• Nie Znaleziono Wyników

Życie polskie w dawnych wiekach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie polskie w dawnych wiekach"

Copied!
507
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

ŻYCIE P O LS K IE

W DAW NYCH W IE K A C H

N A P I S A Ł W Ł A D Y S Ł A W Ł O Z I Ń S K I

W Y D A N I E T R Z E C I E 1L L U S T R O W A N E

n a k ł a d e m h . A L T E N B E R G A W E L W O W IE

(6)
(7)

Ż Y C IE P O L S K IE

W D A W N Y C H W IE K A C H

(8)
(9)
(10)

M. BURMAN.

Sekretna missya.

(Ze zb io ró w A utora).

(11)

ZYCIE POLSKIE

W DAWNYCH W IE K A C H

P R Z E Z

W Ł A D Y S Ł A W A Ł O Z I Ń S K I E G O

W Y D A N I E T R Z E C IE , 1L L U S T R O W A N E ,

P R Z E J R Z A N E I U Z U P E Ł N I O N E

W E L W O W I E 1912

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I H. A L T E N B E R G A W W A R S Z A W IE K S IĘ G A R N IA E. W E N D E 1 S -K A

(12)

K R A K Ó W - D R U K W. L . A N C Z Y C A ] S P Ó Ł K I

(13)

P R Z E D M O W A

D O P I E R W S Z E G O 1 D R U G I E G O W Y D A N I A

Rzecz niniejsza w ycho d zi na św iat nie na tem miejscu i nie w takich warunkach, w śró d jakich p o ja w ić się m iała. N ie d o sta tki jej mają te d y n ie ty lk o w ew nętrzną ale i zewnętrzną przyczynę.

Pierwsza, jako idąca w yłą czn ie na karb autora, t. j. na karb niedostatku jego s ił i w iedzy, usuwa się z p o d jego uw ag;

drugą, zewnętrzną, ju ż śmielej podnieść może, bo p rz y c z y n i się do jego uspraw iedliw ienia.

O to m iała ta praca wejść w skład w ielkie g o zb io ro w e g o w y ­ daw nictw a i m iała z g ó ry p o dykto w a n e n ie ty lk o ro z m ia ry ale i c a ły sposob ujęcia i w y k ła d u . Takie p o d w ó jn e ograniczenie tłu m a czy przynajm niej te braki, k tó re p rz y pozostaw ieniu auto­

ro w i zupełnej sw o b o d y w y p e łn ić b y się b y ły d a ły .

W yd a w n ictw o , ja kko lw ie k wcale nie zaniechane, doznało z w ło k i, a z biegiem czasu, jakiego wymagać będzie jego osta­

teczna organizacya, zm ienić się mogą n ie ty lk o jego p o trz e b y i w arunki, ale i naukowe wymagania samegoż tematu — a utor znalazł się te d y w obec w y b o ru : albo skazać swoją przedw cze­

(14)

V ]

śnie gotow ą pracę na pogrzebanie w tece, albo o g ło s ić ją d ru ­ kiem, d o pó ki odpow iada jeszcze współczesnem u zasobowi h isto - ryczn o -o b ycza jo w ych ź ró d e ł.

Za w yb o re m tej drugiej a lte rn a ty w y przem aw iało p rzyp usz­

czenie (oby ty lk o nie mylne), że p rz y braku nowszych prac na tem zaniedbanem u nas polu, nawet i tak p rz e lo tn y rz u t oka na obyczajow ą przeszłość polską oddać może ciekawym tej prze­

szłości czytelnikom pewne u słu g i.

Zaopatrzenie tekstu w n o ty i c y ta ty b y ło program em w spom ­ nianego w yda w n ictw a chociaż nie ca łko w icie w ykluczone, to prze­

cież w y ją tk o w o ty lk o i w najkonieczniejszej mierze dozw olone.

Z tąd p o s z ło , że i w obecnem w yda n iu tej pracy aparatu n o t i c y ta tó w nie ma — k r z y w d z iłb y przecież autora o p a rty na tem wniosek, ja ko b y nie sta ra ł się b y ł poznać i uw zględnić w szyst­

kich ź ró d e ł, n ie ty lk o o g ło szo n ych ale i rękopiśm iennych, o ja ­ kich w ie d z ia ł i jakie mu b y ły dostępne. S ta ra ł się zresztą autor, jak to c zyte ln ik z ła tw o ścią zauważy, zaznaczyć liczne ź ró d ła już w samym tekście. Zestaw ienie w szystkich w osobnym spisie, nie wiążąc się bezpośrednio z w łaściw em i ustępami tekstu, nie b y ło b y ani k o n tro lą autora ani pomocą cz y te ln ik o w i, a już i dla­

tego nie zd a ło się rzeczą w łaściw ą, że ro zm ia r takiego d o k ła ­ dnego zestawienia b y łb y d y s p ro p o rc y ą w obec zw ię zło ści samej pracy, z b y t często bow iem już sam p e łn y t y t u ł jakiegoś ź ró d ła w y m a g a łb y b y ł więcej miejsca, niż go zabiera w książce szcze­

g ó ł zeń zaczerpany.

We "Lwowie, i g o j r.

(15)

P R Z E D M O W A

D O W Y D A N I A T R Z E C I E G O

Z ałożenie tej książki, po dykto w a n e specyalnemi warunkami, w śró d k tó ry c h pow stała, nie p o z w o liło a u to ro w i na znaczniejsze rozszerzenie jej treści a tem samem i na spłacenie d łu g u w dzię­

czności, jaki na niego w k ła d a ł niespodziew any sukces jego pracy, pojawiającej się obecnie w trzeciem już w ydaniu.

N ie p o zw a la ły na to ram y ko m p ozycyi, w któ re chyba ty lk o mechanicznie a w ięc ze szkodą organicznego u kła d u rzeczy zmie- ścićby się d a ło takie rozszerzenie treści, aby n ie ty lk o o b ję ło ale i w ycze rp a ło w szystkie s tro n y życia i obyczaju w dawnej Polsce. S tra c iłb y na tem czytelnik, bo stra ciła b y książka, któ re j g łó w n ą i jedyną może zaletą jest w łaśnie zw ię złe ujęcie n a jw y­

datniejszych, najbardziej charakterystycznych ry s ó w fiz y o g n o m ii przeszłości. A u to r p o p rze sta ł te d y w tem trzeciem w yda n iu na ponownem tro skliw e m przejrzeniu tekstu i na dorzuceniu now ych szczegółów i ry s ó w , któ re p rz y c z y n ić się mogą do tem w y ra ­ zistszego oddania najważniejszych społecznych i obyczajow ych znamion czasu.

(16)

V I I I

N atom iast ważne i n ie w ą tp liw ie pożądane czytelnikom uzu­

pe łn ien ie znalazła książka w licznych illustracyach, w k tó re je w ypo sa żyła ofiarność nakładcy. Zebranie ry c in ile możności w spółczesnych, o ryg in a ln ych i dostatecznie charakterystycznych nie b y ło ła tw e m zadaniem, jeżeli się zważy, że graficzne źró d ła tego rodzaju bardzo są u nas rozprószone i często niedostępne, a co najgorsza, brak im od po w ie d n iej inw entaryzacyi, nie m ówiąc już o d o k ła d n ych i system atycznych katalogach. N ie ch to uspra­

w ie d liw i braki, jakich c zyte ln ik dostrzeże w nagrom adzonym w książce m ateryale illu stra cyjn ym .

A u to r spełnia obow iązek wyrażając wdzięczność swemu w y ­ dawcy, szefowi zasłużonej i głośnej ju ż w Polsce firm y , p. A l ­ fre d o w i A lte n b e rg o w i, n ie ty lk o za nieszczędzenie kosztów , ale i za chętną a skuteczną pom oc w w yszukiw aniu i w y b o rz e ry c in i za staranie o ich artystyczną reprodukcyę, któ re j przeważnie d o k o n a ły graficzne zakłady krajow e.

We L w o w ie , w listopadzie, 1911 r.

J lu to r.

(17)

R O Z D Z I A Ł P IE R W S Z Y

Z A M K I I PAŁAC E

(18)
(19)

].

rz y s ło w io w ą tra d ycyę , że Kazim ierz W . zastał Polskę drewnianą a z o s ta w ił m urowaną, odnieść można ty lk o do obw arow ania kilkudziesięciu g ro d ó w i do zm urow ania kilkudziesięciu zam­

k ó w kró le w skich . W rzeczyw istości Polska b y ła zawsze drewniana i p o ­ została nią aż do najpóźniejszych cza­

sów. Przed w iekiem X V I m u ro w a ł

ty lk o g ro d o tw ó rc z y osadnik niem iecki, p ie rw szy organizator, fo r ty - Polska cała

i v r 11 drewniana

fik a to r i rzem ieślnik miast g łó w n y c h na polskiej ziemi. N ie ty lk o w X V ale jeszcze i w X V I i X V I I w ieku budują się z drzewa nawet w ielkopańskie rezydencye, nawet obronne zamki. M ik o ła j G órka w znosi w : r. 14 2 6 W K u rn ik u zamek okazały i bardzo o zd o b n y — modo p u lc h ri — któ re g o tw ó rcą jest cieśla; zamek w O strzu, sie­

dziba możnego ro d u G a s z to łd ó w , bardzo o b ro n n y , p ię trzący się p ię c iu potężnem i basztami, zbudow any już w r. 1538, c a ły b y ł z sosnowego i dębow ego drzewa; tak samo drewniana b y ła świetna i bogata siedziba K rzysztofa S zyd ło w ie c k ie g o w Ł u k o w ie ; tak samo pałac Z yg m u n ta 111 w U ja zd o w ie i tegoż kró la zamek w N ie p o - rencie, p o d z iw ia n y przez Laboureura dla w spaniałej ciesielskiej b u -

t *

(20)

4 Z A M K I I P A Ł A C E

d o w y : m agnifiąue charpenterie. Jaw orów , rezydencya króla Jana U J, strojna w ew nątrz we w szystko, co s ta n o w iło ówczesny k o m fo rt mieszkalny, b y ł ró w n ie ż dw orem drew nianym , a nawet jeszcze w r. 1744 buduje książę M ic h a ł C za rto ryski w W o łc z y n ie pałac m o d rz e w io w y o 36 pokojach. K osztow ności i ozdobności takich drew nianych pałaców , k tó re najczęściej n ie d łu g o po zbudow aniu p a d a ły pastwą p ło m ie n i, d z iw o w a li się bardzo cudzoziem cy, zwłaszcza W ło s i: nuncyusz M alaspina, p r z y w y k ły do ciosów i m arm urów swej ojczyzny, będąc gościną w takiej w spaniałej a drewnianej rezydencyi, w y ra z ił się o niej dow cipnie, że n ig d y w życiu nie w id z ia ł tak pięknie uło żo n e go stosu paliwa. » A dla­

tego też rzadko się tra fi w Polsce taki dom — pow iada F rycz M o ­ drzew ski — k tó ry b y przez trzyd zie ści lat w całości tr w a ł;

m ało nie w szystkie w y g o ry w a ją a zaś znow u je budują«.

Tę przewagę, albo raczej tę w yłączn o ść a rc h ite k tu ry dre­

wnianej w Polsce oddaje dobrze s ło w n ik starych aktów i zapisków, w k tó ry m architectus oznacza zawsze ty lk o cieślę; arch itekt zaś w dzisiejszem znaczeniu tego słow a nosi nazwę m urator albo la - p ic id a , ja k b y w yraźna wskazówka, że b u do w n iczym polskim p a r excellence b y ł cieśla. Polska zaczęła się gęściej m urow ać d o p ie ro w X V ] w., któ re g o ostatnie dziesięciolecie wraz z pierw szą p o -

Ruch b u d o - v . n , . . , , . . , ,

wniczy ło w ą X V I I w . je st porą najbardziej o żyw io n e g o budow niczego wxvi ix v ii ruchu. N a w e t g łó w n e miasta ozdabiają się d o p ie ro w ty m o kre­

sie czasu wspanialszemi dziełam i kościelnej i świeckiej archite­

k tu ry , a w szystkie niemal głośne i mniej g ło śn e zamki, docho­

wane dotąd w całości lub ruinie, siedziby m o żnow ładczych r o ­ dó w , p o w s ta ły w X V I lub X V ] J w. Z tej to p o ry datują się zamki jak Brzeżany, G rz y m a łó w i M ik u liń c e Sieniawskich, Ba­

ra n ów i G o łu c h ó w Leszczyńskich, B ro d y i P odhorce K oniec­

polskich, Buczacz i Paniowce P otockich, C hm ie ló w i S z y d ło -

(21)

Zamek w Baranowie.

W edług akwareli W illibalda Richtera z r. 1817 w zbiorach biblioteki Baworowskich.

(Pod akwarelą dopisek: Z.e Cte 'Potocki promenant avec les Ctes Charles et Tlenri 'Jurasieki devant te chateau de Baranów).

(22)
(23)

Z A M K I 1 P A Ł A C E 5

w iec S z y d ło w ie c k ic h , D o b ro m il i M ię d z y b ó ż H e rb u rtó w , D u - bno O strogskich, D z ia ło s z y n M ę ciń s k ic h , D a n kó w W arszyckich, Ja złow iec Ja złow ieckich, Janowiec i L u b a rtó w F irle jó w , K ru ­ szyna D e n h o fó w , K ru p ę Z b o ro w s k ic h , K rz y ż to p o r i O ssolin O ssolińskich, Krzepice W olskich, K rasiczyn i D ub ie cko K rasic­

kich, Laszki M n is z c h ó w , Ł a ń c u t i W iśnicz L u bo m irskich , M ir , B ia ła , O ły k a , B irż e i N ieśw ież R a d z iw iłłó w , O lesko D a n iło w i- czów, Pom orzany Sienieńskich, P rzecław L ig ę z ó w , Pieskowa Skała Szafrańskich, P ińczów , Xiąż i M ir ó w M y s z k o w s k ic h , R o ­ żnów T arnow skich, Różanka Paców, S za m o tu ły G ó rk ó w , Stare- s io ło i Z asław Z a sław skich, S id o ró w K a lin o w s k ic h , Sm oleń O grodzieniec B o n e ró w , Ś w ie rz C etnerów , Tęczyn Tęczyńskich, Zamość Zam oyskich, Zbaraż Zbarazkich, Z ałoźce W iśniow ieckich, Ż ó łk ie w Ż ó łk ie w s k ic h i w iele innych; w tej samej ró w n ie ż p o ­ rze p o w s ta ły najznaczniejsze pałace miejskie, jak np. w K ra ko ­ w ie pałacow e dom y, zamieszkiwane przez L u b o m irskich , M y s z ­ kow skich, K m itó w , T a rn o w skich , Z a m oyskich, M a cie jo w skich , Kazanowskich, R a d z iw iłłó w i O strogskich; w W arszawie pyszne pałace Adam a Kazanowskiego, hetm. Stan. K oniecpolskiego, kan­

clerza Jerzego O ssolińskiego, okazałe d w o ry Sobieskich, D e n ­ h o fó w , D z ia ły ń s k ic h , Sapiehów i t. d.

W szystkie zamki budow ane w ciągu X V ]- g o i w pierw szej p o ło w ie X V I I w . b y ły obronne, a p o d zie lić się dadzą na dwa ty p y , t. j. na zamki ściśle zawarte, w k tó ry c h obronność b y ła g łó ­ w nym celem a pomieszkanie jako takie m ia ło znaczenie d ru g o ­ rzędne, i na zamki, k tó re łą c z y ły ró w n o rzę d n ie oba te cele i b y ły n ie ty lk o silnemi w arow niam i, ale zarazem s ta n o w iły w ie l- kopańskie rezydencye, p e łn e kom nat i sal reprezentacyjnych.

Jako w z ó r pierw szego ty p u s łu ż y ć nam może zamek H e rb u rtó w p o d D o b ro m ile m , k tó ry przeznaczony b y ł praw ie w yłą czn ie na

D w a ty p y zamków.

(24)

6 Z A M K I 1 P A Ł A C E

pomieszczenie załogi w czasie niebezpieczeństwa, podczas g d y sam jego w łaściciel m ia ł osobną rezydencyę w znacznej o d le g ło ­ ści; jako w z ó r drugiego ty p u uważać można K rasiczyn K rasic­

k ic h , B aranów Leszczyńskich lu b Laszki M n is z c h ó w . Zamki i zameczki pierw szego ty p u zazwyczaj ubogie b y w a ły p o d w zglę­

dem architektonicznym . Z budow ane z skrom nego m ateryału, z ce­

g ły i dzikiego kamienia, nie m ia ły najczęściej ani zew nątrz ani w ew nątrz nic, cob y w ym agało talentu architekta i d ło n i a rty s ty ; zamki drugiego ty p u b y ły w spaniałem i dziełam i n ie ty lk o fo r ty ­ fikacyjnej ale i architektonicznej sztuki. O bw arow ane w e d łu g najlepszych w z o ró w ówczesnych m is trz ó w fortecznej in ż y n ie ry i, b y ły zarazem świetnemi pałacami, bogatemi w cios, m arm ur, ala­

baster, dekoracyjne rzeźby, a n iekiedy w polich rom iczn e lub sg ra ffito w e o z d o b y malarskie, jakich ślady zachow ały się w nie­

k tó ry c h aż do naszych czasów, jak np. w K rasiczynie i K rz y ż - to p o rze.

Takie zamki p o w s ta w a ły praw ie w yłą czn ie w e d łu g planów

A rk a d y , a rch ite któ w w ło s k ic h , a cechą ich konieczną b y ły duże dzie­

dzińce, t. zw . places d ’armes lub cours d ’honneur, otoczone za w ło s k im w zorem d o k o ła arkadami, jak np. w B aranow ie, B r o ­ dach, D ub n ie, Brzeżanach, gdzie U lr y k W erdum (1670) zachw y­

cał się galeryą ażurową z m isternem i kolumnami z kamienia, obie­

gającą na o k ó ł c a ły dziedziniec zam kowy; gdzie zaś arkadowań nie b y ło , tam w ew nętrzne fasady czw o ro b o ku strojne b y w a ły w rzeźbę i bogatą plastykę fo rm architektonicznych. D ziedzińce Dziedzińce. zamkow e m usia ły b y ć obszerne, o d ich też przestrzeni, ujętej d o k o ła w m ury, zależały ro zm ia ry i kosztow ność zam ków.

W n ie k tó ry c h zamkach zajm ow ał dziedziniec obszar bardzo zna­

czny; z ru in dotąd zachowanych zamku w O grodzieńcu d o m y- ślaćby się można k ilku m o rg o w e j przestrzeni w ew nętrznego, g łó -

(25)

W id o k podwórza zamku w Baranowie.

(26)
(27)

Z A M K I I P A Ł A C E 7

w nego dziedzińca. S łu ż y ł taki dziedziniec za majdan czyli p u n k t zb o rn y za ło g i, a p rz y uroczystych sposobnościach za w id o w n ię obchodów , festyn ó w , t. zw. try u m fó w , zjazdów i ig rz y s k ry c e r­

skich, k tó ry m z osobnej lo g g ii p rz y p a try w a ły się damy. Taka loggia, bogato ozdobna w rzeźby fig u raln e i ornam entacyjne, za­

chow ała się dotąd w zamku krasiczyńskim , a w ie m y z o p o w ie ­ ści D aleyrac’a, że także w zamku b ro d zkim S tanisław a K oniec­

polskiego ku bardzo obszernemu dziedzińcow i zn a jd o w a ł się w spa n iały balkon na kolumnach kamiennych, z któ re g o można się b y ło p rz y p a try w a ć temu, co się d z ia ło na dole — b y ła to w ięc loggia tego samego co w K rasiczynie rodzaju. Z b y te k posu­

w a ł się niekiedy tak daleko, że p o k ry w a n o baszty zamkowe miedzią w og niu złoconą; w iem y np. z opisu Francuza (anonima de P.) z ro k u 1688, że w szystkie cztery baszty zamku żółkie w skie g o m ia ły h e łm y złociste , w zamku krasiczyńskim baszta t. zw. k ró ­ lewska m iała k o p u łę z złoconej m iedzi, pałac Janusza R a d z iw iłła w W iln ie o z d o b io n y b y ł siedm iu złoconem i ko p uła m i i posiadał p e ry s ty l z kolum n m a rm u ro w ych , ró w n ie ż z ło c is ty c h , k tó re w r. 1655, po zd o b yciu W ilna , w yw ie zio n e z o s ta ły jako łu p w o je n n y do M o s k w y ; zamek biskupa krakow skiego Zadzika w y ­ strze la ł czterma w ie ż a m i, dach jego o zd a b ia ły złocone banie miedziane z złoconem i ró w n ie ż w ietrznikam i o herbach b isku­

pich i cztery o lb rz y m ie posągi kamienne.

W b u d o w ie takich zam ków zamiar szedł niemal zawsze p o ­ nad s iły — zdaje się, jak g d y b y każdy z ty c h m ożnow ładców , co ch cia ł s tw o rz y ć dum ny m onum ent dostojności swego ro d u i swego społecznego stanowiska, szedł za wskazówkami Seba- styana P etrycego, k tó ry w swojej 'Ekonomice pisze, że potężnym tego świata »p rzysto i zamki stawiać mocne dla o b ro n y i z p o - dziw icniem ludzkiem w w ielkości, w w ysokości, z d ro g ie j mate-

Ganki i loggie.

R ozm iary i koszto­

wność.

(28)

8 Z A M K I I P A Ł A C E

t y j, jako z ciosanego kamienia, m arm uru, alabastru, aby swoją w ielm ożność w szystkim pokazać, k tó ra b y w zbudzała przeciw ko nim cześć i bojaźń. D la w ielm ożności mają z kosztow nej m ateryi budować, w ie lkie s łu p y stawiać, ganki szerokie sklepiać«. "Wysi­

lano się też is to tn ie na ogrom ne przestrzenie objętego murami

A m fite a tra terenu, na k tó ry m m ie ś c iły się niekiedy osobne am fiteatra dla 1 areny- w id o w is k i areny g o n itw do pierścienia, jak np. w zamku la- szeckim M n is z c h ó w ; przesadzano się w gigantycznych grubością murach — magistralne m u ry zamku w M ir z e m ia ły sześć ło k c i grubości — w o lb rzym ie j w ielkości sal, k tó ry c h w N ieśw ieżu b y ło 12, a k tó re w Laszkach m ia ły p o 40 k ro k ó w szerokości, a p o 60 k ro k ó w d łu g o ś c i; w bezm iernej liczb ie p o k o jó w i ko - Wspaniałość mnat pom niejszych, k tó ry c h janow iecki lic z y ł 105. O zamku gmachów. O ssolińskich, K rz y ż to p o rz e , m ów ią podania, że b u d o w a ł się 30 lat, k o s z to w a ł 5 m ilio n ó w , m ia ł jadalną salę z sufitem szklanym, na k tó ry m b y ła sadzawka z rybam i, a lic z y ł ty le okien, ile dni w ro ku , ty le p o k o jó w , ile ty g o d n i, ty le sal, ile miesięcy, i ty le baszt, ile k w a rta łó w — szczegóły legendarne, k tó ry c h najnowsze badania zachowanych dotąd ru in w pra w d zie nie s tw ie rd z iły , ale k tó re uważać trzeba przecież za o d le g łe wiekami echo p o dziw u, jaki b u d z iła swego czasu w spaniałość tej magnackiej rezydencyi.

Zam ki i pałace polskie, budow ane p ra w ie w yłą czn ie przez "W ło­

chów , g ó ro w a ły architekturą nad niemieckiemi — Jerzy O sso­

liński w dyaryuszu p o d ró ż y sw ojej do R atysb on y (1636) p o ­ g a rd liw ie m ów i o pałacach panów rakuskich, »że w szystkie te fa b ry k i barziej na austerye albo na starośw ieckie kla szto ry w y ­ glądają, aniżeli na pałace«. T o też do zbudow ania każdego ta­

kiego zamku polskiego potrzeba b y ło ogrom nego k a p ita łu , do jego konserw acyi ogrom nej fo rtu n y — w zniesiony raz nadm ier­

nym w y s iłk ie m , p o ż e ra ł stale w ielkie sumy, najczęściej też n ió s ł

(29)

Odrzwia na ganku zamku w Baranowie.

(30)

* 9

(31)

Z A M K I 1 P A Ł A C E 9

za sobą ruinę i sam ulegał ruinie. N ie ty le jednak upadek fo rtu n i n ie tyle burze wojenne p o n is z c z y ły w ielkopańskie nasze zamki, co niedbalstw o i zaniechanie najtańszych choćby i najskrom niej­

szych śro d ków konserw acyi. Ile ż to zam ków polskich o b ró c ił w ruinę nie Tatar, nie Szwed, nie Kozak, ale deszcz, wpadający do środka przez dach d ziu ra w y — p a trz y ł na to ju ż hetman Ż ó łk ie w s k i, k tó ry polecając w sw oim testamencie »opatrować zamek, żeby się nie psow ał«, dodaje: »Wszak nie trzeba nic da­

lej, j e n o ż e b y n i e c i e k ł o , a jeśli się gdzie dachówka ze­

psuje, o inszą nie tru d n o « . Zam ki w Olesku, w Przem yślu, już w X V I I w ieku b y ły ruinam i.

Klęski publiczne i ka ta stro fy wojenne, któ re od p o ło w y zastój.

X V ] ] w ieku przez d łu g i okres lat nieprzerw anym szeregiem na­

w ie d z a ły Polskę, robiąc z niej niejako jedno w ielkie p o b o jo w i­

sko, w s trz y m a ły ruch b u do w n iczy; nastały czasy, o k tó ry c h p i­

sze ich świadek a sam b u do w n iczy, że tak rzadkie s ta ły się już m ury w Polsce, iż »kom in z g ru n tu m urow any tak w ie lkie j jest wagi, jak kolossus w R zym ie albo pyram is egipska« (r. 1659). D o ­ p ie ro w ostatnich dziesiątkach lat X V I ] w ieku zaczyna się P o l­

ska m urować dalej, ale teraz już w nadzieji spokojniejszych cza­

sów zamiast w a ro w n ych zam ków powstają pałace i w spaniałe

o tw a rte rezydencye. P rym co do czasu i św ietności bierze pałac Rczydcncyc

zbudow any przez króla Jana ] ] ] w W illa n o w ie . N ie d łu g o p ó - otwarte źniej powstają liczne rezydencye w ielkopańskie tego now ego

w Polsce ty p u , gdzie dotąd nie w yobrażano sobie siedziby ma­

gnackiej bez baszt, strzelnic, fos i w a łó w najeżonych działam i.

Są to pałace na w z ó r w ill w ło s k ic h i chateaux francuskich, naj­

częściej dzieła wyższej a rch ite ktu ry, wyposażone hojnie w w szyst­

kie kosztow ne w arunki ko m fo rtu , elegancyi i zb ytku . Ponura groza w arow nych m u rów ustępuje miejsca lekkości i w d zię ko w i archi-

(32)

JO Z A M K I 1 P A Ł A C E

tektonicznej l i n i i , powaga mas k o k ie te ry i fo rm dekoracyjnych.

W porze od ostatnich lat X V I I w ieku aż do ostatnich X V I I I pow stają te świetne sielskie rezydencye, k tó re w yglądają na p o l­

skiej ziemi, p o d jej szarem niebem i w ś ró d m izernego otoczenia d w o rk ó w szlacheckich k ry ty c h słom ą i lepianek ch ło p skich, jak g d y b y je magiczna różdżka prze nio sła pow ietrzem ju ż gotow e w p ro s t z o jczyzn y d u kó w w ło s k ic h i m arkizów francuskich — Wilie, powstają rozkoszne w ille i pałace, jak A rk a d y a i N ie b o ró w Ra­

d z iw iłłó w , B ia ły s to k i Choroszcza B ranickich, Jabłonna i Korsuń P onia to w skich, Klem ensów Z a m o yskich , K ró lik a rn ia Tomatisa, Lachow ce Jabłonow skich, Ł a bu ń Stem pkow skich, P o ry c k Czac­

kich, P u ła w y i W o łc z y n C zarto ryskich , R ydzyna S u łko w skich , S ło n im i Siedlce O gińskich, Tynna G ozdzkich, T ulczyn i Z o ­ fió w ka P otockich, W erki M assalskich, W iśn io w ie c W iś n io w ie c - Pałace kich i t. d. Równocześnie zaś mnożą się także pałace k ró le w - miejskie. magnackie w stolicach; w W arszawie powstają pałace K ra ­

sińskich, Z a m o yskich , pałac Saski i B łę k itn y , Łazienkow ski, B riih lo w s k i, B ielińskich, B ranickich i t. d.; w W iln ie Paców, S łu szków , Sapiehów. N ie w szystkie one ró w n e sobie rozm ia­

ram i i stopniem w y k w in tn o ś c i, ale w szystkie są charakterysty­

cznym wyrazem swego czasu, w ym ow ną cechą w spółczesnych usposobień, fig u rą n o w ych p o trze b, n o w ych d ró g k u ltu ry i n o ­ w ego smaku. Jak w szystkie wspanialsze zamki obronne tak i te pałace i w ille s tw o rz y ła d ło ń cudzoziemca: L o cci, B e lo tti, S o- la ri, C hia ve ri, Fontana, Louis, F olino, Q uarengi, M e r lin i, S c h liit- te r, Póppelm ann — o to im iona g łó w n y c h a rch ite któ w ostatniej p o ry — z P olaków z a słyn ą ł nieco ty lk o jeden G ucew icz, a u to r pałacu w W erkach.

Urządzenie Zam ki polskie X V I i X V I I w ieku m ia ły urządzenie w e-

wewnętrzne. w n ętrzne r ó w n ie bogate i pyszne, jak w y n io s łe i dumne b y ły

(33)

Brzeżany. Zamek Sieniawskich.

(34)
(35)

Z A M K I 1 P A Ł A C E

ich fasady, baszty i wieże. Z b y te k wszakże, jaki się roztaczał w ich salach i komnatach, b y ł jeszcze niedaw ny w Polsce, z ro ­ d z ił się d o p ie ro na sch yłku X V I , a w y b u ja ł do n ie z w y k ły c h ro zm ia ró w w X V I I i X V I I I . B ardzo b y ło skrom ne i poważne przedtem urządzenie dom ów szlacheckich, senatorskich, a nawet czasowych pozastołecznych siedzib królew skich. Jakżeż o d tego przepychu magnackich zamków, o k tó ry m poniżej będzie mowa, odbija u lu b io n y przez kró la Z ygm unta A ugusta dw orzec k n y ­ szyński, w k tó ry m w e d łu g inw entarza z ro k u 1564 nie masz ani m arm uru ani jedw abiu, w szystkie ko m in y prostej m urarskiej r o ­ b o ty , w szystkie okna z p o s p o lity c h b ło n szklanych, z w y k le d rz w i zamiast p o d w o jó w i to na kow alskich wieszach żelaznych, zamykane na takież wrzeciądze, zaczepki i skoble. C a ły sprzęt to ła w y g o łe , obiegające d o k o ła ściany, i s to ły d łu g ie a wąz- kie. N a w e t w komnacie, w »której k ró l Jmć sypiać raczy«, nie masz nic więcej, a je d y n y zbytek, jeżeli nazwy tej użyć tu m o­

żna, to wchłodniczek ochędożny«, z ta rcic zbudow any w o g ro ­ dzie. Najokazalszą jest stajnia dla 500 koni królew skich. Łazienki zato mają ty lk o pie cyk polew any, k o c ie ł z blachy i k o m in y g li­

niane. D o p ie ro później bogatsza szlachta idzie z magnatami, ma­

gnaci z monarchami w zaw ody; nie które zamki w ido czn ie w zo ­ rują się na zamku wawelskim , a ich w ew nętrzna dekoracya jest naśladownictw em kom nat m onarszych. Fantazya a rly s ty i bogac­

tw o m ateryału składają się na to architektoniczne i ornamenta- cyjne ustrojenie sal i p o k o jó w . M a rm u r, z ło to , c yp rys, heban, różane drzew o, a znacznie później mahoń, z ło to g łó w , jedw ab i szpalerowe tka n in y flam andzkie i w ło s k ie służą za m a te rya ł de­

kora cyjn y. Przepyszne są s u fity , czyli jak je zwano podniebienia, k tó re kasetami, różycam i, dekoracyą rzeźbiarską i malarską p rz y ­ gniatają najwyższe nawet sale. N a zamku brzeżańskim S ieniaw -

P ierw otna skromność.

S u fity .

(36)

Z A M K I I P A Ł A C E

skich jeden su fit o z d o b io n y b y ł o lb rzym im obrazem b itw y p o d Żurawnem , d ru g i obrazem w ik to ry i wiedeńskiej, trzeci kaseto- w any i suto z ło c o n y , czw arty m alow any w różne »osoby«, p ią ty rze źb io n y d a w a ł niejako w yobrażenie niebieskiego stropu, bo obsiany b y ł złocistem i planetami, a p o śro d ku zwieszała się zeń na d ó ł piram ida »z osobam i«, szósty w dziesięciu kasetach u jm o w a ł sceny z w o jn y chocim skiej, siódm y w y p e łn io n y b y ł p o rtre ta m i sław nych w h is to ry i mężów i t. d.; w O ssolinie o b ok su fitó w , o zd ob io nych figuralnem i m alowaniam i, jest su fit o trzynastu bel­

kach z balasami, a pośrod ku i po obu końcach każdego belka zwieszają się rzeźbione i złocone b u k ie ty k w ia tó w , liści i o w o ­ ców, w kasetach zaś belkow ania mieszczą się na przemian z ło ­ ciste sztukaterye i w id o k i miast i p o rtó w m orskich; w G łu c h o ­ w ie nad w ielką salą b y ł su fit przepysznie rzeźbiony, któ re g o de- koracya składała się z 2.500 ró ż m niejszych lub większych, za k tó ry c h w ykonanie zapłacono snycerzow i o k o ło 1 2.000 z ł., suma na one czasy (przed r. 1600), równająca się pokaźniejszej szla­

checkiej fo rtu n ie ; w Krasiczynie jeden z s u fitó w naśladował słynną p o w a łę z g ło w a m i w aw elskiego zamku, w Podhorcach N id e rla n d c z y k Jan de Baan o z d o b ił s u fity m a lo w id ła m i swego pędzla; w Kielcach p u ła p y m isternie rzeźbione i złoco n e s łu ż y ły za obram ienie w ie lkim m a lo w id ło m , jak np. scenom z w ojen p ru ­ skich, zburzeniu T ro ji i t. p.

Z takiego bogatego p u ła p u zw ieszał się zazwyczaj potę żn y pająk czyli tak zw. korona z gru bo złoconej m iedzi, najczęściej ro b o ty w ro cła w skie j, lu b z barw istego szkła weneckiego; niekiedy Meiuzyna. zaś miejsce takiej k o ro n y zajm ow ała t. zw. M e lu z y n a (zapoży­

czona od N ie m có w Leuchterweibchen), wyobrażająca albo p o p ie r­

sie fantastycznej postaci niew ieściej, zakończonej o lb rz y m im i r o ­ gami jelenia i trzym ającej w obu w yciągniętych d ło n ia ch św ie-

(37)

Zamek Herburtów w Dobromilu w r. 1 6 9 8.

Pałac Kazanowskich w Warszawie w r. 1656.

Z rysunku Eryka Dahlberga.

(38)
(39)

Z A M K I 1 P A Ł A C E 13

czniki, lub też skomponowana na temat J u d y ty z g ło w ą H o lo - fernesa lub A m o ra z łukiem , jak np. w zamku dubieckim K ra ­ sickich lub we dw orze z ło tk o w ic k im K o rn ia k tó w . Pawim ent czyli p o d ło g a , jeżeli nie m ia ły jej stale p o kryw a ć kobierce, z ro ­ b io n y b y ł z dębow ych, m isternie wiązanych desek, a celowali w ich w y ro b ie i układaniu stolarze d ziko w scy i kieleccy, albo też z p ły t m arm urow ych dw oistego k o lo ru . O lb rz y m i kom in b y ł niezbędny w każdej sali. W y s ila ło się nań niekiedy d łu to zna­

kom itego rzeźbiarza, a za m ateryał s łu ż y ł m arm ur lub pośle­

dniejszy a o b fity w Polsce alabaster. Szczątki takich wspania­

ły c h m arm urow ych ko m in ó w oglądać b y ło można do niedawna w spalonej części zamku krasiczyńskiego, b y ło ich kilka w zamku żółkie w skim , s ły n ą ł z nich pałac w o je w o d y Krasińskiego w W ar­

szawie, gdzie ko m in y otoczone b y ły posągami; m ia ły one w y ­ soką w artość artystyczną w zamku brzeżańskim Sieniawskich, bo w y s z ły z p o d d łu ta znakom itego Pfistera, tw ó rc y g ro b o w y c h p o m n ikó w Sieniawskich i pom nika O strogskich w Tarnow ie.

B ardzo często k o m in y opatrzone b y ły w d e w izy i sentencye, a s łu ż y ła im za temat sym bolika ognia, jak np. w G o łu c h o w ie , gdzie nad jednym kom inem czytam y: Jgnem g la d io ne fo d ia s, a nad d ru g im :

Jocus et focus placent, Sed non nim is u r a t uterąue,

D o bogatej dekoracyi sali w marmurze, złocie , m alowaniu i rzeźbie dostrajać się oczyw iście m u sia ły ściany a do ścian sprzęty. Ściany obijano najdroższemi materyami i t. zw. szpa­

lerami. U żyw a n o do obicia z ło to g ło w ia , jak np. w pałacu Adam a Kazanowskiego; adamaszku i aksamitu, skó ry gdańskiej tło czo n e j złoconej, jak w Ż ó łk w i; perskich altembasów na zło te m tle

Pawim ent.

Kom iny.

O bicia i szpalery.

(40)

>4 Z A M K I I P A Ł A C E

w zo rzystych , jak w Brzeżanach; o lb rz y m ic h ko b ie rc ó w w scho­

dnich, t. zw. dywańskich, jak w K rasiczynie; a w końcu także szpalerów i stref. S zpalery b y ły to o p o n y z kosztow nej jedw a­

bnej m ateryi lub z mniej kosztow nego brokatelu, złożo n e z p o ­ d łu ż n y c h p io n o w y c h b ry tó w odm iennego k o lo ru . W ybierano zazwyczaj k o lo ry czerw ony j ż ó łty , czerw ony i granatow y, czer­

w o n y i niebieski. M a te ry ę na takie o p o n y zamawiano um yślnie we W łoszech, gdzie b r y ty adamaszkowe w yrabiano ju ż z he r­

bami zamawiającego, jak np. dla K rasickich do Krasiczyna, dla M a tc z y ń s k ic h do Waręża i t. d. O b ija n o pokoje także p łó c ie n - nemi k o łtry n a m i, malowanemi ręcznie w drzewa, k w ia ty i zw ie­

rzęta, ale w artość ich zależała od wykonania, k tó re nie zawsze m iew a ło zalety artystyczne; używ ano te d y k o łtr y n ty lk o do p o ­ śledniejszych p o k o jó w . A le rzadkością, kosztow nością i w ysokim a rtystyczn ym walorem g ó ro w a ły nad w szystkiem i przytoczonem i rodzajam i opon t. zw. dziś n ie w łaściw ie g o be lin y, to jest tkane w e d łu g k a rto n ó w w ykonanych d ło n ią pra w d ziw e g o a rty s ty - malarza flam andzkie arrasy. N azyw ano je u nas najczęściej także szpalerami, bo to b y ła z b io ro w a nazwa opon ściennych, a nie b ra k ło ich w żadnej w ielkopańskiej rezydencyi. B y w a ły m iędzy niemi okazy pierw szorzędnej technicznej i artystycznej doskonałości.

P o d ziw Francuzów, obeznanych przecież dobrze z tem i u tw o ­ rami artystycznego tkactw a, w y w o ły w a ły g o b e lin y w pałacu warszawskim Kazanowskiego: b y ły one p e łn e fig u r tkanych je ­ dwabiem na tle złotem , a jeden z nich w y o b ra ż a ł bankiet k ró ­ lew ski. W inwentarzach Janusza R a d z iw iłła spotykam y w ielką ilość opon, z k tó ry c h niedokładnego nawet opisu w y p ły w a , że b y ły to przednie arrasy, nic innego bow iem nie może się u k ry ­ wać p o d pozycyam i, jak np. »szpalery, na k tó ry c h są wojska w y ro b io n e « , »skrzynia, w któ re j obicia holenderskiego sztuk 2 2«,

(41)

Zamek Leszczyńskich w Gołuchowie.

/

(42)
(43)

Z A M K I 1 P A Ł A C E >5

»obicia holenderskiego sztuk 5« i t. d.; ściany zamku nieśw ie- skiego opięte b y ły arrasam i, wyobrażającem i pam iętne w y ­ padki z h is to ry i ro d z in y R a d z iw iłłó w , b y ła też m iędzy niemi

»wielka sztuka szpalerowej ro b o ty m anufaktury k ra jo w e j«, któ ra przedstaw iała przegląd w o jsk p o d Z a b łud o w em p o d w odzą he­

tmana M ik o ła ja R a d z iw iłła . Ściany zamku krasiczyńskiego obok opon w w łaściw em tego słow a znaczeniu, z k tó ry c h 150 b ry tó w a tłasow ych i adamaszkowych ż ó łte g o i b łę k itn e g o k o lo ru z d o b iły jedną salę, podczas g d y druga obita b y ła strefami kitajkow em i o barwach czerwonej i zielonej — obwieszone b y ły także go­

belinami z herbem gospodarza; w opisie rezydencyi W ie lo p o l­

skich w T ro p i spotykam y szpalery z scenami z h is to ry i H e rk u ­ lesa, w O grodzieńcu F irle jó w o p o n y z herbow nem i lewartam i, w Ż ó łk w i szpalery przetykane złotem .

Tak świetnie i bogato udekorowane sale m u sia ły posiadać S p rz ę ty ,

także sprzęt o d p o w ie d n i. N ie b y ło jednak przepełnienia; przeci­

w nie lubow ano się w w o ln y c h przestrzeniach, poprzestając na ściśle potrzebnej ilości sprzętów . D o k o ła dużych sal b ie g ły ła w y , p o k ry te zazwyczaj wschodniem i kobiercam i, k tó ry c h zresztą, jak to zobaczym y, nie b ra k ło nawet w skrom nych dw orkach szlacheckich; potężne s to ły m arm urowe, hebanowe, a niekiedy całe srebrną blachą powleczone, jak np. w zamku żółkiew skim ; zamczyste rzeźbione almarye, sepety i skrzynie sadzone, w ło s k ie lub niemieckie, s ta n o w iły um eblowanie stosow nie do u żytkow ego przeznaczenia każdej sali lub kom naty. W magnackich dworach sprzęt b y ł wielce z b y tk o w n y , tern kosztow niejszy, że sprow a­

dzać go musiano z daleka, g łó w n ie z Gdańska, k tó ry dostarczał w y tw o rn y c h m ebli rzeźbionych i intarsyow anych, przedew szyst- kiem zaś szaf i krzeseł obijanych skórą. Sprow adzano jednak meble, zwłaszcza leksze i mniejsze, także i z najdalszych stron

(44)

. 6 Z A M K I 1 P A Ł A C E

cudzoziemskich. Podskarbi k o ro n n y D a n iło w ic z w sw oim w a r­

szawskim dom u, k tó ry m ia ł cztery piętra, w y n io s łą k o p u łę i c a ły g in ą ł w kolumnach »jakby w lesie jakim «, w e d łu g s łó w w s p ó ł­

czesnych, m ia ł meble i galanterye w ło s k ie , francuskie, a nawet hiszpańskie. W pałacu Adam a Kazanowskiego, urządzonego a lla zbytkowność jjioda e p iii commodo, jak się w yraża w ro k u 1643 Jarzemski

"przvtou w sw oim opisie W arszawy, i gdzie b y ło »pięknie jak w raju«, Laboureur, świadom dobrze z b y tk ó w paryskich, o lśn io n y b y ł b o ­ gactwem i bezprzykładną świetnością urządzenia; zdaw ało mu się, że przeniesiono go we śnie do jakiegoś zaczarowanego p rz y ­ b y tk u . S zafy w ty m pałacu b y ły rzeźbione i w całości w y z ła - cane, s to łk i zło cistą skórą p o k ry te ; wszędzie z ło to , marm ur, k o ­ sztowne galanterye. W R a d z iw iłło w s k im N ie ś w ie ż u , któ re g o skarbiec m ia ł mieścić w sobie ow ych legendarnych dwunastu a p o s to łó w , lanych z szczerego zło ta , a w ysokich na dw ie stopy, jedna z sal c a ły niemal sprzęt m iała ze srebra »najpiękniejszej starożytnej ro b o ty « ; duży s tó ł, o g ro m n y pająk u p u ła p u , w y ­ sokie g ie ry d o n y , ram y zwierciadlane, w ilk i i ekrany kom inow e b y ły z lanego lub kutego m isternie srebra. W brzeżańskim zamku b y ły krzesła zło te m i srebrem przetykane lub też m ister­

nie s ło n io w ą kością sadzone, inw entarz O grodzieńca F irle jó w w ym ienia krzesła aksamitne z srebrnem i ozdobam i i rzezane; me­

ble krasiczyńskie ozdobione b y ły szczodrze zło te m i srebrem, krzesła m ia ły tam ćw ieki, k a p tu ry i g a łki srebrne, łó ż k a poręcze srebrne. P o d w o je w salach i reprezentacyjnych komnatach r o ­ bione b y ły z rzadkiego drzewa i zdobne intarsyam i; obram ienia Nadproża. z rzeźbionego m arm uru w ie ń c z y ły t. zw. nadproża czyli sopra- p o r ty ró w n ie ż rzeźbione, a w n ie k tó ry c h zamkach artystyczn ie maiowane, jak np. w brzeżańskim, gdzie nad każdym kominem i nad każdemi drzw iam i umieszczone b y ły o brazy i s o p ra p o rty

(45)

Zamek w Krasiczynie.

Rysunek oryginalny AIexandra Orłowskiego.

Z e zbiorów Pawlikowskich.

(46)
(47)

W id o k zamku w Krasiczynie.

(Zdjęcie fotograficzne).

(48)
(49)

Krasiczyn. W id o k dziedzińca (cour d'honneur) zamkowego.

(50)
(51)

Portal w kaplicy zamkowej w Krasiczynie.

(52)
(53)

Z A M K I 1 P A Ł A C E ' 7

d obrego pędzla, jak np. sop rap o rt z p o rtre te m m onarchy, so- p ra p o rt z opadniętym przez b ry ta n y odyńcem , so p ra p o rt z k o ­ gutami i t. p. Poeta M o rs z ty n nie przesadza, k ie d y m ów i w sw o­

jej 7Rozkoszy św iatow ej:

S re b ra , z ło ta i p e r e ł i kam ieni d ro g ic h , J e d w a b iu ro zliczn e g o , k le jn o tó w ch ę d o g ich P e łn o w szę d y, orszak s łu g , pieszczone b ła w a ty , D ro g o tk a n e szp a le ry, ru m ia n e s z k a rła ty ,

W e z g ło w ia te le to w e , k o łd r y h aftow an e, M a te ra c z altem basu, z ło te m opasane Ł o ż e ; p o k ó j o b ity , w n im z srebra lite g o W s z y s tk o , czego się je d n o t k n ie s z . . .

Najważniejszą, a zarazem też najprzestronniejszą salą w zamku Sala b y w a ła sala jadalna czyli sto ło w a , bo jak się w yraża autor Jyró tkie j "N auki B udow nictw a z r. 1659, »w niej h o sp ita lita s, we­

soła kro to c h w ila , dobra kompania, zabawa z p rz y ja c io ły , w niej zg o ła zażywanie największe d obrego im ienia i okazałej m agnifi- cencyi mieszka — a tak słusznie ma b yć w esoła i ozdobna i do okazania p o m p y sposobna". B y ła to w id o w n ia hucznych i t ł u ­ m nych bankietów , w ięc też najdostojniejszym w niej sprzętem

b y ła »służba«, czyli po dzisiejszemu serwis lu b kredens. Taka Sł“^bdae“ : służba m iew ała o lb rzym ie ro zm ia ry, składała się z licznych prze­

g ró d o tw a rty c h i zamykanych, p ię trz y ła się p ó łka m i i uginała p o d ciężarem sreber, najczęściej augsburskiej i norym berskiej r o - Srebra, b o ty . N ie dość bow iem , że na magnackich stołach jadano z szcze­

rego srebra; o p rócz użytko w eg o serwisu grom adzono w sali sto­

ło w e j całe skarbce przepysznych sreber d e ko ra cyjn ych : mis, p ra w d , puharów , rostruchanów , dzbanów, nalew ek, św ieczni­

k ó w i t. p. Z am iło w a nie w srebrach, gromadzenie w spaniałych

(54)

18 Z A M K I I P A Ł A C E

naczyń najprzedniejszej ro b o ty , p rz y b ie ra ło w dawnej Polsce ce­

chy p ra w d ziw e j namiętności. K ie d y Stefan P o to cki, starosta Fe­

liń ski, zięć hospodara M o h iły , w y b ie ra się na swoją aw anturni­

czą w y p ra w ę do W o łoszczyzn y, składa sw oje srebra dla bez­

pieczeństwa w podziem iach podhajeckiego zamku, a z ich spisu dow iadujem y się, że w depozycie ty m b y ło 22 skrzyń srebrnego serwisu najkosztow niejszej ro b o ty , 10 puzder srebrnych ły ż e k , 40 dużych k o n w i, o k o ło 200 pu ha ró w i rostruchanów i t. d.

H ie ro n im Sieniawski, starosta lw o w s k i, pożyczając 30.000 z ł., daje w zastaw srebra s to ło w e , a jeśli się zważy, że zastaw mu­

siał przewyższać w artością swoją przynajm niej o całą trzecią część sumę pożyczoną, że zastawione srebra b y ły ty lk o pewną zbędną częścią kredensu i że w o w y c h czasach za taką kw o tę można b y ło ku p ić znaczne już dobra ziemskie, będziem y mieć w yobrażenie o rozm iarach tego z b ytku . Kasztelan lw o w ski R afał G ro ch o w ski, p o d koniec żyw o ta już niemal zru jn o w an y mająt­

k o w o szlachcic ziemi przem yskiej, pozostaw ia o k o ło d z i e s i ę ­ c i u cetnarów zło ciste g o i b ia łe g o s to ło w e g o srebra. Po p o d k o ­ m orzym przem yskim W ojciechu B o b o li (1631) pozostaje sto mis szczerosrebrnych, m nóstw o dzbanów, nalewek, puharów , m iędzy niemi także szczerozłote i z górnego k ry s z ta łu . In w e nta rz sreber w zamku dubieńskim księcia Konstantego Wasyla O strogskiego, w o je w o d y kijow skiego, spisany w r. 1616, obejm uje p rze szło 600 sztuk srebra, przeważnie dużej wagi i m isternej ro b o ty z ło ­ tniczej, bo ku tych au repousse, fig u ra ln ie rzeźbionych, p s tro z ło - cistych i ry to w a n y c h . Są tam s to ły , w anny i b a ry ły , całe z szcze-

A rtystyczn a rego srebra. Trzeba atoli przyznać, że zb yte k ten łą c z y ł się stTona- w w ie lkich domach polskich z pew nym szlachetniejszym, bo este­

tyczn ym niejako instynktem , z pobieżnych bow iem nawet o p i­

sów, jakie podają inw entarze, w nosić można, że te kosztow ne

(55)

Z zamku w -Łańcucie.

Rysunek oryginalny Alexandra Orłowskiego.

(56)
(57)

Z A M K I 1 P A Ł A C E ' 9

naczynia kredensowe m ia ły n ie ty lk o w artość kruszcu, ale i w y ż ­ szą może od niej w artość artystyczną. M ię d z y srebrami w spom - nionego w yżej kasztelana G roch o w skie g o spotykam y dwanaście tac p o z ło c is ty c h augsburskich cum fig u ris poeticis, jedną srebrną statuę, »wannę wielką, na k tó re j g r y f s k rz y d la ty stoi, a na jego grzbiecie b a ry ła srebrna, na k tó re j w ierzchu siedzi Bachus, w jednej ręce g ro n o zło c is te wina, w d ru gie j zło c is tą czarę ma­

jąca; w inw entarzu U rs z u li Sieniawskiej znajdujem y nalew ki i pu - h a ry z jeleniem, kie lich y z Fortuną, z lewkam i, z o rłe m , trzym a ­ jącym herb lite w ski, z Salwatorem , z Samarytanką, z Kurcyuszem , z Wenerą, z satyrem, k tó ry o rła trzym a, z g ło w a m i męskiemi i b ia ło g ło w s k ie m i i t. p., blizkiem jest te d y przypuszczenie, że b y ły to arcyd zie ła sztuki zło tn icze j, w spółcześnie tak w ysoce ro zw in ię te j we W ło szech i Niemczech. W sali s to ło w e j pałacu Kazanowskiego znajdow ała się b a ry ła srebrna, obejmująca 40 garncy wina, przepasana złocistem i obręczami, na któ re j siedział Bachus ró w n ie ż z szczerego srebra, a nadto b y ła w tej sali srebrna fontanna, z k tó re j podczas biesiad w z b ija ł się na kilka ło k c i w górę w in o try s k . N ie k ie d y ustawiano na służb ie w śród sreber także barw iste, o fantastycznych form ach szkła weneckie z M u ra n o — »choć z M u r a n i a ma k ry s z ta ły «, m ów i w je ­ dnym w ierszu swoim Wespazyan K ochow ski — porcelany chiń­

skie i fajansy w ło s k ie , wówczas w Polsce dla rzadkości i tr u ­ dności dalekiego tra n s p o rtu ró w n ie dro gie , a może droższe od sreber, zapewne owe vasa porcellana in d ica , k tó re ks. B aranow ­ ski w y s y ła z R zym u k ró lo w i Z y g m u n to w i 111; znajdujem y je też po zamkach i p o znaczniejszych dw orach, jak np. w T ro p i, w N ieśw ieżu, O grodzieńcu, gdzie o b ok naczyń z górnego k r y ­ ształu, o p raw nych w z ło to , i »kokosów «, t. j. ku b k ó w z kokoso­

w ego orzecha, na kredensach s ta ły fa rfu ry i szkła tak d ro g o ­

S zklą i fa rfu ry .

(58)

20 Z A M K I ] P A Ł A C E

Dekoracya malarska.

Kaplica.

cenne, że je przed najazdem szwedzkim w raz z najdroższemi klejnotam i zakopyw ano w ziemi.

C o nas w urządzeniu zam ków uderza, to fakt, że podczas g d y p o d architektonicznym względem mają w yłą czn ie lub prze­

ważnie p ię tno w ło s k ie , to dekoracya ich w ewnętrzna, a g łó w n ie sprzęty, srebra i galanterye są pochodzenia niem ieckiego lu b fla ­ m andzkiego. O ssolińscy p o słu g u ją się niem ieckim malarzem Ju- stem Ammanem, zamek Sieniawskich w Brzeżanach dekoruje stu- katuram i i rzeźbami W ro c ła w ia n in P fister, podhoreckie sale i k o ­ m naty ozdabia pędzlem Jan de Baan, a w warszawskim pałacu Kazanowskich zastaje Jatzemski »holendrow e malarze w szerokich pludrach«, jak malują obrazy. G dańsk b y ł pośrednikiem m iędzy polskim i amatorami z b y tk u a utw oram i niem ieckich rę k o d z ie ł a rtystyczn ych ; W ro c ła w , N o ry m b e rg a i A u g s b u rg , z którem i ku p ie ctw o naszych sto lic u trz y m y w a ło ciągłe relacye, m ia ły zawsze bardzo w ydatne pole z b y tu w Polsce. M im o dw óch Francuzek na tro n ie polskim w X V I I w ieku nie traci u nas przewagi a rty s ty c z n y p rz e m y s ł niem iecki, d o p ie ro z końcem X V I I I w ieku w y p ie ra go z pałaców zw ycięsko smak i a rty s ty ­ czna pro du kcya Francyi.

W każdym w iększym zamku b y ła kaplica, a jeśli część zamku, poświęcona codziennemu życiu i czysto świeckim celom, ude­

rzała bogactwem i świetnością sprzętu i dekoracyi, o ileż bar­

dziej g o d z iła się w spaniałość p rz y b y tk o m m o d litw y w s p o łe ­ czeństwie tak pobożnem . W dw óch dochow anych dotąd a zna­

nych nam kaplicach, dochow anych jednak ty lk o w szkielecie p o ­ zbaw ionym p o największej części bogatej niegdyś dekoracyi w o bra­

zach, sprzętach i aparatach, a to w zamku Krasickich i w zamku Sieniawskich, w id z im y dziś jeszcze, ile kosztu ło ż o n o na ich a rtystyczne urządzenie. Kaplica zamkowa w K rasiczynie do dziś

(59)

Z a m e k w P o d h o rc a c h . Rysunek Jana M a te jki.

(60)
(61)

Z A M K I 1 P A Ł A C E 2 1

dnia im ponuje bogactwem rzeźb i ornam entacyj, a m ianow icie in ta rs y i w drzew ie; kaplica w Brzeżanach, przeznaczona zarazem na mauzoleum ro d z in y Sieniawskich, p o k ry ta jest rzeźbami św ie­

tnego d łu ta Jana Pfistera, k tó re całą swą bujność okazało prze- dewszystkiem w kopule i dekoracyi praw ego skrzyd ła , obsypując je rozetam i i p uttam i, festonami k w ia tó w i ow o có w ; kaplica w zamku oleskim , k tó ry ju ż w r. 1664 b y ł na p o ły ruiną, miała bogatą m arm urową posadzkę, sklepienie z »rzezaniem bardzo pięknem, z w ierzchu złocistem «, jak się wyrażają lu stra to ro w ie , o łta rz m isternie rzeźb io n y, ła w k i w ykonane subtelnie snycerską ro b o tą i pozłacane całe d o ko ła . N ie ty lk o w pierw szorzędnych zamkach magnackich zn a jd o w a ły się takie bogate kaplice, s p o ty ­ kamy je także w domach zamożniejszej szlachty. W e dw o rze W ie ­ lo p o lskich w T ro p i b y ła kaplica mała, ale po amatorsku w y p ie ­ szczona, klejn o cik m odrzew iow ej siedziby. Jak w iem y z inw enta­

rza, spisanego r. 1637, kapliczka ta m iała s tro p kasetowany i suto rze źb io n y; kaset b y ło 16 a każdą w y p e łn ia ł obraz re li­

gijnej treści. O łta rz u d e rza ł bogatą snycerską ro b o tą i o z d o b io n y b y ł posągami z alabastru, na ścianach w is ia ło p rze szło sto m i­

nia tu r pargam inow ych, ła w k i czyli t. zw. fo rm y b y ły rzeźbione i złocone — o rn aty, m szały, k ie lic h y p ra w d ziw ie przednie i k o ­ sztowne.

(62)

11

.

O ile w spaniałość w ie lkich zamków św iadczyła o zmyśle monumentalności i o w yższym instyn kcie k u ltu ry , o ile b y ła szczerą a tw ó rczą potrzebą potężniejszych in d yw idu a lno ści, pra­

gnących stw ierdzenia s iły i dostojności swego ro d u i stanu, a nie w y p ły w a ła z p o sp o lite g o naśladownictw a lu b z próżności, 0 ty le b y ła dodatnim objawem społecznym w danym czasie 1 danej w arstw ie — kw estya wszakże, czyli z tą zewnętrzną świetnością, z ty m m ateryalnym zbytkiem szedł także w parze w zgląd na wyższe, idealne s tro n y życia, nie zawsze i nie całkiem da się ro zstrzygnąć na korzyść czasu i lud zi. D o p ie ro na sza- Bibiioteki. rym końcu inw e n ta rzy ty c h w ie lkich rezydencyj idą b ib lio te k i,

jeżeli tak nazwać można pewną ilo ść p rz y g o d n ie zebranych ksią­

żek. C zyta m y w praw dzie, że na zamku brzeżańskim b y ła »bi- b lio te ka p o rtre ta m i adornowana«, ale nie w iem y, czy b y ły w niej książki; w iem y, że A dam Kazanowski m ia ł w sw ym pałacu w a r­

szawskim b ib lio te k ę w ró żn ych ję zyka ch , że w O grodzieńcu F irle jó w , w e d łu g s łó w w o je w o d z in y smoleńskiej P etroneli F irle - jo w e j, b y ło »niem ało ksiąg ro zm aitych i drogą oprawą, k u p io ­ nych za nieboszczykow skie pieniądze w cudzych krajach i w o j­

czyźnie®, że to b y ła b ib lio te ka w ielka, »z k tó re j Szw edzi nie-

(63)

Zamek w Wiśniczu.

Rysunek oryginalny AIexandra Orłowskiego.

Ze zbiorów Pawlikowskich.

(64)

K- n- s,

G D ^KlSK

(65)

Z A M K I 1 P A Ł A C E 2 3

m ało p o b ra li«; że w D ą b ro w ic y b y ły rę ko p isy »w ybornem p i­

saniem, kosztow nie oprawne«; w ie m y z a któ w procesow ych mię­

d zy braćmi W iśn io w ie c k im i z r. 1658, że dziad ich, w ojew oda w ileński, Janusz Tyszkiew icz, p o z o s ta w ił »księgi różne w ielkiej wagi i w ielkie g o szacunku i b ib lio te k ę najmniej na 30.000 z ł.

szacowaną« — ale są to niemal w y ją tk i, i nie mamy też wska­

zówek, k tó re b y ś w ia d c z y ły , że zakładano b ib lio te k i z zam iło w a ­ niem, system atycznie i z celem; przeciw nie, spotykam y się często z wiadom ością o lekkom yślnem m arnow aniu ju ż istniejących.

N e s to r Sapieha np. pisze z Paryża do m atki, aby »kazała sprze­

dać na wagę stare szpargały« rodzinnej b ib lio te k i, b o on »sobie nową form uje w Paryżu«. We w spaniałym zamku, zbudow anym przez w oje w od ę M a rc in a Krasickiego, k tó ry , jak się w y ra ż a ło jeg o epitafium : \ra s ic z y n u m mundo adm irandum fe c it, biblioteczka bardzo szczupła; jest w niej zaledwie sto d z ie ł p rz y g o d n ie zg ro ­ m adzonych, k ilk u klasyków staro żytn ych i k ilk u h is to ry k ó w p o l­

skich, dow iadujem y się za t o , że nie które księgi opraw ne są w srebro i spoczywają w skrzyni aksamitnej także srebrem oku­

te j; w B ia ły m s to k u , sław nej rezydencyi hetmana Jana Klemensa B ranickiego, jest na stajni 200 koni a w b ib lio te ce ty lk o 170 to m ó w .

T o samo da się także pow iedzieć o dziełach sztuki. M a m y w pra w d zie takie p rz y k ła d y szczerego zam iłow ania w dziełach

w ie lkie j, idealnie pojętej sztuki, jak np. że Paris B o rd o n e w y - D zie ła sztuki*

s y ła do Polski jedno z sw oich p łó c ie n (cosa bellissim a, jak się w yraża Vasari), że S p y te k Jordan u trzym u je stosunki z w ło s k im i m istrzam i, nabyw a u G iovan Francesca C arota obraz re lig ijn y i zamawia słynn e g o swego czasu B a rtło m ie ja R o d o lfie g o do P o l­

ski — ale nie brak daleko liczniejszych wskazówek, że dzieła d ło n i ludzkiej, k tó ry c h znaczenie polega nie na m ateryalnej, ale

(66)

24 Z A M K I I P A Ł A C E

na czysto idealnej w artości, że u tw o ry sztuki jako czystej sztuki b y ły w uderzającej mniejszości w obec tego nieprzebranego m nó­

stwa z ło ta , srebra, k le jn o tó w i bajecznie koszto w nych sprzętów . W ie m y w pra w d zie z inwentarza, spisanego w r. 1661, że mię­

dzy o w ym przepysznym »rozlicznym statkiem«, m iędzy ty m i skarbami w złocie , srebrze i bogatych tkaninach, k tó re na 150 wozach w r. 1655 w y w ie ź li łu p ie ż c y Szwedzi z zamku L u b o ­ m irskich w W iśniczu, zn a jd o w a ły się i znakom ite dzieła sztuki, rzeźby i obrazy, a m iędzy niemi dzieła takich m istrzó w , jak Ra­

fael, Tycyan, Veronese, Ribera, Bassano i t. p., ale tenże inw en­

tarz, o ile go z streszczenia ty lk o znamy, św iadczy przecież, że sta­

n o w iły one mniejszą część zdobyczy. H etm an K rz y s z to f R a d z iw iłł ma rodzaj dom ow ego muzeum, a syn jego Janusz w listach sw ych pro si krew nych, aby »obesłali ikunsztkam er ojca specya- łe m jakim «; w zamku nieświezkim jest galerya obrazów , b ib lio ­ teka, muzeum, z b ió r w spaniałych z b ro i, gabinet p rz y ro d n ic z y it d „ inw entarz zamku brzeżańskiego m ów i o »obrazach w ło skich « ; w pałacu Kazanowskiego b y ły posągi m arm urow e i liczne p łó ­ tna; pałac Jerzego O ssolińskiego m ie ścił w sobie całą kollekcyę b ro n zó w artystyczn ych , posągi k ró ló w , spiżow e statuy, sprow a­

dzone z R zym u, m ozaiki figuralne, popiersia m arm urow e Ceza­

ró w rzym skich, a w k a p licy » p rze ch o d ził w szystko obraz rzad­

kiej piękności, w k tó ry m m istrz pokazał całą swą sztukę«, jak zapewnia Jarzemski, nie w ym ieniając malarza, w k tó ry m dom yślać się należy któregoś z najsłynniejszych m istrzó w w ło s k ic h . B o ­ gaty b y ł w p łó tn a zamek żó łk ie w s k i, a m u sia ły to b y ć prze­

ważnie rzeczyw iste dzieła sztuki, skoro a u to r inwentarza, sam malarz, S iem iginow ski, k tó ry z w y k ł p rz y każdym lichszym obra­

zie w yraźnie zaznaczać, że rzecz nic nie warta, taką krytyczn ą uwagę ty lk o p rz y nieznacznej stosunkow o części całego z b io ru

(67)

Zamek w M irze .

(68)
(69)

Z A M K I 1 P A Ł A C E

2 5

w ypow iada. O b o k pewnej ilości »szmelcowanych«, a w ięc ema­

liow anych, może lim uzyńskich w ize ru n ków , b y ły w Ż ó łk w i p o r­

tre ty , batalie, w id o k i, naturę morte w bardzo w ie lkie j ilości,

a m iędzy temi p łó tn a m i g ó ro w a ł jeden D epositionis C h ris ti, k tó ry Arcydzieła, m usiał w y jś ć z p o d pierw szorzędnego pędzla, skoro a u to r in ­

wentarza dodaje p rz y nim uwagę: »obraz na desce, o r y g i n a ł n a j g ł ó w n i e j s z y «, a b y ł może owem zaginionem dziełem Ra­

faela, k tó re dziś znamy ty lk o ze sztychu M a rca n to n ia . M ię d z y obrazami spotykam y tam także scenę m yśliw ską w ło s k ie g o m i­

strza Bassano. M ik o ła j W o ls k i, m arszałek w . ko r., p osiadał lic z n y z b ió r p łó c ie n w ło s k ic h w zamku sw oim krzepickim , a że w iele b y ło na nich kobiecych nagości, kazał je w krótce przed śmiercią swoją popalić, »aby ad libidinem i do grzechu nie p o ­ budzały® , na ściennych zaś malowaniach w jego komnacie sy­

pialnej jakiś d o m o ro s ły artysta m ia ł nym fom »sukienki w ym a lo ­ wać i inhonestates p o k ry ć « . W ojew odzina smoleńska F irlejo w a zapisuje w sw oim in w e n ta rzyku następującą pozycyę: »obrazów nieboszczykow skich p rz o d k ó w i rozm aitych sztuk g w a ł t , d r o ­ gich i ko sztow nych, starodaw nych ob razó w niem ało w O g ro - dzieńcu i D ą b ro w ic y « , ale czy p o d ty m »gwałtem « obrazów d o ­ myślać się można ko n te rfe k tó w ubogiego pędzla d o m o ro s ły c h m alarzy d w orskich, czy też d z ie ł wyższej w artości, to kw estya otw arta. R ys to charakterystyczny w każdym razie, że nuncyusz M a re s c o tti, w ybierając się do P olski, a idąc za radą znawców jej społeczeństwa, w iezie z sobą jako upom inki dla panów i pań polskich takie ty lk o rzeczy, jak cacka galanteryjne z k ry s z ta łu , rękaw iczki, p e rfu m y, m ydełka bonońskie, różańce i A g n uski, a dla W ło c h ó w , o sia d łych w Polsce a w p ły w o w y c h na dw o rze królew skim i u magnatów, dzieła sztuki, jak np. dla sekretarza kró lew skiego M a so n ie g o obraz C arraccfego.

(70)

Z A M K I I P A Ł A C E

G alanterye i cacka.

Jakoż w szystko, co b y się d a ło p rz y to c z y ć z d z ie ł sztuki, zdobiących zamki i pałace aż do s c h y łk u X V I ] w ieku, niknie w obec niesłychanego bogactwa p rz e d m io tó w grubego zb ytku , o b liczo nych na m ateryalny, n a g ły efekt, na chwytającą za naiwne oczy pom pę, na egzotyczną o s o b liw o ś ć , na sztuczkę i niespo­

dziankę. Są to same starożytne dziś dla nas galanterye i b ib e ­ lo ty , fig ie lk i, zabawki i cacka, niekiedy bardzo dow cipne i m i­

sterne, zawsze bardzo kosztow ne, k tó re o p rze szło całe stulecie b liższy ty m czasom Jezierski nazwie »sposobami fa łszyw e j w y ­ n io sło ści, drewienkam i, szkiełkam i i ozdobnem i pstrociznam i«.

Jakoż tru d n o sobie w yo b ra zić bogatszej p s tro c iz n y nad to , co nam w ylicza w ielce ciekaw y inw e n ta rzyk zamku w O grodzieńcu z r. 1663. S po tyka m y tam o b fito ś ć takich rzeczy, jak »zwiercia- d ło , w którem z jednej s tro n y w id z i się w ielka rzecz każda nad p o d o b ień stw o , z drugiej także nad p o d o b ie ń stw o mała«, »per- spektyw a z s ło n io w e j kości, w k tó re j się p c h ła jako rak w id zi« ,

»działeczka nad zamiar maleńkie kosztow ną robotą«, »mysz ro z ­ m yślną ro b otą, któ ra jako żyw a biegała, kukułka, któ ra jako żyw a kukała«, »szkatuła opraw na w srebro, któ ra sama grała«,

» słoniow a kolebka z dzieciątkiem« i t. d., a to w szystko w śród całej G o lk o n d y k le jn o tó w , p e re ł, z ło ta , najdroższych szat, z ło - to lity c h makat, ko b ie rc ó w i t. p. W pałacu Kazanowskiego leżą rozsypane po w szystkich stołach czary z ło te i kry s z ta ło w e , k in - d ż a ły i noże wschodnie, nabijane d ro g im i kamieniami; z potę ż­

nych szaf oszklonych b ije blask p re cyo zó w i najdroższych ga- la n teryj, osobny skarbiec p e łe n jest sreber, rzę d ó w sadzonych rubinam i i ociekającej zło te m b ro n i; jest tam zegar, k tó ry co m inuta w yrzuca gałkę zło tą , jest w spaniała ptaszarnia pokojow a, są k la w ic y m b a ły , p o z y ty w y , lutnie, w io le , h a rfy w najkosztow - niejszem w ykonaniu, a to w szystko o d bija się zewsząd w o lb rz y -

(71)

Fasada zamku Ujazdu pod Iwaniskami w Sandomierskiem.

Brama wjazdowa zamku w Wiśniczu,

(72)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ciekawym faktem jest to, że w Polsce konna zrywka drewna staje się też formą sportu, a zawody, sprawdzające precyzję, siłę i wytrzy- małość koni, są coraz

Systematyczne wprowadzanie ogierów olden- burskich do hodowli koni śląskich spowodowa- ło, że założyciele obecnie istniejących rodów męskich wywodzą się w

Natomiast z praktycznego (ludzkiego oraz maszynowego) punktu widze- nia metoda aksjomatyczna ust˛epuje innym metodom, takim jak dedukcja natu- ralna, rezolucja, rachunki

[r]

Poza wymienionymi wcześniej były to powody natury ogólnej, wśród których podkreślenia wymagają przede wszystkim: zły stan fi nansów państwowych, a co za tym idzie ograni-

Met tekstbijdr a gen van de afdeling Binnenmilieu van de gemeente Den Haag.. nu toe opgedane ervaringen van alle betrokken partijen te evalueren en af te spreken

Taka właśnie jest też istota sentencji: Le style c’est l’homme; wypowiedzi człowieka mogą być fałszywe, styl, jakim się posługuje, ujaw- ni jednak całkowicie

[r]