• Nie Znaleziono Wyników

O celowościowe ujmowanie moralności i norm etycznych.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O celowościowe ujmowanie moralności i norm etycznych."

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N IK I F IL O Z O F IC Z N E T o m X X V II, z e s z y t 2 — 1979

FELIK S WOJCIECH BEDN A R SK I OP

O CELOWOSCIOWE UJMOWANIE MORALNOŚCI I NORM ETYCZNYCH

We wszystkich krajach i we- wszystkich znanych nam czasach uzna­

wano za słuszne pew ne zasady moralne, zazwyczaj bardzo ogólnikowe, np. że należy być roztropnym , sprawiedliw ym, mężnym, um iarkowanym , ofiarnym , szczerym, w ytrw ałym itp. Nie da się jednak Zaprzeczyć, że pew ne norm y etyczne, niegdyś niem al powszechnie uznaw ane za słu­

szne, dziś są odrzucane, że to co w jednych krajach uchodzi za godziwe, w innych jest uznane za niem oralne, np. norm y odnoszące się do wielożeń- stwa, rozwodu, przeryw ania ciąży, stosowania to rtu r w sądownictwie, palenia na stosie czarownic i heretyków , rzucania bomb nuklearnych na m iasta itd. Czy więc istnieje jakiś przedm iotow y sprawdzian, jeśli nie prawdziwości, to przynajm niej słuszności zasad i norm etycznych, sprawdzian, który by umożliwił ich uzasadnianie?

Zwolennicy subiektyw izm u etycznego odpow iadają przecząco na to pytanie, głosząc już to w m yśl amoralizmu, że oceny i norm y etyczne, naw et sprzeczne między sobą, są jednakowo słuszne lub niesłuszne, gdyż każdy m a rację ze swego p unktu widzenia — już to zgodnie z założe­

niam i em otywizm u przyjm ując, że zasady i norm y etyczne stanow ią w y­

ra z uczuciowego stosunku oceniających do postępowania ocenianego i je­

go sprawcy.

N atom iast zwolennicy obiektywizm u w etyce sądzą, że istnieje taki spraw dzian będący podstaw ą uzasadniania norm etycznych, przy czym jedni w idzą taki spraw dzian — w m yśl w oluntaryzm u etycznego — w fakcie ustanow ienia owych norm przez prawodawcę, kim kolw iek by on był: Bogiem, m onarchą, parlam entem , narodem , klasą panującą, pro­

letariatem itp. Według nich dlatego jakieś postępowanie jest godziwe i m oralnie dobre, że jest zgodne z norm ą ustanow ioną z woli Boga (wo­

luntaryzm teistyczny), przez naród lub jego władcę (etatyzm , faszyzm, hitleryzm , totalitaryzm itp.) lub wolą jednostki zgodnie np. z im peraty­

wem kategorycznym (indywidualizm etyczny).

9 — R o c z n ik i F ilo z o f ic z n e

(2)

130 F E L I K S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

Inni zwolennicy obiektywizmu etycznego, opowiadając się raczej po stronie pewnego rodzaju intelektualizm u, up atru ją przedm iotowy cha­

rak ter norm m oralnych już to w fakcie istnienia swoistego doświadcze­

nia moralności czy intuicji moralnej (intuicjonizm etyczny niektórych fenomenologów), już to w samej wartości postępowania nakazanego lub dozwolonego przez norm ę praw a moralnego. Ich zdaniem nie dlatego ja­

kieś postępowanie jest godziwe, bo jest nakazane lub niewzbronione, ale dlatego może być nakazane lub'dozw olone, że samo w sobie jest go­

dziwe. Jest to stanowisko aksjologizmu etycznego, w jakim trzeba od­

różnić dwa kierunki, z których jeden uznaje wartości m oralne za bez­

względnie autonomiczne, niesprowadzalne do jakiejkolwiek innej rze­

czywistości i niezależne od jakiegokolwiek celu (autonomizm etyczny);

drugi natom iast kierunek uzależnia wartość postępowania od jego zgo­

dności z ostatecznym celem życia ludzkiego (teleologizm etyczny), przy czym jedni u p atru ją ów cel w szczęśliwości pojętej jako życie w roz­

koszach lub przynajm niej wolne od cierpień (hedonizm pozytyw ny i ne­

gatywny), drudzy w możliwie największym dobrobycie jak największej ilości ludzi (utylitaryzm), a jeszcze inni ostateczny cel życia ludzkiego widzą w szczęśliwości w znaczeniu przede wszystkim m oralnej dosko­

nałości życia ludzkiego osobistego i społecznego.

Jest to bardzo schematyczny podział stanowisk etycznych, które w rzeczywistości często się zazębiają i krzyżują. Etycy bowiem zazwyczaj w ystrzegając się jednostronności, gdy zauważą w nieuznaw anych przez siebie system ach pew ne wartościowe zdobycze, starają się powiązać je organicznie z własnym systemem. Tak czyni np. tomizm, który wycho­

dząc z najogólniejszych, zasad bytu i działania, każdą praw dę przez ko­

gokolwiek i gdziekolwiek byłaby stwierdzona uznaje za swoją i stara się przeszczepić ją organicznie do swego światopoglądu. Tak więc w etyce stara- się zająć stanowisko obiektywne, oparte na rzeczywistości, w y­

chodzi nie z założeń apriorycznych, ale z danych em pirycznie stw ier- dzalnych, wznosi się ponad woluntaryzm , intelektualizm , intuicjonizm, autonomizm, teleologizm w jakiejkolwiek jego postaci (choć najbardziej zbliża^.śię do eudajmonizmu), a jednak ze wszystkich powyższych sta­

nowisk przyjm uje wiele prawd, włączając je., w swą syntezę w sposób tak organiczny, że nie w pada w eklektyzm; Zgodnie z tradycją eudajm onizmu etyka tom istyczna podkreśla doniosłą rolę celowości w życiu m oralnym , w okresie pojęcia „moralności” i w ujm ow aniu norm etycznych. W niniej­

szym artykule ograniczymy się do zwrócenia uwagi na potrzebę celowoś- ciowego ujm ow ania oraz uzasadniania norm etycznych.

By uniknąć nieporozum ień z powodu wieloznaczności w yrażenia „nor­

m y etyczne”, trzeba naprżód umówić się, "co będziemy rozumieli przez nie, odróżniając je od zasad etycznych oraz ód praw a moralnego, by nie

(3)

O C E L Ó W O Ś C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 131

mieszać tych trzech związanych z sobą, ale różnych pojęć, które będzie­

m y sta ra li się określić nazwaniem em pirycznie stw ierdzalnej rzeczywi­

stości, przypodporządkow anej w języku potocznym tym właśnie pojęciom.

A naliza stru k tu ry oraz funkcjonow ania jakiejkolw iek m aszyny choć­

by w postaci zegarka, a tym bardziej jakiegokolwiek ustroju, stw ierdza istnienie w nich pewnego uporządkow ania składników oraz sił, umożli­

w iających właściw ą im działalność oraz poznanie norm, jak należy czy nie należy postępować, by osiągnąć właściwy im cel. Człowiek jest czymś więcej niż organicznym , świadomym siebie zespołem około 30 bilionów komórek, z których każda jest zbudow ana z m iliardów atomów tylko tych pierw iastków , których potrzebuje do swego rozwoju zgodnie z kierunkiem nadanym jej przez ową siłę zaw artą już w em brionie ludz­

kim wielkości ziarenka m aku; jest żyw ym ustrojem i zespołem uporząd­

kow anych sił psychofizycznych, cielesnych, zmysłowych oraz Umysło­

wych, skierow anych do zaspokojenia nie tylko cielesnych, ale przede w szystkim duchow ych potrzeb życia osobistego i społecznego.

Podobnie jak analiza stru k tu ry i funkcjonow ania np. zegarka umo­

żliwia poznanie, jak trzeba obchodzić się z nim, aby osiągnąć właściwy m u cel opierając się na pew nych zasadach mechaniki, tak samo analiza stru k tu ry i funkcjonow ania osobowości ludzkiej jako żyWrego ustroju psychofizycznych, a zwłaszcza um ysłowych uzdolnień, pow inna nam um o­

żliwić poznanie norm, jak należy postępować, by ludzie mogli osiągnąć swój ostateczny cel, nadający praw dziw y sens ich życiu osobistemu i spo­

łecznemu. N azw ijm y praw em p r z y r o d z o n y m tę empirycznie, choć tylko pośrednio, stw ierdzalną rzeczywistość uporządkow ania uzdolnień i psychofizycznych sił w człowieku, um ożliwiającą poznanie tego, co trzeba i czego nie trzeba czynić, by człowiek osiągnął właściwy cel swe­

go życia. N atom iast wypowiedzi, w yrażające co należy lub czego nie należy czynić, by osiągnąć ów nadrzędny cel życia ludzkiego, nazw ijm y n o r m a m i p r a w a p r z y r o d z o n e g o . Wreszcie racje, n a pod­

staw ie których przyjm ujem y owe norm y praw a przyrodzonego, nazw ij­

m y z a s a d a m i tegoż p r a w a \

Jasne, że zakres tak pojętych norm praw a przyrodzonego bezpo­

średnio nie pokryw a się z zakresem n o r m e t y c z n y c h w zna­

1 A utor n in iejszego artykułu p rzed staw ił sw ój pogląd n a p raw o przyrodzo­

n e n ie ty lk o w art. D y n a m iczn e u ję cie p r a w a n atu raln ego u św . T om asza z A k w i­

n u („Studią i M ateriały” 1972 s. 9-28), o m ów ion ym przez k s. T. S lip k ę w art. P ro ­ b lem in te r p r e ta c ji d yn a m ic zn eg o c h a ra k teru p r a w a n atu raln ego na p o d sta w ie f i­

lo zo fii św . T o m a sza z A k w in u („Roczniki F ilozoficzn e” 25:1977 z. 2 s. 148-157). Do krytyczn ej treści tego artykułu pow rócim y. Szerzej om ów iłem to zagadnienie w rozp raw ie La d ed u zio n e d ella n orm ę m o ra li gen erdli d a lia legge n atu rale (Roma 1969) oraz w rozp raw ie: L a legge n a tu ra le e la p e rfezio n e d ella v ita um ana. „A n- g e licu m ” 55:1978 fasc. 1 s. 58-103.

(4)

132 F E L IK S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

czeniu wypowiedzi czy przeświadczeń o zachodzeniu lub niezachodze- niu swoistej powinności, wypływającej z poczucia lub z intuicji czy doświadczenia „moralności”. Człowiek bowiem może być m oralnie obo­

wiązany czynić nie tylko to, czego bezpośrednio wym aga praw o przy­

rodzone, ale także to, czego żąda pozytywne prawo Boże, kościelne, mię­

dzynarodowe, państwowe czy też praw o zwyczajowe; chociaż pośrednio prawo przyrodzone wym agając od ludzi postępowania zgodnego z ro­

zumem i posłuszeństwem wobec przełożonych, nieraz żąda także zacho­

w yw ania pozytyw nych i zwyczajowych norm , obowiązujących w danej społeczności.

To celowościowe ujęcie norm etycznych opiera się na teleologicznym pojm owaniu moralności. To prawda, że ludzie m ają często wyczucie po­

winności, iż tak i tak należy postąpić, aby być w zgodzie z w ym agania­

m i moralności, ale nie zaprzątają sobie głowy pytaniem , co to jest mo­

ralność, pytaniem , na które dano praw ie tyle odpowiedzi, nieraz bar­

dzo rozbieżnych, ilu etyków postawiło je sobie. Bardzo słusznie powie­

dział ks. T. Styczeń; „W norm alnym porządku rzeczy ludzie nigdy nie czekali ani nie czekają, aż im etycy dopiero powiedzą, iż w ogóle co­

kolwiek powinni i co powinni czynić" 2. Ale sami etycy, gdy rozpra­

w iają o norm ach m oralnych w yjaśniając lub uzasadniając je, w inni sta­

rać się o jak najostrzejsze w yodrębnienie i opisanie zakresu pojęcia moralności. Nie mogą więc zadowolić się np. określeniem opisowym, po­

dającym tylko to, co ludzie uw ażają za m oralnie dobre czy złe, ani za­

wężeniem treści owego pojęcia do „bezwzględnej powinności osoby speł­

niania czynów afirm ujących godność osoby” czy do „bezwzględnej po­

winności miłowania osób”, bo przecież treść pojęcia „moralność” w yraża również godziwość etyczną tego postępowania, które samo w sobie jest dobre choćby nie było żadnej ani bezwzględnej, ani względnej powin­

ności urzeczywistnienia go. Tym bardziej nie można zgodzić się na okre­

ślenie H. Jankowskiego, że „przez moralność w neutralnym tego słowa rozum ieniu można by rozumieć zespół norm, ocen i wzorów postę­

powania, które regulują bądź p reten d u ją do regulow ania stosunków mię­

dzy jednostkami, między jednostką a grupą społeczną, m iędzy grupa­

mi społecznymi, między jednostką i grupą z jednej strony, a instytucja­

m i z drugiej, które apelują do człowieka jako człowieka bądź też oce­

niają człowieka jako człowieka, a których respektow anie jest wymuszo­

ne przez sankcje opinii społecznej” 3, gdyż 1° taki zespół norm , ocen j wzorów nie jest moralnością, ale w ytw orem przekonań o moralności często błędnych i niem oralnych; podręcznik etyki może być takim ze­

* T. S t y c z e ń . O g łó w n y m p ro b le m ie e ty k i. „Studia P hilosop h iae C hri- stia n a e ” 7:1971 fasc. 1 s. 8.

* E tyka. W arszaw a 1973 s. 17.

(5)

O C E L O W O S C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 133

społem, a przecież nie jest moralnością; 2° apelowanie do człowieka jako człowieka i ocenianie go jako człowieka nie stanow i jeszcze swoistej ce­

chy moralności, gdyż taka ocena i takie apelow anie może mieć chara­

k ter czysto teoretyczny, odnoszący się do człowieka jako istoty zdolnej do rozum ow ania; 3° „respektow anie” tych norm, ocen i wzorów nie za­

wsze jest „w ym uszane” przez opinię społeczną, niekiedy jest z nią sprze­

czne.

Zarzuca się teleologicznemu ujęciu moralności, a naw et eudajm oni- zmowi, że zapoznaje istotną treść moralności, uznając m oralną powinność spełnienia jakiegoś czynu ze względu na to, że on jest środkiem do ce­

lu różnego aniżeli afirm acja osoby ze względu na przysługującą jej godność. N iew ątpliw ie zarzut ten jest słuszny w stosunku do utylita- ryzmu, hedonizmu, a naw et do n ie k tó ry c h . odm ian eudajmonizmu, ale jest bezpodstawny w odniesieniu do tomistycznego pojęcia moralności oraz norm i zasad ety cz n y ch 4.

Sw. Tomasz z A kw inu wychodzi od stw ierdzenia faktu, że każda czynność ludzka zm ierza do czegoś, a mianowicie do prawdziwego lub pozornego dobra zaspokajającego rzeczyw istą lub pozorną potrzebę życia ludzkiego. To, do czego czynność zmierza, jest c e l e m czynności, dobro zaś, które zaspokaja rzeczywistą lub pozorną potrzebę życia ludzkiego*

nazyw am y w a r t o ś c i ą . Celowość więc jest nieodłączną cechą postę­

powania ludzkiego, bo skoro n atu ra człowieka istotnie objawia się w za­

sadniczej zdolności do rozum ow ania, i opartego na nim chcenia oraz działania, a rozumność działania czy w ogóle postępowania ludzkiego wym aga jego celowości, nie można pojąć moralności tegoż postępowa­

nia w oderw aniu od jego celowości, a więc od jego odniesienia do przed­

miotowego i podmiotowego dobra, ku którem u zmierza. Jeśli ów cel nie jest podporządkowany innem u celowi i nie może być podporządko­

wany, wówczas jest p r a w d z i w y m b e z w z g l ę d n i e o s t a t e c z ­ n y m c e l e m , bo zaspokajając wszystkie potrzeby życia ludzkiego sta­

nowi jego doskonałość i szczęśliwość, nie może więc być środkiem do osiągnięcia innego nadrzędnego celu. Je st fałszywym celem ostatecznym to, do czego ktoś dąży tak, jakby to coś było celem wszystkich jego celów, podczas gdy jest to w rzeczywistości tylko środek albo cel po­

średni lub względnie ostateczny, nie stanowiąc doskonałości życia ludz­

kiego i nie będąc jej częścią integralną.

U znając celowość postępowania ludzkiego za istotne w ym aganie jego rozumności, a tym sam ym ludzkiej natury, i pojm ując moralność pozy­

ty w n ą jako „dobroć” ludzi jako ludzi, a więc jako istot rozumnych, ne­

gatyw ną zaś moralność jako zawiniony brak tej dobroci, możemy okre­

4 K om entarz F. W. B ednarsk iego do S u m y teo lo g iczn ej I-II q. 1 a. 1 i 4 (t. 9 Loridyn 1963).

(6)

134 F E L I K S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

ślić moralność w znaczeniu neutralnym jako cechę postępowania ludzkie­

go polegającą na stosunku zgodności lub niezgodności z prawdziwym bezwzględnie ostatecznym celem życia ludzkiego, a tym sam ym z jego doskonałością i w ynikającą z niej szczęśliwością.

Tego rodzaju celowościowe ujęcie moralności nie jest i nie może być jej pojm owaniem jako środka do osiągnięcia celu ostatecznego, choć­

by nim była wieczna szczęśliwość. Moralność pozytyw na bowiem, czyli dobroć postępowania moralnego, polegająca na jego uspraw nieniu przez cnoty, nie jest tylko środkiem' do tego celu, ale częścią składową samej doskonałości będącej tym celem ostatecznym, a naw et gdy chodzi o mi­

łość nadprzyrodzoną — jej istotą. Moralność negatyw na zaś jest jej przeciw ieństw em .

Skoro moralność jest zgodnością lub niezgodnością postępowania lu­

dzkiego z bezwzględnie ostatecznym celem życia ludzkiego osobistego i społecznego, należy odróżnić cztery rodzaje postępowania ludzkiego:

1° konieczne do doskonałości życia ludzkiego, stanowiące albo jej skła­

dnik, albo środek niezbędny do jej osiągnięcia; 2° zgodne, ale niekonie­

czne dla n ie j; 3° sprzeczne z nią; 4° niesprzeczne z nią, ale też i nie­

zgodne z nią. Stosunek konieczności określonego postępowania do osią­

gnięcia bezwzględnie ostatecznego celu życia ludzkiego nazyw am y — w ujęciu celowościowym — p o w i n n o ś c i ą m o r a l n ą p o z y t y ­ w n ą , czyli obowiązkiem etycznym urzeczyw istnienia go; natom iast stosunek sprzeczności z tym celem nazyw am y p o w i n n o ś c i ą m o ­ r a l n ą n e g a t y w n ą , czyli obowiązkiem nieurzeczyw istniania owego postępowania; postępowanie zgodne z bezwzględnie ostatecznym celem, ale niekoniecznym do jego osiągnięcia choć prowadzącym do niego na­

zw ijm y u p r a w n i e n i e m m o r a l n y m p o z y t y w n y m , czyli dozwoleniem, a niekiedy naw et zaleceniem etycznym ; wreszcie postę­

powanie niezgodne z celem bezwzględnie ostatecznym w znaczeniu, że nie prowadzi do jego osiągnięcia, ale nie jest z nim sprzeczne, nazw ijm y u p r a w n i e n i e m m o r a l n y m n e g a t y w n y m (obojętnością ety­

czną). Jasne, że upraw nienie m oralne pozytyw ne jest zaprzeczeniem po­

winności moralnej negatyw nej, i odwrotnie. Podobnie upraw nienie mo­

ralne negatyw ne jest zaprzeczeniem • powinności m oralnej pozytywnej, i odwrotnie.

Powinność m oralna pozytywna, czyli obowiązek etyczny zrobienia czegoś jest przedmiotem kategorycznej norm y zwanej n a k a z e m e t y ­ c z n y m . Powinność m oralna negatywna, czyli obowiązek zaniecha­

nia pewnej czynności jest przedm iotem kategorycznej norm y zwanej z a k a z e m e t y c z n y m . Zaprzeczenie zakazu etycznego jest przed­

miotem niekategorycznej norm y etycznej zwanej u p r a w n i e n i e m e t y c z n y m p o z y t y w n y m , czyli dozwoleniem moralnym. W re­

(7)

O C E L O W O S C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 135

szcie zaprzeczenie nakazu etycznego jest przedm iotem niekategorycznej n orm y m oralnej zwanej u p r a w n i e n i e m e t y c z n y m n e g a t y ­ w n y m . Jasne, że między nakazem etycznym a upraw nieniem etycznym negatyw nym oraz między zakazem etycznym a upraw nieniem etycznym pozytyw nym zachodzi stosunek sprzeczności. Nie mogą więc być rów no­

cześnie i pod tym sam ym względem ani prawdziwe, ani fałszywe. Mię­

dzy nakazem etycznym a zakazem etycznym zachodzi stosunek prze­

ciw ieństw a: nie mogą więc być równocześnie i pod ty m samym wzglę­

dem prawdziwe, ale mogą oba być fałszywe. Wreszcie między nakazem a upraw nieniem pozytyw nym i między zakazem a upraw nieniem nega­

tyw nym zachodzi stosunek w ynikania w tym znaczeniu, że co jest n a­

kazane, jest także dozwolone, ale nie odwrotnie, i co jest zakazane, nie jest nakazane, ale nie odwrotnie.

Je st oczywiste, że w tym celowościowym ujęciu norm etycznych od­

różnia się norm y kategoryczne i niekategoryczne w przeciwieństwie, do ty ch etyków, którzy w szystkie norm y etyczne uw ażają za kategoryczne w brew oczywistem u faktow i, że etyka w swych norm ach nie ogranicza się do nakazów i zakazów, dozwalając lub naw et zalecając w iele sposo­

bów postępowania, których jednak nie nakazuje urzeczywistniać. Nie­

którzy bowiem etycy odrzucając tele'ologiczne ujęcie moralności, uznają tylko powinność m oralną. Tak np. ks. T. Ślipko w swym podręczniku ety k i pisze: „Powinność m oralna w odróżnieniu od innych rodzajów po­

w inności (teleologicznej czy tetycznej) jest zawsze ostatecznie powinno­

ścią bezwzględną, niezależną od takich czy innych w arunków , podczas gdy pozostałe rodzaje powinności są znowu zawsze ostatecznie w jakiś sposób przez coś uw arunkow ane” s. Nie widzim y powodu przeciw staw ia­

nia powinności m oralnej powinnościom teleologicznym, czyli celowościo­

w ym oraz powinności tetycznej, czyli w ynikającej z samego tylko roz­

kazu przełożonych, jeśli oczywiście ów rozkaz jest godziwy i rozumny.

Posłuszeństwo takim rozkazom mimo ich charakteru tetycznego, czyli pochodzącego z ustanow ienia woli przełożonego, jest także powinnością moralną. Podobnie celowościowy charakter niezliczonej w prost ilości obo­

wiązków osiągnięcia różnych w artości nie odbiera im charakteru powin­

ności m oralnej. Samo zdobywanie sprawności m oralnych, czyli cnót, ratow anie kogoś w niebezpieczeństwie śm ierci czy innego nieszczęścia, obrona ojczyzny itp. są powinnościami teleologicznymi, gdyż ich przed­

m iotem jest osiągnięcie jakiegoś celu, a przecież nie przestają być po­

w innościam i m oralnym i.

Trudno też zgodzić się z tezą, że „powinność m oralna oznacza abso­

lu tn ą (czyli bezwarunkow ą) konieczność, która nie naruszając fizycznej wolności człowieka determ inuje go duchowo do spełniania odpowiednich

5 E tos c h rześcija ń sk i. Z a rys e ty k i ogólnej. K rak ów 1974 s. 210.

(8)

136 F E L IK S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

aktów dobrych, zaniechania zaś złych. U praw nienie m oralne natom iast w yraża (równie) bezwarunkow ą możność (należność) spełniania określo­

nych aktów dobrych przez podmiot rozumny, czyli w olny” 6. W praktyce niem al każda powinność m oralna jest uw arunkow ana różnym i okoliczno­

ściami podmiotu, przedm iotu, czasu, miejsca; sposobu, środków itd. To, co jest m oralnie dozwolone w jednych okolicznościach, może być mo­

ralnie niedozwolone w innych okolicznościach. To, co jest powinnością m oralną zrobienia czegoś, np. powiedzenia prawdy, może być powinno­

ścią m oralną niezrobienia tego w innych w arunkach, np. niepowiedze- nia praw dy tem u, kom u nie należy jej powiedzieć.

Bardziej uzasadnione w ydaje m i się stanowisko zajęte przez ks. T.

Stycznia, który też twierdzi, że „Z bezwzględnością powinności moralnej wiąże się bezpośrednio to, że obowiązuje ona b e z w y j ą t k o w o , z a ­ w s z e i że w rezultacie tego ustanaw ia ona w przypadkach kolizyjnych sytuacje „ b e z a l t e r n a t y w y ”, „ b e z w y j ś c i a” , (podkr. T. S .)7.

Ale tenże A utor przed tym słusznie zaznaczył: „Powiedziano, że obrany dowolnie cel tłum aczy jedynie powinność hipotetyczną, powinność sto­

sowania środka nieodzownego do osiągnięcia tego celu. Wskazano też, że powinność taka jak najw yraźniej kontrastuje z bezwzględną powin­

nością działań ujaw nioną w kontekstach moralnych, że tej ostatniej po­

winności nie podobna ująć w kategorii: środek—ćel. [...] Zwrócić trże- ba jednak uwagę na to, że sytuacja uległaby zasadniczej zmianie, gdyby sam cel nie był pozostawiony do fakultatyw nego uznania, lecz sam so­

bą reprezentow ał wartość domagającą się uznania ze względu na nią samą, czyli wartość ustanaw iającą kategoryczną powinność jej czynnego afirmowania. W tej sytuacji bowiem również i to, co skądinąd przed­

stawiało „nieodzowny środek” afirm ow ania tego celu, stałoby się również kategoryczną, a nie hipotetyczną tylko, powinnością” 8.

Tak właśnie rzecz się ma w tom istycznym celowościowym ujęciu mo­

ralności w ogóle, a obowiązku etycznego w szczególności. Fizycznie mo­

gę nie chcieć osiągnięcia prawdziwie bezwzględnie ostatecznego celu ży­

cia ludzkiego, jego doskonałości i jej składników integralnych, jakim i są sprawności m oralne, a zwłaszcza miłość Boga i każdego człowieka, bę­

dąca jej istotą. Ale m oralnie m am kategoryczny obowiązek dążyć do tego celu i zdobywać te wartości moralne, jakim i są cnoty oraz ich akty, gdyż niedążenie do owego celu uniemożliwiałoby rozumność po­

stępowania, a rozumność jest przecież zasadniczą cechą człowieka jako człowieka, byłoby więc sprzeczne z natu rą ludzką. Wszak nierozum ne

6 Tam że s. 212.

7 Ks. T. S t y c z e ń . O g łó w n y m p ro b le m ie e ty k i. „Studia P hilosoph iae C h o - stia n a e” 7:1971 fasc. 1 s. 3Ł

8 Tam że s. 28;

(9)

O C E L O W O S C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 137

jest postępowanie, w którym nie m a podporządkowania środków celo­

w i -i- celów pośrednich celowi bezwzględnie ostatecznemu. Ponieważ zaś spraw ności m oralne stanow ią części integralne doskonałości życia ludz­

kiego, etyka tom istyczna widzi w nich nie tyle środki, ile cele moralnego działania, m ające w artość wsobną, im m anentną 9.

Powinności oraz upraw nienia m oralne ujm ujem y w norm ach ety­

cznych, pochodzących już to z objaw ienia Bożego (teologiczne norm y moralne), już to z wyczucia czy intuicji poszczególnych osób lub grup ludzkich albo też w ysnutych z praw a przyrodzonego. Celowościowy cha­

ra k te r tych ostatnich norm etycznych m a podstawowe znaczenie dla ich zrozum ienia i uzasadnienia. Ludzie w ogóle, a etycy w szczególności, nie zadow alają się świadectw em własnej intuicji, wyczucia czy do­

świadczenia, że tak a tak należy lub nie należy postąpić, ale pytają:

dlaczego należy tak właśnie postąpić, a nie inaczej, dlaczego w ogóle należy postępować moralnie. Wszak nie brakło myśliciel}, którzy za J. M. G uyau głosili, że żadne obowiązki nie wiążą człowieka, albo w ślad za M. S tirnerem (K. Schmidtem) uczyli, że nie m a norm, nie m a nakazów, nie m a powinności, a w yrazy „dobro” i „zło” nie m ają sensu, bo życie jest m echanizm em bez cełu, a więc i bez sensu, jak tw ierdził Anatol France. Otóż w ydaje się nam, że właśnie celowościowe ujęcie praw a przyrodzonego i jego norm daje najlepsze uzasadnienie koniecznością sen­

sowności norm etycznych. N atom iast deontologiczne i statyczne ujm o­

wanie praw a naturalnego, w ydaje się nam, nie daje podstaw do uspra­

wiedliwienia norm m oralnych, choćby np. w postaci podręcznikowego określenia: „ P r a w o n a t u r a l n e oznacza z b i ó r n o r m i m p e r a ­ t y w n y c h , o b i e k t y w n y c h i a b s o l u t n y c h (powszechnych i nie­

zmiennych), k t ó r e u z d a l n i a j ą p o d m i o t y r o z u m n e d o s p e ł ­ n i a n i a a k t ó w m o r a l n i e d o b r y c h , a u n i k a n i a z ł y c h ” 10;

Można przecież sensownie pytać, czy taki „zbiór norm im peratyw ­ nych, obiektyw nych i absolutnych” w ogóle istnieje, a jeśli istnieje, to w czym? W świadomości ludzkiej? W naturze człowieka? W swoistym doświadczeniu? Nie łatwo dać na te pytania zadowalającą odpowiedź.

N atom iast przyjm ując dynam iczne i cełowościowo u jęte określenie p ra­

w a naturalnego jako „empirycznie, choć tylko pośrednio stwierdzalnej rzeczywistości uporządkow ania uzdolnień i psychofizycznych sił w czło­

wieku um ożliwiających poznanie tego, co trzeba i czego nie trzeba czy­

nić, by człowiek osiągnął właściwy cel swego życia, a więc doskonałość”, nie tw ierdzi się, że W człowieku istnieje już gotowy zbiór norm postę­

powania, ale tylko, że każdy człowiek m ający używ anie rozumu, za­

stanaw iając się nad celowością swego życia, może urobić sobie zdanie,

9 J e st to od p ow ied ź na zarzut ks. S lip k i (E tos ch rześcija ń sk i s. 175).

“ T am że s. 230.

(10)

138 F E L I K S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

co należy lub nie należy czynić, by osiągnąć cel swego życia. Celowość tę tym łatw iej poznaje, że posiada skłonności przyrodzone w postaci tych sił psychofizycznych, które pobudzają go ku tem u, co w ydaje się m u dobre, podsuw ają więc jego rozumowi konkretne cele, do których ma dążyć, by zaspokoić potrzeby swego życia osobistego i społecznego.

Dlatego św. Tomasz nie zawahał się powiedzieć, że zadaniem praw a na­

turalnego jest skierowanie naszych czynności do celu, że pierw szą i pod­

staw ow ą norm ą tegoż praw a jest zasada, że to należy czynić, co jest dobre, a nie należy czynić tego, co złe, że na tej zasadzie opierają się wszystkie inne przykazania praw a naturalnego, w yrażające to, co rozum praktyczny ujm uje jako dobra ludzkie, k tóre należy urzeczywistniać i że wszystko to, do czego człowiek ma n aturalną skłonność, rozum ludzki ujm uje jako dobro, które należy osiągnąć, unikając zaś tego, co się te­

m u dobru sprzeciwia, że więc porządek przykazań praw a naturalnego odpowiada porządkowi skłonności naturalnych, przy czym te tylko skłon­

ności w człowieku można uznać za naturalne, które są zgodne z jego naturą, a tym samym z w ym aganiam i rozum u; niem niej wszystkie skłon­

ności ludzkiej natury, w m iarę jak są uregulowane, czyli uporządkowa­

ne przez rozum, należą do praw a naturalnego 11.

To podkreślenie w nauce św. Tomasza roli rozum u ludzkiego oraz skłonności naturalnych w ujm ow aniu przykazań, a więc etycznych norm praw a przyrodzonego jako przyporządkowania psychofizycznych sił lu­

dzkich ku dobru, będącemu całkowitym lub częściowym celem życia każdego człowieka, ułatw ia uzasadnienie zarówno samych norm p ra­

w a przyrodzonego, jak i innych norm etycznych, opartych na tym pra­

wie. Wskazuje bowiem, że stosując się do tych norm, zaspokajamy po­

trzeby życia ludzkiego, doskonalimy je, urzeczyw istniam y nasze czło­

wieczeństwo, postępując zgodnie z wym aganiam i rozumu, któ ry w po­

wyższym uporządkowaniu naszych sił psychofizycznych, nadającem u im skierow anie ku doskonaleniu życia ludzkiego, znajduje podstaw y do ustalenia zasad tegoż prawa, z których wyprow adza konkretne norm y etyczne, określające, co i jak należy czynić, by żyć napraw dę po ludzku, a więc rozumnie, a tym sam ym zgodnie z prawdziwym bezwzględnie ostatecznym celem człowieka.

Bezwzględnie pierw szą zasadą prakseologiczną może być tylko taki sąd, którego orzeczenie swym zakresem obejm uje wszystkie inne orze­

czenia praktyczne, a przedm iot tego orzeczenia w yraża najogólniejszy powód, dlaczego trzeba tak a nie inaczej postąpić. Takim sądem jest za­

sada : „ N a l e ż y c z y n i ć t o, c o d o b r e , a n i e c z y n i ć t e g o , c o z ł e ”, w yrażająca w sposób norm atyw ny pozytyw ną i negatyw ną po­

winność oraz jej zaprzeczenia, czyli pozytywne i negatyw ne upraw nienia

11 Su m a teologiczn a I-II q. 90 a. 2; q. 94 a. 1-6.

(11)

O C E L Ó W O Ś C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 239

m oralne. Zasada ta może stanowić przesłankę „większą” przy w ysnuw a­

n iu norm etycznych przy pomocy drugiej przesłanki aksiologicznej poda­

jącej, co w takim a takim rodzaju okoliczności jest m oralnie dobre, a co je s t złe. Wniosek będzie norm ą etyczną stwierdzającą, że to i to w da­

nych okolicznośćiach należy czynić lub nie. Dobro bowiem i zło moralne, a więc to, co jest roztropne, sprawiedliwe, mężne, um iarkowane, ofiarne, szczere, prawdom ówne, skrom ne itd. — n ie ,je s t abstrakcją, ale rzeczy­

w istą zgodnością z ostatecznym celem życia ludzkiego w konkretnych w arunkach, które etyka grupuje w pew ne kategorie, nie mogąc zajmo­

w ać się każdą poszczególną okolicznością w konkretnym w ypadku zo­

staw iając to roztropności i sumieniu.

Rozum odkryw a te pierw sze zasady m oralne w oparciu o sugestie skłonności naturalnych, czyli przyrodzonych, zmierzających ku dobru, a więc ku zaspokojeniu w m iarę możności w szystkich cielesnych, a prze­

d e w szystkim duchow ych potrzeb życia ludzkiego osobistego i społeczne­

go, a więc np. odkryw a je w skłonnościach do ujm ow ania .wszystkiego w św ietle ostatecznych przyczyn (mądrość), do stosowania jak najle­

pszych środków z rozwagą i w sposób rozsądny tak, by osiągnąć właści­

w y cel (roztropność), do oddania każdem u tego, co się m u należy (spra­

wiedliwość), do w alki ze złem o praw dziw e dobro (męstwo), do zacho­

w an ia um iaru w zaspokajaniu popędu do przyjem ności związanych z przyjm ow aniem pokarmów, napojów, narkotyków , z przekazywaniem życia, z ubiorem , zaspokajaniem ciekawości, z zabaw ą czy rozryw ką itp.

Oczywiście te skłonności często byw ają spaczone, ale na to jest właśnie rozum, by te spaczenia w ykryć i usunąć.

Skłonności przyrodzone same przez się nie stanow ią jeszcze pierw ­ szych zasad praw a przyrodzonego, ale sugerują je rozumowi, który usta­

la je na podstaw ie pierw szych ocżywistych zasad myślenia. Dlatego te pierw szorzędne aksjologiczne zasady praw a przyrodzonego, np. że postę­

pow anie roztropne, sprawiedliw e, mężne, szczere, cierpliwe, w ytrw ałe, życzliwe dla innych itp. jest dobre, są oczywiste, bezwzględnie praw dzi­

we, kategoryczne, niezm ienne i dlatego wnioski, w ysnute z nich i z pierw ­ szej zasady prakseologicznej: „dobro należy czynić, a tego, co złe, nie należy czynić” — są p i e r w s z o r z ę d n y m i n o r m a m i p r a w a p r z y r o d z o n e g o , również kategorycznym i, niezm iennymi, podobnie jak i w szystkie inne wnioski, popraw nie z nich w ysnute przy pomocy przesłanek analitycznych, w których orzeczenie zawiera się w treści pod­

m iotu lub odw rotnie i dlatego są praw dziw e na podstawie samego zro­

zum ienia wyrazów, w k tó ry c h , są sformułowane, ale nie zaw ierają ni­

czego, co nie zawierałoby się w treści podm iotu lub orzeczenia drugiej przesłanki. N atom iast wnioski w ysnute z pierw szych norm praw a przy­

rodzonego przy pomocy przesłanek syntetycznych, a zwłaszcza em piry­

(12)

140 F E L IK S W O JC IE C H B E D N A R S K I O P

cznych, nie są same przez się oczywiste ani kategoryczne, niem niej mo­

gą być słuszne w tej mierze, w jakiej owe przesłanki syntetyczne są p ra­

wdziwe. Jeśli owe przesłanki zazwyczaj lub niem al zawsze i niem al wszędzie spraw dzają się, choć dopuszczają w yjątki, będziemy mieli do czynienia z w t ó r n y m i n o r m a m i p r a w a p r z y r o d z o n e g o .

P rzyjm ujem y za św. Tomaszem z Akwinu, że pierwsze zasady i norm y praw a przyrodzonego są wszystkim ludziom zdolnym do używ ania ro­

zumu znane i jednakowo uznawane. Natom iast norm y w tórne tegoż pra­

wa w powyższym ujęciu spraw dzają się u ogółu ludzi, ale dopuszczają w yjątki na skutek przeszkód w ich zachowaniu, gdyż „tego rodzaju norm y w tórne tym bardziej zawodzą, im więcej schodzą do szczegółów” 12.

Z celowościowym ujęciem tych w tórnych norm praw a przyrodzone­

go wiąże się ściśle zagadnienie ich zmienności. Praw o przyrodzone zwa­

ne „naturalnym ” opiera się na naturze ludzkiej, pojmowanej nie jako istotność człowieka, ale jako dynamiczna zasada swoistego dla ludzi dzia­

łania. Tak pojęta natu ra ludzka jest źródłem takiego działania, jakiego wym agają okoliczności podmiotu, przedmiotu, czasu, miejsca, tw orzyw a itd. Otóż okoliczności te ulegają zmianom. W tym znaczeniu, n atu ra lu­

dzka, stosując się do tych zmian, jest zmienna, nie w swej istocie, lecz w swym zachowaniu się. W tym znaczeniu św. Tomasz z A kw inu m iał odwagę napisać: „To co jest przyrodzone dla bytu o niezmiennej natu­

rze, jest zawsze i wszędzie takie samo. Ale natu ra człowieka jest zmien­

na (natura autem hominis est mutabiłis). Dlatego to, co jest przyrodzo­

ne człowiekowi, niekiedy zawodzi. Np. przyrodzona równość wym aga od­

dania rzeczy danej na przechowanie tej osobie, która ją dała na prze­

chowanie. [...] Ponieważ jednak wola człowieka niekiedy ulega zniepra- wieniu, zachodzą wypadki, kiedy nie należy oddawać rzeczy przyjętej na przechowywanie, by snać człowieka o przew rotnej woli nie użył źle tej rzeczy, np. gdy w ariat albo wróg rzeczypospolitej żąda w ydania bro­

ni, powierzonej komuś na przechowanie” 13.

Etycy więc są obowiązani badać, czy te w tórne norm y etyczne, prze­

kazane przez tradycję nie zostały błędnie sform ułowane oraz czy w zmienionych w arunkach życia nie przestały być cfelowe, czy zamiast kierować ludzi do prawdziwie ostatecznego ich celu, na skutek niewłaści­

wego ujęcia tychże w tórnych norm nie odw racają ludzi od tego celu lub nie u trudniają jego osiągnięcie, powodując niezam ierzone następstwa, które mogą spowodować wiele zła. W arto tu przytoczyć słowa św. To­

masza z Akwinu: „Ta sama czynność może mieć dwa skutki, w tym jeden zamierzony, a drugi niezamierzony. Otóż zróżnicowanie czynno­

12 Tam że q. 94 a. 5.

13 Tam że II-II q. 57 a. 2 ad II (Przeł. i objaśń. zaopatrzył F. W. Bednarski.

T. 18. Londyn 1970 s. 20),

(13)

O C E L O W O S C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 141

ści;.m oralnych zależy od tego, co się zamierza, a nie od tego, co jest w brew zamierzeniu, [...] może się jednak zdarzyć, że czyn pochodzący z dobrego zam iaru będzie niedozwolony, a mianowicie gdy będzie n i e ­ w s p ó ł m i e r n y z c e l e m ” 14.

Czy nieuw zględnienie „im peratyw ności” w szystkich norm praw a przy­

rodzonego oraz uznanie zmienności w tórnych norm tegoż praw a nie jest „w prow adzeniem ,konia trojańskiego’ do filozoficznej tw ierdzy to- m izm u”, a mianowicie relatyw izm u i sy tuacjonizm u?15 Jak widzieli­

śmy, nie m ożna zgodzić się ze zdaniem, iż „w łaściwa praw u naturalne­

m u dynam ika w yraża się w fundam entalnym im peratyw ie, czyli na­

kazie realizow ania w artości jako idealnych wzorów moralnego rozwoju i doskonałości człowieka” 1G, bo im peratyw czy nakaz tylko w tedy sta­

nowi siłę pobudzającą do starania się o rozwój i doskonałość, gdy czło­

w iek uświadom i sobie ów cel i pokocha go jako dobro zaspokajające je­

go potrzeby lub godne pokochania dla niego samego ze względu na je­

go piękno czy doskonałość, a więc gdy ów nakaz ujm ie się celowościo- wo, co jak już zaznaczyliśmy, nie oznacza pojm owania działania mo­

ralnie dobrego jedynie jako skutecznego środka do osiągnięcia choćby ostatecznego celu człowieka. Ponadto praw o przyrodzone nie ogranicza się do kategorycznych im peratyw ów czy nakazów, ale obejm uje także kategoryczne i niekategoryczne upraw nienia m oralne. Nie można więc bez zastrzeżeń przyjąć tezy, iż „we właściwej praw u naturalnem u stru ­ ktu rze na czoło w ysuw ają się dw a elem enty: im peratyw na konieczność, czyli mus, uw arunkow any faktem , że praw o naturalne w yraża zawsze jakiś nakaz lub zakaz, oraz atrakcja, przyciąganie [...]” i7.

Uznanie względnej ^zm ienności w tórnych norm praw a przyrodzone­

go w tym ujęciu, w jakim ją przedstaw iliśm y, nie m a nic wspólnego

7. relatyw izm em i sytuacjonizm em etycznym. Relatywizm bowiem w ści­

słym znaczeniu to głoszenie, że „zdanie X orzekające, że coś jest dobre, oraz zdanie Y orzekające, że to coś nie jest dobre, mogą być równo­

cześnie prawdziwe. To przekonanie i tylko ono głosi relatyw ność pra­

wdziwości ocen” .18, a tym sam ym opartych na nich norm etycznych.

Takiego zaś tw ierdzenia teza o zmienności w tórnych norm praw a przy­

11 T am że q. 64 a. 7 s, 119. Ks. T. S tyczeń p rzytacza te stów a A k w in a ty w sw o im w ła sn y m tłu m aczen iu , do którego w d arł s ię ch och lik drukarski w posta­

c i w y ra zu „n ie” w zdaniu: „Lecz jakość m oraln ą ok reśla s ię w e d łu g tego, co n i e je st ob jęte zam iarem ” (Czy etyka jest logiką chcenia? „Roczniki F ilozoficzn e”

25:1977 z. 2 s. 108). W tym że art. 8 stron n ie w yd ru kow an o!

15 T aki zarzu t w y s u w a pod adresem m ojego art. Dynamiczne ujęcie prawa naturalnego u św. Tomasza z A kw in u ,ks. Ślipk o w art. Problem interpretacji (s. 153).

l* T am że s. 156.

17 T am że s. 155.

*• M. O s s o w s k a . Podstawy nauki o moralności. W arszaw a 1947 s. 91.

(14)

142 F E L IK S W O J C IE C H B E D N A R S K I O P

rodzonego w zmieniających się w arunkach życia ludzkiego ani nie- gło­

si, ani nie implikuje.

Sytuacjonizm natomiast, zgodnie z przemówieniem Piusa XII 23 III 1952 i 18 IV 1952, jest zespołem tw ierdzeń opartych na subiektywizm ie, a nie na obiektywizmie etycznym. Według zaś instrukcji Kongregacji S. Officii z 14 III 1956 r., etyka sytuacyjna głosi: 1. „swą zasadniczą niezależność od podstawowych praw ideł moralności przedm iotow ej’/;

2. „ostateczna i najwyższa norm a postępowania nie zasadza się na przed­

miotowym porządku, przejaw iającym się w praw ie n atu ry i w nim po­

znawanym, ale na pew nym umysłowym sądzie i duchowym oświeceniu każdej jednostki, z którego jasno poznaje, jak m a postąpić w danej kon­

kretnej sytuacji. 3. W skutek tego ostateczna decyzja człowieka, według sytuacjonistów, nie opiera się na zastosowaniu przedmiotowego praw a do poszczególnego w ypadku, uwzględniając oczywiście okoliczności da­

nej sytuacji, jak uczą najw ybitniejsi autorzy tradycyjnej etyki katoli­

ckiej, ale na bezpośrednim w ew nętrznym oświeceniu i sądzie jednostki.

4. Tego rodzaju sąd sam sobie w ystarcza i przynajm niej w wielu w y­

padkach nie posiada poza człowiekiem i jego przeświadczeniem żadne­

go sprawdzianu i m iary swej przedmiotowej słuszności; 5. Jako podsta­

wę decyzji sum ienia należy brać, według nich, nie tradycyjne pojęcie n atu ry ludzkiej, ale pojęcie n atu ry ludzkiej „egzystencjalnej”, która w wielu wypadkach nie ma znaczenia przedmiotowego i bezwzględnego, ale tylko względne i zmienne z w yjątkiem móże tych kilku czynników, które odnoszą się do ludzkiej natu ry m etafizycznie pojętej, a więc bez­

względnie pojętej i niezm iennej; 6. Zdaniem ich prawo naturalne po­

siada taką samą względną wartość, jak n atu ra ludzka. 7. Pew niki w ypły­

w ające z praw a natu ry opierają się, według nich, na „egzystencjalnym ” pojęciu n atu ry i dlatego są względne,' zm ienne i można je nagiąć do każdej okoliczności; 8. A utorzy przyjm ujący tę „nową etykę” mówią, że ludzie, gdy sądzą według sWej osobistej intuicji i według własnego sum ienia opierając się na owym indyw idualnym oświetleniu, a nie na przedm iotowych prawach, mogą się uchronić bardzo łatwo od wielu moralnych konfliktów nierozwiązalnych n a innej drodze” 19.

Żadnego z tych tw ierdzeń ani tu, ani gdzie indziej nie głosiliśmy, owszem, wszędzie braliśm y pod uwagę prawo n atu ry i norm y etyczne w przedmiotowym, a nie subiektyw nym znaczeniu, choć za św. To­

maszem z Akwinu, przyjm ujem y, że n atu ra ludzka, jako dynamiczna zasada charakterystycznych i swoistych d l a ; ludzi czynności, jest, źró­

dłem takiego działania, jakiego w ym agają zmienne okoliczności i w a­

19 Por. F. W. B e d n a r s k i . E tyk a sy tu a c y jn a w ś w ie tle • p rz e m ó w ie ń O jca św . P iu sa X II oraz In stru k c ji św . O fficiu m . „Duszpasterz P olsk i za G ranicą” 31:

1957 nr 2 s. 511-53Ó;

(15)

O C E L O W O S C IO W E U JM O W A N IE M O R A L N O Ś C I 143

run k i życia ludzkiego i w tym znaczeniu n atu ra ludzka jest zm ienna nie w swej istocie, ale w swych czynnościach, przystosowując się do w arunków życia. A takie ujęcie nie zostało ani potępione, ani zabro­

nione przez powyższą instrukcję.

Należy być także rozważnym w posądzaniu kogo innego o „przej­

ście na pozycje praw a naturalnego o zmiennej treści. Zwolennicy bo­

wiem tej koncepcji p rzyjm ują także niezmienność najogólniejszych („pier­

w szych”) zasad praw a naturalnego, natom iast wszystkie norm y pocho­

dne uw ażają za m niej lub więcej zmienne. Tem u wszakże stanow isku i można, i trzeba zarzucić, że tylko w erbalnie różni się od relatyw izm u i sytuacjonizm u etycznego, w rzeczywistości zaś jest tym relatywizm em i sytuacjonizm em albo też do niego z nieuchronną konsekw encją pro­

w adzi” 20. Nie głosiliśmy nigdzie i nie tw ierdzim y, że w szystkie nor­

m y pochodne praw a naturalnego są ąjnienne. Stw ierdziliśm y bowiem i tu, i w zaatakow anym artykule, że norm y etyczne w ysnute z zasad praw a naturalnego przy pomocy przesłanek analitycznych są bezwzglę­

dnie niezm ienne, a takim i norm am i są w ogromnej większości wnioski norm atyw ne św. Tomasza w I-II i II-II S u m y teologicznej. Natom iast wnioski w ysnute przy pomocy syntetycznych przesłanek z zasad pra­

w a naturalnego m ają tak ą wartość, jak ą m ają owe przesłanki, choć więc gdy dotyczą szczegółów zazwyczaj zachowują sw ą ważność, ale niekiedy zawodzą, gdy ich przestrzeganie w konkretnych okolicznościach i w arunkach m ijałoby się z celem danej norm y etycznej. Dlatego ba­

danie norm etycznych w celowościowym ujęciu odgryw a bardzo ważną rolę zarówno w etyce, jak i w życiu.

20 Ś l i p k o . P ro b le m in te r p r e ta c ji s. 153. O roli em pirycznych przesłan ek w celow ościow ym u ję c iu zasad i norm etyczn ych m am zam iar p om ów ić w rozpraw ie L ’e x p erie n c e dan s l ’eth iq u e e u d em o n iste , k tórą w ła śn ie odd ałem do druku, a tak­

że w art. Im p lic a tio n s a x io lo g iq u es e t n o r m a tive s d e l’e x p e rie n c e m o ra le d ’apres le C ardin al K a r o l W o jty ła . A rtyk u ł ten uk aże się w „A n gelicu m ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Historia w Afryce - w postaci spisków, przewrotów, skrytobójstw - dzieje się po cichu, gdzieś za kulisami i wcale nie jest łatwo do niej dotrzeć, a kie­ dy

W związku z przypadającą dnia 1 kwietnia 2011 roku setną rocz- nicą urodzin Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ w diece- zji sandomierskiej przygotowane zostały

Zmiana struktury uŜytkowania powierzchni w terenach urzeźbionych wraz z transformacją gruntów ornych na uŜytki zielone i pod zalesienia nie tylko powaŜnie

Po czwarte, pozostawienie wniosku bez rozpoznania nie jest czynno- ścią w rozumieniu art. Co prawda, jak przyznaje NSA, „ze wzglę- du na użyte w przepisie art. kryteria,

Mężczyźni chcą więc być bardziej pouczani przez spowiednika aniżeli kobiety (różnica na poziomie istotności 0,05).. Częściej niż co trzeci mężczyzna (37 %) i częściej niż

W celu przeciwdziałania ich de­ wastacji organizatorzy w ystaw y zapropo­ now ali pow ołanie m uzeum typu skanse­ now skiego, jak też podjęcia działań na rzecz

Jak wynika z dotychczas prowadzonych badan ´ , istotna˛ włas´ciwos´cia˛ reguł nakładanych na samorza˛dy terytorialne jest to, iz˙ – po pierwsze – sa˛ one cze˛sto

Skoro zdania − powiedzmy, że ich koniunkcję oznaczymy jako ‘p’ − z których się wywodzi zdanie w ten sposób dowodzone, tylko się zakłada, to oczywiście nie jest