• Nie Znaleziono Wyników

O naturze logicznej transcendentaliów w aspekcie pryncypiów ogólnej teorii bytu.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O naturze logicznej transcendentaliów w aspekcie pryncypiów ogólnej teorii bytu."

Copied!
45
0
0

Pełen tekst

(1)

STA N ISŁAW M A JD AŃ SK I

O NATURZE LOGICZNEJ TRANSCENDENTALIÓW W ASPEKCIE PRYNCYPIÓW OGÓLNEJ TEORII BYTU *

Zbiór uw ag zam ieszczany w niniejszym streszczeniu stano­

wić m a swobodnie zestaw iony skrót dw ojakiej problem atyki m etafilozoficznej: w stępnych zagadnień m etateoretycznych, zwią­

zanych z ogólnymi właściwościami metodologicznymi m etafizy- kałnych czynności intelektualno-poznaw czych oraz zagadnień specjalnych, dotyczących n a tu ry logicznej transcendentaliów i pryncypiów m etafizyki ogólnej i ich w zajem nych pow iązań 1.

Tem atyka obecnych rozw ażań je st ziaitem nieco szersza, niż to zapowiada ty tu ł, chociaż problem atyka tytułow a stanow i z pewnością centralny zespół zagadnień. Z konieczności trzeba się jednak ograniczyć do schematycznego jedynie przedstaw ienia fragm entarycznego zarysu obu rodzajów spraw.

Pierw szy zespół spraw jest z pew nością ak tu aln y i wciąż dyskutow any — zarówno przez logików jak i m etafizyków. S ta­

nowić też m oże ogólne i pożyteczne tło w stępne dla drugiej — zasadniczej — części rozważań. Druga zaś część problem atyki zasługuje na uw agę nadto z tego szczególnego powodu, że docze­

kała się ostatnio próby interesującego ujęcia — w postaci m eta­

teoretycznych w ypow iedzi M. A. K rą p c a 2. Pobudzają one n ie ­ w ątpliw ie do przedsięw zięcia dalszych m etateoretycznych prze­

m yśleń, w ty m także ze strony szeroko rozum ianej logiki.

Dodajm y od razu — dla uniknięcia nieporozum ień — że chodzi w niniejszych rozw ażaniach nie ty le o jakieś spory „personalno-

* A rty k u ł stan o w i zestaw ienie frag m en tó w pew nej w iększej całości z za k re su p ro b le m a ty k i ogólnej te o rii n a u k i (głównie sem iotyki i m etodo­

logii n au k ) o raz m e ta te o rii (w in n ej term inologii: teorii) filozofii.

1 Chodzi o m etafizy k ę n a w iązu jącą „kadłubow o” do tra d y c ji a ry sto - telesow sko-tom istycznej w je j w spółczesnym „egzystencjalnym ” ujęciu.

2 M am n a m yśli głów nie jego a rty k u ł Transcendentalia i uniw ersalia;

„R oczniki F ilozoficzne”, 7 (1959), z. 1 ,'s . 5—71. In te re su ją c e porów naw czo p a rtie ro zw ażań z a w ie ra ją też dw ie pozycje książkow e K rąp ca: Realizm, lu d zk ie g o poznania, P oznań 1959 o raz Teoria analogii b y tu , L u b lin 1959, a n ad to a rty k u ł (napisany w espół ze S. K a m i ń s k i m ) : Specyficzność p o ­ znania m eta fizyczn e g o , „ Z n a k ”, 13 (1961) 602—37.

(2)

4 2 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

tek stu aln e” lub naw et historyczne (pozostawia się je innym ), lecz raczej o system atyczne — choć ze zrozumiałych względów szkicowe i niepełne — zarysowanie pew nych zasadniczych pro­

blem ów lub warunkow e wskazanie kierunków niektórych roz­

strzygnięć, narzucających się z- okazji (lub lepiej: na kanwie) lek tu ry wypowiedzi Krąpca.

Aby w ykaz w stępnych zastrzeżeń by ł pełniejszy, w arto do­

rzucić jeszcze kilka uwag wyjaśniających, które dotyczą prze­

biegu urzeczyw istnienia powziętych zamierzeń. W ypada więc przede w szystkim podkreślić potrzebę — w tym m etateoretycznym

„styku” logiczno-metafizycznej problem atyki — odpowiednio

„kom prom isowej” postawy badawczej. Gdyby przy ty m chcieć scharakteryzow ać osobowo stanowisko m etodyczne autora wobec rozważanych niżej zagadnień, to należałoby je chyba nazwać raczej postawą ,,m etafizyku jącego logika” aniżeli postaw ą „logi- cyzującego m etafizyka” 3.

Mimo że m etateoretyczny proces badawczy posiada niejedno­

krotnie charakter bardzo złożony i specjalny, można w nim na ogół dostrzec jakąś stru k tu rę trójfazow ą lub trójw arstw ow ą.

Chodziłoby więc, w rozważanym przypadku filozoficznym, n ajpierw o wyłow ienie zasadniczych typów logicznych poznaw ­ czej roboty m etafizycznej, korzystając przy tym w m iarę moż­

ności z następnej już w arstw y badawczej — z m ebateoretycznych w ypow iedzi sam ych m etafizyków (w danym przypadku głównie Krąpca) a także pomocniczo z w łasnych analiz kontrolnych, swo­

bodnych interpretacji i uzupełnień.

B yłyby to dwie, przeplatające się nieustannie w obecnych rozważaniach, m etajęzykowe fazy badawcze: faza opisowo-kody- fikacyjna i bazująca na niej faza krytyczna (ta ostatnia może mieć jeszcze aspekt konstruktyw ny lub destruktyw ny). Trzecia dopiero w arstw a badawcza — w ogóle o w iele rzadziej spotykana, a w tej pracy cząstkowo lub pośrednio tylko zaplanow ana — to próba ściśle metodologicznego podejścia m etateoretycznego, pole­

gająca n a w ysuw aniu pew nych propozycji norm atyw nych, k tóre dotyczyłyby m. in. zalegalizowania niektórych w yinterpretow a­

nych struktur.

8 Obie p o staw y re p re z e n tu ją na teren ie lubelskiego środow iska filozo­

ficznego m .in. S. K am iński i M. A. K rąpiec.

(3)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 43

Jeśli scharakteryzow ana pokrótce procedura badawcza dopro­

wadzić m a do jakichś konstruktyw nych rezultatów ; to spełnić nadto pow inna szereg dodatkow ych warunków. Trzeba na przy­

kład zgodzić się na „kosztow ne” nieraz — a jednocześnie nie­

zbędne — „obcięcia” obustronne, jakieś ustępstw a w zajem ne — tak ze strony form alnej (w szerokim rozum ieniu tego wyrazu), jak i ze strony m etafizycznej (m erytorycznej). Rzecz jasna, że 0 w iele łatw iej to częstokroć uczynić w przypadku spraw logiki — dyscypliny m niej lub więcej form alnej i apriorycznej. Niemniej jednak niezbędna jest także sensowna gotowość do rezygnacji z niektórych pozornych osiągnięć m erytorycznych, gdyby nie spełniały one przynajm niej podstawowych zasad dobrej roboty naukowej.

Należy starać się w zw iązku z tym um iejętnie godzić ana­

lityczne i syntetyczne tendencje w podejściu do zagadnień — wiedzieć dobrze jakie dotychczasowe intencje przeanalizować 1 zaakceptować, jakie usunąć lub dopracować, jakie zaś zaprojek­

tować i skonstruować na nowo. Nie można tu ta j nie liczyć się z zamierzonymi w teorii b y tu przedm iotam i poznania (stopień realizacji poznawczej deklamowanych przez m etafizyków zamie­

rzeń), a także ze znanym i wymogam i zasadniczym i współczesnej teorii nauki (spełnialność racjonalnej koncepcji wiedzy nauko­

wej) — mimo że w obu przypadkach trzeba strzec się narosłych uprzedzeń oraz ciasnego traktow ania czysto analitycznego (na przykład tylko tradycyjnego) lub wyłącznie syntetycznego po­

dejścia.

Nie należy w zw iązku z tym zapominać o trudnościach w tej złożonej problem atyce, lecz pam iętajm y, że one w łaśnie m ają pobudzać do badań. Przeszkody są niew ątpliw ie i to duże — ta k z powodów ogólnopoznawczych, jak i z racji specjalnych.

Zasadniczą jednak przyczyną wszelkich utru d n ień jest chyba niedopracow anie w ielu aspektów m erytorycznych i form alnych problem atyki, aspektów teoretycznych i m etateoretycznych. Sy­

tuacja ta jest zrozum iała o tyle, że m im o wielowiekowych dzie­

jów w iedzy filozoficznej, w iele jej parrtii znajduje się dotychczas n a niem al przedmetateoretyczmym poziomie rozwojowym wiedzy.

C harakterystyczne jest w tym względzie swoiste błędne koło w zajem nych zależności badawczych, ta k znam ienne dla rozwoju

(4)

44 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

(a raczej niedorozwoju) wszelkich chyba zagadnień m etateore- tycznych. Postęp bowiem w tej dziedzinie zależy tak od m ery­

torycznego stan u faktycznego danej nauki — w naszym przypadku chodzi o m etafizykę de facto — jak i od jej ap a ra tu ry badawczej.

Ta ostatnia może być stosowana w sposób względnie popraw ny niejako spontanicznie, bądź też w sensie dla nauki właściwym — po system atycznym opracow aniu m etateoretyeznym . W ypracowa­

nie zaś m etateorii polega przeważnie n ajpierw n a „w yabstraho­

w aniu” stosowanych faktycznie s tru k tu r poznawczych (jeśli chcemy liczyć się z tradycją) i ich krytycznym przeanalizowaniu (pierwsza i druga faza badania metaiteoretycznego), następnie zaś na skonstruow aniu — po dokonaniu odpowiednich uzupełnień, a także należytych ko rek tu r — przez m etaiteoretyka na wspom nia­

nej bazie faktycznej i interpretacyjnej odpowiedniej, posuwającej stan nauki naprzód, m etateorii filozoficznej (trzecie stadium ba­

dawcze, najbardziej użyteczne w opracowaniu m etafizyki de iure).

W ydaje się, że inicjatyw a m etanaukow a filozofów kieruje się — w związku z sygnalizowanym i trudnościam i — w dw u zasadni­

czych kierunkach.

Jed n i starają się postępować możliwie jak najbardziej nau­

kowo, usiłując urzeczywistnić n a gruncie filozoficznym postulaty osiągalne w innych naukach (głównie na bazie wzorozej nauk dedukcyjnych — próby aksjom atyzacji, pokazywanie stru k tu ry dowodów, uściślanie pojęć i sądów filozofii, a także traktow anie bazy em pirycznej m etafizyki na sposób przyrodoznaw stw a — w ram ach tak zwanej m etafizyki indukcyjnej czy hipotetycznej).

Inni natom iast bronią naukowości filozofii podkreślając jej specyfikę, zasłaniając nieraz ty m sam ym tę dziedzinę wiedzy m niej lub bardziej nieprzeniknionym — dla zw ykłych narzędzi poznawczych dotychczasowej metodologii — paraw anem osobli­

wości, podkreślając odrębność filozoficznych konstrukcji poznaw­

czych lub ich struktur.

N ietrudno wykazać, że oba te — skrajnie różne — w ybiegi m etateoretyczne przejaw iają w sw ych konsekwencjach tyleż niebezpieczeństw, ile łaitwej zresztą pomysłowości. W yrażają przede wszystkim pewien sceptycyzm w dziedzinie poznania filo­

zoficznego jako poznania1 naukowego. Nie tylko nie likw idują

(5)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L I O W 45

przy tym zasadniczych trudności, lecz wiodą do nowych po­

w ikłań, kitóre z kolei pow odują już to zanegowanie istotnej różnicy m iędzy filozofią i naukam i (z „korzyścią” dla nauk), już to sprow adzają poznanie filozoficzne n a te re n y wiedzy uznane, w dotychczasowej przynajm niej racjonalnej koncepcji nauki, za nienaukow e czy też pozanaukowe (w tym także przednaukowe lub ponadnaukowe). W obu przypadkach chęć ratow ania filozofii jako nauki zdaje się prowadzić nieuchronnie do wręcz odm ien­

n ych rezultatów — do sam ounicestw ienia m etafizyki jako nauki.

Dlatego konieczna w ydaje się jakaś droga pośrednia, bazująca n a uw zględnieniu propozycji dodatkowych, w ysuniętych przez pogłębione filozoficznie badania metodologiczne.

O sprowadzalności s tru k tu ry filozofii do stru k tu ry naiuk szczegółowych wiele już powiedziano. O w iele ciekawsza, choć bardziej ciemna, je st spraw a specyfiki poznania filozoficznego i postulow ana przez w ielu zasada niesprow adzalności niektórych s tru k tu r tegoż poznania do stru k tu r poznawczych stosowanych zazwyczaj w innych naukach. Chodziłoby więc o metodologiczny asp ek t specyfiki stru k tu r m etafizycznych intelektualnych czyn­

ności naukotw órczych lub ich wytworów.

A przecież ulubionym wybiegiem m etateoretycznym m etafi­

zyków byw a przesadne zw racanie uwagi na specyfikę metod m etafizyki, ujm ow anych w aspekcie zam ierzonych w m ej przed­

m iotów poznania. Bardzo często tego rodzaju zaibieg stosuje się nie tylko jako chw yt myślowy przeciwko atakom m erytorycznych przeciwników, lecz także jako m anew r przeciwko działalności niepow ołanych „uściśłaczy” filozofii.

W arto przy okazji raz jeszcze podkreślić, że i w tym wzglę­

dzie — w posługiwaniu się argum entem „ze specyfiki” poznania filozoficznego — stosować należy pożyteczny um iar, b y nie dopuścić do najw yraźniej absurdalnych konsekw encji (lub raczej niekonsekw encji). W przeciw nym bowiem przypadku otrzym uje się kom plikacje, pokazujące jak obosieczną w istocie obiera się obronę. Sam ym przecie stosowaniem w yrazu „specyfika” czy też jego bliskoznaczników nic się jeszcze nie zdziała.

Specyficzne poznanie m etafizyczne powinno ujaw nić się w b ar­

dziej sprecyzow any sposób w stru k tu rach m etafizycznych czyn­

(6)

46 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

ności poznawczych wszelkich typów, zaw artych w m etafizyce pretendującej do naukowości. Chodzi więc przynajm niej o szcze­

gólny charakter szeroko pojm owanej konstrukcji pojęć i tw o­

rzenia sądów a także odm ienny sposób uzasadnienia, w yjaśnia­

nia ozy porządkowania na terenie filozofii, jeśli pom inąć w ty m m iejscu inne ważne funkcje semiotyczne (metodologiczne).

Aby w yjaśnić nieco bliżej charakter ■ niektórych aspektów owej specyfiki, trzeba najpierw poruszyć kilka zagadnień ogól­

niejszej natury, rzutujących bezpośrednio na tę spraw ę, a n a­

stępnie zająć się specjalnie pew nym i szczególnymi w aloram i logicznymi pojęć i sądów metafizycznych (głównie w drugiej części rozważań), dopracowując „po drodze”, w razie potrzeby, brakujące fragm enty problem atyki bardziej ogólnej.

Tak więc w ydaje się, że w związku z ogólnym problem em specyfiki poznania filozoficznego zasługują przynajm niej na k ró t­

kie omówienie następujące sprawy, dotyczące poznania w dzie­

dzinie teorii bytu i stanowiące nadto elem enty w ażnej proble­

m atyki racjonalnej koncepcji filozofii jako nauki:

1. spełniainość na gruncie filozoficznym postulatu jedności nauki 2. realizowalność postulatu kom unikatywności w nauce

3. rola tak zwanej funkcji mądrościowej 4. znaczenie uściślania wiedzy filozoficznej

5. analogia w yjaśniająca z zakresu historii metodologii nauk.

Wyznaczone w punktach spraw y dotykają dziedziny zagad­

nień m etafizykalnych najbardziej może podejrzanych m etodo­

logicznie i jednocześnie bardzo interesujących (równie ciekaw a jest chyba spraw a moli hipotez w filozofii), zwłaszcza gdy zw ią­

zać tę problem atykę z ważnym dla filozofii problem em analogii i doniosłym zagadnieniem roli intuicji intelektualnej na tym że terenie. P un k ty (1), (2) oraz (3) sygnalizują bezpośrednio typow e zagadnienie kryteriów naukowości omawianej tu dziedziny w ie­

dzy. P unkt zaś (4) oraz „ilustracyjny” punkt (5) dotyczą nad to klasycznego już tem atu — „stosowalności logiki do zagadnień filozoficznych”.

Zastanów my się na chwilę nad spraw ą pierwszą, odnosząc ją bezpośrednio do kw estii specyfiki poznania filozoficznego. Otóż przypomnieć na wstępie trzeba przede w szystkim praw dę praw ie

(7)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 47

banalną. Że m ianowicie dowolny system at naukow y zaw iera koniecznie w swej stru k tu rze dwa przynajm niej zbiory elem entów naukotw órczych: a) zespół elem entów wspólnych z elem entam i innych nauk, w ystępujących w e wszelkich naukach (lecz nie za­

pożyczonych, n a przykład narzędnie, z innych nauk); b) zespół elem entów charakterystycznych dla danej nauki, zasadniczo nie w ystępujących w innych naukach (chyba, że zaw ierają się tam one w sposób zapożyczony).

E lem enty zbioru pierwszego decydują o jedności nauk w ty m sensie, że podnoszą dowolną dziedzinę wiedzy do rangi nauko­

wości, o ile — rzecz jasna — w tej dziedzinie w ystępują (są przez nią spełnione). Są konieczne — bez każdego z nich nie m a nauki.

Tradycyjnie powiedziano by, że wchodzą w definicję nauki.

N atom iast elem enty zbioru drugiego stanow ią niezbędne czyn­

niki różniczkujące nauki, odróżniające jedne dyscypliny naukow e od innych.

A by więc dana dziedzina wiedzy była w ogóle nauką, m usi spełniać pew ne w aru n k i przyporządkow ane zbiorowi (a), aby zaś była tak ą a nie in n ą nauką, m usi realizować postulaty charakte­

rystyczne dla zbioru (b). Nie pow inny przy ty m pow staw ać jakieś zastrzeżenia czy naw et poważniejsze kontrow ersje z powodu jed­

noczesnego w ysuw ania zasady jedności nauki (oczywiście nie w sensie pozytywistycznym ) i akceptowania zasad specyfikacyj- nych, zw racających uw agę na osobliwości poznawcze różnych dziedzin wiedzy. N ależy tylko po prostu ta k pojąć obie spraw y, by nie doszło do niepożądanych niezgodności interpretacyjnych.

Inna spraw a, że m ogą zaistnieć poważniejsze trudności w roz­

strzygnięciach praktycznych, w dokładnym w yliczeniu i rozgra­

niczeniu elem entów stru k tu raln y ch w spólnych i elem entów spe­

cyficznych (specjalnych, odmiennych, osobliwych, szczególnych, charakterystycznych).

Uwagi powyższe dotyczą proporcjonalnie rów nież stru k tu r poznawczych filozofii. Istotny bowiem także i na tym terenie jest postulat spełniialności podstawowych wym ogów metodolo­

gicznych nauki, a w ięc tych w arunków koniecznych, dzięki któ­

rym filozoficzna dziedzina poznawcza mieści się w ram ach odpo­

w iednio pom yślanej ■racjonalnej koncepcji nauki, a bez których filozofia nie byłaby w szerokim tego słowa sensie nauką. Nie­

(8)

4 8 S T A N I S Ł A W M A J D A Ń S K I

m niej w ażna jest również strona specyficzna — „jakościowa” — poznania filozoficznego, polegająca n a uhonorow aniu takich lub innych różnic pom iędzy poznaniem nauk szczegółowych i pozna­

niem filozofii.

I wreszcie rzecz najważniejsza. Oba aspekty stru k tu raln e filozofii — ogólnonaukowy i specyficzny — nie pow inny sobie

„wchodzić w drogę”, chociaż z pew nością proporcjonalnie m o­

dyfikują się wzajem nie. Nie może zaistnieć tak i przypadek, by w spom niane własności specyficzne poznania filozoficznego — przejaw iające się w specjalnych m etodach filozofii, zdeterm ino­

w anych przez przedm iot i zadania te j nauki — zdolne były w jakiś sposób zdominować lub przekreślić podstawowe zasady ogólno- m etodologiczne wszelkiej nauki. W żadnym też razie odpowied­

nio pojęte właściwości konstytutyw ne wszelkich s tru k tu r nauko- tw órczych nie są w stanie zanegować na terenie filozofii takich czy innych elem entów spęcyfikujących.

K rótko mówiąc, specyficzne poznanie filozoficzne nie może się w yłam yw ać spod ogólnonaukowych rygorów metodologicznych, decydujących w sposób konieczny o jedności stru k tu raln ej nauk, w ty m także nauk szczegółowych i filozofii. W szelkie wobec tego akcentow anie specyfiki poznania filozoficznego nie może iść za daleko, nie może być przesadne. Nie powinno się tu ta j przekraczać naturalnych, ogólnonaukowych, ograniczeń. W prze­

ciw nym razie, usiłując bronić wartości poznania filozoficznego (jako poznania naukowego), źle się służy tej skądinąd słusznej spraw ie.

S praw a specyfiki poznania filozoficznego dotyka też — po­

przez zagadnienie jedności nauki i kw estię jednoznaczności jej sform ułow ań — problem u kom unikatyw ności (przekazywalności), a także kontroli (sprawdizalności) rezultatów poznania w filozofii.

W edle innej term inologii mówi się tu ta j o intersubiektyw nej prze­

kazywalności i intersubiektyw nej kontrolowalności. Obie w ła­

sności można zresztą połączyć i traktow ać o uogólnionej prag­

m atycznej kom unikatyw ności (lub funkcji kom unikacyjnej), po­

siadającej jednakowoż pew ne podstawy sem antyczne i przejaw y syntaktyczne (intersubiektyw na sensowność w aspekcie przedm io­

tow ym lub wyrażeniowym).

Intencjonalny m om ent kom unikacyjny jest zaw arty niew ąt­

(9)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 49

pliw ie nie ty lk o w poznaniu naukowym, lecz w ogóle w e wszel­

kim racjonalnym poznaniu, którego celem jest rzetelne informo­

w anie kogoś o czymś. Można w praw dzie w ysunąć pewne zarzuty dotyczące zgodności takow ej kom unikatyw ności ze spraw ą spe­

cyfiki poznania poszczególnych, n au k (w ty m także filozofii), lecz w ydaje się, że i tym razem p retensje takie byłyby nieuzasad­

nione. Niesłuszne byłoby tu w szczególności dopatryw anie się pomieszania porządków (płaszczyzn, aspektów), faktycznie istnie­

jących w różnych naukach i związanych z odpowiednimi zróż­

nicowaniam i funkcji kom unikacyjnej.

Tego ty p u argum entacja — w ogóle stanowczo w scholastyce skądinąd nadużyw ana — nie tra fia w sedno także i w tym m iej­

scu. N ikt wszakże nie odrzuca całkowicie doniosłości wzmianko­

w anych różnic stru k tu raln y c h czy kom unikatyw nych. Chodzi tylko o ich należyte ustaw ienie — w aspekcie zasadniczych postu­

latów metodologicznych (lub też ogólnych analiz semiatycznych), zmodyfikowanych przez niesprzeczną z nim i specyfikę stru k tu r poznawczych samej filozofii.

N auki bowiem posiadają z pew nością pew ien zbiór własności sem iatycznych — w ty m także pragm atycznych — k onstytuują­

cych zarów no ich n atu rę „ogólną”, jak i ich naturę „szczególną”.

P ow inny w śród nich znaleźć się rów nież i takie, które gw aran­

tu ją — zgodnie z zaleceniam i odpowiedniej metodologii — jedno­

znaczną przekazywalność i kontrolow alność pragm atyczną danych treści poznawczych. Specyfika poznania filozoficznego nie możej w żadnym przypadku uspraw iedliw iać ew entualnej niekom uni-/

katyw ności rezultatów poznania filozofii.

K om unikatyw ność nau k stanow i o pew nej jedności, która w yraża się w form ie pragm atycznej kom unikacji pom iędzy róż­

nymi naukam i, nie posiadającej częstokroć proporcjonalnych od- powiedruków syntaktyoznych (różnice językowe) i bezpośrednich pcljdstaw®semantycznych (z racji przedm iotowego zróżnicowania nauk). J e ż sam a jednak możność przejścia w um yśle naukowca z dziedziny do dziedziny je st m om entem pragm atycznie istotnym , bez którego w ogóle poznanie n ie może być chyba w pełni n au ­ kowe, jeśli wziąć pod uw agę jego całościowy i powszechny cha­

rakter. Inaczej nie byłoby w łaściw ie możliwe w szelkie sensowne i całościowe poznanie b y tu — ew entualność niezgodna z faktycz-

4 — Roczniki Filozoficzne. T. X. z. 1

(10)

5 0 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

nie stosowaną procedurą badawczą i am bitnym i zam ierzeniam i poznawczymi filozofii4.

Tradycyjnie podaw anym przejaw em specyfiki poznania filo­

zoficznego m a być spełnianie przez filozofię ta k zw anej funkcji m ądrościowej. Mówi się, że filozofia (głównie m etafizyka) jest nauką a ponadto m ądrością (teoretyczną — jak chcą niektórzy).

Funkcję mądrościową filozofii m ożna rozumieć przynajm niej dwojako: jako nie zakładającą nauki a tylko oo najw yżej jakiś inny rodzaj wiedzy, albo też jako zakładającą czy obejm ującą w sobie naukę. Sama m ądrość nie wchodzi w pojęcie nauki naw et w ty m drugim przypadku, choć może być ż n ią — w po­

znaniu filozoficznym — organicznie niejako zrośnięta. J e st to zresztą funkcja — ściślej zaś dyspozycja lub sprawność — dobrze znana z tradycji. A tam , jak wiadomo, wiedza (nauka) i m ądrość rozum iane były na ogół jako odrębne sprawności in telek tu teo­

retycznego.

Tak czy inaczej, można — zgodnie chyba także ze współcze­

snym i tendencjam i w tej m aterii (rozwijającymi jednak raczej praktyczne dążenia tradycji) — zaryzykować tw ierdzenie, że skład­

nik mądrościowy nie stanowi właściw ie istotnego elem entu stru k ­ turalnego filozofii jako nauki, chociaż filozofia pełni tę funkcję

w pewien w ażny sposób, jakby w tórny.

Należycie pojęta m ądrość nie bierze, jak się zdaje, pozytyw ­ nego lub negatyw nego udziału w sporze n a tem at spełnialności w filozofii ogólnonaukowych wymogów metodologicznych. J e st niejako od tej spraw y niezależna. Inna spraw a, że filozofia jest istotnie najbardziej podatna (lecz nie tylko ona) ze względów m erytorycznych — wyznaczonych przez rodzaj jej specyfiki — do pozanaukowych zastosowań mądrościowyoh (w ty m także światopoglądowych).

Niezależnie więc od wszelkich powikłań związanych z fu nkcją mądrościową należy tu podkreślić, że spełnianie nowych funkcji specjalnych lub nabyw anie dodatkow ych kw alifikacji przez daną dyscyplinę poznawczą (w danym przypadku przez filozofię) — obok funkcji czy kw alifikacji ściśle naukow ych — nie tylko nie

4 K om unikatyw ność poznania filozoficznego łączy się ściśle z k w e stią p recyzji w ypow iedzi filozoficznych (spraw ę tę poruszy się nieco dalej).

(11)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 51

zw alnia tej dyscypliny od „obowiązków” naukowości, lecz prze­

ciwnie: zastane trudności jeszcze bardziej kom plikuje.

Naszkicowane wyżej uwagi na tem at aspektów mądrościo- w ych specyfiki filozofii w arto dopełnić krótkim zestawieniem.

Otóż w ydaje się, iż pom ijając naw et niektóre zawiłe i szczegó­

łowe spraw y m erytoryczne, m ożna przyjąć, że: a) funkcja m ądro- ściowa filozofii jest zasadniczo pozanaukowa, zwłaszcza przy bardziej praktycznym jej pojmowaniu, b) m ądrość jest swoiście sprzężona ze specyfiką poznania filozoficznego, szczególnie od strony m erytorycznej; jest jakby refleksem specyfiki filozofii, c) na tle odpowiednio rozum ianych tez a) i b) daje się uzgodnić funkcję m ądrościową filozofii ze spełniałnością przez tę dyscy­

plinę podstawowych postulatów ogólnej teorii nauki 5.

Osobną grupę dziwnych nieraz w yjaśnień m etateoretycznych, z jakim i m ożna się spotkać w rozważaniach metafizyków, sta­

nowią deklaracje na te m a t roli uściślania w filozofii, dążenia do względnej jednoznaczności sform ułowań (przynajm niej w m i­

nim alnym zakresie sem iotycznym — w form ie dbania o ostrość i wyrazistość pojęć).

Pow iada się m ianowicie niekiedy, że owszem, ścisłość jest dobra sam a w sobie i pożyteczna w niektórych naukach, zwłasz­

cza w obrębie tych, które zajm ują się przedm iotam i apriorycznie skonstruowanym i. Nie może być jednak podobno ścisłości — czy też jakiegoś sensownego dążenia do precyzji — w niektórych innych dziedzinach poznania, na przykład na gruncie filozo­

ficznym.

Jeżeli to tw ierdzenie m a sugerować myśl, że nie osiąga się (lub nie osiągnie się) wszędzie tej samej (przy założeniu sitopnio- walności) lub takiej samej ścisłości jak w naukach form alnych, to słusznie; jest to chyba praw da banalna. Norm alnie bowiem wszyscy się zgadzają, że stopień uściślenia — i jego jakościowy charakter — jest proporcjonalnie zrelatyw izow any do zamierzo­

nego przedm iotu poznania.

W ydaje się jednak, że dążenia niektórych filozofów są w tym

5 N a te m a t fu n k c ji m ądrościow ej filozofii w iele ciekaw ych u w ag zn a­

leźć m ożna w p ra c y J. K a l i n o w s k i e g o , A rysto teleso w ska teoria spraw ności in te le k tu a ln y c h , c zy li o d w u pojęciach spraw ności, „Roczniki Filozoficzne”, 5 (1955—57), z. 4, s. 45—65.

(12)

52 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

zakresie bardziej m m im alistyczne (lub — jak kto woli — m ak­

sym alisty czne) . Nie należy w ogóle dążyć — w edług nich — do jakiejś możliwie najw iększej (czy też najlepszej) precyzji w prze­

kazyw aniu swych rezultatów badawczych, bo oddala to raczej niż przybliża od dogłębnego poznania przedm iotu teorii bytu, a także odgradza od właściwych intencji m etafizyków. Chw yta się bowiem wówczas nierzadko poznawczo po prostu nie te treści, 0 które w autentycznej m etafizyce chodzi. W ystarczy chociażby przypomnieć przykładow o „esenejalno-zafcresowe” ujęcie bytu, charakterystyczne podobno dla Dunsa Szkota, niezgodne zaś z duchem właściwej trad y cji arystotelesowskosbomistycznej.

Mało tego, pow iada się niekiedy, że ograniczyć trzeba tendencje do możliwie ścisłego w ypow iadania myśli, gdyż sama rzeczywi­

stość jaw i się podmiotowi poznającem u jako analogicznie nieści­

sła lub naw et wieloznaczna i — co gorsza — w sw ej bytow ej stru k tu rze posiadająca takow y charakter.

Zostawiając naw et na boku sprawę zagw arantow ania „po­

praw ności” takiej czy innej teorii bytu, trudno byłoby w danej chwili rozstrzygnąć, w jakim stopniu tego rodzaju wypowiedzi są w ynikiem przypadkow ych nieporozum ień lub niezrozum ienia podstawowych spraw logiki stosowanej czy właściw ie pojętego postępu nauk, o ile zaś mieszczą się w świadomie rozw ijanym — słusznym czy niesłusznym — program ie filozoficznym czy m e- tafilozoficznym. W każdym razie, niew ątpliw ie w arto w yraźnie podkreślić istotne niebezpieczeństwa podobnych argum entacji, które przy pew nych interpretacjach lub niejasnościach łatw o pro­

wadzą do jaiskrawyoh niezgodności z elem entarnym i zasadami racjonalnie pojętej nauki 6.

Otóż, nie ¡należy tu przede w szystkim mieszać ogólności poznania filozoficznego — jego „niedetaliczności” — z cechą nie­

ścisłości, chociaż poznanie ogólne byw a skądinąd nierzadko mało precyzyjne. Ogólnie biorąc, spraw y te nie m uszą iść w parze 1 mogą pozostawać względem siebie w różnych związkach za­

0 Filozoficzne i pozafilozoficzne poznanie naukow e w zw iązku z ra c jo ­ n a ln ą koncepcją n a u k i om aw ia A. S t ę p i e ń w a rty k u le P oznanie filo zo ­ fic zn e a poznanie w in n y c h n aukach, „Z nak” 11 (1959) 551—63. Zob.

rów nież tegoż a u to r a 1 Nieco o racjonalizm ie i racjonalnej koncepcji nauki,

„W ięź” 3 (1961), z. 9, s. 28—36.

(13)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 53

kresowych. Podobne zastrzeżenia budzi także znane pospolite przeciw staw ianie m ętnego i głębokiego poznania filozoficznego jasnem u lecz płytkiem u poznaniu n auk szczegółowych.

Co więcej, istnieją nadto poważne podstaw y do przypuszcze­

nia, że n aw et w przypadku Wyrażenia globalnej zgody na ewen­

tu a ln ą robotę uściślającą, nie da się w zasadzie w yrazić niejasno sform ułow anych m yśli filozoficznych (w sposób semiotycznie nieostry lub niew yraźny) w jasnej i przejrzystej postaci rów­

noważnej lub równoznacznej.

Obowiązuje bowiem zasada, że żadnej m yśli sform ułowanej m ętnie niepodobna przyrów nać adekw atnie do m yśli wyrażonej w form ie jasnej, precyzyjnej. Myśl m ętna jesit przecież niejako z n atu ry nieokreślona. Można ją ściślej zdeterm inować dopiero poprzez w yanalizow anie różnych możliwych interpretacji zna­

czeniowych, pozostających względem siebie w różnorakich re­

lacjach zakresow ych i tw orzących na ogół wieloznacznie nie­

spójną stru k tu rę całościową.

J a k w idać z powyższych rozważań, tru d n o bezwzględnie — bez dokładnego, jeżeli to możliwe, zwrócenia uwagi na szerszy kontekst spraw i ducha zagadnień — okazać, że niejasnem u punk­

tow i w yjścia w dziedzinie sform ułow ań filozoficznych należy przyporządkować ta k i a nie inny w arian t interpretacyjny. Zwią­

zany z ty m jest te n defekt, że byłaby to czasami interpretacja nieadekw atna w ty m sensie, że „uroniłoby się” — zaw arte prze­

cież w wieloznacznej stru k tu rze wyjściowej — pozostałe w arian ty interpretacyj ne.

Takow y stan rzeczy jest ze zrozum iałych względów groźny d la zachow ania cechy kom unikatyw ności filozofii — n aw et w przypadku, gdy w prost nie głosi się m etateoretycznie „ a n ty - uściśleniowego” program u, lecz m ętność w yrażeniow ą faktycznie się p ra k ty k u je 7. W ątpliw a je st bowiem wówczas efektyw na

„oddawalność” syntaktyczna właściw ych intencji m etafizyków a także ich pragm atyczna przekazywalność oraz kontrola. Sw iad-

7 D obrym p rzy k ład em je s t tu chociażby n ieu p raw n io n e stosow anie an alo g u a tr y b u c ji w k o n stru o w a n iu pojęć m etafizycznych. W spółczesne ujęcia an alo g ii w m etafizyce zm ierzają w k ie ru n k u opracow ania analogii pro p o rcjo n aln o ści w łaściw ej, tzw . tra n sc e n d e n ta ln e j m etafizycznej. Szerzej n a te te m a ty tr a k tu je K rąp iec w sw ej T eorii analogii b ytu .

(14)

54 S T A N I S Ł A W M A J D A Ń S K I

czy o tym chyba fakt, że rzadko kiedy m etafizyk zgadza się n a proponowane uściślenia. Nie o „tak ą” wszak — rzecz oczy­

w ista — treść m yślową m u chodzi.

Osobny problem , którego jednak nie zamierza się tu ta j szcze­

gółowo rozważać, stanow i pytanie: czy — i w jakim ew entualnie stopniu — środki językowe, jakie współcześnie może zapropono­

wać m etafizyce logika form alna oraz bazująca na niej sem iotyka lub m etodologia nauk, rzeczywiście filozoficznej dziedzinie po­

znawczej odpowiadają. Czy m ożna tym i narzędziam i skutecznie na tym terenie operować i efektyw nie osiągać m etafizyczne cele poznawcze?

Dotychczasowe badania metateoreityczne pozw alają na zasyg­

nalizowanie następujących aspektów tej sprawy.

a) W artość aplikacyjna różnych fragm entów logiki jest chyba niej ednakowa.

b) Podobnie różnoraka jest zapewne podatność n a logiczne precyzacje poszczególnych p a rtii filozofii.

c) Jak n a razie wiadomo, (negatywnie) niektóre form y zasto­

sowania logiki współczesnej do m etafizyki są niemożliwe do zrealizow ania8.

d) Pozytywne z kolei deklarowanie intensjonalnego charak­

te ru „nowej logiki” — lub jej charakteru przedmiotowego — jest n a raizie dość ogólnikowe i niewiele wyjaśnia, pozostaw iając w ła­

ściwie nadal w mocy postawione pytanie 9.

Pew ną wartość w dziedzinie w yjaśnienia potrzeby zbadania aspektów logicznych poznania metafizycznego przedstaw ia prosta analogia z 'zakresu ogólnie znanych dziejów metodologii nauk m atem atycznych. Powszechnie wiadomo, że nauki m atem atyczne przeżywały w drugiej połowie uibiegłego stulecia pow ażny kryzys

8 P o ru sza tę sp raw ę K am iński w au to referacie z odczytu O logicznych zw ią zka ch zachodzących m ię d zy teza m i m e ta fizy k i ogólnej, „S praw ozdania z czynności i posiedzeń naukow ych Tow. N auk. K UL1’, n r 10, s. 180—4.

9 Mówi się w praw dzie o „m yśleniu koniecznościow ym i sta n a m i rzeczy”

(Specyficzność poznania m etafizycznego, s. 627) oraz o m etodzie „in tu icji in telek tu aln ej w zdobyw aniu i uzasadnianiu niektórych tw ierd zeń ” (tam że s. 637), lecz są to in teresu jące dostrzeżenia ogólne, dom agające się z kolei dopracow ania szczegółów (a być może całego w spółczesnego system u do­

statecznie szeroko i zarazem specyficznie rozum ianej logiki dostosow anej do potrzeb teo rii bytu!).

(15)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IO W 5 5

metateoretyczmy. W ystarczy wspomnieć zagadnienia antynom ialne a także inne trudności semiotyczne, zw iązane z niedostosowaniem ówczesnych narzędzi badawczych do pokaźnego rozwoju m eryto­

rycznego ty ch nauk. W iele działów m atem atyki znalazło się po p rostu jakby u kresu swego zasadniczo przedm etateoretycznego stadium rozwojowego, którego dalsze trw anie groziło zahamo­

w aniem postępu m erytorycznego nauki. Osiągnięcia bowiem fak­

tyczne p rzerastały w sposób w yraźny — w aspektach intuicyjnie słusznych, jak i w ątpliw ych — posiadany re p ertu ar kanonów me­

todologicznych logiki klasycznej w raz z jej intuicyjno-natural- nym i uzupełnieniam i i w yłam ującym i się spod tradycyjnie prze­

kazyw anych schem atów zalążkam i logiki współczesnej.

W te j sytuacji m ożna było dysponować przynajm niej trzem a w yidealizow anym i możliwościami w yjścia z kłopotliwego m e- tateoretyoznie położenia: albo ograniczyć się do akceptacji treści m atem atycznych m ożliw ych do przyjęcia w św ietle „oficjalnej”

logiki tradycyjnej (1), albo zdać się całkowicie na „twórczą rolę in tu ic ji” (2), albo też usiłować dobudować narzędzia zdolne do ‘zalegalizowania form alnego m erytorycznie słusznych osiągnięć, oczyszczenia zasobu dotychczasowej wiedzy m atem atycznej z sze­

regu niekonsekw encji i utw orzenia tym sam ym odpowiednich w arunków dla dalszego rozw oju tej nauki (3).

K ultyw ow anie, dw u początkowych ew entualności badawczych byłoby naukow o bezsensowne. Stąd też tylko trzecia z w yróż­

nionych tu taj m ożliwości była z pożytkiem realizowana faktycz­

nie. W arto w zw iązku z ty m przypom nieć b u jn y rozwój logiki upraw ianej przez m atem atyków i jednocześnie dalszy postęp w n aukach m atem aty czn y ch 10. Logika m atem atyczna stała się, jak wiadom o, z czasem n ie tylko nauką budow aną przez m ate­

m atyków i dla m atem atyków , lecz rozszerzyła o w iele dalej zasięg sw ego oddziaływania (chociażby w sensie wzorczym i głów­

nie poprzez sem iotykę lu b metodologię nauk), roszcząc sobie w niektórych przynajm niej przypadkach — m iędzy innym i także

10 J e ś li nie b ra ć pod uw agą n a tu ra ln y c h niejak o ograniczeń m etody de­

d u k c y jn e j, dostrzeżonych w w y n ik u b a d a ń GSfedla lu b zw iązanych z za­

strzeżen iam i w dziedzinie kon stru o w aln o ści pojęć m atem atycznych, w y­

su w an y m i n ieraz przez k o n stru k ty w istó w czy intuicjonistów .

(16)

56 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

niekiedy n a terenie filozofii — pretensje zastosowawcze, przecho­

dzące z pew nością jej naturalne ograniczenia a p lik a c y jn e n . Współczesna sytuacja w dziedzinie teorii bytu i jej m etateorii je st chyba w jakim ś sensie podobna, lecz jednocześnie niepo­

m iernie trudniejsza ze względów m erytorycznych. Daje się m ia­

nowicie zaobserwować z jednej strony olbrzym ie nagrom adzenie niełatw ej problem atyki m ery to ry c zn ej12 oraz pow staw anie no­

w ych problemów, z drugiej zaś strony m ożna dostrzec pew ną nieudolność posiadanych narzędzi logicznych przy próbach spraw ­ nego opracowania metanaukowego tej problem atyki.

W św ietle zaproponowanej analogii historycznej m ożna szki­

cowo wyróżnić przynajm niej trzy współczesne sposoby upraw ia­

n ia filozofii. B yłyby to jednocześnie trzy kierunki w ybrnięcia z w ielokrotnie w spom nianych komplikacji metodologicznych fi­

lozofii 13.

Pierw szy sposób w eryfikow ałby się zasadniczo w postaci licz­

nych szkolnych podręczników scholastycznych (a w ięc w za ło ­ żeniu właściw ych nosicieli przew ażnie trafnych ujęć filozoficz­

nych), ograniczających się częstokroć do bezkrytycznego nieraz pow tarzania tradycyjnych sformułowań szkolnych (w ty m nie­

rzadko nieautentycznych form ułek późniejszych autorów). P ró­

buje się tu wtłoczyć całą złożoność zagadnień filozoficznych w ra m y starej sylogistyki i teorii wnioskowania bezpośredniego, wzbogaconej nieśm iałym i i zarazem przeważnie bardzo niejasny­

m i — współcześnie niekom unikatyw nym i — wzm iankam i n a te­

11 Chodzi głów nie o nieporozum ienia zw iązane z dążeniam i do z a k sjo - m atyzow ania filozofii.

12 Ł atw iejsze n iejak o p a rtie daw niejszej filozofii u k ształto w ały się, w rezu ltacie historycznego ro zw o ju w iedzy, w o drębne dyscypliny szczegó­

łowe. Oczywiście, zm ieniło się w zw iązku z ty m pojęcie filozofii, w szak

„w ycedziły się” ja k b y je j zagadnienia istotne. P odobną ew olucję przeszły zresztą tak że inne dziedziny ludzkiej tw órczości. N a p rzy k ład w obrębie sztu k i zm ieniło się pojęcie m a la rstw a — ściślej: tego, co nazyw ano m a la r­

stw em . F u n k c je bliżej zw iązane z odw zorow aniem rzeczyw istości, realizo ­ w ane przez m alarstw o tra d y c y jn e , u k onstytuow ały przecie (w zw iązku z rozw ojem techniki) now e asp ek ty estetyczne i w eszły w pojęcie o d ręb ­ nych gałęzi sztu k i: fo to g rafik i, film u, telew izji. P ozostała „ m a la rs k a re s z ta ” ew o lu u je k u form om chyba nie n ajłatw iejszym , o czym św iadczy dość sw oisty b a ła g a n (lub — ja k k to chce — rozm aitość stanow isk) w te j dziedzinie, zarów no w p ra k ty c e ja k i w teorii.

13 D la uniknięcia zbędnych nieporozum ień nie p rzy p isu je się sp ecjal­

nych ety k ietek nazw ow ych referow anym tu ta j koncepcjom .

(17)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L I Ó W 5T

m a t odrębności poznania filozoficznego, na przykład roli intuicji lub analogii w przyjm ow aniu tez filozoficznych.

D rugi sposób upraw iania jakiejś filozofii (filozofia ta m a w bardzo analogicznym sensie jakąś treść w spólną z filozofią w pierw szym lu b trzecim rozumieniu), a zarazem m etoda unik­

nięcia sygnalizow anych trudności, polega na przesunięciu dzie­

dziny filozofii z terenów naukow ych n a g ru n t doznań n ie tylko intelektuałno-poznaw czych. Zbliżając wiedzę filozoficzną do pew­

nego naukow o nieskrępow anego fantazjow ania, poezji lub jakichś w arstw em ocjonalnych psychiki ludzkiej pragnie się w te j w ła­

śnie form ie zrealizować postulat twórczej działalności lu d z k ie j.—

zaspokajającej ogólnoludzkie potrzeby i d ą ż e n ia u .

Sposób trzeci upraw iania filozofii i szukania jednocześnie odpowiedniego w yjścia m etateoretycznego z zastanych trudności krystalizuje się dopiero w w ysiłkach opracow ania elem entów m etateorii filozoficznej, uwzględniającej obok rozw ażań treścio­

w ych — przew ażnie teoriopozn awczych — spraw y dotyczące stru k ­ tu ry form alnej teorii filozoficznej 15. Niepom yślny sta n m etateo- retyczny filozofii wzibudza tu wzmożone obaw y z powodu rosną­

cej wciąż dysproporcji pom iędzy dobrym rozpracowaniem m e- taiteoretycznym niektórych n au k a strzępam i rzetelnych badań tego ty p u w zakresie filozofii. A przecież rezu ltaty poznawcze tej ostatniej w inny być względnie dobrze podatne n a w szelkie syste­

m atyczne dociekania m etanaukow e, jako że zw ykle przyjm uje się z zasady ich charakter m erytorycznie powszechny, konieczny i niezm ienny.

Wychodzi się w ty ch próbach z założenia, że w badaniach filozoficznych należy uwzględniać zawsze czynnik osiągalne]

poprawności form alnej (abstrahujem y tu ta j od w alorów zastoso- wawczych tradycyjnych lub współczesnych narzędzi logicznych), zw iązany z poważnym i nieraz korekturam i dotychczas stoso­

w anej ap a ratu ry poznawczej teorii bytu. P ostulat te n nie jest, rzecz jasna, realizow alny w ram ach pierwszego sposobu upraw ia­

nia filozofii. Jednocześnie w ystępuje się — w ty m trzecim kie­

14 Czy w ty m ty p ie filozofow ania d a je się zm ieścić sposób u p ra w ia n ia m etafizyki, proponow any np. przez A. G rzegorczyka?

16 Sposób te n je s t „ek sp ery m en to w an y ” n a te re n ie lubelskiego środo­

w isk a filozoficznego, na ra z ie w zakresie ogólnej teo rii bytu.

(18)

58 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

ru n k u badawczym — przeciwko drugiem u z wym ienianych spo­

sobowi filozofowania, jako całkowicie irracjonalnem u, nie speł­

niającem u ty m sam ym elem entarnych wymogów racjonalnie pojętej nauki.

W ydaje się, że w świetle powyższych wyjaśnień, ew entualne w ysuw anie tezy o programowo nieścisłym wypow iadaniu m yśli filozoficznych nie zasługuje w ogóle na poważne traktow anie.

Nie trzeba tu naw et pokazywać absurdalnych konsekwencji w przypadku przyjęcia takowej zasady, szczególnie w zakresie postulatu komunikatywności. Poglądy zaś akceptujące bytow y charakter nieścisłości są już same w sobie jaw nie bezsensowne.

Trudno poza tym ograniczyć się w filozofii do posługiwania się nie uściślonym porządnie językiem potocznym, m ając przy tym nadzieję, że za pomocą tego bogatego treściowo języka uchwyci się — z poszanowaniem wszelkich wymogów m etateore- tycznych nauki — określone poznawczo sytuacje bytowe. P rzy intensyw nym posłużeniu się pew ną intuicją i analogią — pom ija się tu spraw ę n a tu ry i prawom ocności ty ch sposobów poznania — możliwe jest w praw dzie jakieś poznanie danego aspektu byto­

w ego i w sposób względnie dla siebie zrozum iały zanotow anie rezultatu tego poznania, lecz jednocześnie jednoznaczne zakom u­

nikow anie tegoż w yniku innem u podmiotowi poznającem u — w drodze norm alnie stosowanych w naukach m etod — jest chyba

praktycznie powszechnie praw ie nieo siąg aln e16.

*

P rzejdźm y z kolei do drugiego zbioru w yróżnionych na po­

czątk u zagadnień, do rozw ażenia — n a kanw ie wypowiedzi K rąpca — spraw y n a tu ry transcendentaliów w aspekcie stru k ­ tu ry pryncypiów (czyli tzw. pierw szych zasad) ogólnej teorii b y tu .

Przedstaw ione niżej fragm enty przem yśleń tej sp raw y dadzą .się zgrupować wokół następujących zespołów problem ow ych:

16 Chociaż w pew nych p rzy p ad k ach kom binacje o p eracji m etafo ry cz­

n y c h lub analogicznych m ogą doprow adzić do określonego jednoznacznie re z u lta tu . K o rz y sta ją z tego np. fenom enologow ie lu b egzystencjaliści.

P or. A. S t ę p i e ń , Poznanie filo zo ficzn e i poznanie w in n y c h naukach, s . 555.

(19)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IÓ W 5 9

1) lokalizacja w stępna problem atyki. 2) problem atyka tran s cen- dentaliów i pryncypiów n a tle stru k tu ry pojęć i sądów. 3) spraw a doniosłości egzystencjalnej s tru k tu r poznawczych filozofii. 4) ana­

lizy porównawcze z zakresu (2) oraz (3). 5) kw estia powiązań genetyczno-konstrukcyjnyeh transcendentaliów i pryncypiów . 6) uw agi końcowe, problem y otw arte.

O charakterze semiotyczno-metodologicznym (nie zaś teario- paznaiwczym, psychologicznym czy ontologicznym) związku stru k ­ turalnego transcendentaliów i pryncypiów ogólnej teorii bytu

niew iele dotychczas powiedziano. Poruszenie te j spraw y przez K rąpca jest raczej zjaw iskiem w yjątkow ym . Marginesowe uwagi

K rąpca mieszczą w sobie fragm enty koncepcji niew ątpliw ie rów­

nież logicznie interesujących, k tó re jednak należy wyłuskać z kontekstu problem atyki pozalogicznej: głównie psychologicznej i teoriopoznaw czej17. Niedopracowanie zaś omawianego zagad­

nienia jest o tyle usprawiedliw ione, że jest ono bardzo niejasne niejako z natury, a ponadto dotyka nierozw ikłanych do końca problem ów ogólniejszych, jak ogólna teoria stru k tu r intelektual- no-poznawczych i związków m iędzy nim i (w szczególności teoria

„pojęciow ania” i „sądzenia”), a także w ażna dla m etafizyki spraw a doniosłości egzystencjalnej stru k tu r intelektualno-poz- nawczych.

Dla podkreślenia aktualności rozważanej tu problem atyki, w arto zaakoentować jej związek z niektórym i współczesnymi tendencjam i zapoczątkow anych u nas m etateoretycznych badań z zakresu filozofii. Otóż, widoczna jest przede w szystkim zmiana oceny w artości różnych rodzajów filozoficznych czynności nauko- twórczych. Zm ierza się m ianowicie m iędzy innym i w kierunku, zm inim alizow ania znaczenia niektórych dyskursyw nych operacji intelektualnych z jednoczesnym podkreśleniem roli pew nych nie- dyskursyw nych aktów poznawczych a także dyskursyw nych ope­

ra c ji analitycznych (wzmożona rola intuicji intelektualnej i an a­

lizy) 18.

W w yniku dostrzeżenia sygnalizowanych pom niejszeń dy-

17 Chodzi o fra g m e n ty tek stó w z a rty k u łu T ranscendentalia i u n iw er- salia, za w a rte na n astęp u jący ch stro n a c h : 20, 21, 26, 27, 28, 29, 36.

18 D obrze to w idać n a i p odstaw ie a rty k u łu K a m i ń s k i e g o O lo­

g ic zn y c h zw iązkach...

(20)

60 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

skursyw nych stru k tu r maiukotwórczych w teorii m etafizycznej, naturalnym niejako biegiem rzeczy m yśl m etateorełyka k ie ru je się w sposób wzmożony k u splotowi zagadnień, które naw iązują m. in. jakoś do tego, oo "w tradycyjnej scholastyce nazyw ano pierw szą i drugą operacją intelektualną. Chodzi tu po prostu 0 dwa początkowe składniki tradycyjnego trójschem atu poznania intelektualnego: „pojęciowanie—sądzenie—rozumowanie”, k tó re 1 obecnie przyjm uje się w zmodyfikowanej nieco formie, gdy mówi się o aparaturze pojęciowej i tezach teorii n a u k o w e jł9.

Zagadnienie , ,transcendentalialno-pryncypialne” znajduje się- w łaśnie — jeśli je zlokalizować n a sposób tradycyjny — w te j

„pojęciowonsądowej” dziedzinie, ściślej zaś na przecięciu dw u pierw szych elementów klasycznego trójpodziału poznania in te­

lektualnego 20.

Można zaryzykować przypuszczenie, • że problemowy ch a rak ter rozważanego zw iązku i wyznaczających go struktur, a zw łaszcza tramscendenitałiów, przetrw ał jeszcze sprzed okresu, gdy w spom ­ n iany trójschem at nie by ł zbyt usztyw niony i upraszczający (czyżby w skazyw ały n a to pew ne sugestie klasyków?). P o jego natom iast ukonstytuow aniu się w ram ach filozofii szkolnej, n ie um iano sobie z niektórym i strukturam i myślowymi poradzić, nie potrafiono niektórych z nich (transcendentaliów?) jedno­

znacznie doń zaszeregować. A być może w ogóle te stru k tu ry w yłam ują się spod takowego uschem atyzow ania?

Te i tym podobne refleksje „hipotetyczno-problemowe” pow ­ stają przy pobieżnym naw et zetknięciu się z zagadnieniem. Je d n o jest jednak tu taj — w punkcie wyjściowym rozważań — za­

sadnicze i doniosłe: podkreślenie wzajem nego związku dw u po­

czątkowych elem entów roboczego' trójschem atu szkolnego, oo w yraża się w dążności szukania powiązań transcendentalialno- pryncypialnych.

Tendencja ta — niezależnie od swej konkretnej form y re ali­

zacyjnej — jest z pewnością interesująca i twórcza. P om ijając

10 C ała logika tra d y c y jn a zarów no m aior ja k i m inor — tr a k to w a ła zw ykle o ow ych tres m en tis operationes.

20 J a k łatw o dostrzec, w obecnych rozw ażaniach posługujem y się szeregiem now otw orów językow ych, k tó re d la uniknięcia nieporozum ień z a o p a tru je się n iejed n o k ro tn ie w cudzysłowy.

(21)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L I O W 61

dom niem ane aspekty historyczne, m ożna powiedzieć, że jest ona zgodna ze współczesnym traktow aniem różnych stru k tu r inte- lektualno-poznawczych, idącym w yraźnie w k ierunku ustalenia kom unikacji (powiązania) pomiędzy w yspecyfikow anym i anali­

tycznie utw oram i poznawczymi lub ich elem entam i stru k tu ral­

nym i. Znane są dziś na przykład w zajem ne powiązania ap a­

ra tu ry pojęciowej nauk z tezam i naukow ym i, które z kolei są roz­

p atryw ane nie atomicznie, w izolacji, lecz ze względu na uw i­

k łanie w całokształt system u (teorii) naukowego.

W oparciu o ogólną teorię pojęciowania i sądzenia — nie określając jednakowoż na razie szczegółowo stru k tu ry tych dw u czynności — można z grubsza wyróżnić apriorycznie cztery ro ­ dzaje najprostszych powiązań strukturalnych transcendentaliów i pryncypiów ogólnej teorii b ytu:

I transcendentalna — pojęciami, pryncypia — pojęciami II transcendentalia — pojęciami, pryncypia — sądami III transcendentalna — sądami, pryncypia — pojęciami IV transcendentalna — sądami, pryncypia — sądami

W yróżnione w arianty są w sobie niesprzeczme i dobrze um iej­

scowione w ogólnej teo rii pojęciowo-sądowej stru k tu ry czynności intelektualnych lub ich rezultatów . Suponuje się w związku z tym szereg założeń a m iędzy innym i: a) niemożliwość s tru k tu r intencjonalnych będących zarazem pojęciam i i sądami (roz- łączność), b) odrzucenie istnienia jakichś stru k tu r konstrukcyjnie pośrednich, c) niesensowność całkowicie odm iennych niż pojęcia i sądy stru k tu r intelektualno-poznaw czyeh (adekwatność).

Jeżeli zatem coś — w danym przypadku transcendentalia w zględnie pryncypia — stanow i w ogóle jakąś stru k tu rę nauko- twórczą, to konstytuuje albo stru k tu rę pojęciową, albo stru k tu rę są d o w ą 21. Jeżeli więc to ooś jest pojęciem, to nie jest sądem i odwrotnie. Interesujące są niektóre szczegóły tej sprawy, które posiadają, jak to częściowo zobaczymy, dość dyskusyjny cha­

rakter.

N ietrudno zauważyć, że w ym ienione — w aspekcie pojęciowo- sądowym — cztery ew entualności struktu raln y ch powiązań tran s-

21 Co zaś się tyczy rozum ow ań, to p a n u je n a ogół p rzekonanie, że stan o w ią one procesy typow o „robocze” i stru k tu ra ln ie niesam odzielne.

(22)

6 2 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

cendentaliów i pryncypiów posiadają różny w alor zastosowawczy.

Niewiele wszakże uwagi poświęcać trzeba przypadkom I i III.

Bliższe bowiem traktow anie o w ersji I — o transcendentaliach i pryncypiach jako pojęciach — jest o ty le niecelowe, że ani współcześnie, ani tradycyjnie w ten sposób spraw y na ogół się nie rozstrzyga. Podobnie nierealizow any byw a w arian t III —

„sądowości” tranocendentaliów i „pojęciowości” pryncypiów.

Natom iast w ydaje się, że w tradycji soholastyoznej akcepto­

wano lub dążono do zaakceptow ania poglądu zbliżonego do moż­

liwości II, którą dla w ygody m ożna nazwać „szkolną”. Przyjm o­

wano mianowicie zazwyczaj pojęciowy charakter traniscendenta- liów i sądowy charakter pryncypiów ogólnej teorii bytu, choć jaw iły się przy tej okazji wątpliwości oo do szczegółów takiej kw alifikacji strukturalnej obu rozważanych tw orów myślowych.

N ajbardziej zaś interesująca — aczkolwiek chyba nie n a jtra f­

niejsza — jest zapewne odmiana IV, proponująca przyjęcie są­

dowej n atu ry stru k tu raln ej zarówno transceradentaliów jak i pryncypiów ogólnej teorii bytu. W ten w łaśnie m iędzy innym i sposób, m ożna w yinterpretow ać pew ną „rew izję” rozważanego problem u, dokonaną przez Krąpca.

W w yniku pobieżnych analiz elim inacyjnych dokonano więc redukcji czterech zaproponowanych na początku możliwości roz­

w iązań omawianego problem u — do dw u „realnych” ew entual­

ności: „szkolnej” (II) oraz „sądow ej” (IV). Wyznaczono w ten sposób tem atykę najbliższych rozważań. Chodzić w nich będzie najpierw o możliwie naoczne pokazanie stru k tu raln ej „podszew­

k i” ogólno-teoretycznej (struktura pojęć i sądów) obu w yspecyfi­

kowanych rozwiązań, o ich um iejscowienie w dziedzinie teorii stru k tu ry pojęć i sądów. Z kolei przejdzie się do zarysow ania jednej spraw y specjalnej — aspektu poznawainości istnienia za pomocą odpowiednich stru k tu r intelektualno-poznaw czych.

Można analizować semiotyoznie lub metodologicznie ta k stru k ­ tu rę pojęoiowania luib sądzenia, jak i stru k tu rę pojęcia lub sądu, a więc zarówno stru k tu rę czynności, jak i stru k tu rę jej rezul­

ta tu 22. Chodzi o opisanie ogólnej stru k tu ry ty ch utw orów po­

82 S tr u k tu ra je st przy ty m zazw yczaj le p ie j' w idoczna w rezu ltacie czynności, zw łaszcza gdy ta o statn ia je s t „etapow o” analizow alna.

(23)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L IÓ W 6 3

znawczych, o w yróżnienie ich podstawowych — istotnych lub nieistotnych — elem entów struktu raln y ch (funkcji, ról, własności).

Zauw ażm y od razu, że mówi się tu o stru k tu rac h pojęciowych lub sądowych, nie zaś o stru k tu rac h naizwowych czy zdaniowych.

Nie grozi to jednak w danym przypadku żadnym psychologiz- mem. O statecznie dopuszczalne byłoby rozważanie pairalelnych s tru k tu r nazwowych względnie zdaniowych, jeśli byłyby t o stru k tu ry syntaktycznie pełne. Byłoby tak, gdyby każdem u w y analizow anem u elem entow i strukturalnem u (lub co najm niej w yraźnie podanem u zespołowi kilku elementów) danego pojęcia lub sądu odpow iadał określony jednoznacznie znaczkowy elem ent stru k tu ry syntaktycznej.

Wiadomo, że każde poznanie intelektualne — zwłaszcza zaś realistyczne — stanow i w sw ej strukturze’ swoiste, czyli w łaśnie poznawcze, zetknięcie się podmiotu z przedm iotem. Powiada się po prostu, że poznanie w yraża się w stru k tu rze intencjonalnej

ze względu na określony przedmiot, jest skierow ane do przed­

m iotu. C harakterystyczne dla czynności poznawczej jest więc spe­

cyficzne połączenie dw u aspektów : podmiotowego i przedm ioto­

wego. N aturalnie, ich m echaniczne połączenie nie stanow iłoby jeszcze poznania. Chodzi tu ta j o zestawianie organiczne, w e wza­

jem nym integralnym uw ikłaniu, na podstawie odpowiednich re­

lacji konstytuujących poznawczą jedność funkcjonalną układu elem entów stru k tu raln y ch danego odrębnego utw oru poznaw­

czego.

Tak więc w yróżnić można dwojaki zestaw koniecznych ele­

m entów stru k tu raln y ch intelektualnych czynności poznawczych lub ich rezultatów : a) elem ent podmiotowy lub pragm atyczny, dla czynności intelektualnej jako intelektualnej istotny, stru k ­ tu raln ie organizujący, dom inujący, aktyw ny, b) zbiór elementów dla poznania jako czynności wsobnej intelektu jakoby nieistotny, nieakcydentalny natom iast poznawczo od strony odpoznawania sytuacji bytow ych; układ elem entów przedm iotow ych lub sem an­

tycznych a ponadto integrow anych, organizowanych, recep- tyw nych.

E lem ent (a) jest jeden dla określonego rodzaju stru k tu ry poznawczej (pojęciowej lub sądowej), jest poza ty m dalej nie-

(24)

64 S T A N IS Ł A W M A J D A Ń S K I

rozkładalny (nieanalizowalny) w sensie ścisłym. Zespół (b) — w innym aspekcie dla poznania istotny — stanow i zwykle pew ną mnogość kw alifikacji, decydujących o szczegółowym charakterze danego układu strukturalnego. Jest ukonstytuow any w drodze projekcji intelektu w rzeczywistość (w dany aspekt bytowy, sytuację bytow ą — stan rzeczy lub zdarzenie). Je st względem stru k tu ry bytowej receptyw ny i dlatego posiada w dużej m ierze stru k tu rę zorganizowaną także przedm iotow o23.

Istnieje przy tym problem , czy układ elem entów sem antycz­

nych jest w ogólności niezależny od rodzaju sitruktury poznaw­

czej (pojęcia, sądy i ich odmiany), czy też przynajm niej niektóre elem enty sem antyczne — głównie zaś m om ent egzystencjalny — przypisać należy tylko pew nym strukturom poznawczym, dla których są niejako zarezerwowane. Do spraw y te j powróci się zresztą niżej.

Analiza kontekstow a (którą tu dla prostaty pomijamy) dopro­

w adza do wyspecyfikowania przynajm niej następujących — przy­

datnych dla obecnych rozw ażań — elem entów strukturalnych interesujących nas stru k tu r intelektualno-poznaw czych: 1° mo­

m e n t treściowy, 2° m om ent zakresowy, 3° m om ent relacyjny, 4 ° m om ent egzystencjalny, 5° m om ent prag m aty czn y 24.

M omenty od (1) do (4) stanow ią elem enty przedm iotow ego aspektu intencji (abstrahujem y n a razie od tego, czy w szyst­

k ie byw ają zaw arte w każdej intencji). Są odpoznane z rzeczy­

w istości i odpowiadają im — intencjonalnie — określone stru k tu ­ ralnie, sytuacje bytowe. W związku z ty m tw orzą pew ną analizo- w a ln ą srbrukturę (różne kw alifikacje, zakresy, relacje i odpowied­

nie sposoby istnienia), konstytuującą sem antyczny aspekt całej stru k tu ry intencjonalnej. Można przy tym powiedzieć, że czyn­

nikiem organizującym „bytow o” stru k tu raln y aspekt przedm io­

to w y — a pośrednio także całą stru k tu rę intencjonalną — jest m om ent relacyjny, k tó ry decyduje o tym , że w szystkie elem enty przedm iotow e stru k tu ry tw orzą pew ien układ sem antyczny.

25 P rzep ro w ad zan e tu analizy prag m aty czn e p rzy p o m in ają w p ew ­ n y ch aspektach husserlow skie rozróżnienie m a te rii i jak o ści a k tu .

24 N ie uw zględnia się tu bezpośrednio m om entu praw dziw ościow ego czy też „adekw atnościow ego” sądów lu b pojęć, ja k zresztą rów nież w ielu innych — skądinąd logicznie bądź epistem ologicznie in te re su ją c y c h —

■własności ty ch utw orów m yślow ych.

(25)

N A T U R A L O G I C Z N A T R A N S C E N D E N T A L I Ó W 65

Zazwyczaj dokonuje się pew nych uproszczeń zespołu w yanar łizowainych elem entów sem antycznych stru k tu ry intencjonalnej.

M om ent m ianowicie (1) i (2) m ożna połączyć i uzyskać w ten sposób stru k tu ra ln y składnik treściow y w sensie szerszym lub po prostu składnik treściow o-zakresowy. Nierzadko dogodnie jest także połączyć te n dualny zestaw z m om entem egzystencjalnym s tru k tu ry i utw orzyć tym sam ym trójelem entow y kom pleks tre - ścicwo-zaikresowy egzystencjalnie w zięty (doniosły egzysten­

cjalnie).

M om ent zaś pragm atyczny je st elem entem stru k tu raln y m isto­

tnym i organizującym podmiotowo stru k tu rę. Rodzaj pragm a­

tycznego m om entu znaczeniowego różnicuje w sposób istotny tra ­ dycyjnie spotykane stru k tu ry naukotw órcze n a dwie grupy: A — stru k tu ry pojęciowe, B — sitruktury sądowe.

W przypadku pojęć m am y do czynienia z pragm atycznym ele­

m entem ujęcia określanego układu strukturalnego z rzeczywisto­

ści. Owo ujęcie (wytworowo) lub ujm ow anie (czynnościowo) m ożna jeszcze nazw ać m om entem „neutralnie chw ytającym ” względnie — m niej szczęśliwie — elem entem przedstaw ienio­

w ym lub reprezentacyjnym .

N atom iast istotnym elem entem stru k tu raln y m sądu jest prag­

m atyczna funkcja stw ierdzeniow a (stwierdzanie — czynnościowo, stw ierdzenie — wytworowo) — stw ierdzająca jakiś bytow o po­

chodny, treściowo-jzakresow y lub także egzystencjalny, układ stru k tu raln y . Mówi się tu również o elemencie asercyjnym (aser- cji), akceptacyjnym , „przyjm ującym aktyw nie”, o uznawaniu, a n aw et o ustanow ieniu itp.

Tak więc omówiono wyżej szkicowo stru k tu rę pojęć i sądów.

Zaakcentow ano przy tej okazji dw a pragm atyczne m om enty stru k tu raln e pojęć i sądów: a) m om ent ujęciowy, b) m om ent stw ierdzeniow y25. Dodajm y tu taj, że chociaż rozróżnienie to ma ch arak ter pragm atyczny, to jednak może być wyrażone w for­

25 Z agadnienia zw iązane z a se rc ją stan o w ią dość obszerny dział p r a ­ gm atycznej p ro b lem aty k i sem iotyki, którego nie będzie się tu je d n a k szczegółowo ro zw ijać — a n i system atycznie, (asercja jak o re la c ja p ra ­ gm atyczna) ani też historycznie (m. in. Frege, R ussell, poprzednicy, następcy, zw łaszcza teo rety cy sądu).

5 — R o c z n ik i F i lo z o f ic z n e . T . X . z. 1

Cytaty

Powiązane dokumenty

3. Zacytowana definicja dialektyki rzuca nowe światło na podjęty uprzednio problem, jakim jest odnalezienie filozofii w systemie nauk i odsłonięcie specyficznych

Wydzielono 1 zgrzebło podłużne z krawędzią prostą, wykonaną retu- szem stopniowym (taibl. Pozostałe narzędzia to wióry retuszowa- ne) na krawędziach bocznych oraz jeden

Dalsze term iny wprowadza się do teorii zaw sze z uw zględnieniem pojęcia bytu, które przecież w yznacza obiekt badań i które ma charakter transcendentalny,

R ozum iem y w praw dzie, że do ukonstytuow ania się podobieństw a potrzebne są pew ne niezm ienniki pola św iadom ości, lecz nie w iem y, jak ie one są i z samej

Ponieważ faktem jest, iż w wielu dialogach Platońskich o ideach niewątpliwie się mówi, owa niewyrażalność nie może tu być rozumiana w sposób skrajny -

Czy jednak pozbycie się Żydów było trak- towane jako modernizacja (tak, o ile uznaje się ideę państwa narodowego.. i nacjonalizm za nowocześniejszy), czy też mimo posługiwania

W ramach budowy systemu tłumaczącego opisano także główną bazę danych systemu tłumaczącego, przechowującą dane niezbędne przy generowaniu wypowiedzeń języka migowego

esta es la manera q(ue) tenian los yndios en la cuenta de los dias q(ue) començava el pri- mero dia de la semana çe cipac[tli] que quiere dezir una sierpe tenia cada semana treze