• Nie Znaleziono Wyników

„Znikome niebezpieczeństwo społeczne czynu” na tle problematyki materialnej (społecznej) treści przestępstwa w k.k. z 1969 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "„Znikome niebezpieczeństwo społeczne czynu” na tle problematyki materialnej (społecznej) treści przestępstwa w k.k. z 1969 r."

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Krukowski

„Znikome niebezpieczeństwo

społeczne czynu” na tle problematyki

materialnej (społecznej) treści

przestępstwa w k.k. z 1969 r.

Palestra 14/2(146), 46-62

(2)

ADAM KRUKOWSKI

„Znikome niebezpieczeństwo społeczne czynu”

na tle problematyki materialnej (społecznej)

treści przestępstwa w k.k. z 1969 r.

I. U W A G I W S T Ę P N E

Fakt przyjęcia przez ustawodawcę m aterialnej, a ściślej — społecznej treści przestępstw a za podstaw ę nowego kodeksu karnego w yw ołuje szereg ważkich kon­ sek w en cji zarówno teoretycznej, jak i — co w ażniejsze — praktycznej natury.

W ydawać by się m ogło, że pod tym względem nowy kodeks karny nie w nosi — w stosunku do dotychczasowego stanu prawnego — izbyt w iele nowego, że istotę zm iany stanowi w łaściw ie tylko redakcyjny zabieg przeniesienia k w estii regulo­ w anych dotychczas w kodeksie postępowania karnego (art. 49 i 384 pkt 2) do k o­ deksu 'karnego. W istocie jednak sprawa jest znacznie bardziej złożona. Fakt bowiem,, że zwrot „niebezpieczeństwo społeczne” w ystęp uje w kodeksie w czterech różnych przepisach (art. 1, 26, 27 i 50), w kontekście różnych zupełnie instytucji, nakazuje od nowa zastanow ić się nad wieloma kw estiam i w ielokrotnie już dyskutow anym i, dokonać przew artościowania niektórych ustalonych, zdawałoby się, tw ierdzeń czy założeń. Szczególne przy tym znaczenie mieć m usi refleksja nad funkcjam i, jakie pełni zwrot „niebezpieczeństwo społeczne”, nad charakterem zaw artych w nim. treści, nad ilościow ym i i jakościow ym i ich aspektam i. II.

II. PR O B L E M Y OGÓ LN E M A T E R IA L N E J (S P O Ł E C Z N E J) T R E Ś C I P R Z E S T Ę P S T W A

1. Jest rzeczą szczególnie istotną, że nowy kodeks karny — w przeciw ień stw ie do-

dotychczasow ego ustaw odawstw a — posługuje się jednolicie dla oznaczenia m ate­ rialnej treśai przestępstw a terminem „niebezpieczeństwo społeczne”. U łatw ia to n iew ątp liw ie zarówno praktyczne stosow anie tego term inu, jak i jego teoretyczną analizę. U łatwia, ale nie usuw a autom atycznie istniejących trudności. Cóż bowiem oznacza zwrot „społeczne niebezpieczeństwo czynu” i jakie ma znaczenie praktycz­

ne? Doktryna, zwłaszcza m arksistowska, przez ^społeczne n iebezpieczeństw o”

(„społeczną szkodliw ość”) rozumie :z jednej strony społeczny substrat przestępstw a, jego „krym inalną zaw artość” (płaszczyzna ontologiczna), a z drugiej strony zwrot ten oznacza ujemną ocenę społeczną (wyrażoną przez ustaw odawcę, sąd itp.) za­ chowań ludzkich (płaszczyzna aksjologiczna). Ten dwojaki charakter zjaw iska trze­ ba m ieć na uwadze choćby z tego względu, że zarówno w praktyce, jak i w teorii pow staje problem zgodności istnienia (lub braku) albo stopnia „społecznego n ieb ez

(3)

-N r 2 (146'. Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1958 r. 47

pieczeństw a” w określanym .zachowaniu ( i n a b s t r a c t o lub i n c o n c r e t o ) z jego rze­ czyw istym , obiektyw nym istnieniem lub stopniem. Zabieg w ięc zak w alifik ow an ia przez ustaw odaw cę określonego typu zachowania do kategorii p rzestępstw nie ozn a­ cza, że ustaw odawca nadaje takiem u zachowaniu charakter społecznie n ieb ezpiecz­ ny, przeciwnie, „wiąże się (...) jed ynie z penalizacją istniejącego ob iek tyw n ie spo­ łeczn ie niebezpiecznego zjawiska. O bycie społecznego niebezpieczeństw a czynu n ie decyduje w ięc u staw od aw ca.1,1 Nie w yłącza to oczyw iście (przynajm niej teoretycz­ nie) m ożliw ości rozm ijania się oceny ustaw odaw cy z rzeczyw istą treścią społeczną danego typu zachowania się, jak rów nież rozdźwięku m iędzy oceną organu stosu ­ jącego praw o a irealną „zawartością krym inalną” k o n k r e t n e g o c z y n u .

2. W iąże się z tym interesujący i w ażki praktycznie problem dopuszczalności czy

też potrzeby badania treści społecznej w czynie, czyli — jak to form ułuje W. W ol­ ter — badania stosunku strony m erytorycznej i form alnej czynu.

W tej k w estii konieczne jest odróżnienie isytuacji ustaw odawcy od sytuacji orga­ nu w ym iaru spraw iedliwości. Rola i zadania pierwszego są bez porównania tru d ­ niejsze: tworząc ustaw ę karną, a w ięc niejako „konstytuując p rzestępstw a”, m u si on brać pod uwagę nie tylko to, czy określony typ zachowania zaw iera w sob ie „niebezpieczeństwo społeczne” i w jakim m ianow icie stopniu, żeby zasługiw ał na m iano przestępstw a (zbrodni lub w ystępku), lecz także to, czy dla jego zw alczania najkorzystniejszym środkiem będzie kara krym inalna (a nadto jej rodzaj i w y so ­ kość), czy też inne środki reakcji społecznej. Ten ostatni m oment, głów n ie natury krym inalno-politycznej, choć niekiedy wkraczający w szerszą sferę polityki spo­ łecznej, nierzadko m odyfikuje ocenę stopnia społecznego niebezpieczeństw a ok reś­ lonego typu zachowania, tairyfikując go niżej lub w yżej w stosunku do rzeczy w i­

stego ładunku ujemnej wartości sp o łeczn ej.1 2

Odmienna jest sytuacja organu w ym iaru sprawiedliwości. Tu dylem at dotyczący priorytetu form alnej (przepisu ustawy) czy m erytorycznej strony (społecznej treści) rozw iązyw any jest najczęściej na korzyść tej pierwszej. Znam ienny jest w tym w zględzie ipogląd prof. Woltera, który odrzuca m yśl, „by w razie, gdy czyn w y k a ­ zuje ustaw ow e znamiona czynu zabronionego pod groźbą kary, potrzebne b yło wprost pozytyw ne stw ierdzenie tego ujem nego charakteru społecznego”, że zatem — jak stw ierdza dalej ten autor — „w przypadkach, gdy konkretny czyn podpada prima facie pod jakiś przepis zakazujący ustaw y karnej, powstaje jedynie ew en tu ­ aln ie problem negatyw ny, czy nie zachodzi sytuacja, w której mimo to brak sp o­ łecznego niebezpieczeństw a co najm niej w nasileniu w ystarczającym do ukarania. Jeżeli ten negatyw ny problem nie w ystęp uje, u s t a w o w y z a k a z p r z e s ą d z a s p o ł e c z n e n i e b e z p i e c z e ń s t w o b e z p o t r z e b y s a m o i s t n e g o j e g o u s t a l a n i a i u d o w a d n i a n i a (podkr. m oje — A . K . ) . A w ięc u stalen ie sp o­ łecznego niebezpieczeństw a konkretnego czynu następuje nie wprost, ale poprzez pozytyw nie w yszczególnione znamiona ustaw ow e, jeśli nie zachodzą okoliczności kasujące społeczne niebezpieczeństwo, sform alizowane w postaci kontratypów (oko­ liczności w yłączających obilektywną szkodliwość czynu), albo okoliczności w yłącza­ jących w inę, niesform alizow ane w przypadkach znikomego społecznego n ieb ezp ie­

1 A. M a r e k : M a te ria ln a d e f in ic ja p r z e s tę p s tw a w z w ią z k u z p r o je k te m k o d e k s u k a r ­ n e g o PRL,, N P n r 1/1969, s. 45.

2 A. K r u k o w s k i : K ilk a r e f le k s ji w o k ó ł p r o b le m a ty k i w a r u n k o w e g o u m o r z e n ia p o s tę ­ p o w a n ia , P iP z. 12/1968, s. 974—975.

(4)

4 8 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146j

czeń stw a , gdyż p o t r z e b a t u p e w n e j i l o ś c i o w e j o c e n y ” (podkr. m o ­ j e — A . K . ) . s

Ten przydługi cytat konieczny był ze w zględu na znaczenie zawartego* w nim rozum ow ania, a zw łaszcza ze względu na konkluzję dotyczącą ilościow ej oceny sp o­ łeczn ego niebezpieczeństw a, który to problem będzie przedmiotem odrębnych roz­ ważań. Tu jedynie chciałbym wyrazić zdanie, że treść przestępstwa nigdy nie m oże w ystęp ow ać w oderwaniu od jej ilościow ej strony, że zatem w p rzeciw ieństw ie do zakazu ustaw y (beqprawności), który albo jest albo go nie ma, „społeczne n ie ­ b ezp ieczeń stw o” nigdy nie w ystępuje „jako ta k ie”, lecz zawsze w ystępuje w ilo ś­ ciow o określonym stopniu jako ładunek określonej w ielkości. Stąd też ta pozornie w ew n ętrzn ie spójna i logicznie zwarta konstrukcja budzi niem ałe w ątpliw ości. Tra­ k tu je ona bowiem społeczną treść przestępstw a (czynu) abstrakcyjnie, poza ilościo­ w ym i jej aspektam i, w każdym razie w zakresie „problem pozytyw nego”. P om ija­ jąc już bowiem ant. 1 k.k., gdzie „problem n egatyw n y” (brak społecznego niebez­ p ieczeństw a) w ystępuje w postaci kategorii ilościow ej (jako w ielkość zerorwa), czy art. 26 k.k., gdzie ten sam „problem n egatyw n y” został wyrażony — jak to tra­ fn ie zauw ażył prof. W olter — ew identnie w sposób ilościowy („znikome” społecz­ n e niebezpieczeństwo), to przecież także w wypadku art. 27 k k . (gdzie chodzi o „nieznaczne” społeczne niebezpieczeństwo) oraz art. 50 (nakazującego sądowi o ce­ nę „stopnia społecznego niebezpieczeństw a”) m am y do czynienia z problemem w y ­ m agającym ilościow ej oceny, choć już z problem em w sposób oczyw isty „pozy­ ty w n y m ”. W obydwu wypadkach bowiem chodzi o taki stopień społecznego niebez­ pieczeństw a, który „wystarczy do ukarania”: stwierdzono fakt popełnienia prze­ stęp stw a i w in ę spraw cy, mamy zatem do czynienia z czynem o w yższym od m i­ nim alnego („znikomego”) społecznym niebezpieczeństwie. A jeśli tak, to ładunek społecznej treści konkretnego czynu m usi być przedmiotem oceny.

3. Istniejące w doktrynie i orzecznictw ie rozbieżności dotyazą rów nież term ino­

logii. Kodeks karny z 1969 r. znosi, jak już zaznaczyłem , istniejącą dotychczas w u staw od aw stw ie różnorodność term inologiczną, wprowadzając jednolity zwrot: „niebezpieczeństw o społeczne”. Nie w ydaje się jednak, by taki zabieg legislacyjny p rzekreślił od razu całą problem atykę, która zaw arta była w sporze — pozornie — o term iny. N ie ma w ięc chyba racji Z. Kubec, gdy tw ierdzi, że „szkodliwość spo­ łeczn a” lub „społeczne niebezpieczeństwo” są pojęciam i um ownym i i mają taką treść, jaką nadaje im ustaw a, chociażby nie były zgodne z zasadami sem antyki

czy też b yły sprzeczne z potocznym ich rozu m ien iem3 4 W stosunku do w ielu pojęć

języka praw nego (i prawniczego) istotnie tak jest. W interesującym nas wypadku zasada ta n ie w ydaje się jednak wchodzić w rachubę. Po pierw sze bowiem ko­ d eks karny nie w yjaśnia pojęcia „społecznego niebezpieczeństwa”, nie podaje jego desygnatów . Po drugie zaś, i to jest najw ażniejsze, chodzi w tym wypadku nie o in stytu cję prawną s e n s u s t r i c t o , lecz o o b i e k t y w n ą s p o ł e c z n ą t r e ś ć określonych instytucji praw nych, a zatem o kategorię socjologiczną. W tym zaś w y ­ padku obow iązkiem nauki jest zajmować się badaniem „zawartości” pojęć, jakim i p osługu je się ustaw a, i form ułowaniem w niosków w tym zakresie dla praktyki,

a ta k że dla ustaw odawcy.

Zarówno w doktrynie, jak i w praktyce wym iaru spraw iedliw ości pojęcia: „nie­ b ezpieczeństw o społeczne” i „społeczna szkod liw ość” różnie bywają rozumiane. 3 W . W o l t e r : Z a sa d y o d p o w ie d z ia ln o ś c i k a r n e j (n a tle p r o j e k t u k .k . z 1968 r.), P iP

Z . 4—5/1968, s. 609.

(5)

N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 49

W achlarz stanow isk w tej k w estii jest b. szeroki, poczynając od id en tyfik acji ob yd ­ w u, co jest szczególnie charakterystyczne dla orzecznictwa sądowego, aczkolw iek także w doktrynie nierzadko spotykam y takie zam ienne ich tra k to w a n ie5 — po­ przez pogląd, w edług którego „społeczne niebezpieczeństw o” odnosi się do u staw o­ w ego stanu faktycznego, a „społeczna szkodliw ość” do konkretnego potpełnionego

już przestępstw a, czy też stanow isko lansow ane przez M. Szereira, że „szkodliw oś­ cią społeczną” odznacza się czyn, a „niebezpiecznośeią społeczną” sprawca 6 — aż do wprow adzonego przez W. W oltera i szeroko rozpowszechnionego poglądu przy­

pisującego atrybut „społecznego niebezpieczeństw a” czynow i rozum ianem u w

kategoriach przedm iotowo-podm iotowych, a „społecznej szkodliw ości” tylk o jego

elem entom przedm iotowym .7 * Dodać by tu należało jeszcze ujęcie ostatnio propo­

now ane przez H. Rajzmana, żeby wzorem kodeksu karnego NRD (z 1968 r.) roz­ graniczenie takie przeprowadzić według kryterium ilościowego: „przymiot sp ołeczn e­ go niebezpieczeństw a w ypadałoby — w edług niego — odnosić do czynów, których społeczna szkodliw ość jest na ty le duża, że aż społecznie niebezpieczna., w ym agają­ ca zw alczania ostrym i środkami przym usu państw ow ego w postaci k a ry ”, a „spo­ łeczna szkodliw ość” odnosiłaby się do „innego społecznie ujem nie ocenianego za­ chowania się ”.s

Nie m iejsce tu, oczyw iście, na pogłębione studia na tem at sem antycznych i w sz e l­ kich innych racji przem awiających za jednym czy drugim term inem , jednakże teoretyczna analiza wchodzących tu w grę pojęć sugeruje przyjęcie zróżnicowanej term inologii, odmiennej m ianow icie dla oznaczenia społecznej treści przestępstw a stypizow anego w ustaw ie karnej („społeczne niebezpieczeństw o”) i odm iennej dla konkretnego, zaktualizowanego już w postaci „czynu” .zachowania się przestępnego („społeczna szkodliw ość”). O ile bowiem w pierwszym w ypadku m am y do czyn ie­ n ia z typow ym i zachowaniam i, które ze w zględu na sw e p o t e n c j a l n e n i e ­ b e z p i e c z e ń s t w o (czyli „znaczne prawdopodobieństwo w yw ołania szkodliw ych

n astępstw ” 9) zostały uznane przez ustaw odawcę za przestępstwo i zagrożone ok reś­ loną karą, o ty le w drugim spotykam y się już z zachowaniam i dokonanym i, które w yrządziły określoną s z k o d ę s p o ł e c z n ą , w których w ięc niebezpieczeństw o

społeczne zostało zaktualizowane w czynie spraw cy.10

Koncepcja ta budzi jednak opory w ynikające chyba przede w szystk im ze — słusznej skądinąd — dążności do utrzym ania jednolitości term inologicznej. Stąd te ż rozm aite próby rozciągnięcia pojęcia „niebezpieczeństwa sp ołeczn ego” na treść

społeczną zarówno „typu” zachowania się, jak i konkretnego czynu.

R ezultaty tych prób nie są jednak najszczęśliwsze. Trudno zwłaszcza zgodzić się z argum entem, że o niebezpieczeństw ie społecznym konkretnego d o k o n a n e g o c z y n u stanow ić ma — jak pisze T. Kaczmarek — „potencjalna m ożliw ość w y ­ w ołania dalszych ujem nych resonansów społecznych”, zwłaszcza w tym rozum ie­

6 P o r. n p . ,T. B a f i a : P o lity k a k a r a n ia p r z e s tę p s tw ś c ig a n y c h n a s k u t e k s k a r g i p o ­ k r z y w d z o n e g o , W a rsz a w a 1968, s. 88; Z. K u b e c, j.w . 6 M. S z e r e r : K a r a n ie a h u m a n iz m , W a rsz a w a 1964, s. 29 i n. 7 W. W o l t e r ; N ie ś w ia d o m o ść sp o łe c z n e g o n ie b e z p ie c z e ń s tw a , N P n r 1/1955, s. 45. £ H. R a j z m a n : B e z p ra w n o ś ć , sp o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń stw o , w in a w p r o je k c ie k o d e k s u k a r n e g o , N P n r 12/1968, s. 1733. s T. K a c z m a r e k : M a te ria ln a is to ta p r z e s tę p s tw a i je g o u s ta w o w e z n a m io n a , W ro c ła w 1968, s. 8. io P o r. K . B u c h a ł a : O g ó ln e d y r e k ty w y są d o w e g o w y m ia r u k a r y w p r o je k c ie k.k.» /F iP z. 2/1969, s. 311. ■4 — P a le s tr a

(6)

50 A d a m K r u k o w s k i Nr 2

(146)-niu, iż przestępstw o nie ukarane staje się im pulsem dc nowego przestępstwa..11 W ten sposób cała dziedzina w artościow ania społecznego zachowań ludzkich zosta­

je przeniesiona w sferę czystej abstrakcji, pojęcie zaś „społecznego niebezpieczeń­ stw a ” czy „szkodliwości społecznej” traci całkow icie charakter narzędzia prawa karnego, w szczególności zaś charakter „probierza regresji”. Jak boiwiem tak rozu­ m ianym „społecznym niebezpieczeń stw em ” ma się posługiwać sąd, w ym ierzając karę za konkretny czyn i opierając się zgodnie z nakazem art. 50 k.k. na dyrekty­ w ie „społecznego niebezpieczeństw a”, jeżeli to „niebezpieczeństw o” pozbaw ione jest w ym iernych kryteriów? Rodkzi się poza tym p ytanie, w cizym rzeczyw iście m oże się zawiarać n i e b e z p i e c z e ń s t w o takiego czynu. Chyba w samym s p r a w c y , który przez dbkonanie czynu zabronionego przez ustaw ę karną, a w ięc społecznie niebezpiecznego, ujaw nił swój stosunek do społeczeństw a i do jego prawnie chro­ nionych wartości i w ten sposób u jaw nił sw oje niebezpieczeństwo społeczne. „Prze­ stęp stw o dokonane przestało już być niebezpieczne — jak słusznie pisze M. Sze- rer — tak jak piorun, który uderzył, nie jest już niebezpieczny. Natom iast czło­ w iek , który popełnił przestępstwo, objaw ia się dopiero od tej chw ili jako niebez­

pieczny członek zbiorowości.” * 12 A poza tym słuszne dążenie do jednolitego trakto­

w ania „niebezpieczeństwa społecznego” rów nież w prezentowanym wyżej ujęciu T. Kaczmarka n ie znajduje rozwiązanlia. O ile bowiem w wypadku ustaw ow ego stanu faktycznego w ystępuje ono w sensie ścisłym , o tyle dla konkretnego czynu term in ten użyty jest — jak przyznaje ten autor — w „znaczeniu konw encjonal­ n ym ”, dalekim od ścisłości.13 Czy w ięc n ie lepiej posługiwać się w tym wypadku” term inologią co prawda zróżnicowaną, ale za to bardziej sem antycznie właściwTą?

I I I . JA K O Ś C IO W E I ILO ŚC IO W E A S P E K T Y S P O Ł E C Z N E J T R E Ś C I P R Z E S T Ę P S T W A ]. Zarówno w u staw odaw stw ie karnym , jak i w praktyce wymiaru spraw iedli­ w ości oraz w literaturze spotykam y liczne zw roty i termliny, które bądź wprost,, bądź pośrednio oznaczają określone k ategorie jakościow e z punktu widzenia za­

w artych w nich społecznych treści. Katalog takich term inów i zwrotów jest n ie­ m ały. Poczynając bowiem od pojęcia zbiorczego „przestępstwo” — poprzez jego

klasy jakościow e, jak: „zbrodnia” czy „w ystęp ek ” (a jak chcą zw olennicy tró jp o ­ działu przestępstw — takie „w ykroczenie”), „przestępstwo u m yślne”, „przestępstwo n ieu m yśln e”, jak również „przestępstw o k ierun kow e” — mamy tu do czynienia z kategoriam i o ukrytej, choć bezspornej treści społecznej, wyznaczającej zró­ żnicowane ich w artościowanie w p raw ie karnym. Jeszcze bardziej oczyw iste, bo-

ujaw niające się w prost w sem antycznym ich wryrazie, są k ategorie jakościow e bez­ pośrednio nawiązujące do „społecznego n iebezpieczeństw a”, a znajdujące się w ko­ deksie karnym: „znikome niebezpieczeństw o sp ołeczn e” (art. 26), „nieznaczne spo­ łeczne niebezpieczeństw o” (art. 27) czy „brak sipołecznego niebezpieczeństw a” (an­ tyteza art. 1).

Na tym tle pojawia się pytanie, czy atrybut „społecznego niebezpieczeństw a” w łaściw y jest w yłącznie przestępstw om , czy też charakteryzuje również inne za­ chow ania, zarówno regulowane prawnie, jak i prawem nie regulowane. W iąże się- z tym dalsza kwestia: wzajem nego stosunku społecznej treści zachowania i bez­

prawności zarówno krym inalnej, jak i w szelk iej innej. u T . K a c z m a r e k . M a te r ia ln a is to ta (...), jw ., s. 11.

12 M. S z e r e r , j w ., s. 34 i n . P o r . ta k ż e : K . B u c h a ł a , jw ., s. 311.

(7)

N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 51

N ie podejm ując w tym m iejscu szerszych rozważań ani polem iki z odm iennym i

poglądam i u , chciałbym w yrazić w tej k w e stii następujący pogląd:

Pom iędzy ..społecznym n ieb ezpieczeństw em ” a bezprawnością istn ieje stosunek w zględnej niezależności. Istnieją bowiem zachowania (typowe) społeczn ie n ieb ez­ pieczne nie będące bezprawnymi, a niezależnie od tego istnieć m ogą (teoretycznie) zachowania bezprawne, pozbawione cechy społecznego niebezpieczeństw a (np. w w y ­ niku błędu ustaw odawcy, zmiany stosunków’ społecznych). U znanie określonego typu społecznie niebezpiecznego zachowania za bezprawne jest zdeterm inow ane w zględam i płynącym i z założeń polityki prawa; w celu zw alczania rozm aitych typów zachowań społecznie niebezpiecznych państwo uruchamia stojące do jego dyspozycji środki przym usu państwowego a ściślej — środki praw ne w łaściw e prawu karnemu, prawu karno-adm inistracyjnem u, prawu adm inistracyjnem u, cy­ w ilnem u itp. P ew n e typy izachowań byłyby wszakże — ze w zględu na prakseolo- giczną nieprzydatność środków prawnych — pozostawione poza sferą bezpraw ności, a ich zw alczanie odbywałoby się tylko za pomocą środków potępienia społecznego (sfera m oralności). W ten sposób należałoby uznać, że przestępstw a nie są jedynym i zachow aniam i oznaczonym i cechą niebezpieczeństw a społecznego, albow iem na

skali w artościow ania (c o n t i n u u m ) znajdują się również zakazane przez praw o za­

chowania społeczne nie będące przestępstwam i, jak np. w y k r o cz en ia 14 15, delikty

prawa cyw ilnego itp.16 Przestępstw em byłoby w tym układzie nie każde „społecznie niebezpieczne” zachowanie, lecz jedynie takie, którego ładunek społecznie ujem nej treści osiąga pew ne m inimum, stanow iące rację politycznokryiminalną ustaw ow ego zakazu i zagrożenia karą krym inalną. Poniżej tego minimum czyn zakazany przez ustaw ę karną traci cechę przestępstw a, n ie przestając być społecznie niebezpiecz­ nym, choć jedynie w stopniu subm inim alnym .

2. W spom niane przed chw ilą kategorie jakościow e różnią się w ięc między sobą,

jeśli je rozpatrywać pod kątem zawartej w nich sipołecznej treści — stopniem (ła­ dunkiem) społecznego niebezpieczeństwa. W (ramach tej kategorii jakościow ej, jaką jest „przestępstw o”, spotykam y szereg „podkategcrii” jakościowych, w yraźnie od w o­ łujących się do k ryteriów ilościowych. W skazują na to ilościowo u jęte takie zw ro­

ty, jak; ,jsubm inim alny”, „znikomy”, „nikły”, „nieznaczny”, „znaczny” itp.

stopień niebezpieczeństw a społecznego. Dw oista „natura” w spom nianych k ate­ gorii, jednocześnie i jakościowa, i illościowa, gdzie określone jakości uzależnione są od ilościow ego narastania lub spadku ładunku „niebezpieczeństwa sp ołecznego”, stwarza potrzebę poszukiw ania „kw antyfikatorów ”, czyli obiektyw nych m ierników ilościow ych zawartej w nich społecznej treści. Zcdanie takie nie jest jednak łatw e

14 S z e ro k ie i w s p a r te b o g a tą l i t e r a t u r ą o m ó w ie n ie te j p r o b le m a ty k i z n a le ź ć m o ż n a w r o z ­ d z ia le I I I p r a c y T . K a c z m a r k a : S p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u i je g o b e z p r a w n o ś ć ja k o d w ie c e c h y p rz e s tę p s tw a , W ro c ła w 1966. P o r . ta k ż e te g o ż a u t o r a : M a te r ia ln a is to ta p r z e s tę p s tw a (jw .), s. 23. 15 P o r. A. G u b i ń s k i: P ra w o k a r n o - a d m in is tr a c y jn e — W y k ro c z e n ie , W arszaw ra 1967, s. 48; A. M a r e k : O d p o w ie d z ia ln o ś ć k a r n a za w y k r o c z e n ia , „ P a l e s t r a ” n r 5/1967. 16 p o r . M. S o ś n i a k : B e z p ra w n o ść z a c h o w a n ia ja k o p r z e s ła n k a o d p o w ie d z ia ln o ś c i c y ­ w iln e j za c z y n y n ie d o z w o lo n e , K r a k ó w 1959, s. 91 i n . P a tr z ta k ż e : I. S. S a m o s z c z e n k o , F o n i j a t i je p r a w o n a r u s z e n ija po s o w ie ts k o m u z a k o n o d a tie ls tw u , M o sk w a , 1963, s. 53 i n .; O. S. J o f f e , M. D. S z a r g o r o d s k i : Z a g a d n ie n ia t e o r i i p r a w a , W a rs z a w a 1963, s. 287; II. P o p ł a w s k i : O d p o w ie d z ia ln o ś ć k a r n a k ie r o w n ik a za d z ia ła ln o ś ć p r z e d s ię b io r s tw a , W a r ­ s z a w a 1967, s. £9 i n ., 51—52.

(8)

52 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146;

w brew pozorom, jakie może stwarzać obfitość istniejących w literatuirze i orzecz­ n ictw ie rozważań na tem at w pływ u rozm aitych czynników na stopień niebezpie­ czeństw a społecznego.

3. Próbę odpowiedzi na pytanie, jakie to są czynniki, które decydują o sto­

pniu społecznego niebezpieczeństwa czynu, zacznijm y od ujęcia pozornie n aj­ prostszego.

„Społeczne niebezpieczeństwo jest zjaw iskiem przedm iotowym , niezależnym od psychicznego powiązania sprawcy z czynem ” — twierdzą konsekw entni zw olen ­

nicy tzw . przedm iotowego ujęcia m aterialnej treści przestępstw a.17 18 Stąd też, ich

zdaniem , niezależnie cd tego, czy sprawcą np. zabicia człow ieka będzie człowiek poczytalny czy niepoczytalny, czy sprawca dokonał czynu um yślnie czy nieum yśl­ nie — zabicie człowieka „zawsze pozostanie czynem społecznie niebezpiecznym ”.13 A le zapytajm y; czy będzie ono c z y n e m społecznie niebezpiecznym , czy też z a ­

c h o w a n i e m „niebezpiecznym dla sp ołeczeństw a”?

W ydaje się, że czysto behawioralna, przyrodnicza niem al koncepcja czynu w y ­ m yka się spod ocen społecznych, więcej naw et, grozi sztucznością jako podstawa

odpow iedzialności karnej. Przy tej interpretacji ludzkie zachowania się, a w każ­ dym razie niem ała ich część, dałyby się w yjaśnić w sposób czysto przyrodniczy przez pow ołanie się na biologiczne m echanizm y (jako reakcja na bodźce zewnętrzne lub tp.).19 Stąd też tylko teleologiczna interpretacja zachowań ludzkich w ydaje się do przyjęcia na gruncie prawa karnego przy ocenie czynów przestępnych. Dlatego też w p ełn i zgodzić się trzeba ze zdaniem iprof. W. Sw idy, który konsekw entnie bro­ ni stanow iska nakazującego traktować czyn „teleologicznie, czyli celowościow o (m ówim y, że czynem osiąga się lub nie osiąga zam ierzonego celu) i w artościująco, etycznie (mówimy, że czyn jest dobry, hańbiący, spraw iedliw y itp.)”.20 Oczywiście, zew nętrzne przejaw y stanów psychicznych, ich behawioralny opis ma tu ogromne znaczenie, alle tylko w tedy, gdy ten opis zdąża do tego, by zachow anie było pojęte jako przejaw, m anifestacja stanów czy procesów psychicznych, a nie jako przed­ m iot ostatecznej analizy. I w reszcie czysto przedm iotow e ujęcie społecznej treści przestępstw a im plikuje traktow anie „niebezpieczeństw a” czy „szkodliwości” w k a­ tegoriach w yłącznie utylitarnych. Przestępstw em w tym rozum ieniu byłby czyn za­ grażający czy wyrządzający szkodę w zakresie dóbr o mniej lub bardziej w ym ier­ nej w artości. Takiemu rozum ieniu „szkody” sprzyjać może n iew ątpliw ie trad y­ cyjne i potoczne jej traktow anie, w zm acnia je przy tym u staw odaw stw o lat ostat­ nich, zwłaszcza dotyczące karnej ochrony m ienia społecznego, operujące zobiekty­ w izow anym i kryteriam i szkody w postaci ustaw ow o określonych kw antyfikatorów pieniężnych.

Słusznie w ięc I. Andrejew zwraca uw agę na konieczność w ystrzegania się „wą- sko-konkretno-utylitarnego rozum ienia” społecznej treści przestępstw a, gdyż w tre­ ści tej „splatają się m om enty zarówno etyczne, jak porządkowe obok

pożytko-17 S. P ł a w s k i: P ra w o k a r n e (w z a ry s ie ), cz. I, W a rs z a w a '1965, s. 77. O s ta tn io w s u k u r s s tr o n n ik o m te g o k ie r u n k u p o s p ie s z y ł J . B a f i a ( P o lity k a k a r a n i a p r z e s tę p s tw (...) jw ., s. 84—90). 18 S. P ł a w s k i, jw . A n a lo g ic z n ie T. K a c z m a r e k : M a te ria ln a i s t o t a (...), jw ., s. 24. 19 A. K r u k o w s k i : G lo sa d o w y r o k u SN z 27.V I I.1967 r. V K R N 413/67, O S P iK A z. 7— 8/1968, p o z. 171. , 20 W . S w i d a : P ra w o k a r n e — C zęść o g ó ln a , W a rs z a w a 1966, s. 98.

(9)

N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 53

w ych .” W rozum owaniu tym tkw i chyba m yśl, pozwalająca p ojęcie „szkody”

wyrządzonej przestępstw em rozszerzyć na takie następstw a czynu, które dotykają nie tylko w artości społecznych o charakterze czysto pożytkowym , lecz także takich, których asipekt etyczny bądź porządkowy w ybija się na plan pierwszy. N ie bez zna­ czenia dla naszych rozważań m oże być fakt, że nowy kodeks karny (podobnie jak i obce ustaw odaw stw a karne) zaw iera cały szereg przepisów chroniących dobra 0 charakterze niem aterialnym . Warto w tym kontekście przytoczyć zdanie M. C ie­ ślaka, że „większość szkód w yrządzanych przestępstw em — to szkody m oralne lub inne szkody społeczne o w artości niem aterialnej”. I dalej: każde przestępstw o „nie­ zależnie od szkody bezpośredniej, jaką wyrządza w zakresie dóbr społecznych, prze­ ciw ko którym jest skierow ane, powoduje jeszcze wtórną szkodę polegającą na drastycznym naruszeniu porządku prawnego, poderwaniu jego autorytetu i w pro­

wadzeniu stanu niepokoju”.21 22

4. Ten w łaśnie w zgląd na złożony charakter szkody wyrządzonej p rzestęp­

stw em nasuwa konieczność uw zględnienia czynnika podm iotowego w zachowaniu przestępnym . Jeżeli zatem szczególny atrybut .^społecznego n iebezpieczeństw a” przyw iązujem y do s p o ł e c z n e g o w sw ym charakterze zachowania człow ieka <do zachowania się człow ieka w sp ołeczeństw ie i w stosunku do norm społecznych, których szczególną postacią są normy prawa karnego), to m usim y założyć istn ien ie psychicznych poprzedników tego zachowania. W w ypadku prawa karnego będzie to przede w szystkim w ina, w której skrystalizow any jest stosunek p sych iczny#spraw - cy do wartości społecznych chronionych przez to prawo. O w p ływ ie w iny na byt 1 stopień niebezpieczeństwa społecznego przekonuje w sposób ew identny sam k o ­ deks karny. Zarówno bowiem w części ogólnej, jak i w części szczególnej kodek­ su znajdujemy na każdym kroku dowody tego, jakie znaczenie tem u czynnikow i nadaje ustawodawca konstruując in stytu cje części ogólnej, jak rów nież u sta w o ­ w e stany faktyczne. Czy w ięc będą to zasady odpow iedzialności podżegacza czy pomocnika, odpow iedzialności za usiłow anie nieudolne, czy też (w części szczególnej)

zróżnicowanie odpow iedzialności za przestępstw a popełnione z w iny um yślnej

i nieum yślnej, stw ierdzim y — jeśli pom inąć naw et rolę, jaką odgryw ają w kon­ strukcji w ielu przestępstw inne poza w iną elem en ty podm iotowe — że przy tym samym, behawioralnie rzecz biorąc, zachow aniu się od rodzaju w in y (czy innych e le ­ m entów podm iotowych) zależeć będzie bądź karalność w ogóle, bądź też różna (co do rodzaju i w ysokości) karalność tych zachowań. A przecież zarówno karal­ ność, jak i zagrożenie określoną sankcją karną stanow i wyraz ustaw ow ej oceny sto ­ pnia niebezpieczeństw a społecznego danego typu zachowania. W w ypadku k onkret­ nego czynu przestępnego w pływ rzeczyw istych okoliczności (natury zarówno przed­ m iotow ej, jak i podm iotowej) m odyfik uje tę ustaw ow ą ocenę, ale sama istota rze­

czy nie ulega zm ia n ie23. Nie można się bow iem zgodzić ze zdaniem tych zw olen n i­

ków koncepcji przedm iotowej, którzy atrybut społecznego niebezpieczeństw a w ią ­ żą w yłącznie z przedm iotow ym i elem entam i czynu, przypisując podm iotowym czyn­ nikom jedynie rolę okoliczności w pływ ających na stopień czy n asilenie tego n ie­ bezpieczeństwa 24. Trudno przecież w yobrazić sobie sytuację, w której czynnik n ie

21 I. A n d r e j e w : U s ta w o w e z n a m io n a p r z e s tę p s tw a , W a rsz a w a 1959, s. 211 i n . 2£ M. C i e ś l a k : O w ę z ło w y c h p o ję c ia c h z w ią z a n y c h z se n s e m k a r y , N P n r 2/1969, s. 210—211. 23 A. K r u k o w s k i : G lo sa do w y r o k u SN z 14.VI.1966 r. II K R 67/66, P iP z. 4—5/1967, s. 825. 24 P o r. S. P ł a w s k i, jw ., s. 77.

(10)

54 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146)

będący składnikiem pew nej substancji (jeśli wzorem prof. W. Woltera przez su b ­ stancję rozumieć będziemy społeczną treść przestępstw a) ma m ieć w p ływ na jej ■ilość.

D obrze się w ięc stało, że w nowym kodeksie karnym przyjęto, przedm iotow o- -podm iotow e ujęcie, uzależniające istnienie i stopień społecznego niebezpieczeństw a w czynie od czynników zarówno przedm iotow ych jak i podm iotowych.

W iąże się z, tym złożony i dyskusyjny problem stopniow ania w in y w p raw ie kar­ nym. M ożliwość stopniow ania w iny to oczyw iście kw estia zupełnie odm ienna od k lasyfikow an ia jej na przewidziane w art 7 k.k. rodzaje w postaci um yślności i nieum yślności, łącznie z dalszym i podziałam i (na form y zamiaru przy w in ie u m yśl­ nej, na lekkom yślność i niedbalstw o przy w in ie nieum yślnej). Chodzi tu bowiem o m ożliw ość stopniowania w iny już w obrębie poszczególnych jej form, o to, że stopień naruszenia norm społecznych zarówno przy w in ie um yślnej, jak i w inie nieum yślnej m oże być bardzo różny. W tej m aterii zdania są podzielone. Z jednej bow iem strony istnieje znaczna grupa stronników? poglądu, że „wina nie nadaje się do stopniow ania (...). Wina albo jest, albo jej nie ma, w ystępuje w przew idzianych przez praw o karne formach, ale nie w sensie znikomości w in y ” 25, z drugiej zaś notujem y szereg w ypow iedzi w skazujących na m ożliwość jej stopniow ania.26 W y­ d aje się jednak, że trudno jest m ów ić o m ożliw ości stopniow ania w in y w jej u ję­ ciu k onsekw en tnie psychologicznym . Elem ent oceny tkw iący w stopniow aniu (czynnik k w antytatyw ny) w łaściw y jest natom iast, jak słusznie zauważa H. Rajz- m a n 27, norm atyw nem u jej (tj. winy) traktowaniu. C harakterystyczne zdanie w tej k w estii w ypow iada A. Zoll: „Wina jako zarzucalność um yślnego lub nieum yślnego, bezpiecznego zachowania się jest w artością która m oże być stopniow ana. Stopień zaw in ienia w pływ a na stopień społecznego niebezpieczeństw a czynu.” 28 Zachowanie przestępne w tym ujęciu m oże być bardziej lub m niej zarzucalne, w zależności od rozm aitych m om entów leżących poza sferą um yślności lub nieum yślności.

Do nieporozum ień w yrastających na tle różnych teorii w iny dochodzi .jeszcze dodatkow y czynnik kom plikujący sprawę udziału w iny w m aterialnej treści prze­ stęp stw a, jakim jest w ieloznaczność sam ego pojęcia w iny. Zarówno bow iem w teorii, jak i w praktyce „wina” w ystęp uje w co najm niej trzech różnych znaczeniach: jako jedno z ustaw ow ych znamion strony podm iotow ej przestępstw a, jako przesłanka (podmiotowa) odpow iedzialności karnej i — w końcu — jako synonim odpow iedzial­ ności karnej za popełniony c z y n .29 W każdym z tych znaczeń „w ina” zdaje się w y ­ stępow ać w innej relacji do „społecznego niebezpieczeństw a”, co n iew ątp liw ie po­ głębia w niem ałym stopniu obserw ow ane w literaturze i judykaturze rozbieżności stanow isk. •25 J . B a £ i a, P o lity k a (...), jw ., s. 84. 26 P o r. A. M a r e k : Is to ta n ie u d o ln e g o u s iło w a n ia p r z e s tę p s tw a , „ R u c h P r a w n . E k o n . i S o c jo l.” n r 1/68, s. 102. S to p n io w a n ie w in y s z e ro k o s to s u je o rz e c z n ic tw o S ą d u N a jw .; p o r. w y r o k z 19.11.1969 r. II K R 231/68 (n ie p u b l.), g d z ie m o w a j e s t o k r y t e r i a c h „ s to p n ia z a w i­ n i e n i a ” w w y p a d k u z a m ia r u e w e n tu a ln e g o . 27 H. R a j z m a n : B e z p ra w n o ść (..), jw ., s. 1733. 28 A. Z o l l : A rt. 49 k .p .k . n a tle u s ta w y o p r z e k a z a n iu n ie k tó r y c h d r o b n y c h p r z e s tę p s tw j a k o w y k r o c z e ń d o o rz e c z n ic tw a k a r n o - a d m in is tr a c y jn e g o . „ P a l e s t r a ” n r 6/1967, s. 56. P o r. T . K a c z m a r e k : M a te ria ln a is to ta (...) jw ., s. 118. 29 p o r . A. K r u k o w s k i : G lo sa (O S P iK A z. 7—8/1968, poz. 171), jw . P ie rw s z e i o s ta tn ie z n a c z e n ie p o ję c ia „ w in a ” w y r ó ż n ia m .in . L. L e r n e l l (W y k ła d p r a w a k a r n e g o , W a rs z a w a 1961, s. 111 i n .), d r u g ie — m .in . W . S w i d a (P r a w o k a r n e , W a rsz a w a 1966, s. 178).

(11)

" N r 2 ( 1 4 6 ) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 5 5

5. N a problem ie „w iny” n ie w yczerpuje się w szakże k w estia w p ływ u czynni­

k ó w podm iotow ych na społeczną treść czynu. Tu w łaśn ie w sposób szczególnie ■ostry u jaw nia się dystynkcja pom iędzy koncepcją, która uważa „czyn” (jednostko­

w e zachow anie) w sensie jak najbardziej ścisłym za przedm iot oceny, a koncepcją, której zw olennicy (nb. bardzo liczni, zw łaszcza wśród praktyków) pragnęliby o ce­ niać społeczne niebezpieczeństw o przy pomocy w szystkich tych przesłanek, jakim i posługuje się sąd przy w ym iarze kary, a w ięc na podstaw ie okoliczności, które przykładow o podaje art. 50 § 2 ki.k. Ta ostatn ia koncepcja znalazła jaskraw y w yraz w artykule Z. K u b e ca 30, który okoliczności w ym ienione w art. 50 § 2 k.k. id en ty fi­ k u je z czynnikam i składającym i się na niebezpieczeństwo społeczne. Identyfikacja taka, pom ijając już trudności, jakie pojaw iają się przy analizie porów naw czej tych przepisów kodeksu, w których w ystęp u je zwrot „niebezpieczeństwo społeczne” (art. 1, 26, 27, 50) — prowadzi nieuchronnie do nieoczekiw anych efektów . Przyjrzyjm y się bow iem konkluzji w spom nianego artykułu: „Okoliczności dotyczące znam ion czynu będą decydow ały o tym , czy i w j a k i m s t o p n i u jest on społecznie n ie ­ bezpieczny, a co za tym idzie — będą decydow ały o jego (przestępnym charakterze, w szystk ie zaś inne okoliczności nie odnoszące się do znam ion przestęp stw a będą m ogły być uznane jed ynie za okoliczności obciążające lub łagodzące, m ające w p ł y w n a z w i ę k s z e n i e l u b z m n i e j s z e n i e s t o p n i a s p o ł e c z ­ n e g o n i e b e z p i e c z e ń s t w a (podkr. moje — A . K . ) . Co w ynika z tego w y ­ wodu, który m iał przecież na celu w ykazanie, że waga różnych okoliczności „bę­ dzie różna”? W ynika dowodnie, że różnicy nie ma tu żadnej, gdyż i jedne, i dru­ g ie okoliczności w yw ierają w pływ n a s t o p i e ń niebezpieczeństw a społecznego,

który — jak ustaliliśm y już poprzednio — nie aa się oddzielić o d b y t u n iebez­ p ieczeństw a społecznego „jako takiego”.

Problem jest istotnie skom plikow any, nie w ydaje się jednak, by m ogły go roz­ wiązać ujęcia krańcowe. Za punkt w yjścia przyjąć trzeba n iew ątp liw e założenie, że pojęcie „społeczne niebezpieczeństw o” m usi m ieć jednolity charakter i jed nolite desygnaty w e w szystk ich wypadkach, w których bywa stosowane; dalej — założenie drugie — że podstaw ą oceny jest „czyn” jako synteza okoliczności obiektyw nych i subiektyw nych. Stanow isko takie pociąga za sobą w ażkie konsekw encje, szczegól­ n ie w zakresie „m ierników represji karnej”. S łusznie bowiem m otyw y ustaw odaw ­ cze do kodeksu karnego stw ierdzają, że m aterialna treść przestępstw a stanow i „probierz różnicowania represji”, dodać jednak trzeba, iż nie jest to jedyny w y ­ znacznik kary rozumianej celow ościow o. Wynika to w yraźnie z brzm ienia akt 50 § 1 k„k., który poza dyrektywą współm ierności kary do ispołecznego n iebezpie­ czeństw a czynu w ym ienia jeszcze szeroko pojętą dyrektyw ę prew encji ogólnej i indyw idualnej. Stąd też wśród okoliczności w pływ ających na w ym iar (sądowy) kary wyodrębniać należy z jednej strony takie, kitóre decydują o stopniu sp ołecz­ nego niebezpieczeństw a czynu, a z drugiej strony w szelk ie inne, które nie m ając znaczenia „w artościotwórczego”, pełnią rolę czynników m odyfikujących ostrze re­ presji (in plus czy in minus) ze w zględów prognostycznych, hum anitarnych, p r e ­ w encyjnych czy w ychowawczych. Łatw o bowiem stw ierdzić, że zaw arty w § 2 art. 50 k.k. katalog okoliczności konkretnych, które „sąd powinien stwierdzać i na nich się oprzeć w realizacji dyrektyw ogólnych” 31, obejm uje rów nież takie, które stanow ić będą przesłanki w ym iaru kary pod kątem dyrektyw y p rew encji ogólnej czy

so Z. K u b e c : S p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u , jw . si P r o j e k t k o d e k s u k a r n e g o , W a rs z a w a , (1968, s. 112.

(12)

56 A d a m K r u k o w s k i Nr 2 (146)

indyw idualnej.32 Kryterium rozgraniczenia stanow i tu cezuirę w postaci m o m e n- t u dbkonania c z y n u , a w ięc zdarzenia m ieszczącego się w określonym w ycinku czasu, które m iało swój określony w czasie początek i swój, równie w czasie ok reś­ lany k o n ie c.33 Stąd też, jak tsię w ydaje, trzeba odrzucić stanowczo te okoliczności, które m iały m iejsce już p o d o k o n a n i u c z y n u , i n ie brać ich w rachubę przy ocenie stopnia niebezpieczeństwa społecznego, choć w konkretnym wypadku będą one stanow ić jeden z w yznaczników kary.

Jeśli w rócim y teraz do okoliczności natury podm iotowej, to okaże się, że prob­ lem k lasyfikacji dotyczyć będzie zarówno tych, które dotyczą wprost procesów m otyw acyjnych, będących psychicznym i poprzednikam i czynu, jak i tych, które dotyczą osoby sprawcy i z czynem mają jedynie pośrednie, niekiedy nawet o d ­ ległe związki. Do pierwszej grupy należałoby zaliczyć w ym ienione w art. 50 § 2 k.k- zarówno pobudki, jak i sposób działania sprawcy, gdyż w sposobie działania m ani­ festu je się w pewien sposób osobowość sprawcy. Tak w ięc co do „wartościotwór- czego” znaczenia tych okoliczności w ątpliw ości w iększych nie ma. Inaczej nato­ m iast rzeoz się przedstaw ia w odniesieniu do okoliczności dotyczących osoby spraw ­ cy. Wchodzą tu w grę (art. 50 § 2) jego „w łaściw ości” (charakter, stopień rozwoju um ysłowego, w iek itp.) i ,Ąvarunki osobiste” (stan rodzinny, stosunki m ajątkow e itd.), „sposób jego życia przed popełnieniem i zachow anie po popełnieniu przestęp­ stw a ”. Trudność w zaklasyfikow aniu tych najrozm aitszych czynników i okolicz­ ności, które skrótowo ujm uje się w form ułę „w łaściw ości i w arunki -osobiste spraw ­ cy”, zw iększa dodatkowo fakt, że kodeks w ym ienia je w art. 27 jako przesłankę, od której — poza określonym stopniem niebezpieczeństw a społecznego czynu — uzależ­ nione są przewidziane w tym przepisie następstw a (warunkowe umorzenie). Na pierw szy rzut oka w ynikałoby stąd, że „w łaściw ości i warunki osobiste spraw cy’* n ie powinny wchodzić w sk’ad elem entów w pływ ających na stopień społecznego niebezpieczeństw a czynu. Pogląd taki potw ierdzają m otyw y k od yfik acyjn e.34 Spra­ wa nie w ydaje się jednak taka oczywista.

Podobne reflek sje budzi problem powrotu do przestępstw a i nagminności czynu K w estie te w yw oływ ały dotychczas liczne rozbieżności stanowisk. Z jednej bowiem strony spotykam y pogląd, że zarówno recydywa, jak i nagminność (a ściślej: św ia­ domość spraw cy nagminnego charakteru jego czynu) isą czynnikami zw iększają­ cymi stopień społecznego niebezpieczeństwa, ale nie czynu, lecz sprawcy. Oryginalne to stanow isko, które w ydaje się w logiczny sposób rozwiązywać istniejące do­ tychczas kłopoty z podm iotowym i elem entam i czynu — a zwłaszcza z tym i, które dotyczą „w łaściw ości i w arunków osobistych spraw cy”, m ianow icie szczególnie ta ­ kich, które m ają charakter prospektyw ny, stanow iąc elem ent prognozy co do jego przyszłego zachowania społecznego — głosi konsekw entnie M. S zerer.35 Z drugiej zaś strony mamy do czynienia ze skrajnie przeciwnym , przedm iotowym stanow i­ skiem J. Bafii, który twierdzi, że „społeczne niebezpieczeństw o przestępstw a po­ pełnionego w warunkach recydyw y w ynika nie tylko z osobowości sprawcy, lecz przede w szystkim z faktu, że sprawca popełnił ponow nie czyn przestępny (...). Z tego punktu widzenia powrót do przestępstw a m oże być traktow any jako okolicz­

£2 S z e rz e j n a te n te m a t — A. K r u k o w s k i : D y r e k ty w y w y m ia r u i w y k o n a n ia k a r y p o z b a w ie n ia w o ln o śc i n a tle k o d e k s u k a r n e g o z 3969 i k o d e k s u k a r n e g o w y k o n a w c z e g o , „ P r z e ­ g lą d P e n i t . ” , z. 2/1969, s. 24. S3 A. K r u k o w s k i : G lo sa do w y r o k u SN z 28.V .1965 r. 5 K R N 819/65, N P n r 1/1967, s. 167 i n. 34 P r o j e k t (...), jw ., s. 102—103. 35 M. S z e r e r : K a r a n ie i h u m a n iz m , WTa rs z a w a 1964.

(13)

N r 2 (146) Z n i k o m e n ie b e z p ie c z e ń stw o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 5 T

ność, która łączy czyn poprzedni z czynem nowym i przez to podnosi jego społeczne niebezpieczeństwo, co znajduje w yraz w innym zagrożeniu czynu popełnionego w warunkach recyd yw y (...)” 36.

W ydaje się, że jeśli na ten problem spojrzeć przez pryzmat kodeksow ej zasady subiektyw izm u — a zatem w w ypadku recyd yw y widzieć w niej cechę osobowości sprawcy, w 'drugim zaś (nagminnośei) staw iając warunek, żeby sprawca objął swą świadom ością fakt nagm innego charakteru dokonanego przez sieb ie czynu — to- okolicznościom tym m ożna by było przyznać w pływ na w ielkość ładunku- ujemnej treści społecznej czynu. To samo dotyczyłoby także tych „w łaściw ości i warun­ ków osobistych spraw cy”, które stanowią projekcję jego osobowości. Ta generali- zacja w ym agałaby, oczyw iście, w zastosowaniu do konkretnej sytuacji starannej w eryfikacji oo do roli, jaką określone okoliczności odgrywają w danym wypadku: czy m ają one zw iązek z czynem, czy też n ie .37

IV . „ Z N IK O M E ” N IE B E Z P IE C Z E Ń S T W O S P O Ł E C Z N E CZY N U

1. Rozważania o jakościow ych i ilościowych aspektach społecznej treści prze­

stępstwa prowadzą prostą drogą do problem atyki, która w polskim prawie kar­ nym od dwudziestu z górą lat odgrywa tak szczególną rolę, tj. do „znikomego n ie­ bezpieczeństw a społecznego czynu”. Pomijając w tej chw ili dzieje tej instytucji w polskim praw ie karnym, jalko dobrze znane i w ielokrotnie om aw iane w p iśm ien­ nictw ie, wspom nę tylko, że stanow iła ona, genetycznie rzecz biorąc, sw oistą klau­ zulę generalną służącą za narzędzie polityki krym inalnej dp korektory praw a kar­

nego m aterialn ego.38 39 Funkcją bowiem jej, jak i innych klauzul generalnych jest

„sw oiste uelastycznienie prawa, uchylanie niebezpieczeństwa związanego z zasadą

s u m m u m i u s s u m m a i n i u r a oraz dostosow yw anie stabilnych ustaw do stale zm ieniającej się rzeczyw istości społeczno-gospodarczej.” 351 Potrzeba taka istniała szczególnie w pierwszych latach w ładzy ludowej w Polsce, kiedy to „znikome n ie­ bezpieczeństw o społeczne czynu” m usiało funkcjonować jako „elem ent socjalisty­ cznej korektury obowiązującego jeszcze w w ielu dziedzinach prawa burżuazyjne- go”. 40 41

Zwrócenie uwagi na ten aspekt spraw y było konieczne ze względu na to, że bez przypomnienia genezy przepisu art. 49 k.p.k. nie byłyby zrozum iałe liczne uwagi krytyczne dotyczące praktyki jego stosowania, jak i rozbieżności interpretacyjne w k w estii „znikomego niebezpieczeństw a społecznego” w edług konstrukcji zawartej w tym przepisie. W rezultacie w praktyce, obok decyzji, dla których podstawą b y­ ła rzeczyw ista ocena społecznego niebezpieczeństwa czynu, w ystęp ow ały w znacz­ nej m ierze decyzje, w których — jak trafnie pisze O. G órniok 44 — posługiwano się art. 49 k.p.k. „przy okazji” tego pojęcia, odnosząc je do okoliczności stojących

36 J . B a f i a : P o lity k a (...), jw ., s. 90. I s tn ie je p o n a d to s iln ie r e p r e z e n to w a n y p o g lą d , że u z a le ż n ie n ie s to p n ia n a s ile n ia m a te r ia ln e g o s u b s tr a tu p r z e s tę p s tw a od o k o lic z n o ś c i śc iśle o s o b is ty c h (n p . re c y d y w y ) j e s t n ie p r a w id ło w e . P o r. A. Z o l l : A rt. 49 k .p .k . (...), jw ., s. 55. 37 p o r . w y r o k z 22.III. 1962 r. V K 795/61 i g lo sę I. A n d r e j e w a , P iP , z. 1/1963, s. 176 i n. P o r. t e g o ż a u t o r a : R o z p o z n a n ie z n a m io n p r z e s tę p s tw a , W a rsz a w a 1968, s. 157. 38 p o r . O. G ó r n i o k : Z n ik o m e s p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u ja k o p o d s ta w a s to s o ­ w a n ia a r t . 49 k .p .k ., W ro c ła w 1968, s. 85—86. 39 H. J a n k o w s k i : P ra w o i m o ra ln o ś ć , W a rsz a w a 1968, s. 203. 40 T a m ż e . 41 O. G ó r n i o k , jw ., s. 86.

(14)

58 A d a m K r u k o w s k i Nr 2 (146)

poza czynem . B ył to niew ątpliw ie ,;nie zam ierzony skutek n egatyw n y” tego zabiegu legislacyjn ego, jakim było w prow adzenie do polskiego prawa „znikomego niebez­ pieczeństw a społecznego”.

Przypom nienie tegO' aspektu było poza tym konieczne po to, by stało się jasne, że oparta na doświadczeniach stosow ania art. 49 k.p.k. konstrukcja art. 26 k.k. nie w yłącza rozbieżności i kontrowersji, jakie naw arstw iły się w okół „niebezpieczeństwa sp ołeczn ego”, a ściślej, w yłącza ona jed ynie niektóre, wprowadzając przy tym — jak już sygnalizow ałem wyżej — nowe, pojaw iające się na t le w prowadzenia zw ro­ tu „niebezpieczeństw o społeczne” do kilku innych przepisów kodeksu. Jak bowiem z całą otw artością stw ierdza jeden z kodyfikatorów , „znaczenie praktyczne nowego rozw iązania jest n iew ątpliw ie ograniczone przez trudności, jakie sprawić musi osią g n ięcie jednolitej w ykładni takich zwrotów, jak »znikomość«”.42

2. Jak można w yczytać z m otyw ów kodyfikacyjnych, już z art. 1 k.k. wynika, że

„zupełny brak w czynie elem entu społecznego niebezpieczeństw a przesądza o nie- przestępności czynu.” 43

Jest to oczyw iste, jeżeli opiera się przestępność czynu na społecznej jego treści. Jed n akże — czytam y dalej — „norma art. 26 rozwija konsekw encje w ynikające z m aterialnego ujęcia przestępstwa: mimo że czyn w yczerpuje znamiona określone w u staw ie karnej, nie stanowi on przestępstw a, gdy stopień społecznego niebezpie­ czeń stw a tego czynu jest znikomy. M inim alne (lepiej byłoby chyba: subm inimalne, a to ze w zględu na łudzące podobieństwo znaczeniowe słów „znikomy” i „m inim al­

n y ” — przyp. mój — A . K . ) tylko społeczne niebezpieczeństwo nie nadaje jeszcze

czynow i zabronionemu charakteru przestępstw a, choćby zasługiwał on na jakieś potępienie, ale już nie w form ie irepresji karno-sądow ej” 44.

U sytuow anie art. 26 w rozdziale (III) o w yłączeniu odpowiedzialności karnej w y w o łu je pytanie, czy „znikomość społecznego niebezpieczeństwa czynu” można zaliczyć do kategorii kontratypów, tj. do okoliczności w yłączających bezprawność karną. Sprawa jest n iew ątpliw ie dyskusyjna. „Swoistym kontratypem ” bowiem na­ zyw a w ypadek znikomego niebezpieczeństw a społecznego czynu J. Bafia w yjaśnia­ jąc, że „znikomość czynu społecznie niebezpiecznego (...) wyłącza przez brak ujem • nej społeczno-politycznej oceny społeczne niebezpieczeństwo tego czynu” (sic!), i przyrównując je do obrony koniecznej, stanu w yższej konieczności it d .45 Inaczej k w a lifik u je tę samą okoliczność H. Rajzman, który w ypowiada pogląd, że czyn o znikomym społecznym niebezpieczeństw ie nie traci charakteru bezprawia k ry ­

m inalnego, różniąc się przy tym w yraźnie od obrony koniecznej i stanu wyższej konieczności, „odrywających się od czynnika społecznego niebezpieczeństw a” 46.

Stanow isko to chciałbym zakw estionow ać. Sprawę ułatw ia fakt, że opozycja tego a u tora przeciwko zaliczaniu „znikomego niebezpieczeństw a czynu” do kontratypów, tj. okoliczności w yłączających bezprawność krym inalną, nie dotyka w niczym w y ­ padków', gdy w czynie nie m a w cale ładunku społecznego niebezpieczeństwa. S łu sz­ na jest przy tym następna przesłanka jego rozum owania stwierdzająca, że „kry­ m inalna bezprawność, integralnie związana ze społecznym niebezpieczeństwem czynu, upada, ilekroć czyn nie zawiera niezbędnych elem entów społecznego n ie­ bezpieczeństw a; ich brak spełnia w przestępstw ie, w ym agającym dla sw ego bytu 42 J . B a f i a : W z b o g a c e n ie śro d k ó w z w a lc z a n ia d r o b n e j p rz e stę p c z o śc i, P iP z. 4—5/1968, -s. 636. 43 P r o j e k t (...), jw ., s. 102. 44 T a m ż e . 45 j . B a f i a : P o lity k a (...), jw ., s. 82. 46 H . R a j z m a n : B e z p ra w n o ść (...), jw ., s. 1733 i n .

(15)

N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z '969 r. 56

ustaw ow ego zabronienia pod groźbą kary, rolę czynnika negatywnego, znoszącego .moc tego zabronienia, czyli bezprawność krym inalną czynu” 47.

Otóż w ydaje się, że wszystko, co tu powiedziano pod adresem „ b r a k u spo­ łecznego niebezpieczeństw a w czynie”, w pełni odnosi się również do „z n i k o m e- g o niebezpieczeństw a”. Pozostaje bowiem poza dyskusją, że aby czyn m ógł być uznany za przestępny, m usi on zawierać ładunek społecznie ujem nej treści w yższy -od znikomego. W ydaje isię przy tym , że dotyczy to zarówno k o n k r e t n e g o w y ­

p a d k u o takiej charakterystyce społecznej, jak i t y p u zachowania się, którego cechą jest braik przestępności. Cecha ta, wspólna dla w szystkich kontratypów , po­ zw ala w ięc w łączyć do nich również „znikome niebezpieczeństwo społeczne”.

Nie w ydaje się poza tym, by rzeczyw iście istniejące różnice pom iędzy tym kontratypem a pozostałym i okolicznościam i należącym i do tej grupy (obrona k o ­ nieczna i stan w yższej konieczności, a także tzw. pozaustaw owe kontratypy) były teg o rodzaju, iżby w yłączały zaliczenie ich w szystkich do tej samej kategorii. Po pierw sze bowiem — i chyba jest to najw ażniejsze — z punktu w id zen ia zaw artej w nich społecznej treści w szystk ie one różnią się między sobą w sposób bardzo zasadniczy. N ie podejm ując w tej chw ili szerszych rozważań w tej m aterii, w skaże tylko, że jeżeli np. obrona konieczna zawiera ładunek społecznie pożyteczny, to stan wyższej konieczności — w szczególności w ujęciu art. 23 § 1 k.k. i przy u w zględ ­ n ieniu przew idzianej tam proporcji dóbr — może zawierać różne treści społeczne, od pożytecznych aż do ujem nych, co nie przeszkadza, ze w zględów p olityczno-kry- m inalnych, uznaniu jej za okoliczność w yłączającą odpow iedzialność karną. Podob­

nie zresztą rzecz się przedstawia z innym i kontratypam i.

Po drugie, nieistotny w ydaje się w tym w zględzie podnoszony niekiedy (również przez H. Rajzmana) argum ent natury redakcyjnej, a m ianow icie to, że form uła art. 26 zaczyna się od zwrotu: „nie stanow i przestępstwa (...)”, zamiast — jak w po­ zostałych przepisach rozdziału III — „nie (popełnia przestępstwa (...)”. Sens tej róż­ n icy — ze w zględu na to, że kodyfikator nie dał w tej m ierze żadnych w yjaśnień poza tym, iż chodzi o zaznaczenie „pewnej odrębności sytuacji objętej art. 25 w p o ­ równaniu z obroną konieczną i innym i okolicznościam i w yłączającym i przestęp- ność” 48 — w y ja śn ij m usi doktryna. Opierając się na naszej w iedzy o społecznej treści zachowań ludzkich, m ożemy postawić hipotezę, że co prawda „znikome n ie ­ bezpieczeństw o społeczne” w yłącza przestępność czynu, ale nie w yłącza ono — zgodnie z art. 26 § 2 — „odpowiedzialności sprawcy przed innym organem pań ­ stw ow ym , instytucją albo organizacją społeczną”, gdyż w czynie sprawcy m oże się m ieścić ładunek niebezpieczeństw a społecznego odpowiadający (przy jednoczes­ nym istnieniu odpowiednich form alnych znamion) przekroczeniu dyscyplinarnem u, służbow em u, w ykroczeniu karno-adm inistracyjnem u itd. Dochodzi do tego jeszcze dalsze następstw o uznania czynu za znikomo społecznie niebezpieczny, m ianow icie m ożność zastosowania wmbec sprawcy przewidzianego w przepisie art. 104 k.k. środ­ ka zabezpieczającego. M erytorycznych wszakże różnic pomiędzy okolicznościam i ujętym i w art. 22., 23 i 26 k.k. nie ma: w szystkie one w jednakowym stopniu w y ­ łączają odpow iedzialność k a r n ą sprawcy, w szystkie bowiem dotyczą sytuacji, kiedy sprawca „ n i e p o p e ł n i a p r z e s t ę p s t w " a”.

3. Praktyczne (zresztą również i teoretycze) znaczenie „znikomości” nieb ezpie­

czeń stw a społecznego, a zarazem i przepisu art. 26 zależy od tego, w jakim stop­ 47 H . R a j z m a n , jw ., s. 1734.

(16)

60 Z! d a m K r u k o w s k i N r 2 (146)

niu uda się znaleźć kryteria m ierzenia ładunku społecznej treści czynu. Stąd też zakładam zgodnie z przyjętą tu koncepcją, że na w ielkość tego ładunku w pływ ać będzie n asilenie tak przedm iotowych elem entów czynu, jak i podm iotowych. Stąd też, dalej, radykalne odchylenie w konkretnym wypadku od typow ego (choć m ini­ malnego) ładunku, tj. czynnika bądź przedm iotowego, bądź podm iotowego, czy teżv co jest rzeczą oczyw istą, obydwu naraz — powodować mutsi obniżenie niebezpie­ czeństw a społecznego do stopnia subm inim alnego, a w ięc uznanie czynu za taki, „którego, niebezpieczeństw o społeczne jest znikom e” (art. 26) i który — w konsek­ w encji — „nie jest przestępstw em ”. Dodajmy, że bardziej trafne i m niej w sw ych konsekw encjach restryktyw ne od k u m u l a t y w n e g o traktowania okoliczności obydw u rodzajów (wym agającego jednoczesnego narastania lub obniżania się oko­ liczności przedm iotowych i podm iotowych, by m ożna było m ów ić o zm ianie stopnia społecznego niebezpieczeństw a czynu) w ydaje się ujęcie c a ł o ś c i o w e tych prze­ słanek, gdzie społeczna treść czynu stanowi f u n k c j ę okoliczności tak jednego, jak i drugiego rodzaju, jest jak gdyby substancją, której składniki zm ieszane mogą być w różnych proporcjach. Wartość tej „substancji” nie zależy wszakże od jednako­ wej proporcji obu składników , a od ich łącznej wagi. Stąd też może się zdarzyć (a w praktyce zdarza się nierzadko), że naw et przy znacznym ładunku przedmioto­ wego elem entu (np. przy znacznej, utylitarnie pojętej szkodzie zrządzonej czynem) i jednoczesnym znikomym nasileniu elem entu p odm iotow ego49 (np. przy m inim al­ nym stopniu zawinienia w razie niedbalstw a ze względu — załóżm y — na niższy od przeciętnego stopień m ożliwości przew idyw ania przestępności) czynu stopień niebezpieczeństw a społecznego danego konkretnego czynu może się okazać znikomy i z tego względu kw alifikow ać się do umorzenia na podstaw ie art. 26 k.k. (art. 11 pkt 2 k.p.k.). O czyw iście z taką samą zasadnością trzeba by było oceniać jako zni­ komo niebezpieczny społecznie wypadek, w którym proporcje tych ładunków będą rozłożone w .sposób odwrotny.

Taka w ykładnia „znikomości” zgodna jest z intencją kodyfikatora, który su ge­ ruje, że „w niosek o znikomości społecznego niebezpieczeństw a czynu ma być opar­ ty w yłącznie na przedm iotowych i podmiotowych okolicznościach”, a więc, że „za­ rów no efek t przedm iotowy (..), jak i wina sprawcy są n ikłe”, co powoduje, iż „ w y ­ p a d k o w a o b u s k ł a d n i k ó w , wyrażająca ®ię w stosunku społecznego n ie­ bezpieczeństw a czynu, spada poniżej pew nego punktu krytycznego.” 50

I choć tego rodzaju eksplikacja „znikomości” grozi tautologią (znikome — zn i­ kome), to jednak nie byłoby to zbyt groźne, praktyka bowiem i doktryna w y tw o­ rzyły mimo sporów i błędów pew ien przybliżony obraz „znikomości społecznego nie­ b ezpieczeństw a”, gdyby nie nowa jakościowo kategoria, jaką jest „nieznaczne spo­ łeczne niebezpieczeństw o” przewidziane w art. 27 jako podstawowa przesłanka w a­ runkow ego umorzenia. Pojaw ia się bowiem niezm iernie ważkie pytanie: czy — jeśli pom iniem y w naszych rozważaniach k w estię w arunków umorzenia z art. 27 k.k. (m ających znaczenie w yłącznie prognostyczne okoliczności podm iotowych, które nie mają sw ego odpowiednika w form ule „znikomości”) — „nieznaczny” stopień n ie­ bezpieczeństw a społecznego w nosi coś, co ułatw iałoby zrozum ienie m aterialnej za­ w artości czynu o „znikomym społecznym niebezpieczeństw ie”? Czy zatem „n:e- znaczność” m oże stanow ić jakiś puękt odniesienia dla oceny „znikomości”?

49 Z n a c z e n ie e le m e n tó w p o d m io to w y c h d la o c e n y „ z n ik o m o ś c i n ie b e z p ie c z e ń s tw a społecz-> r.e g o ” a k c e n t u j e b a rd z o siln ie J . W a s z c z y ń s k i w sw e j r e c e n z ji p t. „ P o lity k a k a r a n i a ” c y to w a n e j tu p r a c y J. B a fii (P o lity k a k a r a n ia p r z e s tę p s tw śc ig a n y c h n a s k u te k s k a rg i p o ­ k rz y w d z o n e g o ), P iŻ n r 12/1S69.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pieśniami.. Okręt Kościoła jest prowadzony przez Chrystusa, że­ glarzami zaś są Apostołowie. Dociera on do wszystkich zakątków ziemi dzięki głoszeniu Słowa Bożego

W glebie po inkubacji tego szczepu oraz w obecności rosnących roślin odczyn gleby z dodatkiem pyłu również się obniżał do obojętnego, ale w przeciwieństwie

Водопрочность почвенных агрегатов необходимо обозначать для каждой фракции, а не только для избранных фрак­ ций или же для всего

Kilka uwag o wkładzie pierwszej połowy XIX wieku do

Te bowiem akcenty zawarło uroczyste posiedzenie przedstawicieli oddziałów PP PKZ, Za­ rządu M uzeów i Ochrony Zabytków MKiS oraz członków Rady

Braga LHC, Gasparini L, Grant L, Henderson RK, Massari N, Perenzoni M, Stoppa D, Walker R: Complete characterization of SPADnet-I – A digital 8×16 SiPM array for PET

storii światowej), Consumerism in World History (Konsumpcjonizm w historii światowej), Warfa- re in World History (Wojna w historii światowej), Disease and Medicine in World

prowadzić może do refleksji, że podjęta przez pracującego na stanowisku brygadzisty Wienię próba wprowadzenia harmonogramów picia – interpre- towana zasadnie w