Biblioteka Sejmu Śląskiego
2 0 4 8 3
m a p o h i i y c z n e nr.
3
J. K U R N A T O W S K I
PRzyczuny
w o j n y e u R O P C J S K i e D
v w
u)yDfliDnici:u)o m . a r c t a id u)flR52fliDie i m p
S t j m u Ś l ą s k i e j
e ,r! nrsj^niPSns
<>!« . >M A -.fu r ,i.
WrJ \ 'r.. W } .i
V 'v V 7 V V
V ■■
Z A G A D N I E N I A P O L I T Y C Z N E
J. K U R N A TO W SK I
P R Z Y C Z Y N Y
WOJNY EUROPEJSKIEJ
WYDAWNICTWO M. ARCTA W WARSZAWIE
E
1915. — DRUKARNIA M. ARCTA W W A R SZA W IE, N .-ŚW IA T 41.Dla częściowego bodaj w ykryęia szalonego pożaru, który ogarnął Europę, należy poddać choćby pobieżnej analizie w ew nętrzną sytuację polityczno-społeczną głównych państw walczą
cych. Pomiędzy polityką zagraniczną danego państwa, a jego polityką w ew nętrzną istnieje ścisły związek. Pierwsza w ynika z drugiej i o w ypadkach międzynarodowych sądzić moż
na jedynie przez pryzmat w ew nętrznych sto
sunków każdego z państw — głównych akto
rów dram atu.
I faktycznie i formalnie pobudkę do wojny dały Niemcy. One to przez czterdzieści lat przygotowywały się do niej, prowadząc szalo
ny wyścig uzbrojeń. One ją wypowiedziały.
To też od analizy w ewnętrznych stosunków niem ieckich rozpoczniemy nasze studjum .
Słusznie powiedziano, ż e —jeżeli Stany Zje
dnoczone A m eryki Północnej przy m asim um rozwoju politycznego posiadają m inim um roz
woju społecznego, to w Niemczech — odwrot
nie — m asym alnem u rozwojowi społecznemu odpowiada m inim alny rozwój polityczny.
Prawo państwowe nie zna drugiego podob
nego dziwolągu, ja k ustrój polityczny Niemiec.
U szczytu, parlam ent Rzeszy, obieralny przez powszechne, równe i tajne głosowanie, a więc dem okratycznie; lecz m inisterjum nie je st od
powiedzialne przed parlam entem i nie mając większości pozostaje tak długo u władzy, do
póki się cieszy zaufaniem monarchy. Ponad parlam entem je st Rada Związkowa, złożona z osób, delegowanych przez monarchów w szyst
kich 26-ciu państw , tworzących Rzeszę.
Poniżej istnieją ciała reprezentacyjne poszcze
gólnych państw, z których najważniejsze są Prusy, gdyż obejmują 2/3 przestrzeni Niemiec i nadają ton całej polityce. W słynnym sej
mie pruskim , opartym na t. zw. trzechklaso- wym systemie -wyborczym, uprzywilejowane stanowisko zajmuje feodalna arystokracja, t. zw.
junkry, oraz biurokracja; mieszczaństwo je st upośledzone, a lud, t. j. włościanie i robotnicy rozporządzają najm niejszą ilością krzeseł. Aby jednak i przez to zgromadzenie nie przedarła się jakaś zbyt postępowa reforma, ponad sej
m em panuje pruska Izba Panów, złożona w y
łącznie z arystokratów, biurokratów i kilku profesorów.
Najważniejsze spraw y wewnętrzne zależą nie od demokratycznego parlam entu Rzeszy, lecz od arystokratycznego' sejm u pruskiego;
a w szystkie sprawy, dotyczące wojska, kolonji i polityki zagranicznej, zależą wyłącznie od
cesarza.
Wszystko razem tworzy system absoluty
zmu, opierającego się na feudałach, zamasko
wanego dekoracyjnemi instytucjam i reprezen- tacyjnem i.
J e s t rzeczą zdumiewającą, iż n ik t nie zdaje się zwracać uw agi na to, że Niemcy — pod
względem politycznym — nie w yszły jeszcze z okresu średniowiecznego, nie zlały swoich księstw i królestw w naród niem iecki i dotąd nie wytworzyły państw a-narodu niemieckiego.
Rozwój polityczny zatrzymał się na stopniu supremacji feodalnych Prus nad innem i demo- kratyczniejszem i krajam i Rzeszy, a więc na jakiejś przejściowej formacji, która utrzym uje
się z dziwnym uporem.
W tych ciasnych ram kach politycznych, do
stosowanych do średniowiecznych form życia i myśli, rozwijał się nader intensyw nie współ
czesny wielki przemysł. Niemcy stały się kra
jem z ludnością przeważnie m iejską, krajem wywożącym produkty fabryczne, a wwożącym produkty rolne. Powtórzyła się tu więc ta sam a sytuacja, w jakiej Anglja była przed 1848-ym r., przed agitacją Cobdena, a m iano
wicie pod starą polityczną struk tu rą feodalną wyrosło nowożytne społeczeństwo uprzem ysło
wione.
W tych w arunkach w interesie ludności miejskiej leżało zniesienie ceł na zagraniczne produkty rolne, aby mieć tanią żywność. Nie
mniej na zniesienie ceł na zboże i mięso p ań
stwo niemieckie zdobyć się nie mogło, gdyż dzięki cłom, pruska w ielka własność ziemska, politycznie uprzywilejowana, osiągała większe zyski ze swoich majątków. Cła były więc nie
jako haraczem, który ludność m iejska, prze
ważająca w kraju, płaciła na rzecz feodalizmu agrarnego, który obok przywilejów politycz
nych zdobył sobie przywileje ekonomiczne.
Lecz na zniesieniu ceł rolnych zależało nie tylko niemieckiej ludności miejskiej. Kraje produkujące zboże i mięso: A rgentyna, Indje,
a szczególniej Rosja były również zaintereso
wane w tern, aby posiadać wolny rynek nie
miecki. W zamian za wolny od ceł dowóz na rynek niem iecki swoich płodów rolniczych, Ro
sja byłaby odpowiedziała wpuszczeniem na swój rynek niem ieckich fabrykatów. Rolnictwo ro
syjskie byłoby na tem podwójnie zyskało: raz dla tego, że nieco drożej sprzedawałoby swoje prokukty, a następnie dla tego, że otrzym ywa
łoby taniej maszyny i narzędzia rolnicze, nie mówiąc ju ż o tem, że ogół spożywców zyskał
by na taniości wszystkich produktów, umożli
w iających życie kulturalne. Przem ysł rosyj-i ski również nie straciłby, lecz poszedłby inną drogą: zam iast przem ysłu przetwórczego, rozwi
nęłoby się silniej górnictwo, niezmierzone skar
by kopalniane Rosji byłyby lepiej wyeksploa
towane; zyskałby również przemysł zw iązan y.
z rolnictwem.
Słowem przyjęcie zasady wolnego handlu doskonale odpowiadałoby interesom obydwóch państw: przemysłowe Niemcy potrzebują rosyj
skich produktów rolnych, rolnicza Rosja potrze
buje niem ieckich fabrykatów.
Nałożenie zaś ceł na zboże rosyjskie, idące do Niemiec, wywołało oczywiście ze strony Ro
sji nałożenie ceł na fabrykaty, przychodzące z Niemiec. Taki stan rzeczy trw ał do 1904-go r., kiedy Niemcy, jako wynagrodzenie za swoją neutralność w czasie wojny japońskiej, zmusiły Rosję do znacznego zniżenia ceł na swoje fa
brykaty, nie zniżając u siebie ceł na rosyjskie produkty rolne. W ten sposób Rosja znalazła się pod zupełnem zwierzchnictwem ekonomicz- nem Niemiec i już sama myśl o tem, że Rosja j przy rewizji trak tatu handlowego, która miała j
nastąpić w 1917-ym r., zechce się wyemancy
pow ać, była zupełnie dostatecznym powodem
‘'wypowiedzenia jej wojny przez Niemcy. Za
m iast wewnętrznej reformy zniesienia ceł, co osłabiłoby przywileje ekonomiczne agrarjuszów, Niemcy wolały kosztem Rosji stworzyć uprzy
wilejowane stanowisko i swojemu rolnictw u i swojemu przemysłowi.
Nie był to oczy^nście jedyny powód. Biu
rokracji niemieckiej, która, ja k wiadomo, sk ła
da się również prawie wyłącznie ze szlachty, uśmiechała się niezliczona ilość nowych posad na zdobytych przestrzeniach wschodnich. Agra- rjusze zaś niemieccy, w ielcy i mali, oczywi
ście zgodziliby się zniżyć ceny na swoje pro
dukty rolne, gdyby przestrzeń ziemi, stanow ią
cej ich własność zw iększyła się kilkakrotnie.
To też Niemcom uśm iechały się podboje tery- torjalne — i to nie we współczesnem znaczeniu tego wyrazu, kiedy zdobywa się tylko urzędy, a w tem znaczeniu, jak ie miało to pojęcie w czasie wędrówki ludów, gdy naród zwycięski odbierał ziemię zwyciężonym i przekształcał ich w niższą klasę społeczną. D. Frym ann w broszurze „W enn ich der Kaiser w ar”, w y
danej na rok przed wojną, dowodzi, że zdoby
te tereny na wschodzie i na zachodzie należy
„ewakuować” z ludności tubylczej i uwolnio- nemi w ten sposób od mieszkańców przestrze
niam i nasycić niemiecki głód ziemi, — a już w czasie samej wojny prof. Liszt wyraził po
dobną myśl w' odczycie wygłoszonym w Berli
nie. W ilhelm Il-gi, zagrzewając swoją armjęj do w alki z Rosją, również mówił o niezmierzo-i nych obszarach ziemi, które czekają zdobyw-J ców w nagrody zą zwycięstwo,
Niemcy znajdują się obecnie w fazie dale
ko posuniętej urbanizacji ludności. Chłopski głód ziemi jeszcze wystarcza na wykup m ająt
ków z rąk bankrutującej szlachty niemieckiej, f lecz ju ż w Poznańskiem kolonizacja niemiecka je st sztucznie robiona przez ulgi rządowe. Do-:, skonałe i tanie średnie szkoły fachowe w ytw a
rzają nadzwyczaj liczne kadry t. zw. nowego stanu średniego: majstrów, wykwalifikowanych robotników i t. d. i ći wraz z niemieckimi tech
nikami, inżynierami i handlowcami stanowią j najnowszą falę emigracyjną, jak ą wysyłają j Niemcy za granicę. Ci ludzie ziemi ju ż nie j kupują.
Otóż podboje terytorjalne miały sztucznie, siłą oręża, nadrobić to, czego ju ż rasa nie
m iecka w zwykłej drodze w ysiłku ekonomicz
nego robić nie mogła*
Niezależnie od tego wszystkiego, zwyciężo
na Rosja musiałaby się zgodzić na wszelki traktat handlowy, a więc i przemysł niemiecki zatrzymałby swoje rynki wschodnie.
Słowem, Niemcy zam iast wziąć się do re
form wewnętrznych, któreby zmniejszyły przy
wileje m agnatów na rzecz mieszczaństwa i przy
wileje mieszczaństwa na rzecz ludu, wolały utrzym ać swój hierarchiczny ustrój, podnosząc każdą swoją klasę kosztem odnośnej klasy in nego narodu.
Zdobytą ziemię mieli dostać niemieccy a- grarjusze, zwyciężone kraje miały być rynkiem zbytu dla niemieckiego przemysłu, a niemiecki w ykwalifikowany robotnik miał być kierow ni
kiem prostych robotników innej narodowości.
Aby wyczerpać kw estję celną, zaznaczmy, j że Niemcy nałożyły cła nie tylko na „zagra-j
— 8 —
niczne produkty rolne. Angielskie i francuskie I wyroby fabryczne również podlegają wysokim
\ cłom przy wwozie do Niemiec.
Anglja nie podjęła rzuconej rękawicy. An- glja stoi mocno na gruncie wolnego handlu, rozumiejąc, że cła koniec końców wyrządza
ją krzywdę naw et tem u krajowi, który je na
kłada rzekomo we w łasnym interesie. Przy tem rozumowaniu nie są wzięte oczywiście w rachubę niem ieckie m etody eksproprjacji i ewakuacji. Lecz we współczesnych stosun
kach gospodarczych jeden kraj bywa nietylko konkurentem drugiego, lecz stanow i dlań jed nocześnie rynek zbytu. Im dany kraj je st za
możniejszy, tym w iększym staje się rynkiem zbytu dla drugiego. Niezależnie od tego cła, nigdy nie płaci właściwie zagraniczny produ
cent, lecz spada ono zawsze na krajowego spo
żywcę, gdyż krajowy producent zawsze pod
nosi cenę tow aru o wysokość cła, a — jeżeli sprzedaje taniej — to wzamian daje gorszy to war. Anglja więc nie ma interesu, ani w zu
bożeniu Niemiec, ani w zubożeniu swoich mas ludności, które spożywają, nie produkując na własne ryzyko. Oczywiście — podobnie żadne inne państwo nie m a interesu w nakładaniu ceł, lecz żaden naród — prócz Anglików — nie je s t zdolny do tak czysto ekonomicznego poj
mowania interesu.
Słowem, w A nglji niemieckie fabrykaty m a
ją zupełnie wolny wstęp. Postawiono im je dynie w arunek, aby nosiły napis „made in Germany” (zrobione w Niemczech), który miał odstraszać kupujących, a stał się w końcu re
klamą. Londyn je st zawalony fabrykatam i „ma
de in Germany”.
Francja natom iast podjęła rzuconą rękawicę i w odpowiedzi na niemiecki protekcjonizm ju ż w 80-tych latach otoczyła się m urem wysokich staw ek celnych. W iększa część kolonji fran
cuskich została zrównana pod względem cel
nym z sam ą Francją. Przemysł niemiecki u- cierpiał na tem, a i przem ysł francuski bynaj
mniej nie zyskał. Oddanie ogromnego rynku w monopol przemysłowcom francuskim wpro
wadziło rutynę i ospałość, a przedstawiciele żywotnych gałęzi produkcji francuskiej (wyro
by zbytkowne, mody, jedwabie i t. p.) byli przeciwni polityce protekcjonistycznej. Prze
mysł angielski również cierpiał nad tem i gdy
by były Niemcy żądały od F rancji zmiany po
lityki celnej, to m iałyby po swojej stronie nie
tylko Anglję, lecz i znaczną część przem ysłów -:
ców francuskich. Oczywiście, uprzednio — po
w inny były same dać wolny w stęp towarom francuskim .
Poza tem pomiędzy F rancją i Niemcami od/
1870-go r. kością niezgody była Alzacja i Lo- taryngja. Nieprawdą jest, aby cała Francja żyła jedynie m yślą rewanżu i odwojowania;
tych prowincji. Ostatnie pokolenie francuskie,’
przejęte ideam i wolności i braterstw a ludów,}
żądało również wolności i dla Alzacji i Lota- ryngji, lecz wolność tę pragnęło osiągnąć bez rozlewu krwi, tak, ja k zresztą pragnęła tego i sam a ludność tych prowincji. Słowem, go
dzono się z myślą, że Alzacja i Lotaryngja otrzym ają autonomję w obrębie Rzeszy Nie
mieckiej z udzieleniem równouprawnienia ję zykowi francuskiem u.
Natomiast pruski system rządzenia Alzacją C i Lotaryngją wywoływał nienawiść ze strony
— 10 —
miejscowej ludności do Prus, oraz budził przy
wiązanie do Francji. N awet nie całkiem fran
cuska Alzacja poczuła się zupełnie francuską, po prostu dia tego, że alzatczycy, którzy cie- \ szyli się pełnią praw obyw atelskich za czasów ' należenia do Francji, stali się poddanym i niż
szego rzędu cesarza niemieckiego. Cywilizacja francuska wyższa pod względem politycznym ,(
ja k i pod każdym innym, oddziaływała przy
ciągające na tę ludność. Nigdy bodaj nie uwydatniło s ię 'to silniej ja k podczas odsłonię
cia pomnika dla poległych z 1870 r. obydwóch narodowości. Na uroczystość tę przybyli w yż
si wojskowi niemieccy, zaproszeni przez nich przedstawiciele Francji, oraz setki tysięcy m iej
scowej ludności. Kapela wojskowa odegrała hymn niemiecki, poczem, gdy dotknęła pierw szych tonów Marsyłjanki, niezliczona ilość gło
sów i instrum entów podchwyciła je. Odsłonię
cie pomnika przekształciło się w im ponującą m anifestację frankofilską. Podobnie silny wpływ w ywiera cywilizacja francuska na etnograficz
nie germ ańskich Flam andów w Belgji. Cho
ciaż język flam andzki cieszy się pełnią praw w Belgji, niemniej Flam andzi w ydali całą p le
jad ę francuskich pisarzy i działaczów. Dość wspomnieć ogólnie znane nazwiska, ja k Maeter- linck, Rodenbach, Verhaeren, Huysmans, Van- dervelde.
To duchowe i językowe francużenie się ger
mańskiej ludności' zachodniej było w najw yż
szym stopniu bolesne dla niemieckiej pychy narodowej, która chciała znów przemocą zdo
być to, co dobrowolnie wymykało się z pod jej wpływu.
Przedm iotem zazdrości Niemców były rów
nież kolonje francuskie i angielskie, W 80-tych latach, kiedy Francja z niesłychaną szybkością pow iększała swoje państw o kolonjalne, Niemcy były zajęte zbrojeniami na lądzie i przygotowy
wały się w cichości do podboju Europy. Zda- j wało im się, że Francję osłabia i rozprasza jej polityka kolonjalna. A kiedy w 90-tych latach Niemcy zrozumiały znaczenie kolonji, wszystko co było do rozebrania na świecie było nieomal rozebrane. W dodatku tych ziem, które Niem
com udało się wziąć, a więc trzy spore kraje w Afryce (Kamerun, Damara i Zanzibar), nie licząc drobnych wysp i portu, oraz wpływów w Chinach, nie zdołali oni należycie wyzyskać.
Miejscową ludność nieomal wytępili, swojej ko
lonizacji nie skierowali do swych afrykańskich posiadłości, gdyż właściwych kolonistów - rolni
ków nie m ają już, prowadzili rabunkow e go
spodarstwo i jedyną korzyść z kolonji osiągnęli właściwie znowu urzędnicy, oraz w pewnej mierze kupcy niemieccy. Niemcy znów nie zrozumieli tej zasadniczej prawdy ekonomicz-
• nej, że kolon ja na to, aby stać się rynkiem zby
tu dla metropolji, musi być zamożna, bo lu
dzie ubodzy mało kupują, a nieboszczycy już naturalnie nic nie kupują.
Mimo wszystko — Anglja i Francja rozu
miały potrzebę, czy ambicję zdobycia sobie większych kolonji ze strony Niemiec. Jeżeli Włochom pozwolono wziąć Trypolis, Belgji — Kongo, to tem bardziej było zrozumiałe dąże
nie Niemiec do zdobycia sobie wielkiej kolonji.
; I gdyby Niemcy nie były ciągle groziły wojną, oraz gdyby się były zgodziły na waru
nek częściowego bodaj rozbrojenia, warunek,
— '1 2 —
ja k zobaczymy niebawem pierwszorzędnej wa
gi dla A nglji i Francji, to nie ulega żadnej wątpliwości, że nie stawianoby im przeszkód do owładnięcia lw ią częścią Turcji. System ciągłego pobrzękiwania szablą w ywierał jednak na państw a zachodnie skutek wręcz przeciwny zamierzonemu. Niemcy utrudniały sobie w ten sposób zdobycze kolonjalne.
W trakcie tego, ja k cała energja oficjalnych Niemiec była skierowana nazewnątrz i celem w szystkich ich pragnień były przyszłe podbo
je, praca nad w ew nętrznym i reformami uległa zatamowaniu. Każdy rząd reakcyjny, który chce odwrócić uwagę ogółu od dojrzałych re
form społeczno-politycznych, m usi ją skiero
wać na zagadnienia zewnętrzne i nadzieją przyszłych tryumfów uśpić niezadowolenie.
Jeszcze W illiam Tempie, współczesny Ludwi
ka XIV-ego, pisał o Francji ówczesnej: „Gdy
by ambicja m iała kres, można byłoby m nie
mać, że interes Francji polega na tem , aby utrzym ać swoje stanowisko, tak św ietne i wzbu
dzające taką obawę u sąsiadów; lecz — nieza
leżnie od tego, że pożądania ludzkie nie m ają granic — Francja m usiała wdać się w jakąś wojnę zewnętrzną, aby zaprzątnąć uw agę na
rodu i aby przeszkodzić Francuzom do rozmy
ślania nad swoim sm utnym losem, który do
praw dy był nie do zniesienia dla wszystkich, z w yjątkiem tych, co dostawali pieniądze od dw oru”.
Ta ję d rn a charakterystyka stosuje się w o- gólnych zarysach do każdego reakcyjnego rzą
du, a więc i do Niemiec W ilhelm a Ii-go.
Widzieliśmy już, ja k nadzieje przyszłych podbojów miały wynagrodzić robotnikowi nie-
m ieckiem u drożyznę produktów spożywczych.
Widzieliśmy, że kolonje nie mogły ani dostar
czyć tanich produktów, ani służyć, jako teren osadniczy. W idzieliśmy wreszcie, źe cała ener- gja państw a niemieckiego była skierowana na- zewnątrz. Nawet słynne ubezpieczenia robot
nicze przestały robić dalsze postępy i lud da
rem nie domagał się wprowadzenia ubezpieczeń od braku pracy, oraz większego udziału finan
sowego państwa.
W ogóle rząd nie potrzebował liczyć się z w szystkiem i wymaganiami ludu, gdyż Niem
cy nie są państw em ludowładczem i przy swoim ustroju politycznym, który naszkicowaliśmy, m ogą prowadzić politykę niezgodną z żądania-, mi mas.
Nie można jednak utożsam iać świadomie formułowanych żądań ludu z jego istotnem i pragnieniam i. Historja nas uczy, że lud staje się energicznym w zdobywaniu sobie praw do
piero wówczas, gdy rząd skompromitował się nieudaną w ojną zewnętrzną. Okres niezadowo
lenia ludu i reform rozpoczyna się w Anglji dopiero po stracie Stanów Zjednoczonych Ame
ryk i Północnej; A ustrja daje równouprawnienie składającym ją narodowościom po Sadowię;
Francja staje się na dobre republiką po Seda- nie, — naw et Rosja przechodzi okresy wolno
ściowe po kam panjach krym skiej i japońskiej.
Niemcy nie były w podobnej sytuacji. Ich ostatniem wspom nieniem historycznem była ) zwycięska wojna z Francją, z tą Francją, która ich tyle razy biła i którą uważali za niezwy
ciężoną. Powodzenie to napaw a niemeów n ie
słychaną pychą, zaczynają się uważać za na
ród wybrańców, naród panów (Herrenvolk), po
— 14 —
w stają całe teorje rasowe, które w genjuszach , w szystkich czasów i miejsc doszukują się krw i I germ ańskiej, długogłowa czaszka „blond-bestji”
germ ańskiej m a uosabiać zdolności wszelkiego rodzaju, w przeciwstawieniu do krótkogłowców rasy śródziemnomorskiej; losy Niemiec i losy kultury są ściśle związane, „zwycięstwa W il
helma Ii-go”, pisze Treitschke w swoich Deu
tsche Kampfe, „wytworzą dla w szystkich kra
jów w arunki życia sprawiedliwsze i m ędrsze”.
O ile Bismark stworzył nowe wielkie Niem
cy, o tyle W ilhelm II chciał być tw órcą w ięk
szych Niemiec. Bismark opierał się tym pla
nom, uważając je za przedwczesne i swoje w łasne dzieło za zbyt słabo skonsolidowane.
Obawiał się też dania bodźca do ukształtow a
nia się ogólnej koalicji przeciwko Niemcom.
Po upadku Bism arka pangerm anizm staje i się wybitnie agresyw nym i tó zarówno w k ie- \ runku zdobyczy kolonjalnych, ja k i w kierunku podbojów w Europie. Ten ostatni kierunek niebawem staje się dominującym. Założony w 1886-ym r. przez dr-a Petersa „Powszechny Związek N iem iecki” (Allgemeiner D eutscher , Verband) m a na celu agitację na rzecz zdoby- ; czy kolonjalnych, lecz już w 1895-ym r. zwią
zek ten ustępuje miejsca „W szechniemieckie- m u Związkowi” (A lldeutscher Yerband) pod przewodnictwem dr-a Hassę, który dąży g łó w ^ nie do zdobyczy europejskich. Propaganda ta, ciesząca się poparciem t. zw. najwyższych sfer, zaznacza się szeregiem broszur i książek. Już w ydana w 1892-im r. broszura p. t. „Niemiec- f kie państwo wszechświatowe” (Ein D eutsches W eltreich) w ogólnych zarysach kreśli plan j przyszłego ustroju Europy z hegem onją rasy /
^niemieckiej nad innem i rasami, oraz z hege- monją Prus nad Niemcami. W Europie m ają i zatem istnieć tylko trzy klasy ludzi: Prusacy, najwięcej uprzywilejowani, Niemcy, również uprzywilejowani, choć ju ż mniej, i wszyscy inni, jako poddani narodu panów. W ilhelm II, w jednem ze swoich m glistych przemówień o misji dziejowej Niemców, wzywa wszystkie s plemiona germ ańskie do jedności i współdzia
łania. Konkretniej rozwija plany pangermań- skie anonimowa książka, w ydana w Berlinie iw 1895-ym r. p. t. „Wielkie Niemcy i Europa
^środkowa w 1950-ym r.”. (Grossdeutschland und Mitteleuropa um das Jah r 1950).
W książce tej autor dzieli przyszłe podboje 'europejskie Niemiec na dwie kategorje. Do pierwszej należą kraje, które będą bezpośred
nio włączone do państw a niemieckiego. Są to:
Holandja, Belgja, niem iecka Szwajcarja i... Au- jstrja. Do drugiej 'n a le żą kraje, które w ejdą w skład niemieckiego związku celnego i w oj
skowego. Są to prowincje nadbałtyckie, Pol
ska, Ukraina, Rumunja i Serbja.
Autor obmyśla cały szereg środków prawo
dawczych, aby zapewnić Niemcom uprzywile
jow ane stanowisko w tem nowem olbrzymiem , państw ie, które ma się rozciągać od Kijowa do Calais i od Hamburga do Bagdadu, i pisze co następuje:
„Niewątpliwie nietylko Niemcy sami jedni będą zaludniać nowe Cesarstwo Nie-
! mieckie tak rozszerzone. Lecz tylko oni jedni będą w niem rządzić, oni jedni bę- Idą korzystać w pełni z praw politycznych, -oni jed n i będą służyć w wojsku i w m a
rynarce, oni jed ni będą mieć prawo naby
- 16 —
w ania ziemi. Niemcy będą mieć wów
czas to poczucie, jakie m ieli w wiekach.
średnich, a mianowicie, że są narodem pa
nów (Herrenvolk); wszakże zgodzą się na to, aby prace niższe i cięższe były wykonywane przez cudzoziemców, pozo
stających pod ich panow aniem ”, (str. 48).
Teorja suprem acji rasy niemieckiej w Euro- j pie je s t tu nakreślona ze ścisłością i z brutal
nością, nie pozostawiającą nie do życzenia. Za
wiera też polityczną m yśl -odtworzenia rzym- i sko - niemieckiego świętego cesarstwa. Jakiś
\ krw awy upiór średniowieczny pow stał z gro-
|b u i chce napraw dę zm artwychwstać.
Od junkrów pruskich, od oficerów, biuro
kratów i pisarzy oficjalnych zaraza w ybujałe
go nacjonalizmu ogarniała stopniowo średnie i niższe klasy, gdzie g ru n t ku tem u był zresz
tą dobrze przygotowany.
N aw et przed, wojną 70-go r. i naw et u m y
ślicieli tak dalekich od nienawiści rasowej, ja k Marc, znajdujem y jednak bardzo mocne akcen
ty szowinizmu niemieckiego. W swojej „Re
wolucji i Kontr-Rewolucji w Niem czech” Marx podkreśla wprawdzie „powolny rozwój poli
tyczny Niemiec” i ubolewa, że „nie było w 1848-ym r. osobnej partji republikańskiej”, niemniej zabór Księstwa Poznańskiego i Prus Zachodnich uważa za ostateczny, radzi nato
m iast odszkodować Polaków na wschodzie.
„Polacy, rozszerzywszy swoje terytorjum na wschodzie, pisze, staliby się bardziej skłonny- f mi do ustępstw i rozsądniejszymi na zacho
dzie; Ryga i Mitawa najzupełniej wynagrodzi
łyby ich za Gdańsk i Królewiec”. Skład na-
| rodowościowy krajów, gdzie leżą te miasta,
P rz y czy n y w ojny europejskiej 2
wola ludu, jego prawo do wyboru państwa, nic nie obchodzą tw órcę socjalizmu niemieckiego, który dla dem okratów m a jeno słowa bez
w zględnej pogardy.
Czesi również nie cieszą się sympatjami Marxa. Zdaniem jego „um ierająca narodowość czeska zdobyła się w 1848-ym r. na ostatni wysiłek, aby odzyskać dawną żywotność”.
W ogóle Słowian Mara uważa za rasę niższą i wymierającą: „Te um ierające narodowości, pisze, Czesi, Karyntjanie, Dalmaci i inni chcieli skorzystać z ogólnego ruchu 1848-go r., aby odrestaurować swoje polityczne status quo z 800-go r. po Chrystusie. Tysiącletnia historja powinna była przekonać ich, że takie cofanie się wstecz jest niemożliwe, że jeżeli ongi w szystkie kraje na wschód od Biby i Saali były zajęte przez plemiona słowiańskie, to fakt ten je st świadectwem pewnej historycznej te n dencji, a jednocześnie stanowi dowód fizycznej i umysłowej siły germ anizm u k u zdobywaniu, w chłanianiu i asym ilow aniu swoich dawnych wschodnich sąsiadów. Ta tendencja do w chła
niania ze strony Niemców zawsze była i pozo
staje po dziś dzień jednym z najpotężniejszych czynników szerzenia cywilizacji zachodnio - euro
pejskiej na wschodzie. Tendencja ta zatrzyma się dopiero wówczas, gdy germanizacja dojdzie do granic w ielkich skondensowanych narodo
wości, zdolnych do niezależnego życia narodo
wego, ja k W ęgrzy i do pewnego stopnia Pola
cy. A więc naturalnym i nieuniknionym lo
sem tych um ierających narodów je st pozwolić, aby zakończył się ten proces ich rozkładu i wchłonięcia przez silniejszych sąsiadów ”.
- 18 —
Jeżeli Marc nie był dalekim od hakatyzm u, to cóż dopiero powiedzieć o współczesnych marxistack. Zgodnie z metafizyczno-dualistycz- ną psychiką niemiecką odłożyli oni wszystkie poważne sprawy wewnętrzne do słynnego „na
zajutrz” po rewolucji socjalnej, która miała się sama zrobić w nieokreślonej przyszłości, gdy kapitały dostatecznie się skoncentrują, — a na razie w tym burżuazyjnym świecie — dawali chętny posłuch panującem u nacjonalizmowi, który ukryw ał się w praw nych osłonkach nie
doskonałego ustroju politycznego.
To też walka, ja k ą prowadzili demokraci i socjaliści niemieccy z tym ustrojem, była słaba i nieszczera. Już Layeleye, w swojej książce „Des causes actuelles de guerre en Europę”, wydanej w 1870-ym r., uważa, że
„niedokładność form politycznych je st jed n ą z przyczyn w ojny” i że „pokój europejski bę
dzie dopóty n a łasce despoty, dopóki będzie ja k i despota w Europie”. Demokracja niem iec
ka nie mogła szczerze zwalczać ciążącego nad nią despotyzmu, bo sama była zarażona nacjo
nalizmem, którym ten despotyzm operował.
Przez usta Bebla socjal-dem okracja n ie
miecka urzędownie potępiła antym ilitaryzm . W „Socialistische M onatshefte” z 16 lipca 1914 r. Ludw ik Quesseł przypomina ostre przy
jęcie, jakiego doznał Herve, gdy zaczął niepo
koić niemieckich socjalistów swoimi antymili- tarystycznym i pomysłami. W temże piśmie ze stycznia 1913 r. Karol Leuthner pisze o woj
nie, jako o „instytucji um oialniającej” i w zy
wa Niemcy, aby „doprowadziły do końca uzbro
je n ia ”. W „Ńeue Zeit”, organie K autsky’ego,j Schippel jeszcze w 1899-ym r. dowodzi, że mi-
litaryzm je s t korzystny dla proletarjatu, gdyż ogranicza na rynkach zapotrzebowanie pracy.
A „sam ” K autsky przyznaje, że idealnie so
cjalistyczna armja niem iecka będzie znacznie kosztowniejsza i znacznie groźniejsza od o- becnej.
Słowem, socjalizm niemiecki, bardzo cenny, jako organizacja ekonomicznej samopomocy ro
botniczej, politycznie nie je st ani socjalizmem, ani .demokracją.
Żadnemu z socjalistów niem ieckich przez m yśl nawet nie przyszło, że zdławienie demo
kratycznej Anglji i demokratycznej Francji przez despotyczne Niemcy byłoby zwycięstwem despotyzm u i że — o ile antym ilitaryzm w An
glji i we Francji je st zbrodnią i w aijactw em , gdyż dążąc niby do przekształcenia politycz
nej demokracji w lepszy jak iś ustrój — de facto dopomaga despotyzmowi do zwycięstwa, — o ty le w Niemczech antym ilitaryzm byłby zwy
czajnym demokratycznym objawem, skierowa
nym przeciwko despotyzmowi. Ruchy pozor
nie podobne w krajach stojących na różnych stopniach rozwoju są różne.
J a k wiadomo, socjalizm niem iecki podkreślał głównie ekonomiczne czynniki rozwoju, oraz nastaw ał na żywiołowość ruchów ludowych.
Polityczny m om ent rozwoju, ten, który w Niem
czech w danym okresie był najważniejszy, nie odgrywał w ich rozumowaniu dostatecznej roli.
Znane są twierdzenia socjalistów niemieckich, że pomiędzy republikańską, a nie - republikań
ską formą rządu niema żadnej różnicy, gdyż w każdym w ypadku rząd je s t egzekutyw ą woli burżuazji. Bebel w Amsterdam ie dowodzi, że Niemcy nie podejmą żadnych wTysiłków w ce
— 20 —
lu upodobnienia swego ustroju politycznego do ustroju francuskiego. A kiedy nareszcie życie przekonyw a socjalistów, że bez wprowadzenia parlam entaryzm u nie postąpią oni ani o krok naprzód, niezadowolenie icb wyraża się w spo
sób pokojowy i legalny. W każdym razie na początku 1914-go r. naw et socjaliści niemieccy stracili cierpliwość. Odbyty na wiosnę r. z.
parteitag (zjazd partyjny) postanow ił zorgani
zować powszechny strejk polityczny na rzecz zniesienia trzechklasowego system u głosowania w Prusach, oraz wprowadzenia odpowiedzial
ności m inistrów przed Izbą. I istotnie zaczęto przygotowywać się do tego strejku, a naw et oznaczono term in wybuchu na czerwiec. Rząd wiedział oczywiście o tem i niewątpliw ie ta niespodziewana energja socjalistów była je d nym z czynników, które w płynęły na wypo
wiedzenie wojny.
Swoją drogą, w słynnej konferencji, która odbyła się pomiędzy socjalistami niemieckimi a włoskimi ju ż w czasie samej wojny, Bisso- lati m iał zupełną słuszność, twierdząc, że na socjalistów niemieckich pośrednio spada od
powiedzialność za wojnę. Gdyby polityczny strejk powszechny wybuchnął w Niemczech kilka la t tem u wstecz, gdyby wogóle socjali
ści byli wprowadzili w Niemczech istotny par
lamentaryzm, to w o j n y - b y nie było, gdyż od
powiedzialny przed ludem niemieckim m ini
ster spraw zagranicznych zawsze znalazłby pokojowy sposób załatwienia sprawy z przed
stawicielami zachodnio-europejskich demokracji.
Jedn ak socjaliści niemieccy na walkę o par
lam entaryzm , o demokrację polityczną zdobyć się nie mogli, gdyż w gruncie rzeczy byli
nacjonalistami, a dla zam askowania swojej isto
ty, realny i potrzebny mom ent rewolucji demo
kratycznej przelicytowali utopijnym i nieokre
ślonym postulatem rewolucji socjalnej, w rze- czywistem życiu zachowując się spokojnie i lo
jalnie. W ten sposób robotnicy stali się rów
nież czynnikiem zaborczej polityki niemieckiej.
Proletarjat niemiecki zrzekał się w alki z bur- żuazją niemiecką, w nadziei, że zostanie kierow
nikiem proletarjatów innych narodowości, tak ja k burżuazja zrzekała się walki z feodalizmem, w nadziei powetowania sobie tego zrzeczenia zdobywaniem rynków zewnętrznych, a panują
cy feodalizm wszystkie te dążenia nazewnątrz ja k najusilniej popierał we własnym interesie.
Słowem: zdobycze zewnętrzne zam iast wewnętrz
nej przebudowy — oto hasło, na którem opie
rała się cała polityka Niemiec, polityka uznana i aprobowana przez wszystkie ich klasy i partje.
Jej rezultatem mogła być oczywiście tylko wojna.
Niemcy prowadziły na swoim pasku dwa państwa: Austro-W ęgry i Turcję.
A ustrja m iała jasn e chwile w swojem życiu państwowem. W polityce zagranicznej, gdy ją prowadził Gołuchowski, A ustrja emancy- powała się od wpływu Berlina, czego dała do
w ód, nie chcąc popierać marokańskiej polityki /Niemiec na konferencji w Algeziras, oraz sta
j a ł a się zachować poprawne stosunki z Rosją, utrzym ując na Bałkanach status quo. W poli
tyce wewnętrznej Anstrja, za m inisterjum Ba- deniego, dążyła do równouprawnienia dwóch głównych narodowości państwa: czechów i niem- ców, a później silnie zdemokratyzowała swój
- 22 —
ustrój polityczny, wprowadzając powszechne głosowanie.
Niestety w ostatnich latach przed wojną A ustrja dostała się w kleszcze szowinizmu n ie mieckiego i węgierskiego, sprzeniewierzyła się własnej idei państwowej i skierowała się na wzburzone fale polityki zaborczo-militarystycz- nej. Niemcom A ustrja była potrzebna, jako sojuszniczka w wojnie z Rosją, lecz ponieważ lw ią część Królestwa Polskiego Niemcy rezer
wowały dla siebie, więc A ustrji wskazywano jako cel Ukrainę, Kijów i Odessę, a Ukraińcy zaczęli się cieszyć ' szczególnymi względami W iednia i Berlina.
Węgrzy mieli do wyboru albo wprowadzić u siebie powszechne głosowanie i stać się mniejszością we własnym kraju, albo skarcić Serbję i Rumunję za utrzym ywanie „wrzenia”
narodowościowego śród Serbów i Rumunów swo
ich poddanych. W ybrano wielkie środki i po
stanowiono zdławić Serbję, która poza tem od
dzielała Wiedeń od Salonik, a jednocześnie le żała na drodze z Berlina do Konstantynopola i dalej do Bagdadu, tworząc w ten sposób nie
w ygodną przeszkodę w urzeczyw istnieniu nie
mieckich „snów o potędze”.
Zresztą zamiary Niemiec względem A ustrji i W ęgier nie były bynajm niej szczere. Co in nego Im obiecywano, a całkiem co innego mia
no zamiar z niem i zrobić.
W broszurze „Oesterreichs Zusammenbruch und W iederaufbau” (Zmiażdżenie i odbudowa Austrji), wydanej w Monachjum w 1899-ymr., anonimowy autor proponuje rozbiór Austrji.
A ustrja m a utracić Galicję i Bukowinę; Tyrol południowy otrzym ują Włochy; Prusy żabie-
rają Śląsk i Morawy; Saksonja dostaje Cze
chy; Bawarja — Salzburg i Tyrol. Austrja, sprowadzona do granic Górnej i Dolnej Au
strji ze Styrją i Karyntją, wchódzi, jako kró
lestwo związkowe, narówni z Bawarją, w skład Cesarstwa. Natomiast całe wybrzeże, t. j. Try- je st i Dalmacja tworzą „Kraj Rzeszy”, ja k Al
zacja-L otaryngj a, aby państwo niemieckie mo
gło stanąć mocną stopą na Adrjatyku.
Plany te zdają się być zaaprobowane nie- tylko przez Berlin, lecz i przez Peszt. Nie u- lega wątpliwości, że główne nici polityczne to czącej się w alki trzym ają w swoich rękach Wilhelm II i Tisza. W iedeń je st system atycz
nie pomijany.
Lecz Tisza i wogóle W ęgry ze swoją pru- sofilską polityką są także oszukane. W e wzmian
kowanej książce autor proponuje oddanie Bo
śni Serbji i Siedmiogrodu Rumunji, wzamian za co Serbja i Rum unja m ają również wejść w skład Cesarstwa, poddając się niemieckiej suprem acji ekonomicznej i militarnej.
Dzisiaj Serbja swoją postaw ą bezwzględnie antyniem iecką pokrzyżowała te plany, lecz środkiem do utrzym ania Rumunji w neutralno
ści są niew ątpliw ie niemieckie obietnice, łu dzące Rumunów, że dostaną Siedmiogród bez walki.
Pruska dyplomacja je st równie cyniczna, ja k niezręczna, i niem ieckie plany pokłócenia w szystkich ze sobą, aby w szystkich opanować, są dość łatwe do odgadnięcia.
\ Poza tem w 1908-ym roku w Berlinie po
w stała m yśl rozbioru A ustrji z pomocą Rosji.
Korzystając z aneksji Bośni i Hercegowiny chciano sprowokować izolowaną wojnę rosyj
— 24 —
sko-austryjacką, której rezultatem m iał być rozbiór A ustrji pomiędzy Rosją i Niemcy. W ów
czas Franciszek Józef m iał jeszcze dość energji, aby oprzeć się tej prowokacji. W 1914-ym r., kiedy rozbiór Austrji miał być dokonany nie z Rosją, lecz przeciw Rosji, jasność myśli opu
ściła ju ż starego monarchę.
Z Turcją Niemcy robili sobie najmniej ce- remonji i pokojowy podbój Turcji tak pod względem politycznym, ja k ekonomicznym i mi
litarnym był rzeczą dokonaną. Demagogja mło- doturecka, stopniowo zrywając z hasłam i de
mokracji i równouprawnienia ludów, stała się potulnem narzędziem szowinizmu niemieckiego.
W ten sposób w ogonie Niemiec, w charak
terze wasalów raczej, niż sprzymierzeńców, znalazł się cały szereg państw, niezdolnych do dalszego wewnętrznego rozwoju, z bankrutują
cą k astą feodalno-militarną na czele. Kasta ta wszędzie, aby uniknąć reform wewnętrznych, wolała raczej poddać się pruskiem u m ilitaryz- mowi, w nadziei uzyskania choćby okruchów z jego pańskiego stołu. Niemieckie cesarstwo wszechświatowe miało być, niby w ielka Rze
sza Niemiecka, federacją arystokratycznych mo- narchji pod zwierzchnictwem Prus.
Specjalnie Polska traciła wszystko w razie zwycięstwa Niemiec. Przedewszystkiem m u
siałaby zrzec się raz na zawsze Poznańskiego, zbyt blizko położonego Berlina i Prus Zachod
nich, odgradzających P rusy Wschodnie od Bran- deburgji. Następnie lwia część Królestwa Pol
skiego, dla wyprostowania granicy od Katowic do Łyku, przypadłaby Prusom, które poza tem oparłyby się 'o mocną linję rzecznych granic Wisły, Narwi i Niemna. Tutaj prawdopodob
nie przypadłby ten „ew akuow any” pas ziemi, wolny od ludności, potrzebny do zaspokojenia niemieckiej ekspansji agrarnej. W najlepszym zaś razie, Królestwo byłoby przekształcone w niemieckie państwo związkowe, odcięte od morza, skrępowane ekonomicznie, ze zrujnowa
nym przemysłem. Królestwo stałoby się więc polem produkcji niewykwalifikowanych rąk ro
boczych dla niemieckiego wielkiego przemy
słu, rolnictwa i kopalni, tak jak niem dziś jest Galicja.
Dotychczasowa polityka Niemiec względem Polaków aż nadto uspraw iedliwia te obawy.
Nie mówiąc już o znanych prześladowaniach Polaków w Poznańskiem, wiemy, że wszystkie środki antypolskie, stosowane przez rząd rosyj
ski, cieszyły się uznaniem Berlina, o ile nie były stam tąd wprost doradzane. Wiemy, że biurokra
cja rosyjska niemieckiego pochodzenia odzna
czała się szczególną nienawiścią względem nas.
W iemy wreszcie, że — pod osłoną klasyczno- literackiego austryjackiego system u w ycho
wawczego — dokonywał się zabór ekonomiczny Galicji Zachodniej przez Niemców, a rusińską nienawiść względem Polaków Niemcy rozpalali do czerwoności, aby osłabić polskość w Ga
licji.
Nie ulega wątpliwości, że zwycięskie Niem
cy prowadziłyby w dalszym ciągu tę samą po
litykę, stokroć bodaj spotęgowaną. Jedynie zwyciężone Niemcy zdolne są do zrozumienia w artości dem okracji politycznej, a tem bardziej do uznania praw narodowych. Zwycięstwo Niemiec oznaczałoby rozwój feodalno-military- stycznej reakcji dla całej Europy, specjalnie zaś dla Polski byłoby zabójczym ciosem, któ
— 26 —
rego żadną m iarą nie powetowałyby złudne nadzieje karykaturalnego im perjalizm u polskie
g o ;— imperjalizmu, tracącego g ru n t pod noga
mi, tracącego prawdziwą etnograficzną Polskę, a rozlewającego się na Litwę i Ruś, gdzie znów polskość miałaby odgrywać nieszczęsną rolę Herrenvolku.
W trakcie tego, ja k Niemcy zatrzymane w rozwoju wew nętrznym sprężyły się całe ku walce zewnętrznej — dwie wielkie demokracje zachodnie przechodziły głębokie przem iany or
ganiczne. Zarówno we Francji, ja k i w Anglji m asy doszły do głosu, dem okracja zdobyła na
prawdę władzę, stronnictw a lewicowe znalazły się u steru rządów. Oczywista rzecz, że m ini
strowie, w te n sposób powołani, zobowiązali się uprzednio, jako posłowie, do przeprowadzenia całego szeregu reform. W e Francji ostatnie m inisterjum przed wojną było złożone z rady
kałów, radykałów -socjalistów i republikanów- socjalistów. Miało ono w swojem gronie Vivia- niego, deputowanego dzielnicy łacińskiej Pary
ża i Augagneura, byłego m era Lionu, znanego z swojej działalności na polu socjalizmu m uni
cypalnego, dwóch filarów stronnictw a republi- kańsko-socjalistycznego. W A nglji Izba Lor
dów ostatecznie straciła prawo veta, z którego i tak faktycznie oddawna nie korzystała, a teki m inisterjalne były w rękach liberałów i człon
ków stronnictwa pracy.
W tych w arunkach ministrowie, jako w y
konawcy woli ludu, byli zniewoleni do robie
nia tego, czego ten lud chciał, a więc w pierw szym rzędzie do użytkowania olbrzymich kil- komiljardowych budżetów państw ow ych na pod
niesienie intelektualne i m aterjalne szerokich
w arstw ludności. I do pewnego stopnia wy
wiązywali się oni ze swoich zobowiązań. Fran
cuskie praw a o bezpłatnej pomocy lekarskiej, 0 em eryturach robotniczych, angielskie pensje starcom, ubezpieczenia od braku pracy były bez porównania uciążliwsze dla skarbu pań
stwa, niż analogiczne reformy niemieckie. Nie
mniej i te reformy oczywiście nie wystarczały 1 one były dalekie od ideału zapewnienia każ
dej jednostce ludzkiej pewnego m inim um w a
runków egzystencji, m inim um niezbędnego do prawdziwie ludzkiego życia. A iść dalej było niezmiernie trudno, gdyż lw ią część budżetu pochłaniały w ydatki m ilitarne. Narzucała się tedy konieczność zredukowania w ydatków m i
litarnych, a więc i armji. W interesie pań
stwowości francuskiej i angielskiej, takiej, jak one się ukształtow ały, z oddaniem przewagi interesom szerokich w arstw ludności — leżało więc rozbrojenie. Głośny paradoks o potrzebie arm ji dla obrony kapitalistów przed proletarju- szami nie znajduje żadnego uspraw iedliwienia ju ż choćby z tego względu, że najbardziej k a pitalistyczne kraje: A meryka i A nglja nie po
siadają stałych armji. Ogromne w ydatki mili
tarne Anglji w ynikają z utrzym ania floty wo
jennej i nielicznej, a rozrzuconej po znacznych przestrzeniach armji, która jednak bardzo dro
go kosztuje, gdyż je st złożona z najemników.
Słowem — nie dla wojny wewnętrznej, a dla obrony przed zewnętrznym nieprzyjacielem m u
szą demokracje zachodnio-europejskie utrzym y
wać miljonowe armje, potężne floty wojenne i wydawać na nie miljardy, które znalazłyby daleko demokratyczniejsze zastosowanie w in ny sposób. Jedynym zaś groźnym nleprzyja-
cielem zewnętrznym demokracji zachodnich są Niemcy. Obawa rosyjskiego w targnięcia do Indji znikła z chwilą utworzenia się potęgi j a pońskiej w Azji; zaborcza polityka austryjacka nie mogła uchodzić za zjawisko samodzielne, lecz za echo polityki berlińskiej. Poza tem Niemcy prowadziły w yścig uzbrojeń, więc aby powstrzymać innych od uzbrojeń, należało prze- dewszystkiem powstrzymać Niemcy.
To też A nglja dokładała wszelkich starań, aby skłonić Niemcy do stopniowego bodaj roz
brojenia, dając im ze swojej strony odpowiednie gwarancje. Zdawało się, że ludowi niem ieckie
m u również dokuczył ciężar w ydatków mili- ' tarnych, zdawało się, że lud ten potrafi wy
wrzeć nacisk na sfery rządzące, zdawało się też, że Niemcy zrozumieją, iż jedyni nieprzyja
ciele na świecie napraw dę dla nich groźni — to Francja i Anglja.
Usiłowania angielskie, podjęte w tym k ie
runku, mają całą swoją historję. W niedawno wydanej książce p. t. „How Britain strove for Peace”, autor, p. Edw ard Cook, kreśli tę histo
rję za czas od 1898 do 1914-go r. A więc w 1899-ym r. międzynarodowa konferencja po
kojowa W Hadze nie dochodzi do żadnych re
zultatów, ponieważ Niemcy a limine odrzucają sprawę rozbrojenia. W 1900-ym r. Niemcy zwiększają swoją flotę wojenną. W 1906-ym r.
Niemcy znów wprowadzają nowy zwiększony program zbrojeń morskich, A nglja — zmniejsza swoje zbrojenia. W 1907-ym r. nowa konfe
rencja w Hadze znów nie wydaje żadnych re
zu ltató w — z tych samych powodów, co i po
przednio. W 1908-ym r. W ilhelm II odrzuca pokojowe propozycje Hardinga, który towarzy-
szył Edwardowi VII-emu podczas jego pobytu w Berlinie. W 1909-ym r. następuje pewna zmiana. Niemcy zaczynają się zgadzać na zmniejszenie tem pa uzbrojeń morskich, z w a
runkiem , że A nglja w razie ewentualnej woj
ny Niemiec z Francją pozostanie neutralną.
Podobną odpowiedź, tylko jaśniej sformułowa
ną, otrzymuje w 1913-ym r. lord Haldane, pod- I czas swojej m isji w Berlinie. Niemcy zgadza
ją się na wybudowanie nieco mniejszej, niż zamierzały, ilości pancerników, wzamian za to
| jed nak żądają zupełnie wolnych rąk na konty-
; nencie. Anglja znów odrzuca podobne propo-
! zycje. Plan Niemiec staje się jasnym . Idzie najprzód o zdobycie Europy, o utworzenie no
wego bloku kontynentalnego, ja k to w swoim czasie chciał zrobić Napoleon I, następnie idzie o skonsolidowanie go, o uzbrojenie, o podda
nie go potędze pruskiej, wreszcie idzie o rzu
c e n ie go na Anglję. Anglja już wówczas ten Iram at o trzech aktach zdecydowana je st spro
wadzić do jednego aktu, czem pomiędzy inne- mi tłómaczy się interw encja Anglji na rzecz Belgji i bezwzględna obrona Calais. Z taką potęgą, ja k ą byłaby Europa pod panowaniem . Prus nie dałaby sobie rady naw et Anglja, a więc zam iast pozwolić na utworzenie się tej potę
g i— Anglja wolała odrazu stanąć po stronie
• Francji i Rosji. W 1913-ym r. W ilhelm li gi nie zgadza się na t. zw. ,?wakacje m orskie”
(równomierne w Anglji i Niemczech przerwy w budowie nowych okrętów wojennych). Niem
cy nie chcą słyszeć o żadnych odszkodowa
niach handlowych i kolonjalnych, żądają po prostu, aby Anglja dała im pozwolenie na pod-
| bój Europy. Anglja zrywa rokowania i sama
— 30 —
w przyśpieszonem tempie zaczyna się zbroić, wyczerpawszy wszystkie środki pokojowego i załatwienia sprawy. W ina nieudania się ty c h ' rokowań spada jedynie i wyłącznie na Niem
cy, ściśle na ich feodalno-militarystyczną klikę panującą, której naród milcząco udziela swego poparcia. Francja w rokowaniach anglo-nie
m ieckich szła bez zastrzeżeń za A nglją i z gó
ry zgadzała się na wszelkie jej propozycje.
Lecz nietylko rządy Francji i A nglji szu
kały wynalezienia jakiegoś modus vrvendi z Niemcami. To samo czyniły stowarzyszenia naukowe, literackie, oświatowe, wreszcie par- tje polityczne z socjalistam i na czele. Prze
słanką rozwijającego się we F rancji antymili- taryzm u było głębokie przekonanie, że analo
giczny ruch istnieje i krzepnie i z drugiej stro
ny Renu. Potrzebę antym ilitaryzm u w Niem
czech teoretycznie było dość łatwo uzasadnić, a ponieważ dla Francuza wszystko co je st lo
giczne, je st prawdziwe, więc przez długi czas antym ilitaryzm niemiecki istniał w świadomo
ści francuskiej, choć go nie było w niemieckiej rzeczywistości. Mniej krańcowi socjaliści fran
cuscy prowadzili w Niemczech formalną pro
pagandę n a rzecz zbliżenia franko-niemieckie-, go, autonomji Alzacji i Lotaryngji, oraz demo-, kratyzacji politycznej Niemiec. Jaures szcze
gólniej podejmował w tym kierunku bardzo, daleko idące usiłowania.
Niemniej — naw et wśród socjalistów — zna
lazły się umysły chłodne i objektywne, które badały rezultaty tej akcji, a raczej tych dwóch akcji: antym ilitarystycznej i politycznej, w Niem
czech. Od czasu do czasu robili to naw et sa
mi Niemcy, piszący po francusku, ja k np. dr.
Michaelis w Revue Syndicaliste.
Otóż w szystkie te głosy zgodnie stw ierdza
ły, że akcja ta nie w ydaje żadnych rezultatów.
Nie można było mieć najmniejszej nadziei, aby w odpowiedzi na wypowiedzenie wojny Fran
cji przez rząd niemiecki w ybuchnął t. zw.
strejk wojskowy, t. j. masowa dezercja pobo
rowych. Co gorsza, niepodobna było żywić również nadziei, aby w Niemczech udało się zorganizować strejk powszechny na rzecz wpro
w adzenia parlamentaryzmu.
Początkowo skrajne żywioły francuskie nie dawały w iary wszelkim tego rodzaju głosom.
Gdy jedn ak powtarzały się one stale, a w Niem
czech nie było widać ani śladu jakiegokolw iek ruchu, zaczęło to oddziaływać naw et na naj
skrajniejsze żywioły. Herve, apostoł anty m ili- taryzmu, gwałtownie zmienił front; zrozumiał, że — wobec bierności lewych żywiołów nie
m ieckich — antym ilitaryści francuscy pracują na rzecz podboju Francji, która je st nietylko Francją, lecz i republiką, przez despotyczne Niemcy. W biurach „Ogólnej Konfederacji P racy” natrafiono na ślady przekupstw a przez ajentów rządu pruskiego. A ntym ilitaryzm był zgubiony w oczach opinji publicznej, a nielicz
ne jednostki, k tó re —mimo wszystko — pozosta
ły m u wierne, straciły wszelki wpływ na masy robotnicze.
Słowem, Anglja i Francja prowadziły w sto
sunku do Niemiec dwie jakby równoległe ak
cje: jedną z góry przez rządy, dążącą do zwol
nienia tem pa uzbrojeń, drugą z dołu, mającą na celu zupełne rozbrojenie. Obydwie te akcje odbiły się o m ur niemieckiego szowinizmu,
— 32 —
który opanował całe niem ieckie społeczeństwo:
od góry do dołu.
Niejednokrotnie wskazywano na starcie in teresów ekonomicznych, na w alkę o rynki z by- j tu, jako na główną przyczynę wojny europej-j skiej. Z tw ierdzeniem tem niepodobna się zgoj ' dzić. Jest ono objawem nieznajomości żarów-1 no teoretycznych zasad ekonomji politycznej, ja k i praktycznych warunków życia gospodar
czego. Dla wielkiego współczesnego narodu uprzemysłowionego rynkiem zbytu nie je st tyl
ko taki kraj, gdzie l-o niema kom unikacji, nie-\
m a bezpieczeństwa, gdzie nie wolno cudzoziem-1 com mieszkać i pracować — są to główne prze
szkody i
2-0
gdzie istnieją cła ochronne, je st j to przeszkoda drugorzędna.Otóż kraje pierwszej kategorji, leżące w A- fryce i w Azji, uzyskują stopniowo w arunki pozostawania rynkam i zbytu dla Europy, bądź w te n sposób, że stają się kolonjami europej- skiemi, ja k to m a miejsce w Afryce, bądź też dlatego, że same się reformują, ja k to było z Japonją i Chinami. W ojna o kolonje pomię
dzy państw am i europejskiemi ekonomicznie nie opłaciłaby się, najprzód dlatego, że każda ko- lonja wymaga ogromnych wkładów, zanim zacz
nie dawać zysk, następnie dlatego, że taka wojna więcej kosztowałaby, niż w art je st przed
miot walki. O ile wojny kolonjalne stosunko
wo niewiele kosztują, o tyle koszt wojny po
między dwoma mocarstwami europejskiemi je st olbrzymi. To też podział kolonji, t. j. podział krajów, niezdolnych do zaprowadzenia kom u
nikacji, bezpieczeństwa i wolności osobistej, odbywał się drogą targów dyplom atycznych pomiędzy mocarstwami, i kraje tej kategorii,
P rzyczyny wojny eu ro p ejsk iej. 3
jak ie jeszcze pozostały, t. j. Turcja i Persja, mogły być podzielone również tą drogą, i — ja k zaznaczyliśmy — przewaga interesów nie
mieckich w Turcji była rzeczą znaną i uznaną.
Dalej — ani Turcja, ani Persja nie składają się przecież wyłącznie z jakichś hord ludożer
czych, któreby należało w ytępić w im ię bez
pieczeństw a sąsiadów. Są tam żywioły k u ltu ralne, są i niekulturalne, lecz zdolne do rozwoju.
N iestety żywiołów tych jest tam zbyt mało, aby mogły one narzucić swoją wolę ogółowi.
W tych warunkach o podziale Turcji lub P er
sji, w zwykłem znaczeniu tego wyrazu, mówić niepodobna. W Turcji chodziło o podział na jednostki etnograficzne: ormiańską, turecką i arabską. Nad każdą z tych jednostek jakieś państwo europejskie powinno roztaczać życzli
w ą opiekę, oświecony protektorat, w rodzaju tych, jak ie Francja roztacza w Tunisie, lub Anglja w Egipcie i dzięki którym rasa arab
ska świetnie się rozwija w tych krajach, — bez porównania lepiej, niż w swoich niepodległych państw ach, ja k np. Marokko lub Arabja. Dla Persji w całości byłby pożądany podobny pro
tektorat.
Jeżeli je d n a k A nglja i Francja — po długim szeregu prób, błędów, a naw et okrucieństw — doszły do wytworzenia sobie skutecznych i je d nocześnie hum anitarnych metod kolonizacyj- nych, które jednocześnie są metodami cyw ili
zacyjnemu w stosunku do krajowców, — to Niemcy są w łaśnie w pierwszym okrutnym stadjum ekspansji kolonjalnej. I z tego powo
du w pew nych kołach francuskich i angiel
skich m yśl pozwolenia Niemcom na podbój Aąji Mniejszej spotykała się z pew ną opozycją.
— 34 —
Niemniej widmo straszliwej wdjny europejskiej wzbudzało jeszcze większe obawy i byleby Niemcy chciały dać gwarancję, że nie wzniecą pożaru w Europie, danoby im nie tylko Azję Mniejszą, lecz i Mezopotamję, a naw et w iększą część Syrji.
N astępnie — same cła w kraju, odpowiada
jącym pierwszej kategorji warunków, nie sta
nowią ju ż bezwzględnej przeszkody. Bardzo łatwo je obejść choćby przez zakładanie fabryk w obcym kraju, co niemcy robili na bardzo szeroką skalę w Rosji i we Francji. Wreszcie, gdyby Niemcom było chodziło tylko o wolny handel, to m iałyby one całe poparcie Anglji, która nie tylko sama je s t wolnohandlową, lecz i zm usiła Francję do w prowadzenia wol
nego handlu w niektórych swoich kolonjach, ja k np. w Sudanie; dzięki czemu, nawiasem powiedziawszy, Sudan je s t jed n ą z najbardziej kw itnących kolonji francuskich, pomimo dość trudnych warunków naturalnych.
W reszcie nie należy ani na chwilę zapomi
nać, że o ile kolonje są dla państw europej
skich bardzo słabym rynkiem zbytu, o tyle te państw a same dla siebie są w spaniałym i ry n kam i zbytu. Decydującym m om entem je st tu zamożność szerokich w arstw spożywców, któ
rych potrzeby zaspokaja różnorodna i obfita produkcja. W szelka konkurencja, czy to po
między producentami z jednego państw a, czy też z kilku państw, o ile ma wytrzymywać k a l
kulację kupiecką, m usi dbać nie tylko o istnie
nie, lecz o dalszy rozrost tej kury, niosącej złote jajk a przemysłowi. Niezależnie od tego — dzięki systemowi handlu pieniężnego, dzięki zależności technicznej jednych przedsiębiorstw
od drugich — międzynarodowy mechanizm go
spodarczy tworzy jakby jeden organizm, w k tó rym ból jednego organu staje się bólem cało
ści. Konkurencja w n aj szerszeni tego słowa znaczeniu, a więc konkurencja przedsiębiorców pomiędzy sobą i w alka robotników z przedsię
biorcami je st tylko jak b y chorobą wzrostu tego organizmu i odbywa się na tle jego ogólnego dobrego funkcjonowania. W ojna zaś paraliżuje cały mechanizm i je st prawdziwem niedoma
ganiem ekonomicznem.
D la Francji najlepszymi rynkam i zbytu są Anglja i Niemcy; dla Niemiec — A nglja i Fran
cja; dla A nglji — Francja i Niemcy. Każde z tych państw je st zainteresowane w zamoż
ności innych, ja k w swojej własnej. Ekono
m icznie— interesy zbieżne pomiędzy państw a
mi cyw ilizow anem i—mają bezwzględną prze
wagę nad interesam i rozbieżnymi. I w tych w arunkach mówić o wojnie, jako o rezultacie rozbieżnych interesów ekonomicznych, je s t do
praw dy niedorzecznością.
Stary Montaigne lapidarnie sformułował współczesną teorję nacjonalistów, twierdząc, że „korzyść jednego je s t krzyw dą drugiego”
(le profict de l’un est le doumage de l’autre).
Lecz ju ż za B astiafem odpowiedział m u Lave- leye: „Narody są solidarne i ich interesy har
monizują. Jeżeli zniszczycie obce narodowo
ści, tem sam em zniszczycie wasze własne ryn ki zbytu. Międzynarodowa w ym iana wywołu
je międzynarodową zależność, z której w ynika powszechna solidarność”.
Równie płytkiem je s t twierdzenie, że wojna została wywołana niemożnością pokojowego po
działu Turcji. W prawdzie spraw y bałkańskie
stały się pretekstem wojny, lecz zaborcza po
lityka feodałów i biurokratów prusko-węgier- skich m usiała znaleźć jak iś pretekst. Rosyj- sko-austryjackie współzawodnictwo na półw y
spie bałkańskim miało rację bytu dopóty, do
póki nie utw orzyły się tam samodzielne, zdol
ne do życia, państwa. Z chwilą zaś, gdy się to stało, należało Bałkany zostawić ludom bał
kańskim , które byłyby się sfederowały i utw o
rzyły nową potężną jednostkę państwową.
Zniszczenie tego procesu, wywołanie dru
giej wojny bałkańskiej je st jednym z przeja
wów zaborczej polityki pruskiej, której nie usprawiedliwiają żadne względy ekonomiczne;
a zabójstwo arcyksięcia austryjacldego zostało wyzyskane, jako efektowny pretekst do wypo
wiedzenia wojny, której istotne przyczyny k ry ją się znacznie głębiej, a mianowicie w daw no przygotowywanem dążeniu do narzucenia wszystkim narodom europejskim zwierzchnic
tw a rasy niemieckiej.
We współczesnych niem ieckich snach o po
tędze znajdujem y reminiscencje świętego śred
niowiecznego cesarstw a rzymsko-niemieckiego, którym z równą energją przeciwstawia się in
ny św iatopogląd polityczny, zrodzony z ducha rewolucji francuskiej, światopogląd, dążący do równouprawnienia narodowości i do sądowego załatw iania sporów pomiędzy nimi, tak ja k równouprawnione są wobec prawa jednostki i tylko prawo drogą sądów rozstrzyga pomię
dzy nim i spory.
Słowem, zwycięstwo Niemiec i ich sojuszni
ków byłoby jednym więcej tryum fem starej, ja k świat, zasady, panowania mocniesjzego na
rodu nad słabszymi. Zwycięstwo zaś Anglji
i F rancji będzie przeniesieniem, a przynajmniej początkiem przeniesienia norm praw a cywil
nego w stosunki międzynarodowe. Trybunał w Hadze, prawo międzynarodowe, wszystkie konw encje międzynarodowe, całe mozolnie wznoszone dzieło pacyfistów było dotąd istot
nie nader ułomne, gdyż jeden z trzech najpo
tężniejszych i najbardziej ucywilizowanych na
rodów przeciwstawiał m u się z całą energją.
Lecz nie ulega wątpliwości, że po krwawej lekcji, ja k ą otrzyma, naród ten nareszcie zro
zumie wartość tych propozycji, które dotąd w y
niośle odrzucał. Niemcy politycznie zdemo
kratyzowane, a stać się to może tylko po zu
pełnej porażce dzisiejszych Niemiec, nie będą z pewnością odrzucać propozycji rozbrojenia i załatw iania sporów przez trybunał w Hadze.
I dziać się to będzie nietylko w imię wznio
słych ideałów postępu, pracy i cywilizacji, lecz także i w imię i n t e r e s ó w szerokich w arstw ludności, dla których wojna je st zawsze szko
dliwa.
I wówczas — po zdemokratyzowaniu poli- tycznem Niemiec, po doprowadzeniu do jed n a
kowego poziomu rozwoju politycznego trzech przodujących narodowości świata — doprawdy nie widać na horyzoncie dość potężnej reakcyj
nej państwowości, któraby mogła i któraby chciała przeciwstawić się głosowi tego, co wówczas będzie mogło nazywać się Europą w pełnem znaczeniu tego wyrazu. Ludzkość wejdzie w okres długiego pokojowego rozwo
ju, nacechowanego dem okratyzm em i federali
zacją, uznaniem praw jednostek i narodów.
J e d n a k — należy sobie jasno zdawać spra
wę, że aby wejść w ten św ietlany o k res— dzi
— 38 —