 22 na 23 stycznia. P oznajem y p rzy ty m — rzecz rzad k a — ta m te jsz ą organ izację cyw ilną. Na jej czele stał b u rm istrz Leon W ilski, czynni zaś w n iej byli: J a n K w ietniew icz, se k re tarz i Ignacy K ubacki, u rzęd n ik m ag istra tu , K azim ierz B iernacki se k re tarz kolegialny, R om an W ilkoński, dym isjo now an y porucznik, Ludw ik N urow ski, żołnierz u rlo po w an y bezterm inow o oraz m ieszczanie:

G rzegorz M azurkiew icz, W alen ty G larczyński, M ichał K raw czyński, P a ­ weł W ilczyński i inni. O rganizacja zaw ichojska, k tó rą C ederbaum n azy ­ wa „niezw y k le sp ra w n ą ” — u trz y m y w a ła k o n ta k t i odbierała d y re k ty ­ wy za p o śred n ictw em o byw atela M ikołaja Reklew skiego, z naczelnikam i pow iatu sandom ierskiego: c y w iln y m S k otn ick im i w ojskow ym U la- towskim.

Z nadejściem nocy 22 stycznia, oddziałek pow stańczy zajął Zaw ichost.

A resztow ano naczeln ik a stra ż y granicznej sz tab sk ap itan a Bachm atow a, naczelnika u rzęd u celnego Prianiczn iko w a, a szeregow ych straży, zasko­

czonych w e śnie rozbrojono bez w alki. B u rm istrz W ilski, „przep asany szarfą rew o lu c y jn ą ”, odczytał m ieszkańcom odezw ę Langiew icza, zarzą­

dził zbiórkę funduszy, szarp i i „in n y ch rzeczy p o trz e b n y ch pow stańcom ”, kahałow i zaś rozkazał w y b rać sied m iu m łodych Żydów , um u n d u ro w ać ich, uzbroić i skierow ać do 'powstania. Rów nocześnie, z jego polecenia, urzęd n ik m ag istra tu A n d rzej O setow ski odczytał tęż odezw ę w bożnicy, a k o n tro le r Ignacy K ubacki, w y p ełn iając rozkaz naczelnik a S ko tnickie­

go, ogłosił chłopom m a n ife st uw łaszczeniow y R ządu Narodow ego. J a k z powyższego w idać, Zaw ichost m ógł b y ł służyć za w zór in n y m działaniom tej p am ię tn e j nocy.

O statecznym efek tem b y ł w y m a rsz pow stańczego oddziału. Pow ięk­

szony o m iejscow ych ochotników , dozbrojony w zdobyczną broń, prow a­

dził dw a naład o w an e w ozy i przydzieloną p rzez b u rm istrz a k uźn ię dla kucia kos. K ie ru n e k m arszu pro w ad ził n a S andom ierz 11. N ie do przy ­ jęcia jest, ab y p rzeb y w ający w S an d o m ierzu B ezkiszkin n ie dowodził, lub p rzy n a jm n ie j nie u czestniczył w n ap ad zie n a Zaw ichost. To że Ce­

d erbaum go n ie w ym ien ia, niczego n ie d o g o d zi. Ż adnego z pow stańców uczestników n a p a d u w ład ze śledcze n ie zdołały w łączyć do te j spraw y.

A Bezkiszkin, s tra c o n y ro k w cześniej, n ie m iał już dla n iej żadnego zna­

czenia. O w iele d ziw niejsze jest, że w y p a d k i w Zaw ichoście przeszły jakby niezauw ażone i tnie o b jęły ifch żadne z dotychczasow ych opracow ań styczniow ej nocy.

10 H. C e d e r b a u m , P ow stan ie styczn iow e. W yroki A u d yto ria tu Polowego z lat 1863—66, W arszawa 1917, n o 363. N iektórzy z oskarżonych (Wilski, N iedziel­

ski, Biernacki i W ilkowski) sied zieli od stycznia 1865 w w ięzieniu radomskim (WAP Radom, N aczelnik W ojenny 46), po czym przekazani zostali do Cytadeli warszawskiej. Poniew aż przy napadzie żaden o b jeszczyk n ie został zabity, w ięc wyroki otrzym ali łagodne: W ilski i Wilkońsiki po sześć m iesięcy kaizamat w tw ier­

dzy iwangrodzkiej oraz czitery lata rot aresztanckich (tak w yroki złagodził im Berg), czterech uniewinniono, a reszcie zaliczony został areszt oraz w ięzienie śledcze i od­

dani zostali pod nadzór policji.

11 W szystkie szczegóły z ak t oskarżenia podsądnych.

(5)

W rTObD DĄBKOWSKI

Na n a stę p n ą wiadom ość o B ezkiszkinie n a tra fia m y w piśm ie oberpo- lic m a jstra T repow a do A u d y to ria tu Polow ego 12. „W początkow ym okre­

sie pow stania — pisze on — uczył pow stańców sztuk i w o jen nej i po p rze k a z an iu ich w liczbie 300 naczelnikow i Langiew iczow i, uciekł za g ran ic ę ”. W yjaśnienie ta k zagadkow ego sform ułow ania, a p rzy n ajm n iej pierw szej i dru g iej jego części, znalazło się w e w spom nieniach sando- m ierzaka W ładysław a D ygulskiego 13. Pisze on, że przed i p o nocy stycz­

niow ej pow stańcy sandom ierscy zgrom adzili się n a p u n k c ie zbornym w lasach koło Ćm ielowa. S ta m tąd w liczbie około 300 w y ru sz y li do obo­

zu Langiew icza w W ąchocku. Że Trepów p isał o ty m w łaśnie zgru p o­

w an iu , n ie ulega w ątpliw ości. W idać Bezkiszkin s ta ra ł się nadać m ożli­

w ie w ojskow ą postaw ę zbiorow isku ludzi m ających p ierw szy raz broń w ręk u . Dowodził jed n ak — p rzy n a jm n ie j o ficjalnie — n ie on, a n iejak i K o z ic k iI4.

W W ąchocku nie sp o ty k am y B ezkiszkina n a żadn y m szczeblu dowo­

dzenia. W szystko w skazuje, że p e łn ił n a d a l rolę in stru k to ra , b y ł jednym z ow ych „zbiegłych z w ojska rosyjskiego oficeró w ”, k tó rz y — ja k w spo­

m in a pow staniec W olski -— „uczyli nas m u sz try ” ls. N a stęp n y okres k am p an ii od W ąchocka do G rochow isk, to już w pow stańczej działal­

ności B ezkiszkina, całkow icie b iała plam a. K ończy go — w ujęciu T re­

pow a — „ucieczka za g ran ic ę ”, będąca niczym in n y m , ja k przejściem z w iększością pow stańczych w ojsk Langiew icza, do G alicji.

T am uczestniczył w idocznie w d łu g o trw ały m p rzy g o to w an iu w y p ra ­ w y gen. Jo rd a n a i w raz z nią 20 czerw ca w kroczył do K rólestw a. W ra ­ porcie Paw liszczew a o b itw ie pod K om orow em , w k tó re j J o rd a n został rozb ity , z n a jd u je się w zm ianka: „Mówią, że został w n iej zab ity oficer stra ż y granicznej, jakiś B ezkiszkin, k tó ry przeszed ł do pow stańców ” 16.

B ezkiszkin nie poległ jednak, został być może ciężko ra n n y , gdyż na dłuż­

szy czas ślad po nim ginie. Nie znam y ani d aty , an i okoliczności, w ja­

kich pow rócił na pole w alki. R osyjskie źródło urzędow e stw ierd za jed y ­ nie, że „sta n ą ł na czele sam odzielnego o d d ziału” 17.

P ierw szą, szczegółowszą w iadom ość o tym , z n a jd u je m y dopiero pod koniec roku. Pochodzi od d w u pow stańców spod jego kom endy, F ra n ­ ciszka N ow aka z K rasn ej i G ustaw a W ilczyńskiego z Ć m ińska 18. Ze­

z n a ją oni, że w g ru d n iu 1863 znaleźli się „przy m u so w o” w oddziale Bezkiszkina. O ddział liczył około 200 pieszych i kon n ych powstańców, sta ł w lasach pod Sam sonow em . N ow ak p rzy zn aje rów nież, że otrzy­

m aw szy sztu cer uczestniczył w zakończonej w ycofaniem się potyczce koło Ł ącznej 19. J a k z powyższego w ynika, ostatn ią, n ajd łuższą i n a j­

12 Por. przypis 8. Pism o nosi datę 4 czerwca 1864, było w ięc w ysłan e już po straceniu Bezkiszkina.

13 Wł. D y g u l s k i , W spomnienia sandom ierzaka [w:] W czterd ziestą rocznicę pow stan ia styczn iow ego 1863— 1903, Lw ów 1903, s. 114.

14 J. P r e n d o w s к a, M oje w spom nienia, Kraków 1962, s. 56; S. K o t a r s k i , O patów w latach 1861—4, Opatów 1935, s. 72 i 150. Kozickiemu powierzył Lan­

giew icz przeprowadzenie napadu na Opatów. Lasy ćm ielow skie to punkt zborny do tego niew ykonanego zadania.

15 L. W o l s k i , W spom nienia z 1863 (rękopis w W AP Radom).

16 M. P a w l i s z c z e w , S ied m icy polskago m iatieża [w:] Soczinienia t. IV, Petersburg 1887, s. 132.

17 Wykaz straconych, poz. 336. P. Ł o s s o w s k i , Z. M ł y n a r s k i , op. cit.,

s. 118. Г

18 Chłopi i spraw a chłopska w pow stan iu styczn io w ym , W rocław 1962, s. 132 i 136.

19 A ni St. Z i e l i ń s k i (B itw y i p o ty czk i 1863— 1864, Rappers w ił 1913), ani urzędowy rosyjski wykaz, potyczki pod Łączną nie wym ieniają.

(6)

M ATW IEJ B EZK ISZK IN

istotniejszą fazę sw ej słu żb y w p o w stan iu p o d jął B ezkiszkin n a tere n ac h apoczyńsko-kieleckich. T am zaś podlegał ogólnem u kiero w n ictw u n a ­ czeln ik a p o w iatu opoczyńskiego p płk. J a n a Rudow skiego.

Ten o sta tn i, zaledw ie 23-letni b y ły ju n k ie r -wojsk ro syjsk ich, a oficer spod Czachowskiego, n ie opuszczający an i n a ch w ilę pola w alki, zyskał już jak o dowódca, n iem ałe im ię. O braw szy sobie za te re n działania opo­

czyńskie lasy, zaskak iw ał i tra p ił n iep rzyjaciela, sam n ie d ając się n ig d y osaczyć ani rozbić. O siągał to n ie ty lk o dzięki w rodzonem u ro zu m ien iu ducha w o jn y p a rty z an c k ie j, lecz n ad e w szystko przez um iejętn ość o p ar­

cia jej n a w spó łd ziałan iu ze wsią. „N ieustannie niepokoił w ojsko — p rzyznaje ro sy jsk i h isto ry k B e r g — a k ie d y p rzeciw n ie m u w y ru sz y ły w ypraw y, przep ad ał ja k k a m ie ń w w odę. O n im niepodobna było dostać języka” 20. B erg kładzie to n a k a rb s tra c h u p rze d k aram i, jak ie czekały zdrajców. Lecz s tro n a ro sy jsk a m ia ła b y strzejszeg o o b serw ato ra w oso­

bie k p t M edem a, k tó ry rap o rto w a ł 21 m a r c a 21:

„R udow ski w szelkim i siłam i pozy sk uje sobie chłopów — niszczeniem ksiąg d e fra u d a cy jn y c h , obiecy w an iem daro w an ia ziem i, zab ran ian iem dziedzicom ściąg an ia czynszów, b ra ta n ie m się pow stań có w z chłopam i przy k u flu piw a i kieliszk u w ódki. Zdołał w te n sposób doprow adzić, że obecna postaw a chłopów w obec p o w stan ia sta ła się w y n ik iem n ie s tr a ­ chu przed o k ru cieństw am i, ja k za Czachowskiego i jem u podobnych, lecz poczynań pow stańców , s ta ra ją c y c h się szczerze zdobyć ich p rzy ­ chylność” 22.

P ozyskanie przez R udow skiego opoczyńskiej w si sta ło się fa k te m n ie ­ zaprzeczalnym . U w idoczniło się też w m asow ym n a p ły w ie chłopskich ochotników do oddziałów spod jego k o m e n d y 23. I to ochotników ze w szystkich w a rstw w iejskiego społeczeństw a. W ystarczy p rze jrz e ć w y ­ kazy 92 m ieszkańców z gm in K ra sn a i Sam sonów , k tó rz y w iosną 1864 zameldowali się władzom , jako dobrow olnie w racający z oddziałów po­

w stańczych 24. Było w śró d nich: gospodarzy i kolonistów 12, m łodzieży przy rodzicach lub b racie 40, paro b kó w 21, w y robn ikó w 5, służących 3, pracow ników fa b ry k żelaznych 10, gajow y 1. W idzim y w ięc gospodarzy

„w łączających się do w alk i o uw łaszczenie” 23, p e łn ą anim u szu m łodzież w iejską i w yro b nik ó w nie m ają cy c h nic do stracen ia, a liczących na obietnice uw łaszczenia ziem ią. Służy li on i w oddziałach Bezkiszkina, Szemiota, Solbacha, W altera, a le ogrom na większość jako swego isto t­

nego wodza podaje Rudow skiego. M iał on w śró d n ic h n ie ty lk o żołnierzy, lecz i zau fan y ch w spółpracow ników . T aki np. Tom asz Jad zik, niezależ­

nie od przew ożenia pism i rozkazów , o trzy m ał do k u m en t, za okazaniem którego m ógł w ysuw ać żądania w im ien iu naczelnika. In n y znów, A ntoni Fiałkow ski, m iał pow ierzone w erb o w an ie ochotników i grom adzenie za­

pasów, a rów nocześnie do jego zad ań należało przeprow adzanie ro zb it­

30 M. B e r g , Z apiski o p ow stan iu polsk im t. III, K raków 1898, s. 344.

21 Chłopi i spraw a chłopska, s. 120 nn.

22 Oto jak w ygląda pokw itow anie, zostaw ione w nadleśnictw ie Brzustów przez oficera Rudow skiego, w ysłanego dla niszczenia ksiąg defraudacyjnych: „Z rozkazu naczelnika w ojskow ego oddziału II w ojew ództw a Sandom ierskiego, ksiąg defrau­

dacyjnych za rok 1863, oraz ksiąg defraudacyjnych strzeleckich 12 zabrałem i w o­

bec grom ady w iejskiej spaliłem . Dnia 13 stycznia 1864, adiutant por. M. L isow ski”.

23 Z. S t a n k i e w i c z , W ieś gu bern i radom skiej podczas pow stan ia styczn io ­ wego, „Rocznik Św iętokrzyski” t. II, 1971, e. 60.

2,1 C hłopi i spraw a chłopska, s. 170 nn. ,

25 S. K i e n i e w i c z , S p ra w a ch łopska w pow stan iu sty czn io w ym , W rocław 1953, s. 332.

(7)

4 7 6 WITOLD DĄBKOW SKI

k ów oraz zb ieran ie i p rzek azy w an ie w iadom ości o n iep rzy jacielu 26. Jeśli w ięc in n i dowódcy szukali oparcia w dw orach ziem iańskich, Rudowski znajdow ał je w ludzie w iejskim . Z postaw ą dw orów różn ie byw ało w Opo- czyńskiem . Do n iezw ykłych w y ją tk ó w należał oby w atel M ateusz Plan- to w sk i z Lewaszowa, k tó ry nie ty lk o przy gotow yw ał dla „bunto w n ik ów ” sp rzęt bojow y i żywność, ale rozkazał sołtysom , ab y „pod grozą śm ier­

ci” — ta k się tłum aczyli — p rz y sta w ia li do „ b an d ” w szystk ich mężczyzn od 18 do 35 lat. A w śród w łościan rozpow szechniał w iadom ości szkodli­

w e i zuchw ałe o rządzie ro sy jsk im ” 27.

W szystko to służy lepszem u zobrazow aniu, pod jak im to dowództwem, w jak iej atm osferze i w a ru n k a c h odbyw ał B ezkiszkin o sta tn ią służbę w pow staniu. W ybitna indyw idualność i zdecydow ana postaw a Rudow- skiego, n ie m ogły nie w yw rzeć n a ń znacznego w pły w u. Można sądzić, że zalicza się do ty c h „naczelników b a n d ”, co w m n iejszy m lub więk­

szym sto p niu p rzejęli od Rudow skiego „sztukę pozyskiw ania w łościan”, k tó rz y n a ty m te re n ie „z w ie rn y c h początkow o rząd ow i” p rzech y lili się na stro n ę pow stania 28.

Tak w yglądała sy tu a c ja w O poczyńskiem zim ą 1864 rok u. Styczeń i lu ty m in ęły spokojnie, gdyż Rudow skiego całkow icie zaabsorbow ał roz­

kaz gen. Bosaka z 10 stycznia. Polecał on przek ształcenie lu źny ch od­

działów w p u łk O poczyński dyw izji S andom ierskiej. W edług podanego w rozkazie schem atu organizacyjnego, p u łk m iał liczyć dw a bataliony strzelców , b atalio n k o synierów oraz b a ta lio n rezerw ow y i szwadron jazdy. B atalion zaś sk ład ał się z 4 kom panii, k ażd a po 74 szeregowców i 5 oficerów . W szystko to było na p apierze i n a w y ro st, w ięc ty lk o w nie­

w ielu w y p ad k ach mógł gen. Bosak w yznaczyć dowódców n ieistniejących jeszcze batalionów . Dowódcą pierw szego b atalio n u czynił z re g u ły do­

wódcę p u łk u , gdyż rozum iał, że w w iększości w yp ad k ó w n ie będzie on n a ra z ie dysponow ał niczym w ięcej. O dnośnie O poczyńskiego p u łk u po­

w ierzał obie te fu n k c je ppłk. R udaw skiem u, jed y n ie p.o. dow ódcą dru­

giego b atalio n u m ia n u ją c k p t. K o ro n iew ic z a 29.

Oto w szystko, co w iedzieliśm y d o tąd o p u łk u O poczyńskim , o roli zaś w n im B ezkiszkina — zu p ełn ie nic. T eraz odnalezione w spom nienia W ojciechow skiego w y ja śn ia ją obie te sp raw y . P a m ię tn ik a rz należał up rzed n io d o p a rtii Ł ady, a po rozbiciu jej 18 g ru d n ia pod Janikiem , zjaw ił się w 'Styczniu 1864 w obozie m ajo ra S zem iota koło Niekłania.

P o czym w stopniu w ach m istrza, w szedł do k o n n ej e sk o rty Rudowskiego.

S tąd, b ędąc w częsty ch ro zjazd ach z rozkazam i n aczelnik a sta ł się św iad­

kiem n aro d zin O poczyńskiego p u łk u i m ógł opisać jego skład.

N akazaną organizację należało, rzecz p rosta, rozpocząć od oddziału liczebnie i bojowo najw artościow szego. I ta k im b y ł w idocznie oddział M ateusza Bezkiszikina, sk o ro p rzek ształco ny został n a p ierw szy kadrow y b atalio n strzelców . Jego dow ództw a R udow ski n ie z a trz y m a ł sobie, a po­

w ie rz y ł Bezkiszkinow i, p osiadającem u już stopień pow stańczego m ajora.

K om pan ią pierw szą dowodził k p t. W ładysław Ciepły, d ru g ą k p t. Ry­

szard R z ą śn ic k i:!0. O in n y ch — jeśli b y ły — n ie w iem y. B atalio n u dru­

26 W AP Radom, Naczelnik W ojenny 46: Wyka'zy przestępców politycznych.

27 Tamże.

28 Z. S t a n k i e w i c z , op. cit., s. 60, w edług listu prezesa kom isji włościań­

skiej Szczerbatowa.

29 Par. L. R a t a j с z у к, P olska w o jn a partyzan cka, W arszawa 1966, s. 254 nn·

30 Takich dowódców w ym ien ia St. Z i e l i ń s k i (op. cit., s. 155). Wojciechowski jak o dowódcę drugiej kom panii wymieniła kpt. Berezę.

(8)

M ATW IEJ B EZK ISZK IN

4 7 7

giego n ie o bjął w sk azan y przez Bosaka jak o p.o. k a p ita n K oroniew icz, gdyż W ojciechow ski jako dowódcę w y m ien ia M a je w sk ie g o 31. W ięcej 0 nim n ie słyszym y i b a ta lio n te n najpraw d o p od o bniej o bjął w m arcu kpt. W a lte r 32. B atalio n em trzecim s ta ł się oddział m ajo ra Szem iota, b. o ficera rosyjskiego. Ż aden z ty ch batalionów nie b y ł k osyn ierskim 1 m ożna śm iało tw ierdzić, że w te j końcow ej fazie pow stania, k osynie­

rów u R udow skiego już n ie było 33. Co do jazdy, to niezależnie od szw a­

dronu r tm . Solbacha, u tw o rzy ł R udow ski swą osobistą esko rtę z 50 ka- w alerzystów . Dowodził nią por. M inetti. Tak go nazyw a W ojciechow ski, lecz fak ty czn ie był to K o rn iej M inaty, by ły szeregow iec W ołyńskiego pułku ułanów , k tó ry w pow staniu doszedł do sto pn ia oficerskiego 34.

W yższe stano w isk a obsadzili w ięc fachow cy z w ojsk rosyjskich, k tó ­ rzy p ro w ad zili dalej p race organizacyjno-szkoleniow e. B ezkiszkin trz y ­ mał się n a jc h ę tn ie j lasów Samsonowsikich. M ajew ski — czy te n kto dowodził d ru g im batalio n em ·— K oneckich, a Szem iot W ąchockich.

W szystko pod k ieru n k iem R udow skiego, k tó ry p rzerzu cał się ze swą eskortą z obozu do obozu 35. Mógł uważać, że pow ierzone sobie zadanie w ykonał. S tw orzył k a d rę o rg an izacy jn ą p ułku, do w y p e łn ie n ia jej z wio­

sną m asow ym ochotnikiem . A le do tego już n ie doszło. P oczątkiem końca stała się k lęska opatow ska z 21 lutego, po k tó re j II k o rp u s gen. Bosaka przestał istnieć. „P o u p a d k u B osaka — w spom ina R udow ski — nadeszły dla oddziału ciężkie dni. W całym R adom skiem byłem sam jeden. P a r ty ze w szystkich stron, n iem al co dnia sp o tyk ałem się z M oskalam i. Dzięki tylko, że oddział złożony był z ludzi oddanych ojczyźnie duszą i ciałem, można było n ie ty lk o znosić w szelkie niew ygody, ale i jako tak o od­

gryzać się M oskw ie” 36.

Pisząc o nacisk u m ilita rn y m , pom ija R udow ski rzecz n ajisto tn iejszą, łam ania podstaw y, jak ą stan o w iła dla n iego dotąd wieś. W lu ty m trw ało rąbanie przesiek, źródło k o n flik tów m iędzy pow stańcam i, a chłopstw em . Szły rozporządzenia, że za niszczenie telegrafu , zatrzy m y w an ie dyliżan­

sów, p rzejm o w an ie poczty — odpow iadać będą m ieszkańcy okolicznych wiosek. Rozkazy n ak azy w ały w ó jtom i sołtysom donoszenie o p o jaw ie­

niu się czy m iejscu p o b y tu „ b an d ”, a groziły sądem w o jen n y m za u c h y ­ lanie się od tego 37. Aż w m arcu ukaz carski o uw łaszczeniu przesądził spraw ę, odw racając chłopów od konającego p o w stan ia i zadając m u śm ierteln y cios.

Rów nocześnie, ze w szy stk ich s tro n ru szy ły do a k c ji liiczne k o lu m n y wojska. Po w siach i dw orach p rzepro w ad zały rew izje za u k ry w a ją c y m i się p ow stańcam i, a p rzeczesując lasy tro p iły ich oddziały. Je d n a z ta ­ kich kolum n, m ajo ra Chm ielnickiego, sta rła się 8 m arca pod S uchednio­

wem z b atalion em B ezkiszkina, p rz y k tó ry m znajdow ał się Rudow ski.

31 M ajew ski — dowódca oddziału wzm iankow any pośrednio, WAP Radom, N a­

czelnik W ojenny 46.

32 W alter należał w praw dzie do pułku M iechowskiego, lecz po rozbiciu w k lę ­ sce opatow skiej, znalazł się w Opoczyńskiem.

33 Kosa nie spełniła w pow staniu styczniow ym pokładanych w niej nadziei.

Większość dowódców lekcew ażyła ją i nie potrafiła w ykorzystać jako broni ude­

rzeniowej; szeregow i rzucali ją lub zam ieniali przy pierwszej okazji na broń palną.

Ami pod W ęgrowem, ani pod Rudnikam i nie zdołano powtórzyć racławickiego cudu.

34 W. D j a k o w, I. M i l l e r , op. cit., s. 338; P. Ł o s s o w s k i , op. cit., s. 100.

35 K. Z i e n k i e w i c z , W spom nienia pow stańca z 1863, W arszawa 1932, s. 19;

M. M a r y n o w s k i , W spom nienia z pow stania, „Żołnierz P olsk i” 1922, nr 43.

30 J. R u d o w s k i , W alki w Sandom ierskiem i L u belskiem [w:] W czterdziestą rocznicę pow stan ia styczn iow ego 1863—1903, L w ów 1903, s. 403.

37 „Dziennik Urzędowy guberni radom skiej” 1864, nr 43.

(9)

4 7 8 WITOLD DĄ BROW SKI

Szczegółów n ie znam y, ale p o w stań cy zdołali się „odgryźć” i wycofać w po rząd k u 38. P o czym rozdzielili się, a C hm ielnicki tro p iąc dalej Bez- kiszkina, dopadł 10 m arca jego obóz pod Opocznem. Lecz i ty m razem nie osiągnął pow odzenia. W praw dzie doniesienia ro sy jsk ie m ów iły, że

„zaatak ow an y oddział rozbiegł się w gęstw inie tak , że nie udało się odnaleźć jego śla d u ”, jest to jed n a k ty lk o u k ry cie fak tu , że Bezkiszkin nie dał się zaskoczyć i w ycofał bez stra t, a ty m sam ym w y p ra w a chybiła celu 39.

Za to p ełn e pow odzenie osiągnęła lotn a kolum na por. Medianowa.

Od u jęteg o p ow stańca dow iedział się, że w lasach pod W ąchockiem obo­

zuje w ięk szy oddział pow stańczy. B ył to szw ad ron opoczyński rtm . Sel- bacha, w raz z resztą jazd y sandom ierskiej i trzeci b a ta lio n m ajo ra Sze­

m iota, razem podobno k ilk aset k oni i kilkudziesięciu s trz e lc ó w 40. Me- dianow — znan y z zaciętego tro p ie n ia pow stańców — dysponow ał tylko lo tn ą ko lu m ną z dragonów i kozaków. Lecz w ty m czasie pozw alał już sobie na lekcew ażenie n a w e t silniejszego przeciw nika. W yruszył więc naty ch m iast, praw dopodobnie udało m u się znieść p ik ie ty i n agłym ata­

kiem zaskoczyć pow stańców . P rzeb ieg u tej, o sta tn ie j w Sandom ierskiem , w iększej b itw y k a w a le ry jsk ie j, nie znam y. B yła zacięta. R osjanie mieli ra n n y c h dw óch oficerów, ale zakończyła się rozgrom ieniem pow stańczych oddziałów. Sześćdziesięciu, w ty m sam Selbach, poległo. T rzydziestu m iało iść „w p len ”, w ielu b ard zo było ran n y ch . R esztki u rato w ała chy- żość k o n i i gąszcz leśny 41.

K lęska była ta k stra sz n a i zupełna, że dla O poczyńskiego pułku stała się tym , czym O patów dla II korpusu. „O dtąd już — pisze Przybo­

row ski — pow stanie w ty c h stro n a c h o podniesieniu się m arzyć naw et n ie m ogło”.

Dowódcę oddziału tro p iła w ty m czasie in n a kolum na, prow adzona przez płk. K ulgaczow a. B ył on tak p ew ny siebie, że doszedłszy 14 marca do Suchedniow a, zdecydow ał się dla u łatw ien ia pościgu n a rozdzielenie sił. R tm . von W ahla skierow ał na Opoczno, a sam z Z ankisow em ruszył k u Bliżynow i. W ahl tra f ił na ślad R udow skiego i odnalazł n aw et jego obóz, lecz już p u sty . Zadow olił się w ięc spaleniem szałasów i wobec kończącego się dnia p rzerw ał pościg, aby noc przepędzić w O d ro w ą ż u 42.

Tym czasem Rudow ski o rien to w ał się doskonale w ru ch a c h nieprzyjaciela.

J a k d o w iadujem y się bow iem ze w spom nień W ojciechow skiego, już w cześniej w ysłał go z rozkazem , ab y od w ójtów z okolic O drowąża, Nie- k łan ia, Fałkow a i B liżyna żądał szybkiego nad sy łan ia in fo rm a c ji o prze- chodzie i postojach w ojsk. Dać m u to m iało nadspo d ziew any sukces.

Oto 15 m arca w obozie jego zjaw ili się dw aj w łościanie, J a n Juszyń-

38 U rzędow y w y k a z p o ty cze k w o jsk carskich w K ró le stw ie P olskim 1863—1864 opublikowany przez L. R a t a j e ż y k a [w:] S tudia i m a teria ły do historii w oj­

skow ości t. VIII, W arszawa 1962, s. 302. Z i e l i ń s k i takiej potyczki n ie podaje.

39 „Dziennik Pow szechny” z 17 m arca 1864; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 155;

„Głos Lîfrwy” 1864, nir 5, Prasa z lat 1861—1864 t. III, W rocław 1970, s. 251.

40 Według Wł. S a b o w s k i e g o (Józef H auke-B osak, K raków 1871, s. 19) pod komendą Selbacha znaleźć się m iała reszta jazdy krakowsko-sandom ierskiej, zw iększając jego siły do 400 koni. W ydaje się to liczbą przesadzoną.

41 „Dziennik Pow szechny” 1864, nr 63; U rzęd o w y w y k a z p o ty cze k , s. 302; W.

P r z y b o r o w s k i , O statn ie ch w ile pow stan ia styczn iow ego t. I, Poznań 1887, s. 244; St. Z i e l i ń s f . i, op. cit., s. 155 n. Jaizda powstańcza, niezastąpiona na pa­

trolach, w yw iadach i alarm ow aniu nieprzyjaciela — w w alce wręcz nie podtrzy­

m ała sła w y polskiej szabli. Była m iękka, płochliwa, rzadko kiedy zdołała dotrzy­

mać pola rosyjskim dragonom. Dość wspom nieć Góry, Kruszynę, Wierzchowiska, Bodzechów czy Kock.

42 W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. I, s. 242.

(10)

M A TW IEJ BEZK ISZK IN

479 ski i B en ed y k t Przygoda, w y słan n icy kiero w n ik a fa b ry k i żelaznej w B li­

żynie, W incentego Stereekiego. D onosił on, że w B liżynie zatrzy m ał się K ulgaczew z dw iem a so tn iam i kozaków . Je d n a zajęła pałac, dru ga karczm ę i m a ją przepędzić t u n o c 43. R udow ski n ie n a m y ślając się w e­

zw ał w achm istrza W ojciechow skiego i polecił m u u d ać się „do obozu m ajo ra Bezkiszkima, k tó ry m ia ł b atalio n p iech o ty ” z rozkazem „aby p rzed nocą s ta n ą ł z o ddziałem w m iejscu w yznaczonym ” 44. B ył nim osło­

n ię ty o lszynam i s ta w p od B liżynem , dokąd przyb yw szy , zastał już Bez­

kiszkin dow ódcę p u łk u z jego k o n n ą esk ortą.

Ja k ą ż dysponow ali siłą do planow anego o d w etu za W ąchock? W edług W ojciechow skiego eskorta, do k tó re j należał, liczyła 40 koni, a b atalio n B ezkiszkina trz y kom panie. N ie zgadza się to z in n y m i św iadectw am i.

P rz y boro w ik i o k reśla siłę R udaw skiego ogólnie n a 150 ludzi, a Z ieliński m ów i o 130 strzelcach i 12 k a w a le rz y sta c h e s k o r ty 45. D ysproporcję sił w yró w nać m iało zaskoczenie i noc. O czekując n a n ią w y p adło p ow stań­

com p rzetrw ać ciężkie godziny.

„P alić n ie było w olno —■ w spo m ina W ojciechow ski — rozm ów głoś­

n y c h tak że surow o zabroniono, ty lk o spokój i cisza, a b y n ik t w e w si nie dow iedział się o naszej bytności w olszynach. M ęki stra sz n e trz e b a było przechodzić z zim na. Z ęby szczękały, że tego su row o przestrzegano , ty l­

ko od czasu do czasu trzeb a było pić w ódkę i zagryzać chlebem z su ro ­ w ą sło n in ą ” . W reszcie zap ad ła noc i m ożna było przy stąp ić do akcji.

Stosow nie do rozm ieszczenia nieprzyjaciela, R udow ski rozdzielił sw e siły. N apad n a p ałac pow ierzył Bezkiszkinow i, n a czele k o m panii kpt.

Ciepłego z 68 strzelców . Na karczm ę uderzy ć m ia ł k p t. R ząśnicki z kom ­ p a n ią 62 strzelców . S am R udow ski sta n ą ł podobno p rz y B ezkiszkinie, ale sw ą esko rtę p rzy d zielił R z ą śn ic k iem u 46. D latego też W ojciechow ski m ógł do kładnie opisać ty lk o tę część akcji.

„P rzed w ie lk ą s ta jn ią karczem n ą stał kozak na w arcie, k tó ry nas zobaczył jak dojeżdżaliśm y i zaczął wołać o c h ry p ły m okropnie głosem:

„ K to idiot?!” — n a co odpow iedział m u nasz p o ru szn ik M inety z dosko­

n ały m a k cen tem — „Sw oj!” K ozak przyg lądał się, ale b y liśm y k ro k od niego, więc poznał i wszczął ala rm , ale na w ięcej n ie m iał czasu, bo Mi­

n e ty jed n y m ciosem pałasza położył go n a m iejscu. W ówczas k a p ita n podzielił sw oją kom panię n a trz y części, dw ie rozstaw ił n a szosie, w p ra ­ wo i lewo, a trzecia otoczyła karczm ę, zataraso w ała o kna i drzw i i m o­

m e n ta ln ie podpaliła. Część kozaków , k tó ra była trzeźw iejsza, przez dach sk a k ała n a b ag n ety i ginęła, a re sz ta u p iekła się. Z koni, k tó re w y p ro ­ w ad ziliśm y z płonącej stajn i, w iele bardzo w popłochu rozleciało się, a le pozostało n a m w rę k a c h z pięćdziesiąt k ilka. N asza więc w ypraw a n a k arczm ę pow iodła się” .

M niejszy sukces osiągnął Bezkiszkin. W obec czujniejszych w a rt i w cześniejszego a la rm u p rz y karczm ie, udało się kozakom k w a te ru ją ­ c ym przy pałacu w y ra to w a ć ucieczką, ze s tr a tą jednego oficera i p a ru szeregow ych. Dopom ogła im w ty m p om yłka strzelców Bezkiszkin a,

43 WAP Radom, N aczelnik W ojenny, 46, poz. 197. D ane w edług oskarżenia.

Sterecki został skazany n a 5 lat, a każdy z jego w ysłanników na 2 lata rot aresz- tanckich.

44 Wachmistrz W ojciechowski był w idocznie dzielnym i obrotnym żołnierzem, na którym Rudofwski m ógł polegać.

45 Najbardziej kontrow ersyjną jest. tu liczba szabel w konnej eskorcie do­

w ódcy Opoczyńskiego pułku. Trudno przypuścić, aby się m ogła taik wykruszyć, jak podaje Z i e l i ń s k i . Była chyba odporniejsza ad piechoty.

46 Kpt. Ryszard Rząśnicki był dzielnym oficerem , który uprzednio odbył całą kam panię Zygm unta Chm ieleńskiego.

(11)

4 8 0 WITOLD DĄ BROW SKI

k tó rz y w ciem nościach w zięli w łasną jazdę za kozaków i ostrzelali. Lecz i ta k s tra ty nieprzy jaciela w yn io sły około 50 zabitych i spalonych oraz 20 ran n y c h . Ł upem zwycięzców stało się nieco b ron i i 32 k o n ie 47.

W szystko ze s tra tą w łasną ty lk o 2 poległych i 3 ra n n y c h 48.

N a z a ju trz sk o n fu do w an y K ulgaczew połączył się z W ahlem i podjęli pościg, k tó ry n ie dał re z u lta tu . R udow ski w ziął w ięc o dw et za Wąchock, ale b y ł to już o statn i b ły sk konającego p ow stania. W y kruszały się o stat­

nie oddziały. J e d n i opuszczali je ab y rato w ać głowy, in n i ginęli lub roz­

p raszali się w w alce. W dniu 9 k w ie tn ia przyszła kolej n a k a d rę d ru gie­

go b a ta lio n u Opoczyńskiego p u łk u liczącą jeszcze 60 ludzi pod kpt. W al­

terem . W ytropił go i osaczył w lesie koło K linow a m ajo r Zagriażski.

W edług doniesień rosyjskich, k ilkudziesięciu pow stańców dostało się do niew oli, w ielu padło, fo rm acja p rze stała istnieć 49.

T ylko Rudow ski i Bezkiszkin pozostaw ali nieu ch w y tn i. W dniu 10 k w ie tn ia w y słan nik gen. Bosaka odszukał Rudow skiego w leśnej wiosce koło N iekłania. Oto ja k ów m om ent w spom ina 50:

„W chodzę do w skazanej chaty. R udaw ski otoczony starszy zn ą n ale­

w a ł na głowę c u k ru gorącą okow itę, n a ta k zw an y k ru p n ik . Z atrzym ałem się salu tu jąc.

— A co — pyta.

— P rzyw iozłem rozkaz g en erała Bosaka.

— Dobrze, dobrze... rozgośćcie się.

W yp rułem m ałą k a rtk ę z fałdów k u b rak a i w ręczy łem dowódcy. P rz e ­ czytał i zam yślił się nieco.

— Ano dobrze... dobrze! — A zw racając się do m nie:

— A co pan, pan ie oficerze, zam ierza robić z sobą?

— W yruszyć z p a n e m pułkow nikiem .

— Dobrze, ale nie zaraz.

— W ta k im razie pozwoli p an p u łko w n ik pożegnać się, ja w racam skąd m n ie przysłano.

— Szczęśliw ej drogi — o dparł R udow ski” 51.

D oręczony rozkaz w zyw ał go — jak w spom ina — do S ienna, n a spot­

kan ie z u k ry w a ją c y m się ta m g e n e ra łe m 52. W yruszył na drugi, czy trz e ci dzień z trz e m a ty lk o ludźm i i w p ad ł w ręce kozaków. W praw dzie z o p resji te j „dzięki przytom ności i sile w ro d zo n ej”, zdołał się jakoś w ysw obodzić i uciec, ale do g en erała już praw dopodobnie nie dotarł.

Nic bow iem o celu tego w ezw ania n ie pisze 53. Sam zaś Bosak, m iędzy 11 a 19 k w ietn ia opuścił pole 'beznadziejnej już w alki, chro niąc się do G a lic ji54

Tegoż dnia 19 k w ie tn ia w lesie pod Radkow icam i, m a jo r Bergm an w y tro p ił i zniósł garść ludzi, jak ą Szem iot zdołał jeszcze zgromadzić.

47 W spomnienia W ojciechowskiego; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 1756; U rzędow y w y k a z, s. 302; W. P r z y b o r o w s к i, op. cit. t. I, s. 243.

48 O w i polegli to Antoni Stem pniew ski z Niekłania i Stan isław Zgorzelnicki z Odrowąża, Księga stanu cyw ilnego parafii Odrowąż, nr 36 i 37/1864.

49 „Dziennik Pow szechny” 1864, nr 93; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 157; U rzę­

d o w y w y k a z, s. 303.

50 WAP Radom, Teczka z rękopisam i w spom nień powstańców z 1863, fragment w spom nień adiutanta generała Bosaka (początek i zakończenie gdzieś zaginęły)·

51 Na tym fragmerft się urywa.

52 J. Rudowski, op. cit., s. 403.

53 Być może, gen, Bosak chciał przed opuszczeniem pola w alki m ianować Ru­

dow skiego dowódcą Sandomierskiej, fikcyjnej już dywizji.

Różne w ersje o ostatnich dniach Bosaka, przed dostaniem się do Galicji, podaje E. K o z ł o w s k i , Gen. H au ke-B osak, W arszawa 1973, s. 196 nn.

(12)

4 8 1

Sam dowódca i sześciu in n y ch pow stańców poległo, d w u z a rą b a li d ra ­ goni w pościgu R esztka trzeciego b atalio n u d efin ity w n ie przestała istnieć. Nie w iadom o czem u — może ze w zględu na dw u fran cu sk ich oficerów, k tó rz y znajdow ać się m ieli w śród poległych — w ładze ro sy j­

skie zain tereso w ały się nim i. Zw łoki o d arte już z w ierzchniej odzieży opisano i opis ich opu b likow any został w „D zienniku U rzędow ym ” gu ­ berni radom skiej, z wezw aniem , aby ci co je zid en ty fik u ją, niezw łocznie dali znać 56. W y n iku nie znam y.

Pozostał już ty lk o R udow ski z garścią konnej esk o rty i oddziałek Bezkiszkina, k tó ry nie daw ał się osaczyć, a n i ro z b ić 57, ale, bez w alki, topniał każdego dnia. S kład ał się przecież w w iększości z chłopów , a wobec a k tu o uw łaszczeniu, „p rzeciętn y chłop, czy to gospodarz, czy parobek m yślał już ty lko o dopilnow aniu n a gruncie, sw ych w łasn ych in teresó w ” 58. Ja k że m iał n ie usłuchać groźnego rozporządzenia:

„Po o dczytaniu tego ipisma, k ażd y u ję ty z b ro n ią w rę k u lub m ający jakikolw iek ud ział w bu n cie skazany będzie n a k a rę śm ierci. T akże ci, którzy p rzek o n an i będą o u k ry w a n iu b andytów , lub n ie doniosą o p rze­

byw aniu w pobliżu band. T ylko ci, k tó rzy w ciągu sześciu tygo dn i, za­

m eld ują się i złożą broń, m ogą liczyć n a łagodniejsze tra k to w a n ie ” 59.

S korzystało z tego w ezw ania w ciągu k w ie tn ia pięćdziesięciu chło- pów -pow stańców z jed n ej gm iny Sam sonów , zgłaszając się dobrow olnie do w ładz. W szyscy oni podali, że służyli pod R udow skim 60.

D okładniejszych okoliczności, w jak ich przestał istnieć oddziałek Bezkiszkina — n ie znam y. Jego samego, sam otnego już, otoczyli i p o j­

mali w ja k ie jś leśniczów ce 27 k w ie tn ia kozacy Z a n k iso w a 61, ci sam i, których p ó łto ra m iesiąca tem u pokonał w B liżynie. Szczegółów, wobec braku ra p o rtu ro sy jsk ieg o dowódcy, n ie znam y.

55 U rzę d o w y w y k a z, s. 303; „Dziennik Pow szechny” 1864, nr 96; St. Z i e l i ń ­ s k i , op. cit., s. 157.

56 „Dziennik Urzędowy guberni radom skiej”, nr 18 z 30 k w ietnia 1864. Opis brzmi następująco:

„1. C iało m ężczyzny wzrostu średniego lat 36, twarzy okrągłej, w łosów ciem - noblond, ubranego w koszulę w ebową i gatki barchanowe, którego nazw ano S ze­

miot, wodzem powstańców.

2. M ężczyzny w zrostu dobrego lat 28, bez zarostu, prócz m ałych w ąsów , bu­

dowy szczupłej, w łosów czarnych, ubrany w koszule i gatki czerw one w białe paski, którego podano za Francuza.

3. Mężczyzny lat 40, tuszy dobrej, ziarostu oiemnoblond, ubranego w koszulę płócienną i paltocik szaraczkowy, którego podano za Francuza.

4. Mężczyzny lat 26, w zrostu i tuszy dobrej, ubranego w koszulę płócienną i spodnie szare, którego nazyw ano Paulinem i m iał pochodzić z G ielniowa.

5. M ężczyzny lat około 30, wzrostu małego, szczupłego, w łosów i brody ciem - noblond, bez żadnego ubrania, którego zw ano po im ieniu Józef i m iał pochodzić z Warszawy.

6. M ężczyzny lat 20, w łosów blond bez zarostu, budowy dobrej, ubranego tylko w koszulę płócienną, którego nazyw ano Zaręba.

7. M ężczyzny lat 19, w zrostu średniego, w łosów blond, bez zarostu ubranego w koszulę i gatki, którego podaino za syna kolonisty.”

To w szystko. K to podaw ał te w ą tłe dane — n ie wiadomo.

57 W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. I) s. 244 n., pisze w prawdzie, że „rozpro­

szono oddziałek dowodzony przez Rosjanina Bezkiszkina”, lecz n ie podaje ani kiedy, ani gdzie. U Z i e l i ń s k i e g o i w U rzędow ym w y k a zie nie ma na ten temat żadnej wzmianki. Przyborowski oparł się w idocznie na notatce „Dziennika Powszechnego” z 17 marca 1864.

58 S. K i e n i e w i c z , S praw a chłopska, s. 380 n.

50 O bw ieszczen ie radom skiego n aczelnika w ojen nego gen. B ellegarda, „Dzien­

nik Urzędowy guberni radom skiej”, dodatek do nr 112 z 19 kw ietnia 1864.

60 Chłopi i sp ra w a chłopska, s. 173 n.

61 W. D j а к o w , I. M i l l e r , op. cit., s. 279.

(13)

4 8 2 WITOLD DĄBKOW SKI

C ennego jeńca odstaw iono do Kielc, skąd — zapew ne n a żądanie wo- jenno-polow ej sądow ej kom isji — gen. C zengery przekazał go 14 m aja do Radom ia. Z e śledztw em nie baw iono się długo, gdyż już 16 m aja sąd w ojenno-polow y skazał M atw ieja B ezkiszkina n a k a rę śm ierci. W . wy­

k azie przestępców p o lity czn y ch p rz y jego n azw isk u stw ierd zo no krótko:

„S ztab sk ap itan stra ż y granicznej, za uczestnictw o w bu n cie i dowodze­

n ie oddziałem , skazany n a śm ierć przez ro zstrzelan ie” 62.

A jed n a k B ezkiszkin n ie został ro zstrzelany . N iem al w ostatniej chw ili w y ro k zam ieniono n a szuibienicę. Co to spowodowało? A k ta sądo­

w e n ie zostały odnalezione, a w m o ty w acji zm iany w y ro k u powiedziano, że „by ł obeonym ”, n a rozk az Rudow skiego, p rz y egzekucji k ilk u osób 63.

J e s t to szyte zbyt gru b y m i n ićm i, ab y było praw dziw e. O w iele bardziej p rzek o n y w ająco brzm i to, co n a pow yższy te m a t, w p a rę la t po spra­

w ie, przek azali S tu p n ick i i K olum na r,i.

Z ich w e rsji w y n ik a, że ju ż po w y ro ku, w ezw any ra z jeszcze przed sąd i zapy tan y , ja k mógł zdradzić ca ra i sw ój oficerski m u n d u r, odparł, że „zrodzony z m atk i P o lk i czuł się zobow iązanym do pomszczenia k rzyw d jej sy n ó w i b ra c i”. K ied y zaś, za tę w ypow iedź, został grubiań- sko zelżony, zrew anżow ał się u d erz a ją c w tw a rz p rezesa sądu. Stąd zm iana w yroku.

W ykonano go 17 m a ja 1864 rok u . M ateusz. B ezkiszkin, sztabskapitan c arsk iej straży g ranicznej, m a jo r Opoczyńskiego p u łk u polskich wojsk pow stańczych, zaw isł n a szubienicy w zniesionej n a r y n k u Radomia.

P ra w d z iw y sym bol w a lk i „za n aszą i w aszą w olność” .

O statn ią w alkę w O poczyńskiem stoczył 30 k w ie tn ia pod Żeleźnicą koło P rzedborza Junosza, dowódca oddziału Ikon ne j ż a n d arm e rii narodo­

w ej. K rąży ł on po cały m w ojew ództw ie i stą d — jak w spom ina — gar­

n ą ł się do niego najd zieln iejszy elem en t spom iędzy rozbitków , w tym w ielu oficerów. S zw adron jego liczył 94 doskonale uzbrojonych, na d zielnych koniach i gotow ych n a w szystko w ia ru s ó w 65. K iedy więc doszło do w spom nianego starcia, oddział n iep rz y ja c ie lsk i z 40 ułanów, 40 dragonów i 50 kozaków, został odrzu co ny w w alce częściowo ognio­

w ej a po części n a s z a b le 66. Ju n o sza przeniósł się potem w in n e strony.

W idząc dokoła siebie zu p ełn ą już p u stk ę i niechęć R udow ski zdecy­

dow ał się rozw iązać oddział, co n astąpiło 4 m aja 1864 r .67. „Wypadło n a m — w spom ina w ach m istrz W ojciechow ski — zostaw ić konie po dw orach, broń ukryć, a sam y m rozproszyć s ię ” 68. N ajb ardziej zagrożeni s ta ra li się przedostać do G alicji, co udało Się R udow skiem u. Natomiast por. K o rn iej M inatyj został u ję ty , gdy usiłow ał przejść kordon z fał­

sz y w y m paszportem n a nazw isko Zaw adzkiego. O dstaw iony do Rado­

m ia i ta m osądzony, sta n ą ł 27 czerw ca przed p lu to n em e g z é k u c y jn y m 69·

Ż adn em u z w yższych oficerów Opoczyńskiego p u łk u — poza jego do­

w ó d cą — nie sądzone było przeżyć pow stania.

I na ty m m ożna by zakończyć. Lecz jeśli n iniejszy szkic o Bezkiszki-

62 WAP Radom, Naczelnik W ojenny 46, k. 7.

63 W. D j а к o w, I. M i l l e r , op. cit., s. 279.

64 H. S t u p n i c k i , op. cit., s. 8; Z. K o l u m n a , P am iątka dla rodzin pol' skich , K raków 1868, s. 18.

65 P am iętn ik Junoszy, W arszawa 1960, s. 71.

66 St. Z i e l i ń s ł f i , op. cit., s. 167; P am iętn ik Junoszy, s. 74 n.

67 J. Rudowski, op. cit., s. 405.

68 Franciszek W ojciechowski dożył powstania niepodległej Polski i chwili, lete' d y m ógł w łożyć mundur w eteranów 1863 z dystynkcjam i podporucznika.

69 WAP Radom, Naczelnik W ojenny, 46, k. 19, poz. 114; P. Ł o s s o w s k i » .Z. M ł y n a r s k i , op. cit., s. 100; W. D j a k ó w , I. M i l l e r , op. cit., s. 138.

(14)

M ATW IEJ BEZK ISZK IN

4 8 3

nie m iał swój p ro lo g w w ypow iedzi Żerom skiego to niechże m a i epilog, stw o rzon y przez zw ycięskiego Z ankisow a. Ten zdolny, a zacięty tropiciel p ow stańczych oddziałów , za swe usługi nagrodzony został sto p niem pod­

p u łk o w nik a. W ydało m u się jed nak , że jego o sta tn i czyn, ujęcie nie­

u chw ytnego B ezkiszkina, nie został dostatecznie oceniony. S tąd w czerw ­ cu 1864 ro k u złożył r a p o rt rado m sk iem u naczelnikow i w ojen nem u gen.

B ellegarde z w nio sk iem o w ysokie odznaczenia dla:

1. T rzech oficerów , to jest m ajo ra hr. G endrikow a, p o ru czn ik a ks.

Szczerbatow a i podporucznika Skobielew a, „za szczególną odwagę i po­

św ięcenie, p rzy p o jm an iu w niew o lę 15/27 k w ie tn ia dow ódcy b an d y B ezkiszkina usiłującego strzelać z d w u rew olw erów . U znaję ich w pełni godnym i nagrodzić: pierw szego o rd ere m Sw. A n n y II k lasy «z m iecza­

mi», a d w u pozostałych o rd e ra m i Sw. A n n y IV k lasy «za odw agę»” . 2. T rzech szeregow ych k u b ań sk ieg o kozackiego dyw izjo nu Sigidow a, G usew a i Rylcow a „za n ad zw y czajn ą odw agę p rzy sc h w y tan iu w nie­

wolę dow ódcy b an d y B ezkiszkina 15/27 k w ie tn ia 1864, dając ty m p rz y ­ k ład sw oim tow arzyszom . U zn aję ich za godnych nagrodzenia: dw u pierw szych k rzy żam i św . Jerzego IV stopnia, a trzeciego odznaką hono­

row ą III sto p n ia ”.

Ów w niosek o uznanie za b o h aterów trz e ch oficerów i trz e ch szere­

gowców, co w asyście kilkudziesięciu kozaków u ję li jednego po w stań ­ ca — jest ch y ba n ajw iększym hołdem , jaki mógł złożyć B ezkiszkinow i n iep rzy jaciel. Lecz „b o h ateró w ” z Zankisow em n a czele spotkać m iał p rz y k ry zawód. P rzez d ziw ną iro n ię losu odpowiedzi na w niosek o od­

znaczenia za ujęcie R osjanin a walczącego o sp raw ę Polski, udzielił Po lak w ro sy jsk ie j słu żbie — p raw a rę k a naczeln ik a w ojennego — p u łko w nik W łodzim ierz D obrow olski. Ten b y ły członek rew olucy jneg o kółka ofice­

rów w P e tersb u rg u , blisk i kolega Sierakow skiego i Padlew skiego, co sp rzen iew ierzy ł się głoszonym w ów czas ideałom , czuć m usiał, czytając w niosek Z ankisow a — głęboki w sty d 70. Toteż odpow iedź jego, udzielo­

na w im ien iu naczelnika w ojennego, zim na i pogardliw a, zasługuje na przytoczenie w całości, jako epilog sp raw y B ezkiszkina 71.

Urząd N aczelnika W ojennego Oddziału Radom skiego No 6066

21 czerwca 1864 rok

Do

Dowódcy Kubańskiej liniow ej sotni Pod,pułkownika Zankisowa

W odpowiedzi na wasz raport z 5 czerwca N o 58 zawiadam iam Was, że sta­

nowczo inie w idzę m ożliwości ubiegania się o odznaczenia m ajora hr. Gendrikowa, porucznika księcia Szczerbatowa i podporucznika kaw alerii Skotaielowa za w yka­

zane przez nich m ęstw o przy pojm aniu w niew olę buntow nika Bezkiszkina.

N ie w idzę w tym w ydarzeniu żadnego poświęcenia ani odwagi, ponieważ był on pozbawiony broni, jak to wynika z poprzednich relacji, a przedstaw ieni przez Was oficerow ie uczestniczyli tylk o przy pojmaniu tego Bezkiszkina, jak zazwyczaj w pełnym uzbrojeniu, n ie natrafiając na opór zbiega.

W ojenny N aczelnik Generał Lejtnant

za

_ __________ (—) P ułkow nik Dobrowolski

70 Ostatnio I. M i l l e r (op. cit., s. 173) łagodzi rzucane na Dobrowolskiego Przez polskich pam iętnikarzy oskarżenie zaiprzaństwa. N iem niej, n ie poszedłszy śladem Sierakow skiego zrobił on niezłą karierę. Po przejściu na praw osław ie i ożenku z córką generała Uszakowa sam doszedł do szlifów generalskich. Poległ Pod Płew ną w w ojnie rosyjsko-tureckiej 1877 roiku.

71 WAP, Radom, Naczelnik W ojenny 17, k. 775, 777 n., 961, 1369 n., 1373 n., 1371 n„ 1360 n.

(15)

4 8 4 W ITOLD DĄBKOW SKI

I to już w szystko. P am ięci M ateusza B ezkiszkina niczym nie uczczo­

no w R adom iu. Je d y n ie na C m en tarzu Ł yczakow skim w e Lw ow ie, na tab lic y pom nika w zniesionego k u czci poległych i straco nych uczestni­

ków p ow stan ia 1863/1864, w śród siedem dziesięciu nazw isk, na d rugim m iejscu w y ry te było nazw isko B ezkiszkina.

Витольд Домбковски

МАТВЕЙ БЕЗКИШКИН И ПОСЛЕДНИЙ ФАЗИС ЯНВАРСКОГО ВОССТАНИЯ В ОПОЧИНСКОМ РАЙОНЕ

О происхождении Матвея Безкишкина, штабс-капитана и участника польского восста­

ния 1863—1864 гг. известно было до сих пор лишь то, что его мать была полькой. На тогдаш­

ней арене он появляется лишь в 1860 году, благодаря докладной записке, направленной им на имя Александра II, в которой он указывал путь противодействия нарастающей враждеб­

ности между польским и русским народами.

После кроваво подавленных манифестаций Варшавы он подает прошение освободить его от службы в армии. Еще jfo этого он присоединяется к польскому подполью и, начиная с 22 января 1863 г., участвует в кампании М. Лянгевича. На некоторое время он уходит на территорию Галиции, но возвращается к полю боя 20 июня и получает тяжелое ранение.

Осенью 1863 г. он формирует отряд в опочинских лесах и под командованием Яна Ру- довского с переменным счастьем ведет партизанские действия. В январе 1864 г. он, в звании майора, назначается командиром 1-го батальона опочинского полка. Просуществовав до поздней весны, 27 апреля он попадает в плен.

Поставленный перед полевым судом, в ответ на оскорбление председателя, его приго­

вор к смерной казни путем расстрела был сменен на казнь на виселице. Казнен в Радоме 17 мая 1864 г.

Настоящая биография составлена по обрывкам сведений, дополненных свежими руко­

писными находками.

Witold Dąbkowski

MATVIEY BEZKICHKINE ET LE DERNIER ÉPISODE DE L'INSURRECTION DE JANVIER

M atviey Bezkichkine, capitaine d'état-m ajor russe, major de l'armée insur­

rectionnelle, appartient à la pléiade des héros tragiques de l'insurrection de Janvier, v

Nous ne savons rien de se s origines, ni de sa jeunesse; il parait cependant que sa m ère était polonaise. C'est en 1860 qu'il fa it parvenir un m ém oire au tsar A lexandre II, dans lequel il indique les m oyens pour enrayer l'h ostilité croissante entre les Polonais et les Russes. L'année suivante, à la su ite des m anifestations de V arsovie, il demaiifle à être libéré du service m ilitaire. Il rejoint la conspiration polonaise et, à partir du 22 janvier 1863, il prend part à la cam pagne de Langie­

wicz; après la défaite de ce dernier il passe en Galicie.

Il revient sur le cham p de bataille le 20 juin, et il est gravem ent b lessé à la bataille de Komorów. A l’autom ne de 1863, il form e une section, dans les bois

(16)

M ATW IEJ BEZK ISZK IN

4 8 5

dO poczno et, sous le com m andem ent de Jan Rudowski, il organise des actions partisanes plus ou m oins heureuses. En janvier 1864 il est nomm é m ajor et com­

m andant du 1-er bataillon du régim ent d’Opoczno. Il continue la lu tte jusqu’au printemps. Il est fait prisonnier le 27 avril.

In sulté par le tribunal du conseil d e guerre, il sou fflette le président; au lieu d’être fu sillé, il sera donc pendu. Il est exécu té à Radom le 17 m ai 1964.

Pour la rédaction de cet article nous nous som m es se rv i de diverses publica­

tions com plétées par des m anuscrits récemment découverts.

Cytaty

Powiązane dokumenty

3, the main observations among three cases are: (i) the steam reforming reaction rate in case II is faster compared with the other two cases within the first half of the channel;

Choć Ateny przez cały okres hellenistyczny pozostaną głównym ośrodkiem życia teatralnego, przyciągającym twórców z całej oikumene, przedstawienia i agony

length, spatial variations in ocean surface elevation alone (radiation damping) can result in a stable double inlet system with two inlets open.. Similarly, basin bottom friction

W dotychczasowych rozważaniach na temat funkcjonowania przedsiębior­ stwa w gospodarce rynkowej przyjmowano różne stanowiska, które są celami jego działalności:

Problematyczna natura ludzka a władza polityczna w koncepcji Davida Hume’a. Studia Politicae Universitatis Silesiensis

Utopia w myśleniu politycznym Studia Politicae Universitatis Silesiensis 2,

Очевидно, Тудор был более известен (или его имя было более редким), нежели отец Кузьмы Селята (имя встречается еще в трех берестяных грамотах [Зализняк 2004: 797] и

8 Независимо от аспектите, от които се разглеждат деминутивите, от използваните при това методи и термини, от изучаването им в отделен език или