• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie pewnej polemiki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie pewnej polemiki"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Filar

W sprawie pewnej polemiki

Palestra 38/1-2(433-434), 81-84

(2)

POLEMIKI

Marian Filar

I W sprawie pewnej polemiki

D yskusja n ad pro jektem now ego k o dek su karnego rozw ija się dość niem raw o. Z satysfakcją o d n o to w ać więc należy wszelkie podejm ow an e w tym zakresie inicjatyw y. S atysfakcja ta jed n ak znacznie m aleje, gdy uśw iadom im y sobie, iż część pro w ad zo n y ch polem ik zam iast k oncen tro w ać się na kw estiach o za sad ­ niczym dla przyszłej kodyfikacji znaczeniu, p rzyb iera p o stać osobistych połaja- nek. N iestety, z ciężkim sercem pow iedzieć m uszę, iż takie sym ptom y w ystąpiły w prezentow anej n a łam ach „P alestry ” polem ice m iędzy prof. Lechem G ard o ck im

( U szanow ać tra d y c ję, „ P a l.” 3-4/93) a prof. K azim ierzem B uchałą ( W spraw ie szanow ania tra d y c ji (d o b re j) i rze czo w ej dysku sji, „ P a l.” 11/93).

N ie m am za m ia ru w ystaw iać uczestnikom ow ego starcia cenzurek, op ow iadać się p o czyjejś stronie, słowem dolew ać oliwy do ognia. Intelektualny k o m fo rt w tej spraw ie zapew nia mi p o n a d to fak t, iż nie b ędąc członkiem K om isji K odyfikacyj­ nej nie m am sto su n k u em ocjonalnego d o ow ocu jej działalności, sk ro m n a zaś p ro w in cjo n aln a to ru ń sk a afiliacja chro n i m nie przed w arszaw sko-krakow skim i w ichram i. N ie zam ierzam też oceniać, czy przedsięwzięcie w postaci p ro jek tu k.k. generalnie po w iodło się, czy też nie, bo to sp raw a na odręb n e opracow anie. D aw ałem ju ż n iejed no krotnie publicznie w yraz p rzek o n an iu , iż op raco w an y pro jek t k.k. je t pow ażnym dziełem kom p eten tn y ch o sób , co nie oznacza oczywiście, bym p o zo stał bezkrytyczny w obec określonych jego rozw iązań.

Przejdźm y je d n a k d o ko n k retó w zaczynając „o d k u ch n i” . G łów nym fatum zaw isłym n ad projektem był fakt, iż w trakcie przyrząd zan ia owego „ d a n ia ” nie tylko zbyt często zm ieniali się kucharze, ale także sam a jeg o koncepcja i inspiracja. W szystko zaczęło się od p o cz ątk u lat osiem dziesiątych. P rzygotow ane wówczas z pew nym pośpiechem p rojekty (tak tzw. społeczny, ja k i „m inisterialny ” ) były po p ro stu przejaw em rew olucyjnej k o ntestacji daw nego system u.

W okresie „p o g ru d n io w y m ” n adszedł czas n a filozofię „dalszego d o sk o n ale­ n ia ” w d u ch u „procesów socjalistycznej o d n o w y ” . Z apo w iad ające się więc początk o w o ja k o b ard zo p ik an tn e danie zastąp io n e m iało być dość m dłą zu p k ą w tradycjonalistycznym nieco stylu. P rzem iany p o ro k u 1989 przeryw ające tę filozofię spow odow ały, że daw ne jak o b iń sk ie nakrycie głowy zastąpion e zostało w y k rochm alo ną k u ch a rsk ą czapą p o n iek ąd ju ż oficjalnych „rząd o w y ch ” ku ch ­ m istrzów . N ie m ogło to nie odbić się na jak o ści dania.

(3)

„sz k o łą w arszaw sk ą” a „szkołą k ra k o w sk ą ” (z całym szacunkiem dla kolegów z o b u tych ośrod ków ) i odgrzew anie anim ozji sprzed przeszło pół w ieku (sugerujących p o n a d to , iż p oza tym i o śro d k am i rozciągają się w Polsce penalis- tyczne „dzikie p o la ” ), m usi budzić pew ne rozbaw ienie. Kolej teraz na „szefów k u c h n i” . K ażdy, kto m iał do czynienia z pracam i legislacyjnymi wie d o sk o n ale, iż tw o ry kodyfikacyjne rangi kodeksow ej nie pow stają ja k o p ro sta w yp adk ow a p o g ląd ó w poszczególnych członków kom isji legislacyjnej, gdyż p o d staw ą delibe- racji każdej takiej kom isji jest mniej lub bardziej zindyw idualizow any „ a u to rs k i” p ro je k t w stępny, za którym stoją oczywiście ko n k retn e osoby. Dla nikogo zorien to w an eg o nie jest tajem nicą, iż o so bam i tymi w przy p ad k u p rojek tu k.k. byli profesorow ie B uchała i Zoll. Jeśli naw et pow ielany w polskich kołach p ra w ­ niczych żarcik, iż miejscem poczęcia wielu instytucji p ro jek tu był ekspres relacji K ra k ó w -W a rsz a w a , p o trak tu jem y w yłącznie ja k o anegdotę, nikt nie w ątp i, iż uczeni Ci odcisnęli na projekcie p iętn o swych intelektualnych osobow ości. Nie b ard zo rozum iem o p ory prof. K. B uchały w potw ierdzeniu tego faktu. N ie m a się przecież czego wstydzić!

I m oże tylko jeszcze je d n a d ro b n a uw aga co do w pływ u tzw. woli zbiorow ej kom isji kodyfikacyjnej na ostateczny kształt projektu. N a zlecenie kom isji przygotow ałem a następnie referow ałem przed jej grem ium propozycję skodyfiko- w ania tzw. przestępstw seksualnych. W iększość zgłoszonych przeze m nie p ro p o ­ zycji zo stała przez nią przegłosow ana i przyjęta. Tym większe było m e zdziwienie, gdy treść kolejnej publikow anej wersji p ro jek tu od biegała w tym zakresie w n iek tó ry ch kw estiach w sposób isto tn y od tych ostatecznych, ja k sądziłem , u staleń (p a trz M. Filar: W sprawie reform y przepisów dotyczących tzw. przestępstw seksualnych, „ P iP ” 7/91). M im o w ysiłków d o dziś nie u dało mi się ustalić, kom u zaw dzięczam ow ą m odyfikację i w jak im nastąpiła o n a trybie.

K olejne p y tan ie: Czy zaserw o w an e nam d an ie to trad y c y jn a „ k u c h n ia p o ls k a ” czy też „ k u c h n ia fra n c u sk a ” (a w łaściw ie niem iecka)? K ażdy, k to w swym n a u k o w y m życiu odw iedzał czołow e niem ieckie o śro d k i k arn isty czn e, w sk azał­ by bez w a h a n ia biblioteczne p ółki z um ieszczonym i o p ra co w an ia m i, z k tóry ch za c z e rp n ię to inspirację dla n iek tó ry c h rozw iązań p ro p o n o w a n y ch przez p ro jek t (n iek tó rz y byliby w stanie w ym ienić n aw et i imię b ib lio tek a rk i). C ó ż je d n a k z tego? W k o ń cu w wielu sp raw ach sięgam y dziś d o ró ż n o rak ich rozw iązań w y stęp u jący ch w świecie, w o m aw ian y m zaś p rz y p a d k u są to z pew nością ro z w iąza n ia z najw yższym znak iem ja k o śc i. N ie istnieje więc d ylem at „ tra d y cja- -n o w a to rs tw o ” , lecz d y lem at „ k o n stru k ty w n e n o w a to rstw o -o rn a m e n ta ln e no- w in k a rs tw o ” . R ozstrzygnięcie tych p ro b lem ó w w k o ntek ście po staw io n y ch przez p ro f. G a rd o c k ie g o za rzu tó w w y m ag ało b y szczegółow ego w y w od u i d o w o ­ d u w k aż d y m in dy w idualnym p rz y p a d k u , co p rz ek ra cza ram y niniejszego o p ra c o w a n ia . T ak i do w ó d tru d n o b y ło by ch y b a p rz ep ro w ad zić w zakresie kateg o ry czn e j tezy L. G a rd o c k ie g o , iż „ p ro je k t w p ro w ad za now e sfo rm u ło w a­ nia w szędzie tam , gdzie to było m ożliw e, a nie tam gdzie to było k on ieczne” . M o ż n a by się je d n a k po w ażnie za sta n o w ić n a d za sad n o ścią jego złagodzonej

(4)

wersji: „C zy w szelkie now e sfo rm u ło w a n ia w p ro w ad zo n e przez p ro je k t były aby n a p ew no k o n iecz n e” ?!

O graniczm y się jed yn ie do egzem plifikacji zaw artej w om aw ianej polem ice (pom ijającej z konieczności problem y m ym zdaniem ważniejsze, np. fu n d a m e n ta l­ nej zm iany przepisów dot. p roblem aty k i winy - p a trz M. Filar: Z asady odpowiedzialności karnej w projekcie k .k ., „ P iP ” 4/91). Słuszne są w yw ody p ro f. K. B uchały na tem at ogólnie mniejszej k arygodności usiłow ania niż d o k o n a n ia przestępstw a. M a on rację pisząc, iż wiele ustaw odaw stw zaw iera tu expressis verbis stosow ną regulację ustaw ow ego w ym iaru k ary u trzy m an ą w d u c h u tej konstatacji. W orzecznictw ie sądow ym w Polsce nie budziło to kiedykolw iek jakiejkolw iek w ątpliw ości (co słusznie zauw aża prof. L. G ard o ck i). R ozum iem dążność legislatorów d o precyzyjnego określenia reguł ustaw ow ych w ym iaru kary; kodeks k arn y to je d n a k nie regulam in służby garnizonow ej i trze b a coś zostaw ić także dla o b sza ru sędziow skiego w ym iaru kary, w ierząc w potęgę ludzkiego rozu m u , naw et gdy ukształto w an y został w niezbyt szczęśliwym politycznie okresie.

Liczne dośw iadczenia polity cznok rym inaln e zdają się bowiem w skazyw ać, iż tam , gdzie idzie o ta k czuły in stru m en t ja k w ym iar kary, lepiej p ostaw ić na doprecyzow anie dyrektyw sędziow skiego w ym iaru, niźli na sztyw ne reguły w ym iaru ustaw ow ego.

N ie podzielam n a to m ia st zastrzeżeń prof. G ard o ck ieg o co do depenalizacji usiłow ania w ystępków zagrożonych karam i d o 2 lat pozbaw ienia w olności (chyba że ustaw a stanow i inaczej). Nie widzę bow iem k ry m inalnopolitycznego p ow o d u , dla którego n ależałob y p o ciąg nąć do odpow iedzialności karnej osobę, k tó ra po wypiciu kilku piw, w yprow adziła z piwnicy row er zam ierzając u d ać się nim w drogę (art. 160 § 2 proj.). Jeśli naw et zdarzy się, iż „zdybie” ją na tym p o licjant, w ystarcza całkow icie, jeśli „w ybije” (w sensie przenośnym oczywiście) jej on ten pom ysł z głowy. N ie wierzę zresztą, by w p rakty ce jakiem ukolw iek policjantow i chciało się p o p ro stu w takim p rz y p ad k u wszczynać oficjalną p ro cedu rę k arn ą. Dziwię się tu jedynie, iż przy okazji tego słusznego posunięcia depenalizacyjnego nie „ro zstan o się” nareszcie z całkow icie ak ad em ick ą instytucją u siłow ania nieudolnego. K ry m inalno po lityczny m „w entylem bezpieczeństw a” w tych kw es­ tiach jest znany fak t, iż często usiłow anie jedn ego przestępstw a stanow i ró w n o ­ cześnie d o k o n an ie innego, co pozw ala n a reakcję p ra w n o k arn ą .

T ru d n o n a to m ia st nie zgodzić się z w ątpliw ościam i G ard o ck ieg o co do zbędności zm ian redakcyjnych dotyczących tzw. zasady tery torialnej, oraz zrozum ieć arg u m en tację Buchały, iż chodziło tu o podkreślenie, że statek w odny lub pow ietrzny nie jest tery to riu m Polski. O becna treść art. 3 k.k. d o takiego u znania przecież nie skłania, używ ając sform ułow an ia „... ja k ró w n ież...” . Używ ane w akadem ickich podręcznik ach pojęcie tzw. tery to riu m fikcyjnego jest przecież jedynie reto ry czn ą figurą dyd aktyczną. Fałszyw ym tro p em p o d ą ż a też, m ym zdaniem , p olem ik a dotycząca wyższości k o nstrukcji zbiegu kum u latyw neg o n ad elim inacyjnym (czy też na o dw ró t). Isto ta pro b lem u nie tkwi bow iem w tym ,

(5)

k tó ra z tych k o nstrukcji odd aje lepiej krym inologiczny o b ra z czynu (nie ulega w ątpliw ości, iż zbieg kum ulatyw ny), ani też k tó ra jest „łatw iejsza” (nie ulega w ątpliw ości, iż zbieg elim inacyjny), lecz ja k ą funkcję p o lity czn o k ry m in aln ą p ełn ią obie te kon stru k cje i jak ie skutki p olityczn okry m inalne p rzynoszą. T u zaś sp raw a jest też jasn a, zbieg kum ulatyw ny poszerza potencjaln e po le recydyw y (z jej ustaw ow ym i konsekw encjam i), zbieg elim inacyjny zaś je zw ęża, a więc jest rozw iązaniem depenalizacyjnym . T rzeba się więc zdecydow ać, k tó re z tych rozw iązań lepiej realizuje p olity cznokrym inalne gusty legislatorów i p o trze b y w ym iaru sprawiedliw ości.

I na zakończenie jeszcze je d n a uw aga. W zakresie d o stęp n o ści kolejnych wersji p ro jek tu prof. B uchała w ykazuje chyba nieco nad m iern y optym izm . B ędąc profesorem p ra w a i kierow nikiem uniw ersyteckiej k a te d ry p ra w a karn eg o n i - g d y nie otrzym ałem „ n o rm a ln ą ” d ro g ą żadnego z kolejnych wersji projek tu . T o, iż n iektóre z nich u d ało mi się „zd o b y ć” , zaw dzięczam jedy nie w łasnym , skom plikow anym często zabiegom . I to także część p ra w d y o p racach legislacyj­ nych. A m oże to dobrze? Rzeczy tru d n o d ostępn e cenim y bow iem najbardziej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1) Wykonania przedmiotu umowy. 2) Zorganizowania zaplecza budowy oraz urządzenia i zabezpieczenia na własny koszt terenu budowy oraz podjęcie niezbędnych środków

Wynagrodzenie Wykonawcy, o którym mowa § 5 może być za zgodą Zamawiającego rozliczane, na podstawie faktur VAT (częściowych) wystawianych przez Wykonawcę na kwotę

Najważniejsze abyście uświadomili sobie, że uczenie się nie musi być przymusem tylko przyjemnością, dobrą

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych

przez Podwykonawców lub dalszych Podwykonawców przed dniem Odbioru częściowego robót budowlanych, lub jeżeli roszczenia Podwykonawców lub dalszych Podwykonawców nie

przez Podwykonawców lub dalszych Podwykonawców przed dniem Odbioru częściowego robót budowlanych, lub jeżeli roszczenia Podwykonawców lub dalszych Podwykonawców nie