Henryk Fros
"Missel de la semaine", oprac. Pierre
Jounel, Paris 1975 : [recenzja]
Collectanea Theologica 49/3, 203-204
R E C E N Z J E
203
posługiwać. R ezygnacja z tego języka jest równoznaczna z rezygnacją z bar dzo w ażnego dziś środka dialogu z człow iekiem naszej epoki oraz z zam yka niem się w e w łasnym teologicznym getcie.
N ie ulega w ątpliw ości, że postulat w iększego w ykorzystania w teologii języka „gdzie?” jest cenny. N iech jednak to nie znaczy, że język „gdzie?” ma w ejść na m iejsce języka „co?”, a tylko, że obok języka „co?” ma oti spełnić w łaściw ą sobie rolę. Bo w ydaje się w ątpliw ym , aby można było uprawiać język „gdzie?” bez języka ,",co?”. Te dw a języki zdają się być z sobą ściśle powiązane.
Można naw et zapytać, czy te dwa rodzaje języka w ystarczą jako adek w atne narzędzie postulowanej przez F u c h s a teologii. Idąc po lin ii gram a tyk i pytań, w ydaje się czym ś naturalnym postulować także pytania: „czy?”,
„jak?”, „kiedy?” Bo czyż można np. rozumieć czas — co postuluje .tytu ł książki — nie staw iając pytania: „kiedy?” M iejmy nadzieję, że zapowiedziany, system atyczny w ykład teologii F u c h s a pt. J ęzyk miłości zwróci uwagę także i na te aspekty teologicznego warsztatu.
ks. Roman Forycki SAC, O łtarzew
Missel de la semaine, oprać. Pierre J o u n e 1, Paris 1975, Desclée.
Nie tak dawno w ypow iedziano na tym m iejscu sporo pochw ał pod adre sem niem ieckiego m szalnika dla w iernych, opatrzonego popularną i w N iem czech poniekąd tradycyjną nazw ą S c h o t t a (Der grosse Wochentags-Schott, Verlag Herder). W ydany w dwóch częściach i dostosow any do poprzednich edycji m szalnik ten rzeczyw iście uchodzić może za duże osiągnięcie edytor skie. Jest poręczny, przejrzysty, praktyczny. Wyróżnia się elegancją, która czyni zeń rzecz atrakcyjną, m iłą w użyciu. Te niew ątpliw e zalety, dobrze osadzone w niem ieckich tradycjach w ydaw niczych, n ie są jednak w stanie przysłonić braków, widocznych przy w nikliw szym zaznajom ieniu się z za wartością. Jak w iele innych liturgicznych i hom iletycznych w ydaw nictw , które pojaw iły się po soborowej reform ie liturgicznej, także ten m szalnik zdaje się być opracowany z pewnym pośpiechem i w ykazuje w ynikające stąd braki. Tak w ięc — żeby posłużyć przykładem — jego hagiograficzne w prow a dzenia są powierzchow ne, a zw ięzłe kom entarze do czytań, skądinąd św ietne, opracowano bez troski o ich kontekst liturgiczny i bez odniesień do w łaści w ych w spom nień, na które są przeznaczone.
N ow y francuski odpowiednik niem ieckiego S c h o t t a . nie jest w sw ym zewnętrznym w yglądzie tak im ponujący, jak edycja niem iecka (poniekąd zresztą zależy to od w y so k o ści..., ceny, jaką gotowiśm y uiścić przy zakupie tego m szalnika, jako że istnieją jego w ydania bardziej i mniej luksusowe). Sam ą poręczność francuskiego w ydania zm niejsza jego spora objętość, ma to jednak tę dobrą stronę, że całość ujęto w jednym tomie, nie posługując się przy tym zbyt licznym i odsyłaczam i. A le n iew ątpliw ie nowa edycja fran cuska nie dorównuje zaletom S c h o t t a , potwierdzając niejako spostrzeżenie ogólniejszej natury: Francuzi nigdy nie podtrzym yw ali u siebie tej w ydaw n i czej kultury, w której obok. A nglików prym dzierżą Niem cy.
N ie znaczy to bynajm niej, jakoby m szalnik francuski, nie tak jak S c h o t t elegancki, raził jakim iś edytorskim i brakami. Jest mimo sw ej objętością dostatecznie poręczny. Ł atw o zorientować się w jego rozkładzie i odnaleźć to, co potrzebne na określony dzień lub okres liturgiczny. Rozło żenie jest ze w szech m iar jasne i przejrzyste. Dobór czcionek nie jest zbyt bogaty, ale ńie razi i n ie utrudnia użycia. Jeśli zresztą m szalnik pod w zglę dem prezentacji ustępuje S c h o t t o w i , przewyższa go niepom iernie zaleta mi sw ych gruntownych opracowań i kom entarzy. Już po pierwszym użyciu znać, że podjął się ich znawca w ysokiej klasy, rów nie dobrze zorientowany
204 R E C E N Z J E
w dziejach liturgii i postulatach soborowej odnowy, jak i w m ateriale hagio- graficznym , niezbędnym przy obróbce m szalnego sanktorału,
W rzeczy sam ej do czynienia m am y z jednym z najaktyw niejszych człon k ów rzym skich kom isji, przygotowujących now y kalendarz i mszał. W licz nych artykułach, zam ieszczanych po różnych czasopism ach, Pierre J o u n e l d a ł się w cześnie poznać jako znawca tej ew olucji, jaka na przestrzeni w ieków dokonała się w e w spom nianym zakresie. Na uwagę zasługują zwłaszcza zw ięzłe, ale niezm iernie instruktyw ne artykuły opublikowane w „La M aison- -D ie u ”. Podjęte tam studia autor, profesor paryskiego Institut Supérieur d ’Études Liturgiques, skupił z czasem na zjaw isku dla tej ew olucji bardzo ■doniosłym i istotnym , na kulcie św iętych w rzym skich bazylikach na W atyka n ie i Lateranie. Owocem tej ostatniej pracy jest obszerne dzieło w ydane n ie d aw n o przez École Française de Rome (numer kolekcji 26).
J'ak w artykułach, tak rów nież w tym dziele Pierre J o u n e l w ykazuje s ię n ie tylko solidnością sw ych badań i ich pogłębieniem , ale rów nież jasnoś c ią w ykładu i um iejętnością uchw ycenia tego, co rzeczyw iście zaw ażyło lub — jeśli kto chce — zaciążyło na dalszym rozwoju.
Tym i sam ym i zaletam i oznacza się w ydany w m iędzyczasie mszalnik. Zaw iera to, co zaw ierać powinien: zwarte, jasne w prow adzenia i komentarze, k tóre nie odrywają uw agi od liturgicznego obchodu, ale go uzasadniają i w ska zu ją drogę do pogłębiania. Wzbogacone są w stępam i do poszczególnych części, które nie suponują u czytelnika zbytniej orientacji w tem acie, ale też nie poprzestają na w yśw iechtanych ogólnikach.
Zalety msząlnika J o u n e 1 a podkreślam y z naciskiem dlatego, że w przygotow yw aniu m szalnika polskiego szukać się n iew ątpliw ie będzie w zorów i m ateriałów porównaw czych. W tym w zględzie w rażenia powierz chow ne, czerpane z w yglądu zewnętrznego, byw ają zwodnicze, zgoła niebez pieczne. N aszym skromnym zdaniem J o u n e l m ógłby być doradcą znacznie bezpieczniejszym niż nadm iernie chw alony S c h o t t .
Jest to także uzasadnione zjaw iskiem ogólniejszej natury: francuskie tłum aczenia tekstów liturgicznych są na ogół znacznie bardziej w ierne łacińskiem u oryginałow i aniżeli tłum aczenia niem ieckie, które nierzadko stają się już sw obodnym i parafrazami,
ks. H enryk Fros SJ, Bruksela
Engagierte Gelassenheit. Im pulse und Orientierungen fur Zukunft aus dem G la u b e n ,, wyd. Manfred P l a t e , w spółpracownicy: Mario v o n G a l l i i Kurt J a n s-s e n, Freiburg-B asel-W ien 1978, Verlag Herder, s. 176.
Z okazji trzydziestolecia ukazania się tygodnika „Christ in der G egenw art” oraz dziew ięćdziesiątych urodzin K. P a r b e r a, założyciela i w ydaw cy tego. pism a, został opublikowany w ybór artykułów, które posiadają, trw ałą wartość jako im pulsy i orientacje dla życia z w iary także w przyszłości. .
A rtykuły zostały zebrane w następujące grupy tem atyczne: I. K am pf, II. Kontemplation, III, Gemeinde, IV. Das Ärgernis der Theologie, V. Enga
gem ent, VI. Dass sie die Einheit suchen, VII. Gelassenheit. W każdej z tych
grup w ybrano z ostatnich roczników tygodnika „Christ in der G egenw art” krótkie rozważania, refleksje, a n aw et notatki zaw ierające .w iadom ości lub cytaty charakterystyczne dla naszych czasów.
Ogólną orientację zbioru artykułów wyraża tytu ł książki; który w rów nym stopniu akcentuje zaangażow anie i spokój. Jest to. przejaw tendencji dom inującej obecnie w K ościele, aby w ytrw ale realizow ać w ytyczne ostat niego soboru unikając krańcowych tendencji, jakie p o j a w iły się bezpośrednio < po zakończeniu soboru.