Od redakcji
Tom czwarty naszego czasopism a różni się od poprzednich, co pow o
duje, że zespół redakcyjny czuje się w obowiązku udzielenia kilku słów wyjaśnienia. Dotychczas czasopism o wydawane było siłami własnymi r e dakcji, w spartym i finansowo przez Instytut Inform acji Naukow ej i S tu
diów Bibliologicznych U niw ersytetu W arszawskiego. Sytuacja ta pow o
dow ała różne ograniczenia w zakresie dystrybucji, na k tó re skarżyli się nasi czytelnicy, chcący zwyczajnie nabywać kolejne num ery. N iestety ograniczenia te były wym uszone przez regulacje praw ne obowiązujące w stosunku do publikacji dotow anych i m im o najszczerszych chęci nie mogliśmy nic n a to poradzić. Poza tym, redakcja borykała się z różnym i trudnościam i o charakterze technicznym , których opanow anie jest n ie słychanie tru d n e w chwili, gdy nie prow adzi się stałej działalności wy
dawniczej. Poszukując wyjścia z tych kłopotów , w wyniku dyskusji re d a k cyjnych, zdecydowaliśmy się więc n a radykalną zm ianę. O d niniejszego to m u „Z b ad a ń n ad książką i księgozbioram i historycznym i” będzie wy
daw ane przez zew nętrzną firm ę - Oficynę W ydawniczą A SPR A -JR . R edakcja żywi nadzieję, że dystrybucja pism a zostanie w ten sposób za
sadniczo uspraw niona, a jego jakość edytorska popraw iona. Przejęcie składu i d ruku przez wydawcę pryw atnego stało się rów nież okazją do w prow adzenia zm ian w wyglądzie zew nętrznym pism a, k tó re - liczymy - uatrakcyjnią je w odbiorze.
W bieżącym num erze czynimy także odstępstw o od dotychczasowego zwyczaju um ieszczania wszystkich artykułów w jednym ogólnym dziale.
W iąże się to z propozycją złożoną redakcji przez Krzysztofa B rachę i A ndrzeja D ąbrów kę, organizatorów Kazania świętokrzyskie. G ene
za, przekaz, tekst, kontekst - p o lekturze nowej edycji (2009), k tó ra odby
ła się w Instytucie B adań L iterackich PAN 3 m arca 2010 roku, by re fe raty i dyskusję z tego spotkania ogłosić drukiem w naszym piśm ie. R a n ga Kazań świętokrzyskich w historii naszej kultury jest fundam entalna;
podobnie, jako w ydarzenie w nauce polskiej, ocenić należy now ą edycję krytyczną tego zabytku, przygotow aną w ostatnich latach po d egidą Biblioteki N arodow ej - nic więc dziwnego, że propozycje w ydrukow ania zapisu tego spotkania naukow ego n a naszych łam ach odebraliśm y jako
wyróżnienie. Pow odował nam i jed n a k jeszcze jed e n wzgląd. Pomysł zgrom adzenia najwybitniejszycti specjalistów zajm ujących ń ą K azaniam i świętokrzyskimi w ro k po ukazaniu się nowego wydania krytycznego, p o łączonego z szeregiem artykułów podsum ow ujących do ro b ek b ad ań wy
konanych n ad tym tekstem od czasów pierwszej edycji z lat dwudziestych ubiegłego stulecia, uważamy za wyjątkowo udany i godny upow szechnie
nia. W ten sposób uczestnicy sesji stworzyli swoistą kolektywną recenzję książki, traktującej o absolutnych początkach rozw iniętego piśm iennic
twa w języku polskim , ale rów nież wskazali n a zagadnienia, któ re na w spom nianym polu pozostają otw arte m im o wysiłków autorów nowej edycji. A przecież pogłębiona refleksja n ad kulturą książki - i tej dawnej i tej najnowszej - jest podstawowym celem , dla którego pow ołane do ży
cia zostało nasze czasopismo.
Artykuły dotyczące innych tem atów , a także miscellanea, spraw ozda
nia z ważnych projektów naukowych, związanych z dziejami książki i jej funkcjonowania, prowadzonych w Polsce i zagranicą, recenzje oraz zapi
ski dotyczące bieżących wydarzeń naukowych, uporządkow ane zostały w tradycyjnych działach.
D la uniknięcia ewentualnych nieporozum ień chcielibyśmy również podkreślić, że ze względu n a interdyscyplinarny charakter naszego pisma, redakcja postanowiła nie ujednolicać stosowanych przez przedstawicieli różnych dyscyplin badawczych znaków edytorskich, m im o iż czasami ten sam znak (np. nawias kwadratowy) w edycjach tekstów źródłowych przygo
towywanych przez filologów oznacza coś innego niż w wydaniach autor
stwa historyków. Ponieważ wszelkie tego typu decyzje byłyby arbitralne, postanowiliśmy uszanować obyczaje panujące w każdej dziedzinie nauki i nie narzucać punktu widzenia redakcji.
Jacek Soszyński