Krystyna Poklewska
O nowym "Romantyzmie" dla
uczniów szkół średnich
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 105-109
1978
b. Recenzje
K rystyna Poklew ska
O N O W Y M R O M A N T Y Z M I E D LA U C Z N IÓ W SZ K Ó Ł Ś R E D N IC H Jaki pow inien być dobry podręcznik? W yróżniki wskazać łatw o. Będą nim i: zgodność z aktualnym stanem wiedzy; podanie tej wiedzy w sposób usystem aty zow any i logicznie u p orządkow any; przystępność w yrażająca się w um iejętnym popularyzow aniu osiągnięć nauki dla potrzeb młodzieńczego odbiorcy, we właściwej selekcji faktów , nazwisk, pojęć i zjaw isk; jasny i atrakcyjny to k w ykładu; p o d porządkow anie zasobu wiedzy współczesnym koncepcjom dydaktycznym . Czy nowy R o m a n ty zm 1 skupia w sobie cechy dobrego podręcznika do n auki literatury? R ozpatrzm y po kolei.
W poró w n an iu z obow iązującym d o tąd podręcznikiem Jerschiny, Libery i Sa- w rym owicza je st to k ro k nap rzó d w dążeniu do uaktualnienia wiedzy ucznia o lite raturze, zaznajom ienia go z nowym i interpretacjam i zjawisk i utw orów literackich. Pojaw iła się więc koncepcja rom antyzm u ja k o epoki kulturalnej, w rozdziale w stęp nym w prow adzono inform acje o rom antycznej muzyce, m alarstw ie i obyczajowości. Po raz pierwszy podręcznik dla szkół średnich podaje prym arne w iadom ości o filo zofii idealistycznej Fichtego, Schellinga, Schleglów i Hegla, stanow iącej podłoże rom antycznego poglądu n a świat, przedstaw ia stosunek rom antyków do sztuki, procesu twórczego, artysty, a w rozdziale o rom antyzm ie w Polsce - problem y tak istotne, ja k rom antyczna koncepcja św iata i człowieka, n atu ry i historii, poety i poezji. Podręcznik konsekw entnie odw ołuje się i odsyła do współczesnych prac naukow ych: np. do prac Aliny W itkow skiej i Czesława Zgorzelskiego przy M ickie wiczu, do W eintrauba, Inglota, M aciejewskiego, T reu g u tta przy Słowackim , do M arii Jan io n przy charakterystyce idei rom antyzm u i K rasińskim , do Jastru n a, G om ulickiego i Szmydtowej przy N orw idzie. P odane pozycje bibliograficzne są rów nież w większości pracam i now ym i; je st to - notabene - dział w ym agający uzu pełnień w każdym nowym w ydaniu podręcznika. Już teraz b rak tu niektórych p o zycji - np. książki Sudolskiego o Słow ackim ; przeoczeniem jest niew skazanie przy poetach krajow ych n a rom antyczny tom Obrazu literatury polskiej.
— 106 —
G odne pochw alnego odnotow ania jest - niezbyt konsekw entne i nie wszędzie stosow ane - odejście od jednoznacznej interpretacji utw orów literackich przez w ska zanie na możliwość różnorakich odczytań. T ak jest w w ypadku Kordiana, Balla
dyny, N ie-Boskiej kom edii, Ślubów panieńskich, wierszy N orw ida. Interesującym
novum jest w prow adzenie wiadom ości o recepcji teatralnej utw orów dram atycznych (choć brak ich np. przy Kordianie i dram atach N orw ida), o życiu tekstów rom antycz nych w literaturze pięknej (u Żerom skiego, Pruszyńskiego), o kontynuacjach m o tywów (np. H ym nu Słowackiego).
Wreszcie - last not le a s t- otrzym aliśm y w tym podręczniku nowy i duży w ybór tekstów rom antycznych, zgodny ze współczesną oceną ich wartości. Są więc piękne liryki K rasińskiego i przygarść jego niezwykłych listów, jest rewolucyjny Zbiór
zasad legionu M ickiew icza, wiele - celnie dobranych - wierszy N orw ida, sporo naj
ciekawszych wierszy poetów krajow ych, są także - w ilości zbyt skąpej - różnorakie świadectwa współczesnych o au to rach , dziełach, w ypadkach, a więc fragm enty recenzji, pam iętników i listów.
O bok szali zasług jest też szala przewinień. Są to rozm aitego rodzaju błędy, niedociągnięcia, niedopow iedzenia, niekonsekwencje. O tóż np. Oberon K. M. W e bera (s. 8) nie m a nic wspólnego ze Snem nocy letniej. Szynel i N os G ogola nie zali czają się z pew nością do literatury realistycznej (s. 53). Czy m ożna Szekspira nazwać prekursorem prerom antyzm u (s. 18)? Celniejsze w ydaw ałoby się stwierdzenie, że w opinii rom antyków był ich p rekursorem i m istrzem . Teza, że ogrody angielskie odpow iadały „gustom m ieszczaństw a” (s. 15 - 16), stoi w sprzeczności z przyw oła nymi przykładam i. N a s. 3 (a pierwszej tekstu) w arto m oże dopow iedzieć, że ro m an tycy stawiali znak rów ności między literatu rą n aro d o w ą i rom antyczną. T o wy jaśni, dlaczego d ram at szekspirowski i hiszpański (C alderona) był dla nich „ ro m antyczny” .
Niepraw dziw e jest stwierdzenie, że w ybór, jakiego dokonyw ał b o h ater rom antyz m u przedlistopadow ego był w yborem między nieetycznym spiskow aniem prze ciw zaborcy a postaw ą chrześcijańskiej po k o ry i przebaczenia (s. 61). T o w ybór m iędzy „etyką niew oli” a ,,etyką rycerską” , ja k to nazw ał K leiner, a podjęli M a ria Ja n io n i Ireneusz O packi. T akie jest przecież źródło tragizm u Konrada Wallenroda. Już-to Mickiewiczowski b o h ate r nie m iał szczęścia do interpretacji w podręczniku: n a s. 167 zm artw ychw staje stareńka teza o „błędnej ideologii szlacheckiego rew o lucjonizm u” i ustosunkow aniu się d o ń M ickiewicza. W dalszym ciągu wywodu wiersz Do m a tki P olki uznany za k om entarz do Konrada Wallenroda (czy nie słusz niej byłoby napisać o kontynuacji rozw ażań nad m oralnym i skutkam i niewoli?) zostaje określony ja k o utw ór, w którym M ickiewicz daje „m atce Polce rady, ja k m a wychowywać swego syna” (s. 170), a więc ja k o tra k ta t pedagogiczny.
W ogóle M ickiewicz nie w ypadł w podręczniku najlepiej : nie m a tu poety w iel kiego i tragicznego, nie m a M ickiewicza filozofa i etyka. Życie jego - w tym ujęciu - pozbaw ione jest napięć i konfliktów wewnętrznych, jedynie zew nętrzne przeszko dy i kłopoty finansow e utru d n iają realizację życiowych zam ierzeń. Zbyt łatwo okre ślili A utorzy w ybory M ickiew icza: z filaretam i przeciw filom atom (s. 104), z ludem
przeciw ko feudalnem u porządkow i św iata i skostniałym poglądom (s. 70). N ie słychanie tradycyjnie - bez odw ołania się do ustaleń W itkowskiej czy Sikory - przedstaw iona została spraw a tow ianizm u. N ie zadow ala ani om ówienie III części
Dziadów (nb. K o n rad nie nazywa Boga carem , ja k napisano na s. 186), ani Pana Tadeusza, gdzie napom knięta tylko została spraw a epopeiczności poem atu, poza
zasięgiem rozw ażań pozostała koncepcja b o h ate ra i relacja między soplicow ską sie lanką a wielką historią.
Poprzestańm y n a tych zastrzeżeniach, choć listę ich m ożna znacznie wydłużyć. Zgodnie z program em szkolnym podręcznik przedstaw ia w stępną wiedzę o epoce, w iadom ości o tw órcach i dziełach (w rozdziałach o charakterze m onograficznym , co jest zm ianą korzystną w stosunku do układu poprzedniej książki), wreszcie -0 wiele za skąpą - syntezę końcow ą. M ateriał zebrany w nowym Rom antyzm ie jest jednak znacznie większy niż ten, którego przyswojenie sobie przez ucznia zakła dają instrukcje program ow e. D latego też jest rzeczą konieczną zróżnicow anie - choćby graficzne - m ateriału objętego program em i pozaprogram ow ego, by ułatwić korzystanie z podręcznika zarów no uczniowi, ja k nauczycielowi. Pięćset stron m ą drości o rom antyzm ie! To przekracza możliwości percepcyjne m łodego człowieka, który poznaje tę epokę na kilkudziesięciu lekcjach w ciągu jednego półrocza. N a tłok inform acji zaciera stopień ich ważności - należałoby więc pomyśleć o ułatw ieniu w yboru rzeczy napraw dę najważniejszych. Przem yślnie zróżnicow any układ g ra ficzny podręcznika podniósłby jego atrakcyjność i ułatw ił odbiór. Z m ianom m u siałyby ulec niektóre tytuły podrozdziałów , nie odpow iadające zaw artości: np. ty tuł „Poezja elegijna i patriotyczna” (s. 78), pod którym A u to r umieścił omówienie dram atu Barbara Radziwiłłówna i poem atu Ziem iaństwo, czy tytuł „R ozw ój krytyki literackiej” (s. 81), gdzie nie m a ani słów ka o Tow arzystw ie X-ów czy działalności krytycznej kręgu M aurycego M ochnackiego. W podtytułach (a m oże na żywej paginie9) winny znaleźć się najważniejsze daty. D otkliw ą niedogodnością w u k ła dzie podręcznika jest brak spisu utw orów , zagubionych w gąszczu w ykładu histo ryczno-literackiego, i spisu nazwisk przyw oływ anych w tekście, wypisach, biblio grafii.
W dążeniu do przekazania szkole i uczniowi nowoczesnej wiedzy o ro m antyz mie, A utorzy podręcznika kilkakrotnie przynajm niej nie uzyskali należytej jasności 1 precyzji w ykładu. T ak więc - dla przykładu - nie zadow alają ogólnikow e - a przez to nieprzysw ajalne - uwagi o filozoficznej myśli niemieckiej (s. 26), nieokreślony pozostaje p rogram literacki Brodzińskiego i Zaleskiego. W prow adzono pojęcie antynom ii, w lakonicznym przypisie (s. 62) dając jej synonim „sprzeczność” , nie zaś przynajm niej - sprzeczność między dw om a twierdzeniam i w ynikającym i z tego sa mego systemu założeń. W całej litanii owych rom antycznych antynom ii n ajb ar dziej zagadkow a w yda się zapewne m łodem u czytelnikowi „sprzeczność” między tym, co „n a d o le” , a tym , co „ n a górze” (s. 62). A ntynom ie pojaw iają się raz jeszcze w rozdziałku o rom antycznej naturze (s. 71 - 73): o ile kilkuzdaniow y wykład o p o godzeniu w „kosm icznej całości” n atury i historii zdolny uczeń, pokierow any przez nauczyciela, być może pojmie, o tyle w zm ianka o rozwiązywaniu przez ro m an ty ków „starej antynom ii między n a tu rą a p oezją” (s. 71) świadczy o zapom nieniu
— 108 —
0 adresacie. Tenże adresat - w prow adzony w rom antykę europejską poprzez ro z dział wstępny i kilka zaledwie utw orów - nie skorzysta nic ze stw ierdzenia, że Bo
rys Godunow to d ram at „nie w faustow skim ujęciu ludow ym , lecz w historycznym
stylu Schillera albo W ik to ra H ugo” (s. 54), lub że inspiratoram i myśli histo rio zo ficznej K rasińskiego byli (wymienieni jednym tchem ) Ballanche, De M aistre, M i chelet, Vico, H erder i Hegel (s. 333 - 334), a N ie-Boska kom edia wywodzi się z tra dycji d ram atów G oethego, Szekspira i Schillera (s. 361). Z rozdziału „Pow ieścio- pisarze” m ożna by zrezygnować, zam iast długiej listy rom ansopisarzy w p ro w ad za jąc rozdział o K raszew skim i jego historycznej powieści dokum entalnej, analogicz ny do rozdziału o Fredrze.
Innym przejaw em b rak u troski o przystępność i logikę w ykładu jest wyprowa dzenie - od czasu do czasu - „klucza pokoleniow ego” dla ukazyw ania i in terp re tow ania zjawisk literackich. K lucz socjologiczny (którym posłużyli się A utorzy d la przedstaw ienia genezy i uw arunkow ań rozw oju rom antyzm u) zostaje zarzu cony, pisze się zaś np. o buncie m łodego pokolenia w N iem czech doby ponapoleoń- skiej (s. 26), o Słowackim (m łodszym od M ickiewicza o lat 11) ja k o o reprezentan cie innego pokolenia rom antyków niż tw órca Grażyny, by następnie do drugiego pokolenia rom antyków zaliczyć N orw ida (urodzonego w 12 lat po Słowackim). N iekonsekw encji takich jest więcej: o to J. B. Zaleski i Seweryn Goszczyński wbrew praw dzie i historii zostali zaliczeni do poetów krajow ych, ale na s. 448 Zaleski jest jednym z wybitnych poetów przebyw ających na emigracji.
Przykrym brakiem podręcznika jest niedostatek objaśnień rzeczowych i filo logicznych do tekstów literackich. D la przykładu: w arto by wyjaśnić, kim jest „ów G reczyn” z króciutkiego cytatu wiersza M ickiewicza (s. 101); filologicznej analizy wymaga porów nanie z drugiej zw rotki H ym nu Słowackiego (s. 282); b rak przy pisu w yjaśniającego do mowy N ebaby (s. 404), do pierwszych zdań tyczących M ic kiewicza z Czarnych kwiatów N orw ida (stosunek poety do L udw ika B onapartego s. 495). N ie m a żadnego k om entarza do trudnych tekstów N orw ida Klaskaniem
mając obrzękłe prawice i Zydow ie polscy, dwugłos Jastru n -S zm y d to w a w sprawie
Nerw ów nie w ystarcza, bo nie trafia w sedno N orw idow ej myśli.
Przydałby się w aneksie do podręcznika słowniczek term inów trudnych uży tych w tekście, takich ja k indyw idualizm , elitarny, człowiek podśw iadom y, m it 1 m it narodow y, feudalny patriotyzm , sym bolizm i parnasizm , danteizm , arkadyj- skość, iro n ia rom antyczna.
P rzydałby się i inny słowniczek - zawierający definicje gatunków literackich, takich ja k ballada, powieść poetycka, elegia, idylla czy gawęda. Niełączenie w o rg a niczną całość wiadom ości z teorii literatury z w iadom ościam i historyczno-literac kim i, szczególnie w rozbiorach tekstów poetyckich, jest słabą stro n ą podręcznika, k tó ry nie wychodzi naprzeciw podstaw ow em u hasłu program ow em u: „lek tu ra łącznie z w iadom ościam i z historii i teorii literatury” .
Styl podręcznika jest jasny i n a ogół precyzyjny, choć o bok sform ułow ań zbyt erudycyjnych zdarzają się i naiwności. M oże w następnych w ydaniach udałoby się uniknąć i zbytniej niekiedy fam iliarności („Ju lek ” - o Słowackim ), i em fatyczności niektórych ocen, i frazeologii biurowej („wyżej w ym ieniony” ). G dybyż w ykład dla
p o trzeb szkolnych odszedł wreszcie od poetyki opisu na rzecz dram aturgii opow ia dania !
W zbyt m ałym stopniu nowy R om antyzm realizuje współczesne koncepcje dy daktyczne. N ie przygotow uje on ucznia do sam odzielnego b ad an ia tekstu, w ni kłym zakresie organizuje sam odzielną działalność poznaw czą, nie prow adząc p o przez analizę, lecz podając gotowe interpretacje, podsuw ając gotow e w nioski za m iast problem ów do rozw ażenia. W prow adzone do podręcznika liczne cytaty z opracow ań naukow ych z pewnością zachęcą zdolnego i inteligentnego ucznia do sięgnięcia po dod atk o w ą lekturę - trzeba by jed n a k zadbać o konsekw entne p o daw anie adresów bibliograficznych, a więc o ułatwienie - póki trw a och o ta - d o tarcia do właściwych książek.
Łączny układ tekstu i wypisów jest regresem dydaktycznym . P rak ty k a szkolna, postu laty nauczycieli od daw na ju ż w skazują n a konieczność oddzielania części inform acyjno-opisow ej od wypisów, k tó re poza tekstam i (do których w arto by dodać fragm enty Beniowskiego i kilka listów Słowackiego) pow inny zawierać ta k że m ateriały dokum entacyjne (teoretycznoliterackie i historyczne). N ow e w ydania
R om antyzm u winny nam dać dw a oddzielne zasobne tom y, otrząśnięte z wcześniej
szych niedostatków . Oby - i tu w yrażam też z pew nością życzenia A utorów - w pię knej szacie graficznej, z dobrym i reprodukcjam i, starannie op raw io n e!2
P r z y p i s y
1 Eugeniusz Sawrymowicz, Stanisław M akowski, Zdzisław Libera, Rom antyzm . Podręcznik literatury polskiej dla klasy II szk o l średnich. Warszawa 1978.
2 Dziękuję serdecznie m oim koleżankom i współpracow niczkom z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Łódzkiego - PP. Krystynie Ratajskiej, Janinie Kwaśniakowej, Barbarze Św iontko- wej i W iesławie Gielec za wzięcie udziału w dyskusji nad podręcznikiem i za szereg cennych sp o strzeżeń uwzględnionych w tej recenzji.
M aria Korzeniewicz
B IB L IO T E K A R O M A N T Y C Z N A
Ogrody rom antyków R yszarda Przybylskiego i Ciemne drogi szaleństwa A liny
K ow alczykow ej, to dw a tytuły otw ierające zapow iadaną przez W ydaw nictw o L iterackie serię „B iblioteki R om antycznej” po d redakcją M arii Janion. K ażdy z trójdzielnie skom ponow anych tom ików o p atrzo n y jest inform acją - przesłaniem , określąjącym intencje, cel i charak ter całości: