• Nie Znaleziono Wyników

Powieść Iwana Turgieniewa „W przededniu” na tle sporów epoki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Powieść Iwana Turgieniewa „W przededniu” na tle sporów epoki"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Antoni Semczuk

Powieść Iwana Turgieniewa „W

przededniu” na tle sporów epoki

Studia Rossica Posnaniensia 1, 3-21

(2)

HISTORIA LITERATURY

A N T O N I S E M C Z U K

W arszaw a

PO W IEŚĆ IW ANA T U R G IE N IE W A „W P R Z E D E D N IU ” NA TLE SPORÓW E P O K I*

W powieści Szlacheckie gniazdo pożegnał się Turgieniew z reprezentantem inteligencji szlacheckiej lat trzydziestych i czterdziestych i następną swoją powieść — W przededniu — poświęcił przedstawicielowi radykalnych razno- czyńców. Nie poprzestał przy tym na artystycznym wizerunku nowego boha­ tera. Jednocześnie z powieścią ogłosił arty k uł Hamlet i Don Kichot, w którym wyłożył swój stosunek zarówno do pokolenia inteligencji szlacheckiej, jak też nowego pokolenia — rewolucyjnych raznoczyńców. Aby jednak zrozumieć ten artykuł, trzeba sięgnąć do jego źródeł, a mianowicie do sporów literackich w 1856 r. w Rosji.

W początku listopada 1856 r. Turgieniew pisał z Paryża do Drużynina, że jest niezadowolony z Czernyszewskiego z powodu suchego tonu i oschłości jego prac i dodawał:

[.••]a le «martwoty» w nim n ie znajduję — przeciwnie — w yczu w am w nim kierunek ży w y , chociaż i nie ten, k tóry P an chciałby w idzieć w k rytyce. C zernyszewski n ie bardzo rozum ie poezję, lecz nie m a w ty m w ielkiego nieszczęścia; k ry ty k nie tw orzy i nie u n ice­ stw ia poetów ; jednakże rozum ie on — jak to w yrazić? — potrzeby w spółczesnego real­ nego życia; nie je st to u niego n a stęp stw em n ieży tu w ątroby, jak pow iadał n ieg d y ś najm ilszy Grigorowicz, lecz stan ow i najgłębszą isto tę całego jego istn ien ia. A zresztą, nie m ów m y już o tym ; m oim zdaniem Cz[erriyszewski] jest p o ży teczn y — czas p okaże, czy m iałem rację. P rzy ty m dla «przeciwwagi» będzie P an i P ańskie pism o [...] P an pam ięta, że ja — zw olennik i skrom ny k on tyn u ator Gogola — przekonyw ałem P an a n iegd yś o konieczności przyw rócenia pierw iastka puszkinow skiego, dla przeciw w agi gogolow skie- m u. D ążen ie do ob iek tyw n ości i praw dy całkow itej to jedna z niew ielu dobrych cech, za które w d zięczn y jestem n aturze, co m i je d a ła 1.

W sporze między Drużyninem a Czerny szewskim, przywódcami dwóch partii literackich — estetyczno-szlacheckiej i rewolucyjno-dem okratycznej, Turgieniew pragnie zająć stanowisko „obiektywności i praw dy całkow itej”

* J e st to fragm ent w iększej pracy, która ukaże się nakładem P ań stw ow ego W y d a w ­ nictw a „W iedza P ow szech n a” .

1 I. S. T u r g i e n i e w , P ołn oje sobranije soczinienij i p isie m . P is’m a w trinadcati t o ­ m ach, t . I I I , M oskw a-Leningrad 1961, s. 29 - 30. W dalszych przypisach w y d a n ie to oznaczone zostan ie w serii korespondencji jako: L isty, zaś w serii utw orów a r ty s ty c z ­ n ych , k ry ty czn y ch i in n ych jako: D zieła.

(3)

i uznawać racje obu antagonistów . J e s t przekonany, że „przeciwwaga” oznacza ta k ulubioną przez niego „równowagę” . Razi go estetyczny fanatyzm D ruży- n in a i jego zaciekłe nieprzejednanie wobec n u rtu krytyczno-satyrycznego w literaturze rosyjskiej. Zarazem razi go sucha tendencyjność w ystąpień Czerny szewskiego, którem u zarzuca, że nie rozumie poezji, tzn. nie docenia poezji serca i Puszkina. Turgieniew zna wodza radykałów jedynie z artykułów i ocenia bardzo jednostronnie.

W początku listopada tegoż 1856 r. Czernyszewski pisze do Niekrasowa z okazji pojawienia się tom u jego wierszy, które ocenił nad wyraz wysoko:

P roszę n ie m yśleć, że w yp ow iad am ten sąd u ję ty pań sk ą ten d en cją — tendencja m o że b yć dobra, a ta le n t słab y, w iem o ty m nie gorzej od in n y ch — poza ty m w ogóle n ie jestem szczególn ym w ielbicielem tendencji; w yd aje się ta k ty lk o d latego, że jestem człow iekiem o skrajnych poglądach i uw ażam n iek ied y za p otrzebne bronić ich przed lu d źm i, k tó rzy nie m ają żad n ych poglądów . A le z w łasnego d ośw iadczenia w iem , że p o g lą d y n ie stan ow ią w ży ciu w szy stk ieg o — p otrzeb y serca istn ieją i w sercu tk w i p raw d ziw y sm u tek czy praw dziw a radość dla każdego z nas. W iem o ty m z dośw iadczenia, w iem lepiej od in n y ch . Przekonania absorbują nasz u m ysł ty lk o w ted y , g d y serce odpoczyw a o d sw ego sm u tk u czy radości. P ow iem n a w et, że dla m nie osobiście m oje w łasne spraw y s ą w ażniejsze od w szy stk ich problem ów św iatow ych — bo n ie z pow odu św iatow ych problem ów ludzie się top ią, strzelają, popadają w alkoholizm — dośw iad czyłem tego i w iem , że p oezja serca posiad a tak ie sam e praw a, jak poezja m y śli. D la m nie osobiście p ierw sza je s t atrak cyjn iejsza od o statn iej i dlatego, n a przykład, P ań sk ie w iersze bez ten d en cji w yw ierają n a m n ie siln iejsze w rażenie, n iż w iersze z ten d en cją [...] Mówię otw arcie, ale ty lk o po to b y P an u pow ied zieć, że p atrzę (osobiście ja) n a p oezję w cale n ie z p olity czn eg o w yłączn ie p u n k tu w id zen ia. Przeciw nie — p o lity k a siłą jed yn ie w dziera się do m ego serca, k tóre zajęte jest czy m in n y m lub przynajm niej pragnęłoby zająć się czym ś in n y m ... P roszę n ie m yśleć, że jest m i lek k o i p rzyjem nie k on statow ać Pańską w y ż sz o ść n a d in n ym i p o eta m i — ja jestem starow iercą, ze sk łon n ości w łasnej n atury, u z n a ję to co now e ty lk o dlatego, że w żaden sposób nie m ogę go odrzucić. W ielbię P u sz ­ k in a , jeszcze bardziej K olcow a, w cale n ie spraw ia m i przyjem n ości m yśl: <<poeci, dzięki k tó r y m przeżyłem ty le chw il za ch w y tu , są prześcignięci» — ale cóż robić? K ie m ożna odrzucać p raw d y ty lk o dlatego, że je st ona osobiście n iezb y t p rzyjem na. Słow em , w sto- ■sunku do P a n a obca m i je s t w szelka stronniczość — przeciw nie, doceniam P ań sk ie zalety praw ie w brew sw ojej w oli, w k a żd y m razie z pew ną osob istą p rzy k ro ścią 2.

Jeśli dodać do tego inny list Czernyszewskiego do Niekrasowa, w którym mówił, że Szkice gubernialne Szczedrina, które niedługo przedtem pochwalił publicznie, „są napisane źle, ale są znakom ite pod względem treści [...] Rzecz je st napraw dę zła, proszę nie myśleć, że pociąga mnie polityka [...]” 3, okaże się, że pryw atnie, w domowym zaciszu, wódz dem okratów ocenia literaturę podobnie jak Turgieniew, może naw et w sposób bardziej estetyzujący. Je st ideologiem, na pierwszym miejscu staw ia interesy idei, ale z wielkim trudem przychodzi m u uznanie Niekrasowa za wielkiego poetę (w 1856 r.!) czy też

2 P ie rie p is k a Czernyszewskogo s N iekrasow ym , D obrolubowym i AjS . Z ielen ym ,

M oskw a 1925, s. 29.

(4)

P o w ie ś ć I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu5

pozytyw na ocena pióra Sałtykowa-Szczedrina. Wiemy, że „starow iercą” Czernyszewski płakał nad nowelą Turgieniewa Faust (1856), a w dwa la ta póź­ niej rzeźwił swą duszę lekturą A si, utw oru, w którym nie m a ,,ani m atactw a pospołu z bezprawiem i łapownictwem, ani podłych oszustów, ani przestępców na stanow iskach” . W cytowanym zdaniu Czernyszewski dawał do zrozumienia, że rozumie intencje autora — ten bowiem zamyślił Asię jako polemikę ze

Szkicami gubernialnymi Szczedrina. K ry ty k pisał: „Utwór utrzym any jest

w duchu czysto poetyckim, idealnym, nie porusza ani jednej z ta k zwanych czarnych stron życia. No, myślałem sobie, odpocznie, orzeźwi się dusza. I rze­ czywiście, rzeź wiła się dusza tym i poetycznymi ideałami, dopóki akcja nie doszła do decydującego m om entu” 4. Dalej Czernyszewski przeprowadza zasad­ niczą kry ty k ę bohatera noweli i w ogóle postaci „zbędnego człowieka” . Ale jest już rok 1858. Rewolucyjni demokraci zerwali sojusz z liberalną inteligencją szlachecką. Literacki wizerunek tej inteligencji, „zbędny człowiek” z wczoraj­ szego sojusznika, przekształcał się w antagonistę raznoczynnych radykałów . W ykładnią nowego stanowiska rewolucyjnej demokracji wobec liberalnego obozu szlacheckiego jest cytowany arty k u ł Czernyszewskiego Rosjanin na

rendez-vous, ale również i w tym w ystąpieniu przywódca nowego pokolenia

daje wyraz swej adm iracji dla pierwiastków poetyckich i idealnych u Turgienie­ wa. O dnotujm y, że w latach 1856 - 1857 k ry ty k wypowiada się o tym autorze wyłącznie z entuzjazm em : „ J a k można szkalować ta k szlachetnego człowieka jak Turgieniew? To podłe i głupie... ja k można się ośmielić znieważać Turgie­ niewa, który jest najlepszy z nas, i nie bacząc na jego słabości (jeśli zbytnia dobroć jest słabością) należy do najzacniejszych i najszlachetniejszych spośród wszystkich pisarzy?” 5.

Czernyszewski bardzo wysoko cenił Turgieniewa jako autora i jako czło­ wieka, a dodajm y, że „poezję” rozumiał nie gorzej niż on sam. A utor R udina nie domyślał się rzeczywistych upodobań literackich k ryty ka, p atrzył na niego wyłącznie przez pryzm at jego publikacji, które go często nie zadowalały, ale w swym dążeniu do „bezstronności i praw dy całkow itej” dojrzał w nim mimo oporów realną i potrzebną Rosji siłę historyczną. Uszanował ją, choć nie uznał za własną. Swoje poglądy na ten tem at wyłożył w artykule Hamlet i Don Kichot oraz w powieści W przededniu.

Postać księcia Danii, zaadoptow ana do warunków rosyjskich, tow arzy­ szyła Turgieniewowi już w latach młodości literackiej6, ale nabrała dla niego szczególnej aktualności po roku 1848, po Wiośnie Ludów, k tórą obserwował we Francji. Znalazło to swój wyraz w opowiadaniu Hamlet powiatu szczy-

growskiego, włączonym do cyklu Zapiski myśliwego. W tedy też swojemu

słabemu Hamletowi Turgieniew zaczął przeciwstawiać silną postać swoiście

4 M. C z e r n y s z e w s k i , P ism a estetyczne i krytycznoliterackie, W rocław 1964, s. 311. 5 C yt. za: B . E j c h e n b a u m , op. cit., s. 207.

(5)

rozumianego Don K ichota. Ze wspomnień Fieoktistow a7 wiemy, że już w 1850 r. planował arty k u ł o Hamlecie i Don Kichocie; w sześć la t później zgłosił pracę — choć jej jeszcze nie zaczął — jednem u z redaktorów „Sowriem iennika” , Panajewowi. Rok 1856, gdy w kręgu współpracowników tego miesięcznika dokonywała się polaryzacja stanow isk ideowych — płaszczyzną sporu był problem oceny tradycji Puszkina i Gogola, dawał szczególnie wiele m ateriału dla takich przeciwstawień. A rtykuł rozpoczął Turgieniew w m arcu 1857 r. w Dijon, dokąd pojechał razem z L. Tołstojem, zakończył w styczniu 1860 r. w Petersburgu i n atychm iast ogłosił w „Sowriem ienniku” . W tym że roku wygłosił go w formie odczytu dw ukrotnie, w obu rosyjskich stolicach.

W swoim artykule w formie reminiscencji literackich przeciwstawił T u r­ gieniew ludzi czynu ludziom refleksji. Nawiązywał tu ta j do niemieckiej t r a ­ dycji badaw czej8, rozwijał własne wieloletnie przemyślenia. J u ż Ludwig Boerne traktow ał H am leta jako egoistę zajętego wyłącznie swoim ,,ja ” i u to ż­ samiał z duchem k u ltu ry niemieckiej. Turgieniew powie, że egoista H am let jest typow ym reprezentantem Północy. Z kolei już A ugust W ilhelm Schlegel rozpatryw ał Don K ichota jako upostaciowanie heroicznego i poetyckiego entuzjazm u i wielkości ducha; tradycję tę przedłużył bliski Turgieniewowi w latach pięćdziesiątych A rthu r Schopenhauer, k tóry w książce Świat jako

wola i wyobrażenie widział w bohaterze Cervantesa antytezę egoizmu, przy

ty m tak idealną, że w rzeczywistym świecie wydaw ała się zjawiskiem dziwnym. Turgieniew pójdzie więc po linii heroizacji Don K ichota, a uwzględniając tradycję rosyjską — po linii utożsam iania słabego H am leta z postacią „zbęd­ nego człowieka” . Tradycję tę określili: tłum acz dram atu Szekspira Mikołaj Polewoj i W issarion Bieliński w artykule z 1837 - 1838 r. o Hamlecie i jego moskiewskim wystawieniu z Moczałowem w roli głównej.

Turgieniew w swoim arty k ule rozpoczyna ted y od stwierdzenia, że wbrew potocznym opiniom ,,w donkichoterii winniśmy dojrzeć wzniosły pierwiastek samoofiary, uchwycony tylko ze strony kom icznej” . Heroizując Don K ichota rozpatruje go pisarz rosyjski — podobnie zresztą jak H am leta — jako zjawisko ponadhistoryczne, poza epoką, k tó ra go wydała. Pisze: „W ydało się nam , że te dwa ty p y ucieleśniają dwie podstawowe, przeciwstawne właściwości n a tu ry ludzkiej — oba krańce osi, na której się ona obraca. W ydało się nam, że wszyscy ludzie w większym lub m niejszym stopniu należą do jednego z tych dwóch typ ów ”9. W edług pisarza, każdy z nas albo własne ja staw ia na pierwszym m iej­ scu, albo wartości w stosunku do tego ja nadrzędne, każdem u z nas patronuje albo egoista H am let, albo altru ista Don K ichot.

7 Por. E . F i e o k t i s t o w , W o sp o m in a n ija . Z a k u lis a m ip o litik i i litieratu ry, L eningrad 1929.

8 T em at ten om aw ia J . L e w i n w kom entarzu w: I. S. Turgieniew , D zieła, t. V III, s. 555 - 56.

(6)

P o w ie ść I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu7

Rozwija następnie swoją koncepcję donkichoterii.

Co reprezentuje D on K ichot? Przede w szystk im w iarę, wiarę w coś co w ieczne, niezachw iane, w praw dę, słow em w praw dę, która znajduje się p o z a p oszczególn ym człow iekiem , ale łatw o do niego dociera, która w ym aga pośw ięcenia i ofiar [...] D o n K ich o ta w całości przenika w ierność dla ideału, w im ię którego g otów jest na w szelkie w yrzeczenia, ofiarę życia; sam o życie ceni na ty le, na ile m oże b yć środkiem do zdobycia ideału P o charak terystyce pozytyw n ej następuje charak terystyk a przez negację: „Ż yć dla siebie, troszczyć się o siebie D on K ich o t u zn ałb y za coś uw łaczającego [...] N ie m a w nim ani śladu egoizm u, on n ie dba o siebie, c a ły jest sam opośw ięceniem [ . . . j 11.

A dalej — „pokorny sercem i śmiały i wielki duchem bohater” upodabnia się nie tyle do Chrystusa, ile do Czernyszewskiego:

[...] obca m u jest próżność, nie w ątp i w siebie, w sw oje pow ołanie, naw et w sw oje siły fizyczne; w ola jego jest nieu gięta. S t a ł e d ą ż e n i e d o j e d n e g o i t e g o s a m e g o c e l u n a d a j e p e w n ą j e d n o s t r o n n o ś ć j e g o m y ś l o m , j e d n o s t r o n n o ś ć j e g o r o z u m o w i; w i e m a ł o , a le p r z e c i e ż n i e p o t r z e b u j e w i e l e w ie d z i e ć ; w ie n a c z y m p o l e g a j e g o z a d a n i e , p o c o ż y j e n a z i e m i , a t o — g ł ó w n a w i e d z a (podkr. m oje — A .S .) 12.

W podobnych słowach pisał Turgieniew w swoich listach o Czernyszewskim i przy ty m najzupełniej niesłusznie — wódz radykałów był człowiekiem o erudy- cyjnej wiedzy i rzadkiej wszechstronności umysłu. Do swoich ocen powróci pisarz w końcu artykułu, teraz zaś przechodzi do opisu ham letyzm u.

Zdaniem Turgieniewa H am let reprezentuje „analizę przede wszystkim i egoizm, a stą d niewiarę” . „W całości żyje dla samego siebie, jest egoistą; ale wierzyć w siebie naw et egoista nie może; wierzyć można tylko w to, co znajduje się poza nam i i nad nami. Ale to ja , w które nie wierzy, drogie jest H am letow i” 13. Postaw a ta k a nie zawiera jednakże samych pierwiastków negatyw nych. „W ątpiąc we wszystko — pisze Turgieniew — H am let naturalnie nie oszczędza i samego siebie; zbyt rozległy posiada umysł, aby mógł się zado­ wolić tym , co znajduje w sobie: uświadamia sobie własną słabość, a każde samouświadomienie to siła; stąd płynie jego ironia, przeciwstawna entuzjazmowi Don K ichota” 14. H am let to intelektualista, subtelny znawca kultury, człowiek upodabniający się do pokolenia Stankiewicza i młodego Bielińskiego, pokolenia idealistów z cierpiętniczą koncepcją egzystencji. H am let „cierpi, a jego cier­ pienia są i boleśniejsze, i dotkliwsze niż cierpienia Don K ichota. Tego biją tępe pastuchy, wyzwoleni przez niego przestępcy; H am let sam zadaje sobie rany, sam się udręcza; w jego rękach tkw i również miecz: obosieczny miecz analizy” 15. Ju ż w 1837 r. Polewoj mówił do aktorów T eatru Moskiewskiego,

10 T am że, s. 173. 11 Tam że. s. 174. 12 Tam że. 13 T am że, s. 174 - 176. 14 T am że, s. 176. 15 Tam że.

(7)

przygotow ujących spektakl, że H am let jest naszym bratem , a jego cierpienia są naszym i cierpieniami. Bieliński pisał w artykule o tym spektaklu, że źródłem słabości H am leta jest refleksja. Z księciem Danii utożsam iał się m łody Ogariew, k tó ry pisał do narzeczonej, że „H am let to ja ” .

Zajęci sobą Hamleci — rozwija swą myśl Turgieniew w odniesieniu do p rak ty k i społecznej — nie są potrzebni „m asie” , społeczeństwu, nic m u bowiem ofiarować nie mogą i do nikąd go nie poprowadzą. Z drugiej zaś strony, zafra- powani ideą Don Kichoci są ludziom potrzebni, zdolni są im przewodzić, n aw et jeśli ich ideał — jak to często bywa — jest tylko mirażem, fantazją, złudzeniem, jak piękność Dulcynei w powieści Cervantesa. Reminiscencje literackie przechodzą w pewnym momencie w rozważania n a tu ry politycznej i aluzje pod adresem ludzi ty p u Czernyszewskiego. Don K ichot — pisze Turgie­ niew — „kocha w sposób idealny, wzniosły, ta k idealny, że naw et nie podejrze­ wa, że przedm iot jego pragnień w ogóle nie istnieje; ta k wzniosły, że kiedy Dulcynea staje przed nim jako tęga i niechlujna baba, nie daje wiary świadectwu własnych oczu i uważa, że jest to dzieło złego czarownika. My sami w swoim czasie — dodaje w racając do wydarzeń 1848 r. — w naszych wędrówkach widzieliśmy ludzi, któ rzy um ierali za podobnie nie istniejącą w rzeczywistości Dulcyneę [...]” 16. Turgieniew podziwia Don K ichota, ale bardzo sceptycznie odnosi się do jego ideałów.

Ja k b y parafrazując aforyzm Szekspira: rozdarła się więź czasów — ko nsta­ tu je, że tragizm współczesnej sytuacji polega na rozejściu się m yśli i czynu: „D la spraw y potrzebna jest wola, dla spraw y potrzebna jest myśl; lecz myśl i wola rozdzieliły się i z każdym dniem rozdzielają się coraz bardziej...” I wnios­ ki końcowe: „ I oto, z jednej strony Hamleci, myślący, świadomi, często wszech­ stronni, lecz równie często zbędni i skazani n a bezwład; a z drugiej — na wpół szaleni Don Kichoci, któ rzy tylko dlatego przynoszą pożytek i prowadzą ludzi (za sobą — A.S.), że widzą i znają jeden tylko punkt, często nie istniejący naw et w ty m kształcie, w jakim go sobie w yobrażają”17. W paradoksalnej i aforystycznej formie, ale z całą ostrością form ułuje autor myśl o antagonizmie — niejako stru k tu raln y m — pom iędzy inteligencją szlachecką i jej kulturą duchową, a pokoleniem radykalnych raznoczyńców. I kończy gorzką refleksją autobiograficzną: „A jednak bez ty ch śmiesznych Don Kichotów, bez tych odkrywców-dziwaków ludzkość nie posuwałaby się naprzód — i nie mieliby Hamleci m ateriału do rozm yślań” 18. Turgieniew mógłby powtórzyć za Czer- nyszewskim, gdyby znał cytow any uprzednio jego list do Niekrasowa: nie m ożna odrzucać praw dy tylko dlatego, że jest ona osobiście niezbyt przyjem na. Rzecz jednak w tym , iż sam ą tę praw dę inaczej rozum iał niż autor Rosjanina

na rendez-vous. Mówił o historii, a m yślał o kulturze duchowej, Czernyszewski 16 T am że, s. 181.

17 T am że, s. 183, 185 - 184. 18 T am że, s. 189.

(8)

P o w ie ść I . T u rg ie n iew a ,,W p r z e d e d n iu ” 9

zaś mówił o kulturze duchowej, a myślał o historii. Sam zaś konflikt pomiędzy inteligencją szlachecką a inteligencją raznoczynną Turgieniew sformułował w sposób, k tó ry w świetle niniejszych wywodów w ypada uznać za tyleż spe­ cyficzny, co dyskusyjny.

Pow tórzm y wyraźnie, że w artykule Hamlet i Don Kichot chodziło nie tyle 0 uczoną egzegezę bohaterów Szekspira i Cervantesa, chociaż praca ta zasłu giwałaby na uwagę i z tego p unktu widzenia, nie tyle o przeciwstawienie anglo- -germańskiej Północy (Hamlet) romańskiemu Południu (Don Kichot), ile o po­ służenie się tym i postaciam i dla przekazania własnych myśli Turgieniewa na tem a t sytuacji społecznej i kulturalnej w Rosji po 1855 r., po wojnie krym ­ skiej, oraz dla zastanowienia się nad złożonością i tragizmem sytuacji własnego pokolenia. W artykule pisarz dawał wyraz lojalności wobec nowych sił społecz­ nych, które — w przeciwieństwie do swych estetyzujących zacietrzewionych sojuszników, jak D rużynin czy Grigorowicz — pragnął zrozumieć i uszanować 1 opisać tak, jak je widział. Turgieniewowski Hamlet i Don Kichot to oczywista nie prym ityw na alegoria, ale też nie jeden z krytycznych przyczynków. I n te ­ resuje nas teraz przede wszystkim jako klucz do jego własnej twórczości. Odnosi się to w pierwszej kolejności do powieści W przededniu.

Gdy w styczniu 1860 r. „Sowriemiennik” ogłaszał artyk uł Hamlet i Don

Kichot, inny miesięcznik, „Russkij W iestnik” K atkow a, drukował nową po­

wieść Turgieniewa W przededniu. Z korespondencji pisarza wnosimy, że pomysł tego utw oru powstał wcześnie, gdzieś w latach 1853 - 1854, gdy zaczęła mu się rysować postać odważnej i zdolnej do poświęceń dziewczyny gotowej zerwać ze swoją sferą i pójść za „nauczycielem” . Nie było jednak „nauczyciela” , a bez niego nie było powieści. W 1854 r. Turgieniew zapoznał się z opowiadaniem swego sąsiada, ziemianina W. Karatiejew a, o Bułgarze Kartanow ie. Wspominał, że „opowiadanie nie było doprowadzone do końca i nagle się urywało. W czasie swego pobytu w Moskwie K aratiejew zakochał się w pewnej dziewczynie, k tó ra odwzajemniła mu uczucie; lecz po poznaniu Bułgara K artanow a (postaci, jak dowiedziałem się później, niegdyś bardzo znanej i do chwili obecnej nie zapomnianej w swojej ojczyźnie) pokochała go i wyjechała z nim do Bułgarii, gdzie on wkrótce zmarł. Dzieje tej miłości opisał K aratiejew szczerze, choć nieum iejętnie. Jed n ą tylko scenę, właśnie podróż do Carycyna, naszkicował dość żywo i w swojej powieści zachowałem jej główne ry sy ” 19. Roli szkicu K aratiejew a nie można jednak przeceniać; podpowiedział on jedynie rozwią­ zania fabularne. Aby móc napisać powieść, Turgieniew musiał sobie najpierw wyjaśnić nie biografię bohatera, lecz reprezentowaną przez niego ideę. Tę zaś sformułował w artykule Hamlet i Don Kichot. Plan powieści i główne elem enty anegdoty naszkicował w 1858 r., pracę zaś nad utworem rozpoczął w czerwcu roku następnego i zakończył w listopadzie.

J a k zwykle u Turgieniewa, koncepcja powieści zam yka się w koncepcji

(9)

głównego bohatera. W liście do Gonczarowa z końca listopada 1859 r. autor

R udina pisał: „U podstaw mojej powieści legła myśl o konieczności n a tu r

św ia d o m ie-h ero iczn y ch (wynika z tego, że mowa tu nie o ludzie), aby sprawę posunąć naprzód. Ale mówiąc językiem Apollona Grigorjewa, nie wiem, czy właściwą wybrałem «fabułę». Zobaczym y” 20. T ak więc idea powieści to kon­ cepcja n a tu ry heroicznej, Turgieniewowskiego Don K ichota, k tó ry powołany zostaje jako w yrzut pod adresem nie tylko słabych „zbędnych ludzi” , ale też — jak się przekonam y — jako w yrzut pod adresem ideologii społecznej rew olucyjnych raznoczyńców. Nie o ludzie tu mowa, a więc nie o jego aktyw nej postawie, ani też walce o jego praw a społeczne podjętej przez obóz Czernyszew- skiego. Heroiczny en tu zjasta składa często życie w ofierze w imię nie istnie­ jącej Dulcynei, w imię kobiety tylko w fantazji pięknej, a w istocie brzydkiej i odpychającej, Turgieniew zamierza ukazać piękną Dulcyneę — rzeczywistą. Zam iast ideałów społecznych daje ideał walki o niepodległy b y t narodu.

Natchnieniem pisarza były nie tylko świeże (1854 r.) dram atyczne w yda­ rzenia na Bałkanach, lecz również powstanie Garibaldiego w 1859 r. przeciwko panowaniu m onarchii au str o-węgierskiej na półwyspie apenińskim. W czerwcu

1859 r. pisał do hrabiny Lam bert:

Znajduję się teraz w ty m na w pół niesp ok ojn ym , n a w pół sm u tn y m nastroju, jaki zaw sze ogarnia m nie przed pracą; lecz g d y b y m b y ł m łod szy, rzuciłbym w szelką robotę i p o jech ałb ym do W łoch — a b y od d ych ać teraz podw ójnie dobroczynnym ich pow ietrzem . A w ięc, jest jeszcze na ziem i entuzjazm ? L udzie potrafią składać siebie w ofierze, m ogą się radow ać, szaleć, żyw ić nadzieje? Chociaż p op a trzy łb y m na to — jak to się ro b i? 21

Turgieniew szczerze sym patyzuje z powstaniem Garibaldiego, akceptuje jego cele i zarazem zazdrości przywódcy włoskiemu jego entuzjazm u i życiowej energii. W ątki te przejdą do powieści, w której a rty sta Szubin będzie zazdrościł Insarowowi i Helenie wyjeżdżającym z Rosji dla walki o wyzwolenie Bułgarii spod panow ania tureckiego. W ydarzenia włoskie stają się w ten sposób skład­ nikiem ogólnoeuropejskiego tła politycznego, które inspiruje Turgieniewa w jego pracy nad utworem . Ustalono, że kreśląc postać Heleny m iał również na uwadze żonę Garibaldiego, Brazylijkę Anitę R ib eira22. Została ona żoną włoskiego rewolucjonisty, gdy przebyw ał w Ameryce Południowej, a gdy wracał do E uropy walczyć o niepodległość ojczyzny, bez w ahań porzuciła dom, rodzinę i przyjaciół, tow arzyszyła m u we wszystkich wyprawach i w sierpniu 1849 r. zm arła na febrę. Turgieniew znał z pewnością dzieje A nity Ribeira ze wspomnień Garibaldiego ogłaszanych we Francji i w Niemczech w połowie lat pięćdziesiątych. Biografia tej bohaterskiej kobiety była popularna w kręgach intelektualnych Rosji. Godzi się nadmienić, że współcześni dostrzegali podobień­ stwo Turgieniewowskiej Heleny do towarzyszki życia Garibaldiego.

20 I. S. T u r g i e n i e w , L isty , t. I I I , s. 368. 21 T am że, s. 306.

(10)

P o w ie ść I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu11

Turgieniew wspominał, że w dyskusjach o powieści k rytycy stale zadawali m u pytanie: dlaczego uczynił głównym bohaterem Bułgara? W odpowiedzi powoływał się na opowiadanie K aratiejew a i zasłaniał się nim. Rzecz jednak w tym , że współcześni nieco inaczej formułowali pytanie: dlaczego główny bo­ h a te r nie jest Rosjaninem? Różnica dość istotna, ponieważ dotyka sprawy zasadniczej — koncepcji ideowej utworu. Był to bowiem przypadek, że Turgie­ niew przeczytał opowiadanie K aratiejew a i dowiedział się o K artanow ie, nie było natom iast przypadkiem , że sięgnął po cudzoziemca. W ybór ten podpo­ wiedziała m u jego ocena sytuacji politycznej w Rosji w przededniu reform y uwłaszczeniowej. Zastanawiając się n ad przyszłością kraju konstatow ał wciąż zaostrzający się konflikt pomiędzy liberalną szlachtą i rewolucyjną demokracją. Ja k o przeciwnik przewrotów społeczno-politycznych, ku którym zmierzał, w jego słusznym zresztą przekonaniu, obóz Czerny szewskiego, i rzecznik libe­ ralnych reform wysuwał tezę, że można je uzyskać tylko na drodze zjednoczenia postępowej i oświeconej Rosji; dopiero zjednoczone siły postępu zdolne są objąć przywództwo nad chłopstwem. Postulował zjednoczenie społeczne w imię celów ogólnonarodowych i ścisły sojusz inteligencji z ludem — przy dom inu­ jącej roli tej inteligencji. Wyrazicielem tej idei był Bułgar Insarow, pożądany ty p działacza społecznego, bowiem jego program jednoczył cały naród. ,,W B uł­ garii — powiada Insarow do Heleny — najbiedniejszy chłop, najnędzniejszy żebrak i ja — pragniem y tego samego, wszyscy m am y jeden cel. Proszę pojąć, jak ą to daje pewność i siłę” 23. Przeniesienie idei niepodległościowej Insarow a na g runt rosyjski było polemiką z podstawowymi ideami rewolucyjnej dem okra­ cji, na co rychło zwrócił zresztą uwagę Dobrolubow. Sam ty tu ł zawierał swoistą symbolikę. Rosja znajdowała się ,,w przededniu” pojawienia się prawdziwych działaczy społecznych, którzy narodzą się „ ju tro ” , w chwili, gdy przywódcy zrezygnują z rewolucyjnych postulatów i podkreślania antagonizm u klasowego i podejm ą ideały ogólnonarodowe. Tak miała wyglądać rzeczywista, a nie fantastyczna, Dulcynea współczesnego rosyjskiego Don Kichota.

„Co tu oznacza Bułgar — zapytał Dobrolubow w artykule Kiedyż nastąpi

prawdziwy dzień — dlaczego nie R osjanin?” I pisał:

O dpow iedź n a p ow yższe p y ta n ie zależy od tego, jak spojrzym y n a ogólne znaczenie pow ieści. I ow szem , m ożna tu b yło bodaj w prow adzić zam iast B ułgara przedstaw iciela innego narodu — Serba, Czecha, W łocha, ty lk o nie P olaka i nie R osjanina. Czemu nie P olaka, to nie budzi najm n iejszych w ątpliw ości; czem u zaś nie R osjanina — na ty m polega całe zagadnienie i p ostaram się rozw iązać je, jak potrafię” 24. Zasada zbratania stan ów i klas nie przystaw ała do R osji, w której „k ażd y stan , n aw et krąg społeczny żyje życiem w łasnym , m a sw oje w łasne cele i dążenia, w łasną, raz na zaw sze określoną d olę” i w której „każdem u pozostaje ty lk o dbać o osobistą pom yślność, co zupełnie nie w ym aga zjednoczenia z całym narodem w e w spólnej idei, jak to w idzim y w B u łg a r ii25.

23 I. T u r g i e n i e w , W przededniu, W arszaw a 1954, s. 76.

24 M. D o b r o l u b o w , P ism a filozoficzne, t. II , W arszaw a 1958, s. 49 - 50. 25 T am że, s. 59.

(11)

Turgieniewowski Insarow oddał się w służbę jednoczącej ludzi idei wyzwo­ lenia ojczyzny; jest to bohater wielkich słów, ta k wzniosłych, że aż trudno je wypowiadać. Jego postaw a jest zaprzeczeniem egoizmu, troski o swoje indywidualne pryw atne sprawy, k tó rą uważa za rzecz niegodną zainteresowania. Pam ięta, że jeden z dygnitarzy tureckich zamordował m u ojca, ale zemstę odkłada n a później, kiedy rozwiązane zostaną spraw y ważniejsze i bardziej ogólne. „Wyzwolić swoją ojczyznę — powiada — aż strach wypowiadać takie słowa, tyle w nich wielkości” 26. Ten współczesny Don K ichot umie podporządko­ wać swej idei wolę i czyn, a naw et całe swoje życie. Helena pisze, że w duszy bo­ h atera „dlatego ta k jest jasno, że cały oddał się swojej sprawie, swemu marzeniu. Czym m a się niepokoić? K to oddał się cały... cały... ten się o nic nie troszczy, te n już za nic nie odpowiada. Nie j a chcę, to s p r a w a chce” 27. J e s t nieugięty i konsekw entny w postępowaniu, „żelazny” — jak mówi się w powieści, ale dlatego, że zmierza ku celom jednoczącym, jak ojczyzna i wolność, a nie antago­ nizującym . Mimo pewnej jednostronności i luk w erudycji, Insarow przewyższa pozostałych bohaterów utworu. Stw ierdza to Helena porównując z nim artystę- -m alarza Szubina: „Może Andrzej Piotrowicz jest od niego bardziej wykształco­ ny, może naw et m ądrzejszy... Ale — sam a nie wiem — jest przy nim taki m ały ” . „K iedy mówi o swojej ojczyźnie — notuje Helena — rośnie, rośnie, tw arz m u pięknieje, głos dźwięczy jak stal i nie ma, zdawałoby się, na świecie człowieka, przed k tó ry m on spuściłby oczy. Ale nie tylko mówi — działa i będzie działał” 28.

W powieści, ściśle rzecz biorąc, Insarow dopiero przygotowuje się do przy­ szłej działalności, a gdy ją zechce podjąć — umrze. W artość bohatera sprawdza się więc nie w działaniu politycznym , ale w sferze heroiki osobistej, z której wychodzi on zwycięsko. Zdobywa serce i rękę Heleny, pokonuje rywali i zwy­ cięża w ten sposób i jako człowiek, i jako godny ap robaty działacz społeczny. A utor staw ia go przed innym i próbam i, by wspomnieć choćby sprawę pieniędzy i epizod z pijanym Niemcem, ale i z nich wychodzi Insarow z podniesionym czołem. Jego wielkość ujaw nia się też poprzez porównanie z najlepszym i przedstawicielami inteligencji rosyjskiej, artystą-m alarzem Szubinem i uczonym filozofem Biersieniewem, którzy — jak stw ierdza Helena — tracą na ty m zesta­ wieniu. Mimo tych niew ątpliw ych zalet, Insarow pod pewnymi względami nie zadowala.

Dla zakochanej H eleny to, że jest bardziej ograniczony niż Szubin i Biersie- niew, nie m a żadnego znaczenia, ale dla au to ra to kwestia wcale nie błaha. Jednostronność rodzi siłę, ale sam a nie jest zaletą. E stetyzujący Szubin zgryźli­ wie zwraca n a to uwagę: „T rzeba tylko Turków w ykurzyć — wielka sztu ka” . Ma tylko jeden cel i psychologicznie — mówiąc oględnie — jest nieskompli­

26 I. T u r g i e n i e w , W przededn iu , s. 59. 27 Tam że, s. 94.

(12)

P o w ie ś ć I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu13

kowany. W ytw ornem u znawcy sztuki ten raznoczyńca nie może im po­ nować.

W powieści obserwujemy energiczne zachowanie się Insarowa, czytam y jego patetyczne wypowiedzi, ale nie dowiadujemy się prawie niczego o jego życiu wewnętrznym. Odnosi się wrażenie, że Turgieniew boi się pozostać z nim sam na sam. Insarow to ledwie kontur bohatera, bez pulsujących życiem treści em ocjonalnych i psychologicznych. Przywoływany już Szubin, k tó ry wypo­ wiada wiele myśli autora, daje bohaterowi następującą charakterystykę: „talentów żadnych, poezji brak, um ysł ani wszechstronny, ani głęboki, lecz zdrowy i żywy; suchość i siła” . Można zauważyć, że Szubin jako rywal In saro­ wa jest stronniczy w sądach, ale przypom nijm y, że w podobny sposób ujmował Turgieniew Don K ichota.

Tenże Szubin rzeźbi dwie statu etk i Insarowa. Pierwsza zawiera heroiczny wizerunek bohatera, k tó ry olśniewa siłą, energią, zdolnościami przywódcy; druga przedstawia go jako barana, k tó ry podniósł się na tylne nogi i nachyla do uderzenia. „Tępa pycha, czupurność, upór, niezgrabność, ograniczoność wyzierały z fizjognomii «małżonka owiec cienkorunnych», a przy ty m podo­ bieństwo było na tyle uderzające, niewątpliwe, że Biersieniew nie mógł pow­ strzym ać się od śmiechu” 29. Okazuje się, że Szubin w obu wypadkach miał rację, gdyż oba portrety odpowiadają oryginałowi. Pierwszy odzwierciedla cechy przywódcy, jego odwagę, śmiałość i szlachetność; drugi oddaje jego wizerunek psychologiczny, ułomność duchową i umysłową ograniczoność. Te dwa p o rtrety mówią, że Turgieniew dostrzegał walory przywódcze n a tu r heroicznych i starał się je eksponować, ale też, że ludzie ci byli m u obcy, zachowywał w stosunku do nich dystans i często ich ośmieszał.

Nie tylko ośmieszał, ale i wikłał w tragiczne zależności od surowych praw życia. Przew ijająca się w Szlacheckim gnieździe myśl o rozbieżności między szczęściem osobistym a obowiązkiem wraca do nowej powieści. Na pierwszych jej stronach Szubin rozmawia z Biersieńiewem o szczęściu. „K ażdy z nas p rag­ nie dla siebie szczęścia — mówi Biersieniew. — Ale czy słowo s z c z ę ś c ie zdołałoby nas zjednoczyć rozpłomienić nas obu, sprawić, byśm y podali sobie ręce? Czy to nie egoistyczne, chcę przez to powiedzieć, dzielące ludzi, słowo?” Z dalszej rozmowy wynika, że takim i jednoczącymi słowami są sztuka, oj­ czyzna, nauka, wolność, sprawiedliwość. „A miłość? — spytał Szubin. — I m i­ łość — to też słowo jednoczące — ale nie ta, której ty teraz pożądasz, nie miłość-upojenie, lecz miłość-ofiara. — Szubin sposępniał. — To dobre dla Niemców, ja chcę kochać dla siebie; chcę być numerem pierwszym” 30. Filo­ zof Biersieniew relacjonuje tu ta j ideę miłości-ofiary bliską teorii Schopen­ hauera wyłożonej w pracy Świat jako wola i wyobrażenie. Ale praw da nie przestaje być praw dą, czy się ją przyjm uje, czy też odrzuca.

29 Tam że, s. 72. 30 T am że, s. 15 - 16.

(13)

W iedzą o tym doskonale Insarow i Helena. Usankcjonowane przez Schopen­ hauera rygorystyczne pojmowanie życia kładzie się ciężkim brzemieniem n a losie ich obojga, mimo zdobywczej energii bohatera i george-sandowskiej swobody od obyczajowego konwenansu bohaterki. Z postaciam i autorki francuskiej łączy Helenę niezależność sądów i samodzielność w rozstrzyganiu kwestii miłości i małżeństwa. W swym postępowaniu kieruje się zasadam i wzniosłego ofiarnictwa i współczucia dla skrzywdzonych i nieszczęśliwych. J a k b y w zgodzie z duchem czasu, spośród starających się o jej rękę wybiera człowieka czynu, a nie ham letyzujących inteligentów szlacheckich, Szubina czy Biersieniewa. Ale ta samodzielna dziewczyna pam ięta, że miłość to nie upojenie, lecz wyrzeczenie się, ofiara.

Pam ięta o tym Insarow , k tó ry boi się miłości i przyjm uje uczucie H eleny dopiero w tedy, gdy przekonuje się o jego ofiarniczym charakterze. Ale i teraz obojga nie opuszcza trw ożna myśl, że w ich miłość wdarło się egoistyczne upojenie, za które spotka ich kara. Pierwszą chorobę Insarow a tra k tu ją jako ostrzeżenie; jej naw rót kończy się zgonem. Wówczas Helena zastanaw ia się: „Los połączył nas nie na próżno: kto wie, czy to nie ja go zabiłam; teraz jego kolej, aby zabrać mnie do siebie. Poszukiwałam szczęścia, a znajdę, być może, śmierć. Widocznie ta k być powinno; widocznie byłam w in n a ...” W ten sposób wraca tragiczny m otyw miłości, ta k częsty i tak usilnie przez Turgieniewa eksponowany w jego nowelistyce lat pięćdziesiątych. Myśl o szczęściu w erotyce jest mirażem, a dążenie do niego wyzwaniem losu, k tó ry się okrutnie mści. Przy ty m z pierwszych k a rt powieści dowiadujem y się, że człowiek jest zależny również od przyrody, k tó ra jest wobec niego obojętna i jednakowo tra k tu je zarówno bohaterów, jak i prostych śm iertel­ ników. Żywioł natu ry , k tó ry mieści w sobie życie i śmierć, pochłania w końcu Insarow a, ta k jak pochłania wszystko na swojej drodze.

Tragiczna wizja losu nie przeszkadza Turgieniewowi powołać do życia n a tu ry heroicznej i uczynić jej bohaterem powieści społecznej, ale przecież wizja ta zwęża w sposób w yraźny perspektyw y, możliwości, horyzonty tego don-kichotowskiego heroizmu, a zarazem i wszelkich poczynań człowieka. Chciałoby się przytoczyć ostatnie strofy wiersza Piodora Tiutczewa Fontanna:

R w iesz się ku n ieb u , ku jasności, Lecz n iew id zialn a dłoń fataln ie Ł am ie tw ój b lask i trium falnie Strąca go z n ieb a w ysok ości.

(Przekład W łodzim ierza Slobodníka)

To filozoficzne tło powieści W przededniu skierowane było przeciwko teorii optym istycznego heroizmu Czernyszewskiego. Z odpowiedzią w ystąpił D o­ brolubow.

Z jego artykułem Kiedyż nastąpi prawdziwy dzień%, zatytułow anym począt­ kowo Nowa powieść p . Turgieniewa, autor Kudina zapoznał się w rękopisie,

(14)

P o w ie ś ć I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu15

po czym zażądał od Niekrasowa, aby go nie drukował. Według relacji Awdotii Panajewej miał powiedzieć do redaktora „Sowriemiennika” : „W ybieraj: ja albo Dobrolubow” 31. Niekrasow próbował mediacji, ale choć się nie powiodła, w m arcu 1860 r. pracę ogłosił. Oburzony Turgieniew zerwał współpracę z „Sowriemiennikiem” . Co było powodem sporu?

Przyczyny są na ogół jasne, choć nie można ich sformułować w sposób jednoznaczny, ponieważ rękopis pracy Dobrolubowa, który czytał Turgieniew, nie zachował się, a różnił się znacznie od tek stu znanego dzisiaj. Pozostaje zatem droga pośrednia. Z pewnością, głównym powodem gwałtownej reakcji Turgieniewa była podstawowa teza Dobrolubowa o konieczności walki re ­ wolucyjnej z „wewnętrznymi T urkam i” , tj. z ustrojem politycznym i syste­ mem społecznym ówczesnej Rosji. Tak należy rozumieć lakoniczny list T ur­ gieniewa do Niekrasowa z 2 m arca 1860 r.: „ S ta n o w c z o C ię p r o s z ę , miły N[iekrasow], a b y ś n i e d r u k o w a ł t e g o a r t y k u ł u ; prócz nieprzyjemności niczego mi nie przniesie, jest on niesprawiedliwy i cięty—nie będę wiedział, gdzie się skryć, jeśli się ukaże. Proszę Cię, uszanuj moją prośbę”32. Ale prócz „nieprzyjem ności” (chodzi) o spodziewaną reakcję władz na tezę o „wewnętrz­ nych T urkach ” ) mówi się w liście o niesprawiedliwej ocenie Turgieniewa jako pisarza. Do kwestii tej powracał we wspomnieniach Czernyszewski: „Turgieniew uważał ten arty k u ł za obraźliwy dla siebie: Dobrolubow p o ­ m iata nim jako pisarzem bez talentu, jaki przydałby się dla opracowania te m a tu powieści naw et bez jasnego pojmowania rzeczy”33.

Rzeczywiście tem at powieści atakuje Dobrolubow kilkakrotnie, zwła­ szcza zaś gdy z ironią pisze, że „istota powieści wcale nie polega na podaniu nam wzoru obywatela, czyli wzoru cnót społecznych” . Turgieniew „wcale nie chciał — o ile zaś możemy sądzić na podstawie wszystkich jego poprzed­ nich utworów, nie był też w stanie napisać epopei bohaterskiej. Jego rzeczą jest coś zupełnie innego: z całej Iliady i Odysei przyswaja on sobie jedynie opowiadanie o pobycie Ulissesa na wyspie nimfy Kalipso i nie wychodzi poza to ” . A utor „zajm uje się wyłącznie przedstawianiem tego, jak Insarow jest kochany i co z tego w ynika” 34. Turgieniewa mogły też urazić te partie artykułu, w których Dobrolubow cytując rozważania Biersieniewa o przy­ rodzie i jej praw ach nazywa je „rom antycznym przelewaniem z pustego w próżne” . Ale artykuł się ukazał i zerwanie Turgieniewa z „Sowriemienni­ kiem ” stało się faktem .

P raca Dobrolubowa była wydarzeniem w literaturze rosyjskiej i wywarła wpływ na twórczość samego Turgieniewa (Ojcowie i dzieci), dlatego w arto przyjrzeć się jej uważniej. K ry ty k rozpoczyna od zakwestionowania

Turgienie-31 A. P a n a j e w a , W ospom in an ija, M oskwa 1956, s. 276. 32 I. S. T u r g i e n i e w , L isty , t. IV , s. 41.

33 N . G. Cz e r n y s z e w s k i j , Połnoje sobranije soczinienij, t. I, M oskwa 1939, s. 728. 34 M. D o b r o l u b o w , P ism a filozoficzne, t. II , op. cit., s. 49.

(15)

wowskiej etyki obowiązku i afirmacji postawy, k tó ra tra k tu je „szczęście ojczyzny jako nieodłączne od własnego” , a więc nie antagonizuje kategorii obowiązku i szczęścia. Bułgarski bohater interesuje go dlatego, że wielkiemu celowi, którem u się poświęcił, nie myśli „przeciwstawiać swego osobistego szczęścia” . „Przeciwnie, właśnie dlatego troszczy się o wyzwolenie ojczyzny, że widzi w ty m własny spokój, własne szczęście” 35. K ry ty k ując „bierne cnoty” uczonego filozofa Biersieniewa i powierzchowną błyskotliwość artysty-m a- larza Szubina (doskonale zdaje sobie sprawę, że wypow iadają oni wiele myśli samego autora) przeciwstawia im zrównoważoną aktyw ność Insarowa, któ ry „pracuje dla swej umiłowanej spraw y całkiem spokojnie, bez sztuczności i fanfaronady, ta k po prostu, jak je i pije” . Akcentuje jednolitość wewnętrzną bohatera, ta k odmiennego od ham letyzujących „zbędnych ludzi” . „Umiło­ wanie wolności ojczyzny tkw i nie w głowie Insarowa, nie w sercu, nie w wy­ obraźni, wypełnia całą jego istotę i cokolwiek od niej przenika, ulega prze­ tworzeniu mocą tego uczucia, podporządkowuje mu się, zostaje przez nie wchłonięte” 36. Zaznacza jednak wyraźnie, że „cały urok Insarow a polega n a wielkości i świętości idei, jak a przenika jego isto tę” , pam ięta bowiem o drugim portrecie bohatera i zdaje sobie sprawę z jego ograniczonej p rzy d a t­ ności dla Rosji. Stwierdza, że „bohater nie mógł się rozwinąć i pokazać, czym jest we współczesnym społeczeństwie rosyjskim ” .

Dobrolubow pisze, że „ t e n Insarow jest mimo wszystko obcym nam czło­ wiekiem” . A w innym miejscu: „Jak o żywa postać, jako człowiek rzeczy­ w isty Insarow jest nam niezmiernie daleki” ; „w gruncie rzeczy Insarow nie m a w sobie nic niezwykłego” ; „uradow ani jego niezłomną wiernością wobec idei, nie dostrzegam y na razie, że jego postać w powieści to tylko blady ogólni­ kowy k o n tu r” 37. Dobrolubow uznaje za konieczne odciąć się od bohatera, którego au to r w w yraźny sposób ośmiesza i k tó ry powołany został dla pole­ miki z program em rewolucyjno-dem okratycznym . Dlatego w sposób zdecydo­ w any odsuwa go na bok.

„Rzecz w tym — pisze — że w powieści W przededniu główną postacią jest Helena, a wszystkie inne osoby należy rozpatryw ać poprzez stosunek do niej” . B ohaterka ta interesuje Dobrolubowa jako symbol Rosji; zaznacza, że wyraziło się w niej „owo praw ie nieświadome, ale nieodparte pragnienie nowego życia” . „Owo tęskne oczekiwanie — stw ierdza dalej — od dawna już męczy rosyjskie społeczeństwo, i ileż to razy myliliśmy się, podobnie jak Helena, myśląc, że ten oczekiwany już zjawił się, a potem znowu traciliśm y zapał” . Symbolicznie tra k tu je wybór Heleny, k tó ra odrzuciła przedstaw i­ cieli sztuk pięknych i nauki akademickiej i poszła za człowiekiem czynu. W Insarowie „znalazła wcielenie swego ideału, w nim dostrzegła możliwość

35 T am że, s. 43. 36 T am że, s. 44 - 45. 37 T am że, s. 37, 43, 57.

(16)

P o w ie ś ć I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu17

znalezienia odpowiedzi na pytanie; w jaki sposób m a czynić dobro” . Cała Rosja powinna dokonać podobnego wyboru. „Helena to postać idealna, ale jej rysy są nam znane, rozumiemy ją i solidaryzujemy się z nią” 38.

K ry ty k kończy arty k uł przekonaniem, że rychło zjawi się rosyjski Insarow. „ Je st nam niezbędny, bez niego nasze życie po prostu się nie liczy, i każdy dzień nie m a żadnego sensu sam przez się, stanowi tylko przeddzień innego dnia” 39. Powieść W przededniu wykorzystał Dobrolubow dla kry tyk i fatali- stycznej koncepcji obowiązku i teorii solidaryzmu społecznego oraz dla rozwinięcia teorii heroicznego optymizmu Czernyszewskiego i w ogóle prop a­ gandy program u działania rewolucyjnej demokracji. Konflikt „pokoleń” , inteligencji raznoczynnej i liberalnej inteligencji szlacheckiej, również na terenie literatu ry przybierał coraz ostrzejsze formy. W roku 1858 Czerny - szewski w artykule Rosjanin na rendez-vous polemizował z Turgieniewem w sposób oględny, dyskredytował bohatera A si, ale zarazem wyraźnie admi- rował — zresztą zupełnie szczerze — autora utworu, w roku 1860 Dobrolubow nie pow strzym ał się przed złośliwościami pod jego adresem. Rzecz w tym , że konflikt ten, który narastał od 1856 r., w roku 1859 gwałtownie się za­ ostrzył.

W roku 1856 symbolem radykalizm u był w Rosji wielki em igrant poli­ tyczny Aleksander Hercen, bliski przyjaciel i sojusznik ideowy Turgieniewa. Mieszkał w Londynie, wydawał „nielegalne” pisma, przemawiał w tonie agresywnym i zaczepnym. W tymże roku Czernyszewski wiódł interesujący spór z Dobrolubowem na tem at radykalizm u Hercena. Czernyszewski prze­ konywał swego młodszego współpracownika, że em igrant londyński jest mniej rewolucyjny, aniżeli może się to wydawać. Dobrolubow nie dał się teraz przekonać, ale ustąpił i zmienił zdanie po trzech latach, gdy wojna prasy londyńskiej z „Sowriemiennikiem” stała się głównym wydarzeniem politycznym w Rosji. W ojna ta stała się faktem wtedy, gdy obie strony zro­ zumiały, że idzie o rewolucję, której Hercen się obawiał. W czerwcu 1859 r. Dobrolubow zanotował w dzienniku o grupie londyńskiej; „Jed n ak dobrzy sobie są ci nasi postępowcy! Teraz już myślą o pokojowym postępie przy inicjatywie z góry, pod osłoną legalności” 40. W roku 1856 Czernyszewski swoją genialną intuicją polityczną przewidział, że program rewolucyjnych raznoczyńców rozminie się z programem grupy londyńskiej; w roku 1859 do tych samych wniosków doszedł Mikołaj Dobrolubow.

W listopadzie 1858 r. Hercen ogłosił w gazecie „Kołokoł” artyk uł Zarzu­

cają nam, w którym pisał: „Zarzucają nam okrutnie-czerwoni demokraci,

że przypodchlebiam y się Aleksandrowi I I, chwalimy go, gdy czyni coś

do-38 Tam że, s. 50, 53, 54, 85. 39 T am że, s. 88.

40 Cyt. za: Ł. W . P u m p i a n s k i j , „O tcy i d ie ti” . Istoriko-litieratu rn yj oezerk. W: I. S. T urgieniew , Soczinienija, t. V I, Moskwa-Leningrad. 1929, s. 169.

(17)

brego, i wierzymy, że pragnie wyzwolenia chłopów” 41. Dalej nazywał swoich przeciwników politycznych „prostolinijnym i doktryneram i” i „doktryne- ram i na modłę francuską” , tzn. jakobinam i. W lewicowej prasie petersbur­ skiej 1858 r., gdy przejrzeć ją uważnie, nie znajdziem y jeszcze „okrutnie- - czerwonych” zarzutów pod adresem H ercena, m usiały one zatem dojść do Londynu albo w formie listów, albo ustnych przekazów. Zarzuty te świadczą, że dla rewolucyjnych raznoczyńców liberalno-ustępliwe — mimo publicy­ stycznej agresywności — stanowisko wydawcy „K ołokoła” było już w 1858 r. zupełnie jasne. Raznoczyńcy mieli już własną teorię estetyczną: Stosunek

estetyczny sztuki do rzeczywistości; zdążyli już sformułować — w Szkicach okresu Gogolowskiego literatury rosyjskiej — swój stosunek do dziedzictwa

kulturalnego przeszłości, z której wyeksponowali dwie postacie: Gogola i Bielińskiego. Te dwie prace Czernyszewskiego, pierwsza z 1855 r., druga z la t 1855/1856, odegrały k ap italn ą rolę w edukacji kulturalnej inteligencji nieszlacheckiej : pozwoliły jej zrozumieć własną odrębność, odmienność od inteligencji szlacheckiej. A później — od Hercena, najwspanialszego i najszla­ chetniejszego przedstawiciela tej inteligencji. A także od literackiego wyrazi­ ciela tej inteligencji — Iw ana Turgieniewa.

Tenże 1858 r. przynosi znany nam już a rty k u ł Czernyszewskiego Rosjanin

na rendez-vous, którego celem było wykpienie inteligenta szlacheckiego i to

w sferze, n a k tó rą był specjalnie uwrażliwiony — w sferze życia intym nego. „Ilekroć w jego [Turgieniewa] opowiadaniu wywiązuje się podobna (jak w Asi) sytuacja, bohaterowie jego za każdym razem wychodzą z niej nie inaczej, jak skompromitowawszy się z kretesem wobec n a s” 42. K om prom itacja polega n a tym , że ci bohaterowie nie są zdolni do życiowo ważnej decyzji, ułożenia swego indywidualnego losu, a więc nie są przygotowani do życia. Zarzut dotyczy całokształtu osobowości, ta k jak prezentuje ją nam literatura. Rzecz nie dotyczy niedomówień czy nieporozumień, naw et rozbieżności w poglą­ dach, lecz tego, że ci ludzie są nam obcy i nie chcemy z nimi mieć nic wspól­ nego. W czorajsi sojusznicy — „zbędni ludzie” okazują się teraz, jak powiada Czernyszewski, nicponiami i łajdakam i gorszymi od cynicznych łapowników Szczedrina; walka prowadzona jest frontalnie i zasadniczo. Jej celem jest eliminowanie bohatera szlacheckiego z literatury, w której niesłusznie, zda­ niem raznoczyńców, dom inuje nie m ając żadnych praw po tem u. Zaś dal­ szym celem — strategicznym — jest zakwestionowanie racji moralnych, ideowych i politycznych inteligencji szlacheckiej.

W alka gwałtownie zaostrza się w 1859 r. W m aju Dobrolubow ogłasza a rty k u ł Co to jest oblomowszczyznal, w którym rozw ijając tezy Czernyszew­ skiego kom prom ituje całą galerię bohaterów szlacheckich: Oniegina, Pieczo- rina, Bieltowa, R udina i Obłomowa. Jednym z podstawowych zarzutów jest

41 T am że, s. 170.

(18)

P o w ie ść I . T u rg ie n ie w a „ W p r z e d e d n iu19

niezdolność ty ch ludzi do decyzji w sprawach rycerskiego heroizmu, w kwestii miłości. K ry ty k nazywa ich obłomowcami i pisze:

W stosunku do k o b iet w szy scy obłom ow cy zachow ują się haniebnie. Zupełnie nie u m ieją kochać i nie w iedzą czego m ają szukać w m iłości, ta k jak w ogóle w życiu, ch ętn ie po- flirtują z k ob ietą, dopóki w idzą w niej lalkę poruszającą się na sprężynach; chętn ie też złow ią w sidła kobiecą d u szę... a jakże! Ich w ielkopańska natura znajduje w ty m ogrom ne zadow olenie. A le niech ty lk o sprawa stan ie się cokolw iek pow ażna, niech ty lk o zaczn ą podejrzew ać, że m ają przed sobą nie zabaw kę, ale praw dziw ą k ob ietę, która m oże od n ich zażądać p oszanow ania sw oich praw — n a ty ch m ia st srom otnie rzucają się do ucieczki. Ci panow ie są n iezw yk le tch órzliw i!43.

Ju ż same sformułowania: wielcy panowie, tchórze (u Czernyszewskiego — łajdacy) oddają klasowy ze swej isto ty antagonizm . W arto dodać, że a n ta ­ gonizm ten utrw alił w swej powieści Ojcowie i dzieci sam Turgieniew w scenie, w której Bazarów przemawia do młodego K irsanow a słowami Czernyszew- skiego-Dobrolubowa: ,, — Ech! Arkadiuszu Nikołajewiczu, widzę, że ty pojmujesz miłość jak wszyscy młodzi ludzie nowego [czytaj: szlacheckiego — A.S.] pokolenia: cip, cip, cip, kureczko, a gdy tylko kureczka zacznie się p rzy­ bliżać — w nogi! J a nie jestem ta k i” . Ten antagonizm jest cechą roku 1859. W styczniu tego roku Dobrolubow ogłosił pierwszą część rozprawy Dro­

biazgi literackie ubiegłego roku, w której frontalnie zaatakow ał współczesnych

szlacheckich lum inarzy literackich oraz — n u rt oskarżycielski reprezento­ w any przez Szczedrina i jego zwolenników. W początku tego roku zaczyna wydawać satyryczny dodatek do „Sowriem iennika” , pismo ,,Swistok” , w k tórym bezlitośnie wykpiwa ideały kultury szlacheckiej i demaskatorów. W Drobiazgach literackich po przypom nieniu genealogii pisarzy szlacheckich starszego i średniego pokolenia zastanaw ia się nad ich zachowaniem się w roku 1855 i w latach następnych: „Pochowawszy ową nudną, nieruchaw ą istotę [w 1855 r. — formalnie chodzi o „M oskwitianina” , ale faktycznie o cara Mikołaja I — A.S.], literaci, którzy chodzili jak błędni od śmierci Bielińskiego, odzyskali z pozoru przynajm niej przytom ność i obwieścili głośno, a głos poszedł na całą Ruś prawosławną, że są żywi i zdrowi. Ruś ucieszyła się, oni zaś zaczęli z nią, jak starzy znajomi, gawędzić i rozprawiać, «opowiadać jej bajki i prawić morały»” . A utorytatyw ne pouczenia statecznych mężów młodzież przyjm owała z szacunkiem i onieśmieleniem, atoli ,,ten przyjem ny stan rzeczy nie trw ał długo. Bardzo szybko dojrzali mędrcy wydobyli z siebie wszystkie siły, na jakie ich było stać — i okazało się, że nie mogą nadążyć za potrzebam i współczesności” 44. W śród tych mędrców, którzy rozminęli się z epoką, jest już Turgieniew, brak natom iast jeszcze Hercena. Rewolucyjni demokraci szli razem z inteligencją szlachecką w latach 1855 - 1857, w 1858 r. uczynili zwrot na lewo (Rosjanin na rendez-vous), a w następnym gwałtownie

43 M. D o b r o l u b o w , P ism a filozoficzne, t. I, op. cit., s. 328. 44 T am że, s. 201, 202.

(19)

zaostrzyli spór. W ykładnią tej nowej strategii były prace Dobrolubowa:

Drobiazgi literackie, Co to jest óblomowszczyzna'1. i pismo satyryczne „Sw istok” .

Prace te dyskredytow ały nie tylko „daw nych m ędrców” , ale też n u rt oskarżycielski, „donosy n a rewirowych” — jak m awiał Niekrasow, „czarną” beletrystykę kry ty k u jącą łapownictwo drobnych urzędników i zacofanie obyczajowe. „Sowriem iennik” dążył do rewolucji i jako przeszkodę w od­ działywaniu na m asy trakto w ał „oskarżycieli” , którzy jego zdaniem rozbra­ jali te masy. To był drugi powód rozbieżności ze szlacheckim liberalizmem. Trzeba było zaszczepić społeczeństwu nastroje niezadowolenia, tym czasem liberalizm szlachecki, upojony oficjalnym kursem , kołysał je do snu — nale­ żało rozwiać te złudzenia. „Oskarżyciele” krytykow ali łapów karzy, a libera­ łowie cieszyli się z wolności prasy; „Sw istok” zaś odpowiadał, że istota u stroju — mimo ogłady europejskiej — pozostała ta sam a co Mikołaja I. R osja wkroczyła na drogę postępu — głosili liberałowie; Rosja pozostała krajem barbarzyńskim — replikował „Sw istok” . W Rosji królują nauki i oświecenie — zachłystywali się liberałowie; w Rosji panuje b rutalny despo­ tyzm — pisał „Swistok” . To właśnie „Sw istok” ze swoim zjadliwie-satyrycz- nym programem, ze swoim satanicznym gwizdem da asum pt do niesłusznego sądu, że isto tą stanow iska rewolucyjnej dem okracji jest negacja, „odrzucanie wszystkiego” , ów nihilizm, w k tó ry wyposażył Turgieniew samego Bazarowa.

W roku 1859 obie strony rozum iały, że idzie o rewolucję.

Z realiów tych walk i sporów zbuduje Turgieniew powieść Ojcowie i dzieci, której akcja rozpoczyna się w m aju 1859 r. Ale i powieść W przededniu łączy się ściśle z tym i kwestiam i i wydarzeniami. Insarow ze swoją ideą jedności ogólnonarodowej nieprzypadkowo pojawia się w momencie, gdy raznoczyńcy rosyjscy otwarcie p rą do rewolucji. B ohater ten nie mógł więc zadowalać Dobrolubowa, k tó ry poczuł się wręcz zm uszony do zakwestionowania tez solidaryzm u społecznego zaszyfrowanego w tem acie bułgarskim . W roku 1858 Czernyszewski mógł jeszcze admirować Turgieniewa, w roku 1860 było to niemożliwe. I nie dlatego, że Dobrolubow nie był „starow iercą” literackim . Dalsza współpraca Turgieniewa z „Sowriem iennikiem ” była po prostu nie­ możliwa. A rtykuł Hamlet i Don Kichot był ostatnią rzeczą, jak ą w ty m piśmie

ogłosił. АНТОНИ СЕМЧУК РОМАН ТУРГЕНЕВА „НАКАНУНЕ” НА ФОНЕ ПОЛЕМИК ЭПОХИ Р е з ю м е В Дворянском гнезде Тургенев разпрощался с героями дворянского происхождения и сле­ дующий роман Накануне посвятил разночинцу. Основная мысль этого романа фактически была изложена уже в статье Гамлет и Дон-Кихот, в которой путем отдаленных литератур­ ных аналогий Тургенев определил свое отношение к прогрессивной дворянской интеллигенции 40-х годов и к радикальному лагерю разночинцев 60-х годов XIX века. Первых писатель считал Гамлетами с высокой культурой и безволием; вторых — Дон Кихотами с железной волей

(20)

P o w ie ść I . T u rg ie n iew a „ W p r z e d e d n iu21 и ограниченными душевными качествами. Первых — любил, вторых уважал, но на рассто­ янии. Образом Инсарова в романе Тургенев полемизировал с лагерем разночинцев, про­ тивопоставляя их революционной общественной идеологии общенародную идею, приме­ ром которой являлась борьба болгар за освобождение из-под турецкого ига. Одновре­ менно Тургенев заключил в этом герое много черт настоящего политического руководи­ теля, прежде всего последовательное единство деятельности и целей, а также гармоническое непротиворечивое понимание счастья и долга. Сам герой и главный женский персонаж поставлены автором на фоне пессимистической концепции, которая ограничила предел и эффективность индивидуальных мероприятий. Кроме того Тургенев показал Инсарова лишь на этапе подготовки к настоящей деятельности. Как известно в статье Когда же прийдеш настоящий день Добролюбов заключил свое нерасположение к автору и представленной ним идеи. Критик отодвинул героя на второй план и главное место оставил Елене, считая ее поведение и выбор символом России. Он утверждал, что героиня поступила правильно, когда связала свою судьбу с действенным человеком и, что страна находится лишь накануне появления такой личности. По его убеж­ дению это будет русский Инсаров, т.е. представитель лагеря революционеров-демократов. После появления в печати этой статьи Тургенев отошел от „Современника”. IV A N T U R G E N E V ’S N O V E L “ON T H E E V E ” A G A IN ST T H E B A C K G R O U N D OF T H E D IS P U T E OF T H E EPO C H b y ANTONI SEMCZUK Sum mary

In The N est of Gentlefolk T urgenev parted w ith heroes o f noble origin and his n e x t n o v el On the E ve is d ev o ted to th e intelligentsia o f one-noble origin (raznoczincy). H e presented its m ain objects in an article w hich precedes th e novel. I t is en titled H am let

and D on Quixote. Through d ista n t literary analogies he defined his a ttitu d e to th e p ro­

gressive noble in telligen tsia o f th e forties and th e radical cam p o f non-noble in telligen tsia o f th e sixties o f th e n in eteen th century. H e called th e former high ly cultured H a m lets w ith an atrophy o f w ill, th e la tter D on Q uixotes w ith an iron w ill and lim ited spiritual qualities. The form er he loved , th e latter he respected — form a distance. Through his character In sarov in th e n ovel he polem ized w ith th e non-nobles. H e opposed their revolutionary id eology w ith an all-national one on th e exam ple o f th e Bulgarian struggle for independence against th e Turkish oppression. H e endow ed this character w ith a n u m ­ ber o f characteristics o f an a u th en tic political heroe, first and forem ost w ith a con sisten t u n ity o f action and ob jectives, and a harm onious n onantagonistic understanding o f happiness and d u ty. The m ain hero and heroine are show n again st a background o f a pessim istic concept o f fate w hich lim its th e realm and effectiveness o f individual e n d e a v ­ ours. Moreover, he presented Insarov in th e phase o f preparations for th e actual action and w hitdrew him before it started . In h is article When w ill the T rue D a y Come? D ob ro­ lu b o v expressed his dislike o f th e author, Insarov and th e ideal he represented. H e pushed him in to th e background and p u t H elena in th e fore treating her behaviour and choice as sym bolic for R ussia. H e m aintained th a t she w as right to p u t her fate in th e hands o f a m an o f action and th a t th e country w as on th e eve o f th e arrival o f such a character. In his opinion it w as to be a R ussian Insarov, i.e. a representative o f the* cam p o f revolutionary dem ocracy. A fter th e publication o f this article b y D ob rolu b ov T urgenev broke o ff w ith th e m o n th ly „Современник” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obwohl Grass‘ Einstellung zu den politisch aktuellen Fragen der deutsch -polnischen Beziehungen in der Nachkriegspolitik festgelegt und eindeutig war – er plädierte für die

Zweifelhaft ist auch die Annahme, dass die Mahrtenehe zwischen dem Ritter und Undine deshalb scheitert, weil „Huldbrand die Andersartigkeit seiner Frau beängstigt und er die

Gemiddelde beoordeling prestatieveld 7,0.. Het onderhouds- en kwaliteitsbeleid van Woonlinie is goed ontwikkeld. Ten opzichte van veel andere corporaties stelt Woonlinie

Kapłani mogą natomiast ważnie bierzmować w miejscach wyjętych, gdy leżą one na terytorium, na które otrzymali władzę udzielania tego sakramen- tu (kan. Można

Hoe de grondmechanische stabiliteit van een dichtgeslibd filter moet worden geëvalueerd is op dit moment nog niet duidelijk. Van belang is of het oorspronkelijk aangebrachte filter

vergaarde analoge en geprinte uitvoer, voor nadere interpretatie (en soms als modificatie-argument voor volgende proeven). De modelanalyse van de resultaten werd uitgevoerd door

In dit rapport worden de bewerkingsvolgorde alsmede de benodigde gereedschappen geanaliseerd. Vervolgens worden de hoofdafmetingen vastgesteld

A nuanced understanding of pleasure in people’s lives, of the diversity of goals, of the impact people have on their surroundings as well as the interplay of all three,