S. M.
Prasa o adwokaturze
Palestra 11/12(120), 82-84
P R A S A O A B W O K A T U R Z E
A ntoni M a c i e j e w s k a , publikując ma łam ach „Prawa i Życia” (nr 22 z dn. 22 października 1967 r.) artykuł pt. P rasa o procesie K ota, przypom ina m. in. 0 trudnej i odpowiedzialnej roli obrońców w głośnym procesie mordercy — K. Kota: „Prasa, zw łaszcza lokalna (tj. krakowska — dop. mój S. M.) szczegółow o przed staw iała ich w alką o przekonanie sądu, że oskarżony Kot jest — choćby w sposób ograniczany — niepoczytalny. Sądzą, że nikt n ie odm ów i szacunku obrońcom za ich gorące zaangażow anie się w tej w alce, podobnie jak ich przeciwnikom — adw oka tom reprezentującym poszkodowanych pow odów cyw ilnych, a zaangażowanych w w alce o w yk azan ie wprost przeciw nej tezy niż obrońców (...)”.
A utor n ie 'Ograniczył sią jednak do tej w ypow iedzi, podniósł bowiem dalszą kwestię:
„Jednakże można m ieć pretensję do sprawozdawców sądowych, którzy n ie zdo b yli się n a p ew ien krytycyzm w stosunku do niektórych tez obrońców. N ie można przejść obok nich d o porządku dziennego, gdyż pozostaw ienie ich bez komentarza stw arza obielktywne przesłanki do popularyzow ania poglądów, od których — zda w ałoby się — odesizliśmy bezpowrotnie, a które spraw ozdaw cy sądowem u, o dziwo, wydają s ię być interesujące. Chodzi tu o tezę jednego z obrońców, że »kultura n o w oczesnego w ym iaru spraw iedliw ości nakazuje 'oparcie się naciskam grupowym 1 jednostkom n a sprawę« (Dziennik P olsk i nr 163 z dn. 12 lipca 1967 x.)”.
A. M aciejewski kontynuuje sw oją m y śl następująco:
„Oczywiście, jeśli treści słow a »nacisk« nadam y znaczenie pejoratyw ne lub pod łożym y pod m e treśoi adekwatne do 'znaczenia w yw ierania na kim ś przym usu, to w ypow iedziany pogląd nie m oże budzić w ątpliw ości. Trudno jednak go prz,yjąć w tym w łaśn ie isensie, choćby z tej racji, że realn e niebezpieczeństw o w yw ierania z zew nątrz przym usu na 'Orzekanie isądów w ogóle niie istn ieje i nie było go także w procesie Kota. J e śli jednak m im o 'tego takie słow a z ust obrońcy padają, to m ożna je zrozum ieć jednoznacznie jako pogląd postulujący odizolow anie sądu od szerokiej op inii publicznej, od ukształtow anego od dawna w naszym system ie sp o łeczno-politycznym w spółbrzm ienia orzecznictw a sądowego ze świadomością prawną społeczeństw a, która z jednej strony w p ływ a na tok {treść) wym ierzania sp raw ie dliw ości p rzez fak t udziału szerokich m as w spraw ow aniu w ładzy, w tym także p o przez ław n ików w sądach, z drugiej zaś jest także form owana przez sam o orzecz nictwo. W tym sensie w ypow iedź obrońcy sprzeczna jest z sam ą istotą ludowego w ym iaru spraw iedliw ości i zasługuje n a polem iczne skw itow anie przy okazji p rze glądu prasy na tem at procesu Kota.”
Zastrzeżenia A. M aciejewskiego w zbudził rów nież in n y fragm ent m ow y obroń czej w procesie K. Kota:
,,Nie wolno było rów nież przejść do porządku dziennego nad w ypow iedzią innego obrońcy („Dziennik P olsk i” nr 163 z dn. 12 lip ca 1967 r.), że. »jedno jest pewne: jeżeli w yrok na Kota n ie ma być sw oistą eutanazją % błogosław ieństw a praw a — to n ie m oże to b yć kara śm ierci«.”
A. M aciejew ski pisze:
„Gdzie to obrońca w doktrynie w spółczesnego polskiego prawa karnego spotkał się z niebezpieczeństw em jurydycznego, pozytyw nego poglądu n a eutanazją, a tym bardziej — który tto isąd p olsk i kierow ał się k ied ykolw iek przy w ym iarze kary śm ierci zasadam i eutanazji »iz błogosław ieństw em prawa«? Czyż n ie chodzi tu raI
Nr 12 (120) Prasa o adwokaturze 83 czej o efekciarski chw yt, który n ie poiwinien się znaleźć w arsenale argum entów obrany? Ta część przem ówienia obrończego m usi tym bardziej szokować, że nie tylko słow o, a le i praktyka eutanazji budzi szczególne skojarzenia z okresem na szej narodowej m artyrologii. Lepiej by się zatem stało, gdy już się stało, gdyby dziennikarz, kierując się choćby w yobraźnią, n ie podawał bez kom entarzy na ła mach prasy tej w ięcej n iż w ątpliw ej tezy obrończej. Jej publikacja nie m ieści się w sferze podnoszenia kultury prawnej społeczeństw a, którą to głów nie w inien m ieć na w zględzie i jej wym ogam i się kierow ać spraw ozdaw ca sądowy
*
Z okazji zw ołanego w dniach 27—29 października br. w W arszawie VII Krajo w ego Zjazidu Zrzeszenia Praw ników Polskich przeprowadzono analizę struktury członkowskiej Zrzeszenia. P isze m. in. o tym „Gazeta Sądowa i Penitencjarna” (nr 21 z dn. 21 października 1967 r.) w artykule pt. K a żd y prau m ik członkiem ZPP:
„Czteroletni (od ozaisu VI Zjazdu w 1963 r. — dap. m ój S. IW.) w y siłek Zrzeszenia zm ierzający do celu: każdy prawnik członkiem Zrzeszenia — przyniósł niem ały sukces: 3000 now ych członków Zrzeszenia, czyli wzrost liczebności organizacyjnej o 32%; w niektórych grupach zawodowych, np. w grupie radców praw nych, w y n iósł aż 179%. Na tym tle nietpokoi inna liczba. Spadek udziału adw okatów w Zrzeszeniu o 8%. 40% adwokatów pozostaje poza Zrzeszeniem. Jest to liczba i zja w isko, k tórego przyczyny wym agają gruntownego zbadania. W ok resie nasilenia starań o należytą rangę zawodu adwokackiego, rozwoju sam orządności .adwokatury, zyskiw ania przez adwokaturę nowego, uspołecznionego oblicza — n ie pow inno za braknąć w Zrzeszeniu, stojącym przed sta le rosnącym i zadaniami, ad w okata-pre- legenta, w ytraw nego znawcy m echanizm ów prawa, społecznika (...).”
W istocie, odpływ ze Zrzeszenia członków adwokatury powinien być przedm io tem badań w ład z Zrzeszenia. Może źródło tego zjaw iska n ie leży tylko po stronie adwokatów?
*
Interesującą inform ację podała w stałym dziale redakcyjnym („Z paragrafem przez św iat”) „Gazeta Sądow a ii Penitencjarna” (nr 21 z dn. 1 listopada 1967 r.). W n otatce zatytułow anej: Sam orząd a d w o k a ck i? czytamy:
„W RFSRR odbyła się niedaw no konferencja naukowa poświęcona działalności adwokatury, zorganizowana przez K om isję Prawną przy Radziie M inistrów RFSRR. W k onferencji w zięli udział przedstaw iciele w ładz partyjnych, sądownictwa, znani naukowcy. Zebrani w ysłu ch ali m. in. referatów: J. K. Kukarskiego, przew odni czącego K om isji Praw nej przy Radzie M inistrów RFSRR — „Rozwój adwokatury w latach w ład zy radzieckiej, jej działalność i zadania na obecnym etapie” ; prof. J. D. Pierłow a — „Um acnianie praw orządności i dalsze doskonalenie obrony”; M. P. Bykowa, sekretarza odipowiadzialnego Leningradzikiego Społecznego Instytutu Badania Obrany Sądowej — „Zapobieganie przestępczości i rola adwokatury”; G. M. Szapiro — „Udział adwokata w e w stępnym śledztw ie”.
Z n otatki dowiadujem y się dalej:
„Duże zainteresow anie w yw ołał referat prof. Pierłow a. Pośw ięcając dużo uwagi potrzebie dalszego udoskonalania procedury karnej w dziedzinie obrony sądowej konieczności zwalczania najm niejszych naw et odstępstw ad przepisów praw a, prof. P ierłow stwierdził, że n ależy opracować i przedsięw ziąć szereg środków organiza cyjnych i ustawodawczych, m ających na celu zw iększenie roli i autorytetu adwo
84 k r o n i k a . Nr 12 (120)
katury. Zdaniem iprof. Pierłow a niezbędne jest przede w szystkim pow ołanie, p o dobnie jak to m a m iejsce w prokuraturze i sądow nictw ie, rad nauko w o -m etodycz- nyoh w adwokaturze. Podkreślając zainteresow anie kierow nictw a państw owego adwokaturą, proif. P ierłow w ysunął propozycję powołania społecznego organu za rządzania adw okaturą w skali republiki zw iązkow ej.”
*
Zaangażow anie adwokatów w różnych form ach pracy społecznej zatacza coraz szersze kręgi. Odnotować wypada kilka inform acji prasowych opublikowanych w ostatnich czasach o a ten temat.
„Kurier P o lsk i” (nr 256 z dn. 30 października 1967 r.) w notatce pt. Bogata działalność p o m d n i pra w n o -sp o łeczn ej podaje:
„W W arszaw ie odbyła się IV konferencja p ośw ięcona działalności poradni praw no-społecznej L igi Kobiet. W chw ili obecnej w W arszawie jesrt 10 poradni tego typu. Pracuje w nich 10 adwokatów , 3 psychologów oraz kilkadziesiąt działaczek społecznych (...).”
„Ilustrow any Kurier P olsk i” (nir 237 z dn. 6 października 1967 r.) w n otatce pt Na społeczn e zam ów ien ie inform uje o dwóch społecznych poradniach prawnych na terenie Torunia: Społecznej Poradni Prawnej przy MK FJN oraz Komisji P o m ocy A lim entacyjnej przy R adzie P olsk iego K om itetu Pomocy Społecznej:
„Placówki zrodziły stię w w yniku konkretnego zapotrzebowania ze strony m iesz kańców Torunia i najbliższych okolic, którzy n ie m ogli uporać się sam odzielnie z w ątpliw ościam i maitury (prawniczej, a płatna parada n ie leżała w granicach ich m ożliwości. W rokiu 1954 adw okat m gr J. Powałowsiki, znany działacz społeczny, zorganizował pierwszą z poradni. W chw ili obecnej pracuje w niej 30 praw ni
k ów (...).”
„Trybuna M azowiecka” (nr 231 z dn. 27 w rześnia 1997 i\) w notatce pt. P o ży teczn a działalność L igi K o b iet w G rodzisku donosi im. in.:
„Adwtokaci udzielają bezpłatnych porad społeczno-praw nych. Z tej form y po m ocy korzysta w ie le kobiet z m iasta i powiaitu.”
■ ' . : S .M .
K n O N I K A
1. VII ZJAZD KRAJOWY ZRZESZENIA PRAWNIKÓW POLSKICH* W dniach 27—29 października 1967 r. obradował w W arszawie VII Krajowy Zjazd ZPP.
W Zjeździe uczestniczyło 52 adwokatów jako delegatów , reprezentujących n astę p ujące okręgi:
W arszawa Miasto — 8 delegatów W arszawa w ojew . — 4 „
B iałystok — 3 „