2 2 4
Klientki pierwszych dom ów towarowych.
O potencjale emancypacyjnym kobiecego konsumpcjonizmu1
N a problem atyczność orzekania o w ym iarach kobiecej obecności w p rze strze
n ia ch p ublicznych X IX i początku XX w ieku w skazuje choćby zróżnicow anie sta
now isk w zintensyfikow anej szczególnie na przełom ie lat 80. i 90. X X w ieku dys
k usji n a d statusem kobiet w m odernistycznym społeczeństwie. N a p rzykład głośnej wówczas koncepcji Jan et W olff k o n statującej „niew idzialność” flaneuse odpow ia
dała argum entacja G riseldy Pollock przekonującej o „ n ie istn ie n iu ” żeńskiej od
pow iedniczki fla n e u ra 2. Z podobnym i tezam i polem izow ała m iędzy in n y m i E li
z ab eth W ilson, w skazując co praw da na szereg obostrzeń, które napoty k ały kobiety w p rze strzen i m iejskiej, lecz jed n ak nie n egując samej ran g i ich aktyw ności, szcze
gólnie w procesie rodzącej się masowej k o n su m p c ji3.
N a tro p y nowoczesnej flaneuse starały się także w paść in n e badaczki, m iędzy in n y m i S usan B uck-M orss, k tóra przekonyw ała, iż m ożliw ym kobiecym analogo- n em flan eu ra jest figura p ro sty tu tk i, jako tej, któ ra - będąc stale obecna w p rze
strzen i p u blicznej - m ogła pozwolić sobie na nieskrępow ane postrzeganie otacza
jących zjaw isk, więcej - zdolna była wyzywająco spoglądać na m ężczyzn, co z kolei
A rty k u ł jest skróconą w ersją rozdziału książki: A. D auksza Kobiety na drodze.
Doświadczenie przestrzeni publicznej w literaturze przełomu X I X i X X wieku, U niversitas, w druku.
G. P ollock Modernity and the Spaces o f Femininity, w: tegoż Vision and Difference:
Femininity, Feminism and the Histories o f A rt, R outledge, L ondon 1988.
E. W ilson The Contradictions o f Culture: Cities, Culture, Women, Sage Publications, L ondon 2001, s. 78-85.
nie przystaw ało żadnej szanującej się kobiecie4. A nne F rie d b erg proponow ała n a to m iast, by za kobiecą odpow iedniczkę m iejskiego spacerow icza uznać klien tk ę pierw szych dom ów towarowych, k tóra rzekom o m ogła cieszyć się swobodą obec
ności pośród publiczn y ch p rze strzen i sklepow ych5.
O ceniając przejaw y k onsum enckiej aktyw ności kobiet, nie sposób nie dostrzec znam ionujących ją am biw alencji. E lizab eth W ilson, na przykład, u p a tru je w k o n sum pcjonizm ie pierw sze sym ptom y budzenia się kobiecej (sam o)świadom ości i nie
zależności. A nne F ried b erg n ato m ia st staw ia m ocną tezę, że „flaneuse narodziła się jako k o n su m e n tk a ”, i arg u m e n tu je , że to w łaśnie ona „zdobyła szereg przyw i
lejów, sk u tk iem czego społeczna bezsilność [kobiet] krzyżow ała się z p ara d o k sal
nym , now ym poczuciem subiektyw nej w ładzy”6. Owa w ładza k lie n tk i w ynikała, w edług F riedberg, nie tylko z m ożliw ości sam odzielnego p o ruszania się w obsza
rach publicznych, ale p rzede w szystkim z nowo odkrytej siły kobiecego w zroku, m ożności sw obodnego w yboru oraz kupow ania dow olnych p rzedm iotów i usług.
W tym ro zu m ien iu k o n su m e n tk a zyskuje sym boliczną w ładzę n a d tow aram i, co stanow i rodzaj psychologicznej rek o m p en saty za u p rzedm iotow ienie w codzien
nym życiu społecznym . Jej w ładcze i nieskrępow ane spojrzenie na sklepowe p rze d m ioty m a n ato m ia st stanow ić ekw iw alent pożądliw ego, reifikującego w zroku m ęż
czyzny.
Jednakże p otraktow anie kobiety jako ofiary d om inacji m ężczyzny, z n a jd u ją cej satysfakcjonujące up o d o b an ie we w zrokow ym b ra n iu w p o sia d an ie tow aru, wydaje się przesadnym uproszczeniem . Po pierwsze bowiem , w proponow any model m yślenia w pisane są nieodłącznie silny d u alizm perspektyw oraz m ech an izm n ie skończonego pow ielenia schem atu reifik a cji - przeciw staw ienia w ładzy i po d le
głości, aktyw ności i pasyw ności oraz przem ocy p a trz e n ia i opresyw ności bycia postrzeganym . Po w tóre, w edług koncepcji F ried b erg proces w yzw alania kobieco
ści opierać się m a nie na afirm atyw nym czy choćby konstru k ty w n y m k o rzystaniu z nowo zdobytych praw i m ożliw ości, lecz raczej na in tensyfikacji zaw łaszczające
go sto su n k u do otoczenia. Kobiecy k o n su m p cjo n izm m iałby być zatem z tej p e r
spektyw y rem e d iu m na niem ożność w skazania przejaw ów pełnopraw nej kobiecej obecności w p rze strzen i m iejskiej. P ełnopraw nej, czyli - w ro zu m ien iu F ried b erg - porów nyw alnej z zakresem swobód p rzynależnych m ęskiem u spacerowiczowi.
N iepokojące jest także przem ilczen ie w szelkich różnic ontologicznych, sym bo
licznych oraz jakościowych i p otraktow anie tria d y m ężczyzny - kobiety - tow aru jako swoistej h ie ra rc h ii bytów, w edle której ustosunkow anie kobiety i rzeczy jest analogiczne do relacji zachodzących m iędzy m ężczyzną a kobietą. Po trzecie w resz
4 S. B uck-M orss The Flaneur, the Sandwichman and the Whore: The Politics o f Loitering,
„New G erm an C ritiq u e ” 1986 no 39, s. 99-139.
5 A. F ried b erg Mobilne i wirtualne spojrzenie w nowoczesności: flaneur/flaneuse, przel.
M. M uraw ska i in., w: Rekonfiguracje modernizmu. Nowoczesność i kultura popularna, red. T. M ajew ski, WAiP, W arszaw a 2009, s. 59-102.
6 Tamże.
2 2 5
2 2 6
cie, w ątpliw ości b u d z i teza o pełnej sw obodzie kobiet przebyw ających w obrębie p rze strzen i dom u towarowego. Swobodzie, k tóra przecież odróżniać m iała m aga
zyny sklepowe od realiów ulicznych, gdzie sam otnie spacerująca kobieta n ara żo na była na przesadne zainteresow anie i oceniana była w edług p atriarch a ln eg o p a
rad y g m atu w yróżniającego kobiety cnotliw e i rozw iązłe.
Jednak czy faktycznie? N a trudność uznania p rzestrzeni handlow ych za h o łd u jące kobiecym potrzebom i przyzwyczajeniom oraz jednoznacznie sprzyjające em an
cypacji w skazują n arracje z przełom u X IX i X X w ieku7. Z nam iennym świadectwem są na przykład fragm enty powieści Wszystko dla pań Em ila Zoli, która - choć utrzy
m ana w d uchu utopijnego socjalizm u - stanowi ciekawą krytykę nie tylko nowocze
snego rynku, ale też zasad funkcjonow ania pierw szych domów tow arow ych8:
[D enise] zdecydow ała się nareszcie w ejść do m agazynu [...]. W ten sposób od dziesięciu m in u t b łąd ziła po pa rte rze chodząc od jednego d ziału do d rugiego w śród złośliw ych i cie
kawych uśm ieszków lub ch m u rn ej obojętności sprzedawców. M iała szaloną ochotę uciec, ale jednocześnie zachw yt przykuw ał ją do tego m iejsca. C zu ła się zab łąk an a i m ała w ja
skini potw ora i bała się, że nie czynna jeszcze m aszyna chwyci ją lada chw ila w swoje tryby, których tętn o w praw iało już w d rżen ie cały dom . [...] W p o rów naniu z ciem nym i ciasnym sklepem stryja rozległy m agazyn w ydaw ał się jej jeszcze większy w złotym św ie
tle p ro m ien i słonecznych. P odobny był do m iasta, w śród którego placów, pom ników i ulic nie m ogła odnaleźć właściwej drogi. [C hciała] uciec od spojrzeń subiektów z d ziału bie- liźnianego i natk n ęła się nagle na wystawę M oureta. M im o zm ieszan ia i lęku obudziła się w niej kobieta, policzki jej z aru m ie n iły się i bez pam ięci zapatrzyła się w płonącą pożogę jedw abnych tk an in . (s. 50)
W przytoczonym passusie w idać w yraźnie, że rzekom o przychylna, stworzona dla wygody i potrzeb kobiet przestrzeń handlow a okazuje się p roblem atyczna w nie m niejszym sto p n iu co inne obszary publiczne. K lientka nie góruje n a d o bsługują
cym i ją m ężczyznam i, przeciw nie - narażona jest n ie u sta n n ie na ich krytyczny ogląd. K ażdy jej krok śledzą ciekaw skie lub znudzone spojrzenia sprzedawców.
O nieśm ieleniu tow arzyszy zaciekaw ienie, dyskom fortow i bycia obserw owaną p rze
ciwstaw ia się chęć postrzegania otaczających zjaw isk. W rezu ltacie obezw ładnia
jąca m ieszanina afektów każe p orzucić zdrow orozsądkow e obawy i zm usza do p o d dania się n ieznanej dotąd pokusie.
In teresu jąc e jest owo porów nanie funkcjonow ania dom u towarowego do pracy trybów maszyny. Oczywiste są w tym w ypadku konotacje stylistyki Zoli z powszech
ną dla epoki retoryczną strategią krytyki XIX-wiecznej rew olucji przem ysłow ej.
W edle obrońców p rze d kapitalistycznego h a n d lu m agazyn sklepowy stanow ił b o
7 K łopotliw e jest w skazanie w polskiej lite ratu rze tego okresu satysfakcjonujących opisów p rzestrzen i handlow ych nowego typu. D o m in u ją raczej tradycyjne w nętrza sklepow e, np. w Lalce P rusa, Dziewczętach z Nowolipek G ojaw iczyńskiej, Granicy N ałkow skiej itd.
8 K olejne cytaty z powieści Wszystko dla pań pochodzą z w ydania E. Z ola Wszystko dla pań, przeł. Z. M atuszew isz, PIW , W arszaw a 1959 (cyfra w naw iasie oznacza
stronicę).
w iem sp e łn ie n ie najgorszych w yobrażeń o now orynkow ych fo rm ach sprzedaży.
D o m tow arow y bywał opisyw any jako znacząca figura, pars pro toto ogółu proce
sów zw iązanych z in d u stria ln ą m e chanizacją p ro d u k cji, instytucja jednocześnie w yobcow ująca i atom izująca w spólnotę9.
B ohaterce pow ieści Z oli kłopoty spraw ia o rientacja w m agazynie pełn y m p ię ter, pom ieszczeń, przejść i rozgałęzień. Salon m ody p rzypom ina w tym w ypadku m iasto -lab iry n t w m in ia tu rz e i jako ta k i z całą m ocą uzm ysław ia am biw alentny ch a ra k te r p rze strzen i handlow ych, któ re nie są przecież ani w nętrzem , an i zew nę
trzem , są zarazem pryw atne, jak i publiczne. N iejednoznaczność sta tu su oddaje zresztą w polszczyźnie sam o określenie „dom handlow y” - w skazuje bow iem na ścisłe połączenie elem entów sfery pryw atnej z p ubliczną. Owo spow inow acenie jakości dostrzegali zresztą aranżerzy p rze strzen i sklepow ych, starając się k ształ
tować je i estetyzować na podobieństw o w nętrz m ieszkalnych10:
Tak więc już od drzw i w ejściow ych oczekiw ała k lie n tk i niesp o d zian k a, która oszołam ia
ła je i zachw ycała w szystkie bez w yjątku. [...] Ju ż ze środka placu G aillon w idać było doskonale to przepyszne, usłane dyw anam i i p o rtieram i w n ętrze, którego urządzeniem kierow ał sam p ryncypał przy pom ocy całej arm ii chłopców sklepowych. [...] N a ziem i rozciągały się całe po słan ia grubych i m ięsistych tk an in ; środek posadzki zajm ow ał wy
jątkowej piękności okaz [...]. (s. 87)
R e p ertu a r chwytów m ających ułatw ić k lie n to m oswojenie czynności kupow a
nia leżał zresztą u podstaw pow stających dop iero now ych d zied z in w iedzy jak m ark etin g , b ra n d in g czy norm ow anie ce n 11. Jak trafn ie w skazuje G rzegorz M a
9 Por. choćby K. M arks, F. E ngels Dzieła, t. 13, Książka i W iedza, W arszaw a 1966;
D. Bell Kulturowe sprzeczności kapitalizmu, przeł. S. A m sterdam ski, PW N , W arszawa 1998; D. S trin a ti Wprowadzenie do kultury popularnej, przeł. W. B urszta, Z ysk i S-ka, P oznań 1998.
10 C hoć, rzecz jasna, estetyzow anie p rzestrzen i m iało także m iejsce w instytucjach starego h an d lu . C iekaw e w tym kontekście są opisy w n ętrz sklepowych
w pow ieściach C h. D ickensa, np.: „Salon m ód M adam e M a n talin i m ieścił się na pierw szym piętrze, a na ten fakt zw racały uwagę szlachty i arystokracji ułożone z w ym yślną n iedbałością przy oknach z eleganckim i firan k am i dwa czy trzy najnow sze m odele w ykw intnych kapeluszy o raz parę kosztow nych sukien w jak najlepszym guście. Lokaj w liberii otw orzył drzw i i na pytanie pana R alfa, czy M adam e M a n ta lin i jest w dom u, poprow adził ich przez p iękny H all i p rzestro n n ą klatkę schodow ą do salonu m ód, p rzepełnionych najróżniejszym i m ateriałam i i w spaniałym i strojam i, z których jedne w isiały na m an ek in ach , d ru g ie rzucone były niedbale na sofy i dywany, trzecie wreszcie zaw ieszono na trójskrzydłow ych lu strach albo w in n y sposób rozm ieszczono w śród bogatych m ebli w rozm aitych stylach”, w: C h. D ick en s Zycie i przygody Nicholasa Nickleby, przeł. T. D ehnel, A. Przedpełska-Trzeciakow ska, C zytelnik, W arszaw a 1971.
11 Por. na tem at specyfiki strateg ii handlow ych B. Brzozowska Spadkobiercy flaneura.
Spacer jako twórczość kulturowa - współczesne reprezentacje, W ydawnictw o
U niw ersytetu Łódzkiego, Ł ódź 2009, s. 187-194.
2 2 7
2 2 8
kow ski, stra te g ie estetyzow ania i te a tra liz o w a n ia zak u p ó w za cierały w rażen ie sztuczności św iata k o n su m p c ji i pozornie odsuw ały na dalszy p la n m erk an ty ln y c h a rak te r w izyty w sk le p ie12. A nalogiczne zabiegi - prócz stym ulow ania p opytu - m iały zjednywać k lie n tk i i klientów nowym form om h a n d lu i przekonywać, iż fu n k cja kupow ania w ykracza poza pragm atyczne zaspokajanie potrzeb.
N ie ulega jed n ak w ątpliw ości, iż „św iątynie k o n su m p c ji” - prócz prym arnej roli usługow ej - sp ełniały rów nież fu nkcje w spólnoto- i kulturotw órcze. Jak p rze
k o n u je m iędzy in n y m i G illian Swanson, m agazyny sklepow e w czasach swojej najw iększej św ietności służyły kobietom także jako m iejsca sp o tk a ń 13. Z akładano w n ic h kaw iarnie, czytelnie, k luby i organizacje kobiece. O dbyw ały się ta m w yda
rzenia k u ltu ra ln e - odczyty, w ystawy oraz koncerty. Jednakże - ro zp a tru jąc kwe
stię przez pryzm at p o te n cja łu em ancypacyjnego - nade w szystko istotne okazywa
ły się chyba sam a m ożność obecności i partycypacji w aktyw nościach p ublicznych14.
W śród badaczy p an u je zgodność, iż naw et w pierw szym okresie istn ien ia domów tow arow ych tym i, któ re odw iedzały je p rzede w szystkim , były praw ie w yłącznie k o b ie ty 15.
W ydaje się, że figura k o n su m e n tk i stanow iła w cielenie k obiety nowoczesnej, dom tow arow y n ato m ia st - jako jedna z nieliczn y ch w czesnom odernistycznych p rze strzen i - w yznaczał pole dogodne do praktykow ania em ancypacyjnych p o stu latów. Po pierw sze, um ożliw iał kobietom w szystkich stanów sw obodne eksploro
w anie pozadom ow ych obszarów, po w tóre, kształtow ał u podobania, gusty i naw y
ki, sp rzyjając p o d ejm o w an iu sam odzielnych wyborów, po trzecie, prow okow ał sytuacje, w których kobiety na w łasną rękę dysponow ały środkam i finansow ym i, po czw arte w reszcie - p rzynajm niej w założeniu - sprzyjał k o n fro n tacji i zaw iązy
w aniu relacji m iędzy kobietam i.
F enom en istn ien ia dom ów tow arow ych polegał także na ich egalitarności. Po raz pierw szy na tak ą skalę kobiety o różnych statu sach m a teria ln y ch m iały okazję w jednym czasie i p rze strzen i współtw orzyć w spólnoty konsum pcyjne. O dw iedza
jąc m agazyny, staw ały się p ełnopraw nym i k lie n tk a m i, zatem n iezależnie od p o chodzenia, na rów nych praw ach m ogły korzystać z tych sam ych przyw ilejów 16.
12 G. M akow ski Św iątynia konsumpcji, Trio, W arszaw a 2003, s. 15-17.
13 G. Sw anson Gone Shopping: Women, Consumption and the Resourcing o f Civic Cultures, A u stralian Key C en tre for C u ltu ra l and M edia Policy, F aculty o f H u m an ities, G riffith U niv ersity 1995.
14 N ie w olno także pom inąć faktu, iż w iele kobiet znajdow ało zatru d n ie n ie w łaśnie w dom ach towarowych, choć w aru n k i pracy regulow ane były rygorystycznym i zasadam i, n ierzadko w rogim i sam ym pracow nicom , np. w ym agano, by e k sp ed ien tk i były niezam ężne, by m ogły „sw obodniej” kom unikow ać się z k lie n tam i - por.
G. M akow ski Św iątynia konsumpcji, s. 20.
15 Tam że, s. 28.
16 In sty tu cje handlow e starego typu w zn acznie w iększym sto p n iu kategoryzow ały klientów w edle ich statu su m aterialnego. Z kolei elitarn o ść i now oczesność w nętrz
Tak rozum ianej dem okratyzacji sprzyjała polityka nisk ich m arży i obniżonych cen.
Z godnie z założeniam i masowej p ro d u k cji i h a n d lu p rio ry tete m było rozszerzenie k ręgu odbiorców, a co za tym idzie - hołdow anie ich gustom k onsum enckim . W ła
śnie dlatego dom y towarow e - jako tw ory in d u stria liz m u i zarazem instytucje spo
łeczeństw a przem ysłow ego - przez n iek tó ry ch socjologów uw ażane są w ręcz za najb ard ziej dem okratyczne in stytucje X IX w ieku. D zięki n im w iele dóbr, wcze
śniej uznaw anych za luksusow e, m ożna było u d ostępnić niższym klasom na m aso
wą skalę. N a zakupy najtań szy ch pro d u k tó w w dom ach tow arow ych pozwolić so
bie m ogły także kobiety z niezam ożnych ro d zin , co z pew nością w ich m n ie m a n iu stanow iło o podw yższeniu p restiżu społecznego17.
Figura konsumentki
N ie ulega w ątpliw ości, iż k lie n tk o m dom ów tow arow ych u d zielał się także ry- w alizacyjny ch a ra k te r kupow ania. W pow ieści Zoli jednym z częściej przyw oły
w anych jest w łaśnie obraz rojow iska rozgorączkow anych i ow ładniętych żądzą posiad an ia kobiet:
Przy jedw abiach zro b ił się ta k w ielki tłok, że p an i D esforges i p an i M a rty nie mogły znaleźć w olnego subiekta. S tały więc w śród tłu m u kobiet, które oglądały m ateriały, brały je w rękę i w yczekiw ały godzinam i nie decydując się na kupno. W ielki sukces osiągnął zwłaszcza „ P aris-B o n h eu r”, wokoło którego w ciąż rosła fala zachw yconych kobiet. Taka w łaśnie nagła gorączka dy k tu je czasem m odę w ciągu jednego dnia. W szyscy subiekci od m ierzali tylko ten g a tu n e k jedw abiu. P onad k apeluszam i pań w idać było d elik atn y połysk rozw ijanych zwojów, k tó rem u tow arzyszył m iarow y ru ch palców sprzedaw ców w zdłuż dębowych m etrów, przym ocow anych do m iedzianych prętów. Słychać było chrzęst
sklepow ych św iadczyła o sto p n iu m o d ern izacji przestrzen i m iejskich. Z n am ien n e w tym kontekście są spostrzeżenia Ja n in y Żółtow skiej z P uttkam erów : „Pow ojenny św iat już nie z n ał tej p arad y ulicznej elegancji. Praussow a, um ieszczona po drugiej stronie Sukiennic, opodal od w ylotu ulicy G rodzkiej, jako m agazyny m ateriałów i strojów d am sk ich , n ależała do potęg lokalnych. Przyjezdny, nieznający obyczajów krakow skich, m ógł zatrzym ać się w sklepie na dole, ale w tajem niczeni szli w głąb, po ciem nych schodach na piętro, gdzie w dw óch obszernych i głębokich pokojach starego p ałacu m ieściło się sa n k tu ariu m mody. N a stołach leżały m ateriały i żurnale m ód, a m iędzy n ielicznym i k lien tam i krążyły dwie stare panny. [...] Ż aden m istrz c erem onii w lot, tak jak one, nie chw ytał półcieni tow arzyskich, n ik t lepiej nie od m ierzał sw oich usług i nie w daw ał w konspiracyjne szepty z w ybranym i dam am i.
[...] Praw dziw e eleg an tk i u b ierały się w W ied n iu i zachodziły tu z rzadka po bluzkę albo kw iat do wieczorowej sukni, albo dla o b sta lu n k u z okazji nagłej i nie dającej się odroczyć. Z am ożność i naw et zbytek były tak w ielkie, że w ykorzystując ten do statek, m oda zm ien iała się p arę razy do roku. [...] Pod w zględem elegancji K raków nie kusił się naw et o dorów nanie W arszaw ie”, w: J. z P uttk am eró w Żółtow ska Inne czasy, inni ludzie, Polska F u n d acja K u ltu raln a, L ondyn 1998, s. 123.
17 D. D avis A History o f Shopping, R outledge Books, L ondon 2010.
22 9
2 3 0
nożyc krojących m ate riał w m iarę rozw ijania w ciąż nowych jego sz tu k W ydawało się, że b rak u je dostatecznej ilości rą k dla zaspokojenia żarłocznie w yciągniętych ram io n k lie n tek. (s. 105).
P rzem yślne strategie stym ulow ania p o p y tu w zm acniały agonistyczne odruchy k lientek. W tym w ypadku m echaniczna praca subiektów oddaje skalę i masowość kobiecych zakupów. Co zresztą znam ienne, k o n su m e n tk i - po d atn e na działanie reklam y - prag n ą d okładnie tego p ro d u k tu , który przew idzieli sprzedać im za
rządcy m agazynu „Wszystko dla p a ń ” . Z asadę dobrze tłum aczy teza Jeana Bau- d rilla rd a upatrującego w podobnych gestach konsu m en ck ich nie żądzę p o sia d a
n ia k o n k re tn e g o p rz e d m io tu , lecz raczej b e z p rz e d m io to w ą z a c h c ia n k ę - jak p o d k reśla fra n c u sk i filo zo f - aktyw ow aną zwykle w zachow aniach zbiorow ych i charakterystyczną dla now oczesnych przejaw ów masowego k o n su m p c jo n iz m u 18.
N erw owe p oruszenie pan u jące w śród kobiet byłoby zatem dyktow ane nie tyle ra cjonalną celowościową p otrzebą, ile raczej p rag n ie n iem z g ru n tu nieokreślonym i praktycznie niezaspokajalnym , kapryśnym , nieuchw ytnym , nieskoncentrow anym na danym przedm iocie, gdyż - jak sugeruje Z ygm unt B aum an - nieodnoszącym się do niczego w szczególności prócz niego sam ego19.
Owo zjaw isko trafn ie rozpoznaje Zola, przedstaw iając paryskie k lie n tk i jako kobiety wym agające i rozkapryszone, czerpiące satysfakcję n ie z nabyw anych przed m iotów, lecz z samej czynności kupow ania:
L ie n ard sp o tk ał się oko w oko z p a n ią D esforges, nie pozostaw ało m u nic innego, jak grzecznie zapytać: - Czym m ożna pani służyć? C h ciała niedrogiego, lecz m ocnego m ate riału na suknię. L ien ard chcąc oszczędzić sobie w ysiłku m anew row ał w ten sposób, aby skłonić k lien tk ę do w ybrania jednego z m ateriałów już rozłożonych na ladzie. [...] Ż a den z tych m ateriałów nie odpow iadał jed n ak w ym aganiom k upującej. [...] Potem posy
p ały się z półki szewioty, diagonale, szare w ytłaczane tkaniny, w szystkie od m ian y wełny.
D otykanie ich spraw iało pani D esforges przyjem ność, w głębi duszy jed n ak zdecydow a
na była w ziąć byle co. M łody człow iek m u siał zdejm ow ać sztuki z najw yższych półek;
w ram io n ach czuł nieznośny ból [...]. W reszcie, gdy ją to już z nudziło, rzekła: - Mój Boże! Pierw szy m ateriał, który oglądałam , był jeszcze najlepszy. To dla mojej k u c h a r k i . Tak, ta szarsza w d ro b n y rzucik, po dw a franki. A gdy L ien ard , blad y z ham ow anej w ście
kłości, o d m ie rza ł m ateriał, dodała: - Proszę to odnieść do kasy n u m er 1 0 . D la Pani D esforges. (s. 103)
E w identna przyjem ność zm ysłowa cz erpana z m ożności dotykania estetycz
nych przedm iotów wiąże się tu z satysfakcjam i innego jeszcze typu. W ydaje się, że k lie n tk a w perw ersyjny nieco sposób w ysługuje się m łodym subiektem , rozkoszu
jąc się p rzede w szystkim przysługującą jej w ładzą. O bow iązek pracow nika m aga
18 J. B a u d rillard Społeczeństwo konsumpcyjne. Jego mity i struktury, przeł. S. K rólak, Wyd. Sic!, W arszaw a 2006, s. 88-89.
19 Z. B aum an Płynna nowoczesność, przeł. T. K unz, Wyd. L iterackie, Kraków, s. 113-115. Por. także: Z. B aum an Konsumowanie życia, przeł. M. Wyrwas- -W iśniewska, W U J, K raków 2009, s. 36-38.
zynu przeciw staw iony zostaje kobiecej sw obodzie k onsum enckiej, jego zm ęczenie i u p okorzenie - jej beztrosko rzucanym zachciankom 20.
Pewne jest, iż polityka prow adzenia now oczesnych m agazynów n ie jed n o k ro t
nie sprzyjała odw róceniu dotychczasow ych ról - gros sklepowej obsługi stanow ili w szak m ężczyźni z a tru d n ie n i dla rzekom ego uprzy jem n ien ia kobietom codzien
nej czynności kup o w an ia21. Z jednej strony należy uznać, iż stanow iło to pew ien precedens w p atria rc h a ln y c h społeczeństw ach p rzeło m u X IX i X X w ieku. Z d ru giej n ato m iast strony, nie w ypada zapom nieć, że podobne sytuacje, w których ko- biety -k lien tk i górowały n ad m ężczyznam i-subiektam i, były na swój sposób „sztucz
n e ”, to znaczy w ykreow ane i zainscenizow ane przez teoretyków nowego rynku.
O to bow iem złak n io n y m swobody bycia oraz sam odzielności w yboru kobietom dana była szansa rozporządzania podległym i im subiektam i. W istocie jednak sta
now iło to jedynie n am iastk ę czy pozór władzy. W praktyce bow iem kobiety sku
szone p rzy n ętą d om inacji zam iast górować n a d usługującym i im pracow nikam i, sam e daw ały się złapać w sieć rynkow ych zależności. Przewaga k u pującej kobiety n a d usługującym jej m ężczyzną była jednym z w ielu chwytów m arketingow ych pom yślanych dla zw ielo k ro tn ien ia dochodów firm y, a stym ulow anie kobiecych p rzy jem n o ści k o n su m e n c k ic h stało się o d tą d nieodzow nym elem e n te m te a tru kupow ania.
Wymiary konsumenckiego doświadczenia
W iele w skazuje na to, że intensyw ność realiów pan u jący ch w dom ach h a n d lo wych niew iele ustępow ała n atęż en iu życia ulicznego. U Zoli sklepowy gwar tłu m u, jaskraw ość w ystroju oraz m ieszanka zapachów przew yższają n iek ied y m ie j
skie skom asow anie bodźców:
R ozgw ar w ew nątrz m agazynu zagłuszał zgiełk uliczny: nie słychać było już teraz ani tu rk o tu dorożek, ani trzask an ia d rzw iczek powozów. W yczuwało się jedynie, że poza tym
20 Oczywiście tego typu sytuacje m iały także m iejsce w m agazynach sklepowych starego typu, jednakże ich opisy w skazują na znacznie m niejszą anonim ow ość k lientek, być może także m niej k om pensacyjny c h ara k te r zakupów . C zęsto in n e są rów nież m otyw acje sprzedaw ców - atrakcyjność subiektów w pływa na ich w yniki w h a n d lu , lecz bywa też zarzew iem p ersonalnych zw iązków z k lien tk am i, np.
w Lalce Prusa: „No, ale dzisiaj toś się pan nie ukryw ał ze sw oim i am o ram i - m ów ił ze sm utnym uśm iechem K lejn do M raczew skiego. Ale bo jak ona na m nie patrzyła, to a c h ! . - w estch n ął M raczew ski, jed n ą rękę kładąc na p iersi, d ru g ą podkręcając wąsika. - Jestem pew ny - m ów ił - że za parę d n i otrzym am w onny bilecik [ . ] . Co pan blagujesz! - przerw ał m u L isiecki. - Z n am y przecież pańskie konkiety:
nazyw ają się M aty ld a m i, którym pan im p o n u je sz porcją pieczeni i kuflem piwa. - M atyldy są na co dzień, d am y na św ięta [ . ] ”.
21 C hoć było to może nie tyle „odw rócenie” ról, ile raczej u p o d ab n ian ie zachow ań kobiecych i m ęskich, por. G. Sim m el Filozofia płci. Fragmenty, w: tegoż Filozofia
kultury, przeł. W. K unicki, W U J, K raków 2007, s. 125-130.
23 1
2 3 2
rozgw arem w okół sprzedaży istn ieje gdzieś rozległy Paryż, którego b ezm iern e p rzestrze nie dostarczać b ęd ą zawsze nieskończonej ilości kupu jący ch kobiet. W nieruchom ym pow ietrzu, w śród dusznego ciepła kaloryferów, które łagodziło zapach tk an in , w zm agał się szum będący syntezą w szystkich odgłosów [...]. W unoszącym się w pow ietrzu d e li
k atnym pyle wszystko m ieszało się razem , tru d n o było poznać, gdzie kończy się jeden dział, a rozpoczyna d rugi. (s. 108-109)
W spółgranie w jednej p rze strzen i efektów m echanicznej pracy, wzm ożonego ru ch u , zintensyfikow ania dźwięków, kolorów i zapachów doprow adza do zatarcia ostrości konturów , p rzem ieszania porządków, rozm ycia granic oraz upły n n ien ia czasu i p rzestrzeni. L udzie za tracają indyw idualne rysy, stając się p rzede wszyst
k im p o siadaczam i pien ięd zy zapew niającym i ciągłość pracy. Ruchow i lu d z i odpo
w iada zresztą rotacja tow arów i cyrkulacja pieniędzy, przyćm iew ające natężeniem pozasklepow e realia. M iasto jawi się jako zasobnik czy niew yczerpyw alny rezer
w uar m as lu d z k ich stale zasilających p otrzeby sklepowej m achiny. H iperbolizacja opisu w rażeń pow oduje także, iż w yczuw alny jest pew ien ciążący n a d m ia r tej h a n dlowej hiperrzeczyw istości, która n ie tylko zachwyca, fascynuje i om am ia, ale ta k że m ęczy i p rzytłacza22:
P ani D esforges d o tarła wreszcie na pierw sze piętro, gdy silniejsza od in n y ch fala ludzka zm u siła ją do z atrzy m an ia się na chwilę. M iała teraz u swych stóp d ziały parterow e, sze
roko rozlany tłu m k lie n tek , przez k tóry dopiero co się przedostała. Był to w idok nowy, ocean ludzi w idzianych w skrócie, o tułow iach praw ie że niew idocznych, rojący się jak rozkopane m row isko. [...] W z d u m ien ie w praw iał ją zwłaszcza fakt, że gdy przym knęła pow ieki, zm ęczone i oślepione olśniew ającą grą kolorów, wówczas cały ten tłu m ludzki, szum iący jak przypływ m orza i w ypełniający pow ietrze jakim ś duszącym gorącem , w y
daw ał jej się jeszcze większy. W znosiły się z posadzek tu m a n y delik atn eg o pyłu, p rzesy
conego zapachem kobiety, zapachem b ielizn y i dekoltów , zapachem spódnic i włosów, p rzejm u ją cą, o g arn iając ą w szystko w onią, któ ra w ydaw ała się kad zid łem tej św iątyni w zniesionej na cześć kobiecego ciała. (s. 248)
W izyta w X IX -w iecznym dom u tow arow ym okazuje się nie lada w yzw aniem i wym aga podobnych k o m p eten cji co uczestnictw o w rea liac h m odernizujących się m iast - próba percypow ania w rażeń akustycznych, w izualnych i haptycznych angażuje całe sensorium , a konieczność p rzedzierania się przez ruchliw y tłu m zm u
sza do utrzym yw ania bliskości fizycznej z n ie zn a n y m i lu d ź m i23. W rezultacie nie- przyzw yczajona do podobnych aktyw ności kobieta odczuwa n arastające zm ęcze
nie i znużenie oraz stopniow e obojętnienie zmysłów, które R ich ard S ennett określa jako „stępienie w rażliw ości ciała” i „osłabienie czucia nam acalności rzeczyw isto
22 Por. opisy w izyt w dom ach handlow ych w n arracja ch V. Woolf, np. tejże Orlando, przeł. W. W ójcik, W yd. Sic!, W arszaw a 1994, s. 245-248.
23 W w ielu w ypadkach reakcje i zachow ania lu d zi eksplorujących p rzestrzenie m iejskie i nowoczesne p rzestrzen ie sklepow e są analogiczne, por. G. Sim m el Mentalność mieszkańców wielkich miast, w: M ost i drzwi, wybór esejów, przeł.
M. Ł ukasiew icz, O ficyna N aukow a, W arszaw a 2006, s. 114-134; także tegoż Socjologia zmysłów, w: G. Sim m el Mentalność m ieszkańców ..., s. 184-203.
ści”24. Z w iedzaniu m agazynu tow arzyszy także potęgująca się duchota, gorąco, hałas, przytłaczająca gęstość, któ re w pływ ają na postrzeganie tej p rze strzen i jako stale rosnącego w siłę żywiołu.
O perow anie skom asow anym i b odźcam i było w szak podstaw ow ym zabiegiem oddziaływ ana na percepcję klientek. P rzestrzenie sklepowe - krzykliw ie rozm igo
tane, p rzep ełn io n e tow aram i, przykuw ające uwagę kolorow ym i w ystaw am i i de
koracjam i, zwykle przep ełn io n e hałaśliw ie rozedrganym tłu m em - m iały w isto
cie zadziw iać, n ie p o k o ić, d ra ż n ić i je d n o cz eśn ie prow okow ać do o k reślonych zachow ań konsum enckich. D latego też dośw iadczenie nienaw ykłych do po d o b nych w rażeń kobiet m iało opierać się głów nie na przeżyciu szokowym. W re z u lta cie dom y handlow e okazywały się nie tyle św iątyniam i stw orzonym i ku czci ko
b ie ty - p rz y ja z n y m i, k o m fo rto w y m i, z o rg a n izo w an y m i z m yślą o p o trz e b a c h pierw szych k o n su m e n te k - ile raczej obszaram i kłopotliw ym i i w ym agającym i, p ro w o k u jąc y m i zarów no p ro b le m y p erc ep cy jn o -p o zn aw cze, jak i w ikłającym i w bezw zględną sieć u zależn ień 25.
Tożsamościotwórcze aspekty konsumpcji
In tern alizo w a n y naw yk k u pow ania, stając się nieodzow nym elem en tem co
dziennej egzystencji, poczyna spełniać w konsekw encji rolę tożsam ościotwórczą.
D zieje się ta k zapew ne, gdyż - jak zauw ażają D eleuze i G u a tta ri - p rag n ie n ie scala to, co płynne, oraz to, co ze swej n a tu ry fragm entaryczne i cząstkow e26. D o
brze znane są ogólne tezy o pozorności rzekom o k o nstytuującej fu n k cji now ocze
snej konsum pcji. Z nacznie upraszczając, B aum an diagnozuje skrajnie la bilny i n ie
trw ały c h a rak te r tożsam ości budow anej na p otencjale „nabyw ania autentycznej lub tylko w ydum anej konsum enckiej w olności w yboru”27. B a u d rilla rd k o n sta tu
24 R. S e n n e tt Ciało i kamień. Człowiek i miasto w cywilizacji Zachodu, przeł.
M. K onikow ska, Wyd. M a rab u t, G d a ń sk 1996, s. 13-15.
25 O kres przypadający na rozwój dom ów tow arow ych był jednocześnie czasem pojaw ienia się „nowej cho ro b y ”, jak początkow o określano kleptom anię.
W ystępujące n agm innie k radzieże w przestrzen iach handlow ych w połowie XIX w ieku zostały zdiagnozow ane przez ówczesnych psychiatrów jako przypadłości m edyczne, z n am ien n e głów nie dla kobiet, szczególnie znerw icow anych, szukających w nielegalnym zdobyw aniu tow arów k om pensacji codziennych frustracji. D la kobiet objaw y k lep to m an ii - w spółcześnie coraz częściej traktow anej jako zwykłe złodziejstw o sym bolicznie tuszow ane reto ry k ą m edyczną - stanow ić m ogły przejaw y nieposkrom ionej żądzy posiad an ia choćby drobnego elem entu połyskliw ego, kolorowego św iata kuszących wystaw, szyldów i reklam oraz p rag n ien ia zdobycia na w łasność fetyszu, być może także chęci przech y trzen ia n ad er spraw nie działającego system u handlow ego.
26 G. D eleuze, F. G u a tta ri Oedipus Complex: Capitalism and Schizophrenia, transl.
R. H urley, P enguin C lassics, N ew York 1977, s. 5.
27 Z. B aum an Płynna nowoczesność, s. 128-130.
2 3 3
2 3 4
je, iż jednostkow a tożsam ość w społeczeństw ie k onsum pcyjnym jest pozbaw ionym w szelkiej unikaln o ści i niepow tarzalności tw orem przem ysłow ej p ro d u k cji „róż
n ic ” - któ re zam iast faktycznie w yróżniać, jedynie odw zorow ują pew ne m odele i schem aty28. C h risto p h er L asch uśw iadam ia n ato m iast, że pojęcie „tożsam ości”
obejm ow ało niegdyś zarów no byty ludzkie, jak i przedm ioty, od których m a rn ie n ia w konsekw encji p ro d u k cji przem ysłow ej rozpoczęło się „ro z tap ia n ie” w szel
k ich jakości29. Z atem - zgodnie z tym i ro zp o zn an iam i - zm iana sta tu su rzeczy, rozu m ian y ch jako sym boliczne zn ak i tożsam ości, stopniow o zatracające w alory estetyczne, solidność i trw ałość w ykonania, niejako „zainfekow ała” także now o
czesną jednostkę.
N iek tó rzy teoretycy zjaw iska, m iędzy in n y m i Swanson, przek o n u ją, iż uoso
b ie n iem nowej podm iotow ości społeczeństw a konsum pcyjnego była w łaśnie k lie n t
ka pierw szych dom ów tow arow ych30. W te n sposób ro zu m ian y kobiecy „aw ans”
jest p ara d o k saln y tym b ard ziej, jeśli uśw iadom ić sobie niepew ną i n ie u sta b iliz o w aną pozycję ko b iety w m o d ern isty czn y m społeczeństw ie jako ta k im . W łaśnie dysproporcje m iędzy sferam i p u b lic zn ą a rynkow ą zostały u m ie ję tn ie dostrzeżo
ne i w ykorzystane w polityce now oczesnych in sty tu cji handlow ych - n im kobiety na dobre nauczyły się „być” w p rze strzen i i sferze publiczn ej, zostały przystoso
w ane do tego, jak „wkupić się” w łaski w spólnoty i dopasować do paradygm atów społecznego funkcjonow ania. W ydaje się jednak, iż m ech an izm te n okazał się pew ną p u łap k ą, gdyż - jak z całą m ocą p rzekonuje B aum an - członkow ie społeczeń
stwa k onsum entów są sam i tow aram i ko n su m p cy jn y m i31.
Debory Vogel wizja społeczeństwa konsumpcyjnego
Owa praw idłow ość stała się in sp ira cją dla D ebory Vogel k o n statującej w tw ór
czości m anekinow ą czy pału b iczn ą n a tu rę nowego ty p u człowieka. W jednym z te k stow ych m o n taży au to rk a k rytycznie określa społeczeństw o m ia n em „form acji dekoratyw no-konsum ptyw nej”, now oczesną kobietę porów nuje n ato m iast do la l
ki, „porcelanow ego to rsu z p ie rsia m i”, k tó ry „nie p o tra fi odpow iedniej przyjąć życia, jak: now ym i, niezużytym i jeszcze su k n ia m i” . K onsum ow anie jawi się w tym u kładzie n ie tyle jako aktywność pozw alająca konstytuow ać tożsam ość, ile - więcej - jako życiodajna czynność, zasilająca czy p o dtrzym ująca k ru ch y u k ła d rzeczy:
Jest d ruga po p o łudniu i m agazyny oraz salony piękności niebieskiego m iasta Paryża za
czynają znow u sprzedaw ać życie: kaw ałek życia za złoto [...]. N a C ham ps-Elysees i wszyst
kich bulw arach świata poruszają się szybko ludzie, którzy służą kolorow em u życiu.32
28 J. B a u d rillard Społeczeństwo konsumpcyjne. , s. 104-106.
29 Ch. L asch The Culture o f Narcissism, N o rto n , N ew York 1979.
30 G. Sw anson Gone Shopping: Women, Consumption and the Resourcing o f Civic Cultures.
31 Z. B aum an Konsumowanie życia, s. 66.
32 D. Vogel Akacje kw itną, A usteria, K raków 2006, s. 134.
Vogel diagnozuje radykalne odw rócenie u to p ijn y ch w izji dobrobytu i szczęśli
wości utrzym yw anych rzekom o dzięki p łynności konsum ow ania nadw yżek. W e
d ług p isa rk i to nie „kolorow e życie” służy now oczesnym ludziom , lecz odw rotnie - ludzie służą instytucjom , rynkow i i tow arom . A nalogiczne zjaw isko trafn ie ko
m e n tu je Jerem y Seabrook, stw ierdzając:
Rzecz w tym , iż to nie k a p italizm dostarcza tow arów ludziom , ale - coraz częściej - ludzi dostarcza się tow arom . C hcę p rzez to pow iedzieć, że przystosow ano i przem odelow ano lu d zk ą n a tu rę i wrażliw ość w tak i sposób, by pasow ały [...] do towarów, doznań i w rażeń [...], których sp rzed aż zapew nia k ształt i sens naszem u życiu.33
Podobnie jak bezw zględna okazywała się praca in sty tu cji handlow ych, które poddaw ały k lie n tk i „m echanicznej reg u larn o ści stalow ych trybów ”, ta k konse
kw entne okazały się strategie przystosow yw ania do now ych doznań, w rażeń i p o w inności. W szak, jak zauw aża B au d rillard , społeczeństwo ko n su m p cji jest także społeczeństw em p rzyuczania się, tresow ania, w drażania, jest sw oistym m odelem u sp o łe cz n ien ia34.
S taje się jasne, że pojęcie „m ario n etk o w o ści” sy n o n im izu je tożsam ościow e p rze m ian y pom yślnie sfinalizow anego procesu w drażania społeczeństw a w stru k tu ry i funkcjonow anie przem ysłow ej rzeczyw istości. U Vogel um iejętność a k tu a li
zow ania i przystosow yw ania jednostkow ych naw yków i p otrzeb do ogólniejszych, odgórnie dyktow anych te n d en c ji okazuje się w aru n k ie m koniecznym do pozosta
w ania w system ie danych w artości, konw encji, także w obrębie specyficznie pojętej w spólnoty, któ ra jest w spólnotą nie ludzi, lecz w łaśnie konsum entów . Owa spo
łeczność, antycypująca R iesm anow ską w izję sam otnego, zew nątrzsterow nego tłu m u 35, p rzybiera postać zbiorow iska m ijających się, wyobcowanych, zatom izow a
nych lu d zk ich lalek i m anekinów , bez u sta n k u przem ieszczających się po m iejskich arte riac h i w u n ie sie n iu oddających się „pieszczotom żółtej ściany plak ató w ” .
D odatkow o sym u lak raln a n a tu ra masowo w ytw arzanych przedm iotów , które
„oderw ały się od swego w zoru i postanow iły prow adzić sam odzielne; lekkie i n ie zobow iązujące do niczego życie”, infekuje także inne zjaw iska, ogarnia coraz szer
sze połacie rzeczyw istości, doprow adzając do n ieu ch ro n n eg o rozp rzestrzen ien ia się pozoru, falsyfikatu i kopii, których nie sposób odróżnić już od pierwowzorów.
N ie m a końca w ciąż ponaw ianym aktom m im etycznym : p rze d m io ty wyzywające w ulgarną b rzydotą i bylejakością „zalew ają całe życie” i „p su ją” otaczające realia, te n ato m ia st w tórnie d ete rm in u ją kształt zjawisk: „Wąskie talie na pożółkłych tro- tu a ra c h /p re z e n tu ją su k n ie /z sam ego życia u tk a n e ” 36. W szechobecna i w szechogar
33 J. Seabrook The Leisure Society, Blackwell, O xford 1988, s. 132.
34 J. B a u d rillard Społeczeństwo konsumpcyjne.. . , s. 94.
35 Por. D. R iesm an Samotny tłum , przeł. J. Strzelecki, M uza, W arszaw a 1996.
36 D. Vogel Kobiece talie jesienią, przeł. K. Szym aniak, w: K. S zym aniak B yć agentem wiecznej idei. Przemiany poglądów estetycznych Debory Vogel, U niversitas, K raków 2006, s. 298.
S il
2 3 6
n iająca tan d etn o ść staje się cechą wszelkiej rzeczy, w konsekw encji świat zaczyna przypom inać n ietrw ałą dekorację, pośród której występować m ają lu d z k ie m a rio n e tk i spow ite w „szeleszczące p e rk a le ” .
K ary k atu ry zo w an iu rzeczyw istości i k o n sek w en tn y m w y p ełn ian iu jej lic h y m i tw o ram i zro b io n y m i z porcelany, b la ch y czy p łó tn a odpow iada m etam orfoza lu d z i p rzy p o m in ają cy c h o d tą d fantom ow e zjaw y an iże li p ełn o p ra w n y ch lu d z i z krw i i kości. Te fan tasm ag o ry czn e byty, liczn ie obecne w pisa rstw ie Vogel, od
d ają w istocie w yobrażenie p o e tk i o m a rn ieją ce j kon d y cji now oczesności. W ese
istycznych zap isk a ch au to rk a w yjaśnia sta tu s i znaczenie tw orzonych przez sie
bie postaci:
Z u rb an izm em w iąże się także m otyw m an ek in a oraz nastrój fatalizm u: podobieństw o dużej liczby gestów daje w rażenie m aszynow ego, stereotypow ego, a nie jednorazow ego, ruchu. M aszynow y e le m en t w żywym ciele: to m an ek in , postać człow ieka o funkcjach m aszyny.37
C hodzi więc o reprezentację jednostek zunifikow anych, niejako za program o
w anych i działających w edług pew nych wzorców i schem atów, bezw olnie pow ta
rzających określone zachow ania i gesty oraz w ypełniających odgórnie dane fu n k cje. M echanika tych poczynań świadczyć m a o w tórności i p o n adindyw idualności nowoczesnej form acji, ale też wskazywać na silne zrutynizow anie egzystencji w spo
łeczeństw ie masowym.
N ie ulega w ątpliw ości, iż Vogel u p atru je przyczyn kondycji nowego ty p u czło
w ieka w procesach utow arow ienia i um asow ienia. W ykreow ane przez n ią postaci zalu d n iające m iasta, dom y i ulice, są żywcem w yjęte ze sklepow ych witryn:
R ów nocześnie w yszły na ulice m ia sta lalki z w itry n , ro zm aite koncepcje lalek. Tu g ło wa kobieca z k ro p lą porcelanow ego s m u tk u lub k ro p lą rozw iązłości, jak na zam ów ie
nie w szystko. D alej szła lalka z na w pół zro b io n ą m elan ch o lią, której nie należy b rać zbyt pow ażnie; ta k sam a n iepew na jest siebie, ta k nie w iedząca, czy u b rać się w m askę szczęśliw ości, czy też odegrać scenę sm u tk u w bladoróżow ej sukni? O ch i te szm atki su k ie n z w a p n isteg o różu, czy n ieb iesk o ści n a le żą do całej tej zaw iłej spraw y z ży
c i e m . 38
C echam i nowych bytów lu d zk ich są ich sztam pow e podobieństw o, identycz
ność gestów, zachow ań, aparycji. N ow oczesne k obiety przy p o m in ają różne m ode
le lalek w yglądających na m echanicznie „zrobione”, pom alow ane, uczesane i p rze
b ran e w jednakie suknie z katalogu m ód. Pesym istyczna wizja człowieka zbiega się w tym w ypadku z ostrą krytyką m odern isty czn y ch stru k tu r, m iędzy innym i now orynkow ych form h a n d lu , k tó ry ch w ym ow nym , m a te ria ln y m z n a k ie m jest w łaśnie figura sklepowego m anekina.
37 Tam że, s. 272.
38 D. Vogel Akacje kw itną, s. 68.
Kobiety-lalki
T rudno w łaściwie porów nać statu s w szechobecnych w spółcześnie m anekinów do ich fu n k cji i ran g i w m odernistycznych realiach. Świadczą o tym choćby licz
nie w ystępujące w zm ianki w pow ieści Zoli:
W śród wyw ieszonych przy drzw iach w ejściow ych m ateriałów , płócien, perkalów i m u śli
nów, [...] um ieszczono w postaw ie stojącej wycięte z niebieskaw ego k a rto n u dw ie p o sta cie kobiece, jed n ą w suk n i ślubnej, d ru g ą zaś w toalecie balow ej; papierow e te m anekiny, n a tu raln ej w ielkości o dziane w jedw ab i koronki, uśm iech ały się do przechodniów m alo w anym i tw arzam i. Tłoczył się przed n im i tłu m gapiów w yrażając swą postaw ą podziw i żądzę p osiadania. (s. 384)
N ie p rzy p ad k iem m anekiny, ta k jak sam e dekoracje wystaw sklepow ych, były jednym i z b ardziej sp e k tak u larn y ch innow acji stosow anych dla zw iększenia zy
sków przez now oczesne instytucje handlow e. W itryny są wszak p rze strzen ią o tyle specyficzną, iż nie stanow ią an i w nętrza, an i zew nętrza, nie są pryw atne i nie są też całkow icie p ubliczne, są częścią ulicy, ale przejrzystością szkła odgradzają to w ar od gapiów i przech o d n ió w 39. Z atem wystawa sklepow a jako taka wyznacza m iejsce sw oistych stosunków społecznych. W okresie funkcjonow ania dom ów to warow ych była tym , co przyciągało zarówno biednych, jak i bogatych, jednym i d ru gim zapew niając darm ow ą rozrywkę i w izualną przyjem ność. Jak trafn ie zauważa M akow ski, istotę okna wystawowego n ajlepiej oddaje jego francuskie określenie - leche-vitrine, oznaczające dosłow nie „lizanie w itryn” i sugerujące zm ysłowość w zro
kowego obcow ania z p o żądanym i tow aram i. Staje się zatem jasne, że przestrzeń przy o k ien n a była w om aw ianym okresie doskonałym m iejscem w ystaw ienia na p u b liczn y w idok m an ek in a, k tóry nie tylko prezentow ał towary, głów nie u brania, ale też reprezentow ał określony typ w yglądu. W edług K ath a rin y Sykory, m an ek in stał się wręcz synonim em ulicznej p ro sty tu tk i, fascynującym i niepokojącym , gdyż fu n k cjo n u jący m na gran icy publicznego i pryw atnego, w yuzdanego, dosadnego i zarazem intym nego40.
W spółgranie tych fu n k cji przesądzało zapew ne o frapującej n iejed n o zn aczn o ści m anekinow ej postaci. P ozornie bow iem była to inspirow ana kobiecym p ię k n em fig ura-pom nik, stanow iąca m a teria ln y h o łd dla k lie n tk i dom u towarowego.
Tak też bywała postrzegana w pow ieści Zoli:
W zdęte gorsy m an ek in ó w pod n o siły tk an in ę , szerokie b io d ra przesad n ie podk reślały sm ukłość talii, a w ielkie karto n y p rzypięte do obicia z czerw onego m u lto n u odgrywały rolę głów. Szeregi luster, u m iejętn ie ustaw ionych po obu stro n ach w itryny, po w ielekroć o dbijały w ystaw ione m odele. W ydawało się, że cała ulica z a lu d n ia się tym i pięknym i, przeznaczonym i na sprzedaż kobietam i, z których każda zam iast głowy m iała bilec ik
39 Zob. J. B a u d rillard Społeczeństwo konsumpcyjne..., s. 228-229.
40 K. Sykora Merchandise Temptress: The Surrealistic Enticements o f the Display Window Dummy, w: Shopping: A Century o f A r t and Consumer Culture, ed. M. H ollein, Ch. G ru n en b erg , O stfildern-R uit: H atje C an tz, 2002.
Li i
2 3 8
z w y pisaną w ielkim i cyfram i ceną. - Co za w spaniałe kobiety - szepnął Ja n e k nie z n a j
du jąc in n y ch słów dla w yrażenia swego podziw u. S tał n ieruchom o, z otw artym i u stam i z aru m ien io n y z w rażenia. O glądanie zbytkow nych u b ra ń kobiecych spraw iało m u w y
raźn ą przyjem ność. (s. 8)
N ie ulega w ątpliw ości, iż u m ie ję tn ie w yeksponow any m a n ek in rep rezen tu je n ie kobiecość jako taką, lecz idealną, łudzącą pozoram i au ten ty z m u hiperkobie- cość, ostem plow aną, w ycenioną i w ystaw ioną na sprzedaż. Co oczywiste, w idok p odobnych tw orów rz u tu je w jakiś sposób na ogląd sam ych kobiet - siłą rzeczy porów nyw anych (i siebie porów nujących) do m anekinow ych odpow iedników.
M a n ek in w w idzialny sposób reifikow ał kobietę do roli „nosicielki” k onfek
cyjnych dóbr, stanow ił jej kary k atu rę, obnażał perform atyw ność estetyzujących gestów. Sprzyjały te m u m anekinow a sztuczność, pew na zam ierzona przesada w i
doczna w jego w yglądzie, często tan d etn o ść w ykonania, a n ie jed n o k ro tn ie także fragm entaryzacja poszczególnych części plastikow ego ciała. W ym ownym p rzy k ła
dem takiego „obnażenia” kobiecości jest obraz z pow ieści Wszystko dla pań:
W całym szeregu sal podzielonych na d ziały w ystaw iona była d am sk a bielizna, szczegóły toalety, które zazwyczaj pozostają w ukryciu. [...]; w ystaw iano je specjalnie d zisiaj i u b ra no w nie m an e k in y bez głowy i nóg, które pod okryw ającym je jedw abiem p o siadały je
dynie torsy, płaskie b iu sty lalek niepokojące w swej lubieżnej ułom ności: obok nich pysz
n iły się z ro b io n e z w łosia i p o ły sk u jąc eg o m u ś lin u tu m iu ry p re z e n tu ją c e o g ro m n e i sterczące zady, których profile n ab ierały k a ry k atu raln ie bezw stydnych kształtów. [...]
W całym dziale wyprawow ym odbyw ał się na oczach klientów ten n ied y sk retn y targ ob nażający kobiety rozm aitych klas społecznych począwszy od dro b n o m ieszczan ek o d zia
nych w zwykłe płótno, do bogatych dam o tulających się w koronki. Była to n ib y otw arta na w idok pu b liczn y alkowa. (s. 400)
W ystaw ienie na w idok p u b liczn y najb ard ziej intym nych szczegółów kobiecej g arderoby jest rów noznaczne ze „zd rad ą” k obiety jako takiej. D ochodzi do obna
żenia złudzeń, rozparcelow ania pewnej w yobrażeniow ej całości, zanegow ania m itu kobiecości - przy n ajm n iej w jej tabuizow anej, w iktoriańskiej postaci. Urzeczo- w ienie - p odobnie jak w p rzy p a d k u B ellm erow skich figur - dokonuje się poprzez fragm entaryzację i d ekontekstualizację części m anekinow ych postaci. Z aprzepasz
czone zostają także pozory doskonałości plastikow ej rep rez en ta cji kobiety.
U Vogel figura m a n ek in a m a rów nie niejednoznaczny status. Z jednej strony jest w cieleniem sztuczności i pozorności now ych realiów, z drugiej - stanow i pew ną m atrycę, w zór w yglądu, k tó ry m ają obserwować i naśladow ać żywe kobiety.
W efekcie tego m im etyzm u dochodzi do skrajnego upodob n ien ia pełnokrw istych ciał z plastikow ym i lalkam i:
P ółotw artym i oczyma U śm iechała się porcelana
G ładko i w odniście jakby w zdziw ieniu N ad w szystkim , co dzieje się w świecie Po d ru g iej, po tam tej stronie szyb. [...]
A po tam tej stronie w itry n y sp aceru ją lalki elastyczne [...]
L alki z sercem ruchom ym [i chodzące]
N oszą szklane gałki oczne w brw iach z tuszu I uśm iech w k arm in ie sztyw nym [m arka „K am eleon”]
I tw arze z p orcelany zdziw ionej [u śm iech n iętej].41
W pisarstw ie Vogel rzeczywistość jest podzielona na dwie sfery rozciągające się po obu stro n ach sklepow ych szyb; w d o d atk u to p rze strzen ie uliczne w ydają się w tórne i m niej autentyczne niż przestrzenie handlowe. P odobnie postaci - w wy
raz ie zad u m y w ym alow anym na porcelanow ej tw arzy m a n ek in a dopatrzyć się m ożna więcej intelig en cji i w rażliw ości niż w u karm inow anych i podrasow anych tw arzach kobiecych. L u d zk ie la lk i n aślad u ją w ygląd m anekinów , te n ato m iast kry tycznie „obserw ują” zza w itryn swoje człowiecze, „elastyczne” odpow iedniki. W re
zultacie k obiety zaczynają przypom inać tw ory nied b ale sklecone z półfabrykatów o pow szechnie znanej prow eniencji, jedynie na chw ilę w praw ione w ru c h dzięki p ro stem u m echanizm ow i.
O braz la lek „z ru ch o m y m sercem ” d o b itn ie w skazuje fata liz m w izji społe
czeństw a konsu m p cy jn eg o , owej „form acji k o n su m p c y jn o -d ek o raty w n e j” . Vogel w istocie p rzed staw ia d estru k ty w n y w pływ stylu życia dyktow anego p rzez h a n dlow e św iątynie p różności, k tó re m a m ią , o g łu p ia ją i ato m iz u ją w spólnotę. D ia gnoza jest p rze n ik liw a nie tylko dlatego, że kry ty czn ie odnosi się do w spółczes
n y c h a u to rc e z ja w isk , ale te ż z te g o p o w o d u , że a n ty c y p u je k o n se k w e n c je zastanego u k ła d u rzeczy. W idać bow iem w yraźnie, iż w m n ie m a n iu p isa rk i u sa
m o d z ieln io n e k o b ie ty - n im na d obre n auczyły się korzystać z uzyskanej sw obo
dy - na nowo strac iły p anow anie n a d sw oim i u m y słam i i ciała m i, zm arnow ały em an cy p acy jn y p o te n cja ł, dały uw ikłać się w sk o m p lik o w an ą grę handlow ych zależności, „życie w ym ieniając na m a te ria ły /n a su k n ie /n a b u c ik i/n a k arto fle /za zło to ”42. W k onsekw encji eg zystencjalna pasyw ność, przeestetyzow anie, uległość now oczesnych ko b iet bezw olnie w y pełniających k o n su m p c y jn e ry tu a ły czyni je ponow nie fig u ra n tk a m i - b ie rn y m i c z ło n k in ia m i w spólnot, n ie m ając y m i fak tycznego w pływ u na k sz tałt i funkcjo n o w an ie dom eny p u b lic zn e j. Propagow any przez przednow oczesne i w czesnom odernistyczne społeczeństw a za ch o d n ie m o del k o b ie ty -re p ro d u k to rk i i straż n ic zk i dom ow ego p o rz ą d k u zostaje zastąp io n y m o d elem p rzy k ła d n ej k o n su m e n tk i. P olityka rynkow a okazuje się rów nie opre- syjna co a n d ro c en try cz n e strateg ie m a rg in aliz ac ji. O d m ie n n e są je d n ak re to ry ka i m e to d y k o n tro li.
U ogólniając, jeśli w społeczeństw ie p a tria rc h a ln y m dom inow ał p anoptyczny m odel nad zo ro w an ia oraz stosow ane b yły in sty tu c jo n a ln e i reto ry czn e p rak ty k i eksponow ania ró żn icy płciow ej, rzekom o u za sa d n iają ce j odm ienność p red y sp o zycji i pow inności, o tyle w spólnocie k o n su m e n tó w bliższy jest m odel synoptycz
ny. A kcentow ane są rów nościow e praw a do sw obody w yboru i elastyczne sta n
41 D. Vogel L alki, przeł. K. Szym aniak, w: tejże B yć agentem wiecznej idei, s. 291-292.
42 D. Vogel Legenda srebra, przeł. K. Szym aniak, w: tejże B yć agentem wiecznej idei,
s. 296.
2 3 9
240
d ard y postępow ania. P osłuszeństw o jawi się jako efekt dobrow olnej decyzji43.
D o p iero o p arty na tych zasad ach etos k o n su m e n ta pozw ala na w yró żn ien ie od
m ie n n y ch stylów kon su m o w an ia - typ m ęski p rze w id u je w ym agającego, zdecy
dow anego i obow iązkow ego k lie n ta , typ kobiecy n a to m ia st - h o łd u ją c ą w łasnym zach cian k o m , dążącą do osiągnięcia p rzy jem n o ści narcy sty czn ą k lie n tk ę . Z jaw i
sko celn ie podsu m o w u je B a u d rilla rd , stw ierdzając, iż: „w g ru n cie rzeczy m ęż
czyzn n a d a l zachęca się do zabaw y w żołnierzyków , a ko b iety - do zabaw y la lk a m i (w la lk ę )”44. Z godnie z tą logiką fu n k cjo n a ln a kobiecość w yzw olona z okowów p atria rc h a ln e g o system u jest teraz w ydana na pastw ę rów nie celowościowej s tru k tu ry m erk a n ty ln e j.
Jeśli zastanow ić się n a d sk u tk a m i p rze m ian sięgających początkiem co n a j
m niej połowy X IX w ieku, okaże się, że w łaśnie wówczas na m asow ą skalę zain icjo w ane zostały procesy postępującego, nasilonego obecnie do m ak sim u m spowino- w ac an ia p o p y tu i ero ty k i, z a w łaszcz en ia re to ry k i p ra g n ie n ia p rz e z stra te g ie m ark etin g o w e, a ta k że k o ja rz en ia sw obody k o n su m p c y jn e j z uprzyw ilejow aną pozycją społeczną. W konsekw encji, p odobnie jak n ie sposób uznać nasilającej się ko nsum pcji rynkowej za zjawisko tożsam e z em ancypacją m arginalizow anych grup społecznych, tak tru d n o uznać zachodnioeuropejskie p rzestrzenie sklepowe z prze
ło m u X IX i X X w ieku za jednoznacznie sprzyjające w ysw obodzeniu kobiet z sieci dotychczasow ych uw ikłań. Łatwiej n ato m iast przychylić się do stw ierdzenia, iż aktywności konsum enckie stały się dla em ancypantek dobrym p rete k ste m do obec
ności w p rze strzen iac h publicznych. I n iezależnie czy now oczesny k o n su m p cjo nizm uznaw ać za ześw iecczoną form ę w iary dla m as, p rzem yślną strategię k o n tro li i zaw łaszczenia, czy też docenić jego potencjał em ancypacyjny aktyw izujący wiele środow isk społecznych, pew ne jest, iż rozw iązania stosow ane przez w czesnokapi- talistyczne instytucje handlow e zainicjow ały szereg n ie bagatelnych p rze m ian od
działujących zarów no na k ształt sfery publiczn ej, jak i m entalność oraz przyzwy
czajenia sam ych użytkowników.
43 Zob. Z. B aum an Płynna nowoczesność, s. 133.
44 J. B a u d rillard Społeczeństwo konsumpcyjne. .., s. 118.
Abstract
Agnieszka DAUKSZA
Jagiellonian University (Kraków)
Female clients of first department stores: On emancipatory potential of female consumerism
T h e article is an attempt at critical transgression o f the diagnosis speaking o f "absence"
o r "invisibility” o f w o m e n in M odernist public spheres. T h e author concentrates among o th e r on the status o f the fem ale co n su m e r and the em ancipatory potential o f female consum erism , especially its early phase, the period w h en first departm ent stores w ere opened. Applying the fram ew ork o f cultural studies to the analysis o f m odern com m ercial institutions, seen mostly through the prism of the strategies o f psychological, perceptive and affective effect, the author applies critical thought o f A. Friedberg, S. Buck-M orss, J. Wolff, J. Baudrillarda, and Z. Bauman. Such a perspective allows also for an interesting discussion o f som e texts o f culture, am ong them Emil Z ola's The Ladies’ Delight as w ell as textual montages and poem s by D eb o ra Yogel,