Ewa Chojnacka
W obliczu aksjologicznej próżni : o rozpadzie świata wartości w
literaturze Młodej Polski i w prozie najnowszej
Prace Literaturoznawcze 1, 151-166
2013
2013 151-166
E w a C hojnacka
UW M w O lsztynie
W o b lic z u a k sjo lo g iczn ej p różn i.
O ro z p a d z ie św ia ta w a r to śc i w lite r a tu r z e M łodej P o lsk i i w p ro zie n ajn ow szej
In th e fa ce o f a x io lo g ic a l v a cu u m . A bout
th e d is in te g r a tio n o f w o r ld o f th e v a lu e in th e lite r a tu r e o f Y oung P o la n d a n d in th e n e w e st p ro se
Słow a kluczow e: aksjologia, modernizm, współczesność, pesymizm, dezintegracja Key w ords: axiology, modernism, the present, pessimism, disintegration
P o szu k iw an ie dialogu m iędzy tra d y c ją a w spółczesnością s k ła n ia do re fleksji n a d p ro b lem am i m ającym i c h a ra k te r u niw ersaln y. T a k ą p łaszczyzną o d n iesien ia okazuje się k w e stia literack ieg o dośw iad czan ia i w y ra ż a n ia roz
p a d u św ia ta w artości. J ó z e f T isch n er definiow ał u p a d e k w arto ści ja k o św ia
dom ość sy tu acji k ryzysu, gdy o d eszła od n a s pew ność tego, co p o d staw o w e1.
J e s t to jed n o zn aczn e z u t r a t ą jakiegoś c e n tru m scalającego w szelkie d ąż en ia i m otyw acje. W ówczas św ia t p rz e ra d z a się w chaos, w k tó ry m je d n o s tk a dośw iadcza d ez in te g rac ji, d a re m n ie pró b u je odnaleźć to, co u tra c o n e lub stw orzyć now y sy stem aksjologiczny.
W h isto rii lite ra tu ry m ów ienie o zjaw isk u ro z p ad u w arto ści w m n iej
szym lu b w iększym sto p n iu zaznaczyło się w każdej epoce2. W ro zw ażan iach o problem ie b a n k ru c tw a idei, u k a z a n y m w lite ra tu rz e najnow szej, szczegól
ne znaczenie będzie m ia ła je d n a k tw órczość polskich m odernistów . S tą d też p rz ed m io t an a liz y stan o w i w y b ra n a p ro z a Młodej P olski oraz t a po w stająca po 1989 ro k u , w której dośw iadczenie k ry z y su w arto ści j e s t za g ad n ien iem kluczow ym , a przy ty m ro z p a try w a n y m w ieloaspektow o i u jaw n iający m ści
słą korelację m iędzy poszczególnym i e le m e n ta m i sy ste m u aksjologicznego.
1 J . T ischner, Wartości i m yślenie, w: tegoż, M yślenie w edług wartości, K raków 1982, s. 481.
2 P o głosów a k sjo lo g ic zn e j d e w a lu a c ji m o ż n a d o s z u k a ć się ch o ciaż b y w ro m a n ty c z n e j tw ó rc zo śc i Z y g m u n ta K ra s iń s k ie g o (N ie -B o sk a k o m e d ia ) czy J u l i u s z a S ło w ack ieg o (K o r
d ia n ). W j a k i ś sposób jej k o n ty n u a c ją , a le ta k ż e d o p e łn ie n ie m , b ę d zie l it e r a t u r a p o lskiego m o d e rn iz m u , choć t u d o św ia d c ze n ie ro z p a d u m a o d m ie n n e podłoże ideow e.
W żad n y m in n y m m om encie w ia ra w trad y c y jn e w a rto ści n ie u leg ła ta k ie m u rozprężeniu, ja k w końcu w iek u XIX3. Św iadom ość życia złud ze
niem , k tó re nie g w a ra n tu je niczego pew nego, zo staje z a a k c e n to w a n a ju ż u b o h a te r a B ez d o g m a tu H e n ry k a S ienkiew icza. D ośw iadczenie ro z k ła d u aksjologicznego w ty m w y p a d k u b ierze swój p o czątek w za k w estio n o w an iu n au k ow y ch pew ników , ta k cenionych p rzez pozytywistów. O kazu je się bo
w iem , że m im o w ysiłków człow iek n a d a l je s t po za g ra n ic ą niepoznaw alnego.
Z drugiej stro n y n a u k o w a a n a liz a rzeczyw istości p o tw ierd z a tylko jej n ied o skonałość. S tą d p o staw ę pew ności przezw ycięża poczucie za g u b ie n ia i zaw ie
d zenia, p rz ek ład ają ce się z kolei n a płaszczyznę w arto ści duchow ych. ,,Czyż n ie k a ż d a re lig ia istn ie n ie zła i nędzy n a św iecie u sp ra w ied liw ia ?”4 - p y ta z a te m b o h a te r Ś m ie rc i Ignacego D ąbrow skiego, d o k o nu jąc rew izji swego życia w obliczu śm ierteln ej choroby.
Z w ątp ien ie w B ożą dobroć, z uw agi n a św ia t n aznaczon y n ęd zą, daje o sobie znać ta k ż e w p rz y p a d k u J a n a K ryw ły z pow ieści D zieci n ęd zy S ta n i
sła w a P rzybyszew skiego:
Bóg stworzył raj, aby dla człowieka nową, wyrafinowaną męczarnię stworzyć.
Pokazał mu niesłychane cuda, a potem wyrzucił na pustynne piachy, kamienne odłogi: na każdym kroku staw iał mu nieprzebyte zapory, kazał mu szaleć z rozpaczy [...], a sam zanosił się od śmiechu5.
W reflek sji b o h a te ra ry su je się w izja B oga, k tó ry koncepcję r a ju połączył z id e ą c ierp ien ia człow ieka, potęgow anego d a n ą m u obietnicą. S tw ó rca nie tylko nie u ch ro n ił go p rz ed dośw iadczeniem ro zczarow ania, ale to O n s ta n ą ł n a drodze do ludzkiego szczęścia. Je d y n y sposób n a o k az an ie sprzeciw u Bogu Kryw ło w idzi w samobójczej śm ierci.
W k rę g u ro zw ażań o b a n k ru c tw ie aksjologicznym w lite ra tu rz e m o d e rn i
zm u m ieści się rów nież za k w estionow anie zn a cze n ia idei dom u ja k o p rz e strz e n i bezpiecznej, zaspokajającej p otrzebę bliskości i akcep tacji, ja k też będącej c e n tru m duchow ych w artości. T ak p o strze g a dom J a ro s ła w z M ene- M en e-T h ekel-U p a h a risim !...Q u a si u n a p h a n ta s ia T a d e u sza M icińskiego. W i
dok opuszczonego p a ła c u inicjuje w b o h a te rz e trag ic zn e w sp o m n ien ia z p rz e szłości, k ła d ą c e się c ie n ie m n a jeg o to ż sa m o śc i: ,,T u sz e re g k a t a s t r o f okropnych się zdarzyło, t u p rz e ra ż a ją c e tra g e d ie rod zin n e rozgryw ały się cich ą m ę k ą lu b szałem m o rd e rstw a [...]”6.
3 O z ja w is k u b a n k r u c tw a id ei w l ite r a tu r z e M łodej P o lsk i p is a ł m .in . K a z im ie rz W yka (W stęp n e o b ja w y u c zu c io w o ści m o d e r n is ty c z n e j, w: teg o ż, M ło d a P o ls k a , t. I: M o d e r n iz m p o ls k i, K ra k ó w 1977, s. 5 6 -1 1 6 ).
4 I. D ą b ro w s k i, Ś m ie r ć ( S tu d iu m ) , K ra k ó w 1957, s. 51.
5 S. P rz y b y sz ew sk i, D zieci n ę d zy , W a rsz a w a 1929, s. 2 8 5 -2 8 6 .
6 T. M ic iń sk i, M en e-M e n e-T h ek el-U p h a r is im !... Q u a si u n a p h a n ta s ia , w: tegoż, P is m a p o ś m ie r tn e T a d e u sz a M iciń skieg o , cykl I: L u c y fe r, re d . A. G ó rsk i, Cz. L a ta w ie c , W a rsz a w a
1931, s. 56.
O braz dom u ja k o ru in y duchow ej przyw ołuje ta k ż e J a n K ryw ło (Dzieci nędzy), gdy po la ta c h , w zw iązku ze śm iercią ojca, p rz e k ra c z a próg ro d z in n e
go g niazda:
I już się nie bronił [Jan - E. Ch.] przed zajadliwym rojem najprzykrzejszych myśli: z całą zaciętością jął rozpatrywać losy swej rodziny - miał nawet pewną satysfakcję w tym mroźnym, zimowym rozpamiętywaniu dziejów ginącego rodu, walącego się domu7.
P o strzeg a n ie dom u w k a te g o ria c h d estru k c ji w ty m w y p a d k u zn ajd u je swe potw ierd zen ie w losach osób, k tó re te n dom stan o w ią, i w p anu jącej w n im atm osferze. Tę o s ta tn ią w a ru n k u ją kolejne s ta d ia obłędu G u staw a , alkoholizm Zbigniew a czy fa k t u p ra w ia n ia n ie rz ą d u przez siostrę J a n a - Salę.
M im o up ły w u la t nie cich n ą bolesne rem iniscencje z d zieciń stw a, ja k ie b o h a t e r nosi w swej pam ięci: ,,[...] p o n iew ieran y p rzez m acochę i ojca, [...] ró sł we w łasn y ch oczach n a b o h atersk ie g o m ściciela w szy stk ich krzyw d, k tó re przez całe dzieciństw o ponosił”8. N a d ty m dom em zdaje się ciążyć k lą tw a b ra k u m ałżeńskiej m iłości, o której dow iadujem y się z relacji J a n a . P od dachem rodzinnego g n ia z d a przek o n u je się on rów nież o drzem iącej w n im fa ta ln ej sile n am iętn o ści, żywionej do żony swego b ra ta . D estru k cy jn y w pływ tego dom u prow adzi w końcu do z a ła m a n ia się jego w iary w Boga.
W ro z w aża n iach o dośw iadczeniu ro z p ad u aksjologicznego w lite ra tu rz e Młodej P o lsk i nie m o żn a p om inąć k w e stii zw iązanej ze sfe rą uczuć. P rze k o n a n ie o k ryzysie idei dom u czy relig ii d o p ełn ia m otyw m iłości będącej je d y nie w yrazem głodu in s ty n k tu , cielesnego zaspokojenia, za k tó ry m n ie id ą żad n e w yższe w artości. W izja duchow ego zw iązku p rz eg ry w a z koncepcją uczu cia pojm ow anego ja k o fa tu m obracające się przeciw k tó re m u ś z p a r tn e rów. M iłość m a zn am ię perw ersji, w yw ołuje lęk p rz e p la ta ją c y się ze zm ysło
w ym pożądaniem . J e s t z a te m d a le k a od ro m an tycznej idealizacji9. K ochająca k o b ie ta p rz y b ie ra p o sta ć m o d liszk i czy p a n te r y czającej się do s k o k u 10.
W jed n ej chw ili sta je się lu b ie ż n ą Salom e czy L ilith , n ierz ad k o p ow iernicą s z a ta n a . S tą d też J a n Kryw ło (Dzieci nędzy) b lisk i zw iązek z k o b ietą w iąże z d ziała n ie m fa ta ln e j mocy, idącej w łaśn ie od sz a ta n a :
Szatanie - oszukałeś mnie!
[... ]
Wszczepiłeś w duszę naszą żar pragnień, jad namiętności, chytrze i podstępnie i zasadziłeś rozkoszne drzewo miłości, co złe i dobre rozeznać daje, co oczy na moc twoją i potęgę rozwiera11 .
7 S. P rz y b y sz e w sk i, dz. cyt., s. 10.
8 T am że, s. 63.
9 B. S z y m a ń s k a , M iło ść i lę k , w: tejż e, M isty c y i p e sy m iśc i. P rze ży cia i u c zu c ia ja k o w a rto ści w filo z o fii p o lsk ie g o m o d e r n iz m u , W rocław 1991, s. 154.
10 O m ło d o p o lsk ich re a liz a c ja c h m itó w m iło ści i z w ią z a n y c h z n im i w iz e r u n k a c h k o b ie t y t r a k t u j e p r a c a m .in . W o jc iech a G u to w s k ie g o (N a g ie d u s z e i m a s k i. O m ło d o p o ls k ic h m ita c h m iło śc i, K ra k ó w 1992).
11 S. P rz y b y sz ew sk i, dz. cy t., s. 124.
Z kolei w Próchnie W acław a B e re n ta m iłość do k ob iety zdaje się być głów ną siłą, k tó ra h a m u je aktyw ność w p rz e strz e n i sztu k i. N ie bez przyczy
n y w św iadom ości Borow skiego ja k echo p ow raca p rz e stro g a ojca, p o strz e g a jącego uczucie ja k o bolesne piętno, rz u tu ją c e n a kondycję tw ó rczą artysty,
ciążące k u prozie życia zabijającej ta le n t:
- J a cię krwią serca mego wykarmiłem [...] mym talentem, wszystkimi władza
mi duszy; a ten polip to wszystko wyssie z ciebie... To nie kobieta, nie dusza [...], to zwyczajna suka, która pomioty rzucać chce12.
K w e stia m iłości, jak o w arto ści n aznaczonej rozpad em , pojaw ia się ta k ż e w nieco późniejszej pow ieści T ad e u sza K onczyńskiego p t. Ś m ie r te ln y bieg.
D la głównej b o h a te rk i, Jad w ig i, re la c ja p a r tn e r s k a z K aro lem Otowiczem to w stępow anie w czeluście d an tejsk ieg o piekła. P rz e s trz e ń uczuć m a styg- m a t ognistych płom ieni - ta k ja k c a ła o tacz ając a rzeczyw istość j e s t jed y n ie dryfow aniem po m ieliznach. W izja d eg reng olad y w sferze m iłości, k tó ra s t a n ie się dośw iadczeniem Jad w ig i, zostaje za sy g n alizo w an a ju ż w re flek sjach R osław a:
Zycie jest bezmierne - mówił jak do siebie, stłumionym głosem - dla jednych jest burzą, dla drugich cichym, spokojnym, zaklętym oceanem. Dla jednych jest krzykiem zmysłów, dziką walką o byt, służbą dla materialnych, poziomych, zapomnieniem zupełnym praw jestestw a duchowego, niewolą dobrowolną pod batem instynktu13.
W przyw ołanej pow ieści K onczyńskiego kryzys w arto ści u w id ac zn ia się jedn ocześnie w w ielu o b szarach, w k tó ry ch daje o sobie znać „filozofia” K a ro
la O tow icza - D on J u a n a i sybaryty. Toteż p rz e s trz e ń salo nu , w y pełn io na sztucznym św iatłem , lu bieżnym i u śm iech a m i k o b iet i m ężczyzn, m im ow olnie w zb u d za w b o h aterce m o raln y w strz ą s, u k a z u je obraz ś w ia ta ja k o b e z m ia ru zła, n ie u ch ro n n ie ciążącego k u o tc h ła n i14:
Pękały w niej delikatne wiązania, które mimo całego sceptycyzmu, [...] podtrzy
mywały jeszcze mocno jej etyczne poglądy na wartość życia i etyki.
Otchłań, nad której brzegiem stąpała od kilku miesięcy, odsłoniła się nagle pod nią w całej grozie w chwili, kiedy wicher przypadku rozwiał mgłę zakrywającą jej głębię15.
12 W. B e re n t, P ró c h n o , o p rac. J . P a s z e k , W rocław 1979, s. 40.
13 T. K o n c z y ń s k i, Ś m ie r te ln y bieg. P o w ie ść w sp ó łc z e s n a , W a r s z a w a -K r a k ó w [1922], s. 21.
14 O m o ty w ie o tc h ła n i ja k o je d n y m ze słó w -k lu czy w l ite r a tu r z e M łodej P o lsk i t r a k tu je p r a c a M a rii P o d ra z y -K w ia tk o w s k ie j (P u s tk a - o tc h ła ń - p e łn ia , w: te jż e , S o m n a m b u lic y - d e k a d e n c i - herosi. S t u d ia i eseje o lite r a tu r z e M ło d ej P o ls k i, K ra k ó w 1985).
15 T. K o n czy ń sk i, dz. cyt., s. 122.
P e rsp e k ty w a uczucia sprow adzającego się jed y n ie do zaspo ko jen ia ciele
snych rozkoszy znajd u je swój w yraz w św iecie bez w arto ści, bez Boga, bez idei tru d u . W tak iej rzeczyw istości lu d z k a eg zy sten cja p rz e ra d z a się jed y n ie w proces biernego trw a n ia , je s t re a liz a c ją szeroko pojętego hedonizm u:
Zatem uciekam od życia [...] chcę zgubić traw iącą mnie gorączkę, zapomnieć o całej nędzy istnienia i wypić z niego to, co się da wypić rozkosznego. [...] we mnie nie ma żadnych głębin. [...] drwię z systemów filozoficznych i bajeczek religijnych. Trzeba użyć, aby przez użycie rozpłynąć się w nicości. To moja filozofia! i tej hołduję z bałwochwalczym posłuszeństwem!16.
Z ate m n ie Ja d w ig a , a K arol Otowicz ja w i się ja k o je d n o s tk a n ajpełniej p rz e ż y w a ją c a u p a d e k a k s jo lo g ic z n y , w y k a z u ją c a p o tr z e b ę e s k a p iz m u w sztu czn e ra je oraz zaspoko jenia głodu m iłości w ra m io n a c h in n y ch kobiet.
W jego p rz y p a d k u szczególnie m am y też do czy n ien ia z procesem w y p e łn ia
n ia życia now ym i w arto ściam i. N a szczycie tej h ie ra rc h ii p lasu je się k u lt p ie n ią d z a poch łan iający go bez reszty. W ia ra w now y do g m at za ła m u je się je d n a k dość szybko, a jej p rzypieczętow an iem j e s t sam obójcza śm ierć bo
h a te ra .
R o zw ażan ia o m łodopolskiej trad y c ji w y ra ż a n ia ro z p ad u ś w ia ta w artości s ą p u n k te m w yjścia do a n a liz o w a n ia tego zjaw isk a w prozie polskiej po 1989 ro k u zarów no w aspekcie ko n ty n u acji, ja k i n o w a to rs tw a 17. N ie bez przyczyny pow raca definicja w spółczesności jak o św ia ta bez B oga, a ta k ż e re fle k sja n a d lite r a tu r ą n ajn o w sz ą ja k o w y k w item pow szechnego rozczaro
w a n ia rzeczyw istością bez p e rsp e k ty w 18. Je rz y J a rz ę b s k i owo dośw iadczanie k ry z y su w iąże z now ym i zjaw isk am i w p rz e strz e n i politycznej, społecznej czy g o sp o d arcze j, sta w ia ją c y m i cz ło w ie k a w obec in n y c h re a lió w 19. T ak ja k w m odernizm ie, ta k ż e w lite ra tu rz e tra k tu ją c e j o św iecie ponow oczesnym , zjaw isko ro z p ad u k o n ce n tru je się wokół kluczow ych idei, ta k ic h ja k dom, w ia ra w B oga czy m iłość. Jed n o cześn ie w ko n tek ście tego p ro b lem u podejm o
w anego n a g ru n cie lite ra tu ry najnow szej n ależy zaznaczyć, że b ierzem y pod u w agę tylko p ew ien jej w ycinek, k tó ry sta n o w ią te k sty najm ocniej a k c e n tu jące zjaw isko aksjologicznego k ry z y su i n a jego p o d staw ie dokonujące d ia
gnozy współczesności.
16 T am że, s. 1 0 0 -1 0 1 .
17 P o d e jm o w a n e r o z w a ż a n ia o d w o łu ją z a t e m do k o n t e k s t u n o w o c z e s n o ś c i, k t ó r a w św ie tle w sp ó łcz esn e j h u m a n is ty k i s ta n o w i k o n ty n u a c ję , a z a ra z e m d o p e łn ie n ie tra d y c ji m o d e rn iz m u , n a co w s k a z y w a li m .in . W o lfg an g W elsch, J o n a t h a n C u lle r, S co tt L as h ); por.
p ra c e z a w a r te w to m ie O d k r y w a n ie m o d e r n iz m u . P r z e k ła d y i k o m e n ta r z e , re d . i w s tę p R. N ycz, K ra k ó w 1998.
18 G. M a tu s z e k , N o w a (m ło d a ) p r o z a w obec n o w ej rzec zy w isto śc i, w: L ite r a tu r a wobec n o w e j rzec zy w isto śc i, re d . G. M a tu s z e k , K ra k ó w 200 5 , s. 276.
19 J a k o p rz y k ła d b a d a c z p rz y w o łu je m .in . p ro zę M a riu s z a S ie n ie w ic za , M a g d a le n y Tul- li czy S te fa n a C h w in a (zob. J . J a r z ę b s k i, F o rm y p e s y m iz m u , w: Ć w iczen ia z rozpaczy. P es y m iz m w p ro z ie p o ls k ie j p o 1985 ro k u , re d . J . J a r z ę b s k i, J . M om bro, K ra k ó w 2011, s. 14).
W pow ieści P a n n a N ik t Tom ka Tryzny prob lem d ew aluacji w a rto ści je s t skom pilow any z procesem d o jrzew an ia głównej b o h aterk i. W w y m iarze sym bolicznym re alizu je się on z chw ilą w k ra c z a n ia w p rz e s trz e ń m ia sta , w m yśl uśw ięconej lite ra c k ą tra d y c ją opozycji w ieś - m iasto , n a t u r a - k u ltu ra . P rz e żyw anie ro z ch w ian ia aksjologicznego w iąże się t u z a raz em z id e ą p rzyjaźn i stopniow o pozbaw iającej M arię K aw czak autenty czn ości. D ziew czyna po raz p ierw szy p rz ek o n u je się o możliwości życia bez Boga, o is tn ie n iu po staw w y stępujących przeciw n ajw iększym a u to ry te to m . P rz y ja ź ń będzie rów nież ciężką p ró b ą d la jej duchow ej siły, broniącej jeszcze religijn ych dogm atów p rz ed b lu źn ierstw e m . A k t za w iązy w an ia bliskiej relacji z K a ta rz y n ą B o gd ań
s k ą o kazuje się je d n a k k o n sek w e n tn y m w k ra cza n iem w czeluście piekła:
- Więc w zamian, siostrzyczko, uratuję cię.
- Od czego? - pytam.
- Od królestwa ubogich, od nieba dla niewinnych - mówi uroczyście - Obiecuję ci, pójdziesz prosto do piekła20.
S y tu a c ja b o h a te rk i w ykazuje z a te m ja k ą ś an alo g ię to losów Ja d w ig i z pow ieści K onczyńskiego, gdzie sy m bolika p ie k ła d efinio w ała eg z y sten cjaln ą p rz e s trz e ń K a ro la O tow icza. M a ry sia K aw czak (P a n n a N i k t ) w ła śn ie po chw ili w ypow iedzenia p rzez ko leżan k ę złowieszczej p rzy sięgi tra c i p rz y to m ność, ja k b y p a d a ją c pod ciężarem dep raw acji K atarzyny.
K reow anie rzeczyw istości n a p rz e strz e ń in fe rn u m po jaw ia się w lite r a tu rze najnow szej szczególnie wtedy, gdy m am y do czy n ien ia z sy tu a c ją u p a d k u m oralności i w izją św ia ta bez Boga. N ie bez przyczyny w pow ieści C zw arte niebo M a riu sz a S ieniew icza po stać tajem niczego b izn esm e n a, E d w a rd a B ela- B elow skiego, przybyw ającego do cichego Z ato rza, je s t sty liz o w an a n a s z a ta na. J a k o w cielenie d ia b ła p o strze g a go rów nież głów ny b o h a te r - Z y gm un t D rzeźn iak :
[...] nikt nie zauważył, że gałki oczne Bela-Belowskiego zaczęły się obracać! [...]
Źrenice rozszerzały się, rzucając koliste spojrzenia w mroczniejący pokój. „Sza
tan! Szatan!” - jęknął bezgłośnie Zygmunt21.
To bezgłośne jęczenie daje znać o sobie w ielokrotnie, gdy Z y g m un t do
znaje poczucia degrengolady i zw y ro d n ien ia w sferze w a rto ści m oralny ch , ta k ja k podczas obserw ow anego c a stin g u m łodych k o b iet do p ra cy w firm ie B ela-B elow skiego czy zab aw odbyw ających się w p o n u ry m ,,k ró lestw ie” b iz
n esm en a. A pogeum o siąg a ono w m om encie tragiczn ego p o żaru , gdy wobec w idoku zw ęglonych ciał w y ła n ia się n ie w z ru szo n a p o sta w a finansow ego po
te n ta ta .
20 T. T ry z n a , P a n n a N i k t , W a rs z a w a 1996, s. 129.
21 M. S ien iew icz, C zw a rte n iebo, W a rs z a w a 2003, s. 1 8 0 -1 8 1 .
Z arów no uw ag i b o h a te ra z pow ieści Sieniew icza, ja k i dośw iadczenia M ary si K aw czak (P anna N ik t) k o n c e n tru ją się głów nie wokół m aterialisty cz- nej w y k ład n i życia, niosącej za sobą duchow ą ru in ę . W p rz y p a d k u b o h a te rk i pow ieści T ryzny u p a d e k dziecięcej w iary dopełni się w chw ili, gdy za n am o w ą K a ta rz y n y dopuści się pro fan acji św iętego m iejsca. W ówczas g ro za w ła
snego czynu złączy się z poczuciem bezpow rotnej u tr a ty m iłości Boga:
Boże mój, choć już wiem, że nie jesteś mój. Myślałam, że jesteś dobry dla wszystkich ludzi na ziemi, a okazało się, że jesteś dobry tylko dla niektórych.
[...] Nie wiem, jak naprawdę nazywa się to miejsce, gdzie muszę iść, ale muszę tam iść, bo już nic innego mi nie pozostało22.
Ja k k o lw ie k kryzys w ia ry ja k o f u n d a m e n tu lud zk ieg o d z ia ła n ia oraz B oga - najw yższego a u to ry te tu - okazuje się kluczow ym zjaw isk iem w lite ra tu r z e najnow szej. W pow ieści S ieniew icza zo staje on w yrażony przez P ół
nocnego, k tó ry ro z w aża n ia o u p a d k u idei sa cru m fo rm ułu je w k o ntekście w łasn y ch dośw iadczeń:
Później było katolickie piekło, mitologiczny Hades ze szkoły, niezliczone krainy cieni. I choć wszyscy dorośli mówili o niebie, ani razu nie widziałem, żeby nieboszczyk szedł do nieba. Zakopywali go w ziemi, w trumnie, w odświętnym ubraniu. A golemy, zombi, trupy wyłaziły na świat, rzeki podmywały ziemię ze szkieletami dawno umarłych23.
D ew alu acja ch rześc ijań sk ic h w a rto ści u ja w n ia się poprzez zanegow anie wizji n ieb a, k tó re mogłoby być ra tu n k ie m p rzed n ę d z ą życia. Jed n o cześn ie n ależy zaznaczyć, że a k t z w ą tp ie n ia w ypływ a z u s t człow ieka zaw iedzionego dotychczasow ą egzystencją, n az n a c z o n ą p ro b lem am i m a te ria ln y m i, n iep ew n o ścią j u t r a . Id e a B oga i K ościoła j e s t p rz ez niego s ta w ia n a n a rów ni z p rz e s trz e n ią władzy, k tó ra tylko m am i człow ieka w ielością s k ła d a n y c h obietnic, p ozostaw iając go sa m e m u sobie. C haos św ia ta d aje m u pew ność, że ż a d n a siła w yższa nie czuw a ju ż n a d lu d zk im losem . P ółnocny w skazuje zatem , że: ,,Nie m a n ieb a, nie m a chm ur, a Bóg j e s t tylko z g ra n ą do cna k a r tą , zg a łg a n ia łą m a rio n e tk ą , ja k p apież n a e k ra n ie telew izo ra”24. Do po
dobnych w niosków dochodzi ta k ż e Z y g m u n t D rzeźn iak , coraz b ard ziej n iera - dzący sobie z w ym ogam i rzeczyw istości, k tó ra zaszczepia w n im n ienaw iść, p opycha do przemocy. Z p rz e k o n a n ia o postępującej degren go lad zie rodzi się poczucie z w ą tp ie n ia i b u n tu . Dość w spom nieć, że dotychczas w ia ra w m iło
siernego B oga p o zo staw ała jed y n y m le k a rstw e m n a ból istn ie n ia , a ta k ż e n ajm ocniejszym orężem w ideowej w alce z Północnym . J e d n a k w m ia rę w n i
kliwej rew izji otaczającego go ś w ia ta św iadom ość b o h a te ra o d d ala się od
22 T. T ry zn a , dz. cyt., s. 252.
23 M. S ien iew icz, dz. cy t., s. 174.
24 T am że, s. 297.
bezgranicznej ufności w m oc T ranscendencji. M imo p ra g n ie n ia p o w rotu d aw nej w iary b ra k u je m u ju ż p rz e k o n a n ia , że Bóg doprow adzi go do prawdy.
W p rz y p a d k u Z y g m u n ta D rz e z n ia k a p o sta w a zak w estio n o w an ia Boskiego m iło sie rd z ia n ie m a je d n a k w y m ia ru blu zn ierczej d e k la ra c ji Północnego, p rz y b ie ra za to form ę duchow ej reflek sji zbliżonej do m odlitw y25. S ym ptom y k ry z y su w iary w ła s k ę B ożą u ja w n ia ją się rów nież n a k o ń cu pow ieści, w m om encie śm ierci b o h a te ra , k tó ry p rzek o n u je się, że nie m a żadnej wizji ra ju , zaw sze pozostaje tylko ziem ia.
Z kolei in n y p rz y k ła d d e w a lu a c ji w a rto ś c i re lig ijn y c h j e s t u k a z a n y w B óg za p ła cz! W łodzim ierza K ow alew skiego. B o h a te r p rz ek ra cza ją cy p rz e s trz e ń kościoła ze zd u m ien iem sp o strzeg a, że nie m a o n a ju ż n ic w spólnego z id e ą trad y c y jn ie pojm ow anego sacru m . A u rę w zniosłości k o n sek w e n tn ie za stę p u je du ch now oczesności, a p ra k ty k i n a b o ż eń stw m a ją w y m iar k o m er
cyjny. R o zp atry w an ie relig ii w k o ntekście dogm atów przezw ycięża now y spo
sób p o strz e g a n ia wiary. N ie m ieści się to je d n a k w św iadom ości człow ieka należącego do innej rzeczyw istości, odchodzącej w zapom nienie. Mimo że Ire k m a n ife stu je p ostaw ę sce p ty k a wobec relig ii, p ro p o n o w an a fo rm a e w a n gelizacji, n a w e t w ypow iedziana u s ta m i k a p ła n a , pozostaje d la niego czymś niepojętym , a co w ażniejsze, o d b ieran y m n eg aty w n ie:
- Żadnych dogmatów! Nie jesteśmy dogmatykami! To nie jest kwestia wiary, ale profesjonalizmu. My możemy być nawet niewierzący, wymaga się od nas przede wszystkim umiejętności sugestywnego przekazywania emocji26.
O k azuje się, że d la człow ieka poszukującego r a tu n k u p rz ed p o stęp u jąc ą d e h u m a n iz a c ją za ła m u je się o s ta tn i b a stio n św iętych w artości. W szpitalnej kaplicy Ire k doznaje procesu duchow ej dezinteg racji, której przyczyny należy u p a try w a ć w ew olucji idei K ościoła jak o in sty tu c ji podążającej za w ym ogam i now ych czasów.
K ryzys w iary w p rz y p a d k u przyw ołanych pow ieści pociąga za sobą d e
g rad ację in n y ch w artości, w yznaczających p o staw y bohaterów . W p rz y p a d k u M ary si K aw czak (P anna N ik t) z a ła m a n ie się jej sy ste m u aksjologicznego p rz e k ła d a się n a sposób p o strz e g a n ia najbliższego otoczenia, p rzed e w szy st
kim w łasn eg o dom u, o d b iera n eg o ja k o nied osk on ały . J a k a ś w e w n ę trz n a sk ru c h a , ale rów nież p o g ard a d la szarej egzystencji p rz e p la ta się z tę s k n o tą za in n y m św iatem :
25 ,,A m oże c h e ru b o ry b im p y sz c zk u s fru n ie z n ie b a i sp ra w i, że Z y g m u n t po w ie lu , w ie lu la ta c h zn o w u u w ie rz y w B o g a i p r z e tr w a do k o lejn eg o w ieczo ru , k o lejn ej nocy? To j a k p rz y z n a n ie się do g rz e c h u w k o n fe sjo n a le , w k tó ry m n ie m a k s ię d z a i ty lk o w y s zc z e r
b io n e lu s tr o o d b ija z ie m ię i n ieb o . [...] I b ę d zie lżej, choć w cale n ie b liżej do p ra w d y . N iech B óg cu d u c zy n i, b y Z y g m u n t w ty m św iecie się z ad o m o w ił, z ja d a ł C h r y s tu s a i w ierzy ł, g orąco w ie rz y ł w życie w ie cz n e ” (ta m ż e , s. 317).
26 W. K o w alew sk i, B ó g za p ła c z!, W a rs z a w a 2000, s. 82.
Nie lubię przychodzić do domu. Bo jest mi ich strasznie żal. To nie życie, to wegetacja. Może kiedyś uda mi się ich uratować. Ale muszę być bardzo, bardzo bogata27.
D ochodzim y z a te m do kolejnej k w e stii zw iązanej z re fle k sją n a d sy tu a c ją ro z p ad u św ia ta w artości, ty m ra z e m ro z p atry w a n ej w aspekcie idei dom o
stw a. W pow ieści Tryzny poczucie k ry z y su u ja w n ia się dwojako. Z jednej stro n y w iąże się z niem ożnością całkow itego zaspo ko jenia po trzeb m a te r ia l
nych, p rz e ła m a n ia u trw a lo n y c h schem atów , w yw ołujących po staw ę b u n tu . W ty m w zględzie zjaw isko k ry z y su obejm uje p rz e strz e ń dom u M ary si Kaw- czak. J e d n a k te n w łaśn ie dom okazuje się trw a ły m b a stio n e m w arto ści d u chowych, k tó re g in ą w raz z w y k ra cza n iem poza jego próg. Z drugiej stro n y ro zk ład idei dom u re alizu je się w p rz y p a d k u wizji dom o stw a jej przyjaciółki, K asi. Tę zn am io n u je z a b u rze n ie tradycyjnego o b ra zu rodziny, z a n ik b liskich więzi, w ychow anie bez idei, bez duchow ego ce n tru m . Dom K a ta rz y n y dla M ary si K aw czak je s t sym bolem niedośw iadczanego d o tąd lu k su su . O braz tego p rz ep y ch u za czy n a k o n se k w e n tn ie w y p ierać p e rsp e k ty w ę p o rz ąd k u , z jak ieg o w y ra s ta ła i do którego przyw ykła. M im ow olnie a n a liz a obu sytuacji życiowych - swojej i K a ta rz y n y - s k ła n ia j ą do n iejednej reflek sji n a d o tacz a
ją c ą rzeczyw istością:
Czemu tak jest, że choć jestem taka głupia i mam tylko trzy sukienki, to jestem zadowolona i szczęśliwa z tego, że żyję na świecie. [...] A Katarzyna jest taka m ądra i taka bogata, może mieć wszystko, co zechce, a jednak ciągle jest nieza- dowolona28.
M a ry sia p rz ek o n u je się z a te m o is tn ie n iu dom u bez aksjologicznych głę
b in , a n az n acz o n eg o sam o tn o ścią. Ten dom s ta je się sz tu c z n y m ra je m , w k tó ry m K a ta rz y n a chroni się p rzed re alizm em życia. D e stru k c ja bliskiej p rz e strz e n i, ja k o n o śn ik a w artości, jeszcze silniej daje o sobie zn ać w p rzy p a d k u E w y Bogdaj. D ośw iadczenie lu k s u s u p rz e p la ta się t u z rozw iązłością w sferze m oralności i obyczaju.
W ko n tek ście ro z p ad u idei dom u n ależy ro z p atry w a ć opowieść G nój Woj
ciecha K uczoka. Poczucie k ry z y su dochodzi do głosu w św iadom ości ofiary w y ra stające j w cien iu przem ocy dom owej29. Dom o kazuje się t u zaprzecze
niem bezpieczeństw a. Choć m yśl t a nigdy nie je s t w y po w iedziana w p ro st, to je d n a k daje się w yczytać z kolejnych opowieści b o h a te ra o h isto rii jego rodu.
M iędzy w sp o m n ien iam i stare g o K. u ja w n ia ją się n a js tra s z n ie jsz e p ra g n ie n ia , poczytyw ane jak o a k t w ybaw ienia:
27 T. T ry zn a , dz. cyt., s. 384.
28 T am że, s. 191.
29 C e z a ry Z a le w sk i w s k a z u je , że p o stę p o w a n ie s ta re g o K. m o ty w o w a n e j e s t o b se sją P ra w d z iw eg o M ężczyzny. Zob. C. Z alew sk i, A s p e k ty p rz em o c y w lite r a tu r z e n a jn o w sze j, w:
Ć w iczen ia z ro zp a czy..., s. 231.
Chciałem, żeby wybuchła wojna. Czekałem, aż wybuchnie wojna, [...] wstąpił
bym wtedy do arm ii wrogiej tej, w której walczyłby stary K., [...] wtedy w majestacie prawa mógłbym przyjść do domu i zastrzelić starego K. [...]30.
W u tw o rz e K uczoka pod obnych fra g m e n tó w m o żn a od n aleźć więcej, w szy stk ie p o tw ierd z ają zw yrodnienie dokonujące się w sto su n k a c h m iędzy ojcem a synem , d la tego o statn ieg o okazujące się życiowym p iętn em . P r a gnien ie w ojny je s t św iadectw em tego, że po ra z kolejny n ajb liższa rzeczyw i
stość g e n e ru je w yo b rażen ia, w k tó ry c h głos s u m ie n ia zostaje zagłuszony poczuciem krzywdy. W tóruje m u dozn aw an ie ro zdźw ięk u m iędzy oczekiw a
n iam i, podśw iadom ie w y k re o w an ą w izją ś w ia ta a jego re a ln y m w ym iarem . K olejne opowieści o b n a ż a ją deziluzję w p a ja n y ch w artości. S tą d też chociażby po jaw ia się u w a g a b o h a te ra o niew spółm ierności w iary ch rześcijań skiej do p ra k ty k i życia codziennego:
Wierzyłem mimo starego K., który na mszy podawał mi dłoń na znak pokoju, a po powrocie do domu wymierzał karę zaległą, przed obiadem, żebym miał dobry apetyt. [...] Wierzyłem im, mimo że nie potrafili przestać się nienawidzić ani nie umieli się rozstać31.
P rzeży w an e sy tu acje nie p o zw alają n a znalezien ie w życiu trw a ły c h fu n dam entów , n a k tórych m ożna kształtow ać w ła sn ą przyszłość. W refleksji b o h a
t e r a rozpościera się obraz najw ażniejszych ideałów o d arty ch ze świętości:
[... ] bo choć stary K. umiał wyznać miłość, niestety, nie bardzo wiedział, jak kochać. Kochał więc intuicyjnie przez szyderstwo, kochał przeklinając, kochał obrażając, a zawsze, kiedy się łza polała, zasypywał matkę wyznaniami miłosny
mi, przeprosinami i prośbami32.
Poczucie za w ied zen ia i k ry z y su z r a s ta się z to żsam o ścią dojrzew ającego chłopca, ta k ja k dom w r a s ta w glebę. P rz e k o n a n ie o fizycznej d estru k c ji rodzinnego g n ia z d a łączy się z d iagnozą kondycji duchow ej jego m ie sz k a ń ców. S tą d też pojaw ia się u w a g a o dom u, k tó ry się starz eje, czy też dom u, w k tó ry m ktoś u siłu je cokolw iek n ap raw ić. Szczególnie t a o s ta tn ia m yśl zyskuje rów nież swe sym boliczne znaczenie. N ik t bow iem n ie podejm uje tru d u , aby zm ienić dotychczasow y s ta n rzeczy i przyw rócić poczucie du cho wej stabilizacji. Obok z a a k c e n to w a n ia b ra k u próby o db u d o w an ia czy d o strze
ż e n ia sym ptom ów s ta rz e n ia się dom u, w ażn e j e s t ta k ż e w sk a z a n ie n a proces g nicia su m ien ia, k tó ry dook reśla m o ra ln ą c h a ra k te ry s ty k ę członków rodziny b o h a te ra :
30 W. K uczok, G nój, W a rs z a w a 2004, s. 69.
31 T am że, s. 156.
32 T am że, s. 8 4 -8 5 .
Ale tego dnia zamiast pioruna mieli gnój: poczuli nagle smród w całym domu, aż po poddasze, poczuli nagle i zaniepokoili się, i zaczęli nawoływać, wypytywać, co tak śmierdzi, jakby nagle zatrwożeni, że może to sumienia im gnić zaczęły33.
W G noju dośw iadczenie ,,gnicia” d o ty k a każdego, sięg a od n ajn iższy ch kondygnacji aż do poddasza. P roces ro z k ła d u zdaje się u ra s ta ć do w y m iaru żywiołu. P o strz e g a n ie w łasnej egzystencji w aspekcie w ynu rzającej się k loaki d o p ełn ia z a ra z e m m e ta fo ra piekła. Ta o s ta tn ia p ow raca zarów no w p rz y p a d k u m a tk i b o h a te ra , ja k i jego sam ego, kreu jąceg o w izję dom u ja k o ziem sk ie
go in fe r n u m :
Skarżyła się jeszcze na strach przed piekłem, bała się, że z tego domu do piekła idzie się obligatoryjnie, że w tym domu nawet święty by przepił aureolę, nawet święty zszedłby na psy i szczekał jak one, m atka bała się więc, że i ona po śmierci pójdzie do piekła [...]34.
Istn ie je w ięc p e w n a tożsam ość m iędzy dom em a p rz ed sio n k iem p iekła.
R óżnica zaś tk w i w czasie ich trw a n ia . O ile piekło ja k o ziem sk a egzystencja, re a liz u ją c a się w p rz e s trz e n i dom u, m u si m ieć kiedyś swój k re s, o ty le piekło w w y m iarze eschatologicznym je s t rów noznaczne z niekończącym się cierp ie
niem .
U p a d e k idei dom u, ja k o sk arb n ic y w artości, sta je się rów nież d o św iad czeniem I r k a z pow ieści K ow alew skiego (Bóg za p ła c z !). Poczucie k ry z y su spow odow ane je s t t u śm ie rc ią żony b o h a te r a i p ró b ą z a ta rc ia b olesny ch w spom nień. U tr a ta w szystkiego, co n ajcen n iejsze po la ta c h zo staje ta k ż e d o pełniona o b razem ru in , n a k tó ry ch w znosi się now e osiedle. D la Ir k a jego dom , pozbaw iony atm o sfery ciepła i bliskości, o k azuje się jed y n ie m iejscem potęgującej się sam otności, z kolei p rzek ład ającej się n a p rzeży w an ie o tacz a
jącego św iata:
Po śmierci Mirki [...] świat nabrał ostrych krawędzi. Mieszkanie wyogromniało, stało się nieprzyjazne i chłodne, jakby ktoś wypuścił krew z tapet, mebli, dywa
nów, odbierając całą zaciszność i ciepło35.
Z drugiej stro n y n a d a l j e s t on odczuw any ja k o sym bol tej rzeczyw istości, k tó ra w obliczu now ych cyw ilizacyjnych p rz e m ia n odchodzi w zapom nienie.
Z a k te m obrócenia dom u w ru in ę bezp ow rotnie gin ie św ia t jego młodości:
„Jego dom nie m iał ju ż o kien a n i drzw i, s ta ł ażurow y, ja k b y złożony z kloc- ków”36. S m u tn a praw d a o kryzysie i rozpadzie idei dom u - przestrzeni naznaczo
nej w artościam i - w ydziera również z opowieści przyjaciela Irk a - Cm ona, k tó ry z re s z tą c a łą sw oją egzystencję definiuje jak o życie bez puenty.
33 T am że, s. 201.
34 T am że, s. 198.
35 W. K o w alew sk i, dz. cyt., s. 122.
36 T am że, s. 282.
Z n a m ie n n e je s t, że sy m ptom y u p a d k u ś w ia ta w a rto ści w lite ra tu rz e najnow szej dochodzą do głosu w sn a c h i w izjach bohaterów . W jed n ej z wizji onirycznych M ary si K aw czak (P a n n a N i k t ) obraz słonecznej p laży będzie z a te m k o n tra sto w a ł z p o sta c ią tr u p a trzym ającego j ą w sw ych kleszczach:
A może to tylko szum morza?
Trup w kleszczach mnie trzyma. Poruszają się nabrzmiałe, trochę już wyżarte usta w twarzy straszliwej, czarnej, baloniastej. Mówi coś... Zamiast słów z pyska mu rybki wyskakują m alutkie37.
S fe ra s n u i w y obrażeń sta je się p rz e s trz e n ią d la w y łaniających się m a r i w idziadeł, odżyw ających t u z c a łą m ocą. Z ac ierają się g ran ice m iędzy zm y
ślen iem a rzeczyw istością. N iem niej je d n a k t a w łaśn ie p rz e s trz e ń n ie chroni przed dośw iadczeniem chaosu , w ręcz przeciw nie - to, co w re a ln y m w y m ia
rze w ydaje się n o rm aln e , w k rę g u onirycznych w yob rażeń u le g a zd em asko w an iu , sta je się o k ru tn ą p ra w d ą o trw a n iu w iluzji. Wobec niej b o h a te rk a sta je p rzed d ra m a te m w yboru jak o d ra m a te m u p ra g n io n e j wolności:
Oglądam się... z ziemi wystają kamienie i świecą się łagodnym blaskiem. [...]
Wszędzie ciemno, tylko koło nas jasno.
- Tak - mówi Pimpuś - bo akurat jesteśmy pośrodku. Widzisz tę ścieżkę?
[... ]
To ścieżka Majki. Jeżeli nią pójdziesz, w sopel lodu z gorąca zamarzniesz. Spójrz teraz tam...
[... ] 38
- To ścieżka Minki. Tam będzie ci tak zimno, że jak ćma się spalisz38.
W w izjach i m a rz e n ia c h sen n y c h dokonuje się n ie tylko re w izja rzeczy
w istości, lecz ta k ż e p ró b a p rz ew id ze n ia przyszłości. O ile w w y m iarze zw y
czajnej egzystencji w b o h aterce p obrzm iew ały jed y n ie w sp o m n ien ia n ie s k a żonej d ep raw ac ją dziew czynki, o tyle w w yobraźni u ja w n ia się p ra g n ie n ie jej od zy sk a n ia . W obrazie ,,k ró le stw a u m a rły c h godzin” w y ła n ia się je d n a k s tra sz liw a p ra w d a o niem ożności p ow rotu do u traco neg o św ia ta w artości.
S tą d też po stać królew ny n o sząca ry sy daw nej M ary si m u si być s k a z a n a n a zapom nienie. W raz z p rz e k ra c z a n ie m p ro g u św ia ta dorosłych b o h a te rk a s t a je się ,,p a n n ą n ik t” - je d n o s tk ą bezpow rotnie tra c ą c ą sw oją au ten ty c zn o ść39.
W izje sen n e, jak o św iad ectw a doznaw anego k ry z y su w artości, u ja w n ia ją się też w p rz y p a d k u Z y g m u n ta D rz e ź n ia k a (C zw arte niebo). W o b razach spieczonej słońcem p u sty n i uczucie p ra g n ie n ia i próżnego w y czekiw an ia r a tu n k u p rz e p la ta się z p e rw e rsją erotyczną. Spiżow a p o stać dziew czyny chw y
t a b o h a te ra w swoje objęcia, z a g rad z ając drogę ucieczki:
37 T. T ry zn a , dz. cyt., s. 331.
38 T am że, s. 4 3 2 -4 3 3 .
39 C. Z alew sk i, A s p e k ty p rz em o c y w lite r a tu r z e n a jn o w s z e j, s. 242.
Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się nieuchronnie i ostatecznie. Zygmunt nie daje za wygraną, ucieka, lecz biegnie już w cieniu pięciu palców, które powoli zm ieniają się w przygotowane do chwytu pazury40.
O n iry czn a projekcja m ężczyzny j e s t p rz e tra n sp o n o w a n ie m jego n a jw ię k szych lęków, k u m u lu ją cy ch się n a sk u te k p rz eży w a n ia rzeczyw istości. P oczu
cie o saczen ia i s p ę ta n ia w y n ik a z otaczających go sy tu acji i w y d arzeń , ja k ie n a s tę p u ją od m o m e n tu p o jaw ien ia się B ela-B elaw skiego, czy ch ao su w y ła
niającego się ze środków m asow ego p rzekazu.
W G noju K uczoka, podobnie ja k u Tryzny, sfe ra sennego m a rz e n ia je s t n az n a c z o n a zn a m ie n ie m proroctw a:
Przez długi czas kładłem się spać wcześnie. Siostra starego K. powtarzała mi zawsze, że tylko sen przed północą tak naprawdę regeneruje organizm, a m atka przekonywała, że tylko to, co wyśnione przed północą, ma moc proroczą. Śniłem więc, zapadałem w sen, mój jedyny, ulubiony sen...41.
S en je s t w ty m p rz y p a d k u czym ś pożądan ym , bo um o żliw ia realizację sk u m u lo w an y ch przez la t a p ra g n ie ń . M ocą w yobraźni d op ełn ia się zatem k lę s k a zrujnow anego dom u, k tó ry u p a d a pod ciężarem m o ralneg o b ru d u :
Załomotało. Zapadło. W siebie się wessało. W ziemię wklęsło.
Dom na jej [matki - E. Ch.] oczach złożył się w try miga w gruz, wpadł w dziurę podmytą, przegniłe fundamenty tego domu poddały się i nagle całość stała się rozsypką, w błocie, wodzie i gnoju zatopioną [...]42.
W arto p o dkreślić, że w analizo w an ej lite ra tu rz e najnow szej zjaw isko k ry z y su pojaw ia się ta k ż e w sferze uczuć. Jeg o sym p tom em je s t p rz e w a rto ściow anie relacji p a rtn e rs k ic h . N iejed n o k ro tn ie ciało u le g a urzeczow ieniu, o czym św iadczy choćby sce n a zabaw y w po dziem iach ,,B elzekom u” (C zw arte niebo). Z w yrodnienie w k rę g u uczuć u ja w n ia się rów nież w dośw iadczeniu M arii K aw czak (P anna N ik t) czerp an y m z bliskiego otoczenia E w y Bogdaj, z opowieści o p ra k ty c e sp rz e d a w a n ia swego ciała, e p a to w a n ia nag o ścią czy też b ru ta ln e g o g w ałtu , k tó ry sta je się bolesnym p ię tn e m n a całe życie. I n ny m ra z e m re la c ja p a r tn e r s k a nosi zn am ię p erw ersji pow racającej w p rz y w ołanych w izjach sen n y c h Z y g m u n ta D rz e ź n ia k a (C zw arte niebo) - ja k k o l
w iek n a w ią z u ją c y c h do m o d e rn isty c z n e j w a lk i płci. Z k o lei w pow ieści K ow alew skiego (Bóg zapłacz!) m iłość tra k to w a n a j e s t jak o k o lejn a przygoda w życiu bez puenty.
R e fle k sja n a d sposobem w y ra ż e n ia d o św ia d c z e n ia ro z p a d u w a rto śc i w lite ra tu rz e najnow szej je s t rów nież sp rz ę g n ię ta z prob lem em dezin teg racji osobowości. To poczucie sy gnalizuje b o h a te r pow ieści Sieniew icza:
40 M. S ien iew icz, dz. cyt., s. 2 2 2 -2 2 3 . 41 W. K uczok, dz. cyt., s. 200.
42 T am że, s. 207.
,,[...] We mnie siedzi Północny, ja siedzę w Północnym!” [...] Czasami istnieje się podwójnie, w sobie i obok siebie. Jakby jeden człowiek był dwojgiem ludzi, jedna egzystencja na dwa istnienia się dzieliła, jedna rzeczywistość na dwa światy.
I nie wiadomo, który człowiek, który świat, które istnienie prawdziwie. Może obydwa?43.
Tym sam y m zbliżam y się do k w e stii d o św iad czan ia d ez in teg racji czy ro zszczepienia osobowości, w pisującego się w koncepcję człow ieka ko ń ca wie- k u 44. Podobny p rz y k ła d m o żn a odnaleźć chociażby u Tryzny. Wobec n a k ła d a n ia się k o le jn y c h p o s ta w p rz e jm o w a n y c h z o to c z e n ia ju ż ty lk o g d zieś w chw ilach sam otności b o h a te rk a czuje w sobie obecność daw nej M arysi.
W jej p rz y p a d k u id e a d ez in teg racji re alizu je się n a poziom ie im ienia. Od drogi M inki, a później M ajki, dziew czyna zm ierza ju ż tylko k u w łasn e m u u n icestw ie n iu , k tó re dopełni się w samobójczej śm ierci.
J a k się okazuje, ro zp ad św ia ta w arto ści dokonuje się n a s k u te k przeży w a n ia rzeczyw istości w ykraczającej poza ideę p o rząd k u . P rz e k o n a n iu o tr w a n iu w p rz e strz e n i ch ao su tow arzyszy p o sta w a esk ap izm u . Sam obójstw o M a
ry si K aw czak (P a n n a N i k t ) zdaje się być jed y n y m sposobem w yzw olenia się z ponurej o tch łan i, jak iej dośw iadczyła w życiu. Z drugiej s tro n y to o s ta tn i, a ty m sam y m najb ard ziej rozpaczliw y w yraz ro z czaro w an ia św iatem . P r a g n ien ie ucieczki od rzeczyw istości daje o sobie znać ta k ż e w p rz y p a d k u b o h a te ra G noju K uczoka, k tó ry u k o je n ia sz u k a we śn ie, ja k rów nież u Zyg
m u n ta (C zw arte niebo), k tó ry a lte rn a ty w ą n a d egreng oladę codzienności czy
n i p rz e strz e ń w ykreow anego przez siebie św ia ta , ulokow anego w sferze n ie ba. P odobnie dzieje się w pow ieści K ow alew skiego (Bóg za p ła c z !), gdzie tę s k n o ta za m in io n ą rzeczyw istością m ożliw a je s t do p o k o n an ia tylko n a drodze sam o u n icestw ien ia.
Jed n o cześn ie wobec p ostaw y esk a p iz m u w ciąż n ie cichnie p y ta n ie o sens życia, o źródło zła obracającego się przeciw w artościom . P ró b a zn a le z ie n ia n a nie odpow iedzi n ierz ad k o s ta je się p rzed m io tem reflek sji Z y g m u n ta Drzeź- n ia k a (C zw arte niebo), w iodących k u nihilizm ow i:
Zło było dla niego zawsze produktem człowieka, żadnym starotestamentowym dziedzictwem ani odwieczną zemstą wypędzonego Szatana. Zło to człowiek, [...]
Zło jest realne w takim stopniu, w jakim realny jest człowiek45.
J a k w y n ik a z poczynionych rozw ażań , podjęcie reflek sji n a d zjaw iskiem ro z p ad u św ia ta w arto ści okazuje się dobrym p re te k s te m do w y k a z a n ia dialo gu m iędzy tra d y c ją a w spółczesnością. M imo u p ły w u cz asu i zm ieniających
43 T am że, s. 2 9 1 -2 9 2 .
44 S zero k o o m o ty w ie osobow ości ro zszczep io n ej p isz e T e re s a W alas; zob. O sobow ość r o z s z c z e p io n a i „ m ó zg o w c y", w: te jż e , K u o tc h ła n i ( d e k a d e n ty z m w lite r a tu r z e p o ls k ie j 1 8 9 0 -1 9 0 5 ), K ra k ó w 1986, s. 2 0 8 -2 0 9 ).
45 M. S ien iew icz, dz. cy t., s. 151.
się te n d e n c ji ciągle m a m y do cz y n ie n ia z do św iad czeniem aksjologicznej próżni. O w a d ew alu acja sta je się procesem u n iw ersaln y m , dotyczy za ch w ia
n ia w iary w te sam e w arto ści w obszarze współczesności. Oczywiście sposób i w y m iar zak w estio n o w an ia ta k ic h idei, ja k Bóg, m iłość czy dom, n ie będzie w iern y m odzw ierciedleniem m łodopolskiej trad ycji. L ite r a tu r a n ajn o w sz a od
nosi się przecież ju ż do całkiem in nej rzeczyw istości, staw iającej p rz ed czło
w iekiem now e w yzw ania. Z m ienia się też sposób m a n ife sto w a n ia k ry zy su aksjologicznego. Z drugiej stro n y wobec św iadom ości ty ch różnic ry s u ją się ta k ż e pew ne k o n ty n u acje (m otyw p iek ła, fig u ra ko b iety -sęp a czy d e z in te g ra cja osobowości), co p o tw ierd z a w ażność m łodopolskiej trad y c ji w ro z w aża
n ia c h o rozpadzie św ia ta w arto ści w lite ra tu rz e najnow szej.
B ib lio g ra fia
Źródła
Berent W., Próchno, oprac. J. Paszek, Wrocław 1979.
Dąbrowski I., Śmierć (Studium), Kraków 1957.
Konczyński T., Śmiertelny bieg. Powieść współczesna, Warszawa - Kraków [1922].
Kowalewski W., Bóg zapłacz!, Warszawa 2000.
Kuczok W., Gnój, Warszawa 2004.
Miciński T., Mene-Mene-Thekel-Upharisim!... Quasi una phantasia, w: tegoż, Pisma pośmiertne Tadeusza Micińskiego, cykl I: Lucyfer, red. A. Górski, Cz. Latawiec, Warszawa 1931.
Przybyszewski S., Dzieci nędzy, Warszawa 1929.
Sieniewicz M., Czwarte niebo, Warszawa 2003.
Tryzna T., Panna N ikt, Warszawa 1996.
O pracow ania
Gutowski W., Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Kraków 1992.
Jarzębski J., Formy pesymizmu, w: Ćwiczenia z rozpaczy. Pesymizm w prozie polskiej po 1985 roku, red. J. Jarzębski, J. Mombro, Kraków 2011, s. 11-23.
Matuszek G., Nowa (młoda) proza wobec nowej rzeczywistości, w: Literatura wobec nowej rzeczywistości, red. G. Matuszek, Kraków 2005, s. 275-300.
Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze, red. i wstęp R. Nycz, Kraków 1998.
Podraza-Kwiatkowska M., Pustka - otchłań - pełnia, w: tejże, Somnambulicy - deka- denci - herosi. Studia i eseje o literaturze Młodej Polski, Kraków 1985.
Szymańska B., Miłość i lęk, w: tejże, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia jako wartości w filozofii polskiego modernizmu, Wrocław 1991, s. 145-158.
Tischner J., Myślenie według wartości, Kraków 1982.
Walas T., Ku otchłani (dekadentyzm w literaturze polskiej 1890-1905), Kraków 1986.
Wyka K., Młoda Polska, t. I: Modernizm polski, Kraków 1977.
Zalewski C., Aspekty przemocy w literaturze najnowszej, w: Ćwiczenia z rozpaczy.
Pesymizm w prozie polskiej po 1985 roku, red. J. Jarzębski, J. Mombro, Kraków 2011, s. 213-251.
Summary
E x p erien c in g th e d is in te g ra tio n of w o rld of th e v a lu e is lo cated in a ra n g e o f u n iv e rs a l su bjects, le ttin g for e s ta b lis h in g th e d ialogue o f th e tra d itio n w ith th e p re s e n t. P a s s e d d is s e r ta tio n s a re c o n c e n tra tin g on a n a ly s is o f th e lite r a r y w a y of e x p re ss in g th e axiological vacuum , r e fe rrin g to su c h issu e s, lik e th e b e lie f in God, th e v isio n o f love, th e id e a of th e h o u se a s th e space safe, g iving feelin g a p p ro v a l a n d closenesses. In th e a r e a of co n te m p o ra ry lite r a tu r e s tre s s e d also a c risis of th e b e lie f in h u m a n ity is re m a in in g a s th e source of th e good, re tu rn in g in visio n s a n d d re a m s. In th e co n g lo m eratio n of show ing re sem b lan c e s a n d differen ces above a ll a n a ttitu d e of th e n ih ilism , re s u ltin g from ex p erien cin g re a lity a s th e ch ao s w h ic h is giving n o n e is becom ing a p p a r e n t of h ope, c a u s e s th e d is in te g ra tio n of th e subject.
I n th is re g a rd h e is se e k in g th e significance o f th e tra d itio n of Y oung P o la n d to confirm in p o rtra y in g th e p h en o m en o n o f th e d is in te g ra tio n o f th e v a lu e in th e n e w e s t lite ra tu re .