• Nie Znaleziono Wyników

Dwór drezdeński wobec kampanii 1809 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwór drezdeński wobec kampanii 1809 r."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

5. JULJUSZ W ILLAU M E

DWÓR DREZDEŃSKI WOBEC KAMPANI1 1809 ROKU1’

Siła wyższa popychała zmurszałą monarchię habsburską, będącą zlepkiem różnych narodow ości, do walki o byt z spadkobiercą re­ w olucyjnej Francji, która, głosząc hasła wolności ludów, tym samym

podkopyw ała fundamenty państwa rakuskiego. Pokój w Luneville

położył w praw dzie kres prawie dziesięcioletniej w ojnie m iędzy Francją a Austrią, jednakow oż przybrane przez Napoleona tytuły cesarza i króla przekreślały aspiracje Habsburgów do hegemonii w Niem­

czech i w e W łoszech. Po klęsce pod Sławkowem Franciszek II

musiał rozw iązać „św ięte cesarstwo rzym skie", zrzec się reszty p o­ siadłości włoskich. Odtąd w milczeniu przyglądać się miał w zros­

towi potęgi napoleońskiej. Traktat tylżycki zagrażał przyszłości

Austrii, biorąc ją niejako w kleszcze francuskie i rosyjskie. Powsta­ nie Księstwa W arszaw skiego zagrażało jej posiadłościom w Galicji, Rosjanie ubiegali ją w zakusach na M ołdaw ię i W ołoszczyznę, blis­ kie zaś sąsiedztwo z Francją w Dalmacji krzyżow ało jej w idoki o d e ­ grania jakiejkolw iek roli na Bałkanie, — co w ięcej zagrażało dzie­ dzicznym posiadłościom domu habsburskiego.

A ż e b y się uchronić przed losem upokorzonych Prus, lub co gorsza zdetronizow anych B urbonów hiszpańskich, Austrja musiała ch w y cić za oręż. Okolicznościam i sprzyjającem i w 1809 roku był zapał ludności, na/~om adzenie św ieżych w ojsk, obiecana pom oc an­ gielska, przede wszystkim zaś poważne trudności Napoleona w

Hisz-') R o zp ra w a niniejsza jest czę ś cią w ięk szej ca ło ś ci. O d k ła d ają c og łoszen ie w a żn iejszych ustępów materjału d o w o d o w e g o d o ch w ili ukazania się całokształtu pracy, zm n iejszyłem o b e c n ie ram y n in iejszego artykułu, ogra n icza ją c p r z e d e w szyst­ kim przyp isy .

(3)

2 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 55

panii oraz przekonanie, że Rosja mimo św ieżych zobowiązań erfurc- kich nie wystąpi do boju jako nieprzyjaciel. Przeciwnie liczono na

poruszenie Prus. Dnia 6 kwietnia rząd wiedeński ogłosił odezw ę

do „narodu niem ieckiego", skierowując rów nocześnie główną armię na Bawarię, a samodzielne korpusy na Księstwo W arszawskie i W ło ­ chy x).

Bezprzykładnie szybkie działanie Austriaków tym razem nieo­

mal zaskoczyło przeciwnika. Napoleon, powiadamiając króla sas­

kiego w piśmie z 5 marca o wojennych przygotowaniach Austrii, wyrażał przekonanie, że Saksonię zabezpieczy w zupełności 30 ty­ sięczny korpus saski, na którego wsparcie każdej chwili gotów był ruszyć z Augsburga. Jeszcze mniej obaw żywił o Ks. W arszawskie, przeznaczając szczupłe siły polskie do wtargnięcia na terytorium G a licji2).

P ok ojow e zapewnienia Napoleona nie m ogły uspokoić obaw dworu drezdeńskiego, pow iadom ionego o gromadzeniu się nad czeską granicą znacznych sił austriackich. O baw y były tym w ięcej uza­ sadnione, że upatrzony na naczelnego dow ód cę marszałek Berna- dotte nie zdążył jeszcze objąć komendy, a w ojsko saskie zamiast nakazanych przez Napoleona trzech dywizyj po 10 000 ludzi i 18 dział liczyło w ogóle 20 000, (z czego odliczano 6 000 na kontyngent, znajdujący się jeszcze w Ks. W arszawskiem), oraz 24 d zia ła 3),

Przy bliższym rozejrzeniu się szczupłe siły saskie straciły jesz­

cze bardziej. Działa były w stanie nie do użytku, pozbaw ione,

również jak jazda, k o n i4). Największą wszakże bolączką armii

sas-') D r i a u 1 1, Tilsit, Paris 1917, s. 276, 279, 390 п., 408; S о r e 1, L 'E u rop e

et la R év o l. fran ç. Paris 1922, t, VII, s. 348 n. M e t t e r n i c h , A u s,., n a ch g ela sse­ nen P a p ieren , W ie n 1880, t. II, s. 254 п., 257 п.; B e e r , Z eh n J ahre o s te r ■ P olitik , 1801— 1810, L eip zig 1877, s, 343 nn,, G a e d e, P r eu ssen s Stellu ng zur K rieg sfra g e im J ah re 1808, L eip zig 1897, s. 43 n,; F e d o r o w i c z , 1809, C am pagne de P olog n e,

Paris 1911, t. I, s, 5, 367, 377, 71, raporty pols. 45, 60; C orresp on d a n ce de N a p o ­

léon I-er, Paris 1865, t. XVIII, s. 18; M a z a d e, C orresp. du m a réch al D a v ou t, P a­

ris 1885, t. II, s, 329; P a w ł o w s k i , H is to r ja w o jn y p o l.-a u s trja c k iej 1809 r., W a r ­ sza w a 1935, s. 1— 10.

2) C orresp. de N ap ol., t· X V III, s. 303— 6, 308, 318; C orr. D a v ou t, t. II, s. 388

P a w ł o w s k i , s, 100.

3) S a s k i , C am pagne de 1809 en A llem a g n e et en A u tr ich e, Paris 1899, t, I, s. 180, 343. W istocie kontyngent w k w ietn iu 1809 r. lic z y ł 2 016 lu dzi, K o r e s p o n ­

d en cja ks. J. P o n ia to w sk ieg o z F ra n cją , (w yd. A . M. S k a ł k o w s k i ) , P ozn . 1923,

t. II, s. 84 n. R óżn ice statystyk c z ę ś c io w o tłum aczy n ie u c z c iw o ś ć saskich d o w ó d ­ c ó w , p o b ie ra ją cy ch ż o łd za ludzi n ie o b e c n y ch w szeregach . F u n с k, Im B an n e

N a p oleon s, D resden 1928, s, 444— 5. C zę ś ć d y w izji w ró ciła z k oń cem m arca, w raz

z królem saskim, na osłon ę D rezna. F a l k o w s k i , O b ra z y z ż y c ia kilku ostatn.

p ok oleń w P o ls c e , Poznań 1877, t. III, 330— 1, 367— 8,

(4)

56 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r. 3

kiej była przedajna, nieznająca sw ych obow iązk ów , a zapatrzona w tradycje XVIII wieku, generalicja, która z niedołężnym ministrem w ojny gen. Cerrinim na czełe w zbogacała się kosztem skarbu i b e z ­

pieczeństwa kraju. Pyszni i dumni w ob ec podw ładnych, płaszczący

się w ob ec dworzan, nie um iejący obracać się w kulturalnym środo­ wisku, ci w odzow ie sascy starej daty, w rozm ow ie zdradzali rzadką tępotę umysłową. Cerrini, oraz podeszli wiekiem inspektorow ie ar­ mii, Zastrow i Oebschelwitz, poza ścisłym przestrzeganiem wymia­ rów pam iętających czasy Augusta II kamizelek i harcapfów, zadaw a­ lali się „groszoróbstw em ” . Na groteskę zakrawa fakt, że gen. O eb­ schelwitz uważał siebie za wielki talent w ojenny, gdyż przykra­ wał swoim żołnierzom koszule i robił im na drutach poń czoch y, Za­ strow nie wahał się nawet w czasie w ojny 1809 r. osobiście naby­ w ać ślepych i kulawych koni, ażeby przyw łaszczyć sobie tak „za ­ oszczędzon ą” sumę.

Pobór rekruta szedł nader ospale, gdyż Kolegium W ojenne

ułatwiało nadużycia poborow ym , w ydając im za opłatą zaśw iadcze­ nie, że są niezbędnie potrzebni w domu. Nie kłopotano się brakiem karabinów dla rekrutów; Kolegium gotow e było odstąpić 10 000 ka­ rabinów Prusakom, nie przejmując się m ożliw ością użycia tej broni

przeciw Sasom. G dy zaś w ypadło opuścić garnizony, generałowie

i pułkow nicy ociągali się zbyt długo. Nie chcieli tracić służbow ych dodatków za odbyw anie kampanii na naprawę zużyw ających się w czasie marszów efektów w ojskow ych.

Król zdawał sobie sprawę ze złego stanu armii. W szelkie jed ­ nak rozporządzenia, zm ierzające do sparaliżowania zła w yrządza­ nego przez nieumiejętność lub złą w olę Cerriniego, potrafił skutecz­ nie unicestwić spow iednik królewski, ks. Schneider, zwykle po na­ bożeństw ie wstawiając się u bogobojn ego Fryderyka Augusta za mi­ nistrem, którego jedyną zaletę i puklerz stanowiła w spólność w yzna­ nia z monarchą 1).

Nic w ięc dziwnego, że świadom istotnego stanu rzeczy, którego sam odm ienić nie potrafił, z niepokojem oczekiw ał król zbliżających

się w ypadków . Czujny Davout, zdążający do Bambergu, pchnął do

Drezna generała M orand w celu tym czasow ego poczynienia zarzą­

dzeń obronnych, opanowania paniki ogarniającej dwór. Niebawem

powiadamiał o woli Napoleona. Na w ypadek w ojny rodzina królew ­ ska powinna przenieść się do Lipska, dla ułatwienia działań w ojen ­ nych oraz uniknięcia niepożądanej z politycznych w zględów m ożliw

o-') ŕ u n c k, s. 318, 344, 355, 362, 368, 373 п., p o d o b n e stosunki w armii prus­ kiej przed 1806 r, G a j e w s k i , P am iętn iki, P ozn . b. r., t. I, s, 31— 3, o saskich, tam że, s. 90 n.

(5)

4 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 57

ści pozostania członków domu panującego pośród w rogów K on fede­ racji R e ń sk ie j1).

W reszcie 22 marca ks. Ponte C orvo przybył do Drezna i objął dow ództw o. R ozejrzaw szy się w położeniu, marszałek stwierdził, że D rezno nie jest w stanie wytrzymać poważniejszego oblężenia a w ojsko, złożone głównie z rekrutów, wymaga wcielenia w ramy

starych pułków francuskich. Zamyślał nawet ściągnąć w ojsko pol­

skie z Księstwa W arszaw skiego dla zapewnienia pożądanego obrotu kampanii saskiej.

Napoleon zezw olił zrazu na skupienie dookoła Drezna w szyst­ kich wojsk saskich, t, zn. i kontyngentu baw iącego w Księstwie,

z wyjątkiem oddziałów stojących załogą w Gdańsku i tw ierdzach

nadodrzańskich, W razie marszu wroga na Drezno, cesarz gotów

był ruszyć w 200.000 z Ratyzbony przez C zech y do Niemiec.

W tym w ypadku nakazywał F ryderykow i Augustowi w yjazd do Er- furtu lub Lipska, osadzenie stolicy trzema tysiącami Sasów, oraz skierowanie reszty swej armii nad Dunaj, na główny plac boju. Co do Ks. W arszaw skiego zalecał nakazanie ks. Józefow i osadzenie gwardiami narodowemi (sądził bow iem , że one istnieją), Pragi i M od­ lina, na czele zaś wojsk regularnych w kroczenia do Galicji. Licząc na współdziałanie wojsk rosyjskich na wschodnim teatrze wojny, godził się nawet na częściow e użycie w ojsk polskich na obronę Saksonii.

W ypadki miały potoczyć się odmienną koleją: 11 kwietnia o d e ­ brano w Dreźnie w ypow iedzenie w ojny ze strony dow odzącego w Czechach generała Bellegarde 2).

W iadom ość ta trwogą napełniła w szechpotężnego na dw orze saskim zausznika królew skiego, hr. M arcoliniego, który w młodości oddał znaczne usługi prześladowanemu przez ambitną matkę F ry d e­ rykow i Augustowi, a stawszy się z czasem głównym powiernikiem i doradcą królewskim, w pływ swój na dw orze w szechstronnie w y k o­ rzystywał dla bogacenia się. Równie tchórzliw y, jak chciw y, żył w strachu przed wynikiem wojny; drżał o swoje bogactw a i o ma­ jątek córki swej, m ieszkającej w W iedniu. W prost z sił opadał na myśl o m ożliwości starcia orężnego w najbliższym pobliżu swej o so ­ by. G otow ał się w ięc do ucieczki i nie chciał słyszeć o tym, żeby król — zasadniczo niechętny przedw czesnem u w yjazdow i — pozostał

‘ ) S a s к i, t. I, s. 285, 347 n. por. F 1 a t h e, G esch ic h te des... K ö n ig reich es

S a ch sen , G otha 1873, t, III, s. 31.

2) S a s k i, t. I, s, 397, t. II, s. 121, 31, 274, P a w ł o w s k i , s, 99 n.i rozk ład sił franc., L e c e s t r e , L ettres inéd ites de N a p oléon I-e r . (An, VIII— 1815), Paris

(6)

58 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r. 5

w Dreźnie do ostatniej chwili. Dowodził, że przygotowania do drogi zajmą kilka dni, a rozdzielenie dworu byłoby szkodliw e przez wzgląd na trudności prowadzenia podw ójnego gospodarstwa. Chciał uciekać

do W ittenbergi. W ytłum aczono mu, że twierdza ta nie wytrzyma

oblężenia. W tedy przez Guben chciał śpieszyć ku Poznaniowi, M yśl ta podobała się królowi, ale konieczność przejazdu przez w rogie Pru­ sy wskazywała, zgodnie z radami Napoleona, Lipsk, skąd drogą na Naumburg można było zbliżyć się do głównej kwatery cesa rsk ie jx).

W o b e c nakazanej koncentracji w ojsk saskich pod Dübingen, nad Dunajem, Bernadotte musiał odsłonić Drezno. Stolica nadłabska prze­ żyw ała okres wielkiej niepew ności. Chodziły pogłoski, że A ustriacy zajęli Monachjum, nie w iedziano niczego o miejscu pobytu Napoleona, Król zaniepokojony nieco brakiem wiadom ości o losach Księstwa W arszawskiego, wysłał sw ego adjutanta płk. Paszkow skiego po no­ winy do kwatery ks. Józefa, zatrzymując przy sobie drugiego: płk. P a k osza 2).

W dzień opuszczenia Drezna, 16 kwietnia, Fryderyk August wysłał Poniatowskiem u pełnom ocnictwa do rokowań i w spólnych działań z Rosjanami na w ypadek rozp oczęcia kroków wojennych 3). Pod osłoną gwardii i koło dwu tysięcy żołnierzy komendy płk. Thiel-

manna, przybył do Lipska. Tu doszedł go raport Poniatowskiego

0 wtargnięciu Austriaków do Księstwa. W iadom ość ta zaskoczyła

1 przeraziła zrazu króla. W net jednak, pocieszając się sojuszem ro­ syjskim, zdawał się c o do reszty na roztropność ks. Józefa, któremu i tak z oddali nie m ógłby daw ać w skazów ek 4). Dla ułatwienia mu spraw ow ania naczelnego dow ództw a mianował gen. H ebdow skiego zastępcą ministra w ojny s).

O debraw szy proklamację arcyks. Ferdynanda, niezw łocznie p o ­ wiadamiał Radę Stanu o swym w spółczuciu dla Polaków, wyrażał przekonanie, „że duch gorliwy obywateli jest nieporuszony... w alecz­ ność wojska naszego niew ątpliw a” , spieszna pom oc sojusznika „dłu­ giego pobytu wojskom nieprzyjacielskim w naszym państwie nie obiecu ją". Powierzając Radzie Stanu rolę pośrednika m iędzy sobą

!) F u n c k, s. 349, 393; S a s k i , t. II, s. 122; Corr. N ap. t, XV III, s. 437, 489. 2) W e d łu g u d z ielon y ch mi przez dr. Staszew skiego o d p is ó w , s k ola cjon ow a - n ych zk o le i przeze m nie listów Pakosza d o D ą b row sk iego, B (ib liotek a (N )a rod ow a w W arsz co li, aut.) 210, t(eka) X V II, f, 58, z dn. 15.VI.09; por. S a s k i , t, II, s. 298, P a w ł o w s k i , s. 159,

3) K oresp, B ou rgoin g’a, A (rch iv es du M inistère des) A (ffaires) E(trangères) S axe 78, f. 134,

4) Ib id ., f. 139.

5) B reza do P on ia tow sk iego, Lipsk 19.IV.1809, A (rch iw .) G (łó w n e A k t D a w ­ n ych w W arsz.) X, W . 516, f. 1,

(7)

6 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 59

a wojskiem, doradzał jej przeniesienie się do Poznania. Nakazywał zabezpieczenie kas rządow ych i kontynuowanie czynności w urzędach i sądach. W reszcie upoważniał Radę do sam odzielnego rozstrzygania w nagłych sprawach 1).

Dla podniesienia ducha poddanych skierował odezw ę, osobną

do Polaków, osobną zaś do Sasów. Dawał w nich wyraz swemu

nienaruszonemu przywiązaniu do N apoleona i w ierze w zw ycięstw o reprezentowanej przezeń sprawy 2).

Odtąd z niesłabnącym zainteresowaniem śledził przebieg w y ­ padków na terenie Księstwa, wypytując Polaków ze sw ego otoczenia „cok olw iek się dzieje?" 3). Z w idocznym zadow oleniem przyjął wia­ dom ość o powołaniu do służby dośw iadczonego d ow ód cy, gen. D ąb­ row skiego. Nie chcąc urazić Poniatowskiego nie wysłał doń nagany, jakiej żądał Bernadotte za zatrzymanie kontyngentu saskiego pod

w odzą gen. Dyherrna. Nakazał również wstrzymać represje w obec

dłużników w ierzytelności pru sk ich 4).

G dy w reszcie pod koniec kwietnia dotarła do Lipska w ieść o bitwie raszyńskiej, król tym żywiej objawił sw e zadow olenie z pod­ stawy żołnierza polskiego, im bardziej wynik bitwy przeszedł o cze ­ kiwania członków rządu, w ątpiących w m ożliw ość oporu 5). Istniały obaw y czy ks. Józef, mający przeciw k o sobie nienawiść narodu do imienia Poniatowskich oraz dawną służbę austriacką, w ogóle stanie na w ysok ości zadania. W ątpliw ości te nasuwały się również Polakom bawiącym przy boku Fryderyka Augusta, m. in. zapewne adiutantowi Pakoszowi, pochodzącem u z III legii niechętnego księciu D ąbrow ­ skiego °) Tym większą zasługą okazała się samodzielna decyzja ks. Józefa, tak zbawienna w skutki. Nie szczędził mu w ięc monarcha sw ego uznania, „W ojsk a dobrze O jczyźnie zasłużyły się” — pisał doń 28 kwietnia. Chwalił jego postępow anie i w szystkich uczestni­ ków „tej chwalebnej bitwy. Dali now y dow ód, że w każdym czasie zdołają ściągnąć na siebie uwagę W ielkiego Napoleona, narodu tego wskrzesiciela, okazali się godnymi iść w zaw ody z tymi walecznymi, którzy pod jego przewodnictwem w tym samym dniu rozpoczęli ciąg

*) F. A u g. d o R. St., 20,IV .1809, A (rch iw . A k t) D (aw . w W arsz.) M (in,) s e k r e ­ tarz) s(tanu), vol. 72/1809, f. 11,

3) Ibid. f. 46, 47, F e d o r o w i c z , t. I, s. 328; R i i h l m a n n , D ie öffen tlich e

M einu ng in S achsen w ährend d er J ah re 1806 bis 1812, G otha 1902, s. 83; N i e m ­

c e w i c z , P am iętn iki, Poznań 1871, t. I, s. 98.

’ ) В, N. 210, f. X VII, f. 58. 4) A . E. Saxe 78, f, 142.

5) A . D., M. s. s. 72/1809, f. 17, P a w łow sk i 119 n, 6) A. E. S a xe 78, f, 142; B. N, 210, t. X V II, f. 93,

(8)

60 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r, 7

zw ycięstw ” l). Żądał wykazu zasługujących na odznaczenia krzyżem w ojskow ym ; w yznaczał 4000 zł. rocznie pensji w dow ie po poległym płk. Godebskim , zaznaczając, że „pam ięć tych, którzy krew swoją za O jczyznę przelali, w każdym zdarzeniu służyć będzie za najpiękniej­ szą i najsilniejszą zaletę dla dziedziczących ich imię" 2).

R ów nocześnie zarządzał odprawienie po świątyniach m odłów za pom yślność o r ę ż a 3). Frasował się jedynie brakiem wzmianki w publicznym biuletynie ks. Józefa o udziale Sasów w boju raszyń- skim. Przez ministra sekretarza stanu dopominał się o umieszczenie

o tym wzmianki w przyszłym sprawozdaniu księcia. Tym samym

chciał uspokoić głosy niezadow olenia odzyw ające się wśród Sasów. Z drugiej strony przez w zgląd na nastroje Polaków z prawdziwą przykrością dow iadyw ał się o wycofaniu kontyngentu saskiego z K się­ stwa, Zapewniał Polaków, że chętniej w idziałby dyw izję Dyherrna nad W isłą, aniżeli nad Łabą. Z przykrością badał doniesienia o gw ał­ tach, popełnianych przez przeciągających Sasów, i o sianiu przez nich paniki w departamencie poznańskim 4).

Z sposobu postępowania króla dawało się w yczu ć niekłamane przyw iązanie do Polaków. Niemniej przebijała obawa o ułożenie się na przyszłość stosunków m iędzy władcą a narodem. Słusznych p od ­ staw do obaw dostarczał chw ilow y brak w iadom ości od ks. Józefa. Nadomiar płk, Paszkowski w ciągu pierw szych trzech tygodni zd o­ łał nadesłać zaledw o dw a niedokładne raporty. Posunął przy tym brak względu dla osob y królew skiej do tego, że w ysyłając sztafetą raport dla Bernadotte'a, zapomniał o swoim właściwym m ocodaw cy 5).

N iepokój króla w zrósł niepomiernie po otrzymaniu raportu pre­ fekta łomżyńskiego, Lasockiego, donoszącego o jakobińskim zamachu

stanu na władze rządow e. Popierani przez rezydenta francuskiego

w W arszawie, Serrę, jakobini wykorzystali okoliczność, że komen­ dantem departamentu był ich zwolennik, gen. Niemojewski, a prefekt niedość energicznie krzątał się około zorganizowania powstania, i — jak donosił Lasocki — zagarnęli władzę: urzędników sterroryzowali groźbą sądu w ojennego, rozpisali podatki, rozpoczęli aresztować

opornych lub sobie niechętnych. Dominik Kuczyński na zebraniu

') Fr, Aug. otrzym ał 28.IV w ia d om ość, że N a p oleon 16 t, m. w yru szył z Stras- sburga do N iem iec. Ibid,

2) A, D, M, s, s, 72/1809, f, 56.

3) F. Aug, do m in. s. w ew n . i relig . 28.IV ,1809, ib id ,, f, 58.

") A, G, X W , 448, f, 380; A , D, M. s, s „ 72/1809, f, 124; 100, 102; zob , L a- r i s с h, D a s K rieg sja h r 1809, K ötzsch en b roda 1899, s. 67; K o resp o n d en cja ks. J ozefa , t. II, s. 104— 5; P a w ł o w s k i , s, 150; W i 11 a u m e, Kw art. Hist, 1928, s, 792; S t a s z e w s k i , P ow sta n ie p ozn a ń sk ie 1809 r. K ronika m. P oznan ia, 1930, s. 12,

(9)

8 D w ó r drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 61

rady prefekturalnej ośm ielił się nawet w yrok sądow y w swoim głoś­ nym sporze z ministrem spraw iedliw ości Łubieńskim nazwać niele­ galnym, a królowi zarzucił ubliżenie konstytucji.

R zecz jasna, że poruszony tym do głębi Fryderyk August nakazał winnych oddać pod sąd, polecając naczelnemu w odzow i wykonanie dekretu. Ten w m iędzyczasie zaprow adziw szy ład w Łom­ żyńskim, zastrzegł się przed utrudnianiem działań w ojennych przez władze cywilne. Król zrozumiał w tedy, że dekretem z 17 maja, w y­ danym z powodu w yjątkow ych okoliczności bez odczekania na opinię R ady Stanu, dotknął księcia. Dlatego 12 czerw ca powiadom ił go, iż poprzednim zarządzeniem nie miał zamiaru ganić go *).

Niemało gnębiło króla prześw iadczenie, że P olacy m ogliby źle zrozum ieć brak pom ocy ze strony sw ego monarchy. Jakże mógł jej udzielić, kiedy sam nie mając należytej osłony dla Saksonii, trapił się podwójną obaw ą o losy sw ych państw, całą swą ufność złoży w ­

szy w Napoleonie. Na nią też kazał liczyć, gdy mu donoszono

o nielicznych siłach polskich. Wyjaśniał, że garnizonów twierdz

nadodrzańskich nie może zastąpić wojskiem saskim, gdyż „to całe nad Dunajem” 2).

Rów nież nie mógł dostarczyć broni tw orzącym się pułkom p ol­ skim, skoro brakło jej Sasom. Ta niem ożność przyjścia z pom ocą Księstwu, którego wysiłki dla zachowania niepodległości przecie na­ leżycie doceniał, wprawiała go w w idoczne przygnębienie. G dy mu czytano list D ąbrow skiego, m alujący ciężkie położenie ogołoconej z w ojsk W ielkopolski, „poszły mu łzy z oczu i z wyrazem najwięk­ szego żalu pow iedział: Jak j e s t e m n i e s z c z ę ś l i w y , ż e n i e m o g ę i m w n i c z y m t e r a z p o m ó c " .

W ysłany przez króla po broń do Hieronima westfalskiego, po­ w rócił Pakosz z n iczy m 3). W kraju źle sobie tłumaczono brak wsparcia ze strony króla saskiego. G dy w reszcie nakazał przesłać z sw ych arsenałów 20 bębnów i 300 par pistoletów i pałaszy, o które tak dopraszał się Dąbrow ski — Sasi wydali w idocznie sprzęt częś­ ciow o zniszczony, częściow o pam iętający co najmniej czasy odsieczy wiedeńskiej- Dary te w zbudziły śmiech w śród Polaków, pokpiw ają­ cych z króla zaopatrującego ich w broń z „X V w ieku ” . P rzecie

*) R aport L a s o ck ie g o , A . D. M. s, s., 72/1809, f. 163; P a w ł o w s k i , s. 233, d ek rety z 17.V .1809 A . D., M. s, s. 72/1809, f. 167, 170, P a w ł o w s k i , s. 235— 7, Ł u b ień sk i d o B rezy, H a n d e l s m a n , In stru k cje i d ep esze rezyd en tów franc,

w W arsz, 1807— 13, K ra k ów 1914, t, I, s. 170; T o k a r z , O statn ie lata H . K o łłą ta ­ j a , Krak. 1905, t, II, s. 36,

2) F, Aug. do R, S t„ 14, 17; A. D. M. s. s., 72/1809, f. 150, 159.

(10)

62 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r, 9

w nielepszym stanie otrzymano z końcem 1809 roku stare, popsute, różnego kalibru karabiny, ofiarowane Księstwu przez N apoleon a1).

M ógł Fryderyk August jedynie zarządzić, ażeby zbiegów pol­ skich odstawiano przez K argow ę do Poznania, gdzie, jak słusznie przew idyw ał, osoba D ąbrow skiego miała starczyć za parę p u łk ó w 2).

Pom yślny rozw ój kampanii w Księstwie i w kroczenie wojsk polskich do Galicji stawiało króla przed koniecznością zajęcia sta­ nowiska w o b e c zagadnień natury politycznej. Nie odbierając św ie­ żych w skazów ek od zajętego ciężkimi walkami nad Dunajem cesarza, trwał przy dotychczasow ym systemacie polityki napoleońskiej. Zaka­ zał w ięc przemarszu wojskom pruskim przez okolice Torunia, oraz wstrzymał zdjęcie blokady w ojennej z W isły aż do czasu zupełnego oczyszczenia Księstwa z Austriaków я).

W prow adzonej w ów czas przez Poniatowskiego grze, nad w y ­ raz powikłanej politycznie i niebezpiecznej pod względem wojennym, słowa gorącej otuchy i stałe pochw ały otrzym ywane ze strony m o­ narchy, w pewnej mierze m ogły dodatnio w płynąć na psychikę na­ czelnego w o d z a 4). Rów nież królew skie dekrety z pochwałami dla armii, ogłoszone rozkazem dziennym, m ogły się przyczynić do w y ­ wołania dobrego nastroju w śród żołnierzy 5).

Nie szczędząc księciu nadal najwyszukańszych d ow od ów uzna­ nia za szczęśliw y przebieg wojny, zalecał zachowanie dobrych stosun­ ków z Rosjanami, których dw ulicow ość mogła doprow adzić do nie­ pożądanych konfliktów. Przed ostateczną decyzją Napoleona odradzał zmuszanie Gaiicjan do służby w o js k o w e j6). Z drugiej strony zaka­ zywał Radzie Stanu krzyżowania zarządzeń politycznej natury, w y ­ dawanych przez naczelnego w odza T). Nawet po odebraniu z końcem maja radosnej wieści o odw rocie Austriaków z Księstwa, w brew opinii Rady zalecił, ażeby zgodnie z zapatrywaniem księcia, nie roz­ puszczać przedw cześnie pow stań 8).*

*) K o resp o n d en cja ks, J. P on ia tow sk ieg o, Poznań 1921, t, I, s, 293, ib id ,,

t. II, s. 277.

2) B, N. 210, t. XVII, f. 215.

3) F, August d o gen. W o y c z y ń s k ie g o , 30.V.1809, A. D, M. s, s, 72/1809, f. 206 a oraz 211, ja ko o d p o w ie d ź na ra p ort W o y cz y ń s k ie g o z 24,V ,1809, ib id . f. 206, zob. S t a s z e w s k i , R a p orta w o js k o w e o ob lężen iu Torunia 1809 r. T oru ń 1930, s. 16.

4) F a l k o w s k i , t, III, s, 172 n. o ch w ilo w e j dep resji d u ch ow ej P on ia tow ­ sk iego, W ie lh o rs k i do ks. J ó ze fa 19,VIII.1812, B (ib l.) Karasińskich w W a rsza w ie) 4696,

5) P a szkow ski d o króla, Trześnia 25.V.1809, A , D,, M, s, s., 76/1809, {. 49. 6) Listy F. A u g, do P on iat,, o d p o w ie d z i P a szk ow sk ieg o i ks. J ózefa , A . D, M . s. s, 72/09, f, 72, 93 i in, b ęd ą w sw oim cza sie og łoszon e. W spr. R osjan: ib id ., f. 159, ( P a w ł o w s k i , s. 307). B ose d o Poniat, 13.V ,1809, ib id. f, 126,

7) T o k a r z, t. II, 37, por, P a w ł o w s k i , s. 468— 472. 8) A . D ,, M. s. s. 72/09, f. 197,

(11)

10 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r, 63

P oczątkow e obaw y o los Księstwa rych ło ustąpiły troskom bliższym w związku z niepomyślnym przebiegiem w ojny na terenie saskim.

Pierwszy alarm spow odow ał pochód partyzancki pruskiego ma­

jora Schilla na bronioną przez 350 Sasów W ittenbergę. Adiutant

królewski, energiczny i m łody gen, Funck, uzyskał od króla u po­ ważnienie do pchnięcia na odsiecz tw ierdzy pułku kirasjerów, resztą zas sił zabezpieczył przejścia prow adzące d o Lipska. Za jego radą odrzucono żądanie Schilla, ażeby W ittenberga złożyła okup. P ozw o­ lono mu jedynie przejść mostem przez Łabę, który zaraz potym zdjęto, odcinając mu odw rót i m ożność połączenia się z nadciągają­ cym i posiłkami. Na wiadom ość o zbliżaniu się kirasjerów, umknął ku M agdeburgowi, ale bez armat i broni, którą spodziew ał się zd ob y ć

w W ittenberdze. A probując śmiały pom ysł Funcka, król uniknął

popadnięcia w ręce Schilla, co niewątpliwie nastąpiłoby, gdyby przy­ jęto poprzedni plan M arcoliniego ucieczki do Księstwa ! ).

Poważniejsze niebezpieczeństw o mogło zagrozić Saksonii ze strony stojącej w Czechach I armii austriackiej generała Bellegarde'a, Co prawda Austriacy mieli zrazu zamiar defensyw nego raczej zabez­

pieczenia granicy- W tym celu korpus obserw acyjny pod komendą

gen, majora Am Ende, w sile 6687 bagnetów, 1 szwadronu ułanów 1 3 dział, miał osłaniać pogranicze w okolicach tw ierdzy Theresien­ stadt, niepokojąc zarazem Saksonję.

Siły saskie, ograniczające się początkow o do przeszło 2000 żołnierzy i 14 dział pod w odzą płk. Thielmanna, w zrosły z końcem kwietnia, po pow rocie Dyherrna z Księstwa, do 4 batalionów piechoty, 2 szw adronów huzarów i 2 bateryj artylerii, do czego dołączyły się nadbiegłe z Gdańska 2 szwadrony kirasjerów i 1 kompania grena­ dierów- Razem siły te nie przekraczały zapewne 4000 2). D ow ódz­ tw o nad nimi ostatecznie zatrzymał młodszy stopniem, ale nader ruchliwy płk. Thielmann, który jako zausznik Davouta potrafił szyb­ ko w ybić się i — jak w ów czas się zdaw ało — bardziej nadawał się do sam odzielnego dow ództw a od podeszłego wiekiem Dyherrna, któ­ remu w czerw cu zlecon o organizację kadr. W rzeczyw istości za ro­ zumiały, ambitny, dbały przede wszystkim o rozgłos i własną korzyść, b y ł Thielmann jako w ódz zbyt nierozważny, zbyt w gorącej w odzie kąpany.

‘ ) F u n c k , s. 3 5 9 —365.

2) Dyherrn m iał ok. 2000, ty le sam o c o T h ielm an n, który p o d k o n ie c kam ­ panii ro zp orzą d za ł 4000 lu dzi, L a r i s с h, s. 102, 115. M a y e r h o f f e r v. V e ­ d r o p o 1 i e — C r i s t e, K rieg 1809, W ie n 1907, t. IV, s. 226; A n g e 1 i, E rzh erzog

(12)

64 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 11

Bez ostatecznych sił i jakiegokolw iek planu działań pragnął zaim prow izow ać ofensyw ę. Od króla miał zezw olenie rozp oczęcia jej w yłącznie w razie naruszenia granicy przez Austriaków, To w y ­ starczyło mu, ażeby wtargnąć do Peterswalde, zagarnąć posterunki nieprzygotowane na jakąkolwiek napaść ze strony bezsilnej Saksonii, i... szybkim marszem umknąć przed nadciągającymi siłami przeciw ­

nika. Pamiątką tej eskapady było nadane Thielmannowi przez k o­

legów przezw isko: „G raf von N ollendorf."

Przez ten wypad ściągnął na Saksonię uwagę głów ej kwatery austriackiej, odmienił dotychczas raczej życzliw y nastrój rządu w ie­ deńskiego, uniemożliwił w yćw iczen ie rekruta, a co zatem idzie mu­ siał prow adzić dalszą kampanię z połow ą tej siły, którą mógł m ieć pod swymi rozkazami

A właśnie od połow y maja ochotnicze oddziały księcia Brun- św icko-O leśnickiego i ks. H eskiego trapiły rekwizycjam i i rabunkami Dolne Łużyce. Thielmann 28 maja wyrzucił nieliczne siły ks. Brun- św ickiego z Zytawy, lecz zaskoczony w nocy i zbity przez Austria­ ków, umknął z powrotem do Drezna,

Tymczasem stosownie do rozkazu arcyks, Karola, — chw ilow o triumfującego po „zw ycięstw ie” pod Aspern, a zatrw ożonego o C ze­ chy z pow odu wiadom ości o ofensyw ie planowanej przez Thielmanna, oraz o zbliżaniu się w ojsk francuskich Kellermanna, — gen. Am Ende w roczy ł na czele 10.000 do Saksonii, Thielmann bez walki opróżnił stolicę, do której Austriacy w kroczyli 11 czerw ca. O ch ło­ nąwszy z pierw szego wrażenia, dow ódca saski w nocy podstąpił pod Drezno, nie wykorzystał jednak popłochu, jaki jego ukazanie się w yw ołało u wroga. W rozwiniętym szyku bojow ym stał bezczynnie aż do chwili, gdy Austriacy go zaatakowali. Zm uszony cofnąć się, podjął nazajutrz kilkugodzinny bój pod Kesseldorfem , zakończony zupełną jego porażką. G dyby nie to, że A m Ende, zadow oliw szy się pościgiem umykających Sasów aż do Nossen, 13 czerw ca zaw ró­ cił do Drezna, nie wiadomo co stałoby się z oddziałem Thielmanna, który w reszcie 17 czerw ca zakończył zbyt pośpieszny odw rót i sta­ nął obozem nad rzeczką Rippach, pod L ü tzen 2).

Czego można spodziew ać się po d ow ód cy, który nie tylko w y ­ kazał brak znajomości zasad sztuki w ojskow ej, ale straciwszy głow ę zapomniał w u cieczce o głównym swoim obow iązku, t, j, o zaw iado­ mieniu króla o stanie bezpieczeństw a jego osoby, zleconego w szak szczególnej pieczy Thielmanna!

’ ) D o n astrojów austr. B o n n e f o n s , Un allié de N apoléon, Fr, A u gu ste.., 7763— 1827, Paris 1902, s, 291; L e c e s t r e, t. I, s. 294.

(13)

12 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 65

Fryderyk August pow iadom iony inną drogą o zbliżaniu się wroga, za radą Funcka od łożył natychmiastowy w yjazd z Lipska aż do chwili, gdy okazało się, że dalsza zwłoka groziłaby popadnięciem w niewolę. Z jednej strony nadeszła wiadom ość o powstaniu w W est­ falii. z drugiej patrole stwierdziły, że Austriacy odcięli Thielmannowi odw rót do Lipska, i sami zbliżają się pod królew ską siedzibę. D o­ w ódca zaś zbierającego się w Hanau korpusu francuskiego, K eller- mann, w ym ów ił się brakiem rozkazów cesarskich.

Nie można w ięc b y ło dłużej zw lekać z odjazdem, Ruszyta przeto 16 czerw ca z Lipska karawana, złożona z 60 w ozów . M arco- lini, w yprzedzając znacznie orszak królewski, zabierał na stacjach co najlepsze zaprzęgi, czym pow odow ał niesłychane zamieszanie. K rólestwo spędzili noc w Eisenach, dokąd królew na przybyła nad ranem, nie m ogąc prędzej w y d o b y ć się z tłoku pow ozów . Stanąw­ szy w w ygodnym zamku w Fuldzie, Fryderyk August zamierzał dłużej w nim zabawić, gdyż stw ierdzono ponad wszelką wątpliwość

brak jakiegokolwiek niebezpieczeństw a ze strony Austriaków. A le

M arcolini dopatrzył się now ej groźby w ruchaw ce westfalskiej, przed którą chciał się zasłonić korpusem francuskim, stojącym w Hanau. Zamęczał króla swymi obawami, aż wkońcu wym ógł odjazd do Fran- furtu nad M en em 1).

Nie zdawał sobie sprawy jak ucieczką tą zaszkodził swemu

dobroczyńcy i swej przybranej ojczyźnie. O puszczając terytorium

saskie, tracił Fryderyk August m ożność bezpośredniego oddziaływ a­ nia na niedwuznacznie sympatyzującą z Prusakami i Austriakami opinię społeczeństwa saskiego, zahamował przedsięw zięte środki obrony, wydał kraj na pastwę samowoli władz cyw ilnych i w ojsk o­ w ych 2). Nieuzasadnione porzucenie Saksonii przynosiło ujmę m aje­ statowi króla.

A toli w oczach Napoleona i Europy w yjazd do Frankfurtu stwierdził ponad wszelką wątpliwość lojalność Fryderyka Augusta, był dow odem dobrow olnego sojuszu z Francją, potwierdzeniem szcze­ rości uczuć, ożyw iających króla w stosunku do Napoleona. G dyby bowiem przymknąwszy oczy na działania insurgentów i Austriaków, Fryderyk August pozostał w Dreźnie, i tak w razie potrzeby zna­

lazłby drogę do pojednania z Napoleonem . Przenosząc się jednak

do siedziby głow y Zw iązku Reńskiego, kardynała prymasa Dalberga,

’ ) F u n с k, s. 372— 384; p or. P e t e r s d o r f f , G en , J. A . Frhr. v. T hiel-

mann, L eip zig 1894, s, 84 n,

(14)

66 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r. 13

rozwiał żyw ione w w iedeńskich kołach dw orskich złudzenie c o do dw ulicow ości sw ego postępowania 1),

U cieczka króla była rów nież sygnałem ostrzegawczym dla Na­ poleona. B ezpieczeństw u rezerw wielkiej armii zagrozić mogło usa­ dow ienie się wroga w Saksonii. W rzeczy samej 22 czerw ca Am Ende w kroczył do Lipska i rozbiłby kolumnę Thielmanna, gdyby nie w iadom ość o zbliżaniu się w ojsk westfalskich. W czasie odw rotu Austriaków na Drezno zw ierzchnie dow ództw o nad nimi obejmuje przedsiębiorczy feldmarszałek porucznik Kienmayer,

Thielmann wsparty przednią strażą w ojsk westfalskich, (3000 gen. d'A lb ign a c’a) ruszył z pod W eissenfels przez Lipsk na Drezno. Za nim podążały głów ne siły westfalskie Hieronima, który 16-go opuścił Cassel, w dziesięć dni potem przebył Lipsk. W sparty nad- biegłą 29-go, dyw izją holenderską Gratíen’a, zmusił Austriaków sa­ mym pojawieniem się do przekroczenia z powrotem granicy pod N ollendorf. W ieczorem 30 czerw ca Thielmann zajął Drezno, Naza­

jutrz Hieronim odpraw ił wspaniały wjazd do stolicy. Bez trudu

zerwanym wawrzynem przystrajając skroń, w ydał pełną przechw ałek odezw ę i syt sławy spoczął na laurach, W pościg za wrogiem pchnął jedynie Thielmanna, który 8 lipca na czele 2200 bagnetów i 388 szabel w kroczył do Czech, odwzajem nił się rekwizycjam i, ale już następnego dnia został odw ołany. Ledw o zdołał dogonić Hieronima, który 4 czerw ca opuściw szy Drezno, zaw rócił do W estfalii2).

Tym pokrzyżow ał plany Napoleona, który nakazał mu wtargnąć do Czech na czele 3 000 Sasów, 12 000 W estfalczyków i 8 000 korpusu

Junota, m aszerującego na Baireuth, Pozwalał mu nadto wzm ocnić

się pułkami z garnizonów M agdeburga i Pom orza Szw edzkiego. Na czele tych sił miał podać dłoń bawarskiemu korpusow i Lefebvre'a,

działającem u koło Linzu. W ten sposób zebrana 60.000 armia

mogła odegrać wielką rolę, odciągając siły w roga z głów nego teatru w ojny. Do tej akcji dyw ersyjnej przykładał N apoleon wielką wagę. Dlatego znając zniew ieściałość i brak ducha w ojennego swego „straszliw ie m łodego” brata, zezwalał mu na ewentualne zdanie dow ództw a Ju n otow i8).

M ożna sobie w yobrazić oburzenie cesarza na wiadom ość o opusz­ czeniu placu boju i rozwiązaniu armii Hieronima, o zamilczanym przezeń zw ycięskim boju Kienmayera pod Obermarbach, gdzie feld­

') M. L e B è g u e de G e r m i n y, F r éd éric-A u g u ste devant N a p oléon , Rev. des questions histor., Paris 1905, t. II, s. 573— 5.

2) L a r i s с h, s. 110— 113. M a n s u y, J érô m e-N a p o léo n et la P olog n e en 1812, Paris 193!, s. 49 n.

(15)

14 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r. 67

marszałek 27 czerw ca przebił się przez wojska sasko-westfalskie na Baireuth, podczas gdy Am Ende z Theresienstadtu ułatwiał mu w zięcie w dwa ognie Saksonii. Na wiadom ość, że Am Ende 14 łipca w kroczył do Drezna, Thielmann porzucił osłonę odwrotu Hieronima i przygotow yw ał się do zdobyw ania stolicy, którą A ustriacy na roz­ kaz arcyks. Karola opuścili 22 lipca *).

G dyby nie rozejm zawarty 12 lipca w Znojm ie, to ucieczka Hieronima z Drezna m ogłaby zaszkodzić nie tylko w ojskom saskim, ale i armii napoleońskiej, m ogącej po zw ycięstw ie pod Wagram ści­ gać arcyks. Karola w głąb Czech. Hieronim ucieczkę swą tłumaczył odw rotem Junota, którego sam wskutek swej pow olności przyprawił o klęskę. Cofnąwszy się na um ocnione stanowisko w Schleitz, o d e ­

brał wiadom ość o zw ycięstw ie pod Wagram. Zamiast ruszyć na

Kienmayera, zadow olił się ogłoszeniem urzędow ego komunikatu

o rozsypce austriackiego korpusu, którego „odosobnieni zbiegow ie” mieli w rócić do Czech, a sam w iedząc, że niebezpieczny Kienmayer jeszcze stoi w Plauen, na ziemi saskiej, umknął przed nim pod p o­ zorem ścigania A nglików lądujących u w ybrzeża morza Północnego, pod Cuxhaven. Słusznie w ięc żalił się Napoleon, że Hieromin nie

ma zrozumienia dla zaw odu w ojskow ego, że nie może nań liczyć

skoro tak, jak w zaraniu swej kariery porzucił w obliczu nieprzyja­ ciela okręt wojenny, tak teraz odbyw ał kampanię tam, gdzie wroga nie było 2).

W ystarczy porów nać króla westfalskiego z saskim oraz zesta­ wić ucieczkę obu z Saksonii, ażeby stw ierdzić czyje postępowanie było mniej szkodliwe dla ogólnego biegu w ypadków , czy monarchy westfalskiego, będącego dość wszechstronną kopją Ludwika XV , czy też zestawianego z Ludwikiem XVI — saskiego 3).

’ ) K l e i n - H a t t i n g e n , N a p oleon I, B erlin 19J0, t. II, s. 180; L a r i s с h, s. 113— 6,

2) D o charakterystyki H ieronim a; L e c e s t r e, t. I, s. 134, 217, 307, 327 n,, 330— 333, t. II, s, 130, 243, 294, 307 n., 314, 356; L é v y , N a p oléon intim e, P, (b. r.) s. 235— 245. M a s s o n , N a p oleon et sa fam ille, Paris 1898, t, IV, s. 320.

3) Paralela p rzep row a d zon a p rzez M a n su y'ego (s. 48), op iera się na z a p o z ­ naniu szeregu fak tów , oraz na tak za w od n ej pod sta w ie ź r ó d ło w e j jaką są kom u n i­ katy ogła sza n e w gazetach dla c e ló w doraźnej prop a ga n d y. W zw ią zk u z n azw a ­ n iem F. Augusta b łazn em , (s. 53), g o d zi się za p yta ć c z y w ięk szy m błazeń stw em b y ło o p u szcz en ie kraju p rzez króla n ie m ło d e g o , n ie w ojen n eg o, p o z b a w io n e g o w oiska, który za grożon y p rzez m aszerującego w roga zastosow ał się d o ży czen ia N a poleon a , p ocią g n ię ty w b rew sw ej w o li d o op u s zcz e n ia Saksonii, — czy też u cie cz k a m łod eg o m onarchy, za p ow ia d a ją ceg o N a p o le o n o w i marsz na C ze ch y p o to, ż e b y ro zp o rzą d za ­ jąc znaczną armią, b e z w a lk i p o d a ć tył w r o g o w i? C zyż roli b ła zn a nie o d eg ra łb y F. August, ob ejm u ją c d o w ó d ztw o , na którym się nie znał?

(16)

68 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 15·

Pobyt w Frankfurcie uprzykrzały królow i doch od zące z kraju skargi na rabunki, popełniane zw łaszcza przez partyzantów i W est- falczyków . Straty obliczano na 207.895 ta la ró w 1). Chociaż dotykały one boleśnie przyw ykłego do przesadnej oszczędności monarchę to przecie nie mógł się powstrzym ać od zganienia pozostaw ionej w Dreźnie Tajnej Rady, która apelowała w prost do arcyks. Karola w sprawie

nadużyć Brunśw ikczyków . Fryderyk August otrzymaną odpow iedź

arcyksięcia odesłał nieodpieczętow aną N a p oleon ow i2).

Martwiły go rów nież w iadom ości o niezadowoleniu cesarza z przestarzałej organizacji i złego wyekw ipow ania stojącego nad Du­ najem korpusu saskiego, którego dow ództw o przeszło w ręce gene­ rała R e y n ie r 3),

Jeżeli z Księstwa dochodziły niepokojące wiadomości, to nie dotyczyły one wojska polskiego, ale raczej niepraw idłow ości w dzia­ łaniu cywilnej administracji. Poza plecami R ady Stanu, zdyskredy­ towanej zbyt częstą zmianą swej siedziby, rezydent Serra wraz z jakobinami zdołał przeprow adzić w uwolnionej stolicy szereg nie­ konstytucyjnych poczynań, doprow adzając do ustanowienia urzędu gubernatora w ojskow ego stolicy, objętego przez gen. Kosińskiego, a dalej pow ołując z pow rotem do życia instytucję dyrektorów cyrku­ larnych, opanowaną przez rw ących się do opanowania rządu jako­ binów “*). Nie bez słuszności upatrywała Rada Stanu w odrodzeniu

się opozycyjnego dyrektoriatu groźbę dla swej władzy. Zpośród

nici w skazujących na planowany przy poparciu Serry zamach stanu,

zasługują na uwagę wyniki śledztwa przeprow adzonego przez

przenikliw ego ministra spraw iedliw ości Łubieńskiego. Już po uspo­ kojeniu podnieconych działaniami wojennymi umysłów, śledztwo pro­ wadzone przeciw ko Prusakowi Lentzow i naprowadziło na ślad roz­ gałęzionego spisku, m ającego pod obn o na celu nie tylko zmianę rządu, ale i konstytucji5). Przy dużej niepopularności rządu warszawskiego w opinii ów czesnego społeczeństwa, projekt zmiany rządu i konsty­ tucji, niejednokrotnie w najbliższych latach ponawiany, nie posiada zasadniczo cechy nie zasługującego na uwagę wytworu chorobliw ej w yobraźni członków R ady Stanu.

') F u n c k, s. 398; L a r i s c h, s, 117.

2) F 1 a t h e, t. III, s, 45, 43, 340; L e c e s t r e, t, I, s. 323. s) F u n c k , s. 386; F 1 a t h e, t. III, s. 54.

. ■’ ) H a n d e 1 s m a n, t. I, s. 154, 169, 183, 186, 173, 193— 197; ten że, R e z y ­

d enci n a p oleoń scy w W a rsz a w ie, Krak. 1915, s. 126— 135; St. P o to ck i do F. Augusta

19.VI.09, A . E. P olog n e, Su ppl. 17, f. 147.

5) Ł u bieński d o B rezy, 30.VIII.09, B. K, 3998, f, 67; por. T o k a r z , t. II s. 38— 43; P a w 1 o w s ki, s. 463— 8,

(17)

16 D w ór drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r. 69

Po przybyciu do W arszaw y, 8 czerw ca, ministrowie postanowili usunąć dyrektorów . Nie uznając zarazem godności gubernatora K o ­ sińskiego, popadli z nim w ostry zatarg z pow odu dokonanych p rze­ zeń aresztowań w śród Prusaków, obw inionych o współdziałanie z w rog iem Ł). Ostatecznie sąd wojenny, godzący w pow agę władz krajowych, został przez ks. Józefa zniesiony, a Kosiński na własne życzenie przeniesiony do służby lin io w e j2). Teraz do głosu przyjść

miały władze cywilne. U przednio już w ezw ano niezatrudnionych

w administracji Księstwa byłych oficjalistów pruskich do opuszczenia

kraju. Powołany z urzędu do zajęcia się więzionym i na Pradze,

minister policji Aleksander hr. Potocki był figurantem, pozbaw ionym energii. Z jednej strony staropolskim „republikańskim " zwyczajem nie chciał narazić sobie jakobinów, z drugiej obawiał się dotknąć króla gnębieniem w innych w sp ółp lem ień ców 3).

Fryderyk August, pow iadom iony o napotykanych przez Radę trudnościach, postanowił publicznym aktem w esprzeć jej nadw yrężoną pow agę. Dlatego w odezw ie z pow odu odebrania W arszaw y zazna­ czył: „Nasza Rada Stanu przez swą w ierność, gorliw ość i światłe zarządzenia, a nawet przez troskliwość zatrzymania się w czyn n ości przy pom ocy różnych przesiedleń, wspierana przez wszystkie władze konstytucyjne, ożyw ione tym samym duchem, zdołała zabezp ieczyć prace rządu o tyle, o ile okoliczności na to pozw oliły" 4).

Król podzielał w ięc odrazę sw oich ministrów do działań r e w o ­ lucyjnych i niekonstytucyjnych, zagrażających m oże jego prawom zwierzchniczym . Natomiast w ob ec zagadnienia wysiedlania pruskich poddanych zajął stanowisko w ręcz odmienne, aczkolw iek osłaniane względem na dobro Polaków. W gruncie rzeczy, w brew tw ierdze­ niom ostrej noty rządu pruskiego, w ydalono z kraju tylko 69 Pru­ saków, których karygodne zachowanie się w czasie okupacji austr­ iackiej zostało stwierdzone. W ypłacon o im z góry pensję miesięczną i na koszt rządu odstaw iono do granicy pruskiej. W iększość pod ej­ rzanych, zwolnioną przez ministra policji (który niezgorsze ciągnął

! ) Ł u b ień sk i d o B rezy, 13.VI.1809, B. K. 3998, f. 53. N i e m c e w i c z , t. I, s. 116, 128, 133.

2) W i 11 a u m e, A m ilkar K o siń sk i, Poznań 1930, s, 47— 8; P a w ł o w s k i , .s. 464— 7.

3) B. K. 3998, 58.

л) A . E. P o lo g n e , Suppl. 17, f. 149, z 24,V I .1809, G az, W arsz, nr. 55, s. 961 п., F a l k o w s k i , t. III, s, 172, inna o d ez w a A , E. Saxe 78, f. 328; por, H a n d e l s - -m a n . t. I, s. 170.

(18)

70 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 17

stąd „u b o czn e " dochody), pozostaw iono w departam encie poznańskim a nawet w samej W arszaw ie Ł).

Na przedstawienie prezesa Izby dóbr koronnych, M ałachow ­ skiego, donoszącego o wrogim dla Polaków nastroju licznie zatrud­ nianych w administracji dóbr koronnych oficjalistów pruskich, król w praw dzie nie zabronił w ydalić winnych, ale zastrzegał się prze­ ciw ko masowemu stosowaniu środka, m ogącego obrażać zasady spraw iedliw ości, sprzeciw iającego się nade w szystko potrzebie dania

Polakom przykładu dobrej gospodarki. Pozostał w ięc w zarządzie

dóbr państwowych intendent Colom b, działający stale na szkodę sw oich chlebodaw ców , pozw alający sobie na ubliżanie Radzie Stanu w piśmie podpisanym przezeń w części tekstu niemieckiego, gdyż tego języka używ ano w korespondencji „Izby Administracyjnej D o­ ch odów K orony Ks, W arszaw skiego" 2). Zalecana przez króla łagod­ ność w o b e c N iem ców obruszyła nawet zbyt gołębiego serca, jak na ministra policji, A . Potockiego, który z początkiem lipca przekonaw szy się, że 3/ 4 aresztowanych to ludzie niewinni, w ypuścił ich, ale zu­ pełną bezkarność uznał za szkodliwą dla bezpieczeństw a publicznego 3), Pod tym względem różnica narodow ości tworzyła poważną za­

porę między Fryderykiem Augustem a Polakami. Król nie doceniał

niebezpieczeństw a, wynikającego z nagromadzenia w urzędach żywiołu w rogiego państwu, urabiającego ujemnie nastroje mas, a gotowemu każdej chwili co najmniej spaczyć zarządzenia władz.

W przekonaniu Fryderyka Augusta mogli oni b y ć pomostem łączącym dwie narodow ości, złączone dość luźno osobą panującego. U rzędnicy N iem cy mogli być dla króla, lubującego się w uzgadnianiu doniesień, organem sprawdzającym i kontrolującym 1), źródłem

infor-!) P rotok oły czy n n ości R a dy St., sesja 61, 1.IX.1809, A . D. 66 sz, „O p in ia R a dy M in istrów do N. P a n a ” , 6.IX.1809, A , D. R. Min. v o l. 275, f, 318,

2) F, August d o M a ła ch ow sk ieg o, 3.V .09 A. D., M. s, s., 34/1807, f. 25; P rotok oły R a dy St., A . D, 8 6 sz f. 77; d w u ję z y czn e ogłoszen ia C olom b a , G azeta W a rsza w sk a , 1811, s, 1399, 1783 i in. N i e m c e w i c z , t, I, s, 116.

8) A . P o to ck i do k róla 5, 18.VII.09, A . D „ M. s, s „ 92/1808, f, 175, 182; Rząd u sp ra w ie d liw ił s w o je zarządzen ia, zw ła szcz a w o b e c in w a lid ó w pruskich, w ten sp osób ; sąd c y w iln o -w o js k o w y ustanow ion o na zasadzie p rze p is ó w (D iennik p raw , No, 10), skasow ano 20.VI, o d d a ją c w in n ych p o d sąd krym inalny, w y stęp n y ch od d a ­ lon o z s łu ż b y i kraju na pod sta w ie 83 art. kon stytu cji i dekr. król. z 10,XII, 1807-,. (o o b y w a telstw ie Ks. W arsz,) A, D,, 86 sz, f, 59.

4) J eden z n ich , b. dyr. p o c z t R zp litej, a resztow an y p rzez K ościu szk ę jako k on fid en t rosyjski, „S artorius de S ch w a n en feld , v ie illa rd polon a is, ou in digèn e du D u ch é de V a rsovie, q u i n'est plus dans les a ffa ires” u w a ża ł, że n ie ch ę ć P ola k ów zw ra ca ła się ty lk o p r z e c iw Prusakom , którzy swą dzia ła ln ością kilku ostatnich d z iesią tk ów lat na nią za słu żyli. „R é fle x io n s , sur la préten due haine nationale entre les P olon a is et A llem ands, par un in digèn e ém érite, en d écem b re 1809", S. (ächsis- ches) H (auptstratsarchiv w D reźn ie) lo c . 3597, por. H a n d e 1 s m a n, t. I, s, 415,. t. II, s, 162.

(19)

18 D w ór drezdeń ski w o b e c kam panii 1809 r. 71

macyj w chwili, gdy nawet czerpiąca swą siłę i powagę z wykładni woli monarszej Rada Stanu zdawała się zapominać o swym m oco­ daw cy, przekraczając swój zakres działania. Bacznie zw ażający na tego rodzaju uchybienia, Fryderyk August wstrzymał dekretem z 27 lipca 1809 uchwałę R ady z 15 t, m. dotyczącą rozłożenia ciężarów publicznych, ustanowionych przez sejm. W edług konstytucji rozkład ciężarów należał do rad departamentowych, Rada zaś nawet przy­ sługującą sejm owi władzę ustanawiania podatków sobie przypisywała. Tłumaczyły co praw da postępow anie Rady okoliczności wojenne,

rozryw ające zw ykły tok urzędowania. Natychmiastowe wkroczenie

króla przekonało ją, że Fryderyk August nie zrzekł się roli n ajw yż­ szego organu kontrolującego praw idłow ość jej postępowania *).

Pobytow i w Frankfurcie zapow iadał bliski koniec zawarty przez N apoleona 12 lipca rozejm w Znojmie, R ów nocześnie nadeszła wia­ dom ość o wkroczeniu ks. Józefa do K ra k o w a 2). W dzięczn y Radzie Stanu „za pośpiech, który (okazała) w donoszeniu., zdarzeń przyjem ­ nych", odpisyw ał: „Chw ała, którą się w ódz i w ojsko nasze na now o stąd okryli, napełnia czułą pociechą serce nasze" 3).

Dłużej trwały kłopoty saskie. Już po zawarciu rozejmu Thiel­ mann gotował się uderzyć na Drezno, słabo obsadzone przez oddział generała Am Ende, (ЗІ90 piechoty i 120 jazdy przeciw ko 3000 pie­ choty, wspartej 1000 jazdy i artylerią). Poniew aż warunki rozejmu nie określiły linii dem arkacyjnej w Saksonii, zażądał Thielmann od Austriaków opuszczenia stolicy. Rokow ania zakończył rozkaz arcyks. Karolą, nakazujący powrót do Czech, Po zajęciu stolicy 22 lipca przez Sasów, działania w ojenne ograniczyły się do przepędzenia oddziału ks. Brunświckiego, który wym kąwszy się przez Merseburg, zdołał dotrzeć do zbaw czego w ybrzeża bałtyckiego.

W ydarzenia te opóźniły nieco pow rót króla, który nie czekając jednak na zupełne uspokojenie kraju, zostaw ił część dw oru w Fran- furcie, a sam 9 sierpnia stanął w Lipsku, a w trzy dni potem w je­ chał do swej ulubionej stolicy 4). Właśnie ostatni oddział partyzantów, idących z Czech na pom oc ks. Brunświckiemu, został 10 sierpnia rozbity. Ostatni wystrzał zakończył kampanię saską, która w gruncie rzeczy nie miała żadnego wpływu na przebieg zmagań na głównym terenie wojny,

“) W y p is z prot, R, St. ses, z 8.VIII. 1809, A . D. 56 sz, f. 43. F u n c k , s, 407; K o resp . P on ia to w sk ieg o , t. II, s. 225— 8,

s) A, D., M, s, s., 76/1809, f, 113, z 26.VII.1809.

') L a r i s с h, s. 111— 8; F 1 a t h e, t. III, s. 57 n,, 340 n., Gaz, W arsz. nr. 66, s. 1196, nr. 67, s, 1225.

(20)

72 D w ó r drezdeń sk i w o b e c kam panii 1809 r, 19

W ypadało goić rany zadane nietylko dobrobytow i ale i orjen- tacji politycznej Sasów. Z przykrym uczuciem przychodziło królow i przyznać słuszność spostrzeżeniom , wypowiadanym przez sw ego zaufanego ministra niby to w listach do Brezy, w rzeczyw istości przeznaczonych i będą cych najczęściej drogowskazem króla.

„T e przygotowania króla pruskiego — pisał Łubieński — nadz­ w yczajne a cichaczem , te zwłoki Rosjan i odm ów ienie niejakie w spól­ nego z Francuzami działania, te szepty w Saksonii, W estfalii ludu, zdradzającego niejako sekretne układy przeciw Francji"... Fryderyk August musiał w duchu przyznać słuszność i tej uwadze: „Polak tylko idzie prostą drogą i... stał się dzielną pom ocą" x), nie dopuś­ ciw szy do połączenia się nad Bałtykiem Austriaków z Anglikami i Prusakami, działaniami swymi przynosząc N apoleonow i bądź co bądź skuteczną dywersję.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przeliczane są na punkty według zasady: z języka polskiego i matematyki można uzyskać maksymalnie 35 punktów, czyli wynik przedstawiony w procentach mnoży się przez

Rekrutacja uzupełniająca prowadzona jest dla kandydatów, którzy nie zostali przyjęci do żadnej szkoły, i dla tych, którzy zrezygnowali z miejsca w szkole, do

Powyższe wymaganie nie dotyczy urządzeń, które można łatwo zdemontować w celu oczyszczenia (z wyjątkiem, nagrzewnic i chłodnic). Między otworami rewizyjnymi nie

uznał oskarżoną za winną popełnienia zarzucanego jej czynu z tym, że zmienił jego opis przyjmując, iż oskarżona w czasie i miejscu jak w zarzucie nieumyślnie

ODNOTOWUJĄC podpisanie przez Wysokie Umawiające się Strony Traktatu między Wysokimi Umawiającymi się Stronami a Republiką Chorwacji dotyczącego przystąpienia Republiki Chorwacji

- najechanie z tyłu (typ 4) jest wypadkiem typowym na wlotach podporządkowanych wszystkich skrzyżowań, zaś kolizje pojazdów zjeżdżających z ronda (typ 5) z

Od powołanego wyroku apelację wywiódł pozwany zaskarżając go w całości. przez jego błędną wykładnię, a następnie nieprawidłowe zastosowanie, wskutek czego

Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212 w m... Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212