• Nie Znaleziono Wyników

"La foi dans une societé de la satisfaction immediate", M. Junker-Kenny, M. Tomka, Paris 2000 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""La foi dans une societé de la satisfaction immediate", M. Junker-Kenny, M. Tomka, Paris 2000 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Horoszewicz

"La foi dans une societé de la

satisfaction immediate", M.

Junker-Kenny, M. Tomka, Paris 2000 :

[recenzja]

Collectanea Theologica 71/1, 229-237

(2)

olo g iczn a staw ia człow iek a na rozdrożu, gdy ch odzi o poszu kiw an ie punktów orientacyjnych w e w sp ółczesn ym św iecie. „Z najom ość uw arunkow ań w ychow aw ­ czych na zsyłce w Z w iązku R ad zieck im m o że w yd atnie p o m ó c każdem u, kto ma d o czyn ien ia z k ształcen iem i o p iek ą nad dziećm i w rozezn aniu w artości p ro p o n o ­ w anych system ów edukacyjno-w ychow aw czych” (s. 83) - konkluduje autorka.

N a z a k o ń czen ie należałoby zaznaczyć, iż praca ta została już od zn aczon a, otrzym ując pierw szą n agrodę na o gólnop olsk im konkursie „Ścieżka W sch od n ia” zorganizow anym przez S zk o łę G łów ną H and low ą w W arszaw ie w e w spółpracy ze Stow arzyszen iem W sp ółpracy „P olska-W schód”.

W łodzim ierz O sadczy, L u blin

M . J U N K E R -K E N N Y , M . T O M K A (red .), L a f o i dans une société d e la satis­

fa c tio n im m éd ia te, R e v u e Internationale de T h é o lo g ie „C on ciliu m ”, C ahier 282,

B ea u c h e sn e E d iteu r, Paris 2000, ss. 147.

„Jaką siłę tw órczości i oporu przedstaw ia wiara chrześcijańska w kulturow ej sy­ tuacji charakterystycznej przez słow a-klu cze jak globalizacja, dyferencjacja, indy­ w idualizacja i ześrod k ow an ie się na dośw iadczeniu przeżytym ?” - w nazbyt zw ię­ złym edytorialu zeszytu Wiara w społeczeństw ie bezzw łocznego zasp o k a ja n ia M ię ­ dzyn arod ow ego P rzeglądu T e o lo g ic zn eg o „C on ciliu m ” zastanaw iają się jeg o re­ daktorzy: M au reen J u n k e r - K e n n y , wykładając te o lo g ię praktyczną i chrześci­ jańską etykę w D u b lin ie, oraz M ik lós T o m k a , p rofesor so cjologii religii z B u d a ­ p esztu, w sp ó łza ło ży ciel W ęgierskiego Instytutu D u szp asterstw a. W warunkach p rzyspieszon ego rozw oju sp ołeczn o-ku ltu raln ego tradycyjne tech niki i m etod y p o ­ stęp ow an ia szybko są przekraczane, pam ięć historyczna zostaje zrelatyw izow ana, m aleją m ożliw ości rachuby i zaplanow an ia przyszłości własnej oraz sp ołeczeństw a. N arasta p arcie na oczek iw an ie w szystkiego o d bieżącej chwili i na u su n ięcie się ku jak najm niejszym obszarom , które sam em u się dobiera.

Z a d a n ie te o lo g ii ześro d k o w a n ej na praktyce p o le g a na z ro zu m ien iu z n a c z e ­ n ia w iary ch rześcijań sk iej w o b liczu pytań staw ianych p rzez d zisiejsze życie oraz na w y ło n ie n iu form i struktur m ed iacji, k tóre do trą d o adresatów . D o te g o t e o ­ lo g ia ta m u si z ca łą p o w a g ą u w zg lę d n ia ć religijn ość, która staje p rzed nią jako h o ry zo n t h erm en eu ty czn y aktualn ej k on figu racji k w estii sen su . R ó w n ież K o ­ śc io ły - w skazują Ju n k er-K en n y i T om k a - są k w estio n o w a n e; zm y sło w e jak ości sp o łe c z e ń s tw a b e z zw ło c zn eg o zasp ok ajan ia m o ż e im p rzyp om in ać to, co w in n o sta n o w ić ich treść pod staw ow ą: m iejsce sy m b o liczn eg o p rzeżycia p o ś r e d n ic z e ­ nia n ie sk o ń c z o n o ś c i w ło n ie sk o ń czo n o ści, d o cze g o brak o d p o w ied n ik a w p ła szczy źn ie św ieck iej.

(3)

W zeszy cie zgrom ad zon o jed e n a ście artykułów w czterech częściach:

I. Społeczeń stw a bezzw łocznego za spokajan ia w różnych kulturach (3 stu dia), II. A n a lizy socjologiczne (1 artykuł), III. Interpretacje teologiczne (4 ), IV . Praktyka

eklezjalna: wyzwania, szanse, m o d ele (3). C ałość zak oń czon o kom u nikatem bib lio­

graficznym .

R z ete ln e obserwacje nad kondycją ludzką dłu go pozostają prawdziwe - w stu­ dium o społeczeństw ach bezpośredniego zaspokajania w E uropie i A m eryce P ó ł­ nocnej w skazuje Zygm unt B a u m a n , em erytow any profesor socjologii uniw ersyte­ tów w W arszawie i L eed s. W ew nętrzna kruchość bezzw łoczn ego zaspokajania, ścisła w ięź przelotnej przyjem ności z natręctwem , ob ojętn ość na m inione i nieufność w o ­ b ec nad ch od zącego sk łon ne są potw ierdzać sie dziś tak, jak przed dw om a tysiącle­ ciam i. „Posiadanie wiary oznacza posiad anie zaufania do sensu życia i stałe oczek i­ w an ie rezultatów teg o , co się czyni lub czeg o czynić się unika”. W iara staje się łatwa, gdy życie potw ierdza, że ow o zaufanie jest uzasadnione. A le to potw ierdzen ie m a szanse jedynie w św iecie w zględnie trwałym, w którym rzeczy i czyny zachowują sw e w artości w ciągu d ługiego czasu, proporcjonalnie do trwania życia ludzkiego. W na­ szych czasach nietrw ałość nie jest sprawą wyboru: to nieuchronność.

S p o só b zarobkow ania stał się nad wyraz nietrw ały, opin iu je B aum an . E k o n o ­ m iści n iem ieccy m ów ią o sp o łec zeń stw ie „d w ie-trzecie” i oczeku ją na „jedno-trze- c ie ”. T o , c o w yznacza zap otrzeb ow an ie rynkow e, m o że być w yp roduk ow ane p rzez dw ie trzecie społeczeń stw a, a w krótce wystarczy d o teg o jed n a trzecia: reszta sta­ n ie się ludźm i b ez zajęcia, e k o n o m iczn ie i sp o łeczn ie zbędnym i. B ezro b o c ie w kra­ jach b ogatych sta ło się strukturalne: p o prostu n ie m a pracy dla wszystkich. „W św iecie strukturalnego b ezrob ocia nikt n ie m oże czuć się za b ezp ieczo n y ”. N ie m a odtąd zap ew nion ych zaw odów w firm ach utrwalonych; n ie m a te ż zaw odów i d ośw iad czeń , które - raz pozysk ane - gwarantują czy to ofertę zatrudnienia, czy też trw ałość zdob ytego zatrudnienia. E lastyczn ość stała się hasłem co d zien n ości. P ozw ala oczek iw ać zatru dnienia b ez w ew nętrznych gwarancji p ew n ości, um ów na czas ograniczony lub nieokreślony, zw oln ień b ez uprzedzen ia czy odszk odow ania. N ik t n ie m o że czu ć się rzeczyw iście n ie d o zastąpien ia - naw et pozycja najbardziej u przyw ilejow ana m o że ok azać się czasow a i „aż d o n ow ego ład u ”. Jeśli lu d zie nie liczą się, to p o d o b n ie n ie liczą się dni ich życia.

L ud zie przyzwyczajają się do ujm ow ania św iata jak o p e łn e g o przed m iotów „odrzucaln ych”, używanych tylko je d e n raz. K ażdy przed m iot jest d o zastąp ien ia - w św iecie, w którym przyszłość p ełn a jest n ieb ezp ieczeń stw , każda szansa natych­ m iast n ie uchw ycon a staje się zaprzepaszczona: niew ykorzystanie je st niew yba­ czaln e i n ie da się uspraw iedliw ić. „T eraz” to, zdaniem autora, słow o-k lu cz strate­ gii życiow ej. Z ob ow iązan ia typu „aż śm ierć nas rozd zieli” przeobrażają się w k on ­ trakty typu „dopóki b ęd zie istniało zasp ok ajan ie”, czasow e z definicji i z założeń ,

(4)

p od atn e na jed n o stro n n e przerw anie w chw ili, gdy jed en z partnerów wyczuw a, że w ystąp ien ie ze zw iązku jest korzystniejsze od utrzymywania go.

O d początku cywilizacji bezustan n ie staram y się u d om ow ić przyrodę - w skazu­ je John Josep h P u t h e n k a l a m S J , Indus, p rofesor na w yd ziale filologicznym to ­ kijskiego uniw ersytetu Sop hia. W szerokim pojm ow aniu ów czyn ludzki jest pierw ­ szym przypadkiem teg o , co dziś określa się jako „bezp ośred nie zaspok ajanie”: lu­ dzie p otrafili ud om ow ić przyrodę w celu zaspokajania sieb ie. „R ozw ój kulturalny jest p ostęp o w a n iem cywilizacji praktyki. R o d zi się sp o łe czeń stw o b ezp o śred n ieg o zaspokajania, cechu jące się zjawiskiem w yludniania się w si i napływ em do miast. Sp o łeczn y krajobraz A zji - wyjaśnia P uthenkalam - jest wstrząsany konfliktam i m ięd zyregionalnym i, chronicznym naruszaniem praw człow iek a i rosnącym u b ó ­ stw em . Kryzys ek on om iczn y p o g łęb ił się i m o że un icestw ić część osiągn ięć. Świat św iecki d ostrzegł w yłanian ie się regionalnego bloku azjatycko-pacyficznego, rzu­ cającego n o w e w yzw anie K ościołow i. A zja tradycyjna była w swej isto cie k on tem - platorska, A zja w sp ółczesn a jest dynam iczna, aktywna i apostolska.

Jeżeli m niejszość chrześcijańska oraz w iększości hinduistyczne, buddyjska i m u­ zułm ańska wysławiają B oga w iekuistego w całej w spaniałości, lepiej będzie akcento­ w ać pod obieństw a niż odm ienności. Podkreślanie podobieństw a będzie sprzyjało w zajem nem u poszanow aniu i dialogow i m iędzyreligijnem u, którego tak bardzo p o ­ trzeba. A k cen tow an ie odm ienności m oże doprow adzić do etnicznego i religijnego fundam entalizm u, opóźniającego azjatyckość i wartości azjatyckie, które rozwinęły się w m inionych wiekach. „W owych stuleciach żyliśmy harm onijnie jako bracia i sio ­ stry chrześcijanie-hindusi-buddyści-m uzułm anie. Pragnę wyznawać Jezusa jako Chrystusa, Syna B o żeg o , żyjąc z wszystkimi tradycjami i doktrynami apostolskim i K ościoła w Azji, bez obaw i uprzedzeń w o b ec innych wiar religijnych oraz ich trady­ cji i nauczania”. Siła społeczn a bardzo m niejszościow ego K ościoła w Azji p olega na je g o charakterze m iędzynarodowym , jak też na jeg o pragnieniu bycia razem z wy­ kluczonym i ze sp ołeczeństw a, gdziekolw iek by się znajdowali.

N a w et w obliczu takiej b ezsiły i p o d o b n ie m inim alnej ob ecn o ści n ależy być św iadom ym ew olucji oraz w ielk ich tendencji A zji, by K o śció ł m ógł ok azać się sku­ tecznym n arzędziem do przejścia ku lep szem u św iatu. „W tym wyłaniającym się nu rcie staw iam y czo ło sp ołeczeń stw u konsum pcyjnem u, całk ow icie ześrod kow a- nym na b ezp ośred n im zaspokajaniu. N a tym szlaku w spółzaw odn ictw a o przeżycie m am y sk ło n n o ść d o w ykluczania żyjących w niedostatk u. Przyjmując ludzi w yklu­ czon ych i otw ierając się ku zepch niętym na nargines, K o śció ł azjatycki zaśw iadcza o J ezu sie Chrystusie i o E w an gelii - a to w ym aga wiary, która jest przeciw staw na w ierze w sp ółczesn ej konsum pcji w b ezp ośred n ie zaspok ajanie”.

W B razylii, p o d o b n ie jak w w ielu innych krajach w sp ó łczesn eg o św iata zach od ­ n ieg o , k tóre uważają się za w yzw olone z „opiu m ” religii, wyłania się p o tężn a eks­

(5)

plozja uw odzicielstw a B osk ości oraz sacrum , b ez ham u lców i kontroli - w skazuje M aria Clara L u c c h e t t i B i n g e m e r , m atka trojga dzieci, p rofesor teo lo g ii sys­ tem atycznej w katolickim un iw ersytecie pontyfikalnym w R io de Janerio. T o zja­ w isk o alternatywnych grup religijnych, zajmujących p o le religijne pod postacią n o ­ wych i niepokojących wyrazów . P od tą z ło żo n ą i w ielo p o sta cio w ą eksplozją religij­ ną skrywają się pytania o rozległej d o n iosłości n ie tylko dla teo lo g ii, ale dla w szyst­ kich nauk sp ołeczn ych i nauk o człow iek u. M ożn a wyrazić w yniuansow aną krytykę K ościołów tradycyjnych, k tóre zagubiły n iem a łą część sw ego charakteru inicjacyj­ n eg o oraz sw ego m isterium - które określają się od tąd praw ie w yłączn ie przez swój asp ek t instytucjonalny i organizatorsk o-w sp óln otow y czy etyczno-przeob razi- cielski. Z resztą - zauw aża autorka - w ło n ie chrześcijaństw a u sta n o w io n eg o w a g ę przydawaną tech n ik om zapożyczonym z tradycji orientalnych dla wsparcia przeży­ w an ia du ch ow ości m ożna pojm ow ać jak o p rób ę odn ow y inicjacyjnego i ezoterycz­ n eg o chrześcijaństw a.

P o n o w n e w y ło n ien ie się - bardziej niż pow rót - religijności oraz sacrum , za p o ­ trzeb ow an ie na tajem n iczość i m istykę p od różnym i p ostaciam i ujawniają się po próbach ich „w ycięcia”, jak ie stan ow iła sekularyzacja. T a dzika religijność m oże m ieć stron ę pozytyw ną, oznaczając naw rót k o n ieczn o ści kon tem p lacji, pojaw ienie się w artości takich jak b ezin teresow n ość, pragn ien ie, u czu cie - i odkrycie o d n o ­ w ionej wizji p oczu cia przyrody oraz relacji człow iek a z plan etą.

D o teg o , by m istyka i kontem p lacja stały się w yznacznikam i pierw szej rangi, trzeba - zaznacza L u cch etti B in gem er - by św iat p oczynań i sk u teczności prze­ obrażającej albo tracił na w artości, albo p o p a d ł w przykre n iep o w o d zen ie. Czy w y­ b ieran ie życia w św iecie św ieckim oznacza zw rócen ie się tyłem d o mistyki, p o z o ­ stającej d o m en ą rzadkich specjalistów zam ieszkujących klasztory i inne form y w sp óln otow ej organizacji religijnej typu k on tem p lacyjnego? W e p o c e, która tak p o ch leb ia sk u teczn ości, produkcyjności i pożytkow i z poczynań, w historycznym m o m en cie, gdy poszu kiw an ie b ezp ośred n iego zaspokajania dom inu je nad w szelką organizacją o so b o w ą i sp o łe czn ą - zw racanie się ku „historiom życia” ozn acza da­ w an ie gło su m ężczyzn om i k ob ietom , którym najwyraźniej n ie p o w io d ło się, p o ­ n iew aż n ie byli p rzejęci sk u tecznością, a w swym życiu daw ali prym at kon tem p la­ cji, z jakiej w yw odzi się praktyka m iłosierdzia.

C zęść trzecią otw iera stu dium N iebezpieczn a p a m ię ć Jezusa na tle społeczeń stw a

posttradycyjnego. A u to rem jest A lb erto M o r e i r a (przypuszczalnie franciszka­

n in ), p rofesor te o lo g ii fun dam entalnej w un iw ersytecie S ao F ran cisco w Sao P au ­ lo. W skazuje on: w sp ołeczeń stw ach tradycyjnych zm arli p ozostaw ali stale obecn i w życiu żywych i z te g o p o w o d u ciem iężyli ich, p o n iew a ż tradycja nakładała rytu­ ały, norm y nien aru szaln e, aparaturę przym uszającą; sp o łeczeń stw a posttradycyj- ne, przeciw nie, pokrywają p a m ięć swych zm arłych stosem d ób r konsum pcyjnych,

(6)

budzącą pod ziw m asą inform acji zbędnych i rytmem życia fren etyczn ego, w k tó­ rym fragm enty dośw iadczenia nakładają sie niczym w k alejdosk opie. A u torytarny form alizm Kurii Rzym skiej - zauw aża u b o czn ie M oreira - sparaliżow ał w ielk ą część chrześcijan w taki sp osób , że w szystkiego oczeku ją i w e wszystkim zależą od prob oszcza, biskupa, w reszcie pap ieża.

P oniew aż źród ło cierp ien ia nigdy n ie wysycha, sp o łe czeń stw o potrzeb uje w y­ tw orzenia i sk on solid ow an ia „Przem ysłu Z a p o m n ien ia ”, które będzie m iało m a­ sk ow ać i podtrzym yw ać fałszyw e p ojed n an ie m ięd zy jed n ostk ą oraz system em ją ciem iężącym . T o sa m o sp o łeczeń stw o , które w yw ołuje cierp ien ia i w ykluczenia, ustanaw ia m echanizm y, by sp ow od ow ać ich zap om n ien ie.

P a m ięć Jezu sa - wskazuj e te o lo g - jest n iebezp ieczn a i wyw rotow a, p on iew aż ni­ kom u n ie pozw ala na przystosow anie się do p o p ełn ia n eg o barbarzyństwa, d o n ie­ spraw iedliw ości n ie p otęp ion ej, d o cierp ien ia n ie p o cieszo n eg o i w ciąż aktualnego, bow iem co dzień odtw arzanego przez system y ciem iężycielstw a i kontroli nad jed ­ nostkam i. P am ięć Jezu sa jest niebezp ieczn a, p on iew aż - w p on ow oczesn ym k on ­ tekście pozornej w oln ości, m anipulow ania sam ym pragnieniem w oln ości - przypo­ m ina Jezu sow e życie i Jezu sow ą praktykę w oln ości. W tych ram ach historycznych kon kretn e byty ludzkie w alczą i decydują o swym życiu oraz o swej przyszłości.

N ieb ezp ieczn a p a m ięć o J ezu sie w św iecie stanow i zarów no k ategorię herm e- neutyczną i eklezjaln ą, jak też polityczną k ategorię op oru oraz walki. T a n ieb ez­ p ieczn a i w yzw oleń cza pa m ięć o w o ln o ści Chrystusow ej, na jakiej w spiera się na­ sza w o ln o ść, m o że być jed ynie opow ied zian a, przek azan a przez d ośw iad czen ie w iary i p rzez praktykę jed n o stek .

D la niektórych K o ścio łó w i w sp óln ot ta w yw rotow a p a m ięć Jezu sa stan ow i b ez­ zw łoczną oczyw istość, p o n iew a ż czczą o n e pam ięć swych m ęczen ników . „W p ew ­ nych K ościołach A m eryk i Łacińskiej, p o d o b n ie zresztą jak i w innych rejonach św iata, celeb rujem y E ucharystię na pam iątkę naszych b oh aterek i naszych b o h a te­ rów. W ystaw iam y ich pod obizny, czytam y z e w zruszenia ich listy i teksty, ja k ie p o ­ zostaw ili, ud ajem y się do m iejsc, gdzie ich zam ord ow an o (...) p am iętam y o ich o d ­ w ad ze i pok rzepiam y się w tej sam ej w ierze w tym sam ym zob ow iązan iu ”. Lud, w śród k tórego żyli jezu ita Ellacuria, abp R o m e r o oraz w ielu innych i za który zgi­ n ęli, uw aża ich za św iętych ,„którzy przeprow adzili bu dzące pod ziw cudy spraw ie­ dliw ości, m iłości i konwersji - ale którzy n ie m ają żadnych szans na beatyfikację p rzez kurialny K o śció ł Jana Paw ła II” . Inni, których n ie zam ord ow an o, ale którzy przeszli p rzez w ielk ie dośw iadczenia, u chod zą za praw om ocnych św iadków wiary. „N iektórzy w ycierpieli z p o w o d u K ościoła, a to cierp ien ie niestety zadaje o n w ielu swym «córkom » i «synom ». (...) W im ieniu wszystkich tych n iech nam b ę d zie w o l­ n o żyw ić nad zieję, by n ieb ezp ieczn a i wyw rotow a pam ięć Jezusa Chrystusa, krucha i tajem nicza, nadal żyła w św iecie. P od p o p io łem żar n ie w ygasł”.

(7)

P ierw sze studia o teo lo g ii w yzw olen ia sk łon n e były przesadnie akcentow ać c ie ­ m ięż en ie ub ogich w A m eryce Łacińskiej - w skazuje Ferdinan d D a g m a n g , kultu- roznaw ca, w ykładow ca uniw ersytetu Filipin. P ośred nictw o nauk sp ołeczn ych dla analizy teologicznej u w ażano za ko n ieczn e. W ostatn ich latach, gdy u w agę przy­ ciągn ęły in n e form y u ciem iężen ia (sek su aln ego, rasow ego, e k o lo g ic z n e g o ), liczni teo lo g o w ie z linii w yzw olenia używali odm iennych narzędzi analizy d o badań róż­ nych tem atów społecznych: lepiej rozu m ian o sens i przyczynę w yzw olen ia, gdy p o ­ zyskan o bardziej w yn iuansow ane p ojm ow an ie c iem iężen ia .

W yzw olen ie z b ezzw ło czn eg o zaspokajania stanow i składow ą ro zleg łeg o zad a­ nia w yzw olen ia z przym usu n a ło ż o n e g o przez norm alne o p eracje rynku kap itali­ styczn ego - sugeruje autor. J eżeli pew n i ob yw atele m ogą wykorzystyw ać sw oje za­ sob y d o urzeczyw istniania o bietnicy bezp o śred n ieg o zaspok ajania, to inni lud zie w krajach ub ogich (albo: rozwijających się) dysponują skrom nym i zasobam i do uzyskania swojej części. In n e grupy natom iast liczą na różn e środki w staw ieniu czo ła ich licznym p rob lem om . Jed en z takich ruchów (czy grup), k tórego aktyw no­ ści stym u low ane są w izją w yzw olen ia, t o ruch kościelnych w sp ó ln o t podstaw ow ych (K W P ). Z ak ład ane w krajach najuboższych w sp óln oty te są k oleb k ą i ośrodk iem różnych form teo lo g ii w yzw olen ia. W ruchu K W P m ieści się o b ietn ica zaspok aja­ nia, zachęcająca zw łaszcza lu d o w e środki do kształtow an ia w życiu ludzkim licz­ nych form wyrażania w ia r y -u ja w n ia ją się o n e przez celeb racje liturgiczne, aktyw­ ności sp o łeczn e oraz projekty sa m o p o m o co w e, które akcentują zn a czen ie solid ar­ n ości i w sp óln otow ości, n ie m ających w artości pieniężn ej. W działan iach K W P na­ potyk a się dłu gie szlaki w alki, która od różn ia dyspozycję c ierp liw ego oczekiw an ia u tych ludzi o d n iecierp liw ego p o śp iech u w ielu konsu m en tów .

Przywiązyw anie się do rzeczy, które w n oszą nam b ezzw ło czn e zasp ok ojen ie, uczyni nas za p ew n e szczęśliw ym i na p ew ien czas, ale w dalszej przyszłości niech yb­ n ie doprow adzi do m elan ch olii i frustracji, co m oże sp ow od ow ać depresje, naw et sam ob ójstw a - w skazuje Subhash A n a n d , p rofesor filo zo fii i religii hinduistycz­ nej w P u n ę (In d ie). W ielk ie tradycje religijne A zji upatrują w y p ełn ien ie lud zk ie p o za życiem doczesnym ; p o g o ń za bezzw łoczn ym zaspok ajaniem jest w ięc p ro ce­ durą dehum anizującą.

T a św iad om ość azjatycka m a swój w ym iar sym boliczny: rzeka je st sym bolem istn ienia czło w ieczeg o , góra przypom ina lud ziom o ich celu . B uddysta porów n uje istn ien ie do rzeki, co od n osi się rów nież d o nurtu św iadom ości; wygnańcy żydow ­ scy te ż wyrażali sw e głęb o k ie uczucia d o ojczyzny sied ząc „nad rzekam i B ab ilon u ” . W ysok ość góry inspiruje lęk, a jej szczyt wydaje się sym b olizow ać o b ecn o ść boską. T o wyjaśnia, d laczego w ie le z ludow ych m iejsc pielgrzym kow ych sytuuje się na szczycie gór; p on ad to góra to skała m ocna i niew zruszalna. R zek i sugerują sk ąd­ inąd m yślen ie o teren ie górzystym , gd zie mają o n e sw e źródła. „R zek a jest sym b o­

(8)

lem p ielgrzym iego charakteru naszej egzystencji. (...) Jezu s byl także pielgrzy­ m em ” - zazn acza A n and .

D la religijności azjatyckiej p od staw ow e jest w ezw anie do w spólnoty. I tak w tra­ dycji hinduistycznej jest sat-sdnga, tradycję buddyjską wyraża sangha (lub sam gha), d o tradycji islamskiej naw iązuje u m m a , a pob ożn i Ż ydzi w idzą w braterskiej w sp ól­ n o cie antycypację p ełn i życia na górze Syjon. „Chciał bow iem Jahw e, by tam było życie /.../ aż na w iek i” - Ps 133, 3). Trzy ostatn ie tradycje wyznaczają w sp ó ln o tę ja­ k o funkcję wierzących, pod czas gdy sat-sdnga nie obejm uje wyrażenia sp ecyficzn e­ g o credo, pon iew aż dotyczy „osoby, która przekroczyła za w ężo n e granice” .

Jesteśm y zach ęcan i - zauw aża autor - d o w spólnoty z przyrodą: „Z iem ia jest naszą m atką, a my n ie znajdziem y się w p ełn i człow ieczeń stw a, je śli n ie b ęd ziem y sta le d ośw iadczali jej m acierzyńskiej o b ec n o ści” . W ezw an ie do k och an ia czynnie i biern ie stanow i p od w alin ę naszej egzystencji, a my stajem y się o sob ow ościam i w m iarę, jak kocham y i jesteśm y kochan i - stosunki ludzkie są najbardziej kon­ kretnym d ośw iad czen iem faktu m iłości obu stronn ej. H istoria chrześcijaństw a uka­ zuje, ż e ak cen tow an ie ortodoksji dop row adziło do licznych p od zia łó w w K ościele i różnych przem ocy. B e z m iłości, która w ybacza i troszczy się, n asze akty p o b o żn o - ścio w e n ie m ają żadnej w artości. Z d an iem A nand a, chrześcijanie b ęd ą zd olni do sk u teczn eg o p rzen oszen ia oręd zia religijn ego w sp o łeczeń stw ie zdom inow an ym przez p ogoń za b ezzw łocznym zaspok ajaniem , jeśli z e sw ego życia uczynią sku­ teczn e w yobrażenie m iłości.

D o części czwartej n ależy esej H an sa H . K e s s l e r a , profesora te o lo g ii syste­ m atycznej w e Frankfurcie nad M en em . W ydaje się - zauw aża au tor - ż e zaw sze w cza sie kryzysu w ystęp uje jakby ta n iec na w ulkanie: cieszyć się chw ilą obecną. T aka była - przykładow o - p ostaw a kół intelektualnych B erlin a o k o ło 1930 r.; gdy nad niepop raw ną Jerozolim ą grom adziły się chmury, w ów czas Izajasz (2 2 ,1 3 ) za­ pisywał: „ A tu w e se le i u ciech a (...) «Jedzm y i pijmmy, b o jutro p o m rzem y»”. T en g łó d użycia, który rozwija się na krótki czas, pragnie intensyw nego d ośw iadczenia, n atych m iastow ego - p o n iew a ż zach od zi obaw a, że jutro b ę d z ie za p ó ź n o i żad ne m o cn e uczu cie n ie b ęd zie m ożliw e. Św iat sprow adzony d o prostej im m anencji, b ez perspektyw i przyszłości, p ozw ala jed ynie na to u lo tn e dośw iadczan ie szczę­ ścia. W szak że - zapytuje te o lo g - czy to isto tn ie dośw iadczan ie szczęścia, czy m oże raczej desperacki akt nam iastki, gest rezygnacji i depresji?

C o je st w ażn e dziś, jutro m o ż e być przebrzm iałe; n ie m ożna u fa ć p rognozom ... C ałościow a dynam ika, u w oln ion a, otw iera z jednej strony n ieo czek iw a n e m ożli­ w ości dla nigdy nie d ościgniętej liczby o só b , ale z drugiej strony niszczy naturalne fu n d am en ty życia i siły sp ołeczn ej zaw artości.

C zy K o śc ió ł chrześcijański m o że w yrażać głos profetyczny na p rzyszłość w sp o ­ łeczeń stw ie, które za o zn a k ę słabości uznaje religię zin stytucjonalizow aną oraz

(9)

w iarę w zew nętrzny w stosun ku d o n ie g o B yt czy M oc? - w studium N o w e w spól­

n oty uczu ciow e i p ro b le m w zajem nego p o jm o w a n ia zapytuje D ia n a H a y e s , wykła­

dająca te o lo g ię system atyczną w waszyngtońskim G eo rg eto w n U n iversity. Czy K o śc ió ł czarny, jaki się o b e cn ie ukonstytuow ał, oraz „fem inistyczny” wyraz K o ­ ścioła i w sp óln oty m ogą służyć za paradygm at do prow ad zenia konstruktyw nego d ialogu n ie tylko w sam ych K ościołach , ale także z tymi, którzy je opu ścili lub też nigdy do nich w p ełn i nie należeli?

A m eryk ań sk ie K o ścio ły ch rześcijań sk ie n ie sp ełn iły sw eg o o b ow iązk u w z n ie ­ sien ia w sp o łe c ze ń s tw ie w sp ółczesn ym w sp ó ln o ty z a ło żo n ej na w ierze w C hry­ stu sa. W in ę za to p o n o szą sa m e K o ścio ły , p row ad zące b a ta lie w ew n ętrzn e w o k ó ł to ż sa m o śc i, doktryny i praktyki - utrzym uje H a y e s - ale ta k ż e w s p ó łc z e sn e sp o ­ łec ze ń stw o am eryk ańskie, p rodu kt id e a łó w a u to n o m ii ludzkiej i racjon aln ości w yw odzących się z cza só w O św ie cen ia . C h rześcijań stw o u tra ciło dziś w ie le ze sw eg o autorytetu: rezu lta tem je g o brak g ło su m o ra ln o ści ch rześcijań skiej w sfe ­ rze zarów n o p u b liczn ej, jak pryw atnej. „L iczni A m ery k a n ie w spierają sw oje d e ­ cyzje n ie na tym , co je st dob re lub słu szn e dla w szystkich , ale na tym , co jest ta­ k ie tylko dla n ich ”.

W ięk szość w dzisiejszych K ościołach stanow ią lud zie z klasy średniej, u m iarko­ w anej bądź konserw atyw nej, którzy jeszc ze u tożsam iają się z chrześcijaństw em i upatrują w K oście le źród ło w sp óln otow ości oraz dobrobytu. A le m łodzi w y­ kształcen i, o pogląd ach liberalnych, du szą się coraz bardziej w K ościołach n ie zd o l­ nych d o uznan ia i wykorzystania ich inteligencji oraz wiedzy. K o śc ió ł wydaje się reakcyjny staw iając o p ó r kulturze w spółczesnej, m iast w ziąć ud ział na sp osób p rzeob razicielsk i. C hrześcijaństw o - w skazuje autorka - n ie w ydaje się zd o ln e d o zaoferow an ia w sp ó ln o to w o ści i solidarności: m łodych poczynają przyciągać inne religie czy ud u ch ow ien ia, zw łaszcza te ok reślan e ogólnym m ianem „N ew A g e ”. L iczni chrześcijanie rezygnują z religii całk ow icie zinstyucjonalizow anej, uznając ją za pozb aw ion ą zn aczenia dla p row ad zon ego p rzez nich życia: w o lą zw rócić się ku du ch ow ości bardziej osob istej, która zbyt często czyni z B o g a zw ykłe bóstw o o so b o w e, odp o w ied zia ln e p rzed nim i, tak jak on i w o b ec niego.

W zeszycie zaw arto kilka stu diów pon adp rzeciętn ych , o trwałej w artości (B a u ­ m an, H ayes). W interpretacjach teologiczn ych najkorzystniej ujęto dośw iadczenia azjatyckie (D agm an g, A n a n d ). N iem n iej n ie uzyskano sp ó jn eg o układu pozw ala­ ją ceg o na syn tetyczn e u jęcie całości. N ie p rzep row ad zon o d ociek an ia chyba p o d ­ staw ow ego: gd zie m ożna sytuow ać sp ołeczeń stw a b ezzw ło c zn eg o zaspokajania? M ó w ien ie o nich w przypadku A m eryk i Łacińskiej n ie przekonuje; zresztą L uc- chetti B in gem er w yraźnie dystansuje się o d teg o . Intrygująco w ygląda sprawa Afryki: przew idziany na ten tem a t artykuł n ie sp ełn ił, jak wskazuje edytorial, o c z e ­

(10)

kiwań redakcji i nie zo sta ł uw zględ nion y - czyżby na tym kon tyn en cie m ożna było odn ajdow ać sp ołeczeń stw a b ezzw łoczn ego zaspokajania?

R ed a k to rzy zeszytu zrob ili n iep rzek on u jący unik: zabrakło konkluzji an ali­ tycznej, w m iejsce której - w yraźn ie to zaznaczając - w edytorialu p rzytoczon o w iersz W isław y Szym borskiej. O tó ż w o ln o utrzym yw ać, że w ed ytorialu n a leża ło n ie tylko staw iać liczn e - nazbyt liczn e - pytan ia, ale też na n ie od p o w ied zieć; że w każdym przypadku w finalnej sy n tez ie n a le ża ło u p orząd k ow ać zg ro m a d zo n e dośw ia d czen ia , an alizy i p r zed e w szystkim reflek sje. T a uw aga o d n o si się do o b o jg a ed ytorialistów , ale sz c ze g ó ln ie do Junker-K enny; faktycznym b ow iem au­ to rem ed ytorialu był T o m k a , tak w ięc drugiem u z ed ytorialistów przypadać w i­ n ien - w e d le najlepszych m o d e li „C o n ciliu m ” - ob o w ią zek przygotow ania k o ń ­ cow ej kon kluzji.

M ich a ł H oroszew icz, W arszawa

Ioan nis T O U R A T S O G L O U , M acedonia. H istory - M on u m en ts - M u seum s, E k d o tik e A th en o n S .A ., A th en s 1998, ss. 459.

N ie trzeba nik ogo przekonywać, jak w ielką rolę w poznaw aniu realiów i orędzia Pism a Św iętego odgrywa znajom ość historii i geografii biblijnej. W ostatnich latach w tych dziedzinach d ok onał się ogrom ny postęp, du że zasługi położyły także p iel­ grzymki apostolskie Jana Paw ła II, rów nież te odbyte w W ielkim Jubileuszu R ok u 2000 do E giptu i na Synaj oraz do Jordanii, Izraela i A u ton om i Palestyńskiej. N a maj 2001 r. jest zapow iadana pielgrzymka Ojca Św iętego do G recji, Syrii i na M altę. D łu g o i starannie przygotowywana, stanie się na pew no w ielkim wydarzeniem .

S p ośród historycznych krain o b e cn ie przynależących d o G recji w ielk ie zna­ c zen ie m a M aced on ia. W yłon iła się na scen ie historycznej stosu n k ow o p ó ź n o , bo d op iero w V w. przed Chr., czyli w ted y gdy na p ołu d n ie i w sch ód od niej istniały zn aczące organizm y polityczne, z których w iele zdążyło już naw et upaść. Pierw sze w zm ianki historyczne o M acedoń czykach p och od zą m niej w ięcej z początku V II w. przed Chr., gdy p lem ię M a k ed o n ó w rozp oczęło ekspansję kosztem Traków i lliryjczyków , sto p n io w o zajm ując teren y w sp ółczesnej półn ocn ej G recji, nazw a­ nej p rzez T ukidydesa D o ln ą M a ced o n ią albo M aced on ią N adm orską. O d niedaw ­ na, p o rozp adzie byłej Jugosław ii, istnieje także n iep o d leg ła M aced on ia, w której o sta tn io narastają nap ięcia z A lbańczykam i, zaś pew na liczba lud ności m aced oń ­ skiej m ieszka rów nież w A lban ii i zachodniej B ułgarii. M aced oń czycy ch ętn ie na­ w iązują d o swojej w spaniałej przeszłości, związanej zw łaszcza ze słynnym A lek sa n ­ drem M acedoń skim (czyli W ielk im ) i kilkom a innymi boh ateram i, których pam ięć przyczyniła się w yd atnie do k ształtow ania ich narodow ej tożsam ości. M ając na

Cytaty

Powiązane dokumenty

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Collectanea Theologica 51/Fasciculus specialis,

Jest to w ięc form uła bardzo szeroka, w ychodząca naprzeciw rzeczywistości w sp ółczesnego świata, który jest bar­ dzo podzielony, ale też różnymi sposobam i

Drugie znaczenie tożsamości polega na spe­ cyficzności, to znaczy: ktoś staje się tym, czym jest przez to, co go charakteryzuje; zazwyczaj pod specyficznością pojmuje się

Le profil informatif dans les poèmes absurdes de Henri Michaux... Étude de la narration de l’absurde dans une

Studia teologiczne, które składają się na dwie pozostałe części publi­ kacji, są właściwie praktycznym zastosowaniem przedstaw ionych poprzed­ nio założeń

W ten sposób chrystologia antropologiczna zajm uje się głównie ukierunkow aniem do tego absolutnego Zbawiciela, człowiek staje się uprzyw ilejow aną osią teologii,

Top-down approaches combine an ethical view that regards moral capacities as an application of moral principles to particular cases with a top-down approach to software design..