t .
5. < w ^
W i n / JSeria II Komunikat Nr 2 9
Najnowsza niemiecka książka o Polsce
(Dr W ilhelm Nölting: P o l e n , B erlin 1936, K u rt W olff Verlag) Treść i układ książki
P rzed p a ru m iesiącam i ukazał się w cyklu w ydaw nictw ,,Die E rd e in W ort und B ild" w Berlinie tom poświęcony Polsce. K ażdy z poprzednio w ydanych tomów tego cyklu (a uk azały się tam tomy opisujące Italię, Japonię, K anadę, B razylię i Abisynię) obejm uje około 160 stron tekstu oraz 128 osobnych tablic z ilustracjam i, takie też rozm iary posiada książka o Polsce.
J e s t ona pom yślana jako zw ięzły podręcznik inform acyjny, przeznaczony dla czytelników niemieckich i pod tym kątem widzenia należy ją rozpatryw ać. Tekst składa się z siedm iu rozdziałów .
Rozdział pierw szy jest bardzo krótki i obejm uje skrót wiadom o
ści geograficznych o kraju, o jego ukształtow aniu, wodach, klim acie i m iejscu, jakie zajm uje w Europie. D rugi rozdział, niew iele szerszy, om awia spraw y ludnościow e Polski: liczbę, ruch ludności, zawody, zagadnienia narodow ościowe i wyznaniowe. Trzeci rozdział zajm uje się położeniem gospodarczym Polski. Po ogólnej ocenie, po d k reśla
jącej olbrzym ie zniszczenia wojenne, podano kolejno najw ażniejsze wiadomości o rolnictw ie, leśnictwie, hodowli i przem yśle, o wysoko
ści zarobków i bezrobocia, o kom unikacji, poczcie i radiofonii.
Osobny ustęp poświęcono Gdyni, ,,polskiem u cudownem u m iastu", a cały rozdział zam ykają uwagi na tem at handlu zagranicznego i finan
sów Polski.
N ajobszerniejszy jest czw arty rozdział, tra k tu ją c y o duchowym obliczu kraju. T u znalazła się na w stępie próba określenia cech ogólnych c h arak teru polskiego, po czym n astęp u ją wiadomości o ję zyku, stosunkach oświatowych, literaturze, te a trz e i m uzyce polskiej.
Szczególnie szeroko opow iada autor o budownictwie, ujm ując ten ustęp jako przechadzkę po m iastach polskich i charak tery zu jąc n a j
ciekawsze budow le każdego m iasta w kolejności stylów, aż do nowo
czesnych włącznie.
O statnie trz y rozdziały są znów znacznie krótsze. P iąty jest zwięzłym rysem dziejów Polski, szósty d aje sylw etkę m arszałka P ił
sudskiego z krótkim zarysem jego życia i działalności oraz z pod-
44 , 2 -%
V
kreśleniem wysokiej czci, jak ą naród otacza postać Budowniczego Państw a. R ozdział siódmy m a charakterystyczny ty tu ł „S pojrzenie poprzez granicę". A utor w yraża tu taj pogląd, że rea ln a polityka Polski winna dążyć do usunięcia tarć i zadrażnień z Niemcami. W szy scy w Niemczech winni natom iast uznać, że rozbiory Polski były ciężką krzyw dą m oralną, jakich nie powinno być więcej. P olska i Niemcy graniczą z sobą bezpośrednio, a to pow oduje konieczność dobrych stosunków sąsiedzkich, jeśli się m a uniknąć wielkiego zła.
Część ilu stracy jn a książki jest doskonała. Ilu stra c je pochodzą ze zbiorów M inisterstw a Kom unikacji, ich dobór i u k ład jest dziełem pracującego w B erlinie fotoreportera węgierskiego L. Somogyi. O b ra
zy d a ją dobry w gląd w rzeczyw istość życia polskiego i krajo b razu i bynajm niej nie przed staw iają w yłącznie jasnych stro n Polski, jak to u siłu ją zarzucać niektórzy recenzenci niemieccy. W idać n a nich liche drogi polskie, ubogie dom ostwa w iejskie i prym ityw izm gospo
darczy wschodnich połaci k raju . Szata zew nętrzna książki jest e ste tyczna i staranna, papier dobry, a na podkreślenie zasługuje rów nież jasny i potoczysty styl autora, dzięki którem u książkę czyta się lekko jak powieść. Tej zale ty nie mogli odmówić naw et n ajzjad liw si z krytyków niemieckich; jeden z nich w yraził się, że ,,polskie sfery oficjalne winny się cieszyć, znalazłszy tak wymownego ap o sto ła swoich tez w języku niemieckim".
Tendencja i nastawienie autora w św ietle jego wypowiedzi Całość wywodów au to ra św iadczy o szczerej chęci, aby dać obraz możliwie bezstronny i traktow ać w szystkie zagadnienia z rzetelnym obiektywizmem; nie rzadko u w y d a tn ia ją się naw et o b ja wy sym patii w stosunku do Polski. To nie przeszk ad za bynajm niej autorow i pozostaw ać na platform ie niemieckiego narodow ego p unktu widzenia, podkreślać w pływ y niem ieckie w Polsce i wysuwać z a strz e żenia przeciw niektórym poglądom polskim. N a dowód takiej oceny stanow iska a u to ra przytoczym y szereg przykładów , w yjętych z ró ż nych części tekstu.
Mówiąc o brakach i zaniedbaniach w dziedzinie życia gospo
darczego i kulturalnego, podkreśla autor ustaw icznie ujem ny w pływ jarzm a rosyjskiego. Mówi więc o tym, że w Polsce życie k u ltu ra ln e ma daw ną i św ietną tradycję, że tu pow stało pierw sze w E uropie m i
nisterstw o ośw iaty w postaci Kom isji E dukacyjnej, że ten stan, jaki za sta ła P olska odrodzona, to sm utny rekord rosyjskiej sztuki rz ą dzenia, na konto której trzeba zapisać fakt, iż P o lsk a liczy jeszcze dziś 30 procent analfabetów .
Pisząc o sytuacji gospodarczej Polski, zw raca autor uw agę na liczne braki, ale nie waha się stw ierdzić, iż ,,nie brakow ało woli tw ó r
czej, tem pa p rac y i najw yższego wysiłku, a cudzysłów przy o k reśla niu polskiej gospodarki należy dziś niew ątpliw ie do lam usa historycz
K o m u n ik at In sty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r 29 3
nego”. O ceniając kolejnictwo, podkreśla czystość wagonów naw et w 3 klasie i w yraża się z uznaniem o punktualności i bezpieczeństwie ruchu. G dy mowa o Gdańsku, p rzy zn aje autor, że byłoby błędem sądzić, że rozwój G dyni odbył się tylko kosztem G dańska, albowiem ten w ykazuje dziś większe obroty portow e, niż przed w ojną i p rz e ścignął Szczecin oraz Królewiec. Nie zaniedbuje również wzmianki 0 tym, że dzięki wielu ofiarom w aluta polska należy do n ajso lid n iej
szych w świecie.
Kiedy mowa o duchowych cechach Polaków, zaznacza autor, że są oni dalekim i od tej operetkowości, jaką im niejednokrotnie p rag n ą imputować w yobrażenia Zachodu. Język polski jest w praw dzie tru d n y dla obcych i niezbyt m elodyjny, ale niesłychanie bogaty w w yrażaniu wszelkich odcieni uczuć. Pozytyw ną ocenę znalazł rów nież poziom nauki polskiej, szczególnie w działach m atem atyczno- przyrodniczych. Za najw iększą zasługę litera tu ry polskiej uważa au to r to, że posunęła kulturę zachodnią o 200 mil na wschód i była zaw sze przedm urzem cywilizacji przed azjatyzm em .
Bardzo dużo sentym entu w kłada autor w opis miast, szczególnie K rakow a, którego zabytki budzą w nim praw dziw y entuzjazm . N atom iast przy W arszaw ie podkreśla, iż złe zabudow anie stolicy to p rze d e wszystkim wina Rosjan, którzy chcieli zepchnąć m iasto do roli czysto prow incjonalnego ośrodka.
Ale, jak już powiedzieliśmy, au to r umie być także nastaw ionym krytycznie i pam ięta zawsze, że jest Niemcem. Bez entuzjazm u wspom ina o tym, że w ostatnich latach odebrano eksport drzew a Gdańskowi, d a ją c go Gdyni. P rzy tym nie używ a określenia
„wolne m iasto", ale „W olne Państw o G dańsk". W ątpliw ości nasuw a mu też fakt kierow ania gospodarki polskiej na linię północ-południe 1 w kierunku m orza, z zaniedbaniem kierunku zachód-wschód. P o d k reśla duży w pływ niemieckiego na język polski (konstatując zresztą i fak t odw rotny), pisze, że najw ażniejsze m iasta polskie założyli o sa
dnicy niemieccy i kształtow ali niemieccy architekci, że w sztuce pol
skiej zostawili liczne ślady artyści niemieccy. Dziwi go wreszcie fakt, że historycy polscy m ają za złe obu Augustom Saskim, iż dbali więcej o Drezno, niż o W arszaw ę.
Błędy i niedociągnięcia książki
Mimo widocznej sumienności w zbieraniu m ateriałów i p o d a w aniu w iadom ości o Polsce, w k radła się w tekst pew na ilość błędów, sprostow anych tylko częściowo w erratach. Nie chcemy robić z tego specjalnych zarzutów , wiedząc, że au to r niemiecki może natrafić na trudności w zdobyw aniu popraw nych m ateriałów o Polsce, ale w arto wspomnieć bodaj o kilku w interesie całokształtu oceny.
Myli się więc autor, pisząc, że Polska jest 4 razy większa od Czechosłow acji; należało napisać — blisko 3 razy większa. W ysokość
Doboszanki trzeb a popraw ić z 1557 na 1757 m. Tw ierdzenie, że ś re d nia tem p e ra tu ra stycznia nad Dźwiną wynosi — 16° C jest mocno przesadzone. Pow inno być — 6° C. O kreślenie Polaków jako n arodu z p rzestrzen ią jest bardzo optym istyczne, lecz niezgodne z rzeczy
wistością. P o lsk a jest w stosunku do swej stru k tu ry gospodarczej więcej przeludnioną, niż Niemcy. Podaw anie długości W isły na 5536 km w zbudza zastrzeżenia. Zapew ne autor m iał na m yśli jej długość z dopływam i, ale w takim razie należało to w yraźnie zaznaczyć.
K apitalny b łąd popełnia autor, kiedy mówi o m iastach polskich.
C zytam y tam mianowicie n astęp u jącą rew elację: ,,Polacy nie mówią W ilna, lecz W ilno, mówią rów nież W arszaw a, K raków i Lwów z a m iast Lemberg. Nowe państw o, rozpolitykow ane do ostateczności, n ad a ło w początkowym oszołom ieniu starym m iastom szereg nowych nazw ." A zatem autor sądzi, że nazw y Kraków, W arszaw a, Lwów, W ilno zostały stw orzone po wojnie i nadane starym m iastom K rakau, Lemberg, W ilna ltd ! Ja sk ra w y to dowód, jak obce są polskie spraw y d la ogółu Niemców, skoro autor, który w ykazał niew ątpliw ie dużo dobrej woli w kierunku poznania Polski, nie orien tu je się w tak ele
m entarnych spraw ach.
Nie jest naszym zam iarem wyliczanie w szystkich om yłek i z d a rzających się nie rzadko p rze k rę ce ń nazwisk, więc poprzestaniem y
na wymienionych.
Jaką reakcję w yw ołała książka w sferach niemieckich?
O cena p rac y N öltinga w większej części prasy niem ieckiej w R zeszy była na ogół przychylna, choć zarzucano autorow i pew ne nieścisłości. N atom iast w G dańsku i w śród Niemców polskiego Śląska w yw ołała książka wielkie niezadow olenie.
R ecenzent na łam ach ,,Danziger V orposten" dr Reiss w yraził się, że rozpow szechnianie książki byłoby szkodliw e dla Niemiec i niemczyzny. Szczególnie o burzyły go tw ierdzenia Nöltinga, że roz
biory były krzyw dą dziejow ą oraz że G dańskow i powodzi się obecnie lepiej, niż p rze d wojną. U w aża on, że są to fakty nie do przyjęcia dla Niemiec i przestrzeg a przed tą ,,zgubną lekturą".
Jeszcze więcej żółci w zburzyła książka w recen zen cie na ła m ach „D eutsche M onatshefte in Polen", którym był d r W. K auder.
R ozpraw ia się on z autorem na trzech stronach druku, staw iając mu m nóstwo zarzutów . Dla p rzy k ła d u przytoczym y kilka spośród nich.
A więc błędem m a być rzekom o zdanie, iż większość rzek polskich, w tym i W isła, w ypływ a z K arpat, poniew aż trzeb a było napisać, że z Beskidów. Czyżby recenzenta należało dopiero pouczać, że B eskidy są częścią K a rp a t? I że au to r postąpił właściwie w ym ieniając znaną powszechnie w Niemczech nazwę K arp at zam iast Beskidów, obcych napew no znacznej części m ieszkańców Badenii czy N adrenii?
K o m u n ik at In sty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r 29 5
O burza się bardzo recenzent, że autor nie napisał o przyczynach em igracji niemieckiej z Pom orza i Śląska. Istotnie, należało napisać, że rzą d polski prosił urzędników niemieckich na Pom orzu w roku 1920 o pozostanie n adal na stanow iskach, ci jednak z rozkazu B e r
lin a uciekli tłum nie z Pom orza, a w ich ślad poszli kupcy, rz e m ieślnicy i część rolników. Czy jednak takie stw ierdzenie byłoby przyjem niejsze recenzentowi, śmiemy wątpić.
W zm ianka o G dańsku, mówiąca o tym, że powodzi mu się teraz lepiej niż przed wojną, wyw ołuje i tu gniew. P różny to gniew, boć przecie fakt ten nie jest o p arty na inform acjach, otrzym anych od P o
laków, jak u siłu je wmówić recenzent, a le na niew zruszonych p o d sta w ach cyfr statystycznych obrotów portow ych. Tych zaś nie zdoła zmienić okoliczność, że są komuś niewygodne.
Duże niezadow olenie wyw ołuje także m ianowanie Polski wałem przeciw azjatyzm ow i. N azyw a to recenzent pow tarzaniem tez polskiej propagandy i dom aga się co najm niej stw ierdzenia, że w ał ten jest bardzo słaby bez oparcia o blok środkow o-europejski. M usimy p rzy pomnieć, że w ał polski był dość silny, aby pow strzym ać naw ałę so
w iecką w roku 1920, mimo że Niemcy, które teraz ra d e by koniecznie odebrać Polsce dla siebie ten tytuł, robiły wówczas wszystko, aby polski w ał w najcięższych m om entach osłabić, a niem ieckie gazety śląskie podaw ały z radością fikcyjne wiadomości o u padku W a r
szawy. Inaczej w yglądałyby dziś i Niemcy, gdyby polski wał w o d powiednim momencie nie był w ytrzym ał naporu.
A le przerw ijm y polem ikę z nieistotnym i i złośliw ym i zarzutam i.
M ożna zakończyć stw ierdzeniem , że o ile autor w ykazał dużo dobrej woli w ujęciu swej książki, o tyle z wymienionych tu ta j krytyk p rz e b ija w yraźnie zła wola i stronniczość.
Dr A nton i W rzosek Katowice, w listopadzie 1936
NOW E W Y D A W N IC TW A INSTYTUTU ŚLĄSKIEGO
S ER IA : P A M IĘ T N IK IN S T Y T U T U ŚLĄ SK IEG O , tom II.
M ateriały do d zie jó w W ielkic h K a to w ic ( 1299— 1799), zebrał i opraco
w ał L udw ik M u s i o ł. K atow ice 1936. S tro n 219. C ena: brosz, zł 6,— , opr.
zł 8,— .
Pow yższe w y daw nictw o, subw encjonow ane przez m agistrat m iasta K a to wic, ukazuje się w 70. rocznicę nadania K atow icom p ra w miejskich. Zbiór m ateriałów po p rzed zo n y jest wstępem, zaw ierającym m. i. najw ażniejsze dane z po czątk ó w poszczególnych gmin i przysiółków tw orzących dziś W ielkie K a tow ice. Z biór m ateriałów obejmuje przytoczone w pełnym brzm ieniu dokum en
ty z la t 1299— 1799, dalej drobne w iadom ości źródłow e z la t 1421— 1735 oraz
6 K o m u n ik at In s ty tu tu Śląskiego w K ato w icach n r 29
X
historyczne dane statystyczne i spisy ludności od X V I w. do X V II I w . D ział ilustracy jn y zaw iera daw ne p la n y m iasta K ato w ic (z la t 1686 do r. 1893) oraz zbiór daw nych w idoków K ato w ic (litografia i zdjęcia fotograficzne) z połow y X I X w. D o w y d aw n ictw a d o d an o skorow idze nazw isk, nazw miejscowych i rzeczow y.
S E R IA : B IB L IO T E K A P IS A R Z Y Ś L Ą S K IC H , T om V.
Je rz y B o c k : N a u k a dom o w a i w y ją tk i z agendy. O praco w ał W incenty O g r o d z i ń s k i . K atow ice 1936. Stron X L I + 54. C ena brosz, zł 2,50, opr.
zł 4,— .
Publikacja niniejsza zaw iera now e w ydanie tru d n o dostępnych i praw ie zupełnie nieznanych utw orów w ybitnego pisarza polsko-śląskiego z X V II w ieku.
N a u k a dom ow a, to utw ór w ierszow any w b ardzo pięknej polszczyźnie, p o u cza
jący o obow iązkach, korzyściach i trudnościach stanu m ałżeńskiego, za w iera
jący też wiele spostrzeżeń i saty ry czn y ch obrazków z życia ówczesnego. P ocho
dzi z ro k u 1670. P rócz tego zam ieszczono w w y d aw n ictw ie w y jątk i z agendy, k tó ra by ła zbiorem przepisów dla kościołów ew angelickich w księstwie ole
śnickim. Z oryginału niem ieckiego M elchiora E ccarda przeło ży ł ją n a język polski Bock około ro k u 1668. W y d a w n ictw o o p atrzo n e jest życiorysem Bocka, ch a rak te ry sty k ą jego utw orów , objaśnieniam i i słow niczkiem w o pracow aniu W. O grodzińskiego.
S E R IA : P O L S K I ŚLĄSK
K aro l P i o t r o w i c z : P lany re w in d y ka c ji Śląska p rzez Polskę po d koniec średniowiecza. K atow ice 1936. S tron 59, cena 1,80 zł. („Polski Śląsk”
N r 23).
A u to r p rzy p o m in a w swej p rac y usiłow ania zjednoczenia Śląska z P olską, jakich nie brak ło z a czasów pan o w an ia pierw szych trzech Jagiellonów w P o l
sce. W iele było m om entów sprzyjających tym zam ierzeniom , jednakże nie zo
stały one d o prow adzone do sk u tk u początkow o z p o w o d u zb y t silnego z a an gażow ania się P olski w w ielką p o lity k ę europejską, później zaś p rzeszk ad zała im d y n asty czn a p o lity k a Jagiellonów .
Jan C zeka n o w ski: S tru k tu ra rasow a Śląska w św ietle badań polskich i niemieckich. K atow ice 1936. Str. 34, cena zł 1,50. („P olski Śląsk” N r 25.)
Z adaniem p rac y jest w yjaśnienie rozbieżności w poglądach uczonych na skład rasow y ludności Śląska i przedstaw ienie dotychczasow ego dorobku nauki polskiej w tym zakresie. M ożna stw ierdzić, że n a Śląsku rasa no rd y czn a jest reprezen to w an a b ard z o słabo, i to raczej wśród P olaków , niż N iem ców . W iększa część ludności należy do rasy laponoidalnej, w iążąc się w ten sposób ze strefą biegnącą od polskiego P o d k arp ac ia przez Śląsk w głąb N iem iec środkow ych.
N ie m ożna też n a podstaw ie nordycznych cech rasow ych w yciągać w niosków na tem at kolonizacji Śląska p rzez ludność niem iecką, poniew aż ludność ta nie była nordyczną.
U w a g a : Z ezw ala się n a d o w o ln e k o rz y sta n ie z k o m u n ik a tó w I n s ty tu tu Ślą
skiego dla celów p raso w y ch .
D ru k a rn ia „ D zie d zic tw a “ w C ieszynie