• Nie Znaleziono Wyników

Ż Y C I E ŻYDOWSKIE.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ż Y C I E ŻYDOWSKIE."

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Ż Y C I E

ŻYDOWSKIE.

T R E Ś Ć : A r t y k u ł w s t ę p n y . —S p ó j n i a . —A s y m i l a c j a a S y j o n i z m . —' O d r o d z e n i e r a s y . —N o w y B a r - K o c h b a ( w ie rsz e ).—G h et«

t o . —Ż y d z i a s i ł a f i z y c z n a . —O d r ę b n o ś ć i j e d n o ś ć . — M o j ż e s z (w ie rs z e ).—R a d a N a c z e l n a ż y d o w s k i c h i n s t y ­ t u c j i f i l a n f r o p i j n o - k u l t u r a l n y c h . —Z d a r z e n i a i d o k u ­ m e n t y . —Z i n s t y t u c j i i s t o w a r z y s z e ń .

I N S T Y T U T

B A D A f i l L I T E R A C K I C H . P A K B I B L I O T E K A 09-350 Warszawa, ul. Nowy Świai 72

T o l 26-68-63

W arszawa, 1915 r.

W y d a ł J A K Ó B A P P E N S Z L A K .

Z a p o z w o l e n i e m w o j e n n e j c e n z u r y n i e m i e c k i e j d. 2/XI 1915 r .

■ . D r u k a r n i a 0 . R o m , N o w o l i p i e 7.

(4)

http://rcin.org.pl

(5)

P is u ją c y o s ta tn io w „ P rz e g lą d z ie P o r a n n y m “ — A n o n y m — J u n i u s — A n o - n y m w s ty d z ą c y się c z y też o b a ­ w ia ją c y u ja w n ie n ia s w e g o w łaśc iw e g o n azw iska, które je st t a je m n ic ą po li­

szynela, w s w o im czasie w liście z w ró ­ c o n y m d o prz y ja c ie la M a u r y c e g o , — c y n ic z n ie o d d a ł h o n o ry szczepow i s e ­ m ic k ie m u „m oże o b o k g re c k ie g o — n a j g e n j a l n i e j s z e m u “. Ó w J u n i u s — Ano- n y m , z a w o d o w y k o lu m n ia to r, n ie g d y ś fa b ry k u ją c y sw ą p strą karjerę d r a m a ­ turga, k le c ą c e g o p a n o r a m y historycz- n o -s c e n ic z n e na za m ó w ie n ie a k to ra S olskiego lub K a m iń s k ie g o za p o m o c ą k u g la rs tw a lite ra c k ie g o i p lw ania w tw a rz klerow i i a ry sto k ra c ji — przed n i e d a w n y m czasem ją ł ślizgać się po t o ra c h p o lity k i i p a trjo ty z m u p o z y ­ t y w n e g o — za p u n k t w y jścia w z ią w s z y s ło w ian o filstw o i przez M o s k w ę kol­

p o rto w a n e n a d ę t e id e a ły w ielk o sło - wiariskie. Ó w A n o n y m d zisiejszy z d ą ­ żył t e d y o b la ć p o m y j a m i n a tu ra - l is ty c z n y c h e n t u z ja z m ó w — ro m a n ty z m polski i ś w ię tą tró jc ę polskich w iesz­

czów: M ick iew icza, S ło w a c k ie g o i K rasińskiego. U c z y n ił to w ep o c e p o ­ n o s z ą c e j się u g o d y , g d y z K rak o w a d o la ty w a ł d o W a r s z a w y szczęk b ro n i ć w ic z ą c y c h się strzelców p o d s z ta n ­ d a re m r o m a n ty z m u w p rz e d e d n iu w o j ­ n y eu ro p ejsk iej. O d t ą d ów tw ó rc a a k r o b a ty c z n y c h m e a n d ró w , ją ł tuszyć sobie, że przejedzie się w tryum fie po P o lsce na ru m a k u sło w iań sk im , dob rze o d k a r m i o n y m przez Rosję. O g ło s ił w ięc k ru c ja tę przeciw poezji i zab rał się d o sła w ie n ia rzeczy w isto ści p o l­

skiej: w p o s ta c i przem ysłu, wielkich

c z en ia o b c y c h ż y w io łó w . W ten s p o ­ sób, w s p o s ó b n ie sły c h a n ie zręczny, na ty ła c h a n s y s e m ity z m u p olskiego r o z p o c z ą ł pracę n ie w in n ą na pozór i lite ra c k ą po n o i u d a ją c n a tc h n io n e g o p ro ro k a p o z y ty w iz m u m a d e i n E n g l a n d , p o d s y c a ł o g n is k a N a ro ­ dow ej D e m o k ra c ji, rusofilstw a, ju d o - fobji i b o jk o tu s e m i t ó w — w imię wal­

ki o oczyszczenie Polski z s e n t y m e n ­ tów, o w y p ę d z e n iu z niej ob cy ch żyw iołów , iżby się stał kraj t e n nie- p o k o la n ie słow iańskim .

J e g o o tw a rto ś ć i egzaltacja realna, n a b ra ły n aw et rozm iarów i m p o n u j ą ­ cych po ro z p o c z ę ciu w o jn y e u r o p e j­

skiej. C złow iek te n p o s u n ą ł sięw re ­ k la m o w a n iu idei czw órporozum ienia, aż d o tego, że p o czął „ n a u k o w o “ re w id o w a ć p s y c h ik ę g e rm a ń s k ą i w szeregu ab su rd a ln y c h a rty k u łó w z a ­ m ieszczo n y ch w j e d n y m z t y g o d n i ­ ków, u siło w ał d o w ieść nicości u m y s łu niem ieckiego, tw ie r d z ą c , że u m y s ł ten um ie ty lk o n aślad o w ać, że nie uczy­

nił literalnie ani j e d n e g o o r y g in a l­

n e g o w ynalazku, ani je d n e g o kroku sa m o d z ie ln e g o . W ty m sa m y m czasie m a lo w a ł s u b te ln ie za stra sz a jąc y o b jaw r o z k ła d o w e g o d z iałan ia ż y d ó w na organizm Polski, tw ierd ząc, że sz a c h ­ ru ją oni ideam i ś r o d k o w o -e u ro p e j- skiemi i w p ro w a d z a ją „do tu te jsz e g o ż y c ia d e z o r g a n iz a c ję i anarch ję m o ­ ralną.

L ecz o to n ad c h o d z i dzień h i s t o ­ ry c z n y i A n o n y m — Ju n iu s, ja k o nie­

d o ś c ig n io n y transform ista, zjawił się w n o w y m k o stju m ie i w m asce t a ­ je m n ic z o u śm ie c h n ię te j a n a d to c z u ­

(6)

łej, aby nie miała w z b u d zać p o d e j­

rzeń c o do uczuć, k tó re w yraża. N o ­ wa ta c h a ra k te ry z a c ja każe mi m n ie ­ m ać, że R n o n y m o w i w ietrzącem u w sz ę d z ie s k o m p l i k o w a n ą in try g ę , p r z y ­ w idziała się ja k a ś rz e k o m a p o tę g a Izraela, u w a r u n k o w a n a dzisiejszem i o k o lic z n o śc ia m i p o lity c z n e m z której p o s ta n o w ił sko rzy stać, w id o c z n ie w celu p rz y s łu ż e n ia się o jczyźnie. I teraz u d aje on p o g o d z o n e g o z fa k ­ te m d o p ł y w u krwi ż y d o w sk ie j do p o l­

skiej, chce ze s z c z e p e m sem ickim m a c h ia w e lis ty c zn ie p ak to w a ć , chce już asym ilacji, uw aża ją n a w e t za p o ż ą ­ d a n ą , p o t ę p i a o w o „całkiem paraijal ne i azjatyckie w y o b c o w y w a n i e t o ­ w a rz y s k ie t a k ie g o w y s o c e k ultural­

n e g o i w y ra f in o w a n e g o elem entu, j a ­ k im s ą sem ici w i e lk o m ie js c y “. '

K tó ry ś z wielkich ludzi p o w ie ­ dział: „ Z b y t w i e l e m ó w i ą t e r a z o B o g u , c z y ż b y n i e z a m i e r z a l i p o p e ł n i ć j a k i e j ś p o d ł o ś c i ! “

Nie m am zam iaru b ie rz m o w a ć z a ­ m ierzeń J u n ju s a . J e g o list d o M a u ry ­ c e g o , ż y d a g alicy jsk ieg o , z a sz c z y co ­ n e g o w y s o k ą g o d n o ś c i ą w a d m in i­

stracji G alicji, p ra g n ą c e g o , „c a łk o w i­

te g o p o ś w ię c e n ia się dla d o b ra p o l ­ sk o śc i bez sz k o d z e n ia ró w n o cześn ie i n te re s o m r a s y “ d o której M a u r y c y ó w należy, m ó w i sam za siebie, i j e d ­ n o c z e ś n ie s y g n a liz u je m is te rn y m a ­ n e w r ze s tro n y p e w n y c h kół polskich, k tó ry c h p a n J u n iu s je s t k r a s o m ó w ­ c z y m i u ta le n to w a n y m rzecznikiem . Prócz tego, list te n zaw iera ob elg ę r z u c o n ą n a ro d o w i ż y d o w sk ie m u , o b e l ­ g ę , te g o s a m e g o mniej więcej ty p u ,

ja k ą rzucił A n o n y m w roku zeszłym le g jo n o m p olskim , ty m „dzielnym d o je ż d ż a c z o m “ w e d łu g jego w y raże­

nia, z a p o ż y c z o n e g o ze sło w n ik a hu- m o ry sty k i kabareto w ej. To właśnie skłoniło mnie d o zw rócenia u w ag i na s z ó s ty z kolei „List f l n o n y m a “.

2.

N ie g d y ś A n o n y m p o d n o sił w y s o k o n o g ę, ab y k o p n ą ć filistra. Dziś czyni to w zam iarze przekroczenia w y s o ­ kiego p ro g u za k tó ry m siedzi ż y d M a u r y c y w fotelu „który ty le lat w y ­ grzew ali ro z m a ic i hrab io w ie Łosie, B a w o r o w s c y et tu tti ą u a n t i “.

C zegóż chce A n o n y m o d „ k o ch a­

n e g o M a u r y c e g o “, c z eg ó ż chce od ty ch ż y d ó w zasy m ilo w a n y c h , g a r n ą ­ c y c h się do p o lsk ie g o sa lo n u literac­

kiego, gdzie J u n iu s króluje i cóż m o ­ g ą dlań uczynić ci plutokraci i zneu- ra ste n iz o w a n i po lacy w y z n a n ia moj- ż e sz o w e g o ta k d a le c y od naro d u , tak nikli ja k o ś c io w o i ilościow o, tak b a r ­ dzo sami p o trz e b u ją c y p ro te k c ji pol­

skiej i n ie u sta n n ie w y g ła d z a ją c y c y ­ linder lo ja ln e g o sto su n k u d o P o la ­ ków, ja k b y n ie d o ś ć byli służalcam i i p o d n ó ż k a m i.

O d p o w ie d ź j a s n ą i d o k ł a d n ą z n a j ­ d u je m y w K ońcowych u s tę p a c h „Listu A n o n y m a “ : „I o to z czem d o ciebie a p e lu ję k o c h a n y M a u ry c y . M a ją c t e ­ raz ta k w y s o k ie sta n o w is k o w G a li­

cji, ż y w ią c w sercu ta k s y m p a t y c z ­ ne uczucia dla nas, m a ją c zam iar c a ł­

k o w ite g o p o ś w ię c e n ia się dla d obra p o lsk o ści bez sz k o d z e n ia ró w n o c z e ś ­ nie i n te r e s o m r a s y d o której p r z y ­ należysz i m a ją c ta k rozgałęzione s t o ­ sunki ro d z in n e i o s o b iste w E u ro p ie

http://rcin.org.pl

(7)

C e n tra ln e j p o w e ź m ij in ic ja ty w ę i bierz w ręce T w e akcję p rz e c iw d z ia ­

ł a ją c ą u p o r n e m u s z k a lo w a n iu i z o r­

g a n iz o w a n e m u s z k o d z e n iu p o la k o m w C e n tra ln e j E u ro p ie (sic!). Jeżeli tu w W a rsz a w ie, g d z ie n a jw ię k s z a g m in a ż y d o w s k a , tu w P o lsc e h isto ry c z n e j i jutrzejszej, g d z ie 6 m iljo n ó w ż y d ó w

— m a z a p a n o w a ć wreszcie u p ra g n io n a , u tę s k n io n a p a x civilis, jeżeli m a m y w reszcie, ja k się to m ó w i, „ z a k o p a ć s i e k i e r ę “ raz na zaw sze, g łę b o k o , j e ­ żeli m y, z p o śró d w as m a m y w p rz y ­ szłości w y b r a ć k i e d y ś s w e g o D as- raelego czy G iersa, N e s s e lr o d e g o c z y G a m b e ttę . B ria n d a czy N ath an a, ba n a w e t S o u lth a czy N e y a , jeżeli w n a s z e j A k a d e m ji k ie d y ś b ędzie m o g ło z a s ią ś ć 11 ż y d ó w , tak ja k dziś w P a r y ż u , a n a s z p a n u j ą c y m a ro z d a ć 14 ty tu łó w lo rd o w s k ic h , ta k jak je o n g iś m ię d z y ż y d ó w r o z d a ł wielki król angielski, to a b y s to s u n k i w y ­ tw a r z a ją c e ta k ą a tm o s fe rę kulturalno- łib eraln ą w reszcie z a p a n o w a ły , m uszą p r z e d te m w p ł y w o w i i p o tę ż n i p o la c y m o j ż e s z o w e g o w y z n a n ia z a p o b ie d z b e z p r z y k ł a d n e m u i n ik c z e m n e m u p o d ­ ju d z a n iu n a n a s całej E u r o p y , ba n a w e t i A m e ry k i, m u s z ą z a p o b ied z łu b p rz e c iw d z iała ć te m u ra d o s n e m u v a e victis, b ia d a bezsilnym ! z jakiem m ło d e w rzaskliw e, n ik o m u n ie z n a n e c z ę sto z a p ie n io n e , z a s m a r k a n e m a c h a - b e jc z y k i p u b lic y s ty c z n e r z u c a ją się n a w e t na cień, na w id m o P o ls k i!“ .

3.

N ie c h w ięc J a c k a n i P ry łu ck i z a m ­ k n ą sw oje pism a, n ie c h p rz e s ia n ą tw o rz y ć Literaci ż y d o w s c y , niech się ro z w ią ż ą w s z y s tk ie zrzeszenia n a r o d u ż y d o w s k ie g o n iech s y o n iś c i p o d r ą

n ie b ie s k ą ch o rą g ie w S y o n u . J e s t teraz okazja z y s k o w n e g o s p rzed an ia się, idei polonizacji, naród ż y d o w s k i m oże sp rz e d a ć s w o je cierpienia, swój gn ie w i ideały, s w o ją /rz e c z y w is to ś ć za trzydzieści sreb rn ik ó w pardon!

— z e - 1 4 lo rd o w stw . J e s t to cena za k tó rą J u n iu s chce kupić p olaków w y z n a n ia m o jż e s z o w e g o . Kto wie, c z y nie więcej zap łaciłb y za rdzenne m a s y ż ydow śkie, za te masy, które się sk ła d a ją w łaśniez o w y c h „ z a s m a r­

k an y c h m a c h a b e jc z y k ó w “, z tych, k tórzy w a lczą o ju tro , którzy w y s o k o dzierżą sz ta n d a r d u m y i g o d n o ś c i n a ­ r o d o w e j, k tó rzy c h c ą o w ła sn y c h si­

łach z b u d o w a ć k u ltu rę ż y d o w s k ą , p o ­ tę g ą d u c h a szczepu, o k tó ry m sam p a n Ju n iu s, przez n ikogo o to nie p r o s z o n y , p o w ia d a , że je s t „ m o ż e o b o k g r e c k i e g o —n a j g e n ja ln ie js z y “ .

N a j e d n e m z zeb rań w G m inie w arszaw sk iej dr. H igier „ p o la k w y ­ z n a n ia m o jż e s z o w e g o “ o d e z w a ł się p rz ew ro tn ie, że będzie g ło s o w a ł dla p e w n y c h s w y c h celów za lewicą, t. j. za ż y d a m i n a ro d o w y m i. Jeżeli dr. H ig ier u w a ż a c a ły n a ró d ż y d o w ­ ski za lewicę, za m niejszość o p o z y ­ c y jn ą , jeżeli on, ży d , m oże tak k ł a ­ mać, to nic d z iw n e g o , że A n o n y m — J u n iu s bezkarnie, ż y d ó w , k tó rzy nie są a s y m ila to ra m i z b y w a sobie o k reś­

leniem „ z a s m a r k a n e m a c h a b e jc z y k i“ . Dziś J u n iu s p r a g n ie rozdzielić m ię d z y ż y d ó w cztern aście t y t u ł ó w lord o w sk ich , p o d warunkiem , że się s t a n ą p o la k a m i w y z n a n ia m o jż e s z o ­ w ego.

M y, bezczelne m achabejczyki, m y czciciele wielkiego J u d y M a c h a b e u sz a o d rz u c a m y tę cenę tak p o n ę t n ą i je d ­

(8)

n o c z e ś n ie je s te ś m y zdania, że p o la ­ k ó w w y z n a n ia m o jżeszo w eg o , będzie m ó g ł kupić A n o n y m — J u n i u s — z n a c z ­ nie taniej.

J a k ó b A p p e n s a l a k .

Spójnia.

N a rozw ój k a ż d e g o n a ro d u s k ła ­ d a się m n ó s tw o c z y n n ik ó w historycz- y c h . By ro z p o z n a ć treść w ła śc iw ą i d u s z ę je g o , trz e b a b y s k a lp e le m b e z ­ w z g lę d n e g o o b je k ty w iz m u d o sz u k iw a ć się p ra w d y n ie ty lk o w ła ń c u c h u w y ­ darzeń z d o b y m inionej, ale nieraz w czasach o k r y ty c h p a ję c z y n ą wieków . T o też s y n te ty z o w a n ie d u s z y narodu, k tó r e g o ro z k w it d atu je się w czasach zam ierzchłych, je s t d z iś zad an iem trud- n e m i o d p o w ie d z ia ln e m .

K a ż d e n n a r ó d w c ią g u w ie k ó w s p y c h a n y n a rożne koleje życia, s z u ­ k a d ró g i n d y w id u a ln y c h d la u trw a le ­ n ia s w e g o by tu na przyszłość. Im k rw a w s z ą i c iern istszą jest G o lg o ta jeg o , tern p e w n ie js z ą n iejak o m a o n rękojm ię, że się w m o rz u in n y c h nie z a tra c i b o w ie m w w alce o is tn ie n ie h a r tu ją się te c e c h y narodow e, które n ajc ię ż sz y m p o d d a n e b y ły p r ó b o m . W procesie e w o lu c y jn y m każden n a ­ ró d d o św iad cza, hartuje się n a b y w a ce c h o d p o rn o śc i.

G d y b y nie g e n ju s z życia, k tó ry o w ą o d p o r n o ś ć d r o g ą a ta m i s t y c z n ą z po k o len ia na p o k o le n ie przekazuje, histo rja całej ludzkości c h y b a w in ­ n y m p rz e d s ta w ia ła b y się k olorycie...

N a r ó d ż y d o w s k i d o ś w ia d c z y ł sw y c h k r w a w y c h dziejó w w czasach, k tó r e w p o ró w n a n iu z dzisiejszym p o c h o - - d e m kultury ludzkiej p rz e d sta w ia ły n ie ja k o s ta d ju m em b rjo n a ln e . O n g i pad ! kolos żyd o w sk i, by jak później R o m a i A te n y nie p o d ź w ig n ą ć się ju ż do n o w e g o f ż y c i a . .

„V eae v ic tis i“ B ezw zględność w a l­

ki życiow ej sk ie ro w a ła losy ż y d ó w

na drogi w y ją tk o w e cierniste. Ż y d w ieczn y tułacz, m ęczen n ik za sw e d ą ż e n ia n aro d o w e i u k o c h a n ie s a m o ­ d zielności, przeszedł w ciąg u wieków przez w szy stk ie p e ry p e tje d a n te js k ie g o piekła... Nie masz k atuszy, której by nie z a zn ał ani pęt, krórych n a ń n ie włożono...

Zaw sze k o ro n o w a n y m ę c z e ń stw e m , u c isk a n y przez ja k o w y ś fatalizm lo su , nie zaznaw ał on u szeregu w ieków ani o d ro b in y n a r o d o w e g o d o b r o b y tu , ani chwili w y p o c z y n k u . T a kon ieczn o ść ciągłej walki w y su b te ln iła rasow o n a ­ ród ż y d o w s k i do ap o g eu m . Ż ydzi prze stali już o d d a w n a rozumieć, jak ż y ć m o ż n a nie cierpiąc... Nie z a s ta n a w ia n o się n a w e t n a d tern, c z y b y ż y d potrafił trw ać, g d y b y m u s ty g m a t m ęczeń­

stw a z czoła zdjęto, r a n y zabliźniono,..

T a k dalece ból w krew ż y d o w s k ą przeszedł.

A j e d n a k n ie sk o ń c z o n y łańcuch cierpień n arodu ż y d o w s k ie g o stał się dla nieg o a tu te m zbaw czym : rasa ż y ­ do w sk a dzięki właśnie o w y m przew rot- no ścio m losu, 'z a h arto w ała się n ie b y ­ wale, p rzetrw ała wieki.

I te m u ty lk o p rz y p isa ć n a le ż y fakt, że śró d ż y d ó w c ałeg o globu, b ę d ą c y c h p o d w zględem p rze k o n a ń p o lity c z n y c h , n a r o d o w y c h i sp o łecz­

n y ch p ra w d z iw ą m o z a ik ą istn ieje je d n a cecha — poczucie w spólnoty raso w ej. T e m u t o in s ty n k to w i z a w ­ d z ię c z am y fakt, że gdziekolw iek brat n asz cierpi, echo o d z y w a się g o rą c e m w sp ó łc z u c ie m w n aszy ch sercach. W z a w ro tn y m biegu życia ó w c z e s n e g o cała lu d zk o ść zbliża się do p rzełom u.

K rótki czas, a n astąp i o b ra c h u n e k o g ó ln y , zró żn iczk u ją się pojęcia, a m o ż e n a w e t z m ie n io n e z o s ta n ą d z i­

siejsze d ra k o ń sk ie praw a. P o d p o rz ą d k u ją się im w s z y s c y , a więc i żydzi. A b y się p rzeciw staw ić n a w a ł­

n icy i w y trw ać, wiele jeszcze uczynić w sw em w ęw n ętrzn em życiu żydzi p ow inni.

i

http://rcin.org.pl

(9)

Istnieje bow iem i p e w n a u je m n 3 s t r o n a owej s p ó jn i r a so w e j śród ż y ­ d ó w z pokolenia na p o k o le n ie prze­

k azyw anej, to silnie rozw inięte w p e w n y c h o d ła m a c h n a ro d u wstecznic- t w o , w ró g p o s t ę p u i cywilizacji!.

P rzetrw anie n a ro d u ż y d o w s k ie g o w dziejach b y n a jm n ie j o p artem nie j e s t na przeszczepianiu p ie rw o tn y c h p o jęć o życiu n a g ru n t n o w o c z e s n e ­ go p o stę p u i w iedzy.

T e m p o r a m u ta n tu r et n os muta- u r in illis.

Dzisiejszy ży d ró w ieśn ik p io n e ró w z a c h o d n ic h o w yższe id e a ły lu d zk o ś­

ci, rozum ie d o s k o n a le ja k g r o ź n y m je s t fa n a ty z m n ie k tó ry c h jeg o o d ł a ­ m ó w nie tyle dla św iata, ile dla ż y ­ d ó w s a m y c h . N ależy o czy ścić a t m o s ­ ferę, zniszczyć m ia z m a ty c ie m n o ty , a b y tern sku teczn iej m ó d zsię p rze­

c iw s ta w ić p ra w o m do ż y c ia i do r ó w n ej walki o przyszłość.

W y p le n ić t e n c h w a s t na u g o rach n a r o d o w e g o ż y c ia ży d ó w je st z a d a ­ n ie m nielada, j e d n a k b o d ź c e m do w alki p o słu ż y ć w in n o przekonanie, że sk o ro się zw ycięży, św iat mieć b ęd zie jeszcze je d e n d o w ó d , że żyd w ie c z n y tułacz i m ęczen n ik lepszego w a rt je s t Jutra.

E. A p f e lb a u m . W a r s z a w a , 23.IX— 1915.

iiiit il i Spin.

1.

D u żo się pisze i m ów i ob ecn ie o asym ilacji. J e s t to p o w o d e m zm ia n z a sad n iczy ch , jak ie zaszły w o s t a t n i c h czasach w o b o z ie społecz­

n o ści ż y d o w s k ie j. R ozróżnić rzeczy, wiście je st ła tw o k o n tu r y oraz linje d e m a rk a c y jn e , jakie o d g r a d z a ją od siebie id e o lo g je krań co w o o d m ie n n e i w z a je m się z is to tn ą zaciekłością zwal czające. To co się ob ecn ie dzieje, te p r ą d y n u r tu ją c e w łonie ź y d o w s tw a .

nie są jak im ś zjaw iskiem o d e rw ą nem, zgoła n ie sp o d z ie w a n y m f e n o ' m enem , lecz k o n ie c z n o śc ią dziejow ą, stale i n ieu b ła g a n ie to ru ją c y m sobie d ro g ę k o m p le k s e m socy o lo g iczn y m w za w iły m i s p lą ta n y m ła ń c u c h u hi­

s to ry c z n y c h p rzejaw ó w n a ro d u . G ł ó w ­ n ą i k a r d y n a ln ą z a s a d ą jest w istocie rzeczy działanie w p ł y w o w e na o rg a ­ nizm y n a ro d o w e zew n ę trz n y ch c z y n ­ ników , które z h isto ry c z n y c h w y c h o ­ dząc przesłanek, ciągle żłobią i p r z e ­ istaczają fizjonom je p o szczególnych społeczeństw , zależnie od d a n e g o m o ­ m e n tu d z iejo w eg o .

T ak też i b y ło z naszą asym ilacją.

M iała o n a ra is o n d ’être w ty c h m o ­ m e n tach h i s to r y c z n y c h , kied y w sp ó l­

n y m łą c z n ik ie m b ę d ą c zw iązana wraz z p o d n ie s ie n ie m się o g ó ln e g o d ucha w y z w o le ń c z eg o , w sp in a ła się na w y ­ ż y n y h u m a n ita rn y c h haseł o g ó l n o l u d ­ zkich i k ro c z ą c po takiej d ro d z e m u ­ siała ze sw e g o ło n a w y d a ć najpiek-, niejsze i na jc z y stsz e du ch y ’ b o h a te r­

skie jak Berek Joselew icz i t. p.

g o d n e n a sz y c h p rz o d k ó w M a c h a b e - uszów.

Atoli o b e c n e karta historji d z ie jo ­ wej s ię odm ieniła, nie w ty m znacze­

niu iżby s p rz en iew ierzy ła się s z c z y t ­ n y m h a s ło m id e o w y m , lecz t r z y m a ­ jąc w d a lsz y m ciąg u w y s o k o s z t a n ­ d a r wielkich n a s z y c h ideałów , m u ­ siała się z k o n ie c z n o ś c i rzeczy, ja k ie zaszły w końcu XIX i na p o c z ą tk u XX stulecia, n ag iąć i p rz y s to s o w a ć d o rzeczyw istości.

2

.

H isto rja ruchu r e n e s a n s o w e g o u ży d ó w zaw iera b. b o g a ty m a te rja ł i nie da się ująć w ram ki j e d n e g o a r t y ­ kułu, to też ro zw o d zić się o nim nie zam ierzam . Z a z n a c zy ć ty lk o trzeba, iż is tnienie oraz rozw ój te g o ruchu b y ł u nas zgoła zu p e łn ie n ie z n a n y m lub t e n d e n c y j n i e p rz em ilczan y m . D ość w s p o m n ie ć z jakim lekcew ażeniem lub z u p ełn em p o m ija n ie m t r a k to w a ­

http://rcin.org.pl

(10)

n o u n as w szelkie zjaw iska, jakie z a ’ ch o d z iły u ż y d ó w . S p ra w o z d a n ia z n a sz e g o k o n g re su , czyli p a rlam en tu ż y d o w s k ie g o nie z n a j d o w a ł y u n a s n ig d y n a le ż y te g o o św ietlenia, p o d ­ c z a s g d y p rasa sto łe c z n a e u ro p e js k a w Austrji i w N ie m c z e ch w takich o rg a n a c h jak „Neue F re ie P r e s s e “ lub „Berliner T a g e b l a t t “, z a m ie s z c z a ­ ła skw apliw ie o b sz e rn e w iad o m o ści o p rz e b ie g u p o sie d z e ń ko n g resu . 1 dziw ić się przeto nie n ależy tej n aiw n o śc i o raz ro zbierającej ign o racji z ja k ą tr a k tu je k w e s tję ż y d o w s k ą przeciętny po la k lub nasz r o d z im y a s y m ila to r.

„ Ja k to w ięc chcecie s tw o rzy ć n a ­ ró d w narodzie; czy co ś p o d o b n e g o b y ł o b y to le r o w a n e m w Z achodniej E uropie. P rz y jr z y jc ie się ż y d o m w Nie m czech, Austrji. Fran cji, Anglji lub W łoszech. W s z a k oni są d o b r y ­ mi niem cam i, .francuzam i i t. p., j e d y ­ nie wy chcecie s tw a rz a ć tutaj n i e ­ b e z p ie c zn e e k s p e r y m e n ta i n arzucać n a m jakiś d ziw o ląg , m i a n u j ą c y się p o m p a ty c z n ie ruchem n a ro d o w o -ź y - d o w s k im . Co n a m m ó w i rz e c z y w i­

sto ść na s ta w ia n e p o w y żej z a rz u ty ? P o m ija ją c g o ło s ło w n o ś ć tw ierd zeń w sto s u n k u d o ż y d ó w , z a m ie sz k a ły ch w N iem czech i w Austrji, gdzie ruch o d r o d z e n i o w y w śró d ż y d ó w p rz y b ra ł w o s ta tn ic h latach po tężn e k s ztałty (zwłaszcza o s ta tn i k o n g r e s w W ied n iu , na k tó ry m była o m a w ia n a sp raw a otw a rc ia u n iw e rs y te tu w J e ro z o lim ie b y ł d o b i t n y m w sk aźn ik iem o te ż y ż n ie te g o ruchu); r e n e s a n s ż y d o w sk i o d ­ ż y ł też w śród ta k nielicznych k o lo n ji ż y d o w sk ic h , jakie is tn ieją w Anglji, F rancji, Belgji lub W łoszech. Bezw ąt- pienia n a jb u jn ie js z y ro zk w it w idzim y w wielkich sk u p ie n a c h m as ż y d o w ­ skich, jak w Rosji, Polsce, R u m u n ji a o sta tn io też i w Am eryce. P o ło ż e ­ nie n a sz e tutaj w P o ls c e a zw łaszcza w W a rs z a w ie je st analogiczne z p o ł o ­ żeniem polaków , z a m ieszk ały ch w A m eryce. O n i ja k i m y, oddaleni j e s te ś m y wielkiemi przezstrzen iam i

od swej O jc z y z n y i zm uszeni je ste ś­

m y p o w o ły w ać do ż y cia tak ie in sty ­ tu cje n arodow o-kulturalne, które sta ją się w arow nią d u c h o w ą w tych pań stw ach, w śró d któ ry ch n a ro d ó w za­

m ieszkiwać jesteśm y zmuszeni.

3.

Z askrzepła w o b sk u ran ty zm ie i zasty g łej d o g m a ty c e masa ż y d o w s k a , o w iana n o w ą o d ż y w c z ą falą. zeszła z m a rtw e g o p u n k tu i p o ru szy ła się n aprzód. Z a ja śn ia ły wielką zorzą n o ­ we ideały, s k o r u p a ciasn y ch i u drętw iałych form ułek pękła; wązki h o ry z o n t myśli religijnej ustąpił m iejsce szerokiem u i wielkiemu g o ś ­ c ińcow i praw d ziw y ch d a ró w kultural­

nych, m o żn o ść podniesienia m asy ż y ­ d o w sk iej stała się faktem... i ku wielkiej naszej radości w id zim y , jak n asza m asa, s to ją c a z racji sw ej.ciem n o ty i fan aty zm u , z d a w a ło b y się na krańcu przepaści, wchłania w siebie n o w e i zdrow e w alory kultury ż y d o w ­ skiej, stając n a równi z d ążeniam i m a s in n y c h n a ro d ó w . M asa się o d r o ­ dziła i p o s tę p u je naprzód, ale część jej b y ły c h i n o w y c h p rzy w ó d c ó w d u c h o w y c h nie chce, czy też nie m o ­ że p r z y s to s o w a ć się do o d m ie n n y c h w a ru n k ó w . Jeżeli stara g e n eracja u parcie hołdnje stary m wierzeniom i tra d y c ji swoich przo d k ó w i nie chce zrzucić łuski z oczów , to m o ż e m y to w y tło m a c z y ć brakiem s p r ę ż y ­ stości p rz y sto so w a w c z ej, starczym u w ią d e m lub w ogóle niezdolnością o rje n to w a n ia się w p o s z c z e g ó ln y c h zjaw iskach, lecz m ło d szy ch sy n ó w n a sz e g o ludu ta k łatw o rozgrzeszyć nie m ożna, ju ż chociażby z ty ch w zględów , iż za sw ą działalność s p o łe c z n ą z d a d z ą w szak rach u n ek p rz e d s ą d e m naszej przyszłej historji.

B o tylko ig n o ra c ją , z u p e ł n ą n ie ­ ś w ia d o m o ś c ią swej w łasnej, wielkiej historji i literatury, m o ż n a ty lk o w y tło m a c z y ć ich zaciekłą szerm ierkę f razeo lo g iczn ą w parciu sw e g o n a r o d u w otch łań asymilacji. Nie chcę ich p o ­

http://rcin.org.pl

(11)

są d z a ć o złą wolę, bo w takim razie ich zb ro d n icza działalność w u k r y w a ­ niu rzeczyw istości i p r o p a g o w a n i u s a m o b ó jc z y c h haseł d la n a s z e g o n a ­ rodu, z a s łu g iw a ła b y na b e z w z g lę d n e potępienie ja k o p rz y n o s z ą c a o g r o m ­ ne zło i k o m p r o m itu ją c a ż y d ó w w o ­ b ec sp o łe c z e ń stw a p o lsk ie g o . Raczej sta ra jm y się uwierzyć, iż p o w o d n ją się je d y n ie ig n o ra c ją . W ó w c z a s m o ż liw y m b ed zie ich p o w r ó t na ł o n o ż y d o w stw a . Ś w ia d o m y asym ilator, kie­

ru ją c y się o p o rtu n iz m e m i o b ł u d ą jest dla n as na zaw sźe stra c o n y .

K to b u ja w o b ło k a c h fantazji, a k to liczy się z rzeczyw istością? Czy m y syoniści, k tó rzy p r z y p a tr u ją c się zblizka d ą ż e n io m o d r o d z e n io w y m n a ­ szej m a s y i w y c z u w a ją c p s y c h o lo ­ g ic z n e tę tn o bicia jej serc, s p ie ­ s z y m y z p ra c ą o rg a n ic z n ą ta m do prastarej naszej O jczy zn y , tw orząc p rz y s z łą n a s z ą historję i tu p o d n o ­ s ząc i k rz e p ią c u p a d łe g o ducha, w sk a z u je m y na p ra w d z iw y p o k arm k ultu raln y , czy też w y asym ilatorzy, co o d e rw a n i zupełnie o d pnia naszej m a s y z i s t o t n ą zaiste b ez m y śln o śc ią pragniecie w znieść m o s t ,i przerzucić cie m n e m a sy c h a sy d z k ie ,' t o n ą c e w g n u śn e j religijnej ek sta z ie na k ra ń c o ­ w y brzeg p o s tę p o w e j i o b c e j kultury z ry w a ją c z c a łą s w o ją t r a d y c y j n ą przeszłością.

B o s to jąc na gruncie t e r a ź n ie j­

szości jest rzeczą niem o żliw ą, jak p o u c z a n as historja, c zy n ić p rzesk o k i k a rk o ło m n e nie licząc się z w y m a g a - mi dnia i ty lk o w arch o lsk a d e m a g o - gja m oże p o w o d o w a ć się takiem i id e o w e m i p rzesłan k am i. Czas więc już nareszcie zrzucić ze siebie to g ę u m o ra ln ia ją c ą i o tw o rz y ć o c z y na rzec z y w iste zjaw iska s p o łe c z n e i z b li­

ż yć się do t w ó r c z e g o w arsztatu pracy w sp ó ln ej dla n a s z e g o n a r o d u i naszej przyszłości h isto ry c z n e j. A z łona W a s z e g o nie b ę d ą w y c h o d z ić tak ie d ziw o ląg i i p o r o n io n e d u c h y n a tu ry ludzkiej jakiem i s ą pp. B runnow ie,

U n szlic h ty et to u tti quanti, c z y n ią c e ; ze swej isto ty iście g o rszące w id o . w isko, szerzące w o k o ło n a s obinier złą stęchliznę d u c h o w ą .

B r o n i s ł a w S t e r l i n g .

Odrodzenie rasy.

Nie m iało b y to m iejsca przed la­

ty 3 0 — 40 n i e s p e łn a . P rzo d k o w ie nasi ćwiczyli w ó w c z a s sw oje u m y s ły egze- g e z ą ta lm u d y c z n ą , k o m e n tu ją c ka­

żde sło w o , k a ż d ą sylabę ty ch wiel­

kich d ro b n e m i czcionkam i d ru k o w a ­ n y c h foljałów. Inni zn o w u z pośró d nich w p o g o n i za t. zw. w ó w czas w ie d z ą eu ro p ejsk ą, uciekli od s ta ­ rych k s ią g i z je d y n ie ż y d o w s k ą g o r­

liw ością rzucili się na now e, od lewej s tro n y c z y ty w a n e książki. Ale i ci nie stracili cech sw y c h najbliższych p rz o d ­ ków i k o n ty n u o w a li u m y sło w e ż o n ­ g lo w a n ie c o p r a w d a na in n e m już p o ­ lu. Żydzi wszędzie zostali wierni sta­

rem u chrztow i n a r o d o w e m u flm Ha- sefer— n a ró d księgi.

A chrzest to b y ł długi, ciężki i b o le sn y .

18 d łu g ic h i k r w a w y c h stuleci c ią ­ g łe g o tu ła c tw a , w ie c z n e g o u g in an ia g ło w y przed n ajm arn iejszy m .z p o ­ śród in n y ch , stała bo jaźń fiz ycznego, a zarazem i m o ra ln e g o zbezczeszcze­

nia plugaw iły i p o n iż a ły powoli d u m ę n a ro d o w ą . Zanik ideałów , a zatem też d ążen ia do c z e g o k o lw ie k , w p ły n ą ł na życie n a r o d o w e tak, że zatrzym ało się d n o w sw y m biegu, nie p o s tę ­ p o w a ło n a p rz ó d , ja k to miało m ie jsc e u innych n a ro d ó w , a z a m a rło , s t w a r ­ dniało. P r z o d k o w ie nasi całe sw e ż y ­ cie pośw ięcali j e d y n ie k o n se rw a c ji z a b y tk ó w n a ro d o w e j starożytności i zajęci byli c ią g ły m o w ija n ie m ich w coraz to n o w e w ikliny; nic n o w e g o i nie tworzyli, nie p o su w a li n a r o d u n a ­ przód, a w ciąż kręcili się w kolo, a ‘ dziś s t o j ą jeszcze na ty m s a m y m “ szczeblu ro z w o ju , w d o d a tk u sp a c z o -

http://rcin.org.pl

(12)

n y tn golusem , na k tó ry m stali 2,000 lat tem u.

Ten o g ó ln o n a r o d o w y rys z a m a r ­ cia, sk am ien ien ia odzw ierciadla się aż- w ż y c iu każdej p oszczególnej j e d n o ­ stki: c h a r a k te ry s ty c z n e dla ż y d o w ­ skiej p s y c h o lo g ji g o lu so w e j je s t to, że ż y d boi się śmierci, a zatym lubi życie, bardziej niż kto k o lw iek b ąd ź.

Ideał, ma w sobie zawsze, d ążen ie do stw o rz e n ia w y g o d n ie js z e g o , l e p s z e ­ g o życia. B rak ideału u ż y d a zabił w nim to d ą ż e n ie i żyd żyje, d ą ż ą c t y l k o do przeży cia s w y c h lat. J a k ż y ć ? — to p y ta n ie ju ż je g o u m y s ­ łu nie drażni. K a ż d y człow iek g o tó w je s t p o s tra d a ć życie dla honoru, ży d zazw yczaj nie myśli o tern.

P rz y ta k ic h w a ru n k a c h o s p o r ­ cie ż y d o w s k im m o w y b y ć nie m ogło.

Ale czasy zaczęły się zmieniać.

P o d w p ły w e m epoki, w której p i ę k n e form y, ale p u s te z treści, h a s ­ ła z o s ta ły o d rz u c o n e , p o d w p ły w e m e p o k i, w której z a b ły sła jutrznia o d ­ ro d z e n ia w sz y stk ic h n a ro d ó w , w o b o ­ zie ż y d o w s k im też o b u d ziła się z d r o w a , a d a w n o u p ra g n io n a , idea, k tó r a b y ła w stanie p c h n ą ć na n o ­ w e to ry s tw a rd n ia łe szczątki n aro d u , i d e a stw orzenia z te g o n a r o d u — w id ­ m a — z d ro w e g o , c a ł k o w i t e g o o rg a n iz ­ m u. N a ró d , choć p o w o li, budzi się z d w u t y s i ę c z n o - l e t n i e g o sn u i z a c z y n a siły sw e o d czu w ać; c a ły św iat Boży ze w s z y s t k i e m i je g o krasam i, za­

c z y n a pow oli z a jm o w a ć w łaściw e m i e j s c e w j e s te s tw ie ż y d a . Ż y d z a ­ c z y n a p o jm o w a ć w łaściw ą w a rto ść k sięg , p o jm u je sw ój d o ty c h c z a s o w y n ie n a tu ra ln y , h y p e rtro fic z n y s to s u n e k d o . n i c h . Z d ru g iej s tr o n y p rzy ro d a, t a ' p i ę k n a ziem ia i niebo, zac z y n ają c o ra z więcej w je g o oczach n a b ie ra ć u r o k u .

I ciało, z d ro w e, silne ciało, k t ó r e ­ g o ż y d przez 2,000 lat w y g n a n ia i t u ła c z k i p o c u d z y c h ziem iach nie z n a ł i d la te g o nie czcił, ciało to po- t z r e b n e dla ż y cia, p o s tę p u , wielkich

idei, o d ro d z e n ia p o w o li z a czy n a z a j­

m o w a ć n a le ż y te m iejsce w p sy c h ic e n a s z e g o n arodu.

D uch ż o n g le ró w ra b in ic z n y c h i d u ch r e n e g a tó w n a ro d o w y c h zanika, a n a r ó d nasz powoli się o d ra d z a i n a b ie r a form y coraz wyraźniejszej M a c h a b e u sz ó w i Bar-K ochby.

Za g ra n ic ą b o d ź c e m d o z a ło że­

nia p ierw szy ch kół sp o rto w o -g im n a - s t v c z n y c h ży d o w sk ich , był ruch syo- n is ty c z n y i bezp o śred n i a p e l M a k sa N o rd a u a z t r y b u n y k o n g r e s o w e j do m łodzieży żydow skiej. Związki te g o rodzaju e g z y s tu ją ta m p o d n a z w a ­ mi: M akabi, Bar K o c h b a , M a s a d a i t.

p. W kraju też z a p o c z ą tk o w a n e by ły starania i coś u c z y n io n o w ty m kie­

runku. W reszcie przed k ró tk im za­

le dw ie czasem u d a ło sie z o rg a n iz o w a ­ nej grupie mło dzieży sy o n isty c z n o - n a r o d o w e j rozwinąć akcję w ty m kie­

ru n k u w W arszaw ie, Z w iązek g im n a - s ty c z n o -sp o rto w y pod n a z w ą „M akabi*

rozszerzył sw ą działalność i liczy już 120 czło n k ó w . Praca, w ogóle, wre i z a p o w ia d a się na co ś szerszego, w iększego, piękniejszego.

jfewy j)ar-Xochba.

Ja k ongi B a r Kochba w y z w a l a ł s w y c h braci' O d j a rz m a i k a j d a n n ie w o li—

N iech dzisiaj z n ó w zadrzą ciem ięż cę i k a c i—

Nas n o w y B a r Kochba wyzwoli...

Za k r e w p rz e le w a n ą , za d ł u g i e k a ­ tusze, Za n ę d z ę i m r o k i w ie k o w e —

Z n a r o d u m ojego się z r o d z ą genjusze, By pom ścić te k r z y w d y dziejo w e...

T e n n o w y B a r Kochba m ój n a r ó d od­

rodzi, Miłością do ludu o w i a n y —

I n a r ó d ży d o w sk i się z m ąk w y s w o ­ bodzi I z e r w i e sta lo w e kajdany...

H. H E IfóA N .

http://rcin.org.pl

(13)

9

0 p ó ź n y m z m ierzc h u , g d y u s ta je k r z y k uliczny, b łą k a m się sąm je d e n po z a u ł k a c h g h e t ta m ro c z n y c h i słncham , zali w ś ró d ciszy n ie ozw ie się ku m n ie ja k iś sk a rg ą p r z e p o j o n y głos... A m oże n ie m a tu s k a r g i ? Niema?! O! Ghetto, g d y b y ż p r a w d ą to być mogło? Zaliż to

p r a w d a ?

A nioł ciszy sk rzy d ła sw e d o b r o c z y n n e r o z p o sta rł.

Noc g w ieź d zista r o z w i d n i ł a u lic z k ę z z a p a d ły m i n a niej i w ro s ły m i ja k g d y b y

już w zie m ię '“domkami

1 nagle d o uszu m oich dolatują głosy jakieś. To starzy, p a trja r c h a ln i ż ydz i z o c z y m a z w r ó c o n e m i w nie bo błogosław ią miesiąc. P a t r z ą w z w y ż . A g w iaz d y w sio trz an y m s p le c is n e uścisku u n o s z ą ich m o d litw ę ś p ie w n ą wysoko. I zbliżam s i ę c o r a z b a r d z i e j , ; i k r o k u p r z y ś p ie s z a m do ty c h postaci, co w m r o k u n a ksz tałt

cieni wylegli n a d z i e d z iń c e g h e tta , i ja k o w ie r n i Stróże strze gą jego pałaców o b j ę t y c h w e lo n e m nocy. I p a t rz ą n a m nie tak dziwnie. Dziwią się, iż tu ła m się t u ­ t a j p o m ię d zy nimi,ja, obcy i n ie z n a n y

im, co s y t chaosu wielkom iejskiego z b ł ą d ­ ził do dzieln icy ghetta, by p r z y p a t r z e ć się uśpionej nędzy, zieją cej ze w szą d , by p rzy ło ż y ć ucho do ziem i i u sły s zeć ja k ból skowycze, jak łzami po b rz e g i zachodząoczy ludzkie i ja k z e w szą d w i e ­

je strach.

Ja k sm u tn o tu. O! jak straszno tam, w k r ó l e s t w i e G hetta, g d y ucicha g w a r dnia i zam ilka hałas w alki c o d z i e n n e j o c h le b a kęs. Oto zda się, iż w i c h e r h a l ­ n y za b łą k a ł w te s tr o n y i h a r c e s w e w y p ra w ia . Z z a p a d ł y c h d o m k ó w g h e tta , trzę sąc ych się za la d a w i a t r u po d m u - tthem i z g łę b i serc z ła m a n y c h i dusz z r a ­

nio n y c h ro zn o si się d o k o ła h y m n z ł o ­ wrogi. N ie p o w s t r z y m a n y m potokiem niesie się do g w ia z d i n ie n a w iść p r z e d o łt a r z e niebieskie sk ła d a za m ę c z a r n i e ż y c ia

b e z n a d z ie jn e g o i za w iec znie za ćm iony krąg, słońca, co w in n e o d la tu je stą d s tr o n y i za b r z ę k k a j d a n ó w n ie w o l n i­

czych i za ch ic h o t możnych i w ła d n y c h tego św ia ta, co ślinę w z g a r d y m ają na ustach...

Na pola, na ro z ło ż y ste kw iatam i zalc - r z e p i e j i tryskającej k rw i pa c h n ą c e p o la bitwy, gdzie ju n a c y ż y d o w s c y z wiarą w zwycięstwo dla innych piersi s w o j e m ł o ­ de n as taw ia ją n a śm ierć — idzie hej :ał G hetta żałośiiwy.

I o d rz e k n ą żołnierze: „Spij Ghetto!“

„ Ś p i j --- lecz blizka c h w i l a i o b u ­ dzisz się, nic ze m lew, do n o w ej walki"

Błąkam się sa m je d e n . Rozglądam się i słucham...

I w idzę z w ą tp ie ń gorycz w tryum fie J u tra i w id z ę w a lk ę tra g i c z n ą mło dych U rjeló w , o r o z p a lo n y c h czołach i g o r e ­ ją cyc h sercach, k tó r y m s k rz y d ła do lotu p o d cięto g d y b y kosą! — I w id z ę p ra g n ie n ie szczęścia b e z mocy p o c h w y c e ­ nia go! — I w idzę z m a g a n ie Jsię d usz w w alc e be z k r e sn e j...

I p r z e d z i e ra m się p o p r z e z gęste nocy zasłony. Oczom m oim za ja snością stęs­

k n io n y m u k a z u je się o lb rzy m ie h e r k u ­ le s o w a b r a m a G h e t t a i za g r a d z a wnijśc ia n a p ro g i in n y c h ś w ia tó w . I w id z ę z a ­ c iśn ię te pię ści m ło d y c h m a rz y cie li, p a ł a ­ ją c y c h ż ą d z ą poznania ś w ia tła , wid zę, j a k pieni się w n ic h g n i e w i złorzeczy.

A o lb rzy m ia b r a m a p a trz y i pyszni się z e sw e j m o c y n ie s k ru z s o n e j. Nie z w y ­ ciężona?! O! g d y b y o tw o rzy ć tę b r a m ę n a rozścież...

C z arn y ptak p r z e l a t u j e n a d mą g ło ­ w ą i zw ia stu je skon.

A może to n ie w o li skon?

O! ciesz się Ghetto! I łzy osusz g o r ­ zkie.

T o Bóg, T w ó j Bóg u c z y n i ł — H era ja n C z e r m iń s k i.

(14)

M A X N O R D A U .

Żydzi a siła fizyczna.

( P r z e k ł a d a r ty k u łu „ M uake ljudentum “, um ie sz czo n e g o w ż y d o rrsk ie m piśm ie g im n a s ty c z n e m „Jüdische T u r n z e i t u n g “

w n u m e r z e c z e r w c o w y m z r. 1900).

D w a lata te m u w y p o w ie d z ia łe m p o d c z a s n a r a d y na kom isji k o n g re su B a z y le jsk ie g o myśl n a s tę p u ją c ą : „M u ­ sim y d ą ż y ć do teg o , b y zn o w u stw o r­

zyć ż y d o s tw o o z d ro w y c h m ięśniach*.

Z n o w u ! G d y ż dzieje nasze w y m o ­ w n ie ś w ia d c z ą o tern, iż ta k o w e n ie ­ g d y ś istniały. D ługo, n a z b y t już

d łu g o u p r a w ia m y u śm iercan ie ciała!

Lecz w y ra ż a m się w ła śc iw ie niezu­

pełn ie d o k ła d n ie . Inni uprawiali je na n a s z y c h skórach, a rezultat b y ł z n a k o m ity . Setki ty s ię c y tru p ó w ż y ­ d o w s k ic h w g h e tta c h , na p lacach k o ­ ścielnych, na go ściń cu E u r o p y ś r e d n i o ­ w iecznej. C hętnie b y lib y ś m y się Mej c n o ty zrzekli. Chętniej b y lib y ś m y cia­

ło n asze pielęgnow aii, niż uśmiercali, l u b — w p rz e n o śn i i d o s ł o w n i e — na u ś ­ m ie rc a n ie w y sta w ia li. W s z a k i m y u m ie m y ro zu m n ie z życia sw ego k o r­

zystać i c e n im y je wedle wartości.

Nie je s t o n o dla nas, b y ć może, ja k dla w iększości in n y c h n a ro d ó w Skar­

b em n a jw y ż s z y m , lecz b ą d ź co b ą d ź je s t sk a rb e m wielkim i sk a rb ten tro sk liw o ścią o ta c z a ć u m ie m y . W p r z e c ią g u c a ły c h stuleci c z y n ić t e g o nie m o g liś m y . Ze s k ą p s t w e m za­

z d r o s n y m i u p o r c z y w y m o d m ie rz a n o n a m w s z y s tk ie pierw iastki fizyki A r y ­ stotelesa: św iatło i pow ietrze, w o d ę i ziem ię. W ciasn y ch zau łk ach g h e tta o d u c z y ły się b ie d n e członki nasze ru­

chu s w o b o d n e g o , n ie p rz y m u sz o n e g o ; w d o m a c h t y c h c ie m n y c h , p o n u ry c h p r z y w y k ły oczy nasze d o lękliwego zm ru żan ia się; w strachu u s t a w i c z ­ nych p rz e śla d o w a ń g ło s nasz p o w o li tracił m o c sw oją, przygasał, zam ieniał się w sz e p t n ie śm ia ły , który w te d y tylko z w y k ł przech o d zić w o krzyk

p o tężn y , rozbrzm iew ać jak jęk b o ­ leści, j a k tryum f zw ycięstw a, ' g d y m ęczennicy nasi na stosach rzucali w tw arz s w y m o p ra w c o m m odlitw y p rzed śm iertn e. Lecz teraz przym us, je s t złam any; m a m y m o ż n o ś ć żyć p rzynajm niej fizycznie, dro g a je s t o t­

w arta dla w szystkich. A więc, zw iąż­

m y się n a n o w o węzłem p rz y ro d y z p o d a n ia m i i tra d y c ja m i naszemi na- r o d o w e m i, s ta ń m y się znów ludźmi o piersiach szerokich, o tęgich c z ło n ­ kach ciała, o ś m iały ch s p o jrzen iach .

Wielki ten zam iar w znoszenia się do d u m n ej przeszłości z n ajd u je n ajsil­

niejszy dla siebie w yraz w nazwie, o b ra n e j przez ż y d o w sk ie ko ło g im n a ­ styczne w Berlinie. ,,B ar-K ochba“ był bo haterem , k tó ry nie chciał w iedzieć 0 porażkach, nie m ó g ł ich zrozumieć.

G d y los się odeń odw rócił, u m ia ł on t y l k o — umrzeć. J e s t o n o s ta tn im f, w dziejach p o w s z e c h n y c h u o so b ien iem hardego, w y trw a łe g o w boju, z ra ­ d o śc ią św iętą broni się im a ją c e g o ż y d o s tw a . S tan ąć p o d g o d łe m Bar- Kochby,-— znaczy to zdradzić się a m ­ bicją n ie p o w sz e d n ią . Lecz ta w łaś­

nie przystoi gim n asto m , k tó rzy d ą ż ą do n ajw y ż sz e g o szczebla rozw oju fizycznego.

Dla ż a d n e g o n a r o d u nie posiada g i m n a s ty k a tak wielkiej wagi w y c h o ­ wawczej, jak dla nas. Musi o n a po- d ź w ig n ą ć n a s z a ró w n o fizycznie, ja k 1 m o raln ie, musi p ro s to w a ć niety lk o ciała, lecz — i p rze d e w sz y stk ie m — ch arak tery . M usi nam dać św ia d o ­ m o ść naszej e g zy sten cji. W ro g o w ie nasi tw e ird z ą , że tej w łaśnie św ia ­ d o m o śc i m a m y za wiele. Lecz m y sam i c z u je m y najlepiej, jak z g r u n t u fa łsz y w ą jest ta p rzesłanka logiczna.

S p o k o jn e j p e w n o śc i siebie, ufności we w łasn e siły — t e g o b ra k n a m n a jz u p e ł­

niej. N o w i nasi żydzi, żydzi o zdro- w ychT m ięśniach, nie osięgli jeszcze c o p ra w d a tej siły bohatersk iej s w y c h p rz o d k ó w , którzy tłu m n ie zalegali n i e g d y ś aren y , by b r a ć udział w ig-

http://rcin.org.pl

(15)

atletam i H ellady, z dzikim i b a rb a r­

z y ń c a m i p ó łn o cy . Lecz m oralnie s to ją ju ż o cale nieb o wyżej od ta m ty c h , g d y ż ci z a p a śn ic y cy rk o w i byli tylko fachow cam i, a jako t a c y w sty d zili się s w e g o pochodzenia, sta ra ją c się u k ­ ry ć o z n a k ę przy m ierza w ieczn eg o przy p o m o c y fortelu chiru rg iczn eg o , ż y ­ dzi zaś zw iązku „ B a r - K o c h b a “, g ło śn o i d u m n ie m ó w ią o sw e m plem ieniu.

O b y więc k w itł i d o jrzew ał p o ­ m y śln ie ż y d o w s k i zw iązek g im n a s ty c z ­ ny, oby sta ł się n a ś la d o w a n ia g o d ­ n y m w z o re m dla w s z y s tk ic h in n y c h o ś r o d k ó w życia n a s z e g o n a r o d o ­

wego!!

P s ^ z e S k ł a d S .

M iii i iisii.

J u ż n i e je d n o k r o tn ie żydzi n a r o d o ­ wi oświadczali, że n asza o d ręb n o ść ujaw nia się ty lk o w dziedzinie na- ro d o w o -k u ltu ra ln e j, n a to m ia s t w d zie­

dzinie p o lityczno-społecznej m a m y id e n ty c z n e interesy z n a ro d e m p o l­

skim i na g r u n c ie p o trzeb o g ó l n o ­ kra jo w y c h p r a g n ie m y z nim w s p ó ł ­ działać.

T y m c z a s e m p o lity cy polscy, k t ó ­ rzy n a m stale zarzu cają s e p a ra ty z m ,' sami w łaśnie ten separatyzm u p r a ­ w ia ją i to na takiem polu. g d zie w y ­ rządza on sz k o d y n ie ty lk o ż y d o m , lecz i s a m y m p olakom . U p o ś le d z e ­ nie ży d ó w przez reak cję ro s y js k ą w y ­ tw o r z y ło i w K o n g re s ó w c e pojęcie, że ż y d jest po za praw em . O p ie ra ją c się na prześw iadczeniu, że d e c y d u ­ ją c a w e w sz y stk ie m w ładza ro sy jsk a nie ujm ie się za ż y d e m , m iaro d a jn i p o la c y pozwalali s o b ie upośledzać ż y ­ d a n a w e t ta m , gdzie oni sam i d e c y ­ d o w ali. Na tem tle p o w s ta ła w P o l­

sce anom alja, że ż y d polski został zu p e łn ie o d s u n ię ty o d w szy stk ieg o ,

u rz ę d n ic z y p o w o ł a n y jest do o b s łu g i­

wania całeg o s p o łeczeń stw a i że ż y d do te g o s p o łeczeń stw a n ależy i p o n o ­ si dla niego tak ie sam e ofiary j a k nieżyd. P rz y o b sa d z e n iu wszelkich p o s a d w Królestwie, n a w e t d o s tę p n y c h dla p o la k ó w , ż y d był stale pom ijany»

B ojkot ten u p ra w ia n y b y ł n aw et tam , gdzie szło o n rz ę d y p o śre d n io ty lk o publiczne.

Ż y d niety lk o nie m ó g ł b y ć u rz ę d ­ nikiem w m agistracie, n a ko lei— b o d a j p r y w a tn e j — ale n aw et k o n d u k to re m t ra m w a jo w y m , ż y d ó w k a nie inogła b y ć telefonistką. N aw et w dziedzinie s z tu k i— w te a trz e — ż y d ó w nie d o ­ p u sz c z a n o na sta n o w is k a aktorów i to niety lk o tam , gdzie d e c y d o w a ła o te m w ład za ro sy jsk a. Ba, zdarzało się n ie k ie d y , że praw o b y w a te lsk ic h ż y d a w o b e c sp o łe c z e ń stw a p o lsk ie g o m usiał b r o n ić ob cy . O to np. w s z p ita la c h o g ó ln o m iejsk ich ż y d li w te d y m ó g ł b y ć lekarzem, g d y tę p o s a d ę w y j e d ­ nał m u profesor Obcy, p r z e d s ta w ic iel teg o s a m e g o rządu, k tó ry w z a s a d z ie ż y d ó w g n ę b ił i upośledzał.

S ło w e m na k a ż d y m k r o k u istn ia o d g r a d z a ją c y się o d ż y d ó w s e p a r a ił ty.zm polski, a j e d n o c z e ś n ie ci sam i po lacy zarzucali s e p a ra ty z m żydom . S ą d w o ja k ie g o ro d z a ju se p a ra ty z m y . S e p a ra ty z m n a r o d o w y je st tw órczy i p ro w a d z i d o ro z k w itu cywilizacji.

P o la k , k tó ry nie chce się ru sy fik o w ać lub zniem czy ć, ży d k tó ry nie chce się p o lo n iz o w a ć za słu g u je ty lk o na s zacu n ek k a ż d e g o czciciela w olności.

Ale z u p ełn ie czem in n em jest se­

p a ra ty z m a d m in is tra c y jn y , te m b a rd z ie j, że nie je st to w łaściw ie tylko s e ­ p a ra ty z m tylko coś o wiele g orszego.

G d y b y po lacy pow iedzieli, że nie c h c ą nic w sp ó ln eg o mieć z ż y d a m i i w rządzeniu p o l a k a m i chcą b y ć sam odzielni, to b y ło b y to m oże n ie ­ p r a k ty c z n e , sk o m p lik o w a n e , ale nie w o łh ją c e o p o m s tę do nięb a. G d y b y

(16)

n a p r z y k ła d p o la c y pow iedzieli, że l u d n o ś ć K rólestw a P o l s k ie g o ch c ą oni p o d z ie lić na p o la k ó w i ż y d ó w w te n s p o s ó b , by w in s ty tu c ja c h polskich rządzili sami p o la c y a w in s ty tu c ja c h ż y d o w s k ic h sam i żydzi, to b y ło b y to ty lk o m a ło w y k o n a ln e , ale w zasadzie n ie sp rz e c zn e z e t y k ą sp o łeczn ą. Któż b y bow iem m ó g ł w z a s a d z i e mieć c o ś p rzeciw k o tem u , a ż e b y polacy mieli o s o b n e koleje, tram w aje, te le ­ f o n y , m o że n a w e t o s o b n ą kanalizację i w o d o c ią g i — w któ ry ch rządziliby t y l k o po lacy ? A le oczyw iście d o t a ­ k ie g o n o n s e n s u nie dojdzie ża d e n s z o w in is ta polski. Zato k ie ru ją c y p o ­ la c y d o c h o d z ą jeszcze d o g o rsz e g o n o n se n su ... m o raln eg o . P ra g n ą , ażeby w in sy tu a c ja c h , o b s ł u g u ją c y c h og ó ł m ie s z k a ń c ó w i u t r z y m y w a n y c h k o s z ­ t e m t e g o ogółu, rządzili sam i polacy.

T a k i s ta n rzeczy w ż a d n y m p ań stw ie p r a w o r z ą d n y m to le r o w a n y b y ć nie m o ż e i d o b rz e u c z y n ią p o la c y , jeżeli n ied o rz e c zn o ść ta k ie g o s p o s o b u m y ś ­ le n ia sa m i zrozum ieją.

P o ję c ie o tern, źe ż y d o w i nie p r z y ­ s łu g u je ż a d n e p r a w o o b y w a te ls tw a , z y s k a ło u nas praw o... o b y w a te ls tw a a d o w o d z ą t e g o w y p a d k i właśnie d o b y w sp ó łc z e sn e j. P o w yjściu w ojsk ro s y js k ic h z W a r s z a w y , n a j g ł ó w n i e j ­ sze funkcje w zarząd zie m iasta objęli p o la c y , p rz y c z e m przysw oili s o b ie n a ­ w e t ta k ie praw a, które d a w n ie j im nie p rz y słu g iw a ły . I o to nie ch c ą c z dzie­

c ię c y m u p o re m zrozum ieć, że na Zachodzie E u r o p y u z u rp o w a n ie przez j e d n ą część lu d n o śc i praw n a le ż ą cy c h d o o g ó łu m ieszk ań có w nie m o że być to lero w an e, w d a lsz y m c ią g u ży d ó w ze w szy stk ich p raw o b y w a te lsk ic h

w yelim inow ali.

N ic d z iw n e g o , że ro zw iązan ie k o ­ m itetu o b y w a te ls k ie g o nie m o g ło w z b u d z ić żalu w ż a d n y m człow ieku c z c z ą c y m w olność i praw o. K o m ite t o b y w a te ls k i, w raz z je g o in s ty tu c ja m i p oszczególnem i, jak milicja, s ą d o w ­ nictw o, sekcja ż y w n o ś c i o w a etc. nie

miały nic w sp ó ln e g o z obyw atelskoś*

cią, lecz b y ły n arzęd ziam i p an o w a n ia i to p a n o w a n ia d e s p o ty c z n e g o jednej n a ro d o w o ś c i n a d d ru g ą . T ak a „auto- n o m j a “ je st o wiele g o r s z ą niż n a j ­ b e z w z g lę d n ie js z y centralizm, b o n a ­ w et taki centralizm je st rów n o m iern ie b e z w z g lę d n y dla w szystkich n a r o d o ­ w ości . p r o w i n c j o n a l n y c h “.

Czas więc, ażeby po lacy nareszcie zrozumieli, że se p a ra ty z m adm inistra- cy jn o -sp o łe c z n v w in ie n być rzu co n y jaknajspiesznięj d o lam usa p rz e ż y t­

ków. Bez w zględu na to, czy polacy p r a g n ą zaw rzeć u g o d ę p o ls k o -ż y ­ d o w s k ą na tle w z a je m n e g o s z a n o ­ w ania sw oich p ra w kulturalno-naro- d o w y c h , trz e b a jak n a jsp ie sz n ie j za­

wrzeć b o d a j u g o d ę „ a d m in istra c y j­

n ą “, bo t a k jak jest, dalej trw ać nie m oże. P r z e ż y w a m y czas w y ją tk o w o k ry ty c z n y , trzeba p rzy stąp ić d o le­

czenia ran z a d a n y c h n a m wspólnie przez wojnę. P ism a p o lsk ie p ro je k ­ t u j ą bard zo sk u te c z n e środki, file n a jle p sz e środki b ę d ą bezcelow e i szkodliw e, jeżeli jed n i b ę d ą chcieli rządzić d ru g im i. W e ź m y bo d aj rzecz n a jn iew in n iejszą. P ro jek tu je się k w e stę uliczną i d o m o w ą na g ł o d ­ nych. R z e c z w zasadzie piękna. Ale w p ra k ty c e w yjdzie tak, źe żydzi b ę ­ d ą dawali pieniądze, a nędzarze ż y ­ d o w s c y nic nie o trz y m a ją , ja k t o już ' b y ło z k w e s tą szkolną.

W y o b ra ź c ie sobie n a w e t i o d w r o tn ą sytuację: żydzi, n auczeni d o ś w ia d c z e ­ niem , że przy d a w a n iu na t. zw.

„cele o g ó l n e “ u b o d z y ż y d zi nic nie d o s ta ją , w strz y m a ją się z d a tk a m i i o g ro m n e sum y pieniędzy, które m o g ł y b y n a k a rm ić g ło d n y c h tak ż y ­ d ó w jak i p o lak ó w p o z o s ta n ą w kie­

szeniach b o g a c z y ż y d o w sk ic h .

I tak we w sz y stk ic h dziedzinach ż y cia sp o łe c z n e g o . Teraz, g d y z ca łą e n e r g ją i a n im u s z e m n ależy p r z y s t ą ­ pić d o o d b u d o w a n ia kraju, k tó ry je d n a k o w o n a m je st drogi, u p ra w ia n y przez m ia ro d a jn y c h p o la k ó w s e p a ra -

http://rcin.org.pl

(17)

ty z m p r a w n o - s p o łe c z n y zabije energję w z aro d k u i z e p c h n ie n a s na d n o n ę d z y .

Albo jest... i inna a lte rn a ty w a . N a s z e n ie d o łę s tw o o rg a n iz a c y jn e, n a ­ sze w z a je m n e waśnie w takich d z ie ­ dzinach, g d zie nie p o w in n o wcale b y ć różnicy zdań, nie m o g ą ujść u w ag i u b o c z n e g o o b s e rw a to ra , k t ó ­ ry w te d y słusznie po w ie, źe ludźmi, k tó rz y nie zdolni są d o sa m o rz ą d z e- nia się w n o w o c z e s n e m pojęciu te g o słow a, należy rządzić zzewnątrz... dla ich w ła s n e g o d o bra...

C zas już w yjść z o d m ę tu w z a ­ je m n y c h k łó tn i i dojść jeżeli nie do u g o d y , to p rz y n a jm n ie j d o z a w ie s z e ­ nia bróni. R zucam k o n k r e tn y projekt N iech przed staw iciele p o la k ó w i ży d ó w (ale is to tn y c h ż y d ó w — nie p olaków w. m.) z e jd ą się na m a łą narad ę. P rz y ustnej ro z m o w ie m o ż n a będzie w y- łu sz c z y ć w sz y stk ie sz c z e g ó ły , o m ó w ić w sz y s tk ie s p ra w y o b sz e rn ie j, a p u n k t w y jścia z p e w n o ś c ią się znajdzie.

W ła ś n ie t a k ą w y m ia n ę zdań p rz y ­ rzekł ks. L u b o m irsk i delegacji p ra sy ż y d o w s k ie j. Ale, n iestety , d u żo c z a s u m in ęło o d t e g o czasu, a K o m ite t o d p o w ie d z ia ł tylko, że w d raża śle d z tw o co d o nad u ży ć, jak- g d y b y ty lk o szło o u k a ra n ie ;wino- w a jc ó w a nie o u s ta le n ie takich w a ­ ru n k ó w , b y n a d u ż y c ia nie m o g ły się p o w tó rz y ć w przyszłości. O ile te d y w ś ró d P o la k ó w z n a j d u j ą się patrjoci, k tó ry m n a p r a w d ę leży na sercu d o b ro kraju, ra d z im y porzucić w zg lęd em ż y d ó w p o lity k ę d e s p o ty z m u i w stą p ić na d ro g ę je d n o śc i i z g o d y . O d rę b n o ś ć kulturalna i n a r o d o w a nie w y łącza je d n o ś c i społecznej. A w sz e lk a z w ło ­ ka jest z w z g lę d ó w z ro zu m iały ch

teraz k a r y g o d n ą . C zas nagli...

Socfcsi*.

c M o jż e s z .

Gdy z o s t a ł z E g ip tu mój n a r ó d w y ­ gnany I p ia s e k pustyni r o z ją tr z a ł m u r a n y — S em ic k ic h h e io tó w g nębiąc a się r z e s z a Znalazła sw o je g o Mejżesza...

I wielki ten w ó d z —nilow ego syn ło n a W y b a w i ł lu d z rąk Faraona...

Dziś moim n a r o d e m kto m o ż e —po­

m iata, Dziś lud mój się błąka, jak obcy w

m gła ch świata, Dziś k r e w się p r z e l e w a i p r o t e s t się

ro d z i—

A Mojżesz n asz w ó d z nie przychodzi...

Nas je d n a k to je d n o w m g l e życia pociesza, Że błą dzi śród ż ydów cień g r o ź n y

Mojżesza...

H . HEIfiSA W .

Rada Naczelna żydowskich instytucji fiiantropijno-

kulturainych,

Dn. 26 września r. b. o d b y ło się, p o sie d z e n ie d e l e g a tó w 32 ż y d o w s k ic h in s ty tu c ji filan tro p ijn o -k u ltu raln y ch , celem u tw o rz e n ia w spólnej R ady N a ­ czelnej, k tó ra b y re p re z en to w a ła o g ó ł ży d o w sk ic h to w a rz y s tw i s o lid a ry z o ­ wała ich działalność,

P o s ie d z e n ie zagaił p. Majzel, na p r z e w o d n ic z ą c e g o p o w o ła n o dr. Hi- giera. P r z e w o d n ic z ą c y w s p o s ó b zg o ła n i e ta k to w n y jął c h a r a k te ry z o w a ć p o ­ siedzenia ż y d o w s k ie , c zy n iąc aluzje d o

„ n a c j o n a l i s t ó w “ k tó rz y r z e k o m o up ra­

wiają na zebraniach agitację i w n o ­ szą b e z ła d i zamięszanie.

Stół p re z y d ja ln y pzez cały c z a s starał się b a g a te liz o w ać i zw ężać z n a ­ czenie k o n c e n tr a c ji ż y d o w s k ic h t o w a ­ rzy stw ; m ó w c y z ło n a p rezy d ju m s t a ­ rali się w ielk ą s p r a w ę teg o tak d o ­

http://rcin.org.pl

(18)

n io s łe g o znaczenia w tło czy ć w wązkie r a m k i sk ro m n e j filantropji i b e z b a rw ­ nej, b iu ro k ra ty c z n e j działalności.

P. N o e P ry łu c k i, r e d a k to r „ M o ­ m e n t u “ jako przedstaw iciel „ o p o z y c ji“

p o d n i ó s ł z n a c z e n ie przyszłej R ady N a ro d o w ej, i w sk azał n a to , iż Rada ta p o w in n a z a s tą p ić G m in ę W a r s z a w ­ s k ą , że p o w in n a sta n o w ić ak t w y e m a n ­ c y p o w a n i a się ż y d o s t w a z g ra n ic z a ­ leżności o d K o m ite tu O b y w a te ls k ie g o , o g r a n i c z a j ą c e g o ż y d ó w , co stwierdzili m ó w c y , p rzed staw iciele to w a r z y s tw p p . P o m e ra n c , Cejtlin, M a c k , dr. flin- d e s i inni.

P o n i e w a ż a s y m ila to rz y „nie c h c ^ za d z ie rać z K o m ite te m O b y w a t e l s k i m “, w ięc p r e z y d ju m p o d b a t u t ą dr. Higie- ra, w p rz e w id y w a n iu , że w iększość ż y ­ d ó w n a r o d o w y c h , o b e c n y c h n a sali, u ch w ali Radę N a c z e ln ą T o w a rz y s tw ja k n a js z e r s z y m zakresie za p o m o c ą z n a n e g o s p o s o b u k w e s tjo n o w a n ia w n i o s k ó w — o d k ła d a ło m o m e n t g łpso- w a n ia a d finitum, i w rezultacie z e ­ b r a n ie rozbiło się, p r z y ją w s z y k o m ­ p r o m i s o w y p ro je k t p. M iń k o w s k ie g o , p la n u ją c y u tw o rz e n ie kom isji 6-ciu, k t ó r a z o rg a n iz u je p ro w iz o r y c z n ą R adę

N aczeln ą.

M o ż n a z g ó r y przew idzieć, kto b ę d z ie w y b r a n y przez k o m i s j ę — trz e b a p r z y z n a ć a sy m ilato ro m , iż w t y m w y ­ p a d k u d o ś ć zręcznie potrafili niedo- p u ś c ić d o p ra w id ło w e g o s k o n c e n t r o ­ w a n ia ż y d o w sk ie j p ra c y społecznej.

J e d n o c z e ś n i e m u s im y stw ierdzić, ź e k w e s tja a u to n o m iz a c ji ż y d o w s k ic h i n s ty tu c ji i u tw o rz e n ia ż y d o w s k i e g o k o m ite tu N a r o d o w e g o , z ja w ia ła się w c ią ż na p o r z ą d k u d z ie n n y m rzeczo ­ n e g o p o sie d z e n ia , ja k o n i e o d p a r ta k o n i e c z n o ś ć chwili.

(j. a.).

z m z E i u

i i m i e i i i .

S ZOLOM ASZ.

Do żydów amerykańskich.

A m e r y k a ń s k ie pisma ż y d o w ­ skie z a m ie ściły o d ez w ę znanego pisa rz a żydow skiego Szoloma Asza, k tórą poniżej podajem y w streszczeniu.

Z ła m ó w ż ydow skiej p rasy w Ro­

sji, której cen zu ra z a m k n ę łą usta, p o d ­ n o si się okrzyk: „ r a t u n k u “ 1 fłólem p rz e p e łn io n e są szp alty w szy stk ich g a zet ży d o w sk ic h , a słow a p isan e są k rw ią za m ia st atram entem ! Lecz na co słow a? O to m aleńki obrazek. Na dw orcu m ińskim zebrała się ca la lu d ­ n o ś ć ż y d o w s k a : m ężczyźni, k o b ie ty i dzieci z rabinem na czele. W s z y s c y przywieźli ze s o b ą t o r b y z ży w n o ścią, n a p o ja m i, bielizną, u b ra n ia m i i p o ście­

lą. W s z y s c y o c z e k u ją tych ży d ó w , którzy m a ją p rz y b y ć z K o w n a , prze­

ja z d e m przez M ińsk. Nareszcie p o d ­ jeżdża te n p o n u ry pociąg. D łu g i s z e ­ re g w a g o n ó w to w a r o w y c h , n ab ity c h ż y d o w s k ie m i rodzinam i. M ężczyźni zczerniali z w yrazem cierpienia na twarzy; m atki ż y d o w s k ie z błędnerni oczam i b o l e j ą na w id o k rz e w n ie p ł a ­ c z ą c y c h dzieci sw o ic h . 1 krzy k duszę r o z d z ie rają c y ro zleg a się ze w s z y s t ­ kich w ag o n ó w : „Żydzi, r a t u j c i e ! Żydzi, d o k ą d n a s p r o w a d z ą ? “ G m in a m iń sk a z w ra c a się z p ro śb ą d o władz o p o z o sta w ie n ie p o c ią g u . G m in a za­

o p ie k u je się w y s ie d lo n y m i i przyjdzie im z p o m o c ą . T y lk o w ładza j e s t b e z m iłosierdzia; po o b u s tro n ach w a g o ­ n ó w s to ją policjanci i pilnują, aby nikt nie m ógł, u c h o w a j Boże, w yjść z w a ­ g o n u . N a g le w j e d n e m z o k ie n e k u k a ­ zuje sie ja k a ś zrozp aczo n a kobieta, oczy jej zd ra d z a ją o błęd, w ł o s y m a

http://rcin.org.pl

Cytaty

Powiązane dokumenty

Badane gleby zaliczone są do gleb industrioziemnych [Systematyka gleb Polski 1989], które powstały z niecałkowitych gleb opadowo-glcjowych, w wyniku geochemicznych,

Zanieczyszczenie gleby kadm em w ilości od 20 do 60 m g Cd • kg 1 przyczyniło się do istotnego zm niejszenia aktyw ności dehydrogenaz, ureazy, fosfatazy kw aśnej i

wprowadzenie omego charakteru użytkowania przyczyniło się do wyraźnych zmian we wzajemnych proporcjach między trzema głównymi składnikami fazy stałej mur­ szu (materii

W 4 profilach badanych gleb - zlokalizowanych na użytkach zielonych oraz na terenach leśnych - warstwa pyłowo-ilastych osadów poflotacyjnych, o miąższości od kilku

Aktywność kwaśnej fosfatazy zew­ nętrznej powierzchni korzeni mikoryzowych sadzonek sosny zwyczajnej rosną­ cych na poletkach z wyższą dawką siarki (SI) była

Zawartość wody higroskopowej oraz maksymalna higroskopijność frakcji koloi­ dalnej waha się w szerokich granicach, co spowodowane jest zróżnicowanym

W okresie dw udziestolecia zanieczyszczenie ołowiem gleb zieleńców przyulicz­ nych w zrosło dw ukrotnie, zaś zanieczyszczenie tych gleb cynkiem , m iedzią i kadm

Widzimy konieczność wyróżnienia i uwzględnienia w systematyce gleb Polski typu gleb żelazowych z podziałem na określone podtypy, jak również możliwość wyróżnienia podtypów