Adam Krukowski
„Znikome niebezpieczeństwo
społeczne czynu” na tle problematyki
materialnej (społecznej) treści
przestępstwa w k.k. z 1969 r.
Palestra 14/2(146), 46-62
ADAM KRUKOWSKI
„Znikome niebezpieczeństwo społeczne czynu”
na tle problematyki materialnej (społecznej)
treści przestępstwa w k.k. z 1969 r.
I. U W A G I W S T Ę P N E
Fakt przyjęcia przez ustawodawcę m aterialnej, a ściślej — społecznej treści przestępstw a za podstaw ę nowego kodeksu karnego w yw ołuje szereg ważkich kon sek w en cji zarówno teoretycznej, jak i — co w ażniejsze — praktycznej natury.
W ydawać by się m ogło, że pod tym względem nowy kodeks karny nie w nosi — w stosunku do dotychczasowego stanu prawnego — izbyt w iele nowego, że istotę zm iany stanowi w łaściw ie tylko redakcyjny zabieg przeniesienia k w estii regulo w anych dotychczas w kodeksie postępowania karnego (art. 49 i 384 pkt 2) do k o deksu 'karnego. W istocie jednak sprawa jest znacznie bardziej złożona. Fakt bowiem,, że zwrot „niebezpieczeństwo społeczne” w ystęp uje w kodeksie w czterech różnych przepisach (art. 1, 26, 27 i 50), w kontekście różnych zupełnie instytucji, nakazuje od nowa zastanow ić się nad wieloma kw estiam i w ielokrotnie już dyskutow anym i, dokonać przew artościowania niektórych ustalonych, zdawałoby się, tw ierdzeń czy założeń. Szczególne przy tym znaczenie mieć m usi refleksja nad funkcjam i, jakie pełni zwrot „niebezpieczeństwo społeczne”, nad charakterem zaw artych w nim. treści, nad ilościow ym i i jakościow ym i ich aspektam i. II.
II. PR O B L E M Y OGÓ LN E M A T E R IA L N E J (S P O Ł E C Z N E J) T R E Ś C I P R Z E S T Ę P S T W A
1. Jest rzeczą szczególnie istotną, że nowy kodeks karny — w przeciw ień stw ie do-
dotychczasow ego ustaw odawstw a — posługuje się jednolicie dla oznaczenia m ate rialnej treśai przestępstw a terminem „niebezpieczeństwo społeczne”. U łatw ia to n iew ątp liw ie zarówno praktyczne stosow anie tego term inu, jak i jego teoretyczną analizę. U łatwia, ale nie usuw a autom atycznie istniejących trudności. Cóż bowiem oznacza zwrot „społeczne niebezpieczeństwo czynu” i jakie ma znaczenie praktycz
ne? Doktryna, zwłaszcza m arksistowska, przez ^społeczne n iebezpieczeństw o”
(„społeczną szkodliw ość”) rozumie :z jednej strony społeczny substrat przestępstw a, jego „krym inalną zaw artość” (płaszczyzna ontologiczna), a z drugiej strony zwrot ten oznacza ujemną ocenę społeczną (wyrażoną przez ustaw odawcę, sąd itp.) za chowań ludzkich (płaszczyzna aksjologiczna). Ten dwojaki charakter zjaw iska trze ba m ieć na uwadze choćby z tego względu, że zarówno w praktyce, jak i w teorii pow staje problem zgodności istnienia (lub braku) albo stopnia „społecznego n ieb ez
-N r 2 (146'. Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1958 r. 47
pieczeństw a” w określanym .zachowaniu ( i n a b s t r a c t o lub i n c o n c r e t o ) z jego rze czyw istym , obiektyw nym istnieniem lub stopniem. Zabieg w ięc zak w alifik ow an ia przez ustaw odaw cę określonego typu zachowania do kategorii p rzestępstw nie ozn a cza, że ustaw odawca nadaje takiem u zachowaniu charakter społecznie n ieb ezpiecz ny, przeciwnie, „wiąże się (...) jed ynie z penalizacją istniejącego ob iek tyw n ie spo łeczn ie niebezpiecznego zjawiska. O bycie społecznego niebezpieczeństw a czynu n ie decyduje w ięc u staw od aw ca.1,1 Nie w yłącza to oczyw iście (przynajm niej teoretycz nie) m ożliw ości rozm ijania się oceny ustaw odaw cy z rzeczyw istą treścią społeczną danego typu zachowania się, jak rów nież rozdźwięku m iędzy oceną organu stosu jącego praw o a irealną „zawartością krym inalną” k o n k r e t n e g o c z y n u .
2. W iąże się z tym interesujący i w ażki praktycznie problem dopuszczalności czy
też potrzeby badania treści społecznej w czynie, czyli — jak to form ułuje W. W ol ter — badania stosunku strony m erytorycznej i form alnej czynu.
W tej k w estii konieczne jest odróżnienie isytuacji ustaw odawcy od sytuacji orga nu w ym iaru spraw iedliwości. Rola i zadania pierwszego są bez porównania tru d niejsze: tworząc ustaw ę karną, a w ięc niejako „konstytuując p rzestępstw a”, m u si on brać pod uwagę nie tylko to, czy określony typ zachowania zaw iera w sob ie „niebezpieczeństwo społeczne” i w jakim m ianow icie stopniu, żeby zasługiw ał na m iano przestępstw a (zbrodni lub w ystępku), lecz także to, czy dla jego zw alczania najkorzystniejszym środkiem będzie kara krym inalna (a nadto jej rodzaj i w y so kość), czy też inne środki reakcji społecznej. Ten ostatni m oment, głów n ie natury krym inalno-politycznej, choć niekiedy wkraczający w szerszą sferę polityki spo łecznej, nierzadko m odyfikuje ocenę stopnia społecznego niebezpieczeństw a ok reś lonego typu zachowania, tairyfikując go niżej lub w yżej w stosunku do rzeczy w i
stego ładunku ujemnej wartości sp o łeczn ej.1 2
Odmienna jest sytuacja organu w ym iaru sprawiedliwości. Tu dylem at dotyczący priorytetu form alnej (przepisu ustawy) czy m erytorycznej strony (społecznej treści) rozw iązyw any jest najczęściej na korzyść tej pierwszej. Znam ienny jest w tym w zględzie ipogląd prof. Woltera, który odrzuca m yśl, „by w razie, gdy czyn w y k a zuje ustaw ow e znamiona czynu zabronionego pod groźbą kary, potrzebne b yło wprost pozytyw ne stw ierdzenie tego ujem nego charakteru społecznego”, że zatem — jak stw ierdza dalej ten autor — „w przypadkach, gdy konkretny czyn podpada prima facie pod jakiś przepis zakazujący ustaw y karnej, powstaje jedynie ew en tu aln ie problem negatyw ny, czy nie zachodzi sytuacja, w której mimo to brak sp o łecznego niebezpieczeństw a co najm niej w nasileniu w ystarczającym do ukarania. Jeżeli ten negatyw ny problem nie w ystęp uje, u s t a w o w y z a k a z p r z e s ą d z a s p o ł e c z n e n i e b e z p i e c z e ń s t w o b e z p o t r z e b y s a m o i s t n e g o j e g o u s t a l a n i a i u d o w a d n i a n i a (podkr. m oje — A . K . ) . A w ięc u stalen ie sp o łecznego niebezpieczeństw a konkretnego czynu następuje nie wprost, ale poprzez pozytyw nie w yszczególnione znamiona ustaw ow e, jeśli nie zachodzą okoliczności kasujące społeczne niebezpieczeństwo, sform alizowane w postaci kontratypów (oko liczności w yłączających obilektywną szkodliwość czynu), albo okoliczności w yłącza jących w inę, niesform alizow ane w przypadkach znikomego społecznego n ieb ezp ie
1 A. M a r e k : M a te ria ln a d e f in ic ja p r z e s tę p s tw a w z w ią z k u z p r o je k te m k o d e k s u k a r n e g o PRL,, N P n r 1/1969, s. 45.
2 A. K r u k o w s k i : K ilk a r e f le k s ji w o k ó ł p r o b le m a ty k i w a r u n k o w e g o u m o r z e n ia p o s tę p o w a n ia , P iP z. 12/1968, s. 974—975.
4 8 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146j
czeń stw a , gdyż p o t r z e b a t u p e w n e j i l o ś c i o w e j o c e n y ” (podkr. m o j e — A . K . ) . s
Ten przydługi cytat konieczny był ze w zględu na znaczenie zawartego* w nim rozum ow ania, a zw łaszcza ze względu na konkluzję dotyczącą ilościow ej oceny sp o łeczn ego niebezpieczeństw a, który to problem będzie przedmiotem odrębnych roz ważań. Tu jedynie chciałbym wyrazić zdanie, że treść przestępstwa nigdy nie m oże w ystęp ow ać w oderwaniu od jej ilościow ej strony, że zatem w p rzeciw ieństw ie do zakazu ustaw y (beqprawności), który albo jest albo go nie ma, „społeczne n ie b ezp ieczeń stw o” nigdy nie w ystępuje „jako ta k ie”, lecz zawsze w ystępuje w ilo ś ciow o określonym stopniu jako ładunek określonej w ielkości. Stąd też ta pozornie w ew n ętrzn ie spójna i logicznie zwarta konstrukcja budzi niem ałe w ątpliw ości. Tra k tu je ona bowiem społeczną treść przestępstw a (czynu) abstrakcyjnie, poza ilościo w ym i jej aspektam i, w każdym razie w zakresie „problem pozytyw nego”. P om ija jąc już bowiem ant. 1 k.k., gdzie „problem n egatyw n y” (brak społecznego niebez p ieczeństw a) w ystępuje w postaci kategorii ilościow ej (jako w ielkość zerorwa), czy art. 26 k.k., gdzie ten sam „problem n egatyw n y” został wyrażony — jak to tra fn ie zauw ażył prof. W olter — ew identnie w sposób ilościowy („znikome” społecz n e niebezpieczeństwo), to przecież także w wypadku art. 27 k k . (gdzie chodzi o „nieznaczne” społeczne niebezpieczeństwo) oraz art. 50 (nakazującego sądowi o ce nę „stopnia społecznego niebezpieczeństw a”) m am y do czynienia z problemem w y m agającym ilościow ej oceny, choć już z problem em w sposób oczyw isty „pozy ty w n y m ”. W obydwu wypadkach bowiem chodzi o taki stopień społecznego niebez pieczeństw a, który „wystarczy do ukarania”: stwierdzono fakt popełnienia prze stęp stw a i w in ę spraw cy, mamy zatem do czynienia z czynem o w yższym od m i nim alnego („znikomego”) społecznym niebezpieczeństwie. A jeśli tak, to ładunek społecznej treści konkretnego czynu m usi być przedmiotem oceny.
3. Istniejące w doktrynie i orzecznictw ie rozbieżności dotyazą rów nież term ino
logii. Kodeks karny z 1969 r. znosi, jak już zaznaczyłem , istniejącą dotychczas w u staw od aw stw ie różnorodność term inologiczną, wprowadzając jednolity zwrot: „niebezpieczeństw o społeczne”. Nie w ydaje się jednak, by taki zabieg legislacyjny p rzekreślił od razu całą problem atykę, która zaw arta była w sporze — pozornie — o term iny. N ie ma w ięc chyba racji Z. Kubec, gdy tw ierdzi, że „szkodliwość spo łeczn a” lub „społeczne niebezpieczeństwo” są pojęciam i um ownym i i mają taką treść, jaką nadaje im ustaw a, chociażby nie były zgodne z zasadami sem antyki
czy też b yły sprzeczne z potocznym ich rozu m ien iem3 4 W stosunku do w ielu pojęć
języka praw nego (i prawniczego) istotnie tak jest. W interesującym nas wypadku zasada ta n ie w ydaje się jednak wchodzić w rachubę. Po pierw sze bowiem ko d eks karny nie w yjaśnia pojęcia „społecznego niebezpieczeństwa”, nie podaje jego desygnatów . Po drugie zaś, i to jest najw ażniejsze, chodzi w tym wypadku nie o in stytu cję prawną s e n s u s t r i c t o , lecz o o b i e k t y w n ą s p o ł e c z n ą t r e ś ć określonych instytucji praw nych, a zatem o kategorię socjologiczną. W tym zaś w y padku obow iązkiem nauki jest zajmować się badaniem „zawartości” pojęć, jakim i p osługu je się ustaw a, i form ułowaniem w niosków w tym zakresie dla praktyki,
a ta k że dla ustaw odawcy.
Zarówno w doktrynie, jak i w praktyce wym iaru spraw iedliw ości pojęcia: „nie b ezpieczeństw o społeczne” i „społeczna szkod liw ość” różnie bywają rozumiane. 3 W . W o l t e r : Z a sa d y o d p o w ie d z ia ln o ś c i k a r n e j (n a tle p r o j e k t u k .k . z 1968 r.), P iP
Z . 4—5/1968, s. 609.
N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 49
W achlarz stanow isk w tej k w estii jest b. szeroki, poczynając od id en tyfik acji ob yd w u, co jest szczególnie charakterystyczne dla orzecznictwa sądowego, aczkolw iek także w doktrynie nierzadko spotykam y takie zam ienne ich tra k to w a n ie5 — po przez pogląd, w edług którego „społeczne niebezpieczeństw o” odnosi się do u staw o w ego stanu faktycznego, a „społeczna szkodliw ość” do konkretnego potpełnionego
już przestępstw a, czy też stanow isko lansow ane przez M. Szereira, że „szkodliw oś cią społeczną” odznacza się czyn, a „niebezpiecznośeią społeczną” sprawca 6 — aż do wprow adzonego przez W. W oltera i szeroko rozpowszechnionego poglądu przy
pisującego atrybut „społecznego niebezpieczeństw a” czynow i rozum ianem u w
kategoriach przedm iotowo-podm iotowych, a „społecznej szkodliw ości” tylk o jego
elem entom przedm iotowym .7 * Dodać by tu należało jeszcze ujęcie ostatnio propo
now ane przez H. Rajzmana, żeby wzorem kodeksu karnego NRD (z 1968 r.) roz graniczenie takie przeprowadzić według kryterium ilościowego: „przymiot sp ołeczn e go niebezpieczeństw a w ypadałoby — w edług niego — odnosić do czynów, których społeczna szkodliw ość jest na ty le duża, że aż społecznie niebezpieczna., w ym agają ca zw alczania ostrym i środkami przym usu państw ow ego w postaci k a ry ”, a „spo łeczna szkodliw ość” odnosiłaby się do „innego społecznie ujem nie ocenianego za chowania się ”.s
Nie m iejsce tu, oczyw iście, na pogłębione studia na tem at sem antycznych i w sz e l kich innych racji przem awiających za jednym czy drugim term inem , jednakże teoretyczna analiza wchodzących tu w grę pojęć sugeruje przyjęcie zróżnicowanej term inologii, odmiennej m ianow icie dla oznaczenia społecznej treści przestępstw a stypizow anego w ustaw ie karnej („społeczne niebezpieczeństw o”) i odm iennej dla konkretnego, zaktualizowanego już w postaci „czynu” .zachowania się przestępnego („społeczna szkodliw ość”). O ile bowiem w pierwszym w ypadku m am y do czyn ie n ia z typow ym i zachowaniam i, które ze w zględu na sw e p o t e n c j a l n e n i e b e z p i e c z e ń s t w o (czyli „znaczne prawdopodobieństwo w yw ołania szkodliw ych
n astępstw ” 9) zostały uznane przez ustaw odawcę za przestępstwo i zagrożone ok reś loną karą, o ty le w drugim spotykam y się już z zachowaniam i dokonanym i, które w yrządziły określoną s z k o d ę s p o ł e c z n ą , w których w ięc niebezpieczeństw o
społeczne zostało zaktualizowane w czynie spraw cy.10
Koncepcja ta budzi jednak opory w ynikające chyba przede w szystk im ze — słusznej skądinąd — dążności do utrzym ania jednolitości term inologicznej. Stąd te ż rozm aite próby rozciągnięcia pojęcia „niebezpieczeństwa sp ołeczn ego” na treść
społeczną zarówno „typu” zachowania się, jak i konkretnego czynu.
R ezultaty tych prób nie są jednak najszczęśliwsze. Trudno zwłaszcza zgodzić się z argum entem, że o niebezpieczeństw ie społecznym konkretnego d o k o n a n e g o c z y n u stanow ić ma — jak pisze T. Kaczmarek — „potencjalna m ożliw ość w y w ołania dalszych ujem nych resonansów społecznych”, zwłaszcza w tym rozum ie
6 P o r. n p . ,T. B a f i a : P o lity k a k a r a n ia p r z e s tę p s tw ś c ig a n y c h n a s k u t e k s k a r g i p o k r z y w d z o n e g o , W a rsz a w a 1968, s. 88; Z. K u b e c, j.w . 6 M. S z e r e r : K a r a n ie a h u m a n iz m , W a rsz a w a 1964, s. 29 i n. 7 W. W o l t e r ; N ie ś w ia d o m o ść sp o łe c z n e g o n ie b e z p ie c z e ń s tw a , N P n r 1/1955, s. 45. £ H. R a j z m a n : B e z p ra w n o ś ć , sp o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń stw o , w in a w p r o je k c ie k o d e k s u k a r n e g o , N P n r 12/1968, s. 1733. s T. K a c z m a r e k : M a te ria ln a is to ta p r z e s tę p s tw a i je g o u s ta w o w e z n a m io n a , W ro c ła w 1968, s. 8. io P o r. K . B u c h a ł a : O g ó ln e d y r e k ty w y są d o w e g o w y m ia r u k a r y w p r o je k c ie k.k.» /F iP z. 2/1969, s. 311. ■4 — P a le s tr a
50 A d a m K r u k o w s k i Nr 2
(146)-niu, iż przestępstw o nie ukarane staje się im pulsem dc nowego przestępstwa..11 W ten sposób cała dziedzina w artościow ania społecznego zachowań ludzkich zosta
je przeniesiona w sferę czystej abstrakcji, pojęcie zaś „społecznego niebezpieczeń stw a ” czy „szkodliwości społecznej” traci całkow icie charakter narzędzia prawa karnego, w szczególności zaś charakter „probierza regresji”. Jak boiwiem tak rozu m ianym „społecznym niebezpieczeń stw em ” ma się posługiwać sąd, w ym ierzając karę za konkretny czyn i opierając się zgodnie z nakazem art. 50 k.k. na dyrekty w ie „społecznego niebezpieczeństw a”, jeżeli to „niebezpieczeństw o” pozbaw ione jest w ym iernych kryteriów? Rodkzi się poza tym p ytanie, w cizym rzeczyw iście m oże się zawiarać n i e b e z p i e c z e ń s t w o takiego czynu. Chyba w samym s p r a w c y , który przez dbkonanie czynu zabronionego przez ustaw ę karną, a w ięc społecznie niebezpiecznego, ujaw nił swój stosunek do społeczeństw a i do jego prawnie chro nionych wartości i w ten sposób u jaw nił sw oje niebezpieczeństwo społeczne. „Prze stęp stw o dokonane przestało już być niebezpieczne — jak słusznie pisze M. Sze- rer — tak jak piorun, który uderzył, nie jest już niebezpieczny. Natom iast czło w iek , który popełnił przestępstwo, objaw ia się dopiero od tej chw ili jako niebez
pieczny członek zbiorowości.” * 12 A poza tym słuszne dążenie do jednolitego trakto
w ania „niebezpieczeństwa społecznego” rów nież w prezentowanym wyżej ujęciu T. Kaczmarka n ie znajduje rozwiązanlia. O ile bowiem w wypadku ustaw ow ego stanu faktycznego w ystępuje ono w sensie ścisłym , o tyle dla konkretnego czynu term in ten użyty jest — jak przyznaje ten autor — w „znaczeniu konw encjonal n ym ”, dalekim od ścisłości.13 Czy w ięc n ie lepiej posługiwać się w tym wypadku” term inologią co prawda zróżnicowaną, ale za to bardziej sem antycznie właściwTą?
I I I . JA K O Ś C IO W E I ILO ŚC IO W E A S P E K T Y S P O Ł E C Z N E J T R E Ś C I P R Z E S T Ę P S T W A ]. Zarówno w u staw odaw stw ie karnym , jak i w praktyce wymiaru spraw iedli w ości oraz w literaturze spotykam y liczne zw roty i termliny, które bądź wprost,, bądź pośrednio oznaczają określone k ategorie jakościow e z punktu widzenia za
w artych w nich społecznych treści. Katalog takich term inów i zwrotów jest n ie m ały. Poczynając bowiem od pojęcia zbiorczego „przestępstwo” — poprzez jego
klasy jakościow e, jak: „zbrodnia” czy „w ystęp ek ” (a jak chcą zw olennicy tró jp o działu przestępstw — takie „w ykroczenie”), „przestępstwo u m yślne”, „przestępstwo n ieu m yśln e”, jak również „przestępstw o k ierun kow e” — mamy tu do czynienia z kategoriam i o ukrytej, choć bezspornej treści społecznej, wyznaczającej zró żnicowane ich w artościowanie w p raw ie karnym. Jeszcze bardziej oczyw iste, bo-
ujaw niające się w prost w sem antycznym ich wryrazie, są k ategorie jakościow e bez pośrednio nawiązujące do „społecznego n iebezpieczeństw a”, a znajdujące się w ko deksie karnym: „znikome niebezpieczeństw o sp ołeczn e” (art. 26), „nieznaczne spo łeczne niebezpieczeństw o” (art. 27) czy „brak sipołecznego niebezpieczeństw a” (an tyteza art. 1).
Na tym tle pojawia się pytanie, czy atrybut „społecznego niebezpieczeństw a” w łaściw y jest w yłącznie przestępstw om , czy też charakteryzuje również inne za chow ania, zarówno regulowane prawnie, jak i prawem nie regulowane. W iąże się- z tym dalsza kwestia: wzajem nego stosunku społecznej treści zachowania i bez
prawności zarówno krym inalnej, jak i w szelk iej innej. u T . K a c z m a r e k . M a te r ia ln a is to ta (...), jw ., s. 11.
12 M. S z e r e r , j w ., s. 34 i n . P o r . ta k ż e : K . B u c h a ł a , jw ., s. 311.
N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 51
N ie podejm ując w tym m iejscu szerszych rozważań ani polem iki z odm iennym i
poglądam i u , chciałbym w yrazić w tej k w e stii następujący pogląd:
Pom iędzy ..społecznym n ieb ezpieczeństw em ” a bezprawnością istn ieje stosunek w zględnej niezależności. Istnieją bowiem zachowania (typowe) społeczn ie n ieb ez pieczne nie będące bezprawnymi, a niezależnie od tego istnieć m ogą (teoretycznie) zachowania bezprawne, pozbawione cechy społecznego niebezpieczeństw a (np. w w y niku błędu ustaw odawcy, zmiany stosunków’ społecznych). U znanie określonego typu społecznie niebezpiecznego zachowania za bezprawne jest zdeterm inow ane w zględam i płynącym i z założeń polityki prawa; w celu zw alczania rozm aitych typów zachowań społecznie niebezpiecznych państwo uruchamia stojące do jego dyspozycji środki przym usu państwowego a ściślej — środki praw ne w łaściw e prawu karnemu, prawu karno-adm inistracyjnem u, prawu adm inistracyjnem u, cy w ilnem u itp. P ew n e typy izachowań byłyby wszakże — ze w zględu na prakseolo- giczną nieprzydatność środków prawnych — pozostawione poza sferą bezpraw ności, a ich zw alczanie odbywałoby się tylko za pomocą środków potępienia społecznego (sfera m oralności). W ten sposób należałoby uznać, że przestępstw a nie są jedynym i zachow aniam i oznaczonym i cechą niebezpieczeństw a społecznego, albow iem na
skali w artościow ania (c o n t i n u u m ) znajdują się również zakazane przez praw o za
chowania społeczne nie będące przestępstwam i, jak np. w y k r o cz en ia 14 15, delikty
prawa cyw ilnego itp.16 Przestępstw em byłoby w tym układzie nie każde „społecznie niebezpieczne” zachowanie, lecz jedynie takie, którego ładunek społecznie ujem nej treści osiąga pew ne m inimum, stanow iące rację politycznokryiminalną ustaw ow ego zakazu i zagrożenia karą krym inalną. Poniżej tego minimum czyn zakazany przez ustaw ę karną traci cechę przestępstw a, n ie przestając być społecznie niebezpiecz nym, choć jedynie w stopniu subm inim alnym .
2. W spom niane przed chw ilą kategorie jakościow e różnią się w ięc między sobą,
jeśli je rozpatrywać pod kątem zawartej w nich sipołecznej treści — stopniem (ła dunkiem) społecznego niebezpieczeństwa. W (ramach tej kategorii jakościow ej, jaką jest „przestępstw o”, spotykam y szereg „podkategcrii” jakościowych, w yraźnie od w o łujących się do k ryteriów ilościowych. W skazują na to ilościowo u jęte takie zw ro
ty, jak; ,jsubm inim alny”, „znikomy”, „nikły”, „nieznaczny”, „znaczny” itp.
stopień niebezpieczeństw a społecznego. Dw oista „natura” w spom nianych k ate gorii, jednocześnie i jakościowa, i illościowa, gdzie określone jakości uzależnione są od ilościow ego narastania lub spadku ładunku „niebezpieczeństwa sp ołecznego”, stwarza potrzebę poszukiw ania „kw antyfikatorów ”, czyli obiektyw nych m ierników ilościow ych zawartej w nich społecznej treści. Zcdanie takie nie jest jednak łatw e
14 S z e ro k ie i w s p a r te b o g a tą l i t e r a t u r ą o m ó w ie n ie te j p r o b le m a ty k i z n a le ź ć m o ż n a w r o z d z ia le I I I p r a c y T . K a c z m a r k a : S p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u i je g o b e z p r a w n o ś ć ja k o d w ie c e c h y p rz e s tę p s tw a , W ro c ła w 1966. P o r . ta k ż e te g o ż a u t o r a : M a te r ia ln a is to ta p r z e s tę p s tw a (jw .), s. 23. 15 P o r. A. G u b i ń s k i: P ra w o k a r n o - a d m in is tr a c y jn e — W y k ro c z e n ie , W arszaw ra 1967, s. 48; A. M a r e k : O d p o w ie d z ia ln o ś ć k a r n a za w y k r o c z e n ia , „ P a l e s t r a ” n r 5/1967. 16 p o r . M. S o ś n i a k : B e z p ra w n o ść z a c h o w a n ia ja k o p r z e s ła n k a o d p o w ie d z ia ln o ś c i c y w iln e j za c z y n y n ie d o z w o lo n e , K r a k ó w 1959, s. 91 i n . P a tr z ta k ż e : I. S. S a m o s z c z e n k o , F o n i j a t i je p r a w o n a r u s z e n ija po s o w ie ts k o m u z a k o n o d a tie ls tw u , M o sk w a , 1963, s. 53 i n .; O. S. J o f f e , M. D. S z a r g o r o d s k i : Z a g a d n ie n ia t e o r i i p r a w a , W a rs z a w a 1963, s. 287; II. P o p ł a w s k i : O d p o w ie d z ia ln o ś ć k a r n a k ie r o w n ik a za d z ia ła ln o ś ć p r z e d s ię b io r s tw a , W a r s z a w a 1967, s. £9 i n ., 51—52.
52 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146;
w brew pozorom, jakie może stwarzać obfitość istniejących w literatuirze i orzecz n ictw ie rozważań na tem at w pływ u rozm aitych czynników na stopień niebezpie czeństw a społecznego.
3. Próbę odpowiedzi na pytanie, jakie to są czynniki, które decydują o sto
pniu społecznego niebezpieczeństwa czynu, zacznijm y od ujęcia pozornie n aj prostszego.
„Społeczne niebezpieczeństwo jest zjaw iskiem przedm iotowym , niezależnym od psychicznego powiązania sprawcy z czynem ” — twierdzą konsekw entni zw olen
nicy tzw . przedm iotowego ujęcia m aterialnej treści przestępstw a.17 18 Stąd też, ich
zdaniem , niezależnie cd tego, czy sprawcą np. zabicia człow ieka będzie człowiek poczytalny czy niepoczytalny, czy sprawca dokonał czynu um yślnie czy nieum yśl nie — zabicie człowieka „zawsze pozostanie czynem społecznie niebezpiecznym ”.13 A le zapytajm y; czy będzie ono c z y n e m społecznie niebezpiecznym , czy też z a
c h o w a n i e m „niebezpiecznym dla sp ołeczeństw a”?
W ydaje się, że czysto behawioralna, przyrodnicza niem al koncepcja czynu w y m yka się spod ocen społecznych, więcej naw et, grozi sztucznością jako podstawa
odpow iedzialności karnej. Przy tej interpretacji ludzkie zachowania się, a w każ dym razie niem ała ich część, dałyby się w yjaśnić w sposób czysto przyrodniczy przez pow ołanie się na biologiczne m echanizm y (jako reakcja na bodźce zewnętrzne lub tp.).19 Stąd też tylko teleologiczna interpretacja zachowań ludzkich w ydaje się do przyjęcia na gruncie prawa karnego przy ocenie czynów przestępnych. Dlatego też w p ełn i zgodzić się trzeba ze zdaniem iprof. W. Sw idy, który konsekw entnie bro ni stanow iska nakazującego traktować czyn „teleologicznie, czyli celowościow o (m ówim y, że czynem osiąga się lub nie osiąga zam ierzonego celu) i w artościująco, etycznie (mówimy, że czyn jest dobry, hańbiący, spraw iedliw y itp.)”.20 Oczywiście, zew nętrzne przejaw y stanów psychicznych, ich behawioralny opis ma tu ogromne znaczenie, alle tylko w tedy, gdy ten opis zdąża do tego, by zachow anie było pojęte jako przejaw, m anifestacja stanów czy procesów psychicznych, a nie jako przed m iot ostatecznej analizy. I w reszcie czysto przedm iotow e ujęcie społecznej treści przestępstw a im plikuje traktow anie „niebezpieczeństw a” czy „szkodliwości” w k a tegoriach w yłącznie utylitarnych. Przestępstw em w tym rozum ieniu byłby czyn za grażający czy wyrządzający szkodę w zakresie dóbr o mniej lub bardziej w ym ier nej w artości. Takiemu rozum ieniu „szkody” sprzyjać może n iew ątpliw ie trad y cyjne i potoczne jej traktow anie, w zm acnia je przy tym u staw odaw stw o lat ostat nich, zwłaszcza dotyczące karnej ochrony m ienia społecznego, operujące zobiekty w izow anym i kryteriam i szkody w postaci ustaw ow o określonych kw antyfikatorów pieniężnych.
Słusznie w ięc I. Andrejew zwraca uw agę na konieczność w ystrzegania się „wą- sko-konkretno-utylitarnego rozum ienia” społecznej treści przestępstw a, gdyż w tre ści tej „splatają się m om enty zarówno etyczne, jak porządkowe obok
pożytko-17 S. P ł a w s k i: P ra w o k a r n e (w z a ry s ie ), cz. I, W a rs z a w a '1965, s. 77. O s ta tn io w s u k u r s s tr o n n ik o m te g o k ie r u n k u p o s p ie s z y ł J . B a f i a ( P o lity k a k a r a n i a p r z e s tę p s tw (...) jw ., s. 84—90). 18 S. P ł a w s k i, jw . A n a lo g ic z n ie T. K a c z m a r e k : M a te ria ln a i s t o t a (...), jw ., s. 24. 19 A. K r u k o w s k i : G lo sa d o w y r o k u SN z 27.V I I.1967 r. V K R N 413/67, O S P iK A z. 7— 8/1968, p o z. 171. , 20 W . S w i d a : P ra w o k a r n e — C zęść o g ó ln a , W a rs z a w a 1966, s. 98.
N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 53
w ych .” W rozum owaniu tym tkw i chyba m yśl, pozwalająca p ojęcie „szkody”
wyrządzonej przestępstw em rozszerzyć na takie następstw a czynu, które dotykają nie tylko w artości społecznych o charakterze czysto pożytkowym , lecz także takich, których asipekt etyczny bądź porządkowy w ybija się na plan pierwszy. N ie bez zna czenia dla naszych rozważań m oże być fakt, że nowy kodeks karny (podobnie jak i obce ustaw odaw stw a karne) zaw iera cały szereg przepisów chroniących dobra 0 charakterze niem aterialnym . Warto w tym kontekście przytoczyć zdanie M. C ie ślaka, że „większość szkód w yrządzanych przestępstw em — to szkody m oralne lub inne szkody społeczne o w artości niem aterialnej”. I dalej: każde przestępstw o „nie zależnie od szkody bezpośredniej, jaką wyrządza w zakresie dóbr społecznych, prze ciw ko którym jest skierow ane, powoduje jeszcze wtórną szkodę polegającą na drastycznym naruszeniu porządku prawnego, poderwaniu jego autorytetu i w pro
wadzeniu stanu niepokoju”.21 22
4. Ten w łaśnie w zgląd na złożony charakter szkody wyrządzonej p rzestęp
stw em nasuwa konieczność uw zględnienia czynnika podm iotowego w zachowaniu przestępnym . Jeżeli zatem szczególny atrybut .^społecznego n iebezpieczeństw a” przyw iązujem y do s p o ł e c z n e g o w sw ym charakterze zachowania człow ieka <do zachowania się człow ieka w sp ołeczeństw ie i w stosunku do norm społecznych, których szczególną postacią są normy prawa karnego), to m usim y założyć istn ien ie psychicznych poprzedników tego zachowania. W w ypadku prawa karnego będzie to przede w szystkim w ina, w której skrystalizow any jest stosunek p sych iczny#spraw - cy do wartości społecznych chronionych przez to prawo. O w p ływ ie w iny na byt 1 stopień niebezpieczeństwa społecznego przekonuje w sposób ew identny sam k o deks karny. Zarówno bowiem w części ogólnej, jak i w części szczególnej kodek su znajdujemy na każdym kroku dowody tego, jakie znaczenie tem u czynnikow i nadaje ustawodawca konstruując in stytu cje części ogólnej, jak rów nież u sta w o w e stany faktyczne. Czy w ięc będą to zasady odpow iedzialności podżegacza czy pomocnika, odpow iedzialności za usiłow anie nieudolne, czy też (w części szczególnej)
zróżnicowanie odpow iedzialności za przestępstw a popełnione z w iny um yślnej
i nieum yślnej, stw ierdzim y — jeśli pom inąć naw et rolę, jaką odgryw ają w kon strukcji w ielu przestępstw inne poza w iną elem en ty podm iotowe — że przy tym samym, behawioralnie rzecz biorąc, zachow aniu się od rodzaju w in y (czy innych e le m entów podm iotowych) zależeć będzie bądź karalność w ogóle, bądź też różna (co do rodzaju i w ysokości) karalność tych zachowań. A przecież zarówno karal ność, jak i zagrożenie określoną sankcją karną stanow i wyraz ustaw ow ej oceny sto pnia niebezpieczeństw a społecznego danego typu zachowania. W w ypadku k onkret nego czynu przestępnego w pływ rzeczyw istych okoliczności (natury zarówno przed m iotow ej, jak i podm iotowej) m odyfik uje tę ustaw ow ą ocenę, ale sama istota rze
czy nie ulega zm ia n ie23. Nie można się bow iem zgodzić ze zdaniem tych zw olen n i
ków koncepcji przedm iotowej, którzy atrybut społecznego niebezpieczeństw a w ią żą w yłącznie z przedm iotow ym i elem entam i czynu, przypisując podm iotowym czyn nikom jedynie rolę okoliczności w pływ ających na stopień czy n asilenie tego n ie bezpieczeństwa 24. Trudno przecież w yobrazić sobie sytuację, w której czynnik n ie
21 I. A n d r e j e w : U s ta w o w e z n a m io n a p r z e s tę p s tw a , W a rsz a w a 1959, s. 211 i n . 2£ M. C i e ś l a k : O w ę z ło w y c h p o ję c ia c h z w ią z a n y c h z se n s e m k a r y , N P n r 2/1969, s. 210—211. 23 A. K r u k o w s k i : G lo sa do w y r o k u SN z 14.VI.1966 r. II K R 67/66, P iP z. 4—5/1967, s. 825. 24 P o r. S. P ł a w s k i, jw ., s. 77.
54 A d a m K r u k o w s k i N r 2 (146)
będący składnikiem pew nej substancji (jeśli wzorem prof. W. Woltera przez su b stancję rozumieć będziemy społeczną treść przestępstw a) ma m ieć w p ływ na jej ■ilość.
D obrze się w ięc stało, że w nowym kodeksie karnym przyjęto, przedm iotow o- -podm iotow e ujęcie, uzależniające istnienie i stopień społecznego niebezpieczeństw a w czynie od czynników zarówno przedm iotow ych jak i podm iotowych.
W iąże się z, tym złożony i dyskusyjny problem stopniow ania w in y w p raw ie kar nym. M ożliwość stopniow ania w iny to oczyw iście kw estia zupełnie odm ienna od k lasyfikow an ia jej na przewidziane w art 7 k.k. rodzaje w postaci um yślności i nieum yślności, łącznie z dalszym i podziałam i (na form y zamiaru przy w in ie u m yśl nej, na lekkom yślność i niedbalstw o przy w in ie nieum yślnej). Chodzi tu bowiem o m ożliw ość stopniowania w iny już w obrębie poszczególnych jej form, o to, że stopień naruszenia norm społecznych zarówno przy w in ie um yślnej, jak i w inie nieum yślnej m oże być bardzo różny. W tej m aterii zdania są podzielone. Z jednej bow iem strony istnieje znaczna grupa stronników? poglądu, że „wina nie nadaje się do stopniow ania (...). Wina albo jest, albo jej nie ma, w ystępuje w przew idzianych przez praw o karne formach, ale nie w sensie znikomości w in y ” 25, z drugiej zaś notujem y szereg w ypow iedzi w skazujących na m ożliwość jej stopniow ania.26 W y d aje się jednak, że trudno jest m ów ić o m ożliw ości stopniow ania w in y w jej u ję ciu k onsekw en tnie psychologicznym . Elem ent oceny tkw iący w stopniow aniu (czynnik k w antytatyw ny) w łaściw y jest natom iast, jak słusznie zauważa H. Rajz- m a n 27, norm atyw nem u jej (tj. winy) traktowaniu. C harakterystyczne zdanie w tej k w estii w ypow iada A. Zoll: „Wina jako zarzucalność um yślnego lub nieum yślnego, bezpiecznego zachowania się jest w artością która m oże być stopniow ana. Stopień zaw in ienia w pływ a na stopień społecznego niebezpieczeństw a czynu.” 28 Zachowanie przestępne w tym ujęciu m oże być bardziej lub m niej zarzucalne, w zależności od rozm aitych m om entów leżących poza sferą um yślności lub nieum yślności.
Do nieporozum ień w yrastających na tle różnych teorii w iny dochodzi .jeszcze dodatkow y czynnik kom plikujący sprawę udziału w iny w m aterialnej treści prze stęp stw a, jakim jest w ieloznaczność sam ego pojęcia w iny. Zarówno bow iem w teorii, jak i w praktyce „wina” w ystęp uje w co najm niej trzech różnych znaczeniach: jako jedno z ustaw ow ych znamion strony podm iotow ej przestępstw a, jako przesłanka (podmiotowa) odpow iedzialności karnej i — w końcu — jako synonim odpow iedzial ności karnej za popełniony c z y n .29 W każdym z tych znaczeń „w ina” zdaje się w y stępow ać w innej relacji do „społecznego niebezpieczeństw a”, co n iew ątp liw ie po głębia w niem ałym stopniu obserw ow ane w literaturze i judykaturze rozbieżności stanow isk. •25 J . B a £ i a, P o lity k a (...), jw ., s. 84. 26 P o r. A. M a r e k : Is to ta n ie u d o ln e g o u s iło w a n ia p r z e s tę p s tw a , „ R u c h P r a w n . E k o n . i S o c jo l.” n r 1/68, s. 102. S to p n io w a n ie w in y s z e ro k o s to s u je o rz e c z n ic tw o S ą d u N a jw .; p o r. w y r o k z 19.11.1969 r. II K R 231/68 (n ie p u b l.), g d z ie m o w a j e s t o k r y t e r i a c h „ s to p n ia z a w i n i e n i a ” w w y p a d k u z a m ia r u e w e n tu a ln e g o . 27 H. R a j z m a n : B e z p ra w n o ść (..), jw ., s. 1733. 28 A. Z o l l : A rt. 49 k .p .k . n a tle u s ta w y o p r z e k a z a n iu n ie k tó r y c h d r o b n y c h p r z e s tę p s tw j a k o w y k r o c z e ń d o o rz e c z n ic tw a k a r n o - a d m in is tr a c y jn e g o . „ P a l e s t r a ” n r 6/1967, s. 56. P o r. T . K a c z m a r e k : M a te ria ln a is to ta (...) jw ., s. 118. 29 p o r . A. K r u k o w s k i : G lo sa (O S P iK A z. 7—8/1968, poz. 171), jw . P ie rw s z e i o s ta tn ie z n a c z e n ie p o ję c ia „ w in a ” w y r ó ż n ia m .in . L. L e r n e l l (W y k ła d p r a w a k a r n e g o , W a rs z a w a 1961, s. 111 i n .), d r u g ie — m .in . W . S w i d a (P r a w o k a r n e , W a rsz a w a 1966, s. 178).
" N r 2 ( 1 4 6 ) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 5 5
5. N a problem ie „w iny” n ie w yczerpuje się w szakże k w estia w p ływ u czynni
k ó w podm iotow ych na społeczną treść czynu. Tu w łaśn ie w sposób szczególnie ■ostry u jaw nia się dystynkcja pom iędzy koncepcją, która uważa „czyn” (jednostko
w e zachow anie) w sensie jak najbardziej ścisłym za przedm iot oceny, a koncepcją, której zw olennicy (nb. bardzo liczni, zw łaszcza wśród praktyków) pragnęliby o ce niać społeczne niebezpieczeństw o przy pomocy w szystkich tych przesłanek, jakim i posługuje się sąd przy w ym iarze kary, a w ięc na podstaw ie okoliczności, które przykładow o podaje art. 50 § 2 ki.k. Ta ostatn ia koncepcja znalazła jaskraw y w yraz w artykule Z. K u b e ca 30, który okoliczności w ym ienione w art. 50 § 2 k.k. id en ty fi k u je z czynnikam i składającym i się na niebezpieczeństwo społeczne. Identyfikacja taka, pom ijając już trudności, jakie pojaw iają się przy analizie porów naw czej tych przepisów kodeksu, w których w ystęp u je zwrot „niebezpieczeństwo społeczne” (art. 1, 26, 27, 50) — prowadzi nieuchronnie do nieoczekiw anych efektów . Przyjrzyjm y się bow iem konkluzji w spom nianego artykułu: „Okoliczności dotyczące znam ion czynu będą decydow ały o tym , czy i w j a k i m s t o p n i u jest on społecznie n ie bezpieczny, a co za tym idzie — będą decydow ały o jego (przestępnym charakterze, w szystk ie zaś inne okoliczności nie odnoszące się do znam ion przestęp stw a będą m ogły być uznane jed ynie za okoliczności obciążające lub łagodzące, m ające w p ł y w n a z w i ę k s z e n i e l u b z m n i e j s z e n i e s t o p n i a s p o ł e c z n e g o n i e b e z p i e c z e ń s t w a (podkr. moje — A . K . ) . Co w ynika z tego w y wodu, który m iał przecież na celu w ykazanie, że waga różnych okoliczności „bę dzie różna”? W ynika dowodnie, że różnicy nie ma tu żadnej, gdyż i jedne, i dru g ie okoliczności w yw ierają w pływ n a s t o p i e ń niebezpieczeństw a społecznego,
który — jak ustaliliśm y już poprzednio — nie aa się oddzielić o d b y t u n iebez p ieczeństw a społecznego „jako takiego”.
Problem jest istotnie skom plikow any, nie w ydaje się jednak, by m ogły go roz wiązać ujęcia krańcowe. Za punkt w yjścia przyjąć trzeba n iew ątp liw e założenie, że pojęcie „społeczne niebezpieczeństw o” m usi m ieć jednolity charakter i jed nolite desygnaty w e w szystk ich wypadkach, w których bywa stosowane; dalej — założenie drugie — że podstaw ą oceny jest „czyn” jako synteza okoliczności obiektyw nych i subiektyw nych. Stanow isko takie pociąga za sobą w ażkie konsekw encje, szczegól n ie w zakresie „m ierników represji karnej”. S łusznie bowiem m otyw y ustaw odaw cze do kodeksu karnego stw ierdzają, że m aterialna treść przestępstw a stanow i „probierz różnicowania represji”, dodać jednak trzeba, iż nie jest to jedyny w y znacznik kary rozumianej celow ościow o. Wynika to w yraźnie z brzm ienia akt 50 § 1 k„k., który poza dyrektywą współm ierności kary do ispołecznego n iebezpie czeństw a czynu w ym ienia jeszcze szeroko pojętą dyrektyw ę prew encji ogólnej i indyw idualnej. Stąd też wśród okoliczności w pływ ających na w ym iar (sądowy) kary wyodrębniać należy z jednej strony takie, kitóre decydują o stopniu sp ołecz nego niebezpieczeństw a czynu, a z drugiej strony w szelk ie inne, które nie m ając znaczenia „w artościotwórczego”, pełnią rolę czynników m odyfikujących ostrze re presji (in plus czy in minus) ze w zględów prognostycznych, hum anitarnych, p r e w encyjnych czy w ychowawczych. Łatw o bowiem stw ierdzić, że zaw arty w § 2 art. 50 k.k. katalog okoliczności konkretnych, które „sąd powinien stwierdzać i na nich się oprzeć w realizacji dyrektyw ogólnych” 31, obejm uje rów nież takie, które stanow ić będą przesłanki w ym iaru kary pod kątem dyrektyw y p rew encji ogólnej czy
so Z. K u b e c : S p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u , jw . si P r o j e k t k o d e k s u k a r n e g o , W a rs z a w a , (1968, s. 112.
56 A d a m K r u k o w s k i Nr 2 (146)
indyw idualnej.32 Kryterium rozgraniczenia stanow i tu cezuirę w postaci m o m e n- t u dbkonania c z y n u , a w ięc zdarzenia m ieszczącego się w określonym w ycinku czasu, które m iało swój określony w czasie początek i swój, równie w czasie ok reś lany k o n ie c.33 Stąd też, jak tsię w ydaje, trzeba odrzucić stanowczo te okoliczności, które m iały m iejsce już p o d o k o n a n i u c z y n u , i n ie brać ich w rachubę przy ocenie stopnia niebezpieczeństwa społecznego, choć w konkretnym wypadku będą one stanow ić jeden z w yznaczników kary.
Jeśli w rócim y teraz do okoliczności natury podm iotowej, to okaże się, że prob lem k lasyfikacji dotyczyć będzie zarówno tych, które dotyczą wprost procesów m otyw acyjnych, będących psychicznym i poprzednikam i czynu, jak i tych, które dotyczą osoby sprawcy i z czynem mają jedynie pośrednie, niekiedy nawet o d ległe związki. Do pierwszej grupy należałoby zaliczyć w ym ienione w art. 50 § 2 k.k- zarówno pobudki, jak i sposób działania sprawcy, gdyż w sposobie działania m ani festu je się w pewien sposób osobowość sprawcy. Tak w ięc co do „wartościotwór- czego” znaczenia tych okoliczności w ątpliw ości w iększych nie ma. Inaczej nato m iast rzeoz się przedstaw ia w odniesieniu do okoliczności dotyczących osoby spraw cy. Wchodzą tu w grę (art. 50 § 2) jego „w łaściw ości” (charakter, stopień rozwoju um ysłowego, w iek itp.) i ,Ąvarunki osobiste” (stan rodzinny, stosunki m ajątkow e itd.), „sposób jego życia przed popełnieniem i zachow anie po popełnieniu przestęp stw a ”. Trudność w zaklasyfikow aniu tych najrozm aitszych czynników i okolicz ności, które skrótowo ujm uje się w form ułę „w łaściw ości i w arunki -osobiste spraw cy”, zw iększa dodatkowo fakt, że kodeks w ym ienia je w art. 27 jako przesłankę, od której — poza określonym stopniem niebezpieczeństw a społecznego czynu — uzależ nione są przewidziane w tym przepisie następstw a (warunkowe umorzenie). Na pierw szy rzut oka w ynikałoby stąd, że „w łaściw ości i warunki osobiste spraw cy’* n ie powinny wchodzić w sk’ad elem entów w pływ ających na stopień społecznego niebezpieczeństw a czynu. Pogląd taki potw ierdzają m otyw y k od yfik acyjn e.34 Spra wa nie w ydaje się jednak taka oczywista.
Podobne reflek sje budzi problem powrotu do przestępstw a i nagminności czynu K w estie te w yw oływ ały dotychczas liczne rozbieżności stanowisk. Z jednej bowiem strony spotykam y pogląd, że zarówno recydywa, jak i nagminność (a ściślej: św ia domość spraw cy nagminnego charakteru jego czynu) isą czynnikami zw iększają cymi stopień społecznego niebezpieczeństwa, ale nie czynu, lecz sprawcy. Oryginalne to stanow isko, które w ydaje się w logiczny sposób rozwiązywać istniejące do tychczas kłopoty z podm iotowym i elem entam i czynu — a zwłaszcza z tym i, które dotyczą „w łaściw ości i w arunków osobistych spraw cy”, m ianow icie szczególnie ta kich, które m ają charakter prospektyw ny, stanow iąc elem ent prognozy co do jego przyszłego zachowania społecznego — głosi konsekw entnie M. S zerer.35 Z drugiej zaś strony mamy do czynienia ze skrajnie przeciwnym , przedm iotowym stanow i skiem J. Bafii, który twierdzi, że „społeczne niebezpieczeństw o przestępstw a po pełnionego w warunkach recydyw y w ynika nie tylko z osobowości sprawcy, lecz przede w szystkim z faktu, że sprawca popełnił ponow nie czyn przestępny (...). Z tego punktu widzenia powrót do przestępstw a m oże być traktow any jako okolicz
£2 S z e rz e j n a te n te m a t — A. K r u k o w s k i : D y r e k ty w y w y m ia r u i w y k o n a n ia k a r y p o z b a w ie n ia w o ln o śc i n a tle k o d e k s u k a r n e g o z 3969 i k o d e k s u k a r n e g o w y k o n a w c z e g o , „ P r z e g lą d P e n i t . ” , z. 2/1969, s. 24. S3 A. K r u k o w s k i : G lo sa do w y r o k u SN z 28.V .1965 r. 5 K R N 819/65, N P n r 1/1967, s. 167 i n. 34 P r o j e k t (...), jw ., s. 102—103. 35 M. S z e r e r : K a r a n ie i h u m a n iz m , WTa rs z a w a 1964.
N r 2 (146) Z n i k o m e n ie b e z p ie c z e ń stw o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z 1969 r. 5 T
ność, która łączy czyn poprzedni z czynem nowym i przez to podnosi jego społeczne niebezpieczeństwo, co znajduje w yraz w innym zagrożeniu czynu popełnionego w warunkach recyd yw y (...)” 36.
W ydaje się, że jeśli na ten problem spojrzeć przez pryzmat kodeksow ej zasady subiektyw izm u — a zatem w w ypadku recyd yw y widzieć w niej cechę osobowości sprawcy, w 'drugim zaś (nagminnośei) staw iając warunek, żeby sprawca objął swą świadom ością fakt nagm innego charakteru dokonanego przez sieb ie czynu — to- okolicznościom tym m ożna by było przyznać w pływ na w ielkość ładunku- ujemnej treści społecznej czynu. To samo dotyczyłoby także tych „w łaściw ości i warun ków osobistych spraw cy”, które stanowią projekcję jego osobowości. Ta generali- zacja w ym agałaby, oczyw iście, w zastosowaniu do konkretnej sytuacji starannej w eryfikacji oo do roli, jaką określone okoliczności odgrywają w danym wypadku: czy m ają one zw iązek z czynem, czy też n ie .37
IV . „ Z N IK O M E ” N IE B E Z P IE C Z E Ń S T W O S P O Ł E C Z N E CZY N U
1. Rozważania o jakościow ych i ilościowych aspektach społecznej treści prze
stępstwa prowadzą prostą drogą do problem atyki, która w polskim prawie kar nym od dwudziestu z górą lat odgrywa tak szczególną rolę, tj. do „znikomego n ie bezpieczeństw a społecznego czynu”. Pomijając w tej chw ili dzieje tej instytucji w polskim praw ie karnym, jalko dobrze znane i w ielokrotnie om aw iane w p iśm ien nictw ie, wspom nę tylko, że stanow iła ona, genetycznie rzecz biorąc, sw oistą klau zulę generalną służącą za narzędzie polityki krym inalnej dp korektory praw a kar
nego m aterialn ego.38 39 Funkcją bowiem jej, jak i innych klauzul generalnych jest
„sw oiste uelastycznienie prawa, uchylanie niebezpieczeństwa związanego z zasadą
s u m m u m i u s — s u m m a i n i u r a oraz dostosow yw anie stabilnych ustaw do stale zm ieniającej się rzeczyw istości społeczno-gospodarczej.” 351 Potrzeba taka istniała szczególnie w pierwszych latach w ładzy ludowej w Polsce, kiedy to „znikome n ie bezpieczeństw o społeczne czynu” m usiało funkcjonować jako „elem ent socjalisty cznej korektury obowiązującego jeszcze w w ielu dziedzinach prawa burżuazyjne- go”. 40 41
Zwrócenie uwagi na ten aspekt spraw y było konieczne ze względu na to, że bez przypomnienia genezy przepisu art. 49 k.p.k. nie byłyby zrozum iałe liczne uwagi krytyczne dotyczące praktyki jego stosowania, jak i rozbieżności interpretacyjne w k w estii „znikomego niebezpieczeństw a społecznego” w edług konstrukcji zawartej w tym przepisie. W rezultacie w praktyce, obok decyzji, dla których podstawą b y ła rzeczyw ista ocena społecznego niebezpieczeństwa czynu, w ystęp ow ały w znacz nej m ierze decyzje, w których — jak trafnie pisze O. G órniok 44 — posługiwano się art. 49 k.p.k. „przy okazji” tego pojęcia, odnosząc je do okoliczności stojących
36 J . B a f i a : P o lity k a (...), jw ., s. 90. I s tn ie je p o n a d to s iln ie r e p r e z e n to w a n y p o g lą d , że u z a le ż n ie n ie s to p n ia n a s ile n ia m a te r ia ln e g o s u b s tr a tu p r z e s tę p s tw a od o k o lic z n o ś c i śc iśle o s o b is ty c h (n p . re c y d y w y ) j e s t n ie p r a w id ło w e . P o r. A. Z o l l : A rt. 49 k .p .k . (...), jw ., s. 55. 37 p o r . w y r o k z 22.III. 1962 r. V K 795/61 i g lo sę I. A n d r e j e w a , P iP , z. 1/1963, s. 176 i n. P o r. t e g o ż a u t o r a : R o z p o z n a n ie z n a m io n p r z e s tę p s tw a , W a rsz a w a 1968, s. 157. 38 p o r . O. G ó r n i o k : Z n ik o m e s p o łe c z n e n ie b e z p ie c z e ń s tw o c z y n u ja k o p o d s ta w a s to s o w a n ia a r t . 49 k .p .k ., W ro c ła w 1968, s. 85—86. 39 H. J a n k o w s k i : P ra w o i m o ra ln o ś ć , W a rsz a w a 1968, s. 203. 40 T a m ż e . 41 O. G ó r n i o k , jw ., s. 86.
58 A d a m K r u k o w s k i Nr 2 (146)
poza czynem . B ył to niew ątpliw ie ,;nie zam ierzony skutek n egatyw n y” tego zabiegu legislacyjn ego, jakim było w prow adzenie do polskiego prawa „znikomego niebez pieczeństw a społecznego”.
Przypom nienie tegO' aspektu było poza tym konieczne po to, by stało się jasne, że oparta na doświadczeniach stosow ania art. 49 k.p.k. konstrukcja art. 26 k.k. nie w yłącza rozbieżności i kontrowersji, jakie naw arstw iły się w okół „niebezpieczeństwa sp ołeczn ego”, a ściślej, w yłącza ona jed ynie niektóre, wprowadzając przy tym — jak już sygnalizow ałem wyżej — nowe, pojaw iające się na t le w prowadzenia zw ro tu „niebezpieczeństw o społeczne” do kilku innych przepisów kodeksu. Jak bowiem z całą otw artością stw ierdza jeden z kodyfikatorów , „znaczenie praktyczne nowego rozw iązania jest n iew ątpliw ie ograniczone przez trudności, jakie sprawić musi osią g n ięcie jednolitej w ykładni takich zwrotów, jak »znikomość«”.42
2. Jak można w yczytać z m otyw ów kodyfikacyjnych, już z art. 1 k.k. wynika, że
„zupełny brak w czynie elem entu społecznego niebezpieczeństw a przesądza o nie- przestępności czynu.” 43
Jest to oczyw iste, jeżeli opiera się przestępność czynu na społecznej jego treści. Jed n akże — czytam y dalej — „norma art. 26 rozwija konsekw encje w ynikające z m aterialnego ujęcia przestępstwa: mimo że czyn w yczerpuje znamiona określone w u staw ie karnej, nie stanowi on przestępstw a, gdy stopień społecznego niebezpie czeń stw a tego czynu jest znikomy. M inim alne (lepiej byłoby chyba: subm inimalne, a to ze w zględu na łudzące podobieństwo znaczeniowe słów „znikomy” i „m inim al
n y ” — przyp. mój — A . K . ) tylko społeczne niebezpieczeństwo nie nadaje jeszcze
czynow i zabronionemu charakteru przestępstw a, choćby zasługiwał on na jakieś potępienie, ale już nie w form ie irepresji karno-sądow ej” 44.
U sytuow anie art. 26 w rozdziale (III) o w yłączeniu odpowiedzialności karnej w y w o łu je pytanie, czy „znikomość społecznego niebezpieczeństwa czynu” można zaliczyć do kategorii kontratypów, tj. do okoliczności w yłączających bezprawność karną. Sprawa jest n iew ątpliw ie dyskusyjna. „Swoistym kontratypem ” bowiem na zyw a w ypadek znikomego niebezpieczeństw a społecznego czynu J. Bafia w yjaśnia jąc, że „znikomość czynu społecznie niebezpiecznego (...) wyłącza przez brak ujem • nej społeczno-politycznej oceny społeczne niebezpieczeństwo tego czynu” (sic!), i przyrównując je do obrony koniecznej, stanu w yższej konieczności it d .45 Inaczej k w a lifik u je tę samą okoliczność H. Rajzman, który w ypowiada pogląd, że czyn o znikomym społecznym niebezpieczeństw ie nie traci charakteru bezprawia k ry
m inalnego, różniąc się przy tym w yraźnie od obrony koniecznej i stanu wyższej konieczności, „odrywających się od czynnika społecznego niebezpieczeństw a” 46.
Stanow isko to chciałbym zakw estionow ać. Sprawę ułatw ia fakt, że opozycja tego a u tora przeciwko zaliczaniu „znikomego niebezpieczeństw a czynu” do kontratypów, tj. okoliczności w yłączających bezprawność krym inalną, nie dotyka w niczym w y padków', gdy w czynie nie m a w cale ładunku społecznego niebezpieczeństwa. S łu sz na jest przy tym następna przesłanka jego rozum owania stwierdzająca, że „kry m inalna bezprawność, integralnie związana ze społecznym niebezpieczeństwem czynu, upada, ilekroć czyn nie zawiera niezbędnych elem entów społecznego n ie bezpieczeństw a; ich brak spełnia w przestępstw ie, w ym agającym dla sw ego bytu 42 J . B a f i a : W z b o g a c e n ie śro d k ó w z w a lc z a n ia d r o b n e j p rz e stę p c z o śc i, P iP z. 4—5/1968, -s. 636. 43 P r o j e k t (...), jw ., s. 102. 44 T a m ż e . 45 j . B a f i a : P o lity k a (...), jw ., s. 82. 46 H . R a j z m a n : B e z p ra w n o ść (...), jw ., s. 1733 i n .
N r 2 (146) Z n i k o m e n i e b e z p i e c z e ń s t w o s p o ł e c z n e c z y n u w k . k . z '969 r. 56
ustaw ow ego zabronienia pod groźbą kary, rolę czynnika negatywnego, znoszącego .moc tego zabronienia, czyli bezprawność krym inalną czynu” 47.
Otóż w ydaje się, że wszystko, co tu powiedziano pod adresem „ b r a k u spo łecznego niebezpieczeństw a w czynie”, w pełni odnosi się również do „z n i k o m e- g o niebezpieczeństw a”. Pozostaje bowiem poza dyskusją, że aby czyn m ógł być uznany za przestępny, m usi on zawierać ładunek społecznie ujem nej treści w yższy -od znikomego. W ydaje isię przy tym , że dotyczy to zarówno k o n k r e t n e g o w y
p a d k u o takiej charakterystyce społecznej, jak i t y p u zachowania się, którego cechą jest braik przestępności. Cecha ta, wspólna dla w szystkich kontratypów , po zw ala w ięc w łączyć do nich również „znikome niebezpieczeństwo społeczne”.
Nie w ydaje się poza tym, by rzeczyw iście istniejące różnice pom iędzy tym kontratypem a pozostałym i okolicznościam i należącym i do tej grupy (obrona k o nieczna i stan w yższej konieczności, a także tzw. pozaustaw owe kontratypy) były teg o rodzaju, iżby w yłączały zaliczenie ich w szystkich do tej samej kategorii. Po pierw sze bowiem — i chyba jest to najw ażniejsze — z punktu w id zen ia zaw artej w nich społecznej treści w szystk ie one różnią się między sobą w sposób bardzo zasadniczy. N ie podejm ując w tej chw ili szerszych rozważań w tej m aterii, w skaże tylko, że jeżeli np. obrona konieczna zawiera ładunek społecznie pożyteczny, to stan wyższej konieczności — w szczególności w ujęciu art. 23 § 1 k.k. i przy u w zględ n ieniu przew idzianej tam proporcji dóbr — może zawierać różne treści społeczne, od pożytecznych aż do ujem nych, co nie przeszkadza, ze w zględów p olityczno-kry- m inalnych, uznaniu jej za okoliczność w yłączającą odpow iedzialność karną. Podob
nie zresztą rzecz się przedstawia z innym i kontratypam i.
Po drugie, nieistotny w ydaje się w tym w zględzie podnoszony niekiedy (również przez H. Rajzmana) argum ent natury redakcyjnej, a m ianow icie to, że form uła art. 26 zaczyna się od zwrotu: „nie stanow i przestępstwa (...)”, zamiast — jak w po zostałych przepisach rozdziału III — „nie (popełnia przestępstwa (...)”. Sens tej róż n icy — ze w zględu na to, że kodyfikator nie dał w tej m ierze żadnych w yjaśnień poza tym, iż chodzi o zaznaczenie „pewnej odrębności sytuacji objętej art. 25 w p o równaniu z obroną konieczną i innym i okolicznościam i w yłączającym i przestęp- ność” 48 — w y ja śn ij m usi doktryna. Opierając się na naszej w iedzy o społecznej treści zachowań ludzkich, m ożemy postawić hipotezę, że co prawda „znikome n ie bezpieczeństw o społeczne” w yłącza przestępność czynu, ale nie w yłącza ono — zgodnie z art. 26 § 2 — „odpowiedzialności sprawcy przed innym organem pań stw ow ym , instytucją albo organizacją społeczną”, gdyż w czynie sprawcy m oże się m ieścić ładunek niebezpieczeństw a społecznego odpowiadający (przy jednoczes nym istnieniu odpowiednich form alnych znamion) przekroczeniu dyscyplinarnem u, służbow em u, w ykroczeniu karno-adm inistracyjnem u itd. Dochodzi do tego jeszcze dalsze następstw o uznania czynu za znikomo społecznie niebezpieczny, m ianow icie m ożność zastosowania wmbec sprawcy przewidzianego w przepisie art. 104 k.k. środ ka zabezpieczającego. M erytorycznych wszakże różnic pomiędzy okolicznościam i ujętym i w art. 22., 23 i 26 k.k. nie ma: w szystkie one w jednakowym stopniu w y łączają odpow iedzialność k a r n ą sprawcy, w szystkie bowiem dotyczą sytuacji, kiedy sprawca „ n i e p o p e ł n i a p r z e s t ę p s t w " a”.
3. Praktyczne (zresztą również i teoretycze) znaczenie „znikomości” nieb ezpie
czeń stw a społecznego, a zarazem i przepisu art. 26 zależy od tego, w jakim stop 47 H . R a j z m a n , jw ., s. 1734.
60 Z! d a m K r u k o w s k i N r 2 (146)
niu uda się znaleźć kryteria m ierzenia ładunku społecznej treści czynu. Stąd też zakładam zgodnie z przyjętą tu koncepcją, że na w ielkość tego ładunku w pływ ać będzie n asilenie tak przedm iotowych elem entów czynu, jak i podm iotowych. Stąd też, dalej, radykalne odchylenie w konkretnym wypadku od typow ego (choć m ini malnego) ładunku, tj. czynnika bądź przedm iotowego, bądź podm iotowego, czy teżv co jest rzeczą oczyw istą, obydwu naraz — powodować mutsi obniżenie niebezpie czeństw a społecznego do stopnia subm inim alnego, a w ięc uznanie czynu za taki, „którego, niebezpieczeństw o społeczne jest znikom e” (art. 26) i który — w konsek w encji — „nie jest przestępstw em ”. Dodajmy, że bardziej trafne i m niej w sw ych konsekw encjach restryktyw ne od k u m u l a t y w n e g o traktowania okoliczności obydw u rodzajów (wym agającego jednoczesnego narastania lub obniżania się oko liczności przedm iotowych i podm iotowych, by m ożna było m ów ić o zm ianie stopnia społecznego niebezpieczeństw a czynu) w ydaje się ujęcie c a ł o ś c i o w e tych prze słanek, gdzie społeczna treść czynu stanowi f u n k c j ę okoliczności tak jednego, jak i drugiego rodzaju, jest jak gdyby substancją, której składniki zm ieszane mogą być w różnych proporcjach. Wartość tej „substancji” nie zależy wszakże od jednako wej proporcji obu składników , a od ich łącznej wagi. Stąd też może się zdarzyć (a w praktyce zdarza się nierzadko), że naw et przy znacznym ładunku przedmioto wego elem entu (np. przy znacznej, utylitarnie pojętej szkodzie zrządzonej czynem) i jednoczesnym znikomym nasileniu elem entu p odm iotow ego49 (np. przy m inim al nym stopniu zawinienia w razie niedbalstw a ze względu — załóżm y — na niższy od przeciętnego stopień m ożliwości przew idyw ania przestępności) czynu stopień niebezpieczeństw a społecznego danego konkretnego czynu może się okazać znikomy i z tego względu kw alifikow ać się do umorzenia na podstaw ie art. 26 k.k. (art. 11 pkt 2 k.p.k.). O czyw iście z taką samą zasadnością trzeba by było oceniać jako zni komo niebezpieczny społecznie wypadek, w którym proporcje tych ładunków będą rozłożone w .sposób odwrotny.
Taka w ykładnia „znikomości” zgodna jest z intencją kodyfikatora, który su ge ruje, że „w niosek o znikomości społecznego niebezpieczeństw a czynu ma być opar ty w yłącznie na przedm iotowych i podmiotowych okolicznościach”, a więc, że „za rów no efek t przedm iotowy (..), jak i wina sprawcy są n ikłe”, co powoduje, iż „ w y p a d k o w a o b u s k ł a d n i k ó w , wyrażająca ®ię w stosunku społecznego n ie bezpieczeństw a czynu, spada poniżej pew nego punktu krytycznego.” 50
I choć tego rodzaju eksplikacja „znikomości” grozi tautologią (znikome — zn i kome), to jednak nie byłoby to zbyt groźne, praktyka bowiem i doktryna w y tw o rzyły mimo sporów i błędów pew ien przybliżony obraz „znikomości społecznego nie b ezpieczeństw a”, gdyby nie nowa jakościowo kategoria, jaką jest „nieznaczne spo łeczne niebezpieczeństw o” przewidziane w art. 27 jako podstawowa przesłanka w a runkow ego umorzenia. Pojaw ia się bowiem niezm iernie ważkie pytanie: czy — jeśli pom iniem y w naszych rozważaniach k w estię w arunków umorzenia z art. 27 k.k. (m ających znaczenie w yłącznie prognostyczne okoliczności podm iotowych, które nie mają sw ego odpowiednika w form ule „znikomości”) — „nieznaczny” stopień n ie bezpieczeństw a społecznego w nosi coś, co ułatw iałoby zrozum ienie m aterialnej za w artości czynu o „znikomym społecznym niebezpieczeństw ie”? Czy zatem „n:e- znaczność” m oże stanow ić jakiś puękt odniesienia dla oceny „znikomości”?
49 Z n a c z e n ie e le m e n tó w p o d m io to w y c h d la o c e n y „ z n ik o m o ś c i n ie b e z p ie c z e ń s tw a społecz-> r.e g o ” a k c e n t u j e b a rd z o siln ie J . W a s z c z y ń s k i w sw e j r e c e n z ji p t. „ P o lity k a k a r a n i a ” c y to w a n e j tu p r a c y J. B a fii (P o lity k a k a r a n ia p r z e s tę p s tw śc ig a n y c h n a s k u te k s k a rg i p o k rz y w d z o n e g o ), P iŻ n r 12/1S69.